Linki
menu      powinny by
menu      Powiat Świdnica pl
menu      powierzchni Polski
menu      Power Ball
menu      POWERCOLOR ATI
menu      poszukuje wykonawcy
menu      powrót do lasu
menu      PowerPoint 2007
menu      powiedzenia polityków
menu      powikłania ciążowe
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • alu85.keep.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powinności nauczyciela





    Temat: Czy kolejny plagiat Grochalskiego?
    Statut UO jasno określa powinności nauczyciela akademickiego. Ponadto jest
    jeszcze kodeks etyki na wyższych uczelniach. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy nauczyciel moze postawic pale za nieobecnosc?
    Oczywiście, że nie można. Przeczytaj rozporządzenie o ocenianiu,
    gdzie jest czarno na białym napisane co to jest ocenianie, czego dotyczy
    i w jaki sposób się ralizuje.

    Podejrzewam jednak, że Twoje pytanie jest źle postawione. Pewnie bardziej
    interesuje Cię to, czy uczeń ma prawo nie dostać takiej jedynki i naiwnie
    wyobrażasz sobie, że oba te pytania są równoważne, a tak wcale nie jest.
    Otóż, mimo, że z przepisów określających powinności nauczyciela
    wynika, że nie ma on prawa tej jedynki postawić, to z żadnych przepisów
    nie wynika, że Ty masz prawo do tego, by takiej jedynki nie dostać.
    W praktyce oznacza to, że na nauczyciela źle wypełniającego swoje
    obowiązki możesz złożyć donos do jego przełożanych, którzy donos
    zbadają. (Lub nie, bo nie jest to obligatoryjne w przypadku wystąpień
    o charakterze donosów. Przepisy o postępowaniu administracyjnym nie
    stosują się tutaj, ze względu właśnie na brak "prawa" przypisanemu
    donosicielowi - prawa, którego donos by dotyczył. Mówiąc precyzyjniej:
    dyrektor musi coś tam odpowiedzieć w terminie miesiąca, ale nie musi
    podjąć żadnych kroków.) Nie możesz natomiast od wystawionej oceny
    się odwołać lub ją zaskarżyć. (Odwoływanie lub zaskarżanie
    to dwie typowe czynności, które można wykonać w związku z obroną
    swoich praw - tu praw nie ma, więc i czynności nie są przewidziane!)
    Dalej, w praktyce obowiązujący stan prawny oznacza, że jeśli nawet
    przełożeni nauczyciela (dyrektor! i nikt inny; do kuratora można donosić
    dopiero na źle reagującego dyrektora!) zareagują, zbadają sprawę w
    przewidzianym trybie (nazywa się to nadzorem pedagogicznym) i przyznają
    rację donosicielowi, to mogą jedynie zastosować środki dyscyplinujące
    nauczyciela (najczęściej pouczenie, by tak w przyszłości nie robił)
    ale nie mogą sami zmienić jego oceny.

    I jeszcze uwaga do tego, co uparcie (i bez zadnych podstaw!) wypisuje
    tu bo4. To prawda, że prawa i obowiązki towarzyszą sobie nieodłącznie,
    ale nigdie, w żadnym systemie (czy minisystemie) prawnym nie sa one
    automatycznie powiązane na zasadzie "nie ma wypełniania obowiązków to i
    nie ma praw". To filozofia "prawna" rodem z dżungli. Za niewykonywanie
    obowiązków systemy prawne przewidują kary i środki wychowawcze.
    Tylko w szczególnych sytuacjach środki te mają charakter zawieszenia
    praw, i nigdy - poza sytuacjami przewidzianymi w samych ustawach - nie
    jest to pozbawienie praw ustawowych.
    W przypadku nieletnich stosuje się głównie środki wychowawcze. Czasem mają
    one (te środki wychowawcze) formę potocznie kojarzona z pojęciem
    kary, ale nie mają istotnej cechy kary, którą jest ściesłe jej
    skorelowanie z samym czynem, a nie z interesem sprawcy. Mówiac prosto
    chodzi o to, że w stosowaniu środków wychowawczych nie musi
    (a nawet nie może!) być zachowana tzw. "sprawiedliwość". Wychowujący
    ma obowiązek w każdym wypadku ocenić nie sam czyn, ale ocenić inters
    wychowawczy sprawcy. Oznacza to, że np. za gadanie na lekcji dwie
    różne osoby mogą być "ukarane" na dwa zupełnie różne sposoby ("sposoby"
    te mogą być sposobami zupełnie niewspółmiernego kalibru, jeśli wychowujący
    ocenia, że takie reakcje właśnie są właściwe odnośnie konkretnych
    wychowanków!). Oczywiście trzeba mieć też na względzie skutki wychowawcze
    takiego, a nie innego wyboru wobec całej, obserwującej problem grupy
    wychowanków. Ale interes ten nie może być dominujący nad interesem
    wychowawczym "karanego" wychowanka.
    Inna różnica pomiędzy karą, a środkiem wychowawczym jest taka, że
    kara NIGDY nie jest natychmiastowa (prewencyjne użycie środków przymusu
    np. przez policje nie ma charakteru kary!) i zawsze - pomiędzy ogłoszeniem
    sprawcy (a nie "publiczności) decyzji o jej nałożeniu, a faktycznym
    wykonaniem - istnieje możliwość odwołania się lub zaskarżenia jej.
    W przypadku środków wychowawczych nie jest to wcale niezbędne. Mogą być
    one zastosowane natychmiast i bez dyskusji. Warunkiem jest by były to
    środki dozwolone.

