Marcin Debowski wrote:
Już po raz kolejny mówisz o serwisie producenta jakby to była jakaś
wyrocznia w sporze, a przecież to strona sporu (po ewentualnym
regresie sprzedawcy).
Tak mowie:) bo jestem pracownikiem serwisu i znam to z codziennej pracy,
wiec wierz mi, mozesz traktowac to w 95% jako wyrocznie.
Sądzisz że sąd tego nie wie i poprzestanie na
takiej negatywnej opinii?
heh, oczywiscie ze tak. Autoryzowana placowka musi byc rzetelna i w
przypadku niezgodnosci towaru z umowa nie jest strona praktycznie zwlaszcza
po 6 miesiacach.
Ponadt ociezko jest stwierdzic ze dana niezgodnosc istniala w momencie
zakupu w wielu przypadkach, oczywiscie nie we wszystkich. Czasem to i speca
nie potrzeba.
A jak działają niektóre autoryzowane
serwisy to można poczytać i na tej liście w wątkach o telefonach
komórkowych - istna plaga zamoczonych telefonów! Od obiektywnej oceny
są biegli sądowi lub niezalezni rzeczoznawcy, a minięcie 6'cio
miesiecznego terminu nie oznacza wcale że sprawa jest beznadziejna.
Szczególnie przy mniej skomplikowanych urządzeniach wadę materiałową
(o ile istnieje) daje się łatwo wykazać.
Owszem nie mowie ze jest totalnie przegrana, ale powiem szczerze, w 99% jest
ciezko, bo powolanie bieglego ktory podwazy stanowisko autoryzowanego
serwisu a w tym przypadku gwaranta jest kosmicznie trudne.
ok, podam Ci przyklad :
kupuje sobie pani Kowalska pralke.
Po 6 miesiacach od zakupu pani Kowalska udaje sie do sklepu z reklamacja iz
prakla zaczyna glosno pracowac. Sklep przyjmuje zlecenie reklamacyjne z
tytulu niezgodnosci towaru z umowa, i prosza pania Kowalska o dowod na to iz
stan taki ma faktycznie miejsce. I teraz Cie zaskocze. Takie badanie mozna
wykonac tylko i wylacznie w tzw. komorze ciszy bo nie stwierdzisz czy pralka
chodzi faktycznie glosniej w lazience.No chyba ze wydaje taki chalas ze nie
mozna skupic mysli :)
Ta sytuacja jest akurat autentyczna.
poprsotu ekspertyzy sa stanowczo za drogie dla normalnego smiertelnika.
Wielki sklep moze sobie na cos takiego na uparciucha pozwolic (choc tu
akurat ida po rozum do glowy i ku satysfakcji klienta wymieniaja towar).
Tak wiec nie mysl ze jak ktos kupi sprzet za 200zl to odrazu pobiegnie po
rzeczoznawce ktory bedzie podwazal slowa autoryzowanej placowki.
To nie jest takie proste jak by sie wydawalo, ale z drugiej strony nie mowie
ze niemozliwe.
Jesli chodzi o mniej skomplikowane urzadzenia to owszem, da sie to zrobic
bez powolywania specjalistow :)
Troche ta wypowiedz mozesz traktowac abstrakcyjnie bo akurat tu wyrazam
osobiste zdanie na ten temat i nie musimy sie przeciez zgadzac :)
Moze sie kiedys przekonasz jak to jest w praktyce :)
"kam" <X#kam@wp.pl#Xwrote in message toster napisał(a):
| Obuwie musi spełniać wymagania szeregu norm. Normy Polskie dotyczące
obuwia
| nie zostały zmienione, z czasem zmienią się im numery na europejskie, co
| dotyka wszystkie normy. Norma mówiąca, że obuwie z koziej skóry nie
podlega
| czasookresowi przemakania - obowiązuje, czyli takie buty mogą przemakać
| natychmiast.
A ja po raz trzeci proszę - podstawa prawna?
Podstawa prawna czego? Tego, że buty produkuje się zgodnie z Normami i mają
właściwości okreslone w tych normach?
Nie przeginaj. Gdyby mosty budowano pod zalecenia prawników, to mielibyśmy
jedną katastrofę budowlaną za drugą.
Laboratoria obuwnicze wyposażone są w specjalne maszyny do badania obuwia na
przemakanie. Budowa tych maszyn i sposób badania również są ściśle określone
w Normach Polskich. Na tych maszynach bada się obuwie wykonane z niektórych
rodzajów skór, gdzie obuwie nie może przermoknąć wcześniej, niż po 20
minutach. Ale obuwia z przeważającej ilości rodzajów skór nawet się na tych
maszynach nie bada, bo normy nie przewidują badania butów z np. koziej
skóry, weluru, nubuku i wielu innych, które są wyłączone z czasokresu
przemakania. Dlatego reklamacje na przemakanie takiego obuwia nie trafiają
do sądów, bo prawnicy konsumentów uswiadomieni przez biegłych sądowych -
rzeczoznawców ds obuwnictwa - wiedzą, że biegły sądowy nie mógłby uznać
takiej reklamacji za zasadną. Sądy nie znają się na budowie butów i Normach
dotyczących obuwia, dlatego opierają się na opiniach biegłych sądowych, a ci
opierają się na Normach Polskich.
Czy to Ci wystarczy za podstawę prawną?
Zdaje się, że istnienie Norm Polskich wykracza poza zdolność pojmowania
przeciętnego prawnika. Świat inżynierów leży poza ich zdolnością percepcji.
| Uważam, że trudno stawiać wymagania i oczekiwania klientów ponad Normy,
| które opisują dokładnie jak produkt ma wyglądać i jakie ma mieć
właściwości.
To co pisałem, ze spełnianie norm administracyjnych nie oznacza, że
produkt nie jest wadliwy (teraz - niezgodny z umową), to orzeczenie SN...
Nie wiem, co to są normy administracyjne. Normy Polskie są normami
inzynierskimi. Nie jestem prawnikiem, ale nie wydaje mi się, by Normy nie
były prawem. Producenci muszą się stosować do Norm, a ich produkty muszą być
zgodne z Normami - inaczej narażają się na przegrane procesy sądowe.
Niedopasowanie obuwia do stóp lub niewygoda obuwia nie jest podstawą do
uznania reklamacji za zasadną. Dla klienta niewygodne obuwie jest wadliwe,
ale czy obuwie na pewno posiada wadę? Niekoniecznie. Klient, który chce
wygrać przed sądem sprawę niewygodnego obuwia musi oprzeć się na
rzeczoznawcy, który potrafi udowodnić, że obuwie zbudowano niezgodnie z
normami - że np. skłon kopyta lub krzywizna pięty są niewłaściwe, że źle
przymocowano obcasy, które się chwieją, itp. - to wszystko jest opisane w
Normach. Inaczej klient narażony jest na zarzut, że źle dobrał obuwie do
swoich np. nietypowo zbudowanych stóp, bo np. ma duże haluksy i buty go
gniotą powodując ból.
Prawnik konsumencki, czy sąd nie może podważyć opinii rzeczoznawcy inaczej,
niż przez powołanie biegłego sądowego, który wyda opinię obalającą opinię
tego rzeczoznawcy. A rzeczonawcy i biegli opierają się na Normach.
A ustawa również nie odnosi się do norm, a właśnie posługuje się
nieprecyzyjnymi pojęciami.
