Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam-zajac.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: Powrót do Polski





    Temat: Pomiar metryk kodu w procesie kontroli jakości
    On Wed, 19 Apr 2006 14:37:54 +0200, Seweryn Habdank-Wojewódzki


    <habd@gmail.comwrote:

    A Pan do której grupy się zalicza?


    Zaliczam sie do grupy ktora przyjechala legalnie i nie robi zadnego
    wysilku aby moj profesjonalny "image" w jakikolwiek sposob wplywal na
    image Polakow.


    I do jakiej grupy zaliczy Pan takich co skończyli MIT i teraz mają firmy i
    mieszkają w Polsce?


    Zaliczam do grupy Polakow ktorzy przyjechali do USA na studia i
    wrocili do Polski.


    | Polacy ktorzy przyjchali, w znacznej swej wiekszosci sa nielegalnie
    | i zajmuja sie sprzataniem lub mieszaniem wapna na budowach.

    Bo ci co chcieli przyjechać legalnie olali sprawę z powodu, kolejek przy
    ambasadzie/konsulacie.


    Neistety, nie, albowiem aby przyjechac do USA do pracy i dostac owa
    wize H1B nalezy NAJPIERW miec prace w USA. Albowiem o wize H1B
    wystepuje pracodawca a nie delikwent i wiza pozostaje wlasnoscia
    pracodawcy a nie delikwenta. Wizy H1B nie da sie zalatwic stojac w
    ogonku w konsulacie.

    Zreszta, zeby przyjechac nielegalnie, tez trzeba stac w kolejce. Po
    wize turystyczna. "Nielegalnie" bowiem oznacza przyjazd na wize
    turysztycznej i praca na takowej oraz zostanie na dluzej niz wiza
    opiewa.

    A "image" jest taki jak w pewnym doscipie rysunkowym zamieszczonym w
    pewnej powaznej gazecie. Dwie panie, ewidentnie Polki (co wynikalo z
    kontekstu artykulu), jedna mlodsza, druga starsza, uzbrojone w miotly
    i tak dalej. Starsza mowi do mlodszej: "Stataj sie mala, staraj, Ucz
    sie mala, ucz. Bierz przyklad ze mnie - 20 lat temu sprzatalam u
    Rotszwancow, a dzisiaj - prosze - sprzatam w IBM!"


    | Owszem, jest pewna ilosc profesorow uniwersyteckich oraz
    | specjalistow innych masci. Niestety, nie posiadaja jakichs
    | nadzwyczajnych cech, i nie jest ich dostatecznei duzo aby inni
    | pokazywali ich sobie palcem i z nabozenstwem mowili "Patrzcie,
    | Polak, Polak!". W biznesie komputerowym ilosc Polakow jest sladowa.
    | Z obcokrajowcow glownie sa Chinczycy i Hindusi.

    Co do profesorów to mało Pan ich zna. Pozatym Ci co sławniejsi jadą na kontrakt
    do USA i wracają, bo nie ma tam co robić dłużej niż to kontrakt przewiduje.


    Za profesora w USA robilem lat 10, na dwoch uniwersytetach, wiec
    profesorow znam dosyc, w tym rozniez Polakow. Polakow profesorow znam
    tak ze 30. Dobrze urzadzonych, ze dwoch jest dziekanami, 3 Department
    Charmen. Prawie wszyscy tenurowani full professors. Troche mlodej
    kadry tez, robiacej szybkie kariery. Jezeli Panu ta liczba jest za
    mala, to nic nie poradze.

    Owszem, niektory z nich planuja powrot do Polski. Na emeryture.

    A dlaczego niektorzy wracaja po kontrakcie "bo nie ma co robic"?...
    Ano, bezczelnie klamia. Nei zostali bo sie nei dalo. W odroznieniu od
    systemu polskiego gdzie zostanie adiunktem gwarantuje prace do
    emerytury, system amerykanski ma dosyc silnie wymuszony "przeplyw
    kadr". Aby "zostac" nalezy w czasie kontraktu wykazac ze sie jest
    dosatetcznei dobrym aby kontrakt przedluzono - co sie sprowadza do
    ilosci i jakosci publikacji i zalatwionych grantow. Niestety, polscy
    uczeni sa na ogol bardzi ciency w oby tych aspektach, wiec po
    kontrakcie im gzrecznie dziekuja. "Nie bylo co robic" obwieszczaja po
    powrocie do domu. Jest co robic, tylko trzeba starsznie ciezko
    pracowac.


