Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powiat Biłgoraj
Temat: Religia(masa plusow do zebrania)
:::Przykro mi ale będzie zakaz pisania cztery posty (jeden pod drugim) w tak krótkim czasie to przesada!!!:::
PS. Olej Religie ...nie wlicza się chyba do średniej
Chcialem zrobic Tylko refresh. Przeciez to jest moj temat...
A zreszta jedno ostrzezenie dostalem za nic. Zwykle nieporozumienie. Nie rozumiem was zamiast pomoc to tylko przeszkadzacie. Jestem z Józefowa w woj. lubelskim.
Powiat Biłgoraj?
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Chełmszczyzna to ziemia etnicznie polska
Struktura wyznaniowa a więc w zasadzie także narodowościowa
wschodniej częsci województwa lubleskiego gdzie mieszkała mniejszośc
ukraińska wyglądała przed wojną nastepująco:
Powiat Biała Podlaska 82 637 katolików, 18 192 prawosławnych
Powiat Biłgoraj 82 614 katolików, 20 913 prawosławnych
Powiat Chełm 88 488 katolików, 37 530 prawosławnych
Powiat Hrubieszów 63 365 katolików, 49 128 prawosławnych
Powiat Krasnystaw 117 010 katolików, 4853 prawosławnych
Powiat Lubartów 94 356 katolików, 1544 prawosławnych
Powiat Radzyn Podlaski 80 520 katolików, 1840 prawosławnych
Powiat Siedlce 125 018 katolików, 2452 prawosławnych
Powiat Tomaszów Lubelski 73 021 katolików, 33 059 prawosławnych
Powiat Włodawa 57 939 katolików, 33 382 prawosławnych
Powiat Zamość 122 490 katolików, 6778 prawosławnych
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Miejscowosc Kulno -granica zaboru
On Jul 15, 2:50 am, "J.Mazur" <emja@tlen.plwrote:
Wie Kow pisze:
| Wg.mapy Kulno nale a o do zaboru rosyjskiego.
Dziekuje za informacje.
W ten sposob wyjasnil mi sie problem istnienia w Kulnie parafii
prawoslawnej co na tamtym terenie nie wystepowalo.
Czy moge wiedziec jak to mapa ktora Pan sie posluzyl?
A moze ktos zna odpowedz na pytanie dlaczego Jedno male Kulno
zostalowlaczone do wojewodztwa rzeszowskiego, pozniej pozostajac w malym
rzeszowskim i na koniec w podkarpackim, skoro granica zborow zostala w
calosci uznana za granice lubelszcyzzny i rzeszowskiego?
Serwus,
Pozwol pan, ze wtrace moje piec groszy do rozmowy.
W sieci znajdzie pan kilka witryn ze starymi mapami Galicji, gdyz
Kulno znajdowalo sie tuz nad granica dwoch zaborcow.
Ogolne zarysy.Galicji znajdziesz pan na tej strone (tam znajduja sie
trzy rozne mapki)
http://www.google.ca/search?hl=en&q=galicia+map&meta=
A dokladna mapa regonu znajduje sie na tej stronie:
http://lazarus.elte.hu/hun/digkonyv/topo/3felmeres.htm
Azeby zaoszcedzic panu poszukiwania, bezposrednie dojscie do mapy z
Kurylowka i Kulno:
http://lazarus.elte.hu/hun/digkonyv/topo/200e/40-50.jpg
Akurat w miejscu gdzie znajduje sie Kurylowka, granica pomiedzy dwoma
zaborcami przebiegala podlug rzeki Zlota (doplywu Sanu) i rzeki San,
co odcielo Lezajsk i Stare Miasto wraz z klasztorem Bernardynow
lezacych po stronie lewego brzegu Sanu.
Nieco zas bardziej na pln zachod, w okolicy Krzeszowa granica juz nie
przebiegala po rzece San i dlatego np. Ulanow znajdowal sie po stronie
austriackiej.
W okresie miedzywojennym, gdy wyznaczano granice wojewodztw,
zachowywano w pewnym sensie granice "zaborowe", ale nie zawsze.
Kulno w tym okresie nalezalo do gminy Potok (obecnie Gorny Potok),
powiat Bilgoraj, woj.lubelskie. Kurylowka z kolei byla gmina ale
administarcyjnie nalezala do powiatu Lancut, woj. lwowskie.
Czli jak sam pan widzi juz w tym okresie diwe sasiedskie miejscowosci
(Kulno i Kyrylowka) lezace w odlglosci zaledwie 4 km od siebie zostaly
"rozdarte" z woli administratorow.
Juz nie pamietam szczegolow, ale bodajze Kulno przed ostatnim
podzialem administarcyjnym Polski znajdowalo sie na koniuszku trzech
trojkatow, woj. rzeszowskiego, zamojskiego i tarnobrzeskiego.
Pozdrawiam
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Powiat Biłgoraj broni Tadeusz Rydzyka
Powiat Biłgoraj broni Tadeusz Rydzyka
Biłgoraj, 21 lutego 2005 r.
Czcigodny Ojciec Tadeusz Rydzyk:)
Czcigodny Ojcze, dziękuję za ogromny trud stworzenia dzieła w celu służby
Kościołowi, Ojczyźnie i Narodowi Polskiemu. Pomimo nieustannej krytyki
dziękuję ojcom i pracownikom Radia Maryja, telewizji TRWAM oraz "Naszego
Dziennika" za przedstawianie prawdy i trwanie wspólnie z Narodem. Nowych
ataków należało oczekiwać z różnych stron, ale nie od ludzi ze znakiem Maryi.
Z tym większą goryczą odnoszę się do nich. Oszczerstw prezydenta Lecha
Wałęsy, który komunistyczną nowomową zaatakował Radio Maryja i jego
słuchaczy, słuchałem ze zdumieniem. Jest ono tym bardziej uprawnione, że
jestem jednym z tych, którzy w latach 1978-1981 współtworzyli ruch
społeczny "Solidarność" i którzy popierali kandydaturę Lecha Wałęsy na
prezydenta RP.
Od roku 1977 byłem inwigilowany przez SB, a po uzyskaniu statusu
pokrzywdzonego w 2003 roku miałem możliwość przeglądania archiwów IPN. Dziś w
sposób oczywisty łączę fakty i twierdzę, że tym, którzy marzą o unijnych
salonach, służą globalizacji w wykonaniu Unii Europejskiej, przeszkadza
wspólnota Kościoła, "Solidarność", Ojczyzna, Naród. Tak więc powrót pana
Lecha Wałęsy do "Gazety Wyborczej" jest uzasadniony - to ludzie tej
gazety "zrobili" go prezydentem.
Panu Lechowi Wałęsie dedykuję słowa księdza arcybiskupa Józefa Michalika,
który na temat lustracji stwierdził: "Ujawnienie przykrej prawdy zawsze może
być drogą do pokory, a więc refleksji i woli naprawienia krzywdy".
Szczęść Boże!
Stanisław Schodziński,
starosta
biłgorajski
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Powiat Biłgoraj broni Tadeusz Rydzyka
Panie Schodziński gratuluję skromności.Uważa Pan
powiat Biłgoraj za własne
księstwo?
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Jak i dlaczego burzono kościoły-cerkwie w 1938r
Rozbiórki cerkwi prawosławnych w województwie lubelskim miały
miejsce w okresie od maja do lipca 1938 roku. Jak pisał wojewoda
lubelski do Dowództwa Okręgu Korpusu II w Lublinie, do dnia 16 lipca
1938 roku zlikwidowano ogółem 127 obiektów sakralnych, w tym
rozebrano 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitwy oraz przekazano
kościołowi łacińskiemu 3 obiekty, zaś 4 kaplice pozostawiono w
charakterze kostnic. Oczywiście była to akcja barbarzyńska za którą
możemy sie tylko wstydzić jednak gwoli ścisłości warto zaznaczyć, że
znaczna częśc tych cerkwi były to cerkwie opustoszałe, w złym stanie
technicznym, do tego w miejscowościach w których nie było juz
wiernych prawosławnych.
Warto dodać, że w latach 1918-1924, Kościół rzymskokatolicki przejął
według szacunków Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego 280 świątyń pokatolickich, w tym 140 połacińskich i 140
pounickich z czego 35 przejęto za zgodą niemieckich i austriackich
władz okupacyjnych, 65 za zgoda poskich władz administracyjnych a
180 przejęto zywiołowo przez miejscową ludność katolicką. Jeśli
chodzi o strukture wyznaniową ludności wschodniej części województwa
lubelskiego, w której miało miejsce niszczenie cerkwi wyglądała ona
następująco:
Powiat Biała Podlaska 82 637 katolików, 18 192 prawosławnych
Powiat Biłgoraj 82 614 katolików, 20 913 prawosławnych
Powiat Chełm 88 488 katolików, 37 530 prawosławnych
Powiat Hrubieszów 63 365 katolików, 49 128 prawosławnych
Powiat Krasnystaw 17 010 katolików, 4853 prawosławnych
Powiat Lubartów 94 356 katolików, 1544 prawosławnych
Powiat Radzyn Podlaski 80 520 katolików, 1840 prawosławnych
Powiat Siedlce 125 018 katolików, 2452 prawosławnych
Powiat Tomaszów Lubelski 73 021 katolików, 33 059 prawosławnych
Powiat Włodawa 57 939 katolików, 33 382 prawosławnych
Powiat Zamość 122 490 katolików, 6778 prawosławnych
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Polański Niemcom o Polakach którzy go uratowali
manipulacja jest
eres2 napisał:
> 12 lipca 1942 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie,
> powiat Biłgoraj,
13 lipca, jeżeli chcesz być wiarygodny i dokładny.
>
Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać
> Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
> ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach.
Niemcom pomagał 1 Polak, słownie: jeden. Zaprzyjaźniony z nimi.
> Nawet po zaprzestaniu
> przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
> Żydów na rynek przez całe popołudnie.
ty się zastanów co cytujesz. Bo akurat podczas tej akcji Polacy ostrzegli kilku
Żydów, którzy byli akurat poza miasteczkiem aby nie wracali tego dnia do Józefowa.
A Polacy wtedy co byli w miasteczku sami się poukrywali, bo każdy mógł zostać
wzięty za Żyda.
> Wchodzili do żydowskich
> domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
> Żydów na rozstrzelanie;
kolejne bzdety. Gdyby takiego złapano w żydowskim domu, to by skończył w lesie z
kulą w głowie.
Jeszcze raz - Polacy siedzieli poukrywani jak trusie.
okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
> rozstrzeliwania.”
to akurat jest prawdą. Dotyczy kilkunastu osób. Gdy już Niemcy odjechali.
Z tego rozstrzelania uratowała się bezpośrednio jedna dziewczynka żydowska. Gdy
ją ładowali na ciężarówkę krzyknęła po polsku "Matko Boska ratuj". Jeden z
Niemców zrozumiał i ją puścili. Ukrywała się do końca wojny w chlewie. Żyje do
dzisiaj w Józefowie w domu, który należał do jej rodziców i nikt nigdy jej się
nie czepiał. Możesz się z nią bez problemu spotkać i porozmawiać.
Opisałem to kilka lat temu właśnie:
forum.gazeta.pl/forum/w,13,122141,122141,o_ZYDOWSKIM_MIASTECZKU_tu_jest.html
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: antypolska ohyda -szoking total !!!!!!!!!!!!!!!
„W latach 1942-1943 w
powiecie Janów Lubelski, według świadka
polskiego, były także wypadki zabijania Żydów w okolicznych wsiach
przez pewnych zwyrodniałych osobników, należących do społeczności
wiejskiej. W każdej większej wsi takie wypadki miały miejsce.”
„W Październiku 1942 roku Krystyna Sulowska, mieszkanka Zakrzówka,
przyjęła od Chaima Gliksztejna jego córeczkę i obiecała przechować
ją za sowitą opłatą. Niestety, Sulowska natychmiast wydała
niemowlaka żandarmom, aby nie mieć kłopotów. Sąsiedzi ostracyzowali
ją za ten czyn i po pewnym czasie rodzina Sulowskich wyprowadziła
się z Zakrzówka.”
„Rolnik ze wsi Kiełczewie przyjął do siebie Elke Gewerc i jej
córeczkę Chanele. Po pewnym czasie miał je zabić z niewyjaśnionych
powodów.”
„Karolina Tapetowa ukrywała dzieci żydowskie na podkrakowskiej wsi.
>>Ciężkie to było życie, trzeba wierzyć, że tylko cud te dzieci
uratował. Z początku dzieci wychodziły poza chałupę, ale gdy
stosunki coraz bardziej się zaostrzały, musiałam je ukrywać w domu.
Ale i to nie pomagało. Ludność nasza wiedziała, że ukrywam dzieci
żydowskie i rozpoczęły się szykany i groźby ze wszystkich stron,
żeby dzieci wydać na gestapo, bo przecież to grozi spaleniem całej
wsi, wymordowaniem itd.. Sołtys wsi był dla mnie przychylny i to
mnie często uspokajało. Bardziej natarczywych i agresywnych
uspokajałam jakimś upominkiem, względnie przekupywałam ich<<.”
Pewno dziś mieszkańcy owej podkrakowskiej wsi opowiadają naiwnym,
jak to ongiś „odważnie przechowywaliśmy we wsi żydowskie dzieci.”
Ale przecież nie wszyscy mordowali (własnoręcznie):
„ W Batorzu niejaki Z.W., przedwojenny komunista, dostarczał żywność
Żydom ukrywającym się w lesie o nazwie >>Przepaście<<. Dostarczał im
tę żywność do tego czasu, dokąd mieli go czym sowicie opłacać. Gdy
Żydom zabrakło opłaty, zawiadomił Niemców. Żandarmeria niemiecka
wywlokła z >>Przepaści<< 83 Żydów, głównie kobiety i dzieci, i
rozstrzelała ich opodal cmentarz grzebalnego, obok >>Sowiej Góry<<.
Egzekucja ta miała ta miała miejsce w listopadzie 1942 roku.”
A nawet w ogóle nie mordowali:
„[…] 12 lipca 1942 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać
Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich
domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
I jeszcze eresa wspomnienie pewnego wydarzenia z lat okupacji. Rzecz
miała miejsce w jednej z północnych dzielnic warszawskiego
prawobrzeża, w czasie likwidacji przejściowego getta legionowskiego
bądź piekiełkowskiego (1942 r.?).
Kobiety w sąsiedniej kamienicy znalazły na klatce schodowej
niemowlę. W beciku znajdowała się kartka z personaliami dziecka i
jago żydowskich rodziców oraz krótka prośba o zaopiekowanie się
dzieckiem do chwili …powrotu jego rodziców.
Na szyi dziecka widniał „wianuszek” z kosztownościami.
Kobiety po krótkiej naradzie ustaliły, że „dla dobra mieszkańców”
niemowlę należy zanieść na posterunek policji granatowej. Co też
uczyniły - zaniosły na policję dziecię w beciku wraz z owym krótkim
dramatycznym listem jego rodziców. Nie zaniosły natomiast
cennego „wianuszka”, oczywiście „dla dobra mieszkańców”.
P.S. Cytowane wyżej opisy zdarzeń to nie fragmenty pracy Jana
Tomasza Grossa „Strach”,
są to cytaty wzięte z książki Marka Jana
Chodakiewicza „Żydzi i Polacy 1918-1955.”
