Linki
menu      Powiat Nowy Dwór Mazowiecki
menu      Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie
menu      Powiatowy Fundusz Ochrony Środowiska
menu      Powiatowy Urząd Nadzoru Budowlanego
menu      Powiatowy urząd pracy Warszawa
menu      powiat Biała Podlaska
menu      powiat Bielsk Podlaski
menu      Powiat Bieruńsko Lędziński
menu      Powiat Busko Zdrój
menu      powiat cieszyn pl
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powiatowy Inspektor Sanitarny





    Temat: Lato, lato - Uwaga ! Sanepid w akcji...
    Lato, lato - Uwaga ! Sanepid w akcji...
    Spożywcze sklepy i ich grzechy.

    Wystawianie na sprzedaż przeterminowanych towarów, a nawet promocja
    produktów, których termin przydatności do spożycia już minął - to tylko
    niektóre z grzechów właścicieli sklepów na Podhalu.

    Powiatowy Inspektorat Sanitarny w Nowym Targu ma także zastrzeżenia do
    placówek zbiorowego żywienia, zwłaszcza tych, które oferują żywność grupom
    dzieci i młodzieży podczas letniego wypoczynku.

    Zastrzeżenia sanepidu podczas kontroli w sklepach dotyczą również
    nieprawidłowego przechowywania produktów oraz - w przypadku produktów
    pochodzenia roślinnego i zwierzęcego - braku dokumentów wykazujących, z
    jakiego źródła pochodzi produkt. Właściciel sklepu powinien posiadać tzw.
    handlowy dokument identyfikacyjny na dany towar. - Chodzi o uszczelnienie
    rynku oraz o to, by konsument miał pewność, z jakiego źródła pochodzi
    zakupiony przez niego towar - mówi Rita Lech-Jóźwiakowska, powiatowy
    inspektor sanitarny.

    W ubiegłym roku sanepid odnotował na terenie powiatu nowotarskiego 9
    zbiorowych zatruć, w wyniku których zachorowało 138 osób, w tym 105 dzieci do
    lat 14. 24 osoby hospitalizowano, a 533 uznano za narażone na zatrucie i
    poddano "dochodzeniu epidemiologicznemu". Do większości zatruć doszło latem w
    obiektach zbiorowego żywienia. Jak podkreśla powiatowy inspektor sanitarny,
    problemem jest sprawdzenie takich placówek, większość z nich pracuje bowiem
    tyko sezonowo i nie można przeprowadzić wcześniejszej kontroli.

    Nieprawidłowości sanepid stwierdza także w prowadzeniu handlu obwoźnego.
    Okazuje się, że często z ręki można kupić produkty, które nie mogą być
    przedmiotem takiego handlu. (AGN)

    Placowki zbiorowego żywienia, hotele, pensjonaty, restauracje - teraz na
    Was kolej! "Chłop żywemu nie przepuści..."

    forum.gazeta.pl/forum/72,2.html?f=170&w=24310136&a=24310136 Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Komu podziękować?
    annaxyz1 napisała:
    ale nie wyobrażam sobie na przykładzie własnej niezbyt konsumpcyjnie
    rozpasanej, 3 osobowej rodziny, prowadzącej ponadto selektywną zbiórkę odpadów
    opakowaniowych, aby to było wystarczające dla odpadów pozostałych, szczególnie w
    miesiącach letnich. Musi
    > śmierdzieć, biedni sąsiedzi. A co na to Powiatowy Inspektor
    > Sanitarny, opiniujacy gminne plany gospodarki odpadami.Tak jak
    > zbilansowanie zużycia wody i produkcji ścieków odnoszone jest do
    > liczby mieszkańców, taka sama zależność powinna być odnoszona do
    > liczby użytkowników gospodarstwa domowego wytwarzajacego odpady.

    Szanowna Pani
    Pomimo tego co niektórzy piszą, nie ja jestem autorem pomysłu zmiany regulaminu.
    To Państwo (a właściwie autor wątku) zaczął tę historię. Ja również uważam, ze
    przechowywanie odpadów w koszu przez cały miesiąc (szczególnie latem), w domach,
    gdzie nie ma kompostowników, może być dość nieprzyjemne.

    Jednak z tego co wiem podwyżki cen wywozu odpadów będą niestety postępowały, bo
    będzie wzrastać cena na składowiskach. Dlatego, biorąc pod uwagę głosy
    mieszkańców, zwróciliśmy się do Państwa z prośbą o zgłaszanie swoich uwag do
    proponowanej zmiany. Urząd zwrócił się też z zapytaniem do sanepidu o możliwość
    wprowadzenia zmiany w punkcie dot. częstotliwości.

    Zdaję sobie sprawę, ze łatwiej jest wyrażać swoje, szczególnie nieprzychylne
    zdanie, pod osłoną pseudonimu, ale namawiam do wysyłania maili na adres
    sylwiawojcicka@wp.pl lub składania informacji w Biurze Rady. Do tej pory
    otrzymałam opinie od 14 osób.

    Pozdrawiam Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy Rada zmieniła już regulamin śmieciowy?
    Znalazłam - Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny zaopiniował
    pozytywnie zmianę częstotliwości wywozu. Zatem odniósł się do ew.
    procesów gnilnych, do ekologii się nie stosunkował:> Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy Falenica zostanie bez wody?
    Czy Falenica zostanie bez wody?
    Co na takie postepowanie MPWiK powiedzą Urząd Ochrony Konkurencji i
    Konsumentów; Powiatowy Inspektor Sanitarny i Rzecznik Praw Obywatelskich??? Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Carrefour przed sądem za dyskryminację niewidomej
    Mariusz Stawiński, powiatowy inspektor sanitarny: - Tak naprawdę
    wszystko zależy od dobrej woli właściciela. Restauratorom wygodnie
    jest się tłumaczyć, że my nie zezwalamy i mieć kłopot z głowy.
    Sanepid jednak nie pozwalamy na wpuszczanie nieznanych psów do
    lokalu ze względów sanitarnych, ale pies przewodnik to pies znany i
    jego stan sanitarny może być lepszy niż niejednego klienta. Zatem to
    tylko wykręt i pies może wejść.

    A.Ł: - Bo trzeba zaznaczyć iż to nie zwykły pies, ale szczególny i
    tak powinno się traktować tę sytuację.

    W restauracji powinien być jakiś regulamin, wydzielone miejsce dla
    takiego klienta z czworonogiem?

    A.Ł: - Pracownicy powinni wiedzieć jak zachować się wobec takiego
    klienta. Dobrze jeśli powstanie regulamin do którego zawsze można
    zerknąć. Taki klient z czworonogiem powinien mieć wyznaczone miejsce
    np. blisko wyjścia i w miejscu gdzie on będzie się czuł komfortowo i
    nie będzie przeszkadzał innym gościom.

    €€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€€uu

    jak widac przepisy SANEPiDu pozwalaja ponoc na wpuszczanie psow
    znanych-a wiec generalnie kazdego psa,ktory przyszedl z wlascicielem.

    z drugiej strony wyznaczenie specjalnego miejsca dla klienta z psem
    znow moze narazic wlasciciela sklepu,czy restauracji na oskarzenie o
    dyskryminacje.
    Znajdzcie mi sklep,a bicz na niego zawsze sie znajdzie.
    Wydaje sie ze w tym skretynialym do konca swiecie nie wystarcza juz
    zdrowy rozsadek,wszystko musi byc uregulowana za pomoca paragrafow i
    podpunktow-z jednej strony marzeka sie na nadmierna biurokracje ,z
    drugiej chce sie miec przepisy dotyczace nawet najdrobniejszych
    czynnosci.
    Ta cywilizacja musi upasc Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: nowa ulica łącząca Skrajną z Janowiecką
    PAnie Tomaszu Sanitarka jest tu:

    Dotyczy przedsięwzięcia polegającego na przebudowie ciągu ulic Zabraniecka –
    Strażacka, na odcinku ZUSOK – Chełmżyńska w Warszawie.

    Na podstawie art. 49 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 roku Kodeks postępowania
    administracyjnego (Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071) zawiadamia się, że
    Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny wydał postanowienie odstępujące od
    konieczności sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko dla
    przedsięwzięcia polegającego na Przebudowie ciągu ulic Zabraniecka – Strażacka,
    na odcinku ZUSOK – Chełmżyńska w Warszawie. Postępowanie administracyjne w
    powyższym zakresie wszczęto na wniosek z dnia 30 kwietnia 2007r. Nr 1/05/2007
    Pana Janusza Laszczkowskiego pełnomocnika Zarządu Dróg Miejskich, ul. Chmielna
    120 00-801 Warszawa. Ww. postanowienie zostało wydane na podstawie art. 51 ust.
    3 pkt. 2, art. 57 ust. 1 oraz art. 46 ust. 5 ustawy z 27 kwietnia 2001 roku
    Prawo ochrony środowiska (Dz. U. z 2006 nr 129, poz. 902) w ramach postępowania
    o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację
    przedsięwzięcia jw. Z treścią postanowienia można zapoznać się w Wydziale
    Środowiska i Rolnictwa Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie, Plac
    Bankowy 3/5 Warszawa (wejście od strony Alei Solidarności), pok. 707, tel. 0 22
    695-60-84 lub 695-66-52. Ponadto informuje się, że treść postanowienia została
    wywieszona na tablicy ogłoszeń Wydziału Środowiska i Rolnictwa Mazowieckiego
    Urzędu Wojewódzkiego.
    Data publikacji zawiadomienia: 2007-07-09 13:50:46 Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Uwaga Wścieklizna
    Naucz się czytać. Przeczytaj pierwsze zdanie.

    ...Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Przemyślu zwraca się do wszystkich
    osób, które mogły mieć kontakt z psem rasy Pitbull Ame...itd Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kto zatruł wodę w eLPaso?
    DECYZJA Nr 1/HK/2008
    Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bielsku Podlaskim działając na
    podstawie art.12 ust. l ustawy z dnia 14.03.1985r. o Państwowej Inspekcji
    Sanitarnej (tekst jednolity Dz..U. z 2006r. Nr 122, poz.851 ) i art.105 §1
    ustawy z dnia 14.06.1960r. Kodeksu postępowania administracyjnego (tekst
    jednolity Dz.U. z 2000r. Nr 98, póz. 1071 z późn. zm.)

    postanawia

    umorzyć postępowanie administracyjne dotyczące przekroczenia wskaźnika
    bakteriologicznego - ogólnej liczby mikroorganizmów w 22ą2°C po 72 godz. w l ml
    wody w próbkach wody pobranych z wodociągu w Bielsku Podlaskim z uwagi na to, że
    stało się bezprzedmiotowe.

    Uzasadnienie

    Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bielsku Podlaskim po zapoznaniu
    się z wynikami próbek wody pobranych z wodociągu w Bielsku Podlaskim dn.
    02.01.2008 w 8 punktach monitoringowych - sprawozdania Nr 12-19/LM/W/N/08 z
    badań wody z dn. 07.01.2008 - nie stwierdził przekroczeń wskaźników
    bakteriologicznych w przeglądowych badaniach mikrobiologicznych - wobec czego
    prowadzone postępowanie administracyjne Decyzja Nr 15/HK/2007 stwierdzające
    warunkową przydatność wody do spożycia przez ludzi i zobowiązujące
    Przedsiębiorstwo Komunalne Sp. z o.o. do doprowadzenia jakości wody do wartości
    określonych w obowiązujących przepisach prawnych pod rygorem natychmiastowej
    wykonalności stało się bezprzedmiotowe. W związku z powyższym Państwowy
    Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bielsku Podlaskim postanowił jak w osnowie.

    Data: 24.01.2008 r.
    www.pkbielsk.pl/index.php?go=jakosc_wody
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Światowym Dzień bez Tytoniu
    Światowym Dzień bez Tytoniu
    Światowym Dzień bez Tytoniu

    Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Stargardzie Szczecińskim uprzejmie
    informuje, że 31 maja 2007r jest "Światowym Dniem bez Tytoniu".

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Skażona woda w Gryfinie!
    Laguna pracuje, gdyż Laguna posiada własne ujęcie wody, i jak zapewnia Powiatowy
    Inspektor Sanitarny woda na Lagunie nie została skażona i jest zdatna do picia
    oraz celów sanitarnych. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kurczaczki sprzedawane w Szczecinie
    Kurczaczki sprzedawane w Szczecinie
    Inspekcja weterynaryjna zlikwidowała pod Gorzowem nielegalną ubojnię drobiu.
    Trefne mięso sprzedawano w kilkunastu sklepach w Szczecinie. Wczoraj sanepid
    rozpoczął w nich kontrole

    Dwa razy w tygodniu do nielegalnej ubojni w podgorzowskim Gliniku trafiało
    kilkaset kurczaków. Ptaki wykrwawiały się z głowami w plastikowych butelkach.
    Potem były skubane z piór i porcjonowane. Wnętrzności przez dziurę w ścianie
    lądowały za budynkiem.

