Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powrót do gwiazd
Temat: Nawet w Paryżu nie zrobią z owsa - ryżu. :)
"Nagash" <naga@poczta.onet.pl
Dnia Wed, 13 Feb 2008 07:59:17 +0100, Robakks napisał(a):
[........]
| Czy tak dobrze? ;)
| pozdrawiam,
| Edward Robak* z Nowej Huty
[.......]
| hehehe Re1
| Edward Robak* z Nowej Huty
| ~°<~
| "Prawda nie kłamie"
Powinien Pan wiedzieć, że intensywny (może nawet agresywny) posting nie
wpłynie na jakościową poprawę myślenia tych, którzy to mogą czytać. Nie
zagwarantuje to również Panu tzw. racji. Wprost przeciwnie. Moim zdaniem
Pańska obecność na newsach ma charakter zaspokajania własnego ego
sprzężonego z obłędem. Nie twierdzę, że jest Pan głupcem, o nie. Tu chodzi
o coś innego. Jest Pan z Krakowa więc powinien być Panu znany nieżyjący już
pisarz Stanisław Lem. Lem był mistrzem wplatania drobnych epizodów, których
znaczenie choć może umknąć czytelnikowi to faktycznie jest ogromne. W
książce "Powrót z gwiazd" Lem wplótł właśnie tego typu epizod, kiedy główny
bohater znalazł się na odpadowni robotów. Wiele z nich, choć na przemiał
nadal funkcjonowało, krzycząc, że są sprawne i bardzo użyteczne. Pan w
moich oczach zdaje się być jednym z takich robotów, który krzyczy
najgłośniej, chcąc nawrócić inne roboty idące razem z Panem na przemiał na
Pańską naukę i wiarę.
Załączam pozdrowienia
Nagash
To już 5 lat mojej bytności w tej przestrzeni wirtualnej. W tym czasie wydarzyło
się wiele zarówno na GD jak i w REALU. Pięć lat to studia magisterskie
łącznie z licencjatem - jestem więc magistrem GD licencjonowanym. ;)
Dziesiątki tysięcy wyjaśnień, opisów, prezentacji, dowodów, w szerokim
zakresie tematycznym - to "zaspokajanie własnego ego sprzężone z obłędem".
hehehe ;DDD
powstaje pytanie:
Czy moje "zaspokajanie własnego ego sprzężone z obłędem" ma czemuś
służyć innemu niż zaspokajanie własnego ego? Jaki jest cel tej aktywności
i jaki bodziec sprawia, że nie ustaję w "zaspokajaniu własnego ego"?
Pan przez analogię sugerujesz, że społeczność userów to "odpadownia robotów"
przeznaczonych na przemiał, a JA jeden z robotów peplam, że wcale tak
nie musi być, że automaty można ponaprawiać, przeprogramować
aby przed śmiercią przejęli "moją naukę i wiarę".
A może...
a może?
a może Drogi Panie jest tak, że JA szukam sposobu, by ludzi przerobionych
na automatyczne roboty wybudzić z hipnozy?
"Król jest nagi"
co? :)
Robot patrzy na nagiego króla i nie widzi jego nagości, bo taki ma program.
Robak* mówi, że król jest nagi i przedstawia argumenty, ale robot dalej twierdzi,
że król nie jest nagi - bowiem jego program sterujący
zabrania mu widzieć nagość.
Robot uwierzyłby, że król jest nagi, gdyby to powiedział AUTORYTET
a więc GURU.
Robot patrzy a nie widzi - widzi a nie postrzega.
Próbuję odblokować ludziom UMYSŁY, na razie na małą skalę lokalnych
społeczności GD i Forumów, ale jako magister mam ambicje światowe. :-)
Właśnie rozpocząłem przygotowania do pracy ścisłej nad doświadczeniami
Michelsona-Morleya, w kontekście wcześniej znanych obserwacji i doświadczeń
Bradleya, Fizeau, Gale, Foucaulta a także sił Coriolisa.
To będzie moja "praca magistra GD". :-)
PS. W tych okolicznościach oczywiście moja aktywność "zaspokajania
własnego ego sprzężonego z obłędem" - znacznie osłabnie. ;D
pozdrawiam,
Edward Robak* z Nowej Huty
~°<~
"Prawda nie kłamie"
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: "Solaris" na ekranach
Zenon Kulpa <zku@ippt.gov.plwrote in message
[...]
