Linki
menu      Potęga jednego e-maila
menu      Potęga liczb
menu      potęgą PHP
menu      Potęga podświadomości
menu      Potęga strachu
menu      Potęga smaku herbert
menu      powiat grodziski
menu      Potrawy z soli
menu      Potwierdzenie dostarczenia SMS
menu      Powiat nyski
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • lkloc7.opx.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Potęga smaku





    Temat: "Sposób na internetowego żula" :-))
    "Sposób na internetowego żula" :-))
    Tekst pod tym tytułem znalazłem dziś na WP i poniżej go zamieszczam:

    Michał Sędzikowski

    >> Odpowiadając na publikację Michała Zabłockiego pt. "Więcej nie znaczy
    mądrzej", muszę stwierdzić, że najlepszym sposobem na internetowego żula jest
    zlekceważenie go. Nikt przy zdrowych zmysłach, nie wdaje się w potyczki słowne
    ze sterczącymi na rogach ulic baranami, szukającymi zaczepki.

    Nie ma sensu im mówić, że są prymitywni, bo oni już to wiedzą. Podobnie w na
    sieci roi się od tego rodzaju "rogów", opanowanych przez spienionych
    obywateli. Zjawisko internetowej anonimowości ujawniło, że największą frajdą,
    dla rzeszy ludzi jest możliwość uczynienia bliźniemu maksymalnej ilości ohydy,
    w minimalnym czasie.

    Co do żydożerców to wydaje mi się, że są to osoby zakompleksione, rozpaczliwe
    potrzebujący identyfikacji z jakąkolwiek grupą społeczną. A że nie dysponują
    żadną rzeczową wiedzą wybierają grupę, w której wystarczy znać podstawowy
    zasób wyzwisk, by do niej należeć. Mogę się założyć, że gdyby do owego
    żydożercy, przyszła grupa Żydów i poprosiła go, żeby zrobił z nimi porządek,
    to biedaczysko ewakuowałoby się oknem. W istocie byłby to jego pierwszy
    kontakt z Żydem.

    Ciekawym zjawiskiem jest, jak to Michał Zabłocki określił, grupa "prostaków
    udających wyrafinowanych intelektualistów". Wspólną ich cechą jest złudzenie
    chwały, która staje się ich udziałem w momencie kiedy kogoś znieważą w
    przemyślny sposób. Zwracam się tutaj do tej grupy: Gdy ktoś was personalnie
    znieważył w przemyślny sposób, uznaliście go za erudytę, czy zdiagnozowaliście
    w nim debila? To prawo działa w dwie strony.

    Bardzo dobrze, że szlifujecie styl i gimnastykujecie umysł, używając tych
    jakże wymyślnych związków frazeologicznych. Ale na Boga! Róbcie to w imię
    jakichś realnych idei, a nie wyłącznie dla sportu, skandując do obrzydzenia
    znudzone hasła, tudzież, do rana udowadniając rozmówcy, że jest przy was
    intelektualnym zerem. Sam fakt, że z nim polemizujecie, świadczy o czymś
    zupełnie odwrotnym. Odwołując się do wiersza Herberta "Potęga smaku" - zanim
    się wybierze jakąś ideologię, należy się najpierw wsłuchać w rytm jej bębnów i
    piszczałek. Dlaczego mam wrażenie, że gros internetowych wypowiedzi brzmi jak
    orwellowski seans nienawiści? Jest to niesmaczne, a co gorsza - nudne.

    "Zaiste ich retoryka była aż nazbyt parciana (...)
    łańcuchy tautologii parę pojęć jak cepy
    dialektyka oprawców żadnej dystynkcji w rozumowaniu"

    Zbigniew Herbert – "Potęga smaku" <<

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kaczor ma rację - jetsem ZOMO...
    Kolenda-Zaleska:
    Był w telewizji TVN taki program "Mamy cię". Wystarczyło nagrywać za pomocą
    ukrytej kamery osobę publiczną w sytuacji dla niej kłopotliwej, a potem już
    tylko obserwować, co z tego wyniknie. I z satysfakcją podpatrywać, jak człowiek
    sobie radzi w sytuacjach, a to zabawnych, a to nieprawdopodobnych, a to całkiem
    trudnych. Był to oprócz zabawy także test - kamery bezlitośnie obnażały wady,
    słabości, przywary. Czasem wielkość, czasem małość. I dawały świadectwo, czy
    dany delikwent jest po prostu człowiekiem przyzwoitym. Z klasą.

    W telewizji TVN znów pojawiło się "Mamy cię", ale już nie w rozrywkowym, ale
    zupełnie poważnym wydaniu. Cała Polska widziała ministrów polskiego rządu
    negocjujących polityczne poparcie w poselskiej sypialni. Nieistotne w tym
    przypadku są okoliczności. Nie ma znaczenia polityczny kontekst. Nieważne, czy
    od rozmów z panią Beger zależała likwidacja WSI i rozgromienie układu. Ważne
    jest tylko jedno - jak zachowali się ministrowie? Czy okazali się ludźmi z
    klasą? Czy zdali test przed ukrytą kamerą? Test przyzwoitości.

