Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powłoka ziemska
Temat: Chciałam wyrazić głęboką wdzięczność
Chciałam wyrazić głęboką wdzięczność
za skrócenie forumowego wstępniaka, co pozwala dogrzebać sie do pierwszego
wątku szybciej i bez nadmiernego wysiłku palcy. Nie mówiąc już o tym, że dziś
(w Krakowie śnieżyca, dojdzie i do mnie pewnie)znacznie mi bliższe duchowo i
cieleśnie są czekolada i wino oraz
powłoka ziemska wymęczona niż wszelkie nad
ojczyzną zdumienia.
Idę po kawę i coś słodkiego.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dla elodii
Dla elodii
Aby zawsze byla usmiechnieta i trzymala dystans do swiata
Listy Maryli z Wereazczaków Puttkamerowej
oraz Adama Mickiewicza
(...) Stanęłam więc w Bolcenikach, niedaleko Wilna.
Oddychamy tem samem powietrzem co wy, i gdy moja
powłoka ziemska przykuta tutaj, to moja stęskniona dusza
rwie się ku wam. Cierpienia moralne i fizyczne wciąż gonią
za mną, ale pewną ulgę mi przynosi nadzieja zobaczenia
wkrótce osób drogich memu sercu.
Jeżeli w życiu miewam niektóre chwile przyjemne,
zawdzięczam je miłej waszej korespondencji. Panie Tomaszu,
bo nie możesz sobie wyobrazić, jaką mi sprawił radość
twój list ostatni i śliczna poezja, którą mi uprzejmie
przesłałeś. (...)
18 marca 1822 r.
Cierpisz, mój przyjacielu. Jesteś nieszczęśliwy, przybity.
Powiedz mi, co sprawia męki twoje i jakie na to lekarstwo?
Zapomnij o mnie, przyjacielu, (...) ale na miłość Boga szanuj
zdrowie twoje, kochany panie Tomaszu, które raz postradane,
nie daje się odzyskać. Po tej małej macierzyńskiej radzie
muszę kończyć, bo się czuję bardzo źle, mam wielką gorączkę
z strasznym bólem głowy i od dwóch dni leżę w łóżku
i ruszyć się nie mogę.
Żegnam cię więc, kochany Panie Tomaszu, bądź zdrów
i spokojny. Słońce jaśniejsze znów pokaże się po tem
zaćmieniu. Żegnam cię raz jeszcze. Nie zapominaj
nieobecnej przyjaciółki.
M.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Gdzie są umarli??
Masz na mysli ich ciala?,
powloki? czy ich kochane przez nas "dusze", ich
myslenie, ich humor, niepowtarzalna aura, gest, ich zart....., te dusze, ktore
kochalismy za to, jakimi byli tu na ziemi ze swoimi slabosciami, nie znajac ich
prawdziwej natury przyslonientej
powloka ziemska?.
Ciala sa niestety w grobie...:-((( az trudno uwierzyc:-((((
Te cieple rece mojej kochanej mamy staly sie zimne, sztywne, te rece, ktore cale
zycie calowalam sa w grobie!, pod zimna ziemia!!!!:-(, ktore wielbilam...., jej
piekna jeszcze mloda twarz stala sie woskowa, jej lsniace, krucze wlosy staly
sie matowe, ale pomimo tego byla piekna, jak zawsze....
Nic, ale to nic jej martwe, kochane cialo nie przypominalo mi jej tak naprawde,
bo bylo bez duszy,
powloka doczesna....
Jak stalam w kostnicy zegnajac sie z mama, nie oszalalam, bo jej dusza byla przy
mnie i jest w dalszym ciagu.........To ona sni mi sie dzien w dzien, rozmawia ze
mna w snach, bardzo realnie i z sensem, bo bym inaczej oszalala.....
A dusze sa tam gdzie powinny byc.......
Oto namiastka "smiertelnych" wrot do nieba, ktore zaledwie liznelam:
video.google.pl/videoplay?docid=21810613207786382#
Ps.
3misio, napisz prosze kogo oplakujesz?
