Linki
menu      Powiat Nowy Dwór Mazowiecki
menu      Powiatowa Stacja Sanitarno Epidemiologiczna
menu      Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie
menu      Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne
menu      Powiatowy Fundusz Ochrony Środowiska
menu      Powiatowy Urząd Nadzoru Budowlanego
menu      Powiatowy urząd pracy Warszawa
menu      powiat Biała Podlaska
menu      powiat Bielsk Podlaski
menu      Powiat Bieruńsko Lędziński
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • odchudzanie13.keep.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powiat Puławy





    Temat: Były sobie 342 wątki o tolerancji
    Chruslanki Józefowskie, gm o ile dobrze pamietam wtedy Kamień albo Godów,
    powiat Puławy, wparowali, stłukli paru co bardziej aktywnych członków SL i
    obrobili spółdzielnię. Partyzanci, zaiste.
    A ciekawe, dlaczego podziemna Szkoła Spółdzielczości z Zakrzówka musiała
    uciekać, dwu nauczycieli dostało wyroki smierci, a jeden uczeń został
    rozwalony? A no bo przecież patryjoci z NSz nie mogli tolerować tego, że tu sie
    chamów ze wsi szkoli. Trzeba było zrobic porzadek. Wyrok śmierci od NSZ dostał
    też dyrektor podziemnej szkoły spółdzielczości z Nałęczowa. Rozczula ta dbałość
    NSZ o poziom moralny chłopów i dążenie do tego, aby nie ulegali zgubnym wpływom
    wichrzycieli.
    A na Zęba to komuniści musieli niemcom donisić, bo Niemcy byli slepi i głusi.
    Ząb ze swoimi łaził całymi dniami po okolicy, a w niedziele cała ekipa pod
    bronią szła na mszę do kościoła. Dokładnie podobnie robili komuniści. Pokazać
    się Niemcom, to ci wymordują kilka wsi, a ocaleli przyjda do nas, bo będą
    chcieli sie bić.
    Zub-Zdanowicz musiał się stamtąd
    >
    > wycofać, z około 200-mieszkańcami Borowa, ponieważ nie miał żadnych szans z
    50
    > żołnierzami. Zresztą został z tego zarzutu oczyszczony przed sądem.
    >
    > To jest np. z internetu:
    > „Po latach, w 1947 r., w Anglii Zub-Zdanowicz został nawet oskarżony o to
    > , "że
    > nie wyczerpawszy stojących do jego dyspozycji środków obrony, opuścił
    wieś...".
    >
    > Sprawę rozpoznawał 2. Sąd Polowy przy Polskim Korpusie Przysposobienia i
    > Rozmieszczenia. Dochodzenie umorzono wobec stwierdzenia oczywistej
    dysproporcji
    >
    > sił polskich i niemieckich.
    A ciekawe, kto zeznawał w tym procesie? Bo tak przez skórę to czuję, że
    podwładni pana Z., a ci nie mieli żadnego interesu w oskarżaniu szefa. W
    Barłogach BCh było mniej więcej równe liczebie, a znacznie gorzej uzbrojone, a
    jakoś wytrzymało do wieczora, choć Rollkomando z Kurowa liczyło koło 100 ludzi,
    a potem jeszcze przybyły posiłki z Lublina
    Jak ktoś nie słyszał o bandycie Paramonowie-Dąbrowskim to nie mam nic do
    powiedzenia. Jak się czyta "historię" w.g NSz to po co wspominać o oddziale
    rdzeickich partyzantów , którzy wraz z AK robili obławy na Paramonowa? Przeciez
    wiadomo, że ruscy to zbóje, a ci z AK pewno nie lepsi.
    Co do Bryczka, to nigdy nie był oficerem ani dowódca oddziału. Wszystkiego był
    kapralem, a co do tekstu, to pochodzi on z czasu, kiedy jeszcze był w BCh, czy
    juz przeszedł do NSZ? Na terenie Lubelszczyzny były łacznie z tym 3 takie
    przypadki. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: www. Puławach
    jest też "strona" powiatu: www.powiat.pulawy.fri.pl
    pisane też dla podtrzymania, (otwarcia, ponowienia)
    pozdrawiam z ranka Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: "Katyń" w Kępnie i spalenie Wąwolnicy
    Ciekawy artykuł Stefana Korbońskiego z 1946 r.
    z http://www.prawica.net/node/10765
    Byłem swego czasu obecny na sali "Romy", kiedy w ostatnim dniu sesji KRN
    wszedł na mównicę jeden z naszych posłów i zawiadomił Radę o wstrząsającym
    odkryciu: - W Kępnie Wielkopolskim, w ogrodzie willi, w której mieści się
    siedziba Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa, leży pogrzebanych kilkadziesiąt
    osób, pomordowanych przez miejscową bezpiekę. Są to niewątpliwie zwłoki tych
    mieszkańców Kępna i okolicy, którzy w ostatnich miesiącach zaginęli bez
    śladu. W imieniu PSL wnoszę o natychmiastowe powzięcie przez Radę uchwały,
    zarządzającej w tej sprawie śledztwo i wyznaczenie dla prowadzenia go
    odpowiedniej komisji poselskiej.

