Mirosław `Jubal' Baran napisał(a) w wiadomości:
<7419cm$al@info.nask.pl...
Cóż poradzić, [...]
Pana sprawa.
Tak jak wczoraj napisalem nie moglem kontynuowac polemiki z panem kolega ;)
. I takze dzis tego nie bede juz robil ... z 2 powodow ... pierwszy to
kac-gigant ... a drugi ... hmmm ... bezcelowosc tej dyskusji i zasmiecanie
grupy ... ja wiem ze szanowny pan kolega zdania nie zmieni ... moj dziadek
zwykl o takich ludziach mawiac "Pluj ku**ie w pysk to powie ze deszcz pada"
(bez urazy) ....
Nie silę się na żaden ton, ta stylizacja przychodzi mi bez trudu :-)
Ja niestety do szkol chodzilem dosc dawno i profil tych szkol byl czysto
techniczny wiec taka stylizacja przychodzi mi o wiele trudniej nad czym
strasznie boleje ...
Hm, a nie jest to pornografia dziecięca?
Hmmm .... moze kolega ma inna definicje pornografii dzieciecej ale wg. mnie
zdjecie mlodej dziewczyny skapo ubranej nie jest pornografia ... ale moge
sie mylic ...
Nigdy bym o tym nie pomyślał. A Pan broni się coraz goręcej -- przed
zarzutami, których mu nie postawiono ;-)
kolejna nadinterpretacja ... pan kolega ma moze zbyt rozbudowane zajecia z
psychologii ???
Reasumujac ... rozmowe uwazam za zamknieta ... znajac pana kolege pewnie
doczekam sie i tak odpowiedzi ... niestety nie odpisze na pana kolegi
kwiecisty post czym pewnie pana kolege bardziej zasmuce niz gdybym odpisal
... bo pan kolega jak smiem przypuszczac jest typem czlowieka wiecznego
opozycjonisty ktory neguje wszystko co inni napisza ... i chyba zawiode pana
kolege nie dajac mu kolejnej pozywki do tego zeby wysmarowac pelen pomowien
i szkalowan post ... ale pan kolega pewnie znajdzie sobie kolejny obiekt i
garbiac sie przed swoim terminalem i szyderczo zasmiewajac sie ze swoich
"celnych" ripost wypisze kolejny post ... zycze milej zabawy ...
"pan" Tomasz Kaczmarek przez przyjaciol zwany Kravi'm
[...]
Zgodnie z tym artykułem każdy, kto
dowiedział się o popełnieniu przestępstwa ściganego z urzędu, ma obowiązek
zawiadomić o tym fakcie prokuratora lub Policję. [...]
Pięknie i ładnie, ale skąd "każdy" ma wiedzieć jakie przestępstwa są
ścigane z urzędu? Czy musi kończyć prawo?
Chociaż z hasłem "kodeks karny" oswajam się ponad pół wieku, to
dzisiaj znalazłam tylko jedną pozycję:
Art. 209. (76) § 1. Kto uporczywie uchyla się od wykonania ciążącego
na nim z mocy ustawy lub orzeczenia sądowego obowiązku opieki przez
niełożenie na utrzymanie osoby najbliższej lub innej osoby i przez to
naraża ją na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych,
podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia
wolności do lat 2.
§ 2. Ściganie następuje na wniosek pokrzywdzonego, organu pomocy
społecznej lub organu udzielającego odpowiedniego świadczenia
rodzinnego albo zaliczki alimentacyjnej.
§ 3. Jeżeli pokrzywdzonemu przyznano odpowiednie świadczenie rodzinne
albo zaliczkę alimentacyjną, ściganie odbywa się z urzędu.
http://bap-psp.lex.pl/serwis/kodeksy/akty/97.88.553.htm
Są gdzieś jakieś inne wykazy czy też ja nie umiem szukać?
Tax (by Sadurski)
- Co ci się stało w oko?
- Dostałem śrubokrętem od sąsiadki.
- Przez przypadek?
- Nie, przez dziurkę od klucza.
#
Przez korytarz w samolocie idzie pilot ze spadochronem na plecach.
Jedna z pasażerek zaczepia go:
- Przepraszam, co się stało?
- Nic takiego. Tak jak u każdego z nas, zdarza się jakiś problemy w
pracy.
#
- Słyszałem, ze chcesz wyjechać z Polski na stałe.
- Tak, z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że ostatnio w wyborach
wygrała prawica.
- Nie martw się. Teraz prawica porządzi, ale za cztery lata znów do
władzy dojdzie lewica.
- I to jest właśnie ten drugi powód.
Jaroslaw Lis wrote:
Janek <ja@silesia.pik-net.plwrote:
: Niestety, Balcerowicz popelnil dwa kolosalne bledy:
: 1. Trzymajac sztywno przez 1,5 roku kurs dolara spowodowal straty
: szacowane na miliardy dolarow
: 2. Wprowadzajac zmiany w oprocentowaniu kredytow (zmienna stope na
: juz zawarte umowy) nie zrownowazyl tego rownowaznym potraktowaniem
: lokat, co w efekcie spowodowalo ogromne straty tych, ktorzy
: oszczedzali pieniadze w polskich bankach.
Co za glupoty. Kurs dolara wcale nie byl tak sztywno trzymany, tylko
B. doprowadzil do sytuacji gdy jego plyniecie bylo znosne.
No i gdzie widac te straty?
Pod koniec roku 1990 lub na pocz 1991 jeden z moich znajomych Anglikow
zauwazyl, ze kurs dolara w Polsce nie zmienia sie, wynosil on ok
10,000zl (tj. 1 nowy zl),
natomiast stopa procentowa wkladow zlotowych wynosila bodaj 60%.
Poniewaz znalem
jezyk i teren zaproponowal mi syndykat na nastepujacych warunkach.
Wezmiemy pozyczke
ok Ł20,000 w banku angielskim na 7%, zamienimy na zlotowki
i zlozymy w banku polskim na 60%. Uwzgledniajac koszty, zysk po roku
wynioslby ok 40-45%, czyli Ł8,000, roczna pensja sekretarki. Nie
zgodzilem sie
z kilku powodow. Pierwszy powod byl moralny. Nie moglbym do konca zycia
spac spokojnie wiedzac, ze zarobilem na niczemu niewinnych rodakach,
wykorzystujac glupote i niedoswiadczenie urzednikow nowej wladzy. Po
drugie byl w tym
przedsiewzieciu element duzego ryzyka. Wymienialnosc zlotowki mogla
zostac
zniesiona, lub mogla nastapic dewaluacja wieksza niz 60%. Nic takiego
jednak nie
nastapilo, kurs dolara utrzymal sie na tym samym poziomie, o ile
pamietam,
do konca 1991r. Ile z Polski wyplynelo wowczas w ten sposob gotowki, nie
wiem.
