Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • diakoniaslowa.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powrót do kraju





    Temat: zado z geografi
    1.


    Wykorzystanie ciepła geotermalnego do produkcji energii elektrycznej Wykorzystanie gorąca wydobywającej się lawy oraz ewentualnie magmy do ogrzewania pobliskich miejscowości, np poprzez wydrążenie otworów dostępu i dotarcia do kanału wulkanicznego. Najważniejszym składnikiem gazowym jest para wodna więc możliwe jest wykorzystanie jej w celach produkcji energii. Przede wszystkim jej źródła są niewyczerpywalne, zaś jej eksploatacja nie wpływa negatywnie na funkcjonowanie środowiska, a jeśli wpływa to w bardzo niewielkim stopniu (nieporównywalnym z energetyką konwencjonalną). Na świecie działają już tego rodzaju elektrownie, np. we Włoszech, Kalifornii, Nowej Zelandii, Japonii, Rosji, USA. Na największą skalę energia geotermalna wykorzystywana jest natomiast na Islandii; w stolicy- Reykjaviku istnieją całe dzielnice, do których ogrzewania wykorzystuje się jedynie energię wnętrza Ziemi.


    +

    1) tania energia
    2) niskie zanieczyszczenie powietrza

    -
    możliwość wybuchu wulkanu, chyba że są tojest tak zwany wulkan tarczowy, występujący na obszarach, gdzie płyty tektoniczne odsuwają się od siebie.

    2.



    Zaproponuj inwestycję związaną z turystyką na obszarze wulkanicznym podaj argumenty za i przeciw


    Budowa hoteli, dróg, atrakcji, portów lotniczych w pobliżu wulkanu i promocja w mediach

    +
    1) Finansowy zastrzyk gotówki dla regionu
    2) Przyciągnięcie kolejnych inwestycji i Promocja kraju

    -
    1) niebezpieczeństwo wybuchu - konieczność prowadzenia laboratorium oraz niezwykle zorganizowanych i licznych grup.



    3.




    Dzień 1:
    Wylot z Warszawy. Przylot do Miasta Meksyk. Przywitanie na lotnisku. Dojazd do hotelu. Kolacja i nocleg.



    Dzień 2: MIASTO MEKSYK
    Msza Święta w parafii Matki Boskiej Częstochowskiej w MEKSYKU. Zwiedzanie Miasta Meksyk: Muzeum Antropologiczne, starówka, Zocalo, Pałac Prezydencki, Katedra. Powrót do hotelu. Kolacja i nocleg.

    Dzień nr 3: PUEBLA - TENANGO DEL AIRE
    Śniadanie. Przejazd malowniczą trasą przy wulkanach Popocatepetl i Ixtacihuatl do „miasta aniołów” - PUEBLA. Popocatépetl powstał w trzeciorzędzie. W jego kraterze o średnicy około 600 metrów znajdują się złoża siarki. Wulkan wznosi się powyżej granicy wiecznego śniegu, która przebiega na wysokości 4300 m n.p.m., lecz ze względu na działalność wulkaniczną i towarzyszącemu jej wydzielaniu się ciepła nie powstały tam lodowce. Zwiedzanie Katedry oraz kościoła Santo Domingo. Przejazd do prowadzonego przez polskich księży Palotynów Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w TENANGO DEL AIRE. Msza Święta. Kolacja i nocleg.

    Dzień nr 4 : VERACRUZ
    Śniadanie. Wylot do Veracruz i zakwaterowanie. Wyjazd autobusem w okolice wulkanu Orizaba. Orizaba czynnego wulkanu będącego najwyższym szczytem Meksyku i całej Ameryki Środkowej. Jest położony w południowej części kraju, 120 km na zachód od miasta Veracruz, na granicy stanów Veracruz i Puebla. Stanowi wschodni koniec łańcucha górskiego o nazwie Eje Volcánico Transversal.



    Dzień 5: TEOTIHUACAN zawiedzanie piramid TEOTIHUACAN: Piramida Słońca, Piramida Księżyca,Kolacja pod piramidami. Nocleg.

    Dzień 6: Transfer na lotnisko i odprawa celna


    Dzień 7
    Powrót do kraju.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Ktoś mi to podrzucił - dobre ...
    DZIENNIK SZEFA RADY NADZORCZEJ

    Poniedziałek: Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat. Za stara.
    Wtorek: Dzisiaj zaczyna się szkolenie w Kapsztadzie. Samolot do RPA
    nie chciał czekać na mnie 4 godziny. Poleciałem do RPA z dachu mego
    biurowca śmigłowcem.
    Środa: Podróż trochę się przeciąga. Międzylądowanie w Paryżu.
    Faktycznie, to nie kasztany są najlepsze na placu Pigalle.
    Czwartek: Tankowanie w Kairze. Śmigłowiec wypił 1000 litrów. Ja tylko
    7. Naród nieużyty. Kazałem by przynieśli do mnie piramidy. Nie
    chcieli. Podobno są bardzo duże. A na zdjęciach mają tylko kilka
    centymetrów.
    Piątek: Spotkałem kumpli w Kapsztadzie. Szkolenie jest OK. Tankuję już
    od poniedziałku. Sobota: Kumpel z RPA ma urodziny. Jest prezesem
    kopalni diamentów. Dałem mu w prezencie helikopter. Nie będę ciągnął
    złomu z powrotem ze sobą.
    Niedziela: Niestety szkolenie się kończy. A zapowiadało się
    fantastycznie.
    Poniedziałek: Prezes od diamentów obiecał mi w rewanżu sekretarkę.
    Podobno jest ciemna. Co tam, wszystkie sekretarki są ciemne. Dorzucił
    kilo diamentów. Fajny kumpel.
    Wtorek: Powrót do kraju. Tym razem rejsowym samolotem, niestety.
    Żadnego międzylądowania.
    Środa: Rozpakowałem sekretarkę. Okazało się, że jest ciemna dosłownie.
    Zmieniłem wyposażenie biura. Wszystkie meble czarne.
    Czwartek: Okazało się, że kolorystycznie jest wszystko w porządku, ale
    sekretarka zna tylko angielski i bantu. Zatrudniłem tłumacza. Wszystko
    pójdzie w koszty.
    Piątek: Dzisiaj moje urodziny. Dostałem od Zarządu nowy helikopter.
    Ten poprzedni miał już rok. Sekretarka się stara, ale mówi, że
    paznokcie jej przeszkadzają w pisaniu.
    Sobota: Próbny lot nad Warszawą. Kazałem obniżyć Pałac Kultury. Za
    bardzo przeszkadza w lataniu.
    Niedziela: Jak to dobrze, że dziś niedziela. Trochę wytchnienia po
    tygodniu kieratu. A może wziąć urlop?
    Poniedziałek: Posiedzenie Zarządu. Skandal. Chcą mi obniżyć pensję o
    10% - wychodzi, że o 10 tysięcy. Jak ja zwiążę koniec z końcem? Nawet
    na paliwo do BMW nie starczy.
    Wtorek: Zmieniłem Zarząd. Ten poprzedni był już stary. Miał już rok.
    Środa: Delegacja załogi. Jak ja tego nie lubię. Marudzili, że od pół
    roku nie dostają pensji. Jakby nie wiedzieli, że ledwo wiążę koniec z
    końcem.
    Czwartek: Delegacja z Chin. Gadają trochę niezrozumiale. Ale
    najważniejsze, że dali mi w prezencie nową sekretarkę. Ta czarna już
    się trochę zużyła. Skąd ja wezmę żółte meble?
    Piątek: Trochę kłopotów z Chinką. Okazało się, że zna tylko chiński.
    No i trochę japońskiego. Skąd ja wezmę tłumacza? Nadal brak koncepcji
    w sprawie mebli. Chyba po prostu zmienię marmury w budynku na
    jaśniejsze. Pójdzie w koszty.
    Sobota: Praca prezesa nigdy się nie kończy. Zrobiłem uroczysty bankiet
    z nowym Zarządem. Zamówiłem TIR trunków. Starczyło. Pójdzie w koszty.
    A złośliwi śpiewają: "Niech żyją nam prezesi przez szereg długich lat.
    Gdy prezesi piją, w gorzelni wódki brak". Owszem z pierwszą częścią
    się całkowicie zgadzam. Ale druga? -Oczerniają na każdym kroku.
    Niedziela: Dziś tylko trzy słowa. Kac, kac, kac.

    Ciąg dalszy życie dopisze,

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Z życia prezesa
    PONIEDZIALEK: Musze zmienic sekretarke. Skonczyla 19 lat. Za stara .
    WTOREK: Dzisiaj zaczyna sie szkolenie w Kapsztadzie. Samolot do RPA nie
      czekac na mnie 4 godziny. Polecialem do RPA z dachu mego biurowca
      smiglowcem .
    SRODA: Podróz troche sie przeciaga. Miedzyladowanie w Paryzu .
    Faktycznie,
      to nie kasztany sa najlepsze na placu Pigalle .
    CZWARTEK: Tankowanie w Kairze. Smiglowiec wypil 1000 litrów.
      Ja tylko 7. Naród nieuzyty. Kazalem by przyniesli do mnie piramidy.
      Nie chcieli. Podobno sa bardzo duze. A na zdjeciach maja tylko kilka
      centymetrów .
    PIATEK: Spotkalem kumpli w Kapsztadzie. Szkolenie jest O.K .Tankuja juz
      od poniedzialku .
    SOBOTA: Kumpel z RPA ma urodziny. Jest prezesem kopalni
      diamentów. Dalem mu w prezencie helikopter. Nie bede ciagnal zlomu z
      powrotem ze soba .
    NIEDZIELA: Niestety szkolenie sie konczy. A zapowiadalo sie
    fantastycznie
    PONIEDZIALEK: Prezes od diamentów obiecal mi w rewanzu
      sekretarke. Podobno jest ciemna. Co tam, wszystkie sekretarki sa
    ciemne.
      Dorzucil kilo diamentów. Fajny kumpel .
    WTOREK: Powrót do kraju. Tym razem rejsowym samolotem niestety. Zadnego
      miedzyladowania .
    SRODA: Rozpakowalem sekretarke. Okazalo sie, ze jest ciemna doslownie
      Zmienilem wyposazenie biura. Wszystkie meble czarne .
    CZWARTEK: Okazalo sie, ze kolorystycznie jest wszystko w porzadku, ale
      sekretarka zna tylko angielski i bantu. Zatrudnilem tlumacza .Wszystko
      pójdzie w koszty .
    PIATEK: Dzisiaj moje urodziny. Dostalem od Zarzadu nowy helikopter. Ten
      poprzedni mial juz rok .
    SOBOTA: Próbny lot nad Warszawa. Kazalem obnizyc Palac Kultury. Za
      bardzo przeszkadza w lataniu.
    NIEDZIELA: Jak to dobrze, ze dzis niedziela.Troche wytchnienia po
      tygodniu kieratu .
    PONIEDZIALEK: Posiedzenie Zarzadu. Skandal. Chca mi obnizyc pensje o
      10% - wychodzi, ze o 10 tysiecy. Jak ja zwiaze koniec z koncem?
    WTOREK: Zmienilem Zarzad. Ten poprzedni byl juz stary. Mial juz rok .
    ŚRODA: Delegacja zalogi. Ach jak ja tego nie lubie .Marudzili, ze od pól
      roku nie dostaja pensji. Jakby nie wiedzieli, ze ledwo wiaze koniec z
      koncem .
    CZWARTEK: Delegacja z Chin. Gadaja troche niezrozumiale. Ale
      najwazniejsze, ze dali mi w prezencie nowa sekretarke. Ta czarna juz
    sie
      troche zuzyla. Skad ja wezme zólte meble?
    PIATEK: Troche klopotów z Chinka. Okazalo sie, ze zna tylko chinski. No
      i troche japonskiego. Skad ja wezme tlumacza? Chinka egzamin w lózku z
    dala
      celujaco .
    SOBOTA: Praca prezesa nigdy sie nie konczy. Zrobilem uroczysty bankiet
      nowym Zarzadem. Zamówilem TIR trunków. Starczylo.Pójdzie w koszty. A
      zlosliwi spiewaja: "Niech zyja nam prezesi przez szereg dlugich lat
    Gdy
      prezesi pija w gorzelni wódki brak". Owszem z pierwsza czescia sie
      calkowicie zgadzam. Ale druga? - Oczerniaja na kazdym kroku .
    NIEDZIELA: Dzis tylko trzy slowa. Kac, kac, kac . Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dom swiateczny!