Bo jest pisana (tłumaczona z prawa unijnego) przez prawników, którzy słyną z
posługiwania się nieprecyzyjnym językiem (dzieki temu nieźle żyją;-)) Gdyby
tę ustawę pisali inżynierowie, nie byłoby żadnych nieścisłości. Ale
inżynierowie piszą Normy, a nie ustawy:-)
| Ludzie na ogół nie posiadają wiedzy prawniczej nawet na elementarnym
poziomi
| e, a jednak nieznajomość prawa szkodzi i z niczego ich nie zwalnia.
Ale to nie ma nic wspólnego ze znajomością prawa. Normy nim nie są.
Jak już pisałem - mam co do tego duże obiekcje.
T.
Na poczatku listopada zeszlego roku miałem wypadek drogowy. Chwila
nieuwagi za
kierownica (byłem zmeczony) + zamarzajaca mrzawka i efekt byl taki, ze
poldek
wylecial z drogi. Wydachowalem, poobracalo nas i zaliczylem drzewo. Ile
jechalem? nie wiem, ale oceniam, ze z 70.
70-ka i wydachować Poldka ? - chyba raczej było więcej
Efekty wypadku:
Mnie nic sie nie stalo, ale wlasciciel samochodu (z zasady niezapinajacy
pasow), siedzacy z przodu mial zlamany obojczyk (4 dni w szpitalu, byloby
krocej, ale swieta i nie bylo lekarzy). Brat z tylu pijany: nic. Poldek z
zewnatrz zmasakrowany totanie. Drzewo tafilo za przednim kolem po prawej
stronie. Jak w wewnatrz: trudno ocenic, ale wiem, ze wlascicel bedzie
go "uzdrawial"/juz "uzdrowil". W kazdym bodz razie usilujac wylaczyc
swiatla do
gory nogami zakrecilem silnikiem.
Po wypadku policja zabrala mnie na przesluchanie (0.00 promila) a sam. na
parking policyjny. Po 2 miesiacach znowu wzywaja mnie i brata (?!) na
przesluchanie i twerdza ze sprawa pojdzie do sadu. Miski nie moga tego
umozyc
poniewaz ofiara nie jest moim krewnym. Z tego co wiem, sprawa jest
kierowana do
sadu z urzedu jesli ofiara jest dluzej niz 7 dni w szpitalu.
Jeśli właściciel samochodu - ofiara nie ma do Ciebie pretensji o
odszkodowanie
to normalna sprawa o spowodowanie wypadku - tak jak piszesz z urzędu.
Pytanie: po co moga wzywac mnie tam wzywac? (Policjant powiedzial, ze
dowiem
Może pojawiły się jakieś nowe fakty - np. samochód był kradziony :)
A propo brali od Ciebie odciski palców.
Mnie jak miałem wypadek to zrobili bo jest przepis że jak przestępstwo
zagrożone powyżej 2 lat to jest obowiązkowe.
Może nie dokończyli dokumentacji.
sie na miejscu). To normalne? Wiem tez, ze moga obciazyc mnie kosztami
akcji
ratunkowej. Czy to sie zdarza? Jakiego rzedu moze byc to kwota?
Pierwsze słyszę. Niech sobie pokrywają koszty z OC.
Wlasciciel nie mial AC.
No to naprawa na koszt własny - czyli może być twój.
Pozdrawiam
Mariusz
Pierwsze wezwanie dostaniesz w sprawie warunkowego umorzenia - jest to
twoje zobowiązanie że przez 2 lata nie popełnisz podobnego przestępstwa,
a w zamian za to nie będziesz miał tego wpisanego w akta, ale jeśli znowu
będziesz
miał wypadek to już wtedy będziesz miał dwie sprawy.
Jeśli odmówisz warunku to normalna sprawa - powołanie biegłego i wezwanie
na rozprawę - przed tym najlepiej zapoznać się z aktami sprawy i
przygotować,
żeby Ci nie wcisnęli za dużo kitu - bo w sumie Twoja nieostrożność i
niedostosowanie prędkości do warunków z tym się zgadzasz.
Można by było zrobić coś takiego jak pewien biskup który po pijaku potrącił
dziecko i uciekł - sam zaproponował dla siebie karę i sąd się do tego
przychylił -
osobiście dałbym mu karę pięć razy gorszą.
Piotr
A bierzesz pod uwage to, że na kazdym uzywanym kluczyku sa jakies
slady?
No wlasnie o tym pisze.
Widziales kiedys jak wyglada kluczyk uzywane parę lat? Dopatrzysz sie
tam jakichs sladow, ktore w dodatku rozroznisz?
Ale inne slady zostaja po normalnym uzytkowaniu kluczyka w
stacyjce/zamkach, a inne po potraktowaniu klucza maszyna do dorabiania.
| PZU nic nie zrobi. PZU odmowi wyplaty odszkodowania.
Na jakiej podstawie? Po czym poznaja, ze kluczyk byl dorabiany (w
swietle powyzszego)?
A maja takich swoich "bieglych" inzynierow albo na etacie albo na
zlecenie.
Pomijam kwestie zasadnosci odmowienia wyplaty, nawet gdybys im
powiedzial - to jest dorabiany kluczyk bo stary sie zlamał itp.
Ale tu nie chodzi o _zasadnosc_ odmowy. Tu chodzi o _fakt_ odmowy.
Przeciez wszyscy jak tu jestesmy wiemy jak postepuja ubezpieczyciele.
Najpierw odmawiaja, potem sie targuja, a w duzej liczbie przypadkow daja
sie pozwac do sadu. Bo to im sie bardziej oplaca, niz defaultowa wyplata
odszkodowania.
| do sadu, a wtedy PZU zlozy wniosek o powolanie bieglego z zakresu
| mechanoskopii.
I biegły może cos stwierdzi, zakładajac, że dorabiajacy kluczyk bedzie
mial pecha i auto ukradną mu zanim zdazy kilkanascie razy uzyc
dorobionego kluczyka.
Biegly stwierdzi, ze zamiast dwoch oryginalnych/fabrycznych kluczykow
jeden jest oryginalny/fabryczny (i dodatkowo nosi slady, z ktorych
wynika, ze posluzyl jako matka do dorobienia drugiego kluczyka - a moze
i jeszcze pieciu?), a drugi jest _dorobiony_. Taka opinia zalatuje mi
"wyrokiem smierci" dla klienta.
Dygresja:
Widzisz, postepowanie cywilne tym rozni sie od karnego, ze nie ma tutaj
"domniemania niewinnosci". W cywilnym musisz udowodnic, ze nie jestes
wielbladem. W cywilnym wreszcie sad nie dąży juz do prawdy
obiektywnej/materialnej, tylko opiera sie na faktach i dowodach
przytoczonych przez strony. A to powoduje, ze czesto wyroki sa "glupie",
tzn. odmienne od tego co podpowiada zdrowy rozum.
I zeby sie zabezpieczyc przed tym, lepiej zglosic ubezpieczycielowi
zaginiecie kluczyka, bo to moze uchronic przed wiekszym bolem glowy.
| Zreszta teraz sie nie dorabia kluczykow w ASO, tylko sie zamawia "z
| fabryki". Tylko, ze taki zamowiony kluczyk jest np. z innej serii,
| niz oryginalny i od razu wiadomo, ze ten nowy nie byl od poczatku.
Ja mam chyba jakies dziwne kluczyki bo nijak zadnej serii sie nie mogę
dopatrzec na nich - moze mam wszystkie 4 szt dorabiane... :)
A widzisz, bo u mnie jest nr serii.
| Poza tym przy ewentualnym postepowaniu sadowym latwo PZU moze
| dowiesc, ze kluczyk byl zamawiany
A jestes pewien, ze nie mozna zmowic kluczyka - to tak troche z innej
"beczki"?