Ludzie na emigracji nie mysleli raczej o zarabianiu na spekulacjach w
Polsce. Byla inna atmosfera, pamietam zbiorke pieniedzy - chyba ok
Ł250,000, przeprowadzona w Londynie w celu pomocy nowemu rzadowi.
tjk
a z jakiej przyczyny ?
Aga
z dwóch powodów :-) pierwszy to to, że moje wtorkowe rozmowy w Krakowie
zaowocowały i mam wilki plus u kilku osób, a drugi to to, że dostałam bardzo
milutką karteczkę :-)
Pamietaj, ze nikt nie może narzucić jakiejkolwiek firmie konieczności
współpracy z inną. PKP CARGO ma pozycję dominującą ale nie jest monopolistą.
Dlatego też zmieniono brzmienie art 3 Konwencji CIM.
Tu pozwolę się nie zgodzić i to z dwóch powodów. Pierwszy jest taki, że z
jakiś przyczyn została ograniczona wolnośc przewożenia towarów na na odcinku
Skandawa-Skandawa gr. państwa i nie wydaje się żeby wyczerpywało to znamiona
ważnego interesu publicznego. Po drugie PKP Cargo ma monopol (nie znam treści
konwncji o przewozach transgranicznych z FR, więc nie wiem czy jest to prawda,
ale załóźmy, że tak) na przewozy na odcinku Skandawa-Żeleznodrożnyj, więc
może tu podpadać pod prawo antymonopolowe (jak już zauważył Ciemny), a w takim
przypadku prawa podmiotu są dość mocno ograniczone (wliczjąc to prawo czy się
dany towar chce przwieźć czy nie).
Umowy transgraniczne ratyfikuje Państwo. Nie jestme pewien czy Umowy te nie
są zgodne z prawem unijnym (pryznajmniej tak mi sie wydaje- choć głowy nie
dam, bowiem nie stanowia bariery w rynku wewnętrznym a regulują stosunki
handlowe Unia- państwa trzecie) Tak więc casusy z ETS zdaja się na nic, bowiem
dotyczyły one ograniczeń ilościowych i barier w swobodnym przepływie usług
na Rynku UE...
Swoją tezę mógłbym zaargumentować w sposób następujący: Państwo unijne
traktuje dwa podmioty unijne w nierówny sposób, ale oczywiście może być tu
jakiś kruczek.
Pozdrawaim,
Jacek
Michal wrote:
:
:Tak ? Znaczy, wylaczaja silniki (mam na mysli srube) a okret sie nie
:zatrzyma do konca ? To idac dalej tym tropem mozna w ten sposob
:Atlantyk za darmo przeplynac, powoli ale jednak ;-)))
:--
:
:Amizaur
Sek w tym ze masz racje z tym przeplynieciem. Do zeczy:
okretu podwodnego nie da sie zatrzymac "w miejscu" z dwoch powodow-pierwszy:
i tak gdzies sobie bedzie plynal z jakims pradem (patrz poszukiwania wraku
Thresera w latach 60-tych) , drugie: zgodnie z prawami fizyki ze wzgledu na
roznice w gestosci wody nie da sie wywazyc okretu "na zero". Dlatego
jednostka zawsze sie porusza (chocby i 1 wezel) aby uzyskac sile wyporowa na
sterach glebokosci i zachowac minimalna sterownosc pozioma. Natomiast w
czasie II wojny popularne bylo wywazanie OP "na peryskop" tzn. z peryskopem
NAD woda.
Wszystko sie zgadza, ALE
Jak to dziala - OP idzie do gory i wynurzajac rure peryskopu traci
wypornosc wiec zaczyna isc w dol. W druga strone odwrotnie. Bylo to na tyle
trudne ze stosowaly to tylko doskonale wyszkolone zalogi ( no i tam gdzie za
duzo nie latalo nad glowa). Co do sonaru - OP z napedem atomowym nie
powoduja kawitacji do kilku wezlow ( Sea Wolf nawet wiecej ) wiec trybem
A konwencjonalne powoduja kawitacje przy tych marnych kilku
wezlach... Troche zes to niezbyt trafnie opisal.
1. Kawitacja nie jest powodowana przez okreslony typ napedu
, ALE przez okreslony typ sruby, czy innego konkretnego
'napedzacza' bezposredniego.
2. Okret konwencjonalny przy tej samej predkosci co (mala v
rzecz jasna) SSN bedzie powodowal mniej halasu ze wzgledu na
inny - dostosowany do mniejszych predkosci - typ sruby -
pednika. Zarazem nie jest on tak wyzylowany jak przy SSN
ktory powinien osiagac =22 wezly a ktorych konwencjonalny
nie wyciagnie - ledwo, ledwo jesli juz.
pasywnym jest je bardzo ciezko wykryc , chyba ze z minimalnej odleglosci
szumy systemu chlodzenia reaktora itp.). Sonar pasywny to po prostu kupa
Z takiej samej odleglosci jak wykryjesz SSN (lub SSBN,
SSNG), NIE jestes w stanie odkryc konwencjonalnego:
Zalozenie: zero ruchu w wodzie, zero zmian glebokosci - dryf
mikrofonow ( i nie tylko ). W grze sonar aktywny warto wlaczyc po wykryciu
torpedy w wodzie ( robi tyle halasu ze i tak juz nic nie zaszkodzi a latwiej
jej uciec).
No i mozna wykryc okret przeciwnika i odpalic wlasne by
tamten tez sie 'pobawil'... :)
Michal sp2@kki.net.pl
Ken
:Tak ? Znaczy, wylaczaja silniki (mam na mysli srube) a okret sie nie
:zatrzyma do konca ? To idac dalej tym tropem mozna w ten sposob
:Atlantyk za darmo przeplynac, powoli ale jednak ;-)))
:--
:
:Amizaur
Sek w tym ze masz racje z tym przeplynieciem. Do zeczy:
okretu podwodnego nie da sie zatrzymac "w miejscu" z dwoch powodow-pierwszy:
i tak gdzies sobie bedzie plynal z jakims pradem (patrz poszukiwania wraku
Thresera w latach 60-tych)
O pradach pamietam, tyle ze nie bralbym ich pod uwage jesli mowimy o
Harpoonie, to nie jest az tak dobra symulacja :), tam nawet wiatrow
nie ma a co dopiero pradow :).
drugie: zgodnie z prawami fizyki ze wzgledu na
roznice w gestosci wody nie da sie wywazyc okretu "na zero". Dlatego
jednostka zawsze sie porusza (chocby i 1 wezel) aby uzyskac sile wyporowa na
sterach glebokosci i zachowac minimalna sterownosc pozioma.
I tu mnie masz :). Przyznaje, faktycznie zapomnialem ze atomowych OP
sie wlasciwie w praktyce nie wywaza. Raz ze nie da sie idealnie, dwa
ze na niektorych okretach (np. Tresher) praktycznie W OGOLE nie
wywazano okretu, wszystkie zanurzenia i wynurzenia wykonujac
dynamicznie (to zreszta okazalo sie gwozdziem do trumny Treshera...).