    Polemiście bo4 proponuję, by w ramach pracy domowej rozważył jakiego
    prawa (obywatelskiego czy pracowniczego) chciałby pozbawić nauczyciela,
    który np. nie wypełnił obowiązku podania swoich merytorycznych wymagań
    lub obowiązku stawiania oceny wyłącznie w wyniku rozpoznania "poziomu
    i postępów"? (Dla ułatwienia dodam, że pozbawiając nauczyciela premii
    czy zmniejszając dodatek motywacyjny, nie pozbawia się go żadnego prawa,
    bo prawo jest "do ewentualnego dostawania", ale nic nie mówi o tym kiedy
    i w jakiej wysokości. Więc praca domowa odrobiona w ten sposób byłaby
    oceniona na pałę.)

    Pozdrawiam,

    marek@pawlowscy.w.pl

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Relacje nauczyciele - uczniowie raz jeszcze
    Między innymi. Ale także uoso.
    ** Oj, tu nawet nie spróbuję być partnerem . Za słabo znam tę ustawę. Poza tym
    pewnie za dwa tygodnie MENiS ją zmieni, za następne dwa - wprowadzi anulowanie
    tych zmian, a za kolejne dwa - poprawkę do anulowania :-) To ministerstwo mnie
    zniechęciło do śledzenia jego produktów. To efekty nadprodukcji prawa.
    Inflacja...

    Nie dziwię się, że nie robi użytku z gilotyny. Trzeba mieć naprawdę ważne
    powody, by skazać człowieka - nawet podejrzanego - na śmierć (zawodową). Poza
    powodami trzeba mieć też niezbite dowody (bo procedura odwoławcza). Aby je
    zdobyć, trzeba mocno się postarać i być samemu dobrym specjalistą w danej
    dziedzinie. Bo dyrektor nie ma na swych usługach doradców przedmiotowych
    wykonujących w jego imieniu część czynności nadzorczych. Trzeba mieć też
    motywację. A jaką to motywację ma dyrektor? W szkołach średnich może być
    jeszcze walka o nabór i jego jakość, choć tu bardziej liczy się moda i
    towarzystwo niż realna ocena pracy nauczycieli. W szkołach rejonowych nawet
    walka o nabór odpada, bo ci co musza, to przyjdą, a jak nabór będzie mniejszy,
    to przecież cięcia pójdą po etatach nauczycielskich, a nie po wynagrodzeniu
    dyrektora.

    ** To co piszesz, jest przekonujące. Niestety. Czy więc nic nie można zrobić? A

    przecież jest o czym myśleć. Spójrz np. na post "byłego ucznia".
    Przykład na temat: w Kanadzie mają bzika na punkcie krzywdy dzieci. Tam
    wystarczy zadzwonić na numer ratunkowy dotyczący domowych problemów dzieci i
    nawet odłożenie słuchawki bez rozmowy jest sygnałem do tego, by policja jechała
    do tego domu. Często ponoć jest też tak, że dorośli w wyniku nieporozumień
    narażeni są z powodu takiego telefonu na pewne przykrości. Dlaczego? Bo
    założenie jest takie, że dorosły poradzi sobie z niesłusznym zarzutem,
    natomiast dziecko poradzi sobie np. z przemocą, brakiem opieki, na którą się
    nie reaguje, dużo trudniej. Dlatego na wszelki wypadek dmucha się na zimne.
    Błędy sa zawsze, ale lepiej jest przesunąć efekty takich błędów w organizowaniu
    nauczania na dorosłych. Oczywiście ideał byłby taki, żeby błędów przy ocenianiu
    pracowników szkoły nie było.

    Kpię (ale nie szydzę! :-)), bo nie o bezwolnych i bezsilnych "recenzentów" tu
    chodzi!

