Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powrót do Europy





    Temat: Ideologie skrajnosci
    skrajnosc a konsekwencja
    kimmjiki napisał:

    > Wspolna cecha wszelkich fanatykow jest potrzeba posiadania wrogow. Pierwszym
    > wrogiem, jaki sie narzuca, sa oczywiscie przedstawiciele przeciwstawnej
    > skrajnosci - dla skrajnej prawicy skrajna lewica (i na odwrot), dla fanatykow
    > religijnych antyklerykalowie itd.

    Ładny wstęp.

    Rzecz w tym, ze wrog musi byc (chocby
    > pozornie) potezny, bo inaczej trudno straszyc nim wyznawcow, a wszelkie
    > skrajnosci sa zazwyczaj marginesem. Wymysla sie zatem wielu wrogow, w czym
    > szczegolna bieglosc osiagnelo Radio Maryja - Zydzi, masoni, liberalowie,
    > katolewica, GW

    Zatrzymam sie przy GW - fanatycy polit.poprawnosci, majacy za wrogow Radio
    Maryja, Nasz Dziennik,wszedzie-poukrywanych-antysemitow, podzial dobro-zlo, no
    i oczywiscie skrajnosci.

    , Niemcy, komunisci, wolnomysliciele, sekty, diabli wiedza co
    > jeszcze. Inne rozwiazanie tego problemu wymyslila sobie swego czasu skrajna
    > lewica - USA! Swiatowe mocarstwo, ktore z pewnoscia za szybko nie upadnie,
    > potegi nikt im nie odmowi, polityka czesto bardzo kontrowersyjna - wrog
    > praktycznie idealny. Zaczela sie wiec swieta wojna (na szczescie glownie na
    > slowa) z Ameryka - imperialne zapedy, bicie Murzynow, wilczy kapitalizm,
    > fundamentalisci religijni, zrzucanie stonki, trucizna w Coca-coli - to tylko
    > mala czesc bredni autorstwa wszelkiej masci lewakow i komunistow. Skrajna
    > prawica zazdroscila lewicy takiego fajnego wroga, bo sama takowego znalezc
    > nie mogla - ZSRR byl znienawidzony powszechnie, a przeciez wrog musi miec w
    > miare dobra opinie wsrod "reszty swiata", zeby mozna bylo wmawiac wyznawcom,
    > ze inni sa jego agentami. W koncu kilka lat temu taki wrog sie znalazl - UE!

    No i przesadziles,krytyka UE, jako przejaw fanatyzmu,zauwaz,iz sam wpisujesz
    sie we wzorzec fanatyka.

    > Popierana przez "establishment", potezna itd. I zaczela sie kolejna swieta
    > wojna - socjalizm, liberalizm, krzywe banany, totalitarne prawo, aborcja,
    > eutanazja, malzenstwa homo, niszczenie naszej gospodarki, utrata uwerennosci,
    > wykup ziemi... Zarzuty podobnie jak w przypadku USA absurdalne, ale jak widac
    > chocby po tym Forum - do wyznawcow trafiaja.

    No coz, regulowanie rozmiarow jablek, czy sposobow uzywania drabiny przez UE,
    to sprawy marginalne ,ale pokazuja ideologie, ktora za prawodawca stoi-etatyzm.

    Jest jeszcze jedna wspolna
    > cecha - w obu przypadkach najbardziej zadowolona moze byc z tego Moskwa.
    > Wtedy wybitnie to ZSRR w walce z USA, teraz moze dac Rosji szanse na powrot
    > do Europy Srodkowej. Antyamerykanizm nie zdolal jednak uratowac ZSRR, miejmy
    > wiec nadzieje, ze i eurofobia nie pomoze go odtworzyc.

    A teraz nieco ogolnie.Nie mam nic przeciw skrajnosciom,np. Jezus to wedlug
    podanych przez Ciebie kryteriow fanatyk,nawet ma wroga-diabła. Cecha skrajnosci
    jest nie tylko jednostronnosc,ale jak nie zauwazyles konsekwencja w
    pogladach.Konsekwencja ta oznacza,np. w dziedzinie moralnosci nazywanie zla
    zlem i dobra dobrem - chyba to wlasnie milosnikow szarosci
    rozwsciecza.Konsekwencja ta oznacza nie odstepowanie od swoich pogladow w imie
    doraznych interesow czy korzysci. Wezmy nacjonalistow, sa to ludzie ktorzy
    cenia sobie narod,sa patriotami,bronia ojczyzny slowem i czynem(oczywiscie to
    obraz idealny). Jednak slowo to staje sie nacechowane negatywnie,tak samo
    zreszta jak "ekstremista" - wzamian oferuje sie politycna poprawnosc, ktora
    procz tego,ze wszystkich stara sie traktowac rowno(skads to znam) to oznacza
    tez brak konsekwencji i rozmycie wartosci. Albo tez pp jest wrecz nowym
    terrorem i oznacza, iz kto nie z nami ten przeciw nam. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kaczmarek ukrył przed politykami PiS członkostw...
    Rodowod wazny tylko jezeli powiela sie patologia
    gentrylane napisał:

    > Mirmat1 napisal:Ale kiedy bledy
    > > dziadkow czy ojcow jak to jest w wypadku Giertycha czy Tuska
    rzutuja na postepowanie nastepnego pokolenia to przeszlosc laczy sie
    z terazniejszoscia. Chcesz abym wierzyl ze "bledy"(nezawinione
    wcielenie do Werhmachtu Kaszuba)
    > dziadka Tuska rzutuja na postepowanie wnuka Donalda Tuska ...

    M: Pytanie retoryczne - Jezeli bylo to "nezawinione wcielenie do
    Werhmachtu Kaszuba" to dlaczego Tusk wpierw UKRYWAL ten fakt a
    potem kiedy Jacek Kurski go ujawnil w beszczelny sposob temu
    ZAPRZECZAL ? Moj Ojciec urodzil sie w 1910 r w Zaglebiu Ruhry czyli
    byl obywatelem Kaisera. W czasie II WS Niemcy robili wszystko,
    wlaczajac szantaz by Ojciec zapisal sie na Volkliste i potem do
    Wehrmachtu. Ojciec ODMOWIL choc ryzykowal wiele. Ale tu nie chodzi o
    dziadka Tuska ale o Donalda Tuska !!!! Cyniczny i nihilistyczny
    sposb wypowiadanuia sie o naszej historii zbiega sie z przeszloscia
    rodziny tak jak postepowanie Michnika zbiega sie z przeszloscia jego
    protoplastow.
    > Idac dalej,czy Ty w postepowaniu w waznych sprawach odwolujesz sie
    do swojego dziadka ...Ja nie.
    M: Walczac z komuna od 1968 roku mam oczywiscie wlasny zasob
    doswiadczen. Ale nie wiem czy tak emocjonalnie bym sie angazowal
    gdyby Ojciec nie dawal mi do czytania dostepne w prywatnym obiegu
    Pisma Pilsudskiego. Gdybym nie sluchal ojca mojego wujka, ktory
    opowiadal jak jego batalion gonil sowiecka dywizje. Taka edukacja
    stwarza roznice miedzy moja perspektywa historii a ta jaka wyraza
    Tusk.
    > Wiekszosc ludzi buduje swoj wlasny niezalezny zyciorys...nawet
    > jak wiesz razem wychowani bracia bardzo czesto ogromnie sie
    roznia w swoich swiatopogladach, polityce i opiniach.
    M: I co z tego wynika ? To, ze Tusk mial okazje by zostac Patriota a
    stal sie cynicznym kosmopolita to jego sprawa ale niech sie do tego
    PRZYZNA.
    > Wyciaganie Tuskowi dziadka z Werhmachtu to ordynarna propaganda
    majace na celu dyskredytowanie Tuska przez wzmacniane i
    wykorzyswanie historycznych urazow do Niemcow.
    M: Hyba kpisz sobie. To media Niemieckie plona nienawiscia do
    Polakow!
    > Czas aby to zaprzestac i skupic sie na przyszlosci Polski w
    Europe w XXI wieku .
    M: NIE ! jezeli ma to oznaczac powrot do Europy Hitlera, Stalina czy
    Robespierra.
    > Nie zachwycam sie Tuskiem ale nie widze zadnych racjonalnych
    powodow w jego zyciorysie i postepowaniu aby nie mogl ubiegac sie o
    pozycje premiera Rzeczpospolitej. Mam nadzieje z wyborcy nie beda
    brac pod uwage "ponizej pasa" propagandy o dziadku z
    Werhmachtu.
    M: Na razie mamy w Polsce DEMOKRACJE i tak dlugo jak nie wprowadza
    Eurokonstytucji kazdy ma prawo do kandydowania. Sprawa dziadka w
    Wehrmachcie oceniam WYLACZNIE z perspektywy wylewnych wypowiedzi
    Tuska.
    >
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Gaz de France lub BP dołączą do gazociągu omija...
    Teraz wreszcie sytuacja stala sie klarowna!
    Zostalismy przyparci do sciany przez odzyskujaca sily Rosje. Cale szczescie, ze
    udalo sie nam wsliznac do NATO. Bez tego juz w przyszla wiosne rosyjski
    ambasador w Warszawie bylby, jak dawniej, rezydentem. A teraz, prosze Panstwa,
    przepowiadam przyszlosc:
    Mamy maksimum cztery lata do najblizszych wyborow, ktore znow przewroca polska
    scene polityczna. Jesli na nieszczescie do wladzy dojdzie Leper, cos w rodzaju
    zewnetrznego polskiego Zyrynowskiego na uzytek Kremla, to biada wszelkim planom
    zachowania niezaleznosci. Podkreslam, jesli tu odezwa sie seksoci typu eva15,
    czy wasylzly (na pewno temat ich tu sciagnie...), wole zaleznosc Polski od
    prawie wszystkich, tylko nie od Rosji. A te ostatnia znam bardzo dobrze, moja
    rodzina i przodkowie w kilku pokoleniach tez doswiadczyli jej dobrodziejstw.
    Ledwie sto lat temu polski byl w warszawskich szkolach przedmiotem
    fakultatywnym, zapomnielismy to? Nie mam ochoty rozplynac sie w wielkoruskim
    oceanie. Ta kultura jest mi gleboko obca i w wielu jej przejawach, wstretna.
    Zatem, trzy warianty:
    Pierwszy - dzialac wspolnie ze Skandynawami na rzecz maksymalnego lobbingu
    przeciwko projektowi gazociagu pod dnem Baltyku. Oprzec sie na Greenpeace,
    ekologach, Bog wie kim, aby opoznic realizacje prac budowlanych. GZP i zachodni
    partnerzy musza zmobilizowac wg. obecnych ocen ok. 7 mld $. Taki faraoniczny
    projekt ma to do siebie, ze na poczatku ocena budzetu inwestycji jest zanizona
    o minimum 30%, czesto 50%, a harmonogram realizacji co najmniej dwukrotnie.
    Bywa jeszcze gorzej np. z tunelem pod Kanalem La Manche. Wykorzystac dzialania
    opozniajace na rozmowy z Norwegami, montujac koalicje krajow mogacych dolaczyc
    sie do projektu: Czechy, Slowacja, kraje baltyckie. Glowny wariant: gazociag na
    5-10 mld m3 rocznie, w zaleznosci od potencjalnych partnerow (Polska 5 mld,
    Baltowie 3 mld, Czesi i Slowacy 2). Jako wariant zapasowy mozna przyjac
    realizacje terminalu skroplonego gazu ziemnego ("LNG option"), w najgorszym
    wypadku sprezonego gazu ziemnego przywozonego statkami z Morza Pn. ("CNG
    option"). Gazprom uprzedzic, ze sklonni jestesmy renegocjowac kontrakt stulecia
    (przy okazji Marka Pola powiesic glowa na dol za troki od kalesonow w slawojce
    na Podhalu, tyz piknie!).