Mozna zamowic kluczyk. Sam zamawialem (po kodzie szlifu) w ASO i
sciagneli z Niemiec.
| No wlasnie, a ja slyszalem, ze w poblizu wyladowalo ufo.
| Zaiste, ale nie ta grupa.
Ale rozwazania "kosmiczne" :)
Wiesz, im dluzej mam do czynienia z "wymiarem sprawiedlowosci", tym mam
wiecej watpliwosci.
-piotr
| Wystarczy, że da się wiarygodnie ustalić.
Nie da się.
Uzasadnij, proszę.
| Dalej nie rozumiesz.
Rozumiem doskonale.
Niestety, nie dajesz tego zauważyć.
| Jestem w stanie udowodnić, że jechałe? szybciej
| niż pojazd który wyprzedzałe?.
To tak.
| Jeżeli jestem w stanie ustalić prędko?ć
| wyprzedzanego,
Niestety - nie jesteś w stanie.
Owszem, jestem. Zapomniałem dosdać - 'najmniejszą możliwą' przed
'prędkośc'.
To za mało. Przyjmijmy na chwilę fałszywe założenie, że to, co
napisałeś jest zgodne z rzeczywistością. Ja jestem policjantem i
jechałem z kolegą 10 km/h. Na znaku jest ograniczenie 40 km/h.
Ty mnie wyprzedziłeś z prędkością 30 km/h. Z kolegą zgodnie
twierdzimy, że jechaliśmy 40/40 (bo tyle było na liczniku) i Twoja
Granada tylko śmignęła koło policyjnego Poldka. Licznik w Poldku
czasem się "zawiesza" a czasem nie. Ma prawo. Z kolegą twierdzimy,
że jechałeś grubo ponad 100 km/h.
Rozumiem, że uiścisz grzywnę bez szemrania, bo Twoim zdaniem
dowody, które policjanci mogą przedstawić w sądzie/kolegium
są nie do podważenia?
Niestety, dalej nie rozumiesz.
Ciągle, z uporem maniaka usiłujesz dowieść, że sąd nie przyjmie za
dowód zeznania, że sam dowód ze świadka wystarczy. Pomijasz drobny
szczegół jakim jest ekspertyza biegłego.
I teraz, w wypadku takim jak powyżej masz następujące elementy
układanki
1. Masz zeznanie, że wyprzedzałem w chwili kiedy prędkościomierz
wyprzedzanego pojazdu wskazywał 40 km/h.
2. Masz zeznanie, że według świadków jechałem ponad 100km/h.
Niestety, punkt 1. nie wystarcza do ustalenia najmniejszej możliwej
prędkości owego poldka. Co więcej, natychmiast stawiam wniosek
dowodowy o powołanie biegłego, który ustali możliwą odchyłkę prędkości
rzeczywistej i wskazywanej.
Dlatego też w tym przypadku nie udowodnisz niczego.
W tym, o czym piszę świadkowie NIE ZEZNAJĄ niczego o prędkości
wyprzedzanego pojazdu, ani też nei ustalają ile sami jechali.
Świadkowie mówia jedynie co widzieli - widzieli zaś to, że ich
wyprzedząłeś i widzieli, że wskazówka ich prędkościomierza pokazywała
120km/h.
Nie ustalają prędkości ani swojego pojazdu (to robi biegły) ani
Twojego - robi to sąd.
Tym samym - masz rację, że nie można ze świadka ustalić prędkości.
Świadek nie może wyznaczyć prędkości pojazdu. Natomiast mogą ją
ustalić fakty zauważone przez świadka.
Inny przykład - świadek zeznaje, że widział Cię na równi z kioskiem
ruchu w momencie, kiedy usłyszał uderzenie zegara na wieży kościelnej,
a przy przejściu wówczas, gdy nastąpiło drugie uderzenie zegara.
O ile sąd uzna, że zeznania te są wiarygodne i przyjmie taki dowód
faktów opisanych w takim zeznaniu, to biegły jest w stanie biorąc pod
uwagę miejsce obserwacji ustalić prędkość Twojego pojazdu.
I jeszcze jedno pytanie: do czego Twoim zdaniem służą videoradary?
Przecież w sumie potrzebne nie są, bo wystarczyłoby odczytać
prędkość z prędkościomierza w Mondeo a następnie stwierdzić, że
delikwent jechał "szybciej niż mniej więcej 120 km/h".
Po to, żeby oszczędzićsądom pracy. Bo zauważ - sąd przyjmie dowód w
postaci zeznań policjanta 'miernik prędkości wskazał N km/h' lub dowód
z zapisu wideoradaru. Co więcej - przyjmie go bez zastrzeżeń. Dlatego
też, świadom tego nie będziesz się odwoływał do kolegium i sądu.
Na koniec zechciej zauważyć, że radar nigdy nie mierzy prędkości
rzeczywistej pojazdu. Dzieje się tak dlatego, że pomiar nie jest
dokonywany z punktu leżącego na torze jazdy pojazdu (w przypadku jazdy
po prostej), lecz nieco z boku. Prędkośc zmierzona to
prędkośćrzeczywista pojazdu pomnozona przez kosinus kąta pomiędzy
torem jazdy a prostąprzebiegającą przez pojazd i miernik. Oznacza to,
że radar również wykazuje jedynie, że prędkośćz jaka jechałeś nie byla
mniejsza niż tyle, ile pokazał.
"Zlekcewazenie obowiazku ograniczenia zaufania wobec innego
uczestnika
ruchu drogowego jest przestepstwem lub wykroczeniem,w zaleznosci
od
skutkow wypadku.
Ale na szczescie jest to twoja interpretacja.
CZYTAJ UWAZNIE POSTY :-
To nie moja interpretacja.
Kup sobie Kodeks Drogowy z Komentarzem i Orzecznictwem Sadu
Najwyzszego
i dyskutuj z Nimi :-
Ja bym jednak poszedl dalej.
....(moja zmiana)
Na szczescie nie ty stanowisz prawo :-
Ale poucz nas jeszcze, jak konkretnie mamy sie zachowywac,
gdy inni uczestnicy ruchu drogowego nagminnie naruszaja przepisy RD
i
przekraczaja ograniczenia predkosci.
1.Kodeks Drogowy z komentarzem i orzecznictwo SN.
2.Wlasny rozsadek i doswiadczenie.
Innej recepty nie ma :-
Wlasnie taki przypadek mial miejsce na rasie A4 Krakow Katowice.
Kierowca duzego fiata z podrasowanym silnikiem wyprzedzal inne
samochody,
nastepnie zwalnial, hamowal przed nimi i znow przyspieszal i tak
robil
przez polowe drogi.
Uznalem jest jedynym bezpiecznym zachowaniem jest zatrzymanie sie na
poboczu, az on przejedzie kilka kilometrow.
"Grzeczny chlopiec" ;)
Jak chcesz to potrafisz ;)
Reasumujac w przypadku kolegi Devla tak jak napisalem wczesniej:
-moze byc winny wykroczenia przekorczenia predkosci o ile to sie
udowodni ;)
czy tylko przekroczenia predkosci ?
Brak szczegolow zdarzenia!
Tym sie zajmie rzeczoznawca i wlasciwe organy.
Calosc powinna byc wyjasniona w sadzie przez powolanego bieglego z
zakresu ruchu drogowego.
a wczesniej przez biuro ruchu drogowego
Nie!
