Linki
menu      Powodów Drugi
menu      Powodów Trzeci
menu      Powiat lidzbarski
menu      Powojnik Jackmana
menu      Potentilla palustris
menu      powiat Skarżysko
menu      Powiat sulęciński
menu      Power Slim
menu      potrzeby zdrowotne
menu      Powiat bocheński
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • marcinkiewicz.opx.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powodów Pierwszy





    Temat: Korekta tłumaczenia... (angielsko-skandynawskie)
    Stanisław "Scobin" Krawczyk:


    Zauważ jednak, że temat ten -- choć bardzo ciekawy i sam go w końcu
    wywołałem -- nie ma większego wpływu na naszą dyskusję.


    Jasne - przecież to wątek poboczny, OT, tak jak chciałeś :-)


    Czy naprawdę polski tekst wygląda dobrze, kiedy co chwila przejawiają się w
    nim wyrazy "Olavsson", "bitting", "lagmann" i podobne? Myślę, że wątpię.


    I tu się właśnie różnimy poglądami. Ja uważam, że to właśnie wzbogaca tekst i
    nadaje mu szczególny posmak egzotyki - Ty przeciwnie. Pewnie się nawzajem nie
    przekonamy, zresztą nie było to wcale moim zamiarem; po prostu podzieliłem się
    swoimi odczuciami, które uważam za na tyle mocne i ważne, że warto się nimi
    podzielić i dać innym temat do przemyślenia.
    Mam na myśli zarówno spolszczanie imion, jak i samej ich pisowni, bo ktoś
    mógłby nabrać błędnego przekonania, że istnieje angielskie imię "Dżon"
    zamiast "John" - tak, jak norskie "Olafson" zamiast "Olavsson" (przesadzam,
    oczywiście, pokazując efekty konsekwentnego postępowania - to się nazywa
    argumentacja przez reductio ad absurdum).

    A w ogóle, to zawsze warto zadać sobie pytanie: Po co to robię? Jaki cel chcę
    osiągnąć robiąc coś (np. spolszczając) lub nie? I jaki cel _rzeczywiście_
    zostanie osiągnięty? Kiedy znajdzie się na to odpowiedź (zwłaszcza na to
    ostatnie pytanie), to można robić swoje i z podniesioną przyłbicą śmiało
    odpierać każdą krytykę.


    Dlatego zmieniłem je na "Olafsson",


    A dlaczego pozostawiłeś podwójne "s"? :-)


    A, to rozumiem. Nie raziła Cię chyba jednak -- żeby daleko nie szukać --
    forma "Apacze"? :-)


    Nie :-) Pewnie dlatego, że poznałem ją najpierw, jeszcze zanim zdałem sobie
    sprawę, że może być nieoryginalna. Teraz uważam, że jej spolszczenie było
    uzasadnione, aż z dwóch powodów: Pierwszy to praktyczna nieodmienność nazwy
    oryginalnej: Apache (wym. Apaczi), l.mn. Apache/-es - to jak po polsku,
    Apachisowie? Apachisi? Brzmi raczej głupio. Inna sprawa, że gdyby słowo było
    jeszcze nieznane, dzisiaj możnaby się poważnie zastanawiać... Może to dlatego,
    że przed wojną spolszczano znacznie gorliwiej niż dzisiaj, zakładając słabszą
    znajomość języków "pod strzechami" i zazdrośnie strzegąc zagrożonej polskości
    (tak to sobie tłumaczę).
    Drugi dotyczy samej pisowni ch/cz - przecież to wyraz nieangielski, więc zapis
    fonetyczny po polsku jest równie dobry, jak po angielsku.
    Swoją drogą ten temat nurtuje mnie od dawna - często nie wiem, jak właściwie
    odczytać nieznane mi imiona i nazwy z języków nie używających alfabetu
    łacińskiego, nie wiedząc, jakiej konwencji użyto przy tłumaczeniu z
    angielskiego - czy to, co czytam, jest zapisane po polsku czy po angielsku
    ("w", "ch" itp.)?

    Z adwersarskim pozdrowieniem
    AdamS

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: EN > PL "mutual agreement" "i/lub"


    | | 2. W angielskiej wersji mam słynne "and/or".

    | Wolę się narazić polonistom niż prawnikom i stosuję "i/lub".

    | To jest poważny argument. :-) Wychowywanie prawników zostawię komuś
    | innemu.