I dzisiejsze okrety tez chyba najczesciej utrzymuja ujemna plywalnosc
a poziom utrzymuja dynamicznie, tak wiec zawsze musza plynac, chociaz
2-3 wezly. Jednak nie to jest powodem takiego zachowania w Harpoonie a
to mialem na mysli. Jesli jest taka potrzeba, mozna oczywiscie
wytrymowac okret dosc dokladnie - dzis jakis komputerowy system
czujnikow bezwladnosciowych i pomp pewnie powinien to zrobic
automatycznie ? - i "zatrzymac" na pewien okres, ale pewnie robi sie
to bardzo rzadko, bo nie ma takiej potrzeby.
Natomiast w
czasie II wojny popularne bylo wywazanie OP "na peryskop" tzn. z peryskopem
NAD woda.
Masz na mysli zawieszanie na peryskopie ? Czyli uzywanie peryskopu
jako "splawika" ? :) Spoko, czytalem "Okret" :)
| Skąd wiesz że tak było?
| Ile jesteś w stanie pociągnąć dostawczakiem?
dutato-150 (tdi ponad 160) /sprinter-kolo 160 /turbo daily-130ale mial
krotka skrzynie (swoja droga lepiej sie tym jezdzilo niz niejedna osobowka a
te piekne zakrety na poslizgu dzieki napedzanej tylniej osi echh dawno i nie
prawda
Zgoda co do dwóch rzeczy, że mają dowieźc pacjenta i że mają niemałe
umiejętności! Ale jednocześnie w razie potrzeby mają tego pacjenta
dowieźc najszybciej jak to tylko jest możliwe a to wymaga od nich
wykorzystywania do maksimum możliwości wozu i swoich umiejetności. I oni
to robia!
nie robia z 2 powodow pierwszy to ten za jek by mieli za duze zuzycie
pojazdu to albo by ich wywalili z roboty albo zaczeli potracac z pensji poza
tym
a-szpitale nie maja kasy na remonty-ciekawe jak czesto wymienia sie zawiech
w takich karetkach
b-jak spowoduja wypadek to kierowca uprzywilejowanego odpowiada tak samo jak
kazdy inny
nie twierdze ze nie jezdza szybko w ogole ale kilka razy sie snulem za
karetka, a kilka razy mi smignela
nie wnikajac w to czy facet byl burakiem czy nie bo wyprzedzil karetke i czy
mial do tego prawo czy nie
nie wazne czy wpadl w poslizg wychylajac sie z za karetki, jadac rownolegle
z nie, czy wracajac na swoj pas, czy minute po powrocie, sam fakt
wyprzedzania nie mial tu nic do rzeczy, chyba ze go podmuch zwial z drogi
przy wyprzedzaniu
dla mnie mozliwe przyczyny to: niedostosowanie v, brak umiejetnosci
utrzymania pojazdu w ruchu na wprost na prostej drodze, nawierzchnia do dupy
(lub uswiniona olejem) brak umiejetnosci kierowniczych i jak majtnal
kierownica to go obrocilo a plama nie miala nic do rzeczy, natomiast sam
fakt wyprzedzania nie sadze zeby mial cos wspolnego z wypadkiem, rownie
dobrze 5 minut pozniej ktos inny mogl tam wyprzedzac jadacego 40 kmh malucha
i to samo by mu sie stalo, ale... .
Czy jest to odważna reklama? Na pewno nie. Odważną reklamą były reklamy D1,
w jednej zbliżenie na wyświetlacz "D2" i komentarz "...no, to przecież D2!
D2 czyli dwa razy drożej jak D1!" :-) Ale sprawa znalazła finał w sądzie.
:-)
Mnie z reklam tych bardziej agresywnych podobała się kampania Centertela z
1996-7r. "fakty" i jej hasła: "uwięziony przez mały zasięg", czy "dzwonisz
skąd chcesz, a nie skąd możesz". Takie hasła bardziej przemawiają do
potencjalnego klienta niż życzenia świąteczne w kiepskim wykonaniu.
[ maciej ]
"Paweł Musiał" <Pa@bergamutah.islandwrote in message
Hej,
(...)
Ale do rzeczy. Referat nie dotyczacy GSM mieli do spólki dyrektor BBLiI
i byly precownik BBLiI. Nieco sie spóznilem a chwile pozniej wlaczajac
profil "milczy" zauwazylem, ze zniknely mi wszystkie piec kresek Ery.
Wybralem recznie siec, ale N6210 stwierdzila, ze nie ma zadnej i juz.
Wylaczylem, wlaczylem bylo kresek 5/5. Chwile pozniej zniknely wszystkie
razem z napisem ERA GSM. Pomyslalem, ze albo UOP przyniosl sprzet, albo
mi sie Nokia wysypla. Zapytalem kolege mial 4/4 kreski Ery. Wlaczylem,
wylaczylem - nie bylo. Ponownie wylaczylem, wlaczylem bylo 5/5. Pewnie
sie wysypala. Jakies telefony zwonily. Wprawdzie rzadziej niz zawsze,
ale dzwonily. Moze sie BTS wysypal, albo jego zasilanie. Po wykladzie
okazalo sie, ze sprzet byl. On tak opakowany ze niby sie ma nie
odrózniac, wiec jest dosc charakterystyczny :).
Telefon potrafi tak sie zachowywac z innych powodow niz tylko UOP. Chwilowe
"zacmienia" sygnalu moga sie zdarzyc z wielu powodow. Pierwszy to oczywiscie
awaria BTS, lub tylko jego "wachniecie sie" - telefon potrzebuje chwili,
zeby sie przelaczyc na inna stacje (to co pokazuje wyswietlacz nie musi sie
zgadzac ze stanem faktycznym - tu tez moga byc opoznienia !). Inny to blad
SW telefonu i stad zacmienie (moj stary E///688 tez tak robil, i raz nawet
trzeba bylo go pozbawic zasilania). Ostatnim zas powodem jest "plywanie"
telefonu po roznych kanalach (czeste podczas rozmowy).
Urzadzenia "zagluszajace" GSM pracuja raczej na calym pasmie GSM. Ich
zadaniem jest raczej zapewnic porzadek na sali niz zabezpoeczac przed
podsluchem (do tego sa zdecydowanie lepsze urzadzenia). Ale w takim
przypadku telefon widzialby raczej jakis sygnal tylko nic by z nim nie umial
zrobic.
P.S. Jezeli masz troche pieniedzy to mozesz sobie taki pokoj 'bez GSM'
zrobic sam pokrywajac sciany trzema-czterema warstwami zwyklej folii
aluminiowej (klatka Faradaya sposobem domowym).
Piotr
Jacek Krzyżanowski <jkr@pkp.com.plwrote in message
Wcale nie wiadomo, czy gdyby w tych stanach KS wprowadzono,
przestepczosc
by nie spadla...