Biuro Ruchu Drogowego znajduje sie przy KGP i nie zajmuje sie
prowadzeniem takich spraw!
Wydzial lub Sekcja Ruchu Drogowego przy danej komendzie Policji
prowadzi czynnosci
dochodzeniowe w sprawie wypadku i powoluje bieglego.Na przyklad.
Czyli idzie to dwutorowo ale jednoczesnie.
Policjant raczej nie sporzadzi wniosku do Kolegium czy jak w przypadku
wypadku Postanowienia o zakonczeniu
dochodzenia i przesle do Prokuratury jesli w sprawie beda watpliwosci
ktore moze rozstrzygnac jednynie rzeczoznawca.
Jesli to pominie to Prokuratura lub sad z wnioskiem o powolanie
bieglego wystapia.
mozliwe, ale nadal brak szczegolow i opisu wypadku przez policje
Napisz maila do Policji aby opisali owo zdarzenie na grupie ze szkicem
;)))
Czytac uwaznie zanim sie cos napisze ;)
To tez jedna z zasad Usenetu ;)
Jak bardzo uwaznie ?
A poza Usenetem mozna juz czytac nieuwaznie ?
Ty jak widze nawet w usenecie nie czytasz czasem uwaznie ;)
EOT
M.
Droga redakcjo, może jesteście w stanie mi to wytłumaczyć lub może
spotkaliście się z takich zachowaniem lub listem od czytelników?
Niech mój list ukazuje innym kierowcom, że trzeba uważać na naszą
policję, bo z niczego mogą koło .... zrobić!
ja Ci moge to wytłumaczyć.
najpierw zajrzyj w akta sprawy XVIIIW1325/03 Sądu grodzkiego w poznaniu
przejrzyj sie protokołowi oględzin pojazdu na którym dostrzezesz numery
zdjęć (klatek) które wykonał policjant oglądając mój samochód
następnie zajrzyj w protokół zeznań przed sądem w którym przeczytasz iż
wnoszę o zwrócenie sie do policji o przekazanie zdjęć z oględzin pojazdu.
kiedy juz dokonasz tych czynności możesz zapoznać sie z treścią
odpowiedzi pisemnej jaka napłynęła z WRD z podpisem komendanta, który to
komendant własnym nazwiskiem informuje sąd, iż żadne zdjęcia nie były
robione.
Skoro juz bedziesz przeglądał akta sprawy mozesz również zerknąc w
zeznania pokrzywdzonej która twiedzi iż było dokładnie tak jak mowił
"sprawca" czyli ja (ze poszkodowana wpadła na pojazd który zdążył sie
zatrzymać na pasach ale poszkodowana na niego wbiegła gdyż nie patrzyła
tylko ślepo biegła ukryta w kapturze), następnie porównaj to z zeznaniem
świadka (7-letniej kobiety) która akurat w trakcie gradobicia myła w
okularach okna u sąsiada i wszystko widziała (a co ciekawsze słyszała
pisk kół-przypominam gradobicie) ale nie umiała na mapce wskazać miejsca
zdarzenia.
możesz również zerknąć w pismo które złożyłem do prezesa sądu w którym
wyrażam oburzenie i domagam się wyjaśnień dlaczego przeglądając akta
sprawy na miesiąc przed ostatnią rozprawą znalazłem wyrok o treści
"...uznaje sie oskarżonego xxx winnego zarzucanego czynu..." brak
podpisu i daty. następnie z przyjemnościa odszukam odpowiedź prezesa w
której pisze iż:
- to normalna procedura iż przygotowuje sie wyroki obydwu treści przed
wydaniem wyroku (ale wyroku uniewinniajacego tam nie bylo)
- widocznie jakis praktykant dostał zadanie napisania wyroku (hmmm
ciezka sztuka wstawic nazwisko do formularza-tego naprawde trzeba sie uczyc)
- iż to widocznie nadgorliwość jakiegos pracownika i wiecej sie taka
sytuacja nie powtórzy
żeby było jasne, te wszystkie trzy opinie były zawarte w jednym pismie
(nie jako alterneatywy wcale)
a skoro juz przy treści rozprawy bylismy to mozesz mi również
wytłumaczyć dlaczego skoro zdjęcia które dodatkowo sam wykonałem
następnego dnia rano (za dnia) z których jasno wynika iż zbrodniczego
czynu potrącenia pieszej dokonałem bokiem samochodu i zeznań
poszkodowanej na moja korzyść wyrok zapadł skazujący?
być moze bedziesz mi w stanie wyjaśnic dlaczego śąd apelacyjny nie uznał
za stosowne przychylić sie do mojego wniosku o powołanie biegłego ani
nie uznał za zasadne moich wątpliwości wymienionych powyżej?
Polska to jest taki dziwny kraj w którym demokracja i praworządność
polega na tym, iż głośno mówi sie ze mamy demokracje, a tak na prawde
mamy głęboki bolszewicyzm (co widać w hasłach głoszonych przez polityków
przed wyborami) a róznica pomiedzy komuna a nasza demokracja polega li
tylko na tym ze nie ukarza nikogo za hasła precz z komuną gdyż "obecnie
nie ma komuny" a przecież nikt nie krzyczy precz z demokracja.
Więc jak to w "demokracji"- głos władzy, w tym wypadku policji, jest
święty i nieomylny.
| Wiec jaka kolumna?
| Czy byla to kolumna:
| -pojazdow uprzywilejowanych?
| -samochodow osobowych?
| -samochodow ciezarowych?
| -rowerzystow?
| -pieszych?
| przeciez napisal ze kolumna samochodow
Brak okreslenia jakich samochodow.
Reszta byla podana jako przyklad kolum w ruchu drogowym.
| pewnie nie byla to rowniez kolumna karetek na sygnale, czy wozow
| sanitarnych, bo wtedy by szybko jechaly.
ROTFL
To,ze jedzie kolumna np. pojazdow Policji (ok.50 samochodow)
nie znaczy,ze szybko jedzie ;)))
Gdyby to byla kolumna 50 samochodow policji z kogutami, to by ich nie
wyprzedzal
jezeli bez kogutow to chyba nie sa uprzywielejowane
jezeli kolumna karetek, wozow strazy pozarnych na sygnale, to jednak
jadacych szybko.
nie widzialem jeszcze kolumny karetek na sygnale, jadacych wolno
poza strajkiem chyba
"ale podoba mi sie twoj to myslenia" ;)))
milo mi
ale zacznij sam tez myslec
| Jesli np. pojazdow ciezarowych to:
| -czy wiozacych "gabaryty" czyli rzeczy duzych rozmiarow
| (duze kotly,rury o srednicy ok.8m. itp)?
| -czy byla oznakowana?
| kazdy wiozl duze kotly i rury ;)
:)))))
| Jakie odleglosci byly pomiedzy pojazdami?
| Przeciez sam pisales, ze ma byc predkosc x 2 w metrach.
I oni na pewno to wiedzieli i tak jechali? ;)
Acha :)))
| Jechaly srednio 60 km, czyli odleglosci 120 m miedzy pojazdami.
Nie wiem bo nie bylem w trakcie zdarzenia ;)))
Ale skoro tak mowisz to cos w tym musi byc ;)))
przeciez te zasady, ktore podales, kierowcy wyssali z mlekiem matki
Pamietaj.