    Prymitywna ubojnia działała od 10 lat. Służby weterynaryjne trafiły na jej
    ślad dopiero po anonimowym telefonie. Przy uboju drobiu pracował nocami
    właściciel zakładu, jego synowie i dwie zatrudnione dorywczo kobiety.

    Właściciel zeznał, że w tygodniu trafiało tu 500-600 kurczaków. - Liczba
    pojemników wskazuje jednak, że mogło być ich znacznie więcej - mówi Józef
    Jagódka, powiatowy lekarz weterynarii w Gorzowie.

    Z pierwszych ustaleń śledztwa inspektorów weterynarii i prokuratury wynika, że
    drób trafiał do ubojni z kilku średniej wielkości lubuskich ferm, które na co
    dzień zaopatrują legalnie działające rzeźnie. - Podczas ładowania na
    ciężarówki część kurczaków zawsze ucieka. Ich wyłapanie trwa nawet kilka
    godzin, a auto nie może czekać. To właśnie te ptaki wysyłano do Glinika - mówi
    informator Gazety.

    Drób trafiał do kilkunastu sklepów w Szczecinie. Na pozór wszystko było
    legalne, bo zarówno właściciele ferm, jak i sklepów, do których trafiało
    mięso, mieli wszystkie wymagane przez inspekcję weterynaryjną dokumenty. Jak
    to możliwe? Z naszych informacji wynika, że dokumenty fałszowano. - Nie chcę
    mówić o szczegółach - mówi Józef Jagódka.

    Na terenie ubojni inspektorzy znaleźli ponad 100 kg drobiu. - Sprawdzamy, czy
    nie ma w nich czynników chorobotwórczych. Jeśli okaże się, że drób był
    zakażony, właściciel odpowieł za spowodowanie zagrożenia dla zdrowia i życia
    ludzi - mówi Jagódka. - Jego zachowanie, szczególnie teraz, w momencie groźby
    ptasią grypą, było skrajnie nieodpowiedzialne.

    Mężczyźnie grozić może kara do 8 lat więzenia. Wiele wskazuje też, że odpowie
    za naruszenie prawa o ochronie praw zwierząt.

    Wykrycie rzeźni wywołało poruszenie w Szczecinie. - Sprawdzamy targowiska.
    Przypuszczam, że tam mogło trafiać niebadane mięso - mówi Jerzy Jakubek,
    powiatowy inspektor sanitarny w Szczecinie.
    miasta.gazeta.pl/gorzow/1,35211,2991126.html
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zakaz kąpieli - Międzyzdroje!
    Zakaz kąpieli - Międzyzdroje!
    Właśnie Powiatowy Inspektor Sanitarny w Kamieniu Pomorskim wydał
    nakaz zamknięcia kąpieliska w Międzyzdrojach (wykryto bakterie
    coli). Kolejne badanie wody jutro. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wszy w przedszkolu !!!
    Napisz niezwłocznie(!) do Sanepidu i zagroź dyrektorce skargą do
    kuratorium.
    Wszawica jest chorobą zakaźną (pkt 65 w załączniku nr 1 do ustawy z
    dnia 6 września 2001 r. o chorobach zakaźnych i zakażeniach), której
    zwalczanie ma odbywać się z mocy prawa. Niedopełnienie obowiązków z
    tym związanych skutkować może nawet odpowiedzialnością karną.

    A tu masz analogiczny przypadek z Chrzanowa:

    "Jak sanepid w Chrzanowie zwalczał wszawicę

    Iwona Hajnosz 26-12-2005, ostatnia aktualizacja 27-12-2005 13:21

    Nakaz sprawdzania, czy uczniowie mają wszy, wydał sanepid w
    Chrzanowie. - Zleciliśmy pielęgniarkom szkolnym przegląd higieniczny
    skóry i włosów u uczniów, bo zaczęły do nas dochodzić - sporadyczne
    co prawda - informacje o pojawieniu się wszy - mówi Wojciech
    Heitzman, powiatowy inspektor sanitarny w Chrzanowie. - Wszawica to
    choroba zakaźna, jeśli ma ją jedno dziecko, w krótkim czasie będzie
    mieć cała klasa. Dlatego tak ważne było przeprowadzenie tej kontroli.

    Pielęgniarki szkolne przed wykonaniem decyzji sanepidu zwróciły się
    do rodziców dzieci z pytaniem, czy zgadzają się na tego typu
    badania. Część się zgodziła, a część nie. Wszystkie decyzje rodziców
    zostały uszanowane.

    Postawa pielęgniarek, które nie chciały działać wbrew woli rodziców,
    nie spodobała się z kolei sanepidowi. - Wszawica to choroba zakaźna,
    co oznacza, że mamy ustawowy obowiązek jej zwalczania. Sprawdzenie
    głów tylko u części uczniów jest bez sensu, bo dzieci jedno od
    drugiego się zarażą - wyjaśnia inspektor Heitzman.

    Jego zdaniem dyskusja: wolno czy nie wolno sprawdzać głowy uczniom,
    była zbędna. - Badania miały się odbyć dyskretnie, dzieci sprawdzano
    pojedynczo, tak żeby nie naruszać ich godności. Nie była to
    ingerencja w czyjeś dobro ani żadna nachalność z naszej strony -
    dodaje."

    Dzwoniłem niedawno do Chrzanowa, bo pielęgniarka w szkole mojego
    dziecka też zaczęła mieć odpały w tym temacie. Dowiedziałem się, że
    powyższa sprawa skończyła się tak, że Sanepid wydał zalecenie ZOZ-
    owi, w którym zatrudnione były pielęgniarki, a te otrzymały
    polecenie służbowe sprawdzić głowy wszystkich dzieci. Kiedy nieco
    później wyniknął problem brodawek wirusowych na stopach dzieci
    korzystających z pryszniców, sprawdzały to już bez zbędnych dyskusji.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Pół szczura w mrożonce warzywnej - Hortex
    http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,60935,2842612.html

    dla nie klikajacych :-):

     Katarzyna Świerczyńska 27-07-2005, ostatnia aktualizacja 27-07-2005 17:52

    - Kupiłam mrożonkę Horteksu "Warzywa na patelnię" - opowiada pani
    Katarzyna. - Kiedy otworzyłam torebkę, zauważyłam, że w warzywach jest coś
    czarnego. Myślałam, że to zepsuty kawałek kalafiora

    Wyjęłam go i odłożyłam na bok. Resztę warzyw usmażyłam i zaniosłam na stół.
    Zamarłam, kiedy wróciłam do kuchni i zorientowałam się, że to nie kalafior,
    tylko gryzoń.

    W mrożonce znajdowała się połówka małego gryzonia, prawdopodobnie szczura. W
    tym czasie syn już zdążył zjeść część posiłku. - Zadzwoniłam na infolinię
    Horteksu - mówi stargardzianka. - Pani była zdziwiona tym, co się stało i
    bardzo mnie przepraszała. Poprosiłam, żeby zgłosił się do mnie ktoś z firmy,
    żeby na własne oczy zobaczył, że mówię prawdę. Część potrawy zjadło moje
    dziecko, martwię się teraz o jego zdrowie.

    We wtorek do kobiety przyjechali z przeprosinami przedstawiciele firmy. -
    Zabrali wszystko i powiedzieli, że oddadzą na badania do laboratorium - mówi
    pani Katarzyna. - Dostanę wyniki, żeby mieć pewność, że mojemu synowi nic
    nie grozi. Nie wiem jednak, czy kiedykolwiek jeszcze kupię jakąś mrożonkę.
    Zostanie mi uraz do końca życia.

    Zbigniew Ciaś, prezes spółki Polski Ogród produkującej mrożonki Horteksu

    Oczywiście ten gryzoń nie powinien się znaleźć w mrożonce. Jest to dla nas
    prawdziwe nieszczęście. Już zawiadomiliśmy zakład, z którego wyszedł produkt
    i będziemy sprawdzać, jak doszło do tego, że szczur znalazł się w torebce z
    warzywami. Chcę podkreślić, że rocznie na rynek wypuszczamy 27 tys. ton
    mrożonek, co daje ponad 6 mln opakowań detalicznych. To są ogromne ilości.
    Pracuję tu od dwóch i pół roku i taki przypadek jeszcze się nie zdarzył.
    Posiadamy wszystkie wymagane certyfikaty, kontrola jakości jest bardzo
    rygorystyczna. Proszę pamiętać, że nasze warzywa przywożone są z pól, gdzie
    żyją takie zwierzątka. Być może stąd gryzoń znalazł się w mrożonce,
    niezauważony na kolejnych etapach produkcji. Jest nam bardzo przykro z
    powodu tego, co spotkało naszą klientkę. Wysłaliśmy do niej naszego
    przedstawiciela, który osobiście ją przeprosi. Zrobimy wszystko, żeby ta
    pani była usatysfakcjonowana i zapomniała o całej sprawie.

    lek. Jacek Paczewski, państwowy powiatowy inspektor sanitarny w Stargardzie

    Takie przypadki należy traktować bardzo poważnie. Ta pani powinna zgłosić
    nam bądź w sklepie, w którym dokonała zakupu, że coś takiego się wydarzyło.
    Wysłałbym na miejsce ekipę, która wszystko by dokładnie sprawdziła. Nasuwa
    się przecież pytanie, co z drugą połową zwierzątka? W takich sytuacjach
    powiadamiamy właściwego państwowego inspektora sanitarnego, który dotrze do
    miejsca, z którego wyszedł produkt. Trzeba wychwycić etap produkcji, w
    którym do tego doszło, ustalić, który mechanizm zawiódł. W takich
    przypadkach nie ma znaczenia wielkość firmy i to, że jest to jednostkowy
    przypadek. Mogę jedynie uspokoić kobietę, która może obawiać się o zdrowie
    swojego dziecka, które zdążyło zjeść część mrożonki. Podczas głębokiego
    mrożenia większość drobnoustrojów, które mogą być groźne dla człowieka,
    ginie. To samo dzieje się przy obróbce termicznej, już przy 70 st. C.

    i nie moge sie oprzec :-)
    najlepsze cytaty:
    "Oczywiście ten gryzoń nie powinien się znaleźć w mrożonce. "
    "Nasuwa się przecież pytanie, co z drugą połową zwierzątka? " jak slodko
    ujete hrhr

    pozdrawiam i smacznego :-D hrhr

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: PO - kasa za partyjne rekomendacje !
    PO - kasa za partyjne rekomendacje !
    (Rzepa, dzis)
    PARTIE Pieniądze za rekomendację
    Platforma każe sobie płacić

    Od wiceprezydenta Warszawy do zastępcy wójta małej gminy. Wszyscy mają płacić
    5 proc. pensji na partyjne konto PO. Nawet jeśli do partii nie należą

    Sprawa Samoobrony nie jest odosobniona. Także Platforma Obywatelska chce, żeby
    urzędnicy z jej mianowania płacili na partię. Uchwała regionu mazowieckiego
    Platformy mówi wprost o "obowiązkowej darowiźnie" od osób, które sprawują
    funkcje publiczne "z rekomendacji PO". Sprawa budzi kontrowersje w samej
    partii. - Nic o tym nie wiem i nie płacę. To w ogóle jakieś niedobre
    rozwiązanie. Powinny liczyć się kwalifikacje, a nie jakaś niejasna kategoria
    rekomendacji - krytykuje Jerzy Miller, wiceprezydent Warszawy, który jednak do
    Platformy nie należy.

    Członkowie wszystkich partii płacą składki, ale dodatkowe darowizny za
    zajmowane stanowisko to co innego.

    W ogólnopolskiej instrukcji finansowej Platformy czytamy m.in. "(...) zarząd
    regionu podejmuje uchwałę o wysokości opodatkowania się osób sprawujących
    funkcje publiczne z ramienia PO w danym regionie". -To zupełnie co innego niż
    w przypadku Samoobrony. Nie ma mowy o żadnych stanowiskach z konkursu -
    przekonuje skarbnik i poseł PO Mirosław Drzewiecki.

    Jednak na podstawie tego fragmentu instrukcji każdy region Platformy przyjmuje
    swoją. Dla przykładu w uchwale zarządu regionu mazowieckiego Platformy
    Obywatelskiej z 20 lutego 2007 roku zapisano: "osoby sprawujące funkcje
    publiczne z rekomendacji Platformy Obywatelskiej, w tym osobyniebędące
    członkami PO, zobowiązane są do comiesięcznych darowizn na rzecz partii". Do
    uchwały dołączony jest załącznik, w którym wymienione są funkcje publiczne, za
    które trzeba się partii odwdzięczyć. Oprócz radnych, którzy powinni oddawać 5
    proc. swojej diety, wymienione są m. in.: całe zarządy powiatów, gmin,
    burmistrzowie dzielnic Warszawy, sekretarze i skarbnicy jednostek samorządu
    terytorialnego.