Tak naprawde, to podstawowa teza "Solaris" jest to,
ze nie wypada nam podbijac kosmosu (i kontaktowac sie
z ewentualnymi "innymi"), dopoki nie "zrobimy porzadku"
z nami samymi, w sensie, ze nie staniemy sie wewnetrznie
"dobrzy", wrecz doskonali...
Eee tam. Podstawowa teza jest taka sama jak polowy ksiazek Lema - ze
moga byc byty tak obce, z którymi nie to ze sie nie da dogadac, ale
nawet pojac o co chodzi.
I tak samo durna. Czlowieczenstwo (w sensie - "dobroc" czlowieka)
nie polega bowiem na tym, ze gosc nie potrafi sobie nawet
wyobrazic czegos zlego, tylko na tym, ze swoje ewentualne
zle mysli i impulsy potrafi kontrolowac.
Eee tam. Akurat pare co wiekszych religii ma w temacie odmienne zdanie
niz ty.
Inaczej stalby sie
taka bezwolna~, "betryzowana" lala~, co Lem slusznie krytykuje
w "Powrocie z gwiazd". Takie "zbetryzowanie" czlowieka
oznaczaloby m.in. zaprzestanie lotow w kosmos w ogole
(tez patrz "Powrot z gwiazd"). Wiec gdyby do niego doszlo,
oznaczaloby to koniec ludzkosci.
Eee tam. Kazda mocniejsza zmiana kultury czy cywilizacji oznacza jakis
tam 'koniec ludzkosci', tyle juz bylo tych konców, ze akurat jeden
wiecej czy mniej nie robi róznicy.
Ciagle ta sama tesknota za lepszymi od nas istotami (bogami,
dobrymi obcymi), co sie nami zaopiekuja, obsypia darami,
ululaja i rozwiaza za nas nasze problemy...
Przeciez przekaz w 'Glosie' nie rozwiazal _nic_, nie zostal wykorzystany
_w zaden_ sensowny sposób.
Mianowicie
opisuje loty kosmiczne jako przedsiewziecie majace na celu
_wylacznie_ zbieranie danych naukowych,
To chyba czytalismy inne 'Powroty'. Tam przeciez pod koniec jest ladna
replika na twoje i Ardera dylematy o niklosci wyników i ich cenie, ze
nawet gdyby nie bylo zadnych gwiazd etc. tylko czysta próznia, to ktos
by wykazal ile to pozytecznych badan mozna zrobic w dalekim Kosmosie etc
etc. i zawsze znajdzie sie _pretekst_ zeby poleciec (wlezc na najwyzsza
góre, w najglebsza glebie itp).
Jesli juz, to do takich celow znacznie lepiej nadaja sie
automaty. Bardzo dziwne, nieprawdaz, ze opisujac w ksiazce
bardzo zaawansowane i wrecz inteligentne automaty (na Ziemi)
w ogole nie wspomina, zeby jakiekolwiek automaty byly
uzyte w wyprawie bohatera do zbierania danych naukowych
w co bardziej niebezpiecznych miejscach.
130 lat (IIRC) róznicy to wedlug ciebie nie jest wystarczajace
tlumaczenie w poziomie automatyzacji?
Latanie w kosmos ma sens tylko w jednym celu -
rozpowszechnienia zycia i czlowieka poza jedna planete,
w naszym wypadku poza Ziemie.
Po co?
Reszta to sa najwyzej srodki
do tego celu. A tego Lem zdaje sie zupelnie nie dostrzegac -
ani w swojej tworczosci, a tym bardziej w swoich wspolczesnych
wypowiedziach.
I ma racje.
Kwintesencja tego idiotyzmu jest zachowanie sie
glownego bohatera w ostatnich scenach ksiazki.
[...]
Juz wiekszego idioty Lem nie mogl wymyslec. I to mial
byc mieszaniec Pirxa i tego drugiego na P., zapomnialem nazwiska.
To jest przerysowane, owszem. Ale dobrze oddaje glówna mysl 'Fiaska' co
do ludzi - ze nie potrafimy, a szczególnie ludzkie elity intelektualne,
przyznac sie do _fiaska_ intelektualnego. I miotajacy sie Marek jest
symbolem fiaska nie tylko kontaktu, ale tez w ogóle fiaska ludzkiego
poznania.