    Nie wiem czy zdaje sobie Pan sprawę z tego, że mówi Pan także o sobie.


    Co, konkretnie?...

    A.L.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Pomiar metryk kodu w procesie kontroli jakości
    Witam


    AL. wrote:
    Zaliczam sie do grupy ktora przyjechala legalnie i nie robi zadnego
    wysilku aby moj profesjonalny "image" w jakikolwiek sposob wplywal na
    image Polakow.


    Widzi Pan. Czemu Pan nie robi "image" Polaków na świecie? Czy nie ma już Pan
    obywatelstwa Polskiego? Czy nie urodził się Pan w Polsce? Nie wiem nigdy nie
    wstydziłem się tego, że jestem Polakiem i jeżeli robię coś dobrego to raczej
    chciałbym, aby to było łączone z Polakami, niezależnie od tego jacy są inni
    Polacy. Taką mamy prawie 1000 letnią tradycję rodzinną.


    Neistety, nie, albowiem aby przyjechac do USA do pracy i dostac owa
    wize H1B nalezy NAJPIERW miec prace w USA. Albowiem o wize H1B
    wystepuje pracodawca a nie delikwent i wiza pozostaje wlasnoscia
    pracodawcy a nie delikwenta. Wizy H1B nie da sie zalatwic stojac w
    ogonku w konsulacie.


    Jednak tak nie jest i trzeba wystać swoje. Nawet jak Pan jedzie na konkurs
    topcoder organizowany przez USA, to musi Pan odstać.


    Zreszta, zeby przyjechac nielegalnie, tez trzeba stac w kolejce. Po
    wize turystyczna. "Nielegalnie" bowiem oznacza przyjazd na wize
    turysztycznej i praca na takowej oraz zostanie na dluzej niz wiza
    opiewa.


    Niekorzystam i nie korzystałem z takich rozwiązań.


    A "image" jest taki jak w pewnym doscipie rysunkowym zamieszczonym w
    pewnej powaznej gazecie. Dwie panie, ewidentnie Polki (co wynikalo z
    kontekstu artykulu), jedna mlodsza, druga starsza, uzbrojone w miotly
    i tak dalej. Starsza mowi do mlodszej: "Stataj sie mala, staraj, Ucz
    sie mala, ucz. Bierz przyklad ze mnie - 20 lat temu sprzatalam u
    Rotszwancow, a dzisiaj - prosze - sprzatam w IBM!"


    Wiem, że taki jest obraz Polaków i nie tylko w USA, np. w Austrii Polki są
    uznawane za najlepsze jako obsługa domu - wie Pan czemu, czy sprzątają
    rewelacyjnie, tak samo jak inne. Wie Pan czym się różnią się od innych, tym że
    są rzetelne. To jest cecha, która jest Polska u Polaków, którzy nie zostali
    zniszczeni przez stary system. Dodatkowo ani Pan ani ja nie przystajemy do
    obrazu Polaka sprzątacza i obawiam się, że nikt na tej grupie. Nie wiem czemu
    Pan jest tak źle nastawiony do Pol(wszystkiego), może gdybym wiedział to bym
    rozumiał Pana postawę.


    Za profesora w USA robilem lat 10, na dwoch uniwersytetach, wiec
    profesorow znam dosyc, w tym rozniez Polakow. Polakow profesorow znam
    tak ze 30. Dobrze urzadzonych, ze dwoch jest dziekanami, 3 Department
    Charmen. Prawie wszyscy tenurowani full professors. Troche mlodej
    kadry tez, robiacej szybkie kariery. Jezeli Panu ta liczba jest za
    mala, to nic nie poradze.


    Cieszę się, że są Polacy, którzy budują obraz Polaka NIEsprzątacza.


    Owszem, niektory z nich planuja powrot do Polski. Na emeryture.


    Pewnie i słusznie.