    ** MP, a jak zorganizowałbyś ocenę nauczyciela, gdybyś miał takie możliwości?


    > Nie da się tego zrobić bez:
    - ustalenia egzekwowalnego zakresu praw uczniów: tego co im się rzeczywiście i
    bezwarunkowo należy od szkoły i konkretnego nauczyciela,
    - itd. ...
    To na początek :-)

    ** He, he! Skromnie... MP, podpisuję się obiema rękami pod tym. Tylko, że to
    niestety wydaje się być zbyt piękne, by było to wykonalne :-). Dlatego dobrze
    by było czynić coś w realiach obecnych.


    Bo taka jest prawda i nie rozwiąże się problemów podmiatając ją pod dywan.
    Uczeń nie ma prawa do liczby zajęć, ich jakości, kwalifikacji prowadzących,
    liczebności klasy, niezbędnych zabiegów dydaktycznych (np. pokazów, doświadczeń
    itp), liczby i jakości sprawdzianów, ich regularności, wnikliwoiści, omówienia
    i uzasadnienia, niezależnego rozstrzygnięcia kwestii spornych, porównywalności,
    sprawiedliwości ocen, czytelności kryteriów i wymagań itp. Wszysko to najwyżej
    ktoś mu "powinien" mniej lub bardziej ogólnie.

    ** Na mój gust, wygląda to nieco lepiej. Część tych spraw jest jednak
    zapisanych i może być podstawą do egzekwowania praw. Myślę o dokumentach typu
    WSO, PSO. Jeśli w PSO jest np. napisane, że ocena końcowa jest ustalana na
    podstawie średniej ważonej, przy znanych wagach ocen, to czegóż więcej
    potrzeba?? Niestety, bardzo niewiele jest prób ze stronu uczniów ubiegania się
    właśnie o to, co nauczyciel "powinien". Dzieje sie tak dlatego, że uczniowie
    nie wierzą, że to się da. Wiem to m. in. od bliskich mi młodych ludzi z rodziny
    :-). Nie sądzę, że dokładniejsze zapisanie praw ucznia coś by zmieniło. Problem
    tkwi w wytworzeniu warunków, w których ubieganie się o te powinności
    nauczyciela byłoby możliwe. A to właśnie zależy od kadry. Od ram prawnych też,
    ale i tak o ich realizacji decydują ludzie.
    Nie jestem też pewien, że można aż tak dokładnie określić wymogi,
    pisząc np. o liczbie doświadczeń na lekcjach z chemii. Najprostszym miernikiem
    jakości pracy są egzaminy zewnętrzne, oparte o znane kryteria. No i w końcu
    zaczynamy je przecież wprowadzać. Publikowanie wyników tych egzaminów w
    internecie przez OKE sa chwalebną próbą uruchamiania namiastki mechanizmów
    rynkowych. Podobnie będzie z maturą. Problemem jednak jest to, że proste
    porównywanie wyników na maturach to za mało, bo istotna jest ta "wartość
    dodana", o której pisałeś. Dobrze znam problem z autopsji, bo do mojego liceum
    przychodzą uczniowie ze słabymi wynikami i nikłą wiedzą po gimnazjum. W takich
    warunkach trudno się porównywać z LO z czołówek choćby lokalnych rankingów.

    > Uczeń ma prawo jedynie być. Na
    tym lista praw się kończy (poza zwykłymi obywatelskimi). I to jest chore! Bez
    zmiany tego stanu rzeczy nic się nie zmieni. Marzenie, że można coś zmienić
    samym doborem "lepszej" kadry, to moim zdaniem utopia. Ta kadra to ponad pół
    miliona osób. Nawet przy mechanizmach selekcji pozytywnej, to zbyt duża grupa,
    by można było liczyć, że będą to same anioły.

    ** Oczywiście, że nie można na to liczyć. Mnie jednak chodzi o zmiane
    proporcji. Skoro ktoś tu pisał, że pogadać o swoich problemach można tylko z

    dwojgiem nauczycieli, to chyba jest co zmieniać?

    > Potrzebne są rozwiązania
    systemowe. Potrzebne jest wzmocnienie pozycji każdej ze stron w tych sprawach,
    które służą jakości efektu końcowego, a osłabienie ich pozycji w tych sprawach,
    które mają charekter jedynie niskich partykularyzmów.

    ** Również zgadzam się. Jak to można zrobić?

    A tak ogólnie, to weź poprawkę na fakt, że rozmowa bez kontaktu wzrokowego może
    być przyczyną pochopnych wniosków i wielu innych groźnych chorób :-)
    Też pewnie nie jestem wolny od tej przypadłości.

    ** Na forach zawsze to biorę i będę brał pod uwagę. Obiecuję :-)

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl
  • Design by flankerds.com