Linki
menu      Powiat Nowy Dwór Mazowiecki
menu      Powiatowa Stacja Sanitarno Epidemiologiczna
menu      Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie
menu      Powiatowe Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne
menu      Powiatowy Fundusz Ochrony Środowiska
menu      Powiatowy Urząd Nadzoru Budowlanego
menu      Powiatowy urząd pracy Warszawa
menu      powiat Biała Podlaska
menu      powiat Bielsk Podlaski
menu      Powiat Bieruńsko Lędziński
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cichooo.htw.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powiatowy Lekarz Weterynarii





    Temat: Donosy #4709, 2008-07-28 21:30 GMT

     *******        *****      **     **      *****        *****     **      **
     **     **    **     **    ***    **    **     **    **     **   **      **
     **     **    **     **    ****   **    **     **    **           **    **
     **     **    **     **    **  *  **    **     **      *****       **  **
     **     **    **     **    **   ****    **     **           **      ****
     **     **    **     **    **    ***    **     **    **     **       **
     *******        *****      **     **      *****        *****         **

    DZIENNIK LIBERALNY       nr 4709                 Poniedzialek, 28 lipca 2008
                                                                 ISSN 0867-6860
    =-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=
     Redakcja: Lena Bialkowska (naczelna), Michal Jankowski, Michal Pawlak.
     Listy: Lena Bialkowska, Bajonska 3, 03-963 Warszawa
     E-mail: <Donosy-Redak@fuw.edu.pl
     Copyright (c) 2008 by Michal Jankowski
    =-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=-=

    W piatek odbylo sie ostatnie posiedzenie

    Sejmu przed wakacjami. Nastepne posiedzenie odbedzie sie 2-5 wrzesnia.

    Sejm podtrzymal prezydenckie weto

    w sprawie ustawy medialnej, dzieki poparciu SLD. Sojusz poczatkowo
    triumfowal, ze okazal sie jezyczkiem u wagi i popierajac PiS bedzie
    mogl udaremniac odrzucanie weta przez koalicje PO-PSL, jednak znaczna
    czesc lewicy nie rozumie tego poparcia dla PiS i jest temu przeciwna.
    Po wakacjach poslanka SLD Katarzyna Piekarska chce rekomendowac
    swojemu klubowi podjecie rozmow z PO o nowej ustawie medialnej. Szef
    Sojuszu Grzegorz Napieralski twierdzi, ze sa gotowi do pracy nad nowa
    ustawa medialne.

    Ludzie Antoniego Macierewicza,

    bratanek, koledzy z komisji ds. WSI i dawni znajomi zostali (w czasie
    rzadow PiS) ulokowani przez niego na intratnych stanowiskach w
    spolkach zwiazanych z paliwami. Zarabiali sporo, np. Piotr
    Woyciechowski (szef wydzialu studiow w gabinecie Macierewicza w latach
    90.) jako prezes Naftoru zarabial 18 tys. miesiecznie, a zasiadal
    jeszcze 3 w radach nadzorczych. Po zmianie rzadu zostali odwolani.
    Minister Skarbu Aleksander Grad usilowal zablokowac wysokie odprawy
    jakie mieli zapisane w kontraktach (ok. 400 tys zl. razem), ale sie
    nie udalo. W OLPP zarabial tez historyk IPN Slawomir Cenckiewicz,
    autor slynnej ksiazki "SB a Lech Walesa". Nie zarabial moze jakos
    szalenie duzo, bo 2.8 tys zl miesiecznie, ale nie mial zadnego
    doswiadczenia w branzy paliwowej i wlasciwie nie wiadomo czym sie
    zajmowal.

    F-16 ladowal awaryjnie

    na Okeciu, bo pilot zauwazyl dym w kabinie. Przyczyna bylo zwarcie i
    przegrzana izolacja.

    Kolejny wypadek polskiego autokaru

    z turystami wydarzyl sie w niedziele pod Wenecja. Autokar przewrocil
    sie na autostradzie. Kierowca prawdopodobnie zasnal za kierownica. 14
    osob zostalo rannych, w tym 1 ciezko.

