Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powrót do gwiazd





    Temat: Nawet w Paryżu nie zrobią z owsa - ryżu. :)
    "Nagash" <naga@poczta.onet.pl


    Dnia Wed, 13 Feb 2008 07:59:17 +0100, Robakks napisał(a):
    [........]
    | Czy tak dobrze? ;)
    | pozdrawiam,
    | Edward Robak* z Nowej Huty
    [.......]
    | hehehe Re1
    | Edward Robak* z Nowej Huty
    | ~°<~
    | "Prawda nie kłamie"
    Powinien Pan wiedzieć, że intensywny (może nawet agresywny) posting nie
    wpłynie na jakościową poprawę myślenia tych, którzy to mogą czytać. Nie
    zagwarantuje to również Panu tzw. racji. Wprost przeciwnie. Moim zdaniem
    Pańska obecność na newsach ma charakter zaspokajania własnego ego
    sprzężonego z obłędem. Nie twierdzę, że jest Pan głupcem, o nie. Tu chodzi
    o coś innego. Jest Pan z Krakowa więc powinien być Panu znany nieżyjący już
    pisarz Stanisław Lem. Lem był mistrzem wplatania drobnych epizodów, których
    znaczenie choć może umknąć czytelnikowi to faktycznie jest ogromne. W
    książce "Powrót z gwiazd" Lem wplótł właśnie tego typu epizod, kiedy główny
    bohater znalazł się na odpadowni robotów. Wiele z nich, choć na przemiał
    nadal funkcjonowało, krzycząc, że są sprawne i bardzo użyteczne. Pan w
    moich oczach zdaje się być jednym z takich robotów, który krzyczy
    najgłośniej, chcąc nawrócić inne roboty idące razem z Panem na przemiał na
    Pańską naukę i wiarę.

    Załączam pozdrowienia
    Nagash


    To już 5 lat mojej bytności w tej przestrzeni wirtualnej. W tym czasie wydarzyło
    się wiele zarówno na GD jak i w REALU. Pięć lat to studia magisterskie
    łącznie z licencjatem - jestem więc magistrem GD licencjonowanym. ;)
    Dziesiątki tysięcy wyjaśnień, opisów, prezentacji, dowodów, w szerokim
    zakresie tematycznym - to "zaspokajanie własnego ego sprzężone z obłędem".
    hehehe ;DDD
    powstaje pytanie:
    Czy moje "zaspokajanie własnego ego sprzężone z obłędem" ma czemuś
    służyć innemu niż zaspokajanie własnego ego? Jaki jest cel tej aktywności
    i jaki bodziec sprawia, że nie ustaję w "zaspokajaniu własnego ego"?
    Pan przez analogię sugerujesz, że społeczność userów to "odpadownia robotów"
    przeznaczonych na przemiał, a JA jeden z robotów peplam, że wcale tak
    nie musi być, że automaty można ponaprawiać, przeprogramować
    aby przed śmiercią przejęli "moją naukę i wiarę".
    A może...
    a może?
    a może Drogi Panie jest tak, że JA szukam sposobu, by ludzi przerobionych
    na automatyczne roboty wybudzić z hipnozy?
    "Król jest nagi"
    co? :)
    Robot patrzy na nagiego króla i nie widzi jego nagości, bo taki ma program.
    Robak* mówi, że król jest nagi i przedstawia argumenty, ale robot dalej twierdzi,
    że król nie jest nagi - bowiem jego program sterujący
    zabrania mu widzieć nagość.
    Robot uwierzyłby, że król jest nagi, gdyby to powiedział AUTORYTET
    a więc GURU.
    Robot patrzy a nie widzi - widzi a nie postrzega.
    Próbuję odblokować ludziom UMYSŁY, na razie na małą skalę lokalnych
    społeczności GD i Forumów, ale jako magister mam ambicje światowe. :-)
    Właśnie rozpocząłem przygotowania do pracy ścisłej nad doświadczeniami
    Michelsona-Morleya, w kontekście wcześniej znanych obserwacji i doświadczeń
    Bradleya, Fizeau, Gale, Foucaulta a także sił Coriolisa.
    To będzie moja "praca magistra GD". :-)
    PS. W tych okolicznościach oczywiście moja aktywność "zaspokajania
    własnego ego sprzężonego z obłędem" - znacznie osłabnie. ;D
    pozdrawiam,
    Edward Robak* z Nowej Huty
    ~°<~
    "Prawda nie kłamie"

