Koszty zycia dla Londynu:
- mieszkanie 50 £ (z innymi ludzmi, dzielone, najczesciej kolejki do toalety
z rana i poczucie beznadziejnej tymczasowosci)
- travelcard 25 £ (na metro, na III strefy, z wliczonym okazjonalnym
przejazdem gdzies dalej raz w tygodniu, mozna kupic za 10 £ travelke na same
autobusy ale wtedy nie mozna juz pracowac, bo zamiast pracy bedzie sie
siedziec w korkach)
- jedzenie 25 £ (produkty typu Tesco Value, czyli bezsmakowe, najgorszej
jakosci, kielbaski z zawartoscia miesa ponizej 20% itp.)
- telefon 10 £ (w systemie pay-as-you-go z okazjonalnymi zakupami karty na
telefony do Polski i rozmowami ze znajomymi w szczycie)
- jednorazowa atrakcja tygodniowa 20 £ (wyjscie ze znajomymi do pubu, wyjscie
z dziewczyna do kina plus popcorn oraz cola, wycieczka do Oxford, Cambridge
itp.)
- internet w kafejce 30 £ (godzina dziennie, przez okres tygodnia)
Zostaja 20 £ z owych 180 - a trzeba jeszcze...kupic proszek do prania, zrobic
zdjecia do travelki, od czasu do czasu do Polski zajrzec, zaplacic za mini
caba gdyz zabalowalo sie daleko od domu, kupic cos na grype bo temperatura
meczy, nabyc posciel, oplacic council tax i tak dalej i tak dalej ;)
Jezeli chcialbys zyc normalnie koszty te wygladalyby zupelnie inaczej, bo na
przyklad:
- wynajecie mieszkania dla siebie 1-pokojowego to 150 £
- jedzenie normalne 50 £
itd ;)
witam...
Cześć! :)
Arniwitam...
Cześć! :)
sprawa jest troche zakręcona... chodzi o to że chyba zaczynam sie
zakochiwać w pewnej dziewczynie... a wolałbym tego uniknąć... wszystko
jest z nią OK... ze mną mam nadzieje też ;-).... tylko jest jeden
problem: ona jest w Kanadzie a ja tu.... i ona nie ma perspektyw na
powrót do Polski, a ja tym bardziej na wyjazd tam... całość sie dodatkowo
komplikuje, bo ją znam od kilku lat, poznaliśmy sie jeszcze jak była w
Polsce... i już wtedy sie w niej po cichu podkochiwałem, ale potem jakos
nasza znajomość sie rozpadła...
wiem że gdyby była tutaj, w Polsce, to nie wahałbym sie ani chwili, bo to
jest wspaniała dziewczyna... ale jak mam sie skazać na kilkuletnie być
może kontakty wyłącznie przez telefon albo gg... ja jeszcze chwile będę
studiował (co najmniej dwa lata)... ona tam ma prace i nie ma widoków na
powrót do kraju...
co robić.... czemu to wszystko jest takie powalone... i nigdy nie może być
tak żeby było dobrze....
chyba najlepiej się wycofać z takiej "miłości" zanim jest za późno...
Na moje oko - wycofaj się jak najprędzej. Ale to tylko moje własne, osobiste
oko. Może jest jeszcze coś, o czym nie napisałeś albo ja nie przeczytałem, a
co może zmienić sytuację, ale tak jak to napisałeś - przerwij to. Skoro i
tak nic z tego nie będzie, po co sobie "nakręcać" chemię w mózgu?
pozdrawiam....
_ _
Oscar
Pozdrawiam również. Arniego, który ma identyczny problem, też. ;)
Darek.S wrote:
No i nie było nikogo, kto byłby wstanie przedstawić drugi punkt
widzenia. Nie było Pana Premiera, którego trzeba by było pomscić.
No premier byl w sumie ale nie udalo mu sie nic w skorac i tak dobrze ze mu
sie 47 udalo opuscic Polske.
| Po 6 latach wojny smierc spowszedniala.
Nie dla tego, co trzymali swoje dupy w Londynie.
Lepiej w Londynie niz w Moskwie.
| Ty wierzysz w to co mowisz? Bo takie glupoty to w ogole ciezko
| zrozumiec. O taka sytuacje to Stalin mogl sie tylko modlic zeby mu
| sie rzad na uchodzctwie wpakowal w lapy.
-----------------------
Tak wierzę. Bo nawet nie było próby. Było tylko gdybanie i machanie
szabelką na odległość - polska specjalność. Tchórz ich wszystkich
obleciał. Poza tym, zwróć uwagę, że mordowanie rządu w miarę
niezależnego państwa jest czymś innym, niż mordowanie garstki
wywrotowców w swojej kolonii. Nie mówię, że rząd powinien wrócić w
czterdziestym piątym, czy w czterdziestym
szóstym - bo to zdecydowanie za późno. On powinien być w kraju co
najmniej od czterdziestego czwartego.
Jakie gdybanie? W Czechoslowacji byl caly rzad i nic to nie pomoglo.
Powrot do Polski oznaczal tylko jedno - aresztowanie przez NKWD przedzej czy
pozniej.
W Londynie mogl przynajmniej dalej funkcjonowac.
Ty chyba nalezysz do rodziny ktora wypatrywala Andersa na bialym koniu.
Rzad na emigracji byl jak malo kto zorientowany w tym co sie dzieje w ZSRR w
koncu udalo im sie wyprowadzic armie Andersa do Iranu.
Ci zolnierze widzieli wszystko na wlasne oczy.
A tak swoja droga dlaczego tak latwo Ci obrzucac wszystkich blotem z powodu
jakichs irracjonalnych argumentow?
Nie dali sie uwiezic to tchorze, bali sie kuli w tyl glowy to dupy wolowe.
Mierzi Cie kosciol katolicki dlaczego nie chodzisz z odpowiednim transpartem
dlaczego nie pikietujesz pod siakims kosciolem?
Caly czas pyszczysz na innych nie robiac nic poza otworzeniem nastepnej
butelki piwa. Jestes tchorzem?
Pozdrufka Speedy
Ja wierze, ze Lwow do nas wroci i chcial bym w walce
o to zycie oddac.
Przeczytalem caly watek i chcialbym wrzucic co nieco od siebie.
Spedzilem jak na razie na Ukrainie ok. 2 tygodni. Mieszkalem we Lwowie na
kwaterze u Polaków a w ciagu dnia zwiedzalem miasto i blizsze lub dalsze
okolice.
W kazdym razie jesli nie moge sie zgodzic z tak drastycznym stawianiem
sprawy jak "oddawanie zycia za polski Lwów", zakochalem sie w Zachodniej
Ukrainie i chcialbym tam jak najszybciej wrócic. Przynajmniej na kilka dni.
Jednak z drugiej strony spacerujac po miescie czulem sie nieswojo. Prawda
jest, ze Ukraincy sa mili, serdeczni i uczynni, ale jednak caly czas czulem
pewien niepokój. Pewnie podobny czuja Niemcy w Polsce. Cóz, nic na to nie
poradze.
Osobna sprawa to mój stosunek do miasta i jego hmm.. "narodowosci" (?). Nie
wierze w jego powrót do Polski, ani nawet nie chcialbym w obecnej sytuacji
do tego wracac. Sprawa jest wlasciwie zakonczona. Pozostaje jednak zal,
smutek... nie wiem, takie dziwne uczucie, ze odebrano nam, jako Polakom, cos
bardzo waznego i wyjatkowego. Pozostaje bardzo ludzkie uczucie, ze to
wszystko odebrano nam bezprawnie i wlasciwie równie dobrze móglby to byc
Kraków.
Jest faktem ze Lwów przed wojna byl polski a okoliczne wsie ukrainskie i nie
da sie tego zmienic. Wiekszosc skarbów architektonicznych miasta zbudowali
Polacy i Niemcy. W zwiazku z tym zostaje po prostu zwykle poczucie krzywdy.
I jesli tak na to patrzec to moge zrozumiec w jakis sposób ludzi
wyglaszajacych takie poglady jak te w poscie powyzej.