    Regulamin pracy na stanowisku administratora vel 12 przykazań admina.


    To chyba 12 przykazań pantoflarza, a szefa trzeba zaminić na żonę...
    admin kolego to jest taki ktoś: http://greybrow.iq.pl/POPR/

    A co do szefa/prezesa, to znalazłem jego dziennik ;-)

    PONIEDZIAŁEK: Muszę zmienić sekretarkę. Skończyła 19 lat. Za
    stara.

    WTOREK: Dzisiaj zaczyna się szkolenie w Kapsztadzie. Samolot do
    RPA nie chciał czekać na mnie 4 godziny. Poleciałem do RPA z
    dachu mego biurowca śmigłowcem.

    ŚRODA: Podróż trochę się przeciąga. Międzylądowanie w Paryżu.
    Faktycznie, to nie kasztany są najlepsze na placu Pigalle.

    CZWARTEK: Tankowanie w Kairze. Śmigłowiec wypił 1000 litrów. Ja
    tylko 7. Naród nieużyty. Kazałem by przynieśli do mnie piramidy.
    Nie chcieli. Podobno są bardzo duże. A na zdjęciach mają tylko
    kilka centymetrów.

    PIĄTEK: Spotkałem kumpli w Kapsztadzie. Szkolenie jest O.K.
    Tankują już od poniedziałku.

    SOBOTA: Kumpel z RPA ma urodziny. Jest prezesem kopalni
    diamentów. Dałem mu w prezencie helikopter. Nie będę ciągnął
    złomu z powrotem ze sobą.

    NIEDZIELA: Niestety szkolenie się kończy. A zapowiadało się
    fantastycznie.

    PONIEDZIAŁEK: Prezes od diamentów obiecał mi w rewanżu
    sekretarkę. Podobno jest ciemna. Co tam, wszystkie sekretarki są
    ciemne. Dorzucił kilo diamentów. Fajny kumpel.

    WTOREK: Powrót do kraju. Tym razem rejsowym samolotem niestety.
    Żadnego międzylądowania.

    ŚRODA: Rozpakowałem sekretarkę. Okazało się, że jest ciemna
    dosłownie. Zmieniłem wyposażenie biura. Wszystkie meble czarne.

    CZWARTEK: Okazało się, że kolorystycznie jest wszystko w
    porządku, ale sekretarka zna tylko angielski i bantu. Zatrudniłem
    tłumacza. Wszystko pójdzie w koszty.

    PIĄTEK: Dzisiaj moje urodziny. Dostałem od Zarządu nowy
    helikopter. Ten poprzedni miał już rok. Sekretarka się stara, ale
    mówi, że paznokcie jej przeszkadzają w pisaniu. Dobrze, że nie
    przeszkadzają w czym innym.

    SOBOTA: Próbny lot nad Warszawą. Kazałem obniżyć Pałac Kultury.
    Za bardzo przeszkadza w lataniu.

    NIEDZIELA: Jak to dobrze, że dziś niedziela. Trochę wytchnienia
    po tygodniu kieratu. A może wziąć urlop ?

    PONIEDZIAŁEK: Posiedzenie Zarządu. Skandal. Chcą mi obniżyć
    pensję o 10% - wychodzi, że o 10 tysięcy. Jak ja zwiążę koniec z
    końcem? Nawet na paliwo do BMW nie starczy ...

    WTOREK: Zmieniłem Zarząd. Ten poprzedni był już stary. Miał już
    rok.

    ŚRODA: Delegacja załogi. Ach jak ja tego nie lubię. Marudzili, że
    od pół roku nie dostają pensji. Jakby nie wiedzieli, że ledwo
    wiążę koniec z końcem.

    CZWARTEK: Delegacja z Chin. Gadają trochę niezrozumiale. Ale
    najważniejsze, że dali mi w prezencie nową sekretarkę. Ta czarna
    już się trochę zużyła. Skąd ja wezmę żółte meble?

    PIĄTEK: Trochę kłopotów z Chinką. Okazało się, że zna tylko
    chiński. No i trochę japońskiego. Skąd ja wezmę tłumacza? Chinka
    egzamin w łóżku zdała celująco. Nadal brak koncepcji w sprawie
    mebli. Chyba po prostu zmienię marmury w budynku na jaśniejsze.
    Pójdzie w koszty.

    SOBOTA: Praca prezesa nigdy się nie kończy. Zrobiłem uroczysty
    bankiet z nowym Zarządem. Zamówiłem TIR trunków. Starczyło.
    Pójdzie w koszty. A złośliwi śpiewają: "Niech żyją nam prezesi
    przez szereg długich lat. Gdy prezesi piją w gorzelni wódki
    brak". Owszem z pierwszą częścią sie całkowicie zgadzam. Ale
    druga? - Oczerniają na każdym kroku.

    NIEDZIELA: Dziś tylko trzy słowa. Kac, kac, kac.

    PONIEDZIAŁEK: Graliśmy z kumplami w pokera. Wygrałem nową
    sekretarkę, podobno Rosjanka. No, kondycję to ona ma... tylko że
    pobiły się z tą Chinką. Nie wiem o co, przecież zaspokajam je
    obydwie. Ta nowa ma niestety podbite oko. Trzeba będzie załatwić
    L4, i pchnąć ją na plastykę twarzy ... Na szczęście nie będzie z
    tym problemu, w końcu jestem szefem Kasy Chorych.

    WTOREK: Nowa sekretarka chyba juz nie zdarzy z ta operacja
    twarzy. Dowiedzialem sie ze przenosza mnie na prezesa ORLENu.
    Trudno, jakos to zniose. Ten Orlen to podobno ma cos z ropa
    naftowa wspolnego wiec moze wreszcie jakos zwiaze koniec z koncem
    a przy okazji powieksze zbiornik paliwa w bmw. Ciekawe na co
    helikoptery lataja i czy bedzie wiecej szkolen. Byle nie do
    Kapsztadu bo juz mi sie znudzil.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Refleksje z jazdy...
    Hej,

    W zeszlym tygodniu pojechalem swoim zlomem do Szwajcarii (Zurych), przez
    Germanie... Oto krotkie refleksje:

    1) Benzyna (/Pb 95) w Orlenie na Szybowcowej we Wrocku jest chrzczona jak
    przez ruskiego popa. Przed wyjazdem zatankowalem na full na Orlenie. Kolejne
    tankowanie w Niemczech (/Pb 95) przy stanie zbiornika ok 5litrow - silnik
    ewidentnie zrobil sie cichszy, a samochod zwawiej podjezdzal pod gorki, az
    chcialo sie jechac. Cena benzyny zabija 2.05DM. Kolejne tankowanie pod
    Zurychem (pro forma), cena benzyny smiesznie niska - 1.35CHF.

    2) Niemcy standardowo - pelna kultura. Mozna kalibrowac predkosciomierze na
    ograniczeniach predkosci. Widac, ze ludzie mysla jezdzac po autostradach.
    Zasuwam lewym pasem (160kmh) i wyprzedzam jakiegos zloma, na dupe podjezdza
    mi porszawka. Zero mrugania, trabienia itd. Na prawym pasie robi sie luka na
    ok. 10 sekund jazdy. Wskakuje w nia i teoretycznie powinienem juz hamowac,
    aby nie wjechac w dupe jadacemu na tym pasie. Porszawka daje zdrowo po
    garach i za 3 sekundy moge wracac na lewy. I tak przez cala droge (tzn.
    standardowe zachowanie na autostradzie - dojechanie, poczekanie na zjazd i
    rura, aby umozliwic powrot). Zadnej "chamowy".. W wypadku korkow
    dojezdzajacy wlaczaja awaryjne - wiadomo co sie dzieje... Jazda przez cale
    Niemcy (850km) mniej stresujaca niz jazda do granicy w Polsce (160km).

    A przy okazji duze nie-pozdrowienia dla czerwonego Renault 19 SGL*, ktory
    pokochal lewy pas robiac totalny korek na odcinku od Norynbergi do Chemnitz.
    Panie, te wasze 120-130kmh to maja ciezarowki na prawym pasie.

    3) Szwajcaria - mozna zwariowac. Zabudowany 50kmh, niezabudowany 80kmh,
    autostrady 120kmh. Jezuu tyle samochodow sie marnuje, ale nikt nie jedzie
    nawet o 5kmh wiecej niz pozwalaja. Totalny szok - porzadek nie do uzyskania
    w Polsce. Na wjezdzie do Szwajcarii totalne "trzepanie" samochodu - kurde
    juz myslalem, ze mi silnik rozloza i beda patrzec do cylindrow. Autostrady
    platne - 41CHF poszlo sie walic....

    Zurych - ufff. Miasto, w ktorym mozna zginac. Samochody przyprawiaja o
    zawrot serca - srednia wiekowa ok. 3 lata (jako ciekawostka - jezdzi duzo
    Alf). Parkowanie - wszedzie platne. W poblizu centrum platne (od 9.00 do
    21.00) od 5CHF za 2godziny ;( Miasto pieszych - nalezy przepuszczac
    pieszych, gdy tylko podejda do pasow. Policja robi porzadek z myslacymi
    inaczej.