Oczywiscie, ze nie wiadomo. Wiadomo jednak, ze tam gdzie kara obowiazuje
przestepstw wcale nie jest mniej niz tam gdzie nie obowiazuje.
Statystyka to sliska sprawa.
Zgadzam sie.
Na poparcie tezy, ze wysokosc kary ma rownie wielkie znaczenie jak
nieuchronnosc podam dwa przyklady:
Dla czego turysci w Iranie sa tacy zdyscyplinowani ?
No chyba nie chcesz wprowadzic praw iranskich w Polsce?
Ale sprawa jest dosc prosta. To zdyscyplinowanie ma sie nijak do
rzeczywistosci przestepczej o ktorej rozmawiamy, bo to "iranskie
zdyscyplinowanie" odnosi sie do uczciwych ludzi (turystow), ktorzy
poprostu uwazaja, zeby za krotka spodniczke nie stracic zycia. Uwazam,
ze przyklad jest nietrafiony.
Dla czego w pewnym miescie, gdzie szalal maniak strzelajacy do
zlodziei
samochodow, kradzieze spadly do zera ?
Pewnie z kilku powodow - pierwszy i najwazniejszy to duze
prawdopodobienstwo przylapania na kradziezy - a wiec nieuchronnosc kary,
wzmocniona dodatkowo - tu przyznaje - surowoscia.
Trudno jest dyskutowac o karze smierci z prostego powodu. Argumenty
obroncow i przeciwnikow nie trafiaja do nich nawzajem poniewaz kieruja
nimi zupelnie rozne przeslanki. Jesli chodzi o mnie to czuje psychiczny
opor przed zabijaniem i bede sie staral tak zyc, aby tego nie robic -
nawet rekami politykow, ktorych wybralem. Taki juz jestem. Dla obroncow
kary - taki psychiczny komfort nie jest istotny i wola zabic w imie
wspolnego bezpieczenstwa, ktore wcale nie jest pewne, ze nastapi, a
raczej jest pewne, ze i tak nie nastapi.
Generalnie przyjmuje zasade - nie zabijam.
Nie będę głosował na kandydatkę Hannę Gronkiewicz-Waltz - Maciej
Białecki, były szef rady programowej warszawskiej Platformy
Obywatelskiej i radny sejmiku mazowieckiego o obecnym wizerunku i stanie
formacji politycznej, którą opuścił
"Byłem w Platformie od początku, współtworzyłem tę formację, jeszcze w
czasie kandydatury Andrzeja Olechowskiego [TW "Must" - przyp. ASME],
wierzyłem, że była to świeża propozycja, dla tych ludzi, którzy myśleli,
że uda się unowocześnić polska gospodarkę i uwolnić ją od okowów
biurokracji czy uwolnić inicjatywę ludzi, którzy chcieli się zaangażować
w politykę. Wcześniej byłem, na początku lat 90. w Porozumieniu Centrum,
poznałem wtedy sposób myślenia Braci Kaczyńskich, przeżyłem
»ukąszenie heglowskie«, co pozwoliło mi ocenić ich sposób
myślenia o państwie, jako prywatnej własności z chwilą dojścia do
władzy... Wystąpiłem z PO, bo miałem dwie grupy powodów. Pierwszy: przez
prawie rok PO nie wykonała nic ze spraw programowych, wykazała mało
inicjatyw, jeśli chodzi o np. rozluźnienie prawa gospodarczego i
finansowego, natomiast angażowała się w poparcie najbardziej najbardziej
zwariowanych pomysłów PiS, takich jak becikowe czy powołanie Centralnego
Biura Antykorupcyjnego, czyli policji politycznej" - mówi Maciej
Białecki, radny sejmiku wojewódzkiego Mazowsza, który przed paroma
dniami zrezygnował z uczestnictwa w formacji Donalda Tuska, Jana Marii
Rokity i Hanny Gronkiewicz-Waltz. (...)
Calosc:
http://www.asme.pl/11601767816692.shtml
Uklony
kpawlak
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Morandir <b@agencjainwestycyjna.com.plwrote in message
Bywam tu dość żadko jak zapewne zauważyliście.
Jest tak z dwóch powodów. Pierwszy to brak czasu na to by odpowiedzieć na
jakie ważne pytanie, tak aby "posunąć" dyskusyjkę naprzód. Drugi natomiast
to niechęć czy czasem nawet wstręt do tego co tu niektórzy wypisują. :(
Nie odnosi się to do wszystkich, a tylko do niektórych "autorów" czy
postów.
I sądzę, że każde z Was będzie wiedziało czy do niego adresowane są te
słowa
:)
Jeśli traktujecie filozofię jak rozmówki przy budce z piwkiem to może
warto
zmienić nazwę grupy? A jeśli kogoś interesuje co ma Jasiu czy Krysia do
powiedzenia o tym, co powiedział Rysio - to też należałoby zmienić nazwę
grupy. Mam nadzieję, że nie urażam nikogo wymieniając te imiona, jeśli
tak,
to przepraszam.
Nie mówcie po to tylko by być zauważonymi. Od razu widać co kto ma do
powiedzenia i na jaki temat - a jeśli wypowiada się czy próbuje to robić
na
wszystkie tematy, to zwykle bełkocze. Omnibusik :)
Poza tym te rozmówki o Bogu. Jest on, czy On jak kto woli, obecny w
filozofii, a i owszem. Ale nie tak, jak w religii i nie tak, jak w
mistyce.
Niektórzy zdają się o tym zapominać. :(
Czy lista pl.sci.filozofia nie powinna być miejscem wymiany myśli i
poglądów, a nie gdybań i słówek?
Pozdrawiam
Morandir
Tam walczyli ze soba rowni, a nie mysliwi i bezbronna najczesciej
zwierzyna.
Ale wlasnie Westerplatte latwiej mogloby sie stac miejscem pojednania niz
np
Palmiry.
Na Westerplatte walczyli uzbrojeni zolnierze po obu stronach.
Tak, na Westerplatte po obu stronach walczyło wojsko. I dlatego w
przytoczonym przez Pana kontekście Westerplatte jako symbol początku wojny
jest dla mnie pewnym zgrzytem, i to z dwóch powodów.
Pierwszy: szkolna kalka mówi że wojna zaczęła się w Gdańsku, konkretnie na
Westerplatte. Tymczasem oprócz tej placówki wojskowej mamy Pocztę Polską,
Szymankowo, tuż potem Viktoriaschule i nieco później Piaśnicę. Dla mnie to
są bardziej wymowne znaki początku wojny totalnej, i to znaki sięgające
zupełnej współczesności: dopiero dwa (chyba) lata temu zamordowanie jednego
z pocztowców zostało przez sąd niemiecki uznane za zbrodnię sądowo-wojenną,
i to chyłkiem, wykorzystując trzeciorzędny kruczek prawny, związany z tym,
że pocztowiec (ZTCP Alfons Flisykowski) został skazany na śmierć dopiero w
następnych dniach. Ci, którzy zginęli w walce, nadal oficjalnie są
bandytami, zaś ci, którzy ich skazywali, po wojnie kontynuowali szanowane
prawnicze kariery.