    Nic więcej nie ma znaczenia. Żaden układ, żadne prowokacje służb tajnych czy
    jawnych. Ani to, że Beger wiedziała o nagraniu, a on nie wiedział. Otóż
    ministrowie testu nie zdali, a formacja, którą reprezentowali, nie zdała go po
    stokroć. Nie mieli pojęcia, że są nagrywani, i te okoliczności jeszcze bardziej
    ich obciążają. Pokazali się z tej najprawdziwszej strony, bez pudru, który jak
    maska przykrywa prawdziwą twarz. Nieważne są okoliczności, którymi potem przez
    wiele godzin i dni próbowano usprawiedliwiać i tłumaczyć te zawstydzające
    sceny. Ważne jest tylko to, czy Adam Lipiński i Wojciech Mojzesowicz zachowali
    się przyzwoicie.

    Gwoli sprawiedliwości trzeba dodać, że dla Lipińskiego sytuacja, w której się
    znalazł, nie była komfortowa, widać było, jak go ona uwiera. Jednak zamiast
    wstać i wyjść, brnął dalej w absurdalne dyskusje o stanowiskach, wekslach i
    miejscach na listach. Cena za przyzwoitość okazała się dramatycznie niska. Parę
    stanowisk i trochę pieniędzy z państwowej kasy.

    Tym bardziej to wszystko smutne, że przecież symbolicznym patronem rewolucji
    moralnej, która była podobno celem obecnej władzy, miał być Zbigniew Herbert:
    To wcale nie wymagało wielkiego charakteru/ nasza odmowa niezgoda i upór/
    mieliśmy odrobinę koniecznej odwagi/ lecz w gruncie rzeczy była to sprawa
    smaku. Adam Lipiński, znany opozycjonista, na pewno znał ten wiersz, bo dzięki
    niemu w czasach PRL-u wielu ludziom udawało się przetrwać bez skazy. Potęga
    smaku wygrywała z potęgą reżimu. Tego egzaminu w wolnej Polsce nie tylko nie
    zdał minister, ale też jego koledzy o podobnej jak on biografii. Zamiast
    prostych słów przeprosin za naganne i nieprzyzwoite zachowanie wytoczono
    armaty - o próbie obalenia rządu przez siły układu. Jeśli coś dziś może obalić
    ten rząd, to ministrowie pozbawieni smaku, a nie prawdziwi bądź urojeni
    przeciwnicy.

    Opozycja używała sobie na rządzie, ile wlezie. Wykorzystała sytuację? Jej
    zbójeckie prawo. Zresztą to i tak nie ma znaczenia. Bo znaczenie mają tylko te
    sceny w hotelowym pokoju. I tylko to nas powinno interesować. Bo to także dla
    nas bardzo ważna lekcja, żeby nigdy nie ulegać pokusie i zawsze postępować
    nienagannie.

    A na koniec apel. Rząd postawił sobie za cel wychowanie dzieci i młodzieży w
    duchu patriotycznym. Bardzo Panów Proszę: Moja córka ma 11 lat i całe życie
    przed sobą. Bardzo was proszę, zostawcie ją w spokoju. Nie uczcie jej
    patriotyzmu a la IV RP. Niech szuka wzorów do naśladowania w I, II i III
    Rzeczypospolitej. A nawet w PRL-u, który stworzył wspaniałych bohaterów walki o
    niepodległość. Jednym z nich był Adam Lipiński.

    Jaki defekt ma w sobie IV RP, że bohaterowie zamieniają się w symbole
    politycznego upadku obyczajów? Dopóki go nie naprawicie, dajcie mojej córce
    spokój. Nie uczcie jej, że Polska to łup, że władza jest celem, a nie środkiem,
    że można naginać swoje postępowanie do okoliczności. Zajmijcie się najpierw
    sobą. Żeby, gdy znów wam krzykną: "Mamy cię", pojawiły się kwiaty, a nie wstyd
    i zażenowanie.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co to są "Rymy Częstochowskie"???????
    Pomylka
    A zarazem poprwka.
    Owszem powyzszy wiersz nalezy do 'slam poetry'.
    Ponizszy rowniez,
    ale
    chodzi o 'Rymy Czestochowskie'
    i w tym 'slmie' sa:

    MACIEJ KACZKA
    Potęga smaku 2004

    słuchajcie!
    mam wam do powiedzenia
    coś genialnego arcy
    niech mnie przeto słuchają
    dzieci, młodzież
    i chciałoby się dodać: starcy
    tak nakazuje figura retoryczna
    ale zabrania poprawność polityczna

    czego u licha chce publika
    od slamowego zawodnika?
    państwa tu z przodu serc dotyka
    złotego wieku poetyka
    a tamci – bliżej dozownika
    złotego płynu – o wybrykach
    myślą coby się z śmiechu zsikać
    z rozziewu jaźni łapię bzika
    i wyjdę na schizofrenika
    a psik!
    do tego jeszcze pewna klika
    chmurnych krytyków mi wytyka
    że ta jarmarczna słów muzyka
    języka ekwilibrystyka
    to nie jest sztuka tylko >sztyka<
    co przeciętniackim gustom styka
    klęczy nad kiczem jak jan styka
    malując boga
    w łagiewnikach

    módlmy się:
    niech ta kaczka dzika
    raz wreszcie z rymów się wypsztyka
    niech jej się gryka pozatyka
    gulgot umilknie jej indyka
    a teraz będzie polemika
    z tym co napisał do "dziennika"
    zarozumiały jeden pisak
    notatka w prasie była, cytat:
    „s z l a m p o e t y c k i”
    - ot krytyka
    co z kaczki zrobić chce szlamnika
    (jest taki ptak) lecz ja mam nicka
    jam niejednego przeciwnika
    w konkursie picia flup z nocnika
    zbił w pantałyku po dwóch łykach!