Zreszta, wlasciwie nie ma sie co dziwic, juz w pierwszym
rozdziale ich glupota jest dobrze przedstawione - wlaza
po kolei, bez planu i sensu, w sam srodek tej fontanny na
Tytanie, zeby po kolei dac sie zabic. I to pod pozorem,
ze ida kogos "ratowac". Ratowniku, ratuj sie sam, a przedtem
moze puknij sie w glowke lapa tego kroczacego maszyniszcza,
zapomnialem, jak ono sie nazywalo.
Ja przepraszam, psiocze czesto na ludzkosc, ale za az tak glupia
to jej nie mam. A przynajmniej mysle, ze stac ja na wysylanie
w kosmos madrzejszych facetow, niz sobie wymyslil Lem w "Fiasku".
IMHO pobredzasz. Poczytaj cos z historii wojen albo Nagrody Darwina, to
dowiesz sie wiecej o glupocie homo podobno sapiens, i o tym co ludzie
potrafia zrobic zeby ratowac innych ludzi.
-- Zenon Kulpa
--
Boni
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Polacy! Ręce precz od broni!
Polacy! Ręce precz od broni!
Mentalnosc po betryzacji,
czyli "mli, mli, po wiek wiekow" (Lem, "
Powrot z
gwiazd")
Odkad czlowiek wyszedl z lasu, powstaly takie instytucje, jak
poczta, piekarnie, policja, panstwo. I te policje oraz panstwa
tak niektorym dojadly, ze zapisali w II poprawce do Konstytucji
Stanow Zjednoczonych prawo obywateli do organizowania sie w tzw.
milicje - (czlonkiem milicji, zgodnie z prawem, jest KAZDY
mezczyzna zdolny do noszenia broni) i posiadania oraz noszenia
broni. To po pierwsze - bron posiadana przez obywateli jest
przeciwwaga dla przemocy panstwowej. Autorami pomyslu nie sa
nieprzystosowani osobnicy zamieszkujacy domki z bali w polnocnym
Idaho, tylko tacy politycy, jak Jefferson i Madison.
A po drugie: John Lott zebral statystyki z niemal calych Stanow
Zjednoczonych. Wynika z nich, ze w rejonach, gdzie prawo do
posiadania i noszenia broni jest respektowane, ilosc przestepstw
z uzyciem przemocy jest mniejsza, niz w "ucywilizowanych"
okolicach (takich jak Nowy Jork, albo Chicago, gdzie dostanie
pozwolenia na noszenie pistoletu graniczy z cudem).
reason.com/0001/fe.js.cold.shtml
Ponadto, argument o przewadze biernosci jest nieprawdziwy.
Owszem, prawda jest, ze np. kobieta nie stawiajaca oporu ma
mniejsze szanse na odniesienie obrazen w konfrontacji z
przestepca niz kobieta broniaca sie przy pomocy rak, torebki albo
parasolki. prawda jest jednakze, ze kobieta nie broniaca sie w
ogole ma 2.5 raza wieksza szanse na odniesienie powaznych
obrazen, niz gdyby bronila sie z uzyciem broni palnej (Lott,
ibid.). To statystyka, prosze Panstwa, a nie pobozne zyczenia
inzynierow spolecznych, ktorzy by nas chcieli zbetryzowac (czyli
poddac lobotomii, bysmy byli bezwolnymi baranami).
Pan Lozinski pochwalil sie kilkunastu latami doswiadczenia na
macie. Ja mam podobna ilosc lat doswiadczenia na strzelnicy,
skoro wiec o ekspertyzie mowa, to w przypadku broni palnej mam
chyba wiecej do powiedzenia (oczywiscie, gdyby szlo o wyzszosc
podwojnego nelsona nad duszeniem, to nie pchal bym sie z
opiniami, bo sie na tym nie znam). Za poszerzeniem dostepnosci
broni przemawiaja zarowno statystyki, jak i codzienne,
subiektywne obserwacje: mieszkam w okolicy, gdzie w wiekszosci
domow jest bron. A po ulicach mozna chodzic bezpieczniej niz w
Europie.
Na zakonczenie o moralnej odpowiedzialnosci: co jakis czas media
donosza o potwornych zbrodniach dokonanych na ludziach, ktorzy
nie mogli sie bronic. Tomek Jaworski. Mlody czlowiek z Piotrkowa,
zamordowany, bo krzywo spojrzal na zula na przystanku. Mezczyzna
oslepiony, zeby nie mogl rozpoznac napastnika. Wedlug mnie, osoby
pokroju pana Lozinskiego sa moralnie odpowiedzialne za cierpienia
ofiar, ktorym odebrali prawo do skutecznej samoobrony.