    Na sali zaległa nagła cisza, w której rozlegał się tylko głos naszego
    przedstawiciela, motywującego szerzej swoje żądanie. Wiadomość zrobiła na
    wszystkich piorunujące wrażenie. Nawet pepeerowcy milczeli, niepewni, jak
    się zachować. Wszystkie oczy zawisły na ustach przewodniczącego Bieruta,
    który słuchał przemówienia z oznakami widocznego zniecierpliwienia. Gdy nasz
    mówca skończył wśród głuchej ciszy, Bierut pośpiesznie zajął jego miejsce na
    mównicy, przy mikrofonie. Ogarnął salę gniewnym wzrokiem i oświadczył
    głosem, który brzmiał jak rozkaz:

    - Za kilka minut mamy zakończyć sesję. Gdybym zarządził dyskusję nad
    wnioskiem PSL, musiałbym ją przedłużyć do jutra, co nie leży w planach Rady.
    Toteż sądzę, że najlepszym jego załatwieniem będzie przekazanie interpelacji
    PSL do zbadania i wyjaśnienia ministrowi bezpieczeństwa, który w tej sprawie
    złoży Radzie w swoim czasie odpowiednie sprawozdanie.

    Najpierw zaczął bić brawa PPR, po czym rozszerzyły się na całą salę, z
    wyjątkiem ław PSL, gdzie widać było podniesione postacie, machanie
    protestacyjne rąk i słychać okrzyki: "Hańba, mordercy!...

    W jakiś czas potem mieliśmy już wiadomość, że zwłoki zostały wykopane w nocy
    i po kryjomu pogrzebane w pobliskim lesie. Gdy i tam je ludność wypatrzyła,
    odgrzebano je ponownie i wywieziono w nieznanym kierunku. Już nikt więcej na
    ich ślad nie natrafił.

    Druga interpelacja PSL dotyczyła spalenia przez bezpiekę 2 maja 1946 osady
    Wąwolnica, w powiecie puławskim. Już od dawna w sferach bezpieczeństwa osadę
    tę uważano za główny ośrodek podziemia na okolicznym terenie. Aresztowano
    spośród jej mieszkańców wiele osób, ale to się bynajmniej nie przyczyniło do
    zmniejszenia działalności tamtejszego podziemia. Wówczas zdecydowano się
    uciec do radykalnych środków, by wytępić do gruntu to "gniazdo os". Wybrano
    w tym celu... spalenie całego miasteczka.