    ja moi mili nie unikam
    ciosów z refleksem nożownika
    jak nakazuje mi etyka
    artykuł cały w filipikach
    piszę i wyślę do "neewsweeka"
    względnie go kupi "polityka"
    albo – przydałaby się wtyka,
    do "powszechnego tygodnika"...
    nieważne, ważne by publika
    otrzyma szczery komunikat:
    czym jest naprawdę szlam... tfu! slam, bo
    tytuł brzmi: p o e t y c k i e s z a m b o

    ehe eh
    aż mnie zatyka, ja pierdykam
    tonę! ześlijcie ratownika!
    z niebios czubeczek niech patyka
    poda, jakoś się wykuśtykam
    z obleśnej brei zęzy mazi
    łajdacze więzy niech odkazi
    w otworów ciała trójcę świętą
    - w dołeczek w brodzie dwa w polikach -
    wstrzyknie trójchlorozygomentol
    ja znak pokutny - smugę ciemną
    między zębami maznę henną
    wyflegmię z niej czarciego kreta
    to mi się stworzy cel i meta-
    foryka jak z modlitewnika:

    przemień mą zmierzwioną szczotę syfiastych kaczych piór w rząd posrebrzanych
    pisaków nie serią przeraźliwych faków i kwaków strach odgoń lecz naucz zwalczać
    go potęgą smaku

    i niech zatańczy mi nad głową
    herbert do pary z potęgową
    walcząc z miernotą w takt walczyka
    * * * @ ogórek strzyka
    bawcie się. ja mykam



    Z tomu Wiosna, wyd. Lampa i Iskra Boża, Warszawa 2005

    * * *




    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Listy - "Zapach trupa"
    polemika-"Zapach trupa"
    O SKUTKACH PEWNEGO ZAPACHU


    To już kolejny raz dziennikarka „Gazety Wyborczej” (w Krakowie)
    p. Katarzyna Bik pozwala sobie na obraźliwe sformułowania wobec
    artystów, których prace graficzne prezentowane były na wystawach
    w Krakowie. Przypomnieć należy choćby jej tekst zat. „Niechlubna
    kolekcja” o zbiorach graficznych Związku Polskich Artystów
    Plastyków pokazanych na wystawie w salach „Arsenału” Muzeum
    Narodowego w Krakowie,
    a w ostatnim czasie (wydanie „Gazety Wyborczej” z 11–12
    października 2003) na turpistyczny kopniak zasłużyła
    wystawa „Krakowska grafika lat 70.” prezentowana
    w galerii Anny Iglińskiej. Właściwie można byłoby z tym
    forowaniem subiektywnych
    i złośliwych ocen przejść do porządku dziennego (w sytuacji
    kiedy widać, że ktoś nie bardzo wie z jaką motyką wybrać się na
    Parnas), gdyby nie słowa wprost obrażające artystów, no
    i przede wszystkim niekompetencja historyka sztuki i recenzenta
    wystaw co do właściwej charakterystyki źródeł powstawania i
    inspiracji grafiki lat 70-tych oraz znaczenia dla malarstwa XX
    wieku Francisa Bacona. Wykazał to w swoim liście do „Gazety
    Wyborczej” artysta grafik Włodzimierz Kotkowski, profesor ASP w
    Krakowie. Dla mnie jednak szokujące w tekście Katarzyny Bik jest
    zestawienie na równi, jako „indywidualności”, takich nazwisk,
    jak Jerzy Panek i Jacek Stokłosa (nie biorących udziału w
    wystawie), o których pani Bik się upomina. Pierwszy, z
    gigantycznym dorobkiem malarskim i graficznym, uznawany za
    najwybitniejszego polskiego drzeworytnika, drugi - aktualnie
    plastyk miejski - o dorobku nieznanym, w niczym nie
    porównywalnym do Jerzego Panka.

    Na sztukę brakuje miejsca w prasie, w życiu, a jeżeli już się
    ona jakoś wychyli, zwłaszcza ta z perspektywy lat, to trzeba jej
    zdrowo przywalić, pozbawić złudzeń,
    a najlepiej korzeni i tożsamości. W krótkim tekście zat. „Trupi
    zapach” Katarzyna Bik nie uzasadnia i nie przeprowadza
    argumentacji swojej oceny grafiki lat 70-tych, oceny
    bezwzględnej i sugerującej napływ trupiej woni, smutku i
    strachu. A przecież można było tę wystawę zupełnie inaczej
    zobaczyć, mieć bardziej optymistyczne i pozytywne odczucia.
    Niestety, zdarza się, że piszący o sztuce recenzent pisze
    jednoznacznie i arbitralnie najczęściej wtedy, kiedy nie ma
    dobrej intuicji i wyczucia oraz kiedy impertynencko maskuje
    mankamenty swego znawstwa. Nie ma się oczywiście już o co bić,
    gdy chodzi o trupa, ale czy tak jest naprawdę...? Czy pani Bik
    nie pozwala sobie za dużo obrażając artystów, forując błędne lub
    kontrowersyjne wyroki na ich dzieła ...? Dlatego chcąc nie chcąc
    trzeba ująć się za obrażanymi artystami i zwrócić uwagę że to,
    co zostało napisane w tekście „Trupi zapach”, jest
    przeprowadzone tendencyjnie, jest obraźliwe i niesmaczne. To
    tylko forowanie skrajnych ocen nie poparte argumentacją oraz
    używanie określeń dość drastycznych i obrzydliwych. Należy
    oczywiście rozumieć metaforyczną ekspresję „trupiego zapachu”
    oraz tolerować wolność słowa, poglądów i opinii, ale w gruncie
    rzeczy jest to sprawa smaku. W gruncie rzeczy nie było aż takiej
    potrzeby, aby „wstać i wycedzić szyderstwo”, jak pisał
    w swoim znanym wierszu „Potęga smaku” Zbigniew Herbert... Nie
    było wystarczających powodów i uzasadnionej potrzeby!!!...




    Stanisław Tabisz


    Kraków, 20. 10. 2003.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: J. Kaczyński nie jest idiotą. Jest niebezpieczny..
    Twoje wypowiedzi na tym forum to nieomal placówki zdrowego
    rozsądku.... nawet jeśli się z czymś nie do końca zgadzam, to z
    wielką przyjemnością czytam wypowiedzi wyważone i uczciwie
    krytyczne. Ale z racji profesji brakuje mi w nich jednego elementu.
    Jest nim...

    Kwestia smaku. Potęga smaku - jak mawiał Książę.

    Ktoś mógłby się z tego pośmiać, przypomnieć pięknoduchów z PD
    średnio radzących sobie z rzeczywistoscią. Ale czy jest to element,
    który należy lekceważyć? Czy jeśli ludzie u władzy uważają, że
    każdego można publicznie opluć, znaleźć na niego w nocy kwity,
    oskarżyć, wydać wyrok szybciej niż sąd, poniżyć - to możemy
    oczekiwać, że jakość naszego życia codziennego na tym nie ucierpi?
    Oczekiwać możemy, ale moim zdaniem to właśnie jest naiwność. Znam
    osobiście kilka wykształconych osób, które wyjechały z kraju głównie
    z powodu nastroju.

    A przecież tamta ekipa miała na koncie działania nie tylko
    nieetetyczne. Przecież nie śniło nam się, gdy aresztowania
    dokonywały się w świetle kamer, a Mularczyk w nocy wyszukiwał kwity,
    których nawet nie zdążył przeczytać... Gdy Ziobro wyrok wydawał w
    wiadomościach telewizyjnych... gdy ekipa pisowska pokazywała filmy z
    korytarzy hotelowch, ne których ktoś był, a potem go nie było, i to
    już służyło za dowód... Czy przyśnił nam się minister Giertych? Że
    jest nieetetyczny, to może tylko problem mojej przesadnej
    wrażliwości, ale nie przyśniło nam się, że zwalniał ludzi z pracy za
    jedno zdanie z książki... że jego zastępca deklarował wprost, że
    zablokuje awans zawodowy nauczycieli przynaleznych
    do "niewłaściwych" związków zawodowych... Gdy rozwalał cały spis
    lektur wycinając z niego właściwie wszystko poza Sienkiewiczem,
    Kossak Szcucką i kilkoma książkami hierarchów... Czy przysnił nam
    się Lepper jako wicepremier, człowiek mający na koncie zwykłe
    pobicie, przestępca z wyrokiem? Czy Kaczyński jest w stanie iść na
    układ z diabłem, to nie wiem, ale że z przestępcą - jesli będzie mu
    to potrzebne - to niestety wszyscy wiemy.

    Na pewno na tym forum pojawią się "różni tacy" konserwatyści, którzy
    będa pisać w tonie politowania, przecież nic takiego się nie stało,
    ta ekipa była nieudolna... (strach pomysleć, co by było, gdyby ta
    ekipa była "udolna"). Czasem wydaje mi się, że ich ton politowania
    to tylko ukrywanie wyrzutów sumienia, ale w końcu nie mnie sądzić.

    Ale odpowiadając na Twój post - ja mam takie dwa momenty, gdy jako
    ateista jestem skłony widzieć w naszej historii internwencję
    opatrzności ;-)). To jest upadek komuny bez jednego wystrzału (po
    200 latach sarmackiego powolnego upadku, 120 zaborów, sanacji,
    wojnie i 50 latach komuny, tych wszystkich nieszczęściach
    rujnujących kraj i materię społeczną) udał nam się cud, na który, bo
    ja wiem, czy zasłużyliśmy. I drugi - mniejszy, ale jednak - gdy IV
    RP zdechła szbyciej, niż ktokolwiek się spodziewał, mimo świetnej
    koniuktury gospodarczej na świecie i tego, że w tamtych okresie z
    ekonomią poradziłby sobie każdy. Mimo wsparcia potęgi Kościoła. Mimo
    swego populizmu. Jeżeli pamiętacie, jak "cud nad Wisłą" definiował
    Żeromski, to tu mamy do czynienia z bardzo podobną sytuacją.