    Od czasu, gdy kilku znajmym prawnikom  (też nim jestem) musiałem tłumaczyć
    różnicę między alternatywą zwykłą, a rozłączną i że można to wyrazić
    odpwoiednim spójnikiem (!) sam zacząłem w pisanych przez siebie umowach i
    ugodach stosowac tę angielską kalkę i/lub.
    Na dodatek powiem, że nasz ustawodawca wcale nie jest konsekwentny w
    poprawnym stosowaniu tych spójników i czesto wstawia lub, tam, gdzie
    wyraxnie chodzi o albo


    Sprawa tak naprawdę jest bardziej złożona i to z co najmniej dwóch powodów.

    Pierwszy dość prozaiczny. Przypisanie słów "lub" i "albo" odpowiednio
    alternatywie zwykłej i wykluczającej to stosunkowo niedawny postulat nie
    mający wiele wspólnego z tym, jak tych słów od stuleci używano i nadal się
    używa w naturalnym języku polskim. W związku z tym nawet przestrzegania
    takiego rozróżnienia po stronie nadawcy nie gwarantuje jednoznaczności
    przekazu, chyba że się na początku komunikacji doda odpowiednią
    metadeklarację (w niniejszej umowie "lub" oznacza logiczną alternatywę
    zwykłą, a "albo" logiczną alternatywę wykluczającą).

    Drugi powód jest poważniejszy. Oprócz jednoznacznych operatorów trzeba
    jeszcze mieć do dyspozycji konwencję określającą ich zasięg (a co za tym
    idzie interakcje z negacją, kwantyfikatorami, modalnościami itp.), a
    tymczasem w języku naturalnym nie ma nawiasów. Weźmy przykład:
    (A)        Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu ludzi i zwierząt.
    Czy to znaczy, że
    1)  Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu (ludzi i zwierząt),
    czyli tylko do jednoczesnego przewożenia ludzi i zwierząt, czyli ludzi bez
    zwierząt nie,
    czy też:
    2) Przewoźnik zobowiązuje się (do przewozu ludzi) i (do przewozu<
    zwierząt),
    gdzie "do przewozu" jest w pierwotnym zdaniu jak gdyby wyłączone przed
    nawias,
    czyli, jeszcze bardziej rozwijając:
    Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu ludzi i Przewoźnik zobowiązuje się do
    przewozu zwierząt.
    Otóż często takim sformułowaniom rozsądne jest przypisać interpretację (2).
    Weźmy teraz zdanie takie:
    (B)        Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu ludzi lub zwierząt.
    To zdanie ma oczywiście też dwie interpretacje:
    1) Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu (ludzi lub zwierząt),
    czyli niezależnie od tego, czy będą same zwierzęta, czy sami ludzie, czy
    ludzie i zwierzęta jednocześnie, Przewoźnik jest zobowiązany do ich
    przewiezienia,
    oraz
    2) Przewoźnik zobowiązuje się (do przewozu ludzi) lub (do przewozu<
    zwierząt),
    gdzie "do przewozu" jest w pierwotnym zdaniu jak gdyby wyłączone przed
    nawias,
    czyli, jeszcze bardziej rozwijając:
    Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu ludzi lub Przewoźnik zobowiązuje się
    do przewozu zwierząt,
    czyli zdanie jest prawdziwe, nawet jeśli prawdziwy jest zaledwie jeden
    człon, np. Przewoźnik zobowiązuje się do przewozu zwierząt (natomiast nie
    zobowiązuje się do przewozu ludzi).
    Otóż tak się składa,  że interpretacja (2) zdania z "i" (A) i interpretacja
    (1) zdania z "lub" (B) są równoważne. I właśnie - wydaje mi się - zapis
    "i/lub" wybiera te interpretacje, a odrzuca dwie pozostałe, tzn. mówi:


    | przyjmij taką interpretację, aby znaczenie z "i" przy jednym postawieniu
    | nawiasów było równoważne znaczeniu z "lub" przy innym<<.