    Drugi - dolaczyc sie do inwestycji austriackiego OMV gazociagu Nabucco z
    Bliskiego Wschodu poprzez Turcje. Przy okazji dazyc do polaczenia sie Orlenu z
    OMV, swietnie zarzadzana firma i przy tym realizujaca bardzo madra strategie
    dywersyfikacji i pozyskiwania zasobow ropy i gazu. Jest od kogo sie uczyc!

    Trzeci - postwic na energetyke oparta na weglu kamiennym, wykorzystujac nowe
    technologie. Przy cenie 50 $ za barylke ropy, metan ze zloz weglowych jest
    oplacalny. Gazyfikacja wegla w zlozu - temat znam malo - to jeszcze jedno
    rozwiazanie. W koncu, wrocic do projektu budowy elektrowni jadrowej w Zarnowcu.
    Zlecic to Szwedom, wtedy beda nas popierac w sprawie dzialan opozniajacych na
    Baltyku.

    Tak by wygladaly moje skromne rady dla p. Naimskiego. Jego dzialania beda
    hamowane przez panow z Samoobrony, ktorzy maja nadzieje na wielki rynek na
    Wschodzie. Uwazam, ze moga liczyc co najwyzej na ochlapy z panskiego stolu. Z
    obecna Rosja racjonalnie Polska nie moze sie porozumiec, chocby nawet
    wykazywala najlepsza wole. Zadna ugodowosc tu nie pomoze, bowiem dzialania
    Rosji w naszym kierunku nacechowane sa paranoiczna checia pokazania, jacy to sa
    oni cywilizowani i skryta zawiscia o powrot do Europy (jaki by on nie byl, ale
    jest. I ten fakt w oczy kole.) Tak tez bedzie w przewidywalnej przyszlosci.

    Reasumujac, pluc krwia bedzie trzeba, wydac ogromna kase w ktorymkolwiek z
    powyzszych wariantow. Niestety, innego wyjscia nie ma, oprocz bezwarunkowej
    kapitulacji. Kazdy z nas powinien sobie odpowiedziec w glebi duszy, czy
    naprawde pragnie takiej kapitulacji dla siebie i swych dzieci.

    Sapienti sat. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Młot na kosmopolitów !
    Młot na kosmopolitów !
    Recenzja: Jan Paweł II „Pamięć i tożsamość”

    Za panowania Henryka VIII wielu Anglików wyemigrowało z powodu prześladowań.
    Jednym z nich był Robert Pecham, który udał się do Rzymu i tam wnet umarł. Na
    jego nagrobku w przedsionku kościoła St. Gregorio widnieje taki oto
    napis: „Tu spoczywa Robert Pecham, Anglik, katolik, który po zerwaniu Anglii
    z Kościołem opuścił swoją ojczyznę, gdyż nie mógł tam żyć bez wiary, a
    przybywszy do Rzymu, zmarł, ponieważ nie mógł żyć bez swojej ojczyzny”.

    Od śmierci Roberta Pechama minęły ponad cztery wieki, lecz na świecie nadal
    żyją ludzie, którzy związku między wiarą a ojczyzną nie widzą. Wciągnięci
    przez niebezpieczne wiry kosmopolityzmu uważają się za chrześcijan lecz
    odcinają się od własnej tożsamości. „Pamięć i tożsamość” - ostatnia książka
    Jana Pawła II odpowiada na te problemy. Mówi jasno, że naród, ojczyzna i
    rodzina „pozostają rzeczywistościami nie do zastąpienia” - że
    patriotyzm „wchodzi w zakres czwartego przykazania, które zobowiązuje nas,
    aby czcić ojca i matkę”.

    Już przed wydaniem tej książki mówiło się o jej wyjątkowości. Papież porusza
    tematy związane między innymi z tożsamością, historią, kulturą, pamięcią,
    rolą Polski w Europie, misją Kościoła, wolnością, złem i jego miarą. To
    bardzo polska książka. Mocno eksponuje zasługi Polski dla świata i Europy,
    męczeńską drogę ku niepodległości i bogatą tradycję. W rozdziale „Powrót do
    Europy?” pisze: „My, Polacy, współtworzyliśmy zatem Europę, uczestniczyliśmy
    w rozwoju historii naszego kontynentu, broniąc go również zbrojnie. Wystarczy
    przypomnieć choćby bitwę pod Legnicą (1241 r.), gdzie Polska zatrzymała
    najazd Mongołów na Europę. (...) Chociaż o tym wszystkim bardzo mało się wie
    na Zachodzie, nie można nie uznawać istotnego wkładu Polski w kształtowanie
    chrześcijańskiego ducha Europy”. Szczególny nacisk kładzie Ojciec Święty na
    fakt, że w Polsce nie było nigdy wojen religijnych, równocześnie mocno
    podkreślając zgubną rolę zasady: „cuius regio eius religio”.

    „Pamięć i tożsamość” prócz wątków związanych z tożsamością odpowiada na
    szereg pytań związanych z Kościołem, między innymi na pytanie o stosunek
    Kościoła do państwa. Papież wskazuje na zawartą w Konstytucji
    duszpasterskiej „Gaudium et spes” niezależność i autonomiczność, opierającą
    się na zdrowej współpracy „człowiek bowiem nie jest ograniczony do samego
    tylko porządku doczesnego, ale żyjąc w historii ludzkiej, integralnie
    zachowuje swoje powołanie do życia wiecznego”. Ojciec Święty pisze o tym
    patrząc przez pryzmat bolesnych doświadczeń „rozdziału Kościoła od państwa”
    mającego miejsce w państwach totalitarnych - szczególnie w tych rządzonych
    przez komunistów. Kładzie nacisk na wielkie spustoszenie duchowe jakiego
    doznała Europa w XX wieku, kończąc wątek słowami: „Należy tylko prosić Pana -
    prosić go usilnie - aby posłał robotników na żniwo, które oczekuje zbiorów”.

    „Pamięć i tożsamość” to książka na wskroś wyjątkowa - napisana przez
    wyjątkowego człowieka, na wyjątkowy temat, wydana w wyjątkowym czasie. Przez
    niespełna miesiąc sprzedano w Polsce 700 tysięcy egzemplarzy. Po śmierci Jana
    Pawła II wielu ludzi postanowiło ją przeczytać. I bardzo słusznie, bo to
    dobra książka. Pozostaje mieć tylko nadzieję, że na przeczytaniu się nie
    skończy i w wielu rozbudzi ona miłość do własnej ojczyzny, do własnego narodu.

    Dawid Janik
    www.phalanx.pl/artykuly.0.html?&task=show&uid=610 Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wiadomosci parafialne
    Wiadomosci parafialne
    Nastąpiło wiele zmian w zaplanowanych Mszach świętych i spotkaniach.
    Załączamy dokładny aktualny plan na następnych 10 dni.
    Najnowsze informacje są zawsze dostępne na parafialnej witrynie internetowej
    www.parafia.nl

    Następnych 10 dni w naszej parafii




    8.04.2005 - piątek - pogrzeb papieża Jana Pawła II, Watykan

    godz 10.00 - Rotterdam - Sala św Tereski – Oglądamy na wielkim ekranie
    transmisję uroczystości pogrzebowych naszego Ojca świętego z Watykanu

    godz 20.00 - Haga - Różaniec na placu kościelnym (Westeinde 12)



    9.04.2005 - sobota

    godz 20.00 - Rotterdam - Msza św żałobna za śp Ojca świętego Jana Pawła II



    10.04.2005 - niedziela III wielkanocna

    godz 9.00 - Haga - Odmawianie Różańca przed Mszą św (Koło Różańcowe)
    godz 9.30 - Haga - Msza św (śp Ryszard Kulpa (16 rocznica śmierci) i śp
    Halina Czopa)
    godz 10.30 - Haga - Kawiarnia Parafialna otwarta - kawa, herbata, ciasteczka

    godz 11.30 - Rotterdam - Odmawianie Różańca przed Mszą św (Koło Różańcowe)
    godz 12.00 - Rotterdam - Msza św (śp Eugeniusz Winnicki, 2 rocznica śmierci)
    godz 13.00 - Rotterdam - Kawiarnia Parafialna otwarta - kawa, herbata,
    ciasteczka

    godz 13.30 - Sala św Tereski - Retransmisja uroczystości pogrzebowych naszego
    Ojca świętego w Watykanie

    godz 20.00 - Haga - UWAGA: KONCERT ODWOŁANY





    11.04.2004 - poniedziałek



    12.04.2005 - wtorek

    godz 19.30 - Haga - Spotkanie dyskusyjne w kawiarni – Rozważania
    rozdziału „Powrót do Europy?” książki Jana Pawła II „Pamięć i tożsamość”.



    13.04.2005 - środa

    godz 20.00 - Rotterdam - Różaniec w intencji śp Ojca świętego Jana Pawła II,
    Koronka do Bożego Miłosierdzia, Apel Jasnogórski



    14.04.2005 - czwartek

    godz 19.00 - Rotterdam - Spowiedź

    godz 20.00 - Rotterdam - Msza św w intencji śp Ojca świętego Jana Pawła II



    15.04.2005 - piątek

    godz 19.00 - Haga - Spowiedź

    godz 20.00 - Haga - Msza św w intencji śp Ojca świętego Jana Pawła II



    16.04.2005 - sobota

    godz 19.00 - Rotterdam - Msza św niedzielna

    godz 20.00 - Rotterdam - Sala św Tereski - Retransmisja wtorkowej Mszy św
    żałobnej z placu J. Piłsudzkiego w Warszawie



    17.04.2005 - niedziela IV wielkanocna

    Światowy Dzień Modlitw o Powołania

    godz 9.00 - Haga - Odmawianie Różańca przed Mszą św (Koło Różańcowe)
    godz 9.30 - Haga - Msza św (w intencji Sławomira z okazji urodzin)


    godz 10.30 - Haga - Kawiarnia Parafialna otwarta - kawa, herbata, ciasteczka

    godz 11.30 - Rotterdam - Odmawianie Różańca przed Mszą św (Koło Różańcowe)
    godz 12.00 - Rotterdam - Msza św (Dominik, w pierwszą rocznicę urodzin)


    godz 13.30 - Rotterdam - Kawiarnia Parafialna otwarta - kawa, herbata,
    ciasteczka

    godz 13.30 - Rotterdam - Sala św Tereski - Okazja do oglądnięcia filmu „Jan
    Paweł II - Pontyfikat spełnionych nadziei”.

    godz 17.00 - Vlissingen - Msza św (intencja wolna)

    godz 18.00 - Vlissingen - Kawiarnia Parafialna otwarta - kawa, herbata,
    ciasteczka



    ? UWAGA! UWAGA! - Msze św z powrotem w naszym kościele w Rotterdamie.
    Od Wielkanocy, a dokładnie od 26 marca, Msze św w Rotterdamie odbywają się
    już z powrotem w naszym kościele przy Buekelsdijk. Niedzielne Msze św nadal o
    godz 12.00. Proszę powiadomcie wszystkich swoich znajomych!
    (ks Bartłomiej Małys 010-477-0066 (autosekretarka odpowiada w czasie
    nieobecności księdza)




    ? Będąc w tygodniu w Hadze chciałbyś uklęknąć przed Najświętszym Sakramentem?
    Kaplica przy Oude Molstraat 37 jest otwarta od 9.00 do 17.00 od poniedziałku
    do soboty.






    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: pytanie do lol21ndm
    pytanie do lol21ndm
    Wlasciwie kraze od jakiegos czasu po forach dotyczacych pracy w londynie,
    zbieram przydatne adresy internetowe wszystko co moglo by sie przydac w
    znalezieniu pracy w anglii. W Anglii bo chyba jest najbardziej otwarta z
    wszystkich krajow Unii, poza tym jezyk ten znam w stopniu doskonalym jezeli
    tak mozna to kwalifikowac. Droga Magdo mieszkam od dwoch lat w USA oczywiscie
    nielegalnie bo nigdy bym z tego kraju nie wyjezdzal jest tu tyle przestrzenie
    zyciowej, ze kazdy moze znalezc tu sobie miejsce dla siebie ale nie
    bez "papeles" (jesli ogladalas code46 wiesz o czym mowie) w tym wypadku
    mozliwosci sie kurcza i dla ludzi z wyzszym wyksztalceniem
    , ktorzy maja dosyc zajec po jakims czasie oglupiajacych pozostaje albo
    czeste ich zmienianie albo pogodzenie sie z rzeczywistoscia oczywiscie
    dochodzi do tego brak opieki zdrowotnej i brak dostepu do edukacji moze to
    ostatnie dla posiadaczy #ss nie jest taka przeszkoda jednak pozostaje
    edukacja nie w pelnym wymiarze. Chyba sama to przezylas bo z tego co czytalem
    jestes w Anglii 11 lat wiec wiesz chyba najlepiej o czym pisze. Ostatnio
    zycie takie bardzo mi brzydnie bo staje sie ono malo ciekawe zycie na obrzezu
    spoleczenstwa, dodaje ze znam jezyk doskonale ucze sie go juz ponad 18 lat i
    bedac na studiach bedac czlonkiem aegee mialem okazje pojezdzic sobie po
    europie i doskonalic jezyk - no i czasami wynikaja z tego bardzo zabawne
    sytuacje z tej doskonalej znajomosci jezyka bedac nielegalnie. Czasami wypada
    sie smiac, a czasami czlowiek tylko ma niepotrzebny stres z tego powodu.
    Wiec smialo moge powiedziec, ze pozostaje mi sie tylko przeniesc sie do
    Anglii bo polska rzeczywistosc pozostaje mi odlegla nie mam jakis znajomosci
    wiec i szans na dobra prace w Polsce przynajmniej tak mi sie wydaje. W Polsce
    skonczylem Akademie Ekonomiczna w Poznaniu studia dzienne, pozniej wlasciwie
    w trakcie 4 roku udalo zdac mi sie zdac dsh i zalapalem sie na studia w
    niemczech gdzie z przerwami spedzilem 2 lata pozwolilo mi sie to nauczyc
    niemieckiego w stopniu dobrym oczywiscie nie znam tak dobrze niemieckiego jak
    angielskiego bo smialo wrocil bym do niemiec wiedzac ze na pewno znajde prace
    mam na mysli tu prace umyslowa. Znam rowniez hiszpanski w stopniu podstawowym
    przy czym tu starajac sie dowartosciowac postanowilem zapisac sie na kurs
    hiszpanskiego, oczywiscie tu w stanach tak by zamienic ta znajomosc
    podstawowa na dobra. Waham sie troche na powrot do Europy bo wiem ze nie
    wroce do stanow zbyt szybko 10 letni okres zakazu wjazdu dla osob
    przekraczajacych czas pobytu. Magdo napisz mi prosze jak naprawde wyglada
    szanasa na prace umyslowa dla mnie w Anglii nie koniecznie Londyn, moge
    zaczac od czegos mniej ambitnego na poczatej jednak moim celem jest jakas
    naprawde dobra praca i nie chodzi mi o olbrzymie pieniadze ale w miare zycie
    na poziomie wyzszym od wegetacji. Dodaje ze mam doswiadczenie biurowe z usa
    krotko pracowalem jako loan processor w polskiej firmie tutaj, sprzedawalem
    czesci samochodowe przez telefon w firmie amerykanskiej i pracowalem w biurze
    w firmie elektrycznej rowniez polska firma, dochodzi do tego troche prac
    mniej ambitnych kierowca w piekarni, opieka przypadek quatro polygec nie
    wiem czy pisownia jest odpowiednia-no ale nie chcial bym tego w Anglii
    wykonywac no moze na poczatek - dodam ze jestem osoba niesamowicie ambitna i
    inteligencja rowniez nie grzesze. "Po tak wnikliwej analizie mojej osoby"
    przepraszam za tak dlugi opis ale uwazam ze kazdy przypadek rzadzi sie
    odmiennym prawem prosze Cie Magdo o jakas opinie, uwazam, z twoim stazem
    chyba najlepiej przedstawisz mi realia rynku pracy w Anglii. Pisze i prosze o
    rade bo nie chce zamieniac jednej rzeczywistosci na taka sama tu juz zycie
    mam troche zorganizowane troche znajomych no i z czasem czlowiek przyzwyczaja
    sie do miejsca mimo ze czasami ma sie go dosc, ale jak wszyscy starzejemy sie
    no i stwierdzilem ze przyszedl juz czas na jakies normalne zycie.
    Dziekuje z gory za wszelkie porady.
    Artur
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Krajoznawcze przekręty
    ciekawy głos!
    i ciekawe że nie bezpośrednio z Sudetów ale aż z Wielkopolski!

    rzeczywiście - takie przekłamania są na pewno bardzo irytujące i krzywdzące,
    raz, że wypaczają zupełnie ogląd historii regionu, utrwalają szczególnie w
    młodym pokoleniu zafałszowany obraz genealogii terytorium, na którym żyją,
    osłabiając więź emocjonalną i przywiązanie do tegoż;
    dwa - przykro słuchać, że dzieje się to bądź co bądź za sprawą ludzi, którzy z
    racji swej profesji zobligowani są do rzetelnego i prawdziwego przedstawiania
    faktów.

    powody? nasuwa mi się przede wszystkim nasz "narodowy" kosmopolityzm i
    bezrozumne zapatrzenie na Sasów; ale być może jest to pochodna "nowej" (o
    ironio - pewnie historycy mnie zakrzyczą, jeśli "powrót" do Europy określam
    jako nowość :)) sytuacji terytorialno-ekonomicznej, w której niemieckość
    Sudetów staje się towarem bardziej atrakcyjnym dla niemieckiego turysty a
    polskie "akcenty" czymś niezręcznym, spychanym na margines czy wręcz
    przemilczanym - lepiej jest podróżować do kraju przodków pokrzywdzonych (tu, no
    cóż - racja!) wypędzeniem niż dostrzegać również obecność innych kultur, nacji.

    Z racji moich studiów w Uniwersytecie Opolskim zetknąłem się wiele razy z
    problematyką polskości Śląska Opolskiego, gdzie zakusy "germanizacji" tegoż
    regionu są o wiele bardziej silniejsze niż w Sudetach (ba! mają również
    bardziej zasadne fakty historyczne!) - a region nie tak przecież odległy.
    Niemniej jednak istnieje dość pokaźna biblioteka i obszerny dorobek naukowo-
    badawczy oraz szeroko zakrojone współczesnie badania nad problematyką
    genealogii tamtego regionu oraz kwestiami transgranicznego współżycia
    zamieszkujących tam nacji.
    I nie sposób nie zauważyć że zarówno polskie jak i niemieckie elementy
    kulturowe występują tam równie mocno - oczywiście to kwestia dyskusyjna co dla
    kogo jest ważniejsze, jednak żaden autorytet naukowy nie odważy się określić
    Śląska Opolskiego jako region wybitnie polski czy wybitnie niemiecki (a nie
    zapominajmy tu też o Czechach!) - tylko nieuk i hipokryta nie dostrzeże
    korelacji tychże nacji na przestrzeni dziejów albo będzie starał się umniejszać
    którejś z nich.

    Mam jednak świadomość, ze obiektywna wiedza środowiska uniwersyteckiego tam też
    jest najbardziej zywotna; w gronie wykładowców, studentów, czy później
    absolwentów albo entuzjastów tematyki; - niestety na szerszą skalę taka
    świadomość społeczna jest raczej niewielka; owszem coś tam ktoś ogólnie słyszał
    (bo wiadomo że Polacy najlepsi są z tzw. "wiedzy ogólnej") ale jeśli takie
    działania i przekonania o których pisze Lech nasilą się i będą
    powszechniejsze... moze być to niebezpieczna propagandowa demagogia.

    pozdrowienia

    i. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Centrum Wypędzonych będzie od 2005 w Berlinie !
    Prezydent Kwaśniewski o wypędzonych c.d.
    Czy inicjatorzy berlińskiego centrum rzeczywiście chcą w XXI wieku, w
    rozszerzonej Unii Europejskiej, podzielić Niemców i odgrodzić ich kraj od
    wschodnich sąsiadów nowym "murem berlińskim"? Przeciwnicy "europejskiej"
    formuły pamięci o wysiedlonych upierają się, że ich koncepcja jest dobra, ale
    Polacy i Czesi do niej nie dorośli.

    Zdają się nie słyszeć głosów niepokoju i oburzenia, stale twierdząc, że ich
    idea nie szkodzi pojednaniu. Niestety, szkodzi: to już nie kwestia do dyskusji,
    lecz fakt. Najwyraźniej zaproponowany sposób upamiętnienia wysiedlonych na
    razie upamiętnia wzajemne żale. Niszczy dorobek pojednania. Orędownicy
    berlińskiego centrum twierdzą często, że w ich projekt wpisana jest europejska
    perspektywa. Można jednak odnieść wrażenie, że ta europejska perspektywa jest
    nadzwyczaj wybiórcza. Z całą mocą ujawnia się wtedy, gdy losy wysiedlonych
    Niemców zestawiane są z losami wypędzonych w byłej Jugosławii. Znika jednak,
    gdy w grę wchodzi sposób prezentacji historii. Ten nagły "narodowy" ton każe
    niestety domniemywać, że nie ma tu miejsca na europejską solidarność w radzeniu
    sobie z zawiłą historią.

    Nieuchronnie rodzi się podejrzenie, że mamy tu do czynienia nie z europejską
    postawą, lecz z europejską retoryką. Dlatego najistotniejsze jest, by nie
    schodzić z drogi polsko-niemieckiego pojednania. Drogi, którą wyznaczają: list
    biskupów polskich do biskupów niemieckich z 1965 roku; polityka kanclerza
    Brandta; poparcie Polski dla zjednoczenia Niemiec oraz poparcie Niemiec dla
    aspiracji atlantyckich i europejskich Polski; pamiętne spotkanie premierów
    Mazowieckiego i Kohla w Krzyżowej; poruszające przemówienie prezydenta Romana
    Herzoga podczas obchodów pięćdziesiątej rocznicy powstania warszawskiego;
    wspólny hołd prezydentów Polski i Niemiec oddany ofiarom wojny na Westerplatte
    w sześćdziesiątą rocznicę jej wybuchu. Poradzimy sobie z każdym problemem w
    naszych relacjach, jeśli już samo jego sformułowanie wyrastać będzie z
    filozofii pojednania. Czy inicjatywa berlińskiego centrum wyrasta z tej
    filozofii? Czy może rzeczywiście jest tak, jak pisze profesor Kołakowski, że
    inicjatorzy tego pomysłu "chcą ten proces powstrzymać albo nic ich ta sprawa
    nie obchodzi"?