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Judaica podkarpackie i nie tylko
Przejezdnie - odwiedziłem ostatnio małe, piękne miasteczko na Zamojszczyźnie -
Józefów, z okazała i piękną w proporcjach synagogą stojąca w narożniku rynku i
... fajną cukierenką z dobrymi wypiekami w pobliżu ( ach te ciasteczka-babeczki
z rabarbarem :))
To dawne sztetł o którym można poczytać w wielu opowiadaniach I.B. Singera
A niżej daje link do opisu miasteczka i jego historii :
www.izrael.badacz.org/zydzi_w_polsce/katalog_lubelskie_jozefow.html
Miasto Józefów jest siedzibą gminy o tej samej nazwie, położonej w województwie
lubelskim,
powiat Biłgoraj. Miasto liczy 2,7 tys. mieszkańców (1998 r.). Leży na
południowo-zachodnim skraju Roztocza Środkowego, nad źródłowym odcinkiem
Niepryszki (dorzecze Tanwi), na skraju Puszczy Solskiej.
Miasto Józefów zostało lokowane w 1725 roku na terenie wsi Majdan Niepryski.
Józefów stał się centrum handlowym, usługowym i administracyjnym tej części
Ordynacji Zamojskiej. Od samego początku osiedlali się tutaj Żydzi, którzy
stanowili większość mieszkańców. W 1744 roku wybudowano drewnianą synagogę. Od
1772 roku Józefów znajdował się w zaborze austriackim, od 1809 roku w Księstwie
Warszawskim, od 1815 roku w Królestwie Polskim. W 1820 roku w Józefowie powstała
hebrajska drukarnia C. Waxa. Za jej sprawą, Józefów zasłynął w produkcji
papieru. W latach 30-tych XIX wieku produkcja tej jednej drukarni stanowiła 80%
produkcji całego województwa lubelskiego. W 1830 roku mieszkało tu 849 Żydów
(73% ludności). W owym czasie w Józefowie działały dwie drukarnie żydowskie,
które drukowały książki hebrajskie eksportowane do Rosji, Wołoszczyzny
(dzisiejsza Rumunia i Mołdawia), a nawet do Turcji. W 1863 r. podczas powstania
styczniowego, powstańcy polscy stoczyli w pobliżu Józefowa bitwę z wojskami
carskimi. Po upadku powstania, w 1870 r. władze carskie pozbawiły Józefów praw
miejskich. W drugiej połowie XIX wieku istniał tutaj silny ośrodek chasydzki
skupiony wokół rabinów B. Hercensztoka i Szmona Panczewskiego. W 1883 r. pożar
zniszczył najsłynniejszą żydowską drukarnię C. Waxa. W 1905 r. stanowili 72%.
W okresie międzywojennym większość domów położonych w centrum oraz sklepy
należały do Żydów. W 1921 roku w Józefowie mieszkało 1.050 Żydów, stanowiąc 78%
ogółu mieszkańców.
Podczas hitlerowskiej okupacji, Niemcy utworzyli tutaj getto, w którym
skupili wszystkich Żydów z okolicy. W późniejszym czasie przywieziono do
Józefowa Żydów deportowanych z Konina. W Józefowie znajdowały się dwa obozy
pracy przymusowej dla Żydów. W getcie dochodziło do częstych egzekucji, między
innymi w maju 1942 roku trzech gestapowców zastrzeliło stu kilkudziesięciu
Żydów. W historii getta najtragiczniejszym dniem był 13 lipca 1942 roku, kiedy
to hitlerowcy rozstrzelali 1.500 Żydów u stóp Góry Winiarczykowej. Pozostałych
około 400 Żydów wywieziono do obozu pracy przymusowej w Lublinie. Okolice
Józefowa były rejonem intensywnych działań polskiej partyzantki. W czerwcu 1943
r. oddziały AK podjęły brawurową akcję i na jeden dzień zajęły miasto. Okolica
była nazywana Republiką Józefowską. W ramach represji Niemcy dokonywali masowych
egzekucji cywilnej ludności polskiej. W czerwcu 1944 r. Niemcy stoczyli tutaj
ciężką bitwę z oddziałami partyzanckimi, które usiłowały wydostać się z okrążenia.
W 1988 roku Józefów ponownie uzyskał prawa miejskie.
Z ciekawostek znajdują się tutaj ratusz (1775 r.), kościół (1886 r.) i
kamieniołomy (wapień i piaskowiec). O turystycznej atrakcyjności miasta świadczy
fakt, że leży na terenie Roztaczańskiego Parku Narodowego, Parku Krajobrazowego
Puszczy Solskiej i Krasnobrodzkiego Parku Krajobrazowego. Z racji swego
położenia Józefów jest idealnym miejscem do rozpoczęcia zwiedzania Roztocza
Środkowego...............
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: do tropicieli antysemityzmu jest
Zło wzięło swój początek w czasie niemieckiej okupacji. A może
nie tylko z owego czasu?
„W latach 1942-1943 w
powiecie Janów Lubelski, według świadka
polskiego, były także wypadki zabijania Żydów w okolicznych wsiach
przez pewnych zwyrodniałych osobników, należących do społeczności
wiejskiej. W każdej większej wsi takie wypadki miały miejsce.”
„W Październiku 1942 roku Krystyna Sulowska, mieszkanka Zakrzówka,
przyjęła od Chaima Gliksztejna jego córeczkę i obiecała przechować
ją za sowitą opłatą. Niestety, Sulowska natychmiast wydała
niemowlaka żandarmom, aby nie mieć kłopotów. Sąsiedzi ostracyzowali
ją za ten czyn i po pewnym czasie rodzina Sulowskich wyprowadziła
się z Zakrzówka.”
„Rolnik ze wsi Kiełczewie przyjął do siebie Elke Gewerc i jej
córeczkę Chanele. Po pewnym czasie miał je zabić z niewyjaśnionych
powodów.”
„Karolina Tapetowa ukrywała dzieci żydowskie na podkrakowskiej wsi.
>>Ciężkie to było życie, trzeba wierzyć, że tylko cud te dzieci
uratował. Z początku dzieci wychodziły poza chałupę, ale gdy
stosunki coraz bardziej się zaostrzały, musiałam je ukrywać w domu.
Ale i to nie pomagało. Ludność nasza wiedziała, że ukrywam dzieci
żydowskie i rozpoczęły się szykany i groźby ze wszystkich stron,
żeby dzieci wydać na gestapo, bo przecież to grozi spaleniem całej
wsi, wymordowaniem itd.. Sołtys wsi był dla mnie przychylny i to
mnie często uspokajało. Bardziej natarczywych i agresywnych
uspokajałam jakimś upominkiem, względnie przekupywałam ich<<.”
Pewno dziś mieszkańcy owej podkrakowskiej wsi opowiadają naiwnym,
jak to ongiś „odważnie przechowywaliśmy we wsi żydowskie dzieci.”
Ale przecież nie wszyscy mordowali (własnoręcznie):
„ W Batorzu niejaki Z.W., przedwojenny komunista, dostarczał
żywność Żydom ukrywającym się w lesie o nazwie >>Przepaście<<.
Dostarczał im tę żywność do tego czasu, dokąd mieli go czym sowicie
opłacać. Gdy Żydom zabrakło opłaty, zawiadomił Niemców. Żandarmeria
niemiecka wywlokła z >>Przepaści<< 83 Żydów, głównie kobiety i
dzieci, i rozstrzelała ich opodal cmentarz grzebalnego, obok
>>Sowiej Góry<<. Egzekucja ta miała ta miała miejsce w listopadzie
1942 roku.”
A nawet w ogóle nie mordowali:
„[…] 12 lipca 1942 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać
Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich
domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
I jeszcze eresa wspomnienie pewnego wydarzenia z lat okupacji:
Rzecz miała miejsce w jednej z północnych dzielnic warszawskiego
prawobrzeża, w czasie likwidacji przejściowego getta legionowskiego
bądź piekiełkowskiego (1942 r.?).
