| | sa stowarzyszenia nieformalne i one nie musza miec statusu prawnego.
| wtedy nazwa stowarzyszenia jest prawie w pelni wymienna np. z grupa
| entuzjastow.
Grupa entuzjastów może formalnie stworzyć stowarzyszenie,
ale nie musi.
ale jeśli chce działać nieformalnie to jest nadal TYLKO grupą entuzjastów.
i moga sie nazywac jak im sie zywnie podoba. np. korporacja rzadzaca
wrzechswiatem.
To nie są synonimy nawet jeśli poczynisz sobie takie założenie.
jesli poczynie takie zaloznie, to wlasnie moga byc.
Crypter użył sformułowania stowarzyszenie. Zakładam, że zna znaczenie
wyrazów których używa.
to moze zle zakladasz. biorac po uwage nieporadnosc w ortografii i
slowotworstwo, tym bardziej, ze gosc jest zwiazany z kultura
hip-hop'owa, sadze, ze mozna spokojnie zalozyc, ze jego rozumienie
tego okreslenia jest dosc luzne i bynajmniej nie takie, jak
oczekujesz.
| moze torche by sie wyjasnilo, gdybys sprecyzowal co wlasciwie
| rozumiesz przez "powazna wspolprace"?
(...)
| jeszcze raz, co znaczy powaznie, w tym kontexcie i w takim razie
| moze bys przedstawil te reguly, zeby nastepni mogli sie do nich
| stosowac. <rs
Proponuję zatem powrót do szkoły w celu zaznajomienia się
ze słownikowym znaczeniem wyrazów "poważnie" i "współpraca"
a także znaczeniem powstałej z połączenia powyższych wyrazów frazy.
to ja bym tobie na poczatek polecil ogarniecie, co znaczy "oferta
publiczna" i jak to sie ma do wysylania postu na usenetowa grupe
dyskusyjna o ogolnej nazwie "grafika". z tego co widze, chcesz polowac
armata na muchy.
proponowalbym rowniez pomyslec, ze skoro odkryles, ze uzyte przez
cryptera slowo stowarzyszenie moze nei byc tym "powaznym" to moze i
twoje "powazna wspolpraca" nie jest tym samym czym moze byc dla
cryptera.
Nie mam zamiaru wdawać się w durne polemiki, jak rozumiesz
znaczenie poszczególnych wyrazów.
oczywiscie, skoro widzisz swiat w kolorach czarnym i bialym to
faktycznie nie ma o czym raozmawiac. moze cie jednak zapewnic, ze
"powazna wpolpraca" moze miec znacznie wiecej odcieni, niz zapewne
jestes w stanie zobaczyc.
Jeśli ich nie rozumiesz,
tym bardziej nie widzę pola do dyskusji.
po czym wnioskujesz, ze nie rozumiem? owszem rozumiem. nie ma sie co
puszyc. to sa proste sformulowania. jednak jezyk ma te ceche, ze aby
poprawnie zrozumiec przekaz nalezy rozumiec slowa w kontexcie.
Nie ulega wątpliwości, że forma ogłoszenia pozostawia wiele
do życzenia, a późniejsze zachowanie ogłaszającego IMO potwierdza,
że o poważnej współpracy mowy być nie może.
tia. ale to tylko w twoim wyobrazeniu i twoim rozumieniu slowa
"powazna", ktore na szczescie nie jest jedynym. <rs
Wajda po antypolskim "Wielkim Tygodniu" zrehabilitowal sie "Panem
Tadeuszem"!
Ciekawe, co antypolskiego znalazla Pani Iwona w "Wielkim Tygodniu".
Rozumiem, ze Pani Iwona lepiej niz Andrzej Wajda wie, co jest "polskie", a
co - "antypolskie"
Rozczarowuje i zastanawia tylko postawa
Zbigniewa Zamachowskiego i Janusza Gajosa, ktorzy niejednokrotnie juz
zademonstrowali swoj talent aktorski, szczegolnie na scenie teatralnej i
dla
ktorych egzystencja zdawala sie posiadac jeszcze wymiar duchowy. Po prostu
wstyd!
No, prosze, coz za znawczyni gry aktorskiej :-))) A swoja droga, Pani
Studentka Polonistyki moglaby wiedziec, ze Boguslaw Linda zagral tylko w
kilku filmach role "twardziela-cwaniaczka". Moze wypadaloby poogladac
Kieslowskiego?
Janusz Zaorski prezentuje nasz narod w stadium, okreslonym przez
pewnego "inteligenta" jako: "pelne skurwienie narodu polskiego". Otoz
przebywajacy w owym wysnionym Eldorado (Nowy Jork) nasi rodacy pracuja
nielegalnie albo niemoralnie, preferuja "nocne Polakow rozmowy" w formie
nie
konczacych sie klutni i sporow, racza sie wodka (bez umiaru), kalecza
zarowno jezyk polski jak i angielski, nieustannie klamia i kombinuja
(nawet
w stosunku do najblizszych osob), a w dziedzinie bon tonu wykazuja
"schamienie rozsiane"...
Jak na studentke polonistyki to niezle. Zalecam powrot do szkoly
podstawowej, gdzie ucza, ze nie pisze sie "klutnia".
A poza tym, czy to jest falszywy obraz? Na pewno? Ja nie twierdze, ze Polacy
mieszkajacy w USA tacy sa, bo ich nie znam. Rozumiem, ze Pani Iwona zna ich
doskonale.