BTW: A'propos stosunku Ukrainców do Polaków. Kompleksów z ich strony nie
zauwazylem. Byl ktos w malutkiej knajpce "Deja Vu"? Troszeczke epoki
pomieszali, ale ja bylem przekonany, ze prowadza to Polacy... Polskie czapki
_wojskowe_ z miedzywojnia na scianach, polskie dokumenty, zdjecia, gazety...
Pozdrawiam,
Od 5 stycznia 2004 wchodza nowe przepisy. Nie wolno bedzie byc na G.C. poza
USA dluzej niz 180 dni a jej utrata bedzie o wiele prostrza niz do tej pory,
bo wszystkie nie tylko wjazdy do USA ale juz i wyjazdy beda skrupulatnie
rejstrowane przez wladze immigracyjne i zbyt czeste i dlugie pobyty poza USA
beda podstawa do odebrania G.C.
Dokladnie tak i musisz na jeszcze jedna sprawe wziasc poprawke.
Zielonej karty nie dostaniesz od reki,przychodzi poczta statystycznie
w ciagu miesiaca,ale z tym bywa roznie i moze przyjsc za pol roku.
Pieczatka ktora bedziesz mial w paszporcie nie jest wielokrotna wiza.
Tak przynajmniej bylo kiedys.Na paszport z sama wbita wiza nie dalo
sie jezdzic.
Bladego pojecia nie mam jak jest teraz,ale mysle ze sporo ryzykujasz
wracajac do Polski na pare dni po wleceniu do Stanow.Moga Cie
zwyczajnie nie wpuscic pozniej do US.Ja kiedys mialam ostre problemy
na granicy z urzedniczka,po 5 miesiacach w Polsce wracalam do US i
kobieta mi zwyczajnie powiedziala,ze jesli moglam sobie pozwolic na 5
miesiaczny pobyt poza US,to tak naprawde nie jestem zainteresowana
zyciem tutaj.Zwyczajnie nie chciala mnie wpuscic z GC i tak naprawde
gdyby sie wtedy uparla to miala mnie prawo cofnac.
To urzednik na granicy na dobra sprawe zawsze decyduje i o tym warto
pamietac,bo pozniej odwolywac sie mozna ale z Polski i to trwa lata i
nie zawsze jest skuteczne.
GC daje Ci pewne przywileje,ale absolutnie nie warto GC traktowac jako
swistka ktory w kazdych okolicznosciach daje prawo do wjazdu na teren
US.
Wracajac zaraz do Polski,bez GC w kieszeni,na wize wbita w
paszport,ryzykujesz to ze do US Cie zwyczajnie nie wpuszcza.I moim
zdaniem to jest bardzo realne zagrozenie.
Sam musisz wybrac co jest wazniejsze,utrata GC czy praca.I jesli
uznasz,ze powrot do Polski jest absolutnie niezbedny,to radze sie
osobiscie wybrac do emigracyjnego i poprosic o wbicie wizy
wielokrotnego wjazdu z adnotacja,ze czekasz na zielona karte ,ale.....
Pozdrawiam.
Bea
Dokladnie tak i musisz na jeszcze jedna sprawe wziasc poprawke.
Zielonej karty nie dostaniesz od reki,przychodzi poczta statystycznie
w ciagu miesiaca,ale z tym bywa roznie i moze przyjsc za pol roku.
Pieczatka ktora bedziesz mial w paszporcie nie jest wielokrotna wiza.
Tak przynajmniej bylo kiedys.Na paszport z sama wbita wiza nie dalo
sie jezdzic.
Koszalki opalki, kiedys na pieczatke w paszporce mozna bylo jezdzic!
Bladego pojecia nie mam jak jest teraz,ale mysle ze sporo ryzykujasz
wracajac do Polski na pare dni po wleceniu do Stanow.Moga Cie
zwyczajnie nie wpuscic pozniej do US.Ja kiedys mialam ostre problemy
na granicy z urzedniczka,po 5 miesiacach w Polsce wracalam do US i
kobieta mi zwyczajnie powiedziala,ze jesli moglam sobie pozwolic na 5
miesiaczny pobyt poza US,to tak naprawde nie jestem zainteresowana
zyciem tutaj.Zwyczajnie nie chciala mnie wpuscic z GC i tak naprawde
gdyby sie wtedy uparla to miala mnie prawo cofnac.
To urzednik na granicy na dobra sprawe zawsze decyduje i o tym warto
pamietac,bo pozniej odwolywac sie mozna ale z Polski i to trwa lata i
nie zawsze jest skuteczne.
Przepraszam ale bzdury opowiadasz. Jak na razie to pobyt ponad
roczny uniewaznia zielona karte. W innych przypadkach cos takiego
moze w ostatecznosci orzec sedzia immigracyjny.
GC daje Ci pewne przywileje,ale absolutnie nie warto GC traktowac jako
swistka ktory w kazdych okolicznosciach daje prawo do wjazdu na teren
US.
Z tym zgoda.
Wracajac zaraz do Polski,bez GC w kieszeni,na wize wbita w
paszport,ryzykujesz to ze do US Cie zwyczajnie nie wpuszcza.I moim
zdaniem to jest bardzo realne zagrozenie.
Strachy na Lachy!
Sam musisz wybrac co jest wazniejsze,utrata GC czy praca.I jesli
uznasz,ze powrot do Polski jest absolutnie niezbedny,to radze sie
osobiscie wybrac do emigracyjnego i poprosic o wbicie wizy
wielokrotnego wjazdu z adnotacja,ze czekasz na zielona karte ,ale.....
Po co druga adnotacja? Toz taka adnotacja juz jest w paszporcie.
Pieczatka, ktora masz w paszporcie jest jak najbardziej uprawniajaca do
wielokrotnych wjazdow i wyjazdow.
To jest dokladnie to samo co plastikowa G.C. Tyle, ze jako
pieczatka-tymczasowa
Nie bede sie spierala,ja bylam w emigracyjnym i dostalam formularz do
wypelnienia i dostalam nowa pieczatkie z dokladnie okreslona data
waznosci.
Calkiem byc moze ,ze przepisy zostaly zlagodzone w co szczerze mowiac
nie wierze. Wyjezdzalam do Polski 3 miesiace po wjezdzie do US,moja
zielona karta nie dotarla i wybralam sie do Emigracyjnego gdzie na
moje pytanie co robic dostalam do wypelnienia formularz i nowa
pieczatke do paszportu.
I ja jednak zakladam,ze urzednicy w emigracyjnym wiedzieli co robia.
jesli
uznasz,ze powrot do Polski jest absolutnie niezbedny,to radze sie
osobiscie wybrac do emigracyjnego i poprosic o wbicie wizy
wielokrotnego wjazdu z adnotacja,ze czekasz na zielona karte ,ale.....
Strasznie dezinformujesz i dajesz bladne rady. Zaden posiadacz Green card
nie moze starac sie o jakakolwiek wize amerykanska...
Pieczatka jest wielokrotna i mozna na jej podstawie podrozowac tak jakby sie
mialo G.C.
Zle napisalam,to nie jest wiza.To jest pieczatka z adnotacja ,ze
zostala Ci przyznana GC z numerem takim i takim i masz oznaczona date
na ile ta pieczatka jest wazna. Wiesz mozna wierzyc w to co mowia
ludzie,ale moim zdaniem najpewniesza metoda jest udanie sie do Urzedu
i bezposrednia rozmowa na konkretny temat.Unika sie pozniej przykrych
niespodzianek na granicy.
| Za slub z Polakiem, roznego rodzaju skosnookie istoty placa po 10 tys
| USD.
Ile ja bym nie dal, zeby jakas skosnooka istota za mnie wyszla :(
Jest na to rada : powrót do Polski :)
/ciach.../
Kazdego
kogo pytam czy wrocilby tylko widze smiech na ich twarzach... w US
ludzie maja zupelnie inne problemy niz u nas. Nie ma tego cholernego
mrazmu, tepoty, kolesiostwa, komuny, debilizmu etc.