    Niestety, polscy
    uczeni sa na ogol bardzi ciency w oby tych aspektach, wiec po
    kontrakcie im gzrecznie dziekuja. "Nie bylo co robic" obwieszczaja po
    powrocie do domu. Jest co robic, tylko trzeba starsznie ciezko
    pracowac.


    Albo już faktycznie nie ma co robić, a w UE czekają kolejne projekty do
    realizowania.


    | Nie wiem czy zdaje sobie Pan spraw? z tego, ?e mówi Pan tak?e o sobie.

    Co, konkretnie?...


    Nie wiem co, nie wiem czy Pan traktuje się jako Polak, bo w sumie z wypowiedzi
    wynika, że zna Pan Polski, ale Polakiem nigdy Pan nie chciałbyć i nigdy nie
    chce. Pański ton mi trochę przypomina jak kiedyś naziści mówili "Polische
    schwine", taki jest ton Pana wypowiedzi, jeśli ma Pan uraz do Polski to jest
    mi przykro, ale jeżeli jest Pan w USA i uznają Pana za dobrego, to może także
    mogą powiedzieć jest Pan dobry i przybył Pan z Polski lub poprostu jest Pan
    Polakiem.

    Pozdrawiam.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: NEW WWW!


    X-Marek wrote:

    Karol Michalak napisał(a) w wiadomości:
    | no i pewnie czolka jeszcze nizsze, bo wlasnej, nawet lamerskiej strony
    nie
    | zrobili?

    | Czepiasz sie. To wlasnie ta strona jest zrobiona wysilkiem tych
    | wszystkich patriotow. Wiesz ilu skinow zycie oddalo aby zebrac tyle
    | mozgu do kupy, aby obsluzyc MS FP? :-)

    masz racje. to byly male mozgi, ale w dobrym stanie - prawie nieuzywane.


    Ooo... Nie ma tak dobrze. To nie urzadzenie, tylko organizm. A w naturze
    jest tak, ze narzad  nieuzywany degeneruje sie i zanika. :-)


    | O ile wiem, nie opanowano jeszcze przeszczepow mozgu?!.:-O

    wydaje mi sie jednak, ze nie bylby to przeszczep tylko implantacja.
    Skinom pewnie wystarcza rozwiniety rdzen kregowy, ewentualnie
    bardziej rozgarniety pasozyt w przewodzie pokarmowym.


    I stad plynie dla nas nauka. Jezeli ktos bedzie Tobie mowil, ze jacys
    obcy opanowali jego cialo, to nie nalezy lekcewarzyc tego i traktowac
    tego jako schizofrenii, tylko nalezy zalozyc, ze jest skin z tasiemcem w
    przewodzie pokarmowym :-).

    Dzieki za przejrzenie i wybranie najciekawszych fragmentow. Ja padlem w
    polowie pierwszej strony. Nie zwyklem czytac liter o wysokosci 2-3 cm.
    To nawet czytanki dla najmlodszych nie maja tej wielkosci czcionki.
    Widac dla skinow nauka musi byc ciezka, jezeli zwyczajna ksiazeczka z
    serii "Poczytaj mi Mamo", przy tym rozmiarze liter, wazy pare
    kilogramow. :-) Sa usprawiedliwieni w swojej niewiedzy :-)

    Mimo, ze przeczytalem jedynie pol strony, wstrzasnelo to mna do tego
    stopnia, ze zaraz po powrocie do domu polecialem do lustra badac, czy
    nadaje sie na Prawdziwego Polaka. Na poczatku zbadalem parametry nosa
    (nos prosty, aczkolwiek IMHO stanowczo za dlugi), cera sniada, wlosy
    czarne, wzrost jakby ponad przecietna (190 cm). Nastepnie zbadalem swoje
    przyrodzenie - penis nie nosi znamion zadnej interwencji chirurgicznej
    ani tez nie widac innych uszkodzen. I tu mam pytanie do grupowiczow, czy
    zezwalaja mi na powrot do Polski czy tez nie zycza sobie takiej
    kolorowej holoty. Oczywiscie nie smial bym sie stawic bez odpowiedniej
    korekty plastycznej (wybielanie skory, operacja nosa - patrz na
    przykladzie Jacksona). Wiem, wiem. Moje wyksztalcenie jest najwieksza
    przeszkoda. No, ale mysle (fuj, co za okropne slowo, bede musial sie
    odzwyczaic), ze paru skinow z bejsbolami doprowadzi moja glowke do stanu
    _wlasciwej_ uzywalnosci jakze charakterystycznej dla  kazdego
    "Prawdziwego Polaka" i bede juz mogl ze spokojem patrzyc na swiat z
    usmiechem wlasciwym kazdemu idiocie. :-)