    Specjalna ekspedycja wyruszyla z Gdyni

    na poszukiwanie slynnego okretu podwodnego ORP "Orzel", ktory zaginal
    podczas patrolu na Morzu Polnocnym w r. 1940. 16 osobowa zaloga
    katamaranu, ktory bedzie poszukiwal "Orla", to nurkowie, historycy i
    badacze. Katamaran wyposazony jest w sonar i robota podwodnego. Orzel
    zatonal prawdopodobnie na niemieckim polu minowym na Morzu Polnocnym
    ok. 15 mil morskich od ciesniny Skagerrak.

    Dzielna krowa Boruta

    uciekla w zeszlym tygodniu z podsuwalskiej rzezni. Po wedrowce po
    ulicach Suwalk zostala osaczona i trafiona pociskami usypiajacymi.
    Obroncy praw zwierzat wykupili ja od wlasciciela, ale nie mogli jej
    zabrac z ubojni, bo nie zgadzal se powiatowy lekarz weterynarii,
    upierajacy sie, ze co do rzezni weszlo, to juz zywe nie wyjdzie.
    Powolywal sie przy tym na jakies normy unijne. Petycje o jej
    ulaskawienie wystosowano az do prezydenta Kaczynskiego, jednak
    wystarczyla decyzja wojewody. Dwuletnia jalowka rasy czarno-bialej
    zostala wypuszczona i bedzie przewieziona na Slask do Przytuliska
    Ocalenie, gdzie trafiaja zwierzeta gospodarskie uratowane z ubojni czy
    od wybawione od zlych ludzi.

    Pogoda

    Goraco, ok.29 C, slonecznie. Jedne prognozy zapowiadaja 2 tygodnie
    upalow, inne lekki spadek temperatury w nastepnym tygodniu.

    +-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+
     Wszystkie prawa zastrzezone.
     Regularna redystrybucja bez zgody redakcji zabroniona.
     Dopuszczamy obrot pojedynczymi numerami archiwalnymi.
     Prenumerata: na zyczenie. Dystrybucja: automatyczna lista
     dystrybucyjna e-mail oraz Usenet news, grupa pl.gazety.donosy
     Archiwum: http://www.fuw.edu.pl/donosy zawiera numer biezacy,
     numery archiwalne oraz instrukcje zapisywania sie na liste
     i wypisywania sie z listy abonentow.
    +-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+- koniec numeru 4709 -+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+-+

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Nagonke medialna
    Dnia Sun, 11 Feb 2001 19:48:50 +0100, newsowiec "Blurp"
    <Bl@kki.net.plsam zaczal, piszac w wiadomosci
    <966mms$gg@news.tpi.pl:


    ..na weterynarz powiatu ??? ktory wybil cala wies z miejscowych Burkow,
    Azorow i Kici. Zeby naczelny kraju przepraszal......???
    Wydaje mi sie ze media zrobily z tego niezly Kociohaust. Facet, moze wydal
    dyspozycje troszku za szybko i troszku politycznie nie poprawna, ale
    KOMPETETNIE.


    Zanim zacznie sie szafowac slowem "kompetentnie" i podpisywac sie pod
    czyimis decyzjami, warto zapoznac sie z wszystkimi aspektami danej
    sprawy.