Marazm to stan umyslu, nie zjawisko spoleczne. "Komuna" to jakies kolejne uproszczenie
- ale wiem mniej wiecej o co Ci chodzi.
Tak czy inaczej - przyczyny takiego stanu rzeczy sa rozne. Wielu takich ludzi, o ktorych
piszesz, wyjechalo z zamyslem pozostania kilka lat w Stanach czy Kanadzie, dorobienia
sie i powrotu (lub poprostu przeczekania ciezkich czasow, np. paskudnego poczatku lat
90). Lata mijaly, a oni nie dosc, ze nie osiagneli tej masy krytycznej (lub - nie odniesli
spektakularnego sukcesu, a nie chca wracac na tarczy), to jeszcze odzwyczaili sie od
mysli o powrocie rzuceni w wir codziennych obowiazkow. W czasie gdy mieszkali za
granica, zycie w Polsce zmienilo sie nie do poznania. Wiedza mniej wiecej (raczej mniej,
niz wiecej) jak owo zycie wyglada - niestety glownie z sensacyjnych donosow gazetek
polonijnych tudziez w oparciu o innye tendencyjne informacje. A byc moze wrecz z
biegiem lat przestali tak zywo interesowac sie wiadomosciami z Polski - a mala ilosc
informacji jakie posiadaja nie pozwala podjac zadnej decyzji czy tez wyrobic sobie zdania
na ten temat. Poza tym nie oszukujmy sie - powrot do Polski oznaczalby wyjatkowo
ciezka walke o ponowne wkrecenie sie w tryby tej machiny. Nie kazdy ma na to odwage,
ochote, sile. Ryzyko porazki jest duze, a ogromne bezrobocie i niekorzystne warunki do
prowadzenia dzialalnosci gospodarczej nie przemawiaja na korzysc powrotu. A osoby,
ktore wyemigowaly pod koniec lat '80 mialyby jeszcze ciezsza zadanie. Nie dosc, ze
Polska nie jest takim krajem, do jakiego przywykli (z bylejakim, ale nieszczegolnie
trudnym zyciem i z bezinteresownym kolezenstwem, o ktorym tak chetnie mowia) to
jeszcze musieliby tu podjac w/w walke. I chociaz prawie wszyscy Polacy na obczyznie
maja jakies tam mniej lub bardziej silne patriotyczne ciagoty (a niektorzy non-stop gadaja
o tym przy piwku) ...to prawdopodobienstwo powrotu maleje wraz z kazdym kolejnym
rokiem tam spedzonym.
Pozdrawiam,
W.
damian jury wrote:
My sie nie zrozumielismy w paru kwestiach.
To nie ja wykonywalem projekty. Lecz je nadzorowalem,
grafike zrobilismy taka jak chcial klient, w innym wypadku przeciez
projekt by byl nie skonczony. Nie mylic pojecia ze sam zrobilem te
projekty lecz wszystko zostalo wykonane pod dyktando klienta.
Chce taka grafike a nie inna, taki kod a nie inny, i to zostaje
wykonane, poprosto bez robienia problemow oraz sporow.
Odpowiem juz wczesniej na pytanie: "czy nadzorowalem sam siebie?"
Nie, pracowalem z wynajetym chlopakiem, i dziewczyna ktora zajmowala
sie grafika. Byli mlodzi i to byly ich poczatki.
Ja sie zajmowalem glowie kontaktem i ustaleniami z klientem.
Prosze tylko o brak krytyk oraz porownan do waszysz znajomych lub wasz
samych. Wiem ze istnieje duzo osob lepszych ode mnie lecz interesuje
mnie tylko Zarobek takiej osoby w polsce, i dlaczego taki a nie inny.
Witam
Wydaje mi sie, ze wiekszosc nie zrozumiala. Ten mlody czlowiek pracowal nad
tymi projektami jako PROJECT MANAGER. Zakladam, sam dobrze rozumie co to
znaczy. Jezeli tak, to On nie musi nawet sie dobrze znac na grafice,
estetyce, kodach itd. Milo by bylo, zeby mial jakies pojecie, zeby moc
kontrolowac i nadzorowac prace programistow i grafikow. Musi natomiast sie
nac na zarzadzaniu projektami, miec opanowana umiejetnosc oceniania,
planowania oraz wiele innych cech i umiejetnosci niezbednych do bycia dobrym
Project Managerem. Jego zadaniem, jak sadze, bylo koordynowanie prac
calosciowych. Czyli trzymanie budzetu, terminu , odbiory etapow itd.
Za taka prace w Polsce przy projektach internetowych, mozesz zarobic od 1000
do 10 000 PLN/miesiac brutto. Wszystko zalezy od tego, jaki to projekt, jak
duzy zespol itd.
Jedna rzecz mnie tylko martwi - Twoj mlody wiek. Jak z wyksztalceniem?
Rozumiem, ze masz skonczona tylko szkole srednią? To niestety troche za malo
na "gorna półkę", ale na sredniego managera z dobrymi referencjami od
obecnego pracodawcy mozesz liczyc. Zanim jednak zdecydujesz sie na powrot do
Polski, proponuje Ci zajrzec np na jobpilota. Poszukaj, powysylaj cv'ki. Sam
sie zorientujesz czy warto wracac.
Pozdrawiam i zycze powodzenia.
MaDu
At 21.21 1996-08-12 +0200, Roman Ladna wrote:
Niestety brakuje mi w niej jednego elementu: wrazen ludzi ktorzy wrocili.
W 1993 roku rozwazalem powrot do Polski. Pojechalem tam aby sprawdzic
mozliwosci i ewentualnie poczynic przygotowania.
W drugim dniu pobytu zostalem zatrzymany przez policje drogowa za
popelnienie nastepujacych wykroczen: przekroczenie dozwolonej szybkosci o 14
km, brak dowodu rejestracyjnego oraz ucieczke z miejsca wykroczenia.
Odmowilem zaplacenia mandatu i zostalem w kolegium skazany na kare 10 dni
aresztu. Drugiego dnia zona zaplacila 900 000 zl i wypuszczono mnie z wiezienia.
Takie sa oficjalne fakty.
Moja relacja jest inna:
Jechalem z szybkoscia mniejsza od dozwolonej i na skrzyzowaniu podjechal do
mnie samochod policyjny. Policjanci wylegitymowali mnie i poinformowali, o
przekroczeniu szybkosci oraz o wyznaczeniu mandatu 100 000 zl. Kiedy
odmowilem zaplacenia uwazajac to za wymuszenie lapowki przewieziono mnie na
komisariat, gdzie wyznaczono mandat 200 000 zl. Po kilku godzinach
przewieziono mnie do komendy ruchu drogowego i tam wyznaczono mandat 500 000
zl. Po mojej dalszej odmowie przewieziono mnie do kolegium gdzie w trybie
doraznym zostalem skazany za popelnienie w/w wykroczen na kare grzywny 1 000
000 zl z zamiana na areszt oraz pozbawienie prawa jazdy na pol roku.
W kajdankach zostalem przewieziony do pobliskiego wiezienia.
Skad wzial sie <brak dowodu rejestracyjnegonie wiem.
Prawo jazdy (szwedzkie) adwokat odzyskal w 8 miesiecy pozniej - nie wolno
polskim wladzom zatrzymac prawa jazdy, ktorego nie wydaly.
Grzywne zwrocono adwokatowi w 1995 roku.
Teraz, kiedy sluzbowo musze pojechac do Polski staram sie szybko zalatwic
sprawy i wracac do domu. Przestalem rozwazac mozliwosci powrotu. Rodzina,
kiedys zainteresowana powrotem juz nie chce o tym rozmawiac.