    4) Ciekawostka1: w rejonie Stuttgartu jade za Daewoo Matizem - predkosc
    utrzymywana 150-155kmh. No comments, samochod prawie fruwa, bo wieje silny
    boczny wiatr...

    5) Ciekawostka2: Na poludniu Niemiec (poludniowy Bayern) jezdzi pelno
    Smartow. Srednia predkosc 130-135kmh. Fajnie to wyglada - samochod bez
    przodu, na oponach jak zyletki...

    6) Sobota wieczor - powrot do kraju - knajpa za Zgorzelcem. Pan z oblesna
    rodzinka siedzi i pije dwa piwka (2x0,5). Wracaja do samochodu (na
    niemieckich blachach z Goerlitz) i szefunio "ostatni raz" laduje sie za
    kierownice. Szybki telefon na 112, czas dojazdu wladzy ok. 5 minut, pan juz
    dalej nie jedzie... Nawet nie mam wyrzutow...

    7) Powrot dziurostrada do Wrocka. Kayaba to chyba dobra firma - amorki
    wytrzymaly, gorzej ze mna. W niedziele nie moge wejsc do samochodu, chce mi
    sie rzygac na kazdym dolku.

    8) Krotka statystyka: najechane w dwie strony 2,5kkm, 4 osoby+ pelny
    bagaznik, predkosc w Niemczech srednio trzymane 145-155 kmh (w porywach do
    170kmh), zuzycie
    srednie 7,2 litra/100km - lol jestem w szoku.

    Pozdrawiam
    Tomek

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Refleksje z jazdy...


    1) Benzyna (/Pb 95) w Orlenie na Szybowcowej we Wrocku jest chrzczona jak
    przez ruskiego popa. Przed wyjazdem zatankowalem na full na Orlenie.
    Kolejne
    tankowanie w Niemczech (/Pb 95) przy stanie zbiornika ok 5litrow - silnik
    ewidentnie zrobil sie cichszy, a samochod zwawiej podjezdzal pod gorki, az
    chcialo sie jechac.


    Ja miałem podobne wrażenie gdy w miejsce czeskiej benzyny pojawiła się w
    zbiorniku mojego Tipo austriacka (a potem i włoska) nonPb95 - te 78KM jakoś
    wtedy wyraźnie odżyło


    2) Niemcy standardowo - pelna kultura. Mozna kalibrowac predkosciomierze
    na
    ograniczeniach predkosci. Widac, ze ludzie mysla jezdzac po autostradach.
    Zasuwam lewym pasem (160kmh) i wyprzedzam jakiegos zloma, na dupe
    podjezdza
    mi porszawka. Zero mrugania, trabienia itd. Na prawym pasie robi sie luka
    na
    ok. 10 sekund jazdy. Wskakuje w nia i teoretycznie powinienem juz hamowac,
    aby nie wjechac w dupe jadacemu na tym pasie. Porszawka daje zdrowo po
    garach i za 3 sekundy moge wracac na lewy. I tak przez cala droge (tzn.
    standardowe zachowanie na autostradzie - dojechanie, poczekanie na zjazd i
    rura, aby umozliwic powrot). Zadnej "chamowy".. W wypadku korkow
    dojezdzajacy wlaczaja awaryjne - wiadomo co sie dzieje... Jazda przez cale
    Niemcy (850km) mniej stresujaca niz jazda do granicy w Polsce (160km).


    Za wyjatkiem tego pierwszego (kalibrowania liczników na ograniczeniach) to
    samo mogę powiedzieć o Włochach - lewy pas autostrady służy albo do
    szybkiego i sprawnego wyprzedzania albo do jazdy przy V200km/h. Podobnie
    jak Ciebie porszak, mnie doszło pod Mediolanem piękne lamborgini diablo.


    3) Szwajcaria - mozna zwariowac. Zabudowany 50kmh, niezabudowany 80kmh,
    autostrady 120kmh. Jezuu tyle samochodow sie marnuje, ale nikt nie jedzie
    nawet o 5kmh wiecej niz pozwalaja. Totalny szok - porzadek nie do
    uzyskania
    w Polsce.


    Do uzyskania :-) - jakbyś miał podobnej wielkości mandaty i skuteczność
    policji.


    Na wjezdzie do Szwajcarii totalne "trzepanie" samochodu - kurde


    O a to ciekawe - gdy jechliśmy przez Szwajcarię do Liwinio zapytali się
    jedynie o papierosy, ale nigdzie nie zaglądali (nawet w paszporty)


    juz myslalem, ze mi silnik rozloza i beda patrzec do cylindrow. Autostrady
    platne - 41CHF poszlo sie walic....


    Niestety :-(


    4) Ciekawostka1: w rejonie Stuttgartu jade za Daewoo Matizem - predkosc
    utrzymywana 150-155kmh. No comments, samochod prawie fruwa, bo wieje silny
    boczny wiatr...


    Pewnie na polskich blachach...


    6) Sobota wieczor - powrot do kraju - knajpa za Zgorzelcem. Pan z oblesna
    rodzinka siedzi i pije dwa piwka (2x0,5). Wracaja do samochodu (na
    niemieckich blachach z Goerlitz) i szefunio "ostatni raz" laduje sie za
    kierownice. Szybki telefon na 112, czas dojazdu wladzy ok. 5 minut, pan
    juz
    dalej nie jedzie... Nawet nie mam wyrzutow...


    Popieram,
    Ale jak rozumiem, to był Niemiec.... ciekawe, czy obcokrajowcom też
    zabierają w takiej sytuacji prawko?

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Refleksje z jazdy...
    Czesc refleksji dotyczaca Szwajcarii :

    Kolejne tankowanie pod
    Zurychem (pro forma), cena benzyny smiesznie niska - 1.35CHF.


    Ja akurat tankuje w Genewie na Shellu po 1.34, polowa przygranicznego
    departamentu Ain we Francji tankuje w Szwajcu, druga polowa ma Diesle i
    tankuje we Francji
    (w Szwajcarii ON sporo drozszy od 95)

    3) Szwajcaria - mozna zwariowac. Zabudowany 50kmh, niezabudowany 80kmh,


    niezupelnie i nie wszedzie, czesto 60/90 jak u nas, a na autostradzie czsto
    tez 100
    (tunele, zakrety, miejsca gdzie z boku wieje)
    Sasiednia Francja ma lepsze od Szwajcarow nawierzchnie, i wyzsze
    ograniczenia,
    na dodatek mniej paranoi radarowej, czyli wszyscy jezdza duzo szybciej.

    autostrady 120kmh. Jezuu tyle samochodow sie marnuje, ale nikt nie jedzie
    nawet o 5kmh wiecej niz pozwalaja.


    Szwajcarzy jak wiadomo dziela sie na tych ktorzy juz raz w zyciu zaplacili
    mandat,
    i tych ktorzy jezszcze nie zaplacili - pierwsi przy ograniczeniu do 120 jada
    115, drudzy 125 ;)
    Czesto to tak wyglada.
    A serio - kanton genewa ma powierzchnie polskiego powiatu (nie za duzego), a
    jest w nim 296 (sic!)
    automatycznych radarow robiacych zdjecia przekraczaczom ;) predkosci. Oprocz
    tego jezdza wideoradary.
    Odcinkiem na ktorym jezdza szybciej jest autostrada Lozanna-Genewa, zdarza
    sie w niedzielne popoludnie ze prawy pas
    (ten wolniejszy - podpowiem obserwatorom niektorych polskich ulic ;)) jedzie
    130-140.
    Akurat na tym odcinku bywa tloczno, a na dodatek nie ma tam stalego
    autoradaru, czasem tylko wideowcy sie kreca.
    A mandaty maja solidne, za przekroczene mniej wiecej 100CHF/5km powyzej. W
    wypadku przekroczenia w
    zabudowanym wiecej niz o 20 ciezko sie wybronic przed zatrzymaniem na cza
    jakis prawa jazdy.
    Skad inad bardzo pedagogiczna kara (IMHO) - zabrac prawo jazdy na dwa
    tygodnie, niech facet poczuje
    jak mu bez samochodu niewygodnie.

    Totalny szok - porzadek nie do uzyskania
    w Polsce. Na wjezdzie do Szwajcarii totalne "trzepanie" samochodu - kurde
    juz myslalem, ze mi silnik rozloza i beda patrzec do cylindrow.


    No zobacz, a mnie przez trzy miesiace raz paszport sprawdzili na granicy, a
    przejezdzam granice F-CH
    co najmniej 4 razy dziennie (pracuje w CH, mieszkam w F), jest tu w okolicy
    nawet tzw. przejscie wolnej drogi - bez obsady,
    czasem tylko w nocy stoi radiowoz. Ale mam francuskie blachy z departamentu
    przy granicy, moze dlatego.
    Zdarzylo mi sie ze mnie celnik opieprzyl i zapytal po co sie zatrzymuje, jak
    za mna sa samochody, korek robie czy co ...

    Autostrady
    platne - 41CHF poszlo sie walic....


    I tak taniej niz we Francji, placisz 40 za caly rok jezdzenia autostradami,
    chociaz przydalyby sie krotkoterminowe.
    We Francji placisz 30FF /7.5 CHF za przejechanie RAZ 80 km autostrada do
    Chamonix z Annemasse (dzielnica Genewy po francuskiej stronie)
    Z powrotem tak samo, no comments, nie dziwi mnie ze Francuzi maja rowniejszy
    asfalt.


    Zurych - ufff. Miasto, w ktorym mozna zginac. Samochody przyprawiaja o
    zawrot serca - srednia wiekowa ok. 3 lata (jako ciekawostka - jezdzi duzo
    Alf). Parkowanie - wszedzie platne. W poblizu centrum platne (od 9.00 do
    21.00) od 5CHF za 2godziny ;( Miasto pieszych - nalezy przepuszczac
    pieszych, gdy tylko podejda do pasow. Policja robi porzadek z myslacymi
    inaczej.


    Wszystkie miasta (te wieksze) maja platne parkingi w centrum , a czesto nie
    tylko w centrum.
    Kazda prawie wiocha ma parking podziemny, w normalne dni tygodnia taryfy
    zabijaja, w weekendy jest
    troche taniej, czasem w weekendy jest za darmo (Lozanna, parking przy porcie
    jachtowym).
    Spotkalem ze w cenie parkingu jest wliczony dzienny bilet komunikacji
    miejskiej, w sumie sie oplaca.


    5) Ciekawostka2: Na poludniu Niemiec (poludniowy Bayern) jezdzi pelno
    Smartow. Srednia predkosc 130-135kmh. Fajnie to wyglada - samochod bez
    przodu, na oponach jak zyletki...


    Nie takie znowu zyletki, zdaje sie 185 szerokosci, a ze przodu nie ma to
    prawda , i ciekawe jak na wietrze ...


