Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam-zajac.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powrót do równowagi





    Temat: Jak żyć???
    Strata partnera: czy to rozwod, czy koniec nieformalnego zwiazku, to jeden z
    najbardziej stresogennych czynnikow. Wasze teksty: "glupia ci..", "zapomnij"
    nie maja sensu, bo dziewczyna jest na zupelnie innym etapie.
    Fragment wywiadu z psychologia.net:
    Ewa:
    Rozstanie jest olbrzymią stratą. To jak z żałobą. A może nawet trudniej – bo
    często łatwiej przyjąć czyjąś śmierć, niż czyjeś odrzucenie. Ale podobnie jak w
    żałobie, potrzebujemy czasu na powrót do równowagi. Najpierw będzie bardzo źle,
    potem zaczniemy układać sobie życie na nowo. Na pewno pomogą w tym przyjaciele.
    Poczucie wsparcia jest niezwykle ważne. Dobrze jest też przenieść uwagę z
    przeszłości na teraźniejszość i po trochu na przyszłość – na siebie, na swoje
    potrzeby. Często pomaga zajęcie się czymś. Szczególnie czymś, co lubimy, co
    jest dla nas ważne. Rzucenie się w wir pracy pozwala oderwać się od przykrych
    myśli. Ale trzeba uważać, żeby z tym nie przesadzić.

    Renata:
    Jak długo trwa “wracanie do siebie”?

    Ewa Wojtyna (psycholog i lekarz):
    Strasznie trudne pytania zadajesz :-))) Przystosowanie się do zmian to często
    wiele miesięcy, często i roku jest mało. Im poważniejszy był związek i im
    bardziej bolesne rozstanie tym dłużej może trwać powrót do równowagi. Zwykle
    jednak samo przyzwyczajenie się do straty nie trwa dłużej niż rok. Ułożenie
    sobie życia na nowo może trwać kolejny rok. Nie chciałabym tu podawać takich
    ścisłych terminów – różnie to bywa. W każdym razie, jeśli czas biegnie, mija
    rok, dwa, a my ciągle żyjemy przeszłością i nie wychodzi nam nowe życie, to
    jest to moment, w którym warto poszukać pomocy.

    Ewa:
    Ciężko zdefiniować “siebie” w takich okolicznościach. Bo już nie jest się tym
    samym kimś, kim było się przed wejściem w związek. Partner staje się częścią z
    nas, a część nas wtapia się w partnera. Kiedy kończy się związek, pojawia się w
    nas samych wyrwa, którą ciężko zapełnić. Nie pasują już stare sposoby – te
    sprzed zakochania się. Rozstanie prowadzi więc do tworzenia czegoś nowego. Może
    to marne pocieszenie, ale można powiedzieć, że pod tym względem rozstanie się
    daje możliwość własnego rozwoju.

    Renata:
    To może lepiej nie inwestujmy zbyt wiele z siebie w związek, nie zatracajmy się
    dla drugiej osoby, bo co nam z siebie zostanie po rozstaniu?

    Ewa:
    Masz rację, że im więcej zainwestujemy w związek, im bardziej się “zatracimy”,
    tym większa wyrwa zostaje po rozstaniu się. I trzeba się bardziej napocić, żeby
    ją zapełnić. Jeżeli w związku mieliśmy więcej swobody, mieliśmy więcej
    niezależności, to rzeczywiście łatwiej nam będzie poradzić sobie z rozstaniem.
    Bo nie byliśmy aż tak zaangażowani... Ale dobry związek polega właśnie na
    zaangażowaniu, na zachowaniu równowagi pomiędzy własną swobodą, a zależnością
    od partnera. Czyli, jeżeli kończy się taki związek, to zawsze pojawi się
    bolesna dziura.

    Renata:
    Niektórzy sądzą, że najlepszym lekarstwem na złamane serce jest nowa miłość, co
    o tym sądzisz?

    Ewa:
    Że to ryzykowny sposób – zwłaszcza dla nowego partnera. Zbyt łatwo można wtedy
    przenieść na niego stare urazy czy oczekiwania z poprzedniego związku. Zbyt
    łatwo się można odegrać na nowym partnerze. To nie stwarza dobrych warunków dla
    rozwoju związku. Ale z drugiej strony nowa miłość może zdziałać cuda. Na nowo
    rosną skrzydła. Trzeba jednak bardzo uważać.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Żałoba-z otchłani ku nowemu życiu
    Żałoba-z otchłani ku nowemu życiu
    Pierwszą reakcją na śmierć bliskiej osoby jest zwykle szok, niedowierzanie,
    wypieranie tego faktu ze świadomości. Reakcje te są tym silniejsze, im mniej
    spodziewana była śmierć i im młodszej osoby dotyczy. Zmianie ulega zwykle
    ogólne funkcjonowanie, co najwyraźniej uwidacznia się w:
    - obecności objawów fizycznych (np. kłopoty z oddychaniem, bezsenność, brak
    apetytu, ogólne osłabienie)
    - złym stanie psychicznym (zaburzenia koncentracji i pamięci, obniżona
    sprawność myślenia, chwiejność emocjonalna)
    - zmianach w zachowaniu (płacz, izolowanie się, ograniczenie aktywności)

    W wielu kulturach żałoba po stracie bliskiej osoby trwa około roku. W tym
    czasie wymienione powyżej wskaźniki są szczególnie silne, później powinny
    stopniowo zanikać. Żałoba jest również często eksponowana na zewnątrz, przez
    odpowiedni ubiór.
    Trochę inaczej przeżywają ten okres kobiety, a inaczej mężczyźni. Są to jednak
    różnice w sposobie wyrażania cierpienia, a nie w jego natężeniu. Mężczyźni
    wyrażają żal po stracie mniej ostentacyjnie, szybciej potrafią powrócić do
    wykonywania codziennych obowiązków, do pracy, do życia towarzyskiego, jednak
    powrót do równowagi emocjonalnej trwa u nich zdecydowanie dłużej. Kobiety
    częściej pokazują swoje cierpienie na zewnątrz, więcej płaczą, rozpamiętują,
    obarczają się winą, przez dłuższy okres pozostają nieaktywne – fizycznie,
    zawodowo, towarzysko. Ten odmienny sposób reagowania na stratę bywa zwykle
    przyczyną poważnych konfliktów, wywołuje uczucia niezrozumienia, osamotnienia,
    i jeszcze bardziej utrudnia uporanie się z sytuacją.

    Jak przebiega psychiczny proces radzenia sobie ze stratą?

    Chociaż każdy człowiek nieco inaczej reaguje na cios, jakim jest śmierć
    bliskiej osoby, można wyróżnić kilka uniwersalnych etapów tego procesu. Są to:
    1. szok (niedowierzanie, wewnętrzny zamęt, wzburzenie, bezradność, stan
    alarmu, psychologiczne dystansowanie się)
    2. uświadomienie sobie straty / silne rozstrojenie emocjonalne (niepokój
    wywołany rozłąką, konflikty emocjonalne, przewlekły stres, nadwrażliwość,
    gniew, poczucie winy)
    3. chronienie siebie / wycofanie się (rozpacz, osłabienie systemu
    odpornościowego, zmęczenie, zamrożenie, żal)
    4. powracanie do zdrowia (odzyskiwanie kontroli, rezygnowanie z dawnych ról,
    tworzenie nowej tożsamości, przebaczanie i zapominanie, poszukiwanie
    znaczenia, zabliźnianie się ran)
    5. odnowa (rozwijanie nowej świadomości siebie, akceptowanie
    odpowiedzialności, uczenie się życia bez zmarłej osoby, zajęcie się swoimi
    potrzebami wewnętrznymi, aktywny kontakt ze światem, wyznaczanie nowych celów)

    Co pomaga poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby?

    Nie ma jednoznacznej recepty na to, aby jak najlepiej poradzić sobie ze stratą
    bliskiego, bo śmierć kochanej osoby zawsze jest tragedią, która ciągnie się
    jeszcze na długo po samym fakcie. Można jednak wymienić kilka czynników, które
    są pomocne w okresie żałoby. Należą do nich:
    • pożegnanie się ze zmarłym - może ono nastąpić jeszcze przed śmiercią, albo
    zaraz po, np. na pogrzebie. Kiedy nie jest to możliwe, pożegnać się można
    również symbolicznie, np. napisać list do zmarłego lub porozmawiać z nim przy
    grobie uroczystości pogrzebowe – chociaż udział w nich wiąże się z silnymi,
    negatywnymi emocjami i naruszeniem równowagi psychicznej, pomaga uzmysłowić
    realność śmierci i zaakceptować jej fakt
    • uczestniczenie w uroczystościach pogrzebowych
    • rozmawianie o własnych uczuciach związanych ze stratą
    • wspominanie zmarłego – wspomnienia są bolesne, jednak wypieranie ich
    przynosi zdecydowanie poważniejsze i bardziej negatywne konsekwencje;
    wspominanie pomaga oswoić się ze stratą, stwarza również możliwość wzajemnego
    wspierania się członków rodziny
    • kultywowanie pamięci o zmarłym – może polegać na regularnym odwiedzaniu
    grobu, umieszczeniu zdjęcia w widocznym miejscu, czy przechowywaniu wybranych
    przedmiotów należących do zmarłego; to wszystko jest symbolem tego, że osoba
    zmarła niezmiennie pozostaje członkiem rodziny i zajmuje w niej należne miejsce
    • w przypadku śmierci dziecka nienarodzonego lub noworodka – nadanie mu
    imienia i odprawienie normalnego pogrzebu; pozwala to myśleć o nim jak o
    konkretnej osobie oraz przyznaje mu należne miejsce w rodzinie


    Autor: mgr Monika Bąk - Sosnowska - Zakład Psychologii Śląskiej Akademii Medycznej
    Recenzent: mgr Alicja Michalak - Zakład Psychologii Śląskiej Akademii Medycznej

    To z poradnika medycznego.Może komus sie przyda. Pozdrawiam cieplutko Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co z moim zyciem dalej ?
    z przelozenia - rycerz monet, sytuacja jest stabilna, nic sie nie zmienia. Takie
    stare "dobre" malzenstwo, w ktorym juz nic nie zaskakuje tylko tu w sensie
    negatywnym

    sygnifikator Beatka - Slonce + kolo fortuny,mag
    Beatek zawsze w tym zwiazku byla sloneczkiem,wspierala, dogadzala, chronila
    przed zlem calego swiata swojego meza. Ale ta sytuacja ulega zmianie, Beatek
    zaczyna dostrzegac, ze maz nia zwyczajnie manipuluje i probuje sobie z niej
    zrobic marionetke.

    sygnifikator meza - Ksiezyc + 9 kielichow, 6 bulaw
    Maz jest bardziej bierna strona tego zwiazku, ma swoje tajemnice, mozliwe, ze
    naduzywa alkoholu lub innych uzywek.Dzieki temu, ze Beatek mu nadskakuje to on
    uwaza, ze nie musi kompletnie nic robic. No bo po co sie ma wysilac skoro moze
    miec wszystko na kiwniecie plalcem Wydaje mi sie, ze on naprawde moze
    naduzywac alkoholu..

    1.co spowodowalo, ze Beatek znalazla sie w takim zwiazku - 7 kielichow +
    4kielichow,kochankowie

    czyzby znow alkohol? w kazdym badz razie zla ocena sytuacji, Beatek miala
    nadzieje na partnerski zwiazek pelen milosci..
    skojarzylo mi sie tez, ze mogl byc zatajony jakis romans tutaj, ktos kogos
    zdradzil. Moze reakcja Beatka byla nieodpowiednia do sytuacji a teraz on uwaza,
    ze wszystko mu wolno bo Baetek i tak mu na wszystko pozwoli...

    2.jakie sa ukryte pobudki trwania w takim zwiazku - 6 monet
    +5kielichow,8bulaw

    Coz ktos Beatka potrzebuje i ona mysli,ze im wiecej mu da tym bedzie lepiej a
    sytuacja miedzy nimi szybko sie poprawi a tu kolejne rozczarowania, czarna
    rozpacz. Beatek za duzo daje a facet tego nie docenia ale oni nigdy nie
    doceniaja darmochy, wola sobie na cos zasluzyc i dopiero wtedy to cenia

    3.czego Beatek naprawde sie boi - Krol mieczy + rycerz mieczy,wisielec
    Boi sie, ze maz juz kompletnie nic do niej nie czuje, ze stal sie zimnym draniem
    i tylko czeka az on rozpeta kolejna klotnie

    4.czym grozi pozostanie w takim zwiazku - rydwan + 3mieczy, sprawiedliwosc
    Ten zwiazek to juz po prostu jazda bez trzymanki, wszystko sie samo dzieje i
    tylko czekac az sie wykolei. Dalej juz tylko smutek i powolny powrot do
    rownowagi,wyciaganie wnioskow, mozliwe tez ze rozwod.

    5.czy jest szansa na to, ze Beatek moze cos zmienic - 3 bulaw +
    3kielichow,2mieczy

    Chyba czas poszukac nowych perspektyw,zobaczyc swiat poza tym co jest znane.
    Moze to byc tez szansa dla tego zwiazku ale chyba tak naprawde Beatka
    ucieszyloby odciecie sie od niego.
    Mozliwe tez, ze miedzy nimi nadal jest ktos trzeci i ze jedynie wykreslenie tej
    osoby mogloby cokolwiek zmienic.

    6.w jaki sposob przejawia sie destrukcja partnera - paz mieczy +
    wieza,umiarkowanie

    jest wredny, zlosliwy, wbija Beatkowi ciagle szpile i tym niszczy calkowiecie
    harmonie w zwiazku i przede wszystkim rozwala Beatka wewnetrzna rownowage i
    przez niego czuje sie ona jak na emocjonalnej hustawce.

    7.jaki jest jego faktyczny stosunek do Beatka - as kielichow + 8monet, as
    monet

    a to ciekawe, ze on jednak dalej cos do Beatka czuje, skoncentrowal sie jednak
    na pracy

    as kielichow co znaczy: 2 kielichow,7 monet,6 mieczy
    nie rozumiem tego on niby cos tam jeszcze czuje ale czeka az sie calkowiecie
    oddalicie od siebie, albo wyprowadzicie..