    2 maja oddziały bezpieki wkroczyły do Wąwołnicy i zaczęły palić dom po domu,
    wśród krzyku uciekającej z płonących mieszkań ludności, ryku palonego bydła,
    płaczu kobiet i dzieci. Spalono ponad trzysta gospodarstw. Pogorzelcy z
    Wąwolnicy bez trudu rozpoznali wśród podpalaczy ubeków z Puław i okolicy,
    którzy zresztą nie starali się wcale kryć i rzecz cała rozniosła się szeroko
    po Lubelszczyźnie, a od naocznych świadków, członków PSL, dotarła do naszej
    centrali w Warszawie.

    Dziś właśnie, na sesji KRN, odpowiadał na obie interpelacje dyrektor
    departamentu Ministerstwa Bezpieczeństwa Chmielewski. Oświadczył krótko i
    węzłowato, że w ogrodzie willi w Kępnie znaleziono 6 kwietnia br. zwłoki
    aresztanta Stefana Drogi, który został przypadkowo zabity, gdy w nocy z 22
    na 23 listopada 1945 "banda" NSZ w liczbie 150 ludzi napadła na Urząd
    Bezpieczeństwa w Kępnie, zabijając pięciu funkcjonariuszy UB i dwoje dzieci.

    Co zaś się tyczy spalenia Wąwolnicy, to zrobiła to "banda" "Orlika" z WiN,
    podczas walki z wojskiem i milicją. Budynków nie można było uratować, bo w
    środku wybuchała amunicja.
    Wszystko wytłumaczył jaśniej od słońca. Nawet zabójcy Ścibiorka zostali
    wykryci! Sam minister Radkiewicz poinformował 23 bm. Radę z mównicy w
    "Romie", że zabili go: Wiesław Płoński i Bolesław Panek, obaj z WiN. Ale gdy
    Bańczyk z PSL zajął po nim miejsce na trybunie i stwierdził, że rzecz się
    miała zupełnie inaczej, Radkiewicz nie zdobył się już na żadną reakcję.

    Wprost kapitalny jest ten pomysł bezpieki włączenia dzieci do afery w
    Kępnie. Co za potwory ci partyzanci! Nie dość, że mordują "stróżów porządku
    i prawa", ale nawet niewinnych dzieci nie oszczędzają. Prawdziwe Herody z
    brodą!

    W wyjaśnieniu co do Wąwolnicy popełniono dwa błędy: pierwszy, to wzmianka o
    amunicji, wybuchającej w płonących budynkach. W ten sposób dano do
    zrozumienia, że Wąwolnica też miała coś na sumieniu i właściwie poniosła
    zasłużoną karę, jeśli z powodu nielegalnie przechowywanej, a wybuchającej w
    czasie pożaru amunicji nie można było ratować budynków. Czy nie lepiej było
    obciążyć winą tylko partyzantów?

    Drugi, to podkreślenie, że ludzie "Orlika" byli umundurowani, przez co mogli
    być wzięci za wojsko lub bezpiekę. Jest w tym pewne usprawiedliwienie
    oskarżeń, podniesionych przez ludność przeciw bezpiece, że to ona paliła. Po
    co?

    Nie wytłumaczono tylko jednego, a mianowicie, w jakim celu "banda" "Orlika"
    miałaby palić Wąwolnicę?

    Zresztą nie tylko pali się Wąwolnicę i morduje ludzi w Kępnie. Lista naszych
    zabitych wykazuje dalsze straty. Zginął Jan Henryk Pecio, porucznik BCh,
    wiceprezes PSL na powiat Puławy, zamordowany 1 września br., gdy szedł
    wieczorem na przedstawienie. 2 sierpnia zamordowano w miechowskim majora
    BCh, Apolinarego Józefowicza, i członka zarządu powiatowego PSL, inż.
    Stefana Miłkowskiego, zaś 20 lipca we wsi Jaroszyn, powiat Kozienice,
    działacza PSL Władysława Wnuka. Żałobna lista rośnie dalej i nie widać jej
    rychłego końca.

    Stefan Korboński
    26 września 1946

    Artykuł ukazał się w Biuletynie Informacyjnym Armii Krajowej ( luty 2004
    rok). Publikacja dzięki uprzejmości Redakcji BI AK.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl
  • Design by flankerds.com