Czy to moze amerykanska maszyna propagandowa robi tak ludziom wode z
Jurek :-)
____________________
jerzy.syc@returnex.se
http://www.returnex.se
Stockholm Sweden
Piątek wieczorem
Wyjazd z Polski (Warszawa, Poznań i po trasie do Lipska), przejazd do
Niemiec
Sobota
1.Dollnitzbahn (www.doellnitzbahn.de)
2. Loessnitzgrundbahn (www.traditionsbahn-radebeul.de lub
www.loessnitzgrundbahn.de)
Przejazd na nocleg po polskiej stronie (Bogatynia)
lub zamiast powyższych dwie inne kolejki w bardziej górskim klimacie
1. Pressnitzalbahn (www.pressnitztalbahn.de)
2. Fichtelbergbahn (www.fichtelbergbahn.de)
Wchodzi w grę również Weisseritztalbahn (www.weisseritztalbahn.com)
- ale tam nie ma regularnego ruchu pociągów
Niedziela
Wyjazd rano z Bogatyni
1. Zillertalbahn (www.soeg-zittau.de/cms/ )
2. Waldeisenbahn Muskau (www.waldeisenbahn.de)
3. Ewentualnie: obejrzenie makiet
- HO - normalnej zbudowanej we wnętrzu i ogrodowej w Oderwitz
(www.modellbahn-oderwitz.city-map.de)
lub
- makiety tradycyjnej HO (modellbahnland-erzgebirge.de)
(w okolicy mam namiary na jeszcze około 10 ciekawych makiet tradycyjnych i
kolei ogrodowych)
Powrót do Polski w nocy (Poznań, Warszawa).
Przejazd nowym busem mercedes vito (do dyspozycji 8 miejsc dla pasażerów +
kierowca, w sumie cztery rzędy siedzeń więc wygodnie). Jeśli ktoś ma jakiś
pomysł na inne niemieckie wąskotorówki (ale pamiętajmy o odległościach) to
jestem otwarty na propozycje (pi@op.pl) lub poprzez forum.
Jeśli będzie zainteresowanie podam większe szczegóły (godziny odjazdu itp.)
Pozdrowienia, Piotr
Pragnę zaanonsować iż trwają zaawansowane prace nad organizacją II części
imprezy pod nazwą Kaliningrad 2005 cz. II. Sześcio dniowy przejazd planowany
jest na przełom sierpnia i września br. Przyjęty ramowy plan zakłada iz
przejazd rozpocznie się na stacji Braniewo a następnie:
Dzień 1 sobota, "Śladami kolei z roku 1929"
wariant 1
Braniewo – Mamonowo -Kaliningrad - objazd torów, łącznic i linii głównie
towarowych,- Kaliningrad, zwiedzanie lokomotywowni
wariant2
Elbląg - Braniewo - Kaliningrad
Kaliningrad-objazd torów, łącznic i linii głównie towarowych,- Kaliningrad,
zwiedzanie lokomotywowni
Dzień 2 niedziela
Objazd wynajętym tramwajem "możliwie" wszystkich linii tramwajowych, zajezdni
i warsztatów naprawczych
Dzień 3 poniedziałek.
Przejazd zespołem spalinowym D1 na trasie Kaliningrad - Primorsk - Baltijsk
(ok.3h postoju) - Primorsk - Jantarnyj -Kaliningrad - Chrabrowo - Kaliningrad
Dzień 4 wtorek
Całodzienna wycieczka autobusowa, "Śladami nie istniejącej już kolei"
Dzień5 środa
Przejazd poc. planowym do Bagrationowska - po odprawie granicznej przesiadka
do SN61 i dalej przez Głomno - Korsze – Skandawe- tu ponownie odprawa
graniczna- Żeleznodorożnyj do Krasnowki (ok. 10 km od Czerniachowska) - -
Żeleznodorożnyj - odprawa graniczna – powrót do Polski.
Dzień 6 czwartek.
Przejazd - jeszcze nie ustalona trasa do Szczecina.
Na pewno konieczne będą wizy wielokrotne.
Plan ten będzie jeszcze modelowany jednak, ten szkieletowy podział zostanie
zachowany. Wszelkie zmiany będą na bieżąco ujawniane.
Pozdr.
Paweł Pleśniar
www.ptmkz.prv.pl
Witam
Pragnę zaanonsować iż trwają zaawansowane prace nad organizacją II części
imprezy pod nazwą Kaliningrad 2005 cz. II. Sześcio dniowy przejazd planowany
jest na przełom sierpnia i września br. Przyjęty ramowy plan zakłada iz
przejazd rozpocznie się na stacji Braniewo a następnie:
Dzień 1 sobota, "Śladami kolei z roku 1929"
wariant 1
Braniewo – Mamonowo -Kaliningrad  - objazd torów, łącznic i linii
głównie
towarowych,- Kaliningrad, zwiedzanie lokomotywowni
wariant2
Elbląg - Braniewo - Kaliningrad
Kaliningrad-objazd torów, łącznic i linii głównie towarowych,- Kaliningrad,
zwiedzanie lokomotywowni
Dzień 2 niedziela
Objazd wynajętym tramwajem "możliwie" wszystkich linii tramwajowych, zajezdni
i warsztatów naprawczych
Dzień 3 poniedziałek.
Przejazd zespołem spalinowym D1 na trasie Kaliningrad - Primorsk - Baltijsk
(ok.3h postoju) - Primorsk - Jantarnyj -Kaliningrad - Chrabrowo - Kaliningrad
Dzień 4 wtorek Â
Całodzienna wycieczka autobusowa, "Śladami nie istniejącej już kolei"
Dzień5 środa
Przejazd poc. planowym do Bagrationowska - po odprawie granicznej przesiadka
do SN61 i dalej przez Głomno - Korsze – Skandawe- tu ponownie odprawa
graniczna- Żeleznodorożnyj do Krasnowki (ok. 10 km od Czerniachowska) - -
Żeleznodorożnyj - odprawa graniczna – Â powrót do Polski.
Dzień 6 czwartek.
Przejazd - jeszcze nie ustalona trasa do Szczecina.
Na pewno konieczne będą wizy wielokrotne.
Plan ten będzie jeszcze modelowany jednak, ten szkieletowy podział zostanie
zachowany. Wszelkie zmiany będą na bieżąco ujawniane.
Witam
Zycze wam powodzenia!
Jako ze jest to Rosja,polecam wam sie zaopatrzyc w karty kredytowe,najlepszy
przelicznik i wogule bez problemow z platnoscia.
W Moskwie np.placilem karta w kasie kolejowej.
No chyba, ze ta enklawa ma inne zwyczaje ,ja tam jescze nie bylem.
Pozdrawiam
Rollandus
On Sat, 23 Dec 2000, Krystian Langer wrote:
"W "Economist" piasli, ze od czasu prywatyzacji ilosc
| podrozujacych koleja WZROSLA o 33%, a nie przeniosla sie do
| alternatywnych srodkow transportu. A wzrost liczby spozniej jest
| tylko statystyczny poniewaz znaczaco wzrosla liczba pociagow -
| spoznienia wyrazone procentowo w rzeczywsitosci spadaja.
Nie bylem dlugo juz WB, ale moge spytac sie kumpla z Anglii, co o sadzi o
Kolejach i jakie sa wrazenia podroznych!
Pozdrowienia
Krystian
To moze ja opowiem o swoich wrazeniach.
Jezdizlem tylko Central Trains czy jakos tak. Generalnie znacznie
czysciej, logicznie ulozone rozklady i wszystko genialnie skomunikowane.
Ogromna wiekszosc pociagow to sklady z trzech, dwoch a nawet jednego
wagonu motorowego. Wchodzac do kibla w takim wagonie czulem sie jak w
statku kosmicznym.
Z ciekawych zdarzen to slyszalem zapowiedz przyjazdu spoznionego o godzine
IC minute po jego odjezdzie.
Opowiem jednak moja przygode ktora powoduje ze opinie mam jednoznacznie
pozytywna.
Mieszkalem w malej wiosce Gobowen gdzies miedzy Birmingham a Liverpoolem.
Powrot do Polski mialem autobusem z Birmingham'u, ktory odjezdzal godzinie
10 rano. Do Birminghamu mialem okolo 100 km, ktore mialem przejechac
pociagiem. Pociag mial planowo przyjechac o 9:30. Przejscie z dworca
kolejowego na autobusowy polega na przejsciu dwa pietra wyzej wiec mialem
kupe czasu. O 9:55 bylem jakies 30 km przed Birminghamem i mialem cieplo.