I tak Lawyer-Andrew (B. Linda) posiadajacy juz obywatelstwo
amerykanskie odczuwa wyzszosc wobec reszty Polakow, ktora jeszcze go nie
otrzymala i wypiera sie swojej polskosci. Uwaza, ze z twarza "usmiechnieta
jak prosie w deszczu" jest stuprocentowym Amerykaninem. On wrecz zieje
nienawiscia do rodakow, umieszcza ich w swojej klasyfikacji na rowni ze
zwierzetami (wedlug Talmudu goje sa jak zwierzeta).
A co tu ma Talmud i goje do rzeczy? Pani Iwona niech poczyta Talmud, a potem
durnoty wypisuje, bo debilizm niektorych antysemitow czasem nie po prostu
denerwuje. Z inteligentnym antysemita (wiem, dla niektorych to oksymoron,
ale ja pamietam o Witkacym) mozna rozmawiac, dyskutowac, przekonywac,
spierac sie. Z idiota i nieukiem nie da rady. A Pani Iwona - niestety -
zalicza sie chyba do tej drugiej grupy.
Janusz Zaorski nie jest ewenementem w swojej wizji narodu polskiego.
Jego pointa sugeruje, ze Polak Polaka utopi w lyzce wody". I o ile
antypolonizm rezyserow innych nacji (np. Theresy Connelly, Stevena
Spielberga...) mozna motywowac zla wola, nienawiscia do naszego narodu lub
zwyczajna amerykanska glupota to trudno jest zdiagnozowac taki punkt
widzenia Polaka. Jedyna alternatywa, jaka wynika z rachunku
prawdopodobienstwa, sugeruje, ze jest to tylko zakamuflowany Polak i ze
nakrecil on film o sobie i kilku odtworcach glownych rol.
Iwona, studentka Polonistyki i Prawa
Ach, teraz wszystko rozumiem. To kolejny element
zydowsko-masonsko-komunistyczno-imperialistycznego spisku proletariackich
zydowsko-faszystowskich bankierow. Pan Zaorski nie jest zdaiem Pani Iwony
Polakiem? Gratuluje, coz za odkrywczosc, blyskotliwosc argumentacji! Ludzka
glupota nie zna jednak granic.
Boukunie,
Nie zgadzam sie z Toba w wielu kwestiach, ale staram sie z Toba dyskutowac,
zakladajac, ze jestes osobnikiem obdarzonym inteligencja. Prosze Cie, popraw
sie. nastepnym razem przeczytaj uwaznie, zanim bedziesz cos firmowal swoim
pseudonimiem. Przeciez to wstyd podpisywac sie pod takimi wypocinami. Stac
Cie chyba na wiecej?
Pozdrawiam,
Jakub Spiewak
br@pnet.pl
www.brand.pnet.pl
Nie ma to jak obiektywny punkt widzenia ...
;-)
| i plyn ktorym to robilem nie ma nic wspolnego z
| plastyfikatorem dlatego nie mam pojecia z kad pan znawca/'chemik' -
| Adam bierze takie informacje.
Ano ze strony producenta - TECH to plastyfikator (środek powierzchniowo
czynny, napowietrzający)
| Z tego co wiem to plyn sie nazywal TECH dlatego nazwa polyTECH
| (pierwsza czesc nazwy chyba od polistyrenu).
to chyba "dresy" wymyśliły tą nazwę...
"Polyczymy panu ten POLYstyren po taniości a nie tak jak TE CH...je z
konkurencyji"
;-))))))))))
| Dlatego prosze nie mylic polytechu z jakims styropianem z
| plastyfikatorem bo to jest klamstwo i tylko jakies domysly...
Kłamstwo ze strony producenta ... nonono !
;-)
| Aha!zeby byla jasnosc to polytech nie zawiera ani grama piasku (jak
| ekostyren) wiec prosze tez nie mylic tych dwoch pojęć.
Jedno i drugie to STYROBETON - czyli beton tylko z kruszywem styropianowym
zamiast żwiru.
A piasek dodaje się aby wypełnił wolne przestrzenie (zamiast drogiego
cementu)
| przekonany ze polytech jest ZNACZNIE lepszym rozwiazaniem niz
| ekostyren
W czym lepszy?
;-)
Pozdrawiam,
Krzemo.
@Krzemo
ze strony producenta:
"Dodatek TECH jest roztworem anionowym, powierzchniowo czynnym, o
neutralnym PH. Dodatek ten pozwala na przygotowanie lekkich zapraw o
podwyższonych właściwościach izolacyjnych zarówno termicznych jak i
akustycznych, składających się ze spoiw hydraulicznych oraz dodatków
lekkich typu: styropian (granulat), korek, perlit itd.
Dodatek TECH jest wykorzystywany jako środek napowietrzający we
wszystkich typach betonów budowlanych na bazie cementu. Pozwala na
bardzo dobrą obróbkę mieszanki, już od momentu jej przygotowywania, aż
do momentu jej ułożenia, bez tworzenia się efektu rozwarstwienia
składników, tworzenia się osadu lub pływania kruszyw lekkich. Możemy
uzyskać zwiększenie objętości mieszanki, eliminując problemy związane
ze zbyt szybkim odparowaniem wody oraz inne dotyczące tego zjawiska,
bez zmiany czasu wiązania mieszanek cementowych.
Właściwości techniczne tego produktu pozwalają na uzyskanie
różnorodnych struktur betonów lekkich, tzn. można otrzymać
zróżnicowane współczynniki izolacyjności, wytrzymałościowe, wagowe.
Wśród najważniejszych właściwości produktu TECH należy zaznaczyć, że
dodatek ten łatwo miesza się z wodą oraz szybko reaguje, co powoduje,
że mieszankę (cement-kruszywo lekkie), charakteryzuje łatwość w
obróbce oraz lekkość, gwarantując bezproblemowe układanie produktu
końcowego. "
Znajdź tu słowo plastyfikator.Jest?