Drugi: tamte wydarzenia w największym stopniu dotknęły rodzimych mieszkańców
Pomorza, natomiast załoga Westerplatte z Pomorzem nie miała nic wspólnego;
celowo dobierano tam żołnierzy z innych części Polski "pewnych pod względem
politycznym i narodowo uświadomionych; najodpowiedniejsi wydają się z woj.
warszawskiego, krakowskiego i lwowskiego". Tutejszych Polaków czy Kaszubów
nie chciano, uważając ich za element niepewny. Można by odnieść wrażenie, że
za polskie Pomorze ginęli przede wszystkim warszawiacy, lwowianie i
krakowianie - tymczasem za związki z Polską tutejsza ludność poniosła
potężne ofiary, które wcale nie zakończyły się w 1945 roku (m.in. z powodu
Volkslisty - podobnie jak na Śląsku). Ta wiedza niestety nie jest zbyt
powszechna. Pan, panie Warcisławie, jest z Pomorza, myślę że te sprawy nie
są Panu obce.
Pozdrawiam
Kaper
Lemat wrote:
Witam
<apel
Ludzie, jak już instalujecie windę, na kompie z dostępem do netu to
nie instalujcie IIS-a i zabezpieczcie kompa firewallem bo ostatnio
Na IISa zakłada sie stosowną łatę, a firewalla - dobrze połączyć
software i sprzętowy.
namnożyło się wirusów typu codered / nimda z polskiej sieci (SDI,
DSL, Neo) </apel
Nimdę pogonił w cholerę już Outlook Express 5.5 ze standardowym
ustawieniem zabezpieczeń. Tak było u mnie.
Podobnie z polskim wirusem BleBla.
Niezabezpieczony IIS pozwala na ściągnięcie i wykonanie dowolnego
Nie tylko IIS. W ogóle, na goło postawiona Winda, jest bardziej
dziurawa, od sera szwajcarskiego do spółki ze starą ciotą spod latarni.
Po instalacji trzeba po prostu przysiąść się nieco i pozakladać
odpowiednie "patch-e", oraz w niektórych miejscach pozmieniać pewne
ustawienia.
Ze swoja Windą mam pewne problemy techniczne, ale nie reinstaluje z 2
powodów - pierwszy, to zbyt wolny komputer i za mało odpowiednich
zasobów, drugi, to fakt, że mam pozakładane prawie wszystkie podstawowe
zabezpieczenia.
kodu -wirusa. I potem Wasz komp sieje po sieci w poszukiwaniu
Podobnie Outlook Express w wersji wcześniejszej, niż 5.5, wystarczyło
odpowiednio spreparować pole z datą, przy wysyłaniu emaila.
kolejnych niezabezpieczonych ofiar.
Jest to prawda, że jeśli coś nie jest aktualnie potrzebne, nie należy
tego włączać, ani nawet instalować.
Ale nie można też ulegać paranoi, bo to szybko zaprowadzi do szpitala
wariatów, lub conajmniej do psychiatry.
Trzeba po prostu byc ostrożnym, korzystać rozsądnie (sam nie będę się
oceniać), jeśli coś przyjdzie zwłaszcza od obcego, pod żadnym pozorem
nie uruchamiać, NAWET, JEŚLI ANTYWIRUS STWIERDZI, ŻE NIE MA WIRUSA !!!!
Jeśli przyjdzie niespodziewana przesyłka od znajomego, przed
uruchomieniem załącznika (nie należy sugerować się NAWET PRAWDZIWYM
rozszerzeniem), warto zapytać się, czy rzeczywiście to wysyłał i co to
jest. Niejaki Kevin D. Mitnick, jaki by nie był, stwierdził, że połowa
włamów, to socjotechnika.
Nie twierdzę, że nigdy mnie nic nie trafi. Moge jedynie stwierdzić, ze
nic nie wskazuje na to, by do chwili obecnej coś trafiło.
Wiedzac o pewnych rzeczach, spokojnie zostawiam komputer nawet na
tydzień, jeśli trzeba. O ile prądu nie wyłączą, to wszystko gra.
Acha, na koniec pytanie - Jaki to ma związek z tematyką grupy, bo ja
widzę tylko trzy pomniejsze - Ty i ja mamy SDI. To dwa elementy.
Trzeci - w wiadomości pada skrót - SDI) Nie widze jednak znaczącej
zależności treści z SDI konkretnie. Musze zatem uznać to za Off Topic.
Pozdrawiam
O i już widać jakiś krok który można ocenić, więc oceniamy:
1.Zrobileś efektowe tlo, które dziala bardziej na ososbe ogladającą niż sam
obraz. Mówiąc inaczej tlo jest bardziej konkurencyjne niż to co jest
ważniejsze - cyzli autoportret Rembrandta. Zgaś to tło - musisz je stłumic
Faktycznie, przeważyła tutaj chęć dodania czegoś od siebie ale jednocześnie
nawiązującego do reprodukcji. Mam jednak nadzieje, że nie biorąc w tym
przypadku pod uwage co powinno być mocniejszym akcentem w tym projekcie, tło
nie jest takie najgorsze ?
2. Prawa stron jest zbyt ciemna - co burzy równowage - muszisz znaleźć to
wyważenie tła
Człowiek całe życie się uczy
3. Dlaczego zastosowaleś takie rozmycie krawędzi tło - obraz - ono
przeszkadza
No tak, prawdopodobnie wynika to z dwóch powodów. Pierwszy to to że samo tło
jest dość ostro rozmyte. Drugi być może wynika z tego że pozwoliłem sobie
zaingerować w samą reprodukcje chcąc uzysakać efekt większej głębi. I tu w tym
miejscu przyznaje że po czasie naszły mnie wątpliwości czy wogóle takie coś
jest dopuszczalne. Chodzi mi dokładnie o to czy w taki projektach dozwolan
jest inderencja w reprodukcje. Nie wiem jakie sa z tym zwiazane zasady, normy.