    No i się nagadałem.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: EN > PL "mutual agreement" "i/lub"
    Andrzej Glazek schrieb:


    U¿ytkownik "Roman Rumpel" <rom@screwspam.gazeta.plnapisa³ w wiadomo¶ci
    | U¿ytkownik "WitCha" <ci@don.vitonapisa³ w wiadomo¶ci
    | | | 2. W angielskiej wersji mam s³ynne "and/or".
    | Wolê siê naraziæ polonistom ni¿ prawnikom i stosujê "i/lub".
    | To jest powa¿ny argument. :-) Wychowywanie prawników zostawiê komu¶
    | innemu.

    | Od czasu, gdy kilku znajmym prawnikom  (te¿ nim jestem) musia³em t³umaczyæ
    | ró¿nicê miêdzy alternatyw± zwyk³±, a roz³±czn± i ¿e mo¿na to wyraziæ
    | odpwoiednim spójnikiem (!) sam zacz±³em w pisanych przez siebie umowach i
    | ugodach stosowac tê angielsk± kalkê i/lub.
    | Na dodatek powiem, ¿e nasz ustawodawca wcale nie jest konsekwentny w
    | poprawnym stosowaniu tych spójników i czesto wstawia lub, tam, gdzie
    | wyraxnie chodzi o albo

    Sprawa tak naprawdê jest bardziej z³o¿ona i to z co najmniej dwóch powodów.

    Pierwszy do¶æ prozaiczny. Przypisanie s³ów "lub" i "albo" odpowiednio
    alternatywie zwyk³ej i wykluczaj±cej to stosunkowo niedawny postulat nie
    maj±cy wiele wspólnego z tym, jak tych s³ów od stuleci u¿ywano i nadal siê
    u¿ywa w naturalnym jêzyku polskim. W zwi±zku z tym nawet przestrzegania
    takiego rozró¿nienia po stronie nadawcy nie gwarantuje jednoznaczno¶ci
    przekazu, chyba ¿e siê na pocz±tku komunikacji doda odpowiedni±
    metadeklaracjê (w niniejszej umowie "lub" oznacza logiczn± alternatywê
    zwyk³±, a "albo" logiczn± alternatywê wykluczaj±c±).

    Drugi powód jest powa¿niejszy. Oprócz jednoznacznych operatorów trzeba
    jeszcze mieæ do dyspozycji konwencjê okre¶laj±c± ich zasiêg (a co za tym
    idzie interakcje z negacj±, kwantyfikatorami, modalno¶ciami itp.), a
    tymczasem w jêzyku naturalnym nie ma nawiasów. We¼my przyk³ad:
    (A)        Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu ludzi i zwierz±t.
    Czy to znaczy, ¿e
    1)  Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu (ludzi i zwierz±t),
    czyli tylko do jednoczesnego przewo¿enia ludzi i zwierz±t, czyli ludzi bez
    zwierz±t nie,
    czy te¿:
    2) Przewo¼nik zobowi±zuje siê (do przewozu ludzi) i (do przewozu<
    zwierz±t),
    gdzie "do przewozu" jest w pierwotnym zdaniu jak gdyby wy³±czone przed
    nawias,
    czyli, jeszcze bardziej rozwijaj±c:
    Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu ludzi i Przewo¼nik zobowi±zuje siê do
    przewozu zwierz±t.
    Otó¿ czêsto takim sformu³owaniom rozs±dne jest przypisaæ interpretacjê (2).
    We¼my teraz zdanie takie:
    (B)        Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu ludzi lub zwierz±t.
    To zdanie ma oczywi¶cie te¿ dwie interpretacje:
    1) Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu (ludzi lub zwierz±t),
    czyli niezale¿nie od tego, czy bêd± same zwierzêta, czy sami ludzie, czy
    ludzie i zwierzêta jednocze¶nie, Przewo¼nik jest zobowi±zany do ich
    przewiezienia,
    oraz
    2) Przewo¼nik zobowi±zuje siê (do przewozu ludzi) lub (do przewozu<
    zwierz±t),
    gdzie "do przewozu" jest w pierwotnym zdaniu jak gdyby wy³±czone przed
    nawias,
    czyli, jeszcze bardziej rozwijaj±c:
    Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu ludzi lub Przewo¼nik zobowi±zuje siê
    do przewozu zwierz±t,
    czyli zdanie jest prawdziwe, nawet je¶li prawdziwy jest zaledwie jeden
    cz³on, np. Przewo¼nik zobowi±zuje siê do przewozu zwierz±t (natomiast nie
    zobowi±zuje siê do przewozu ludzi).
    Otó¿ tak siê sk³ada,  ¿e interpretacja (2) zdania z "i" (A) i interpretacja
    (1) zdania z "lub" (B) s± równowa¿ne. I w³a¶nie - wydaje mi siê - zapis
    "i/lub" wybiera te interpretacje, a odrzuca dwie pozosta³e, tzn. mówi:
    | przyjmij tak± interpretacjê, aby znaczenie z "i" przy jednym postawieniu
    | nawiasów by³o równowa¿ne znaczeniu z "lub" przy innym<<.


    a wniosek z tego taki, że przepisy prawne powinny być sformułowane z
    użyciem zapisu logicznego ;-)

    Już chowam głowę w piach

    Waldek

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dziewiate Wrota - bez spoilerow


    =TheO= wrote:


    [pelna zgoda]


    Obejrzyjcie jak najszybciej, NG jest bardzo ciekawym tematem do
    rozmowy :).