    Pozdrowienia sle i o osad prosi

    Karol

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Myslovitz


    | Co szanowni Grupowicze sądzą o obecnych lub przyszłych zespołach typu
    | "Myslovitz", "Hitler Jugend" lub o samochodzie dla Kowalskiego "Danzig"
    | (montowany na Żeraniu z części głównie niemieckich) albo o polskim
    statku
    | pasażerskim Ms"Gottenhaven" (Gdynia podczas II w. św.) czy o filii
    | towarzystwa polsko-niemieckiego w Łodzi "Litzmannstadt" (Łódź podczas
    owej
    | wojny) .. Już nawet nie chodzi mi o Ustawę, ale o... no właśnie - o co
    może
    | tu biegać?  Czy nie są to przypadkiem nazwy własne, które to na mocy
    Ustawy
    | miałyby być chronione przed zakusami ich zmiany przez fanatycznych
    | nacjonalistów? Mirnal

    Problem jest złożony, a Ty właściwie nie formułujesz pytania, tylko
    prosisz
    o refleksje.
    Czym innym jest nazwa Myslowitz (Mysłowice). Może mieć związek ze śląską
    tożsamością, wielokulturowością itp.


    MN - a Danzig, Breslau nie mają związku z kulturą? Idzie wspólna Europa i
    mamy pielęgnować wspólnie wspólną historię. W czymże jest gorsza nazwa D. od
    G.?

    Czym innym zaś są niemieckie nazwy nadawane w sposób sztuczny takim
    miastom
    jak Łódź czy Gdynia.


    MN - Nowy Jork kiedyś nazywał się Nowy Amsterdam, Oslo było Christianią. Z
    punktu widzenia nazewnictwa - jaka jest różnica pomiędzy Katowicami a
    Stalinogrodem, Królewcem a Kaliningradem, Petersburgiem a Leningradem,
    Chemnitz a Karolem Marxem, Ho Szi Minhem a Sajgonem, dziesiątkami miast
    niemieckich zajętych przez Polskę, podobnież polskich zajętych przez Związek
    Radziecki, Włochami a Italią, Węgrami a Madziarami, Persją a Iranem?

    Nie sądzę, żeby byli ludzie, którzy będą mówić o Stalinogrodzie czy
    Litzmannstadt z dumą.


    MN - przekonania i moralność w zderzeniu z literą prawa są przegrane. Jeśli
    Niemiec urodził się w Litzmannstadt, to jaką ma wpisaną nazwę w dowodzie i
    metryce ? Dlaczego ma nie być dumny, jeśli wówczas miał hitlerowskie ideały
    i był z nich dumny i marzy mu się powrót do Polski, jeśli nie na czołgu to z
    kartą płatniczą?

    Czym innym jest ochrona nazw własnych miejscowości. A zespół bigbitowy ma
    prawo nazywać się tak, jak chce, nawet z pogwałceniem zasad ortografii,
    jak
    Formacja Nieżywych Schabuff (jeśli pomyliłem coś, to przepraszam). No,
    możemy go straszyć ustawą i pokazywać bezsens takiej pisowni, ale wszak
    oni
    tak piszą właśnie po to, żeby prowokować.


    MN - w świetle Ustawy... Towarem jest wszystko, co można sprzedać -
    salceson, film, audycję radiową, piosenkę, zespół muzyczny. Wszystko podlega
    Ustawie, co kłuje czytelnika po oczach błędami lub obczyzną. Napisy mają być
    polskie lub i polskie i obce. Nie wiadomo, czy mają działać z mocą
    wsteczną...Ale chyba tak, skoro sklepikarze muszą zmieniać wystrój sklepu
    (nazwy, reklamy, instrukcje), mimo że mieli je przed wejściem Ustawy...