    8.jaki wplyw wywarl na nia ten zwiazek - 10 monet + 3monet, eremita
    Beatek czula sie jak przedmiot w tym zwiazku a nie jak osoba, on chyba sporo
    pracuje i ona czuje sie samotna pomimo, ze ma przeciez meza ( no i znow trojka,
    jakby tu moglo chodzic,ze zostala odsunieta na boczny tor po prostu dla kogos
    innego)

    9.gdzie moze uzyskac pomoc - diabel + krolowa mieczy, as bulaw
    u takiej osoby lub instytucji, ktora ma doswiadczenie w tego typu relacjach.Wiem
    tylko, ze jest cos takiego jak blekitna linia dla osob doswiadczajacych przemocy
    w domu, przemoc psychiczna tez sie pod to podciaga. Pomoc bedzie potrzebna aby
    zraniona calkiem Baetek mogla odzyskac radosc z zycia i energie do dzialania.

    ten diabel to: 4mieczy,7bulaw,5monet
    miejsce w ktorym mozna sie zregenerowac i zaczac walczyc z uczuciem pustki

    10.w jaki sposob mozna zakonczyc ten zwiazek - 5 mieczy + 9monet,as mieczy
    nie bedzie to latwe, tak jakby Beatek byla od meza zalezna finansowo i od tego
    musi sie odciac

    5 mieczy oznacza:10 mieczy,kaplan,9 mieczy
    ta cala sprawa totalnie Beatka dobija, moze rozwod i pozostawienie partnera jest
    niezgodne z jej zyciowymi zasadami i bardzo sie boi podjac tego kroku. Moze to
    strach co ludzie powiedza, jak rodzina zareaguje.
    Jednak jak Beatek uwierzy w siebie i swoje mozliwosci to uda jej sie odciac od
    tej znajomosci, jak zbierze sily to dokona ostatecznego ciecia.

    Mam nadzieje, ze nigdzie cie Beatku nie urazilam, staralam sie pisac to co mi
    przychodzilo do glowy.3maj sie cieplutko

    Prosze o pomoc w interpretacji kolezanki i kolegow



    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Malediwy - kilka pytan
    co do cen pokoju - na wlasna reke czy przez operatora : trudno mi uwierzyc , ze
    gdziekolwiek na malediwach mozna indywidualnie wynegocjowac lepsze warunki niz
    przez duzego operatora, ktory robi hurtowa rezerwacje kilku tysiecy łóżek
    rok/dwa/trzy lata wczesniej i bierze na siebie odpowiedzialnosc finansowa za
    sprzedaz tych miejsc (jak ma prooblem to oferuje last minute). jesli juz sie to
    zdarzy to spodziewalbym sie , ze standard jest tak niski , ze po prostu malo
    kto chce tam jechac. na malediwach jest ograniczona i dosc precyzyjnie z gory
    okreslona liczba miejsc dla turystow, miejsce turystycznie atrakcyjne i
    popularne (jak powiedzieli nam w TUI, jesli ktos chce jechac w kwietniu w
    terminie przez siebei wybranym i mu odpowiadajacym to powienien robic
    rezerwacje we wrzesniu rok wczesniej. my robilismy w lutym tego roku i byly
    duze problemy ze znalezieniu terminu w hotelu i miejsca w samolocie w tym samym
    czasie.) to wszystko powoduje, ze ceny sa jakie sa (do tego jeszcze ogolnie
    wyzsze koszty utrzymania zycia na malediwach - slodka woda, kanalizacja,
    ograniczenia gestosci zabudowy etc etc tu zawsze bedzie znacznie drozej niz w
    egipcie, turcji, itp).

    co do podrozy na wlasna reke - nie sprawdzalem takiej opcji , ale imho wydaje
    mi sie , ze koszt czarteru dla hurtowego przerzucenia kilkuset osob z monachium
    czy w-wy do male bedzie zawsze tanszy niz inne opcje. nawet jesli operator na
    tym probuje zarobic to calosciowo nie wierze , ze roznica bedzie tak duza aby
    mialo sens szukac tanich "skrotow" tanimi liniami - bedzie to kosztowalo czas.
    roznica miedzy w-wa a male to zaledwie 3 godziny, wiec zadne jetlagi nie sa
    straszne, ale jednak po 10-15 godzinach w podrozy czlowiek potrzebuje 24h na
    powrot do "rownowagi" zeby moc sie cieszyc pobytem na miejscu. jesli ta podroz
    sie wydluzy to zmeczenie jest wieksze i wiecej czsasu na miejscu sie straci. za
    kazdym razem na lotnisku musisz spedzic minumum 2 godziny przed odlotem -
    wiecej przesiadek ,wiecej czasu stracisz.
    ogolnie to moze wygladac na fajny pomysl, taka "podróż za jeden uśmiech" na
    trasie w-wa->male, ale w szczegolach imho pojawiaja sie schody, ktorych
    przejscia moga nie skompensowac nizsze koszty, jesli ktos rozwaza po prostu
    pobyt 10-14 dni na wyspie - czyli "wczasy" - to moim prywatnym zdaniem
    najsensowniejsza opcja jest wykupic wszystko u stabilnego finansowo i
    renomowanego operatora. jesli ktos bierze sobie 21 dni urlopu i chce zrobic
    sobie wycieczke prze kilka krajow (w sensie zwiedzanie na kazdym przystanku) to
    wtedy mozna kombinowac.

    w ciagu paru dni w swoim blogu ocellaris.blogspot.com/ bede wrzucal
    wiecej informacji na temat swojego pobytu na kuramathi i kandholhu. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co z psychiką dziecka przy nauce zasypiania?
    Cytaty z "Mądrych rodziców"
    "Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
    chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
    lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
    czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
    dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
    względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
    snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
    na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.

    Przedłużający się płacz
    Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
    przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
    za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
    krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
    przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
    taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
    cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
    który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
    wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
    Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
    system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
    Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
    wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
    negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
    reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
    Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
    zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.

    Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
    - jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
    - następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
    uczucie dobrego samopoczucia)
    - mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
    - w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
    zranienia się.

    Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
    Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
    toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
    zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
    wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
    Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
    nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
    płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
    dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
    mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
    sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
    kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
    działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
    u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
    (...)

    Co się dzieje, gdy dziecko płacze
    Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
    organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
    urodzeniu) jest daleki od równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
    "sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
    związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
    jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
    uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
    się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
    maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
    przygotować mięśnie do działania). Powrót do równowagi zależy od ciebie.
    Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
    zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
    zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
    organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.

    Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
    Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
    układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
    pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
    przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
    życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
    rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
    oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
    ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
    chronicznego zmęczenia. (...)
    Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
    się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
    takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
    może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
    potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu równowagi; możesz
    tego dokonać tylko ty." Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: JAKI JEST WASZ BUDZET DOMOWY NA MIESIAC??
    35 sposobów na drobne oszczędności
    Nas jest troje - dwoje dorosłych i małe dziecko. Ja nie pracuję. Mąż ma taką
    pracę, że przynosi do domu pieniądze nieregularnie i w różnych ilościach. W
    dodatku, to co przyniesie w sezonie, z reguły musi nam starczyć na cały rok, bo
    w zimie trudno o pracę w jego fachu. Jak przyniesie nagle jakąś sporą lub
    niespodziewaną gotówkę, to od razu zakładamy lokatę na 600zł czyli trochę ponad
    miesięczne rachunki. Wiem, że to dla większości osób z regularnym dochodem jest
    coś nierealnego, ale u nas to jest nie tylko możliwe, ale także zdaje egzamin w
    postaci pewności zapłaconych rachunków w zimie.


    Kiedyś po internecie krążyło coś takiego:

    35 sposobów na drobne oszczędności
    1. Kup skarbonkę. Codziennie wrzucaj do niej 1 zł, po roku będziesz mieć 365 zł
    ekstra na wakacje, prezenty gwiazdkowe albo na sukienkę.
    2. Przez miesiąc prowadź dzienniczek wydatków. Planuj i zapisuj, ile będziesz
    musiała wydać na mieszkanie, telefon, przedszkole dla dziecka, jedzenie,
    ubrania, przyjemności. Utrzymuj reżim.
    3. Zawsze, ale to zawsze, chodź na zakupy z listą.
    4. Nie wyrzucaj z pamięci drobnych wydatków ("to tylko 20 zł"). Jeżeli kilka
    razy wydajesz drobną kwotę, efekt jest taki sam, jakbyś wydała raz dużą.
    5. Jeśli na czymś zaoszczędzisz albo dostaniesz niespodziewane pieniądze, wydaj
    je tylko raz. Często kilka zakupów usprawiedliwiamy jedną oszczędnością, która
    już dawno temu została przejedzona.
    6. Przyjemności funduj sobie pod koniec miesiąca z tego, co zostanie ci z
    pensji.
    7.Odkładaj 10 proc. każdych zarobionych pieniędzy.
    8. Jeśli co miesiąc masz debet, załóż, że w tym miesiącu będziesz miała na
    koncie drobną kwotę na plus. Nie podnoś poprzeczki za wysoko, bo szybko się
    poddasz. Niech to będzie choćby 10 zł.
    9. Latem rób przetwory: konfitury z truskawek, powidła śliwkowe, przecier
    pomidorowy.
    10. Płać rachunki na czas. Konieczność zapłacenia trzech czynszów albo dwóch
    dużych rachunków za telefon może rozsadzić twój budżet. Powrót do równowagi
    będzie trudny.
    11. Nim kupisz coś na (niskie) raty, zastanów się, czy na pewno "marne 100 zł"
    miesięcznie nie sprawi, że utracisz płynność.
    12. Szacując przyszłe wydatki, zawsze dodaj 10 proc.
    13. Planując wydatki, nigdy nie uwzględniaj "prawie pewnych" przyszłych
    dochodów.
    14. Policz, ile rocznie wydajesz na papierosy.
    15. Jeszcze raz sprawdź, czy nie możesz zmienić taryfy telefonu (stacjonarnego
    i komórkowego) na korzystniejszą. Bądź uważna i cierpliwa, bo nie zawsze łatwo
    się w tym połapać (udało mi się obniżyć rachunek o 100 zł przy tej samej
    liczbie połączeń).
    16. Kupuj tańszą wodę mineralną. Zamiast 2 zł, płać 50 groszy za butelkę (to
    realne, jeśli kupujesz w supermarkecie).
    17. Zawsze spłacaj na czas zadłużenie karty kredytowej.
    18. Przez jeden wiosenny miesiąc jeździj do pracy rowerem (w Warszawie
    zaoszczędzisz 67 zł na bilecie miesięcznym lub kilkaset, jeśli korzystasz z
    samochodu. Może ci się spodoba i będziesz jeździć przez cały sezon?).
    19. Jeśli masz samochód, policz, czy nie warto zamienić instalacji benzynowej
    na gazową. Przyzwoita instalacja będzie cię kosztowała 2 tys. zł, ale gaz
    kosztuje połowę tego co benzyna.
    20. Modna kuchnia jest droższa. Przypomnij sobie smaki dzieciństwa: naleśniki z
    białym serem, pierogi, kurczaka i rosół. Latem jadaj młode ziemniaki z zsiadłym
    mlekiem.
    21. To zabrzmi jak herezja, ale: Czy naprawdę potrzebujesz komórki?
    22. Kiedy na zakupach widzisz coś, czemu nie możesz się oprzeć, zadaj sobie
    pytanie: Czy będę z tym szczęśliwsza?
    23. Nie wydawaj więcej, niż zarabiasz.
    24. Zbieraj punkty na stacjach benzynowych (moja znajoma zamieniła niedawno
    swoje punkty na elektryczną wyciskarkę do owoców Philipsa).
    25. Płać gotówką. Kiedy masz zapłacić kartą, wydajesz chętniej.
    26. Nie kupuj jedzenia, kiedy jesteś głodna.
    27. Nie pocieszaj się zakupami.
    28. Wymyśl pięć sposobów na spędzenie sobotniego wieczoru bez wydania złotówki.
    29. Jeśli raz w tygodniu robisz zakupy w supermarkecie, spróbuj przeżyć dzięki
    nim dziesięć dni. Jeśli uda ci się to powtórzyć jeszcze dwa razy, zaoszczędzisz
    tyle, ile przeciętnie wydajesz na jedne zakupy
    30. Zrób listę swoich finansowych priorytetów i marzeń, np. wakacje w Meksyku,
    nowe sandałki na lato. Ilekroć masz ochotę kupić coś, co nie jest ci niezbędne,
    spójrz na swoją listę.
    31. Wyznacz sobie dzienną stawkę wydatków i trzymaj się jej.
    32. Sprawdź, co jeszcze możesz odliczyć od podatku.
    33. Uważaj na promocje i okazje w second-handach. Nie kupuj czegoś tylko
    dlatego, że jest tanie.
    34. Listę zakupów sporządzaj na podstawie list składników niezbędnych do
    planowanych posiłków. Staraj się kupować tyle, ile potrzebujesz do danej
    potrawy.
    35. Pamiętaj, że jedzenie na wagę jest tańsze od jedzenia zapakowanego przez
    producenta (dotyczy to nawet ogórków konserwowych - te z dużej puszki są tańsze
    od tych w słoikach).
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zamiast "W głębi kontinuum"
    Mała próbka, kilka cytatów z książki "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland (str.
    38-45).

    Cytat "Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
    chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
    lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
    czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
    dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
    względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
    snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
    na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
    Przedłużający się płacz
    Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
    przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
    za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
    krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
    przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
    taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
    cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
    który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
    wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
    Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
    system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
    Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
    wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
    negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
    reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
    Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
    zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.

    Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
    - jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
    - następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
    uczucie dobrego samopoczucia)
    - mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
    - w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
    zranienia się.

    Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
    Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
    toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
    zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
    wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
    Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
    nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
    płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
    dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
    mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
    sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
    kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
    działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
    u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
    (...)
    Co się dzieje, gdy dziecko płacze
    Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
    organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
    urodzeniu) jest daleki od równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
    "sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
    związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
    jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
    uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
    się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
    maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
    przygotować mięśnie do działania). Powrót do równowagi zależy od ciebie.
    Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
    zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
    zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
    organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.

    Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
    Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
    układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
    pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
    przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
    życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
    rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
    oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
    ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
    chronicznego zmęczenia. (...)
    Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
    się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
    takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
    może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
    potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu równowagi; możesz
    tego dokonać tylko ty."  
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: przyczyny tzw. schizofrenii
    przyczyny tzw. schizofrenii
    PRZYCZYNY TZW. CHORÓB PSYCHICZNYCH
    Przedstawiciele medycyny konwencjonalnej, mówiąc o przyczynach tzw. chorób
    psychicznych twierdzą, że są one nieznane. Poszukują genu odpowiedzialnego za
    ich powstawanie, mówią o dziedziczeniu skłonności. Nie znając przyczyn,
    lekarze psychiatrzy skupiają się na usuwaniu, a właściwie tłumieniu objawów,
    stosując terapie lekowe, których zadaniem jest blokujące oddziaływanie na
    centralny system nerwowy. Pacjent zostaje nimi znieczulony w różnym stopniu,
    zależnie od jego odporności i możliwości chemiczno - biologicznych organizmu,
    a także od siły destrukcji jaka ma miejsce w konkretnym przypadku.
    Nie będąc lekarzem, od ponad dziesięciu lat (jako terapeuta naturalny)
    towarzyszę ludziom z diagnozami psychiatrycznymi, wspieram ich oraz pomagam w
    powrocie do równowagi i oburza
    mnie fakt braku zrozumienia i nazwania istoty problemu przez świat medycyny.
    W każdym z poznanych przeze mnie przypadków człowiek przechodził przez zbyt
    stresujące dla niego sytuacje życiowe, z którymi nie potrafił sobie
    samodzielnie dać rady lub przez długie okresy życia towarzyszył mu lęk,
    bezradność i zwątpienie w możliwość poprawy. Za każdym razem ludziom brakowało
    poczucia bezpieczeństwa, czuli się samotni, niekochani, nieakceptowani, gorsi,
    słabsi i bezsilni wobec problemów ich życia. Przeżywali potężne wewnętrzne
    konflikty, które
    miały swoje uzasadnienie w ich rzeczywistości. Za każdym razem funkcjonowali w
    roli ofiary.
    Potrafiłam to rozpoznać, gdyż sama przechodziłam przez różne trudne sytuacje w
    moim życiu. W moim przypadku otrzymałam jednak tak dużo miłości i wsparcia od
    rodziny i przyjaciół, że mogłam się uporać z bólem i niezwykłymi
    doświadczeniami, które przyniosły mi mądrość i
    zrozumienie. Dziś wiem z całą pewnością, że otaczająca nas rzeczywistość pełna
    jest zjawisk i energii, których zintegrowany na poziomie logicznego umysłu
    człowiek nie jest w stanie dostrzec,
    choć mają one wpływ i na jego życie, ponieważ dzieje się to na poziomie
    nieuświadomionym. Kierujący się logicznym umysłem, lewopółkulowo –
    zorientowani ludzie, nie korzystają z dostępu
    do intuicyjnego odbioru rzeczywistości, dając pierwszeństwo umysłowi. Dekodują
    tylko niewielką część otaczającego ich świata.
    Co dzieje się z człowiekiem, który na poziomie swego logicznego umysłu nie
    znajduje rozwiązania dla swojego kryzysu, a umysł podpowiada mu kontynuację
    danej sytuacji lub jej nasilenie? Co robi człowiek, który czuje ból nie do
    zniesienia...? Co robi człowiek, który pragnie miłości, bezpieczeństwa...? To
    zależy od indywidualnego wyboru. Może, by poczuć ulgę zacznie pić albo
    znajdzie chwilowe ukojenie w narkotykach, a może zwróci się w modlitwie do
    Boga albo skonstruowany przez niego świat wewnętrznych przekonań rozpadnie
    się, a do jego wnętrza zaczną mieć dostęp energie z niewidocznej dla
    logicznego umysłu przestrzeni, przestrzeni astralnej, w której dominują
    energie uczuć niechcianych, myślokształty istniejące jako oderwane twory
    ludzi, energie osób zmarłych, które przywiązane emocjonalnie do spraw życia
    ziemskiego nie odeszły do innych obszarów duchowych. Jeśli ma przyjaciela,
    kogoś komu może zaufać i opowiedzieć o tym, co przeżywa, nie zostanie wyśmiany
    i nazwany wariatem, ma szansę na powrót do równowagi. Jeśli nie, nie
    rozumiejąc siebie, zdany jest na leki, znieczulacze i świadomość umysłowej
    nieporadności.
    Tak naprawdę zostaje sam z uczuciem bezradności wobec zjawisk, których nie
    pojmuje, które dręczą go i przerażają.
    W każdym z poznanych przeze mnie przypadków, a było ich wiele, brakowało
    ludziom wiary w ich możliwości zmiany sytuacji, mieli bardzo niskie poczucie
    własnej wartości, czuli, że dana sytuacja ich przerasta, nie rozumieli, co tak
    naprawdę się z nimi dzieje.
    Najważniejszym elementem w procesie powracania do równowagi w każdym
    przypadku, było zdanie sobie sprawy przez te osoby, że to co przeżywają, nie
    jest chorobą mózgu! Jest wynikiem ich sposobu życia, poglądów o sobie i
    otaczającym ich świecie, że są władni je zmieniać, zbudować nowego siebie i że
    nie są w tej drodze sami. Przywrócone poczucie mocy i szacunek do siebie
    potrafią czynić cuda, których nie przyniosą leki psychotropowe, utrzymujące w
    stanie znieczulenia i stagnacji.
    By zbudować zdrową, silną osobowość, trzeba jednak choć odrobinę woli,
    determinacji i odwagi do przeżycia bólu i lęku, od którego chcemy uciec w
    nieobecność. Przeżycia tych trudnych uczuć w obecności kogoś, komu ufamy....
    przyjaciela, może terapeuty. Odwagi do ujawnienia siebie, swego świata
    wewnętrznego. Jeśli brak nam wiary w siebie, ktoś, kto w nas wierzy, jest
    nieocenionym
    wsparciem. Ważne jest by się odważyć, zaufać!
    Jestem głęboko przekonana, że każdy człowiek, którego mózg nie
    został uszkodzony w drodze wypadku czy chemicznego zniszczenia lub innych
    czynników powodujących nieodwracalne zmiany, może powrócić do równowagi,
    rozwiązać dręczące go konflikty i cieszyć się udanym życiem. Miałam to
    szczęście, być pomocną kilku osobom i cieszyć
    się ich nową równowagą życia bez leków. Było to możliwe, gdyż otworzyły się
    one na realność powrotu do zdrowia i wprowadziły konieczne zmiany. Raduje mnie
    także fakt, iż następni idą
    ich śladem. Jest to powód, dla którego piszę te słowa w nadziei, że
    przeczytają je inni, gotowi do wewnętrznej przemiany.
    Chętnych do współpracy zapraszam serdecznie
    Ela Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: 90 minut usypiania - jestem bezradna
    Kilka cytatów z książki "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland (str. 38-45). Dla
    tych, którzy uważają, że można dziecko zostawiać do wypłakania się.
    "Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
    chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
    lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
    czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
    dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
    względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
    snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
    na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
    Przedłużający się płacz
    Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
    przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
    za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
    krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
    przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
    taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
    cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
    który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
    wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
    Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
    system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
    Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
    wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
    negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
    reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
    Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
    zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.

    Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
    - jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
    - następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
    uczucie dobrego samopoczucia)
    - mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
    - w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
    zranienia się.

    Co dzieje się z mózgu twojego dziecka?
    Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
    toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
    zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
    wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
    Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
    nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
    płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
    dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
    mu sie płąkać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
    sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
    kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
    działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
    u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
    (...)
    Co się dzieje, gdy dziecko płacze
    Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
    organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
    urodzeniu) jest daleki od równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
    "sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
    związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
    jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
    uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
    się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
    maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
    przygotować mięśnie do działania). Powrót do równowagi zależy od ciebie.
    Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
    zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
    zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
    organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.

    Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
    Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
    układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
    pocieszania i b raku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
    przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
    życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
    rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
    oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
    ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
    chronicznego zmęczenia. (...)
    Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
    się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
    takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
    może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
    potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu równowagi; możesz
    tego dokonać tylko ty." Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jaki czas ryku dziecka jest dla Was dopuszczalny?
    Nigdy nie pozwalałam płakać w sensie zostawiania aż padnie, nie uczyłam
    samodzielnego zasypiania itp. ZAWSZE pocieszałam płaczące dziecko. Już to kiedyś
    wklejałam, wkleję jeszcze raz:
    Kilka cytatów z książki "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland (str. 38-45). Dla
    tych, którzy uważają, że można dziecko zostawiać do wypłakania się.

    Cytat
    "Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
    chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
    lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
    czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
    dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
    względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
    snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
    na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.

    Przedłużający się płacz
    Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
    przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
    za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
    krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
    przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
    taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
    cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
    który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
    wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
    Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
    system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
    Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
    wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
    negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
    reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
    Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
    zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.

    Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju
    :
    - jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
    - następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
    uczucie dobrego samopoczucia)
    - mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
    - w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
    zranienia się.

    Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?

    Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
    toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
    zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
    wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
    Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
    nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
    płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
    dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
    mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
    sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
    kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
    działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
    u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
    (...)

    Co się dzieje, gdy dziecko płacze
    Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
    organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
    urodzeniu) jest daleki od równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
    "sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
    związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
    jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
    uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
    się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
    maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
    przygotować mięśnie do działania). Powrót do równowagi zależy od ciebie.
    Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
    zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
    zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
    organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.

    Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia

    Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
    układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
    pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
    przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
    życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
    rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
    oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
    ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
    chronicznego zmęczenia. (...)
    Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
    się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
    takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
    może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
    potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu równowagi; możesz
    tego dokonać tylko ty.   Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wypłakiwanie się dziecka- skutki ujemne- Uwaga!
    To ja, po raz n-ty, wkleję cytat z książki "Mądrzy rodzice" nt wypłakiwania się:
    Cytat "Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
    chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
    lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
    czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
    dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
    względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
    snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
    na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.

    Przedłużający się płacz
    Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
    przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
    za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
    krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
    przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
    taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
    cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
    który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
    wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
    Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
    system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
    Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
    wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
    negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
    reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
    Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
    zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.

    Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
    - jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
    - następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
    uczucie dobrego samopoczucia)
    - mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
    - w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
    zranienia się.

    Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
    Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
    toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
    zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
    wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
    Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
    nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
    płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
    dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
    mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
    sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
    kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
    działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
    u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
    (...)

    Co się dzieje, gdy dziecko płacze

    Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
    organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
    urodzeniu) jest daleki od równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
    "sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
    związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
    jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
    uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
    się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
    maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
    przygotować mięśnie do działania). Powrót do równowagi zależy od ciebie.
    Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
    zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
    zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
    organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.

    Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
    Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
    układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
    pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
    przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
    życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
    rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
    oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
    ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
    chronicznego zmęczenia. (...)
    Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
    się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
    takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
    może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
    potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu równowagi; możesz
    tego dokonać tylko ty.   Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 170 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com