Nastepny autobus mial byc po nowm roku. Poszedlem do konduktora i
zapoznalem go ze swoja sytuacja. Ten spytal sie o rozklad mojego autobusu
na terenie UK, wzial go z paszportem i biletem i powiedzial, ze za chwile
do mnie przyjdzie. Minelo kilka minut, przyszedl do mnie z nastepujacym
textem:
1 nie martw sie
2 twoj autobus jest powiadomiony, bedzie na ciebie czekac
3 jesli twoj autobus nie bedzie mogl na ciebie czekac, idz do biura
obslugi klienta na dworcu kolejowym, czeka tam na ciebie bilet do Londynu.
Sprawdzilem, ze twoj autobus bedzie w Londynie po 13 a pociagiem, na ktory
dostaniesz bilet, bedziesz okolo 12.
Autobus do Birmingham'u spoznil sie o godzine, bo zassal sie w korkach.
Sorry, ze troche przy dlugo.
Ciekawe jak taka sytuacja wygladala by u nas
Pozdrufka
LOOK
Piotr Kamil Daniluk wrote:
On Sat, 23 Dec 2000, Krystian Langer wrote:
| "W "Economist" piasli, ze od czasu prywatyzacji ilosc
| podrozujacych koleja WZROSLA o 33%, a nie przeniosla sie do
| alternatywnych srodkow transportu. A wzrost liczby spozniej jest
| tylko statystyczny poniewaz znaczaco wzrosla liczba pociagow -
| spoznienia wyrazone procentowo w rzeczywsitosci spadaja.
| Nie bylem dlugo juz WB, ale moge spytac sie kumpla z Anglii, co o sadzi o
| Kolejach i jakie sa wrazenia podroznych!
| Pozdrowienia
| Krystian
To moze ja opowiem o swoich wrazeniach.
Jezdizlem tylko Central Trains czy jakos tak. Generalnie znacznie
czysciej, logicznie ulozone rozklady i wszystko genialnie skomunikowane.
Ogromna wiekszosc pociagow to sklady z trzech, dwoch a nawet jednego
wagonu motorowego. Wchodzac do kibla w takim wagonie czulem sie jak w
statku kosmicznym.
Z ciekawych zdarzen to slyszalem zapowiedz przyjazdu spoznionego o godzine
IC minute po jego odjezdzie.
Opowiem jednak moja przygode ktora powoduje ze opinie mam jednoznacznie
pozytywna.
Mieszkalem w malej wiosce Gobowen gdzies miedzy Birmingham a Liverpoolem.
Powrot do Polski mialem autobusem z Birmingham'u, ktory odjezdzal godzinie
10 rano. Do Birminghamu mialem okolo 100 km, ktore mialem przejechac
pociagiem. Pociag mial planowo przyjechac o 9:30. Przejscie z dworca
kolejowego na autobusowy polega na przejsciu dwa pietra wyzej wiec mialem
kupe czasu. O 9:55 bylem jakies 30 km przed Birminghamem i mialem cieplo.
Nastepny autobus mial byc po nowm roku. Poszedlem do konduktora i
zapoznalem go ze swoja sytuacja. Ten spytal sie o rozklad mojego autobusu
na terenie UK, wzial go z paszportem i biletem i powiedzial, ze za chwile
do mnie przyjdzie. Minelo kilka minut, przyszedl do mnie z nastepujacym
textem:
1 nie martw sie
2 twoj autobus jest powiadomiony, bedzie na ciebie czekac
3 jesli twoj autobus nie bedzie mogl na ciebie czekac, idz do biura
obslugi klienta na dworcu kolejowym, czeka tam na ciebie bilet do Londynu.
Sprawdzilem, ze twoj autobus bedzie w Londynie po 13 a pociagiem, na ktory
dostaniesz bilet, bedziesz okolo 12.
Autobus do Birmingham'u spoznil sie o godzine, bo zassal sie w korkach.
cholera, przez wasze nachalne wycinanie naglowkow nie wyszlo ze to jabyle
autorem tego oryginalnego tekstu!! A tak by ladnie wyszlo na moje :)
P.S. Te kible tez na mnie robily wrazenie dopoki sie w nich nie zacialem :((
Z pozfrowieniami
Filip Lachert
Otoz drodzy panstwo mialem czelnosc jechac do Chorwacji - samochodem,
oczywiscie, bo w 4 osoby.
No i jechalem przez Bosnie i Hercegowine :-)
Ludzie! Co tam sie dzieje! Pierwsze miasto, ktore ujrzalem to byl Bihać.
Tory wygladaly na nieuzywane, slupy trakcyjne poprzekrzywiane no i stoja
sobie kilka sztuk pordzewialych weglarek jeszcze z oznaczeniami JŻ.
Fajnie. Jade dalej. zgubilem skret do Chorwacji, trzeba dalej. Znowu
linia kolejowa (Bihać-Knin, na mapie miedzynarodowa:-))
Szyny pordzewiale, ale zwirek pod torami w extra stanie - bialy i
zadnych zielsk - klimat suchy jak pieprz. Znowu te slupy - jeden w lewo
, drugi w prawo, trzeci w kokardke... . Przejscie graniczne Strmica.
Dalej te tory. A, po drodze byla jaks stacja zrujnowana, Duvanec chyba
jakos tak. Wogole wiekszosc domow przy drodze to ruiny.
Nastepne ciekawe spotkanie z koleja - ruiny miasta Salona k/Splitu. Ja
patrze, a tam TEM2 granatowy z dwoma wagonami. Super, jak na 8 par
dziennie, w tym 4 osobowe (putnickie), 3 pospieszne (brze) i jeden IC do
Zagrzebia.
No i stacja Split, w oczekiwaniu na prom. Stoi pociag! chyba pospiech.
Dluuugi jak kolonijny! Ta TEM2 okazalo sie, z przeciwnego obozu, z USA!.
Widac, Tito bardziej lubil Jankesow. Ta "Tem2" byla jedyna maszyna w
Splicie. Przestawiala wagony, prowadzila pociagi.
Teraz powrot do Polski. Przez Karlovac, przy linii kolejowej. W domkach
slady serii z automatu. Mijam stacyjke. dziury, dach zapadniety, szyb
nima, ze sciany wylazi sloma.
PS. W zagrzebiu zobaczylem na zlomie autobusy szynowe, a w Ljubljanie...
ichniejszy TGV, raczej Pendolino. W Slowenii maja lapiej.
------KONIEC------
Witam,
Czy dobrze rozumiem, ze jest to pociag zmierzajacy do Budapesztu, ktory=20
prowadzi wagony do Bukaresztu odlaczane na stacji Kosice?
Nie do konca- wagony sa odczepiane na stacji Miskolc (w Kosicach odbywaja
sie inne przepiecia), jada jako pospiech zatrzymujacy sie prawie wszedzie
do Lokoshazy i tam czekaja spokojnie na Pannonie z Prahy do Bucuresti.
Czy zapelnienie wagonow do Bukaresztu jest duze? Ile takowych wagonow=20
jedzie z Krakowa.
Jak jechalem to byly 3, zapelnienie do Kosic prawie zadne, na terenie Wegier
i Rumunii - spore
Rozklad jazdy podaje informacje, ze na odcinku (L=F6k=F6shaza --
Bucuresti=
=20
Nord Gr. A) jest obowiazek rezerwacji - pociag z doplata. Czy wynika to=20
z tego, ze we wszystkich pociagach pospiesznych w Rumunii wymagana jest=20
miejscowka?
Tak
Jesli tak, to czy kupujac u nas bilet na trase Muszyna -=20
Arad otrzymam go juz z takowa miejscowka na wymagany odcinek?
Nie
I jeszcez jedno, www.idos.cz podaje, ze odcinek Muszyna - Arad to 532=20
km, nie wiem tylko czy dobrze licze cene biletu w obie strony. Czy=20
wyniesie ona cos w granicach 200 PLN (znizka 30%?).
Wiem, ze najtaniej byloby jechac od granicy do granicy, ale chodzi o w=20
miare bezstresowe wyslanie w te podroz kolezanki bez koniecznosci=20
zaopatrywania jej w korony czy forinty na zakup kolejnych biletow w=20
pociagu.
A najlepsze jest to, ze tej miejscowki po prostu nie da sie kupic w pociagu
(a wewnetrzna kosztuje 1,4zl, zagraniczna 14zl (kupowane w Rumunii)
Wyskakiwanie w Curtici moze byc ryzykowne bo czesto kontrola trwa prawie caly
postoj, ale jak sie jedzie do Aradu to mozna to sobie odpuscic. (Jak dalej to
uczciwi rumunscy konduktorzy beda chcieli np 22EUR bez zadnego papierka :)
W razie inych watpliwosci zwiazanych z podrozami w Rumunii moge pomoc -
siedze tu (i jezdze) juz 2 miesiace, a kazdy powrot do Polski staram sie
wykonac inna trasa :)
Pozdrawiam
Wojtek
W związku z pojawiającymi się w mediach doniesieniami informuję, że 11
żołnierzy z 18. Batalionu Desantowo-Szturmowego służących w bazie Polskiego
Kontyngentu Wojskowego w miejscowości Wazi Khwa w Afganistanie napisało
prośby o wcześniejszy powrót do Polski.
Swoją decyzję uzasadniali faktem niedostatecznego - według nich - poziomu
opancerzenia użytkowanych w PKW amerykańskich pojazdów typu HMMWV (Hummer).
Podczas procedury rozpatrywania wniosków okazało się, że do ich złożenia
żołnierzy namówili dwaj podoficerowie. Wkrótce pięciu spośród żołnierzy
poprosiło o wycofanie napisanych podań. 15 czerwca prokurator PKW w
Afganistanie polecił wszczęcie przez żandarmerię wojskową dochodzenia w tej
sprawie. W jego trakcie organa ścigania wyjaśnią rolę poszczególnych
żołnierzy w przygotowywaniu wniosków.
Minister Obrony Narodowej podjął jednak decyzję o tym, aby wszystkich 11
żołnierzy najszybciej jak to będzie możliwe przetransportować do kraju.
Dziewięciu z czekających na rotację żołnierzy nadal pełni typowe obowiązki
bojowe w macierzystych pododdziałach (m. in. bierze udział w patrolach).
Dwóch podoficerów przetransportowano do bazy Bagram, gdzie wykonują
obowiązki niebojowe.
Prośby żołnierzy o wcześniejszy powrót zdarzają się praktycznie podczas
każdej misji. Tylko w trakcie trwania misji w Iraku na własny wniosek
powróciło do kraju 225 Polaków. Liczba tego typu wniosków utrzymuje się z
reguły na przybliżonym poziomie i wynosi od 1,5 do 2,5% ogółu żołnierzy
pełniących misję w danej zmianie. Przykładowo w czasie pierwszej zmiany było
ich 44, w drugiej - 16, trzeciej - 45, szóstej - 19, a ósmej - 24.
Najczęstszymi powodami takich wniosków są względy rodzinne.
PKW Afganistan dysponuje łącznie około 120 egzemplarzami HMMWV, które naszym
żołnierzom dostarczyły Siły Zbrojne USA. Podobnie jak zdecydowana większość
tego typu samochodów użytkowanych w Afganistanie zarówno przez armię
amerykańską, jak i kontyngenty innych państw biorących udział w misji ISAF,
pojazdy te są opancerzone na poziomie II (amerykańskie oznaczenie KIT 2).
RZECZNIK PRASOWY MON
Jarosław RYBAK
źródło; www.wp.mil.pl
http://www.hobby4men.com/content/view/full/48646
Heh... tak se myślę, kiedyś miałem dzwonka na Wzgórzach Golan (nie miałem
gdzie dzwonić tylko tam). Toyota LC II (na dwa tygodnie przed kasacją) po
najechaniu na zakręcie na podłożony przez tubylców głaz nie utrzymała
pionu
i wydachowała. Nie było szans na ominięcie głazu. Warunki drogowe (o ile
miejsce, w którym doszło do dzwona można było nazwać drogą) nie pozwaliły
na
wykonanie jakiegokolwiek manewru celem uniknięcia najechania na głaz - z
prawej strony miny - z lewej mur... a wszystko to na lewym zakręcie (dość
łukowatym), przy umiarkowanej prędkości. Nic się nikomu nie stało (było
nas
w aucie dwóch), Military Police ustaliło przyczynę wypadku jako
"nieszczęśliwy zbieg okoliczności z udziałem osób trzecich".
Toyota miała przyspieszona kasację, a ja przyspieszony powrót do Polski.
A jakie były Wasze najtragiczniejsze dzwonki?
Nie mówmy może o wypadkach z ofiarami śmiertelnymi...
--
Freeman DC
oklejony CC 704 '93 53Kkm RSA
ostru zakret ok. 90 st, zima droga sucha, tylko zakret oblodzony, obok
skrzynka z piaskiem zeby jakis ciec to posypywal, ale widaqc zapomnial.
polonez truck ten najwiekszy jaki `jest obrocilo mnie przeciwnie do kierunku
jazdy wyladowalem na boku w rowie, bez pasowa uderzylbym moja zone ktora
byla "ponizej" mnie samochod lezal na prawym boku (pasy sa jedna b. wazne),
nawet nie wiedzialem ze otwarcie drzwi do gory w polonezie graniczy z
niebotyczsnym wysilkiem, najciekawsze jest jednak to ze wyladwalem w orowie
majac doslownie50 cm przed przednia maska sciety pień drzewa i ok. 30 cm za
koncem paki drzewo a jakies 1,5 m z tylu bola mala rzeczka, gdzie pewnie
jakbym wpadl tam to nie mialbym juz szans nic tu napisac. Ztad wiem ze
prawdziwym kierowca zaczyna sie byc gdzy przejedzie sie ze 30-50tys km i
mialo sie buta, od tej pory moze wolniej nie jezdze ale lepiej jest z
wyobraznia
pzdr vladi
Sporo jeżdżę zawodowo i hobbystycznie po całej Europie więc znam
temat z autopsji: z chwilą zalogowania się do sieci innego kraju zgłosi się
poczta głosowa z zapowiedzią w języku tego kraju, charakterystyczna dla
każdego operatora.
Skrzynkę poczty głosowej obsługuje TYLKO I WYŁĄCZNIE operator macierzysty.
Z chwilą zalogowania się klienta Orange PL w sieci goszczącej są
ZDEJMOWANE przekierowania na pocztę głosową. Wracają TYLKO w dwóch
przypadkach:
1. Poprawne wylogowanie z sieci goszczącej, które następuje:
a) natychmiast po poprawnym wyłączeniu telefonu;
b) po wypadnięciu z zasięgu sieci i odczekaniu określonego czasu po
którym sieć goszcząca "wyloguje" numer automatycznie.
2. Powrót do Polski i zalogowanie w sieci macierzystej Orange PL.
Jeżeli zatem "wypadasz z zasięgu" będąc zalogowanym w sieci goszczącej -
NIE MASZ aktywnego przekierowania warunkowego na pocztę. Zatem każdy,
kto chce się wtedy dodzwonić, słyszy komunikat systemowy o
niedostępności abonenta (ale NIE POCZTĘ GŁOSOWĄ!!) pochodzący z sieci
operatora goszczącego - zatem w języku innym niż polski.
Cel tego automatycznego dezaktywowania przekierowań warunkowych w
roamingu - uniknięcie wysokich kosztów przekierowań warunkowych w
roamingu, gdyż klienci w 99,9% nie są świadomi tego "zagrożenia" i po
otrzymaniu faktury byłby dramat.
Jeżeli wyłączasz telefon będąc w zasięgu (poprawnie się wylogujesz) -
przekierowania warunkowe na pocztę "wracają" na swoje miejsce. Aż do
ponownego zalogowania się w sieci goszczącej - wtedy znowu znikają.
