Linki
menu      potrawa z maki kukurydzianej
menu      potrawy bogate w błonnik
menu      potrawy bogate w żelazo
menu      POTRAWY DLA MATEK KARMIĄCYCH
menu      potrawy kuchni europejskiej
menu      potrawy kuchni greckiej
menu      potrawy kuchni staropolskiej
menu      potrawy kuchni wielkopolskiej
menu      potrawy kuchni żydowskiej
menu      Potrawy na Boże Narodzenie
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • swpc.opx.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Potrawy regionalne





    Temat: śliwowica "Birczanka"
    swięto
    "W niedzielę łąckowianie świętować będą owocowe żniwa. Bohaterką dnia będzie
    słynna śliwowica łącka - ta, co daje krzepę i krasi lica.
    - Nasza gmina wiele zawdzięcza temu zapisanemu w rejestrze niematerialnemu
    dobru kultury narodowej - mówi Franciszek Młynarczyk, wójt Łącka. - Od ponad
    wieku okowita promuje naszą gminę szeroko w kraju. Bywało, że trafiała na
    cesarskie stoły w Wiedniu, teraz jest obecna na salonach warszawskich i nie
    tylko. Śliwowica przyniosła nam sławę!

    By uchronić się przed zarzutami promowania nielegalnie pędzonej gorzałki,
    sprytni łąckowianie ze Stowarzyszenia Łącka Droga Owocowa rozpoczęli
    przygotowania do zarejestrowania i uzyskania dla niej certyfikatu
    europejskiego.REKLAMA Czytaj dalej

    Jutrzejsze święto ich dumy wypełnią liczne konkursy, występy zespołów
    folklorystycznych z różnych regionów Małopolski i Słowacji. Nie zabraknie
    wystaw prezentujących sztukę ludową, potrawy regionalne. Dla chętnych
    spróbowania okowity przygotowane będą symboliczne kusztyczki. A kto zna wartość
    leczniczą śliwowicy, z pewnością spożyje ,herbatę z prądem".

    Nie braknie jednak i poważniejszych tematów. Ten rok sądeccy sadownicy
    zaliczają do marnych. W czerwcu i lipcu uderzył grad, straty są znaczne. W
    dodatku sady śliwowe są praktycznie w zaniku. Od blisko 20 lat dziesiątkuje je
    niewinny motyl - szarka. Jutrzejsze święto sprzyjać będzie więc także dyskusjom
    dotyczącym przyszłości gospodarstw sadowniczych."

    wiadomosci.onet.pl/1379745,69,item.html
    Doskonała forma promocji ...

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Mazurskie smaki i pejzaże
    O Jenu - tom sia naszukała tego kóntka. Adyć je, tak mowam eszcze trzy
    ksiójżeczki w kuchnia Warmii i Mazur (ta dzisiejsza)
    miasta.gazeta.pl/olsztyn/1,35189,3701813.html
    Teresa Zaworska z Olsztyna zbiera przepisy od gospodyń z naszego regionu.
    Chcesz poznać przysmaki, które przyjechały tu razem z powojennymi osadnikami
    albo tradycyjne potrawy regionalne? Zajrzyj do przygotowanych przez Zaworską
    książeczek.
    - Gospodarstwo agroturystyczne bez wyżywienia to tylko zwykła noclegownia -
    uważa Teresa Zaworska, która w Warmińsko-Mazurskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego
    zajmuje się agroturystyką. - Turysta przyjeżdża na Warmię i Mazury nie tylko,
    by coś przeżyć, ale też spróbować kuchni z naszego regionu. W 1993 roku
    ukazały się "Regionalne potrawy warmińsko-mazurskie" - opowiada Teresa
    Zaworska.
    Znalazły się tam też - oprócz przepisów na prawie 60 przysmaków - informacje,
    jak dawniej jadano na Warmii i Mazurach.

    Książeczka cieszyła się ogromnym powodzeniem. Zaworska postanowiła więc
    przygotować ciąg dalszy. - Chciałam zbierać tylko przepisy charakterystyczne
    dla naszego regionu, ale okazało się, że to niemożliwe. Przez kilkadziesiąt lat
    osiedlali się tu ludzie z najróżniejszych zakątków Litwy, Ukrainy, Polski, a
    wraz z nimi zadomawiała się ich kuchnia. Gospodynie z Warmii i Mazur gotują
    teraz potrawy warszawskie czy wileńskie - opowiada Teresa Zaworska.

    Zamiast receptur warmińskich i mazurskich zaczęła zbierać przepisy z Warmii i
    Mazur. - Musiały być sprawdzone i proste, a potrawy przyrządzane z miejscowych
    produktów. Nie chodzi przecież o to, by turystom serwować kotlet z ananasem czy
    owoce morza - tłumaczy Zaworska.

    Tak powstały trzy kolejne broszurki: "Lubiane i sprawdzone przepisy kulinarne"
    (154 przepisy), "Nasze domowe, stare i nowe" (138 przepisów) i wydane
    jesienią "Swojskie jadło" (80 przepisów). Każda za 3 zł, można je kupić w
    Warmińsko-Mazurskim Ośrodku Doradztwa Rolniczego (ul. Jagiellońska 91 w
    Olsztynie).

    Kiedy wreszcie powstanie książka z prawdziwego zdarzenia, w której znajdą się
    wszystkie przepisy z broszurek? - Chyba zostawię sobie tę robotę na emeryturę -
    śmieje się Teresa Zaworska.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zaprawy na zimę :-)
    jeszcze o powidłach - śliwki węgierki
    ja jestem w lepszej sytuacji, niż Ty, natlo. Po pierwsze niedaleko mojego domu
    jest chyba ostatni w mieście prawdziwy terg, gdzie przyjeźdżają nie handlarze,
    tylko roknicy ogrodnicy a nawet działkowicze. Stąd można tam dostać prawdziwe
    jabłka starych odmian, różne inne owoce a też i najprawdziwsze węgierki. Albo
    pomidory malinówki i wole serca od Pana Krzysia - jak pachną, jakie soczyste,
    ogromne.
    A jak by mi tego było mało, to tuż za miastem zaczyna się Park Krajobrazowy
    Doliny Dolnej Wisły (chyba tak się nazywa) . I tam, na łagodnie nachylonych ,
    nasłonecznionych stokach jakież bogactwo sadów i żadne tam wynalazki.
    Najprawdziwsze stare jabłonie , wiśnie, śliwy. Wiosną jedno wielkie morze
    kwiatów . A latem - jakie to dojrzałe w słońcu, jakie słodkie.
    Jest tam taka wieś Strzelce Dolne, pięknie położona . Tamtejsze gospodynie,
    łącząc tradycję z żyłką biznesową wymyśliły i wyprodukowały Powidła
    Strzeleckie. Co roku we wrzesniu jest wielkie Swieto Śliwek - smaży się je na
    powietrzu w ogromnych starych kadziach (nad ogniskiem, nie na żadnym tam gazie
    czy prądzie), są występy folklorystyczne, różne zabawy, oczywiście jarmark,
    gdzie można te powidła kupić jak też i inne smakołyki. No i zabawa jest na
    całego. Ale ja usmażę jednak swoje powidła, tylko śliwki tam kupię. A przy
    okazji jeszcze landsbergi, renety, koksy i podobne rarytasy.
    A strzeleckie gospodynie wygrały wiele konkursów na potrawy regionalne i
    tradycyjne, ostatnio chyba na zeszłorocznej POLAGRZE a teraz wystąpiły o
    zarejestrowanie powideł jako produktu regionalnego w Unii Europejskiej. Tylko
    pochwalić.
    A wszystkich zapraszam we wrześniu na Święto Śliwki, naprawdę warto. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co to jest kremówka u Was?
    kremowka jeszcze raz
    <a href="www.wrotamalopolski.pl/root_Wizytowka+Malopolski/Unikalna/Potrawy+
    regionalne/Kremowka/default.htm">Kremowka papieska</a> no kobiety do roboty
    prosze zrobic taka kremowke i zaraz sie pojawie :-))
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Częstochowskie potrawy regionalne
    Częstochowskie potrawy regionalne
    Kluski bite o których wspomina Gazeta są znane w Częstochowie i okolicy jako prażuchy.Są pyszne szczególnie ze skwareczkami. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Miłośnicy militariów odtworzyli bitwę wyrską z ...
    Ta rozmowa jest bez sensu. To jak gadanie z marsjaninem. Żadnej płaszczyzny do
    porozumienia. I na tym opierasz swoją narodowość? To za mało urodzić się na
    Śląsku, jeść potrawy regionalne i gadać jak Ślązak. To jeszcze nie tworzy
    narodu. A zwłaszcza to wyłącznie subiektywne przekonanie, że tak jest.
    Kiedy wykształciła się ta narodowość. Ile osób urodziło się i mieszka tam w 3
    pokoleniu lub dalej??? Ile osób walczyło o niepodległość tej ziemi spod
    okupacji ( Niemieckiej i Polskiej jak to ująłeś), ile jest uczonych, techników,
    pisarzy, malarzy, przywódców politycznych i wojskowych, którzy nie utożsamiali
    się ani z Polską ani z Niemcami lecz wyłącznie ze Śląskiem. Na czym polega ta
    odrębność kulturowa? Pewien, jestem, że gdyby przemówił do Ciebie jakiś starzyk
    tak jak ludzie mówili kiedyś na Śląsku to byś niewiele zrozumiał.
    Miesza Pan wszystko ze wszystkim, dobiera argumenty tylko wg. swoich potrzeb.
    Trzeba być uczciwym i jeżeli zwracasz komuś uwagę to nie popełniaj tych samych
    błędów. Chodzi nie tylko o błędy o ortograficzne, ale również merytoryczne.
    Bluźnierstwa również piszesz z błędami !!!
    Szkoda mojego czasu. Idź synu do szkoły ja Cię uczyć karzę...No właśnie tylko
    do jakiej śląskiej ? W której dzieci dowiedzą się, że historia jest
    skomplikowana, ale nie dowiedzą się co to jest prawda a co fałsz? Pan im to
    powie. To dobre sobie .. wolne żarty.
    Zdaje mi się, że jest Pan jedynie imitacją Ślązaka, którą fascynuje tylko jej
    regionalizm (to zupełnie podobnie jak z kibicami klubowymi). Tak naprawdę jest
    Pan kiepskim wyrobem współczesnej popkultury masowej, która jedynie gada o
    śląskości i nie posiada żadnych sprawności intelektualnych, artystycznych,
    etycznych czy religijnych, które odróżniały by go od innych wyrobów popkultury
    na całym świecie. Więc życzę Panu dwu obywatelstw i domku. Pożytek z Pana żaden
    dla tych narodów i dla "narodu" śląskiego. A gdy chodzi o szowinizm, to niech
    Pan spojrzy do słownika to jest dokładnie to co Pan prezentuje.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: W Świętokrzyskiem oddychamy czystym powietrzem


    Mam wrażenie, że autorzy tekstów o świerzym powietrzu i targach turystycznych w
    Berlinie nie doszukali się w opisywanych faktach żadnej komplementarności, a
    ona przecież aż się prosi, aby ją wyraźnie wskazać !!!

    Do tego dochodzi brak wieści o polskich wyróżnieniach na targach w Berlinie i
    efekt zniechęcenia jest kwitowany właśnie w postaci załączonej już opinii
    o "łyku czystego powietrza" !

    Sadzę, że należałoby pokazać, iż owe czyste powietrze może być jednak szansą
    dla całego regionu świętokrzyskiego !
    Wystarczy ją tylko odpowiednio - podkreślam - odpowiednio wykorzystać.
    Trzeba przede wszystkim podnieść standard obsługi turystów - głównie - w
    gospodarstwach agroturystycznych.
    Trzeba uświadomić gospodarzom tych ośrodków, że współczesny turysta, a
    zagraniczny tym bardziej nie będzie jechał do miejsc, gdzie jest tylko czyste
    powietrze, a brakuje podstawowych urządzeń sanitarnych, które nadal traktuje
    się w tych miejscach jako szczególny i do tego często jedyny ich walor ! Sic !

    Wydaje się, że tu obok działających już w świętokrzyskiem stowarzyszeń
    agroturystycznych jest ogromne pole do popisu dla Świętokrzyskiego Ośrodka
    Doradztwa Rolniczego, które podlega bezpośrednio Wojewodzie Kieleckiemu.

    Trzeba przy tym pamiętać, że turyści faktycznie nie samym - choćby nawet
    najbardziej czystym - powietrzem żyją. Wymagają poza odpowiednim noclegiem
    również właściwego żywienia. najlepiej, gdy będą to specyficzne regionalne
    przysmaki. Takie, które same w sobie mogą przyciągnąć żądnych wrażeń smakoszy.

    W tym miejscu wypada zwrócić uwagę autorowi "relacji" z targów w Berlinie, że
    tam poza folderem świętokrzyskim rozdawano również foldery Polskiej Organizacji
    Turystycznej promujące nasze, polskie potrawy regionalne ... Świętokrzyskich
    tam jednak nie było !

    Czy tak jest faktycznie, że ich rzeczywiście w regionie świętokrzyskim wcale
    nie ma?