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: "Solaris" na ekranach

    Zenon Kulpa <zku@ippt.gov.plwrote in message



    [...]
    Tak naprawde, to podstawowa teza "Solaris" jest to,
    ze nie wypada nam podbijac kosmosu (i kontaktowac sie
    z ewentualnymi "innymi"), dopoki nie "zrobimy porzadku"
    z nami samymi, w sensie, ze nie staniemy sie wewnetrznie
    "dobrzy", wrecz doskonali...


    Eee tam. Podstawowa teza jest taka sama jak polowy ksiazek Lema - ze
    moga byc byty tak obce, z którymi nie to ze sie nie da dogadac, ale
    nawet pojac o co chodzi.


    I tak samo durna. Czlowieczenstwo (w sensie - "dobroc" czlowieka)
    nie polega bowiem na tym, ze gosc nie potrafi sobie nawet
    wyobrazic czegos zlego, tylko na tym, ze swoje ewentualne
    zle mysli i impulsy potrafi kontrolowac.


    Eee tam. Akurat pare co wiekszych religii ma w temacie odmienne zdanie
    niz ty.


    Inaczej stalby sie
    taka bezwolna~, "betryzowana" lala~, co Lem slusznie krytykuje
    w "Powrocie z gwiazd". Takie "zbetryzowanie" czlowieka
    oznaczaloby m.in. zaprzestanie lotow w kosmos w ogole
    (tez patrz "Powrot z gwiazd"). Wiec gdyby do niego doszlo,
    oznaczaloby to koniec ludzkosci.


    Eee tam. Kazda mocniejsza zmiana kultury czy cywilizacji oznacza jakis
    tam 'koniec ludzkosci', tyle juz bylo tych konców, ze akurat jeden
    wiecej czy mniej nie robi róznicy.


    Ciagle ta sama tesknota za lepszymi od nas istotami (bogami,
    dobrymi obcymi), co sie nami zaopiekuja, obsypia darami,
    ululaja i rozwiaza za nas nasze problemy...


    Przeciez przekaz w 'Glosie' nie rozwiazal _nic_, nie zostal wykorzystany
    _w zaden_ sensowny sposób.


    Mianowicie
    opisuje loty kosmiczne jako przedsiewziecie majace na celu
    _wylacznie_ zbieranie danych naukowych,


    To chyba czytalismy inne 'Powroty'. Tam przeciez pod koniec jest ladna
    replika na twoje i Ardera dylematy o niklosci wyników i ich cenie, ze
    nawet gdyby nie bylo zadnych gwiazd etc. tylko czysta próznia, to ktos
    by wykazal ile to pozytecznych badan mozna zrobic w dalekim Kosmosie etc
    etc. i zawsze znajdzie sie _pretekst_ zeby poleciec (wlezc na najwyzsza
    góre, w najglebsza glebie itp).


    Jesli juz, to do takich celow znacznie lepiej nadaja sie
    automaty. Bardzo dziwne, nieprawdaz, ze opisujac w ksiazce
    bardzo zaawansowane i wrecz inteligentne automaty (na Ziemi)
    w ogole nie wspomina, zeby jakiekolwiek automaty byly
    uzyte w wyprawie bohatera do zbierania danych naukowych
    w co bardziej niebezpiecznych miejscach.


    130 lat (IIRC) róznicy to wedlug ciebie nie jest wystarczajace
    tlumaczenie w poziomie automatyzacji?


    Latanie w kosmos ma sens tylko w jednym celu -
    rozpowszechnienia zycia i czlowieka poza jedna planete,
    w naszym wypadku poza Ziemie.