No właśnie nie ma. Widocznie powinien pan wrocic do szkoly zeby
nauczyli czytac ze zrozumieniem.
Co do tezy na temat nazwy to mowiac krotko przykro mi z powodu az tak
niskiej inteligencji-wspolczuje panu.
Jesli chodzi o zarzut subiektywizmu to nie rozumiem co ma to ze
pracowaLEM w tej firmie z podanymi przeze mnie informacjami(tu tez
zalecam powrot do szkoly widocznie nie nauczyli pana wyciagac wnioskow
i myslec).
co do ostatniego pytania
w czym lepszy?BRAK PIASKU=lepsza izolacyjnosc(piasek raczej izolatorem
nie jest) + cala wylewka jest znacznie lzejsza
pozdrawiam i jednak proponuje przemyslec moje rozwiazanie panie
'Krzemo'
Czy rozkład z roku 2000, 2001, 2002, 2003, był aż tak do dupy, że ludzi
odstraszał ?!
NIE !!
Całe to pierdolenie, że DZPR uwalił Wałbrzych-Kłodzko jest jednym
wielkim "pieprzeniem o Szopenie, w wykonaniu tych, co Szopena nigdy nie
poznali".
Fakt, w uwaleniu innych linii, DZPR się bardzo przyczynił, ale nie tej ...
Eeee. Wszystko miało swój udział. Oczywiście największym sprzymierzeńcem
zamykaczy linii było i jest duże bezrobocie i z tym się zgodzę. Ludzie
przestali jeździć do pracy, bo pracy nie ma, przestali jeździć na wycieczki,
zakupy, bo pieniędzy nie ma itd...
Jednakże możnaby dyskutować ze stwierdzeniem, że rozkład nie miał w tym
swojego udziału. Nie mówię tutaj tylko o skomunikowaniach, bo te są raczej
potrzebne ludziom jeżdżącym okazjonalnie, nie codziennie - z uwagi na niskie
prędkości handlowe i słabe skomunikowania dojazdy codzienne z przesiadkami to
w PL rzadkość.
Rozkład nie musiał ludzi odstraszać - po prostu mógł przestać spełniać ich
potrzeby, zmieniające się potrzeby.
* Skoro pracy w regionie brakowało zaczęło brakować też osób dojeżdżających do
pracy na 7:00, jednakże nikt nie pomyślał (patrzę na RJ 2003) o dowozie
uczniów na godzinę 8:00 - ci podróżują częściej i mniej zależenie od pracy.
* Po co poranna para jechała aż z miejscowości skrajnych - tylu pasażerów o 5
rano jechało z Kłodzka do Wałbrzycha ? A może warto było te 0,5 pary
zaoszczędzić na inną godzinę;
* Nikt nie pomyślał o tym, że kolej konkuruje z transportem dowożącym do
centrum, nie tylko na stację główną w Kłodzku,
* Nikt nie pomyślał o pociągu bezpośrednim Kłodzko - Wałbrzych - Wrocław, jako
zachęcającego do podróży koleją zanim rozwinęła się konkurencja;
* W końcu moim zdaniem nie bardzo wiadomo dla kogo jechała druga para - dla
uczniów na drugą jednostkę ? Po co skoro na pierwszą nie było transportu.
Praca o godz. 9:00 ? A gdzie z niej powrót, po 8-miu godzinach ? A może
załatwienie spraw - chyba lepsza jednak 10:00...
* No i powroty - chyba tylko po okazjonalnym załatwieniu spraw, bo 13:35 czy
14:04 nijak się mają do pracy od godziny 7:00, może byłyby dobre na powrót ze
szkoły, ale dowozu do szkół nie było...
Moim skromnym zdaniem (zza biurka w Poznaniu, nie znającego tamtejszej
rzeczywistości dokładnie) kolej oddała pasażerów po prostu nie szukając ich
potrzeb i nie dostosowując się do nich. To nic, że ładnie wyglądał rozkład z
pociągami w szczytach i dodatkowymi pomiędzy jak nie było komu nimi jeździć.
* Trzeba było na 7:30, można było pomyśleć o krótszych relacjach np. Nowa
Ruda - Wałbrzych - (Wrocław), Głuszyca - Kłodzko (strzelam bo nie znam
potoków);
* Drugą parę na 9:30 - akurat do pracy na 10:00 i załatwianie spraw;
* Dalej może 14:40 po szkole (?)
* 16:30 po pracy od 8:00 (?)
* 18:30 powrót wieczorny po pracy od 10-tej i powroty z wyjazdów dalszych niż
najbliższe miejscowości (tutaj w ramach oszczędności mogłyby być krótsze
relacje).
Jak udałoby się coś jeszcze wcisnąć pomiędzy, uzupełniającego ofertę byłoby
super
Oczywiście strzelam teraz nie znając potrzeb, ale wydaje mi się, że taki
rozkład bardziej możnaby było nazwać "nie aż takim do tyłka". Skoryguj i
powiedz jak bardzo błądzę (?)
Pozdrówka !
Mick M.
No, jeśli szanowny kolega mierzy temperaturę w opisany powyżej sposób i
na dodatek uzywa określenia "w słońcu" to proponuję w ogóle nie zabierać
głosu w sprawach meteorologii. Przeciętny uczeń szkoły ponadpodstawowej
wie (z fizyki), że tak eksponowny termometr wskazuje temperaturę -
ogrzanego termometru, a nie powietrza o której mówia wszystkie prognozy i
pomiary meteorologiczne. Taka obrona przedmiotowego portalu to t.zw.
niedżwiedzia przysługa i podejrzewam ze odzwierciedla średni poziom osób
redagujacych wiadomości w portalu. CBDO
z poważaniem R
nic ująć nic dodać,
wydaje mi się że już jak kumple ze studiów chodzą do podstawówki uczyć przyrody mówią jak powinno się mierzyć temperaturę.