    Relacja z konferencji prasowej Głównego Lekarza Weterynarii w dniu 8
    lutego 2001 dotyczącej masowej eutanazji zwierząt we wsi Sierniki. Z
    materiałów konferencyjnych dowiadujemy się o przebiegu wydarzeń:
    - 24 stycznia 2001 we wsi Sierniki (gmina Rogoźno powiat Oborniki
    Wielkopolskie), pojawił się dziwnie zachowujący się jenot.
    - Jenot został zabity. Zwłoki leżały kilka godzin na placu w centrum
    Siernik. W tym czasie okoliczne psy obwąchiwały je, lizały i gryzły.
    Zwłoki zabezpieczono.
    - 25 stycznia 2001 przewieziono zwłoki jenota do Zakładu Higieny
    Weterynaryjnej w Poznaniu w celu wykonania badania w kierunku
    wścieklizny.
    - 26 stycznia 2001 ok. godz. 14, o dodatnich wynikach badań w kierunku
    wścieklizny, telefonicznie powiadomiono powiatowego lekarza
    weterynarii w Obornikach Wielkopolskich, pana Ryszarda Wołoszyna oraz
    wojewódzkiego lekarza weterynarii w Poznaniu, pana Tadeusza Banacha.
    - 29 stycznia 2001 została powołana komisja, aby przeprowadzić
    perlustrację we wsi Sierniki. Działania jej polegały na oszacowaniu
    liczby zwierząt potencjalnie zagrożonych. Ustalono, że było ich ok.
    80.
    - Tego samego dnia na zebraniu zapadła decyzja o eutanazji zwierząt w
    rejonie zapowietrzonym. Jej wykonanie zlecono dr weterynarii
    Krzysztofowi Nowakowi do wykonania w trybie natychmiastowym.
    Zaplanowano zebranie mieszkańców wsi na następny dzień.
    - 30 stycznia 2001 o godz.l2 mieszkańcy wsi zostali powiadomieni o
    decyzji.
    - 30 stycznia 2001 o godz.l4 eutanazji poddano 61 psów i 8 kotów,
    podając dootrzewnowo Morbital po wcześniejszej premedykacji.
    - Zdezynfekowane zwłoki zwierząt zakopano w jednym dole.
    - Przy kwalifikacji do eutanazji nie brano pod uwagę wskazań
    klinicznych (czy były pogryzione przez jenota oraz czy miały
    szczepienia ochronne przeciw wściekliźnie).
    Jenot zanim został zabity wałęsał się po wsi i gryzł się z wiejskimi
    psami ale też mógł mieć kontakt z innymi zwierzętami gospodarskimi co
    nie zostało ustalone podczas perlustracji. Ponadto stwierdzenie "ok.
    80" nie jest przypadkowe bowiem nie ustalono dokładnej liczby
    podejrzanych o kontakt z jenotem psów. Powiatowy Lekarz Weterynarii
    wydał decyzję skierowaną do urzędu gminy, w której:
    - wieś Sierniki uznana została za okręg zapowietrzony a sołectwo za
    okręg zagrożony
     - zlecono praktykującemu we wsi Sierniki lekarzowi weterynarii
    uśpienie wszystkich podejrzanych o zarażenie wścieklizną psów i kotów
    w trybie natychmiastowym.
    O decyzji poinformowano mieszkańców i nakazano przyprowadzić zwierzęta
    na wyznaczone miejsce. Zwierzęta były przyprowadzane przez właścicieli
    (również dzieci i młodzież ). Wykonujący polecenie lek. wet. Krzysztof
    Nowak za uśpienie nie pobierał opłat. Nie uśpiono ok. 20 psów bez
    podania przyczyny.
     W tym rejonie od czerwca 2000 zaszczepiono 23 psy, nie sprawdzono czy
    i ile z zaszczepionych psów uśpiono. Szczepienie wykonywane było
    szczepionką Rabiesin firmy Merial i stwierdzono, że szczepionka była
    przechowywana w prawidłowych warunkach a szczepienia były
    przeprowadzane prawidłowo.
    W wyniku kontroli Główny Lekarz Weterynarii postawił Pow. Lek. Wet.
    Ryszardowi Wołoszynowi i jego zastępcy Wojciechowi Pająkowi
    następujące zarzuty:
    - Pow.Lek.Wet. podjął działania z opóźnieniem 2,5 doby
    - Nie ustalono dokładnie ile i jakie zwierzęta mogły zostać zarażone
    - Nie przeprowadzono badań klinicznych - nie ustalono zwierząt
    szczepionych, pogryzionych a zatym nie wyznaczono zwierząt które mogły
    być poddane obserwacji
    - Decyzja posiadała dwa błędy, które kwalifikowały decyzje do
    uchylenia przez Woj. Lek. Wet.
    - Decyzje skierowano do Urzędu Gminy a nie do każdego z właścicieli, a
    zatem nie określono dokładnie które zwierzęta należy uśpić.
    - Na decyzji nie podano adresu Pow. Lek. Wet.
    - Lekarz powiatowy nie podjął próby współpracy, konsultacji z lekarzem
    wojewódzkim.
    Pow. Lek. Wet. Oraz jego zastępca zostali zawieszeni w pełnieniu
    obowiązków.
    Prowadzone jest dalsze postępowanie wyjaśniające. Główny Lek. Wet.
    nakazał kontynuowanie postępowania przeciwepizootycznego w rejonie wsi
    Sierniki.
    Dokładne ustalenie zagrożonych zarażeniem zwierząt i ich obserwację.
    Główny Lekarz Weterynarii złożył również oświadczenie w którym
    określił tą sprawę jako skrajnie złe rozwiązanie sprawy związanej z
    rozpoznaniem wścieklizny. Dodał również że co roku zdarza się wiele
    przypadków wścieklizny i są one rozwiązywane w sposób zgodny z ustawą
    o zwalczaniu chorób zakaźnych oraz z ustawą o ochronie zwierząt.
    Prowadzone są także działania profilaktyczne polegające na zrzucaniu
    doustnej szczepionki dla zwierząt wolnożyjących, obowiązkowym
    szczepieniu psów (obowiązek spoczywa na właścicielu), dobrowolnym
    szczepieniu kotów. Wyraził również żal spowodu zaistniałej sytuacji i
    przeprasza właścicieli uśpionych zwierząt. Taka sytuacja daje prawo
    właścicielom uśpionych zwierząt wystąpienie na drodze cywilnej o
    uzyskanie zadośćuczynienia za poniesione straty.
    Zrodlo: Biuletyn nadzwyczajny serwisu VetCentrum




    Agnieszka
    ^+.+^+.+^+.+^+.+^+.+^+.+^+.+^+.+^+.+^+.+^
        _.-.             Agnieszka
      '( ^{_}   (         Krysiak
        `~`----'
          )_)---)_)   Pieski Pieseczki
     http://www.pieski.tukan.pl/

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Do Polski trafiły chore krowy z Niemiec.
    Do Polski trafiły chore krowy z Niemiec.
    Niemieckie służby weterynaryjne sfałszowały zaświadczenie o stanie zdrowia
    sprowadzonego do Polski stada krów. Koszty utylizacji zwierząt i ewentualne
    konsekwencje rozprzestrzenienia się wirusa poniesie strona polska
    Do Polski trafiły chore krowy z Niemiec
    Do Środy Wielkopolskiej i Leszna trafiło stado chorych krów, sprowadzone
    przez niemiecką spółkę. Cierpiące na chorobę wirusową jałówki przejechały
    granicę dzięki wystawieniu przez niemieckiego lekarza weterynarii
    sfałszowanych zaświadczeń o stanie zdrowia transportowanego bydła.
    Autentyczności dokumentów nie sprawdziły ani niemieckie, ani polskie służby
    graniczne. Teraz Niemcy uniemożliwiają zwrot chorych zwierząt. Część z krów
    została już ubita, jednak przechowywanie ich powoduje znaczne koszty i grozi
    rozprzestrzenieniem się wirusa.
    - Część chorych krów już ubito. Władze niemieckie nie zgodziły się na zwrot
    jałówek i w związku z tym kłopot z usunięciem zwierząt leży po stronie
    polskich służb weterynaryjnych - poinformował doktor Dariusz Karczewski,
    powiatowy lekarz weterynarii w Środzie Wielkopolskiej.
    To właśnie do Środy Wielkopolskiej oraz Leszna trafiło blisko trzysta krów
    sprowadzonych do naszego kraju przez eksportera, niemiecką firmę Arima-Bis.
    Kiedy po przewiezieniu stada przez granicę poddano bydło zgodnej z polskim
    prawem kwarantannie i badaniom na obecność groźnych chorób, okazało się, że
    wbrew danym podanym w zaświadczeniu przewozowym przez niemieckiego lekarza
    weterynarii zwierzęta nie są zdrowe. Specjalistyczne badania wykonane przez
    powiatowych lekarzy weterynarii oraz późniejsze, przeprowadzone przez
    Instytut Weterynarii w Puławach, wykazały, że sprowadzone do Polski z Niemiec
    krowy cierpią na groźne zakaźne choroby wirusowe, m.in. tzw. zapalenie dróg
    rodnych u bydła. Choroba ta znajduje się na zatwierdzonym przez Unię
    Europejską specjalnym wykazie chorób podlegających rejestracji.
    Zgodnie z międzynarodowymi regulacjami badania bydła przeprowadza się w
    miejscu jego wysyłki - a więc w tym wypadku w Niemczech - a w wystawianych
    dokumentach przewozowych lekarz weterynarii musi zaznaczyć, czy bydło nie
    było chore, a jeśli tak, to czy i jakie leczenie stosowano. Tak przygotowane
    dokumenty są podstawą do legalnego transportu zwierząt przez granicę. Jak
    więc doszło do tego, że poważnie chore niemieckie bydło przejechało przez
    dwie granice i dotarło do Polski? Co więcej - jak wynika z dokumentów
    wystawionych przez niemieckich lekarzy, rzekomo miało być ono całkowicie
    zdrowe. Zdaniem polskich służb weterynaryjnych, winę za to, że chore jałówki
    dotarły do Polski, ponosi strona niemiecka, a konkretnie lekarz weterynarii,
    który wystawił nieprawdziwe dokumenty. - Niemiecki lekarz weterynarii
    poświadczył nieprawdę. Podpisał oświadczenie, które mówi o tym, że zwierzęta
    są wolne od chorób eliminujących je z obrotu rynkowego. Dlatego też bez
    problemów przejechały przez granicę.
    Celnicy opierali się na dokumentach wystawionych przez było nie było
    niemieckiego fachowca - twierdzą polscy weterynarze.
    Łącznie w stadzie liczącym 300 sztuk już ponad 260 jałówek cierpi na wirusową
    chorobę. Niewykluczone, że mogła ona rozprzestrzenić się wśród zwierząt w
    czasie transportu, wirus bowiem potrzebuje niewiele czasu, by zainfekować
    kolejne zwierzę. Dlatego też zarażone jałówki, których 61 trafiło do Środy
    Wielkopolskiej, a aż 200 do Leszna, muszą być ściśle izolowane od zdrowych
    osobników. Zgodnie z przepisami ustawy weterynaryjnej chore krowy sprowadzone
    z Niemiec, jako zwierzęta niespełniające wymogów głównego lekarza
    weterynarii, powinny zostać zabite lub zwrócone zagranicznemu eksporterowi. Z
    tym jednak jest poważny problem. Mimo że niemiecka firma Arima-Bis -
    eksporter chorych zwierząt - zgodziła się przyjąć je z powrotem, okazało się,
    że jałówki do Niemiec wjechać nie mogą. Stanowcze weto postawiły bowiem
    niemieckie służby weterynaryjne, tłumacząc to unijnymi przepisami
    zakazującymi transportu chorych zwierząt. Sprzeciw wobec przewozu zwierząt do
    Niemiec wyrazili również niemieccy celnicy, którzy wcześniej nie zadali sobie
    trudu sprawdzenia stanu zdrowia zwierząt i wiarygodności dokumentów, a teraz
    podpierają się negatywną opinią niemieckich weterynarzy. Zdecydowaną
    interwencję w tej sprawie zapowiedział główny lekarz weterynarii Piotr
    Kołodziej, zwracając się ze skargą do niemieckiej ambasady. Jednak - jak
    ustaliliśmy - nie doczekał się żadnej odpowiedzi. Ambasada Niemiec milczy.
    Rozwiązaniem mogłoby być natychmiastowe zabicie i utylizacja chorych
    zwierząt, tak by groźny wirus się nie rozprzestrzeniał. Jednak i to chwilowo
    jest niemożliwe. Część krów jest bowiem cielna.
    Zdaniem doktora Lesława Szabłońskiego, wojewódzkiego lekarza weterynarii w
    Poznaniu, chorych jałówek nie można zabić, zanim się nie wycielą, a do tego
    czasu trzeba je karmić. Chore krowy nadal więc przebywają na terenie Polski.
    Muszą być izolowane od zdrowych zwierząt, co wiąże się ze znacznymi
    problemami, wymagają również stałej opieki weterynaryjnej - przy każdym
    wycieleniu i utylizacji musi być obecny lekarz weterynarii sporządzający
    stosowny protokół.
    Jak podała jedna z lokalnych poznańskich rozgłośni radiowych, w Środzie
    Wielkopolskiej, gdzie m.in. trafiły zarażone zwierzęta, zabito i utylizowano
    na razie dopiero trzydzieści chorych krów.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 4 z 4 • Wyszukano 154 wyników • 1, 2, 3, 4

    Design by flankerds.com