    Po co?


    Reszta to sa najwyzej srodki
    do tego celu. A tego Lem zdaje sie zupelnie nie dostrzegac -
    ani w swojej tworczosci, a tym bardziej w swoich wspolczesnych
    wypowiedziach.


    I ma racje.


    Kwintesencja tego idiotyzmu jest zachowanie sie
    glownego bohatera w ostatnich scenach ksiazki.
    [...]
    Juz wiekszego idioty Lem nie mogl wymyslec. I to mial
    byc mieszaniec Pirxa i tego drugiego na P., zapomnialem nazwiska.


    To jest przerysowane, owszem. Ale dobrze oddaje glówna mysl 'Fiaska' co
    do ludzi - ze nie potrafimy, a szczególnie ludzkie elity intelektualne,
    przyznac sie do _fiaska_ intelektualnego. I miotajacy sie Marek jest
    symbolem fiaska nie tylko kontaktu, ale tez w ogóle fiaska ludzkiego
    poznania.


    Zreszta, wlasciwie nie ma sie co dziwic, juz w pierwszym
    rozdziale ich glupota jest dobrze przedstawione - wlaza
    po kolei, bez planu i sensu, w sam srodek tej fontanny na
    Tytanie, zeby po kolei dac sie zabic. I to pod pozorem,
    ze ida kogos "ratowac". Ratowniku, ratuj sie sam, a przedtem
    moze puknij sie w glowke lapa tego kroczacego maszyniszcza,
    zapomnialem, jak ono sie nazywalo.
    Ja przepraszam, psiocze czesto na ludzkosc, ale za az tak glupia
    to jej nie mam. A przynajmniej mysle, ze stac ja na wysylanie
    w kosmos madrzejszych facetow, niz sobie wymyslil Lem w "Fiasku".


    IMHO pobredzasz. Poczytaj cos z historii wojen albo Nagrody Darwina, to
    dowiesz sie wiecej o glupocie homo podobno sapiens, i o tym co ludzie
    potrafia zrobic zeby ratowac innych ludzi.


    -- Zenon Kulpa


    --
    Boni

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Polacy! Ręce precz od broni!
    Polacy! Ręce precz od broni!
    Mentalnosc po betryzacji,
    czyli "mli, mli, po wiek wiekow" (Lem, "Powrot z gwiazd")

    Odkad czlowiek wyszedl z lasu, powstaly takie instytucje, jak
    poczta, piekarnie, policja, panstwo. I te policje oraz panstwa
    tak niektorym dojadly, ze zapisali w II poprawce do Konstytucji
    Stanow Zjednoczonych prawo obywateli do organizowania sie w tzw.
    milicje - (czlonkiem milicji, zgodnie z prawem, jest KAZDY
    mezczyzna zdolny do noszenia broni) i posiadania oraz noszenia
    broni. To po pierwsze - bron posiadana przez obywateli jest
    przeciwwaga dla przemocy panstwowej. Autorami pomyslu nie sa
    nieprzystosowani osobnicy zamieszkujacy domki z bali w polnocnym
    Idaho, tylko tacy politycy, jak Jefferson i Madison.

    A po drugie: John Lott zebral statystyki z niemal calych Stanow
    Zjednoczonych. Wynika z nich, ze w rejonach, gdzie prawo do
    posiadania i noszenia broni jest respektowane, ilosc przestepstw
    z uzyciem przemocy jest mniejsza, niz w "ucywilizowanych"
    okolicach (takich jak Nowy Jork, albo Chicago, gdzie dostanie
    pozwolenia na noszenie pistoletu graniczy z cudem).

    reason.com/0001/fe.js.cold.shtml

    Ponadto, argument o przewadze biernosci jest nieprawdziwy.
    Owszem, prawda jest, ze np. kobieta nie stawiajaca oporu ma
    mniejsze szanse na odniesienie obrazen w konfrontacji z
    przestepca niz kobieta broniaca sie przy pomocy rak, torebki albo
    parasolki. prawda jest jednakze, ze kobieta nie broniaca sie w
    ogole ma 2.5 raza wieksza szanse na odniesienie powaznych
    obrazen, niz gdyby bronila sie z uzyciem broni palnej (Lott,
    ibid.). To statystyka, prosze Panstwa, a nie pobozne zyczenia
    inzynierow spolecznych, ktorzy by nas chcieli zbetryzowac (czyli
    poddac lobotomii, bysmy byli bezwolnymi baranami).