    To wszystko może - powtarzam - może dać wcale zgrabny markowy, a do tego
    regionalny produkt turystyczny, na którym nawet ci zgłodniali mieszkańcy
    Kieleczczyzny, będą mogli się wcale dobrze pożywić.
    Trzeba tylko bardzo chcieć i przy tym wiedzieć jak to należy zrobić !
    Ot co.

    Spragniony jednak czystego powietrza,
    pozdrawiam ze zbyt zakurzonej Łodzi

    Wieczny Turysta
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jakiego sklepu w Zamościu brakuje?
    Potrawy regionalne Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Ziemniaki po cabańsku / prażone / pieczone
    Ziemniaki po cabańsku / prażone / pieczone
    Już mam stałego nicka. Czekam na potrawy regionalne!!!
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: PSS Społem inwestuje w supermarket Bojary
    Gość portalu: Ania napisał(a):

    > Ale się uśmiałam, tu w naszym białym promującym kiszke i ogórki naturalne
    > znalezienie dobrego POLSKIEGO chleba graniczy z cudem a łosie chwalą
    społemiaki
    >
    Doczytaj dobrze klempo , pisałem o marketingu a nie o jakości i wartościach
    odżywczych artykułów tam sprzedawanych. To chyba dwie różne rzeczy.
    > bo jakieś liczykrupy powiedziały że to dobra firma jest. Jesteśmy 15 lat za
    > resztą Polski i nie chodzi tu o Warszawę czy Poznań!
    A o jaki region chodzi? Wakacje spędziłem na południu Polski i róznic nie
    zauważyłem. A o przywiezienia chleba Wileńskiego na Śląsk właśnie ze Społem
    jestem zawsze proszony.
    >To dzięki ludziom jak
    > poprzednik i firmom które zdobyły pozycję dzięki komunie, zmian w handlu nie
    ma
    >
    > bo prezydent nie pozwala - dalej mamy jeść totalnie niezdrowe i niezbyt
    smacze
    > jedzenie bo tego wymaga interes rodzimych sieci a co dobre zostanie
    wywiezione
    > do innych regionów. Gratuluje dobrego samopoczucia.
    Czego tobie brakuje w tych sklepach? Może powinnaś poszukać sklepów
    ekologicznych? W porównaniu z jakimi sklepami w kraju i w naszym mieście Społem
    i inne sieci sprzedają produkty "totalnie niezdrowe i niezbyt smacze "?
    Ja nie przeczę, że na Uroczysku w Supraślu znalazłem super produkty z Puńska.
    Ale nie ma się co czarować, były tańsze bo nieobciążone podatkami i zrobione
    domowym sposobem a nie na hali produkcyjnej. Może doczekamy czasów, ze będą to
    potrawy regionalne, opatentowane, ale z pewnością nie będą kosztowały tyle co
    zwykła zwyczajna czy chleb słonecznikowy.



    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: "Jeż" naszą potrawą regionalną
    Takie potrawy "regionalne" jak tradycyjna jest sama "opolszczyzna" ; fuj, co
    za nowomowa a fe !
    A brak informacji o konkursie w mediach mówi sam za siebie ...


    ;-) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: W obronie góralszczyny
    W obronie góralszczyny
    Chodzi o to , by podawano potrawy regionalne a nie serwowano nam tandetę spod
    Giewontu.Karkonosze( Sudety ) mają trochę inną tradycję niż Tatry. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Tydzień Bieszczad i Beskidu Niskiego w Gdańsku
    Tydzień Bieszczad i Beskidu Niskiego w Gdańsku
    Jeśli macie ciągoty górskie albo po prostu lubicie Bieszczady czy Beskid Niski -
    polecam udział w Tygodniu Bieszczad i Beskidu Niskiego. Wstęp na wszystkie
    niżej wymienione imprezy (poza koncertem SDM) bezpłatny:

    Poniedziałek 03.06., godz. 17.00 i 20.00 - Teatr "Miniatura" we Wrzeszczu:
    "Bieszczadzkie Anioły" - koncert zespołu "Stare Dobre Małżeństwo"
    (bilety: kasa teatru i sklep muzyczny na Tkackiej)

    Wtorek 04.06., godz. 18.00 - Wydział Elektroniki Politechniki Gdańskiej, ul.
    Siedlicka we Wrzeszczu:
    "Na beskidzkim szlaku" - pokaz przeźroczy z Bieszczad i Beskidu Niskiego
    (wstęp wolny)

    Środa 05.06., godz. 17.00 - Biblioteka Miejska, ul. Pilotów 3 na Zaspie:
    "Ukraińskie Bieszczady" - pokaz przeźroczy
    (wstęp wolny)

    Czwartek 06.06., godz. 20.00 - Klub "Infinium", ul. Wyspiańskiego 9 we
    Wrzeszczu:
    "A w Beskidzie..." - koncert piosenki turystycznej
    Wystąpią m.in.: "Słodki Całus od Buby", "Na Bani", "Vergil van Troff"
    (wstęp wolny)

    Piątek 07.06., godz. 20.00 - Pub "Duszek", ul. Św. Ducha 119/121 w Gdańsku:
    Spotkanie Stowarzyszenia Miłośników Dobrego Wojaka Szwejka poświęcone Jego
    pobytowi w Bieszczadach (z pokazem przeźroczy)
    (wstep wolny)

    Sobota 08.06., godz.9.00 - Lasy Oliwskie
    "Małe Bieszczady" - marsze na orientację o nagrodę Dyrektora Zarządu Zespołu
    Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie

    Sobota 08.06., godz. 20.00 - Pub "Duszek", ul. Św. Ducha 119/121 w Gdańsku:
    Nocne granie i śpiewanie w "Duszku"

    A przez cały tydzień:
    Księgarnia przy ul. Grobla II 12/14 w Gdańsku:
    - specjalne stoisko z książkami o Bieszczadach i Beskidzie Niskim (albumy,
    przewodniki, mapy, literatura)
    Księgarnia Muzyczna przy ul. Łagiewniki 56 w Gdańsku:
    - specjalne stoisko z muzyką turytyczną, biesczadzką i ukraińską (płyty,
    kasety)
    Pub "Duszek", ul. Św. Ducha 119/121 w Gdańsku:
    - "Tydzień Kuchni Galicyjskiej" (potrawy regionalne)
    Sklep Prawdziwego Turysty "TREK", ul. Szeroka 97 w Gdańsku:
    - 5% upustu na zakupy dla uczestników "Tygodnia Bieszczad i Beskidu Niskiego
    nad morzem" (na podstawie kuponów rozdawanych na imprezach "Tygodnia"

    Polecam! Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Olsztyn nie jest piękny cz. II
    Olsztyn nie jest piękny, ale był. Tak się dziś zastanowiłam: a może człowiek
    się starzeje? Wiecie: kiedyś (przed wojną) wszystko było lepsze, solidniejsze,
    smaczniejsze itd. Jednak mogę wymienić bez trudu budynki, dzielnice, które
    utraciły urodę lub są nowe i okropnie obrzydliwe, a trudno wymienić coś ładnego
    czy fajnego. Mam tylko swoją prywatną listę czego nie ma: sztucznego lodowiska
    (normalnych zresztą w sezonie też nie uświadczysz), basenów, terenów
    rekreacyjnych (niewykorzystane tereny za pływalnią, między Nagórkami a
    Jarotami), kąpielisk miejskich ale takich z prawdziwego zdarzenia z atrakcjami,
    gdzie mozna spędzać czas od rana do wieczora, a wieczorem pobawić się tam.
    Promocji regionu nie ma wcale. Często oglądam TV z Włoch. Mają wiele stacji
    regionalnych, gdzie pokazują regionalne atrakcje tzn. od produkcji serów, win,
    agroturystyki do ekskluzywnych hoteli i restauracji. Podają przepisy na potrawy
    regionalne, no jednym słowem człowiek ma ochotę tam pojechać (byłam, byłam). U
    nas NIC. Najbardziej zobaczyłam tą nędzę kulturową gdy 2 lata temu miałam
    gościa z Kanady (18 lat). Było to w sezonie. Zgroza. Albo muzeum w remoncie,
    albo impreza szumnie zapowiadana okazywała się jedną wielką improwizacją, bez
    programu, przygotowania i obiecanych atrakcji. Tyle razy było mi wstyd, że
    szkoda mówić. Dopiero wtedy naprawdę odczułam całą bylejakość w naszym
    regionie, ponieważ nie ograniczaliśmy się do Olsztyna. Jedyne szczęście, że
    pogoda dopisała, więc pobyt nad jeziorami, kajaki, żagle trochę złagodziło u
    gościa nieustanny stan zdziwienia. Żeby było jasne, nie jestem zaślepiona
    kulturą amerykańską, nie mam kompleksu, że jestem Polką, ale człowiek chce
    pokazać swoje miejsce w którym żyje z jak najlepszej strony a nie zawsze to
    wychodziło. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Z czym Polakom kojarzy się Poznań?
    Czytam te posty w tym wątku i przecieram oczy ze zdumienia, jak to ludzie się
    potrafią zacietrzewić i bzdury nawzajem o sobie wypisywać! Jakby tylko
    stereotypami myśleli, po prostu ręce opadają….

    Wtrącę więc może moje 3 grosze bo sam jestem z Zachodniej Małopolski, spędziłem
    kilka lat w Krakowie, potem w świecie, a od kilku lat mieszkam w Wlkp. (pewna
    Poznanianka złowiła mnie kiedyś za granicą i przywiozła jako trofeum do
    Pyrlandii :-)

    Spotkałem w Wlkp.. poprzez pracę i prywatnie wielu ludzi z Poznania i okolic, w
    tym także ortodoksyjnych Poznaniaków po latach pracy w Ceglorzu – mogę
    stwierdzić, że jest wśród nich tyle samo sympatycznych, porządnych ludzi ile w
    Krakowie i okolicach bądź za granicą gdzie mieszkałem ( procent
    niesympatycznych buców, ciuli, różnej maści leni bądź pijaczków jest zresztą
    również podobny ). Po prostu ludzie jak wszędzie w świecie.

    Dla mnie Pyry różnią się jedynie tym, że mają zabawne słowa, zwroty i akcent
    (na odwrót wychodzenie na pole, weka, golonko itd. jest dla Pyr zabawne) jak
    również swoje potrawy regionalne i zwyczaje.

    Oczywiście z innych części naszego kraju raju – ze Śląska, z Wrocka, Łomży,
    Bydgoszczy, kieleckiego, rzeszowskiego też dużo fajnych ludzi poznałem!
    Tolerancji dla siebie wzajemnie wszystkim Państwu życzę!


    Wracając do tematu „ Z czym się Polakom …” to zanim poznałem moją Poznaniankę
    i tu pierwszy raz przyjechałem, kojarzył mi się Poznań następująco:

    - Poznań, Gniezno Ostrów Lednicki = początki państwa Piastów, walka o Polskość
    przeciw Prusakom poprzez rozwój ekonomiczny i kulturalny, Powstanie
    Wielkopolskie 1918, Czerwiec 56 (te skojarzenia dzięki zainteresowaniu
    historią),

    - piękny renesansowy ratusz poznański (z planszy TV Poznań),

    - kabaret TEY , pyry, zakłady Cegielskiego, Targi i Malta.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Krajna - prośba o pomoc
    Krajna - prośba o pomoc
    Witam wszystkich serdecznie.
    Mam do was dużą prosbę. Pisze prace mgr o dzidzictwie kulturowym Krajny i mam
    trochę problemow z dotarciem do potrzebnych mi informacji. Między innymi
    szukam izb tradycji, izb regionalnych itp. poświeconych Ziemi Krajeńskiej.
    Zwróciłam się z tą prośbą do Urzedów miast i gmin i cóż na wysłane
    kilkanaście mail dotalm odpwoedź tylko z dwóch urżedów - nic takiego na
    naszym terenie nie ma. Może Wy wiecie, gdzie takie izby sie mieszczą. Bede
    wdzieczna za każdą inforamcję. Nie wiem czy to nie przesada, ze tez o to
    proszę ale jeśli może znajdzie ktoś chwilkę czasu napisze coś o tradycjach
    Ziemi Krajeńskiej? Może macie jakieś ciekawe obrzędy, weselne , świąteczne
    itp? Przepisy na potrawy regionalne itd. Hmm ja nawet nigdzie nie mogę
    znaleźć opisu stroju krajeńskiego czy tez haftu. Sporo poczytalam o Ziemi
    Krajeńskiej i obiecałam sobie, ze muszę ją odwiedzić, ale to smutne, że na
    temat tradycji tej ziemi jest tak mało inforamcji i są one szczątkowe.
    Przeczytałam na Waszym forum, że jest ktoś wśród Was, co pisze gwarą
    Krajeńską może napisze, prosze parę charkteryctycznych dla tej gwary zwrotów.
    I czy Karajan ma swoje swięto? Bedę wdzieczna ,za każda informację dotycząca
    tej ziemi i jej dziedzictwa kulturowego. Bardzo proszę Was o pomoc. A może
    ktoś z Was, albo wspolnymi siłami, bo zauważyłam, że znacie się :) zrobi
    stronę o dziedzictwie kulturowym Krajny? Nie ma takiej w sieci i chętnie
    pomogę ( chociazby od strony technicznej - zrobienie strony i przekaże ją
    komuś pod "opiekę".

