Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powieść awanturnicza
Temat: Thorgal Aegirsson odchodzi
Cała seria to zjawisko niemal kultowe, ale trzeba przyznać, że ostatnim dobrym tomem jest Aaricia, wydana w 90 roku. Potem przeciętny Władca gór, trochę lepsza Wilczyca - a później już równia pochyła, aż do jakiś rewizji narratywistycznych żywcem rżnietych z Guliwera.
Rzecz oczywista, fabuła komiksu, wyrwana z tego heterogenicznego medium, będzie płaska i jałowa. Bo przecież, w najlepszym przypadku, jest to opowieść z XVIII-wiecznymi konotacjami,
powieść awanturnicza. Skoro jednak płaszczyzna realizacji formalnej komiksu jest hybrydą tekstu i obrazu, siłą rzeczy krytyk nie może zrośniętych tkanek na nowo rozdzielać - i o tym należałoby pamiętać.
Bohater komiksu 'o superbohaterach'* to raczej obiekt do analizy mitoznawczej, komparatystycznej czy archetypowej niż stricte narratologicznej.
*) Mimo, że Thorgal jest komiksem europejskim, wywodzącym się z najlepszej frankofońskiej szkoły pod patronatem Herge, to jednak wiele cech tego utworu sytuuje go znacznie bliżej Herosów W Spandexie, niż np. Tarzana (który z kolei uważany jest za klasycznego protoplastę komiksu o superbohaterach). Rzecz jasna, różni się setting, oprawa fabularna - ale Thorgal jest takim samym bohaterem jak Superman. Przybysz z gwiazd, dokonujący aktów heroicznych - struktura pozostaje tożsama.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dr KrisK pakuje walizki....
a może Doktorek sam by coś skrobnął?
jakąś
powieść awanturniczą/kryminalną?
esej? zbiór felietonów? poradnik? wpomnienia?
chociaż dziennik pokładowy, bardzo proszę :-)
jeśli chodzi o skarpetki: sugeruję badziej swojski motyw: pszczółki,
biedroneczki, Beger na tle owsa... za granicą tego nie mają...
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Był sobie złodziej - J.Skowroński
Znam i mogę powiedzieć tak: na pewno nie znudzi - akcja jest bardzo
wartka, zaskoczenie goni zaskoczenie. Świetna książka na podróż czy do
poczekalni, czas przy lekturze leci bardzo szybko. Tyle, że to nie jest
typowy kryminał, raczej taka
powieść awanturnicza - bohater popada z
kabały w kabałę. Książka łatwa i przyjemna, ale bez jakichś głębokich
treści. Nieźle, pomysłowo zrobiona rozrywka, nic więcej.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: coś z kręgu tajemniczych zamczysk...
"Krew Inków" Marisza Wollnego czyli o tajemnicy skarbu Inków w
Niedzicy - "
powieść awanturnicza z elementami sensacji i kryminału".
ksiegarnia.wysylkowa.pl/index.php?c=8&nr=713325&PHPSESSID=1230392881a4683004b12#wiecej
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Lektury Faceta :)
:D
To dokładam "Kota w stanie czystym" (wszak w każdym mężczyźnie tkwi "tygrysi
potencjał" rzekomo).
Bo co do Świata Dysku, to zaraz pewnie rozpocznie się ostra polemika, czy to
"męska" lektura, czy uniwersalna ;)
Ale cóż, warto chyba polecić mężczyźnie
powieść awanturniczą, może nie będzie
szukał przygód gdzie indziej? A może właśnie na odwrót? ;)))
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: podatek za psa
Mam na myśli jakieś większe formy - poematy heroikomiczne, epopeje, ewentualnie
powieść awanturniczą.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Nadczłowiek i duch Supermana
> Ta, a dla mnie Superman, to zwyczajna bajka. Rzecz dzieje się w USA, więc
> Superman lata, przebija ściany, jest super szybki itd, itd. Wspomniano wyżej o
> super robotnikach w CCCP i nadludziach w Rzeszy. To może i jest to samo, ale
> inaczej patrzy się na to w Stanach, a inaczej w Europie. Amerykanie znani są
> ze swojej "amerykańskości" przeze mnie wyśmiewanej. Jednocześnie intrygującej,
> ponieważ zjawisko to - widziane najczęściej podczas wielkich widowisk,
> spektakularnych zdarzeń, sytuacji, gdy należy okazać ducha jedności - każe
> zadać sobie pytanie: gdzie zaczyna się granica manipulacji ludźmi?!