    A co do tego ma nacjonalizm? No i co to jest nacjonalizm? To chyba nie na

    listę.


    MN - a Twoje sądy, a raczej niesądy o dumie Stalinogrodu i Litzmannstadtu,
    też nie na TĘ grupę...Przypuszczeniami zajmuje się grupa pl.hum.na_dwoje
    _babka _wrozyla...


    | Czy każdy z Grupy ma jakieś zdanie (po liczbie zdań można
    | byłoby zorientować się ilu nas jest)...

    Rozumiem, że każde trzy zdania = dwóch uczestników grupy?

    AC


    MN - mamy "już" dwie opinie...
    MIRNAL (MN)

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: cd "Myslowitz"

    | Co szanowni Grupowicze sądzą o obecnych lub przyszłych zespołach typu
    | "Myslovitz", "Hitler Jugend" lub o samochodzie dla Kowalskiego "Danzig"
    | (montowany na Żeraniu z części głównie niemieckich) albo o polskim
    statku
    | pasażerskim Ms"Gottenhaven" (Gdynia podczas II w. św.) czy o filii
    | towarzystwa polsko-niemieckiego w Łodzi "Litzmannstadt" (Łódź podczas
    owej
    | wojny) .. Już nawet nie chodzi mi o Ustawę, ale o... no właśnie - o co
    może
    | tu biegać?  Czy nie są to przypadkiem nazwy własne, które to na mocy
    Ustawy
    | miałyby być chronione przed zakusami ich zmiany przez fanatycznych
    | nacjonalistów? Mirnal

    Problem jest złożony, a Ty właściwie nie formułujesz pytania, tylko
    prosisz
    o refleksje.
    Czym innym jest nazwa Myslowitz (Mysłowice). Może mieć związek ze śląską
    tożsamością, wielokulturowością itp.


    MN - a Danzig, Breslau nie mają związku z kulturą? Idzie wspólna Europa i
    mamy pielęgnować wspólnie wspólną historię. W czymże jest gorsza nazwa D. od
    G.?

    Czym innym zaś są niemieckie nazwy nadawane w sposób sztuczny takim
    miastom
    jak Łódź czy Gdynia.


    MN - Nowy Jork kiedyś nazywał się Nowy Amsterdam, Oslo było Christianią. Z
    punktu widzenia nazewnictwa - jaka jest różnica pomiędzy Katowicami a
    Stalinogrodem, Królewcem a Kaliningradem, Petersburgiem a Leningradem,
    Chemnitz a Karolem Marxem, Ho Szi Minhem a Sajgonem, dziesiątkami miast
    niemieckich zajętych przez Polskę, podobnież polskich zajętych przez Związek
    Radziecki, Włochami a Italią, Węgrami a Madziarami, Persją a Iranem?

    Nie sądzę, żeby byli ludzie, którzy będą mówić o Stalinogrodzie czy
    Litzmannstadt z dumą.


    MN - przekonania i moralność w zderzeniu z literą prawa są przegrane. Jeśli
    Niemiec urodził się w Litzmannstadt, to jaką ma wpisaną nazwę w dowodzie i
    metryce ? Dlaczego ma nie być dumny, jeśli wówczas miał hitlerowskie ideały
    i był z nich dumny i marzy mu się powrót do Polski, jeśli nie na czołgu to z
    kartą płatniczą?

    Czym innym jest ochrona nazw własnych miejscowości. A zespół bigbitowy ma
    prawo nazywać się tak, jak chce, nawet z pogwałceniem zasad ortografii,
    jak
    Formacja Nieżywych Schabuff (jeśli pomyliłem coś, to przepraszam). No,
    możemy go straszyć ustawą i pokazywać bezsens takiej pisowni, ale wszak
    oni
    tak piszą właśnie po to, żeby prowokować.