    Pan Lozinski pochwalil sie kilkunastu latami doswiadczenia na
    macie. Ja mam podobna ilosc lat doswiadczenia na strzelnicy,
    skoro wiec o ekspertyzie mowa, to w przypadku broni palnej mam
    chyba wiecej do powiedzenia (oczywiscie, gdyby szlo o wyzszosc
    podwojnego nelsona nad duszeniem, to nie pchal bym sie z
    opiniami, bo sie na tym nie znam). Za poszerzeniem dostepnosci
    broni przemawiaja zarowno statystyki, jak i codzienne,
    subiektywne obserwacje: mieszkam w okolicy, gdzie w wiekszosci
    domow jest bron. A po ulicach mozna chodzic bezpieczniej niz w
    Europie.

    Na zakonczenie o moralnej odpowiedzialnosci: co jakis czas media
    donosza o potwornych zbrodniach dokonanych na ludziach, ktorzy
    nie mogli sie bronic. Tomek Jaworski. Mlody czlowiek z Piotrkowa,
    zamordowany, bo krzywo spojrzal na zula na przystanku. Mezczyzna
    oslepiony, zeby nie mogl rozpoznac napastnika. Wedlug mnie, osoby
    pokroju pana Lozinskiego sa moralnie odpowiedzialne za cierpienia
    ofiar, ktorym odebrali prawo do skutecznej samoobrony.
    G.

    P.S. bylem kiedys w sytuacji wypisz-wymaluj jak ta z Piotrkowa -
    kilku osobnikom na przystanku nie podobal sie moj chyba zbyt
    "inteligencki" wyglad. Wystarczylo jednak rozpiecie kurtki, pod
    ktora byla kabura - zrobil sie spokoj. Tak, zgodnie ze
    statystykami, wyglada znaczaca wiekszosc przypadkow "uzycia"
    broni w samoobronie - obywa sie bez oddania strzalu, przestepca
    najczesciej rezygnuje widzac, ze ofiara nie jest bezbronna. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Najwspanialsze książki o miłości...
    LISTA - wersja z KWIETNIA
    A
    Isabelle Allende: "Dom Duchów”

    B
    Michał Bułhakow: "Mistrz i Małgorzata",
    Andre Brink: „Chwila na wietrze”
    Emily Bronte: "Wichrowe wzgórza"
    Bowles: "Pod osłoną nieba"
    Bunin - opowiadania
    I.Bergman (scenariusz): „Sceny z życia małżeńskiego”

    C
    Jonathan Carroll: „ Śpiąc w płomieniu”
    Paulo Coelho: „Na brzegu rzeki Piedry usiadłam i płakałam”
    Julio Cortazar: „Gra w klasy”

    D
    Marguerite Duras: "Kochanek"
    Regine Deforges: "Niebieski rower"
    F. Dostojewski: „Zbrodnia i kara”
    A. Dumas: „Dama kameliowa”
    Durell: "Kwartet Aleksandryjski"
    St. Dygat: „Pożegnania”

    E
    Laura Esquivel: "Przepiórki w płatkach róży"

    F
    John Fowles: "Daniel Martin"
    M. Frisch: „Homo Faber”
    F.S. Fitzgerald: „Czuła jest noc”

    G

    H
    Ernest Hemingway:
    1) „Komu bije dzwon”
    2) „Pożegnanie z bronią”
    Hesse Hermann: „Wilk stepowy”

    I
    Irving: „Jednoroczna wdowa”
    J. Iwaszkiewicz:
    1) "Matka Joanna od Aniołów"
    2) "Panny z Wilka"