    Poza pułapką stereotypów

    Padają często głosy, że europejskość centrum nie może być pojmowana
    jako "cudowna różdżka", za dotknięciem której znikną wszystkie problemy. To
    prawda. Pomysłodawcom "europejskiego" centrum najwyraźniej nie chodziło jednak
    o zmianę etykietek, lecz o autentyczną, głęboko ugruntowaną europejską postawę.
    Tylko taka postawa - postawa wspólnego uczenia się z historii - pozwoli
    wykorzystać debatę na temat wysiedleń i wypędzeń dla dobra wspólnej Europy, nie
    zaś jako narzędzie podziałów. Inicjatywa polskich i niemieckich
    intelektualistów była czymś z ducha europejskim. Pomyślana ponad dawnymi
    podziałami i służąca unikaniu nowych podziałów. Była wydarzeniem, które
    zaistniało w europejskiej przestrzeni publicznej. To napawa optymizmem. Warto
    podkreślić, że nie dyskutujemy dziś w rozbiciu na "narodowe" obozy: głosy wielu
    niemieckich przyjaciół są bardzo bliskie naszym przekonaniom. Dlatego nie
    pozwólmy się złapać w pułapkę etnicznych stereotypów, nie stygmatyzujmy naszych
    adwersarzy.

    Jesteśmy gotowi rozmawiać z każdym, kto w rozmowie upatruje podstawowej metody
    wyjaśniania nieporozumień. Taka rozmowa wymaga jednak gotowości akceptacji
    elementarnej prawdy: Centrum przeciw Wypędzeniom w Berlinie, eksponujące przede
    wszystkim cierpienia Niemców - to powrót do Europy narodowych animozji, w
    której historię łatwo zastąpić może ideologia. Jeśli potrzebujemy dziś podróży
    w czasie, to raczej do przodu: ku przyszłej, wspólnej Europie, w której narody
    ponad historią uczą się przyjaźni. -

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: POWSTANIE WARSZAWSKIE
    To opoznienie jest chyba dosc latwe do wytlumaczenia. Pisze o tym zreszta sam
    Norman Davies.

    1. Na Zachodzie przez lata temat ten byl niewygodny, drazliwy, wstydliwy, bo
    Zachod, W. Brytania oraz USA same mialy bardzo wiele na sumieniu. Niepodleglosc
    Polski, a takze los tysiecy mieszkancow Warszawy, zostaly poswiecone dla sprawy
    pozyskania przychylnosci Stalina. Lepiej zatem bylo o tym nie wspominac.

    2. W Polsce, wiadomo, oficjalna wykladnia komunistycznej propagandy
    utrzymywala, ze byla to nieodpowiedzialna, lekkomyslna, ba - zbrodnicza -
    awantura wywolana przez londynski rzad emigracyjny bez porozumienia z
    kimkolwiek i w celu wrogim ZSRR. Poniewaz Stalin swiadomie i z premedytacja
    powstrzymal sie od udzielenia pomocy walczacym powstancom, ktorych postrzegal
    jako wrogow w nie mniejszym stopniu niz samych NIemcow, tez lepiej bylo cala te
    sprawe pokryc tajemnica.

    Nie jest jednak prawda, ze historia Powstania Warszawskiego byla calkowicie
    pokryta tajemnica i, ze nie bylo zadnych na ten temat publikacji. Na Zachodzie,
    ma sie rozumiec. Ale wczesniejsze, wcale liczne i kompetentne publikacje jak
    chociazby Stefana Korbonskiego, mialy ograniczony krag odbiorcow: polskie
    srodowiska emigracyjne, nieliczni prawdziwie zainteresowani sprawami polskimi
    "obcokrajowcy", wywadzacy sie glownie ze srodowisk akademickich.

    Dopoki Polska znajdowala sie "po drugiej stronie zelaznej kurtyny", generalne
    zaintereoswanie Polska, jej historia i kulture, bylo raczej znikome i
    anegdotalne. Po co? Do Polski nie jezdzilo sie w celach turystyczbych ani, zeby
    robic interesy. Byla Zimna Wojna i Polska, jako czlonek Ukladu Warszawskiego,
    byla wrecz potencjalnym wrogiem.

    Dopiero powolanie Karola Wojtyly na tron papieski i powstanie w sierpniu 1980
    roku "Solidarnosci" przywolalo Polske ponownie na mape swiata jako to ten kraj,
    rzekomo komunistyczny, ktory najostrzej i w najbardziej zdecydowany sposob
    walczyl o wolnosc i zniesienie narzuconego mu przemoca ustroju i ideologii.

    Przeciez to wlasnie na poczatku lat 80-tych ukazalo sie, dzis juz klasyczne,
    dwutomowe dzielo Davies'a: "God's Playground", zas powiesc Jamesa Michenera
    "Poland" przez dlugie tygodnie w 1983 roku okupowala pierwsze miejsce na liscie
    bestsellerow New York Times'a. Wowczas wszyscy na Zachodzie intereoswali sie
    Polska a kazdy Polak na Zachodzie byl wypytywany (naiwnie) czy zna osobiscie
    Lecha Walese.

    Obalenie komunizmu w 1989 roku stanowilo nastepny "kamien milowy" w zmianie
    wizerunku Polski na swiecie. Granice zostaly otwarte, ludzie z Polski zaczeli
    sie pojawiac na Zachodzie juz nie jako ci "za chlebem" pracujacy na czarno za 5
    dolarow, albo jako uciekinierzy politycznie lecz... jako legalnie zatrudniani w
    ramach roznych wymian i kontraktow specjalisci od ekonomii, polityki,
    literatury, inzynierii itp. Podroze zaczely sie rowniez w druga strone. Nagle
    Polska stala sie atrakcyjnym terenem dzialalnosci gospodarczej zagranicznych
    firm czy to sprzedajacych na polskim rynku swoje wyroby czy to podejmujacych w
    Polsce produkcje.

    Stopniowo Polska stala sie tez atrakcyjnym celem podrozy turystycznych. Roi sie
    od przewodnikow turystycznych opisujacych zabytki Krakowa, Gdanska, Warszawy,
    opisujacych gdzie posmakowac polska kuchnie i w ktorych klubach nocnych
    swietnie sie zabawic. Kazda wazniejsza gazeta amerykanska ma na swojej stronie
    internetowej sekcje poswiecona wlasnie turystyce do Polski.

    Odzyskanie pelnej suwerennosci, powrot do Europy, zniesienie dotychczasowych
    barier spowodowaly olbrzymi wzrost znaczenia Polski. Wraz ze wzrostem znaczenia
    wzrosl prestiz miedzynarodowy a wraz z tym zainteresowanie. Temu zwiekszonemu
    zainteresowaniu polska historia, kultura (a takze gospodarka) wychodzi na
    przeciw zwiekszona liczba publikacji. Stopniowo tez wiedza o Polsce staje sie
    bardziej zgodna z prawda historyczna a stare stereotypy i mity - zanikaja. To
    jeszcze potrwa wiele lat ale wszystko toczy sie we wlasciwym kierunku.




    byla Amerykanie lub Brytyjczycy Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Chirac de Merde & Schroeder von Scheise.
    > (...)"Iracka kwestia unaocznia tendencję, która każe zastanowić się, co też
    > spowodowało, że obywatele z centralnej i wschodniej Europy są bardziej
    > atlantyccy niż europejscy? Od 1989 roku unikali oni rozróżnień i chętnie
    > mówili o zachodnich wartościach czy też przystąpieniu do "euroatlantyckich"
    > instytucji. "Powrót do Europy", hasło "aksamitnych rewolucji" z 1989 szybko
    > zostało utożsamione z perspektywą przystąpienia do Unii Europejskiej. Jednym
    > z kluczy do zrozumienia dzisiejszej postawy tych państw jest rozczarowanie
    > związane z tą nadzieją, która ugrzęzła w długiej procedurze opóźniających
    > manewrów i małostkowych targów o kwestie finansowe. Zbyt mało i zbyt późno;
    > arogancja i upokorzenia, te słowa najczęściej padające z ust elit
    > wschodnioeuropejskich. Rezultat: "powrót do Europy" został uczczony, dziesięć
    > lat po upadku komunizmu, wejściem w struktury NATO pod sztandarem USA. Trzeba
    > zapłacić polityczną cenę za opóźnienia i brak szczodrości w otwieraniu się
    > Unii Europejskiej na Wschód. Skupienie się na kwestiach technicznych i
    > budżetowych (a nie na projekcie politycznym) wzmocniło, z perspektywy
    > wschodnioeuropejskiej, kontrast pomiędzy Unią jako instytucją gospodarczą i
    > NATO jako instytucją bezpieczeństwa, wcielającą demokratyczne wartości.
    > Uderzający był kontrast pomiędzy szczytem rozszerzenia NATO w Pradze w 2002,
    > kiedy nowo przyjęci do Sojuszu członkowie mówili ze wzruszeniem o "momencie
    > historycznym" i jarmarcznymi przetargami w Kopenhadze. Ci, którzy znajdują
    > dziś, po fakcie, usprawiedliwienie dla ich wstrzemięźliwości wobec
    > rozszerzenia Unii zapominają, że przyczynili się do stworzenia tego, co teraz
    > potępiają.
    >
    > Francji udało się przekształcić najbardziej europejskich i profrancuskich
    > polskich intelektualistów, takich jak Michnik czy Geremek, w zwolenników
    > opcji atlantyckiej.(...)
    >
    > Francja popierająca wybór Libii na przewodnictwo Komisji Praw Człowieka ONZ,
    > zapraszająca dyktatora Zimbabwe do Paryża; traci wiarygodność i jawi sie
    > wspólnikiem satrapów. Chirac nawołujący do pokojowego rozwiązania kwestii
    > Irackiej - broni w istocie udzielonego mu przez Saddama prawa wyłączności na
    > ekspolatację złóż ropy w tym kraju przez koncern Elf. Ma przy tym czelnośc
    > twierdzić, że USA wszczynają konflikt wyłącznie ze względu na wspomnianą ropę.
    > O zachowaniu Francji w czasie II wojny swiatowej brzydzę się wspominać. Mam
    > tylko nadzieję, że USA nie dopuszczą tego zakłamanego kraju do odbudowy
    > Iraku. Postąpią mam nadzieje inaczej niż po II wojnie kiedy to mianowali
    > wiernego kolaboranta Hitlera mocarstwem zwycięskim a Polske oddali w szpony
    > Stalina.

    Dodać należy ze jeszcze nigdy w historii Polska nie pomagala silniejszym zawsze
    nadstawiala d... za innych " za wasza i nasza wolnosc" ktorej najlepszym
    dowodem byla wojenka niejakiego sobieskiego ktory zamiast pilnowac
    obowiazkow Polski i jej interesow kiedy mogl umocnic Polske wykorzystujac
    aktualny uklad sil i zagwarantowac jej solidne fundamenty pojechal sobie
    na popis swojej wielkosci do Wiednia, stracil wojsko potrzebne na polnocy
    i wschodzie, nie szanowal ukladu z Turcja, oslabil Polske. Dzieki czemu
    przyjaciele z Wiednia zabrali za jego pomoc swoja dzialke w rozbiorach,
    do ktorych nie doszloby gdyby nie nieszczesna wyprawa wiedenska.
    TERAZ bez wzgledu na sympatie polityczna musze powiedziec, ze Kwasniewski
    i Miller popierajac USA postawili na wspolprace z silnym a nie z golodupcami
    francuskimi proszacymi o pomoc w interesach braci z Afryki i niemcami, ktorzy
    po planie Marschalla i marce DM ktora im notabene Ameryka podarowala oraz
    technologiom dzieki ktorym do konca lat 70-tych wspinali sie do gory wbili
    tym swoim dobroczyncom noz w plecy. Bez niemieckiego udzialu nie byloby
    rozpadu Czechoslowacji i Jugoslawii. EWG nie na reke byla silna GRUPA
    Wyszechradzka oni woleli wschod oslabic i atakowac z pozycji silnego.
    Nie na reke niemcom i francuzom Polska rola wspolnaz USA, ale dzieki temu
    ukladowi Polska przejmie w niedlugim czasie inicjatywewe wschodniej Europie i
    taka rola dla Polski bedzie sprawiedliwoscia wobec niesprawiedliwego dobrobytu
    ktory osiagneli przegrani niemcy i sprzedajni,fałszywi francuzi.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zdecydowalam! Wracam do Polski po ponad 5 latach..
    Witam Wszystkich.
    Zaczne od tego, ze watek ten jest dla mnie bardzo istotny,
    gdyz w bardzo trudnej sytuacji sie znalazlam.
    O tym w jak trudnej widza tylko osoby bedace w mojej sytuacji,
    dlatego tez wlasnie do nich skierowalam swoje pytanie odnosnie faktu, jak
    ukladaja sobie zycie w Polsce po wieloletniej emigracji.
    Zawsze z wielkim zainteresowaniem czytam wypowiedzi wszystkich,
    niemniej jednak niektore z nich sa na poziomie absolutnego dna.
    Sa oczywiscie tez wypowiedzi bardzo rzeczowe i pomocne, za co dziekuje.

    Chcialabym ustosunkowac sie do niektorych z nich:

    Geraldina napisał(a):
    > Droga m_msz .jestem-ze tak powiem-po sasiedzku.widze,ze Ty juz
    > podjelas decyzje,ja sie waham juz 4 lata,to znaczy od momentu,jak tu
    > zawitalam.ale dylematy mamy te same.w poszukiwaniu odpowiedzi czytam
    > sobie te wypowiedzi rodakow,ale kazdy co innego,niemniej zawsze to
    > jakas pomoc-doswiadczenia innych .tak czy siak-jesli juz
    > zdecydowalas-zycze powodzenia.kiedy pakujesz walizki :).odezwij sie
    > po powrocie.pa

    Wielkie dzieki Geraldino za swoja wypowiedz, to bardzo mile. Na pewno sie odezwe.


    bogo2 napisał:
    > tak sie zastanawiam, co moze byc "osobista sprawa", zmuszajaca do
    > powrotu... ?
    > oprocz smierci w rodzinie i obowiazkiem opieki.... nie znajduje
    > innego powodu..!

    Jest mnostwo powodow... To chyba juz kwestia ograniczonoscui ludzkiej wyobrazni
    i w ogole jakis taki brak zwyklego zastanowienia... Sprawy osobiste to termin
    obejmujacy mase rzeczy, niekoniecznie smierc czy obieke nad bliskim.

    Tu w Irlandii jest praca, ktora lubie, nawet dzialalnosc spoleczna, nowi
    przyjaciele, ale z kolei w Polsce jest cala reszta... przede wszystkim moje serce...



    dervish321 napisała:
    > Zdecydowalas? No i coz tego ? Medal chcesz dostac.Oczekujesz ,ze
    > Kaczynski wyjdzie po ciebie z kwiatami.Wracaj lub nie ,twoja zasrana
    > sprawa.

    Dervish321, tu nie powinnam nawet silic sie na komentarz, ale nie moge sie
    powstrzymac: zal mi ciebie, musisz byc niezwykle sfrustrowana osoba...
    Nie oczekuje medalu, szukam rady...



    krupniok_pl napisał:
    > Jak nie masz Polish experience to wszędzie zaczniesz od stażysty.

    Tego wlasnie sie obawiam najbardziej... ze bede musiala zaczynac od zera.



    Gość portalu: piotr napisał(a):
    > Ja tez! Wracam z Kanady po prawie 6-ciu latach.
    > Nie wiem jeszcze czy do Polski. Zobaczymy gdzie znajde prace. Dla
    > mnie powrot do Europy to "powrot". Jest mi w zasadzie obojetne gdzie
    > wyloduje poniewaz w Europie wszystko jest blisko, bardzo latwo i
    > niedrogo jest podrozowac (z mojej Kanadyjskiej perspektywy tak to
    > wlasnie wyglada). Zycze odwagi! Mnie tez bedzie ciezko zostawic
    > przyjaciol, znajome konty i prace w zamian za ryzyko i nieznane.
    > Musi sie udac!

    Tobie Piotrze tez zycze odwagi i powodzenia, czekam na wiesci, jak to wszystko
    ci sie udaje...



    Gość portalu: youngAndFurious napisał(a):
    > Nie wiem czy moja odpowiedź Cię usatysfakcjonuje bo byłem w Anglii
    > tylko przez 1,5 roku, zacząłem jakieś lokalne studia i zdecydowałem
    > że wracam ze względu na dziecko. To był błąd.

    youngAndFurious, tragiczna historia, ale jakze dla tej naszej (powracajacych)
    decyzji znaczaca. Mowi ona bardzo duzo o sytuacji pozaekonomicznej, ktora tez
    wplywa na komfort zycia w Polsce.



    mikolaus napisał:
    > Ja mieszkalem w uk 4 latka.wrocilem rok temu.jeszcze sie ludze ze
    > bedzie ok, ale chyba popelnilem blad.nie chce sie rozpisywac bo
    > musialbym sleczec do wieczora przed kompem.na twoim miejscu zostal
    > bym na wyspach.
    > pozdr

    A ja chcialabym wlasnie przeczytac, co takiego cie mikolaus spotkalo... Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Fragment artykułu z paryskiej Kultury X '89
    Spinelli pisze o świecie wg Michnika
    Piękna manipulacja Panie Leszku. To szkoła Wrońskiego, czy Stasińskiego.
    Najciekawszy przecież jest tytuł początek i koniec artykułu.
    TYTUŁ: "Nowe szaty Europejczyków" bolesny tytuł i to z 1990 r. !!!!!!

    POCZĄTEK:
    "Uwolnienie się od przeszłości i jak najszybszy powrót do Europy; w umysłach
    byłych dysydentów, którzy rządzą bądź wywierają wpływ na losy Polski,
    Czechosłowacji czy Węgier, jest to dziś imperatyw moralny numer jeden, jest to
    konieczność natychmiastowa, jest to hasło zjednujące sobie wszystkich. Wszelako
    nie jest jasne w pełni co ci byli dysydenci rozumieją pod terminem Europa. Jest
    to częstokroć coś niejasnego, coś dwuznacznego. Terminu tego używa się
    przeciwko innym dysydentom, w imię tejże Europy broni się pewnego status quo,
    który inni pragnęliby odmienić, a godny szacunku sztandar nie zawsze powiewa
    nad godnym szacunku zachowaniem. Tak właśnie dzieje się ostatnimi dniami w
    Polsce, gdzie trwa zacięta batalia między ludźmi Michnika i Mazowieckiego a
    ludźmi Wałęsy. Aż do wczoraj Wałęsa był znakomitym Europejczykiem, o którego
    względy wszyscy się ubiegali. Teraz sprzeciwił się stanowisku Dworu, oskarżając
    go o opieszałość w zrywaniu z komunizmem i o to, że zachowuje się jak
    monopartia, że nie jest już tak europejski jak uprzednio. A więc jest
    sojusznikiem reakcji, elementem destabilizującym, być może nawet wspólnikiem
    antysemitów. Przymiotnik „europejski”, używany zresztą nie zawsze właściwie,
    służy do oddzielania ludzi prorządowych od ludzi antyrządowych, polityków,
    których można pokazać na Zachodzie, od tych, z którymi uczynić tego nie można,
    aspiracji cywilizacyjnych od aspiracji „wstecznych”; Europa staje się wtedy nie
    tyle portem, do którego się zmierza, ile raczej narzędziem do uciszania,
    pretekstem do wymigiwania się od obrachunków z przeszłością. Człowiek jest
    Europejczykiem, jeżeli akceptuje kalekie demokracje Wschodu wynegocjowane z
    komunistami. Jest Europejczykiem, jeżeli wzdraga się przed normalną walką
    polityczną i woli doskonałą harmonię początkową."

    KONIEC:
    "To co zastanawia, to nie podnoszenie sprawy antysemityzmu ile raczej tendencja
    wrzucania wszystkich i wszystkiego do jednego worka: przedwojennych
    nacjonalistów i radykalnych ruchów niepodległościowych, demagogii najgorszego
    autoramentu i koniecznej obrony elementarnych praw ekonomicznych, antysemickich
    grupek i politycznej batalii Wałęsy, rasistowskiej ksenofobii i prób zbudowania
    na gruzach komunizmu – zwykłej tradycji prawicowej.

    Nowi Europejczycy wyjaśniają nieodmiennie, iż nie istnieje już klasyczny
    podział na prawicę i lewicę. Ze sama idea takiego podziału wiąże się z
    określonym momentem historycznym i że należy ją przezwyciężyć jeżeli pragnie
    się wejść do nowoczesności. Jednakowoż w tego rodzaju argumentacjach jest coś
    co brzmi fałszywie, coś co nazbyt przypomina zaczątki komunizmu. Nie jest
    bowiem normalne, by ruchy prawicowe musiały popełniać samobójstwo jedynie
    dlatego, że lewica przeżywa bezprecedensową katastrofę. Nie jest normalne, aby
    demokracja stawała się synonimem harmonii bez żadnego dysonansu, by ją
    zrównywano z rodziną, gdzie wszystko opiera się na miłości, czy porównywano z
    opartym na wspólnocie Kościołem. Najlepsze tradycje Europy tkwią nie tu,
    znajdują się natomiast tam, gdzie otwierają się pozarodzinne przestrzenie dla
    konfliktów, dla polemik, dla walk i zmienności politycznych. W przeciwnym razie
    dochodzi do głosu pragnienie stwarzania ruchów, które w imię całego narodu
    roszczą sobie prawo do tworzenia dobra. Dochodzi też do głosu przekonanie, że
    istnieją narody genetycznie schorzałe, genetycznie antysemickie, a więc
    niedojrzałe do demokracji. Jest to mentalność starych reżimów, przybrana w nowe
    szaty, niemniej jednak nie odmieniona w swojej istocie.

    Co do komunistów czy Sowietów, to zza kulis korzystają oni z tego rodzaju
    nieporozumień. Zarówno w Warszawie jak w Budapeszcie czy w Pradze mieliśmy
    możność skonstatowania, jak dalece komuniści infiltrują grupki nacjonalistyczne
    czy antysemickie. Jak dalece wykorzystują sowiecką obecność wojskową we
    wszystkich trzech krajach: obecność tymczasową w Czechosłowacji czy na
    Węgrzech, czy też obecność całkowicie aprobowaną przez rząd Mazowieckiego w
    Polsce. Eksperci od strategii powiedzą, że w obecnej rzeczywistości obecność ta
    ma znaczenie znikome, nie jest jednakże pewne czy i narody są tego zdania. Dla
    narodów wiek dorosły rozpoczyna się kiedy bezpieczeństwo ich kraju zależy od
    każdego obywatela, a nie od oddziałów okupacyjnych. W przeciwnym przypadku z
    narodów wysnuwać się będą ustawicznie nacjonalizmy dnia wczorajszego;
    nacjonalizmy, które przez półwiecze były niezdrową wersją zabronionego sumienia
    narodowego. Nacjonalizmy, które doświadczenie komunizmu jedynie rozjątrzyło i
    które nie są niezależne od komunizmu lecz są gniewną reakcją na jego ideologię
    internacjonalistyczną. Podobnie jak antysemityzm, nacjonalizm etniczny zagraża
    połowicznym demokracjom Wschodu. Obie te patologie wszelako nie są sobie równe,
    jak to się nas usiłuje przekonać. Na swoją wynaturzoną modłę nacjonalizm jest
    sposobem stawiania podstawowej kwestii: kwestii suwerenności, kwestii
    niezależności i na koniec kwestii odpowiedzialności za obecny rozkład
    środkowoeuropejski. A jest to rzecz, z dostrzeżeniem której Nowi Europejczycy
    mają częstokroć trudności. I być może właśnie z tego powodu tak dalece zależy
    im, by – z pomocą Europy – wymigać się przed suwerennością, której po cichu
    wcale nie pragną odzyskać. Antysemityzm istnieje, nacjonalizm też. Ale być może
    nie są to widma, jakie naprawdę napawają obawą nowe klasy przywódcze.

    Być może antysemityzm jest duchem czy widmem wtórnym, zaś widmem, jakie budzi
    największą odrazę, jest czysty i zatwardziały antykomunizm. I właśnie ten
    ostatni jest zwłaszcza celem ciosów. Jego niezdolność do układów, jego opór
    przed okrągłym stołem, jego wierność dla skądinąd trudnej Europy Montaigne’a,
    tej która wie, iż nie jest możliwa zgoda między odmiennymi poglądami i która
    właśnie na tym braku zgody buduje całą cywilizację."
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wiarygodna Unia Europejska z Francją na czele ???
    Gość portalu: Palnick napisał(a):

    > (...)"Iracka kwestia unaocznia tendencję, która każe zastanowić się, co też
    > spowodowało, że obywatele z centralnej i wschodniej Europy są bardziej
    > atlantyccy niż europejscy? Od 1989 roku unikali oni rozróżnień i chętnie
    > mówili o zachodnich wartościach czy też przystąpieniu do "euroatlantyckich"
    > instytucji. "Powrót do Europy", hasło "aksamitnych rewolucji" z 1989 szybko
    > zostało utożsamione z perspektywą przystąpienia do Unii Europejskiej. Jednym
    > z kluczy do zrozumienia dzisiejszej postawy tych państw jest rozczarowanie
    > związane z tą nadzieją, która ugrzęzła w długiej procedurze opóźniających
    > manewrów i małostkowych targów o kwestie finansowe. Zbyt mało i zbyt późno;
    > arogancja i upokorzenia, te słowa najczęściej padające z ust elit
    > wschodnioeuropejskich. Rezultat: "powrót do Europy" został uczczony,
    dziesięć
    > lat po upadku komunizmu, wejściem w struktury NATO pod sztandarem USA.
    Trzeba
    > zapłacić polityczną cenę za opóźnienia i brak szczodrości w otwieraniu się
    > Unii Europejskiej na Wschód. Skupienie się na kwestiach technicznych i
    > budżetowych (a nie na projekcie politycznym) wzmocniło, z perspektywy
    > wschodnioeuropejskiej, kontrast pomiędzy Unią jako instytucją gospodarczą i
    > NATO jako instytucją bezpieczeństwa, wcielającą demokratyczne wartości.
    > Uderzający był kontrast pomiędzy szczytem rozszerzenia NATO w Pradze w 2002,
    > kiedy nowo przyjęci do Sojuszu członkowie mówili ze wzruszeniem o "momencie
    > historycznym" i jarmarcznymi przetargami w Kopenhadze. Ci, którzy znajdują
    > dziś, po fakcie, usprawiedliwienie dla ich wstrzemięźliwości wobec
    > rozszerzenia Unii zapominają, że przyczynili się do stworzenia tego, co
    teraz
    > potępiają.
    >
    > Francji udało się przekształcić najbardziej europejskich i profrancuskich
    > polskich intelektualistów, takich jak Michnik czy Geremek, w zwolenników
    > opcji atlantyckiej.(...)
    >
    > Francja popierająca wybór Libii na przewodnictwo Komisji Praw Człowieka ONZ,
    > zapraszająca dyktatora Zimbabwe do Paryża; traci wiarygodność i jawi sie
    > wspólnikiem satrapów. Chirac nawołujący do pokojowego rozwiązania kwestii
    > Irackiej - broni w istocie udzielonego mu przez Saddama prawa wyłączności
    na
    > ekspolatację złóż ropy w tym kraju przez koncern Elf. Ma przy tym czelnośc
    > twierdzić, że USA wszczynają konflikt wyłącznie ze względu na wspomnianą
    ropę.
    > O zachowaniu Francji w czasie II wojny swiatowej brzydzę się wspominać. Mam
    > tylko nadzieję, że USA nie dopuszczą tego zakłamanego kraju do odbudowy
    > Iraku. Postąpią mam nadzieje inaczej niż po II wojnie kiedy to mianowali
    > wiernego kolaboranta Hitlera mocarstwem zwycięskim a Polske oddali w szpony
    > Stalina.

    Dodatek od realisty historycznego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Dodalbym ze jeszcze nigdy w historii Polska nie pomagala silniejszym zawsze
    nadstawiala d... za innych " za wasza i nasza wolnosc" ktorej najlepszym
    dowodem byla wojenka niejakiego sobieskiego ktory zamiast pilnowac
    obowiazkow Polski i jej interesow kiedy mogl umocnic Polske wykorzystujac
    aktualny uklad sil i zagwarantowac jej solidne fundamenty pojechal sobie
    na popis swojej wielkosci do Wiednia, stracil wojsko potrzebne na polnocy
    i wschodzie, nie szanowal ukladu z Turcja, oslabil Polske. Dzieki czemu
    przyjaciele z Wiednia zabrali za jego pomoc swoja dzialke w rozbiorach,
    do ktorych nie doszloby gdyby nie nieszczesna wyprawa wiedenska.
    TERAZ bez wzgledu na sympatie polityczna musze powiedziec, ze Kwasniewski
    i Miller popierajac USA postawili na wspolprace z silnym a nie z golodupcami
    francuskimi proszacymi o pomoc w interesach braci z Afryki i niemcami, ktorzy
    po planie Marschalla i marce DM ktora im notabene Ameryka podarowala oraz
    technologiom dzieki ktorym do konca lat 70-tych wspinali sie do gory wbili
    tym swoim dobroczyncom noz w plecy. Bez niemieckiego udzialu nie byloby
    rozpadu Czechoslowacji i Jugoslawii. EWG nie na reke byla silna GRUPA
    Wyszechradzka oni woleli wschod oslabic i atakowac z pozycji silnego.
    Teraz karta sie odwrocila i ekspremier mazowiecki moglby sobie oszczedzic
    pouczania bo juz dwa razy zbladzil: raz z gruba kreska i drugi raz kiedy
    konkurowal o prezydenture z WALESA. Pani Merkel moglaby tez nie pouczac
    Polakow z kim najlepiej po drodze i odcinac sie od Turcji, zawsze uczciwego
    przeciwnika Polski. Nie na reke niemcom i francuzom Polska rola wspolna
    z USA, ale dzieki temu ukladowi Polska przejmie w niedlugim czasie inicjatywe
    we wschodniej Europie i taka rola dla Polski bedzie sprawiedliwoscia wobec
    niesprawiedliwego dobrobytu ktory osiagneli przegrani niemcy.
    Merkel bojac sie tego ukladu probuje juz mieszac w ukladzie wschodnim
    i nalezy jej przypomniec zeby czkawka nie odbil sie jej "DRANG nach OSTEN",
    bo USA we wspolpracy z Polska moga sie nie obawiac noza w plecach
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy Polacy są Europejczykami? - krytycznie
    Czy Polacy są Europejczykami? - krytycznie
    Poniżej dwie wypowiedzi, które krytycznie charakteryzują naszą europejskość.
    Co ty o tym myślisz?

    "Czy Polacy są Europejczykami?" - wypowiedzi ludzi z elity
    [fragmenty wypowiedzi]
    Bronisław Łagowski (filozof, publicysta)
    "[...] Polacy różnią się od zachodnich Europejczyków tak, jak różnili się
    przed wojną i do pewnego stopnia tak jak przed zaborami. Zachodnioeuropejską
    hierarchię wartości pochwalamy w słowach, nie znając jej dobrze, i
    przyswajamy ją sobie wybiórczo. [...]
    Różnicy między Polakami i zachodnimi Europejczykami nie badałbym metodami
    psychologicznymi. Widzę ją najwyraźniej w stosunku do prawa oraz w
    estetycznej stronie budownictwa, w architekturze. [...] Dla Polaka (podobnie
    jak dla Rosjanina czy Ukraińca) reguła prawna jest albo przeszkodą, albo
    czymś niewidocznym, nawet jeśli narysowano mu ją na drodze jako podwójną
    linię ciągłą.
    Drążąc samych siebie, nie dojdziemy do prawdy. Więcej nam powie spojrzenie
    cudzoziemców na nas, zwłaszcza gdy nie jest z góry życzliwe. [...] "W obmowie
    jest więcej prawdy niż w introspekcji" - pisał Mounier.
    Sądzimy, że "przed Jałtą" z Europą łączyła nas wspólna historia. Jeśli głosem
    Europy w tej kwestii jest historiografia, filozofia polityczna czy
    publicystyka, to trzeba przyjąć do wiadomości, że Europa jest innego zdania.
    Francuz wybrany na króla polskiego uciekł z Polski przy pierwszej okazji.
    Małżeństwo Ludwika XV z Marią Leszczyńską wstrząsnęło Francją jako
    upokarzający mezalians i omal nie wywołało rozruchów ludowych.
    Dla Zachodu zbiorowe zachowania Polaków, tak w czasie pokoju jak wojny, były
    naznaczone prawie szaleństwem. "Pokaż Polakowi przepaść - pisał Balzac - a
    zaraz w nią skoczy". Do czasu rozbiorów Polska była w oczach Europy bardziej
    egzotyczna niż Turcja, bodajże znowu tak jest. Francuski ambasador jadący do
    Petersburga w 1784 roku "odczuł moment przekraczania granicy prusko-polskiej -
    jak pisze Andrzej Walicki - jako porzucenie Europy i cofnięcie się w czasie
    o dziesięć wieków wstecz". Podobną obserwację miał słynny podróżnik
    amerykański John Ledyard jadący ze wschodu i granicę polsko-pruską określił
    jako "wielką barierę oddzielającą obyczaje azjatyckie od europejskich [...]".

    Ryszard Legutko (filozof, publicysta)
    "[...] Natomiast Polacy bez wątpienia nie odnaleźli się po roku 1989 w
    obszarze szeroko rozumianej twórczości. Nie jesteśmy społeczeństwem myślącym
    oryginalnie i twórczo. Nie będziemy w Unii Europejskiej odgrywać znaczącej
    roli nie z tego względu, że jesteśmy w mniejszości (liczebnie jesteśmy
    średnim, a nawet dużym, jak na skalę UE, narodem) czy dlatego, że mamy
    mniejszy potencjał. O naszym ograniczonym wpływie na kształt Europy w dużo
    większym stopniu przesądzą nasze cechy mentalne. Jesteśmy dobrymi
    funkcjonariuszami, natomiast nie jesteśmy dobrymi inżynierami czy twórcami.
    Obawiam się zatem, że nasza rola będzie rolą drugorzędną. Cały nasz wysiłek
    będzie szedł w to, co i kogo "obstawiać", w czyich grach uczestniczyć. Nie
    będziemy tych gier projektować, a nawet współprojektować. Będziemy mieli
    ogromne kłopoty ze zdefiniowaniem własnych celów w obrębie Europy.
    Taka sytuacja wynika z faktu, że Polak współczesny jest ogromnie
    skonfundowany, nie widzi siebie jako kogoś, kto ma do odegrania jakąkolwiek
    rolę w dzisiejszym świecie. Ogólnie ten świat mu się podoba, chętnie w nim
    będzie uczestniczył, ale raczej poprzez zdyscyplinowaną realizację
    zaproponowanych mu zadań, niż poprzez podjęcie choćby prób zdefiniowania
    własnych celów, wypowiedzenia własnych oczekiwań na poziomie świadomego
    współuczestnictwa w tworzeniu tego nowoczesnego świata, nadawania mu
    kształtu. To jest tak, jakby współcześni Polacy trwale pogodzili się z tym,
    że są jacyś inni od nich, którzy zbudowali i budują ten świat nowoczesny, a
    my będziemy wedle ustalonych przez nich reguł grać dobrze, być może niekiedy
    nawet bardzo dobrze, ale nie będziemy mogli wnieść do tej nowoczesności wiele
    nowego.
    Nie obawiam się, że może nam się ten nasz "powrót do Europy" nie udać, ale że
    będzie to proces pozbawiony jakiejkolwiek inicjatywy z naszej strony,
    ewentualnie wszelkie inicjatywy będą na nas wymuszane przez okoliczności.
    Nasza polityka, a także nasza kultura w tym się właśnie dzisiaj wyraża, w
    takim duchu odtwórczym.
    Bardzo trudno powiedzieć, czy jest to postawa charakterystyczna tylko dla
    ostatnich piętnastu lat, a może głębiej, dla okresu PRL-u, czy też jest to
    cecha wyrażająca się już wcześniej w naszej historii [...]".

    Całość artykułu:
    www.efakt.pl/artykuly/artykul.aspx/Artykul/18617
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wiarygodna Unia Europejska z Francją na czele ???

    Gość portalu jurek72 napisał (a):

    Gość portalu: Palnick napisał(a):

    > (...)"Iracka kwestia unaocznia tendencję, która każe zastanowić się, co też
    > spowodowało, że obywatele z centralnej i wschodniej Europy są bardziej
    > atlantyccy niż europejscy? Od 1989 roku unikali oni rozróżnień i chętnie
    > mówili o zachodnich wartościach czy też przystąpieniu do "euroatlantyckich"
    > instytucji. "Powrót do Europy", hasło "aksamitnych rewolucji" z 1989 szybko
    > zostało utożsamione z perspektywą przystąpienia do Unii Europejskiej. Jednym
    > z kluczy do zrozumienia dzisiejszej postawy tych państw jest rozczarowanie
    > związane z tą nadzieją, która ugrzęzła w długiej procedurze opóźniających
    > manewrów i małostkowych targów o kwestie finansowe. Zbyt mało i zbyt późno;
    > arogancja i upokorzenia, te słowa najczęściej padające z ust elit
    > wschodnioeuropejskich. Rezultat: "powrót do Europy" został uczczony,
    dziesięć
    > lat po upadku komunizmu, wejściem w struktury NATO pod sztandarem USA.
    Trzeba
    > zapłacić polityczną cenę za opóźnienia i brak szczodrości w otwieraniu się
    > Unii Europejskiej na Wschód. Skupienie się na kwestiach technicznych i
    > budżetowych (a nie na projekcie politycznym) wzmocniło, z perspektywy
    > wschodnioeuropejskiej, kontrast pomiędzy Unią jako instytucją gospodarczą i
    > NATO jako instytucją bezpieczeństwa, wcielającą demokratyczne wartości.
    > Uderzający był kontrast pomiędzy szczytem rozszerzenia NATO w Pradze w 2002,
    > kiedy nowo przyjęci do Sojuszu członkowie mówili ze wzruszeniem o "momencie
    > historycznym" i jarmarcznymi przetargami w Kopenhadze. Ci, którzy znajdują
    > dziś, po fakcie, usprawiedliwienie dla ich wstrzemięźliwości wobec
    > rozszerzenia Unii zapominają, że przyczynili się do stworzenia tego, co
    teraz
    > potępiają.
    >
    > Francji udało się przekształcić najbardziej europejskich i profrancuskich
    > polskich intelektualistów, takich jak Michnik czy Geremek, w zwolenników
    > opcji atlantyckiej.(...)
    >
    > Francja popierająca wybór Libii na przewodnictwo Komisji Praw Człowieka ONZ,
    > zapraszająca dyktatora Zimbabwe do Paryża; traci wiarygodność i jawi sie
    > wspólnikiem satrapów. Chirac nawołujący do pokojowego rozwiązania kwestii
    > Irackiej - broni w istocie udzielonego mu przez Saddama prawa wyłączności
    na
    > ekspolatację złóż ropy w tym kraju przez koncern Elf. Ma przy tym czelnośc
    > twierdzić, że USA wszczynają konflikt wyłącznie ze względu na wspomnianą
    ropę.
    > O zachowaniu Francji w czasie II wojny swiatowej brzydzę się wspominać. Mam
    > tylko nadzieję, że USA nie dopuszczą tego zakłamanego kraju do odbudowy
    > Iraku. Postąpią mam nadzieje inaczej niż po II wojnie kiedy to mianowali
    > wiernego kolaboranta Hitlera mocarstwem zwycięskim a Polske oddali w szpony
    > Stalina.

    Dodatek od realisty historycznego!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    Dodalbym ze jeszcze nigdy w historii Polska nie pomagala silniejszym zawsze
    nadstawiala d... za innych " za wasza i nasza wolnosc" ktorej najlepszym
    dowodem byla wojenka niejakiego sobieskiego ktory zamiast pilnowac
    obowiazkow Polski i jej interesow kiedy mogl umocnic Polske wykorzystujac
    aktualny uklad sil i zagwarantowac jej solidne fundamenty pojechal sobie
    na popis swojej wielkosci do Wiednia, stracil wojsko potrzebne na polnocy
    i wschodzie, nie szanowal ukladu z Turcja, oslabil Polske. Dzieki czemu
    przyjaciele z Wiednia zabrali za jego pomoc swoja dzialke w rozbiorach,
    do ktorych nie doszloby gdyby nie nieszczesna wyprawa wiedenska.
    TERAZ bez wzgledu na sympatie polityczna musze powiedziec, ze Kwasniewski
    i Miller popierajac USA postawili na wspolprace z silnym a nie z golodupcami
    francuskimi proszacymi o pomoc w interesach braci z Afryki i niemcami, ktorzy
    po planie Marschalla i marce DM ktora im notabene Ameryka podarowala oraz
    technologiom dzieki ktorym do konca lat 70-tych wspinali sie do gory wbili
    tym swoim dobroczyncom noz w plecy. Bez niemieckiego udzialu nie byloby
    rozpadu Czechoslowacji i Jugoslawii. EWG nie na reke byla silna GRUPA
    Wyszechradzka oni woleli wschod oslabic i atakowac z pozycji silnego.
    Teraz karta sie odwrocila i ekspremier mazowiecki moglby sobie oszczedzic
    pouczania bo juz dwa razy zbladzil: raz z gruba kreska i drugi raz kiedy
    konkurowal o prezydenture z WALESA. Pani Merkel moglaby tez nie pouczac
    Polakow z kim najlepiej po drodze i odcinac sie od Turcji, zawsze uczciwego
    przeciwnika Polski. Nie na reke niemcom i francuzom Polska rola wspolna
    z USA, ale dzieki temu ukladowi Polska przejmie w niedlugim czasie inicjatywe
    we wschodniej Europie i taka rola dla Polski bedzie sprawiedliwoscia wobec
    niesprawiedliwego dobrobytu ktory osiagneli przegrani niemcy.
    Merkel bojac sie tego ukladu probuje juz mieszac w ukladzie wschodnim
    i nalezy jej przypomniec zeby czkawka nie odbil sie jej "DRANG nach OSTEN",
    bo USA we wspolpracy z Polska moga sie nie obawiac noza w plecach
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: pierwsze spojrzenie na Auckland
    Po odbyciu lektury godzinnej musze tutaj pare korekt wprowadzic bo inaczej to
    sie nie da czytac i kazdy bedzie zaraz do nz jechac:
    1. Jasyr przyjechal na wizie turystycznej (3 miesiace) z wymagana iloscia kasy
    przez rzad Nz.
    2. Angielskiego nie zna chlop niestety nawet w podstawach.


    No i zaczynamy:
    Zachwyt miastem i kobietami jest to sprawa subiektywna i jej komentowac nie bende.
    Jako ze mialem przyjemnosc goscic jasyra tak wiem jak sie cala sprawa ma i chce
    przedstawic sytuacje jako wzor dla kazdego innego osobnika ktory chce tu
    przyjechac, prosze tego nie traktowac jako opis jasyra a jako opis sytuacji na
    przykladzie. do jasyra nic nie mam ale dzieki jego osobie jestem w stanie opisac
    sytuacje calej kupy ludzi ktorych mialem przyjemnosc tak samo goscic w takich
    samych warunkach i na stronie od dawna naswietlalem ten problem, jako ze jasyr
    mej strony nie czytal tako i nie wiedzial i sie dowiedzial jak przyjechal i
    dziwnym sposobem stwierdzil ze mam na stronie zaskakujaco wierny opis zycia i
    sytuacji nz, tak wiec tu to pisze jako przestroga.
    Po blisko dwuch miesiacach pobytu w Nz kolega nic nie zalatwil jako ze nie
    potrafil sie komunikowac z kimkolwiek jak kolwiek (jezyk angielski uzywany jest
    w kraju anglojezycznym tak jak polski w polsce). Gdyby nie mieszkal u nas jako
    gosc to by juz nie mial kasy a przez poltora miesiaca mimo zerowych wydatkow
    kasy mu ubylo dokladnie polowa. Mimo szczerych checi nie udalo mi sie mu
    udzielic jakiejkolwiek pomocy w sprawie pracy bo nikt nie chcial goscia bez
    jezyka i wizy (szef u mnie w firmie sie tylko zasmial jak zaczolem z nim
    rozmawiac o ewentualnych mozliwosciach), PRACY NA CZARNO NIE MA W NZ TAK JAK
    JEST W USA I SE TO PROSZE WBIC DO GLOWY!!!. Na prace trzeba miec wize i ciezko
    ja dostac bo najpierw trzeba dostac oferte pracy a jej raczej nie daja bez wizy
    i tak w kolko. Mimo prob moich znajomych efekt byl taki sam. Kiwusi z ktorymi go
    poznalismy albo sam sie poznal zignorowali go bo dla nich to kolejny przyjezdny
    i nie widzieli powodu zeby sie nim przejmowac. po miesiacu nie moglismy poswecac
    100% naszego czasu na pomoc. w efekcie dwa miesiace blisko z 3 na wizie zostaly
    stracone. spacery po parkach i siedzenie na lawce w parku tez nie daly skutkow
    zadnych. z ograniczonymi finansami szanse na dluzszy pobyt sa zerowe. aplikacja
    o wize turystyczna do roku zajmuje w auckland do 5 tygodni. nie wiadomo czy
    bedzie rozpatrzona pozytywnie z racji masy szczegulowych pytan o stan zdrowia,
    historie pracy, sluzbe wojskowa i inne takie tam, i wsio zalezy od agenta
    rozpatrujacego wniosek. dodam ze nalezy wykazac 1000 dolarow na miesiac co na
    rok daje 12000 dolcow czyli blisko 25000zl i nie kazdy ma szanse wykazac sie
    takimi kwotami. Jako ze nie ma sensu siedziec w auckland i czekac na znaki na
    niebie i ziemi tak to po namowach jasyr pojechal szukac mozliwosci pracy na
    farmach. Dziekuje beatrix za pomoc w tej sprawie i mimo ze beatrix nie lubie co
    sekretem nie jest tako dziekuje jej za ludzki odruch. Na moje oko szanse jasyra
    na pozostanie w nz sa 20% w tej chwili. Facet przyjechal tutaj na pale
    calkowicie i mimo checi pomocy kazdy jeden osobnik jak ja ma swoje limity i gor
    nie przeskoczy. Marzenia o zyciu pod namiotem sa tez nikle bo to sie da robic
    do czasu jesieni a potem bida w nocy a cos jeszcze trzeba jesc. Jak poradzilem
    jasyrowi na samym poczatku po obadaniu sytuacji jedynym sensownym wyjsciem z
    sytuacji jest powrot do europy i praca w UK albo irlandii dla zdobycia jezyka i
    historii pracy w kraju ze wspolnoty brytyjskiej, a potem powrot do nz. Jako ze
    jasyr tego nie bierze pod uwage nic nie mozemy zrobic. jezeli drogi czytelniku
    jestes w polsce lub w brazylii to zamiat walic do nz tak jak jasyr wal na wyspy
    brytyjskie i sie przygotuj a potem dawaj tutaj jak juz musisz. dokladnie wydatki
    na statusie jasyrowym w nz wynosza ponad 1000 baksow na miesiac zakladajac ze
    sie oszczedza i ma sie gdzie spac wiec tez nalezy brac pod uwage swoje
    mozliwosci finansowe. Moje poczatki byly takie same w nz i juz prawie sie
    pakowalem kiedy dostalem prace w zawodzie. roznica byla taka ze po 3 miesiacach
    bylem w stanie sie porozumiewac jak kali doic krowa. jesli tego sie nie ma to sa
    nikle szanse na powodzenie jakiekolwiek. Jedyna nadzieje jest w tym ze jasyr
    dostanie prace na farmie i wize na ta prace i bedzie w stanie zarobic na swoje
    utrzymanie bo jego zasoby finansowe niechybnie sie skoncza niedlugo. jesli
    dostanie przedluzenie wizy to bedzie mial szanse porobic dluzej na farmie,
    chwycic jezyk i moze jakos mu sie uda. Ja po 3 miesiacach pobytu w NZ stracilem
    jakies 15000zl dokladajac koszty biletu i takie tam wyszlo 22000zl. Ja nie
    wiedzialem co i jak bo tez przyjechalem na pale calkiem, jasyr mial tyle lepiej
    ze mial mu kto wytlumaczyc zasady zycia w nz. Mamy nadzieje ze praca na farmie
    mu sie uda i bedzie w stanie cos ze sobom zrobic, inaczej skonczy mu sie kasa i
    skonczy mu sie wiza i albo zostanie nielegalnie w nz co sie wiaze ze siciganiem
    przez policje i deportacja z nz oraz czerwonom pieczatkom w paszporcie albo
    pojedzie spowrotem do PLu zrujnowany finansowo ze skazom na charakterze.