    6) Sobota wieczor - powrot do kraju - knajpa za Zgorzelcem. Pan z oblesna
    rodzinka siedzi i pije dwa piwka (2x0,5). Wracaja do samochodu (na
    niemieckich blachach z Goerlitz) i szefunio "ostatni raz" laduje sie za
    kierownice. Szybki telefon na 112, czas dojazdu wladzy ok. 5 minut, pan
    juz
    dalej nie jedzie... Nawet nie mam wyrzutow...


    SLUSZNIE
    Szwajcarzy i Francuzi maja normy ktore pozwalaja na piwo 0.33 i za
    kierownice,
    i dobrze, ale litr to juz daje w pale...

    Pozdrawiam serdecznie z pogody pod psem w Genewie (okolicach)

    Michal Dwuznik

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zapraszam serdecznie na 1279 odcinek serialu "Akcyza"
    W rolach głównych:
    Ja
    Ford Transit
    Masa chamskich ludzi

    A wiec bylo to tak...

    Dnia 20ktoregostam kwietnia trafila mi sie niebywala okazja wyjazdu do
    naszych zachodnich sasiadow w poszukiwaniu auta marzen. Przejazd mialem za
    darmo, wiec mysle sobie - co mi tam, najwyzej zaplace za bilet powrotny jak
    nic nie znajde... i pojechalem. Po 12 godzinach jazdy dotarlem na miejsce -
    okolice stutgartu. Byla ladna pogoda wiec po godzinie odpoczynku ruszylem na
    poszukiwania. Okazuje sie ze w niemczech nie ma niemcow :) auto kupisz od
    ruska turka albo polaka :) Po komisach przejechalem jakis 400 km. Wszystkie
    "super wozy" okazaly sie ruinami ktorych normalny czlowiek nie kupi (czekaly
    na zakup hurtowy do komisu w polsce czy dzies ...) Targowac sie nie dalo...
    Wreszcie po 4 dniach znalazlem. Nie byl to moze szczyt techniki, ale mnie
    cieszyl :) 1300ojro - 100 na umowie, powrot do kraju na czarnych blachach
    (auto "dostal" moj szwagier i sprzedal mi, ja przyjechalem do kraju na jego
    tablicach i odeslalem mu je aurokarem) Wracajac do kraju (1100km w 13
    godzin) zrobilem sobie przerwe na siku. Wsiadam spowrotem do autka, jedynka
    i rura na rozbiegowke, wlanczam kierunkowskaz i nabieram predkosci, widze w
    lusterku tira na pasie na ktory mam zamiar wskoczyc(reszta pasow wolnych)
    Normalnym odruchem NORMALNEGO kierowcy w tamtych stronach jest chwilowy
    zjazd na lewy pas co by ulatwic wyjazd a tu zonk - mruganie swiatlami +
    trabienie. Prawie na pasie zieleni wyladowalem. Tir przelecial jakies 10 cm
    odemnie jakies 100km/h patrze na rejstracie ..ojczyzna wzywa PL :/ WI....
    moglem sie spodziewac... I tak sobie spokojnie poginalem dalej w kierunku
    granicy. W baku coraz bardziej sucho, mysle - w dresden sobie zatankuje. 10
    km przed dresden oberwanie chmury i wlekace sie tiry prawym pasem. Zaalezalo
    mi na czasie wiec zaczolem je wyprzedzac no i sie zagalopowalem. Nad jednym
    z wyprzedzanych tirow zobaczylem logo stacji benzynowej - ostatniej stacji
    benzynowej przed granica.
    Mysle - dam rade :) ale ja naiwny jestem :) Ostatnia gorka przed granica...
    i koniec jazdy. Myslalem ze sie rozplacze (nie znam jezyka, nie mialem mapy)
    w akcie desperacji zaczalem lapac stopa :) Po 15 min machania zatrzymalo sie
    3 polakow w transicie Mowie "panowie braklo mi wachy. Podciagnijcie mnie na
    stacje" Na to panowie z transita " nooo ale to kosztuje" Na szczescie mieli
    tak dobre serce ze podrzucili mnie do granicy. ale tam tez musialem wysiasc
    bo auto bylo tylko 3 osobowe. Przy okazji pocieszyli mnie ze za zpstawienie
    auta na autobanie bez trojkata a tym bardziej z powodu braku paliwa jest
    karalne. Granice przekroczylem calkowicie "na lewo" tzn wysiadlem miedzy
    odprawa dla osobowych a odprawa dla tirow, przeszedlem parkingiem na
    piechote z plecakiem i banka po wodzie mineralnej pod pacha i zalapalem sie
    na przejazdzke tirem(ktory byl juz po odprawie, tak wiec nawet nie
    widziialem strazy granicznej. W polsce zatankowalem, kupilem lejek i
    zlapalem tira w strone niemiec, na granicy przesiadlem sie na nastepnego
    tira az wreszcie dojechalem do miejsca w ktorym zostawilem ta niewdzieczna
    padline (podczas przeprawy przez autobane mijali mnie niemieccy granicznicy
    ale za szybko jechali zeby hamowac :) ) Zalalem bezynke i brumm - bestia
    odpalila. reszta drogi posza bezproblemowo, wycieczka po paliwo kosztowala
    mnie godzine czasu, ale to dopiero w kraju czekalo mnie pieklo pod tytulem -
    formalnosci zwiazane z akcyza. Standardowy scenariusz - od jednego do
    drugiegi i wszedzie slyszysz znudzonym chamskim glosem - to jak to pan
    zalatwia i nie wie co panu jest potrzebne? Nosz do cholery, byle tylko
    chamstwu kase dac a teszte maja w D. Po 7 dniach roboczych udalem sie do UC
    po zaswiadczenie jakiestam costam akcyza... Na to w dupe uprzejmy pan - No
    jak to ? przeciez wzywalismy pana! (tak jasne chyba przez okno) W sprawie
    panskiego auta wszczelismy postepowanie bo numery na silniku sa przebijane.
    Faktycznie sa, ale robilo to aso forda w niemczech bo silnik jest nowy i
    nadano mu nowy nr serwisowy co zaswiadczyl rzeczoznawca, mam rachunek na ten
    silnik... Ale co ich to obchodzi... Teraz czekam az policja i celnicy
    przysla poczta!!!! (buhahaha odpadam) potwierdzenie ze z silnikiem jest
    wszystko ok i ze auto nie jest kradzione. Powoli wysiadaja mi nerwy.
    Coprawda auto chodzi jak burza ale zaczynam sie zastanawiac czy bylo warto?
    Nie orientuje sie ktos ile czasu ma uc na wystawienie tego swistka zebym
    mogl wreszcie do jasnej cholery wyjechac tym autem na ulice zanim zamieni
    sie w kupe rdzy i zbankrutuje na parking ?
    Wszystkich serdecznie przepraszam za ortografie. :)
    Jesli by to kogos interesowalo i jesli ktos wogole doczyta to do konca to
    moge kiedys tam dokonczyc moja historyjke jak mi sie uda go zarejstrowac...

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: [pr] Wyrwal kontrolerom mandaty
    http://www1.gazeta.pl/krakow/1,35798,1498850.html
    List żelazny dla oskarżonego o szarpaninę z kontrolerami MPK

    Sid 26-05-2003

    Krakowski sąd przyznał list żelazny przebywającemu w USA Polakowi, którego
    prokuratura oskarżyła o... wyrwanie z ręki kontrolerowi MPK mandatów
    wypisanych za jazdę biletu

    List gwarantuje poszukiwanemu listem gończym mężczyźnie spokojny powrót do
    kraju i nietykalność do czasu zakończenia procesu. To prawdziwy ewenement,
    bo dotychczas sąd raczej oszczędnie udzielał takich gwarancji, i to
    zazwyczaj w poważnych sprawach, dotyczących przestępstw kryminalnych i
    gospodarczych. Ostatnio listy żelazne wydano np. współwłaścicielom biura
    turystycznego "Akropol", podejrzanym o oszukanie blisko 500 klientów
    (ukrywali się w Grecji), i Polakowi kierującemu szajką wyłudzającą
    kamienice. W grę wchodziły w tych przypadkach także poręczenia sięgające
    setek tysięcy złotych.

    - To drobna sprawa, ale w tym przypadku chodzi o przyspieszenie
    postępowania, którego po prostu od pewnego czasu nie można było nawet
    zacząć - tłumaczy sąd.

    Jarosław W. popadł w tarapaty, gdy wtrącił się do interwencji kontrolerów
    MPK. Ci próbowali ukarać złapanego w tramwaju cudzoziemca mandatem za jazdę
    bez biletu. Kara wynosiła 50 zł. Obcokrajowiec, który rzeczywiście jechał
    "na gapę", chciał zapłacić, ale w to wszystko wmieszał się krakowianin,
    który po angielsku zaczął mu tłumaczyć, że nie musi od razu płacić. Próbował
    nawet odpychać kontrolerów. Kiedy jednak przybysz wręczył wreszcie banknot,
    zdesperowany Jarosław W. chwycił nagle notes, w którym kontroler miał już
    wypisane mandaty oraz swoją legitymację, i... rzucił się do ucieczki.
    Pracownicy MPK byli jednak szybsi i dopadli go na Plantach.

    Prokuratura oskarżyła Jarosława W. o zabór dokumentów. Sprawa trafiła do
    sądu, ale ten w żaden sposób nie mógł rozpocząć procesu, bo oskarżony nie
    przychodził na rozprawy. Kiedy w końcu policja udała się pod wskazany przez
    niego adres zameldowania, okazało się, że Jarosława W. dawno już tam nie ma,
    gdyż wyjechał do USA. Po kilkunastu miesiącach zapragnął jednak wrócić do
    Polski. Okazało się, że nie jest to łatwe, bo tymczasem sąd, za brak
    obecności i utrudnianie przez to postępowania nałożył na niego areszt i
    rozesłał za nim list gończy! Jarosławowi W. groziło więc, że po
    przekroczeniu granicy zostanie od razu zakuty w kajdanki i umieszczony za
    kratkami. Poprzez adwokata wystąpił więc do sądu o wydanie mu listu
    żelaznego w zamian za stawienie się na rozprawie.

    Sąd uznał, że w takiej sytuacji lepiej w końcu doprowadzić proces do końca,
    niż czekać w nieskończoność na powrót krakowianina, i wydał list w zamian za
    poręczenie w wysokości 3,5 tys. zł. Pieniądze już zostały wpłacone. Jarosław
    W. będzie mógł teraz przyjechać do kraju i odpowiadać z wolnej stopy za
    wyrwanie mandatów.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Glupote 2 kobiet w Dagestanie

    Pawel Janus napisał(a) w wiadomości:
    <7q2m2l$hd@wwwproxy.rz.bauboden.com...


    Czy ty na sile nie chcesz zrozumiec co napisalem? Gosc zaplacil za
    ubezpieczenie!!!! Wykupil POLISE. Ryzykowal! Zdarzylo sie! Dostaje siano!
    Dlaczego te Panie z Panu maja dostac siano nie ubezpieczajac sie, a on
    musial?!!!


    To może od innej strony: czy znasz jakąś firmę  (na naszym rynku) , która
    oferuje takie ubezpieczenie?Firmę , która zapłaci terrorystom okup za
    porawanego ubezpieczonego?Może zacznijmy rozmawiać w odniesieniu do realiów
    a nie do sfery życzeniowej.
    Jeśli jest taka firma to pietnuje te panie  ,że nie wykupiły w niej
    polisy.Ja na naszym rynku widze tylko jedną taką firmę : nazywa się
    Rzeczpospolita Polska i płaci się jej haracz za to , że jest sie jej
    obywatelem.Firma ta natomiast zobowiazana jest udzielać niezbędnej pomocy
    swoim obywatelom.


    | Różnica nywka z tego ,że Ty płaciłeś składkę na ub.komercyjne a te panie
    | podatki państwowe.I za to jakąś ochrona im się należy.

    A moze osobistych goryli im powinni za to dac? Jaka ochrona? A jak mi sie
    cos zlego w Niemczech przydarzy - np. ciezko mnie ktos pobije, to mam
    oczekiwac wykupienia mojego zdrowia przez Rzad Polski i leczenia mnie,
    mimo,
    ze nie mialem POLISY? Tez place caly czas podatki!


    Jeśli ktos Cię pobije w Niemczech i nie będziesz miał ubezpieczenia to
    konsulat Ci pomoże.Załatwi Twój powrót do kraju , będzie pertraktował ze
    szpitalem abyś za długi nie trafił do paki tylko mógł je spłacić po powrocie
    do kraju etc.Po prostu udzieli Ci koniecznej pomocy. Niestety w wypadku tych
    pań konieczna pomoc to okup / odbicie ich a nie pertraktacje z cywilizowanym
    szpitalem w cywilizowanym kraju...


    | Czemu opłata za paszport jest taka wysoka?

    A co to ma do rzeczy? (ciach)Musze sie dowiedziec. Ale panie w urzedzie


    beda mialy ubaw.

    To się dowiedz...Ja cały czas żyje w przeświadczeniu ,że z opłat za
    paszporty jest finansowany  choć w części  aparat konsularny. I wolę aby tak
    było niż gdyby ta opłata miała służyć jedynie temu aby było więcej
    urzędników wydających ten papierek...


    Absolutnie nie! Nie wykupuje sie zdrowia i zycia polamanych ludzi (Polakow)
    lezacych w szpitalach calego swiata, nie wiem dlaczego mam wykupowac zycie
    tych kobiet, ktore bardziej sa sobie winne jak ci z nieszczesliwych
    wypadkow!


    I nie świadczy sie im żadnej pomocy???


    | Piszesz z konta , za które płacisz Ty czy firma, że się tak niedyskretnie
    | zapytam...

    Ja! Swoja ciezka praca po 10 godzin dziennie! Prawo korzystania z konta
    jest
    przywilejem, ktory kalkuluje przy ew. zmianie pracy.


    Czyli płacisz Ty ale - nie -całkiem - ze -swojego -portfela...


    | Te panie też płaciły i wierz mi

    To bardzo dobrze, czyli maja prawo do : "emisji CO 2, jezdzenia samochodem
    (CO  , Pb , odpady gumy z
    opon ,ha3as)"


    A może też mają prawo do pomocy w sytuacji ekstremalnej ? Czy gdześ zapisano
    , że pieniądze , które płaciły _nie obejmuja _ takiej sytuacji?Czy  płacąc
    ub.zdrowotne wyliczasz też ludziom: za ciebie zapłaciłem ( bo ty honorowo
    dostałeś białaczki nie ze swojej winy) a za ciebie nie chcę płacić bo ty
    połamałeś sobie kręgosłup beztrosko skacząc do wody? Bzdura!


    | Niech bardzo energicznie protestuja i pertraktuja!!!! Ale w zadnym razie
    | niech nie wspieraja TERRORYZMU
    | Wiesz protesty wobec terrorystów to bardzo skuteczne narzędzie...
    | "Wypuśćcie nasze obywatelki bo jak nie to....nie będziemy was lubić?
    | obrazimy się? będziemy oburzeni?"
    Trudno! Niech terrorysci na calym swiecie wiedza, ze od POlskiego Rzadu
    kasy
    nie wyciagna. Moze wtedy jak ja bede jechal na wycieczke do Turcji to sie
    na
    czlowieka z PL na samochodzie nikt nie polaszczy i porwa sobie kogos z np.
    RPA bo tamtejszy rzad za kazdego porwanego placi wysoki okup!


    Jakież Ty masz jasne i klarowne poglądy w sytuacjach , które Ciebie nie
    dotyczą.Ciekawe co by było gdyby to były osoby Ci bliskie...Gdyby to była
    Twoja żona ? Też powiedziałbyś: chrzanić ją , niech MSZ poświęci jej życie
    aby pokazać , że jest twardy...
    BTW: nie mam nic przeciw temu aby obie panie po powrocie do kraju musiały
    choć częściowo spłacić koszt okupu .Tylko uważam , że zasługują jak
    wszystkie istoty żywe na to aby dać im szansę przeżycia....

    Pozdrawiam Kinga

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: czy to wystarczy aby zaatakowac Iran???
    Nie muszę, inni zrobili to już za mnie.
    marcus_crassus napisał:

    > poparcie spoleczne ma PPS - bo oni chyba by chcieli restauracji tego ustroju -

    > najwidoczniej reszta Polakow ma cie w dupie bardzo mocno-jako ze PPS cos
    > gdzies balansuje w granicach bledu statystycznego...
    >
    > wiec przestan pieprzyc i spojrz w koncu na ulice
    A kto mówi o restaurowaniu ustrouju? Mówiliśmy przedewszystkim jaką klęską dla
    Polski okazała sie transformacja, na powrót już jest zapóźno! Po pierwsze gdyby
    coś takiego zostało podjęte to napewno na bardziej demokratycznych zasadach, bo
    ludzie poznali już smak kapitalizmu (nędza,degeneracja społeczeństwa,itp.) i
    nie trzeba by już siłą ich trzymać przy socjaliźmie. Po drugie powrót jednego
    kraju do takiego ustruju jest bezsensowny, bo Amerykanie by taki kraj
    odizolowali od świata (jak Kubę czy KRL-D) i wyszedłby taki kraj na tym jeszcze
    gorzej.
    Przedewszystkim masz klapki na oczach i jesteś zbyt ciemny, bo czytasz moje
    posty i nie rozumiesz o czym ja piszę. Chyba że ich nie czytasz, ale wtedy i
    tak jesteś kretyn bo obrazy jakie rzucasz w moją stronę za moje posty, bez
    czytania ich robią z ciebie zupełnego prostaka.
    Ja cenię poprzedni ustrój przedewszystkim za to że nie głodził ludzi (od
    stalinizmu, jak powiedziałem wcześniej, ZSRR całkowicie się odciął). Ustój
    zapewnał każdemu obywatelowi minimum potrzeb (wyżywienie, mieszkania,pracę,
    emerytury,darmową opiekę zdrowotną i edukację). Zapewniał też w miarę
    możliwości gospodarczych państwa godne życie wszystkim obywatelom (według
    tamtejszych OGÓLNOŚWIATOWYCH standardów nikt w Polsce nie żył poniżej minimu
    socjalnego, dziś żyje tak 60% Polaków). Zapewniał każdemu państwu rodzimy
    przemysł w niemalże wszystkich gałęziach uwczesnej gospodarki. Przestrzegał też
    starej RZYMSKIEJ zasady "chleba i igrzysk" dając obywatelom powód do dumy z
    osiągnięć ich sportowców. Nie pozwalał na istnienie mafii i do minimum zwalczył
    przestępczość. Ja jestem za takim właśnie ustrojem i wcale nie trzeba zwalczać
    demokracji by to osiągnąć, a co najwyżej przestać mylić demokrację z anarchią
    (która panuje w Polsce).
    Najbliżej do tego jest Unii Europejskiej. Tylko panuje tam zbytni liberalizm
    gospodarczy, który zabiera Unii miejsca pracy, co z kolei sprawia że danie
    godnego życia emerytom i bezrobotnym jest dla UE zbyt drogie. Zbytni liberalyzm
    sprawia też że zbyt wiele pieniędzy wypracowanych w UE trafia do jankeskiej
    kieszeni (zbytnie uzależnienie gospodarki UE od US-koncernów zamiast od
    własnych). Więc jakby nie patrzeć na drodze do Europejskiego szczęścia stoją
    przedewszystkim Stany Zjednoczony i im szybciej obywatele UE zdadzą sobie z
    tego sprawę, tym szybciej zbudujemy tu ustrój najbardziej zbliżony do ideału.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: w sprawie "oświadczenia" Farrisa
    w sprawie "oświadczenia" Farrisa
    www.eurojihad.org/displayarticle917.html
    Aby wyjaśnić osobom nie będącym w temacie - Omar Faris to jedna z osób które mogą być uznane za przedstawicieli Palestyńczyków w Polsce - zawzięty krytyk polityki izraelskiej i amerykańskiej, oskarżany wielokrotnie o to że sympatyzuje z radykałami palestyńskimi. Oświadczenie jest podobnie kuriozalne jak oświadzenie islam in poland - i pokazuje jasno jakie są poglądy przybyszów z Bliskiego Wschodu na tematykę islamu, Izraela oraz przemian w tym regionie. Oczywiście Omar Faris nie może pominąć nazwania izraelskiego muru "gettem" .Nie za bardzo zrozumiałe jest dla kogo Izrael te getto buduje - dla Palestyńczyków? Tylko że chyba chodzi o to żeby kontrolować palestyńskie "wejścia" do Izraela - a nie zabraniać wyjścia. Najwidoczniej Omarowi Farisowi nie odpowiada że terroryści nie moga już wchodzić kiedy chcą do Izraela (tak panie Farris - mur i polityka izraelska sprawiły że terroryści przegrali - siła i polityka Szarona ochroniły jego naród - nie "miłosierdzie" Omarów Farisów). Reszta artykułu to oczywiście obwinianie zachodu o terroryzm wobec islamu (taki sam jak zamachy w Londynie) oraz nazywanie premiera Izraela terrorystą (pewnie dlatego że odebrał nadzieję palestyńskim fanatykom). Potępienie zamachów w Londynie przez środowiska islamskie - głównie związane z Palestyną wydaje się być bardzo dwuznaczne. Z jednej strony akty terroryzmu są potępione - z drugiej odpowiedzialność zrzucona jest na państwa zachodu. Szczególnie środowiska palestyńskie są nastawione bardzo przeciwko interwencji w Iraku - choć sami irakijczycy powiedzieli w wyborach jakie mają na ten temat zdanie. Palestyńczycy zresztą znani są z długoletniego sojuszu z reżimem Husajna - nie przeszkadzało im to że Husajn mordował własnych obywateli - pieniążki przekazywane Arafatowi skutecznie pobudzały sympatię palestyńskiej ulicy. Zastanawia więc jak rozpatrywać w tym kontekście wypwiedź Omara Farisa - jako muzułmanina czy jako Palestyńczyka.A może jako muzułmanina i Palestyńczyka? Nie łączyłbym wbrew pozorom pośrednie zakamuflowane usprawiedliwianie terroru przez Omara Farisa z faktem iż jest muzułmaninem. Sądzę że należy w takich przypadkach odejść od generalizowania - związek jego oświadczenia z wiarą jest w tym wypadku luźny - ludźmi tymi kieruja w większości zupełnie niereligijne pobudki - w przypadku Omara Farisa jest to ścisła polityka - niechęć do Izraela i bezgraniczne popieranie polityki palestyńskiej. To właśnie motywowane politycznie oświadczenia w dużej mierze pośrednio rozgrzeszają terrorystów. Nie ma tam wątku religijnego. Pamiętajmy że podobne usprawiedliwianie terroryzmu słyszymy równie często z usto rodzimych "lewaków" - warto w obliczu zamachów rozważyć gdzie jest źródło takich postaw i czy na pewno jest nim islam.Scharakteryzowanie źródła usprawiedliwiania i popierania terroryzmu jest kluczem do walki z nim. Błędne wskazanie wroga może okazać się bardzo kosztowne. Niewątpliwie trzeba też skutecznie eliminować każde próby chowania się autorów takich oświadczeń pod ochronnym parasolem haseł "rasizmu" i "nietolerancji religijnej" - które stanowią dla nich ulubiony oręż obronny.

    Zastanawia wobec kogo rasistowską nagonkę prowadzi WPROST - rasizm jest to (definicja słownikowa) zespół poglądów o rzekomo nierównej wartości biologicznej, a zatem intelektualnej i społecznej, ras ludzkich (poglądów połączonych zazw. z wiarą we wrodzoną wyższość jakiejś określonej rasy i w jej prawo do panowania nad innymi) .

    Uzywanie takiej obrony przez ludzi pokroju Omara Farisa powinno być tym bardziej piętnowane - sugrerowanie że tygodnik WPROST promuje poglądy sugerujące nierówności biologiczne ludzi jest po prostu idiotyczne - i wskazuje że autor albo nie rozumie języka polskiego (miał chyba jednak sporo czasu na jego poznanie) albo po prostu nie ma pojęcia o czym pisze - rzucając na prawo i lewo wyświechtane slogany.

    Ludzie pokroju Omara Farisa są o wiele groźniejsi od terrorystów. Terroryści to promil muzułmanów i przybyszy z Bliskiego Wschodu. Promil głośny - ale liczbowo bardzo orgraniczony. Ludzie tacy jak Omar Faris promilem już nie są. Pośrednie szukanie usprawiedliwienia dla motywów terroryzmów czyni z nich "glebę" na której rodzi się właśnie ów terroryzm. Obwinianie za całe zło państw zachodnich i państwa w którym mieszkają każe zapytać : po co tutaj przyjechali - jeśli tak bardzo im się tu nie podoba - Palestyna - ojczyzna Omara Farisa właśnie uzyskuje niepodległość - właśnie dzięki polityce Ariela Szarona. Może czas zająć się pomocą w jej budowie - nie tutaj na emigracji ale na miejscu? Panie Faris. Pana ojczyzna pana potrzebuje znacznie bardziej niż Polska. Apelujemy - czas na kupno biletów powrotnych i powrót do kraju który wg oficjalnych haseł tak bardzo pan kocha. Ojczyzna wzywa. Wyślemy kwiatki na pożegnanie.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wyklęci żołnierze ,...
    Mieli powody , rzad w Londynie mylil sie od poczatku do konca ,...

    Mylil sie co do powrotu Polski do przedwojennych granic po
    zakonczeniu wojny , liczac na wsparcie Aliantow w odbudowie
    niepodleglej Polski w nagrode za polskie ofiary o „wolność
    Naszą i Waszą” (sic) , mylil sie w zawierzeniu Stalinowi ze
    pozwoli na niezalezne panstwo , ze nie wspomne o tragicznej
    w skutkach decyzji startu Powstania Warszawskiego ,...
    ===================================================================
    Narodowe Siły Zbrojne od początku swojego istnienia nie uznawały
    zwierzchnictwa prawowitego rządu Rzeczypospolitej w Londynie.
    Kierownictwo NSZ konsekwentnie odmawiało podporządkowania się
    dowództwu największej formacji niepodległościowej w okupowanej
    Polsce – Armii Krajowej


    I bardzo dobrze , bo spotkalo by ich to co innych , zamkniecie
    w obozach DP-sow i czekanie jak bydlo za drutami na emigracje ,
    albo powrot do kraju z rzadem zydokomuny gdzie ich wylapywano
    jednego po drugim i mordowano bez ceregieli w kazamatach NKWD
    albo stawiano pod sciana po pokazowkach kwasi-sadow ,...
    ===================================================================
    w ostatnich dniach lipca 1945 dowództwo Brygady nie miało zamiaru
    przenosić się do Włoch, pomimo że dysponowało już wówczas
    dostateczną ilością samochodów, aby przewieźć wojsko, a Amerykanie
    byliby przygotowani dostarczyć odpowiednią ilość benzyny,”


    Juz ci napisalem , historyk powinien opierac sie na faktach a nie
    tendencyjnie , spekulowac , upiekszac , jesli chce byc historykiem
    a nie prokuratorem a jego praca aktem oskarzenia ,...

    "Równocześnie odnosi się wrażenie"

    "Dowództwo Brygady musiało być przerażone projektem"

    Twoj "historyk" nie bierze pod uwage politycznych celow NSZ ,
    negatywnie ocenia ze sie nie podporzadkowali , a to naiwnemu
    rzadowi w Londynie , a to AK co sie rownalo zlozeniem broni
    po zakonczeniu wojny i zdanie sie na laske Aliantow i Stalina
    (czesc AK rowniez nie zlozyla) czy odmowe udania sie do Wloch
    i czekania latami za drutem w obozach na mozliwosc emigracji ,...
    ===================================================================
    Szereg wypowiedzi w nin. wątku świadczy, że wielu polemistów
    niezmiennie wyznaje pogląd: „jeśli fakty przeczą moim twierdzeniom,
    to tym gorzej dla faktów”; uznani, kompetentni historycy to wg
    nich „historycy”, a treść ich prac to pitolenie, takie sobie bla,
    bla bla pisane pod dyktando peerelowskich politruków.


    Jesli "polemisci" ma agende ktora gnoi dobre imie tych co oddali
    zycie za wolna Polske , to trzeba ich obnazac (nie dyskwalifikowac)
    i eksponowac co im przyswieca i czym sie kieruja ,...

    Inwektyw jeszcze nie bylo , nie placz , ale jak ci teskno za nimi
    to masz ich pod dostatkiem w insynuacjach w podrzucanym przez ciebie
    materiale ,...
    ===================================================================
    Zakompleksieni niedostatkami swojej wiedzy szydzą ze swoich
    adwersarzy i obrzucają ich inwektywami, najchętniej przypisując im
    pochodzenie żydowskie, mające – w ich przeświadczeniu - polemistę
    dyskwalifikować jako partnera do dyskusji.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: czy "zagraniczni Polacy" powinni mieć prawo...
    Dlatego nIE!
    dyzma_ napisał(a):

    > kingfish napisała:
    >
    > > Moze mieszkajac W USA nie chce zjednoczonej Europy poniewaz zjednoczona
    > Europa
    > > oslabi USA?
    > >
    >
    > Twoja wola.
    >
    > Rozwaz swoje "za i przeciw" i jesli wyjdzie Ci ze nie chcesz zjednoczonej
    > Europy to *glosuj* "nie" w referendum.
    >
    > W przeciwnym razie, decyzja i tak zostanie podjeta, bez Ciebie, moze byc nie
    po
    >
    > Twojej mysli i jak najbardziej bedzie Ciebie dotyczyc *osobiscie* (jesli USA
    > ulegna oslabieniu).



    No właśnie o to chodzi ale obawiam się że nie zrozumiałeś. Moja decyzja o
    głosowaniu nie ma nic wspólnego z dobrobytem Polski. Mi chodzi o USA ponieważ w
    Polsce nie byłem od 25 lat i nigdy nie zamierzam tam jechać. Obawiam się że
    zjednoczona Europa osłabi USA i dlatego będę głosował przeciwko wejściu Polski
    do Unii nawet wiedząc że to nie jest w interesie Polski i Polaków. Co mnie
    Polska obchodzi? Człowiek żyjący w Polsce natomiast zawsze wierzy że głosuje w
    interesie swojego narodu ponieważ musi zjeść to co sobie ugotuje.





    > Prawo do glosowania nie nakazuje Ci *jak* masz glosowac.
    >
    >
    > > A moze moj glos nie bierze po uwage natychmiastowych konsekwencji zmian na
    >
    > > ktore glosuje?
    >
    > Jezeli glosujesz kierujac sie rozumem to zadaj sobie trud zdobycia informacji
    > tak aby wziac pod uwage konsekwencje.
    > (Trud nie taki obecnie wielki, skoro masz kompa)




    Dalej niestety nie rozumiesz. Ja kieruje się rozumem i dlatego nie obchodzi
    mnie osobiście natychmiastowa konsekwencja mojego głosu. Może ja planuje
    powrót do kraju za 15 lat, to dlaczego nie głosować za bardzo agresywnymi
    zmianami które początkowo, powiedzmy przez pierwsze 8 lat, będą niesamowicie
    surowe dla rodaków w kraju ale przez to będą szybciej wprowadzone akurat na mój
    powrót.




    >
    > > Co mnie to obchodzi ze reforma ekonomiczna wezmie 50 lat do
    > > wprowadzenia? Ja nie bede musial mieszkac w bezrobotnej Polsce przez naste
    > pne
    > > 50 lat.
    >
    > Twoi bliscy i dalecy krewni, koledzy, znajomi, przyjaciele (oraz osobisci
    > wrogowie) byc moze beda musieli.
    > Wiec dorazne i strategiczne skutki wprowadzenia (lub nie) jakichs przyszlych
    > reform ekonomicznych beda ich dotyczyly, a przez to, takze Ciebie.



    Swojej rodzinie mogę bardzo łatwo pomóc a kto pomoże szarej reszcie?





    >
    > Poza tym: nie zamierzasz czasami do Polski przyjezdzac turystycznie?
    > Lepiej chyba zrobic wszystko (na przyklad: glosowac na rozsadny i skuteczny
    > rzad) aby nie byc w przyszlosci nekanym przez tlumy zebrakow i bandytow na
    > ulicach miast w Polsce, nie doswiadczac wylaczen pradu w hotelu, i tak
    dalej ..
    > .


    To dlaczego nie pozwolisz w Polsce głosować Niemcom, Francuzom, Anglikom i
    Rosjanom. Oni też Polskę odwiedzają.

    A wiesz dlaczego im to zabraniasz? Ponieważ ich głos byłby w interesie Niemców,
    Francuzów i Anglików tak jak mów interesie USA.

    W USA mamy takie powiedzenie “No taxation with out representation” co znaczy że
    ktoś kto nie został wybrany nie może narzucać podatków. Tak samo jak ktoś kto
    nie płaci podatków nie powinien głosować.

    Pzdr

    PS
    Na człowieka który tak strasznie broni mojego prawa do głosowania, czyli dla
    człowieka który podobno uważa że każdego głos-zdanie jest ważne, zachowujesz
    się bardzo dziwnie w stosunku do tych którzy się z tobą nie zgadzają.
    Zastanawiam się więc czy jesteś nieszczery czy tylko bardzo młody.






    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: czy "zagraniczni Polacy" powinni mieć prawo...
    Dlatego TAK!
    Gość portalu: Kingfish napisał(a):

    > dyzma_ napisał(a):
    >
    > > kingfish napisała:
    > >
    > > > Moze mieszkajac W USA nie chce zjednoczonej Europy
    poniewaz zjednoczo
    > na
    > > Europa
    > > > oslabi USA?
    > > >
    > >
    > > Twoja wola.
    > >
    > > Rozwaz swoje "za i przeciw" i jesli wyjdzie Ci ze nie
    chcesz zjednoczonej
    > > Europy to *glosuj* "nie" w referendum.
    > >
    > > W przeciwnym razie, decyzja i tak zostanie podjeta,
    bez Ciebie, moze byc n
    > ie
    > po
    > >
    > > Twojej mysli i jak najbardziej bedzie Ciebie dotyczyc
    *osobiscie* (jesli U
    > SA
    > > ulegna oslabieniu).
    >
    >
    >


    > No właśnie o to chodzi ale obawiam się że nie zrozumiałeś.

    Jak mozesz pisac "nie zrozumiales" zaraz po tym gdy
    piszesz "wlasnie o to chodzi" pod moim tekstem? :-)

    > Moja decyzja o
    > głosowaniu nie ma nic wspólnego z dobrobytem Polski. Mi
    chodzi o USA ponieważ w Polsce nie byłem od 25 lat i
    nigdy nie zamierzam tam jechać. Obawiam się że
    > zjednoczona Europa osłabi USA i dlatego będę głosował
    przeciwko wejściu Polski


    To zrozumialem dokladnie.
    I napisalem: "Twoje prawo".

    Przypominam: dyskutujemy tutaj o tym czy emigranci
    zachowujacy obywatelstwo *powinni zachowac prawa wyborcze
    w Polsce*.

    Ja udowadniam ze TAK.
    Ja nie pisze jak maja korzystac z tego prawa.

    Ty odpowiadasz NIE, ale w miedzyczasie zapomniales pytania.

    Pytaniem *nie* jest: "Czy chcesz wejscia Polski do UE".
    (czego dotyczy Twoje NIE)

    A jesli nadal twierdzisz ze Twoje NIE dotyczy prawa
    wyborczego to dlaczego piszesz powyzej: "... bede
    glosowal [przeciwko]" :-)


    > Ja kieruje się rozumem i dlatego nie obchodzi
    > mnie osobiście natychmiastowa konsekwencja mojego głosu.

    > Może ja planuje
    > powrót do kraju za 15 lat,

    Troche konsekwencji, please. "Nigdy nie zamierzam
    przyjechac" czy "moze za 15 lat" ??


    > ... dlaczego nie głosować za bardzo agresywnymi
    > zmianami które początkowo, powiedzmy przez pierwsze 8
    lat, będą niesamowicie
    > surowe dla rodaków w kraju ale przez to będą szybciej
    wprowadzone akurat na mój
    >
    > powrót.
    >

    Wlasnie, dlaczego nie?
    Twoje prawo!
    (ale tylko wtedy, gdy *masz* prawo wyborcze na emigracji)


    > Swojej rodzinie mogę bardzo łatwo pomóc a kto pomoże
    szarej reszcie?

    Inwestorzy i pracodawcy rozwijajacy w Polsce szerokie
    interesy gdy Ty i ja swoimi glosami przyczynimy sie do
    wybrania w Polsce swiatlego, silnego, skutecznego i
    stabilnego rzadu.


    > To dlaczego nie pozwolisz w Polsce głosować Niemcom,
    Francuzom, Anglikom i
    > Rosjanom. Oni też Polskę odwiedzają.

    Gdzie napisalem ze nie pozwole?!

    Alez oczywiscie ze pozwole!
    Jak tylko bede mial prawa obywatelskie (w tym: prawo
    glosowania w wyborach panstwowych) w Niemczech, Francji,
    Rosji, USA, ...


    > ktoś kto nie został wybrany nie może narzucać podatków.
    Tak samo jak ktoś kto
    > nie płaci podatków nie powinien głosować.

    Czy w USA "working poor", bezrobotni na utrzymaniu
    panstwa i inni o minimalnych dochodach (wiec nie placacy
    podatkow) sa pozbawieni czynnego prawa wyborczego?


    > Na człowieka który tak strasznie broni mojego prawa do
    głosowania, czyli dla
    > człowieka który podobno uważa że każdego głos-zdanie
    jest ważne, zachowujesz
    > się bardzo dziwnie w stosunku do tych którzy się z tobą
    nie zgadzają.

    "Chyba nie zrozumiales".
    Na czym polega moje dziwne zachowanie?
    (a nawet "bardzo dziwne")
    Na tym, ze logicznie propaguje swoje poglady, wytykajac
    czasem oponentom slabosc ich argumentow, pominiecia
    istotnych przeslanek i brak konsekwencji?

    Czy nie na tym polega dyskusja?
    (w odroznieniu od kregu wzajemnej adoracji).

    Ja nikomu nic nie nakazuje, ale korzystam z okazji aby
    zaprezentowac swoje racje.

    "Twoje prawo" prezentowac szeroko poglady odmienne Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Administracja USA wobec roli Izraela w konflikcie
    Administracja USA wobec roli Izraela w konflikcie
    Sekretarz stanu USA Colin Powell upomniał premiera Izraela Ariela Szarona, za
    jego akcje wojskowe przeciwko Palestyńczykom. Część obserwatorów w Waszyngtonie
    interpretuje to jako cofnięcie poparcia USA dla jego polityki

    "Premier Szaron musi się zastanowić czy jego sposoby postępowania są skuteczne.
    Jeżeli się wypowiada wojnę Palestyńczykom sądząc, że można rozwiązać problem
    rozważając ilu ich można zabić, to do niczego nas to nie doprowadzi" -
    powiedział Powell w środę na posiedzeniu Komisji Przydziału Środków Budżetowych
    Izby Reprezentantów.

    Oświadczenie sekretarza stanu było reakcją na wypowiedź szefa izraelskiego
    rządu w poniedziałek, kiedy powiedział on, że trzeba Palestyńczyków "mocno
    uderzyć, aby zrozumieli, że terroryzm niczego nie osiągnie".

    Zdaniem "New York Timesa", "administracja prezydenta George'a W. Busha
    postanowiła zakończyć swoje niedwuznaczne poparcie dla twardego kursu Szarona".
    Dziennik zwraca uwagę, że dotychczas brutalne izraelskie akcje odwetu za
    palestyńskie ataki terrorystyczne nie spotykały się prawie z negatywnymi
    reakcjami Waszyngtonu.

    Administracja krytykowała głównie Jasera Arafata wzywając przywódcę
    Palestyńczyków do powstrzymania islamskich ekstremistów i przyznając
    Izraelowi "prawo do obrony".

    Powell w Kongresie, a poprzednio rzecznik Departamentu Stanu Richard Boucher,
    upomnieli także Arafata, ale zrównoważyli to ostrą krytyką izraelskich akcji
    przeciw obozom uchodźców na Zachodnim Brzegu i siedzibie rządu Autonomii
    Palestyńskiej oraz operacji przeciw Hamasowi, w których zginęli palestyńscy
    cywile.

    Jak twierdzi "Washington Post", mimo niezadowolenia Waszyngtonu z Szarona, "nie
    dojdzie do zasadniczej zmiany w polityce" wobec Izraela. Administracja Busha
    nadal będzie wywierać nacisk na Arafata, aby ukrócił ekstremistów, uznając to
    za warunek wstępny aktywniejszego zaangażowania się USA w pokojową mediację na
    Bliskim Wschodzie.

    Przesłanie takie przekazał Bush odwiedzającemu go we wtorek prezydentowi Egiptu
    Hosni Mubarakowi, który nalegał na poparcie jego propozycji szczytu Szaron-
    Arafat i planu pokojowego proponowanego przez Arabię Saudyjską (uznanie Izraela
    przez kraje arabskie w zamian za powrót tego kraju do granic sprzed czerwca
    1967 roku).

    Z drugiej strony, administracji Busha szczególnie zależy na uspokojeniu
    sytuacji w konflikcie izraelsko-palestyńskim właśnie teraz, kiedy rozważa ona
    plany akcji zbrojnej przeciwko Irakowi. Osłabienie napięcia na Bliskim
    Wschodzie ułatwi zyskanie częściowego choćby poparcia dla takiej akcji np. w
    Arabii Saudyjskiej. Akcję dyplomatyczną w tym kierunku ma prowadzić
    wyjeżdżający w przyszłym tygodniu do krajów regionu wiceprezydent Dick Cheney.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kolejny cud Tuska: dopłacamy do Unii
    - z podjetych przed wyborami zobowiazan.
    Lecz konfitury dostaja sie w inne rece - nie elektoratu PO,
    ktory gromadnie poparl owa partie, sprawiajac wrazenie, ze
    autentycznie dal sie zaczarowac.
    Niedlugo bedzie taki pasztet - drastyczny wzrost bezrobocia, powrot
    do kraju osob, ktore sa coraz bardziej niechetnie "goszczone" na
    Zachodzie - , ze zapewne na forach pojawi sie wiele ciekawych postow.

    A tak na marginesie, to:
    "Blisko 80 mld zł zostało wytransferowane w ubiegłym roku z Polski,
    z czego połowę legalnie, m.in. jako transfery dywidend na rzecz
    zagranicznych akcjonariuszy. Drenaż Polski nasila się od kilku lat i
    jest tym dotkliwszy, że dotyczy państwa, które pod względem poziomu
    PKB na mieszkańca zajmuje niską pozycję.