Jedziesz 200 km, to odleglosc 400 m
Jedziesz 10 km, to odleglosc 20 m
Czyz nie tak nas Mistrzu nauczales ?
| Jest mnostwo pytan dlatego _niezbedne jest_ powolanie bieglego!
| Nie dlatego sie powoluje bieglego ze jest mnostwo pytan, ale po to
aby
| sporzadzil ekspertyze odpowiadajaca na pytania zadane przez sad.
Wyjasnil watpliwosci!
Nie tylko sadu!
Sad, policja, prokuratura zlecajac bieglemu wykonanie opinii, formuluja
watpliwosci
w postaci listy zadanych pytan, na ktore oczekuja odpowiedzi.
| Samochody beda reprezentowane przez kolorowe prostokaty z numerami z
| wektorem ruchu i predkosci, droga zeskanowana z dokladnej mapy +
punkty
| orientacyjne wprowadzone z GPS
| Program mozna uruchomic na laptopie i jechac na miejsce wypadku aby
| zweryfikowac symulacje wedlug relacji stron i swiadkow.
Fajna gierka ;)))
Nie gierka, ale urzadzenie do odtwarzania przebiegow wypadkow.
Caly system, ktorego program jest czescia skladowa.
Wczesniej wykresla sie ruch pojazdow na mapie drogi, wedlug zeznan
swiadkow, poszkodowanych
i innych uczestnikow zdarzenia
i program sam analizuje, ze zadane warunki poczatkowe i opisy zdarzenia sa
zgodne i niesprzeczne ze stanem faktycznym.
Jezeli jestes detektywem ubezpieczalni to powinienes z takich narzedzi
korzystac, do weryfikacji opisow przebiegu wypadku , wedlug relacji wielu
swiadkow i uczestnikow zdarzenia.
To jest przeciez juz standard w Europie czy Stanach.
Tylko dopracuj grafike pod akceleratory 3D bo ci nikt jej nie kupi
;)))
Grafika moze byc 3D, ale wtedy wprowadzanie danych jest czasochlonne.
Dostateczna jest symulacja wypadku w 2D, podobnie jak policyjny szkic
wypadku jest w 2D
Jak bedzie miala nazwe?
Need for crash? ;)
Tego typu narzedzia maja nazwy techniczne.
Lepsze to od jazdy resorakami ;)))
???
Chyba jednak nie jestes detektywem ubezpieczalni.
EOF
EOF
EOF
Zupelnie pusta droga. Przede mna auto z przyczepa. Normalne wyprzedzanie,
roznica predkosci duza, wiec trwa sekunde. Po dluzszej chwili, moze ze 200
m.moze 300 m. zona widzi w lusterku bocznym tuman kurzu, mowi - pewnie
pijany. Ale widze, auto z przyczepa jedzie dalej. Za chwile wioska ,
fotoradary, wiec jade spokojnie 50 tka. Owe auto tuz za mna. Po minieciu
wioski, widze jak zjezdza na CPN, ja jade dalej.
Po jakims czasie - zaskok. Do domu przychodzi policjant , opisuje to
zdarzenie , ale juz troszke inaczej - tzn, ze po wyprzedzeniu faceta
zajechalem mu droge, on uciekajac przed zderzeniem zjechal na pobocze
uderzajac w slupek i uszkodzil auto. Skladam zeznania zgodnie z moja prawda.
Niedawno - kolejny zaskok. Przychodzi wyrok z sadu nakazowego - winny. I do
zaplacenia 1000 zl +150
Przede wszystkim dokładnie przeczytaj jego zeznania i spróbuj znaleźć w
nich dziury i nielogiczności.
Jako obwiniony będziesz miał prawo zadawania pytań poszkodowanemu.
Pierwsze pytanie do faceta: z jaką prędkością jechał on. Pewnie powie, że
70 km/h (bo tyle mu wolno). Zapytaj, czy nie przekraczał znacznie
dozwolonej prędkości w ciągu minuty od tego zdarzenia. Oczywiście powie, ze
nie.
Drugie pytanie: Czy zachował należytą ostrożność, obserwował drogę za sobą
w lusterku i czy widział cię, jak sygnalizowałeś wyprzedzanie, czy może
jechałeś zbyt szybko. Pewnie powie, widział, ale że jechałeś bardzo szybko.
Trzecie pytanie: czy jego zdaniem jechałeś zgodnie z ograniczeniem
prędkości, czy może znacznie szybciej. Żeby ci dowalić powie, że znacznie
szybciej. Możesz zapytać, czy uważa za prawdopodobną szybkość, którą
podałeś w Sądowi w swoich zeznaniach. Raczej nie powie, że jechałeś
wolniej.
Czwarte pytanie: czy przed nim jechał jakiś pojazd, od którego może on nie
zachował bezpiecznej odległości. Oczywiście powie, że nic nie jechało, albo
że zachował bezpieczną odległość. Wtedy należy zapytać, jak to jest jego
zdaniem bezpieczna odległość. Pewnie powie że co najmniej 50 m.
Piąte pytanie: czy może jechał w sposób złośliwy, albo utrudniający ruch,
co mogło spowodować Twoje na niego zdenerwowanie i chęć odegrania się.
Oczywiście on jechał jak aniołek.
Szóste pytanie: Czy po wyprzedzeniu i wjechaniu Ciebie przed niego
nastąpiło na drodze jakieś niespodziewane wydarzenie, które wymagało
nagłego hamowania z twojej strony. Oczywiście nie nastąpiło, ty mu po
prostu zajechałeś drogę.
Siódme pytanie: ile metrów przed maską jego samochodu ty mu rzekomo
wjechałeś. Pewnie powie, że bardzo blisko. Poproś, żeby określił ile
metrów. Zapytaj, czy po wyprzedzaniu zacząłeś gwałtownie hamować (jeśli
powie, że tak spytaj dlaczego, może on nie obserwował należycie drogi i nie
zauważył nagłego niebezpieczeństwa. Jeśli powie np., że zobaczył sarnę
wbiegającą przed Twoim samochodem, to znaczy że nie zareagował w odpowiedni
sposób hamując od razu)
Ósme pytanie premiowe: czy po tym, jak mu zajechałeś drogę, zwolnił, jeśli
tak, do jakiej prędkości.
Teraz mała matematyka - odejmujesz prędkość, którą ty miałeś według ciebie
od jego prędkości (przed jego zwolnieniem) i przeliczasz to na m/s pewnie
będzie jakieś 8-10 m/s
I zadajesz pytanie: jeśli jechałem szybciej od Pana o 8-10 m/s, czyli
odległość między nami w sposób widoczny i wyraźny się zwiększała, dlaczego
uznał Pan za konieczne wykonanie manewru, który miał zapobiec kolizji?
Przecież żeby nastąpiła kolizja, pojazdy muszą się zbliżać.
Możesz jeszcze zapytać, jak zdołał zapamiętać twoje numery skoro miał
problem z opanowaniem auta. Czy koncentrował się na manewrze, czy na twoich
numerach. Jeśli powie, że cię dogonił, zapytaj jak to możliwe, skoro
jechałeś 90 km/h on 70 km/h a w momencie, gdy opanował auto różnica
odległości między wami wyniosła przynajmniej kilkadziesiąt metrów i rosła.
W ciągu 3 sekund oddaliłeś się o jakieś 80 - 90 metrów od miejsca
zdarzenia, a jeśli on zwolnił do 40 km/h, odległość między wami rosła o co
najmniej 10-15 metrów na sekundę. Z pewnością nie będzie potrafił tego
wytłumaczyć, więc zapytaj, czy może przekroczył dozwoloną prędkość, żeby
podążyć za tobą i zapisać swoje numery. Jeśli powie że tak, spytaj go jak
to się ma do jego zeznań, że nie przekraczał prędkości.