A w sumie dobry przykład, na rzetelność. jeśli drogi kolega MJ ma zamiar wykorzystywać dane mierzone w słońcu do jakiejkolwiek
tu dyskusji, to chyba lepiej aby poprzestał na tym co napisał... i powrócił do redagowania portalu TwojaPogoda i bawił się w pseudo
meteorologa. Przepraszam ale powiem jedno, człowieku zastanów się. Chcesz se pokrzyczeć?? Idz gdzieś napij się, a nie zaśmiecaj
postami które opiewają ten "jakże wartościowy" portal, miałeś kiedyś jakąś książkę do meteorologii?? Klimatologii?? Jak masz zamiar
prezentować swoje opinie o tym portalu to przedstaw powody dla których mamy niby podziwiać ten portal, bo jakoś wole sobie na BBC
lub na CNN poczytać w oryginalnej wersji poczytać niż to kiepskie tłumaczenie bez zrozumienia.
Aha kolega jeszcze nie wie że materiały są pobierane ze strony Cnn-u, lub BBC, to polecam powrót do szkoły w celu edukacji
językowej, w celu rozumnego korzystania z Internetu.
Osobiście jestem ciekaw kiedy osoba ta (portal www.twojapogoda.pl) zostanie pociągnięty do odpowiedzialności za wykorzystywanie
materiałów innych światowych serwisów. Chodzi mi tu głównie o "Ekskluzywne ujęcia wideo z terenów nękanych przez żywioły i niezwykłe
zjawiska pogodowe uchwycone przez ludzi ryzykujących życie." Super sprawa, ale jest to zwykła kradziesz!! Ale "przyjdzie kreska na
matyska".
Chcesz rzetelności, lub co sprawia w nas taką wesołość, więc:
np: dziś:
"Brudny deszcz spadł na Podkarpacie"
super tytuł...
Brudny deszcz jaki padał w minionym tygodniu na miasta Podkarpacia to
nic innego jak deszcz wymieszany z piaskiem pochodzącym znad Sahary...
dobra, gdybym chciał to przedstawić przedszkolakom to bym tak napił...
Oki, koncepcja fajna, często się to zdarza na wiosnę, lub późną wiosną ale za chwile się zacznie kwitnienie sosny, i co napiszą???
dobra, nie ma co, zawsze jakiś małolat wpisze jakąś uwagę do portalu, tam go pochwalą i czuje się że jest twórcą.. tego cuda... w
sumie Gebels byłby dumny, propagandę to umieją tworzyć, może jak się postarają i stworzą wersje angielką to jak ktoś przeczyta z UE,
z parlamentu to dostaniemy kasę na usuwanie tych niespotykanych zjawisk...
przepraszam za mój sarkazm, ale naprawdę nie wolno łączyć portalu Twojapogoda.pl z wiedzą naukową, bo to dwie zupełnie inne
rzeczy. Gdyż czytając to profesorzy opowiadają później studentom, przeczytane "informacje" w tym portalu jako michałki, nie mające
nic wspólnego z nauką. Również nie mają ochoty w jaki kolwiekodnosić się do "bzdur" - cytat, jakie wypisywane są tam. W sumie mają
racje można polemizować jedynie osobą fizyczną, a nie jakimś fantomasem...
pozdr
Paweł D.
PS. do "MJ"
chcesz poczytać jak się powinno robić obserwacje meteo: www.meteo.daniec.org
Pszemol wrote:
| no cóż, jedni chodzą po zaoranym polu, a inni oferują tanie kredyty ;)))
| oszustów nie brak nigdzie :)
| Twierdzisz że WSZYSCY różdzkarze wykrywacze wody są oszustami ?
nie twierdze.
Co to miało znaczyć zatem "oszustów nie brak nigdzie"
w tym kontekście? Chlapnąłeś coś i teraz się wycofujesz?
A Ty twierdzisz, ze wszyscy kredytodawcy są oszustami?
Dobrze Cię zrozumiałem ?
Gdzie to wyczytałeś? Ja coś pisałem że oszustów nie brakuje?
| właściwościami
| A dokładniej ?
co dokładniej?
Nie rżnij głupa... To było proste pytanie...
Napisałeś że różnią się właściwościami. Rozwiń temat
i napisz dokladniej jakimi właściwościami się różnią
z punktu widzenia radiestetów.
| No i skąd "Ziemia" ma tą energię ?
zapytaj geologów.
Czyli nie wiesz... ok.
| nie ma energii "płynącej wody", co wykazał już eksperyment
| Stodoła. Nie wykazał oczywiście nic więcej poza tym.
| A wiec jaka to "energia" ?
o tym już pisałem.
Nie w tym wątku...
| nie, ale można np. wytłumić jakoś tą energię :)
| Nie bedzie slabsza ? Czyli perpetum mobile?
będzie wytłumiona. Jeśli nie rozumiesz znaczenia tłumienie - sugeruję powrót do szkoły.
Ja odniosłem się do pierwszego "nie", które było odpowiedzią
przeczącą do mojego pytania czy promieniowana energia będzie
z czasem coraz słabsza... Jeśli będzie wydatek energii a również
będzie ona wydatkowana cały czas równie mocno i nie zasilana
z zewnątrz, to mamy do czynienia z perpetum mobile... :-)
| płynąca pod ziemią woda wpływa na dyfuzję gazów w płucach ??
| też :)
| Bajasz.
udowodnij, że nie. Z pracami, tytułami itd.
Ja mam udowodnić że nie? Pomyliło Ci się...
Ty wykaż że wpływa skoro taka Twoja teza...
| Nie miesci mi sie to, ze wplyw moze byc taki sam a nawet inny.
A to akurat jest proste.
A, że nie rozumiesz, co się pisze... ;)
Jak zwykle rżniesz głupa i za wszelką cenę starasz się
zawsze udowodnić, że rozmowa z Tobą to strata czasu.
| No jasne ze zdrowo.
No więc po co pytasz?
Po to aby WYKAZAĆ, że ogromne ciala wodne w pobliżu
siedzib człowieka NIE MAJĄ NEGATYWNEGO WPŁYWU na jego zdrowie.
Cała ta zdrowotna część radiestezji, która każe bać się
"żył wodnych" to jedna wielka bujda na resorach...
| ??? Widze ze nie wzniosles poziomu kultury ani zdziebko.
Wzajemnie, pomywaczu. Coś tam mi kiedyś pisałeś, że jestem jakimś pomywaczem okien.
Więc już masz przechlapane, pomywaczu kibli :)
Marne wytłumaczenia wobec propozycji rozejmu z mojego poprzedniego
wątka... Ty jesteś po prostu zainteresowany ciągnięciem kłótni...
| no cóż, każdy może :) problem raczej z tymi, którzy się na to łapią.
| Czyli problem nie lezy w oszustach tylko problemem sa oszukani...
zaczynasz łapać :)
Tak, zaczynam łapać że rozmowa z Maciusiem to zwyczajna strata czasu.
| Powtarzasz sie jak zdarta plyta.
Pszemollo-trollu :) Cały czas się powtarzasz.
A że jesteś trollem naczelnym polskiego usenetu, to już wiadomo.
A ja lubię trolli.
Żyjesz i czerpiesz energię życiową z kłótni i argumentów personalnych.
To jest żałosne... ale moze kiedyś z tego wyrośniesz.
PETER wrote:
| Nie wiesz o czym piszę...:-). Ja też kocham garbuski ale
No to kochasz czy nie? jak sie kocha to nie ma zadnych ale...
Następny ortodoks-filozof ;-).
| ich układ zasilający jest najsłabszym punktem "źródła napędu"
Jakie jeszcze wytkniesz slabe punkty (te mniej slabe)?
Nie wydaje mi się żebym mówił o innych więc nie wciskaj mi tego czego
nie powiedziałem. Jest kilka drobiazgów, które dają się poprawić,
wynikających głównie z przyczyn ekonomicznych rządzących procesem
produkcji(wał korbowy, głowice...).
Pojedynczy gaźnik zasilający 4 cylindry to układ o niskim współczynniku
sprawności z przyczyn obiektywnych a nie dla mojego
| czy Twojego widzimisię - praw fizyki nie oszukasz.
Dobrze, ze o tym nie wiedzialy milony uzytkownikow Kafera :-)
Dla nich to nie miało znaczenia - liczyło się że jedzie i jest tanie i
względnie niezawodne.
Podaj obiektywne przyczyny :-)
Proponuję powrót do szkoły podstawowej i elementarnych praw fizyki.
Przydałaby się też powtórka z geometrii - objętość/pojemność itp.
Polecam lekturę fachowych publikacji nt. drgań falowych i rezonansu w
układach dolotowych. Konstruktorem dolotu w garbusku była ergonomia i
księgowi krzyczący że ma być tanio... Auto w fazie projektowania miało
sprostać wymogowi ceny maksymalnej poniżej 1000RM. Porsche nie za bardzo
miał jakiekolwiek pole manewru... Biorąc pod uwagę ograniczenia -
zastosował najlepszy z możliwych w założonych warunkach układ i tak
zostało. Kiedy tylko uruchomiono produkcję 356-ki wszystkie błędy
natychmiast poprawiono. Pomijając osiągi, wytrzymałość tych silników też
jest większa niż garbatych.
Z perspektywy 3 garbów i 5 silnikow
Wspolczuje :-) Z ciekawosci co Ty z nimi robiles - nie mogliscie sie
dogagac? :-) A jezeli to nie tajemnica - jaki miales przebieg na 3
garbach i 5-ciu silnikach?
Twoje próby ironizowania są dość żałosne i nie robią na mnie żadnego
wrażenia. Nie ma czego współczuć. Myślę że przejechałem nimi nie mniej
niż inni i żaden nie wykazywał zużycia szybszego niż normalne...
Nie wiem co masz na mysli, jezdzisz Garbem 180 km/h?
Standardem to niemożliwe raczej. Silnik którym mam obecnie da radę choć
prawdę mówiąc budowałem go dlatego, że chciałem mieć silnik dynamiczny i
to był priorytet a nie szybkość...
A wlasciwie po co sie meczyc z gaznikiem - lepiej od razu wymienic caly
motor albo jeszcze lepiej samochod (np. na 911).
Może kiedyś nadejdzie taki dzień i będę mógł sobie pozwolić i na taki...
Tymczasem garbusek ze wzmocnionym silnikiem musi wystarczyć - taki lajf.
| Nie wiesz o czym piszę...:-). Ja też kocham garbuski ale
| No to kochasz czy nie? jak sie kocha to nie ma zadnych ale...
Następny ortodoks-filozof ;-).
Dla wielu Garbus to filozofia zycia. Zmieniam olej i sprawdzam zawory co
5000 km :-)
| ich układ zasilający jest najsłabszym punktem "źródła napędu"
| Jakie jeszcze wytkniesz slabe punkty (te mniej slabe)?
Nie wydaje mi się żebym mówił o innych więc nie wciskaj mi tego czego
nie powiedziałem. Jest kilka drobiazgów, które dają się poprawić,
wynikających głównie z przyczyn ekonomicznych rządzących procesem
produkcji(wał korbowy, głowice...).
Nie napisales 'slabym' tylko 'najslabszym' (czyli sa jeszcze inne slabe
punkty)
| Pojedynczy gaźnik zasilający 4 cylindry to układ o niskim
| współczynniku sprawności z przyczyn obiektywnych a nie dla mojego
| czy Twojego widzimisię - praw fizyki nie oszukasz.
| Dobrze, ze o tym nie wiedzialy milony uzytkownikow Kafera :-)
Dla nich to nie miało znaczenia - liczyło się że jedzie i jest tanie i
względnie niezawodne.
Mysle, ze z tym 'wzglednie niezawodne' to sie troche zagalopowales. Po
18 latach i prawie 180 000 km z JEDNYM Garbusem/silnikiem (jak go
kupilem mial 70 pare tys i przekrecony co najminej raz licznik, powiem
tak: nigdy mnie nie zawiodl.
| Podaj obiektywne przyczyny :-)
Proponuję powrót do szkoły podstawowej i elementarnych praw fizyki.
Przydałaby się też powtórka z geometrii - objętość/pojemność itp.
Polecam lekturę fachowych publikacji nt. drgań falowych i rezonansu w
układach dolotowych. Konstruktorem dolotu w garbusku była ergonomia i
księgowi krzyczący że ma być tanio...
Pamietaj, ze tanio kiedys nie znaczy to samo co tanio teraz. FILOZOFIA
produkowania kiedys byla inna niz teraz. Np. Z zalozenia wymienialo sie
usczelniacze w pompie hamulcowej a nie cala pompe jak wspolczesnie,
regenerowalo cylinderki itp.
Auto w fazie projektowania miało
sprostać wymogowi ceny maksymalnej poniżej 1000RM. Porsche nie za bardzo
miał jakiekolwiek pole manewru... Biorąc pod uwagę ograniczenia -
zastosował najlepszy z możliwych w założonych warunkach układ i tak
zostało.
I cale szczescie! Inaczej nie bylo by Garbusa tylko od razu Golf :-)
A od Porsche'a do lat 70 troche czasu minelo tamte pojazdy roznily sie
jednak od tych ostatnich z produkcji.
Kiedy tylko uruchomiono produkcję 356-ki wszystkie błędy
natychmiast poprawiono. Pomijając osiągi, wytrzymałość tych silników też
jest większa niż garbatych.
Nie mialem przyjemnosci uzywac nie moge sie wypowiedziec...
| Z perspektywy 3 garbów i 5 silnikow
| Wspolczuje :-) Z ciekawosci co Ty z nimi robiles - nie mogliscie sie
| dogagac? :-) A jezeli to nie tajemnica - jaki miales przebieg na 3
| garbach i 5-ciu silnikach?
Twoje próby ironizowania są dość żałosne i nie robią na mnie żadnego
wrażenia. Nie ma czego współczuć. Myślę że przejechałem nimi nie mniej
niż inni i żaden nie wykazywał zużycia szybszego niż normalne...
Nie badz taki sztywny i nie pochlebiaj sobie - wcale nie ironizuje tylko
zapytuje z 'usmiechem', w ogole nie mam zamiaru wywierac na Tobie
wrazenia. Teraz pytam bez emotikona jakie miales przebiegi - chodzi mo o
statystyke nie biez zaraz tego do siebie.
| Nie wiem co masz na mysli, jezdzisz Garbem 180 km/h?
Standardem to niemożliwe raczej. Silnik którym mam obecnie da radę choć
prawdę mówiąc budowałem go dlatego, że chciałem mieć silnik dynamiczny i
to był priorytet a nie szybkość...
Jakie masz osiagi? (bez zadnych podtekstow - jestem ciekaw)
| A wlasciwie po co sie meczyc z gaznikiem - lepiej od razu wymienic
| caly motor albo jeszcze lepiej samochod (np. na 911).
Może kiedyś nadejdzie taki dzień i będę mógł sobie pozwolić i na taki...
Tymczasem garbusek ze wzmocnionym silnikiem musi wystarczyć - taki lajf.
Widzisz, tu sie roznimy - dla Ciebie Garb to przystanek na drodze do
innego 'celu', dla mnie jest celem. Powiedz, czy modyfikowalbys
Schwimmwagen'a? Harley'a z 1936 roku? Montowal bys do roweru Adler z 28
roku wspolczesna przerzutke? Z tego co mowisz, dla Ciebie to pojazd
zastepczy... I zeby bylo jasne - ja Ciebie nie oceniam i nie potepiam -
probuje 'nawrocic' :-)
Bet'em
1302/AB/71
'Nigdy na gazie'
Tiaaa, sranie w banie i Franek najpierw przeszukuje wszsystkie dostepne mu
banki danych zanim dotknie jakiekolwie auto bo ma obawe ze tak jest ten,
slynhy wspanialy, doskonaly LOJACK - alez z Ciebie smieszny chlopczyk, za
duzo filmow sie naogladales...
Nie chodzi o to. Złodziej chcąc ukraść samochód, sprawdza jakie on ma syst
emy
alarmowe. Robi to po to, żeby dobrać sie do samochodu z odpowiednim sprzęt
em.
Dlatego z samochdou NALEŻY usnąć wszelkie oznaczenia dotyczące naszego ala
rmu,
serwisu gdzie go montowaliśmy i serwisowania samochodu. To ułatwia pracę z
łodziejom.
Dlatego też najskuteczniejsze są systemy, które montujemy sami, a najgorsze
są systemy fabryczne (imobilaizery, alarmy itd).
Wiem coś na ten temat z autopsji.
| Ad. 3. To masz g. nie wrażenie.
Wrazenie mam na pewno moge co najwyzej nie miec racji. Najwyrazniej masz
g... nie rozum skoro myslisz, ze to jest tak skuteczne jak reklamy
wmawiaja - jesli uzywaja opisanej przez Ciebie technologii...
Powiedzmy sobie jasno. ŻADEN system nie jest do nieobejścia. Skuteczność w
przypadku systemów namierzania (GPS, Lojack) jest rzędu 90%. Dobre są
systemy mechaniczne, jak blokady skrzyni biegów w głębokim tunelu, które
przy dobrym zabezpieczeniu spodu samochodu, stawiają opór złodziejom
przez około 25 minut (tyle trzeba do jej zdjęcia). Elektronika, w zależności
od wykonania, od paru sekund do paru minut.
BTW nie przypominam sobie reklam Lojack'a
| Oni Ci samochód znajdą, nawet zakopany 2 metry pod ziemią, w metalowych
| skrzyniach itd. Z tymi tirami, to taka bajka jak z komórkami, że nie d
ział
| ają :-)
Proponuje powrot do szkoly, okolice 7 klasy podstawowki - TIR'a mozna tak
zekranowac, ze nic z niego nie wyjdzie (zwlaszcza sygnaly majace byc
lokalizowane przez smiglowce - ale bujda ja piernicze), choc nie sadze bys
byl w stanie to pojac...
Swoim tonem wypowiedzi sugerujesz wielką nieznajomość tematu. Szkoda.
Poprzerzucaj trochę publikacji to może zrozumiesz. Właśnie w sieci jest parę
sensownych stronek na ten temat. Możesz też porozmawiać z kimś
sensownym od zabezpieczeń, policji itd. Oni naprwdę znają się "trochę"
lepiej na tym, niż Ty.
A propos komorek - niektore kina skutecznie blokuja ich dzialanie,
aczkolwiek nieco innymi metodami niz ekranowanie.
Nie przeczę, że nie ma systemów zakłócających komórki. Jednak dobre
telefony z mocnym sygnałem oprą się i TIR'owi. Ale systemy zakłócające
komórki to jedno, a sprawność ich działania w trudnych warunkach to drugie.
Jednak działanie komórki różni się od systemów lokalizacji. Taki nadajnik
GPS, czy nawet Lojack złodziej z odpowiednim sprzętem może zlokalizować
w samochodzie i usunąć. Choć w przypadku Lojack to trochę inna zasada,
bo nadaje on dopiero w momencie gdy chce tego właściciel od centrali.
GPS nadaje cały czas, więc złodziej (zanim o kradzieży dowie się
właściciel/użytkownik) usuwa sprzęt z samochodu. Baaa, jak wie
gdzie jest nadajnik Lojack ukryty to też go usunie. I po problemie.
Pozdrowienia
Żako
ps. Jak trochę poczytaszo zabezpieczeniach samochodu (możemy też podyskuto
wać
o domach, ale chyba OT), to przestaniesz obrażać ludzi.
| Bo ja mysle ze NIKT przy zdrowych zmyslach nie podejmie
| wyprzedzania jesli
| WIE ze skonczy sie ono wypadkiem.
Powiem wiecej, nikt przy zdrowych zmyslach nie powinien rozpoczynac
wyprzedzania, jesli nie ma pewnosci, ze na 100% nie skonczy sie ono
wypadkiem. Twoje podejscie wciaz mnie zadziwia...
Zgodnie z tym co napisalem : PEWNOSC ma tylko jasnowidz. Wszyscy inni
opieraja sie na przewidywaniu, wychodzac z pewnych zalozen, ktore moga byc
prawdziwe - lub falszywe (np. ocena predkosci zblizajacego sie z duzej
odleglosci samochodu, czy brak przeszkod na drodze). Nikt nie WIE np. czy
sploszony swiatlami przechodzacy przez doge w lesie dzik ucieknie w las czy
zdezorientowany pobiegnie prosto na samochod (przypadek autentyczny - na
trasie Namyslow- Opole) powodujac powazny wypadek. Wiec Twoim zdaniem
kierowca tamtego samochodu jest niebezpieczny, bo nie WIEDZIAL ze zderzy sie
z dzikiem, a uciec ani zahamowac na 20m nie zdazyl.
Przy wyprzedzaniu wiem na pewno przynajmniej tyle, ze nic nie nadjezdza z
przeciwka. Jesli Ty tego nie wiesz, powinienes zwrocic prawo jazdy do
Wydz.
Komunikacji...
Wiesz na pewo, ze nie widzisz nic nadjezdzajacego z przeciwka. TYLKO TYLE !
Czy ty naprawde nie odrozniasz tego co wiesz od tego o czym myslisz ze wiesz
? Tzn. gdy ktos w pracy (ale nie szef) powie Ci ze np. dostales podwyzke to
juz sie cieszysz, bo WIESZ ze ja dostales czy tez WIERZYSZ w to ze ja
dostales bo masz zaufanie do do tego kogos ? Bylbys wspaniala ofiara dla
oszustow i naciagaczy jezeli nie odrozniasz tak podstawowych kwestii.