    Na koniec - oczywiście, mimo wszystko porównywanie Kaczyńskiego,
    Ziobry i Giertycha z Hitlerem, Himmlerem i Goebbelsem to rzecz mcno
    na wyrost. Ale jeden punkt bezwzględnie jest wspólny - tamtych
    trzech również początkowo nikt nie traktował poważnie. Jest taki
    film - pewnie każdy szanujący sie forumowicz go zna - "Kabaret". I
    jest w nim scena, gdy naziści tłuką jakiegoś komucha. A niemiecki
    konsewartysta stwierdza z pogardą i politowaniem "oni się przydadza -
    zrobią porzadek z komuchami, a potem my ich pogonimy". Co było
    dalej - każdy wie. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: DLA TYCH KTORZY CHCA SOCJALIZMu...
    Gość portalu: chrizz napisał(a):

    > Stary, twoje gadanie,że kapitalizm jest dobry tylko ludzie nie potrafią go
    > wprowadzić przypomina mi tekst jakiegoś lewicowca (nie wszyscy spośró nas
    > lewicowców mówią tylko mądre rzeczy), system był dobry ale ludzie źli.
    > Myślałem że z takich rzeczy sięwyśmiewasz a tu proszęsam je powielasz

    Zle mnie zrozumiales...
    Ale, w sumie, zgadzam sie, ze moj tekst mozna bylo tak odczytac,
    czyli jak wypowiedz w stylu starego komunisty:
    "Sytem jest dobry tylko ludzie do bani"


    Chodzilo mi o cos troszke innego:
    Tak sie sklada, ze od ponad 2 lat jestem w Niemczech. I mam mozliwosc
    obserwowania jak dziala tzw. kapitalizm. Niemcy jest to jeden z najbogatszych
    krajow swiata i uwazany za jeden z najlepszych do zycia.
    Skad to sie wzielo ?
    Uwazam, ze MIEDZY INNYMI jest to wynikiem takiego a nie innego charakteru,
    takiej a nie innej mentalnosci narodu, ktory ten dobrobyt budowal (pomijam inne
    czynniki, nie sa one tematem tej dyskusji).
    Niemcy potrafili i potrafia ciezko pracowac, sa solidni, sytematyczni, potrafia
    wspolpracowac ze soba, umieja planowac, szanuja swoja prace.
    Nie mow mi, ze to wszystko nie ma znaczenia !
    A popatrz teraz na to co sie dzieje u nas w sejmie, w szkolach, w zakladach
    pracy,
    sklepach, na ulicy. W porownaniu z Niemcami panuje u nas po prostu burdel.
    Ludzie, ktorzy chca cos zrobic maja bardzo utrudnione zycie.
    Nie mow, ze winny jest temu system.
    Bo w Polsce na obecnym etapie, NIEZALEZNIE
    JAKI system by probowac wprowadzic, bedzie burdel.
    To wynika z naszego podejscia do pracy, z naszej odpowiedzialnosci,
    z naszej kultury. Przykre ale prawdziwe.
    A powodem takiej a nie innej sytuacji jest to,
    ze socjalizm sprzyjal rozwojowi tych
    negatywnych cech w naszym spoleczenstwie...

    > TO czy ktoś ma 70 lat czy 43 nie ma znaczenia - najlepiej jakby człowiek mógł
    > się wypowiadać jak ma ok. 1000 lat no bo jeszcze o monarchię patrymonianą
    > feudalizm będzie bogatszy i będzie mógł się z nami tą wiedzą podzielić

    W tym akurat wypadku ma to znaczenie. Chodzi o to, ze wiele osob majacych
    po 40 lat nie ma pojecia o tym jak naprawde wygladalo budowanie tego
    "wspanialego" systemu. Ile osob zostalo wymordowanych, ile zgnojonych,
    ile musialo wyemigrowac.
    Znaja praktycznie tylko czasy Gierka.
    Chwalac socjalizm wspominaja, ze mieli "zapewniona prace, wczasy
    i cos_tam_jeszcze".
    Zastanawia mnie, jak mozna takimi argumentami usprawiedliwiac
    system, ktory w swych zalozeniach jest sytemem totalitarnym, zbrodniczym...
    Jest to po prostu zenujace...
    Hitler tez zapewnil prace wielu ludziom, postawil na nogi przemysl niemiecki,
    odbudowal w ludziach wiare w swoj narod itp itd
    Mozna wymyslic jeszcze wiele takich argumentow.
    I co, sa to argumenty usprawiedliwiajace jego polityke ???

    Pozdrawiam

    Zapluty Karzel Reakcji

    P.S. Tym co usprawiedliwiaja socjalizm polecam
    "Zniewolony umysl" Milosza
    oraz pewien wiersz Herberta: "Potega smaku".
    (Tak przy okazji - zwroc uwage na wiek
    obu poetow. Takie analizy mogli stworzyc
    jedynie ci co obserwowali od poczatku powstawanie
    tego "cudownego" systemu). Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: (O: ____ Humor z Forumowych Zapisow ____:O)
    (O: ____ Humor z Forumowych Zapisow ____:O)
    • HOMO SAPIENS - puste slowa (8) Gość:
    ...ale tylko na glodniaka

    • Głupi czy Zyd? (1) watto
    ...watto dylematto

    • List otwarty do Prezydenta USA G.Busha! (3) Gość: Polak
    ...czlowieku przeciez on ledwo po angielsku czyta...


    • Pedały nam grożą (145) Gość: luka
    ...niesamowite!! mnie to tylko grozi lysina, a temu pedaly


    • Świat potrzebuje żandarma (15) oleg3
    ...a jak!! Swiat ozenic takze!

    • Wstydzę się, że jestem Polką!!!!!!!!!!!!!!!!!... (117) Gość: xxxsa
    ...tak jakby wiekszych powodow do wstydu nie miala...

    • SLOWO DO PANA ADAMA MICHNIKA (108) Gość: EUROMIR
    ...rozleglo sie konfidencjonalne mruczenie

    • Czy ktokolwiek poslucha Papieza? (1) Gość: ent
    ...moze i poslucha tylko czy co zrozumie...