Kobiety w sąsiedniej kamienicy znalazły na klatce schodowej
niemowlę. W beciku znajdowała się kartka z personaliami dziecka i
jago żydowskich rodziców oraz krótka prośba o zaopiekowanie się
dzieckiem do chwili …powrotu jego rodziców.
Na szyi dziecka widniał „wianuszek” z kosztownościami.
Kobiety po krótkiej naradzie ustaliły, że „dla dobra mieszkańców”
niemowlę należy zanieść na posterunek policji granatowej. Co też
uczyniły - zaniosły na policję dziecię w beciku wraz z owym krótkim
dramatycznym listem jego rodziców. Nie zaniosły natomiast
cennego „wianuszka”, oczywiście „dla dobra mieszkańców”.
P.S. Cytowane wyżej opisy zdarzeń to nie fragmenty pracy Jana
Tomasza Grossa „Strach”, są to cytaty wzięte z książki Marka Jana
Chodakiewicza „Żydzi i Polacy 1918-1955.”
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: polscy partyzanci przeszkadzali żydowskim partyzan
AL./GL:
MJ Ch: „W dniu 18.II44 o godz. 16 weszła do Zakrzówka banda PPR
licząca 200 osób. Rabowali po domach, a lepsze obuwie i odzież
zdzierali z ludzi na ulicach. Na zapytanie poszkodowanych dlaczego
tak robią, odpowiedzieli >>my za was giniemy<<. Z apteki zabrali
sporo medykamentów.
Komuniści ponownie napadli na Zakrzówek 24 lutego. Oprócz
przeprowadzenia konfiskaty mienia prywatnego, AL-owcy zniszczyli
Zarząd Gminy. Zabrali ponadto 10000 złotych z prywatnej apteki.
Koszty >>walki<< o władzę >>ludu<< ponieśli ponownie zwykli Polacy.”
Grupa GL Korczyńskiego („Grzegorza”) rozbiła 7.11.1942 r. obóz prac
melioracyjnych dla Żydów w Janiszowie. Jej celem, wg powojennej
propagandy, miało być ratowanie ok. 500 Żydów, znajdujących się w
obozie. Jednak przebieg wypadków wskazuje, że chodziło raczej o
poważne korzyści finansowe z akcji i – w dużo mniejszym stopniu –
zwiększenie stanu liczebnego oddziału. Po zastrzeleniu komendanta
obozu, ukraińskiego volksdeutscha Petera Ignara, który znajdował się
w obozie (oprócz niego obozu strzegła tylko policja polska i
żydowska), gwardziści zabrali skóry, radio, broń. Największym
sukcesem było zdobycie kasy obozowej, w której znajdowało się ok.
miliona złotych w gotówce i biżuterii – był to dobytek odebrany
więźniom obozu.
Do oddziału „Grzegorza” (im. T.Kościuszki) wcielono prawdopodobnie
tylko kilku lub kilkunastu Żydów, niezależnie od tego nieduża grupa
zbiegła i ukryła się w okolicznych wsiach i lasach. Większość, nie
mając dokąd pójść, odmówiła opuszczenia obozu i niebawem została
wymordowana przez Niemców. Historyk Shmuel Krakowski nazwał akcję na
Janiszów „przyspieszeniem nadejścia śmierci dla (tamtejszych)
Żydów”.
Z polecenia „Lubego”, członka grupy Korczyńskiego, gwardziści:
Wojtaszek, Łojek i dwóch innych wyprowadzili z domu gospodarza
Niewiadomskiego pięcioosobową rodzinę żydowską, którą obrabowali i
zamordowali, odzierając przy tym zwłoki.
NSZ
MJ Ch: „Major >>Radosz<< z NSZ-AK nie był jedynym, który podejrzewał
osoby związane z dowództwem Brygady Świętokrzyskiej o współpracę z
Niemcami. Podobnie uważał komendant Okręgu Kielce-Radom AK płk.
Zientarski (>>Mieczysław<<). W raporcie z 14 listopada 1944 r.
>>Mieczysław<< meldował:
2. Działalność NSZ (NSZ-ZJ). Dowódcy kontaktują się i współpracują z
Gestapo. Wsypują partie komunistyczne. W terenie podszywają się pod
AK, przy czym terroryzują i rabują ludność. Głównym ich zadaniem
jest niszczenie PPR AL i oddziałów partyzanckich sowieckich.
W meldunku sytuacyjnym z 2 stycznia 1945 r. płk Zientarski pisał:
4) Działalność NSZ (NSZ-ZJ) bez zmian. Wyraźna współpraca z Niemcami
i plaga społeczeństwa na skutek rekwizycji. W dniu 22 XI 1944 r. w
czasie marszu Brygady Świętokrzyskiej NSZ przez m. Oleszno Niemcy
ściągnęli posterunki. Rannych NSZ Niemcy proponują odstawić do
szpitali niemieckich. Notowane są kontakty z gestapo.”
MJ Ch: „Narodowe Siły Zbrojne. ‘Ząb’ przeciw dwu wrogom”:
„Po bitwie z żandarmami partyzanci ‘Zęba’ oddalili się pośpiesznie
na południowy zachód. Polacy postanowili skonfiskować żywność w
jednej z wiosek ukraińskich – w Piskorowicach nad Sanem. Akcja miała
miejsce 1 października 1943 r.. […] We wsi zarekwirowano wiele
żywności. W pewnym momencie akcja nabrała cech tragikomedii. Otóż,
gdy jeden z partyzantów […] wpadł do chałupy z nastawioną bronią,
obecna tam ukraińska kobieta przestraszyła się do tego stopnia, że
zrobiła pod siebie.”
Romowie
MJ Ch: „Jak głosi raport podziemia, >>dnia 10.11.43
oddział ‘Wybranieckich’ zlikwidował bandę złodziei-Cyganów w liczbie
5 osób we wsi Mojcza, gmina Dyminy. Cyganie ci stale robili napady
rabunkowe<<.”
Rabowali i „zwykli, normalni” ludzie
MJ Ch: „W październiku 1942 roku nauczyciel z Podlasia zanotował w
swoim dzienniku: >>W Trzebieszowie w poniedziałek miejscowi chłopi –
wartujący w nocy jako straż obywatelska, chroniąca wieś przed
napadami bandyckimi – dostali rozkaz od Niemców wyłapania wszystkich
Żydów w Trzebieszowie i odstawienie ich do Łukowa. Otoczono całą
wieś i zaczęło się polowanie. Wywlekano zewsząd Żydów, łapano ich na
polach, łąkach. Zaprowadzono ich następnie przed szkołę, gdzie
czasowo mieści się Urząd Gminny i tu trzymano ich przez całą noc.
To, czego nie zdążyli rozgrabić, też zwieziono przed budynek szkoły.
W oczach Żydów rabowano i palono ich meble, sprzęty. Wyznaczone
przez gminę podwody dowiozły Żydów do Łukowa. Za każdą z tych podwód
musieli nieszczęśni pasażerowie oczywiście sami zapłacić […] po 80
złotych.
A co dalej? Jeszcze grzmią strzały niemieckie, a już nasze hieny
czyhają na to, co pozostało po Żydach. Jeszcze trupy Żydów nie
ostygły, a już napływają podania o mieszkania, sklepy, warsztaty czy
kawałek ziemi pozostałej po Żydach.”
MJ Ch: „[…] 12 lipca 1842 roku podczas akcji deportacyjnej w
Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej
wyciągać Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich
domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Der Spegiel kłamie ? a getto ławkowe
Horpyna: Nie dowodzi. Inni ludzie byli odpowiedzialni za getto
ławkowe, inni za śmierć Żydów. I niech nikt mi nie wciska kitu, że
tamci stworzyli atmosferę, w której było możliwe... itd.
eres: Masz Horpyno rację, „tamci” nie byli twórcami atmosfery
antysemickiej, ta atmosfera już panowała, a „oni” tę atmosferę swoim
podłym postępowaniem współtworzyli i ją pogłębiali.
Horpyna: Sama znam przypadki, kiedy zakuci endecy pomagali Żydom z
narażeniem życia. Oni sami byli programowymi antysemitami, ale kiedy
chodziło o ratownie życia innego człowieka, to nawet się nie wahali.
eres: Nie sądzę, abyś była w stanie przytoczyć większą liczbę
przypadków takiej metamorfozy, były to pojedyncze osoby, jak np.
pisarka Kossak-Szczucka, ks. Stanisław Trzeciak, ks. Marceli
Godlewski (prof. Ludwik Hirszfeld w swojej
autobiograficznej „Historii jednego życia” o ks. Godlewskim: „Ongiś
bojowy antysemita, kapłan wojujący w piśmie i słowie. Ale gdy los
zetknął go z tym dnem nędzy, odrzucił precz swoje nastawienie i cały
żar swego kapłańskiego serca poświęcił Żydom”.), pisarz Jan
Dobraczyński, ba, nawet niektórzy (bardzo nieliczni) oficerowie NSZ.
N.B. ks. Stanisław Trzeciak - wcześniej żarliwy żydożerca,
zafascynowany ruchem hitlerowskim w Niemczech (odznaczony przez
Hitlera). W czasie holokaustu gorliwie ratował dzieci żydowskie.
Został przez Niemców zastrzelony.
Horpyna: Przypadki mordowania przez chłopów miały raczej podłoże
ekonomiczne, nie "ideowe". Chodziło o zagarnięcie mienia
pomordowanych. Jest to obrzydliwe, ale skoro były przypadki zabicia
sąsiada o miedzę, to nie powinno specjalnie dziwić, że się zdarzało.
eres: Upraszczasz, idziesz na skróty albo celowo minimalizujesz
Horpyno zło tamtych czasów. Szokująco brzmi Twoje rozbrajająco
szczere stwierdzenie, że okrutne mordowanie Żydów przez chłopów „nie
powinno tak specjalnie dziwić”.
Nie dziwią Cię zapewne następujące fakty:
„
Poza Warszawą sytuacja uciekinierów z gett była, choć trudno to
sobie wyobrazić, jeszcze gorsza. Chłopi dosyć często brali udział w
niemieckich obławach, szczególnie gdy za doprowadzonych Żydów
wyznaczono nagrodę; zwykle nie było to wiele – kilogram cukru lub
soli, parę litrów wódki, odzież i obuwie zabitego. Czasem
organizowali samodzielne akcjie, zwykle w odwecie za kradzież
żywności z domostw i pól”. (Z książki Andrzeja
Żbikowskiego: „Żydzi”)
Inni polscy historycy:
„
W latach 1942-1943 w powiecie Janów Lubelski, według świadka
polskiego, były także wypadki zabijania Żydów w okolicznych wsiach
przez pewnych zwyrodniałych osobników, należących do społeczności
wiejskiej. W każdej większej wsi takie wypadki miały miejsce.”
„
W Październiku 1942 roku Krystyna Sulowska, mieszkanka
Zakrzówka, przyjęła od Chaima Gliksztejna jego córeczkę i obiecała
przechować ją za sowitą opłatą. Niestety, Sulowska natychmiast
wydała niemowlaka żandarmom, aby nie mieć kłopotów. Sąsiedzi
ostracyzowali ją za ten czyn i po pewnym czasie rodzina Sulowskich
wyprowadziła się z Zakrzówka.”
„
Rolnik ze wsi Kiełczewie przyjął do siebie Elke Gewerc i jej
córeczkę Chanele. Po pewnym czasie miał je zabić z niewyjaśnionych
powodów.”
„Karolina Tapetowa ukrywała dzieci żydowskie na podkrakowskiej
wsi.
>>Ciężkie to było życie, trzeba wierzyć, że tylko cud te dzieci
uratował. Z początku dzieci wychodziły poza chałupę, ale gdy
stosunki coraz bardziej się zaostrzały, musiałam je ukrywać w domu.
Ale i to nie pomagało. Ludność nasza wiedziała, że ukrywam dzieci
żydowskie i rozpoczęły się szykany i groźby ze wszystkich stron,
żeby dzieci wydać na gestapo, bo przecież to grozi spaleniem całej
wsi, wymordowaniem itd.. Sołtys wsi był dla mnie przychylny i to
mnie często uspokajało. Bardziej natarczywych i agresywnych
uspokajałam jakimś upominkiem, względnie przekupywałam ich<<.”
eres: Pewno dziś mieszkańcy owej podkrakowskiej wsi opowiadają
naiwnym, jak to ongiś „odważnie przechowywaliśmy we wsi żydowskie
dzieci.”
eres: Ale przecież nie wszyscy mordowali (własnoręcznie):
„ W Batorzu niejaki Z.W., przedwojenny komunista, dostarczał
żywność Żydom ukrywającym się w lesie o nazwie >>Przepaście<<.
Dostarczał im tę żywność do tego czasu, dokąd mieli go czym sowicie
opłacać. Gdy Żydom zabrakło opłaty, zawiadomił Niemców. Żandarmeria
niemiecka wywlokła z >>Przepaści<< 83 Żydów, głównie kobiety i
dzieci, i rozstrzelała ich opodal cmentarz grzebalnego, obok
>>Sowiej Góry<<. Egzekucja ta miała ta miała miejsce w listopadzie
1942 roku.”
eres: A nawet w ogóle nie mordowali:
„[…] 12 lipca 1942 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać
Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich
domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
„30 października 1943 roku w Przegalinach na Lubelszczyźnie
polscy sąsiedzi brutalnie zamordowali sześcioosobową żydowską
rodzinę Lernerów.”
eres: O masowych mordach popełnionych na Żydach na początku
niemieckiej okupacji przez ich nie-żydowskich współobywateli w
kilkudziesięciu miejscowościach Polski północno-wschodniej już nawet
nie wspomnę.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Prawda Żyda, prawda Polaka
Prawda Żyda, prawda Polaka
prawdami różnymi?
Rzecz osobliwa: napastliwe komentarze, kontrowersje wokół wydanej
ostatnio pracy Grossa - „Strach”, mogą sprawiać wrażenie, że zawarte
w tej książce fakty są dla wielu całkowitym zaskoczeniem. Pomyśleć
by można, że opisy zbrodni dokonanych na Żydach przez Polaków były
dotąd przemilczane. A przecież można je znaleźć w wielu
wcześniejszych publikacjach. Znaczną część spośród dramatycznych
faktów, tych samych, bądź podobnych do zawartych w książce Grossa,
czytelnik może znaleźć np. w wydanej w roku 2000 książce Marka Jana
Chodakiewicza „Żydzi i Polacy 1918-1955”. Ba, myślę, że przykładów
prześladowań Żydów jest w tej książce więcej niż w „Strachu”. Pisze
o nich także Marek Wierzbicki w książce „Polacy i Żydzi w zaborze
sowieckim” (wydana w r. 2001). Czyżby więc i obaj ci historycy
uczestniczyli w spisku pod hasłem „65 mld USD”?
Od lat śledzę wątki traktujące o sprawach naszych mniejszości
narodowych, a zwłaszcza dot. stosunków polsko-żydowskich, ale w
polemikach najczęściej to ja powoływałem się na prace owych polskich
historyków.
A może zdaniem niektórych o prześladowaniach Żydów przez ich nie-
żydowskich współobywateli nie powinni pisać historycy narodowości
żydowskiej, bo ten obszar najnowszej historii powinien być wyłącznie
w gestii historyków polskich?