Jeśli zobaczysz, że Sądu nie przekonałeś, poproś o powołanie biegłego.
Raf :-)
"Raf :-)" <raf_ne@USUNTOyahoo.plwrote in message
Dnia Wed, 9 Jul 2008 18:33:58 +0200, Zbyszek napisał(a):
Przede wszystkim dokładnie przeczytaj jego zeznania i spróbuj znaleźć w
nich dziury i nielogiczności.
Jako obwiniony będziesz miał prawo zadawania pytań poszkodowanemu.
Pierwsze pytanie do faceta: z jaką prędkością jechał on. Pewnie powie, że
70 km/h (bo tyle mu wolno). Zapytaj, czy nie przekraczał znacznie
dozwolonej prędkości w ciągu minuty od tego zdarzenia. Oczywiście powie,
ze
nie.
Drugie pytanie: Czy zachował należytą ostrożność, obserwował drogę za sobą
w lusterku i czy widział cię, jak sygnalizowałeś wyprzedzanie, czy może
jechałeś zbyt szybko. Pewnie powie, widział, ale że jechałeś bardzo
szybko.
Trzecie pytanie: czy jego zdaniem jechałeś zgodnie z ograniczeniem
prędkości, czy może znacznie szybciej. Żeby ci dowalić powie, że znacznie
szybciej. Możesz zapytać, czy uważa za prawdopodobną szybkość, którą
podałeś w Sądowi w swoich zeznaniach. Raczej nie powie, że jechałeś
wolniej.
Czwarte pytanie: czy przed nim jechał jakiś pojazd, od którego może on nie
zachował bezpiecznej odległości. Oczywiście powie, że nic nie jechało,
albo
że zachował bezpieczną odległość. Wtedy należy zapytać, jak to jest jego
zdaniem bezpieczna odległość. Pewnie powie że co najmniej 50 m.
Piąte pytanie: czy może jechał w sposób złośliwy, albo utrudniający ruch,
co mogło spowodować Twoje na niego zdenerwowanie i chęć odegrania się.
Oczywiście on jechał jak aniołek.
Szóste pytanie: Czy po wyprzedzeniu i wjechaniu Ciebie przed niego
nastąpiło na drodze jakieś niespodziewane wydarzenie, które wymagało
nagłego hamowania z twojej strony. Oczywiście nie nastąpiło, ty mu po
prostu zajechałeś drogę.
Siódme pytanie: ile metrów przed maską jego samochodu ty mu rzekomo
wjechałeś. Pewnie powie, że bardzo blisko. Poproś, żeby określił ile
metrów. Zapytaj, czy po wyprzedzaniu zacząłeś gwałtownie hamować (jeśli
powie, że tak spytaj dlaczego, może on nie obserwował należycie drogi i
nie
zauważył nagłego niebezpieczeństwa. Jeśli powie np., że zobaczył sarnę
wbiegającą przed Twoim samochodem, to znaczy że nie zareagował w
odpowiedni
sposób hamując od razu)
Ósme pytanie premiowe: czy po tym, jak mu zajechałeś drogę, zwolnił, jeśli
tak, do jakiej prędkości.
Teraz mała matematyka - odejmujesz prędkość, którą ty miałeś według ciebie
od jego prędkości (przed jego zwolnieniem) i przeliczasz to na m/s pewnie
będzie jakieś 8-10 m/s
I zadajesz pytanie: jeśli jechałem szybciej od Pana o 8-10 m/s, czyli
odległość między nami w sposób widoczny i wyraźny się zwiększała, dlaczego
uznał Pan za konieczne wykonanie manewru, który miał zapobiec kolizji?
Przecież żeby nastąpiła kolizja, pojazdy muszą się zbliżać.
Możesz jeszcze zapytać, jak zdołał zapamiętać twoje numery skoro miał
problem z opanowaniem auta. Czy koncentrował się na manewrze, czy na
twoich
numerach. Jeśli powie, że cię dogonił, zapytaj jak to możliwe, skoro
jechałeś 90 km/h on 70 km/h a w momencie, gdy opanował auto różnica
odległości między wami wyniosła przynajmniej kilkadziesiąt metrów i rosła.
W ciągu 3 sekund oddaliłeś się o jakieś 80 - 90 metrów od miejsca
zdarzenia, a jeśli on zwolnił do 40 km/h, odległość między wami rosła o co
najmniej 10-15 metrów na sekundę. Z pewnością nie będzie potrafił tego
wytłumaczyć, więc zapytaj, czy może przekroczył dozwoloną prędkość, żeby
podążyć za tobą i zapisać swoje numery. Jeśli powie że tak, spytaj go jak
to się ma do jego zeznań, że nie przekraczał prędkości.
Jeśli zobaczysz, że Sądu nie przekonałeś, poproś o powołanie biegłego.
Raf :-)
--
Dzieki wielkie Raf, o takie podpowiedzi mi najbardziej chodzi,
Pozdrawiam
Zbyszek
 Dla porządku:
Oddzielną kwestią jest czy ktoś nabywajacy rzecz co do zasady odpłatnie może
zostać uznany za "świadczeniobiorcę" tylko z tego powodu ,że nabył rzecz
tanio
a jesli nabyłby drogo to co "świadczeniodawcą" by się stał czy darczyńcą ?
...od początku zastrzegam, że nie wiem i nie wtykam się do tego, czy US
w ogóle ma prawo do robienia "wyceny".
 Proszę więc z pytaniem "hipermarketowym za 10 zł" mnie nie gnębić :)
 Praktyczne opisy z grupy są takie, że nikt nie wie o czepianiu się US
hipermarketu, za to jak to samo zrobi "Kazio gwoździe i jarzyny", to
US zarzuca mu... nieuczciwą konkurencję :
pzdr, Gotfryd
No i tu jest pies pogrzebany . W sytuacji w której "wzywanym" do zmiany
wartości transakcji jest "nabywca" to wielce interesujace jest jaką podstawę
prawną przytacza US w wezwaniu i czy " owo powołanie biegłego" nastąpi przed
czy po wszczęciu postepowania a może postępowanie juz wszczęto ?
Jeśli "pytacz" sledzi jeszcze ten wątek - proszony jest o dokładne przytoczenie
treści pisma , które dostał z US - oczywiście bez nazwisk , nr itd.
Mam poważne wątpliwości co do intencji US i przestrzegania procedury
postępowania podatkowego. Żądanie podania innej niż ustalona i potwierdzona
przez strony wartość transakcji - powinno być uzasadnione - co do celu - a
więc - powinno wskazywać - zarówno skutki dobrowolnej zmiany wartości - jak i
następstwa braku tej zmiany - inne niż powołanie biegłego - bo to jest czynność
techniczna możliwa do zastosowania po wszczęciu postępowania podatkowego w celu
określenia nabywcy podatku (JAKIEGO?) przez organ.
Rozumiem ,że dobrowolna zmiana ; powoduje możliwość autokorekty przez nabywcę
swojego zobowiązania - pytanie brzmi - jakiego do ciężkiej cholery ?
PCC , VAT , PDOF , PSiD. I z jakiej przyczyny domaga się podatku od "nabywcy" a
nie od komitenta i komisanta ?? Jeśli sugeruje pozorność transakcji - to
powinien określić zobowiązanie podatkowe komitentowi i komisantowi. Jesli to
zrobił - to nie może opodatkować nabywcy - bo byłoby to opodatkowanie podwójne.