4. zbyt duża odleglość pomiedzy obrazem i górną krawędzią - co powoduje
"spadanie" obrazu
Jak w punkcie drugim :)
6. Czy Rembrandt napisał tą książke? Tak wygląda jakby rembrandt był autorem
ksiażki a wydalo je wydawnictwo "David de Jong" - trzeba to poprawić
7. Zastosowaleś 3 róźne fonty - ni jak nie odnoszące sie do tematu ksiazku i
obrazu - powinieneś dać jeden - dwa fonty i to najlepiej szeryfowe i
należace do jednej grupy. Kolor foontów bardzo agresywny. Muszisz wiedzieć
ze oko człowieka zawsze biegnie do punktów najwiekszego kontrastu - wiec jak
patrze na ten projekt to widze pierwsze imie i nazwisko autora
Jeśli chodzi o czcionki i wszytsko co jest z tym związane, to jest to dla mnie
na razie "dziewiczy swiat"
8. Zmieniłeś tytuł - taka ksiazka istniej i to byloby jej drugie wydanie
Nieświadomie, miałem wrażenie że przez to będzie bardziej atrakcyjne, ale fakt
pozostaje faktem, nie zastosowałem się do wytczycznych :)
Użyj Corela lepiej niz Adobe PS - bedzie łatwiej, pobaw sie czcionkami,
poszukaj nowych rozwiazań, sprawdz co buduje kompozycje a co ja niszczy.
Niech przyświeca Ci jedna idea "Im prosciej tym lepiej" Zrób to cwiczenie
jeszcze raz dla tego drugiego obrazu
Tu w tym miejscu chciałbym podziękować za to że chcecie, chociaż jednak chyba
bardziej pasuje , że chcesz poświęcać mi swój czas. W dzisiejszych czasach to
nie jest takie oczywiste i normalne. W sumie długo nie mogłem znaleźć kogoś
kto chciałby pomóc chociażby udzielając wskazówek. Tak zwyczajnie po prostu...
Dziękuje.... i biore się do dalszej pracy nad kolejnym zadaniem:) wieczorem
powinny juz być efekty.
Pozdr
Darek
sam34-Darek wrote:
Rafal <rafal_gr@vp.plnapisał(a):
| O i już widać jakiś krok który można ocenić, więc oceniamy:
| 1.Zrobileś efektowe tlo, które dziala bardziej na ososbe ogladającą
| niż sam obraz. Mówiąc inaczej tlo jest bardziej konkurencyjne niż to
| co jest ważniejsze - cyzli autoportret Rembrandta. Zgaś to tło -
| musisz je stłumic
Faktycznie, przeważyła tutaj chęć dodania czegoś od siebie ale
jednocześnie nawiązującego do reprodukcji. Mam jednak nadzieje, że
nie biorąc w tym przypadku pod uwage co powinno być mocniejszym
akcentem w tym projekcie, tło nie jest takie najgorsze ?
Wiesz prawda jest taka - jesli tlo wyglada dobrze na monitorze niekoniecznie
bedzie dobrze wyglądało w druku. Ogólnie zasada jest taka ze jesli nie wiesz
jak dany bajer - typu cien i gradient bedize dobrze wygladał po
wydrukowaniu - to lepeiej tego nie rób. Przykladem są efektowne cienie pod
literami w Corelu. Lanie wygladaja na monitorze a w druku już nie. Samo
robienie gradientów to też sztuka - pewnie sam dojdziesz kiedyś do tego
problemu:)
| 3. Dlaczego zastosowaleś takie rozmycie krawędzi tło - obraz - ono
| przeszkadza
No tak, prawdopodobnie wynika to z dwóch powodów. Pierwszy to to że
samo tło jest dość ostro rozmyte. Drugi być może wynika z tego że
pozwoliłem sobie zaingerować w samą reprodukcje chcąc uzysakać efekt
większej głębi. I tu w tym miejscu przyznaje że po czasie naszły mnie
wątpliwości czy wogóle takie coś jest dopuszczalne. Chodzi mi
dokładnie o to czy w taki projektach dozwolan jest inderencja w
reprodukcje. Nie wiem jakie sa z tym zwiazane zasady, normy.
Najcześciej nie modyfikujesz zdjęć - zwlaszcza obrazów:) Jedynie korekcja
potrzebna do druku danego zdjecia.
| 7. Zastosowaleś 3 róźne fonty - ni jak nie odnoszące sie do tematu
..............
Jeśli chodzi o czcionki i wszytsko co jest z tym związane, to jest to
dla mnie na razie "dziewiczy swiat"
Wiec polecam przestudiowanie kilku dobrych ksiązek na ten temat - są
dostepne w ksiegarniach - na prawde warto
| 8. Zmieniłeś tytuł - taka ksiazka istniej i to byloby jej drugie
| wydanie
Tu w tym miejscu chciałbym podziękować za to że chcecie, chociaż
jednak chyba bardziej pasuje , że chcesz poświęcać mi swój czas. W
dzisiejszych czasach to nie jest takie oczywiste i normalne. W sumie
długo nie mogłem znaleźć kogoś kto chciałby pomóc chociażby
udzielając wskazówek. Tak zwyczajnie po prostu... Dziękuje.... i
biore się do dalszej pracy nad kolejnym zadaniem:) wieczorem powinny
juz być efekty.
E tam- nie przesadzaj. Kazda osoba która tu dziala robi to dobrowolnie,
jelsi masz wiedzie która mozesz sie podzielić to dlaczego nie? Przykladem
super grupy dyskusyjnej jest pl.comp.dtp - nauczysz sie tam wiecje niz nawet
na bardzo zaawansowanych kursach - wiec polecam śledzenie wątków
Pozdr
Rafal
Fazi wrote:
Witam
Potrzebuje wszelkiego rodzaju informacji na temat macierzy dyskowych. Sposob
dzialania, podlaczenia producentow, firmy handlujace tego typu rzeczami.
Najpierw o macierzach.
Macierze dzielimy na
a) software'owe
b) hardware'owe
c) fullware'owe
Ad. a)
Np. RAID w WinNT, pewna odmiana jest rowniez mirroring w NetWare.
Inny przyklad to software CorelRAID (tak, TEN Corel!) - ale obecnie to
historia.
Zalety: cena - za male pieniadze mamy RAID x.
Wady wydajnosc, brak tzw. flexibility.
Ad. b) Inaczej "PCI to SCSI", dawniej EISA to SCSI
90 % rynku macierzy (na sztuki, bo nie na dolary :-))) )
Wiekszosc ludzi NIE ZNA innych macierzy.
Jest to specjalizowany kontroler (karta) SCSI (o innych zapomnij, choc
bywaly), zazwyczaj ma kilka kanalow (jesli dyski pracuja kazdy w
oddzielnym kanale, to mowimy o macierzy ORTOGONALNEJ - jest drozsza, ale
przy duzej ilosci dyskow wydajniejsza).
Do kontrolera jest dolaczony software: drivery do systemu i
oprogramowanie do zarzadzania macierza. Wiekszosc funkcji da sie jednak
zrealizowac poprzez menusy BIOSu karty. Podstawowe funkcje to
zdefiniowanie macierzy, ich reprezentacja dla systemu (widziane jako
jeden dysk badz kilka itp.). Tutaj nastepuja nawieksze zmiany (postep?),
widac najwieksze roznice pomiedzy modelami i producentami. Pamiec cache
na takiej karcie (ostatnio duze ilosci) nie zawsze zadowalajaco poprawia
jej wydajnosc, powinna byc PODTRZYMYWANA BATERYJNIE! (system dostaje
info o zapisie na HDD a zapis jest w RAMie...).