    • po iraku przyjdzie kolej na Iran. (5) Gość: jeja
    ...oczywiscie!! leci alfabetycznie

    • czemu nie atakujo Kuby i Castro ? (9) Gość: Ja
    ...dostali cynk, ze wymienieni wyjechali na Bahama albo Jamajke.

    • 6 miesięcy więzienia za co ? (3) Gość: zibi
    ...no tak, jeszcze jeden co struga glupa

    • * OBEJRZYJ FILMY * (1) Gość: Gambit
    ...nic z tego, drugi raz nie dam sie nabrac

    • Kwaśniewski znowu pieprzy dyrdymały! (3) Gość: Poker
    ...bo dyrdymaly winny byc pikantne

    • Daj pacyfistom bombę (1) Gość: jkl
    ...rozumiem ze pokojowa

    • Obcinanie języka, uszu, kończyn, miażdżenie s... (21) Gość: AdamM
    ...to czesc reklamy punktu oferujacego takze tatuaze i piercing

    • Władcy marionetek (30) nczas.com
    ...wlasnie

    • ** __ Dyplomacja Przemocy __ ** (21) krzys52
    ...po nim mozna sie i tego spodziewac

    • Wezwanie do pacyfistow idiotow i innych ..... (2) Gość: wojtek
    ...czyli wezwanie do wszystkich

    • List otwarty do Adama Michnika (4) Gość: www.poprostu.pl
    ...teraz EUROMIR zakonspirowal sie w “poprostu”

    • amerykanska propaganda KWITNIE! (1) Gość: aris
    ...no przecie wiosna )

    • Co sie kryje w środku Busha. (1) watto
    ...spytaj Kwasniewskiego z Millerem – gdy tylko sie wyslizgna

    Potęga smaku (3) watto
    ...niezly jest tez smak potegi

    • Jak to dobrze, ze Polska daleko od Iraku (5) gini
    ...powiedziala, cieszac sie ze Belgia jeszcze dalej

    Prawie 3.5 miliona Polakow bez pracy - (23) Gość: AdamM
    ...jest sie z czego cieszyc - wiekszosc pracuje

    • O-q-wa Urban boi się panicznie śmierci HA!HA! (3) Gość: f
    ...na jego miejscu takze balbys sie panicznie

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Obejrzałem "PASJĘ"...
    Do Perły jest... :))))
    Gość portalu: Perła napisał(a):

    perla napisał:

    > Luzerze, wszystko zachachmęciłeś, pomieszałeś i zmanipulowałeś, w czym
    > pewno moja wina jest, bo Ci pozwoliłem na to. Podobno cierpię ostatnio
    > na zaburzenia w komunikacji i używam zbyt dużych skrótów myślowych, a
    > więc to moja wina jest.

    Drogi Perło, niczego nie chachmęciłem, nie mieszałem i nie manipulowałem.
    To Ty, jak zwykle chachmęcisz, żeby choć trochę wyszło na Twoje, jeśli już się
    nie da w całości.

    > Natomiast chciałbym zauważyć nieśmiało, iż Twój hura optymizm co do
    > nakręcenia dobrej wersji Ewangelii w przyszłym wieku, mnie osobiście nie
    > udziela się. Tak jak nie sądzę, aby ktoś żyjący w XIX wieku przeżywał
    > szczególnie fakt, i pod koniec XX wieku samolot powszechnie dostępny
    > będzie.

    Po pierwsze: gdzie Ty u mnie dostrzegłeś hurraoptymizm? To jest tylko nadzieja
    i mozolna, uparta wiara w ludzki geniusz, kiedyś tam rozniecony boską iskrą.
    Po drugie: samolot stał się w XX wieku ogólnie dostępny w przeciągu życia
    jednego zaledwie pokolenia, tak więc - nie upadaj na duchu. )

    > Wyśmiewasz aktualnych twórców, vide Ich Troje, podnosząc pod niebiosa, i
    > tak już wyniesionych - Bacha, Mozarta, Haydna, Lutosławskiego.

    Znowu nieścisłość lub nadinterpretacja: "Ich troje" to nie twórcy - to:
    odtwórcy, a - w najlepszym razie - wytwórcy (O "Bayerze Fullu już nie
    wspominając... : )) )
    A Bach, Mozart czy Haydn nijakiego wynoszenia pod niebiosa nie potrzebują,
    gdyż, jak sam napisałeś - oni już tam są. Ja tylko to zauważam. ).

    > Ja z góry się zastrzegam, iż zjawiska typu M. Wiśniewski, czy jak tam ten
    > pedzio nazywa się, są dla mnie gniotem. Ale gniotem pożytecznym jednak.
    > Czy Ty wiesz, że płyty tych wielkich dotowane są? Z pieniędzy
    > zarobionych na sprzedaży płyt tych gniotów właśnie. Dlatego nie
    > wymądrzaj się Luzer, i pamiętaj, że jak nabywasz którąś tam symfonię
    > kogoś tam, to tylko dzięki temu, iż pedzio Wiśniewski założył sobie nowy
    > kolczyk, czym spowodował zwiększoną sprzedaż swoich płyt, a to z kolei
    > umożliwiło wytłoczenie płyt z muzyką wielkich, co by taki esteta jak Ty,
    > mógł posłuchać IX Symfonii van Beethovena sobie. Taka brutalna
    > rzeczywistość jest, fantasto.