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Trochę nadziei
Osmiorniczko,
skosztowalam i liznelam zaledwie (bedac w smierci klinicznej) pieknosc zycia na
tamtym swiecie jako dziecko, nie przekraczajac granicy zycia i smierci.
A to graniczne przezycie bylo bardziej realne od terazniejszosci, wiec nie umie
sobie wyobrazic po prawdziwym przejsciu, realnosci tamtego swiata..........
nasze umysly sa za marne zeby to objac......, wiem, ze po smierci jestesmy w
stanie to wszystko zrozumiec..., ale nie teraz, naszym skapym umyslem.....
Do dzisiaj pamietam barwy kwiatow po tamtej stronie, nawet ich zapach mam w
moich nozdrzach po dzis, spiew nieziemskich pieknych ptakow, bylo to
paredziesiat lat temu, a o dziwo nie umie sobie przypomniec co robilam przed
3-ma miesiacami.....(?????)
Podobno bylam wtedy po reanimacji 20-sto minutowej, zkapitulowanej jak to nazwal
ordynator szpitala, i potem 30 minut martwa (a mozg obumiera po paru minutach
bez doplywu tlenu(???), bylam martwa od przeszlo pol godziny po
reanimacji!!!!!!!!!, czyli 50 minut od ustania pracy serca!!!! przykryto moje
martwe cialo po reanimacji sztywnym (skrochmalonym) przescieradlem smiertelnym
(co obserwowalam bedac "martwa"!!!) i przewieziono moje lozko z cialem do
poczekalni kostniczej (korytarz kostnicy)......
Niby "martwa", nie interesujaca sie juz wiecej moja
powloka ziemska (byla mi
obca), unosilam sie w gorze korytarza szpitalnego, moglam wszystko obserwowac
na co mialam ochote i przenosic sie nawet na ostatnie pietro szpitala (co mi nie
wolno bylo za zycia) obserwujac poczynania lekarzy operujacych (byly tam sale
operacyjne i izolatki), poznajac zakatki tajemniczego nie osiagalnego mi za
zycia zaulkow szpitala.
Moja dziecieca radosc byla nie do opisania, nagle nikt mi niczego nie mogl
zabronic, bylam "czysta", i bardziej madrzejszym istnieniem od "ziemskich
istot", nawet od mamy i taty (za zycia dla mnie "Bogow"). Ale towarzyszyly mi
jasne "anioly" zebym nie przekraczala jakiejs granicy.....czulam ich obecnosc i
wiedzialam co mi wolno a co nie..., i jako dziecko wiedzialam wszystko: o sensie
zycia, smierci....., wszystko bylo jasne i mialo sens.
.....a moja dusza byla napelniona szczesciem, spokojem, jasnoscia i miloscia
jakie nigdy w zyciu nie zaznalam (a moi rodzice kochali mnie do bolu, bo ich
tylko milosc znalam).
Widzialam moich rodzicow zachodzacych sie placzem w poczekalni szpitalnej
rozmawiajacymi z lekarzem prowadzacym, nie wiedzialam dlaczego placza, ale
chcialam dac od siebie znak, zeby nie plakali, mowilam, blagalam, a oni mnie
niestety nie slyszeli i nie widzieli...., wiem, ze bylam zla na nich, gdyz mnie
ignorowali, czego nigdy nie robili wczesniej....
Po spotkaniu ze swiatloscia (co opislam wszesniej), wrocilam na ten ziemski
padol pelna bolesci i tesknoty za moim prawdziwym domem......
Jezeli to byl wymysl mojego umierajacego mozgu (po 50-ciu minutach od ustania
pracy serca), to kazdemu czlowiekowi darujacemu swoje organy dla ratowania zycia
innemu, nalezy sie totalna narkoza, bo on jeszcze
zyje..............................................
.........rozmawialam z czlowiekiem, ktory sie obudzil po 2-ch dniach po
stwierdzeniu zgonu.........................:-))))))))))))), w kostnicy przy
ubieraniu do trumny....., polamali mu kosci przy skladaniu
rak.......................
No i kiedy konczy sie nasze zycie?????????? po paru minutach? czy po paru
dniach??????? a moze wogole sie nie konczy??? Te pytania juz znam, ale ja znam
tez na nie odpowiec-)))))))))))
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl