Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powrót do góry





    Temat: Ukartowali kolejna wojne.
    Ukartowali kolejna wojne.
    Scenariusz do III wojny swiatowej jest juz dawno napisany
    Atak na WTC dowodzi ze byl sfingowany poprzez rzad amerykanski co moze
    uswiadomic zdziwienie Busha w tej szkole poprzez kilka minut brak reakcji.
    Moze przerazil sie tego co zaczeli. Mialo to zradykalizowac spoleczenstwo
    amerykanskie.
    Agenci co obserwowali porywaczy mieli polecenia nie utrudniania im niczego ,
    wlasciwie to ich wspierali nie tylko finasowo, i FBI skonfiskowalo wszystkie
    tasmy z kamer wokol pentagonu, i nie chce pokazac co naprawde udezylo w ten
    budynek.

    Tak naprawde sa juz przygotowane plany ataku na Iran bronia nuklearna, oraz
    Koreje Polnocna, potem prawdopodnie na Chiny I Rosje szukaja tylko kolejnego
    pretekstu. Neofaszysci ktorymi przewodzi Cheney kontroluja 90% mediow, tylko
    male stacje radiowe, i publiczne stacje TV pozostaja wolne. Tak naprawde
    wiecej wolnosci amerykanom odebral ich wlasny rzad niz terrorysci.

    Na jaw wychodza preperacje i rozkazy wojskowe, poprzedzajace wydarzenia 9/11
    usuniecie wiekszosci samolotow wojskowych z rejonow gdzie planowano uderzenia
    samolotow. Bush dzwonil do Putina i uprzedzil go przed 9/11 ze zajmna
    Afganistan i inne kraje Azji Centralnej. Szkolacy domniemanych terrorystow
    twierdza ze nie potrafili latac Cesna a co dopiero 727 czy tez 737. Z listy
    19 terrorystow 7 zyje i brytyjskie media mialy z nimi wywiady, co w Ameryce
    calkowicie jest ignorowane. Niedawne niby nakrycie terrorystow w Montralu to
    wielki zart, amerykanscy agenci dostarczyli nawoz do domu domniemanego
    terrorysty i nie zarzadali zadnego podpisu dostwy i zaplaty.

    w palanach jest rowniez rozpoczecie wojny atomowej przed poprzednimi wyborami
    prezydenckimi, co mialoby umozliwic Bushowi wprowadzenie stanu wojennego i
    proklamowaniu go wiecznym prezydentem.

    Powstana obozy koncetracyjne gdzie beda ginac obywatele domagajacy sie
    sprawiedliwosci, i beda sie liczyc tylko interesy wielkich korporacji
    pograzanych nad kontrola swiata w swoim procesie globalizacji.

    Naprawde zyjemy w ciekawych czasach jaki punkt zapalny ma miec w tym
    wszystkim to co dzieje sie w Libanie tylko naprawde swiatle umysly potrafia
    sobie wyobrazic.

    Juz 5 milionow obywateli domaga sie inpeachmentu Busha i Cheneynego.

    Media jednak za wszelka cenne odwracaja uwage.

    Jaka role ogrywac beda zydzi a jaka neokonserwatysci Wiekszosc
    neokonserwatystow tak czy owak to zydzi, zobaczymy jezeli przezyjemy III
    wojne swiatowa.

    Jak to mozliwe ze Ameryka tak szybko zamienia sie z demokracji w kraj ktory
    moze zniszczyc ludzkosc.

    Rozsadne odpowiedzi prosze , bez prowokacji i propagandy




    Do sadow NY, Waszyngtonu
    wplywaja oskarzenia przeciwko tym co spreperowali atak 9/11. Aby uniknac
    odpowiedzialnosc i odwrocic uwage o czym z reszta nie wspomnial zaden
    network. Gdzie jest Curic when wiadomosci tego wymagaja.

    Odsuneli z CBS Dana Raithera bo odwazyl sie przekazac dane o Bushu gdy inni
    gineli w Wietnamie on balowal wciagajac kokeine. Nie wstawial sie na treningi
    wojskowe. Do dzisiaj pozostaly mu minki i gesty ktore posiadaja tylko
    naduzywajacy tych substancji. Wiec ten czlowiek zostal asygnowany na
    prezydenta poprzez neokonserwatystow, Zachodzi obawa ze wojne moga rozpoczac
    znacznie szybciej aby uniknac procesow. Obywatele jednak domagaja sie
    pociagniecia do odpowiedzialnosci tych odpowiedzialnych za ta chorendalna
    zbrodnie jakim byl 9/11. Czy niedlugo media zaczna o tym mowic czy nie
    zobaczymy i przekonamy sie jak naprawde wolny jest ten kraj.
    Jaka naprawde jest demokracja o ktorej tyle mowi ten prezydent?


    Czy po tej wojnie znowu bedziemy zadawac sobie pytanie dlaczego ludzie
    ludziom zgotowali ten los?

    Powrót do góry

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: technologia przebudowy pulawskiej raz jeszcze
    technologia przebudowy pulawskiej raz jeszcze
    ze względu na liczne pytania w kilku wątkach przekazuję info w sprawie
    przebudowy Pulawskiej ,jutro jestem umowiony z dYR.Dąbrowskim z mazowieckiego
    oddzialu GDDKiA i postaram sie przekazac kolejne info :

    Opinia sanitarna projektu rozbudowy Puławskiej


    W dniu 26 kwietnia 2006 roku Państwowy Wojewódzki Inspektorat Sanitarny wydał
    opinię pozytywną dla projektu rozbudowy drogi krajowej nr 79 od granicy
    Warszawy do skrzyżowania z ul. Energetyczną w Piasecznie oraz z bezkolizyjnym
    połączeniem z centrum handlowym Auchan.

    W opinii zamieszczono dodatkowe uwagi :

    1.zapewnić właściwy poziom hałasu w środowisku poza pasem drogowym dla terenów
    zabudowy mieszkaniowej z usługami pora dnia-max60 dB ,pora nocy max 50 dB oraz
    w pomieszczeniach mieszkalnych zgodnie z normą PN-87/B-02151.02 (wymiana
    stolarki ).

    2.po zrealizowaniu rozbudowy drogi wykonać ekspertyzę porealizacyjną na bazie
    rzeczywistych pomiarów jakości środowiska i zastosować do jej wyników
    odpowiednie dodatkowe zabezpieczenia łącznie z możliwością wyznaczenia
    optymalnego zasięgu obszaru ograniczonego użytkowania.

    3.W ramach prac rozbudowy zastosować ciche nawierzchnie bitumiczne.
    4.W trakcie eksploatacji drogi przestrzegać prawidłowych zasad właściwego
    utrzymania jezdni (czyszczenie ,odśnieżanie i usuwanie zanieczyszczeń ) oraz
    konserwacji urządzeń technicznych służących ochronie środowiska.


    Droga w stanie dzisiejszym nie posiada żadnych zabezpieczeń chroniących
    środowisko i mieszkańców okolicznych budynków. W ramach rozbudowy i przebudowy
    drogi przewidziano realizację : trzeciego pasa ruchu ,obiektów drogowych
    ,dwóch wiaduktów ,[przebudowę skrzyżowań ,zatoki autobusowe ,oświetlenie i
    urządzenia ochrony środowiska. Przedłożony Raport o oddziaływaniu na
    środowisko stanowiący ocenę rozwiązań projektowych dla analizowanego odcinka
    stwierdza , że w 2020 roku może wystąpić ponadnormatywna strefa skażeń
    powietrza na odległość do 50 metrów oraz przekroczeń hałasu do 230 metrów dla
    pory nocy , natomiast dla istniejącego stanu otoczenia drogi i natężenia ruchu
    większość zabudowy znajduje się poza zasięgiem negatywnego oddziaływania
    drogi. Powyższe wyniki uzyskano analizując natężenie ruchu na poszczególnych
    odcinkach drogi, która wynosi dla perspektywy roku 2020 :
    -natężenie ruchu w porze dziennej 5206 pojazdów na godzinę
    -natężenie ruchu w porze nocy 905 p/h
    przy udziale transportu ciężarowego w ogólnym natężeniu ruchu 4,8 % i
    prędkości 80 km/h.

    W podsumowaniu Inspektor pisze :

    Biorąc pod uwagę powyższe należy stwierdzić ,że projektowana rozbudowa drogi
    krajowej nr 79 nie pogorszy istniejącego stanu ,który nie posiada żadnych
    urządzeń chroniących środowisko ,a zaprojektowane urządzenia w pewnym stopniu
    wpłyną korzystnie na ograniczenie jej skutków dla okolicznych mieszkańców.


    WWW.Piechocinski.blog.onet.pl , janusz@piechocinski.pl


    Technologia przebudowy Puławskiej

    .w związku z licznymi
    kierowanymi do mnie pytaniami przedstawiam planowaną technologię remontu.

    Zatwierdzono następujący wariant przebudowy ;
    -usunąć istniejące warstwy asfaltowe jezdni ze względu na zawartość
    lepiszcza smołowego
    -usunąć istniejące pobocza ,ze względu na niewystarczającą nośność i zmianę
    przebiegu obu jezdni
    -usunąć istniejącą podbudowę jezdni lewej (do Warszawy ) ze względu na
    zmieniony przebieg jezdni lewej. Jezdnia lewa będzie wykonana praktycznie
    całej długości po nowym śladzie
    -wykorzystać w maksymalnym stopniu istniejącą podbudowę jezdni prawej, po
    istniejącym pasie rozdziału oraz częściowo po istniejącej jezdni lewej. Ze
    względu na różnice wysokościowe istniejących jezdni można wykorzystać tylko
    podbudowę jednej jezdni.
    -na poszerzeniach wykonać ulepszone podłoże z gruntu stabilizowanego
    cementem i podbudowę z kruszywa łamanego stabilizowanego mechanicznie.
    -wykonać nowe warstwy asfaltowe.

    Zalety rozwiązania :
    -usunięcie niestabilnych warstw bitumicznych
    -możliwość korekty geometrii oraz dostosowanie jej do nowo zaprojektowanych
    elementów organizacji ruchu
    -możliwość dostosowania konstrukcji do obciążeń 115 kN
    -możliwość dość szybkiej realizacji prac
    -nieograniczony dostęp do licznej infrastruktury podziemnej


    Janusz@ Piechociński.pl WWW.Piechocinski.blog.onet.pl
    Powrót do góry
    Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź
    stronę autora Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: iptoma - PO
    Poczytajcie sobie teksty IPTOMY z forum Porannego (kopiowane ciągiem nie
    wybierane) 3 sztuki z rzędu. Cięzka to robota być kawalerią Tyszkiewicza - ale
    żyć trzeba.
    Oczywiści iptoma pisze pod nazwiskiem - tylko my chamy nie obyte piszemy pod
    nickami:))))
    Robercik to umiaru w niczym nie ma. Milczał by lepiej jak Ciszewski !



    Wysłany: Czw Wrz 01, 2005 3:40 pm Temat postu: Re: PO ranny Promuje PO
    (Tyszkiewicza)

    Smutne to bardzo, że zwolennik tak łatwo rezygnuje. Cóż to za zwolennik? I czy
    był nim choć przez chwile? Ja mogę powiedzieć, że mogę sie zawieść na sobie,
    ale jesli jakaś osoba promuje inną osobę, bo jej idee są w tym momencie jej
    bliskie, to wcale nie znaczy, że odpowiadam za to, co ona później robi w 100%.
    Uwazam, że jesli mogę zrobić coś lepiej, to sie staram, próbuję, a nie siadam
    i ...nadaję - ten niedobry, tamten jeszcze gorszy - nie znam go, ale tak mi
    mówili.... To jest chore!!!! To trzeba przerwac!!!
    Weźmy się wreszcie do roboty i przestańmy jęczeć . Łatwo sie ukryć za jakimś
    nickiem i pisać do woli o tym, co jest prawda i o tym, co nią nie jest - a kto
    dojdzie, jak i co sklasyfikować, kiedy to tylko pomówienia??????
    Trzeba cos robić, próbować, padać, wstawac i...dalej próbować , bo inaczej nic
    sie nie uda...
    Czy widzieliscie kogos, kto nic nie robił a cos mu się udało??? BO ja nie????
    A czy ten, który cokolwiek robi jest omnibusem zawsze i wszędzie - chyba tez
    nie, co????????

    Ostatnio zmieniony przez iptoma dnia Czw Wrz 01, 2005 3:52 pm, w całości
    zmieniany 1 raz

    Powrót do góry


    iptoma
    Dziennikarz stażysta



    Dołączył: 19 Maj 2005
    Posty: 18

    Wysłany: Czw Wrz 01, 2005 3:45 pm Temat postu: Re: zanm Klima od czasów
    dyrektorowania w V LO

    Piszę do wszystkich, którzy utożsamiaja sie z PO - Jest to moja prośba i
    wniosek jednoczesnie. Chcę, abysmy sie zjednoczyli w oporze przeciwko
    wulgaryzmom, plotkarstwu, pomówieniom, atakom nieuzasadnionym itp. POkażmy
    innym, że jesteśmy i kulturalni i obyci, i dobrzy w tym, co robimy. Chcemy
    lepiej dla nas wszystkich, dla naszego kraju i jej przyszłych pokoleń. Starajmy
    sie dawac POzytywny przykład tego, co najlepsze. Bądźmy wzorem i przykładem
    dla wszystkich.
    POkażmy, że bez względu na to, którego naszego kandydata POpieramy, to o innych
    nie piszemy plotkując, kłamiąc, wymyślając - piszmy konkretnie!!!! Z ukazaniem
    zdarzenia, daty i udziału tego, o którym mamy cos do POwiedzenia -
    POmozecie???? Bądźmy RAzem!!!!!!!!!!

    Ostatnio zmieniony przez iptoma dnia Czw Wrz 01, 2005 3:55 pm, w całości
    zmieniany 1 raz

    Powrót do góry


    iptoma
    Dziennikarz stażysta



    Dołączył: 19 Maj 2005
    Posty: 18

    Wysłany: Czw Wrz 01, 2005 3:50 pm Temat postu: Re: otwórzcie oczy !!!!

    Chcę tylko przypomnieć, że Tyszkiewicz był takze odpowiedzialny za kampanie i
    startegię kampanii, która wprowadziła panią prof. B. Kudrycką do Parlamentu
    Europejskiego - czy tutaj takze powinniśmy go ukarać? Każdy robiący cokolwiek,
    popełnia czasem błędy, kto nie????
    Już gdzies to ktoś napisał, pamiętacie.......
    ten, kto jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci kamieniem......

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: _____________"bydło" skąd ten epiet w ustach "elit
    ......i dalej do przemyśleń
    Po II Wojnie Światowej, jak to celnie zauważył Konrad Lorenz w swych
    Siedmiu grzechach głównych ludzkości , żyjemy w coraz bardziej
    twardym uścisku ogarniających nas zewsząd powabów najzwyklejszego
    się zbydlęcenia. Zbydlęcenia szczególnie agresywnego w kulturze
    Bestii z Morza , czyli Nowej Kartaginy, której starożytnym epigonem
    był rzymski retor Aureliusz Augustyn. Ta, ucieleśniona w
    szczególności przez Imperium Americanum Super-Bestia, w krajach
    wolnych i demokratycznych organizuje nam nigdy niekończącą się Orgię
    Chciwości, Lubieżności oraz Zachłanności Konsumpcyjnej. Wszędzie
    widocznym dowodem tego kultu są banki, prawie przymuszające ludność
    do brania łatwych kredytów, i love you-shopy dbające o hipertrofię
    naszych organów płciowych oraz niekończące się rzędy galerii
    handlowych, potęgujących u ludzi ich naturalną, konsumpcyjną
    zachłanność. Gniew zaś i bestialstwo wypchanego Pychą Pana Świata
    (hebr. Adon olan) demonstrują chociażby wojny, jakie zwykł toczyć
    totalnie przeżarty hipokryzją wolny świat pod przywództwem USA. By
    przypomnieć tutaj trwające aż przez 77 dni przyjacielskie
    bombardowania Jugosławii 9 lat temu. Te, terrorystyczne
    bombardowania w imię Praw Człowieka zostały przeprowadzone li tylko
    po to, aby w Kosowie zainstalować Mafię Albańska, mającą stanowić
    pancerz zewnętrzny dla największej na Bałkanach bazy US Army.



    Obecną post-modernistyczną sytuację, gdy świat opanują nigdy nie
    syte Bydlęta z Ludzkimi Twarzami, doskonale przewidział już
    czterysta lat temu, w czasach elżbietańskiej Anglii, dramatopisarz
    William Szekspir. W ulokowanej w czasach antycznych sztuce Timon
    Ateńczyk w ten sposób opisał on o magiczne własności obłąkańczo
    pożądanego przez Ludzi Zachodu złota oraz Pieniądza:



    Widomy Boże, wszystkie przeciwieństwa

    Ty w jednym możesz połączyć uścisku!

    O ty probierzu serc ludzkich kamieniu!

    Przypuść, ze podniósł bunt człek, twój niewolnik,

    Twoja potęgą zniszcz ród jego cały,

    By mogły bestie tym światem zawładnąć!



    Dzisiaj zatem, gdy gigantyczna masońska Świątynia Opatrzności bożej
    powstaje w Warszawie na Wilanowie, warto przypomnieć, że w tej
    Świątyni nasi kapłani będą oddawać hołd Niewidzialnej Bestii.
    Bestii, której kult przypieczętowali mojżeszowi Lewici krwią trzech
    tysięcy swych braci i synów zamordowanych pod górą Synaj za odmowę
    udziału w kulcie Tablic z Dekalogiem. Dokładnie taką samą ilość
    ofiar czcicieli Złotego Cielca złożyli Nowi Lewici 11 września 2001
    roku w USA, na Manhattanie i w Waszyngtonie, ruszając na podbój
    całej już Planety. Współczesne hufce Pana Zastępów, prowadzone przez
    sektę Chabad Lubawicz z siedzibą na nowojorskim Brooklynie, tego
    pamiętnego dnia rzeczywiście ruszyły z posad bryłę Ziemi aby Pan był
    Jeden i jedno było jego Imię Mamon . Czyli aby było dokładnie tak,
    jak to głośno marzą w synagogach ortodoksyjni Żydzi w trakcie
    wzorowanej na proroctwie Zachariasza (14, 9) modlitwy Aleinu
    (Nam ..) i jak to za nimi bezmyślnie powtarza też wyraźnie opanowany
    przez CHCIWOŚĆ WŁADZY Chrystus ( boży pomazaniec ) cytowany w
    Ewangelii Jana 10, 17
    _________________

    Powrót do góry


    Elzbieta



    Dołączył: 11 Sty 2008
    Posty: 4772
    Skąd: Kanada
    Wysłany: Nie Maj 25, 2008 10:54 am Temat postu:

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Amerykanski dobrobyt, cz.3 - pralki!
    A Amica to co?
    Gość portalu: bolek napisał(a):

    > wc jak nie mamy co pierdolic
    > to pierdolimy to co mamy

    Oto wypowiedź typowego polskiego "intelygena" na emigracji.
    Otóż chciałbym Cię uświadomić "intelektualisto" że mamy polską markę
    produkującą sprzęt AGD a jest nią Amica. Dwa tygodnie temu kupiłem pralkę tej
    firmy za 1600zł. W tej samej cenie był również do wzięcia angielski Hoover, ale
    po namyśle wybraliśmy Amice i wcale nie żałujemy.
    Oto trochę informacji dla Ciebie i twoich koleżków na emigracji:


    Amica jest zdecydowanie największym polskim producentem sprzętu AGD. Przychody
    ze sprzedaży przekroczyły 800 mln zł w 2001 roku.

    Firma powstała w 1945 roku, w latach 60-tych rozpoczęła produkcję kuchni
    gazowych. W 1992 roku powstałą marka Amica, która obecnie jest rozpoznawana i
    ceniona przez 75% Polaków.

    Znajomość marki Amica


    Źródło: SMG/KRC (branża - duże AGD)



    Nasze wyroby powstają w czterech nowoczesnych fabrykach zlokalizowanych we
    Wronkach - Fabryce Kuchni, Fabryce Armatury, Fabryce Lodówek oraz Fabryce
    Pralek. Po zakończeniu inwestycji wartych ok. 600 mln zł, Amica może zaoferować
    praktycznie pełen zestaw wyrobów tzw. dużego AGD.



    Systematyczne wzbogacanie oferty o nowe produkty oraz przykładanie najwyższej
    uwagi do zaspokajania potrzeb klientów pozwoliły nam na znaczące zwiększenie
    przychodów ze sprzedaży w ciągu ostatnich lat.

    Przychody ze sprzedaży w latach 1991 - 2001


    Firma przykłada ogromną wagę do jakości produkcji. Posiadamy wszystkie
    międzynarodowe certyfikaty poświadczające utrzymanie najwyższych standardów.
    Certyfikat ISO 9001 uzyskaliśmy już w roku 1994, od 1997 posiadamy certyfikat
    ISO 14001, a w 2001 roku otrzymaliśmy certyfikat OHSAS18001.

    Eksport jest dla Amiki istotnym kanałem dystrybucji, a jednocześnie udowadnia,
    iż oferujemy wyroby najwyższej jakości. Zagranicę sprzedajemy zarówno pod
    swoimi markami - np. Hansa do Rosji, Gram na rynki skandynawskie - jak również
    pod markami renomowanych światowych producentów, jak choćby koreańskiego LG.
    Bardzo ważnym rynkiem eksportowym są Niemcy. W 2001 roku eksport stanowił ponad
    30% całości sprzedaży, a w ciągu dwóch-trzech lat chcemy osiągnąć ponad 40%
    wpływów z eksportu.

    Od 1997 roku Amica jest notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych w
    Warszawie, gdzie cieszy się stałym zainteresowaniem inwestorów. Struktura
    akcjonariatu przedstawia się następująco:

    Struktura własności - akcje





    Podmiot
    Ilość akcji
    Rodzaj akcji
    Nr akcji

    Holding Wronki S.A.
    587.501 Serii A imienne uprzywilejowane 2:1
    00000001 - 00587501

    Holding Wronki S.A.
    222.649 Serii A imienne uprzywilejowane 2:1
    00587502 - 00809550
    05819901 - 05820500

    Holding Wronki S.A.
    252.007 Serii B zwykłe na okaziciela
    Zwykłe na okaziciela

    Razem
    1.062.157




    Sidegrove Holdings Ltd
    2.912.499 Serii A imienne zwykłe
    00809551 - 03722049

    Razem
    2.912.499




    Fabryka Armatury Sp. z o.o.
    1.000.000 Serii A imienne uprzywilejowane 2:1
    03722051 - 04722050

    Fabryka Armatury Sp. z o.o.
    1.075.000 Serii A imienne uprzywilejowane 2:1
    04722051 - 05797050

    Razem
    2.075.000


    Pracownicy Amiki
    11.601 Serii A imienne uprzywilejowane 2:1



    GPW
    2.660.493
    15.750 Serii B zwykłe na okaziciela

    Serii A wprowadzone do obrotu giełdowego



    Razem
    8.737.500





    powrót do góry

    www.amica.com.pl




    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Rdzewieje mi
    Rdzewieje mi
    Cześć! Mam na imię Metalex. Jestem synem RoboCopa, który ożenił się ze zwykłą
    śmiertelniczką i tak się urodziłem ja. Po ojcu RoboCopie odziedziczyłem kilka
    cech, mianowicie: jestem bardzo twardy i odporny na ból, ale dotyka mnie
    korozja, czasem moge mieć krótkie spięcie itp. a po matce odziedzczyłem jej
    inteligencje i to, że jestem w połowie człowiekiem. Dobra ale dość tego
    wstępu. Musze Wam coś powiedzieć, bo do rodziców się z tym nie zwrócę. Otóż
    od urodzenia mam odkręcanego penisa. Mogę go odkręcić kluczem francuzem,
    kiedy tylko zechcę. Ten klucz noszę zawsze przy sobie. Poprosiłem też wujka
    Terminatora i ten zamontował mi w penisie port poczerwieni, dzieki czemu gdy
    odkręce penisa i wezmę go sobie do buzi, to mam z tego ogromną przyjemność.
    Uwielbiam robić loda sam sobie. Robie to po kilka razy dziennie przeżywając
    wspaniałe metelowe orgazmy. Jednak pewnego dnia zauważyłem, że mój penis jest
    jakis inny w smaku. Nie wiedziałem na początku co sie dzieje, i dalej brałem
    do buzi. Sytuacja ta trwała ok. roku i pewnego dnia postanowiłem wreszcie sie
    przekonać, dlaczego penis zmienił smak. No i przeżyłem szok!!! Okazało się,
    że mój penis normalnie rdzewieje!!!!!! Chyba wiem czemu, domyślam się, że to
    dlatego, iż nigdy po lodzie nie wycierałem penisa i takiego mokrego od mojej
    śliny wkręcałem spowrotem między nogi. Wychodziłem na podwórko, wiatr wiał na
    penisa, a ja jestem szczególnie podatny na rdze i tak włąsnie do tego doszło.
    Postanowiłem usunąć jakoś tę rdze. Odkręciłem penisa. Wziąłem papier ścierny
    i zaczałem pocierać, ale przez ten port podczerwieni docierał do mnie taki
    silny ból, że nie mogłem wytrzymać... Następnie chciałem umyć go w
    rozpuszczalniku. Byłem pewny, że to pomoże. Idąc do miesjca, gdzie stoi
    rozpuszczalnik, zauważyłem idącą sobie córkę Terminatora, Żyletę. Ona jest
    nieziemsko piękna. Długie nogi z bardzo twardej stali i duże blaszance piersi
    a wszystko pokryte ludzką tkanką... Strasznie się podnieciłem na jej widok,
    poczułem że penis, którego trzymam w ręce robi sie coraz twardszy...
    Przypiliło mnie i postanowiłem zwalić sobie konia. Wkręciłem penisa tam gdzie
    jego miesjce i waliłem sobie konia, wyobrażając sobie seks z Żyletą. Nagle
    zrobiło mi sie coraz przyjemniej, dostałem orgazmu i dalem ponieść się
    chwili, gdyż zamiast skończyć byle gdzie, spuściłem się do...... butelki z
    rozpuszczalnikiem!!!!!! Sperma rozpuściła się i cały rozpuszczalnik szlak
    trafił!!! Tam, gdzie mieszkam nie ma blisko sklepu, to ojciec jeździ co kilka
    miesiecy po rozpuszczalnik, ja nie wiem nawet gdzie taki sklep sie
    znajduje... No i tu zwaracam się z prośbą do Was: jak moge jeszcze inaczej
    usunąć rdze z penisa? Na pewno są wśród Was jacyś chemicy albo po prostu
    ktoś, kto wie... Pomóżcie mi bo bardzo się wstydzę spytać o to rodziców.
    Dodam, że im dłużej tego nie usunę, tym bardziej penis będzie rdzewiał, aż
    któregoś dnia całkowicie zardzewieje, będzie bezużyteczny, i tylko na złom
    będę mógł go oddać i nie będę mógł już więcej brać sobie do buzi. Proszę o
    poważne potraktowanie sprawy. To najważniejszy problem w całym moim
    półczłowieczym-półmetalowym życiu. Z poważaniem, Metalex

    Powrót do góry Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: podróż transsibem - prośba o porady
    podróż transsibem - prośba o porady
    Przedstawiam mój program podroży koleją transsyberyjską do Pekinu.
    Ponieważ nie mam szans na dłuższy urlop, miałam do wyboru albo nie jechać
    wcale, albo jechać tylko na 3 tygodnie. Dlatego program taki napięty.
    Bardzo proszę o UWAGI osób doświadczonych oraz o odpowiedzi na moje PYTANIA I
    WĄTPLIWOŚCI.

    10/08/06 - czwartek rano przylot do Moskwy; do zwiedzenia: Sobór Wasyla
    Błogosławionego; Mauzoleum Lenina; GUM; Sobór Kazański, Muzeum im. Puszkina;
    Arbat;
    11/08/06 - piątek; do zwiedzenia: Kreml (bo słyszałam ze w czwartki
    nieczynne??); Sobór Chrystusa Zbawiciela, Galeria Trietiakowska; może śladami
    Mistrza i Małgorzaty jak będzie czas; 23,30 – wsiadamy w pociąg;
    15/08/06 - wtorek; przyjazd do Irkucka rano 9,20 czasu lok.;
    CZY KTOŚ WIE W KTÓRE DNI W TYM ROKU JEŹDZI KOLEJ KRUGOBAJKALSKA? Mam
    informacje że środy i niedziele; wyjazd ze Sludianki 14,20; przyjazd do Port
    Bajkał 19,00 ; a ktoś wie jak w druga stronę??
    Zwiedzamy: Irkuck – Cerkiew Zbawiciela; Cerkiew Podnies. Krzyża Pańskiego;
    dom Szubina, dom Szastina; jedziemy na Olchon (czy warto na 1 dzien i bez
    przewodnika??? Jak najszybciej?? Można wodolotem??)- tam Chużyr, skała
    Szamana, cypel Chorgoj; Listwianka – muzeum poznania Bajkału; nocleg z ruską
    banią;
    16/08/06 - środa; skansen Talcy; wodolot do Portu Bajkał; przejazd Koleją
    Krugobajkalską do Sludianki; powrót do Irucka; 20,27 czasu lok. pociąg do
    Nauszek;
    17/08/06 - czwartek – przyjazd do Nauszek 13,09; szwędamy się i o 17 wsiadamy
    do pociągu do Ułan Bator
    18/08/06 - piątek – przyjazd do Ułan Bator 6,30 czasu lok.; klasztor
    Gandan; ; jedziemy do Dzuummood – Obszar Ścisłej Ochrony Bogd Chaan; tam
    nocleg w jurtach;
    19/08/06 - sobota: jedziemy do Tereldż; pewnie trzeba wrócic do UB i stamtąd;
    wracamy tego samego dnia do UB;
    CZY WARTO W TAK KRÓTKIM CZASIE sprobować pojechac do Kakakorum?? a może
    jezioro Chorsgal? Czy to bardzo daleko??
    20/08/06 - niedziela; 8,05 jedziemy do Pekinu
    21/08/06 - poniedziałek; przyjazd do Pekinu 14,30; Świątynia Niebios; park
    Taoranting (warto ten park?? Czy może inny??)
    22/08/06 - wtorek; Zakazane Miasto; plac Tienanmen; rynek Xiushiui (czy
    wieczorem tez czynny??)
    23/08/06 - środa; Pałac Letni Yiheyuan, Stary Pałac Letni (warto???);
    probujemy pójść na opere chińską
    24/08/06 - czwartek; Wielki Mur – albo Mutianyu, albo Jinshanling albo
    Huanghuan – CO POLECACIE? Wieczorem pociąg do Xi’an
    25/08/06 - piątek; przyjazd do Xi’an rano; Armia Terakotowa; albo hardcorowo –
    pociągiem bez klimy – o 14,32 do Pingyao, albo dopiero wieczorem;
    26/08/06 - sobota; przyjazd do Pingyao, po prostu się szwędamy; wieczorem do
    Pekinu
    27/08/06 - niedziela; trasa rowerowa: Wieża Bębnów; Wieża Dzwonów, Swiątynia
    Guanghua, Pałac Księcia Gong, Park Beihai; Ogród Zoologiczny
    28/08/06 - poniedziałek; wylot do Berlina, 7,15 rano
    29/08/06 - wtorek; powrót do domu

    Powrót do góry

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: UJASTEK - Za lub Przeciw
    witam Pania
    Witam,

    Chciałabym podzielić się moimi reminiscencjami z pobytu na Ujastku.
    Najpierw coś o Pani Joli Łaszczyk. Ciężko żałuję, że nie wybrałam sobie tej
    wpaniałej osoby do porodu. Natrafiłam na potwora położną. Małgorzatę Szczeklik.
    Przestrzegam przed nią wszystkie kobietki. Nie wiem jaka jest gdy się jej
    zapłaci. Ja jej nie zapłaciłam i obeszła się ze mną o zgrozo...

    Pani Jola Łaszczyk okazała mi wiele serca i szczerej, bezinteresownej pomocy.
    To prawdziwa Położna z Ogromnym Sercem i Powołaniem.

    Ale teraz coś o samym pobycie.
    Generalnie jestem zadowolona, ale... no właśnie. Miałam cholernego pecha, bo
    natrafiłam na podłą położną o nazwisku SZCZEKLIK MAŁGORZTA. Dziewczyny
    uważajcie by się na tego babsztyla nie nadziać. Ohydna, antypatyczna i lodowato
    zimna wyrachowana baba. Przez nią nie wspominam miło porodu, który skądinąd
    miałam lekki i jak na pierwszą dzidzię krótki. Jest tyle naprawdę wspaniałych
    położnych wśród nich Pani Jolanta ( nie pamiętam nazwiska). Akurat miałam pecha
    i natrafiłam na potwora. Była bardzo nieprzyjemna, a że forsy nie dostała,
    olewała mnie i szorstko traktowała.

    Drugi uważam wielki minus Ujastka to Neonatolodzy i to zarówno lekarki jak i
    pielęgniarki ( w 1 dobie po porodzie, gdy zapytałam pani dr. BUJNY, o smółkę
    którą akurat moje dziecko oddawało, popatrzyła na mnie poirytowana i odburknęła
    cytuję: " a co może dziecku z tyłka wychodzić??! kupę robi"). Najbardziej
    nieprzyjemnym neonatologiem jest pani dr. TERESA BUJNY. Ale opryskliwość tych
    Pań to nie jedyny argument, i nie najważniejszy. Zarzucam im również brak
    fachowości. Moje dziecko miało nierozpoznany przy porodzie i przy wypisie
    pęknięty obojczyk. Dopiero gdy wróciłam z dzieckiem na Ujastek z powodu
    wysokiej bilirubiny, stwierdziła i wpisała do książeczki zdrowia że Mała miała
    pęknięty obojczyk. No i trzecia rzecz a propos neonatologów, moje dziecko
    zostało wypisane do domu z zaawansowaną żółtaczką. Pani dr. BUJNY przy wypisie
    zapomniała dodać, aby przyjść za parę dni z dzieckiem do pomiaru bilirubiny. Ja
    w domu dopiero gdy dziecko zrobiło się senne i bardzo mocno pomaranczowe,
    zadzwoniłam tam i przyjechałam z Amelką do kontroli. Dr. BUJNY ze zdziwieniem
    spytała " nie mówiłam Pani aby zgłosić się do kontroli za tydzień? ah, pewnie
    mi umknęło, bo wtedy przy wypisie było takie zamieszanie.

    Duży minus to ten, ze wypisują dzieci do domów z bardzo zaawansowaną
    żółtaczką.... moja Amelka miała zółtaczkę ponad miesiąc, myślę że dlatego iz
    nie była wystarczająco długo naświetlana...
    Na wszelkie moje pytania o dziecko, zbywali mnie i robili to w dodatku w sposób
    bardzo szorstki... Nie wspomnę jeszcze o tym, że gdy czekałam na mój poród,
    pani pielęgniarka niosła świeżo urodzonego oseska gołego i pod swoją pachą
    głową w dół...byłam w "lekkim" szoku aż zapomniałam że mnie brzuch boli....

    reasumując, opieka ginekologów i połoznych ( za wyjątkiem Pani SZCEKLIK) jest
    super, natomiast neonatolodzy i ich pielęgniarki absolutnie do wymiany.

    Czy rodziłabym tam jeszcze raz? nie wiem, ale chyba już nie...

    Powrót do góry


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: UJASTEK - Za lub Przeciw
    Generalnie jestem zadowolona, ale... no właśnie. Miałam cholernego pecha, bo
    natrafiłam na podłą położną o nazwisku SZCZEKLIK MAŁGORZTA. Dziewczyny
    uważajcie by się na tego babsztyla nie nadziać. Ohydna, antypatyczna i lodowato
    zimna wyrachowana baba. Przez nią nie wspominam miło porodu, który skądinąd
    miałam lekki i jak na pierwszą dzidzię krótki. Jest tyle naprawdę wspaniałych
    położnych wśród nich Pani Jolanta ( nie pamiętam nazwiska). Akurat miałam pecha
    i natrafiłam na potwora. Była bardzo nieprzyjemna, a że forsy nie dostała,
    olewała mnie i szorstko traktowała.

    Drugi uważam wielki minus Ujastka to Neonatolodzy i to zarówno lekarki jak i
    pielęgniarki ( w 1 dobie po porodzie, gdy zapytałam pani dr. BUJNY, o smółkę
    którą akurat moje dziecko oddawało, popatrzyła na mnie poirytowana i odburknęła
    cytuję: " a co może dziecku z tyłka wychodzić??! kupę robi"). Najbardziej
    nieprzyjemnym neonatologiem jest pani dr. TERESA BUJNY. Ale opryskliwość tych
    Pań to nie jedyny argument, i nie najważniejszy. Zarzucam im również brak
    fachowości. Moje dziecko miało nierozpoznany przy porodzie i przy wypisie
    pęknięty obojczyk. Dopiero gdy wróciłam z dzieckiem na Ujastek z powodu
    wysokiej bilirubiny, stwierdziła i wpisała do książeczki zdrowia że Mała miała
    pęknięty obojczyk. No i trzecia rzecz a propos neonatologów, moje dziecko
    zostało wypisane do domu z zaawansowaną żółtaczką. Pani dr. BUJNY przy wypisie
    zapomniała dodać, aby przyjść za parę dni z dzieckiem do pomiaru bilirubiny. Ja
    w domu dopiero gdy dziecko zrobiło się senne i bardzo mocno pomaranczowe,
    zadzwoniłam tam i przyjechałam z Amelką do kontroli. Dr. BUJNY ze zdziwieniem
    spytała " nie mówiłam Pani aby zgłosić się do kontroli za tydzień? ah, pewnie
    mi umknęło, bo wtedy przy wypisie było takie zamieszanie.

    Duży minus to ten, ze wypisują dzieci do domów z bardzo zaawansowaną
    żółtaczką.... moja Amelka miała zółtaczkę ponad miesiąc, myślę że dlatego iz
    nie była wystarczająco długo naświetlana...
    Na wszelkie moje pytania o dziecko, zbywali mnie i robili to w dodatku w sposób
    bardzo szorstki... Nie wspomnę jeszcze o tym, że gdy czekałam na mój poród,
    pani pielęgniarka niosła świeżo urodzonego oseska gołego i pod swoją pachą
    głową w dół...byłam w "lekkim" szoku aż zapomniałam że mnie brzuch boli....

    reasumując, opieka ginekologów i połoznych ( za wyjątkiem Pani SZCEKLIK) jest
    super, natomiast neonatolodzy i ich pielęgniarki absolutnie do wymiany.

    Czy rodziłabym tam jeszcze raz? nie wiem, ale chyba już nie... a jeśli tak, to
    tylko z Panią Jolą Łaszcyk - to prawdziwa Położna z Ogromnym Sercem i szczerym
    Powołaniem

    Powrót do góry

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Relacja z Tajlandii
    U nas lista wygląda dość podobnie...
    Z miejsc łatwych i tanich do dostania się : Maroko już było, ale nawet
    moglibyśmy tam wrócić, bo jeszcze zostało nam trochę do zwiedzenia, a do
    naganiaczy można jakoś przywyknąć, zresztą też nie było ich tak strasznie dużo.
    Tunezja chętnie, ale koniecznie z jazdą na pustynię, bo pustynia to pustynia i
    coś naprawdę pięknego. Turcja, wiadomo, Kapadocja itp, chociaż Kurdystan już
    chyba nie niestety. Syria itp też chętnie, chociaż dla dzieci mogłoby być dość
    męcząco. No i Izrael, chociaż tani to raczej nie jest.
    Z Azji: Wietnam południowy + powrót w góry na północy + chętnie Laos albo
    Kambodża, bo jeszcze duuużo nam tam zostało do zobaczenia. A naprawde czujemy
    się tam na tyle bezpiecznie i jest tak pięknie, że jakoś tę profilaktykę
    antymalaryczną łykamy. Birma, na długo i wyczerpująco, żeby zobaczyć wszystkie
    te piękne miejsca, która Ania O. pokazuje na slajdach. Chiny chętnie, chociaż
    nie aż tak, jak Kambodża czy Birma. Indonezja od Jawy do Flores mniej więcej, na
    pewno nie Irian Jaya, chociaż tam pewnie też fajnie Filipiny, chociaż mniej
    zabytków, a i plemiona podobno już mało tradycyjne (tylko na pokazach dla
    turystów) Japonia, jeśli nas kiedyś będzie stać (nie ma malarii!!!) Ta Sri
    Lanka, Artur twierdzi, że malaria to tam się raczej nie trafia, ale na pewno
    będę wiedziała, jak spytam eksperta.
    Z kaukaskich klimatów to podobnie Armenia i Gruzja.
    Afrykę centralną pominąłeś, trochę nam się marzy safari niekoniecznie w Kenii,
    tylko to też droga przyjemność. Ale chyba warto (właśnie niedawno wrócili nasi
    przyjaciele z wyprawy z dwoma córeczkami, starsza 7 lat, młodsza 3 w czasie
    wyjazdu)(a właśnie to ojciec tej sympatycznej rodzinki jest naszym ekspertem
    zdrowotnym, byli właśnie w Kenii i na Sri Lance, a wybierają się właśnie do
    Indonezji, oczywiście z dziewczynkami)
    Ameryka - chętnie Meksyk, chętnie Kuba, mimo że reżim, chętnie Wenezuela, bo
    skoro Sylwia z Markiem i dzieciakami byli i wrócili, to my pewnie też. Marzy nam
    się Chile i Boliwia, te płaskowyże, salary... No ale zimno i wysoko, nie wiem,
    jak nasze dzieci dałyby sobie radę na takich wysokościach. No ale byli tam też z
    dzieckiem niejacy Szymańscy, nie znam osobiście, no ale też okazuje się zę się
    da. Ich adres: podroze.szymanskich.net
    Ale zasadniczo tematykę amerykańską mamy rozpoznaną słabo, może dlatego, że
    jeśli tam jechać to jak Pawlikowska z Cejrowskim na jakąś STRRRRRASZNĄ DZICZ i
    do PRAWDZIWYCH Indian co oczywiście z dzieciakami niemożliwe, a bez
    znajomości hiszpańskiego i bez jakiego-takiego obycia w miejscowych warunkach
    raczej nierealne.
    Trochę też nas ciągną ale raczej teoretycznie północnoamerykańskie parki
    narodowe i nie tylko, wiadomo, na Młodym zrobił ogromne wrażenie film "Auta" i
    pewnie nie spocznie, póki nie odnajdzie Chłodnicy Górskiej... Tylko odstrasza
    nas drożyzna, no i te wizy!!! Nie wiem, czy z moimi zarobkami by mnie wpuścili,
    nawet jeśli miałabym zaproszenie od miejscowej rodziny.
    W ogóle jeszcze ta lista pewnie jest niekompletna, bo w ogóle ciągnie nas prawie
    wszędzie, a są ludzie, co zabierali ze sobą dzieci na Antarktydę, więc wszędzie
    się da. Ale niekoniecznie przy naszych zasobach finansowych. Może sponsora
    jakiegoś poszukać, czy coś??? No i w przyszłym roku zaczyna nam się obowiązkowa
    jak wiadomo zerówka, trochę już będzie trudniej o wyjazdy w ciągu roku
    szkolnego, nawet jeśli sama zrezygnuję z nauczycielstwa.
    Pozdrawiam i życzę wielu udanych wyjazdów! M Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Szukam Cegiełki.
    Taka rzecz mi się zdarzyła. Może ktoś go zna, lub widział. Znajdę go
    jakem Abstron!!!!! Swoją sprawiedliwośc mu oddam. Bom Mściciel.

    Tu źródło historii:
    www.forum.moja-ostroleka.pl/viewtopic.php?t=1377
    ---------------------------------------------------------------------------­--------------

    Abstron

    ----------------------------------------------------------
    Jestem z Warszawy, przynajmiej w tej chwili tam stacjonuję. Pomogłem
    raz
    człowiekowi właśnie z Ostrołęki. Który chyba mnie zawiódł. Podkreślam
    chyba,
    bo cały czas czekam na telefon od niego. Wiem, że Ostrołęka to piękne
    miasto i
    nie tak wielkie, więc ktoś może zna tego gościa. Nic złego mu nie chcę
    zrobić,
    choć pożyczyłem mu ponad dwie stówy. Jak przepadną, trudno. Bardziej
    chodzi mi
    o ratowanie tego człowieka.
    Chodziłem raz po Starówce koło Zamku Królewskiego i zaczepił mnie
    gość, młody,
    tak około 27-28 lat. Na pewno przed trzydziestką. Miał w ręku pojemnik
    na olej
    samochodowy. Powiedział mi, że miał stłuczkę, policja zabrała
    dokumenty,
    poniósł jakieś koszty. I został bez pieniędzy. A zaczepił mnie, bo
    miałem w
    ręku Sun Tzu "Sztukę wojny". A niech stracę dałem 5 złoty. Może
    rzeczywiście
    chłop w potrzebie. I gadamy tak sobie może godzinę. Kierowcą jest z
    zawodu, ma
    brata, matka jest kaleką. Brat nie ożeniony nie mieszka razem. A on
    pracuje na
    własny rachunek coś ludziom wozi po kraju. Rzadko za granicę. Matula
    przyjmuje
    zlecenia w domu na telefon. Po godzinie trochę mu uwierzyłem nie do
    końca, ale
    na tyle by dołożyć 20 złotych. Dałem adres swój, telefon.
    Jak wygląda. Czarne włosy, wzrost około 170. Ubrany w bluzę granatową
    dresową.
    Raczej schludnie, nie jakiś menel. Z przodu brakuje mu z jeden dwa,
    zęby u
    góry. Nie jest to szpecące. Prawie nie widać. Może być po jakiś
    przejściach,
    sanatorium lub leczył dłuzej jakieś zaburzenia kiedyś, nie koniecznie,
    ale
    trochę widziałem ludzi z takimi zaburzeniami z racji zawodu.
    Przypominał mi po
    głosie Cegiełkę z "Podróż za jeden uśmiech". Z wyglądu trochę.
    Chropowaty
    głos. Wygadany i inteligenty ponadprzeciętnie.
    Wpadł następnego dnia do mnie do domu. Pojechałem z nim po olej do
    jego
    samochodu na Ursusie przez całe miasto. Autobusem. I gadaliśmy jeszcze
    2-3
    godziny. Coś nie do końca się zgadzało. Nie rozgryzłem go. Nie dało
    rady. A
    próbowałem. Myślę sobie, albo grubszy cwaniak, albo rzeczywiście
    potrzebujący,
    tego nie roztrzygnąłem. Wiem jedno, jest z Ostrołęki, bo dobrze zna to
    miasto!! Kupiłem mu coś do jedzenia, do picia, bilet autobusowy. Miał
    na
    Ursusie znajomego, co olej silnikowy tanio miał mu sprzedać.
    Potrzebował więc
    jeszcze sto parę złotych. Miałem wątpliwości, ale wziąłem z bankomatu
    i mu
    dałem. Czekałem na niego przed Kościołem na Ursusie a on załatwiał ten
    olej.
    Za pól godziny wrócił, że brakuje mu 20m złotych. Dałem 7 złotych, bo
    tyle mi
    zostało. Czekałem na niego 2 godziny, miał przyjechać tym naprawionym
    wozem i
    miał mnie odwieżć na Białołekę. A forsę miał przesłać pocztą.
    Oczywiście
    umówiliśmy się też wcześniej, że zadzwoni. Czekałem, marzłem 2 godziny
    na
    Ursusie nie pojawił się. I do dziś nie zadzwonił. Ale znajdę go. I
    wcale nie
    po to, żeby wyciągnąć kasę, którą mu pożyczyłem. Miał coś w sobie.
    Jestem łatwowierny? Nie jestem, długo z nim rozmawiałem, choć nie
    rozgryzłem.
    Ale pomogłem, mimo to. Pomóżcie go odnaleźć, Proszę. Nie wiem ile z
    jego gadki
    o rodzinie jest prawdą, ale może sobie ktoś go skojarzy. Proszę o
    listy na
    maila lub forum

    abstroniusz.a@gmail.com

    PostWysłany: Dzisaj o 10:42
    Masz miękkie serce więc wnioskuję że musisz mieć twardą dupę. Przykro
    mi to
    stwierdzić ale prawie napewno padłeś ofiarą naciągacza. A dlaczego to
    mówię?
    Otóż nie dalej jak miesiąc temu byłem w Warszawie swoim samochodem na
    ostrołęckich rejestracjach. Było to na Woli. Podszedł do mnie koleś
    wyglądający podobnie do opisywanego przez Ciebie. Rozmowę zaczął od
    radości że
    spotkał rodaka z Ostrołęki:) Po czym zaczął opisywać swoją historię
    jakoby to
    popsuł mu się samochód niedaleko (urwał wachacz czy coś w tym stylu) i
    potrzebuję 200 zł na naprawę. Mówił że też jest z Ostrołęki i że muszę
    mu
    pomóc bo przecież jesteśmy z tego samego miasta i że odda mi kasę w
    Ostrołęce.
    Ja niestety mam miękką dupę ale twarde serce więc odpowiedziałem mu że
    nic nie
    muszę i żeby spadał bo nie dam mu nic oprócz kopa w dupę. Skończyło
    się na
    bluzgach które posłał za mną jak odchodziłem. Tak więc myślę że
    znajdziesz go
    prędzej w Wawie niż tutaj. A jak go już znajdziesz to weź od niego
    swoje
    pieniądze i daj mu w zęby od siebie i ode mnie. Pozdrawiam.
    Powrót do góry
    Zobacz profil autora Wyślij prywatną wiadomość
    Abstron
    szeregowy

    Dzisaj o 11:10,
    Jeśli tak mówisz i jest to naciągacz, to pozdrowię go od Ciebie.
    Znajdę go
    spokojnie. Dam znać. Do końca życia zapamięta tę lekcję jaką mu dam.

    Wygląd zgadza się? Przy jakiej ulicy go spotkałeś, namierzę go.

    [ Dodano: 11:20, 17.04.2007 ]
    Miał podobno na imię Jarosław.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Spirala..
    rozszerzania. Jednocze¶nie kurczliwo¶ć macicy i krwawienie nie s± już na tyle
    silne, aby doszło do wydalenia wkładki z jamy macicy. Oczywi¶cie, jak każdy
    zabieg ginekologiczny, tak i ten musi odbywać się z zachowaniem wszelkich zasad
    aseptyki i antyseptyki, w warunkach sterylnych. Nitki wkładki lekarz przycina
    tak, aby kobieta mogła sama co miesi±c po krwawieniu miesi±czkowym stwierdzić
    ich obecno¶ć i zauważyć ewentualne zmiany w długo¶ci czy też położeniu
    ¶wiadcz±ce o przemieszczeniu wkładki i zmniejszeniu się jej skuteczno¶ci
    antykoncepcyjnej. Nitki zbyt krótkie oprócz problemów z kontrol± wkładki mog±
    dodatkowo powodować ból u partnera podczas stosunku. Usunięcie wkładki po
    zakończeniu okresu jej działania jest zabiegiem prostym i bezbolesnym, który
    wykonuje się podczas miesi±czki.


    Możliwe komplikacje

    Po założeniu wkładki przez 1-3 miesi±ce mog± przej¶ciowo występować bóle
    podbrzusza i okolicy krzyżowej, obfitsze miesi±czki i plamienia
    międzymiesi±czkowe jako reakcja macicy na ciało obce. Rzadszymi powikłaniami
    s±: przebicie macicy podczas zakładania, przemieszczenie wkładki i ewentualne
    przedostanie się jej do jamy otrzewnej, zapalenie narz±dów miednicy mniejszej
    (jajowodów, jajników) oraz ci±ża pozamaciczna. Na pierwsz± wizytę kontroln±
    należy zgłosić się po dwóch tygodniach od założenia wkładki, a kolejne badania
    powinny odbywać się dwa razy w roku. Jeżeli jednak kobieta odczuwa silne bóle w
    dole brzucha, ma upławy lub gor±czkę, powinna natychmiast udać się do
    ginekologa.


    Wkładka a ci±ża

    Czy wkładka powinna być usunięta po stwierdzeniu ci±ży? Z praktyki wynika, że
    pozostawienie wkładki w jamie macicy, aby przy jej usuwaniu nie spowodować
    poronienia, powoduje ponad 50% poronień, często z towarzysz±cymi obfitymi
    krwawieniami i uogólnionym stanem zapalnym. Natomiast jej usunięcie we wczesnej
    ci±ży zmniejsza ten odsetek do 20. Obecnie uważa się, że przed podjęciem
    decyzji co do sposobu postępowania w takich przypadkach należy najpierw wykonać
    USG przezpochwowe narz±du rodnego, aby dokładnie okre¶lić położenie zarodka w
    stosunku do wkładki. Jeżeli wkładka jest położona prawidłowo, a zarodek rozwija
    się poniżej ramion poprzecznych, można j± pozostawić. Jeżeli jednak doszło do
    obniżenia położenia wkładki i rozwoju płodu powyżej niej, najrozs±dniejsze
    będzie usunięcie wkładki, co pozwoli unikn±ć powikłań (po nitkach wkładki,
    poprzez rozwierane przez ni± uj¶cie wewnętrzne do jamy macicy dostaj± się
    patologiczne drobnoustroje, które mog± spowodować wewn±trzmaciczne zakażenie
    płodu i jego obumarcie).


    Bezwzględne przeciwwskazania do założenia wkładki


    podejrzenie ci±ży
    zakażenia w obrębie narz±du rodnego (pochwy, szyjki macicy, przydatków)
    przebyta ci±ża pozamaciczna
    krwawienia z dróg rodnych oraz przedłużaj±ce się obfite krwawienia miesi±czkowe
    o nie wyja¶nionej przyczynie
    mię¶niaki macicy
    guzy przydatków (torbiele, stany zapalne, nowotwory)
    wady anatomiczne macicy (np. macica dwurożna)
    leczenie immunosupresyjne po przeszczepach, zakażenie wirusem HIV lub
    pełnoobjawowy AIDS
    uczulenie na miedĄ, choroba Wilsona - przy wkładkach zawieraj±cych jony miedzi
    wady anatomiczne zastawek serca lub stan po wszczepieniu zastawek z ryzykiem
    wyst±pienia bakteryjnego zapalenia wsierdzia.
    ¦rodek wczesnoporonny?

    W medycynie o ci±ży mówimy dopiero od momentu implantacji, czyli zagnieżdżenia
    się zarodka w błonie ¶luzowej macicy, a nie od chwili poł±czenia się komórki
    jajowej z plemnikiem (zapłodnienia). W około 80% fizjologicznych cykli
    miesi±czkowych u zdrowych, dojrzałych kobiet nie dochodzi do zagnieżdżenia
    zarodka mimo dokonanego zapłodnienia - jeżeli więc natura tak rozrzutnie
    obchodzi się z materiałem genetycznym, działania wkładki wewn±trzmacicznej nie
    można uznać za poronne. Jeżeli czyja¶ religia czy też przekonania s± inne, nie
    powinien stosować tej metody antykoncepcji. Zadaniem lekarza jest wyja¶nienie
    kobiecie zasad działania wkładki, natomiast decyzja co do wyboru metody
    zapobiegania niepoż±danej ci±ży należy do kobiety i jej partnera.


    Zalety i wady wkładki hormonalnie czynnej

    Tak

    wysoka skuteczno¶ć antykoncepcyjna (jedna na tysi±c kobiet w ci±gu roku zajdzie
    w ci±żę)
    bardzo niski odsetek ci±ż pozamacicznych
    zmniejszanie krwawień miesięcznych, nawet do wtórnego braku krwawienia
    ustępowanie bólów miesi±czkowych
    prawdopodobnie zmniejszenie odsetka zapaleń przydatków
    Ale

    kłopoty z zakładaniem u nieródek z powodu szerokiego aplikatora
    częstsze plamienia międzymiesi±czkowe utrzymuj±ce się nawet przez 6 cykli
    brak miesi±czki u około 10-15% kobiet
    wchłanianie się do krwiobiegu czę¶ci hormonu, co może powodować wyst±pienie
    tr±dziku i nadmiernego owłosienia
    częstsze o ok. 10-12% występowanie torbieli czynno¶ciowych jajników.
    Wkładki wewn±trzmaciczne zawieraj± jony:
    miedzi (Cu++) - najczę¶ciej stosowane:
    Nova T (Leiras), Gyne-T (Janssen Cilag), Cooper T (Schering), Multiload(Organon)

    srebra (Ag+)

    złota (Au++)

    platyny (Pt+)




    "Klinika ffx" 11 (listopad) 1999


    powrót do góry



    Numer bież±cy
    Numery archiwalne
    Raporty
    Warto wiedzieć
    Listy
    "Żyjmy dłużej"
    Serwis RES MEDICA




    Magazyn medyczny dla kobiet.

    Adres redakcji: ul. Grażyny 13, 02-548 Warszawa.
    Telefony: (0-22) 845 42 54, (0-22) 845 32 41 w. 322
    Fax: (0-22) 845 42 16
    e-mail: redakcja@quadronet.pl
    wydawca: Grupa Medialna QUADRO
    Pismo ukazuje się cyklicznie.


    Pozdr.
    Zadowolona z wkładki
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: angielski
    więcej niż to nie znalazlem a jestem dobrym poszukiwaczem :] Znam sie z
    google.pl :> ale do rzeczy. zaciagniety post z forum gbritain.net :

    Przed rozmową kwalifikacyjną szperałam po wszelkich forach i wypisałam sobie
    pytania jakie zadaje Tesco, na rozmowie rekrutacyjnej nie spotkałam się z innymi
    pytaniami (z wyjątkiem pytań w języku polskim o których napiszę na koniec)

    Pytania po angielsku:
    1) co wiesz o Tesco UK?
    2) Jakie są różnice między Polakami a Anglikami, Polską a Anglią?
    3) Co wiesz o Anglii
    4) Dlaczego chcesz pracować w Tesco UK?
    5) Dlaczego powinniśmy wybrać Ciebie?
    6) Dlaczego chcesz wyjechać?
    7) Twoje największe osiągnięcie i największa porażka (życiowa, zawodowa)
    Cool Z jakimi ludźmi chciałbyś/nie chciałbyś pracować?
    9) Opowiedz coś o swojej rodzinie
    10) Czy byłeś za granicą? Gdzie i jak Ci się podobało w tym miejscu (jeśli
    wspomnisz o Anglii licz sie z tym, że możliwe ze będziesz musiał/a opisać co
    widziałaś i co robiłaś
    11) Czy pracowałaś za granicą?
    12) Opowiedz coś o sobie
    13) Opowiedz coś o swojej rodzinie
    14) Jak widzisz siebie za 5,6 lub więcej lat?
    15) Co robiłeś wczoraj?
    16) Co robisz w wolnym czasie? Opowiedz o swoim hobby
    17) Jakich ludzi lubisz a jakich nie?
    1Cool Co robiłeś w ostaniej pracy?
    19) Jakie masz doświadczenie zawodowe?
    20) Jakie Twoje doświadczenia z poprzednich miejsc pracy przydadzą Ci się w
    Tesco Anglia?
    21) Jaka była reakcja rodziny na Twój wyjazd?
    22) Czy Twoja rodzina będzie tęsknić jak wyjdziesz?
    23) Przeliteruj swoje imię
    24) Jakie są Twoje zalety? Jakie wady?
    25) Gdzie żyjesz? Mieszkasz?
    26) Opowiedz coś o swoim rodzinnym mieście?
    27) Twoje ulubione
    - książka
    - muzyka
    - film
    - piosenkarka, piosenkarz
    2Cool Jaka jest dziś pogoda w Twoim mieście?
    29) Ile jest osób w Twojej rodzinie?
    30) Jaka jest różnica między zespołem a grupą?
    31) Jaka jest różnica między pracą w dzień a pracą w nocy?
    32) Opisz swoje wakacje
    33) Jak sobie wyobrażasz:
    - swoje życie w UK
    - pracę zespołową
    34) Jak sobie poradzisz z rozłąką z rodziną?
    35) Opisać po angielsku co oznaczają znaki: drogowe (np. one way road), alarmowe
    (emergency, fire alarm...) lub co oznacza wyraz np. hospita

    Ilość pytań w każdym etapie zależy od Twojej znajomości języka. Jeżeli znasz
    dobrze i w odpowiedzi na pytania mówisz płynnie - zadadżą dwa pytania i spoko,
    jezeli zaczynasz się plątać - padają pytania dodatkowe, jeżeli nie rozumiesz
    wyrazu - nie bój się powiedzieć, ze akurat tego jednego słowa nie zrozumiałeś -
    wytłumaczą Ci je po angielsku. Ogólnie moje wrażenie jest takie, że nawet jeśli
    masz problemy z językiem - nie staraj się jak najwięcej mówić, nawet o tym żeby
    powtórzyć, nie milcz. Przecież w rozmowie z Anglikiem zawsze możesz powiedzieć
    Could you repeat? Please speak slowly itp.

    Wiele z powyższych pytań pada także w języku polskim. Drugi etap jest głównie
    rozmową w języku polskim - o wszystkim, o zainteresowaniach, doświadczeniach,
    pracy zespołowej.
    Miałam pytania po polsku w stylu: kim jest trudny klient? Co robisz gdy trafiasz
    na trudnego klienta? Czy z klientem należy się kłócić? Czy zgadzasz się ze
    stwierdzeniem że "klient ma zawsze rację"?
    Pytania dlaczego chcesz jechać, jak to się stało, że Tesco? itp.
    Czy umiesz pracować zespołowo i uwaga: "Ponieważ pracować będziesz głównie z
    polakami i praca zespołowa i zgranie grupy jest ważne - co zrobisz w sytuacji
    gdy zobaczysz, że Twój kolega/ koleżanka kradnie?. Czy będzisz starała/starał
    się sprawę załagodzić? Porozmawiasz z kolegą/koleżanką że wiesz, pwoiesz, żeby
    tego nie robił?

    Po rozmowie nadchodzi czas na test. Aby się przygotować, warto poszukać w
    internecie - najlepiej na stronach szkół językowych - testów sprawdzających
    poziom języka, ponieważ Ten test się wiele nie różni. Cwicząc tamte testy
    przygotujesz się do tego.
    Jest to zazwyczaj kilkuelementowy test.
    Wpierw uzupełnianki w stylu
    Tom ....... tea (drink)
    Są to uzupełnianki przeważnie z podstawowych czasów teraźniejszych, prostego
    czasu przeszłego - past simple i przyszłego.

    Drugie pytanie to opisówka - pisemna odpowiedź na pytanie jedno z powyszych.
    Trzeci element to zdania do tłumaczenia - różnej trudności.

    Moim zdaniem najłatwiejszym elementem jest rozmowa z Native speakerem. Babka
    mówiła najwyraźniej z wszystkich którzy mnie dotąd przepytywali. Bardzo
    sympatyczna i grzeczna. Po przewałkowaniu w drugim etapie do rozmowy z nativem
    podchodzi się już z mniejszym stresem.

    Potem pozostaje już czekanie na odzew Tesco - zarówno na pozytywny jak i na
    negatywny gdyż informują także jeśli się nie zakwalifikujesz.
    Jeżeli Ci się uda - czekają Cię badania - umowy mają podpisane z różnymi
    ośrodkami. Zależnie gdzie mieszkasz - ja mieszkam w Poznaniu i na szczęście tu
    miałam badania. Są to podstawowe badania lekarskie - OB, morfologia, mocz i
    konsultacja z internistą - opuka, osłucha, zmierzy ciśnienie, sprawdzi czy nie
    masz chorób skóry, sprawdzi oczy i czy nie jesteś daltonistą i that's it!
    Teraz tyklko pozostaje czekać na propozycję Tesco - mniej lub bardziej ciekawą.

    Jeszcze co do rekrutacji: stanowisko magazyniera jest obecnie niedostępne - a
    szkoda bo ja chciałam na to. Mówią, że może będzie we wrześniu.
    Nie ma opcji że mieszkanie od początku samemu. Tylko od tesco lub z hostelem
    przez pierwsze dwa tygodnie.

    Pozdrawiam i życzę powodzenia!
    Powrót do góry
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: najbardziej niesamowite przeżycie w górach
    Mój czterdziesty raz...
    To miała być moja czterdziesta wycieczka na Halę Krupową. Zapowiadała się
    całkiem niewinnie. Wprawdzie zima była ciężka - mróz ostry i śnieg głęboki lecz
    trasa wydawała mi się banalnie prosta. Wraz z dwiema znajomymi, zamierzałem
    pójść do schroniska drogą gospodarczą - po śladach skutera śnieżnego - szlakiem
    przetartym, pewnym, bezpiecznym i doskonale mi znanym. Cóż łatwiejszego?

    "Schody" zaczęły się już w Krakowie. Ala przyszła na dworzec PKS, niosąc w
    jednej ręce śpiwór, a w drugiej karimatę. Poczułem niepokój, bo nawet latem
    niewygodnie byłoby iść w góry z plecakiem i dwoma dużymi pakunkami w rękach.
    Aliści nie był to powód do rezygnacji z wycieczki.

    W drodze z Krakowa do Jordanowa, nasz autobus wpadł w gigantyczną śnieżycę.
    Tylko dzięki nieprzeciętnym umiejętnościom kierowcy dotarliśmy w końcu do
    Jordanowa. Przyjechaliśmy jednak z opóźnieniem, przez które "uciekł" nam autobus
    do Wielkiej Polany. Czekaliśmy półtorej godziny. Czas płynął, śnieg padał, zmrok
    nadchodził.

    W Wielkiej Polanie byliśmy dopiero o godzinie 15.00. Dość późno jak na tę porę
    roku. Lecz przecież półtorej godziny powinno spokojnie wystarczyć na dotarcie
    stąd do schroniska.

    Początek drogi był całkiem przyjemny - szlak ubity gąsienicami skutera śnieżnego
    pozwalał iść wygodnie i równocześnie chronił przed zabłądzeniem w śnieżycy. A
    śnieg sypał coraz gęstszy, widoczność nie przekraczała kilkudziesięciu metrów,
    wiał silny, przenikliwy wiatr, temperatura spadła do minus dwunastu stopni. Po
    godzinie - gdy zapadł zmrok - byliśmy dopiero na Polanie Pastwowej - czyli w
    jednej czwartej drogi.

    Tam, Ala niespodziewanie oświadczyła, że jest zmęczona i dalej nie pójdzie, a na
    zejście z powrotem nie ma siły. Zabrałem jej śpiwór i karimatę. Od tej chwili z
    każdą chwilą było trudniej. Ślady skutera zostały już zasypane śniegiem i
    zawiane, więc coraz częściej zapadaliśmy głęboko w świeży puch. Wiatr był coraz
    mocniejszy, a widoczność coraz gorsza.

    W połowie drogi Ala postanowiła zostać. Długo prosiliśmy ją aby ruszyła w dalszą
    drogę. Małgosia wzięła śpiwór i karimatę, a sam zabrałem od Ali plecak. Niosłem
    go przed sobą, więc utrudniał mi oddychanie. W efekcie cały czas czułem się
    "przyduszony". Cóż, nie ukrywam, że trudno było mi iść pod górę na permanentnym
    "wdechu", dźwigając dwa plecaki, w głębokim śniegu i w wietrze, który sam z
    siebie "zatykał".

    Po blisko trzech godzinach doszliśmy na Halę Krupową. Słabiej zorientowanym
    wyjaśniam, że schronisko na Hali Krupowej, w rzeczywistości znajduje się na...
    Hali Kucałowej, odległej od Krupowej (w warunkach letnich) o około dwadzieścia
    minut. Na Hali Krupowej stoi natomiast szałas. Postanowiliśmy w nim odpocząć.
    Blisko kwadrans zajęło nam przetarcie zaledwie kilkudziesięciu metrów ścieżki od
    drogi gospodarczej do szałasu. Chwilami śnieg sięgał już do pasa. Po dojściu do
    szałasu okazało się, że drzwi są dokładnie zasypane. Kolejny kwadrans trwało ich
    odśnieżenie. W końcu weszliśmy do środka lecz byliśmy dużo bardziej zmęczeni niż
    pół godziny temu - po dojściu na Halę Krupową. Wnętrze szałasu lśniło jak w
    bajce. Belki powleczone były warstwą białego lukru i posypane śnieżnym pudrem,
    który iskrzył się w świetle naszych latarek, a w kątach szałasu zaspy śniegu
    sięgały sufitu. Było jednak zbyt zimno aby spokojnie delektować się tym pięknem.
    Ażurowy szałas nie chronił przed wiatrem i mrozem. Ruszyliśmy niezwłocznie po
    wypiciu gorącej herbaty i zjedzeniu czegoś słodkiego.

    Z trudem udało nam się znaleźć miejsce, gdzie szlak skręca z Hali Krupowej w
    las. Było tam wprawdzie nieco zaciszniej lecz śnieg był jeszcze głębszy niż na
    otwartej przestrzeni, gdzie wywiewał go wiatr. Albo więc, co dwa - trzy kroki
    zapadaliśmy się niespodziewanie, albo rozpaczliwie staraliśmy się... chronić
    oczy. Oto bowiem gałęzie, które latem rosną sporo ponad szlakiem, teraz znalazły
    się dokładnie na wysokości naszych twarzy.

    Po ponad czterech godzinach wyszliśmy z lasu na Halę Kucałową. Pozostało nam już
    "tylko" przejść na drugą stronę tej rozległej polany. Lecz tu szlak zniknął
    całkowicie. Sypał bardzo gęsty śnieg, wiał przeraźliwie mocny wiatr, widoczność
    spadła do kilku metrów. Oddałem Ali plecak. Gosia wzięła jej śpiwór, a ja -
    karimatę. Powoli torowałem drogę, zapadając się powyżej pasa. W połowie
    przejścia przez Halę Kucałową przewrócił mnie wiatr. Upadłem na brzuch. I leżąc
    z twarzą w śniegu uświadomiłem sobie, że nie mam siły wstać. Głęboko w zaspę
    wciskał mnie mój własny, poczciwy plecak. Wstałem dopiero, gdy zaczęło mi
    brakować powietrza. Na domiar złego, upadając wypuściłem Ali karimatę, którą
    natychmiast porwał wiatr. Ala wpadła w rozpacz. Poszedłem w dół śladem karimaty,
    chociaż szansa na jej odszukanie była znikoma. Karimaty oczywiście nie
    znalazłem, za to znacznie trudniejszy niż mogłem przypuszczać, okazał się mój
    powrót do góry, tam gdzie czekały na mnie Gosia i Ala. Chwała im za światełka
    ich latarek wskazujące mi drogę! Nasze przejście przez Halę Kucałową trwało
    blisko godzinę. Latem, to kwestia kilku minut.

    Już blisko granicy lasu, Małgosia uległa dziwnemu złudzeniu. Zobaczyła
    mianowicie wyraźne światło zabudowań gdzieś obok nas - w miejscu, gdzie nie ma
    żadnego domu. I doszła do wniosku, że zgubiłem drogę lecz nie chcę się przyznać.
    Mimo to ufnie brnęła za mną. Na szczęście, bo chwilę później spostrzegliśmy
    poświatę. To lampa nad drzwiami schroniska wskazywała drogę zabłąkanym turystom.
    Ostatnia przeszkoda wciąż jednak była przed nami: dostępu do drzwi schroniska
    broniła kilkumetrowa zaspa... Jej sforsowanie zajęło mi ponad pięć minut. To
    było pięć bardzo długich i mozolnych minut!

    Tak oto niewinny spacer, który nie powinien trwać więcej niż półtorej godziny,
    okazał się w forsowną, pięciogodzinną wycieczką. A i tak do "rekordu" Hali
    Krupowej było nam jeszcze daleko. Kilka zim temu, dwóch turystów szło tutaj z
    Suchej Góry przez dziesięć godzin. Czyli osiem razy dłużej niż latem. Nota bene,
    gospodarz schroniska stwierdził, że turyści mniej doświadczeni niż tamta dwójka,
    przypuszczalnie wciąż jeszcze byliby w drodze na Krupową...

    P.S. Karimatę znalazłem nazajutrz - przy pięknej, słonecznej pogodzie. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 169 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com