    Eee, Perła, truizmy wypisujesz. Toć nawet pan O'Grodnick z "Being There"
    wiedział, że jeśli się chce, by rozkwitły róże, najprzód trza końskiego gówna
    nawieźć. Bez nawozu - ani rusz. Ja działkę uprawiam, więc nie do mnie z takimi
    pouczeniami. )
    Mnie chodzi tylko o to, by, z racji zarobków pana W. nie przyklejać mu
    etykietki twórcy sztuki. Jeszcze wiecej od niego zarabiają ludzie, którzy kręcą
    filmy pornograficzne. I co? Też ich nazwiesz wielkimi artystami, bo jednostka
    monetarna na to wskazuje??
    Perła, zaprawdę, powiadam Ci - blask złota Cię oślepia. )


    > Wyśmiałeś moją nieśmiałą teorię, iż kultura towarem rynkowym jest, i
    > podlega jednostce monetarnej. OK. Ale co w takim razie decyduje o
    > "jakości > sztuki"? Tego to już nie napisałeś.

    Myślałem, że wiesz? Poczytaj u Herberta o czymś takim jak potęga smaku,
    to będziesz wiedział. )

    > Tzn. napisałeś w domyśle, że jakość sztuki to Ty sam wyznaczasz. Kultura
    > wysoka, to taka z jaką Luzer obcuje. Reszta to gnioty są.

    Nie - to Ty napisałeś. Za Twoje domysły nigdy odpowiedzialności nie brałem,
    a teraz - tym bardziej nie biorę. )

    > Ale skoro jesteśmy, przy następnym wieku, XXII znaczy się, to skąd wiesz
    > co z naszych czasów uznane będzie? Twórcy sprzed wieków, którymi
    > obecnie zachwycasz się, byli niedocenieni delikatnie mówiąc. Szwędali się
    > głodni i obdarci, chałturząc co się da tylko.

    Uogólniasz, jak zwykle. Uogólnienia wychodzą Ci rewelacyjnie. Tymczasem, np.,
    Mozart raczej nie bywał niedoceniany - uchodził wręcz za geniusza, czego
    Saglieri nie mógł mu darować. Również Bach cieszył się wielkim uznaniem i nigdy
    głodny, ani obdarty nie chodził i o chleb martwić się nie musiał.

    > I kto wie, czy za sto lat Kantor zupełnie zapomniany będzie, a taki
    > Wiśniewski tkwił będzie w elektronicznych podręcznikach jako wybitny
    > przedstawiciel muzyki przełomu XX/XXI wieku. Bo przecież Kantor
    > obecnie doceniony jest, a Wiśniewski chałturzy tylko.

    Sam nie wierzysz w to, co tu napisałeś, więc i polemizował z tym nie będę...


    > Ty Luzer pragniesz obcować tylko z kulturą wysoką, co Ci się chwali, ale
    > zganić muszę sposób, iż za nasze podatki tego obcowania chcesz.
    > Bo jak taki Wiśniewski na to nie zarobi, to trzeba będzie dobrać się do
    > podatków naszych. Co byś odpowiednie doznania estetyczne miał.

    I znowu - "Świat według Perły". ) Gdzie to sobie wyczytałeś, że ja chcę
    obcować z kulturą wysoką za nasze podatki?
    Ja marzę o sprawnie działającym systemie prywatnego mecenatu, jako drzewiej
    bywało. Marzę o czasach, kiedy ludziom bogatym będzie się opłacało wykładać
    pieniądze na finansowanie kultury wysokiej. Na fundusze stypendialne dla
    młodych, obiecujących twórców. Podatków, jak dla mnie,
    w ogóle może nie być, byle system sprawnie działał.
    Poza tym, nie wiem, Perło, dlaczego tak drażni Cię moje zapotrzebowanie na
    doznania estetyczne. Kompleksy jakieś u Ciebie?
    Daj spokój! Przecież mnie Twoje przaśne gusta nie wadzą...? )


    > Ale abyś nie miał mnie za zupełnie straconego, to obiecuję, iż do Krikoteki
    > wpadnę. A jak wrócę to popędzę do Gardzienic prosto Będziesz
    > usatysfakcjonowany Luzerze?

    No, będę trochę usatysfakcjonowany, pod warunkiem wszakże, że nie zrobisz tego
    li tylko dlatego, by mnie usatysfakcjonować. )


    Pozdrawiam podróżnika
    i szczęśliwych peregrynacji życzę.

    Luzer )






    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy mężczyzna o poglądach lewicowych jest nadal MĘŻCZYZNĄ?
    Gość portalu: Perła napisał(a):

    > Doskonale. Właśnie dzieki PRYWATNYM sponsorom. A dopiero w XX zaczeło to
    > podupadać. Ciekawe jest, że to własnie w XX w. pojawił sie na dobre socjalizm i
    > wiele innych rzeczy też podupadło!

    Ha, ha, zgrabna figura demagogiczna: w XX w. pojawił się socjalizm, więc rynek
    (kapitalizm) zaczął wykańczać sztukę. Brawo!
    A propos pierwszego zdania: nie - SPONSOROM, a - MECENASOM. Różnica jest ogromna.
    Pisałem kiedyś na ten temat taki mini-eseik. Gdybyś przysłał mi do mojej skrytki
    swój e-mail, przesłałbym Ci go. W maksymalnym skrócie: mecenasowi zależy na
    sztuce, sponsorowi na zysku. Dlatego ten drugi wykłada kasę raczej tylko na
    dochodowe przedsięwzięcia.