    J
    Henry James: „Disneyland”

    K
    M. Kundera:
    1) „Nieznośna lekkość bytu”
    2) „ Żart”
    3) „Śmieszne miłości”

    L
    Stanisław Lem:
    1) "Solaris"
    2) "Powrót z gwiazd"
    D. Leavitta: „Zapomniany język żurawi”
    Lowry: "Pod wulkanem"

    M
    Marquez: "Miłość w czasach zarazy”
    T. Mann : „Czarodziejska Gora”

    N
    M. Nurowska: "Reszta Świata"
    Anais Nin: "Delta Wenus"

    O

    P
    Pasternak: "Doktor Żywago".

    R
    Remarque: „Łuk triumfalny”

    S
    Erich Segal:
    1) „Love Story”
    2) "Akty wiary"
    Stendhal:
    1) ''Czerwone i czarne”
    2) ''Pustelnia parmeńska''
    Scokt Spencer: "Miłość bez granic"
    Szczypiorski: „Początek”

    T
    Lew Tołstoj: "Anna Karenina"
    Felix Timmermaans: „Pallieter”

    U

    V
    John Volkers: "Rachatłukum"

    W
    M. Wisłocka: „Sztuka kochania”
    J. Wisniewski: "Samotnośc w sieci"
    Jeanette Winterson: "Zapisane na ciele"
    W. Wharton: "Spóźnieni kochankowie"
    Ken Wilber: "Śmiertelni, nieśmiertelni"

    X

    Y
    Banan Yoshimoto: "Kitchen"

    Z




    INNE:
    „Chata w dolinie”
    "Timbuktu"
    „Kamasutra”


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: "S. Lem jako Stalinista"
    Gość portalu: Kagan napisał(a):