Jeśli tego nie zrobił bo nie znalazł podstaw "pozorności" to - ma problem US -
a nie nabywca.
Jak znam życie - US - opodatkował komis i komitenta - uzasadniając "pozorność" -
brakiem wiary w treść zeznań świadków i strony - a dodatkowo usiłuje coś
wyrwać od klienta albo zmusić go -zastraszając- do przyznania się do fałszywych
zeznań.
Tak więc - podaj pytaczu wiecej szczegółów - bo być może widzę "światełko w
tunelu " - ale muszę się upewnić.
Pzdr- Kriss
mialem ostatnio wypadek samochodowy.
wyprzedzalem kolumne samochodow (prawde mowiac z predkoscia grubo
powyzej prawidlowej tj. 90km/h poza terenem zabudowanym) i w pewnej
chwili kierowca pojazdu ktory wyprzedzalem nie patrzac sie w
lusterko
boczne rowniez chcial wyprzedzac poprzedzajacy go pojazd. Widzac to
katem oka probowalem uciekac w bok ale wpadlem w poslizg i
wyladowalem
w polu.
Cudem wyszedlem z tego calo a moj samochod jest do kasacji
(feralnego
kierowcy nic sie nie stalo)
Mialo miejsce kolegium w trybie przyspieszonym (gdyz kierowca ten
byl
obywatelem Niemiec) na ktorym zostalo orzeczone ze winny jestem
zarowno ja jak i ten Niemiec. W zwiazku z tym mam kilka pytan:
1. Jakie sa szanse odwolania sie od takiego wyroku ?
Winny jestes ewentualnie! (jak sie udowodni) przekroczenia
predkosci-wykroczenie:kolegium/mandat
Nalezaloby okreslic predkosc podczas wyprzedzania gdyz podczas manewru
wyprzedzania kierujacy
ma obowiazek zwiekszenia predkosci.No moze nie do przesady ;)
Winny jest kierowca z Niemiec spowodowania wypadku-przestepstwo:sprawa
karna
Sprawa bezdyskusyjna!
Mial obowiazek wczesniejszego upewnienia sie czy jego manewr nie
spowoduje zajechania drogi lub innych zagrozen.
To w skrocie ;) ale nie znajac dokladnych okolicznosci zdarzenia
doradzalbym ci jak
kolega Jacek:powolanie bieglego!
Biegly z zakresu ruchu drogowego musi odpowiedziec na m.in nastepujace
pytania:
-jaka mogla byc twoja predkosc w momencie wyprzedzania i w momencie
zdarzenia?
-czy i w jakim stopniu twoja predkosc przyczynila sie do spowodowania
zdarzenia?
-czy sprawca wypadku (Niemiec) rozpoczynajac manewr wyprzedzania mogl
nie widziec twojego pojazdu podczas wyprzedzania?
-czy jego zamiar (wlaczenie kierunkowskazu) i manewr mogl byc
wystarczajaco wczesnie dla ciebie widoczny aby uniknac zdarzenia?
-czy miales mozliwosc wyprzedzania kolumny pojazdow nie od razu calej
lecz "po samochodzie"?
-czy istnialy przeslanki o tym,ze panujace warunki drogowe
uniemozliwia wyprzedzenie calej kolumny pojazdow?
BTW. Sad Najwyzszy mowi tak o wyprzedzaniu: "wyprzedzajacy musi miec
absolutna pewnosc,ze na widocznym i wolnym odcinku drogi zdola
wyprzedzic jadacy wolniej pojazd.Powinien uwzglednic przy tym panujace
warunki drogowe,stan pogodny,szerokosc jezdni,utrudnienia w ruchu
itp".
Poza tym "jest to manewr ktory szczegolnie wymaga od kierujacego
zachowania szczegolnej ostroznosci" -Prawo o Ruchu Drogowym.
Z jakiego artykulu KW i co policjanci mowili na miejscu zdarzenia?
Gdybym to ja prowadzil twoja sprawe wszczalbym dochodzenie i
powolalbym bieglego
a nie kierowal wniosek do kolegium ;)
Pozostaje jeszcze kwestia jak duze byly straty i czy odniosl ktos
obrazenia?
Moze leczyles sie/byles u lekarza/dostales zwolnienie w zwiazku ze
zdarzeniem?
Musialy byc jakies obrazenia przy jak to okreslasz "kasacji
pojazdu",wiec w zasadzie bezpodstawne jest kierowanie wniosku do
kolegium.
zazwyczaj wnioski kieruje sie w przypadkach kolizji gdzie nie ma ja
miejsce powazniejsze straty lub obrazenia ciala.
W innych (watpliwych) przypadkach lepiej jest powolac bieglego i
wszczac dochodzenie.
M.
| "Zlekcewazenie obowiazku ograniczenia zaufania wobec innego
uczestnika
| ruchu drogowego jest przestepstwem lub wykroczeniem,w zaleznosci
od
| skutkow wypadku.
Ale na szczescie jest to twoja interpretacja.
CZYTAJ UWAZNIE POSTY :-
To nie moja interpretacja.
Kup sobie Kodeks Drogowy z Komentarzem i Orzecznictwem Sadu
Najwyzszego
i dyskutuj z Nimi :-
Ja bym jednak poszedl dalej.
....(moja zmiana)
Na szczescie nie ty stanowisz prawo :-
Ale poucz nas jeszcze, jak konkretnie mamy sie zachowywac,
gdy inni uczestnicy ruchu drogowego nagminnie naruszaja przepisy RD
i
przekraczaja ograniczenia predkosci.
1.Kodeks Drogowy z komentarzem i orzecznictwo SN.
2.Wlasny rozsadek i doswiadczenie.
Innej recepty nie ma :-
Wlasnie taki przypadek mial miejsce na rasie A4 Krakow Katowice.
Kierowca duzego fiata z podrasowanym silnikiem wyprzedzal inne
samochody,
nastepnie zwalnial, hamowal przed nimi i znow przyspieszal i tak
robil
przez polowe drogi.
Uznalem jest jedynym bezpiecznym zachowaniem jest zatrzymanie sie na
poboczu, az on przejedzie kilka kilometrow.
"Grzeczny chlopiec" ;)
Jak chcesz to potrafisz ;)
| Reasumujac w przypadku kolegi Devla tak jak napisalem wczesniej:
| -moze byc winny wykroczenia przekorczenia predkosci o ile to sie
| udowodni ;)
czy tylko przekroczenia predkosci ?
Brak szczegolow zdarzenia!
Tym sie zajmie rzeczoznawca i wlasciwe organy.
| Calosc powinna byc wyjasniona w sadzie przez powolanego bieglego z
| zakresu ruchu drogowego.
a wczesniej przez biuro ruchu drogowego
Nie!
Biuro Ruchu Drogowego znajduje sie przy KGP i nie zajmuje sie
prowadzeniem takich spraw!
Wydzial lub Sekcja Ruchu Drogowego przy danej komendzie Policji
prowadzi czynnosci
dochodzeniowe w sprawie wypadku i powoluje bieglego.Na przyklad.
Czyli idzie to dwutorowo ale jednoczesnie.
Policjant raczej nie sporzadzi wniosku do Kolegium czy jak w przypadku
wypadku Postanowienia o zakonczeniu
dochodzenia i przesle do Prokuratury jesli w sprawie beda watpliwosci
ktore moze rozstrzygnac jednynie rzeczoznawca.