> Manipulacji na taką skalę. Nie mówię o obsesji strachu, sianej przez Dżordża
> Busza, nie tylko, ale o sprawianiu, że ludzie będą, jak to stadko owieczek:
> posłuszne, karne, uległe, wolne od domysłów i dociekań. W Europie bajka o
> latającym człowieku raczej by nie przeszła.
Większość Niemców uwierzyła, że są super i że w ramach tego mają prawo do
decydowania o życiu i śmierci innych. Również sporo ludzi w innych krajach. Co
to znaczy, że "bajka by nie przeszła"? Czy sugerujesz że Jankesi po publikacji
Supermana zaczeli wdziewać pelerynki i skakać z dachów?
W odróżnieniu od niemieckiego superczłowieka, postać Supermana była zawsze
bardzo ludzka, co podkreślało jego pochodzenie (obcy, wychowany przez ludzi) i
zachowania (podkreślanie poświęcania się dla innych i NIE ZABIJANIA
przeciwników).
> Biedni żołnierze spod znaku gwiaździstego sztandaru
> zaprawiani są nie tylko w bojach, gdy mają ruszać na misje "pokojowe". Zatruwa
> im się mózgi papką o bohaterstwie, męstwie, nadludzkich wyczynach, które za
> ich sprawą przejść mogą do historii. Wmawia im się, że są herosami. Jadą potem
> tacy młodzi chłopcy, uzbrojeni po szyję, i są groźniejsi niż doświadczeni
> wojacy. To są współcześni supermani z głową w chmurach. Dziś latający bohater
> jest tylko postacią filmową.
Rozumiem, że po prosztu masz ochotę sobie pogadać o Bushu, więc podczepisz
ideologię do wszystkiego, co dotyczy Stanów. Superman pasuje do twojego wywodu
jak pięść do nosa właśnie przez ludzki (nadludzki?) wymiar jego zachowań. Jeśli
już masz ochotę ponarzekać, to proponuję innych bohaterów jak Batman
(bezwzględny, zastraszający przeciwników, nie bojący się ich zabić) czy
Wolverine (buntownik, niemożliwy do zabicia, pełen goryczy i nienawiści do
świata).
Artykuł nienajgorszy, chociaż geneza postaci Supermana (i w ogóle postaci
superbohaterów) jest dużo bardziej skomplikowana. Zignorowanie innych
kontekstów, jak upowszechnienie literatury popularnej (
powieść "
awanturnicza"),
rozwój gazetowych komiksów samodzielne wydawnictwa, błyskawiczny rozwój
techniczny który błyskawicznie zmieniał pojmowanie tego, co człowiek jest w
stanie zrobić, szybkie zmiany społeczne w Stanach połączone z niepewnością
ekonomiczną i agresywnymi ideologiami dominującymi w Europie... Koncentracja
tylko na jednym aspekcie wydaje się uproszczeniem obliczonym na "zaskoczenie"
czytelnika.
Postać skromengo litewskiego szlachcica z nadludzką siłą ścinającego 3
tatarskie głowy jednocześnie i ginącego za innych, cymmeryjskiego barbarzyńcy
walczącego z wielkimi małpami i skromnego fotografa zmieniającego się w
czempiona sprawiedliwości z nadludzkimi mocami - nie są one aż tak od siebie
odległe.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Nowa książka Sapkowskiego - też o Śląsku !!! :)
Nowa książka Sapkowskiego - też o Śląsku !!! :)
Andrzej Sapkowski, "Boży wojownicy", Supernowa, Warszawa
Wojciech Orliński 29-09-2004, ostatnia aktualizacja 29-09-2004 18:30
Minęły prawie dwa lata od wydania "Narrenturm", pierwszego tomu nowej sagi.
Dopiero teraz dostaliśmy tom drugi. Na kartach
powieści upłynęło mniej więcej
tyle samo czasu co w realnym świecie.
czytaj dalej »
r e k l a m a
Głównego bohatera Reynevana z Bielawy spotykamy po dwóch latach od wydarzeń
opisanych w pierwszym tomie. Wtedy był on porywczym i niebywale naiwnym
młodzieńcem angażującym się bez zastanowienia we wszystkie możliwe awantury,
od miłosnych po polityczne. A że czasy są niespokojne (saga rozgrywa się na
tle wojen husyckich), okazji do wplątania w awanturę nie brakuje.
W drugim tomie widzimy bohatera mocno odmienionego. Wszystko, co przeżył,
pozwoliło mu w przyśpieszonym tempie dojrzeć. Reynevan nie jest już tak
młodzieńczo naiwny, nauczył się mniej więcej odróżniać wrogów od przyjaciół
(głównie dzięki temu, że w tej chwili ma już prawie wyłącznie wrogów, więc
odróżnienie przychodzi mu łatwiej), potrafi dzielnie walczyć zarówno mieczem,
jak i bronią Makiawellego. Jedno mu tylko nie przeszło - zamiłowanie do
plątania się w awantury.