    > Gość portalu: beria napisał(a):
    >
    > > Chyba każdy miłośnik Lema WIE o jego wczesnych flirtach z komunizmem (np.
    > ja
    > > czytałem Obłok Magellana i Astronautów). Ale potem napisał rzeczy tak
    > > antykomunistyczne (a nawet antysocjalistyczne) że można powiedzieć o jego
    > > rehabilitacji (za takowe uważam: Dialogi, Powrót z gwiazd, niektóre opowia
    > dania
    > > np. to o Rybicji i Anielicji czy Kobyszczę)
    >
    > A co powiesz na ten fragment z ksiazki, do ktorej sie Lem
    > obecnie NIE przyznaje. Zobaczmy wiec, dlaczego?
    >
    > Stanisław Lem "Czas nieutracony" - tom II "Wśród umarłych"
    > Kraków: Wydawnictwo Literackie, 1957 str. 215-216
    > Rozdział “Karol Włodzimierz Wilk”
    > Wrzesien trzydziestego dziewiatego roku byl niezwykle piekny. W mglach litych
    > jak pary krzepnacego metalu otwieraly sie swity na niebo bez chmur i ptakow,
    > naciagane basowymi strunami bombowcow. W dlugich czerwonych wieczorach
    > odpelzaly wstecz dzwona pocietych arrnii, a nocami trzepotaly u horyzontow
    > luny. Odwr6t zlobil sobie liczne koryta w terenie podgorskim. Dniem i noca
    > szosa bierzyniecka wyrzucala pospiesznie maszerujace kolumny, przemieszane z
    > kuchniami, wozami wojskowymi i chlopskimi, armaty, podwody zawalone dobytkierm,
    >
    > oblepione cywilami auta i dorozki.. Rowy woko1 rniasteczka wypelnily lsniace
    > samochody, porzucone z braku benzyny. Jakis czas ceny nerwowym oscylowaniem
    > odzwierciedlaly tempo wedrowki, ale gdy zjawily sie niepociete banknoty
    > piecsetzlotowe zgubione przez jakies uciekajace mininisterstwo, prowiant znikl,
    >
    > jakby go ziemia pochlonela. Ulice kipialy od uciekinier6w, w ciagu minut
    > opracowujacych recepty zbawienia: marszruty na Rumunie, na Wegry, powr6t na
    > zach6d lub dalsza wedrowke na wsch6d. Poszukiwano przewodnik6w na szlaki
    > karpackie. Od si6dmego wrzesnia Wilk nie pracowal. Pan Glyga poszedl do wojska.
    >
    > Po dwu tygodniach wybral sie Karo1 do Bierzynca, zeby rozejrzec sie i
    > zorientowac w sytuacji. Wracal do Nieczaw p6znym wieczorem, szosa wiodaca obok
    > kosciola. Na wschodzzie sciana stal las, z ktorego, wychodzila na swiat
    > ciemnosc. Na zachodzie palila sie niska purpura, poprzedzielana
    > bliskimi.wierzbami,.czarnymi jak nie dopalone glownie na ognistym tle.
    >
    > Z kosciola plynela muzyka. Ktos gral na organach nieumiejetnie i nier6wno.
    > Melodia rwala sie, miechy rzezily tracac dech. Karol mimo woli zwolnil kroku.
    > Naprzeciw maszerowal zwarty oddzial wojska z glosnym spiewem. W ostatnich
    > czasach byla to rzecz niezwykla. Glos organ6w topil sie w goracym ch6rze
    > glosow, tylko jakas wysoka piszczalka przebijala sie'poprzez
    > krzykliwe: "Maryska, moja Maryska, chodze ze mna spac do lozka!" Gdy Wilk
    > zr6wnal sie z czolem kolumny, ktos zawolal z szeregu:
    > - Hej, co, to za wies?
    > Nie odpowiedzial od razu.
    > - To hajdamaka! Bij cepa! - rozleglo sie w szeregach. Z boku nadchodzil oficer,
    >
    > w rzemieniach, w chropowatym helmie, wielki i ciemny na tle luny zachodu.
    > - Spokoj! – krzyknal wydluzajac krok. – Polak? – spytal Karol
    > a.
    > - Polak.
    >
    > Piesn buchnela z nowa sila. Szly ostatnie szeregi, nie tak rowne jak u czola.
    > Spiewali bardzo glosno, tak ze nie wiadomo bylo czy graja jeszcze organy
    > ksiedza Mazuly. Karol ruszyl dalej, prosto w czerwony zach6d, kt6ry dlugo nie
    > gasnal, choc zapadla noc. Bielunska szkola podchorazych szla do Rumunii i
    > p1onace wsi ukrainskie oswietlaly slady jej przemarszu.
    > (Koniec fragmentu)
    > Przeczytajmy jeszcze raz!
    > "Bielunska szkola podchorazych szla do Rumunii i p1onace wsi ukrainskie
    > oswietlaly slady jej przemarszu".
    > Pytanie: czym zajmowali sie polscy podchorazacy we wrzesniu r. 1939?
    > Odpowiedz: paleniem wsi ukrainskich.
    >
    > Jedyny komentarz, to chyba, ze:
    > 1. Nikt NIE kazal Lemowi pisac az takich paszkwili (por. np. Putrament).
    > 2. Gdyby to pisal jakis grafoman, to mozna by machnac reka. Ale to sie
    > naprawde bardzo dobrze czyta, bo mlody Lem byl rzeczywiscie znakomitym
    > stylista i jeszcze lepszym narratorem...
    > Kagan
    > 02/01/2002
    >

    Kagan: jak to opublikowalem, to obroncom Lema przeszla ochota do dyskusji...
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: best of SF - lista książek
    best of SF - lista książek
    Myślę, że temat warty odświerzenia: złota piątka SF w opiniach użytkowników
    forum (wyciągnięte ze starego wątku :-))))

    kuba#
    1. Arthur C. Clarke - Koniec dzieciństwa
    2. Walter M. Miller Jr. - Kantyczka dla Leibowitza
    3. Philip K. Dick - Ubik
    4. Strugaccy - Piknik na skraju drogi
    5. James Gunn - Słuchacze