G.
P.S. bylem kiedys w sytuacji wypisz-wymaluj jak ta z Piotrkowa -
kilku osobnikom na przystanku nie podobal sie moj chyba zbyt
"inteligencki" wyglad. Wystarczylo jednak rozpiecie kurtki, pod
ktora byla kabura - zrobil sie spokoj. Tak, zgodnie ze
statystykami, wyglada znaczaca wiekszosc przypadkow "uzycia"
broni w samoobronie - obywa sie bez oddania strzalu, przestepca
najczesciej rezygnuje widzac, ze ofiara nie jest bezbronna.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Najwspanialsze książki o miłości...
LISTA - wersja z KWIETNIA
A
Isabelle Allende: "Dom Duchów”
B
Michał Bułhakow: "Mistrz i Małgorzata",
Andre Brink: „Chwila na wietrze”
Emily Bronte: "Wichrowe wzgórza"
Bowles: "Pod osłoną nieba"
Bunin - opowiadania
I.Bergman (scenariusz): „Sceny z życia małżeńskiego”
C
Jonathan Carroll: „ Śpiąc w płomieniu”
Paulo Coelho: „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam”
Julio Cortazar: „Gra w klasy”
D
Marguerite Duras: "Kochanek"
Regine Deforges: "Niebieski rower"
F. Dostojewski: „Zbrodnia i kara”
A. Dumas: „Dama kameliowa”
Durell: "Kwartet Aleksandryjski"
St. Dygat: „Pożegnania”
E
Laura Esquivel: "Przepiórki w płatkach róży"
F
John Fowles: "Daniel Martin"
M. Frisch: „Homo Faber”
F.S. Fitzgerald: „Czuła jest noc”
G
H
Ernest Hemingway:
1) „Komu bije dzwon”
2) „Pożegnanie z bronią”
Hesse Hermann: „Wilk stepowy”
I
Irving: „Jednoroczna wdowa”
J. Iwaszkiewicz:
1) "Matka Joanna od Aniołów"
2) "Panny z Wilka"
J
Henry James: „Disneyland”
K
M. Kundera:
1) „Nieznośna lekkość bytu”
2) „ Żart”
3) „Śmieszne miłości”
L
Stanisław Lem:
1) "Solaris"
2) "
Powrót z
gwiazd"
D. Leavitta: „Zapomniany język żurawi”
Lowry: "Pod wulkanem"
M
Marquez: "Miłość w czasach zarazy”
T. Mann : „Czarodziejska Gora”
N
M. Nurowska: "Reszta Świata"
Anais Nin: "Delta Wenus"
O
P
Pasternak: "Doktor Żywago".
R
Remarque: „Łuk triumfalny”
S
Erich Segal:
1) „Love Story”
2) "Akty wiary"
Stendhal:
1) ''Czerwone i czarne”
2) ''Pustelnia parmeńska''
Scokt Spencer: "Miłość bez granic"
Szczypiorski: „Początek”
T
Lew Tołstoj: "Anna Karenina"
Felix Timmermaans: „Pallieter”
U
V
John Volkers: "Rachatłukum"
W
M. Wisłocka: „Sztuka kochania”
J. Wisniewski: "Samotnośc w sieci"
Jeanette Winterson: "Zapisane na ciele"
W. Wharton: "Spóźnieni kochankowie"
Ken Wilber: "Śmiertelni, nieśmiertelni"
X
Y
Banan Yoshimoto: "Kitchen"
Z
INNE:
„Chata w dolinie”
"Timbuktu"
„Kamasutra”
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: "S. Lem jako Stalinista"
Gość portalu: Kagan napisał(a):
> Gość portalu: beria napisał(a):
>
> > Chyba każdy miłośnik Lema WIE o jego wczesnych flirtach z komunizmem (np.
> ja
> > czytałem Obłok Magellana i Astronautów). Ale potem napisał rzeczy tak
> > antykomunistyczne (a nawet antysocjalistyczne) że można powiedzieć o jego
> > rehabilitacji (za takowe uważam: Dialogi,
Powrót z
gwiazd, niektóre opowia
> dania
> > np. to o Rybicji i Anielicji czy Kobyszczę)
>
> A co powiesz na ten fragment z ksiazki, do ktorej sie Lem
> obecnie NIE przyznaje. Zobaczmy wiec, dlaczego?
>
> Stanisław Lem "Czas nieutracony" - tom II "Wśród umarłych"
> Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1957 str. 215-216
> Rozdział “Karol Włodzimierz Wilk”
> Wrzesien trzydziestego dziewiatego roku byl niezwykle piekny. W mglach litych
> jak pary krzepnacego metalu otwieraly sie swity na niebo bez chmur i ptakow,
> naciagane basowymi strunami bombowcow. W dlugich czerwonych wieczorach
> odpelzaly wstecz dzwona pocietych arrnii, a nocami trzepotaly u horyzontow
> luny. Odwr6t zlobil sobie liczne koryta w terenie podgorskim. Dniem i noca
> szosa bierzyniecka wyrzucala pospiesznie maszerujace kolumny, przemieszane z
> kuchniami, wozami wojskowymi i chlopskimi, armaty, podwody zawalone dobytkierm,
>
> oblepione cywilami auta i dorozki.. Rowy woko1 rniasteczka wypelnily lsniace
> samochody, porzucone z braku benzyny. Jakis czas ceny nerwowym oscylowaniem
> odzwierciedlaly tempo wedrowki, ale gdy zjawily sie niepociete banknoty
> piecsetzlotowe zgubione przez jakies uciekajace mininisterstwo, prowiant znikl,
>
> jakby go ziemia pochlonela. Ulice kipialy od uciekinier6w, w ciagu minut
> opracowujacych recepty zbawienia: marszruty na Rumunie, na Wegry, powr6t na
> zach6d lub dalsza wedrowke na wsch6d. Poszukiwano przewodnik6w na szlaki
> karpackie. Od si6dmego wrzesnia Wilk nie pracowal. Pan Glyga poszedl do wojska.
>
> Po dwu tygodniach wybral sie Karo1 do Bierzynca, zeby rozejrzec sie i
> zorientowac w sytuacji. Wracal do Nieczaw p6znym wieczorem, szosa wiodaca obok
> kosciola. Na wschodzzie sciana stal las, z ktorego, wychodzila na swiat
> ciemnosc. Na zachodzie palila sie niska purpura, poprzedzielana
> bliskimi.wierzbami,.czarnymi jak nie dopalone glownie na ognistym tle.
>
> Z kosciola plynela muzyka. Ktos gral na organach nieumiejetnie i nier6wno.
> Melodia rwala sie, miechy rzezily tracac dech. Karol mimo woli zwolnil kroku.
> Naprzeciw maszerowal zwarty oddzial wojska z glosnym spiewem. W ostatnich
> czasach byla to rzecz niezwykla. Glos organ6w topil sie w goracym ch6rze
> glosow, tylko jakas wysoka piszczalka przebijala sie'poprzez
> krzykliwe: "Maryska, moja Maryska, chodze ze mna spac do lozka!" Gdy Wilk
> zr6wnal sie z czolem kolumny, ktos zawolal z szeregu:
> - Hej, co, to za wies?
> Nie odpowiedzial od razu.
> - To hajdamaka! Bij cepa! - rozleglo sie w szeregach. Z boku nadchodzil oficer,
>
> w rzemieniach, w chropowatym helmie, wielki i ciemny na tle luny zachodu.
> - Spokoj! – krzyknal wydluzajac krok. – Polak? – spytal Karol
> a.
> - Polak.
>
> Piesn buchnela z nowa sila. Szly ostatnie szeregi, nie tak rowne jak u czola.
> Spiewali bardzo glosno, tak ze nie wiadomo bylo czy graja jeszcze organy
> ksiedza Mazuly. Karol ruszyl dalej, prosto w czerwony zach6d, kt6ry dlugo nie
> gasnal, choc zapadla noc. Bielunska szkola podchorazych szla do Rumunii i
> p1onace wsi ukrainskie oswietlaly slady jej przemarszu.
> (Koniec fragmentu)
> Przeczytajmy jeszcze raz!
> "Bielunska szkola podchorazych szla do Rumunii i p1onace wsi ukrainskie
> oswietlaly slady jej przemarszu".
> Pytanie: czym zajmowali sie polscy podchorazacy we wrzesniu r. 1939?
> Odpowiedz: paleniem wsi ukrainskich.
>
> Jedyny komentarz, to chyba, ze:
> 1. Nikt NIE kazal Lemowi pisac az takich paszkwili (por. np. Putrament).