     _____
    pozdrawiam,
    theo.


    Widzialem w piatek. ;-)))
    I nasunelo mi sie kilka spostrzezen. Chociaz film
    rzeczywiscie robi duze wrazenie uwazam go tylko jako
    bardzo dobry.
    Nie nazwalbym go tez horrorem. Az do ostatniej sceny,
    w ktore to Deep wchodzi do zamku otwierajac owe dziewiate
    wrota jest to bardzo sprawnie zrealizowany thriller.
    Mimo, ze doskonale buduje nastroj i trzyma w napieciu
    niestety minusem wydaje sie byc scenariusz - nieco
    zbyt przewidywalny  Mozna sie spodziewac co dalej nastapi,
    co chyba nie powinno miec miejsca. Dlaczego wiec film wciaga?
    Chyba glownie z dwoch zasadniczych powodow.
    Pierwszy to bardzo wyraziste i niejednoznaczne postaci glownych
    bohaterow, umiejetnie skrywajacych swoje prawdziwe cele.
    Drugi to ewolucja Corso, czlowieka niewierzacego, agnostyka,
    ktory stopniowo zostaje opetany przez szatana.
    Czy aby na pewno opetany? Otoz tu chyba tkwi sedno.
    Szatan przedstawiony jest w filmie jako przewodnik czlowieka po
    zyciu. Jako doskonaly znawca swiata i  ludzkich charakterow.
    Jako straznik nieprzemijalnych wartosci - poczynajac od milczenie
    jest zlotem  - ktorym ulomny i grzeszny czlowiek nie jest
    w stanie dochowac wiernosci i ktore sa jak wyrzut sumienia
    porazajacy maluczkich. Przestaje dziwic, ze Corso ulegl pokusie.
    Albo raczej czarowi. W ogole diable wypada korzystniej gdy nie
    pojawia sie osobiście, niz gdy go widzimy (jak chociazby w Adwokacie
    Diabla).
    Pora na spojler.
    Duze wrazenie zrobila na mnie scena wtargniecia profesora Balkana
    na czarna msze i jego monolog. Ewidentne zwyciestwo
    naukowca, czlowieka wyksztalconego szanujacego wiedze
    w konfrontacji z banda znudzonych snobow szukajacych podniety,
    nieświadomych w co sie bawia. Chociaz w momencie smierci Balkana
    mamy wrazenie ze wlasnie konczy szaleniec, zakonczenie filmu jemu
    przyznaje racje - rycina byla sfalszowana.

    Polanski nie zawiodl.
    Dawno chyba nie bylo filmu, ktory by w tak zbalansowany sposob
    oddzialywal na intelekt jak i emocje.
    Napiecie bylo, klaustrofobiczny nastroj osaczenia bohatera tez,
    ciekawe i ciekawie przedstawione tlo wydarzen (wreszcie
    nie spoceni faceci biegajacy z automatami po ulicach z walizka
    dolarow), zakonczenie pozostawalo zagadka, nie bylo zadecia,
    a wiele scen bylo rozegranych w tonacji lekkiej,
     bez mala komediowej, jak chocby owa czarna msza.
    Z drugiej strony swietnie dobrana symbolika traktujaca o sprawach
    ponadczasowych nie pozwalala na pozbycie sie mrowienia w krzyzu.
    Glowna role pelnily tu zwlaszcza znakomite ryciny.
    Moze wiec jednak horror?

    Pozdrawiam,
    Zbych

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Truman Show - Częstochowa
    Marcin J. Kowalczyk pisze:

    super ze jestes burakiem i wpychasz sie w kolumne aut zamiast grzecznie
    jechac. Wszyscy maja stac bo TY jedziesz i TOBIE sie spieszy.