Czy wobec tego np. o martyrologii polskich zesłańców także nie
powinni pisać polscy historycy, a wyłącznie radzieccy i rosyjscy?
Czyż nie powinno dziwić, że te same, bądź podobne fakty do tych z
książki „Strach” podane przez historyka polskiego, nie wywołały
najmniejszej polemiki, choćby na forach GW? Nie pamiętam też, żeby
którykolwiek z dyżurnych radiomaryjnych żydożerców wypowiadał się
krytycznie o książkach owych polskich historyków.
Aby nie być gołosłownym posłużę się dla przykładu kilkoma cytatami z
owych książek.
U Grossa: „Obszerny opis wymordowania Żydów w Szczebrzeszynie
zostawił autor jednego z najważniejszych dzienników okresu okupacji,
[...], doktor Zygmunt Klukowski. [...] W Szczebrzeszynie
wymordowanie Żydów zajęło z przerwami bez mała pięć miesięcy, od
maja do października 1942 roku. I cały czas odbywało się na widoku
miejscowej ludności, a często z jej udziałem. [...] (23 X) Tymczasem
w Szczebrzeszynie działało gestapo przy pomocy miejscowych
żandarmów, granatowych policjantów i przy czynnym udziale niektórych
obywateli miasta. Popisywał się też młody policjant z Sułowa,
Matysiak. Woźny Skórzak, nie mając karabinu ani rewolweru, siekierą
rąbał głowy wyciąganych z kryjówek Żydów. Inni cywile z amatorstwa
też gorliwie pomagali, wyszukiwali Żydów, pędzili ich do magistratu
lub na posterunek, bili, kopali itp..”
U Chodakiewicza: „Dnia 26 listopada 1942 roku doktor Zygmunt
Klukowski, działacz Stronnictwa Narodowego ze Szczebrzeszyna, z
przerażeniem zanotował w swoim pamiętniku: >>Wśród „bandytów” jest
sporo Żydów. Chłopi w obawie prze represjami wyłapują Żydów po
wsiach i przywożą do miasta, albo nieraz wprost na miejscu zabijają.
W ogóle w stosunku do Żydów zapanowało jakieś dziwne zezwierzęcenie.
Jakaś psychoza opanowała ludzi, którzy za przykładem Niemców często
nie widzą w Żydzie człowieka, lecz uważają go za jakieś szkodliwe
zwierzę, które należy tępić wszelkimi sposobami, podobnie, jak
wściekłe psy, szczury i tak dalej.<<”
U Grossa: Relacje Karolci Sepetowej, byłej służącej żydowskiej
rodziny Hochheiserów, która uratowała od zagłady dwoje dzieci tej
rodziny: „Ciężkie było to życie, trzeba wierzyć, że tylko cud te
dzieci uratował. Z początku dzieci wychodziły poza chałupę, ale gdy
stosunki się pogorszyły, musiałam ukrywać je w domu. Ale i to nie
pomagało. Ludność nasza wiedziała, że ukrywam dzieci żydowskie, i
rozpoczęły się szykany i groźby ze wszystkich stron, żeby dzieci
wydać gestapo, bo przecież to grozi spaleniem całej wsi,
wymordowaniem itd.. [...]Bardziej natarczywych i agresywnych
uspokajałam jakimś upominkiem, względnie przekupywałam. [...] SS-
mani ciągle węszyli i znowu zaczęły się awantury, aż pewnego dnia
mieszkańcy oświadczyli, że musimy dzieci usunąć ze świata, i ułożyli
plan, aby dzieci zaprowadzić do stodoły i tam we śnie główki
siekierą odrąbać. Chodziłam jak opętana. [...] Co tu robić? Co
robić? Biedne, nieszczęśliwe dzieci wiedziały o wszystkim i przed
udaniem się do snumówiły do nas ‘Karolciu, jeszcze nas dzisiaj nie
zabijajcie. Jeszcze nie dziś”. Czułam, żedrętwieję, i postanowiłam,
że dzieci nie wydam za żadną cenę. Wsadziłam dzieci na wóz i
powiedziałam wszystkim, że wiozę je poza wieś, by je utopić.
Przejechałam całą wieś i i wszyscy widzieli i uwierzyli, i gdy
nadeszła noc, przyjechałam z dziećmi z powrotem. [...]”.
U Chodakiewicza: „W październiku 1942 roku Krystyna Sulowska,
mieszkanka Zakrzówka, przyjęła od Chaima Gliksztejna jego córeczkę i
obiecała przechować ją za sowitą opłatą. Niestety, Sulowska
natychmiast wydała niemowlaka żandarmom, aby nie mieć kłopotów.”
„[...] W Batorzu niejaki Z.W., przedwojenny komunista, dostarczał
żywność Żydom ukrywającym się w lesie o nazwie ‘Przepaście’.
Dostarczał im tę żywność do tego czasu, dokąd mieli go czym sowicie
opłacać. Gdy Żydom zabrakło opłaty, zawiadomił Niemców. Żandarmeria
niemiecka wywlokła z ‘Przepaści’ 83 Żydów, głównie kobiety i dzieci,
i rozstrzelała ich opodal cmentarza grzebalnego, obok ‘Sowiej Góry’.”
„[...] 12 lipca 1942 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać
Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemcówposzukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich domówi
zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano Żydów na
rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Ucieczka z Sobiboru - losy uciekinierów
Wyręczę Muledeta
Historyk Andrzej Żbikowski ("Żydzi"): "[...] Poza Warszawą sytuacja
uciekinierów z gett była, choć trudno to sobie wyobrazić, jeszcze
gorsza. Chłopi dosyć często brali udział w niemieckich obławach,
szczególnie, gdy za doprowadzonych Żydów wyznaczono nagrodę; zwykle
nie było to wiele - kilogram cukru lub soli, parę litrów wódki,
odzież i obuwie zabitego".
Jeszcze kilka cytatów z historiografii:
„W latach 1942-1943 w
powiecie Janów Lubelski, według świadka
polskiego, były także wypadki zabijania Żydów w okolicznych wsiach
przez pewnych zwyrodniałych osobników, należących do społeczności
wiejskiej. W każdej większej wsi takie wypadki miały miejsce.”
„W Październiku 1942 roku Krystyna Sulowska, mieszkanka Zakrzówka,
przyjęła od Chaima Gliksztejna jego córeczkę i obiecała przechować
ją za sowitą opłatą. Niestety, Sulowska natychmiast wydała
niemowlaka żandarmom, aby nie mieć kłopotów. Sąsiedzi ostracyzowali
ją za ten czyn i po pewnym czasie rodzina Sulowskich wyprowadziła
się z Zakrzówka.”
„Rolnik ze wsi Kiełczewie przyjął do siebie Elke Gewerc i jej
córeczkę Chanele. Po pewnym czasie miał je zabić z niewyjaśnionych
powodów.”
„Karolina Tapetowa ukrywała dzieci żydowskie na podkrakowskiej wsi.
>>Ciężkie to było życie, trzeba wierzyć, że tylko cud te dzieci
uratował. Z początku dzieci wychodziły poza chałupę, ale gdy
stosunki coraz bardziej się zaostrzały, musiałam je ukrywać w domu.
Ale i to nie pomagało. Ludność nasza wiedziała, że ukrywam dzieci
żydowskie i rozpoczęły się szykany i groźby ze wszystkich stron,
żeby dzieci wydać na gestapo, bo przecież to grozi spaleniem całej
wsi, wymordowaniem itd.. Sołtys wsi był dla mnie przychylny i to
mnie często uspokajało. Bardziej natarczywych i agresywnych
uspokajałam jakimś upominkiem, względnie przekupywałam ich<<.”