    MN - w świetle Ustawy... Towarem jest wszystko, co można sprzedać -
    salceson, film, audycję radiową, piosenkę, zespół muzyczny. Wszystko podlega
    Ustawie, co kłuje czytelnika po oczach błędami lub obczyzną. Napisy mają być
    polskie lub i polskie i obce. Nie wiadomo, czy mają działać z mocą
    wsteczną...Ale chyba tak, skoro sklepikarze muszą zmieniać wystrój sklepu
    (nazwy, reklamy, instrukcje), mimo że mieli je przed wejściem Ustawy...

    A co do tego ma nacjonalizm? No i co to jest nacjonalizm? To chyba nie na

    listę.


    MN - a Twoje sądy, a raczej niesądy o dumie Stalinogrodu i Litzmannstadtu,
    też nie na TĘ grupę...Przypuszczeniami zajmuje się grupa pl.hum.na_dwoje
    _babka _wrozyla...


    | Czy każdy z Grupy ma jakieś zdanie (po liczbie zdań można
    | byłoby zorientować się ilu nas jest)...

    Rozumiem, że każde trzy zdania = dwóch uczestników grupy?

    AC


    MN - mamy "już" dwie opinie...
    MIRNAL (MN)

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jak Polaka widza Meksykanie?


    Niewiem jak ten postep ma sie do polskiego, Polacy w USA
    sa chyba jednak lepiej wyksztalceni od Meksykanow. . .


    Tutaj jest nastepna bajeczka i stereotyp wiedzy Polaka o swiecie. Byc moze
    gdzies w pierwszej polowie XX wieku, przed II Wojna Swiatowa Polska mogla
    poszczycic sie lepszym wyksztalceniem niz Meksyk ale te czasy bezpowrotnie
    minely dawno temu.

    Wyksztalcenie od dziesiecioleci w Polsce spada i teraz Polska lezy na koncu
    nawet swiatowego oficjalnego poziomu wyksztalcenia. Dla przykladu jak podaje
    National Center for Educatko Statistics to procent ludzi ze skonczonym wyzszym
    wyksztalceniem w niektorych przykladowych krajach wyglada tak:

    25,8% USA
    17,3% Canada
    13,3% Japonia
    13,1% Niemcy
    12,8% Wielka Brytania
    9,9% Polska

    Trudno sie wiec dziwic ze dla sredniego menagera Meksykana w USA ktory zajmuje
    sie zbieraniem podan o prace od Polakow najbardziej szokujacy bedzie wlasnie
    ten nawet oficjalny poziom wyksztalcenia Polakow.

    W praktyce tez z uwagi na zanik wydatkow na uczelnie w Polsce poziom wiedzy
    tych kilku ludzi legitimujacych sie wyzszym wyksztalceniem z Polski jest
    zenujacy i dlatego tak wiele kawalow jest o sprzataczkach z wyzszym
    wyksztalceniem wlasnie z Polski.

    Dla Niemca, gdzie poziom wyksztalcenia ludzi jest nieco nizszy niz w USA,
    roznice w wyksztalceniu pomiedzy Niemcem a Polakiem nie sa tak widoczne i
    Niemiec byc moze wie ze Polak to jest np. pijak lub zlodziej. Dla Meksykana
    menagera w USA najbardziej zauwazalne bedzie nie pijanstwo czy zlodziejstwo ale
    wlasnie ta drastyczna roznica wyksztalcenia Polaka do reszty pracownikow i
    dlatego w srodowiskach Meksykanow tak popularne sa kawaly z serii "dumb
    Polak" ktore czesto sa niewybredne ale skoro w wiekszosci wywodza sie z
    powaznych brakow wyksztalcenia to napewno zawieraja odrobine prawdy w sobie,
    tak jak kawaly o innych nacjach.


    ale jezeli
    ktos uwaza ze nasz postep jest porownywalnie slabszy to
    zaznaczylbym ze imigracja polska do USA, w przeciwienstwie
    do meksykanskiej jest czesto bardzo krotkotrwala- tzn. kilka,
    ewentualnie kilkanascie lat, zarobienie troche $$$, i szybki,
    w zasadzie, powrot do Polski.  

    Meksykanie wracaja do Meksyku bardzo, ale to bardzo rzadko!  
    Stawiajac wszystko na jedna karte w USA, rzeczywiscie moga jako
    calosc robic nieco lepszy postep od naszej grupy etnicznej. . .