Polityka przed miłością
Nawet nie ma sensu liczyć, ile razy w tej książce Reynevan ucieka grabarzowi
spod łopaty, ile razy dostaje się do niewoli, ile razy tylko interwencja
autora zsyłającego zwrot akcji niespodziewany niczym deus ex machina ratuje
mu skórę. Akcja drugiego tomu toczy się jeszcze szybciej niż "Narrenturm".
Wtedy oglądaliśmy Reynevana, który przez aferę miłosną wplątał się w aferę
polityczną. Teraz Reynevan wplątany w politykę tak bardzo, że bardziej już
nie można, tylko na marginesie pozwala sobie na miłosne przygody.
O ile poprzedni tom najlepiej czytało się, mając pod ręką mapę samochodową
Polski południowo-zachodniej, teraz przyda się już atlas Europy. Wprawdzie
akcja
powieści rozgrywa się, upraszczając, między Pragą a Wrocławiem, ale
kilkoma dygresjami autor przypomina nam o ówczesnym tle geopolitycznym. Na
tym tle wielkim nieobecnym (który zapewne odegra wielką rolę dopiero w
ostatnim tomie) jest Polska.
Andrzej Sapkowski zerwał z tradycją polskiej
powieści historycznej
(abstrahując od scholastycznego sporu o to, czy "Narrenturm" to fantasy
rozgrywające się w historii, czy raczej
powieść historyczna z elementami
magii), do kanonu której należało pokrzepianie serc, podnoszenie morale oraz
straszenie dziatwy sąsiadami. Nie mieliśmy dotąd nigdy klimatu sprzyjającego
pisaniu o naszej historii z neutralnego punktu widzenia - nie sprzyjały temu
ani zabory, ani międzywojnie, ani PRL.
Pożegnanie ze stereotypami
Cykl Sapkowskiego, nawet jeśli nie jest pierwszą taką próbą, to ze względu na
sławę i talent autora z pewnością jest próbą, która wywoła największy
rezonans. Oznaczać to będzie ostateczne pożegnanie się w naszej kulturze
popularnej ze stereotypowymi obrazami Polski i jej sąsiadów. Przyzwyczailiśmy
się przecież do takiego obrazu, że Czesi siedzą spokojnie przy piwie i
pracowicie zarabiają na nową skodovkę, podczas gdy Polacy jęczą pod batem
niemieckim czy rosyjskim. Same takie pomysły, jak Polska będąca oazą pokoju i
dobrobytu pośród ogólnoeuropejskiej pożogi i nędzy czy też zwycięski pochód
czeskiej armii rozgramiającej nieudolnych Niemców, budzą u nas najczęściej
ironiczny chichot.
A przecież w pierwszej połowie XV w. właśnie dokładnie tak było.
Okrzyk: "Nadchodzą Czesi!" budził paniczny lęk mieszkańców Europy Środkowej,
bo zapowiadał masakrę wszystkiego, co maszerującym husytom nawinie się pod
oręż. Co więcej, praktycznie cała Europa z upodobaniem masakrowała wtedy
siebie nawzajem - Anglia i Francja ugrzęzły w wojnie stuletniej, Italię
rozsadzały wojny między poszczególnymi miejskimi oligarchiami, świętym
cesarstwem rzymskim wstrząsały bunty chłopskie i rywalizacja możnych rodów.
Polska, mądrze w tym okresie zarządzana przez Jagiellonów, trzyma się z
daleka od wszelkich awantur i pozostaje raczej obiektem tęsknych marzeń
bohaterów
powieści Sapkowskiego - "ach, gdyby tylko Polacy nas poparli...".
Zakończenie drugiego tomu sugeruje, że trzeci - zamykający cykl -
przynajmniej częściowo musi mieć już akcję usytuowaną na terenie polskiej
monarchii. Za wcześnie więc na podsumowywanie wizji Polski ukazanej w tym
cyklu. Jednak drugi tom rojący się od świadomie umieszczonych przez autora
anachronizmów (bohaterowie nie tylko posługują się współczesnym językiem, ale
zdarzają im się też wypowiedzi zabawne tylko dla współczesnego czytelnika,
jak na przykład: "Komunizm! Czy to nie brzmi pięknie?") wskazuje na to, że to
nie jest tylko
powieść awanturnicza. To ironiczny i przenikliwy komentarz
autora na temat naszej roli w Europie i naszych kompleksów z nią związanych.
Andrzej Sapkowski, "Boży wojownicy", Supernowa, Warszawa
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl