Linki
menu      Powiat Nowy Dwór Mazowiecki
menu      Powiatowa Stacja Sanitarno Epidemiologiczna
menu      Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie
menu      Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne
menu      Powiatowy Fundusz Ochrony Środowiska
menu      Powiatowy Urząd Nadzoru Budowlanego
menu      Powiatowy urząd pracy Warszawa
menu      powiat Biała Podlaska
menu      powiat Bielsk Podlaski
menu      Powiat Bieruńsko Lędziński
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • saska.xlx.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powiat sokołowski





    Temat: NAZWISKA PODLASIA
    Ziemia Sokołowska:1131,42 km2
    (Powiat Sokołowski)

    Ak'

    Czesławiak:20
    Deoniziak:320
    Dyoniziak:400(zespół)
    Harasimiak:70
    Hilak:20
    Jóźwiak:600
    Jurczak:1500(zespół)
    Kamonciak:40
    Kierylak:100
    Komilak:50
    Krysiak:830
    Krystoszyk:20
    Litwiniak:280
    Łałak:80
    Mateusiak:440
    Mięsak/Mięszak:160
    Miściorak:80
    Nowotniak:560
    Osipiak:580
    Pawluczak:50
    Rusiniak:1170(zespół)
    Sidorzak:70
    Solczak:120
    Sulawiak:40
    Szulawiak:40
    Ślebzak:150
    Wantusiak/Wańtusiak:170
    Wcisłak:30
    Więsak:240

    Maksimiak/Maksymiak:110
    Onopiak:70
    Połok:120
    Zabijak:270

    Danielak:440

    Mazurczak:750

    9990 ludzi=8,8 osób/km2

    Ek'

    Drabanek:60
    Goworek:260
    Kurełek:40
    Malonek:20
    Mlonek:570
    Wołynek:130

    Szczekutek/Szczekotek:90

    Wrzosek:3580(zespół)

    4750 ludzi=4,2 osób/km2

    'Ik/Yk'

    Częścik:310
    Floryszczyk:160
    Grelik:240(zespół)
    Jakubik:1210(zespół)
    Krystoszyk:20
    Lewocik:20
    Milik:520
    Młynik:340
    Panównik:20
    Pietranik:290
    Szurpik:30
    Trendyk:20

    Kwasik:280
    Zatkalik:30

    3490 ludzi=3,1 osób/km2 Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Koniec "Stadionu"......
    Dworzec "Stadion'
    (PKS) to istotnie nieprzyjemne miejsce, ale często (kilka razy w roku) stamtąd
    jeżdżę na najbliższy wschód (powiat sokołowski).
    Nie wydaje mi się, aby ta instytucja mogła upaść. Wręcz przeciwnie, wielki i
    nowoczesny stadion i ośrodek sportowy potrzebował będzie jakiegoś powiązania
    komunikacyjnego z resztą stolicy i kraju. Dworzec PKS był podduszony przez
    bazar, z żałosną infrastrukturą - w porównaniu z warszawskim nawet prymitywny
    sokołowski wydawał się europejski, choćby ze względu na przestrzeń, na jakiej
    mogły manewrować autobusy.

    Na pewno trudno będzie handlowcom znaleźć podobnie dobrze skomunikowane
    (autobusy miejskie i międzymiastowe - kolej - tramwaj) miejsce w samym centrum
    Warszawy. ale teraz jest okazja stworzenia tam okolicy przyjaznej dla
    mieszkańców i przyjezdnych nie tylko ze względu na niskie ceny i bogatą ofertę
    towarów. Po drugiej stronie Alei Zielenieckiej jest fajny park, to moze i na
    zachód od niej powstanie coś przyjemnego?

    pzdr Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kulturalna stolica woj. mazowieckiego
    Kulturalna stolica woj. mazowieckiego
    Powiat Sokołów Podlaski został laureatem konkursu "Stolica Kulturalna
    Mazowsza" 2004.
    powiat-sokolowski.pl/Aktual/inf27012004_1.htm
    Piętnastego marca w Sokołowskim Ośrodku Kultury odbyła się uroczysta
    inauguracja projektu „Stolica Kulturalna Mazowsza 2004”.
    powiat-sokolowski.pl/Aktual/Maz2004/inf23032004.htm
    Niech tam sobie inne nacje
    Zadzierają nosy w górę,
    Sokołów tez ma swoje racje,
    Swoją własną ma kulturę.