    To ze pobyt w USA podnosi stope zyciowa kazdej grupy jest oczywiste i kazdy wie
    ze z biegiem czasu stopa zyciowa i zarobki Meksykanow wyrownuja sie ze srednia
    Amerykanska. I to ze Meksykanie w USA maja wyzszy standart zycia niz Polacy to
    chyba kazdy wie ale co jest bardziej szokujace dla Polakow to fakt ze stopa
    zyciowa w Meksyku jest wyzsza niz w Polsce i to ze zarobki Meksykanow w Meksyku
    sa wyzsze od zarobkow Polakow w Polsce.

    http://europe.cnn.com/WORLD/global.rankings/

    W tym wzgledzie wiedza Polakow to nic innego jak stereotypy co najmniej 50 lat
    stare nie majace nic wspolnego z rzeczywistoscia.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wakacje z MAV [oraz ZSR, CD, PKP PR i IC] cz. III: ...I z powrotem
    Powrót.

    Do Polski wyjechałem o świcie z Somoskoujfalu. Bilet do Filakova na
    'maly pohranicny styk' kosztował ok. 3 zł (180 HUF). W Filakovie kupiłem
    bilet do Czeskiego Cieszyna [przez Zvolen, Zilinę, Cadcę] za ok. 35 zł
    (336 SK). Słowacka kolej się podzieliła i teraz wagony oraz lokomotywy
    jeżdzą z logo 'Zeleznicna Spolocnost". Redukują zatrudnienie, na dworu
    widziałem plakat dla kolejarzy pt. "jak założyć własną firmę".

    W Zvoleniu same atrakcje. Knedliki z pieczenią i kapustą za 50 SK,
    herbata z automatu za 6 SK, która nie smakowała jak herbata i wypucowane
    biuro obsługi klienta z panienkami za ladą. W biurze dowiedziałem się,
    że mogę pojechać z Bratysławy do Chorwacji za par korun vlakom ("Teraz
    mozete vyrazit' na krasne jadranske pobrezie vlakom priamo ze Slovenska
    bez prestupov, zdrzania na hraniciach, stresu za volantom, bez
    turbulencii a strachu z lietania a za vel'mi prijatel'ne ceny" .
    Kuszetka T/P do Zagrzebia lub Splitu kosztuje 1790 SK. Mogę również
    przewieźć blachosmród ("Zeleznica nesie zodpovednost' za auto a batozinu
    v nom az po potvrdenie o prevzati vozidla po vykladke").
    Mogę również wynająć "motorove vlaky pre fanusikov zeleznic" oraz
    "nostalgicke vlaky - parne vlaky", wszystko to osobiście, telefonicznie,
    faksem, pocztą lub e-mailiem u inżyniera Ferdinanda Ginelliego z Koszyc.
    Starają się nasi południowi sąsiedzi...
    Do Ziliny jechałem luksusowym pociągiem IC Detvan rel Zvolen - Zilina -
    Cesky Tesin - Praha. W Zilinie kilka zdjęć i próba kupna słowackiego
    SRJP. Niestety, mieli jedynie wydanie regionalne.
    O 13.42 pociągiem pospiesznym PKP Olza wyjeżdzam do Katowic. Tak sobie
    jedziemy, jedziemy, pociąg całkiem pełny aż do Czeskiego Cieszyna, gdzie
    większość pasażerów wysiada. Sam w wagonie i z przejściówką w ręku
    przekraczam granicę czesko - polską. W polskim Cieszynie pociąg zapełnia
    się na powrót, a w moim przedziale sadowią się dwie milutkie licealistki
    z Teresina. Bilet do Katowic, kupowany u kierownika kosztował mnie 14,5
    zł. Co za ceny, [bluzgi]!