    -Płacę składki jako członek partii, ale nie oddaję tych pięciu procent.
    Uważam, że to niewłaściwe. Nawet jeśli nominacja jest partyjna, to powinny się
    liczyć kompetencje, a nie opłaty -mówi Robert Stępień, członek zarządu
    Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska w Warszawie, członek PO.

    Za niepłacenie nie ma formalnie żadnych kar, ale fragment uchwały mówi
    wyraźnie o "bieżącym informowaniu" szefa regionu, kto płaci, a kto nie.

    - Uchwała uchwałą, a wielu i tak nie płaci - mówi "Rz" Andrzej Kania, skarbnik
    Platformy na Mazowszu, i odsyła do swojej szefowej. Z posłanką Ewą Kopacz,
    która rządzi mazowiecką PO, nie udało nam się skontaktować.

    Co na to prawnicy? - Nie jest to formalnie niezgodne z ustawą o finansowaniu
    partii politycznych. Ale jest etycznie dwuznaczne i kojarzy się z korupcją
    polityczną. Szczególnie martwi mnie, że upolitycznione w ten sposób zostały
    stanowiska skarbnika i sekretarza w samorządach. Niedługo powiatowy inspektor
    sanitarny też będzie musiał opłacać się partii, do której nawet nie należy.
    Trzeba doprecyzować ustawę - stwierdza prof. Hubert Izdebski, prawnik z
    Uniwersytetu Warszawskiego.
    MICHAŁ A. ZIELIŃSKI
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Staruszek złożył pozew przeciwko wielebnemu
    Staruszek złożył pozew przeciwko wielebnemu
    Pan Wojciech ma 70 lat i szczęście mieszkać w odległości 100 m od świątyni
    katolickiej. Do Otwocka przeprowadził się z Warszawy z nadzieją dożycia w
    spokoju ostatnich dni. Na razie nie jest mu to dane za sprawą inwencji
    miejscowego klechy. Andrzej Rabij nie jest jakimś nawiedzonym
    blackmetalowcem, ale księdzem, szefem parafii św. Teresy. Aby wzmocnić
    skuteczność przekazu Słowa Bożego, padre zainstalował na zewnątrz świątyni
    dwa zajebiste głośniki. Przez całe lato w piątek, świątek czy niedzielę od
    wczesnego rana do późnego wieczoru roznosi się po okolicy zawodzenie klechy,
    wiernych, dewotek i piskliwy chórek dzieciątek. Repertuar jest full wypas:
    standardowe msze, chrzciny, śluby, pogrzeby, Boże Ciało, parafiady. Wszystko
    przy akompaniamencie kościelnych organów. Nie sposób tego wytrzymać. Pan
    Wojciech udał się do wielebnego z prośbą, by wyciszył sprzęt, bo dostaje
    szajby we własnej chałupie. Księżulo powiedział, że sprawą się zajmie, ale
    nic z tego nie wynikło. Przy ponownej wizycie na plebanii staruszek usłyszał:
    – Niech mnie pan do sądu pozwie. Ja swoje będę robił. Niosę eucharystię...
    – Jak ja se siedzę na kiblu, to co to jest za eucharystia? – zastanawia się
    głośno pan Wojciech. Wkurwiony poszedł na skargę do prezydenta Otwocka.
    - Żyjemy w wolnym kraju – rozłożył bezradnie ręce tatuś miasta. Od
    Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego w Otwocku pan Wojciech
    otrzymał pisemne zapewnienie, iż przedstawiciel PSSE przeprowadził rozmowę z
    księdzem Proboszczem podczas, której ustalono co następuje. Do momentu
    zainstalowania mikrofonów o mniejszym natężeniu dźwięku, głośniki nie będą
    włączone na zewnątrz kościoła.Nic takiego jednak nie nastąpiło. Pan Wojciech
    poinformował o tym inspektora. W odpowiedzi otrzymał urzędowy kwit, gdzie
    stało: Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Otwocku uprzejmie informuje,
    że nie może ponownie interweniować w tej sprawie, ponieważ nie leży to w jego
    kompetencji. Wynika z tego, że inspektor nie może egzekwować swoich decyzji.
    Inspektor poradził panu Wojciechowi: Jeżeli dotychczasowe postępowanie
    wyjaśniające nie dało efektu, a w Pana ocenie nagłośnianie nabożeństw zakłóca
    spokój i porządek publiczny służy Panu sporządzenie wniosku do Sądu
    Grodzkiego o ukaranie za wykroczenie z art. 51 § 1 Kodeksu Wykroczeń. Jak
    tak, to sru. Pan Wojciech wynajął najlepszego w Papalandzie fachowca od
    akustyki. Dr inż. Andrzej Kulig z Politechniki Warszawskiej przez dwa dni
    mierzył poziom hałasu na terenie kościoła, posesji pana Wojciecha i w środku
    jego chałupy. Żeby wszystko było jak najbardziej obiektywnie, doktor robił to
    w czasie deklamacji, czytania świętego tekstu, nabożnego śpiewu, a nawet
    kazania! Wyniki specjalistycznej ekspertyzy nie pozostawiają wątpliwości.
    (...) należy stwierdzić, że warunki akustyczne na terenie posesji (...) w
    okresie włączenia nagłośnienia na zewnątrz kościoła nie są prawidłowe i
    powodują naruszenie zarówno przepisów o ochronie środowiska, jak i są
    pogwałceniem przepisów kodeksu cywilnego (...). Okazało się, że siła
    akustyczna Słowa Bożego w domu pana Wojciecha wynosiła nawet 64 decybele, o 9
    decybeli więcej, niż przewidują to normy. To prawie tak, jak gdyby ktoś
    wiercił mu na środku pokoju młotem udarowym. Dr inż. Andrzej Kulig
    stwierdził, że hałas o poziomie natężenia dźwięku 45–70 dB jest przyczyną
    występowania u ludzi m.in. uczucia zmęczenia i ogólnego wyczerpania,
    obniżenia czułości wzroku, zwiększenia częstotliwości występowania bólów i
    zawrotów głowy, stanów niepokoju i rozdrażnienia, a także niekorzystnie
    wpływa na wypoczynek i sen. Uzbrojony w taki kwit staruszek złożył w Sądzie
    Rejonowym w Otwocku pozew przeciwko wielebnemu. Żąda wyciszenia głośników do
    odpowiedniego poziomu, zwrotu kosztów sądowych i stosownego zadośćuczynienia.
    Pomimo tego, że sprawa kisi się już od roku i odbyło się kilka rozpraw,
    Temida nie bardzo wie, jak podejść do problemu. Uaktywnili się za to pobożni
    parafianie. Złożyli w sądzie petycję następującej treści: Żądamy przywrócenia
    nagłośnienia na zewnątrz kościoła. Żądanie motywujemy tym, że do kościoła
    przychodzi wiele osób z małymi dziećmi, które przeszkadzają podczas
    nabożeństw. Jest też wiele osób starszych i chorych, których przebywanie
    prowadzi do zasłabnięć. Uwagę sądu powinny zaprzątnąć podpisy pod petycją.
    Wiele z nich sprawia wrażenie pisanych jedną ręką. Na razie najbardziej
    przejebane ma pan Wojciech. Postawa tego człowieka i jego roszczenia przed
    sądem bardzo nas zirytowały. Podejrzewamy, że (...) jest jednym z tych,
    którzy walczą z Kościołem i wierzącymi – oznajmił lokalnej prasie Jerzy
    Przeździak, członek Rady Parafialnej
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Ekshumacja bez zgody najbliższej rodziny pomocy?
    Znalazłam informacje jak powinna być przeprowadzona ekshumacja
    według polskiego prawa.Czuję się okropnie, wychodziłam już z
    depresji po zmarłym mężu, a tu ta cała sprawa.


    INFORMACJE NIEZBĘDNE W CELU DOKONANIA EKSHUMACJI
    ZWŁOK/SZCZĄTKÓW LUDZKICH
    Ekshumacja polega na wydobyciu zwłok lub szczątków ludzkich z grobu
    lub miejsca
    tymczasowego pochówku w celu przeniesienia ich i pochowania w innym
    miejscu albo
    przeprowadzenia oględzin lekarsko – sądowych.
    Wymogi dot. ekshumacji zwłok określa art. 15 ustawy z dnia 31
    stycznia 1959r. o cmentarzach i
    chowaniu zmarłych (Dz.U. z 2000r. Nr 23, poz. 295 z późn. zm.) i
    rozporządzenie Ministra
    Zdrowia z dnia 7 grudnia 2001r. w sprawie postępowania ze zwłokami i
    szczątkami ludzkimi
    (Dz.U. Nr 153, poz. 1783 z późn. zm.).
    Zgodnie z ww przepisami:
    • ekshumacja zwłok i szczątków może być dokonana:
    - na umotywowaną prośbę osób uprawnionych do pochowania zwłok za
    zezwoleniem
    właściwego inspektora sanitarnego,
    - na zarządzenie prokuratora lub sądu,
    - na podstawie decyzji właściwego inspektora sanitarnego w razie
    zajęcia terenu cmentarza
    na inny cel.
    • ekshumacja zwłok jest dopuszczalna w okresie od 16 października do
    15 kwietnia oraz
    przeprowadza się ją we wczesnych godzinach rannych,
    • o zamierzonej ekshumacji należy zawiadomić właściwego powiatowego
    inspektora
    sanitarnego, który:
    - wykonuje nadzór nad nią oraz może dopuścić wykonanie ekshumacji w
    innym czasie niż
    określony powyżej przy zachowaniu ustalonych przez niego środków
    ostrożności.
    Wniosek o wydanie zezwolenia na ekshumację – dokument składany do
    Państwowego
    Powiatowego Inspektora Sanitarnego przez uprawnioną(e) osobę(y)
    zawierający prośbę o wydanie
    zezwolenia na ekshumację wraz z uzasadnieniem (zał. nr 1).
    Do wniosku o wydanie zezwolenia na ekshumację należy dołączyć:
    • odpis aktu zgonu,
    • zgoda zarządców cmentarzy (zał. Nr 2),
    • oświadczenie firmy przeprowadzającej ekshumację i przewóz
    zwłok/szczątków.
    Do złożenia wniosku o wydanie zezwolenia na ekshumację uprawnieni są:
    najbliższa pozostała rodzina osoby zmarłej a mianowicie:
    • pozostały małżonek(a) osoby zmarłej,
    • krewni zstępni (potomek w linii prostej: dziecko, wnuk, prawnuk
    itd.),
    • krewni wstępni (przodek w linii prostej: rodzice, dziadkowie,
    pradziadkowie itd.),
    • krewny boczny do czwartego stopnia pokrewieństwa,
    • powinowaty w linii prostej do pierwszego stopnia,
    • osoba dobrowolnie do tego zobowiązująca się.
    Jeżeli między członkami rodziny powstaje spór dotyczący ekshumacji,
    osobą(ami)
    uprawnioną(ymi) do złożenia wniosku o ekshumację będzie osoba(y)
    wskazana(e) prawomocnym
    rozstrzygnięciem sądu.
    Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny po wydaniu decyzji przesyła
    ją wszystkim członkom
    rodziny uprawnionym do współdecydowania w sprawie będącej
    przedmiotem wniosku.
    Ekshumacja nie może zostać dokonana przed uprawomocnieniem się
    decyzji zezwalającej
    na przeprowadzenie ekshumacji zwłok/szczątków ludzkich. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Droga będzie, terminal poczty - nie wiadomo ;/;/
    Poczta
    Temat wraca jak bumerang


    "Poczta się wyprowadza, ale nie do Chęcin"

    Kieleckie centrum ekspedycyjne Poczty Polskiej szuka nowej siedziby. Zmusił ją
    do tego sanepid. Ale choć pocztowcy mają pod Chęcinami działkę, nowego węzła
    logistycznego tam nie wybudują.

    - Pracujemy w bardzo trudnych warunkach i aż w trzech miejscach. Poza głównym
    obiektem przy pl. Niepodległości wynajmujemy jeszcze pomieszczenia przy ul.
    Warszawskiej 312, skąd dostarczane są paczki na teren Kielc, oraz przy ul.
    Mielczarskiego 121, gdzie rozdziela się listy dla poszczególnych listonoszy
    obsługujących Kielce i okolice. Wszędzie jest bardzo ciasno - przyznaje Romana
    Ryba, przewodnicząca "S" w kieleckiej poczcie. I dodaje, że od kilku miesięcy do
    załogi docierają sygnały, że poczta poszukuje nowej siedziby. - Ale oficjalnie
    wiemy bardzo niewiele - mówi Ryba.

    Potwierdza to dyrekcja Poczty Polskiej. - Rzeczywiście szukamy nowego lokalu,
    żeby poprawić warunki pracy. Potrzebujemy 8 tys. mkw. - mówi Elżbieta
    Mroczkowska, regionalna rzeczniczka prasowa Poczty Polskiej w Lublinie, której
    podlegają również Kielce. - Szukamy lokalu w Kielcach, z miasta się nie
    wyprowadzimy - zapewnia rzeczniczka. Nie podaje jednak, kiedy może dojść do
    przeprowadzki.

    W centrum poczty węzła ekspedycyjno-rozdzielczego w Kielcach pracuje około 170
    osób. To tu trafiają przesyłki z i do poszczególnych urzędów pocztowych w
    województwie. Główna siedziba mieści się przy pl. Niepodległości, obok dworca PKP.

    Trudne warunki pracy potwierdził Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w
    Kielcach. - Podczas kontroli stwierdzono, że na określonej powierzchni pracuje
    zbyt dużo osób, szatnie nie spełniają wszystkich norm, są problemy z wentylacją,
    mieliśmy zastrzeżenia do sanitariatów - wylicza Grażyna Majewska, szefowa
    inspektoratu. Zauważono nawet, że w hali popękane są płytki podłogowe. - A to
    już może być niebezpieczne. Wydaliśmy decyzję o usunięciu nieprawidłowości, ale
    oczywiście nie zalecaliśmy przeprowadzki, bo to nie nasza kompetencja -
    podkreśla Majewska. Najpilniejsze zalecenia dotyczące np. naprawy podłogi i
    części wentylacji miały być spełnione do końca października, reszta do końca
    marca. Jeśli nie, poczta może się spodziewać kar, nawet kilkudziesięciu tysięcy
    złotych.

    Zdaniem związkowców złe warunki sanitarne i przeprowadzka mogą być tylko
    wymówką, żeby zminimalizować rangę Kielc. - Nowa szefowa regionu pochodzi z
    Radomia. Warunki w Kielcach są rzeczywiście trudne, ale dlaczego w takim razie
    poczta nie zdecyduje się na budowę zapowiadanego węzła
    ekspedycyjno-rozdzielczego w Chęcinach. Tym bardziej, że kupiono już tam
    działkę. Przecież byłoby to lepsze rozwiązanie. Domyślamy się, że gdyby powstał,
    osłabiłby rangę poczty w Radomiu, która teraz wykonuje część czynności
    przeładunkowych - mówi szefowa "S".

    Rzeczniczka poczty odpiera zarzuty. - To, że szefowa jest z Radomia, nie ma
    znaczenia. Kilka miesięcy temu doszło do reorganizacji. Wcześniejszy tzw. region
    kielecki miał siedzibę w Radomiu, a teraz ma w Kielcach, chociaż szef się nie
    zmienił - zapewnia Mroczkowska. Podkreśla, że nie ma na razie dużych szans na
    budowę węzła pod Chęcinami. - Sporo kosztował ostatni strajk. Trwa też dyskusja
    nad tym, ile takich węzłów ma powstać. Tymczasem szybko trzeba poprawić warunki
    pracy, żeby spełnić wymagania inspekcji sanitarnej - tłumaczy rzecznik Mroczkowska.

    marcin.sztandera@kielce.agora.pl

    Źródło: Gazeta Wyborcza Kielce Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: SEPSA
    SEPSA
    Otrębusy boją się sepsy
    Agnieszka Pochrzęst2007-10-26, ostatnia aktualizacja 2007-10-26
    20:35
    W sanepidzie w Pruszkowie urywały się wczoraj telefony. Dzwoniły
    setki osób. Ludzie pytali o najczęstsze objawy posocznicy
    meningokokowej, chcieli wiedzieć, czemu nie zamknięto szkoły.
    Zdarzały się także absurdalne pytania o to, czy można bezpiecznie
    przejechać przez Pruszków. - W przypadku tej bakterii nie prowadzi
    się dezynfekcji. Nie trzeba zamykać szkoły, bo bakteria ginie na
    zewnątrz, poza ciałem człowieka - wyjaśnia dr Mirosław Górecki,
    powiatowy inspektor sanitarny w Pruszkowie.

    Spanikowani ludzie wydzwaniają do sanepidu. Rodzice masowo szczepią
    dzieci w przychodniach. To efekt jednego przypadku sepsy w
    Otrębusach. Miejscowość ogarnęła panika. Żeby uspokoić histerię, w
    poniedziałek odbędą się spotkania z lekarzami

    Do szkoły w Otrębusach (podstawówka i gimnazjum) wczoraj nie
    przyszedł ani jeden z 500 uczniów. Dzień wcześniej było ich
    kilkudziesięciu. Rodzice przestali posyłać dzieci do szkoły, kiedy u
    13-letniego Piotrka wykryto sepsę. Nieprzytomny chłopiec w środę
    trafił do Centrum Zdrowia Dziecka.

    Wczoraj na stronie internetowej szkoły pojawiła się informacja, że
    chłopiec wraca do zdrowia i jego stan jest stabilny. Zamieszczono
    też pismo z sanepidu w Pruszkowie, w którym podano telefon dyżurny.

    Niestety, psychoza trwa. W sanepidzie w Pruszkowie urywały się
    wczoraj telefony. Dzwoniły setki osób. Ludzie pytali o najczęstsze
    objawy posocznicy meningokokowej, chcieli wiedzieć, czemu nie
    zamknięto szkoły. Zdarzały się także absurdalne pytania o to, czy
    można bezpiecznie przejechać przez Pruszków. - W przypadku tej
    bakterii nie prowadzi się dezynfekcji. Nie trzeba zamykać szkoły, bo
    bakteria ginie na zewnątrz, poza ciałem człowieka - wyjaśnia dr
    Mirosław Górecki, powiatowy inspektor sanitarny w Pruszkowie. - To
    jest tylko jeden przypadek zachorowania. Nie ma zagrożenia dla
    innych.

    Sanepid objął nadzorem epidemiologicznym 46 osób. To uczniowie,
    którzy kontaktowali się z Piotrkiem, oraz pięć osób z najbliższej
    rodziny. Dostali antybiotyki. Jednak rodzice pozostałych uczniów
    masowo wykupują szczepionki przeciw meningokokom. Jedna kosztuje 150
    zł. W przychodniach w Otrębusach są tłumy. - Do tej pory przeciwko
    meningokokom szczepiliśmy jedno, dwoje dzieci miesięcznie. A wczoraj
    było ich piętnaścioro - mówi Joanna Pytel z przychodni Vita-Med.
    przy ul. Wiejskiej w Otrębusach.

    Telefony dzwoniły też wczoraj w urzędzie gminy w Brwinowie, do
    której należą Otrębusy. Rodzice narzekali na brak reakcji ze strony
    sztabu kryzysowego. Internauta na forum Gazeta.pl napisał: "Panika.
    Ludzie bladzi, przerażeni, wielu nie wie w ogóle, co to ta sepsa.
    Dlaczego nie ma żadnej informacji na stronie gminy Brwinów? Gdzie
    jest sztab kryzysowy?"

    Sekretarz gminy Brwinów Urszula Skolasińska zapewnia, że docenia
    powagę sytuacji. Po południu na stronie internetowej urzędu
    zamieszczono pismo sanepidu oraz informację, co to są meningokoki i
    jakie są objawy zakażenia. - Strażnicy miejscy rozwiesili też w
    gablotach i w szkołach plakaty z informacjami o zakażeniu -
    podkreśla Skolasińska. - W poniedziałek, żeby uspokoić rodziców, w
    ośmiu szkołach na terenie naszej gminy zorganizujemy spotkania z
    lekarzami.

    Ulotki rozdaje też sanepid. A dr Górecki przypomina, że 20-40 proc.
    zdrowych ludzi jest nosicielami meningokoków, ale nie ma żadnych
    dolegliwości i objawów.



    * Wywołują je bakterie zwane meningokokami. Mogą one spowodować
    zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych oraz sepsę, czyli piorunujące
    ogólne zakażenie organizmu. Bardziej podatni są ludzie o obniżonej
    odporności.

    * Zarazić się mogą osoby, które mają bliski kontakt z chorym. Gdy
    ktoś splunie lub krzyczy komuś prosto w twarz, pali tego samego
    papierosa, używa tych samych sztućców, pije z jednej butelki.

    * Objawy są podobne do przeziębienia: gorączka, bóle stawów i
    mięśni, złe samopoczucie. Mogą również wystąpić bóle głowy,
    nudności, wymioty, sztywność karku, drgawki. W postępującym
    zakażeniu dochodzą do tego krwawe wybroczyny. Na początku na skórze
    pojawiają drobne, czerwone kropki, które później zlewają się w duże
    plamy. U dzieci poniżej drugiego roku życia objawy mogą być mniej
    widoczne. Trzeba zwrócić uwagę na brak apetytu, wymioty,
    rozdrażnienie, rozpaczliwy płacz, senność lub drażliwość, odchylenie
    głowy do tyłu, wybroczyny na skórze. Należy reagować, gdy zauważymy
    pierwsze objawy i natychmiast zgłosić się do lekarza.

    Źródło: Gazeta Wyborcza Stołeczna
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Szczepienia?
    Sepsa w powiecie kluczborskim - Komunikat Starosty
    Komunikat prasowy Starosty Kluczborskiego Nr 1/05/2007 z dnia 8 maja 2007 roku, godz. 12.00

    W dniu 07.05.2007 r. około godziny 19-tej do Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Kluczborku z Powiatowego Centrum Zdrowia S.A. N ZOZ Szpital Powiatowy w Kluczborku wpłynęło telefoniczne zgłoszenie o podejrzeniu posocznicy u 19-letniego mężczyzny mieszkańca gminy Wołczyn, ucznia Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Kluczborku.

    Chory trafił na izbę przyjęć Oddziału Wewnętrznego Szpitala Powiatowego w Kluczborku z wysoką gorączką, bólami stawów oraz z wysypką około godz. 18.00. Po wstępnym rozpoznaniu został natychmiast przewieziony karetką reanimacyjną na sygnale na Oddział Chorób Zakaźnych w Opolu, a następnie został przekazany na Oddział Intensywnej Opieki Medycznej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu gdzie wdrożono standardowe procedury stosowane w przypadku podejrzenia sepsy. Ponadto pobrano materiał do badań mikrobiologicznych.

    Według informacji podanych przez lekarza dyżurnego Oddziału Intensywnej Opieki Medycznej Szpitala Wojewódzkiego w Opolu stan zdrowia chorego w dniu 08.05.2007 r. o godz. 7.00 był stabilny, nadal jednak utrzymywała się gorączka. Wyniki pierwszych badań laboratoryjnych znane będą w ciągu najbliższych kilku dni.

    Natychmiast po powzięciu informacji (w ciągu kilku minut) podjęto działania mające na celu ustalenie osób pozostających w bezpośrednim kontakcie z chorym. Ustalono krąg ponad 60 osób zarówno, z województwa śląskiego, gdzie czasowo przebywał chory, jak i terenie powiatu kluczborskiego. W stosunku do wszystkich osób z kontaktu zastosowano działania profilaktyczne, w tym podanie antybiotyków części z nich jeszcze w późnych godzinach nocnych 7 maja. Były to osoby z najbliższego otoczenia chorego: rodzice i brat, uczniowie z klasy do której uczęszczał chory, rodzina ze Śląska, a także personel medyczny, który miał kontakt z pacjentem. Jedna z osób z bezpośredniego otoczenia chorego z powodu gorączki i zwiększonego ryzyka wynikającego z kontaktów z zakażonym pacjentem została przewieziona na Oddział Chorób Zakaźnych w Opolu. Równocześnie Powiatowy Inspektor Sanitarny w Kluczborku, uruchamiając przewidziane w takich wypadkach procedury powiadomił o zdarzeniu Państwowego Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego, Opolskiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego oraz Powiatowe Centrum Zarządzania Kryzysowego, które zebrało się i rozpoczęło działania na terenie Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 2 w Kluczborku.

    W dniu dzisiejszym, o godz. 8.30, na wniosek starosty kluczborskiego, zostało zwołane nadzwyczajne posiedzenie powiatowego zespołu reagowania kryzysowego, na którym omówiono bieżący i dalszy tok postępowania. Zaplanowano kolejne spotkania z lekarzami POZ i medycyny szkolnej oraz zastępcą dyrektora ds. medycznych Szpitala Powiatowego w Kluczborku z udziałem przedstawicieli Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego w Opolu.

    Warto w tym miejscu dodać iż na terenie naszego powiatu działania profilaktyczne prowadzono od wielu miesięcy, w związku z niepokojącą sytuacją epidemiologiczną, na terenie naszego województwa przeprowadzono szkolenia we wszystkich placówkach oświatowo-wychowawczych, odbyły się także spotkania z lekarzami, do wszystkich placówek medycznych przekazano stosowne informacje. Na terenie powiatu rozesłano ulotki informujące o inwazyjnej chorobie meningokokowej.
    Na bieżąco niezwłocznie podejmowane są działania stosownie do rozwoju sytuacji. Wszelkie nowe informacje będą przekazywane na bieżąco w kolejnych komunikatach.
    Piotr Pośpiech - Starosta Kluczborski
    www.powiatkluczborski.pl/aktualnosci/komunikat_sepsa.htm Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Piotrkowska Spółdzielnia Mieszkaniowa
    W jakim sensie wzorem i jak to wpływa na zadowolenie mieszkańców z działań
    spółdzielni??
    Zapewne nie tak jak tu:
    (za: piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl/wydarzenia/701997.html)

    "Fekalia w piwnicy
    dziś
    Pod mieszkańcami 10 pięter wieżowca przy ul. Łódzkiej w Piotrkowie od kilku
    miesięcy tyka bakteriologiczna bomba. Niezabezpieczona i niesprawna rura
    kanalizacyjna wyrzuca z siebie co jakiś czas ogromne ilości ścieków z
    fekaliami, które zalewają piwnice. Spółdzielnia nie reaguje.

    REKLAMA
    Wprawdzie, według mieszkańców, raz pojawiła się ekipa, która udrażniała
    kanalizację sanitarną, ale nieskutecznie. Charakterystyczny mdły fetor czuć już
    na klatce schodowej, ale najgorzej jest w piwnicy, gdzie niedrożna rura wyrzuca
    z siebie zawartość. Zalanych jest kilka piwnic, w tym ta należąca do Grażyny
    Wolskiej.

    - W ostatniej chwili zdążyłam wynieść ziemniaki i inne zapasy, jakie zwykle
    trzyma się w piwnicach - mówi Wolska. - I już nawet nie chodzi o to, że nie
    możemy normalnie korzystać z tych pomieszczeń, ale o to, że okropnie cuchnie i
    nie wiadomo, czy nie jest szkodliwe.

    - Od wakacji mieszkamy jak w oborze - dodaje Jadwiga Orłowska, której
    kanalizacja wybiła ścieki wprost do wanny. - Niewiele brakowało, a przelałoby
    się to na mieszkanie. Do dzisiaj, jak tylko słyszę bulgotanie w rurach, to
    zamieram, że to się powtórzy.

    Zdaniem Zbigniewa Krasińskiego, wiceprezesa Piotrkowskiej Spółdzielni
    Mieszkaniowej, lokatorzy sami są sobie winni. Po pierwsze, zwykle tego typu
    awarie zgłaszają nie tam, gdzie potrzeba, a po drugie "kanalizacja sama się nie
    zapycha".

    - Przez 14 lat blok funkcjonował prawidłowo i nagle kanalizacja zaczęła się
    zapychać - mówi Krasiński. - Jeśli w danej klatce problem z kanalizacją
    występuje nagminnie, to jest to ewidentna wina lokatorów. Bywały przypadki, że
    z kanalizacji wyciągaliśmy ręczniki.

    Krasiński przyznaje, że w grę mogą wchodzić również przyczyny natury
    technicznej, a to, że spółdzielnia dotąd nie zajęła się rzetelnie niesprawną
    kanalizacją przy Łódzkiej, tłumaczy tym, że w każdym bloku występują ciągle
    jakieś problemy i niektóre są ważniejsze, pilniejsze. Zapewnił jednak, że
    awaria zostanie usunięta.

    Sprawą zainteresowaliśmy także piotrkowski sanepid, bo w ściekach, w których
    brodzą mieszkańcy bloku znajdują się nie tylko bakterie kałowe, ale też mogą
    być wirusy i pasożyty, a także chemiczne toksyny.

    - Mam nadzieję, że nikt w tych piwnicach nie przechowuje żywności, a jeśli
    przechowuje, to nie będzie z niej korzystał - mówi Łucja Wnuk, powiatowy
    inspektor sanitarny w Piotrkowie. - Będziemy zmuszeni interweniować, jeśli
    spółdzielnia nie zajmie się tą sprawą.

    Aleksandra Tyczyńska - Dziennik Łódzki"

    Po raz kolejny PSM pokazuje, gdzie ma mieszkańców i ich problemy!
    A na ich stronie w oszukańczej ankiecie jest 97 głosów zadowolonych. Ciekawe
    dlaczego nie mogłem dziś zagłosować - wyskoczył mi komunikat:
    "Już dzisiaj głosowałeś w tej ankiecie!"
    A poniżej:
    "Ostatni głos: : poniedziałek, 19 luty 2007 21:20"
    Widać więc, że ta ankieta to szwindel, podobnie jak cała PSM. ;P Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Stacja Krwiodawstwa- wsciekłośći łzy!!
    Dziękuję bardzo za wnikliwe i krytyczne uwagi przesłane na mój adres. Wyjaśniam
    więc:
    1. Zabranie z Częstochowy rzadko używanego separatora krwi istotnie miało
    miejsce, gdyż obecnie w Katowicach pobieramy płytki już na aparatach nowszej
    generacji.
    Koncentrat krwinek płytkowych (płytki lub skrót KKP) jest wysokospecjalistycznym
    preparatem przygotowywanym na indywidualne zamówienie szpitala z zachowaniem
    właściwych procedur i nie jest nigdzie wykonywany poza siedzibą Regionalnych
    Centrów Krwiodawstwa. KKP (płytki) nie wymaga natychmiastowego przetoczenia jak
    krew lub preparaty krwinek czerwonych, które są dostępne w Oddziale Terenowym w
    Częstochowie.
    Wymóg badań markerów wirusów żółtaczki B i C oraz HIV powoduje, że wszystkie
    preparaty mogą być wydane do szpitali najwcześniej dopiero po 24 godzinach.
    Karetka codziennie przewozi więc próbki krwi dawców do badań z Częstochowy do
    Katowic, a jednocześnie dostarcza niezbędne preparaty z Katowic do Częstochowy i
    nie ma sytuacji braku preparatów.
    2. Warunki lokalowe.
    Uprzejmie informuję, że od 1998 r. funkcjonowała Wojewódzka Stacja Krwiodawstwa
    w Częstochowie, równorzędna Wojewódzkiej Stacji Krwiodawstwa w Katowicach. Na
    skutek wcześniejszych wieloletnich zaniedbań oraz negatywnych wyników kontroli
    Instytutu Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie - rozporządzeniem Ministra
    Zdrowia - Stacja Krwiodawstwa w Częstochowie (jako jedyna w Polsce) uległa
    likwidacji. Od 1.01.1999 r. Stała się Oddziałem Terenowym RCKiK w Katowicach.
    Ze względu na katastrofalne warunki techniczne pomieszczeń nie odpowiadającym
    przepisom Służby Krwi najważniejszym wówczas zadaniem było znalezienie nowej
    lokalizacji. Licząc na przychylność władz miasta Częstochowy, od roku 2000,
    wielokrotnie zwracaliśmy się o pomoc w tej sprawie.
    Powiatowy Inspektor Sanitarny w Częstochowie, znając te tragiczne warunki
    lokalowe, nakazał nam ich usunięcie.
    Władze miasta były na bieżąco informowane o pogarszającej się sytuacji.
    Dzięki życzliwości dyrekcji Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na
    Parkitce, została podpisana umowa na wynajem (na terenie szpitala) pomieszczeń
    na cele Oddziału Terenowego.
    Obecnie trwają prace adaptacyjne (na koszt RCKiK w Katowicach) i planuje się
    otwarcie nowej placówki służby krwi na dzień 1 sierpnia 2005 r.
    Podsumowując stwierdzam, że Oddział Terenowy w Częstochowie będzie miał nową
    siedzibę (wraz z umeblowaniem i nowoczesnym sprzętem medycznym).
    Liczymy, że spowoduje to zwiększenie liczby osób oddających krew.

    Dziękuję za uwagi

    Z poważaniem
    Stanisław Dyląg
    Dyrektor

    To pełna wersja listu, który dziś otrzymałam w odpowiedzi na moje pismo
    skierowane do Dyrektora Dyląga.
    Tak niewiele potrzeba, a można sie wiele dowiedzieć.
    Znałam wersję "częstochowską" a teraz znam "katowicką". Przwda jak zwykle leży
    gdzieś w środku. Mam nadzieję, że UM Częstochowy odpowie na FCz na ten list tak,
    żeby wszyscy zainteresowani mogli przeczytać jak sprawy wyglądają.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Radny Więcław dał ciała
    Radny Więcław dał ciała
    Za Dz. Z.
    Konflikt między Państwowym Powiatowym Inspektorem Sanitarnym w Bytomiu a
    władzami miasta. Poszło o „Informację o stanie bezpieczeństwa sanitarnego
    Bytomia”. Dzień przed sesją, na której radni mieli dyskutować o raporcie,
    nikomu nieznany mężczyzna robił w sanepidzie zdjęcia. Okazało się, że
    fotografem był naczelnik Wydziału Zdrowia Urzędu Miejskiego w Bytomiu
    (Jarosław Więcław).

    We wtorek 17 maja, o godz. 10.35, do budynku przy ul. Moniuszki wszedł jakiś
    mężczyzna. Petent zachowywał się nietypowo: robił zdjęcia cyfrowym aparatem
    fotograficznym. Chodził po podwórku i całym budynku. I pstrykał. Wszedł nawet
    do punktu poboru kału do badań. Tam go zatrzymano.
    W sekretariacie wylegitymowano fotografa. Nazywał się Jarosław Więcław.
    Jednak wtedy to nazwisko nikomu nic nie mówiło. Dlaczego robił zdjęcia? —
    Tłumaczył, że ma nową „cyfrę”, więc ją wypróbowuje. Nie potrafił wytłumaczyć,
    jakie ciekawe widoki można znaleźć w tym budynku — mówi Anna Popławska,
    Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Bytomiu. Jeszcze tego samego dnia
    okazało się, że fotografem amatorem jest człowiek, który od 14 kwietnia pełni
    funkcję naczelnika Wydziału Zdrowia Urzędu Miejskiego w Bytomiu. Więcław jest
    także wiceprzewodniczącym Rady Miejskiej w Zabrzu.

    W środę 18 maja w Bytomiu odbywała się sesja RM. Jednym z punktów obrad była
    sanepidowska informacja o stanie bezpieczeństwa sanitarnego miasta. Dokument
    jest niekorzystny dla bytomskich władz. Mówi m.in. o pogarszającym się stanie
    sanitarno-technicznym przychodni podlegających Zakładowi Lecznictwa
    Ambulatoryjnego, a także placówek oświatowych. O wielokrotnych prolongatach
    terminów wykonania remontów, nakazanych przez sanepid.

    Czy fakt, że dzień wcześniej Więcław „anonimowo” robił zdjęcia w sanepidzie,
    to zwykły zbieg okoliczności? Czy może szukał tam „haka” na sanepid?
    Zapytaliśmy go o to, na czyje polecenie w godzinach pracy robił w sanepidzie
    zdjęcia. — Na niczyje — twierdzi Więcław. — Sprawa jest prosta. Jestem
    posiadaczem nowego aparatu. Szedłem ulicą, ale zaczął padać deszcz. Wszedłem
    do pierwszego budynku, jaki był po drodze. I porobiłem trochę zdjęć. Wiem, że
    to brzmi dość dziwnie. Ale nie miałem złych zamiarów. I nie widzę tu związku
    z sesją — tłumaczy Więcław.

    W środę, przed dyskusją na ten sanepidowskiej informacj, Popławska złożyła
    radnym oświadczenie w sprawie Więcława.
    Interpelację w tej sprawie złożył Piotr Koj, radny opozycyjnej PO. — Proszę
    prezydenta o wyjaśnienie sytuacji w jakiej uczestniczył naczelnik wydziału.
    To się nie mieści w kodeksie etyki pracownika samorządowego — twierdzi Koj.
    I jeszcze jedna sprawa. Gdyby Więcław przyszedł do sanepidu po godzinie
    jedenastej, nie mógłby anonimowo robić zdjęć. O 11 wpuszcza się tam petentów
    po sprawdzeniu dokumentów. — To dla bezpieczeństwa. Rozpoczynają się wtedy
    badania laboratoryjne, z użyciem toksycznych związków chemicznych,
    biologicznych oraz mikrobiologicznych. Mogą one wywołać choroby u ludzi —
    wyjaśnia Ryszard Wrocławski, kierownik Sekcji Higieny Dzieci i Młodzieży w
    bytomskim sanepidzie.

    PO PROSTU, SZCZENIACKIE ZACHOWANIE !


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Uwaga Rakotwórcze przyprawy na rynku
    Uwaga Rakotwórcze przyprawy na rynku
    Rakotwórcze przyprawy na rynku

    Sanepid wycofuje ze sklepów sosy Knorra z barwnikiem, który
    najprawdopodobniej jest rakotwórczy.

    W ubiegłym tygodniu holenderska firma Unilever przebadała w swoich
    laboratoriach przyprawy używane do produkcji kulinarnych dodatków. Okazało
    się, że dwie partie sosów (śmietanowo-pomidorowy i salsa-mexicana marki
    Knorr) są skażone barwnikiem para-red. Jest to związek chemiczny o niemal
    identycznej budowie jak grupa rakotwórczych barwników o nazwie sudan. Firma
    natychmiast wysłała informację o skażonych sosach do międzynarodowego systemu
    szybkiego ostrzegania o niebezpiecznych produktach żywnościowych. - Barwnik
    przedostał się razem z partią papryki chilli z Uzbekistanu, którą dostarczyła
    nam hiszpańska firma. Po drodze przechodziła przez wielu pośredników, dlatego
    nie jesteśmy w stanie stwierdzić, gdzie doszło do skażenia - informuje
    Wojciech Tomczak, rzecznik Unilever Polska.

    Partie zanieczyszczonych sosów są oznaczone na wieczku kodami: L 5083 i L
    5047. Były sprzedawane w całej Polsce i w wielu krajach Europy. Od dwóch dni
    inspektorzy sanepidu docierają do wszystkich hurtowni, hipermarketów i
    sklepów z nakazem wycofania ich ze sprzedaży. Detaliczni sprzedawcy muszą
    oddać je do hurtowni, a te prosto do producenta. Na całej akcji straci
    jedynie Unilever, który musi oddać pieniądze za każdy słoik i zniszczyć obie
    partie sosów. - Nie ma ostatecznego potwierdzenia, że barwnik para-red jest
    rakotwórczy, bo nie zostały wykonane specjalistyczne badania. Ale jego budowa
    chemiczna wyraźnie na to wskazuje. Dlatego centralne służby sanitarne wydały
    nakaz wycofania sosów z obrotu. Prosimy również wszystkie osoby, które kupiły
    sosy: dla własnego bezpieczeństwa niech odniosą je z powrotem do sklepów albo
    wyrzucą - apeluje Urszula Jędrzejczyk, powiatowy inspektor sanitarny w Łodzi.

    Inspektorzy sanepidu skontrolowali do wczoraj 12 hurtowni, 20 hipermarketów i
    prawie 100 sklepów. Udało się zabezpieczyć 1700 słoików.

    Sosy Knorra to nie jedyne produkty skażone rakotwórczymi substancjami, jakie
    pojawiły się w Polsce. 28 maja Komisja Europejska wydała nakaz wycofania ze
    sprzedaży we wszystkich krajach wspólnoty produktów spożywczych, które
    zawierają paprykę chili, kurkumę i olej palmowy - jako potencjalnie skażonych
    rakotwórczymi barwnikami sudan. Są to m.in. przyprawy curry, mieszanki
    sproszkowanych przypraw, ostre sosy i płynne dodatki w torebkach do
    fastfoodów. Od kilku lat różne kraje Europy (np. Francja, Włochy i
    kilkakrotnie Polska) donoszą o obecności sudanu w tych przyprawach.

    Skąd ten barwnik?

    Papryka chilli uprawiana jest w krajach strefy zwrotnikowej i
    podzwrotnikowej. Jej głównym importerem są Indie, Tajlandia, Indonezja, Chiny
    i Meksyk. Żeby jej kolor był bardziej intensywny i zachęcający do kupienia,
    niektórzy plantatorzy sztucznie je zabarwiają. Służą im do tego syntetyczne
    barwniki azowe o wspólnej nazwie sudan, które mają zdolność wnikania w głąb
    tkanek roślinnych i zabarwiają paprykę na intensywnie czerwony kolor.
    Wszystkie cztery barwniki (sudan I, II, III i scarlet red) zostały
    zaklasyfikowane przez Międzynarodową Agencję Badania Raka (IARC) jako związki
    rakotwórcze. Ich stosowanie w przemyśle spożywczym jest niedozwolone. Mogą
    być używane m. in. w laboratoriach do wybarwiania mikroskopowych preparatów
    tkankowych.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Platforma każe sobie płacić
    Platforma każe sobie płacić
    Platforma każe sobie płacić
    Michał A. Zieliński
    30/05/2007
    Od wiceprezydenta Warszawy do zastępcy wójta małej gminy. Wszyscy
    mają płacić 10 proc. pensji na partyjne konto PO. Nawet jeśli do
    partii nie należą

    Sprawa Samoobrony nie jest odosobniona. Także Platforma Obywatelska
    chce, żeby urzędnicy z jej mianowania płacili na partię. Uchwała
    regionu mazowieckiego Platformy mówi wprost o "obowiązkowej
    darowiźnie" od osób, które sprawują funkcje publiczne "z
    rekomendacji PO". Sprawa budzi kontrowersje w samej partii. - Nic o
    tym nie wiem i nie płacę. To w ogóle jakieś niedobre rozwiązanie.
    Powinny liczyć się kwalifikacje, a nie jakaś niejasna kategoria
    rekomendacji - krytykuje Jerzy Miller, wiceprezydent Warszawy, który
    jednak do Platformy nie należy.
    Członkowie wszystkich partii płacą składki, ale dodatkowe darowizny
    za zajmowane stanowisko to co innego.
    W ogólnopolskiej instrukcji finansowej Platformy czytamy
    m.in. "(...) zarząd regionu podejmuje uchwałę o wysokości
    opodatkowania się osób sprawujących funkcje publiczne z ramienia PO
    w danym regionie". -To zupełnie co innego niż w przypadku
    Samoobrony. Nie ma mowy o żadnych stanowiskach z konkursu -
    przekonuje skarbnik i poseł PO Mirosław Drzewiecki.
    Jednak na podstawie tego fragmentu instrukcji każdy region Platformy
    przyjmuje swoją. Dla przykładu w uchwale zarządu regionu
    mazowieckiego Platformy Obywatelskiej z 20 lutego 2007 roku
    zapisano: "osoby sprawujące funkcje publiczne z rekomendacji
    Platformy Obywatelskiej, w tym osobyniebędące członkami PO,
    zobowiązane są do comiesięcznych darowizn na rzecz partii". Do
    uchwały dołączony jest załącznik, w którym wymienione są funkcje
    publiczne, za które trzeba się partii odwdzięczyć. Oprócz radnych,
    którzy powinni oddawać 10 proc. swojej diety, wymienione są m. in.:
    całe zarządy powiatów, gmin, burmistrzowie dzielnic Warszawy,
    sekretarze i skarbnicy jednostek samorządu terytorialnego.
    -Płacę składki jako członek partii, ale nie oddaję tych pięciu
    procent. Uważam, że to niewłaściwe. Nawet jeśli nominacja jest
    partyjna, to powinny się liczyć kompetencje, a nie opłaty -mówi
    Robert Stępień, członek zarządu Wojewódzkiego Funduszu Ochrony
    Środowiska w Warszawie, członek PO.
    Za niepłacenie nie ma formalnie żadnych kar, ale fragment uchwały
    mówi wyraźnie o "bieżącym informowaniu" szefa regionu, kto płaci, a
    kto nie.
    - Uchwała uchwałą, a wielu i tak nie płaci - mówi "Rz" Andrzej
    Kania, skarbnik Platformy na Mazowszu, i odsyła do swojej szefowej.
    Z posłanką Ewą Kopacz, która rządzi mazowiecką PO, nie udało nam się
    skontaktować.
    Co na to prawnicy? - Nie jest to formalnie niezgodne z ustawą o
    finansowaniu partii politycznych. Ale jest etycznie dwuznaczne i
    kojarzy się z korupcją polityczną. Szczególnie martwi mnie, że
    upolitycznione w ten sposób zostały stanowiska skarbnika i
    sekretarza w samorządach.
    Niedługo powiatowy inspektor sanitarny też będzie musiał opłacać się
    partii, do której nawet nie należy. Trzeba doprecyzować ustawę -
    stwierdza prof. Hubert Izdebski, prawnik z Uniwersytetu
    Warszawskiego.
    MICHAŁ A. ZIELIŃSKI
    Składka na związek za stanowiska
    "Gazeta Wyborcza" ujawniła w poniedziałek, że Samoobrona
    zbieraskładki od urzędników na związek zawodowy. Działacze partii
    Andrzeja Leppera w zamian za stanowiska w administracji mają oddawać
    Samoobronie 5 - 7 proc. pensji.
    Miał być do tego namawiany m.in. Dariusz Rhode, były prezes KRUS,
    zwolniony po konflikcie z ministrem rolnictwa. Lepper tłumaczył, że
    składki nie są obowiązkowe, tylko dobrowolne, a zarządzenie ("chętni
    mogą przekazywać na związek 5 proc. dochodów brutto") wydał po tym,
    jak "ludzie pytali, bo chcieli wpłacać".

    Źródło: Rzeczpospolita Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: nowa ulica łącząca Skrajną z Janowiecką


    holyy1 napisał:

    > PAnie Tomaszu Sanitarka jest tu:
    >
    > Dotyczy przedsięwzięcia polegającego na przebudowie ciągu ulic Zabraniecka R
    > 11;
    > Strażacka, na odcinku ZUSOK – Chełmżyńska w Warszawie.
    >
    > Na podstawie art. 49 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 roku Kodeks postępowania
    > administracyjnego (Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071) zawiadamia się, że
    > Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny wydał postanowienie odstępujące od
    > konieczności sporządzenia raportu o oddziaływaniu na środowisko dla
    > przedsięwzięcia polegającego na Przebudowie ciągu ulic Zabraniecka – Stra
    > żacka,
    > na odcinku ZUSOK – Chełmżyńska w Warszawie. Postępowanie administracyjne
    > w
    > powyższym zakresie wszczęto na wniosek z dnia 30 kwietnia 2007r. Nr 1/05/2007
    > Pana Janusza Laszczkowskiego pełnomocnika Zarządu Dróg Miejskich, ul. Chmielna
    > 120 00-801 Warszawa. Ww. postanowienie zostało wydane na podstawie art. 51 ust.
    >
    > 3 pkt. 2, art. 57 ust. 1 oraz art. 46 ust. 5 ustawy z 27 kwietnia 2001 roku
    > Prawo ochrony środowiska (Dz. U. z 2006 nr 129, poz. 902) w ramach postępowania
    >
    > o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach zgody na realizację
    > przedsięwzięcia jw. Z treścią postanowienia można zapoznać się w Wydziale
    > Środowiska i Rolnictwa Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie, Plac
    > Bankowy 3/5 Warszawa (wejście od strony Alei Solidarności), pok. 707, tel. 0 22
    >
    > 695-60-84 lub 695-66-52. Ponadto informuje się, że treść postanowienia została
    > wywieszona na tablicy ogłoszeń Wydziału Środowiska i Rolnictwa Mazowieckiego
    > Urzędu Wojewódzkiego.
    > Data publikacji zawiadomienia: 2007-07-09 13:50:46

    Tak, tylko po tym jest takie zawaidomienie z 12 lipca czyli późniejsze

    Zawiadomienie
    2007-07-12 09:43:15
    Dotyczy przedsięwzięcia polegającego na przebudowie ciągu ulic Zabraniecka – Strażacka, na odcinku ZUSOK – Chełmżyńska w Warszawie.
    Na podstawie art. 49 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 roku Kodeks postępowania administracyjnego (Dz. U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071) Wydział Środowiska i Rolnictwa Mazowieckiego Urzędu Wojewódzkiego w Warszawie zawiadamia, że stosownie do art. 48 ust. 2 pkt.2 ustawy z 27 kwietnia 2001 roku Prawo ochrony środowiska (Dz. U. z 2006 nr 129, poz. 902) Wojewoda Mazowiecki wystąpił do Państwowego Powiatowego Inspektora Sanitarnego o uzgodnienie warunków realizacji przedsięwzięcia polegającego na przebudowie ciągu ulic Zabraniecka – Strażacka, na odcinku ZUSOK – Chełmżyńska w Warszawie. Postępowanie w ww. sprawie toczy się na wniosek z dnia 30 kwietnia 2007 r. Nr 1/05/2007 Pana Janusza Laszczkowskiego pełnomocnika Zarządu Dróg Miejskich, ul. Chmielna 120 00-801 Warszawa.



    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Znów była awantura tureckim w kebabie na rzeszo...
    Szef baru z kebabem wykorzystał pracownice
    Kelnerki w rzeszowskim Tas Kebab pracowały po 15 godzin dziennie. Dostały połowę
    wynagrodzenia.