> 2. Gdyby to pisal jakis grafoman, to mozna by machnac reka. Ale to sie
> naprawde bardzo dobrze czyta, bo mlody Lem byl rzeczywiscie znakomitym
> stylista i jeszcze lepszym narratorem...
> Kagan
> 02/01/2002
>
Kagan: jak to opublikowalem, to obroncom Lema przeszla ochota do dyskusji...
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: best of SF - lista książek
best of SF - lista książek
Myślę, że temat warty odświerzenia: złota piątka SF w opiniach użytkowników
forum (wyciągnięte ze starego wątku :-))))
kuba#
1. Arthur C. Clarke - Koniec dzieciństwa
2. Walter M. Miller Jr. - Kantyczka dla Leibowitza
3. Philip K. Dick - Ubik
4. Strugaccy - Piknik na skraju drogi
5. James Gunn - Słuchacze
liman
1. Stanisław Lem - Solaris
2. Alfred Bester -
Gwiazdy, moje przeznaczenie
3. Frank Herbert - Diuna
4. William Gibson - Neuromancer
5. AiB Strugaccy - Piknik na skraju drogi
zaxon
1.Robert A.Heinlein - Obcy w obcym kraju (dla mnie absolutny hit)
2.Larry Niven - Pierscien
3.Harry Harrison - Planeta smierci
4.Philip Dick - Czy androidy marza o elektrycznych owcach
5.Herbert G.Wells - Wojna swiatow
agaffa
S. Lem: "Niezwyciezony" (i inne!)
W. L. Miller: "Kantyczka dla Leibowitza"
A. i B. Strugaccy: "Poniedzialek zaczyna sie w sobote" (i inne!)
F. Herbert: "Diuna"
J. Wyndham: "Kukulki z Midwich" (i inne!)
K. Vonnegut: "Kocia kolyska" (i inne!)
srubokret
1. P.K. Dick - Czlowiek z wysokiego zamku
2. S. Lem - Kongres Futurologiczny
3. A. i B. Strugaccy - Piknik na skraju drogi
4. A.C. Clarke - Odyseja kosmiczna 2001
5. N. Stephenson - Zamiec
Jacek
1.Dick - Valis
2.Dick - Sloneczna loteria
3.Bradbury - 451 Fahrenheita
4.Lem - Solaris
5.Asimov - Fundacja
pippin!
Asimov - pierwszy cykl "Fundacja"
Dick - Ubik
Stephenson - Diamentowy wiek (a co, niezpodzianka)
Bester -
Gwiazdy moje przeznaczenie (ech!)
Niven - Pierścień
trout
1. Lem - Eden
2. Card - Mówca umarłych
3. Lem - Niezwyciężony
4. Dick - Ubik
5. Pohl - Gateway - brama do
gwiazd
Dilvish
A. Bester "
Gwiazdy moim przeznaczeniem"
M. S. Huberath "Gniazdo światów"
K. Bułyczow "Opowiadania guslarskie" - cały cykl
I. Asimov "Ja, robot" - to właściwie też opowiadania
L. Niven "Pierścień"
S. Lem "Dzienniki gwiazdowe"
ewa93
1. Joan D. Vinge ("Królowa zimy", "Królowa lata")
2. L. MacMaster Bujold (np. "Strzępy honoru", "Barrayar")
3. Neal Stephenson (np. "Zamieć", "Cryptonomicon")
4. Jack L. Chalker (np. cykl "Czterech władców rombu")
5. Tad Williams (za tetralogię "Inny świat")
yoric
1. Nowy Wspaniały Świat (A.Huxley)
2.
Powrót z
Gwiazd (zgadnijcie, czyje?)
3. Głos Pana (autor j.w.)
4. Piknik na skraju drogi
5. Ubik ( o wiele lepszy od Wysokiego zamku)
Digan
S.Lem - Niezwyciężony - jak mogliście gho nie zauwżyć???
j.Zajdel - Limes Inferior - Absolutnie Za*ebiste (cytując :ich Troje" :))
A.Clarke - Sentinel - Na podstawie tego powstała "2001: Odyseja Kosmiczna"
H.G.wells - Wojna światów i Wehikół Czasu - Pierwsze i najważniejsze
Asimov - Fundacja - Nie ma co komentować
WACEK
van Vogt - Slan
Lem - Dzienniki gwiazdowe
Card - Mówca umarłych
Zelazny - Pan Światła
Heinlein - Wkładaj kombinezon i w drogę
Sneer
1. Wisniewski-Snerg !!!! - robot - czyba o nim zapomnieliscie co ?
2. Zajdel - Limes Inferior - bez komentarza
3. Ziemkiewicz - czerwone dywany ...
4. Żerdziński - bodajze korporacja wars'n'guns
5. Dick - Ubiq, Simak - Miasto
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: POWRÓT Z GWIAZD
POWRÓT Z
GWIAZDWitam wszystkich, którzy tu zajrzą.
Mam problem.
Wydawało mi się dotąd, że realne są (gdy już ludzkość nie będzie miała innych
zmartwień) trzy scenariusze podróży międzygwiezdnej:
1.Prędkości dalekie od prędkości światła, czas pokładowy dziesiątki lub setki
lat, przemiana pokoleń
2.Jak wyżej, hibernacja załogi
3. Rakieta relatywistyczna.
Pierwszy przypadek - zakładający jakieś owadzie trwanie "pośredników" - napawa
obawami jeżeli nie obrzydzeniem.
Drugi - to tylko hipoteza, chyba na ten temat (możliwości i skutków hibernacji)
nie ma nawet teorii?
Najbardziej obiecująco- wg mnie przynajmniej - wygląda trzecia możliwość. Bo:
-zakładając najbardziej komfortowe dla załogi stałe przyspieszenie "lokalne"
a=1g, mamy (wg znanych równań ruchu takiej rakiety) po na przykład 5 latach
czasu pokładowego "T" i 83.7 latach czasu ziemskiego "t" przebytą odległość
82.7 roku świetlnego i prędkość 0.99993c.
Jednocześnie - z punktu widzenia napędu - nie jest to też jeszcze nierealne:
jeżeli założymy napęd fotonowy, całkowitą anihilację paliwa (materia -
antymateria) to stosunek masy "M" paliwa do masy użytecznej "m" wyraża się
wzorem M/m= exp(aT/c)-1, co dla tych T=5 daje M/m=147.4
Inaczej mówiąc,
powrót z
gwiazd opisany prze Lema w jego "POWROCIE Z
GWIAZD"
byłby realny.
Ale oto natknąłem się na skrót publikacji w AVIATION, SPACE AND ENVIRONMENTAL
MEDICINE:Volume 68 • Issue 6 Heneine IF, "Theoretical considerations concerning
the effect of relativistic velocities on the rate of biological processes".
A tam czytamy, że niestety:
...relativistic velocities attained by the hypothetical rocket were inserted in
equations of the absolute reaction rate theory. The equations employed were for
the frequency of collisions, and for the internal kinetic energy of molecular
reactions...
With increased increments of the velocity, the space traveler would display a
more intense lowering of the metabolic rate, with signs and symptoms comparable
to body core hypothermia. Metabolic rates at insufficient levels to maintain
the vital functions would be attained at 0.70c and higher, leading swiftly to
coma and death....Space travel at efficient velocities would be unbearable for
a warm-blooded animal
No i co powiecie ?! Ten artykuł nie był - ile mogłem stwierdzić - ale nie za
bardzo się do tego przykładałem - nigdzie dyskutowany i nie były podważane
zawarte tam stwierdzenia.
Czyli koniec marzeń o rakiecie relatywistycznej?
I jak to jest z tym zegarem na pokładzie - czy zegar biologiczny w postaci
ciepłokrwistego zwierzęcia rzeczywiście - jak to może można ująć - rozpadnie
się na kilka idących w różnym tempie i organizm tzw szlag trafi?
Co o tym myślicie? Czy to warte dyskusji?
Pozdrawiam
AndrzejM
PS. Czy ktoś pamięta jeszcze (niesłuszna oczywiście obecnie politycznie ze
względu na pewien fragment) powieść Lema 'Obłok Magellana".? Napisaną w połowie
zeszłego wieku? Tam występuje ten problem. .Nawet prędkość się zgadza, o ile
dobrze pamiętam. A Lem nie miał szans czytać tego tomu 68...
No ale Lem lubi robić w swych książkach mnóstwo błędów, i to takich niekiedy
elementarnych, z mechaniki klasycznej. Nawet w innych miejscach tej właśnie
wspomnianej powieści....
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl
Strona
3 z
3 • Wyszukano 217 wyników •
1,
2,
3