    Kolego, a wyjaśnij mi po cholerę np. w Twojej Częstochowie są na długich
    odcinkach DK1 nie tylko dwa ale i trzy pasy ruchu do jazdy w tym samym
    kierunku, jeżeli według Ciebie i Tobie podobnych należy "grzecznie"
    jechać jednym, bo gdzieś tam z przodu jest zwężenie o którym wiesz tylko
    Ty i osoby, które jeżdżą tam często?
    Skoro jeździsz na pamięć i masz taką zachciankę aby zajmować akurat ten
    najbardziej zakorkowany pas ruchu bo on jest przejezdny choć zajęty to
    Twoje prawo i nikt Ci go nie odbiera. Ale dlaczego nazywasz burakiem
    kogoś kto ośmielił się wykorzystać wolny pas ruchu? Chyba, że masz na
    myśli pas wyznaczony np. do skrętu ale to dopiero od miejsca, w którym
    takie przeznaczenie pasa regulują odpowiednie znaki. Z opisu kolegi
    Grzegorza nic takiego nie wynika, więc... chyba powinieneś go
    przeprosić. :-|
    Akurat tak się składa, że gdy ostatnim razem przejeżdżałem przez
    Częstochowę kilka miesięcy temu kilka kilometrów za miastem w kierunku
    Katowic na jedynce było przewężenie - jeden pas wyłączony. Również
    znalazł się ktoś (nawet nie jeden) kto miał pretensje, że ktoś inny
    ośmiela się jechać pasem, który za pół kilometra się zamyka. "Przecież
    macie CB i dobrze wiecie, że tam jest zwężenie to dlaczego się pchacie".
    Na moje pytanie czy skoro o zwężeniu słyszałem już kilka kilometrów
    przed Częstochową powinienem jego zdaniem ja i mnie podobni przez całe
    miasto jechać prawym pasem nie potrafił odpowiedzieć.
    A dlaczego u nas zamek nawet najprostszy 2 w 1 nie wychodzi? Z kilku
    prostych powodów: pierwszy to taki, że jadący pasem przejezdnym czują
    się tak jak Ty "robionymi przez cwaniaków na szaro", więc nie wpuszczają
    innych bo to cwaniaki i już. Po drugie jadący pasem kończącym się często
    muszą kombinować i szukać kogoś, kto ich wpuści, bo trafiają właśnie na
    czujących się rolowanymi, którzy za nic ich nie chcą wpuszczać. Do tego
    dochodzi trzeci rodzaj kierowców, którzy jak tylko zorientują się, że
    gdzieś tam daleko jest zamknięcie pasa, którym jadą, to natychmiast się
    usiłują dostać na ten przejezdny bo może później ich nikt nie wpuści
    więc lepiej od razu zająć pozycję na przejezdnym choć już zatłoczonym
    pasie (co powoduje wydłużenie korka na przejezdnym pasie) zamiast
    dojechać do miejsca przewężenia czy też oznakowania i tam dopiero
    wjechać. No i jeszcze jedna kategoria - tych rzeczywistych cwaniaków,
    którzy jak zobaczą, że ktoś wpuścił jeden pojazd to natychmiast próbują
    wjechać za tym wpuszczonym lub wyprzedzić wpuszczonego i wjechać przed nim.
    Dlatego ja jeśli jestem na przejezdnym pasie i znam teren wpuszczam
    przed siebie dopiero przed miejscem przewężenia lub oznakowania i w
    miarę możliwości tylko jeden pojazd, a jeśli jadę pasem kończącym się to
    konsekwentnie dojeżdżam do miejsca jego końca lub oznakowania np.
    przeznaczenia do jazdy w innym kierunku i tam próbuję wjechać zgodnie z
    regułą zamka czyli nie pchając się za pojazd zjeżdżający na ten sam pas
    przede mną a po wjechaniu na pas przejezdny nie puszczam przed siebie
    kogoś, kto jechał za mną. To wszystko jest proste i działa. Wystarczy
    tylko myśleć i przyhamować emocje. A wtedy nawet przy zwężeniu 3 w 1
    cały ruch może przejechać płynnie i spokojnie jak miałem kiedyś okazję
    doświadczyć np. w centrum Berlina w godzinach okołopołudniowych. Czego i
    w Polsce nam wszystkim życzę.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Truman Show - Częstochowa


    Marcin J. Kowalczyk pisze:
    | super ze jestes burakiem i wpychasz sie w kolumne aut zamiast grzecznie
    | jechac. Wszyscy maja stac bo TY jedziesz i TOBIE sie spieszy.
    Kolego, a wyjaśnij mi po cholerę np. w Twojej Częstochowie są na długich
    odcinkach DK1 nie tylko dwa ale i trzy pasy ruchu do jazdy w tym samym
    kierunku, jeżeli według Ciebie i Tobie podobnych należy "grzecznie" jechać
    jednym, bo gdzieś tam z przodu jest zwężenie o którym wiesz tylko Ty i
    osoby, które jeżdżą tam często?
    Skoro jeździsz na pamięć i masz taką zachciankę aby zajmować akurat ten
    najbardziej zakorkowany pas ruchu bo on jest przejezdny choć zajęty to
    Twoje prawo i nikt Ci go nie odbiera. Ale dlaczego nazywasz burakiem kogoś
    kto ośmielił się wykorzystać wolny pas ruchu? Chyba, że masz na myśli pas
    wyznaczony np. do skrętu ale to dopiero od miejsca, w którym takie
    przeznaczenie pasa regulują odpowiednie znaki. Z opisu kolegi Grzegorza
    nic takiego nie wynika, więc... chyba powinieneś go przeprosić. :-|
    Akurat tak się składa, że gdy ostatnim razem przejeżdżałem przez
    Częstochowę kilka miesięcy temu kilka kilometrów za miastem w kierunku
    Katowic na jedynce było przewężenie - jeden pas wyłączony. Również znalazł
    się ktoś (nawet nie jeden) kto miał pretensje, że ktoś inny ośmiela się
    jechać pasem, który za pół kilometra się zamyka. "Przecież macie CB i
    dobrze wiecie, że tam jest zwężenie to dlaczego się pchacie". Na moje
    pytanie czy skoro o zwężeniu słyszałem już kilka kilometrów przed
    Częstochową powinienem jego zdaniem ja i mnie podobni przez całe miasto
    jechać prawym pasem nie potrafił odpowiedzieć.
    A dlaczego u nas zamek nawet najprostszy 2 w 1 nie wychodzi? Z kilku
    prostych powodów: pierwszy to taki, że jadący pasem przejezdnym czują się
    tak jak Ty "robionymi przez cwaniaków na szaro", więc nie wpuszczają
    innych bo to cwaniaki i już. Po drugie jadący pasem kończącym się często
    muszą kombinować i szukać kogoś, kto ich wpuści, bo trafiają właśnie na
    czujących się rolowanymi, którzy za nic ich nie chcą wpuszczać. Do tego
    dochodzi trzeci rodzaj kierowców, którzy jak tylko zorientują się, że
    gdzieś tam daleko jest zamknięcie pasa, którym jadą, to natychmiast się
    usiłują dostać na ten przejezdny bo może później ich nikt nie wpuści więc
    lepiej od razu zająć pozycję na przejezdnym choć już zatłoczonym pasie (co
    powoduje wydłużenie korka na przejezdnym pasie) zamiast dojechać do
    miejsca przewężenia czy też oznakowania i tam dopiero wjechać. No i
    jeszcze jedna kategoria - tych rzeczywistych cwaniaków, którzy jak
    zobaczą, że ktoś wpuścił jeden pojazd to natychmiast próbują wjechać za
    tym wpuszczonym lub wyprzedzić wpuszczonego i wjechać przed nim.
    Dlatego ja jeśli jestem na przejezdnym pasie i znam teren wpuszczam przed
    siebie dopiero przed miejscem przewężenia lub oznakowania i w miarę
    możliwości tylko jeden pojazd, a jeśli jadę pasem kończącym się to
    konsekwentnie dojeżdżam do miejsca jego końca lub oznakowania np.
    przeznaczenia do jazdy w innym kierunku i tam próbuję wjechać zgodnie z
    regułą zamka czyli nie pchając się za pojazd zjeżdżający na ten sam pas
    przede mną a po wjechaniu na pas przejezdny nie puszczam przed siebie
    kogoś, kto jechał za mną. To wszystko jest proste i działa. Wystarczy
    tylko myśleć i przyhamować emocje. A wtedy nawet przy zwężeniu 3 w 1 cały
    ruch może przejechać płynnie i spokojnie jak miałem kiedyś okazję
    doświadczyć np. w centrum Berlina w godzinach okołopołudniowych. Czego i w
    Polsce nam wszystkim życzę.


    No nic dodać, nic ująć!
    Podziwiam tyko, że chciało Ci się tyle pisać?
    Zostawiłem cytat w całości, bo może komuś coś zostanie w jego tępym łbie i
    będzie się nam wszystkim jeździło płynniej i mniej stresująco.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 4 z 4 • Wyszukano 207 wyników • 1, 2, 3, 4

    Design by flankerds.com