    Z tej treści skargą
    Z tej treści skargą wybierają się dziś do okręgowego inspektora pracy
    pokrzywdzone kelnerki. (KRZYSZTOF ŁOKAJ)
    PRZECZYTAJ WIĘCEJ

    * Uważnie czytaj umowę o pracę24-07-2008
    * Sanepid powinien dbać o nasze zdrowie24-07-2008

    Pracowały po 15 godzin dziennie. Szef Tas Kebab w Rzeszowie nie wymagał ani
    książeczki zdrowia, ani aktualnych badań. Gdy zbliżał się dzień wypłaty,
    oskarżał o kradzież, wypłacił połowę dniówki i wyrzucał. Dwie byłe kelnerki z
    baru Tas Kebab w Rzeszowie złożą dziś doniesienie w inspekcji pracy.

    Kinga (nazwisko do wiad. red.) przepracowała w barze zaledwie kilka dni.
    Twierdzi, że szef podsunął jej umowę na tydzień, której kopii nigdy nie dostała.
    Przez pierwsze dni bez problemu wypłacał dniówkę. Kiedy zbliżał się dzień
    przedłużenia umowy, zarzucił jej kradzież. W kasie miało brakować 100 zł.
    Zamiast 80 zł, za karę, wypłacił kobiecie 40 zł.

    Nie zgodził się na policję

    - Poczułam się dotknięta. Zawsze po zakończeniu pracy sumiennie się rozliczałam.
    Spisywałam dokładnie to, co sprzedałam i ile pieniędzy wpłynęło przez cały dzień
    do kasy. Poprosiłam, żeby wezwał policję. Nie zgodził się - oburza się Kinga.

    Ustaliliśmy, że podobną taktykę mężczyzna stosował wobec innych pracownic.
    Kobiety przekonują, że szef nie wywiązywał się nie tylko jako pracodawca, ale
    też jako kierownik. Przy zatrudnianiu nie wymagał od nich aktualnej książeczki
    zdrowia czy badań lekarskich. Nie domagał się nawet ich doniesienia. Każda z
    nich przygotowywała przecież jedzenie.
    promocja


    Badania są konieczne

    Jak to możliwie? Maria Banaszkiewicz, powiatowy inspektor sanitarny w Rzeszowie,
    nie umiała nam wczoraj wyjaśnić tej sytuacji. Zasłoniła się brakiem czasu.
    Stwierdziła jedynie, że sprawa w barze Tas Kebab nie wymaga natychmiastowej
    kontroli, bo nie zagraża życiu.

    - Przed podjęciem pracy należy obowiązkowo przedstawić orzeczenie o stanie
    zdrowia. Wnioskuję, że ten człowiek nie zamierzał nikogo zatrudniać na dłuższy
    czas - mówi Katarzyna Siekierzyńska-Zapała, zast. dyr. Wojewódzkiego Inspektora
    Sanitarnego w Rzeszowie.

    Chciał je tylko na tydzień

    Rzeczywiście, tak było w przypadku kelnerek, które przyszły po pomoc do naszej
    redakcji. Każda przepracowała w barze zaledwie tydzień. Nawet po 14-15 godz.
    dziennie.

    - Jeżeli została zawarta umowa o dzieło lub zlecenie, to nie ma tu ograniczeń
    czasowych. Z naszych kontroli wynika, że restauratorzy w rzeszowskim Rynku
    stosują takie praktyki - twierdzi Tomasz Płachta, zast. okręgowego inspektora
    pracy w Rzeszowie.

    Jedynym rozwiązaniem jest podważenie takiej umowy. Zdaniem Płachty treści
    opisanych przez kelnerki umów zawierają wszystkie elementy umowy o pracę, ale
    nie oznacza, że nimi są. Jeśli sąd pracy potwierdzi ich niezgodność, może
    nałożyć na pracodawcę do 30 tys. zł kary.

    Kierownik baru nie chciał rozmawiać z dziennikarzami.

    - Wszystkie zarzuty są bezpodstawne. To prowokacja - powiedział krótko Angelo,
    kierownik restauracji Tas Kebab.

    Do sprawy wrócimy.

    Małgorzata Motor
    Dominika Czapkowska
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jak pochówek, to w Karakulach
    przetwórnie drobiu brata burmistzra przepedzili :)
    nie qwiem czy mieszkancom to sie spodoba

    pozyjemy - zobaczymy

    przetwornie drobiu brata byrmistzr aGrygiencza przepedzili :)

    www.inicjatywa-spoleczna.w.pl/
    Biznesmen Jerzy Grygiencz, złożył 14.08.2002r wniosek o ustalenie warunków
    zabudowy i zagospodarowania terenu dla rozbioru i przetwórstwa drobiu. 17
    września 2002r Decyzję sfabrykował ówczesny burmistrz Szutko. Dogadał się z
    Grygienczem przed końcem kadencji i dlatego zignorował ustalenia planu, wydając
    decyzję na gruntach rolnych ornych i użytkach zielonych. J. Grygiencz złożył
    także wniosek do Starostwa o sporządzenie raportu oddziaływania przetwórni
    drobiu na środowisko w KARAKULACH

    Dlatego zajął stanowisko w tej sprawie Powiatowy Inspektor Sanitarny w
    Postanowieniu z dnia 17.04.2003r, stwierdzającym obowiązek sporządzenia raportu
    oddziaływania wytwórni na Środowisko alarmował: "W procesach produkcyjnych będą
    wytwarzane odpady z przygotowania surowca, oraz opakowań po przyprawach, będą
    powstawały ścieki pochodzące z mycia surowców i urządzeń będzie również
    następowała emisja do powietrza gazów pochodzących z procesu wędzenia.

    Przedsięwzięcie (czyli zakład), zostało zaliczone do inwestycji mogących
    pogorszyć stan środowiska i zakwalifikowane do sporządzenia raportu o
    oddziaływania na środowisko. Inspektor
    stwierdza, że planowane przedsięwzięcie może w znaczący sposób wpłynąć na
    środowisko, w tym na zdrowie ludzi. Nie oczekiwał takiego stanowiska i dlatego
    po nim wycofał w/w wniosek.

    Pomimo posiadania tego ostrzeżenia o możliwości skażenia środowiska, burmistrz
    Wiktor Grygiencz wraz z biznesmenem bratem Jerzym Grygienczem. chodzili po wsi
    Karakule i przekonywali ludzi, że przetwórnia nie będzie szkodliwie wpływać na
    środowisko i zdrowie ludzi, co jest sprzeczne z w/w uzasadnieniem Inspektora
    Sanitarnego. Mimo to jest raport, który mówi o szkodliwym oddziaływaniu tylko w
    obrębie zakładu. Kto w to wierzy ?

    Zaangażowanie osobiste burmistrza, świadczy o rodzinnym biznesie, gdyż
    wcześniej ziemia ta - 2,35 ha - Nr.geod.1506/2 , była też jego własnością, jak
    6 ha łąk w Supraślu. Dopiero 1.08.1997r Wiktor Grygiencz podarował 2,35 ha
    swojej córce Bogumile, a ta z kolei 24.03.2003r sprzedała ją za fikcyjne 8 tys.
    zł wójkowi Jerzemu Grygienczowi. który nie będąc jeszcze właścicielem tej
    działki 1506/2. już 17 września 2002 r otrzymał decyzję na budowę zakładu,
    która od początku była nieważna ponieważ : była i jest sprzeczna z ustaleniami
    miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, wydana z rażącym naruszeniem
    procedury postępowania administracyjnego bowiem nie dopełniono szeregu wymogów
    ustawowych i nie uwzględniła interesu prawnego stron postępowania. Burmistrz
    Supraśla Wiktor Grygiencz umył ręce przed zbliżającymi się wyborami. Poprzez
    córkę oddał 2,35 ha bratu i nie chcąc narazić się wyborcom w Karakułach, sam
    nie przedłużył ważności w/w decyzji z 1/września 2002r, chociaż prawo nie
    zabraniało, lecz przy pomocy kolegi burmistrza z Wasilkowa, który zmienił
    ważność decyzji z 31.12. 2003r na 30.12.2005r. Ma pozwolenie na budowę w
    odległości 100m od zabudowań Powierzchnia terenu wraz z zakładem wynosi ok. 4
    tys, m. kw. Ścieki tłuste oczyszczane będą na zewnątrz w oczyszczalni
    zakładowej. Czy może być wędzarnia bez smrodu ? Czy może być oczyszczalnia
    ścieków tłustych bez smrodu ?

    Stowarzyszenie Inicjatywa Społeczna z Supraśla, jako organizacja społeczna, ma
    obowiązek statutowy czuwać nad praworządnością i ścigać wszelkie naruszenia i
    łamania prawa przez władzę samorządową. Dlatego posiadając pełną dokumentację i
    wiedzę w tej sprawie, zaskarży pierwotną decyzję Szutki z 17 września 2002r i
    ostatnią decyzję burmistrza z Wasilkowa. Wojewódzki Sąd Administracyjny w
    Białymstoku rozstrzygnie czy obie decyzje wydano zgodnie z prawem i czy może
    powstać przetwórnia sprzecznie z wolą sąsiadów i mieszkańców Karakuł, ulotka z
    dnia 15.07.2005





    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Atom jest czysty i opłacalny
    cd.. uran występuje w kotlinie jeleniogórskiej
    Pozostał po tym syf skazenia radonem..

    cd.. o kłamstwach polskich władz...


    Amerykańska Agencja Ochrony Środowiska oraz naczelny lekarz Stanów
    Zjednoczonych już dawno uznali, że należy przeprowadzać wnikliwe
    badania na temat radonu. Sugerują, że limit radonu w wodzie nie
    powinien przekraczać 11 bekereli na litr. Według amerykańskich
    danych, radon przyczynia się do 20 tysięcy zgonów na nowotwory w
    ciągu roku! Rakotwórczość radonu potwierdza także Międzynarodowa
    Agencja Badań nad Rakiem. Co gorsza, według Agencji, na radonową
    rakotwórczość dwa razy bardziej są narażone dzieci.

    W Polsce oficjalnie zagrożenia nie ma. Są za to chore dzieci. 10-
    letnia Sylwia Prokop z Janowic Wielkich do grudnia ubiegłego roku
    była zdrową, dobrze rozwijającą się dziewczynką. W grudniu
    zachorowała na chłoniaka. Przeszła kilkumiesięczną, bolesną
    chemioterapię.

    Za sianie niepokoju

    Była badana w Jeleniej Górze i we Wrocławiu. Lekarze nie wykluczyli,
    że główną przyczyną choroby dziewczynki może być radon. Bo tego w
    mieszkaniu państwa Prokopów nie brakuje.

    - Wszystko przez tę wodę. Gdyby wójt mnie posłuchał i już dawno
    zgodził się na zamontowanie specjalnego urządzenia do odradoniowania
    wody, może Sylwia byłaby zdrowa. Ale wójt się nie zgodził, bo jego
    zdaniem takie urządzenie jest zbędne - żali się Grzegorz Prokop,
    tata dziewczynki.

    W gminie Janowice Wielkie mieszkają cztery tysiące osób. Wszyscy
    korzystają z ujęcia wody Miedzianka P-4. Wybudowano je w 1997 roku
    na bazie nieczynnej od lat kopalni uranu. Zdaniem mieszkańców, wbrew
    zaleceniom geologicznym. - Wójt odrzucił projekt i przepchnął swój,
    w którym o radonie nie było ani słowa - dodaje Sobolewski.

    - Bo radonu w wodzie nie ma. Została przebadana na sto tysięcy
    sposobów. Chyba nikt w Polsce nie ma takiej wody jak my - twierdzi
    Krystyna Borzakowska, sekretarz gminy Janowice Wielkie.

    Ci, którzy walczyli o zdrowie swoje i swoich dzieci, zostali
    wyśmiani, a niektórzy wręcz oskarżeni o "sianie niepokoju
    społecznego".

    - A jeśli nie ma żadnego zagrożenia, to po co do licha montować
    jakieś drogie urządzenie? Lepiej przeznaczyć je na remont dachów czy
    dróg - dodaje Daniela Bereźnicka, kierownik referatu gospodarki
    komunalnej i mieszkaniowej.

    Zagrożenia nie widzą ani Powiatowy Inspektor Sanitarny, ani
    Wojewódzki Inspektor Sanitarny we Wrocławiu. Wszyscy dostali
    alarmujące wyniki badań z PZH, ale wszyscy uważają, że nie należy
    brać ich pod uwagę, bo były... wyrywkowe.

    Podobnie władze i służby wypowiadają się na temat innych
    miejscowości z okolic Jeleniej Góry.

    - U nas zagrożenia nie ma - podkreśla inżynier Józef Wierżyłło,
    prezes wodociągów miejskich w Jeleniej Górze. - Mamy sześć ujęć
    wody, z czego dwa znajdują się na naszym terenie, a reszta na
    terenach prywatnych. Państwowa Agencja Atomistyki przeprowadza
    badania pod kątem skażenia i wyniki są dobre.
    Profesor Szczylik, doktor Hałat i wielu innych naukowców uważa
    jednak, że służby lekceważą ryzyko radonowe, a zalecenia w stylu:
    długiego gotowania wody czy częstego wietrzenia mieszkań są
    śmieszne. A takie właśnie zalecenia doradza m.in. sam
    PZH: "Przelewanie wody, przetrzymywanie jej czy gotowanie powoduje
    znaczne z Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Ciaśniej, niż w więzieniu - artykuł o SP7 w Głosie
    Ciaśniej, niż w więzieniu - artykuł o SP7 w Głosie
    www.gs24.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20070917/SZCZECIN/70916029

    SZCZECIN
    17 września 2007 - 6:00
    Ciaśniej, niż w więzieniu
    W 22-metrowej sali uczy się 19 uczniów. Sanepid nakazał dyrekcji SP
    nr 7 wyłączenie tej klasy z planu zajęć. Dla szkoły to tragedia.


    1,1 metra kwadratowego - tyle powierzchni przypada na jednego ucznia
    uczącego się w szkole na Warszewie. (Marcin Bielecki) Szkoła
    Podstawowa nr 7 przy ul. Duńskiej od lat nie jest w stanie przyjąć
    wszystkich uczniów z rejonu. Ci, którzy do niej uczęszczają, uczą
    się w niekomfortowych warunkach. Na blisko 400 uczniów przypada
    tylko 6 pełnowymiarowych sal i dwie mniejsze.
    Zawiadomili rodzice


    Wkrótce klas będzie jeszcze mniej. Powiatowa Stacja Sanitarno-
    Epidemiologiczna w Szczecinie, po przeprowadzonej kontroli nakazała
    wyłączenie jednej z sal.

    - Tam jest ciaśniej niż w więzieniu, gdzie na jednego więźnia
    powinno przypadać 3,5 m kw. - tłumaczy dr Jerzy Jakubek, państwowy
    powiatowy inspektor sanitarny. - Ta sala nie spełnia warunków do
    nauczania Na 22-metrach kwadratowych przebywa 20 osób.

    Sanepid powiadomili rodzice jednej z drugich klas. Ich dzieci
    spędzają w sali po 5 godzin dziennie. Sala jest tak mała, że z
    trudem się można po niej poruszać. Odległość między pierwszą ławką a
    tablicą wynosi metr. Nie sposób otworzyć drzwi do sali na oścież,
    ponieważ uderzają one o ławki.

    - Ta sala spełnia warunki dla 14-osobowej klasy. Tak mało licznych
    klas jednak nie mamy - mówi Henryka Skarżyńska-Judkowiak, dyrektor
    SP nr 7. - Z brakiem miejsca radzimy sobie jak możemy. Zerówki mają
    lekcje na plebani, sala gimnastyczną oddalona jest od szkoły o 700
    metrów.


    Wydłużą lekcje


    Dyrektorka ma żal do części rodziców, że powiadomili Sanepid bez
    rozmowy z nią.

    - Chyba nie zdają sobie sprawy, jakie mogą być konsekwencje
    wyłączenia tej sali z użytku - mówi. - Jeśli zmienimy plan, lekcje
    będą odbywały się nawet do godziny 19-20. Kiedy będzie czas na to,
    żeby prowadzić zajęcia pozalekcyjne albo posprzątać szkołę?

    Dyrektorka obawia się, że wydłużenie czasu nauki do godzin
    wieczornych może skutkować wypisaniem części dzieci ze szkoły.

    - To samo może stać się z nauczycielami, którzy nie będą chcieli tak
    długo zostawać w szkole. Oni też mają swoje rodziny - przyznaje
    Henryka Skarżyńska-Judkowiak. - Teraz udało nam się ułożyć plan
    lekcji tak, aby ostatnie lekcje kończyły się o godz. 16.15. Po
    wyłączeniu sali z użytkowania nie będzie to możliwe.

    W obronie wspomnianej klasy wystąpili inni nauczyciele, którzy
    sprzeciwiają się jej wyłączeniu. Napisali do Sanepidu z prośbą o
    cofnięcie decyzji.

    - W takich warunkach jak teraz nauka odbywać się nie może. Na
    dziecko musi przypadać 1,4 m kw. powierzchni, ponadto uczniom trzeba
    zapewnić lewostronne oświetlenie dziennie. Obecnie dzieci zasłaniają
    sobie zeszyt plecami, bo wszystkie okna znajdują się z tyłu -
    opowiada Elżbieta Prill, kierownik oddziału higieny dzieci i
    młodzieży. - Daliśmy dyrekcji szkoły czas do wtorku na
    przeorganizowanie sali.


    Groźne dla zdrowia


    Elżbieta Prill przyznała, że gdyby uczniowie odbywali we wspomnianej
    sali tylko jedną godzinę dziennie, Sanepid mógłby ewentualnie to
    zaakceptować.

    - Na pewno nie zgodzimy się na to, żeby dzieci przebywały tam przez
    5 godzin - twierdzi. - Myślę, że rodzice, domagający się prowadzenia
    lekcji w takich warunkach jak obecnie, nie zdają sobie sprawy z
    wielu zagrożeń. Nauka w takich warunkach może przyczynić się do
    powstania wad postawy i wzroku.



    Monika Stefanek
    Napisz do autora.
    Zobacz wizytówkę autora.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Rusza Zielona Dolina
    Ciąg dalszy sprawy. Podaję bo sąsiedzi (czyli strony w sprawie) nie
    otrzymają zawiadomień, ponadto wprowadzono jakieś zmiany czyli może
    się okazać że kanalizacja do Zielonej Doliny przechodzi właśnie
    przez Twoją dziąłkę. Niestety wypadku większych spraw wystarczy
    ogłoszenie w internecie i na tablicy w urzędzie (a wydawałoby się że
    powinno być odwrotnie). Dzisiaj opublikowano dwa komunikaty:
    P R E Z Y D E N T
    Miasta Stołecznego Warszawy
    Warszawa, dn. 09.01.2008r.UD-WOŚ-II-AST-7624-78-7-07/08
    ZAWIADOMIENIE
    dotyczy: wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach
    zgody na realizację przedsięwzięcia polegającego na budowie przewodu
    wodociągowego od istniejącej magistrali w ul. Ostródzkiej do osiedla
    budynków wielorodzinnych w rejonie ul. Zdziarskiej o ul. Ostródzkiej
    oraz sieci kanalizacyjnej przebiegającej od ul. Kobiałka przez ul.
    Mochtyńską i ul. Ostródzką wraz z rurociągiem, którym doprowadzane
    są ścieki z osiedla budynków wielorodzinnych w rejonie ul.
    Zdziarskiej i Ostródzkiej w Dzielnicy Białołęka m. st. Warszawy
    W związku z pismem inwestora - J.W. Construction HOLDING S. A. z
    dnia 03.01.2008r. w sprawie korekty wniosku z dnia 23.10.2007r.
    dotyczącej zmiany trasy przedsięwzięcia informuję, że przedsięwzięcie
    będzie realizowane na działkach nr ew.: 48, 49, 50, 54, 55, 58/1,
    133, 138 z obrębu 4-16-05; 35, 36/1, 36/2, 38/1, 47, 48, 50, 51, 52,
    53, 54, 55, 60/1, 66, 72, 73, 74, 76, 77, 91/1, 92/1, 93/3,
    94/4 z obrębu 4-16-11; 38/2, 40/1, 41/1, 42/1, 43, 44, 45/1, 46/1,
    47, 48, 49, 50, 51, 87 z obrębu 4-16-12.
    W związku z powyższym stronami postępowania są właściciele lub
    władający działek wskazanych w niniejszym piśmie oraz działek
    będących w obszarze oddziaływania przedsięwzięcia (w szczególności
    właściciele działek bezpośrednio sąsiadujących z przedmiotową
    inwestycją)
    Zgodnie z art. 10 § 1 K.p.a. organy administracji publicznej
    obowiązane są zapewnić stronom czynny udział w każdym stadium
    postępowania, a przed wydaniem decyzji umożliwić im wypowiedzenie
    się co do zebranych dowodów i materiałów oraz zgłoszonych żądań.
    Zgodnie z art. 28 K.p.a. stroną jest każdy, czyjego interesu lub
    obowiązku dotyczy postępowanie albo kto żąda czynności organu ze
    względu na swój interes prawny lub obowiązek.
    Strony mogą zapoznawać się z dokumentacją sprawy w Wydziale Ochrony
    Środowiska dla Dzielnicy Białołęka Urzędu m.st. Warszawy ul.
    Marywilska 44, pokój 208, tel. (22) 741-72-98 wewnętrzny 110 lub
    111 w godzinach pracy Urzędu tj.: w poniedziałki w godz.10.00-18.00
    w pozostałe dni w godz. 8.00-16.00.
    Liczba stron przedmiotowego postępowania przekracza 20. W związku z
    powyższym stosownie do zapisów, art. 46 a ust. 5 ustawy Prawo
    ochrony środowiska w niniejszym postępowaniu stosowany jest przepis
    art. 49 Kpa. Otrzymują:
    JW Construction HOLDING S. A. ul. Radzymińska 326, 05-091 Ząbki
    Strony postępowania wymienione w aktach sprawy - zawiadomione
    zgodnie z art. 49 K..p.a. poprzez wywieszenie niniejszego pisma na
    tablicy ogłoszeń Urzędu m. st. Warszawy na okres 14 dni oraz na
    stronie internetowej Urzędu m. st. Warszawy dla Dzielnicy Białołęka
    a/a
    P R E Z Y D E N T
    Miasta Stołecznego Warszawy
    Warszawa, dn. 09.01.2008r.
    UD-WOŚ-II-AST-7624-78-6-07/08
    Państwowy Powiatowy Inspektor
    Sanitarny w m. st. Warszawie
    ul. Kochanowskiego 21, 01-864 Warszawa
    dotyczy: wniosku o wydanie decyzji o środowiskowych uwarunkowaniach
    zgody na realizację przedsięwzięcia polegającego na budowie przewodu
    wodociągowego od istniejącej magistrali w ul. Ostródzkiej do osiedla
    budynków wielorodzinnych w rejonie ul. Zdziarskiej o ul. Ostródzkiej
    oraz sieci kanalizacyjnej przebiegającej od ul. Kobiałka przez ul.
    Mochtyńską i ul. Ostródzką wraz z rurociągiem, którym doprowadzane
    są ścieki z osiedla budynków wielorodzinnych w rejonie ul.
    Zdziarskiej i Ostródzkiej w Dzielnicy Białołęka m. st. Warszawy
    W związku z pismem inwestora - J.W. Construction HOLDING S. A. z
    dnia 03.01.2008r. w sprawie korekty wniosku z dnia 23.10.2007r.
    dotyczącej zmiany trasy przedsięwzięcia informuję, że przedsięwzięcie
    będzie realizowane na działkach nr ew.: 48, 49, 50, 54, 55, 58/1,
    133, 138 z obrębu 4-16-05; 35, 36/1, 36/2, 38/1, 47, 48, 50, 51, 52,
    53, 54, 55, 60/1, 66, 72, 73, 74, 76, 77, 91/1, 92/1, 93/3,
    94/4 z obrębu 4-16-11; 38/2, 40/1, 41/1, 42/1, 43, 44, 45/1, 46/1,
    47, 48, 49, 50, 51, 87 z obrębu 4-16-12.
    W związku z powyższym Wydział Ochrony Środowiska przesyła w
    załączeniu dokumenty złożone przez inwestora w związku z korektą
    wraz uzupełnieniem zgodnie z pismem ZNS-712/777-2/MA/07 z dnia
    06.06.2007r.
    Liczba stron przedmiotowego postępowania przekracza 20. W związku z
    powyższym stosownie do zapisów, art. 46 a ust. 5 ustawy Prawo
    ochrony środowiska w niniejszym postępowaniu stosowany jest przepis
    art. 49 Kpa.
    W załączeniu:
    Kserokopia korekty wniosku inwestora z dnia 03.01.2008r.
    Informacja o planowanym przedsięwzięciu uwzględniająca zmianę trasy
    przewodu po korekcie oraz informacje dotyczące etapu likwidacji
    tymczasowych przewodów. Mapa ewidencyjna uwzględniająca zmianę trasy
    przewodu po korekcie Uchwała Rady Gminy Warszawa-Białołeka z dnia 27
    września 2002r. w sprawie miejscowego planu zagospodarowania
    przestrzennego fragmentów obszarów X-71 - część II i O-50
    Otrzymują:
    JW Construction HOLDING S. A. ul. Radzymińska 326, 05-091 Ząbki
    Strony postępowania wymienione w aktach sprawy - zawiadomione
    zgodnie z art. 49 K..p.a. poprzez wywieszenie niniejszego pisma na
    tablicy ogłoszeń Urzędu m. st. Warszawy na okres 14 dni oraz na
    stronie internetowej Urzędu m. st. Warszawy dla Dzielnicy Białołęka
    a/a Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 108 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com