    Kazdy kto to czyta niech sobie to wezmie dobrze przemysli zanim tu przyjedzie na
    pale. Jak bym mial wybor jeszcze raz to bym nie ryzykowal bo udalo mi sie jak
    glupiej swini do koryta i nie kazdemu sie tak udaje jak mi sie udalo. Znam wiele
    przypadkow jasyrow wracajacych do polski z racji kompletnego nieprzygotowania na
    emigracje do NZ. Przed jasyrem goscilem czecha i czech juz jest w czechach i dal
    se spokuj po miesiacu, nawet nie probowal bo stwierdzil ze sensu nie ma jako ze
    nz nie dosc ze jest biedna to jeszcze 100 lat za murzynami i woli siedziec w
    europie jak chrzanic sie tutaj. i musze powiedziec ze to byl rozsadny czlowiek i
    nie marnowal czasu i kasy a reklama nz go nie pochwycila w swoje szpony.

    Powodzenia Panie Jasyrze na farmie.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: porada
    porada
    jako ze poszlo wek z jasyrowymi postami to zamieszcze jeszcze raz, nazwiska
    zmienione na prosbe zainteresowanego.

    Po odbyciu lektury godzinnej (z relacji Rysia, notabene usunietej wiec juz sie
    nei poczyta) musze tutaj pare korekt wprowadzic bo inaczej to sie nie da
    czytac i kazdy bedzie zaraz do nz jechac:
    1. Rysio przyjechal na wizie turystycznej (3 miesiace) z wymagana iloscia kasy
    przez rzad Nz.
    2. Angielskiego nie zna chlop niestety nawet w podstawach.


    No i zaczynamy:
    Zachwyt miastem i kobietami jest to sprawa subiektywna i jej komentowac nie bende.
    Jako ze mialem przyjemnosc goscic Rysia tak wiem jak sie cala sprawa ma i chce
    przedstawic sytuacje jako wzor dla kazdego innego osobnika ktory chce tu
    przyjechac, prosze tego nie traktowac jako opis Rysia a jako opis sytuacji na
    przykladzie. do Rysia nic nie mam ale dzieki jego osobie jestem w stanie
    opisac sytuacje calej kupy ludzi ktorych mialem przyjemnosc tak samo goscic w
    takich samych warunkach i na mej stronie od dawna naswietlalem ten problem,
    jako ze Rysio mej strony nie czytal tako i nie wiedzial i sie dowiedzial jak
    przyjechal i dziwnym sposobem stwierdzil ze mam na stronie zaskakujaco wierny
    opis zycia i sytuacji nz, tak wiec tu to pisze jako przestroga.
    Po blisko dwuch miesiacach pobytu w Nz kolega nic nie zalatwil jako ze nie
    potrafil sie komunikowac z kimkolwiek jak kolwiek (jezyk angielski uzywany
    jest w kraju anglojezycznym tak jak polski w polsce). Gdyby nie mieszkal u nas
    jako gosc to by juz nie mial kasy a przez poltora miesiaca mimo zerowych
    wydatkow kasy mu ubylo dokladnie polowa. Mimo szczerych checi nie udalo mi sie
    mu udzielic jakiejkolwiek pomocy w sprawie pracy bo nikt nie chcial goscia bez
    jezyka i wizy (szef u mnie w firmie sie tylko zasmial jak zaczolem z nim
    rozmawiac o ewentualnych mozliwosciach), PRACY NA CZARNO NIE MA W NZ TAK JAK
    JEST W USA I SE TO PROSZE WBIC DO GLOWY!!!. Na prace trzeba miec wize i ciezko
    ja dostac bo najpierw trzeba dostac oferte pracy a jej raczej nie daja bez
    wizy i tak w kolko. Mimo prob moich znajomych efekt byl taki sam. Kiwusi z
    ktorymi go poznalismy albo sam sie poznal zignorowali go bo dla nich to
    kolejny przyjezdny i nie widzieli powodu zeby sie nim przejmowac. po miesiacu
    nie moglismy poswiecac 100% naszego czasu na pomoc. w efekcie dwa miesiace
    blisko z 3 na wizie zostaly stracone. spacery po parkach i siedzenie na lawce
    w parku tez nie daly skutkow zadnych. z ograniczonymi finansami szanse na
    dluzszy pobyt sa zerowe. aplikacja o wize turystyczna do roku zajmuje w
    auckland do 5 tygodni. nie wiadomo czy bedzie rozpatrzona pozytywnie z racji
    masy szczegulowych pytan o stan zdrowia, historie pracy, sluzbe wojskowa i
    inne takie tam, i wsio zalezy od agenta rozpatrujacego wniosek. dodam ze
    nalezy wykazac 1000 dolarow na miesiac co na rok daje 12000 dolcow czyli
    blisko 25000zl i nie kazdy ma szanse wykazac sie takimi kwotami. Jako ze nie
    ma sensu siedziec w auckland i czekac na znaki na niebie i ziemi tak to po
    namowach Rysio pojechal szukac mozliwosci pracy na farmach. Dziekuje beatrix
    za pomoc w tej sprawie i mimo ze beatrix nie lubie co sekretem nie jest tako
    dziekuje jej za ludzki odruch. Na moje oko szanse Rysia na pozostanie w nz sa
    20% w tej chwili. Facet przyjechal tutaj na pale calkowicie i mimo checi
    pomocy kazdy jeden osobnik jak ja ma swoje limity i gor nie przeskoczy.
    Marzenia o zyciu pod namiotem sa tez nikle bo to sie da robic
    do czasu jesieni a potem bida w nocy a cos jeszcze trzeba jesc. Jak poradzilem
    Rysiowi na samym poczatku po obadaniu sytuacji jedynym sensownym wyjsciem z
    sytuacji jest powrot do europy i praca w UK albo irlandii dla zdobycia jezyka
    i historii pracy w kraju ze wspolnoty brytyjskiej, a potem powrot do nz. Jako
    ze Rysio tego nie bierze pod uwage nic nie mozemy zrobic. jezeli drogi
    czytelniku jestes w polsce lub w brazylii to zamiat walic do nz tak jak Rysio
    wal na wyspy brytyjskie i sie przygotuj a potem dawaj tutaj jak juz musisz.
    dokladnie wydatki na statusie Rysiowym w nz wynosza ponad 1000 baksow na
    miesiac zakladajac ze sie oszczedza i ma sie gdzie spac wiec tez nalezy brac
    pod uwage swoje mozliwosci finansowe. Moje poczatki byly takie same w nz i juz
    prawie sie pakowalem kiedy dostalem prace w zawodzie. roznica byla taka ze po
    3 miesiacach bylem w stanie sie porozumiewac jak kali doic krowa. jesli tego
    sie nie ma to sa nikle szanse na powodzenie jakiekolwiek. Jedyna nadzieje jest
    w tym ze Rysio dostanie prace na farmie i wize na ta prace i bedzie w stanie
    zarobic na swoje utrzymanie bo jego zasoby finansowe niechybnie sie skoncza
    niedlugo. jesli dostanie przedluzenie wizy to bedzie mial szanse porobic
    dluzej na farmie, chwycic jezyk i moze jakos mu sie uda. Ja po 3 miesiacach
    pobytu w NZ stracilem jakies 15000zl dokladajac koszty biletu i takie tam
    wyszlo 22000zl. Ja nie wiedzialem co i jak bo tez przyjechalem na pale
    calkiem, Rysio mial tyle lepiej ze mial mu kto wytlumaczyc zasady zycia w nz.
    Mamy nadzieje ze praca na farmie mu sie uda i bedzie w stanie cos ze sobom
    zrobic, inaczej skonczy mu sie kasa i skonczy mu sie wiza i albo zostanie
    nielegalnie w nz co sie wiaze ze siciganiem przez policje i deportacja z nz
    oraz czerwonom pieczatkom w paszporcie albo pojedzie spowrotem do PLu
    zrujnowany finansowo ze skazom na charakterze.

    Kazdy kto to czyta niech sobie to wezmie dobrze przemysli zanim tu przyjedzie
    na pale. Jak bym mial wybor jeszcze raz to bym nie ryzykowal bo udalo mi sie
    jak glupiej swini do koryta i nie kazdemu sie tak udaje jak mi sie udalo. Znam
    wiele przypadkow Rysiuw wracajacych do polski z racji kompletnego
    nieprzygotowania na emigracje do NZ. Przed Rysiem goscilem czecha i czech juz
    jest w czechach i dal se spokuj po miesiacu, nawet nie probowal bo stwierdzil
    ze sensu nie ma jako ze nz nie dosc ze jest biedna to jeszcze 100 lat za
    murzynami i woli siedziec w europie jak chrzanic sie tutaj. i musze powiedziec
    ze to byl rozsadny czlowiek i nie marnowal czasu i kasy a reklama nz go nie
    pochwycila w swoje szpony.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 2 z 2 • Wyszukano 122 wyników • 1, 2

    Design by flankerds.com