Jesli to pominie to Prokuratura lub sad z wnioskiem o powolanie
bieglego wystapia.
mozliwe, ale nadal brak szczegolow i opisu wypadku przez policje
Napisz maila do Policji aby opisali owo zdarzenie na grupie ze szkicem
;)))
| Czytac uwaznie zanim sie cos napisze ;)
| To tez jedna z zasad Usenetu ;)
Jak bardzo uwaznie ?
A poza Usenetem mozna juz czytac nieuwaznie ?
Ty jak widze nawet w usenecie nie czytasz czasem uwaznie ;)
EOT
M.
Policja nie może w opisanym przez Ciebie wypadku dokonywać
zakupu
kontrolnego, bo to prowokacja. Myślę, że po prostu poczekali, jak
pijany
kupił i tyle, choć oczywiście mogli mu poza protokołem dać kilka
złotych na
wino mimo zakazu.
Nastąpiła nieścisłość w wypowiedzi. Policjanci nie sami dokonali
zakupu.
| Sprzedawca twierdzi, że osoba była trzeźwa, zdaniem policji
bełkotała i
miała
| chwiejny chód.
0,33 mg/l to około 0,66 promila. No to chwiejny chód i bełkotanie
raczej
chyba nie wchodzi w rachubę.
| Sprzedawca został poddany procedurze kryminalnej tj.zdjęto mu
| odciski palców, zrobiono zdjęcia, publicznie w pracy wręczano
| zawiadomienia odczytując je głośno, nawet zaproszono na
posterunek,
| gdy już w momencie wręczenia zawiadomienia było za
| późno.
Za późno na co, bo nie zrozumiałem.Za późno, by udać się na
posterunek i zaznajomić z aktami sprawy,. Wezwanie dotyczyło
godziny 15, a wręczono je o godzinie 16.15 w danym dniu.
| Prokuratura uwierzyła policjantom, skierowała sprawę do Sądu
| Grodzkiego, zapowiadając przy tym na łamach gazety, że wniesie o
| cofnięcie zezwolenia na sprzedaż alkoholu w tym punkcie.
W co miała nie uwierzyć? No bo zakładam, że wynik badania
jegomościa chyba
nie budzi podejrzeń. Reszta jest bez znaczenia. Pijanemu nie
można sprzedać
alkoholu, bo to jest przestępstwo.
Zgadzam się z tym. Ale jak sprzedawca stojąc za ladą i mając z
klientem kontakt przez krótką chwilę ma to ocenić? W tym przypadku
to jest tak, jak ze złodziejem. To policja pilnowała sprzedawcę, chcąc
mu wykazać, że łamie ustawę. Przy takim stężeniu alkoholu we krwi
sprzedawca nie miał szans.
| Jak ma respektować ustawę sprzedawc?
W niektórych barach mają alkotesty, ale to chyba przegięcie. No ale
faceta
0,5 prom. raczej można poznać na oko.
| Jak na oko oceniać ilość promili we krwi klienta?
No raczej się nie da.
| Jak kształtuje się jego odpowiedzialność za nietrzeźwość
| niewidoczną gołym okiem u klienta!!
Przestępstwo to jest umyślne, a więc nieumyślność raczej nie
wchodzi w
rachubę. Proponuję jednak adwokata. Ale również należałoby złożyć
wniosek
dowodowy o powołanie biegłego, który wypowiedział by się, czy w
wypadku
konkretnie tego faceta dało się ocenić, że jest pijany.
Czy ustawodawca tworzył tą ustawę by do takich celów służyła policji?
Uczciwy dotąd człowiek, nigdy nie karany nagle jest poza nawiasem
uczciwego społeczeństwa.Jeszcze przed wydaniem wyroku przez sąd
stróże prawa powołując się na odpowiednie paragrafy linczują go
publicznie.
Policjanci mi czesto mowia, ze jak maja znalezc nadawce, gdy mieszka np.
w Francji, zaloguje sie w Niemczech, a wysle e-mail forward np. przez
Wlochy.
I rzeczywiscie, dla lokalnej policji droga sluzbowa dla miedzynarodowych
spraw jest uciazliwa.
Ale to nie znaczy ze nie mozesz dokonac zgloszenia zdarzenia w kazdym z
wlasciwych krajow + abuse zagraniczny + ew. ambasada wlasciwego kraju.
Niemiecka policja kryminalna jest bardzo skuteczna, poza tym mozesz
skierowac wniosek do interpolu, lokalnego biura fbi.
Zasada jest taka, w ciagu 2-3 godzin mozna odnalazc dowolna osobe na
swiecie, ktora wysyla grozby via e-mail.
Musisz tylko znalezc bieglego sadowego ktora doskonale zna temat,
potrafi zalatwiac sprawy zagraniczne i ma doswiadczenie w kontaktach i
wspolpracy z europejskimi policjami, agencjami ochrony, ambasadami itd.
Sad, prokuratura, policja i tak sie zwroci o powolanie bieglego i bedzie
to trwalo kilka miesiecy,
a gdy sam przedlozysz opinie, ekspertyzy, krajowa/zagraniczna
korespondencje e-mailowa, uzasadnisz strone dowodowa,
to zalatwiasz 90% pracy policji/prokuratury/sadu
i robisz to najszybciej, gdyz we wlasnym interesie i kierujac
poszukiwaniamim najszybciej do celu.
Oczywiscie abuse tez moze byc pomocny, ale z przekazywanych mi
informacji wynika, ze abuse zaprzestal potwierdzania zgloszen wykroczen
internetowych, zatem nie bedziesz mial co okazac na policji/w
prokuraturze/w sadzie.
Przeslano mi taki adres, sprawdz, moze tez sie okaze pomocny:
www.crime-stoppers.plocman.pl
Poza tym KGP udostepnia adres e-mail do zglaszania przestepstw
internetowych, wejdz na ich strone i zapytaj/zadzwon/napisz.
Jezeli oczekujesz konkretnej pomocy to napisz na privat.
Jacek
Tmk wrote:
moim zdaniem email jest marnym dowodem - bez problemu każdy może się
podszyć, ponadto również po otrzymaniu emaila możesz dopisać do niego co
chcesz.
Użytkownik Papik <papikUSUNm@astercity.netw wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:slrn.pl.adnol6.140.papikUSUNm@cocoon.acn.waw.pl...
| Dnia Fri, 10 May 2002 16:41:18 +0200, Romek Bieda napisał/napisała:
| Mozesz goscia scigac zar?wno cywilnie z naruszenia d?br osobistych jak
| i karnie.
| Z tego co wiem to jest juz orzeczenie sadu cywilnego w bardzo podobnej
| sprawie,.
| Pewna pani by?a zastraszana przy pomocy SMS.
| S?d opar? sie na przepisach o ochronie d?br osobistych
| Pozdrawiam
| Romek
| No to super ale co mam sadowi przedstawic jako dowod ?
| Czy tresc i naglowki maili wystarcza z dokladna data i godzina ?
| Dane personalny sprawcy sa mi znane (moja ex kobita :)
| --
| PAPIK - Positronic Android Programmed for Infiltration and Killing
| E-MAIL : pa@astercity.net Pawel -PAPIK- Pomorski
| WWW: * http://www.ee.pw.edu.pl/~pomorskp *
| GG: 70701
--
Projektowanie optymalnych rozkrojow blachy, skory, szkla, tkanin,
drewna. True Shape Self(EGO) Nesting Technology world-wide.
Inquiries should be e-mailed to: golfmas@poczta.onet.pl