    Pozdrawiam serdecznie Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: DO KRZYZAKOW-KUCHARZY
    DO KRZYZAKOW-KUCHARZY
    Prosze ,pomozcie! Potrzebuje potrawy regionalne Warmii.Czy ktos moze z tych
    stron pochodzi i moglby podac mi jakies przepisy kulinarne ? Bede wdzieczna
    za pomoc.
    Pani Marysia Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Bułgaria / Fiesta Beach
    > Ja również wybieram się do tego hotelu, ale dopiero 17 lipca. Czy ktoś może
    > wyrazić swoją opinie na jego temat. Jestem trochę zaniepokojona,bo znalazłam
    > kilka negatywnych zdań o pokojach, wyżywieniu itd.

    Właśnie wróciłem z SB z hotelu Fiesta. I tak: największym plusem Fiesty jest
    położenie - hotel jest położony na północnym skraju deptaku, między dużymi i
    luksusowymi hotelami Majestic i Helena Park, przez co wygląda jak bardzo ubogi
    krewny. Centrum jest oddalone o około 2 kilometry, ale idąc promenadą nawet się
    nie czuje tej odległości. Mieliśmy pokój z widokiem bocznym na morze. Tak po
    prawdzie więcej było widać Helna Park, niż wody, ale dobre i to. Pokoje czyste,
    codziennie sprzątane, klima działała bez zarzutu. Jedzenie raczej mierne.
    Śniadania to standard angielski, czyli jajka, bekon i obowiązkowa fasolka,
    obiadokolacje nie rzucały na kolana. Raz w tygodniu jest kulinarny wieczór
    bułgarski, kiedy dają potrawy regionalne. Radzę skorzystać, bo 90% knajp w SB
    jest spod znaku hamburgera, steku i spagetti. W restauracji obsługa sprawiała
    wrażenie, jakby pracowała za karę, wyjątkiem był zawsze uśmiechnięty kucharz.
    Potwierdzam problem z donoszeniem brakujących potraw. Szczególnie irytujący był
    brak masła (kto pierwszy, ten lepszy) i szklanek do napojów przy śniadaniu.
    Niewiele jest też leżaków, jeżeli ktoś liczy że znajdzie miejsce po śniadaniu,
    srodze się zawiedzie. Z drugiej strony ciężko o to winić Fiestę, po prostu teren
    na którym można je rozstawić nie jest zbyt duży. Ogólnie hotel zasługuje na
    bułgarskie 4 gwiazdki, ale porównując standard hotelu do na przykład standardów
    hiszpańskich to nie dałbym mu więcej niż 3 gwiazdki. Aha, odradzam zorganizowany
    wyjazd do Stambułu, lepiej jechać na własną rękę. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jedzenie na Maderze
    Jedzenie na Maderze
    Jakie są na Maderze małe bary? co mozna zjeść ?i jakie sa ceny?
    interesuja mnie potrawy regionalne typowe. W hotelu będę miał tylko
    śniadanie Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Rosa Beach czy ktoś był???
    Co do leżaków to problem może być jedynie na basenie, ale to zależy w jakim
    jedziesz terminie .W lipcu i sierpniu może być faktycznie problem, ale obok
    basenu jest "polanka" z leżakami i parasolami do opalania i mimo,że byłam tam w
    lipcu problemów z tym nie było. Na plaży też zawsze coś się znalazło, więc to
    niech Cię nie martwi. Leżaki są bezpłatene, za materace trzeba płacić, ale bez
    nich można się obejść.
    Jedzenie HB w zupełności wystarcza , jest smaczne chociaż dla mnie pod koniec
    drugiego tygodnia zbyt monotonne, ale to kwestia gustu. Co kilka dni są
    przygotowywane potrawy regionalne, których warto skosztować zwłaszcza smakowały
    nam briki- to takie cieniutkie naleśniki z nadzieniem.
    Napoje do kolacji są płatne.Warto co parę dni dać kelnerowi dinara, nie
    będziesz musiał wtedy zbyt długo czekać aż przyjmie zamówienie i ogólnie będzie
    milszy bo mili są tam wszyscy.
    Absolutnie niczego nie kupuj w hotelowym sklepiku. To wszystko znajdziesz w
    Mosnastirze śrenio pięć razy tańsze.
    Co do pokoi, to trzeba przyznać że są bardzo czyste. W ogóle tam ciągle ktoś
    biegał z odkurzaczem. Warto co dwa dni zostawić dinara albo pół,bo wtedy masz
    pewność że wszystko lśni.
    Myślę ,że gdy przy zameldowaniu porosisz o pokój z widokiem na basen, to sprawa
    będzie rozwiązana, bo wszystkie pokoje z widokiem na basen mają przynajmniej
    boczny widok na morze i są ładne. Prosząc o pokój z widokiem na morze , możez
    faktycznie otrzymać boczny widok na morze ale i na plac budowy...., więc
    upieraj się by dostać pokój z widokiem na basen i będzie dobrze.Pozdrawiam.I
    pytaj jeśli coś Cię jeszcze niepokoi. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Polecam ROZTOCZE
    TO JEST PRZEPIĘKNA KRAINA. ZALESIONE WZGóRZA. Wielkie, stare, wartościowe i
    zróżnicowane kompleksy lesne,w tym Puszcza Solska, i .../perła/ Roztoczański
    Park Narodowy - gł.leśny, dolina Wieprza/ meandry,spływ kajakowy,pstrągi,/,
    bogata w ryby rz.BUG, przecudne doliny i wąwozy w okolicach Szczebrzeszyna,
    niezwykle atrakcyjne szlaki turystyczne /w tym piesze i rowerowe/, bogactwo
    roślin:maliny, borówki, żurawiny także moc grzybów, bogata fauna /toki
    głuszców,sarny,jelenie,wilki/, mikrolikimat Krasnobrodu /uzdrowiska/.
    najlepsze nasłonecznienie w kraju, wyciagi narciarskie w Krasnobrodzie,
    szumy /progi/ na Tanwi. 700-letnie dęby w Gorecku, sanktuaria w Krasnobrodzie
    i Nabrożu. Niezwykle wartościowe zabytki kultury - cerkwie, kościoły,
    synagogi, bożnice. Twórcy ludowi, malarze. zespoły ludowe, bogate MUZEA,
    POLSKA ORKIESTRA WŁOŚCIAŃSKA im.Karola Namysłowskiego, archeolodzy /Sitek-
    Bondyrz, Jachymek-Gućiów=Zagroda/, Imprezy krajowe: Sejmik Teatrów Wsi
    Polskiej, Zamojskie LatoTeatralne, Miedzynarodowe Spotkania Wokalistów
    Jazzowych, Jazz na Kresach itd.
    ZAMOŚĆ - MIASTO ŚWIATOWEGO DZIEDZICTWA KULTURY /zwiedzanie 2 dni/. Zamojskie
    ZOO, piękny Park Miejski, dobre hotele /w tym ORBIS, wielka sieć kwater i
    gospodarstw agroturystcznych, najniższe w Polsce koszty wyżywienie, potrawy
    regionalne.Bardzo mili gospodarze i mieszkańcy Zamojszczyzny. Gęsta sieć
    dobrych dróg. Nie można zapomnieć o wykopaliskach prof.A.Kokowskiego -
    dokumentujących zamieszkanie tu Gotów, o historii tej Ziemii - Zamoyskich,
    Ordynacji Zamojskiej, historii Żydów oraz tragedii,cierpieniu i walce Polaków
    w okresie ostatniej wojny swiatowej /pierwsze bitwy patyzanckie, powstanie
    zamojskie, pacyfikacja Zamojszczyzny,morderstwo 30 tys. dzieci zamojskich,
    zagłada 600tys. Zydów w Bełżcu, ostatnia krwawa bitwa partyzancka pod Osuchami,
    wymordowanie mieszkańców wsi Sochy itd.

    To tylko ułamek atrakcji które spotka Turysta przybywając na Zamojszczyznę.
    Kto tu przyjedzie raz napewno wróci za rok - dwa. Ta ziemia przyciąga mocno
    swoim urokiem , historia i gościnnością żyjących tu ludzi.

    zapraszamy Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: emacs
    It appears that last time Ryszard Szopa wrote something like that:

    ech...
    święta wojna - ,,co jest lepsze, boże narodzenie czy wielkanoc?'' -
    oczywiście, że boże narodzenie! czy ktos kiedyś słyszał o prezentach
    wielkanocnych?


    tak, ja słyszałem... ba! nawet je otrzymywałem..

    i kto mi powie, że takie pytania są bezesensowne?


    nikt, wwszyscy wiedzą, że lepsza jest Wielkanoc -- aktualnie na Boże
    Narodzenie trza by czekać 11 miesięcy... a oto plusy Wielkanocy
    (pomijając
    wątki religijne i to co pisałem na pcol gdy lepsze było Boże
    Narodzenie;))

    - potrawy regionalne
    - jest wiosną - będzie pewnie dosć ciepło - prawdopodobnie kwitnąć
      będą bzy

    przez bardzo długi czas używałem i byłem przyzwyczajony do vima - a
    emacs mnie przerażał... tak, killall -9 emacs...


    ew. hardreset, cut-power-off... znane.

    ale pewnego pięknego dnia (ach, jakże pięknego! ;) zacząłem się bawić
    lispem - i wreszcie przejrzałem na oczy.


    a co to ma być? po co to?

    zarówno emacsa jak i vima można nazwać edytorami tekstu - ich
    podstawowym celem (oprócz mycia naczyń w prszypadku emacsa) jest pisanie
    tekstów różnego rodzaju - min. tekstów programów. oba udostępniają pod
    tym względem podobną funkcjonalność - kolorowanie składni (co prawda w
    emacsach ładniejsze),


    afcależee-e vim rólz

    automatyczna indentacja (co prawda w emacsach
    wygodniejsza, mądrzejsza, łatwiej konfigurowalna i się nie krzaczy...),
    etc.


    racja, vim ma lepszą indencośtam

    większość zadań, jakie można wykonać korzystając z emacsa da się bez
    większych kłopotów zrobić vimem i vice versa... ale...
    programowanie lispa za pomocą vima to jak kopać martwego wieloryba
    wzdłuż złotych plaż Kalifornii.


    a kto chce pisać w lispie? to już języków brakuje?

    vim nie potrafi (a przynajmniej mi o tym nie wiadomo) otworzyć sobie
    niczego w stylu inferior-lispa. nie potrafi też automagicznie ewaluować
    wyrażeń i wysyłać ich do owego inferior-lispa... przy vimie lisp jest
    mordęgą - zapisać, zmienić konsolę, zaloadować, szukać błędu, jak coś
    zmienisz, musisz wszystko od początku... lisp traci sporą część swojego
    uroku - możliwość kompilowania pojedyńczych funkcji...


    no to może lisp nie ma właśnie uroku? ;

    nie będę wspominał o tym jak kretyńsko, nadgorliwie i bezsensownie vim
    indentuje lispa (;.


    a po co vim ma indencośtamować lispa?

    czy o tym, że emacsa się programuje w *prawdziwym*
    języku programowania - elispie.


    no to mamy wuchtę innych, równie prawdziwych, lub jeszcze bardziej
    prawdziwszych języków;)

    dowód wyższości - istnieje zadanie programistyczne, przy którym vim
    obsysa jak kocie kulki, a emacs - sam miód.


    dowód wyższości - napisze coś w czym emacs będzie dawać ciała, a vim -
    sam miód. :P (np. jakiś pseudokod..:))

    ergo: emacs jest lepszy niż vim.
    QED ;).


    całkowicie się z toba zgadzam, vim rulz :

    zadanie obsysające w emacsie a wygodne w vimie nie przychodzi mi do
    głowy. a Wam? ):)
               --bies


    pisanie listów miłosnych, jeśli dziewczę dowie się , że pisałem w
    emacsie to mnie rzuci bo jakiś dziwny będę czy coś i w ogóle /inny/,
    wiesz, /trochę w tę, a trochę we w tę/ :D

    (chociaż listy najładniej się pisze w vimie ;)


    hm, to sie pisało o pico :

    ;)

    PS. wycinki z mrocznej przeszłości: cholera, ponad półtora roku temu
    pisałem w emacsie, przyznaję się bez bicia..

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: emacs

    In article <slrnb25ton.1u7.h@localghost.lv, hash wrote:
    It appears that last time Ryszard Szopa wrote something like that:
    nikt, wwszyscy wiedzą, że lepsza jest Wielkanoc -- aktualnie na Boże
    Narodzenie trza by czekać 11 miesięcy... a oto plusy Wielkanocy
    (pomijając
    wątki religijne i to co pisałem na pcol gdy lepsze było Boże
    Narodzenie;))

    - potrawy regionalne
    - jest wiosną - będzie pewnie dosć ciepło - prawdopodobnie kwitnąć
      będą bzy


      - w np. czerwcu na wielkanoc trzeba będzie czekać dłużej niż na Wielkanoc
        - i tak właściwie jest od (mniej więcej) maja do grudnia - czyli
          przez większą część roku.
      - potrawy regionalne (oczywiście, jeśli nie mijamy się co do ich
        definicji) występują również na boże narodzenie - vide choćby to, że
        zupełnie co innego się je np. na Podlasiu niż na Wybrzeżu (być może
        jakiś wpływ Prawosławia).
      - na półkuli południowej boże narodzenie przypada w samym środku lata,
        a wielkanoc pod koniec jesieni (nb. bardzo fajnie się obchodzi
        sylwestra przy 20 stopniach celsjusza (to w nocy oczywiście, bo w
        dzień...))... sądzę, że jest to jakaś specyfika lokalna, będąca w
        przypadku świąt jedynie przypadłością, a nie właściwością.
    ale to tylko trochę OT ;).

    racja, vim ma lepszą indencośtam


    wszystko zależy od definicji - dla niektórych
    (= lepszy stanowiący-większe-wyzwanie) ;

    a kto chce pisać w lispie? to już języków brakuje?


    no nie wiem, zapewne ktoś lubiący elegancję, harmonię, czytelny kod,
    niezłą (no dobra, nie taką złą ;) wydajność i rekurencję. poza tym,
    afaik NASA i yahoo :.

    no to może lisp nie ma właśnie uroku? ;


    chciałem krzyczeć ,,wypluj te słowa, bluźniercze!'', ale uznałem, że to
    by się mijało z celem ;). morktórzy po prostu lispa czują, inni nie.
    zresztą, zdarzyło Ci się kiedykolwiek programować (dłużej niż 15 minut)
    w lispie???

    no to mamy wuchtę innych, równie prawdziwych, lub jeszcze bardziej
    prawdziwszych języków;)


    ale na pewno do nich nie należy język skryptowy vima...

    dowód wyższości - napisze coś w czym emacs będzie dawać ciała, a vim -
    sam miód. :P (np. jakiś pseudokod..:))


    jest różnica między pseudokodem a jednym z najstarszych języków
    programowania (dalej używanych) i pierwszym z obiektowością wpisaną do
    standardu.

    pisanie listów miłosnych, jeśli dziewczę dowie się , że pisałem w
    emacsie to mnie rzuci bo jakiś dziwny będę czy coś i w ogóle /inny/,
    wiesz, /trochę w tę, a trochę we w tę/ :D


    po pierwsze - nie powinno się dowiedzieć, o ile nie będzie siedziało w
    tym samym pokoju i patrzyło Ci przez ramię (sytuacja dość rzadko
    spotykana przy pisaniu listów miłosnych, oczywiście, zakładając, że
    dziewczę nie ma osobowości wielokrotnej ;)

    po drugie - dlaczego od razu zakładasz brak tolerancji dziewczęcia - a
    może ono właśnie dzięki temu (tj. że piszesz listy miłosne w emacsie)
    dostrzeże w Tobie więcej - uzna że jesteś mniej narrow minded i w ogóle
     :)

    po trzecie - jeśli Cię wspomniane dziewczę rzuci (bądźzignoruje - różne
    są przyczyny pisania listów miłosnych) - zawsze możesz skorzystać z
    pomocy małego psychiatry w emacsie. :D

    PS. wycinki z mrocznej przeszłości: cholera, ponad półtora roku temu
    pisałem w emacsie, przyznaję się bez bicia..


    przez większość życia (przez większość fragmentu życia, w czasie którego
    stykam się z komputerami i Linuksem) korzystałem z vima. nadal korzystam
    głównie z vima - bo jestem przyzwyczajony. ale to nie zmienia faktu, że
    emacs *jest* lepszy.

    PPS. napraw se emacsa! przez niego slrn źle koduje! :


    eee... przykro mi to powiedzieć, ale... no cóż, listy (wszelakie) nadal
    piszę w vimie :

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: SA133
    DarekP <dariusz.p@asseco.plnapisał(a):


    lukluk napisa=B3(a):
    | M=F3glby mi ktos przyblizyc informacje nt. szynobusu SA133 ??

    Po targach Innotrans  pojawi si=EA na pewno sporo materia=B3=F3w. A zatem
    cierpliwo=B6ci.


    Dwa nowe szynobusy
    Jeszcze w październiku na podlaskich torach zobaczymy dwa nowe szynobusy.
    Będą kursowały na trasie z Białegostoku do Suwałk.
    &#8211; Pierwszy pojawi się 2, drugi 30 października. Są to pojazdy dwuczłonowe.
    Każdy z nich może przewozić 300 osób &#8211; mówi Jan Kamiński, wicemarszałek
    województwa odpowiedzialny m.in. za kolej. &#8211; Kosztowały około 14 mln zł. Ich
    zakup był możliwy dzięki wsparciu z Sektorowego Programu
    Operacyjnego &#8222;Transport", z którego dostaliśmy 50 procent tej kwoty.
    Pierwszy z szynobusów jest już gotowy do użytku. Ale Urząd Marszałkowski,
    wspólnie z producentem (bydgoską firmą PESA) chcą go jeszcze wykorzystać &#8211;
    między 19 a 22 września &#8211; do promocji na berlińskich targach Innotrans.
    &#8211; Firma zapytała nas, czy nie mogłaby pokazać tam szynobusu &#8211; wyjaśnia
    Kamiński. &#8211; Zgodziliśmy się, pod warunkiem, że w szynobusie, na którym
    będzie znaczek Podlasia, urządzimy stanowisko promujące nasz region.
    Urządzimy w nim mały festyn turystyczny: wyłożymy materiały reklamowe i
    przygotujemy potrawy regionalne.
    Marszałek zapowiada też, że w przyszłorocznym budżecie znajdą się pieniądze
    na tzw. wkład własny potrzebny do zakupu dwóch kolejnych szynobusów, które
    miałyby obsługiwać trasę z Białegostoku do Ełku. Do dzisiaj po Podlasiu
    kursują trzy tego typu pojazdy &#8211; dwa przegubowe i jednoczłonowy. Obsługują
    głównie trasę do Bielska Podlaskiego i Czeremchy.

    komentarz: Nowinka techniczna
    Szynobusy mogą rozwiązać kłopoty podlaskiej kolei i pasażerów. Ale trzeba
    umieć z nich korzystać. Bo jazda nowoczesną kolejką po Podlasiu, nie zawsze
    wygląda tak, jak w innych miastach Polski.
    Kraków: na kilkanaście minut przed odjazdem podstawiany jest szynobus.
    Klimatyzacja działa, a pasażerowie nawet w największy upał wsiadają do
    chłodnego wagonu. Gdy pociąg rusza, klimatyzacja działa nadal, jest
    przyjemnie.
    Białystok: na peron wjeżdża nagrzany słońcem wagon. Pasażerowie wsiadają. W
    środku duszno, bo drzwi szynobusu zamykają się automatycznie. Pociąg rusza &#8211;
    maszynista włącza klimatyzację. Po pół godzinie, gdy robi się
    znośnie, &#8222;klima" przestaje pracować. Wraca gorąco, a konduktor pilnuje, by
    okna były zamknięte. Przecież szynobus ma klimatyzację, więc okien otwierać
    nie wolno. Za to każdy zapamięta najmilszą chwilę podróży, czyli stację
    Czeremcha. Bo można wysiąść z rozgrzanego pudła. Na zewnątrz jest
    chłodniej...
    Tomasz Żukowski

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Tydzień Bieszczad i Beskidu Niskiego nad morzem
    Tydzień Bieszczad i Beskidu Niskiego nad morzem

    Gdańsk, w opisie

    2 Czerwca 2002 - 8 Czerwca 2002

    Tydzień Bieszczad i Beskidu Niskiego nad morzem

    Gdańsk, w opisie

    2 Czerwca 2002 - 8 Czerwca 2002

    program:

    Niedziela 02.06., godz. 10.00 - kościół św. Bartłomieja w Gdańsku, ul.
    Gnilna, Centrum:
    Msza święta w obrządku grekokatolickim, po mszy św. (około 11.30) omówienie
    historii kościoła grekokatolickiego

    Poniedziałek 03.06., godz. 17.00 i 20.00 - Teatr "Miniatura" we Wrzeszczu:
    "Bieszczadzkie Anioły" - koncert zespołu "Stare Dobre Małżeństwo"
    (bilety: kasa teatru i sklep muzyczny na Tkackiej)

    Wtorek 04.06., godz. 18.00 - Wydział Elektroniki Politechniki Gdańskiej, ul.
    Siedlicka we Wrzeszczu:
    "Na beskidzkim szlaku" - pokaz przeźroczy z Bieszczad i Beskidu Niskiego
    (wstęp wolny)

    Środa 05.06., godz. 17.00 - Biblioteka Miejska, ul. Pilotów 3 na Zaspie:
    "Ukraińskie Bieszczday" - pokaz przeźroczy
    (wstęp wolny)

    Czwartek 06.06., godz. 20.00 - Klub "Infinium", ul. Wyspiańskiego 9 we
    Wrzeszczu:
    "A w Beskidzie..." - koncert piosenki turystycznej
    Wystąpią m.in.: "Słodki Całus od Buby", "Na Bani", "Vergil van Troff"
    (wstęp wolny)

    Piątek 07.06., godz. 20.00 - Pub "Duszek", ul. Św. Ducha 119/121 w Gdańsku:
    Spotkanie Stowarzyszenia Miłośników Dobrego Wojaka Szwejka poświęcone Jego
    pobytowi w Bieszczadach (z pokazem przeźroczy)
    (wstep wolny)

    Sobota 08.06., godz.9.00 - Lasy Oliwskie
    "Małe Bieszczady" - marsze na orientację o nagrodę Dyrektora Zarządu Zespołu
    Karpackich Parków Krajobrazowych w Krośnie

    Sobota 08.06., godz. 20.00 - Pub "Duszek", ul. Św. Ducha 119/121 w Gdańsku:
    Nocne granie i śpiewanie w "Duszku"

    Przez cały tydzień:

    Księgarnia przy ul. Grobla II 12/14 w Gdańsku:
    - specjalne stoisko z książkami o Bieszczadach i Beskidzie Niskim (albumy,
    przewodniki, mapy, literatura)

    Księgarnia Muzyczna przy ul. Łagiewniki 56 w Gdańsku:
    - specjalne stoisko z muzyką turytyczną, biesczadzką i ukraińską (płyty,
    kasety)

    Pub "Duszek", ul. Św. Ducha 119/121 w Gdańsku:
    - "Tydzień Kuchni Galicyjskiej" (potrawy regionalne)

    Sklep Prawdziwego Turysty "TREK", ul. Szeroka 97 w Gdańsku:
    - 5% upustu na zakupy dla uczestników "Tygodnia Bieszczad i Beskidu Niskiego
    nad morzem" (na podstawie kuponów rozdawanych na imprezach "Tygodnia"

    Pomysł i realizacja:
    Dariusz "Łoś" Podbereski

    Organizatorzy:
    Studenckie Koło Przewodników Turystycznych
    Komisja Turystyki Górskiej PTTK w Gdańsku
    Zarząd Zespołu Karpackich Parków Krajobrazowych
    Klub Imprez na Orientację "Neptun"
    Biuro Turystyki Aktywnej "Kompas"
    Drukarnia "VIPRO"
    oraz
    Przyjaciele Gór

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Książka kucharska na prezent - proszę polećcie
    droga ale mysle o niej
    Tadeusz Pióro

    POD CHOINKĘ

    Książka kucharska to jeden z najmilszych upominków gwiazdkowych, zamierzałem więc poświęcić dzisiejszy felieton nowościom wydawniczym. I poświęcę, lecz nie nowościom szeroko pojętym, tylko jednej ważnej, być może przełomowej książce. Mam na myśli "Kuchnię polską: potrawy regionalne" Hanny Szymanderskiej. Jest to dzieło niezwykle ambitne, encyklopedyczne, zawierające ponad 1300 przepisów z Pomorza i Kaszub, Warmii i Mazur, Wielkopolski, Kujaw i Kurpiów, Mazowsza, Podlasia i Lubelszczyzny, Małopolski, Śląska, polskich gór oraz Kresów Wschodnich. Podejście regionalne do kuchni polskiej jest, moim zdaniem, najstosowniejsze z możliwych. Ukazuje rodowody potraw, ich geograficzną specyfikę, przypomina, że współistnieją w obrębie kuchni polskiej rozmaite tradycje i tendencje, tak usilnie poddawane przez władzę ludową "urawniłowce". 15 lat po zmianie ustroju wskrzeszanie i popularyzowanie regionalnych odmienności pozostaje zadaniem ważnym i pilnym.
    Przyznam, że czytałem tę książkę z wypiekami na twarzy. Kiedy autorka opisuje potrawy z regionów, w których dość często bywam, na przykład Śląska czy Kaszub, porównuję własne ubożuchne doświadczenia degustacyjne z olbrzymią różnorodnością jej doświadczeń i ogarnia mnie wstyd. Dlaczego w Mikołowie zadowalałem się stylizowaną na włoski sposób jagnięciną, zamiast poszukać Chudej Jewy, mulki albo seruli? Dlaczego w Helu spocząłem na laurach, znalazłszy restaurację z dobrymi włoskimi winami, zamiast rozejrzeć się za ciszką po kaszubsku, kotletem z gęsi czy zupą akacjową? To proste: zanim przeczytałem książkę pani Szymanderskiej, nie wiedziałem o istnieniu tych potraw. Czyli nie wiedziałem, czego szukać. Teraz już będzie inaczej. W Krakowie kompletnie zignoruję nowości kuchni korsykańskiej i całą energię włożę w poszukiwanie spółki dziadowskiej, prażuchy hreczanej i polewki z suszonej róży. Ba, nawet na własnych śmieciach, czyli w Warszawie, zaniecham pogoni za najnowszymi wynalazkami kuchni fusion, żeby wywęszyć hecze-pecze bądź bliny owsiane - choć nie wiem nawet, gdzie zacząć węszyć.
    Może u siebie w kuchni? Kiedy nacieszę się już brzmieniem tych swojskich, a jednocześnie egzotycznych nazw, przyjemność onomastyczną zamienię na rozkosz podniebienia. Przepisy w "Potrawach regionalnych" są zwięzłe i przejrzyste, myślę, że można miło spędzić kilka lat na ich wypróbowywaniu. Weźmy dla przykładu przepis na mazowieckie bliny owsiane: 250 gramów płatków owsianych wsypujemy do miski, zalewamy dwiema szklankami śmietanki, mieszamy, zostawiamy na jedną-dwie godziny. Trzy-cztery filety śledziowe drobno kroimy. Do namoczonych płatków wbijamy dwa jajka, dodajemy śledzie, dokładnie mieszamy, doprawiamy do smaku solą i pieprzem. Na mocno rozgrzanym oleju smażymy niewielkie placki.
    Nieco trudniejsze zadanie czeka mnie w przypadku zupy akacjowej, konfitury świerkowej, galaretki z jarzębiny czy sosu z czarnego bzu, który miałby towarzyszyć kotletom z jelenia. Nie z powodu przepisów jako takich, lecz składników, po które trzeba wybrać się do lasu lub na pole. Taka wyprawa może być wielce pouczająca, zwłaszcza dla mieszczuchów myślących, że jedzenie pochodzi ze sklepu. Sam padłem ofiarą tego automatyzmu myślowego - uświadomił mi to czytelnik, który w liście do redakcji zauważył, że rydze pochodzą z lasu, nie z bazaru. Do lasu zatem i na pola. Czy ta zima w ogóle kiedyś minie?

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: A JEDNAK SIĘ KRĘCI...
    A JEDNAK SIĘ KRĘCI...
    Spółdzielczość nie ma w Polsce dobrej opinii i wciąż jest traktowana jako
    kłopotliwe dziedzictwo PRL-u. Tymczasem część dawnych spółdzielni odnalazła
    się w nowym ustroju. Przed laty placówki z logo Samopomoc Chłopska istniały
    niemal w każdej gminie. Dziś jest ich zdecydowanie mniej, jednak wciąż
    działają i radzą sobie z silną konkurencją – informuje „Rzeczpospolita”.
    Przed 1989 r. w Polsce działało około 1900 gminnych spółdzielni. W ciągu
    minionych 15 lat ich liczba zmniejszyła się o jedną trzecią. Sytuacja
    spółdzielni jest różna i zależy w dużej mierze od regionu kraju, w którym
    działa spółdzielnia. Do wyróżniających się należą spółdzielnie z Wielkopolski
    i Śląska.
    Z powodzeniem radzi sobie np. Gminna Spółdzielnia w Jeleśni w Beskidzie
    Żywieckim. Zatrudniająca obecnie blisko 140 osób firma w 2003 r. miała 19,5
    mln zł przychodów, w ubiegłym wzrosły one o 500 tys. zł. Zyski netto w
    ostatnich dwóch latach wahały się w granicach 300-400 tys. zł. Spółdzielnia
    zajmuje się m.in. handlem (posiada kilkanaście sklepów
    spożywczo-przemysłowych), produkcją (własna piekarnia) oraz gastronomią.
    Prezes przedsiębiorstwa Małgorzata Seremak, szczególnie chwali się Starą
    Karczmą. W restauracji tej podawane są potrawy regionalne, takie jak:
    kwaśnica, prażuchy ze spyrkami czy suropiek jeleśniański. Ewenementem jest zaś
    sama restauracja, która mieści się w domostwie z XVIII w., będącym zabytkiem
    klasy zerowej. Wkrótce obok Starej Karczmy stanie trzygwiazdkowy spółdzielczy
    hotel z 70 miejscami noclegowymi.
    Z kolei GS w Mogilnie swego czasu należał do największych tego typu zakładów w
    Polsce. Pracę w nim miało przeszło 600 osób. Spółdzielnia posiadała również 70
    własnych lokali handlowych i klubów rolnika, własną mieszalnię pasz. Dziś
    spółdzielnia zarabia na pieczeniu ciast i pieczywa.
    Dobrze wiedzie się też GS w Lubaniu na Dolnym Śląsku. Przez ostatnie dwa lata
    firma była na plusie. Co prawda, w 2004 r. zyski netto były ponad dwukrotnie
    niższe niż w poprzednim sezonie, bo wyniosły 130 tys. zł, ale za to przychody
    podskoczyły o jedną piątą (2003 r. - 3,5 mln zł, 2004 r. - 4,2 mln zł).
    Osoby zarządzające gminnymi spółdzielniami mają problemy pozaekonomiczne.
    Wynikają one ze sposobu postrzegania ich działalności. Mają obawy, że nazwa GS
    może odstręczać klientów. Dlatego niektóre z nich, jak na przykład Gminna
    Spółdzielnia w Jeleśni, zmieniają nazwy.
    My natomiast przy okazji przypominamy, że polska spółdzielczość ma korzenie
    znacznie dłuższe niż początki PRL-u. Sięgają one XIX wieku, a żywiołowy rozwój
    inicjatywy takie przeżywały w dwudziestoleciu międzywojennym. I w nowej,
    kapitalistycznej Polsce, tym bardziej potrzebne są takie formy wykraczania
    poza logikę wąsko pojętego rynku, zysku i efektywności oraz koncentracji
    własności prywatnej. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Ktora jozefowska podstawowka lepsza?
    szkoły - opinie
    Oj troszkę smutno się czyta niektóre posty. Nie z powodu różnicy zdań, tylko
    niektórych emocje poniosły zupełnie niepotrzebnie.

    Odniosę się tylko do niektórych rzeczy: krytyka jest wskazana jak najbardziej,
    także krytyka miejscowego tabu: szkół, przedszkoli czy przychodni. Ale krytyka
    konstruktywna. Jeśli komuś szkoła się nie podoba, to ma prawo zabrać z niej
    swoje dziecko, ale jak już ktoś napisał, nie jest to żadne rozwiązanie
    sytuacji. Zwłaszcza że problemy o których piszecie są do przeskoczenia.

    Pewnie że lepiej czekać aż inny rodzic za nas wszystko załatwi, a potem jeszcze
    narzekać, że działał nie dość szybko (to uwaga ogólna, chociaż zainspirowana
    gdzieś wyżej).
    A prawda jest taka, że bez wsparcia i nacisku rodziców szkoła oferuje
    tylko "pakiet podstawowy". Słusznie napisała do73 że nawet lekcje języka
    angielskiego musieliśmy sobie "wywalczyć", choć akurat w naszym
    wypadku "wywalczenie" to po prostu zgłoszenie prośby na zebraniu szkolnym i
    rada wychowawczyni, aby napisać w tej sprawie list do dyrekcji. Dzięki temu
    moje dziecko miało angielski od drugiej klasy, a następne roczniki już od
    pierwszej.

    Prawdą jest również, że trafiają się różne klasy (tu mówię głównie o
    rodzicach), a więc takie, gdzie nic się nie dzieje, bo najnormalniej w świecie
    nie ma się kto tym zająć i takie, gdzie dzieci mają full atrakcji.

    Ale przyczyny takiego stanu rzeczy są dwie: choć zabrzmi to może dziwnie,
    czasami trafia się klasa biedniejsza, czasami bogatsza. Tak samo jak trafiają
    się w klasie rodzice społeczni i aspołeczni. I dużo zależy od tego jak te siły
    się rozłożą. A wszystko to piszę z praktyki i obserwacji.
    Co więcej, moje dziecko zmieniło szkołę z powodu przeprowadzki z warszawskiej
    na józefowską i po prostu oniemieliśmy z zachwytu. A muszę przyznać, że bałam
    się tego bardzo i raczej spodziewałam się zmiany na gorsze. Żeby być jednak
    szczerą i sprawiedliwą muszę przyznać, że zachwyt dotyczył głównie organizacji,
    zajęć pozalekcyjych, atmosfery, wspaniałej pracy świetlicy i... dyrekcji
    otwartej na sugestie rodziców. Poziom niestety jest gorszy i to zauważalnie.
    Ale nic to, to jest szkoła podstawowa i moi koledzy - absolwenci dwójkowi
    pokończyli w większości bardzo dobre uczelnie.

    Do czego zmierzam? Ano do tego, że zamiast załamywać ręce sama działam i nie
    oglądam się na nikogo. Miałam momenty zwątpienia bo kilka razy spotkała mnie
    krytyka takich rodziców jak wyżej: wszystko było źle, prezenty mikołajkowe
    kiepskie, a wycieczki nie dość wspaniałe. I nie chodzi o to, żeby dzwonić po
    teatrach w godzinach pracy, ale o to, że na festynie szkolnym (który odbywa się
    w soboty) nie było ani jednej osoby chętnej do pomocy w zorganizowaniu stoiska.
    Okazało się, że to był jakiś klasowy marazm, bo po roku nastąpiły małe roszady
    dzieci (a więc i rodziców) i nagle okazało się że można.

    W tym roku rodzice dzieci "dwójkowych" zapewne wiedzą, że będzie organizowany
    następny festyn pod hasłem "unia eruopejska". Festyn, który wymaga ogromu
    zaangażowania ze strony rodziców, trzeba dzieciom zrobić stroje narodowe,
    wymyśleć program artystyczny (bo w trzeciej klasie to jeszcze sami nie
    wymyślą), przygotować potrawy regionalne, stoisko itd. Ogrom pracy! I wiecie
    co? zaangażowała się połowa rodziców w mojej klasie. Nawet ja, która obraziłam
    się na cały świat po jednym z zebrań Powiem szczerze, że wmontowałam się na
    maksa, bo muszę przygotować 44 pompony chirliderskie w barwach niemiec i w
    dodatku 12 maja obstawiam grilla. Ale wiecie co? Ogromnie się cieszę, bo widzę
    że rodzice zaczęli się wreszcie integrować: ktoś inny kupuje kiełbski, bułeczki
    i inne pierdoły, ktoś inny robi regionalne sałatki, piecze ciasta, kupuje
    flagę... tata, który się nigdy na zebraniach nie odzywał zrobi dzieciom nadruki
    na koszulkach zakupionych przez jeszcze innego rodzica. Ktoś przygotuje
    dzieciom płytę z podkładem muzycznym, ktoś nauczy kroków i będzie super.
    Ale to wszystko by się nie udało bez ogromnego zaangażowania ponad 10 osób.
    Czy w każej klasie znajdzie się taka dziesiątka?

    I jeszcze jedna refleksja: widziałam jak dziewczyny walczyły o przedszkole. Nie
    wszystkie metody popieram, ale osiągnęły cel. A przecież z tego co czytałam
    taka sytuacja trwała od lat. Co robili poprzedni rodzice? przeczekiwali,
    zapisywali dzieci gdzie indziej, chociaż tu mieliby dwa kroki lub... zabierali.

    Więc faktycznie rodzice dzielą się na trzy grupy: roszczeniowych, olewających
    wszystko i takich co staną na głowie jeśli trzeba żeby zamiast "pakietu
    podstawowego" był "pakiet ekstra"

    Do jakiej grupy należycie? Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: pielgrzymka na Jasna Góre
    Częstochowa, 16 sierpnia 2005 roku

    KOMUNIKAT BIURA PRASOWEGO URZĘDU MIASTA CZĘSTOCHOWY

    ?Lato z Jedynką?

    Znany jest szczegółowy scenariusz jutrzejszej audycji transmitowanej z
    Częstochowy -?Lata z Jedynką?, jednego z najbardziej oglądanych i lubianych
    programów I Programu publicznej telewizji.

    Studio na placu Biegańskiego. Początek o godzinie 6.30 ? witają prowadzący
    Jerzy Kisielewski i Agnieszka Szulim oraz Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona.
    W pierwszej części do godziny 8.00:
    - o współpracy międzynarodowej miasta, programie rewitalizacji
    śródmieścia oraz zagospodarowania rzeki Warty, projektach realizowanych z
    funduszy europejskich w Częstochowie a także powstaniu Parku Przemysłowego ?
    szansy na przyciągnięcie inwestorów do Częstochowy
    - potrawy regionalne ? żur zakonny, a także kociołek Zagłoby (wejście w
    dwóch częściach)
    - przedstawione zostaną praktyczne informacje dla turystów
    odwiedzających Częstochowę i okolice, w tym Jurę Krakowsko-Częstochowską
    - komendant komendantów ? Artur Hołubiczko ? opowie o roli straży
    miejskiej w obsłudze ruchu pielgrzymkowego
    - Jan Golonka - kustosz zbiorów na Jasnej Górze, oprowadzi gości po
    Bastionie św. Rocha i Golgocie Jasnogórskiej Dudy-Gracza
    - teledysk Muńka Staszczyka ? tu się urodził i tu się nauczył, że
    chłopaki nie płaczą
    - Jacek Koj przedstawi skansen archeologiczny na Rakowie
    - przegląd prasy lokalnej i ogólnopolskiej ( w dwóch częściach)
    przedstawi Anna Migalska ? dziennikarka częstochowskiej redakcji TVP w
    Katowicach
    - Automobilklub Częstochowski zaprezentuje stare zabytkowe samochody i
    zaprosi do udziału w Ogólnopolskim Zlocie Pojazdów Zabytkowych, który
    odbędzie się 1 września.
    - Prezentacja wystawy częstochowskich dziennikarzy - ?Solidarność.
    Prawda przeciw kłamstwu?.
    - O fenomenie pielgrzymowania na Jasną Górę opowie podprzeor Ojciec
    Sebastian Matecki
    - Z Ośrodka Jazdy Konnej "Pegaz" o niezwykłym pomyśle na wycieczki
    konne szlakiem Orlich Gniazd.
    - Rozmowa z Andrzejem Szewińskim o częstochowskiej siatkówce i AZS
    Częstochowa
    - Atrakcje Jury przedstawi przewodniczący Związku Gmin Jurajskich ?
    Adam Markowski
    - Piotr van der Goghen ? szef Jurajskiej Grupy GOPR przestrzegać będzie
    uprawiających wspinaczkę skałkową na Jurze
    - Konkurs o Częstochowie
    - Rzeźby balansujące Jerzego Kędziory
    - Prezentacja częstochowskiego sportu - rozmowa z Januszem Darochą
    wielokrotnym mistrzem świata i Europy w sportach lotniczych.
    - czestochowscy rowerzyści - Masa Krytyczna wymieni się z prowadzącymi
    odblaskami

    Część druga programu od 16.38 do 16.50:
    - dlaczego warto odwiedzić Częstochowę i jej okolice ? zachęci
    prezydent Tadeusz Wrona
    - wywiad z Katarzyną Deszcz ? dyrektorką częstochowskiego teatru ?
    laureatką Złotej Maski za reżyserię spektaklu ?Iwona Księżniczka Burgunda?
    - Mateusz Pospieszalski i Janusz Yanina Iwański przedstawią Miasto
    muzyki i kultury

    W programie także stałe pozycje: prognozy pogody, wiadomości, zaproszenia
    wakacyjne, teledyski.

    Zapraszamy mieszkańców Częstochowy do wizyty na placu Biegańskiego.

    Ireneusz Leśnikowski
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: LATO Z JEDYNKĄ W CZĘSTOCHOWIE
    LATO Z JEDYNKĄ W CZĘSTOCHOWIE
    Częstochowa, 16 sierpnia 2005 roku

    KOMUNIKAT BIURA PRASOWEGO URZĘDU MIASTA CZĘSTOCHOWY

    „Lato z Jedynką”

    Znany jest szczegółowy scenariusz jutrzejszej audycji transmitowanej z
    Częstochowy -”Lata z Jedynką”, jednego z najbardziej oglądanych i lubianych
    programów I Programu publicznej telewizji.

    Studio na placu Biegańskiego. Początek o godzinie 6.30 – witają prowadzący
    Jerzy Kisielewski i Agnieszka Szulim oraz Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona.
    W pierwszej części do godziny 8.00:
    - o współpracy międzynarodowej miasta, programie rewitalizacji
    śródmieścia oraz zagospodarowania rzeki Warty, projektach realizowanych z
    funduszy europejskich w Częstochowie a także powstaniu Parku Przemysłowego –
    szansy na przyciągnięcie inwestorów do Częstochowy
    - potrawy regionalne – żur zakonny, a także kociołek Zagłoby (wejście w
    dwóch częściach)
    - przedstawione zostaną praktyczne informacje dla turystów
    odwiedzających Częstochowę i okolice, w tym Jurę Krakowsko-Częstochowską
    - komendant komendantów – Artur Hołubiczko – opowie o roli straży
    miejskiej w obsłudze ruchu pielgrzymkowego
    - Jan Golonka - kustosz zbiorów na Jasnej Górze, oprowadzi gości po
    Bastionie św. Rocha i Golgocie Jasnogórskiej Dudy-Gracza
    - teledysk Muńka Staszczyka – tu się urodził i tu się nauczył, że
    chłopaki nie płaczą
    - Jacek Koj przedstawi skansen archeologiczny na Rakowie
    - przegląd prasy lokalnej i ogólnopolskiej ( w dwóch częściach)
    przedstawi Anna Migalska – dziennikarka częstochowskiej redakcji TVP w
    Katowicach
    - Automobilklub Częstochowski zaprezentuje stare zabytkowe samochody i
    zaprosi do udziału w Ogólnopolskim Zlocie Pojazdów Zabytkowych, który
    odbędzie się 1 września.
    - Prezentacja wystawy częstochowskich dziennikarzy - „Solidarność.
    Prawda przeciw kłamstwu”.
    - O fenomenie pielgrzymowania na Jasną Górę opowie podprzeor Ojciec
    Sebastian Matecki
    - Z Ośrodka Jazdy Konnej "Pegaz" o niezwykłym pomyśle na wycieczki
    konne szlakiem Orlich Gniazd.
    - Rozmowa z Andrzejem Szewińskim o częstochowskiej siatkówce i AZS
    Częstochowa
    - Atrakcje Jury przedstawi przewodniczący Związku Gmin Jurajskich –
    Adam Markowski
    - Piotr van der Goghen – szef Jurajskiej Grupy GOPR przestrzegać będzie
    uprawiających wspinaczkę skałkową na Jurze
    - Konkurs o Częstochowie
    - Rzeźby balansujące Jerzego Kędziory
    - Prezentacja częstochowskiego sportu - rozmowa z Januszem Darochą
    wielokrotnym mistrzem świata i Europy w sportach lotniczych.
    - czestochowscy rowerzyści - Masa Krytyczna wymieni się z prowadzącymi
    odblaskami

    Część druga programu od 16.38 do 16.50:
    - dlaczego warto odwiedzić Częstochowę i jej okolice – zachęci
    prezydent Tadeusz Wrona
    - wywiad z Katarzyną Deszcz – dyrektorką częstochowskiego teatru –
    laureatką Złotej Maski za reżyserię spektaklu „Iwona Księżniczka Burgunda”
    - Mateusz Pospieszalski i Janusz Yanina Iwański przedstawią Miasto
    muzyki i kultury

    W programie także stałe pozycje: prognozy pogody, wiadomości, zaproszenia
    wakacyjne, teledyski.

    Zapraszamy mieszkańców Częstochowy do wizyty na placu Biegańskiego.

    Ireneusz Leśnikowski Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: lato w śląskiej częstochowie
    SCENARIUSZ
    Jest Pan delikatnie mówiąć szalenie wybiórczy. Mam wrażenie, że najbardziej nie
    podoba się Panu to, że ten program w ogóle powstał. Jeszcze raz przekazuję
    scenariusz umieszczony wcześniej w osobnym poście.

    Częstochowa, 16 sierpnia 2005 roku

    KOMUNIKAT BIURA PRASOWEGO URZĘDU MIASTA CZĘSTOCHOWY

    „Lato z Jedynką”

    Znany jest szczegółowy scenariusz jutrzejszej audycji transmitowanej z
    Częstochowy -”Lata z Jedynką”, jednej z najbardziej oglądanych i lubianych
    audycji I Programu publicznej telewizji.

    Studio na placu Biegańskiego. Początek o godzinie 6.30 – witają prowadzący
    Jerzy Kisielewski i Agnieszka Szulim oraz Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona.
    W pierwszej części do godziny 8.00:
    - o współpracy międzynarodowej miasta, programie rewitalizacji
    śródmieścia oraz zagospodarowania rzeki Warty, projektach realizowanych z
    funduszy europejskich w Częstochowie a także powstaniu Parku Przemysłowego –
    szansy na przyciągnięcie inwestorów do Częstochowy
    - potrawy regionalne – żur zakonny, a także kociołek Zagłoby (wejście w
    dwóch częściach)
    - przedstawione zostaną praktyczne informacje dla turystów odwiedzających
    Częstochowę i okolice, w tym Jurę Krakowsko-Częstochowską
    - komendant komendantów – Artur Hałubiczko – opowie o roli straży
    miejskiej w obsłudze ruchu pielgrzymkowego
    - Jan Golonka - kustosz zbiorów na Jasnej Górze, oprowadzi gości po
    Bastionie św. Rocha i Golgocie Jasnogórskiej Dudy-Gracza kustosz zbiorów na
    Jasnej Górze
    - teledysk Muńka Staszczyka – tu się urodził i tu się nauczył, że
    chłopaki nie płaczą
    - Jacek Koj przedstawi skansen archeologiczny na Rakowie
    - przegląd prasy lokalnej i ogólnopolskiej ( w dwóch częściach)
    przedstawi Anna Migalska – dziennikarka częstochowskiej redakcji TVP w
    Katowicach
    - Automobilklub Częstochowski zaprezentuje stare zabytkowe samochody i
    zaprosi do udziału w Ogólnopolskim Zlocie Pojazdów Zabytkowych, który odbędzie
    się 1 września.
    - Prezentacja wystawy „Solidarność. Prawda przeciw kłamstwu”.
    - O fenomenie pielgrzymowania na Jasną Górę opowie podprzeor Ojciec
    Sebastian Matecki
    - Z Ośrodka Jazdy Konnej Pegaz o niezwykłym pomyśle na wycieczki konne
    szlakiem Orlich Gniazd.
    - Rozmowa z Andrzejem Szewińskim o częstochowskiej siatkówce i AZS
    Częstochowa
    - atrakcje Jury przedstawi przewodniczący Związku Gmin Jurajskich – Adam
    Markowski
    - Piotr van der Goghen – szef Jurajskiej Grupy GOPR przestrzegać będzie
    uprawiających wspinaczkę skałkową
    - Konkurs o Częstochowie
    - Rzeźby balansujące Jerzego Kędziory
    - Prezentacja częstochowskiego sportu - rozmowa z Januszem Darochą
    wielokrotnym mistrzem świata i Europy w sportach lotniczych.
    - Masa Krytyczna wymieni się z prowadzącym odblaskami

    Część druga programu od 16.38 do 16.50:
    - dlaczego warto odwiedzić Częstochowę i jej okolice – zachęci prezydent
    Tadeusz Wrona
    - wywiad z Katarzyną Deszcz – dyrektorką częstochowskiego teatru –
    laureatką Złotej Maski za reżyserię spektaklu „Iwona Księżniczka Burgunda”
    - Mateusz Pospieszalski i Janusz Yanina Iwański przedstawią Miasto muzyki
    i kultury
    W programie także stałe pozycje: prognozy pogody, wiadomości, zaproszenia
    wakacyjne, teledyski.

    Zapraszamy mieszkańców Częstochowy do wizyty na placu Biegańskiego.

    Ireneusz Leśnikowski

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zapraszamy do CZĘSTOCHOWY - "Lato z Jedynką"
    Zapraszamy do CZĘSTOCHOWY - "Lato z Jedynką"
    Częstochowa, 16 sierpnia 2005 roku

    KOMUNIKAT BIURA PRASOWEGO URZĘDU MIASTA CZĘSTOCHOWY

    ?Lato z Jedynką?

    Znany jest szczegółowy scenariusz jutrzejszej audycji transmitowanej z
    Częstochowy -?Lata z Jedynką?, jednego z najbardziej oglądanych i lubianych
    programów I Programu publicznej telewizji.