    liman
    1. Stanisław Lem - Solaris
    2. Alfred Bester - Gwiazdy, moje przeznaczenie
    3. Frank Herbert - Diuna
    4. William Gibson - Neuromancer
    5. AiB Strugaccy - Piknik na skraju drogi

    zaxon
    1.Robert A.Heinlein - Obcy w obcym kraju (dla mnie absolutny hit)
    2.Larry Niven - Pierscien
    3.Harry Harrison - Planeta smierci
    4.Philip Dick - Czy androidy marza o elektrycznych owcach
    5.Herbert G.Wells - Wojna swiatow

    agaffa
    S. Lem: "Niezwyciezony" (i inne!)
    W. L. Miller: "Kantyczka dla Leibowitza"
    A. i B. Strugaccy: "Poniedzialek zaczyna sie w sobote" (i inne!)
    F. Herbert: "Diuna"
    J. Wyndham: "Kukulki z Midwich" (i inne!)
    K. Vonnegut: "Kocia kolyska" (i inne!)

    srubokret
    1. P.K. Dick - Czlowiek z wysokiego zamku
    2. S. Lem - Kongres Futurologiczny
    3. A. i B. Strugaccy - Piknik na skraju drogi
    4. A.C. Clarke - Odyseja kosmiczna 2001
    5. N. Stephenson - Zamiec

    Jacek
    1.Dick - Valis
    2.Dick - Sloneczna loteria
    3.Bradbury - 451 Fahrenheita
    4.Lem - Solaris
    5.Asimov - Fundacja

    pippin!
    Asimov - pierwszy cykl "Fundacja"
    Dick - Ubik
    Stephenson - Diamentowy wiek (a co, niezpodzianka)
    Bester - Gwiazdy moje przeznaczenie (ech!)
    Niven - Pierścień

    trout
    1. Lem - Eden
    2. Card - Mówca umarłych
    3. Lem - Niezwyciężony
    4. Dick - Ubik
    5. Pohl - Gateway - brama do gwiazd

    Dilvish
    A. Bester "Gwiazdy moim przeznaczeniem"
    M. S. Huberath "Gniazdo światów"
    K. Bułyczow "Opowiadania guslarskie" - cały cykl
    I. Asimov "Ja, robot" - to właściwie też opowiadania
    L. Niven "Pierścień"
    S. Lem "Dzienniki gwiazdowe"

    ewa93
    1. Joan D. Vinge ("Królowa zimy", "Królowa lata")
    2. L. MacMaster Bujold (np. "Strzępy honoru", "Barrayar")
    3. Neal Stephenson (np. "Zamieć", "Cryptonomicon")
    4. Jack L. Chalker (np. cykl "Czterech władców rombu")
    5. Tad Williams (za tetralogię "Inny świat")

    yoric
    1. Nowy Wspaniały Świat (A.Huxley)
    2. Powrót z Gwiazd (zgadnijcie, czyje?)
    3. Głos Pana (autor j.w.)
    4. Piknik na skraju drogi
    5. Ubik ( o wiele lepszy od Wysokiego zamku)

    Digan
    S.Lem - Niezwyciężony - jak mogliście gho nie zauwżyć???
    j.Zajdel - Limes Inferior - Absolutnie Za*ebiste (cytując :ich Troje" :))
    A.Clarke - Sentinel - Na podstawie tego powstała "2001: Odyseja Kosmiczna"
    H.G.wells - Wojna światów i Wehikół Czasu - Pierwsze i najważniejsze
    Asimov - Fundacja - Nie ma co komentować

    WACEK
    van Vogt - Slan
    Lem - Dzienniki gwiazdowe
    Card - Mówca umarłych
    Zelazny - Pan Światła
    Heinlein - Wkładaj kombinezon i w drogę

    Sneer
    1. Wisniewski-Snerg !!!! - robot - czyba o nim zapomnieliscie co ?
    2. Zajdel - Limes Inferior - bez komentarza
    3. Ziemkiewicz - czerwone dywany ...
    4. Żerdziński - bodajze korporacja wars'n'guns
    5. Dick - Ubiq, Simak - Miasto Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: POWRÓT Z GWIAZD
    POWRÓT Z GWIAZD
    Witam wszystkich, którzy tu zajrzą.

    Mam problem.
    Wydawało mi się dotąd, że realne są (gdy już ludzkość nie będzie miała innych
    zmartwień) trzy scenariusze podróży międzygwiezdnej:
    1.Prędkości dalekie od prędkości światła, czas pokładowy dziesiątki lub setki
    lat, przemiana pokoleń
    2.Jak wyżej, hibernacja załogi
    3. Rakieta relatywistyczna.
    Pierwszy przypadek - zakładający jakieś owadzie trwanie "pośredników" - napawa
    obawami jeżeli nie obrzydzeniem.
    Drugi - to tylko hipoteza, chyba na ten temat (możliwości i skutków hibernacji)
    nie ma nawet teorii?
    Najbardziej obiecująco- wg mnie przynajmniej - wygląda trzecia możliwość. Bo:
    -zakładając najbardziej komfortowe dla załogi stałe przyspieszenie "lokalne"
    a=1g, mamy (wg znanych równań ruchu takiej rakiety) po na przykład 5 latach
    czasu pokładowego "T" i 83.7 latach czasu ziemskiego "t" przebytą odległość
    82.7 roku świetlnego i prędkość 0.99993c.
    Jednocześnie - z punktu widzenia napędu - nie jest to też jeszcze nierealne:
    jeżeli założymy napęd fotonowy, całkowitą anihilację paliwa (materia -
    antymateria) to stosunek masy "M" paliwa do masy użytecznej "m" wyraża się
    wzorem M/m= exp(aT/c)-1, co dla tych T=5 daje M/m=147.4
    Inaczej mówiąc, powrót z gwiazd opisany prze Lema w jego "POWROCIE Z GWIAZD"
    byłby realny.
    Ale oto natknąłem się na skrót publikacji w AVIATION, SPACE AND ENVIRONMENTAL
    MEDICINE:Volume 68 • Issue 6 Heneine IF, "Theoretical considerations concerning
    the effect of relativistic velocities on the rate of biological processes".
    A tam czytamy, że niestety:
    ...relativistic velocities attained by the hypothetical rocket were inserted in
    equations of the absolute reaction rate theory. The equations employed were for
    the frequency of collisions, and for the internal kinetic energy of molecular
    reactions...
    With increased increments of the velocity, the space traveler would display a
    more intense lowering of the metabolic rate, with signs and symptoms comparable
    to body core hypothermia. Metabolic rates at insufficient levels to maintain
    the vital functions would be attained at 0.70c and higher, leading swiftly to
    coma and death....Space travel at efficient velocities would be unbearable for
    a warm-blooded animal

    No i co powiecie ?! Ten artykuł nie był - ile mogłem stwierdzić - ale nie za
    bardzo się do tego przykładałem - nigdzie dyskutowany i nie były podważane
    zawarte tam stwierdzenia.

    Czyli koniec marzeń o rakiecie relatywistycznej?
    I jak to jest z tym zegarem na pokładzie - czy zegar biologiczny w postaci
    ciepłokrwistego zwierzęcia rzeczywiście - jak to może można ująć - rozpadnie
    się na kilka idących w różnym tempie i organizm tzw szlag trafi?
    Co o tym myślicie? Czy to warte dyskusji?

    Pozdrawiam

    AndrzejM

    PS. Czy ktoś pamięta jeszcze (niesłuszna oczywiście obecnie politycznie ze
    względu na pewien fragment) powieść Lema 'Obłok Magellana".? Napisaną w połowie
    zeszłego wieku? Tam występuje ten problem. .Nawet prędkość się zgadza, o ile
    dobrze pamiętam. A Lem nie miał szans czytać tego tomu 68...
    No ale Lem lubi robić w swych książkach mnóstwo błędów, i to takich niekiedy
    elementarnych, z mechaniki klasycznej. Nawet w innych miejscach tej właśnie
    wspomnianej powieści....
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 217 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com