Polecam powrot do szkoly na lekcje logiki. I lekture slownika w celu
zapoznania sie ze znaczeniem co trudniejszych slow.
M.
From: MaraBut [mailto:mar@priv.onet.pl]
Sent: Thursday, April 12, 2001 7:52 AM
Subject: Re: Szalony tir - tym razem juz sie nie ma z czego smiac...
KAZDY do pewnego stopnia stosuje loterie : co zrobisz jesli podczas
wyprzedzania, na pustej (poza Toba i wyprzedzanym drodze)
przy predkosci
powiedzmy 120 km/h, z niewidocznego przedtem i
nieoznakowanego rozwidlenia
wyjedzie na droge scigant z niezla szybkoscia ?
Chwilka, jest pewna roznica miedzy sytuacja, ktora opisales, a wyprzedzaniem
TIRem na zakrecie w prawi i podwojnej ciaglej linii. Trzymajmy sie tej
sytuacji. Kierowca TIRa nie tylko nie mial podstaw do przewidywania (wg
Twojej nomenklatury), ze manewr wyprzedzania mu sie uda - mogl wrecz
przewidziec, ze takie wyprzedzanie skonczy sie tak, jak sie skonczylo. Ja
tylko raz przecenilem swoje sily przy wyprzedzaniu TIRa pod gore (a raczej
nie zauwazylem drugiego, jadacego przed tym pierwszym) i ta lekcja wiele
mnie nauczyla.
Wiedza na temat sytuacji na drodze przed wyprzedzaniem ZAWSZE jest
ograniczona (nie mowimy o jasnowidzach). I na jej podstawie
podejmujesz
decyzje. Oby zawsze byly trafne ! Ale poniewaz nie znasz z
gory WSZYSTKICH
okolicznosci (np. kierowcy ciagnika dojezdzajacego do
krzyzowki osa probuje
wlasnie wleciec do nosa) wiec stosujesz zasade ograniczonego
zaufania do
wszystkich innych o ktorych wiesz lub przypuszczasz ze moga stanowic
potencjalne zagrozenia.
Co jednak z tymi ktorych nie widzisz ?
Oczywiscie, zawsze moze sie przytrafic cos nieprzewidywalnego. Jednak dzieki
pewnej dozie wyobrazni znacznej wiekszosci takich sytuacji mozna zapobiegac.
Jesli wyprzedzam na zakazie i nie widze, czy cos nie nadjezdza z przeciwka,
moja wyobraznia podsowa mi ciezarowke wyjezdzajaca z duza predkoscia zza
zakretu. Widac kierowca TIRa wyobrazil sobie pusta droge...
Stad ryzyko przy wyprzedzaniu : wjezdzasz w obszar ruchu
innych pojazdow.
Jesli wszysto uwzgledniles w PRZEWIDYWANIACH, to jest OK. I
oby zawsze tak
bylo (tfu, tfu splunac przez lewe ramie i odpukac...)
Jednak czasami ktos nie uwzgledni jakiegos istotnego czynnika
(plama oleju
podczas hamowania, miejscowe oblodzenie w polowie kwietnia
itp.) i mamy
wtedy wypadek. Jednak pochopne wieszanie psow na kierowcy
przed ustaleniem
co sie wlasciwie zdarzylo jest co najmniej niewlasciwe :o(
Okolicznosci sa dosc jasne... TIR wyprzedzal w warunkach, w ktorych
absolutnie nie mial prawa tego robic.
Nikt nie
WIE np. czy
sploszony swiatlami przechodzacy przez doge w lesie dzik
ucieknie w las czy
zdezorientowany pobiegnie prosto na samochod (przypadek
autentyczny - na
trasie Namyslow- Opole) powodujac powazny wypadek. Wiec Twoim zdaniem
kierowca tamtego samochodu jest niebezpieczny, bo nie
WIEDZIAL ze zderzy sie
z dzikiem, a uciec ani zahamowac na 20m nie zdazyl.
Wciaz wymyslasz sytuacje, ktorych nie da sie uniknac, jesli sie z taka
czlowiek spotka. Nie widzisz drobnej roznicy w porownaniu z wyprzedzaniem na
zakrecie?
Wiesz na pewo, ze nie widzisz nic nadjezdzajacego z
przeciwka. TYLKO TYLE !
Czy ty naprawde nie odrozniasz tego co wiesz od tego o czym
myslisz ze wiesz
? Tzn. gdy ktos w pracy (ale nie szef) powie Ci ze np.
dostales podwyzke to
juz sie cieszysz, bo WIESZ ze ja dostales czy tez WIERZYSZ w to ze ja
dostales bo masz zaufanie do do tego kogos ? Bylbys wspaniala
ofiara dla
oszustow i naciagaczy jezeli nie odrozniasz tak podstawowych kwestii.
Polecam powrot do szkoly na lekcje logiki. I lekture slownika w celu
zapoznania sie ze znaczeniem co trudniejszych slow.
Jesli wiem, ze nic nie jedzie z przeciwka, bo nic takiego nie widze, to z
prawdopodobienstwem 99,99999 nic tam nie jedzie. Reszta brakujaca do 100% to
sytuacje przedstawiane przez Ciebie. Wyprzedzajac na podwojnej ciaglej
linii, nie widzac drogi przed soba, masz znacznie wieksze prawdopodobienstwo
wypadku, niz 0.00001% (w zaleznosci od ruchliwosci drogi moze to byc nawet
100%)
Pozdrawiam,
Piotr Krachel
PS. Jesli moj szef obiecuje podwyzke, to ja dostane na 101% - on nigdy nie
jest goloslowny :)