Od jakiegoś czasu przekierowania warunkowe podczas pobytu w roamingu
operator macierzysty potrafi realizować "u siebie", bez przekierowania
połączenia z zagranicy, a co za tym idzie, dodatkowych kosztów. Stąd
wspomniana już możliwość aktywacji nowej usługi "Poczta głosowa w roamingu":
http://www.orange.pl/portal/map/map/discover_category?pageid=1449515&...
Usługa powoduje to, że przekierowania warunkowe do poczty NIE BĘDĄ
dezaktywowane podczas pobytu w roamingu i będą normalnie funkcjonowały
(gdy zajęty/nieosiągalny/nie odbiera) i do tego są BEZPŁATNE.
Mam nadzieję, że dwukrotne wyjaśnienie wystarczy. Trzeci raz nie
zamierzam pisać tego samego innymi słowami.
WN
(...) Có? jak to widzisz Tamtejsza ? Czy s? szanse na powodzenie czy raczej
zrobi? te studia podyplomowe i zwijac si? do kraju nie trac?c czasu i
kasy na zb?dne szukanie? Od razy mówi? ?e nie mam pozwolenia na prac?
... wiza f1 a wiec po odbyciu studiow mo?na 1 rok popracowa? w usa na
OPT i potem 60 dni i do domciu ....
Moim skromnym zdaniem nawet najgorsza szkola MBA w Stanach da Ci
szanse na znalezienie dobrej lub wzglednie dobrej pracy, tym bardziej
jezeli masz juz za soba jakies doswiadczenie w finansach. Wielu
Amerykanow nie ma nawet sredniego wyksztalcenia, nie mowiac juz o
studiach... Domyslam sie, ze troche Ci tego studiowania jeszcze
zostalo, wiec te Twoje obawy sa troche przedwczesne. Podczas studiow
MBA jest szansa na nawiazanie calkiem interesujacych kontaktow, wiec
Twoja przyszlosc nie powinna wygladac ponuro i raczej nie wydaje mi
sie, zebys nie mial innej opcji niz powrot do Polski. Czasami jeszcze
przed skonczeniem studiow pracodawcy sami wyszukuja studentow, ktorych
chca zatrudnic. Malo tego, czesto zdarza sie, ze zwracaja koszty
studiow lub chociaz ich czesc. Ucz sie wiec pilnie, a na pewno nie
pozalujesz...
có? radzi? sobie jako? trzeba a wiza typu H1B
to pora?ka przywi?zanie do pracodawcy i ci?g?e patrzenie czy nie
zwolni?
Tu akurat bym sie spierala... Jezeli jestes dobry, to nie wiem, co
musialbys przeskrobac, zeby Cie zwolnili. No chyba, ze sytuacja
finansowa pracodawcy jest tak zla, ze zwalnia masowo, nie patrzac na
status... Nie chce tu zapeszac, ale ja czuje sie pewniej w pracy niz
niektorzy Amerykanie z wieloletnim stazem w firmie. Moim zdaniem to
kwestia tego, co wnosisz swoja osoba do firmy, te ich tzw. adding
value...
Zatem je?li mo?esz powied? mi droga Tamtejsza jak postrzegany jest
problem znajomo?ci kilku j?zyków obcych ? czy pracodawcy przechodz?
obok tego oboj?tnie czy jednak jest to czynnik, który mo?e spowodowa?,
?e szanse zatrudnienia wzrastaj? ? Jak wiele odgrywa renoma szko?y?
Generalnie - im wiecej znasz jezykow tym lepiej - tak jest wszedzie -
nawet jezeli one totalnie nie beda potrzebne - przeciez od przybytku
glowa nie boli... A na powazniej, to oczywiscie, ze znajomosc jezykow
jest atutem, szczegolnie hiszpanski i jego meksykanski akcent beda
wszedzie w Stanach mile widziane w zwiazku z wszechobecna inwazja
Meksykanow na Stany ;-) Co do niemieckiego, to przyda Ci sie pewnie
podobnie jak mi holenderski, czyli wcale, albo zeby czasami sobie
poprzeklinac w jezyku, ktory raczej nie bedzie rozumiany przez
innych... Co do renomy szkoly, to najbardziej licza sie te najlepsze
uczelnie, potem dlugo, dlugo nic, a potem cala masa tych, o ktorych
nikt nie slyszal lub slyszal cos nie specjalnie pochlebnego... Ale
ogolnie MBA lub CPA sa wszedzie mile widziane...
Prosze napisz, gdzie studiujesz, jak dlugo, ile Ci jeszcze zostalo,
jaka koncentracje robisz, jakie ciekawe przedmioty wybrales, jaki jest
poziom, jakich masz studentow w grupie, jakich wykladowcow, czy nie
zalujesz wyboru uczelni, no i w ogole, jakie odczucia i jakie rady dla
tych, ktorzy chca studiowac w Stanach. Bede niezmiernie wdzieczna, bo
sama sie przymierzam do MBA...
Podrawiam i zycze powodzenia!!!
RAWDA - położona jest w środkowej części wybrzeża Bułgarii w pobliżu
półwyspu Neseber. Jest to rozwijająca się turystycznie miejscowość z dużą
ilością restauracyjek, kawiarenek, pubów i dyskotek. W tej miejscowości
turyści mogą korzystać z różnego rodzaju rozrywek i atrakcji a także
wygrzewać się na piaszczystych plażach Morza Czarnego. Wszystkim, którzy
lubią nocne życie polecamy dyskoteki i kluby, gdzie ceny są znacznie
niższe niż u nas.
Apartamenty 2, 3 lub 4 os. z łazienką przypadającą na 1 lub 2 pokoje.
Apartamenty położone są w odległości 300 metrów od plaży.
PROGRAM
* Dzień 1 - Wyjazd z Polski, zgodnie z rozkładem jazdy autokarów.
* Dzień 2 - Przyjazd do Budapesztu, zwiedzanie miasta, przejazd przez
Węgry, Serbię
* Dzień 3 - Przyjazd przed południem do Rawdy, czas wolny, kwaterowanie
w godzinach popołudniowych.
* Dzień 3 - 15 Pobyt na miejscu, możliwość skorzystania z wycieczek
fakultatywnych: Istambuł zwiedzanie m. in. Błękitnego Meczetu,
Bizantyjskiego Hippodrumu, Sozopol - zwiedzanie cerkwi św. Jerzego,
przejazd łódką motorową po rzece Ropotamo, Warna - morska stolica
Bułgarii, zwiedzanie delfinarium, Jeep Safari, Wieczór we wsi bułgarskiej
- bogaty program folklorystyczny w towarzystwie kilkunastoosobowego
zespołu artystów, połączony z degustacją tradycyjnych potraw i trunków
bułgarskich.
* Dzień 15 - Zdawanie apartamentów w godzinach porannych, czas wolny,
wyjazd do Polski.
* Dzień 16 - Powrót do Polski
* Dzień 17 - Przyjazd do kraju w godzinach południowych
(postój w Budapeszcie należy do programu ramowego imprezy, lecz jego
realizacja lub jej brak jest uwarunkowana czasem pracy kierowców)
CENA OBEJMUJE
* transport: autokarem klasy LUX (klimatyzacja, cafe - bar, video, WC)
* zakwaterowanie: 9 lub 12 noclegów w apartamentach
* opieka pilota w czasie podróży
* opieka rezydenta na miejscu
* VAT
CENA NIE OBEJMUJE
* ubezpieczenia: KL i NNW - 35 zł (oferta 14 dniowa) lub 40 zł (oferta
17 dniowa) - płatne obowiązkowo w biurze
* opłaty klimatycznej (1 EURO / dzień) - płatne obowiązkowo u pilota w
autokarze
* kaucja zwrotna (20 EURO) - płatna na miejscu, zwracana w ostatnim
dniu turnusu, po wykwaterowaniu.
* biletów wstępu do zwiedzanych obiektów
* wyżywienia: istnieje możliwość wykupienia śniadań i obiadokolacji na
miejscu (ok. 7 EURO / dzień)
Zapraszamy
Centrum Turystyki OSKAR
Pl. Wolności 2/7
Tel. 061 852 45 72
http://www.oskar.com.pl
RAWDA - położona jest w środkowej części wybrzeża Bułgarii w pobliżu
półwyspu Neseber. Jest to rozwijająca się turystycznie miejscowość z dużą
ilością restauracyjek, kawiarenek, pubów i dyskotek. W tej miejscowości
turyści mogą korzystać z różnego rodzaju rozrywek i atrakcji a także
wygrzewać się na piaszczystych plażach Morza Czarnego. Wszystkim, którzy
lubią nocne życie polecamy dyskoteki i kluby, gdzie ceny są znacznie
niższe niż u nas.
Apartamenty 2, 3 lub 4 os. z łazienką przypadającą na 1 lub 2 pokoje.
Apartamenty położone są w odległości 300 metrów od plaży.
PROGRAM
* Dzień 1 - Wyjazd z Polski, zgodnie z rozkładem jazdy autokarów.
* Dzień 2 - Przyjazd do Budapesztu, zwiedzanie miasta, przejazd przez
Węgry, Serbię
* Dzień 3 - Przyjazd przed południem do Rawdy, czas wolny,
kwaterowanie w godzinach popołudniowych.
* Dzień 3 - 15 Pobyt na miejscu, możliwość skorzystania z wycieczek
fakultatywnych: Istambuł zwiedzanie m. in. Błękitnego Meczetu,
Bizantyjskiego Hippodrumu, Sozopol - zwiedzanie cerkwi św. Jerzego,
przejazd łódką motorową po rzece Ropotamo, Warna - morska stolica
Bułgarii, zwiedzanie delfinarium, Jeep Safari, Wieczór we wsi bułgarskiej
- bogaty program folklorystyczny w towarzystwie kilkunastoosobowego
zespołu artystów, połączony z degustacją tradycyjnych potraw i trunków
bułgarskich.
* Dzień 15 - Zdawanie apartamentów w godzinach porannych, czas wolny,
wyjazd do Polski.
* Dzień 16 - Powrót do Polski
* Dzień 17 - Przyjazd do kraju w godzinach południowych
(postój w Budapeszcie należy do programu ramowego imprezy, lecz jego
realizacja lub jej brak jest uwarunkowana czasem pracy kierowców)
CENA OBEJMUJE
* transport: autokarem klasy LUX (klimatyzacja, cafe - bar, video, WC)
* zakwaterowanie: 9 lub 12 noclegów w apartamentach
* opieka pilota w czasie podróży
* opieka rezydenta na miejscu
* VAT
CENA NIE OBEJMUJE
* ubezpieczenia: KL i NNW - 35 zł (oferta 14 dniowa) lub 40 zł (oferta
17 dniowa) - płatne obowiązkowo w biurze
* opłaty klimatycznej (1 EURO / dzień) - płatne obowiązkowo u pilota w
autokarze
* kaucja zwrotna (20 EURO) - płatna na miejscu, zwracana w ostatnim
dniu turnusu, po wykwaterowaniu.
* biletów wstępu do zwiedzanych obiektów
* wyżywienia: istnieje możliwość wykupienia śniadań i obiadokolacji na
miejscu (ok. 7 EURO / dzień)
Zapraszamy
Centrum Turystyki OSKAR
Pl. Wolności 2/7
Tel. 061 852 45 72
http://www.oskar.com.pl
Palm na razie krotko ale pozniej bedzie dluzej :) bo w tej chwili za
duzo mam pracy ...
Naprawde bardzo chętnie poczytam
moim zdaniem ceny beda sie zblizaly do poziomow tych
z Hiszpanii czy Irlandii w okresie najblizszych 5 maksymalnie 10 lat
... pomimo wszystkiego poziom zarobkow ludzi rosnie ... owszem srednia
krajowa jest stale niska ale jest coraz wiekszy segment ludzi z
segmentu sredniego i to oni plus fundusze i inwestorzy zagraniczni sa
przyczyna wzrostu cen mieszkan ... patrzac na swoich znajomych po
prostu widze ze zarabiaja coraz wiecej i osiagaja coraz lepsze
stanowiska. Dodatkowo musimy popatrzec na osoby pracujace obecnie
zagranica (np. UK) a majace docelowo w planach powrot do Polski. Polowa
z nich pracuje a kase inwestuje w Polsce wlasnie w mieszkania.
Ale w Hiszpanii czy Irlandii są inne poziomy zarobków itd itd.
Pamietaj że u nich stać więcej osób "z tej sredniej krajowej" na mieszkanie
i stąd inny poziom odniesienia cen.
Twoi znajomi byc może jak ich dzieci podrosną stwierdzą ze chcą mieszkać w
domku jednorodzinnym. Poza tym "znajomi" najczęściej kogo było na to stać i
słyszał w mediach całe "boom boom mieszkaniowe" już to mieszkanie dawno
zakupił.
Nie poruszył nikt w dyskusji tematu podatku od spekulacji - a bardzo mnie to
interesuje - jak zaopatrujecie się na wpływ tego ?
Zgadzam sie z analiza ze obecnie kluczem sa Rumunia i Bulgaria.
Poogladaj troche na rynku bo z tego co pamietam sa juz firmy ktore
zajmuja sie posrednictwem przy zakupie mieszkan na tamtych rynkach.
Natomiast nie liczylbym za bardzo ze spowoduje to spadek
zainteresowania Polska. W tej chwili jestesmy na innym etapie rozwoju
niz tamte kraje. Wazne beda mozliwe zmiany w polityce inwestycyjnej
wzgledem firm zagranicznych. Jesli tutaj sie poprawi to inwestycje w
nieruchomosci tez wzrosna.
Ale będąc inwestorem/instytucją zagraniczną zainwestowałbyś DZISIAJ u nas
czy w Rumunii i Bulagarii?
Popatrzmy na sam rynek deweloperow ... mamy juz w tej chwili firmy z
Hiszpanii, Irlandii, Izraela, Niemiec ... i raczej wchodza kolejne
patrzac na to kto kupuje dzialki :).
Bo to był(i poki co jest) dobry biznes i stąd zainteresowanie.
Swoją drogą przyjął się u nas MIT (przede wszystkim mowa tu o giełdzie), że
jak zagranica wchodzi to juz jestem hiper, super, cuda na kiju - a przeciez
oni też tracą na GPW - i oby tracili jak najwięcej na nasze zyski ;]
Ale nie mamy takiej "godności narodowej", że to my Polaki-Cfaniaki ogramy na
giełdzie zagranicę a nie na odwrót - zawsze pokutuje mit ze jak zagranica
wychodzi to wogole "będzie kaplica" a jak wchodzi to eldorado ;)
Jesli mialbym przeznaczyc kase na inwestycje w mieszkania to
zastanowilbym sie tylko gdzie chce to zrobic ... np. inwestujac 1 000
000 w 100 metrowe mieszkanie na Mokotowie mozemy liczyc ze jego cena
wzrostnie o 5000 ale to z kolei bedzie tylko zwrot w postaci 50% od
ceny zakupu. Szukalbym raczej miejsc gdzie ceny sa jeszcze niskie ...
Osobiscie po zakupie mieszkania na Mokotowie teraz juz kupowalem na
Bemowie a nastepne to juz poza Warszawa (w tej chwili najciekawsze dla
mnie sa Katowice i Poznan bo Wroclaw, Krakow maja juz takie same ceny
jak Warszawa)
I tutaj wychodzi całe sedno sprawy ;) heheh
Bo ja jestem osobą, która chce nabyć mieszkanie a Ty jesteś osobą, która
kupiła mieszkanie i chce kupić następne stąd musimy się chyba odnieść do
opinii osób postronnych hehehehe :) [ale Twoje argumenty są mi cenne i jak
najbardziej wskazane]
P.S. pamiętaj, żeby mi napisać na priva jak będziesz rozwazał Ty albo Twoi
znajomi realizacje zyskow i sprzedaż mieszkan - bedzie mi to bardzo
pomocne - oki ? (jesli sobie zyczysz w rewanżu zrobie to samo?)