    >
    > Tylko dlaczego w szkołach likwiduje się muzykę, plastykę czy prace
    > ręczne? Znam jednego który został rzeźbiarzem europejskiego formatu bo na
    > lekcji prac ręcznych odkrył talent rzeźbiąc w mydle. Nie wspominam już w ogóle
    > o takich rzeczach jak kółka teatralne.

    Perła, tu się z Tobą zgadzam w stu procentach. Sam przez parę lat pracowałem w
    szkole, mam żonę nauczycielkę i znam te sprawy. Likwiduje się te wszystkie jakże
    pożyteczne rzeczy, bo nie ma na nie pieniędzy. Pieniądze w szkolnictwie marnuje
    się za to na durne, niedorobione reformy, które tylko pomnażają kosztowną
    administrację (mnóstwo nowych foteli dyrektorów gimnazjów i ich zastępców - w
    domyśle: mnóstwo dodatków funkcyjnych do pensji). Jaki sens mniało wprowadzanie
    gimnazjów, skoro nie ma do nich żadnej selekcji, a co za tym idzie nie ma
    podnoszenia poziomu? Wszyscy muszą je ukończyć tak jak podstawówke? Ale to temat
    na osobny wątek dyskusji.


    > "No, zgoda, ale jeden Świetlicki wiosny nie czyni. Wtedy debiutowały całe
    > generacje: Barańczak, Zagajewski, Lipska, Kozioł, Hillar i wielu, wielu innych.
    >
    > A
    > dzisiaj? Szkoda gadać. Widziałeś w księgarni jakieś tomiki młodych,
    > debiutujących
    > poetów? Ja od lat na nic takiego się nie natknąłem."
    >
    > Wiesz Luzer, to taka sinusoida. Czasy Andrzeja Bursy minęły na razie. Kiedyś
    > znowu będzie na takich zapotrzebowanie.

    Przy takiej polityce? Bardzo wątpię.


    > Prawdziwi zapaleńcy poradzą sobie. A trudności tylko wzmagają ich postęp.

    No, dobrze, prawdziwi zapaleńcy poradzą sobie, niech Ci będzie. Ale
    tych "prawdziwych" jest garstka. A co z tymi "niezdecydowanymi" na co postawić?
    Co z tymi, którzy, być może, nie będą żyli sztuką, ale dla nich ma ona walor
    wychowawczy. Poprzez kontakt z wyrafinowanym pięknem w życiu unikną wielu pokus
    do podłych zachowań w wieku dojrzałym. Potęga smaku, jak pisał Herbert, uratowała
    wielu przed upodleniem się w chwilach ekstremalnych wyborów. Myślę, że estetyka
    jest matką etyki, więc chyba warto inwestować środki finansowe w jej
    kształtowanie, czyż nie?


    > W Mediolanie spotkałem Kantora. Przedstawienia, wywiady, artykuły w
    > Corielle della Sera czy Il Giornale. I w telewizji. Robił tam ciężką kasę.

    Kantor robił kasę na swej popularności i charyzmie, nie na przedstawieniach. Jego
    teatr spełnia wszystkie wyznaczniki teatru amatorskiego. Łącznie z aktorami-
    amatorami, którzy nigdy nie zostali żadnymi gwiazdami. Można powiedzieć tak:
    Kantor był profesjonalistą, który robił wielki amatorski teatr. Zawodowy teatr
    robi np. Hanuszkiewicz.

    > Ostatnio "amatorski" Mądzik prezentował się w Indiach. Spróbuj Ty ze swoim tam
    > pojechać.

    Chyba nie sądzisz, że pojechał tam, za zarobione na teatrze pieniądze. Oczywiście
    zapłacił za nie jego mecenas. Nas tam nie zaproszą, gdyż nasz teatr nie jest tak
    wybitny jak teatr Mądzika, ale mimo wszystko sprawia nam dużo frajdy. No i
    staramy się, by był jak najlepszy. Parę Grand Prix na ogólnopolskich przeglądach
    amatorskich teatrów już zgarnęliśmy.

    > O, nieprawda. zobacz ile zespołów upadło razem z komunizmem. Kto był dobry
    > pozostał.

    Popatrz jednak na sprawę wnikliwiej. Budka Suflera zapłaciła jednak sporą cenę
    artystyczną za przetrwanie: z bezkomromisowej rockowej kapeli stała się typowym,
    komercyjnym zespołem popowym z pseudorockowym aranżem. Robią kasę, tłukąc
    seryjnie komercyjne hity. Zauważyłeś jakąś zasadniczą różnicę między
    np. "Tangiem", a "Balem wszystkich świętych"? To się nazywa dojeniem schematu.
    Co do Niemena, to, niczego mu nie ujmując, jest już szacownym klasykiem (czyli:
    dinozaurem), który wykonuje jedynie swoje stare utwory, zmieniając, co najwyżej
    aranże (najczęściej na gorsze), natomiast od dawien dawna nie stworzył niczego
    wybitnego. Nawet jego muzyka do spektakli teatralnych jest taka sobie. W Ameryce
    byłby już skończony jako twórca. Wypadłby z rynku.
    Zauważyłeś, że w starej, dobrej Europie wystarczy raz stworzyć wybitne dzieło, by
    cieszyć się statusem wybitnego artysty, a w Stanach każde kolejny produkt musi
    przynosić co najmniej taki sam zysk jak poprzedni, by twórca mógł utrzymać się w
    branży?

    Pozdrawiam. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 164 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com