    Studio na placu Biegańskiego. Początek o godzinie 6.30 ? witają prowadzący
    Jerzy Kisielewski i Agnieszka Szulim oraz Prezydent Częstochowy Tadeusz Wrona.
    W pierwszej części do godziny 8.00:
    - o współpracy międzynarodowej miasta, programie rewitalizacji
    śródmieścia oraz zagospodarowania rzeki Warty, projektach realizowanych z
    funduszy europejskich w Częstochowie a także powstaniu Parku Przemysłowego ?
    szansy na przyciągnięcie inwestorów do Częstochowy
    - potrawy regionalne ? żur zakonny, a także kociołek Zagłoby (wejście w
    dwóch częściach)
    - przedstawione zostaną praktyczne informacje dla turystów
    odwiedzających Częstochowę i okolice, w tym Jurę Krakowsko-Częstochowską
    - komendant komendantów ? Artur Hołubiczko ? opowie o roli straży
    miejskiej w obsłudze ruchu pielgrzymkowego
    - Jan Golonka - kustosz zbiorów na Jasnej Górze, oprowadzi gości po
    Bastionie św. Rocha i Golgocie Jasnogórskiej Dudy-Gracza
    - teledysk Muńka Staszczyka ? tu się urodził i tu się nauczył, że
    chłopaki nie płaczą
    - Jacek Koj przedstawi skansen archeologiczny na Rakowie
    - przegląd prasy lokalnej i ogólnopolskiej ( w dwóch częściach)
    przedstawi Anna Migalska ? dziennikarka częstochowskiej redakcji TVP w
    Katowicach
    - Automobilklub Częstochowski zaprezentuje stare zabytkowe samochody i
    zaprosi do udziału w Ogólnopolskim Zlocie Pojazdów Zabytkowych, który
    odbędzie się 1 września.
    - Prezentacja wystawy częstochowskich dziennikarzy - ?Solidarność.
    Prawda przeciw kłamstwu?.
    - O fenomenie pielgrzymowania na Jasną Górę opowie podprzeor Ojciec
    Sebastian Matecki
    - Z Ośrodka Jazdy Konnej "Pegaz" o niezwykłym pomyśle na wycieczki
    konne szlakiem Orlich Gniazd.
    - Rozmowa z Andrzejem Szewińskim o częstochowskiej siatkówce i AZS
    Częstochowa
    - Atrakcje Jury przedstawi przewodniczący Związku Gmin Jurajskich ?
    Adam Markowski
    - Piotr van der Goghen ? szef Jurajskiej Grupy GOPR przestrzegać będzie
    uprawiających wspinaczkę skałkową na Jurze
    - Konkurs o Częstochowie
    - Rzeźby balansujące Jerzego Kędziory
    - Prezentacja częstochowskiego sportu - rozmowa z Januszem Darochą
    wielokrotnym mistrzem świata i Europy w sportach lotniczych.
    - czestochowscy rowerzyści - Masa Krytyczna wymieni się z prowadzącymi
    odblaskami

    Część druga programu od 16.38 do 16.50:
    - dlaczego warto odwiedzić Częstochowę i jej okolice ? zachęci
    prezydent Tadeusz Wrona
    - wywiad z Katarzyną Deszcz ? dyrektorką częstochowskiego teatru ?
    laureatką Złotej Maski za reżyserię spektaklu ?Iwona Księżniczka Burgunda?
    - Mateusz Pospieszalski i Janusz Yanina Iwański przedstawią Miasto
    muzyki i kultury

    W programie także stałe pozycje: prognozy pogody, wiadomości, zaproszenia
    wakacyjne, teledyski.

    Zapraszamy mieszkańców Częstochowy do wizyty na placu Biegańskiego.

    Ireneusz Leśnikowski
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Germańska fala zalewa piastowski Wrocław
    > To że budowle wracają do swoich dawnych nazw to nie jest germanizacja a jedynie
    > właściwa polityka historyczna ,

    Ludzie , mieszkańcy Wrocławia nie identyfikują się z miastem.
    Uczą się historii Polski ale nie znają podstawowych faktów z historii Dolnego
    Ślaska.Poniekąd jest to wynikiem programów nauczania ale przecież wiedzę nie
    czerpie się tylko ze szkoły.
    Ludzie nie interesują się historią Wrocławia bo to niemieckie miasto .
    Należałoby z tego wyciągnąć wnioski bo inaczej nic się nie zmieni.

    > jestem dumny z tego że Wrocław bez względu na to czy nazywa się Breslau ,
    > Vratislawia czy jeszcze inaczej z dnia na dzień pięknieje
    Ciekawe o jakiej dzielnicy piszesz.
    Porownując Wrocław z tym z poprzednich dekad uważam ze miasto brzydnie.
    Nie trzba czekać 10 lat aby to zauważyć. Często nie poznaję miejsca po 6-12
    miesiącach. Miasto zamienia się w wielki parking.
    Trudno zrobić dobre zdjęcie miasta.
    Kiedyś była piękna zieleń pozostawiona przez Niemców, niestety wichury i spaliny
    mocno ja przerzedziły.
    Kiedyś spore fundusze szły na klomby i trawniki , dziś na większości trawników
    stoją samochodu.
    Miasto odwróciło się od Odry. Dzisiejsza biała flota niczym nie przypomina
    starej. Zaglądałem ostnio do zoo i bardzo sie rozczarowałem.
    Stan parków fatalny, tramwaje jeżdżą wolniej niż kiedyś.Większość przystanków
    kolejowych zdewastowana.Coraz mniej osób spaceruje bo np. często trudno przejść
    przez chodnik zastawiony samochodami (szczególnie teraz trudno ominąć zaspy
    między autami.
    Kina , teatry, biblioteki piękne tylko mniej ich i są dalej niż kiedyś.
    Fontanna w Rynku czy pomnik Chrobrego nijak się mają do podobnych obiektów z
    dużych miast europejskich a i przez dziesięciolecia niewiele ich przybywa. Całe
    szczęście że pościągano z latarni te koszmarne krasnoludy.Nie wiem czy jest
    jedna ładna ulica , coś na kształt deptaka czy ciągu handlowego. Odnowiony
    Uniwerek czy Ossolineum to trochę mało jak na 20 lat.Miasto zostało oszpecone
    bilbordami i reklamami .Nawet w Rynku w oknach wiszą ordynarne reklamy.
    Tempo odnawiania miasta jest 10 razy mniejsze od tempa starzenia .
    Nie ma handlu ulicznego , typu pamiątki, potrawy regionalne.Praktycznie nie ma
    kiermaszy czy masowych imprez.
    Sport młodzieży, turystyka, rekreacja leży.
    Ludzie przestają dostrzegać uroki miasta ograniczając spędzanie wolnego czasu do
    telewizji i internetu ale trudno się im dziwić skoro miasto brzydnie z roku na
    rok a większość osób wychodzi na miasto tylko po to aby się czegoś napić bo
    niewiele się dzieje.
    W tej sytuacji coraz więcej osób wyprowadza się z miasta w ty i nasz prezydent.















    i jest otwarty na inn
    > e
    > kultury








    jako potomek dawnych wrocławian i Polak zarazem
    > jestem dumny z tego że Wrocław bez względu na to czy nazywa się Breslau ,
    > Vratislawia czy jeszcze inaczej z dnia na dzień pięknieje i jest otwarty na inn
    > e
    > kultury. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: WYSOWIANKO dziekujemy za dbanie o Gazete Gorlicką
    Drogi Jaro, jest też i druga strona medalu. W poniedziałek pojawiło się na
    łamach GG pierwsze od dawna śledztwo dziennikarskie ! Współpracownica Red. E.
    wprowadza nas stopniując napięcie niczym w dobrych "hiczkokach" w aferę
    tartianyków i waru. Otóż okazuje się że z narażeniem życia odwiedziła w Krynicy
    knajpę pod nazwą "Łemkowskie Jadło" (czy cóś podobnego) i pożarłszy z pół menu z
    przerażeniem stwierdziła że dania te jak też ich nazwy są imitacjami dań
    serwowanymi przez Suliczów w Gościnnej Chacie w Wysowej. Skandal - kto ośmielił
    się wyrabiać w Krynicy pierogi zwane "zlepieńcami" ! Kto osmielił się produkować
    i tam ów cienki kapuśniak zwany "warem" !
    A po tych konstatacjach, bez wnikania w temat obrzuca ową krynicką knajpę
    kilkoma inwektywami oraz wyraża się o tej restauracji że serwowane tam dania to
    "pomyje" oczywiscie zasłaniając się przy tym że nie jest to jej opinia ale takie
    opinie słyszała od siedzacych obok klientów.
    Moje konkluzje na tematy które porusza szanowna współredaktorka red. E. są takie:
    1. "Goscinna chata" gosci pewno redaktorów GG w trybie sponsorowanym,
    2. W Krynicy musieli słono zapłacić za "cienkie" potrawy głównie z maki i
    ziemniaków złożone i pewno po tym mają takie żale,
    3. W Wysowej płaci się równie słono za takie same potrawy. Jak wychodzę z
    Goscinnej chaty czuję się jak "warszawiak" - zawsze mam świadomość że mnie
    orżnięto na kasie. Takie same pierogi są nieraz w barach w Gorlicach po 3,5 zł
    za porcję !
    4. Nazw łemkowskich równie dobrze mogą używać w Wysowej jak i w Krynicy gdyż
    obie te miejscowosci leżą na Łemkowszczyźnie i obie były zamieszkane przez
    Łemków. Pietnowanie używania takich samych nazw na potrawy regionalne jest
    równie głupie (i tak samo skuteczne)jak zabranianie grania jednemu zespołowi
    znanej piosenki ludowej, bo wcześniej zagrał ją kto inny.
    "zastanawai mnie tylko jedno dlaczego Straż Miejska czesto gesto goni samochody
    dostawcze poruszające się po promenadzie choć jakoś towara dostarczyć muszą A
    szanowny pan redaktor bez skrepowania moze sobie wjechac w zasadzie pod same
    drzwi budynku" Jak to ?!
    Udajesz czy naprawdę nie wiesz ?
    Otóż, gdyby tak sie stało (dali mu mandat) w najbliższej wtorkowej GG byłby
    artykuł wypełniony wielu "zasłyszanymi na ulicy od Gorliczan" opiniami (pan
    Józef K, emeryt; pani Maria S. urzędniczka; czy Sławek C.bezrobotny - przecież
    ich znacie, czyż nie ?) o bardzo złej pracy Straży Miejskiej. Może i sam
    komendant zebrałby manto. Po prostu omijają go jak śmierdzące gówno ponieważ
    wszystkim wiadomo nie od wczoraj że jest mściwy i pamiętliwy.
    Podobnie było jeśli się nie mylę kiedy okradli mu domek letniskowy
    złodzieje-włamywacze. Zaraz był artykulik o gorlickiej przestepczości i że
    złodzieje są to moralne gnidy. Ot, moralność Kalego. Kali ukraść krowę - dobrze,
    Kalemu ukraść - źle!


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zakopane okiem turysty
    Zakopane okiem turysty
    Jak mało która miejscowość turystyczna,Zakopane jest doskonale przygotowane
    na przyjęcie turystów.Ktoś na Forum wczeniej napisał,że sł.porządkowe nie
    nadążają z oczyszczaniem i śmieci się walają;nie wziął pod uwagę ilości
    przewijających się tam ludzi...Sama widziałam,jak w przeciągu kilkunastu
    minut zapełniają się dopiero co opróżnione pojemniki i nie trzeba było długo
    czekać na porządkowych,którzy uwijali się jak w ukropie,aby
    nadążyć.Gastronomia na medal!Nie będę tu przytaczać nazw miejsc w których
    jadałam,cobście nie uznali tego jako kryptoreklamę,ale potrawy regionalne
    zadowolić mogą każde podniebienie...np.taka jagnięcinka w winie...mmmmm
    pychotka!Bardzo mi smakowały też placki z gotowanych zmielonych ziemniaków z
    przyprawami,pieczonych na blasze,z dodatkiem różnych sosów...No palce
    lizać.Tylko nie pamiętam jak się nazywają.....A co się wyjadłam
    bundzu/najbardziej smakował mi taki świeży,jeszcze
    nieodcieknięty/,bryndzy,tego mi nikt nie odbierze.Przywiozłam jeszcze nawet
    do domu.A chlebek!!!!!!!!!Same ochy i achy.Dotyczy to też komunikacji-te
    busiki to najlepszy pomysł!Zeby nie "busiarze",to nie raz nocowałabym w
    najmniej odpowiednim do tego miejscu-zawsze są pod ręką.Wyczytałam w
    Tygodniku Podh.,że mieli kłopoty z miejscem postojowym,ale to chyba
    działalność konkurencji/PKS/.Co by turyści zrobili bez nich?Mają wszelkie
    atuty w ręku;konkurencyjne ceny i dostępność w każdej chwili.Następna sprawa-
    noclegi-doprawdy,nie ma żadnego problemu,bo jeśli nawet ktoś zdecyduje się "z
    biegu" wpaść na Podhale,zawsze znajdzie jakieś lokum.Informacja turystyczna
    też jest super zorganizowana,a mapy i przewodniki można kupić wszędzie,nawet
    w sklepiespożywczym(!)No,nie mówiąc już o organizacji Festiwalu Folkloru Ziem
    Górskich.Doprawdy,postawili się organizatorzy,chwała im za to!Nie często
    zdarza sie uczestniczyć w takiej imprezie,ale to osobny temat.A co mi się nie
    podobało?Zwierzęta traktowane jako zabawki które przynoszą pieniądze.Konisie
    stojące całymi godzinami w pełnym słońcu,oczekując na chętnych na przejażdżkę
    dzieci/Gubałówka/....maleńkie owieczki prowadzane przez
    Krupówki,wykorzystywane do zdjęć/5zł!/,wąż boa/5zł/,pieski-szczeniaczki to
    samo.....no i konie w zaprzęgu na rupówkach,czy przy dworcu-godzinami
    czekające na kurs,który może zdarzyć się raz dziennie...bo tyle życzą sobie
    za przejazd,że chętnych jest niewielu...Notorycznie łamane jest prawo przez
    przewożników między parkingiem a Morskim Okiem;dopuszczalna ilość osób na
    wozie-15,a najczęściej jest grubo ponad/chyba że nie ma chętnych-martwe
    godziny/.Biorą do oporu nie bacząc,że zwierze ledwo ciągnie ten ciężar pod
    górę,zziajane,bezsilne,iść musi bo bat w robocie...Przykro patrzeć.Pod górę
    50zł od osoby,z górki 30 i biegiem po następnych turystów,biegiem!kasa czeka!
    Zauważyłam też,że niektóre konie miały nieprawidłowe podkowy,a jeden miał po
    prostu resztki...i utykał.No coment.Ale widziałam też,że niektórzy bardzo
    dbali o swoje koniki,obcierali z potu,obmywali,poili ,sprawdzali,że tak
    powiem,samopoczucie zwierzęcia,miło popatrzeć.Nie oceniam nikogo,to są tylko
    spostrzeżena turystki.Różni ludzie bywają na tym świecie....w każdym
    miejscu,nie tylko na Podhalu.Czy zareagowałam ?Byłam świadkiem,jak został
    potraktowany ktoś,kto zwrócił uwagę jednemu góralowi-również-No coment..Innym
    razem,na Gubałówce,turyści zapytali bacę/Bacówka z napisem zachęcającym do
    kupna żętycy i sera/,czy ma jeszcze trochę tych pyszności,usłyszeli-nie tylko
    oni-"jazda mi stąd,bośta są upierdliwi".To po kiego diabła ta reklama?Stado
    owiec leżało sobie w cieniu,jakieś dziecko chciało zobaczyć z trochę bliższej
    odległości,a ty wychyla się baca z kijem i każe płacić,bo pogoni...Ale,tak
    jak powiedziałam,są ludzie i ludziska.Ogólnie rzecz biorąc,miałam bardzo dużo
    miłych również doświadczeń,spotkałam się rownież z sympatycznymi
    góralami,bardzo życzliwymi,wesołymi,spędziłam wspaniały tydzień pośród gór i
    górali,nawiązałam nowe znajomości,mam mnóstwo miłych wspomnień i wrażeń...Do
    zobaczenia za rok!Tam nie można nie wracać............Pozdrawiam serdecznie
    wszystkich Podhalańczyków i forumowiczów!
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Sprawa Przekąsek: Knajpa głośna? Paragraf się z...
    Drogi ciekawy_świata. Odpowiedz mi, masz problem czytania ze zrozumieniem? Czy
    Starówkę tylko na pocztówkach widziałeś? A może światła wielkiego miasta Cię
    oślepiły?

    Na Starówce jest mnóstwo kulturalnych imprez: Jazz, kabaretony, koncerty od
    muzyki starodawnej, przez szanty i bawarskie przyśpiewki. Jest się przy czym
    bawić, tylko trzeba mieć kasę. Nie masz, trudno. Chcesz darmowej muzyki na
    spacerze zapraszam na koncerty na placu Zamkowym, Wianki czy dawniej Święto
    Trybuny Ludu. Jak jesteś przy forsie możesz jeszcze na spacerze posłuchać pisków
    i dźwięków w wesołym miasteczku.

    W pojęciu spokój mieszczą się normy kulturowe i zasady życia społecznego. Nie
    wiesz co to jest? To nie zabieraj głosu w dyskusji tylko się ucz.

    Kto powiedział, że Starówka jest zarżnięta? Jak mówiłem, to że Ciebie nie stać
    na wejście do lokalu z muzyką, czy przedstawieniem, to nie znaczy, że na
    Starówce nic się nie dzieje. Już oczami wyobraźni widzę smętnego spacerowicza z
    kukurydzą w ręku, który marudzi: tu za drogo, tam za ciasno, tu za wytwornie...
    o! kataryniarz jest. Zrobię sobie z nim zdjęcie.
    Dalsze twoje wywody, to właśnie w tym stylu, drzewa, piaskownice...

    Porównywanie jednego chamstwa (Angole w Krakowie), jako mniejsze z innym
    chamstwem, w zupełni oddaje twoją mentalność.

    W Fortecy, tu Cię zaskoczę, bywam dość regularnie. Właśnie na eventach, pokazach
    biżuterii, zjeździe uczniów warszawskiego PWST i jej odpowiednika w Budapeszcie.
    Tam również dużo się dzieje. I znowu Cię zmartwię. Trzeba być na niektóre
    imprezy zaproszonym. Nie jesteś, trudno. Z tym argumentem wyskoczyłeś przed
    szereg. Lokal bez problemu dostosował się do próśb mieszkańców. Imprezy dalej
    się odbywają i jednocześnie nikomu to nie przeszkadza. Niepojęte? Zastanów się
    nad tym.

    Ludzie kiszą się w piekarniach czy w fortach na Mokotowie właśnie dlatego, że
    ich nie stać na Stare Miasto. Chcesz ogródków z tanim piwem w jej okolicy?
    Miałeś. Ogródki nad Wisłą. Efekt - w przeciągu 3 lat 4 trupy. Dlaczego? Może w
    lokalach z tanim alkoholem ludzie nie umieją pić...

    Wspominanie dzikich lat 90. z muzyką disco-polo na każdym chodniku (na Starówce
    też), z bijatykami z Policją w dniu wagarowicza, to odniesienie się do
    najgorszych tradycji. Tęsknisz? Bazarek w Wołominie zapewni Ci te atrakcje. O
    przestępczości w rejonie Barbakanu, nawet nie będę wspominał. I tu znowu Cię
    zaskoczę. O przywrócenie spokoju w tym rejonie najbardziej naciskali....
    restauratorzy z Nowego Miasta. Klient po prostu zawracał na Rynku znów na plac
    Zamkowy.

    Teraz Stare i Nowe Miasto rozkwita. Latem co tydzień były potrawy regionalne na
    Nowym Rynku, teraz jest Jarmark Wileński na starym.

    Zanim coś napiszesz, zapoznaj się z tematem, a nie wylewasz żale, jak to było
    fajnie w młodości obalić piwo na murach. Kompromitujesz się po prostu.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wróciłem z RIVA DIVA pytajcie!!!
    Z tą rewelacyjnością to przesada. Przede wszystkim na tle drugiego sztandarowego
    hotelu GTI (właściwie to KAYI Group) czyli Donny to Diva wypada tak sobie.
    Akurat mamy porównanie bo jesteśmy po 3 hoteleach w Turcji. Niestety opinie
    Niemców na Holiday Check są uzasadnione - personel porażka.
    UWAGA! Żeby była jasność. To jest dobry hotel, ale jak ktoś trafnie napisał z
    tymi Exclusive 5 gwiazdek przesada. Infrastruktura w i położenie hotelu jest
    super, ale...
    1. Na dzień dobry recepcjonista usiłował wymusić bakszysz - kazał nam czekać 10
    min. na pokój. Pewnie bym mu dał, ale szlag mnie trafił bo to wyglądało gorzej
    jak w Egipcie (co tam normalne, nie jest normalne w Turcji), a i tak kwaterowali
    z rozdzielnika. Np. rodziny z dziećmi na 1 piętrze i gość po prostu musiał dać
    nam przyzwoity pokój z widokiem na morze.
    2. W hotelu jest bałagan po stronie zarządzania. Nas rozwaliło jak w środku dnia
    przyszli goście i malowali cuchnącym lakierem alejkę koło basenów. Zajęło im to
    zresztą 3 dni... (jak w kraju). Szczytem było gdy zapełniła się sala głównej
    restauracji w godzinie lunchu i ludzie nie mieli gdzie siedzieć, a menadżer
    zamknął taśmą pół sali i się patrzył na stojących bezradnie ludzi.
    3. W hotelu był 1 (słownie: jeden) ratownik, który zresztą gdzieś sobie łaził.
    Plaża (zresztą piękna) w praktyce była nie strzeżona.
    4. Jedzenie jest bardzo smaczne, ale wybór potraw jest stosunkowo mały. Na oko 2
    razy mniej dań niż w Donnie. Denne są zwłaszcza śniadania. Właściwie to są
    jajka: sadzone, naleśniki, jajecznica, gotowane oraz parówki i dwa rodzaje
    wędlin. Pomijając sałatki i frytki(?) to by było na tyle...
    Razi też mała liczba owoców i nie najlepszej jakości - zwłaszcza arbuzy co
    chwilę były niedojrzałe. Za to grill i potrawy regionalne z kociołków ekstra
    -polecam.
    5. Na kolacji kelnerów jest za mało, czyli w godzinie szczytu i się trzeba
    prosić, żeby ktoś przyszedł podać napoje. Ja sie wręcz raz wdałem w awanturę z
    menadżerem sali, który mnie przepraszał.
    6. Zawodzą zupełnie goście sprzątający restaurację, zwłaszcza w części dla
    rodzin z dziecmi. Na stolikach zdarza się, że leżą brudne talerze, a rozbitej
    szklanki nikt nie usunął przez pół godziny - z ciekawości patrzyłem na zegarek.
    Etc. Etc. Zgrzytów organizacyjnych jest dużo więcej. Nie chce mi się pisać, bo
    się irytuje. Ale... To jest b. dobry hotel, tylko, że obecnie te 5 gwiazdek jest
    KOMPLETNIE nieuzasadnione - to są zasłużone 4.
    A już nie wiadomo zupełnie czemu Diva jest droższa od Donny. Jeśli się
    zastanawiacie, to zdecydowanie polecam Donne. Jeśli nie macie porównania do
    innych hoteli w Turcji pewnie będziecie zachwyceni. Ja niestety miałem
    porównanie (tylko w tym roku byłem drugi raz)i te w sumie przecież drobiazgi
    potwornie mnie raziły. W ekskluzywnym hotelu 5 gwiazdkowym ich po prostu nie
    powinno być... Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Słowacki Raj
    Ja troszke o kursach walut i innych takich...
    Bardzo opłaca sie robić zakupy w marketach a paliwo kupować na dużych stacjach
    gdzie tez płaci się kartą - po przeliczeniu wyjdzie taniej niż w najtańszym
    Polskim kantorze.
    Mieszkaliśmy w Hrabusicach - miejscowosć położona rewelacyjnie, ze wspaniałym
    idokiem na Tatry, wszędzie w miarę blisko, a jak przyjechało sie samochodem to
    juz w ogóle spoko. co prawda jest tam mały "-" dla bardziej wybrednych - pokoje
    są bez łazienek (i to w calych Hrabusicach), jest tam na wylocie w kierunku
    Pily motel o wyższym standardzie , ale nie było wolnych miejsc, dlatego jezeli
    ktos chce mieć bardziej wyśrubowane warunki to niech lepiej poszuka w
    internecie i zarezerwuje wcześniej a jak większą grupa jedzie to dobrze wynając
    cały domek. Oczywiście są tez drogie hotele - w Hrabusicach jest taklki jeden
    za około 1000 sk za dobę od osoby. Jezeli komuś odpowiada pokój ze wspólnymi
    sanitariatami na 3 pokoje to spokojnie coś takiego znajdzie bez rezerwacji.
    Klimat wioski jest rewelacyjny - około 19.00 na ulicy robi się tłok jak w
    Krakowie na rynku nawet nieznajomi Słowacy witają sie z tobą, poza tym
    zapełniaja się knajpki. podobnie jest na szlaku - tak jak za dawnych czasów w
    Bieszczadach.
    Trzeba uwazać na cygańskie dzieci, ogólnie są sympatyczni ale czasami potrafia
    zajsć za skórę - mi chcieli spuścić powietrze z samochodu, no ale chyba ich
    wypłoszyłem. poza tym cyganie "cyganią" - potrafia wciskać kit - nam np.
    własciciel posesji z małżonką mówili że jaskinia lodowa jest juz zamknięta a
    defakto była otwarta do końca września, poza tym wg. nich szło znaczne
    ocieplenie i polepszenie pogody (to też było dalekie od prawdy).
    Szlaki - normalnie rewelacja. Jest to mieszanka Orlej Perci, Karkonoszy,
    Bieszczad i Bóg wie jeszcze czego. Ludzi bardzo mało, zwłaszcza we wrześniu - a
    jak już są to głównie Polacy troszke Niemców, Węgrów i maleńko Słowaków i
    Czechów. Warunek - trzeba mieć dobrą koordynację ruchów, brak lęku przestrzeni
    i lubić chodzić po drabinkach. Dobre buty są konieczne i lepiej kupić je w
    Polsce bo na Słowacji wypada o około 50 zł drożej, poza tym mały wybór.
    Jedzonko - w Hrabusicach przy poczcie jest bardzo sympatyczna i tania knajpka,
    Blisko jest tez do Popradu gdzie na głównej ulicy jest kilka fajnych
    restauracyjek. Opłaca się tam brać potrawy regionalne - obiad dla 2 osób z
    napojami - około 17-20PLN. drożej wychodzi jeżeli ktoś preferuje zbliżona do
    polskiej kuchnię- schabowy z kapuchą ;) - wtedy ceny są jak w Polsce albo i
    wyższe (np. w Tatrzańskiej Łomnicy - ale to było podczas jazdy do Słowackiego
    Raju). Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 145 wyników • 1, 2

    Design by flankerds.com