Pewno dziś mieszkańcy owej podkrakowskiej wsi opowiadają naiwnym,
jak to ongiś „odważnie przechowywaliśmy we wsi żydowskie dzieci.”
„ W Batorzu niejaki Z.W., przedwojenny komunista, dostarczał żywność
Żydom ukrywającym się w lesie o nazwie >>Przepaście<<. Dostarczał im
tę żywność do tego czasu, dokąd mieli go czym sowicie opłacać. Gdy
Żydom zabrakło opłaty, zawiadomił Niemców. Żandarmeria niemiecka
wywlokła z >>Przepaści<< 83 Żydów, głównie kobiety i dzieci, i
rozstrzelała ich opodal cmentarz grzebalnego, obok >>Sowiej Góry<<.
Egzekucja ta miała ta miała miejsce w listopadzie 1942 roku.”
„[…] 12 lipca 1942 roku podczas akcji deportacyjnej w Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej wyciągać
Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich
domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
P.S. Cytowane wyżej opisy zdarzeń to nie fragmenty pracy Jana
Tomasza Grossa „Strach”, są to cytaty wzięte z książki Marka Jana
Chodakiewicza „Żydzi i Polacy 1918-1955.”
I jeszcze eresa osobiste wspomnienie pewnego wydarzenia z lat
okupacji. Rzecz miała miejsce w jednej z północnych dzielnic
warszawskiego prawobrzeża, w czasie likwidacji przejściowego getta
legionowskiego bądź piekiełkowskiego (1942 r.?).
Kobiety w sąsiedniej kamienicy znalazły na klatce schodowej
niemowlę. W beciku znajdowała się kartka z personaliami dziecka i
jago żydowskich rodziców oraz krótka prośba o zaopiekowanie się
dzieckiem do chwili …powrotu jego rodziców.
Na szyi dziecka widniał „wianuszek” z kosztownościami.
Kobiety po krótkiej naradzie ustaliły, że „dla dobra mieszkańców”
niemowlę należy zanieść na posterunek policji granatowej. Co też
uczyniły - zaniosły na policję dziecię w beciku wraz z owym krótkim
dramatycznym listem jego rodziców. Nie zaniosły natomiast
cennego „wianuszka”, oczywiście „dla dobra mieszkańców”.
Na koniec fragment osławionego raportu (z dn. 6.5.1943 r.) SS-
Brigadefuehrera Stroopa ("Es gibt keinen juedischen Wohnbezirk - in
Warschau mehr!") sporządzonego dla Himmlera po zakończeniu
pacyfikacji powstania w getcie: "Polska policja, zachęcona
wypłaconymi nagrodami pieniężnymi, stara się każdego Żyda
pojawiającego się w panoramie miasta doprowadzać do dowództwa. Do
niżej podpisanego napływają listy anonimowe, w których powiadamia
się o obecności Żydów w części aryjskiej miasta."
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Z Podlasia
Wyczytane u sąsiadów
Rozbiórki cerkwi prawosławnych w województwie lubelskim miały
miejsce w okresie od maja do lipca 1938 roku. Jak pisał wojewoda
lubelski do Dowództwa Okręgu Korpusu II w Lublinie, do dnia 16 lipca
1938 roku zlikwidowano ogółem 127 obiektów sakralnych, w tym
rozebrano 91 cerkwi, 10 kaplic, 26 domów modlitwy oraz przekazano
kościołowi łacińskiemu 3 obiekty, zaś 4 kaplice pozostawiono w
charakterze kostnic. Oczywiście była to akcja barbarzyńska za którą
możemy sie tylko wstydzić jednak gwoli ścisłości warto zaznaczyć, że
znaczna częśc tych cerkwi były to cerkwie opustoszałe, w złym stanie
technicznym, do tego w miejscowościach w których nie było juz
wiernych prawosławnych.
Warto dodać, że w latach 1918-1924, Kościół rzymskokatolicki przejął
według szacunków Ministerstwa Wyznań Religijnych i Oświecenia
Publicznego 280 świątyń pokatolickich, w tym 140 połacińskich i 140
pounickich z czego 35 przejęto za zgodą niemieckich i austriackich
władz okupacyjnych, 65 za zgoda poskich władz administracyjnych a
180 przejęto zywiołowo przez miejscową ludność katolicką. Jeśli
chodzi o strukture wyznaniową ludności wschodniej części województwa
lubelskiego, w której miało miejsce niszczenie cerkwi wyglądała ona
następująco:
Powiat Biała Podlaska 82 637 katolików, 18 192 prawosławnych
Powiat Biłgoraj 82 614 katolików, 20 913 prawosławnych
Powiat Chełm 88 488 katolików, 37 530 prawosławnych
Powiat Hrubieszów 63 365 katolików, 49 128 prawosławnych
Powiat Krasnystaw 17 010 katolików, 4853 prawosławnych
Powiat Lubartów 94 356 katolików, 1544 prawosławnych
Powiat Radzyn Podlaski 80 520 katolików, 1840 prawosławnych
Powiat Siedlce 125 018 katolików, 2452 prawosławnych
Powiat Tomaszów Lubelski 73 021 katolików, 33 059 prawosławnych
Powiat Włodawa 57 939 katolików, 33 382 prawosławnych
Powiat Zamość 122 490 katolików, 6778 prawosławnych
Wł. Pobóg Malinowski tak pisze o tej sprawie:
„Rosjanie, w długim okresie swego panowania, dążąc do wprowadzenia i
utrwalenia prawosławia na Chełmszczyxnie, wiele kościołów polsko-
katolickich przerobili na cerkwie prawosławne, pobudowali też
nadmierną ilość cerkwi nowych. W chwili odzyskania przez Polskę
niepodległości było to 389 cerkwi prawosławnych.; utworzona komisja
rewindykacyjna jeszcze przed rokiem 1926 dokonała podziału –
prawosławnym pozostawiono 51 cerkwi, co z nadwyżką zaspokajało icj
potrzeby; pozostałą resztę przekazano Kościołowi katolickiemu, do
którego świątynie te w przeszłości należały. Ponieważ dawne władze
rosyjsko-carskie po ukazie tolerancyjnym z roku 1905 , nie zwracając
kościołów skonfiskowanych, pozwalały na wznoszenie nowych, ogólna
ilość świątyń na Chełmszczyźnie przerastała znacznie potrzeby
ludności polskiej i polskie władze kościelne po dokonaniu
rewindykacji obsadzić mogły tylko część zwróconych świątyń; resztę
większą, z przewagą małych kaplic pozamykano i dla braku środków,
nie troszczono się o konserwację. Od roku 1935 jednak Ukraińcy z
Małopolski, za sprawą metropolity Szeptyckiego zaczęli wyzyskiwać
ten stan rzeczy – w pobliżu zamkniętych i opuszczonych świątyń
osiedli emisariusze ukraińscy z Małopolski, w postaci zakonników
przeważnie; uwagę polskich władz zwróciły coraz częstsze i coraz
liczniejsze zbiórki ludności po zagrodach i po stodołach ; wnet
potem zbierano się już – wieczorami i po nocach – przy opuszczonych
kościołach – cerkwiach; palono ognisko i pod przewodem emisariusza-
zakonnika modlono się i śpiewano głośno; polskich obserwatorów
uderzał niespodziewany kierunek tej akcji – emisariusze Szeptyckiego
wcale nie dążyli do ściślejszego związania ludności Chełmszczyzny z
obrządkiem greckokatolickim lecz najwyraźniej propagowali „powrót do
prawosławia”, posługiwali się też w tej akcji językiem rosyjskim, w
modłach zaś i śpiewach zbiorowych trzymali się wzorów cerkiewno-
prawosławnych. W wyniku tej akcji – już w roku 1938 – unici
chełmscy, tak dotąd wytrwali w przywiązaniu do wiary ojców , zaczęli
masowo przechodzić na prawosławie. Zaniepokojony biskup lubelski
Fulman zaalarmował władze administracyjne i wojskowe; za jego
milczącą zgodą postanowiono usunąć główne źródło zła, a więc dokonać
stopniowo rozbiórki jeśli nie wszystkich, to większości świątyń
opuszczonych i nieużywanych. (…)Na to jednak ludność unicka i
prawosławna, podniecana przez agitatorów ukraińskich, gromadzić się
zaczęła tłumnie przy kościołach i kapliczkach, dla ich obrony
przed „polskim gwałtem” ; ludność polska , idąc za głosem księży z
ambon, i karmiona szowinistyczną demagogia bardzo ruchliwego tu
Stronnictwa Narodowego, coraz częściej występowała zaczepnie przeciw
Ukraińcom o prawosławnym. Napady i starcia mnożyły się z tygodnia na
tydzień. Wojsko uznało konieczność przyśpieszenia akcji
likwidacyjnej. Do burzenia opuszczonych kościołów i kaplic użyto
saperów; w kilku przypadkach ludność niepolską , broniącą dostępu do
świątyń, rozpędzono z kolbami, bez śmiertelnych wypadków; ale ze
strugami krwi. Dla uniknięcia takich ekscesów zaczęto burzenia
dokonywać w nocy i przy pomocy dynamitu. Ogółem zburzono 120
obiektów, przeważnie małych kaplic; w tej liczbie mieści się też
kilka (nie więcej niż 10) czynnych cerkwi prawosławnych, zburzonych
po uprzednim wyrzuceniu popów, w „wyprawach karnych” tam gdzie
nadmiar gorliwości wykonawców spotykał się z prowokacyjno-zaczepną
postawą prowadzonej przez Ukraińców z Małopolski ludności
prawosławnej. „
Koniec cytatów z PUbc
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Zydowskie pogromy na Polakach
Pogromy? cz II
NSZ
MJ Ch: „Major >>Radosz<< z NSZ-AK nie był jedynym, który podejrzewał
osoby związane z dowództwem Brygady Świętokrzyskiej o współpracę z
Niemcami. Podobnie uważał komendant Okręgu Kielce-Radom AK płk.
Zientarski (>>Mieczysław<< . W raporcie z 14 listopada 1944 r.
>>Mieczysław<< meldował:
2. Działalność NSZ (NSZ-ZJ). Dowódcy kontaktują się i współpracują z
Gestapo. Wsypują partie komunistyczne. W terenie podszywają się pod
AK, przy czym terroryzują i rabują ludność. Głównym ich zadaniem
jest niszczenie PPR AL i oddziałów partyzanckich sowieckich.
W meldunku sytuacyjnym z 2 stycznia 1945 r. płk Zientarski pisał:
4) Działalność NSZ (NSZ-ZJ) bez zmian. Wyraźna współpraca z Niemcami
i plaga społeczeństwa na skutek rekwizycji. W dniu 22 XI 1944 r. w
czasie marszu Brygady Świętokrzyskiej NSZ przez m. Oleszno Niemcy
ściągnęli posterunki. Rannych NSZ Niemcy proponują odstawić do
szpitali niemieckich. Notowane są kontakty z gestapo.”
MJ Ch: „Narodowe Siły Zbrojne. ‘Ząb’ przeciw dwu wrogom”:
„Po bitwie z żandarmami partyzanci ‘Zęba’ oddalili się pośpiesznie
na południowy zachód. Polacy postanowili skonfiskować żywność w
jednej z wiosek ukraińskich – w Piskorowicach nad Sanem. Akcja miała
miejsce 1 października 1943 r.. […] We wsi zarekwirowano wiele
żywności. W pewnym momencie akcja nabrała cech tragikomedii. Otóż,
gdy jeden z partyzantów […] wpadł do chałupy z nastawioną bronią,
obecna tam ukraińska kobieta przestraszyła się do tego stopnia, że
zrobiła pod siebie.”
Romowie
MJ Ch: „Jak głosi raport podziemia, >>dnia 10.11.43
oddział ‘Wybranieckich’ zlikwidował bandę złodziei-Cyganów w liczbie
5 osób we wsi Mojcza, gmina Dyminy. Cyganie ci stale robili napady
rabunkowe<<.”
Rabowali i „zwykli, normalni” ludzie
MJ Ch: „W październiku 1942 roku nauczyciel z Podlasia zanotował w
swoim dzienniku: >>W Trzebieszowie w poniedziałek miejscowi chłopi –
wartujący w nocy jako straż obywatelska, chroniąca wieś przed
napadami bandyckimi – dostali rozkaz od Niemców wyłapania wszystkich
Żydów w Trzebieszowie i odstawienie ich do Łukowa. Otoczono całą
wieś i zaczęło się polowanie. Wywlekano zewsząd Żydów, łapano ich na
polach, łąkach. Zaprowadzono ich następnie przed szkołę, gdzie
czasowo mieści się Urząd Gminny i tu trzymano ich przez całą noc.
To, czego nie zdążyli rozgrabić, też zwieziono przed budynek szkoły.
W oczach Żydów rabowano i palono ich meble, sprzęty. Wyznaczone
przez gminę podwody dowiozły Żydów do Łukowa. Za każdą z tych podwód
musieli nieszczęśni pasażerowie oczywiście sami zapłacić […] po 80
złotych.
A co dalej? Jeszcze grzmią strzały niemieckie, a już nasze hieny
czyhają na to, co pozostało po Żydach. Jeszcze trupy Żydów nie
ostygły, a już napływają podania o mieszkania, sklepy, warsztaty czy
kawałek ziemi pozostałej po Żydach.”
MJ Ch: „[…] 12 lipca 1842 roku podczas akcji deportacyjnej w
Józefowie,
powiat Biłgoraj, Polacy pomagali żandarmerii niemieckiej
wyciągać Żydów z ich mieszkań oraz wskazywali żydowskie kryjówki w
ziemiankach w ogrodach i w skrytkach w domach. Nawet po zaprzestaniu
przez Niemców poszukiwań Polacy dalej przyprowadzali pojedynczych
Żydów na rynek przez całe popołudnie. Wchodzili do żydowskich
domostw i zaczynali je grabić natychmiast po tym, jak zabierano
Żydów na rozstrzelanie; okradali trupy żydowskie tuż po zakończeniu
rozstrzeliwania.”
UPA a Polacy to temat szeroki i na odrębny wątek/wątki,
zwłaszcza, że często traktowany jako zbrodnicze czystki etniczne.
Wspomnę tylko o pewnych aspektach reakcji nań polskiego zbrojnego
podziemia.
Polacy rzucili brzemienne w krwawe skutki hasło „odpłaty za Wołyń”.
W marcu 1944 r. nastąpiła kolejna ofensywa polska przeciw UPA
skoordynowana z działaniami walczącej pod Włodzimierzem Wołyńskim w
ramach „Burzy” 27 DP AK. W toku tej akcji spalono kilkadziesiąt
ukraińskich wsi, a w Sahryniu wymordowano całą ukraińską ludność –
500 czy nawet 800 osób.
W marcu samoobrony chłopskie z udziałem jakiegoś oddziału leśnego
wymordowały ok. 300 Ukraińców w Pawłokomie, a oddział NSZ – 400
skoncentrowanych już do wysiedlenia Ukraińców w Piskorowicach. Inny
oddział NSZ dokonał w czerwcu 45 r. napadu na Wierzchowiny, mordując
ok. 200 osób, w tym 65 dzieci. Liczne były też wypadki mordowania
księży greckokatolickich i prawosławnych, zazwyczaj wraz z ich
rodzinami. Zginęło ich łącznie ponad 30. Wedle danych UBP tylko od
marca do czerwca 1945 r. z rąk polskich formacji podziemnych zginęło
przeszło 1500 Ukraińców”.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl