Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam-zajac.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powrót do źródeł





    Temat: kampania reklamowa wyborczej


    jak oceniacie te kampanie?


    Gdzieś tu tkwi klucz, ale jeszcze nie wiem gdzie. Może ktoś mi podpowie.
    Może z dyskusji się wyłoni.

    Jakaś psychoterapia Michnika? Ale z czego? Z Rywina???

    Przewartościowanie marki rynkowej z lidera rynku ogłoszeń na "kaganek
    oświaty w Twoim domu"? Czyli powrót do źródeł?

    Kampania jest bez sensu jak dla mnie, bo używa argumentów odwołujących
    się inteligentów, a przynajmniej do ludzi, którzy czytają czasami
    cokolwiek innego niż Tele-tydzień. A nie wyobrażam sobie, by ktoś
    minimalnie choćby gramotny nie wiedział, czym jest "Wyborcza" i jakie
    mniej więcej poglądy reprezentuje. Jeśli ktoś kupuje GW dla ogłoszeń czy
    programu TV, to zapewnienia, że im nie jest wszystko jedno są mu psu na
    budę.

    Gdyby to była reklama biznesowa w rodzaju "Docieramy do XXX proc.
    menedżerów w wieku 30-40 lat o dochodach powyżej XXX tys. zł" itp., to
    sprawa jasna. Zresztą coś takiego od jakiegoś czasu zamieszczali na
    stronach.

    Kogo on chce przekonać?! Ludzi od Rydzyka? Od Wierzbickiego? Zagubionych
    eseldowców?


    a. wyborcza to przeciez kawal historii, demoktratycznej historii tego kraju.
    to daje im moralne prawo do opawiadania sie po stronie konkretnej ideologii
    i do realizacji wiazacej sie z nia celow.


    Nie tylko to. To prywatna gazeta i ma święte opowiadać się po stronie
    takiej ideologii, jaką uważa za stosowną, pod warunkiem, że nie łamie
    prawa.

     Poza tym kazda redakcja prowadzi


    swoja polityke redakcyjna - ND jest fanzinem Rydzyka, Trybuna-lewicowa, ś.p.
    Życie-prawicowe, wiec Wyborcza moze byc programowo "proeuropejska"


    (...)

     b. tak duza gazeta nie powinna az tak ostentacyjnie prezentowac
    swojej linii redakcyjnej, gdyz podwaza to do niej zaufanie.

    A czy ktoś miał kiedyś wątpliwości co do linii redakcyjnej GW?

    A zresztą, jak można być "programowo proeuropejskim" teraz, po
    referendum i właściwie w UE? Jeśli np. zacznie się okazywać, że UE ma
    dla nas więcej minusów niż plusów, to co? Nie pisać o nich? Mydlić oczy?
    Próbować naprawiać? A jeśli się nie będzie dało naprawiać, tylko będzie
    coraz gorzej, to co wtedy? Ja bym wolał media stawiające na jakiś system
    wartości (np. katolicki, lewicowy-postkomunistyczny,
    lewicowy-antykomunistyczny, antyklerykalny, tzw. niepodległościowy itp.
    itd. bo obiektywnych mediów i tak nie ma), niż na konkretną organizację
    polityczno-gospodarczą.


    niniejszym otwieram dyskusje.


    Bardzo się chwali.


    czas ozywic te grupe, do czego sie zobowaizuje
    i licze na pomoc. Trole jakims dziwnym trafem poznikaly, trzeba to
    wykorzystac


    Troll też człowiek. Wprowadza życie. Dodaje grupie adrenalinki. Nie
    karmmy trolli, ale i nie tępmy ich. :-)

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Tak dla przypomnienia - iracka codziennosc ( link , ang )
    Hej


    "Michal Grodecki" <mgr@usk.pk.edu.pl.wytnij.towrote in message



    "Napalmem" pierwszy raz nazwano mieszaniną zapalającą do której mechanicy
    lotniczy - uzbrojeniowcy na Iwodzimie czy Okinawie domieszali trochę
    substancji zbliżonych do plastiku w celu utrudnienia spłukiwania
    strumieniem wody z palącego się celu. Współczesny napalm ma nieco inny
    skład ale idea jest ta sama.


    Nie i nie.
    Napalm (a w zasadzie ta mieszanka od której się wzięła nazwa) został
    wymyślony w 1943 r. przez Louisa Fiesera w Uniwersytetu Harvarda. Już
    wcześniej bo w czasie I wojny USArmy zleciła program badawczy opracowania
    mieszanki zapalającej złożonej z ciekłych węglowodorów (umownie mówiąc
    benzyny) i substancji zagęszczającej. Wypróbowano różne zagęszczacze ale
    jakoś chyba bez efektów, po wojnie się program skończył i tyle. Potem różni
    dłubali przy tym temacie i gdzieś w połowie l.30-tych wymyślono (chyba w
    Anglii, albo niezależnie tu i tu) że bardzo dobre efekty daje zagęszczanie
    tej benzyny kauczukiem naturalnym lub syntetycznym. Tyle że gdy wybuchła
    wojna, kauczuk był potrzebny do produkcji gumy (opony itp.) więc szkoda go
    było do takich akcji; po raz kolejny zaczęto szukać czegoś do zagęszczania
    no i ten Fieser znalazł. Stwierdził że dobre efekty daje zagęszczanie za
    pomocą takich mydeł, soli glinowych i wapniowych wyższych kwasów
    tłuszczowych - NAftenowego i PALMitynowego. Są to w miare tanie środki,
    stosowane np. jako składnik smarów maszynowych. Po dodaniu do benzyny
    zależnie od stężenia, warunków mieszania itp. tworzyła się masa o
    konsystencji od gęstego syropu do galaretki a nawet takich prawie stałych,
    ciągnących się "glutów". Nazwą napalm określano z początku tę substancję
    zagęszczającą, potem rozszerzyła się ona na całą mieszaninę zapalającą. Mimo
    że skład się potem zmienił, używano innych mydeł z innych kwasów i jeszcze
    innych dodatków, nazwa już pozostała.
    W połowie l.60-tych idąc z postępem USAF wymyśliło coś bardziej radykalnego,
    a był to niejako powrót do źródeł: we współpracy z Dow Chemicals opracowało
    mieszankę zagęszczoną polistyrenem zwaną Alecto. Konkurencyjny wyrób
    Westcogel z Western Corporation też był zagęszczony jakimś polimerem ale nie
    wiem jakim. W testach wygrało alecto z tym że nazwa się kompletnie nie
    przyjęła i mieszankę dalej nazywano napalmem, co najwyżej dodając określenia
    "napalm II generacji" albo Napalm-B.
    Tak że w tej chwili nazwą napalm określa się ogólnie wszelkie meszaniny
    zapalające złożone z ciekłych węglowodorów i substancji zagęszczających,
    jakie by one nie były.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Lanos i gaz - wtrysk na 2 czy jeden cylinder...
    On Sun, 06 Jul 2003 12:29:46 +0200, Przemek


    <prze@vulcan.edu.plwrote:
    pozbycie sie polowy klopotow z zaplonem to akurat droga w druga strone -
    powrot do zrodel.. czyli tak jak to mialy rozwiazane (bez zadnych


     Chyba Ci się coś poprzestawiało. Rozumiem, że zużywające się,
     wymagające okresowej regulacji, przerywacze, zdychające czasem
     kondensatory, wypalające się palce rozdzielacza, pęknięte,
     zarysowane, wrażliwe na zabrudzenie kopułki, wreszcie brak,
     jakże ważnego w wysilonym silniku, knock sensora to nie są,
     kłopoty?


    a 4 gazniki? (przy 4 cylindrowym silniku) - zawsze lepiej (niezaleznie


     A cztery gaźniki ktoś musi zestroić, żeby równo pracowały. Co
     więcej, mam wrażenie, że dziś co raz mniej osób, które to
     umieją.


    czy w acuie na gaznikach czy na elektornicznie sterowanych wtryskach)
    jest podawac paliwo dokladnie do cylindra tego, ktory go akurat
    potrzebuje - lanie "w ciemno" to nie zaleta!


     Jakie lanie w ciemno? Po to masz MAF, TPS i kilka innych
     czujników, żeby znając charakterystykę napełenienia cylindrów
     [1] dać odpowiednią dawkę paliwa.


    cylindra dazy sie do uwarstwienia ? - mniejsze spalanie stukowe czy co?


     Dla spalania mieszanki mocno zubożonej. Ale tylko wtedy, gdy
     priorytetem jest niskie spalanie. Nawet przy gaźniku dało się
     uwarstwiać. Do lektury rozwiązań w pierwszym Civicu marsz.


    - 4 (czy wiecej) zawory na cylinder


     Zwiększone napełenienie?


    - wtryski zamiast gaznika


     Mniejsze opory na dolocie, w połączeniu z elektroniką większą
     dokładność sterowania? Łatwość strojenia (teraz merdaj czterema
     zestawami dysz, bo chcesz zmienić skład mieszanki)?


    - zmienna dlugosc dolotu


     Poprawę przebiegu krzywej momentu obrotowego?


    - zmienne fazy rozrzadu


     j.w.?


    - czy ktorykolwiek z tych "bajerow" zwiekszyl osiagi silnikow o 20% albo


     Wystarczy, że zwiększył użyteczność auta na ulicę. Na gaźnikach,
     przy dostatecznie ostrych wałkach można zrobić sporo ponad 100KM
     z litra. Tylko np. powerband będzie w okolicach 4000-7000rpm.


    rozruch).. ale przyspieszania ? Jestes pewny (nie mowmy o lanosie!!!),
    ze nie polega to na zwiekszeniu czaswo otwarcia wtryskiwaczy i
    wczesniejsze ich otwieranie? (ale ciagle robienie tego osobno)


     Zależy od systemu wtrysku. Nie wszystkie są sekwencyjne.

     r.

     PS. Czy Ty co pół roku musisz zadawać te same pytania, na które
     Ci odpowiedziano przy różnych okazjach wcześniej?

     [1] -- ponieważ dąży się do wyrównania współczynników
     napełnienia pomiędzy poszczególnymi cylindrami, można podawać
     takie same dawki.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Powrót do źródeł [OT - streszczenie, rzecz j asna]
    Deszczowcy w porozumieniu ze zbójami Debiliusza Rudobrodego
    planują podbój Nasturcji. Z uwagi na ograniczone środki,
    wykluczające zbrojny napad, jedynym wyjściem jest podstęp.
    Jak pamiętamy, w Nasturcji ulubionym napojem jest woda
    ze Źródła Nieustającej Radości, która wprawia każdego w stan
    euforii i zadowolenia z życia. Otóż dowiadujemy się z planów
    Debiliusza, iż niedaleko od owego źródła bije drugie - jednak
    woda z niego ma cokolwiek odmienne własności. Wskazuje
    na to zresztą jego nazwa - Źródło Zapomnienia...
    Plan przewiduje mianowicie, iż mieszkańcy Nasturcji, napojeni
    podstępnie wodą zapomnienia, wymażą ze swej pamięci
    wspomnienie o tyrańskich rządach Rudobrodego i powitają
    go jak przyjaciela. Aby tego dokonać, potrzebny jest
    Debiliuszowi właśnie taki specjalista od mokrej roboty, jak
    Mżawka. Zastraszony Deszczowiec (zmotywowany groźbą przerobienia
    na szaszłyk) wyrusza zatem w drogę do źródeł...
    Wielokrotnie w czasie owej drogi ma ochotę zawrócić... jednak
    motywacja okazuje się bardzo silna. Dodatkowej motywacji
    dostarczają niechcący zwykłe pszczoły, żądląc biedaka boleśnie
    w niewymowną część ciała, co daje mu niezłe przyspieszenie
    w drodze pod górę. Ale oto Mżawka dotarł już na sam szczyt
    i widzi dwa źródełka. Nie koniec to jednak jego kłopotów.
    Żródła mają naturalnego strażnika, którego rogi nieszczęsny
    Mżawka ma okazję poczuć na swoich plecach. Stary kozioł
    (czyli samiec kozicy, jak sądzę) wydaje się całkkiem zadowolony
    z dostarczanej mu przez Deszczowca rozrywki, zabawia się więc
    z nim po swojemu, aby w końcu wrzucić sponiewieranego do wody.
    I tu robi błąd, ponieważ jak wiemy - woda to żywioł Deszczowca,
    a poza tym - woda ze źródła nieustającej radości ma działanie
    lecznicze i koi wszelkie urazy cielesne. Po dojściu do siebie,
    dzielny Mżawka zabiera się zatem do roboty, kierując sobie*
    tylko znanymi metodami różową wodę ze źródła zapomnienia do
    rynny doprowadzającej wodę dla Nasturcji.
    Zadanie wykonane... przyszła pora na testy. Przepięknym
    akweduktem Mżawka dostaje się do Nasturcji, kryjąc się po
    drodze przed mypingiem (który zapewne jako jedyny odkryje
    podstęp i uratuje miasto, ale dość już tych antycypacji,
    w dodatku niekoniecznie prawdziwych).
    Deszczowiec nie mógł lepiej trafić! Na rynku spotyka Smoka,
    który łakomie nadstawia pysk pod fontannę, kosztując
    wielokrotnie tę wspaniałą wodę... Zapytany o cokolwiek
    Smok okazuje, iż całkowicie zapomniał, kim jest Mżawka
    oraz o celu swojej wyprawy. Podstęp się udał - teraz tylko
    należy czekać aż całe miasto dołączy do Smoka w amnezji...
    I tym średniooptymistycznym akcentem...
    Olka
    P.S. a zdjęcia tam, gdzie zwykle -
    http://www.pregierz.net/dobranoc/dobranoc.html

    Mój fotoreporter znowu spisał się na medal. Może by mu tak
    jakąś podwyżkę?...

    ________________
    *) no dobrze - troche przesadzam - wszak opisał dokładnie, co
    zamierza uczynić - tu trochę kamieni, jakaś tama i skierujemy
    wodę do tej rynny...

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Powodz


    | Za cenę zbiornika retencyjnego można
    | utworzyć znacznie więcej polderów o znacznie większej zdolnosci
    | retencyjnej + wzmocnić obwałowania w miejscach krytycznych. No, ale to
    | myslenie biegnie w poprzek lobby betonowo-budowlanego, które "wie
    | lepiej".

    Ciekawy jestem, kto wylozy kase na budowe polderow, nie uzyskujac nic w
    zamian.
    Zauwaz, ze przy zaporach buduje sie elektrownie, ktore w jakims stopniu
    powoduja zwrot nakladow na zapore.
    Oprocz elektrowni rozwija sie rowniez turystyka, co powoduje zmniejszenie
    bezrobocia w okolicy.


    Nie wiem o jakich elektrowniach wodnych i zaporach mowisz, ale chyba poza
    Czorsztynem nic sie nie buduje.
    Budowa elektrowni wodnych przy zaporach to rowniez mit.
    Aby taka elektrownia mogla pracowac przez caly rok, to trzeba dostarczac wode
    przez caly rok a nie jedynie w czasie powodzi.
    Torystyka przy elektrowni to jest ok. Ale jak sie elektrowni wodnych nie
    buduje, bo sa zbyt kosztowne a wczesniej trzeba zbudowac tamy, zapory i wlac
    miliony metrow szesciennych betonu,
    to pozostaje powrot do zrodel.

    Odszukanie na starych mapach, przed regulacja rzek, naturalnych rozlewisk i
    pogodzenie sie,
    ze te tereny beda wykorzystywane na poldery w przypadku kolejnej powodzi.

    Niestety zmienily sie stosunki wlasnosciowe i wieksza czesc tych terenow moze
    sie nie znajdowac juz w zasobach gminy/powiatu/miast, a stanowi wlasnosc
    prywatna.
    Wtedy trudno poswiecac tereny prywatne pod dlugotrwale zalanie wodami
    powodziowymi.

    A dodatkowo ma sens wprowadzenia do prawa budowlanego i zezwolen budowlanych
    okreslenia warunkow powodziowych i zabezpieczenia przed nimi.

    Bo teraz inwestor otrzymuje zezwolenie budowlane, buduje na kredyt a za 4
    lata powodz niszczy mu budynki, zabudowania i doprowadza go do bankructwa.

    Moze zatem przydalby sie plan ograniczajacy wydawanie zezwolen na budowe w
    strefach zagrozenia powodziowego i na terenach dawnych rozlewisk rzek.

    To wszystko sa jedynie hipotezy, bo nikt naprawde nie wie, kiedy moze nadejsc
    nastepna powodz , czy nadejdzie i jaka bedzie wielka.

    Ale poniewaz mamy powtorzenie powodzi w ciagu 4 lat, to nie mozna wykluczyc
    kolejnej powodzi
    w ciagu 5 lat.
    A 5 lat czasem trwa budowa domu.

    Zatem aktywna role moga wykazac ubezpieczalnie, sprzedajace ubezpieczenia od
    powodzi.
    Niech zleca wykonanie badan, ekspertyz, prognoz pogody na 5-10 lat do przodu,
    prognoz powodziowych - jezeli jest to mozliwe
    i niech aktywnie zaczna regulowac wysokosc skladki ubezpieczeniowej w
    zaleznosci od
    klasy zagrozenia powodziowego terenu.
    Wtedy budownictwo na terenach powodziowych bedzie obciazone wiekszym ryzykiem

    i prawdopodobnie bedzie ograniczane, ceny pola, dzialek budowlanych, domow,
    mieszkan, na terenach powodziowych znacznie sie obniza
    i zadzialaja mechanizmy rynkowe.