    Tak więc chytry jest Germanin,
    Francuz – sprośny, Włoch – namiętny,
    A zaś każdy Sokołowianin
    Kulturalny i inteligentny.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: tygodnik poleca
    tygodnik poleca
    Tygodnik Poleca

    "polecamy
    2009-03-05
    Powiat sokołowski
    Ominął betonowy słup i wpadł do rzeki

    Tragicznie mogłaby się skończyć kolizja, do której doszło dzisiaj
    ok. godz. 6.40 na trasie pomiędzy Niecieczą, a Kupientynem (pow.
    sokołowski)."

    Kto to redaguje?
    Szkoda, że tu zdjęcia nie można umieści, któe jest między w/w
    tekstem.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: półotwarty
    Pan Adam napisał:


    | Są jednak powody, które zdaje mi się dobrze rozumieć, by jednak
    | wyodrębnić byt "liczebników porządkowych" spośród przymiotników.
    | Nie samą fleksją język żyje.

    Oczywiście, że nie samą, dlatego są różne klasyfikacje, oparte na
    różnych kryteriach i dlatego wyglądają odmiennie. Rzecz w tym, że za
    ujęciem fleksyjno-składniowym przemawia sporo ważkich argumentów, m. in.
    taki, że tego typu klasyfikacja jest chyba najmniej niekonsekwentna,


    Konsekwencja jest ostatnią z rzeczy, których się spodziewam po języku,
    jego fleksji czy gramatyce. Weźmy krawca i szewca -- dlaczego krawiec
    i szewc a nie krawc i szewiec? Albo czemu litery i cyfry a nie litry
    i cyfery?


    a co za tym idzie - daje się zastosować choćby w komputerowym
    przetwarzaniu tekstu, co jest jednym z ciekawszych praktycznych
    zastosowań akademickiej gramatyki.


    Stosować to się daje, z tym "za-", to bym był ostrożny. Do tego, by
    komputerowe przetwarzanie tekstu przeszło od akademickich rozważań
    do praktyki, równie ważny jest opis kryteriów stosowania różnych odmian
    słowa, co i stwierdzenie, że liczby opisywane są przez liczebniki.


    | Dla sprawiedliwości inne rzeczowniki mogą sprytnie kamuflować się
    | i udawać przymiotniki. Żeby daleko nie szukać weźmy taki rzeczownik
    | (jak najbardziej własny) jak "Sokołowski". No toż on całkiem jak
    | przymiotnik, zwłaszcza gdy potraktować go taką definicją opartą na
    | fleksji, jaką obszedł się Pan z nieszczęsnym tysiącem.

    A dlaczego nie? Czy wobec tego sugeruje Pan, że wszystkie człony nazw
    własnych takich jak "Goniec Warszawski", "Białowieski Park Narodowy",
    "Jezioro Rajgrodzkie" należy uważać za rzeczowniki tylko dlatego, że są
    częścią nazwy własnej? Zresztą, za przymiotnikowym traktowaniem
    Pańskiego - przepraszam za wyrażenie - antroponimu przemawia nie tylko
    fleksja, ale także historia języka i nazewnictwa polskiego. Pierwotnie
    był to jak najbardziej przymiotnik.


    Nie bo nie. Co innego powiat sokołowski, a co innego Jarosław Sokołowski.
    Co innego wartość księgowa a co innego księgowa ot tak po prostu. Za to
    to samo 'tysiąc kotletów' i 'sześć bułek'. To samo również 'sukienka lila'
    i 'trawa zielona'. Liczebnik albo przymiotnik, który nie odnienia
    się przez to, przez co uczeni uznali, że powinien, nie przestaje być
    liczebnikiem (albo przymiotnikiem). Oczywiście wypowiadam to z punktu
    widzenia języka, który jak niektórzy zdają się zapominać, służy do
    komunikacji. Z tego to powodu znaczenie i cel użycia słowa będzie daleko
    ważniejszy od tego, jak i po co sklasyfikowano je ze względu na odmianę.


    Są za to lepsze przykłady, np. taka 'księgowa'. Fleksyjnie jak
    najbardziej przymiotnik, ale już z punktu widzenia słowotwórstwa,
    jako nazwa zawodu, będzie raczej rzeczownikiem.


    Tak jak 'tysiąc' jest liczebnikiem, a *jedynie * przy rozpatrywaniu
    fleksji *może być traktowany* jako rzeczownik.


    W takich przypadkach mówi się o częściowej substantywizacji
    (urzeczownikowieniu) przymiotnika. Jednym  z "objawów" jest nie
    tylko zdolność do pełnienia głównie funkcji podmiotu w zdaniu


    A co się mówi, gdy ktoś próbuje urzeczownikowić liczebnik?


    (prymarną funkcją przymiotnika jest bycie przydawką),


    Funkcją liczebnika (cholera wie, może nawet prymarną) jest wyrażenie
    liczby. Na szczęście Pańskie przebiegłe zabiegi klasyfikacyjne żadnemu
    z nich nie odebrały tej funkcji.


    ale także to, że rodzaj gramatyczny jest tożsamy z rodzajem naturalnym
    i nie jest kategorią akomodowaną, lecz akomodującą. To on wymaga
    uzgodnienia np. formy rodzajowej czasownika, a nie odwrotnie, jak
    w przypadku nazwisk na -ski, uzgadniających swój rodzaj gramatycznym
    z imieniem właściciela lub właścicielki.


    A taki 'tysiąc' ma z uzgadnianiem święty spokój, bo ani on z niczym,
    ani nic z nim nie musi rodzaju gramatycznego uzgadniać. Nie odmienia
    się i już. Przymiotnikom też się to zdarza, nikt ich za to karnie nie
    chce przenosić do innej kategorii gramatycznej.

    [...Sokołowski i jego końcówka...]


    Przypisanie tego typu leksemu do klasy przymiotników pozwala np. takiemu
    programowi tłumaczącemu dobrać odpowiednią koncówkę, powiedzmy
    dopełniacza, odnalezioną w paradygmacie przymiotnikowym, podobnie zrobi
    też obcokrajowiec uczący się języka i korzystający z tabel odmiany. W
    taki sposób wykorzystana informacja o tym, że jest to rzeczownik, dałaby
    odmianę typu "Bronisława Malinowska - Bronisławowi Malinowskowi" itd.


    "Ja noszę kalosze, ty nosisz kalosisz, on nosi kalosi, my nosimy kalosimy".
    Z braku działających programów tłumaczących oprzyjmy się na doświadczeniach
    z obcokrajowcami, którzy potrafią podobny użytek robić z podawanych im
    reguł odmiany. Z tabelami trzeba ostrożnie.


    | Cóż złego w prastarym zdefiniowaniu liczebników jako słów oznaczających
    | liczby, rzeczowników jako nazyw rzeczy, a przymiotników jako określeń
    | przymiotów tych rzeczy?

    Nie ma w tym niczego złego, nadal takie klasyfikacje funkcjonują, nadal
    tak uczy się w szkołach. Zapewne jest to nawet niezbędne do pełnej
    znajomości języka, nie mówiąc już nawet o jego historii. Rczecz w tym,
    że w ten sposób nie uda się "zaprząc" gramatyki do zastosowań takich,
    które sprawiaja, że przestaje być ona sztuką dla sztuki.


    Sztuka dla sztuki? Jeśli porządek nazwiemy sztuką, to mogę się z Panem
    zgodzić. Wolałbym uniknąć takich sytuacji, kiedy obcokrajowiec uczący
    się naszej mowy zapyta "jakim liczebnikiem wyraża się u was 1000", a w
    odpowiedzi usłyszy, że "nie, u nas nie ma takiego liczebnika, u nas do
    tego służy specjalny rzeczownik". Wolałbym tez unikać mylącej terminologii,
    ale o tym to już wystarczająco dobitnie napisał pan Michał Jankowski.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: półotwarty
    Fri, 18 Feb 2005 13:25:41 +0000 (UTC), na pl.hum.polszczyzna, Jarosław
    Sokołowski napisał(a):


    | tego typu klasyfikacja jest chyba najmniej niekonsekwentna,

    Konsekwencja jest ostatnią z rzeczy, których się spodziewam po języku,
    jego fleksji czy gramatyce.


    Moment, mówimy nie o konsekwencji języka, ale jego opisu.
    Niekonsekwencją w języku jest określanie liczby rzeczownikiem,
    konsekwencją opisu - uznanie tego faktu.


    Do tego, by komputerowe przetwarzanie tekstu przeszło od akademickich
    rozważań do praktyki, równie ważny jest opis kryteriów stosowania
    różnych odmian słowa, co i stwierdzenie, że liczby opisywane są przez
    liczebniki.


    Czy zechciałby Pan wyjaśnić, na czym polega doniosłość tego
    stwierdzenia? W jakim stopniu miałoby to usprawnić pracę tłumacza
    dysponującego zasobem końcówek fleksyjnych?

    [... dlaczego nie uznać nazwiska na -ski za przymiotnik...]


    Nie bo nie.


    Tu się wzniósł Pan na wyżyny sztuki argumentacji. Nie śmiem polemizować
    z tak niezbitymi dowodami.


    Co innego powiat sokołowski, a co innego Jarosław Sokołowski.
    Co innego wartość księgowa a co innego księgowa ot tak po prostu. Za to
    to samo 'tysiąc kotletów' i 'sześć bułek'.


    Problem w tym, że kotletów mogą być tysiące. Na przykład dwa tysiące
    kotletów, natomiast nie dwie sześci bułek. Od tego jest mendel - a co mi
    tam - niechby i dwa mendle.


    Liczebnik albo przymiotnik, który nie odnienia
    się przez to, przez co uczeni uznali, że powinien, nie przestaje być
    liczebnikiem (albo przymiotnikiem). Oczywiście wypowiadam to z punktu
    widzenia języka, który jak niektórzy zdają się zapominać, służy do
    komunikacji. Z tego to powodu znaczenie i cel użycia słowa będzie daleko
    ważniejszy od tego, jak i po co sklasyfikowano je ze względu na odmianę.


    Proszę Pana, żeby się komunikować, nawet nie musi Pan wiedzieć, że mówi
    prozą. O pojęciach takich jak liczebnik czy przymiotnik nawet nie warto
    wspominać. Bez względu na przyjętą klasyfikację nie ulega zmianie ani
    cel, ani znaczenie słowa, nikt tego nie postuluje. Protestuje Pan
    przeciwko klasyfikacji, która do niczego Panu nie jest potrzebna i w
    niczym nie przeszkadza. Czy naprawdę istnienie gramatyki strukturalnej i
    jej metody opisu odbierają Panu poczucie swobody ekspresji? Równie
    dobrze mógłbym zarzucać Schaefferowi, że jego notacja muzyczna kłóci się
    z przeznaczeniem muzyki, której celem jest dostarczanie wrażeń
    estetycznych.


    A co się mówi, gdy ktoś próbuje urzeczownikowić liczebnik?


    Że jest świadom ograniczeń, jakie niesie przeflancowanie aparatu
    pojęciowego gramatyk klasycznych na grunt współczesnej polszczyzny? :)


    | (prymarną funkcją przymiotnika jest bycie przydawką),

    Funkcją liczebnika (cholera wie, może nawet prymarną) jest wyrażenie
    liczby. Na szczęście Pańskie przebiegłe zabiegi klasyfikacyjne żadnemu
    z nich nie odebrały tej funkcji.


    Niech Pan nie żartuje. Po pierwsze nie są to moje zabiegi
    klasyfikacyjne, referuję tylko Panu, choć przyznam, że już ze znużeniem,
    rozwiązania uznane i przyjęte całe lata temu przez współczesne
    językoznawstwo. Po drugie, w worku popularnie zwanym zbiorem liczebników
    polskich znajdują się tak różne leksemy, że wyrażanie przez nie liczby
    jest często funkcją dodatkową. Ściśle temu, co Pan napisał, odpowiadają
    tylko liczebniki główne i zbiorowe. Tymczasem Pan usiłuje wepchnąć do
    tego samego worka dwa, dwoje, drugi, dwukrotny, dwukrotnie, dwojaki,
    dwojako, podwójny, samowtór i najlepiej jeszcze jedną drugą, pół,
    połowę. Może niech liczebniki liczą i mierzą - dodajmy garść, szklankę
    (czegoś), litr. I - jak słusznie sugerował Scobin - przestańmy udawać,
    że bieganie to rzeczownik, skoro wyraża czynność wykonywaną przez kogoś,
    kto biegnie. Jak czynność - to czasownik. Biel, biały - przymiotniki (bo
    cecha).


    A taki 'tysiąc' ma z uzgadnianiem święty spokój, bo ani on z niczym,
    ani nic z nim nie musi rodzaju gramatycznego uzgadniać.


    Pewnie, po co tysiące mieliby uzgadniać swój rodzaj gramatyczny. Albo
    jakieś czasowniki z nimi.


    Sztuka dla sztuki? Jeśli porządek nazwiemy sztuką, to mogę się z Panem
    zgodzić. Wolałbym uniknąć takich sytuacji, kiedy obcokrajowiec uczący
    się naszej mowy zapyta "jakim liczebnikiem wyraża się u was 1000", a w
    odpowiedzi usłyszy, że "nie, u nas nie ma takiego liczebnika, u nas do
    tego służy specjalny rzeczownik".


    Zapewne za bardzo wczuł się Pan w sytuację Japończyka, który z
    zażenowaniem musi wyjaśniać Polakowi, że w jego języku formy
    przymiotnika mogą wyrażać czas.


    Wolałbym tez unikać mylącej terminologii, ale o tym to już
    wystarczająco dobitnie napisał pan Michał Jankowski.


    Zapewne prościej byłoby przekreślić całą tradycję leksykograficzną i
    objaśniać ignotum per ignotum, zamiast odwoływać się do intuicyjnej
    wiedzy wynikającej z posługiwania się tradycyjnymi terminami?

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl
  • Design by flankerds.com