Ad c) Inaczej "SCSI to SCSI" oraz inne baaaardzo drogie.
System widzi taka macierz jako zwykly (duzy) HDD, badz kilka dyskow,
macierz stoi sobie obok, ma wlasny minisystem operacyjny (np AIX :-)))
), dyski wkladamy do macierzy. Czesto jest realizowany jako dyski do
systemow mainframe'owych (wowczas na zewnatrz nie ma SCSI tylko kanaly
ESCON, BUS'N'TAG, ostatnio FICON), rowniez jako SAN (Storage Area
Network).
Producentow jest wielu. Mozna ich podzielic na kilka kategorii.
Producenci kart (macierze typu b) ): MYLEX, DPT (zle opinie), RZADKO
Adaptec (chipy Adapteca wystepuja powszechnie na sterownikach
macierzowych, cale sterowniki MACIERZOWE od Adpateca sa malo
popularne.), inni znani, ostatnio sporo chlamu z Tajwanu.
Sa rozwiazania firmowe (HP, Compaq, Dell, IBM), kazdy z grupy cos lubi,
badz nie, bo jednemu nie zadzialalo, a drugiemu 4 serwery zadzialaly i
dzialaja. :-))) IMHO nie nalezy sie tym kierowac, a czym nalezy, to juz
temat na kolejne 2 strony maszynopisu. Czesto owe rozwiazania sa oparte
na OEMach np. Mylexa.
Czesc z tych firm i kilka innych oferuje rowniez rozwiazania z kat. c):
Digital (obecnie Compaq) Storage Works, Sun (nie pamietam nazwy), IBM
(duuzy asortyment), Comparex, Fujitsu, E=mc^2, StorageTek.
Sa to juz rozwiazania naprawde drogie (setki tysiecy $$$), ale np. RAMAC
oferuje pojemnosci rzedu 500-3000 GB, cache do 9GB, NVRAM kilka MB, 16
kanalow ESCON, podtrzymywanie bateryjne RAMu, dwustronne zasilanie
trojfazowe, macierze 13+2 lub 5+2 (awarii moga ulec 2 dyski NA RAZ !!!),
hot spare'y wspolne dla kilku macierzy, drenowanie dyskow przeznaczonych
do wymiany, wewnetrzna BARDZO SKUTECZNA kompresja dancyh. itd. itp.
RAIDy.
Macierz sie kupuje z dwoch powodow:
Pierwszy to niezawodnosc, czyli odpornosc na awarie jednego (dwoch)
dysku bez utraty danych. Jest kilka poziomow RAIDu 0,1,2,3,4,5 i szosty
niestandardowy (kazdy go inaczej nazywa, numerujei implementuje).
Druga przyczyna to WYDAJNOSC, zazwyczaj sporo wieksza od zwyklego dysku.
Nalezy bowiem zwrocic uwage, ze przy pojemnosciach rzedu kilkunastu -
kilkudziesieciu GB TANIEJ jest zastosowac mirroring (poj. dyskow 2n) niz
macierz (poj. dyskow n+1), bo oszczednosc na dyskach jest zjedzona przez
duzo drozszy kontroler. Ale jesze wydajnosc..
Uff!
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematuTK napisał(a) w wiadomości: ...
:iola wrote in message
[...]
:Ciekawy eksperyment. Bardziej od Waszych narzekań
:przemawia do mnie milczenie tych wszystkich, którzy tej
:"lepszej" starej wersji nie znają. Wiersz nie znalazł
:zainteresowanych czytelników - a więc jest nieudany.
Niekoniecznie milczenie musi oznaczać, że wiersz jest nieudany.
Istnieją inne argumenty, które mogą przemawiać za milczeniem.
Jeśli byłby naprawdę nieudany, z pewnością posypałyby się krytyki negatywne.
Ten wiersz jest niezrozumiany. A to nie znaczy nieudany.
Jest zagmatwany, nieczytelny, trudno domyślić się o co w nim chodzi.
:Trudno, porażka. Czy pierwszej wersji powiodłoby się
:lepiej na grupie? Może tak, może nie.
:Natomiast sądzę, że w Waszych oczach każda nowa i
:"ulepszona" wersja skazana chyba była na klęskę. Z
:różnych powodów. Pierwszy związany jest zapewne ze
:znanym faktem, że przyzwyczaiwszy się do jakiegoś
:przeboju każdą nową wersję odbieramy w pierwszym
:zetknięciu jak zgrzyt. To samo dotyczy remake'ów dobrych
:filmów - choćby nie wiem jak się starały, większość
:będzie wydziwiać: "a po co to tak, a dawniej było
:lepiej, a ten aktor tu się nie sprawdza, a ta
:czarno-biała wersja wyglądała szlachetniej" itp. Stare
:wersje po prostu zagnieżdżają się w nas i egoistycznie
:wydziobują wszelkich nowych przybyszy. Po drugie - nie
:należy zdradzać tajemnicy kuchni i rzadko zaglądanie do
:garów i wąchanie zlewów zaostrza apetyt. A tu tak
:dokładnie było; kolejne wersje obnażają tajemnice
:kuchni, odzierają wiersz z tej delikatnej magii,
:pokazują dobitnie, że to tylko literki z którymi autor
:może zrobić co mu się żywnie podoba. Czy nie mam racji?
No... w pewnym sensie masz rację. Ale nie do końca. Gdybym przyznała, że
"oryginał" (pozwól, że tak nazwę pierwszą wersję) jest lepszy tylko dlatego,
że był pierwszy musiałabym jednocześnie przyznać się do braku obiektywizmu.
A tak nie jest. Nie przyzwyczaiłam się zbytnio do tamtej "Rękawiczki", to
nie był wiersz, z którym byłaby specjalnie zaprzyjaźniona. Żeby porównać
wersje musiałam otworzyć dwa okna. Bez odrobiny sentymentu do oryginału
czytałam oba wiersze. Podobało mi się tamto wzruszenie ramion, dlatego nie
mogłam zaakceptować zastąpienia go kwantowym uśmiechem.
Zresztą wiesz... może przyślesz tutaj wersję poprzednią, może
obiektywniejsi:-) będą mogli ocenić. Oczywiście zrobisz jak uważasz. Ja
myślę, że to byłby prawdziwy eksperyment. Pozostali uczestnicy grupy zostaną
postawieni w sytuacji zupełnie odwrotnej niż ja, tzn. ich oryginałem będzie
wersja druga.
Spróbujesz?
iola
ps. Wcale nie narzekam;-)))
Diane Fahey
Muzyka na flet
____________________________________________
Sybryci nauczyli niektóre ze swych koni tańczyć
do dźwięków fletu. Skutkowało to nieraz zmieszaniem
na polu bitwy.
Bardziej niż błyszcząca bransoleta ze
stłoczonych tarcz, ów czarowny blask
odbity końskiej sierści dęba stanął
i omamił wroga... A w ich uszach
słodycz zwiewna wiatru zza wysokich drzew,
wtedy żołnierz zawstydzony łamie szyk,
na trzy, z lekkostopą bestią w parze
złamać gardy trans gotowi,
nieruchome gardy twarze, także włócznie
czekające w mężnych dłoniach,
jak kopyta zawieszone między
decyzjami, obserwują jeźdźca
i wierzchowca uskok, obrót i
natchnieni idą w ślady - rozbrojeni
przez obłędny widok, kiedy
walca rżnie centaur.
------
tłum. Jarek Łukaszewicz
Cały Ty :) Pamiętasz, jak tłumaczyłeś Bukowskiego?
as all my lovely women
(wives and lovers)
break like engines
into steam of sorrow
to be blown into eclipse;
-------
dupy moim wszystkim ukochanym
(żonom i kochankom)
pęknięte jak motory
dymały aby odparować
smutną ekliptyką
...a potem się zdenerwowałeś, gdy określiłem to słówkiem
zaczerpniętym z Twej polish version? Jako tłumacz zdajesz
się wierzyć, że dusza języka mieszka pod budką z piwem. W
tym masz zapewne rację, jednakże tylko w odniesieniu do
kubków smakowych ;).
Jednego nie można odmówić Twojej fletowej partyturze:
życia. W odróżnieniu od niektórych przysłanych tu
propozycji, u Ciebie słychać zgiełk bitewny, a nie szelest
papieru. Tyle że na tym stwierdzeniu wypadałoby zakończyć
pochwały. Z tekstem obchodzisz się bezceremonialnie jak
koniuszy ;). Gdyby blask miał dęba stanąć, autorka zapewne
umiałaby nadać rzeczy słowo. I po cóż pisać, że słodycz
wiatru jest "zwiewna"; to niby mogłaby być nieruchawa lub
ociężała? A "errant" znaczy "obłędny"? (czyli slangowo:
'niesamowity, wspaniały, ekscytujacy') Ten wiersz napisany
jest językiem ździebko kostycznym, wiele wyrażeń zahacza o
lub przynależy do stylu stricte formalnego, a gdyby
autorka chciała, bez trudu znalazłaby kolokwialne
odpowiedniki (immobilised, ambivalently). Czy to dobrze,
że nie znalazła - nie tłumaczowi oceniać.
Czyli ode mnie raczej trójczyna. A tak wewogle (i zupełnie
szeptem): muzyka fletowa, jeżeli akurat nie gra Ian
Anderson, mało mnie obchodzi. Przypiąłem się z dwóch
powodów; pierwszy - żeby post przysłany przez "drogą a."
nie stał taki samotny. A drugi? No, ciekaw jestem, jak (od
strony technicznej) będzie wyglądała Twoja odpowiedź ;))
Tomaszek
TK wrote:
Lonestar napisał(a) w wiadomości:
<7ff9mt$fb@sunsite.icm.edu.pl...
| TK napisał w wiadomości:
| Nie zgadzam się. Nie ma takiego bólu, którego czas nie
| potrafiłby zaleczyć. A wspomnienie o nim? Coś takiego
| nie istnieje.
| A szczęście? Staram się kolekcjonować piękne chwile a
| potem w długie zimowe wieczory wyjmuję je, odkurzam i
| przekładam do innej przegródki, niekiedy cmokając z
| zachwytu nad jakimś szczególnie udanym egzemplarzem.
Dla
| mnie to właśnie jest szczęście; nie te chwile same w
| sobie, bo gdy trwały - zwykle nie było czasu na
| kontemplację.
| Tomaszek
| Nie zgadzam się. Jesteś niekonsekwentny w drugą stronę.
| Dlaczego wspomnienie o szczęściu jest dla Ciebie
szczęściem
| a wspomnienie o bólu nie jest bólem? Upraszczając,
gdyby rekin
| odgryzał mi nogę też nie miałbym czasu na kontemplację.
| Dlaczego jesteś taki pewny, że nie ma takiego bólu,
którego czas nie
| potrafiłby zaleczyć? Nigdy nie mów nigdy!
| Pozdrawiam,
| Lonestar
Nie jestem niekonsekwentny w żadną stronę, tylko po
prostu mam inne zdanie niż autor tego cytatu. Nie
napisałem, że to brak czasu na kontemplację sprawia, że
wspomnienie o szczęściu jest szczęściem; sprawia raczej,
że chwilowe szczęście w danej chwili nie jest
szczęściem. Poza tym - zwykle psuje mi nastrój
świadomość żetosięzarazskończy; i niestety - zwykle tak
jest. :-)
Przykład z rekinem jest chybiony z dwóch powodów.
Pierwszy: w cytowanym powiedzeniu chodzi oczywiście o
ból psychiczny. Drugi: nie mamy receptorów fizycznego
szczęścia na skórze i w mięśniach, więc co za
porównanie.
Moją pewność w sprawie bólu-boleści opieram na opinii
słynnego amerykańskiego psychologa (pamiętam nazwisko,
ale nie jestem pewien pisowni, więc przemilczę),
światowego autorytetu w badaniach ludzkiej adaptacji do
ekstremalnego stresu. Otóż przebadał on znaczną ilość
przypadków (tak! dla niego to były po prostu
"przypadki"...) skrajnych tragedii takich, jak śmierć w
krótkim czasie dwojga nieletnich dzieci itp. i doszedł
(ku swojemu zaskoczeniu) do wniosku, że NIE MA TAKIEGO
BÓLU, KTÓREGO CZAS NIE POTRAFIŁBY ULECZYĆ. To tylko
kwestia tego czasu; niekiedy i dwóch lat trzeba, ale
zawsze wraca w końcu zdolność przeżywania radości,
dostrzegania komizmu, śmiechu i ogólnie - cieszenia się
życiem. Okrutne to może, ale i nieskończenie łaskawe
prawo przyrody, prawda?
Tomaszek
Drodzy mężczyźni !
Niezwykle mnie ucieszył fakt, że zacytowany przeze mnie fragment tak Was
poruszył. Ja jednak interpretuję to zupełnie inaczej. Co więcej nie
przekonują mnie badania (choćby największych autorytetów) sama bowiem
znam ludzi, w których ból pulsuje przez całe życie, raz bardziej raz
mniej dając się we znaki. Psychika ludzka jest tak złożona, że naprawdę
nie warto generalizować. Dla mnie wspomnienie szczęścia nie jest
szczęściem, bo "jedynym urokiem przeszłości jest to, że minęła". A kiedy
rozdrapuję rany, to nor,alne, że boli...
P.S. Wrażliwi faceci są ekstra, a wy wydajecie się takimi być.
Pozdrowionka.
Sylwia