    Moze istnieje mozliwosc przekwalifikowania lak polozonych w rozlewiskach na
    poldery i wykorzystanie polderow pod zasiewy, ktore nie sa narazone na
    powodzie - trzcina, wiklina

    Przeciez gdy ogladalem wysokosc poziomu Wisly w Krakowie to nie mozna
    wykluczyc, ze
    gdy przyjdzie jeszcze wieksza powodz (oby nie),
    to jedna z szans na uratowanie mostow bedzie otworzenie walow w gornym biegu
    rzeki i rozlanie sie rzeki na pola.
    I dobrze by bylo, aby wczesniej okreslic ktore pola, laki, tereny, moga
    przyjac nadmiar tej wody
    pod warunkiem ze beda to tereny niezamieszkane.
    Jacek

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Na Srebnym (Czerwonym) Globie
    Newsuser "Aga Bej" <dra@poczta.onet.plwrote ...


    Ostanio zrobilem sobie maly "powrot do źrodeł" i przeczytałem sobie "Na
    Srebnym Globie" Żuławskiego. [...]
    Albowiem ta książka jest doskonałym studium co w takiej między planetarnej
    wyprawie może pojśc nie tak.[...]
    Nie żebym byl przeciw "Mars Directowi" albo mu życzył podobnych perypeti.
    Ale w sytacji kiedy ciagle mamy ogromne problemy z wyslaniem na Marsa
    głupiej sondy (może sie mylę ale obecny wynik to jakieś 1:2 na korzyśc
    wielkiego kosmicznego ghula -:) Sondy z roznych przyczyn nawalają gubią
    się
    rozbiją przy ladowaniu. A przeciez Mars Direct ma w sobie cos z tej prawie
    stuletniej fantazji.


    Ciagle 'wszyscy' wlacznie z Borysem popelniacie ten sam blad, uwazajac Mars
    Direct Zubrina za oficjalny projekt misji. NIE, nie, nie !
    Po jego wnikliwym przeanalizowaniu oraz zamowieniu przez NASA opracowan
    "Mars Reference Mission", zmodyfikowano wiele istotnych elementow z MD
    Zubrina, przyjmujac takze sporo, a zwlaszcza pomysl z produkcja paliwa na
    Marsie. NASA ubolewala, ze MD nie zawiera duzego marginesu bezpieczenstwa
    zwlaszcza podczas dolotu do Marsa i powrotu na Ziemie. Nie zdecydowano sie
    na profil "direct" tylko na "semidirect". Oczywiscie podnioslo to koszty
    misji i nadal jest to tylko nieoficjalna propozycja.
    Moze niebawem Rosjanie opublikuja szczegoly swej propozycji, to porownamy
    je.
    Planisci doskonale zdaja sobie sprawe, ze wiele rzeczy moze pojsc nie tak i
    wypracowanie scenariuszy awaryjnych musi takze zajac troche czasu i sil.
    Oczywiscie, jak znajda sie komercyjni sponsorzy chcacy zainwestowac w
    oryginalny MD, to tez bede trzymal za nich kciuki.


    Wysylamy mala grupe ludzi (zapewne mieszną jak u
    Żulawskiego) na planetę gdzie zapasy maja na nich czekać.... Mogą zdażyć
    sie
    sytacje calkiem podbne o ile wręcz nie indentyczne.  Moze w tej
    kikuletniej
    podrozy nawalić milion innych rzeczy. A co taka katastrofa by zrobila z
    projektem kolonizacji kosmosu nie musze chyba tłumaczyć...


    Ani jeden realny wspolczesny projekt nie zaklada wyslania jednej tylko
    wyprawy. To ma byc z gory zaplanowany ciag eksploracyjny jak program Apollo.
    Apollo-13 takze mial problemy, a zaraz po nim poleciala kolejna misja.
    Jesli juz ruszy program wypraw na Marsa, to do skutku i sukcesu.
    W koncu tez i na bledach trzeba sie bedzie uczyc. To normalne u pionierow.


    Daje to pod przemyslenie szanownym grupowiczom (mająć nadzije że kubel
    zimnej wody nie byl zbyt duzy :)


    Nie, nie, to nie kubel zimnej wody, ale normalna sprawa z jaka borykaja sie
    wspolczesni planisci nieco mniej optymistyczni niz Robert Zubrin :-)

    PS. Fajny poscik Ci wyszedl. Gratulacje !

    (STS)

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Rosja zakłada wojskową bazę w Tadżykistanie
    Liberalizm, libertianizm, anarchizm
    Gość portalu: TRicky napisał(a):

    > Jak na osobę która krytykuje innych sugerując im nieuctwo i miernotę
    > intelektualną.

    > Jeśli nie odrózniasz libertarianizmu od libertynizmu to przestań mądrzyć sie
    > na forum. Troszkę więcej pokory.

    *****************************

    Odnoszę wrażenie, że mimo przedstawienia przeredagowanej na bieżące potrzeby
    regułki, nie rozumiesz, o czym piszesz.

    Pozwól więc, ze wskaże na ewidentne oszustwo, którego sie dopuściłeś.
    Libertianizm, jako skrajna postać liberalizmu nie ma nic (albo bardzo niewiele)
    wspólnego z anarchizmem. Naczelnym postulatem anarachizmu jest likwidacja
    instytucji państwa, jako źródła wszelkich niedogodności. Libertianizm postuluje
    minimalizację ingerencji państwa w działalnośc prywatną, w szczególności
    redystrybucji i interwencjonizmu. Jednak ciągle w ramach państwa.

    Liberalizm, natomiast, ma dwojakie znaczenie. Jest jednym z akceptowalnych
    obecnie pomysłów na działanie mechanizmu państwo-firma-obywatel.

    Drugie znaczenie dotyczy pewnej postawy światopoglądowej.

    Liberalizm jest starym ruchem, który przeszedł dużo zmian. Na płaszczyźnie
    polit.-gosp. mówi się o neoliberaliźmie. Libertianizm jawi się tu, jako powrót
    do źródeł - również państwa amerykańskiego - z uwzględnieniem zmian, jakie
    dokonały się na przestrzeni ostatnich dwustu lat.

    Liberalizm jest ruchem słabym pod względem reprezentacji politycznej w
    strukturach państwa, z uwagi pewną postawę liberałów. Postawa dotyczy akceptacji
    rywalizacji lewicy i prawicy, dopóki ta ma przyjmuje znośne formy. Liberalizm
    zaczyna sie aktywizować, gdy lewicowość lub prawicowość zaczyna zmierzać w
    kierunku totalitaryzmu. Obenie można to zaobserwować w UK.

    Liberalizm słusznie zakłada, że każda dopuszczona na dłużej do władzy opcja
    polityczna wypaczy głoszone idee i celem tej władzy stanie się władza sama w sobie.




    LIBERTARIANIZM [ang. < łac.], libertalizm, doktryna polit.-społ., powstała w
    USA w latach 70. XX w. inspirowana przez austriacką szkołę w ekonomii, skrajna
    postać liberalizmu; l. postuluje likwidację wszelkich ograniczeń utrudniających
    jednostce dysponowanie własnością, zdolnościami itp.; sprzeciwia się różnorodnym
    formom przymusu, m.in. polit. (państwo działające na rzecz wspólnego dobra),
    etycznego (systemy moralne), światopoglądowego (ideologie, religie); istotą l.
    jest wiara w trwałość zasad wolnego rynku, przekonanie, że wolność gosp. jest
    rdzeniem tradycji wolnościowej i oparciem dla wolności polit.; zwolennicy l. są
    przeciwnikami wszelkich form interwencjonizmu państwowego; do przedstawicieli l.
    zaliczani są m.in. R. Nozick, M.N. Rothbard, M. Friedman, F. von Hayek; program
    l. głosi powstała 1971 Partia Libertariańska (Libertarian Party), działająca gł.
    w USA i Kanadzie.


    LIBERTYNIZM [fr. < łac.], ruch we fr. kulturze XVII i XVIII w., promieniujący na
    całą Europę, skierowany przeciw autorytatywności religii, ascetycznemu ideałowi
    życia i tradycyjnej obyczajowości; zwolenników l. zwano libertynami (m.in.: F.
    la Mothe le Vayer, G. Naude, Ch. Saint-Évremond); filozofia l. nawiązywała do
    skrajnie hedonistycznego epikureizmu oraz do renes. ideału używania życia; l.
    intelektualny kładł nacisk na swobodę myśli i jej niezależność od autorytetów
    rel.; stanowił źródło oświec. racjonalizmu i humanizmu, a zarazem immoralizmu
    (D.A.F. de Sade); pot. praktykowanie i głoszenie niemoralności i bezbożności.

    LIBERALIZM [łac.], koncepcja teoret. i postawa światopoglądowa oparta na
    indywidualistycznej koncepcji człowieka i społeczeństwa, głosząca, że wolność
    [łac. liberalis ‘dotyczący wolności’] i nieskrępowana przymusem polit.
    działalność jednostek mają wartość nadrzędną i są najpewniejszym źródłem postępu
    we wszystkich sferach życia zbiorowego; także doktryna partii i ruchów
    polit.-społ. wychodzących z założeń ideologii liberalnej i dążących do
    zagwarantowania wolności w poszczególnych sferach życia społ., zwł. w dziedzinie
    polit. (liberalizm polityczny) i ekon. (liberalizm gospodarczy); mianem
    liberalizmu określa się również postawę życiową odznaczającą się tolerancją i
    otwartością na poglądy i postępowanie innych osób i zbiorowości, przeciwstawianą
    dogmatyzmowi, fanatyzmowi, autorytaryzmowi.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kultura Zachodu
    Gość portalu: erik napisał(a):

    > Mit postępu. Rzeczywiście był taki mit. Przyniósł opłakane skutki. Jest plamą
    > na honorze europejskich narodów. Ale wątek jest o kulturze Zachodu, z którą
    mit
    >
    > postępu nie miał nic wspólnego.
    > Mit postępu to był sztylet w serce kultury Zachodu. Mit postępu był
    następstwem
    >
    > desakralizacji świata. Gdy Zachód porzucił Objawienie, znalazł sobie nową
    > religię - naukę. Tak więc zatriumfował materializm, który z kulturą Zachodu
    nie
    >
    > ma nic wspólnego. Kultura Zachodu była skierowana ku Bogu, a życie
    postępowców
    > było skierowane ku budowie idealnego świata tu, na ziemi.
    > Kultura Zachodu przez cały ten czas istniała, ale już tylko na marginesie.
    > Europa uległa bowiem azjatyckiej nawałnicy. Tak, właśnie tak. I mit postępu,

    Ave,
    z tą Azją racja - z tym, ze ja ją wywodzę z rosnącym zatruciem kultury
    europejskiej przez wpływy żydowskie, które przecież właśnie tradycyjnie
    uważały, że raj nastapi na ziemi.
    Co do Bizancjum. Uważam, że stamtąd przywędrowała na Zachód koncepcja państwa
    narodowego - , która jak wiemy wyrządziła tyle złego w XIXw. Państwo wg tej
    koncepcji było bogiem, któremu nalęzało oddawać częśc i które mogło domagać się
    od obywatela wszystkiego, w tym nawet ofiary z życia.
    Taka wizja państwa miała długą historię i wywodzić ją nalezy z greckiego polis
    i rzymskiego civitas. Została ona na dobre zakorzeniona w prawie rzymskim, i
    potem w Bizancjum. Tamże obywatele żyli dla państwa, a nie państwo istniało dla
    obywateli Dlatego też odrodzenie cesarstwa na Zachodzie w Xw. spowodowało chęć
    cesarzy odrodzenia także prawa rzymskiego na którym opierała się władza
    cesarska. Ponieważ na Zachodzie pamięć o prawie rzymskich zaginęła, sięgnięto
    do Bizancjum, skąd rozpoczęto naukę prawa rzymskiego i bizantyjsko-rzymskich
    koncepcji państwa i prawa.
    Powoli bizantyjska koncepcja państwa = boga zaczęła stawać sie popularna na
    Zachodzie. Dopiero jednak dechrystnizicja, która dokonała sie w XVIIIw.
    sprawiła, że ta koncepcja powszechnie się przyjęła. Upadła zaś dopiero po I
    wojnie światowej, gdy zginęły miliony europejczyków po to, aby nasycić ambicje
    swych państw - bogów.
    T.


    i
    > ideologia praw człowieka to następstwa rozplenienia się azjatyckich chwastów
    na
    >
    > chrześcijańskiej ziemi. Pierwsze ziarna tej zarazy padły tu jeszcze w
    > średniowieczu, za sprawą Cesarstwa Bizantyjskiego. To właśnie w Bizancjum
    > krzyżowały się obce kulturze zachodniej wzorce. To Bizancum odziedziczyło
    cechy
    >
    > kultur Wschodu - Egiptu, Persji, Babilonu. I to z Bizancjum pod przykrywką
    > chrześcijaństwa te wzorce rozpleniły się po całej Europie łacińskiej.
    > I tak oto Kultura Zachodu - bogobojna, miłująca prawdę, wierna prawu
    > naturalnemu, przychylna praworządności, preferująca formę państwa minimum i
    > jego rozdział od Kościoła, hołdująca pięknu - ta kultura Zachodu została
    > zastąpiona przez swoje azjatyckie zaprzeczenie.
    >
    > Państwo-Lewiatan, wszechobecna biurokracja, etatyzm, deptanie prawa boskiego -

    > to zawdzięczamy Bizancjum. Na tej zatrutej glebie łatwo mógł juz wyrosnąć
    kult
    > nauki i pstępu, a w dzisiejszych czasach kosmopolityzm, absolutyzacja
    > relatywwizmu, tolerancja dla każdej głupoty, pochwała wielokulturowości,
    > ubóstwienie człowieka, rządy motłochu, pogarda dla tradycji. Oto to, co
    chetnie
    >
    > nazywa się dziś kulturą Zachodu, a co Kulturą Zachodu nie jest.
    >
    > Kultury Zachodu trzeba szukać w Wiekach Średnich. Kultura Zachodu mieszka
    dziś
    > jeszcze w sercach nielicznych Europejczyków. Jeśli chcesz na Zachodzie szukać
    > dziś kultury, znajdziesz jedynie popkulturę.
    >
    > I tylko ta prawdziwa Kultura Zachodu może dać prawdziwą odpowiedź na pytania
    > wspólczesnych Europejczyków. Tylko powrót do źródeł. Islam może być ciekawą
    > odpowiedzią jedynie dla ogłupionego do reszty fana Spice Girls.
    >
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kultura Zachodu
    titus_flavius napisał:

    > Gość portalu: erik napisał(a):
    >
    > > Mit postępu. Rzeczywiście był taki mit. Przyniósł opłakane skutki. Jest pl
    > amą
    > > na honorze europejskich narodów. Ale wątek jest o kulturze Zachodu, z któr
    > ą
    > mit
    > >
    > > postępu nie miał nic wspólnego.
    > > Mit postępu to był sztylet w serce kultury Zachodu. Mit postępu był
    > następstwem
    > >
    > > desakralizacji świata. Gdy Zachód porzucił Objawienie, znalazł sobie nową
    > > religię - naukę. Tak więc zatriumfował materializm, który z kulturą Zachod
    > u
    > nie
    > >
    > > ma nic wspólnego. Kultura Zachodu była skierowana ku Bogu, a życie
    > postępowców
    > > było skierowane ku budowie idealnego świata tu, na ziemi.
    > > Kultura Zachodu przez cały ten czas istniała, ale już tylko na marginesie.
    >
    > > Europa uległa bowiem azjatyckiej nawałnicy. Tak, właśnie tak. I mit postęp
    > u,
    >
    > Ave,
    > z tą Azją racja - z tym, ze ja ją wywodzę z rosnącym zatruciem kultury
    > europejskiej przez wpływy żydowskie, które przecież właśnie tradycyjnie
    > uważały, że raj nastapi na ziemi.
    > Co do Bizancjum. Uważam, że stamtąd przywędrowała na Zachód koncepcja państwa
    > narodowego - , która jak wiemy wyrządziła tyle złego w XIXw. Państwo wg tej
    > koncepcji było bogiem, któremu nalęzało oddawać częśc i które mogło domagać
    się
    >
    > od obywatela wszystkiego, w tym nawet ofiary z życia.
    > Taka wizja państwa miała długą historię i wywodzić ją nalezy z greckiego
    polis
    > i rzymskiego civitas. Została ona na dobre zakorzeniona w prawie rzymskim, i
    > potem w Bizancjum. Tamże obywatele żyli dla państwa, a nie państwo istniało
    dla
    >
    > obywateli Dlatego też odrodzenie cesarstwa na Zachodzie w Xw. spowodowało
    chęć
    > cesarzy odrodzenia także prawa rzymskiego na którym opierała się władza
    > cesarska. Ponieważ na Zachodzie pamięć o prawie rzymskich zaginęła, sięgnięto
    > do Bizancjum, skąd rozpoczęto naukę prawa rzymskiego i bizantyjsko-rzymskich
    > koncepcji państwa i prawa.
    > Powoli bizantyjska koncepcja państwa = boga zaczęła stawać sie popularna na
    > Zachodzie. Dopiero jednak dechrystnizicja, która dokonała sie w XVIIIw.
    > sprawiła, że ta koncepcja powszechnie się przyjęła. Upadła zaś dopiero po I
    > wojnie światowej, gdy zginęły miliony europejczyków po to, aby nasycić
    ambicje
    >
    > swych państw - bogów.
    > T.
    >
    >
    > i
    > > ideologia praw człowieka to następstwa rozplenienia się azjatyckich chwast
    > ów
    > na
    > >
    > > chrześcijańskiej ziemi. Pierwsze ziarna tej zarazy padły tu jeszcze w
    > > średniowieczu, za sprawą Cesarstwa Bizantyjskiego. To właśnie w Bizancjum
    > > krzyżowały się obce kulturze zachodniej wzorce. To Bizancum odziedziczyło
    > cechy
    > >
    > > kultur Wschodu - Egiptu, Persji, Babilonu. I to z Bizancjum pod przykrywką
    >
    > > chrześcijaństwa te wzorce rozpleniły się po całej Europie łacińskiej.
    > > I tak oto Kultura Zachodu - bogobojna, miłująca prawdę, wierna prawu
    > > naturalnemu, przychylna praworządności, preferująca formę państwa minimum
    > i
    > > jego rozdział od Kościoła, hołdująca pięknu - ta kultura Zachodu została
    > > zastąpiona przez swoje azjatyckie zaprzeczenie.
    > >
    > > Państwo-Lewiatan, wszechobecna biurokracja, etatyzm, deptanie prawa boskie
    > go -
    >
    > > to zawdzięczamy Bizancjum. Na tej zatrutej glebie łatwo mógł juz wyrosnąć
    > kult
    > > nauki i pstępu, a w dzisiejszych czasach kosmopolityzm, absolutyzacja
    > > relatywwizmu, tolerancja dla każdej głupoty, pochwała wielokulturowości,
    > > ubóstwienie człowieka, rządy motłochu, pogarda dla tradycji. Oto to, co
    > chetnie
    > >
    > > nazywa się dziś kulturą Zachodu, a co Kulturą Zachodu nie jest.
    > >
    > > Kultury Zachodu trzeba szukać w Wiekach Średnich. Kultura Zachodu mieszka
    > dziś
    > > jeszcze w sercach nielicznych Europejczyków. Jeśli chcesz na Zachodzie szu
    > kać
    > > dziś kultury, znajdziesz jedynie popkulturę.
    > >
    > > I tylko ta prawdziwa Kultura Zachodu może dać prawdziwą odpowiedź na pytan
    > ia
    > > wspólczesnych Europejczyków. Tylko powrót do źródeł. Islam może być ciekaw
    > ą
    > > odpowiedzią jedynie dla ogłupionego do reszty fana Spice Girls.
    > >
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Islamiści, Żydzi, Chrześcijanie-zastanówcie się...
    Chaire,
    czy mógłbys najpierw przeczytać post, zanim na niego odpowiesz? Jak na razie
    Twoje zarzuty trafiają obok moich tez. Przecież pisałem, że po II WW Arabowie
    sięgnęli po myśl socjalistyczną i nacjonalistyczną, aby z ich pomocą
    przeciwstawić się Zachodowi. Formy były zachodnie, ale treść był islamska.
    Dlatego właśnie kraje rządzące przez spadkobierców niewiele się różnią od
    arabskich monarchii despotycznych. Przeciwko obu formom takich rządów zwraca
    się odrodzenie Islamu, zarzucając im zdradę idei koranicznych.
    Szczegółowe uwagi przedstawiłem niżej.

    marcus_crassus napisał:

    > a) (...)i upodabiaja sie
    > do modelow zachodnich

    Które to z państw zachodnich ma ustrój podobny do ustroju Libii, Algierii,
    Egiptu, Syrii, Arabii Saudyjskiej itp.?

    > b)bzdura do kwadratu,najsilniejsze ruchy radykalnego islamu sa nie w
    spoleczens
    > twach zurbanizowanych o najwiekszym odsetku ludzi wyksztalconych (jak
    turcja,eg
    > ipt lub nawet iran ktory coraz bardziej odchodzi od rewolucji ajatollachow)
    ale
    > w panstwach o najgorszym wyksztalceniu a wiec talibowie
    afganscy,pasztunowie,e

    Przypominam Ci, że słowo "talib" oznacza studenta. To, że akurat w Afganistanie
    islamistom udało się przejąć władzę nie oznacza, że tak Odrodzenie jest
    najsilniejsze. Po prostu wystąpiły tam sprzyjące okoliczności i sięgnęli po
    władzę. Ponoć dzięki Al-Kaidzie, której przewodzą ludzie wykształceni. W Iranie
    Rewolucja dokonała się też wtedy, gdy odsetek wykształconych i mieszkających w
    miastach był znaczący. W Turcji islamiści sprawują obecnie władzę - niewiele
    mogą, bo boją się zjudaizowanej armii. O mały włos nie przejęli też władzy w
    Algierii, a także są potęgą, chociaż przytłamszoną w Egipcie. Jak sądzisz,
    dlaczego Zachód nie domaga się wolnyc wyborów w dyktaturac islamskich? Wie
    bowiem, ze w ich wyniku islamiści przejmą władzę.

    > humanistow nie ma wsrod tych ludzi.to co insynuujesz to czyste klamstwo.

    Co znaczy "humanista" w świecie islamu" Absolwenta medresy? Takich w Odrodzeniu
    Islamu nie brakuje. Prawdą jest też, co napisałem, że islamiści mają ogromne
    poparcie wśród ludzi z wykształceniem wyższym. Przypomnij sobie, jak
    wykształceni byli bojownicy 11 IX.

    > zreszta reformacja poszla w koncu w zupelnie innym kierunku i nawet w samych
    za
    > mierzeniach miala zupelnie inny cel a wiec odejscie od "wypaczen" hierarchii
    ko
    > scielnej i wyzysku.jej zalozenia byly wiec bardzo szlachetne.

    Chodziło w istocie rzeczy o powrót do źródeł, tj. do Biblii. Dlatego zamiast
    ulepszać hierarchię, protestanci ją likwidowali.
    Tak samo islamiści zarzucili dotychczasowym duchownym zdradę i odejście od idei
    koranicznych. Domagają się więc powrotu do źródeł, czyli do Koranu. Nie mogli
    domagać się zmian w hierarchii, gdyż tej Islam nie posiada.
    Podobieństwo polega w obu przypadkach na odrzuceniu naleciałości i powrocie do
    źródła. W obu też przypdkach reformatorzy uznali za konieczną reformę
    wszystkich dotychczasowych instytucji.
    T.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Media - elektroniczny pastuch XXI w.
    Ciekawy kawałek. Tak na marginesie - chyba za dużo jest na świecie
    filozofowania na temat etyki dziennikarskiej. Zasady są proste. Albo się
    stosujesz albo nie. A filozofowanie prowadzi do dyskusji na temat czwartej
    władzy, nawoływania do tworzenia piątej władzy (czy piątej kolumny?). Czy to
    nie zmierza w stronę jakiejś wojny meidalnej? A potem pisze autor artykułu, że
    pierwotną rolą dziennikarstwa jest być czwartą władzą. Jakoś nic takiego w
    prawie prasowym nie znalazłem.

    Wydaje mi się, że sprawa jest dość prosta: dziennikarz ma robić swoje
    (rzetelność itd.) i tyle. Ma służyć ludziom, więc nic dziwnego, że spełnia
    czasem dobre uczynki. Nic dziwnego, że wyciąga na światło dzienne brzydkie
    rzeczy, za które ktoś tam beknie. Tak to już jest. To nie dziennikarza zasługa,
    tylko ujawniona prawda tak działa. Gadanie o czwartej, czy piątej władzy to już
    jest dorabianie ideologii do rzemiosła. Nadymanie sprawy. Wmawianie
    dziennikarzom, że są kreatorami rzeczywistości. A oni w to chętnie uwierzą.
    Wystarczy kilka telefonicznych podziękowań od osób, którym się pomogło podczas
    dziennikarskich interwencji i można łatwo wmówić sobie nieomylność i władzę
    przynależną karzącej dłoni Pana Boga. Pułapka. Choroba zawodowa. Każdy pismak
    na to cierpi. Mniej lub więcej. Kiedyś powiedział mi jeden stary pismak: "do
    pierwszego roku tej pracy uważasz, że wiesz wszystko - potem z każdym rokiem
    pracy wiesz coraz mniej". Niektórzy nigdy nie wyrośli z tego pierwszego etapu.

    Dlatego, jak słyszę te opowieści o czwartej władzy - to myślę sobie: wchodzimy
    na nie nasz teren. Za daleko się posuwamy. O co najmniej jeden most. Bo można
    pracować albo robić za czwartą władzę. Podoba mi się koncepcja ekologii
    informacyjnej i zgadzam się, że media są elementem systemu, więc z systemem
    walczyć im się nie opłaca. Są playerami: rozgrywają, biorą udział w grze.
    Wskazanie w przypisach na Agorę jest jak najbardziej uzasadnione. Z tego
    oczywisty wniosek, że media stały się dziś specjalistami ds. PR różnych grup
    interesów. I doskonale operują własnymi nośnikami.

    Ekologia jako ruch propagujący powrót do natury i źródeł została bardzo
    adekwatnie przywołana. U źródeł dziennikarstwa leży zawsze Prawo Prasowe, gdzie
    napisano wyraźnie, jak być powinno. U źródeł leżą zasady współżycia
    społecznego, a nawet lekarskie przyrzeczenie: po pierwsze - nie szkodzić.
    Naturalnie, możemy sobie o tym pogadać na forum do woli - świata nie zmieni
    przypominanie o uniwersalnych wartościach. I tak jest szmal, koncerny,
    globalizacja, władza deprawuje, wpływy przynoszą korzyści, ludzie są tylko
    ludźmi, zawsze się od czegoś lub kogoś zależy. Wygląda na to żeśmy się sami
    wpuścili w tę cywilizacyjną pułapkę i siedzimy w niej po uszy. Wielu z
    prawdziwym ukontentowaniem. Jest taki sposób zarządzania na pieczarkę: trzymają
    Cię w cieple, posypują gównem, a jak wychylisz łeb to upitolą. Z tego biorąc
    można rzec, że ogólnie stosowanym standardem w dobie globalizacji, koncernów
    itd. jest dziennikarstwo pieczarkowe. W końcu chodzi o hodowlę i zysk, prawda?

    Wobec tego ekologiczne podejście do dziennikarstwa - taki powrót do źródeł -
    jest jak najbardziej wskazane. Nie do źródeł czwartej władzy, ale do normalnego
    rzemiosła. Rzemieślnik przecież po prostu robi dobrą robotę. Ma swoje dłutko,
    stolik i materiał. Jak nie zrobi solidnej roboty - nikt go nie będzie szanował.
    Lepiej jest po prostu robić solidną robotę, niż poprzez rewolucję ekologiczną
    piątą władzą walczyć z czwartą władzę (dziennikarstwem pieczarkowym koncernów).
    Przecież tu nie chodzi o walkę o pozycję dziennikarstwa w nowoczesnym świecie.
    Rzeczywistość trzeba relacjonować, a nie rozgrywać rzeczywistością w walce o
    uniwersalne wartości. Wartości zawsze są na sztandarach, a krew się leje.

    Autor tekstu trochę przesadził z rewolucjonizmem. Ale on jest z Ameryki
    Południowej. Tam ciągle mają jakieś wojny, pucze itd. Jakby się przypatrzeć
    dokładnie jego propozycjom - odcedzając rozbiegówkę na temat świata w
    ogólności - wychodzi, że facet chce założyć gazetę opozycyjną w Wenezueli, by
    ratować demokratycznego prezydenta przed atakami gazety sterowanej przez
    przeciwników demokracji, biznesowe grupy interesów. Bardzo to szlachetne, ale
    nie powiedziane, że jemu będzie przy tym z rzetelnością dziennikarską po
    drodze. Może będzie bronił prezydenta tymi samymi metodami, co tamci? W końcu
    media to władza. Osobiście wolałbym napisać parę dobrych kawałków o
    mechanizmach tych politycznych rozgrywek. Pewnie to ciekawe. Z boku, nie
    wtrącając się. Tyle pismak - reszta już od ludzi zależy.

    pismak_logowany@gazeta.pl Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 206 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com