    Z danych na temat bilansu państwa wynika, że z Polski
    wytransferowano w ubiegłym roku za granicę blisko 80 mld złotych.
    Połowę tej kwoty stanowiły legalne transfery dokonywane przez firmy
    zagraniczne w Polsce w formie np. dywidend dla zagranicznych
    akcjonariuszy.
    Drugie tyle (ponad 38 mld zł do listopada ub.r.) prawdopodobnie
    wypłynęło z kraju w drodze operacji nielegalnych (nielegalnie
    transferowane zyski, ceny transferowe i inne). Kwota ta jest
    zamieszczona w rubryce "Saldo błędów i opuszczeń" w bilansie
    płatniczym państwa, która obejmuje także tzw. nietypowe transakcje.
    Zazwyczaj saldo to kształtowało się na poziomie plus/minus kilka
    miliardów, ale od 2007 roku, w chwili gdy na Zachodzie pojawiły się
    pierwsze symptomy kryzysu finansowego, skoczyło nagle do 31 mld zł,
    a rok później do blisko 40 mld złotych.
    - Transfery finansowe na taką skalę są konsekwencją błędnie
    zrealizowanej transformacji - oddania znacznej części majątku w ręce
    zagraniczne i prywatyzacji naszej gospodarki na rzecz zagranicznych
    inwestorów strategicznych - wyjaśnia prof. Jerzy Żyżyński z
    Uniwersytetu Warszawskiego. Podkreśla, że legalne transfery wzrosły
    w ostatnich kilku latach dziesięciokrotnie - z 4 do 44 mld zł
    rocznie, zaś nielegalne podskoczyły radykalnie w ciągu ostatnich 2
    lat.
    (...)Jednocześnie jesteśmy społeczeństwem wyjątkowo silnie
    eksploatowanym. Zaledwie 35,6 proc. wypracowanego przez nas produktu
    krajowego brutto trafia do nas bezpośrednio, tzn. w formie płac, lub
    pośrednio - w postaci świadczeń ze strony państwa i funduszy
    publicznych (opieki zdrowotnej, zasiłków, rent i emerytur).
    - Pozostała część PKB to są zyski, zazwyczaj lokowane za granicą, i
    koszty, w tym koszty transferowe, będące formą wyprowadzania zysków
    z kraju - wyjaśnia prof. Żyżyński."


    calosc pod:

    www.naszdziennik.pl/index.php?typ=po&dat=20090204&id=po01.txt Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Taśma Samoobrony, czyli hipermarket z łapówkami
    NOWA AFERA KACYKÓW Z SLD, ZNAMY TO, ZNAMY, ZNAMY
    Sprawa starachowicka: Minister skraca urlop



    Premier Leszek Miller polecił szefowi MSWiA Krzysztofowi
    Janikowi przerwanie urlopu (na który udał się w poniedziałek) i
    powrót do kraju w związku ze sprawą starachowicką.


    Krzysztof Janik /PAP

    Do powrotu ministra pracami resortu będzie kierować
    wiceminister Jerzy Mazur - poinformował w piątek rzecznik rządu
    Michał Tober.

    Dodał, że wiceminister spraw wewnętrznych i administracji
    Zbigniew Sobotka przekazał w piątek premierowi szczegółowe
    wyjaśnienia dotyczące sprawy starachowickiej. "Jednocześnie
    poinformował premiera, że do czasu wyjaśnienia jej przez
    kompetentne organy będzie przebywać na urlopie" - wyjaśniał
    Tober.

    Premier zwrócił się także do ministra sprawiedliwości Grzegorza
    Kurczuka, by w ramach prowadzonego śledztwa, dotyczącego
    utrudnienia postępowania karnego w sprawie
    starachowickiej, "zostały pilnie wyjaśnione okoliczności
    przedstawione w publikacji prasowej na ten temat" - dodał
    Tober. Piątkowa "Rzeczpospolita" podała, że z policyjnego
    podsłuchu wynika, iż poseł SLD Andrzej Jagiełło zadzwonił do
    jednego ze starachowickich samorządowców i ostrzegł go przed
    planowaną akcją CBŚ. Jagiełło miał się powołać na informacje
    uzyskane od Sobotki.

    Jak poinformowała rzecznik MSWiA Alicja Hytrek, pierwsze
    sygnały o sprawie starachowickiej dotarły do wiceministra już w
    marcu 2003 r. "Natychmiast po otrzymaniu sygnałów o
    przypuszczeniach ujawnienia informacji o działalności policji
    wiceminister polecił wszcząć postępowanie wyjaśniające oraz
    przekazać niezwłocznie wszystkie materiały Prokuraturze
    Okręgowej w Kielcach" - podkreśliła rzecznik. Według MSWiA, nie
    ma potwierdzenia związków policji, ministerstwa i Sobotki z tą
    sprawą.

    Prokuratura Okręgowa w Kielcach zamierza przesłuchać
    wiceministra Sobotkę i posła Andrzeja Jagiełło (obaj posłowie
    SLD) w związku z podejrzeniem o popełnienie przestępstwa w
    sprawie starachowickiej.

    Prokuratura zbada, czy Sobotka i Jagiełło "nie utrudniali
    postępowania karnego poprzez ujawnienie informacji, mogących
    spowodować uniknięcie odpowiedzialności przez sprawców
    przestępstw". Taki czyn jest zagrożony karą od trzech miesięcy
    do 5 lat więzienia - podkreśla prokuratura.

    Chodzi o samorządowców z SLD; oskarżonego o usiłowanie
    wyłudzenia odszkodowania za rzekomo skradziony samochód
    starostę starachowickiego Mieczysława S. i pociągniętego do
    odpowiedzialności za wyłudzenie odszkodowania oraz łapówkarstwo
    b. wiceprzewodniczącego rady powiatu Marka B.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Z zycia prezesa
    Z zycia prezesa
    Z zycia prezesa ARMS-u, A. Ostrowskiego/xywa:ostry/
    Poniedzialek. Musze zmienic sekretarke.Skonczyla 29 lat.Za stara.Wtorek.
    Dzisiaj zaczyna sie szkolenie w Kapsztadzie.Samolot do RPA nie chcial czekac
    na mnie 4 godziny.Polecialem do RPA z dachu mego biurowca smiglowcem.
    Sroda.Podroz troche sie przeciaga.Miedzyladowanie w Paryzu. Faktycznie, to nie
    kasztany sa najlepsze na placu Pigalle.
    Czwartek.Tankowanie w Kairze. Smiglowiec wypil 1000 litra. Ja tylko 7.Narod
    nieuzyty. Kazalem by przyniesli do mnie piramidy.Nie chcieli. Podobno sa
    bardzo duze. A na zdjeciach maja tylko kilka centymetrowa.
    Piatek. Spotkalem kumpli w Kapsztadzie.Szkolenie jest O.K.Tankuja juz od
    poniedzialku.
    Sobota. Kumpel z RPA ma urodziny.
    Jest prezesem kopalni diamentow. Dalem mu prezencie helikopter. Nie bede
    ciagnal zlomu z powrotem ze osoba.
    Niedziela. Niestety szkolenie sie konczy. A zapowiadalo sie fantastycznie.
    Poniedzialek. Prezes od diamentow obiecal mi w rewanzu sekretarke. Podobno
    jest ciemna. Co
    tam, wszystkie sekretarki sa ciemne. Dorzucili kilo diamentow. Fajny kumpel.
    Wtorek. Powrot do kraju. Tym razem rejsowym samolotem niestety. Zadnego
    miedzyladowania.
    Sroda. Rozpakowalem sekretarke. Okazalo sie, ze jest ciemna
    doslownie.Zmienilem wyposazenie biura. Wszystkie meble czarne.
    Czwartek. Okazalo sie, ze kolorystycznie jest wszystko w porzadku, ale
    sekretarka zna tylko angielski i bantu.
    Zatrudnilem tlumacza. Wszystko pojdzie w koszty.
    Piatek. Dzisiaj moje urodziny. Dostalem od Zarzadu nowy helikopter. Ten
    poprzedni miale juz rok. Sekretarka sie stara, ale mowi, ze paznokcie jej
    przeszkadzaja w pisaniu. Dobrze, ze nie przeszkadzaja w czym innym. Sobota.
    Probny lot nad Warszawa. Kazalem obnizyc Palac Kultury. Za bardzo przeszkadza
    w lataniu.
    Niedziela.Jak to dobrze, ze dzis niedziela.
    > > Troche wytchnienia po tygodniu kieratu. A moze wziac urlop ?
    Poniedzialek. Posiedzenie Zarzadu. Skandal.
    Chca mi obnizyc pensje o 10% - wychodzi, ze o 10 tysiecy. Jak ja zwiaze koniec
    z koncem? Nawet na paliwo do BMW nie starczy ...
    Wtorek. Zmienilem Zarzad. Ten poprzedni byl juz stary. Mialem go juz rok.
    Sroda. Delegacja zalogi. Ach jak ja tego nie lubie. Marudzili, ze od pol roku
    nie dostaja pensji. Jakby nie wiedzieli, ze ledwo wiaze koniec z koncem.
    Czwartek. Delegacja z Chin. Gadaja troche niezrozumiale. Ale najwazniejsze, ze
    dali mi w prezencie nowa sekretarke. Ta czarna juz sie znudzila.
    Skad ja wezme zolte meble?
    Piatek.Troche klopotow z Chinka. Okazalo sie, ze zna tylko chinski. No i
    troche japonskiego. Skad ja wezme tlumacza? Chinka egzamin w lozku zdala celujaco.
    Nadal brak koncepcji w sprawie mebli. Chyba po prostu zmienie marmury w
    budynku na jasniejsze. Pojdzie w koszty.
    Sobota.Praca prezesa nigdy sie nie konczy.
    Zrobilem uroczysty bankiet z nowym Zarzadem.
    Zamowilem TIR trunkow. Starczylo. Pojdzie w koszty.
    A zlosliwi spiewaja: "Niech zyja nam prezesi przez szereg dlugich lat, bo gdy
    prezesi pija, w gorzelni wodki brak". Owszem z pierwsza czescia sie calkowicie
    zgadzam. Ale druga? - Oczerniaja na kazdym kroku.
    Niedziela. Dzis tylko trzy slowa. Kac, kac, kac.
    Poniedzialek.Gralismy z kumplami w pokera. Wygralem nowa sekretarke, podobno
    Rosjanka.
    No, kondycje to ona ma ...tylko ze pobily sie z ta Chinka. Nie wiem o co,
    przeciez zaspokajam je obydwie. Ta nowa ma niestety podbite oko. Trzeba bedzie
    zalatwic L4,
    i pchnac ja na plastyke twarzy...Na szczescie nie biedzie z tym problemu, w
    koncu jestem szefem.
    Kasy Chorych.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 207 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com