    W Katowicach OCZYWIŚCIE otwarte tylko trzy kasy, w tym jedna sprzedająca
    bilety tylko na poc. osobowe i pospieszne. Odstawszy swoje, kupiłem
    bilety na ekspres Wisła. Co za ceny, [bluzgi]!!. Przejechałem Słowację,
    przejechałem Czechy, jechałem IC i zapłaciłem połowę tego, co za pociągi
    PKP, eh... Na osłodę dostałem w kasie kopertę na bilet "PKP IC - Partner
    w podróży" z reklamą TP SA na rewersie. Dobrali się, monopoliści
    przeklęci. Wielkospóźnianin do Poznania przyjechał z EP09-31. Czy on tak
    zawsze? Chyba nie.
    W Wiśle całkiej przyjemnie: pusty przedział, nowe firanki, nowa
    tapicerka w bautzenach (taka, jak w bezprzedziałowych Z1) i jazda po
    torze niewłaściwym w zw. z układaniem nowego rozjazdu (w Psarach?). Po
    blisko 14 godzinach podróży powitał mnie znajomy syfek dw. centralnego.
    I to byłoby na tyle...

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Austra (relacja)

    Poniżej taka zwykła relacja z mojej grudniowo/styczniowej podróży do
    Austrii.
    Może komuś się przyda.

    EC 531 ( IT CAMPUS KARNTEN ) Wien Sud. - Villach - Sillian

    Oprócz dwóch wagonów OBB, reszta to wagony MAV, swoją drogą komfort
    podróży nimi jest naprawde świetny. Na dworcu Wiend Sud, stał jeszcze
    jeden pociąg w stronę Villach, złożony w całości z wagonów OBB ( EC 31
    do Venezii ).
    6:57 odjazd, za oknem jeszcze ciemno, dopiero z Wienerem zaczyna się
    rozjaśniać.
    Za miejscowością Payerbach - Reichenau zaczyna się sławny
    Semmeringbahn. Pierwszy wiadukt i skręcamy o 180 stopni w lewo, potem
    to już nie liczyłem ile było tych tuneli i wiaduktów. Wszystko robi
    niesamowite wrażenie, chociaż minusem jest niemożność otwarcia okna.
    Murzzuschag-po prawej stronie szopka, a w niej jedna sztuka 2143. Za
    stacją stoi jakiś zielony muzealny lok, obstawiam że to był 1670.
    Dalsza podróż do Villach upływa w sielskiej scenerii, górki wokół może
    nie wysokie ale i tak jest ciekawie. W Bruck a.d Mur jest kolejna
    szopa, tym razem o wiele większa.
    W Villach jestem o planie, i od razu udaje się na stacje Wien. West w
    celu wyfocenia na szopie taurusów ( i nie tylko ). Gdyby był ktoś
    zainteresowany numerami to mogę póżniej napisać.

    EC 314 ( AGRAM ) Zagreb G.K - Salzburg Hbf.

    Pierwszym zaskoczeniem to Słoweński Taurus ( seria 541 ). Podejrzewam,
    że jechal on z Dobovej, co dodatkowo potwierdzają Słoweńskie pisma
    kolejowe. W Villach zmiana na 1016. Skład potężny....całe 4 wagony, 3
    Słoweńce i 1 Chorwat. Od miejscowości Spittal A.D.Drau zaczyna się
    orgazmus, trasa biegnie przyklejona do góry, na dole kilka domów, i z
    drugiej strony również góra.Niesamowity klimat, a to dopiero początek.
    MAllnitz, po jednej stronie szczyt Hochalm-Sp. (3360 m.n.p.m), po
    drugiej Boseck (2834 m.n.p.m). Tutaj praktycznie kończy się droga, do
    Bockstein przeprawa aut pociągiem. Tunel do tej miejscowośći liczy
    sobie ponad 8 kilometrów (8852 m ). Jedziemy wysoko półką skalną, na
    dole majaczą światła domów, do Schwarzach przemierzam trase
    przyklejony do okna, od Bischofschofen do Salzburga linia też
    niesamowita. Rzeka Salzach nad którą roztaczają sie góry po 2300 m.
    Patrząć na to co dzieje się za oknem, przebieg mi ironiczny uśmiech,
    pomyslałem o tych co tak podniecają się Polskim fetyszem (Wałbrzych-
    kłodzko). Przy Austrii, niezrozumiała fascynacja PKP to troche jak
    choroba wieku dziecęcego. Myśle że Czechy były pewnym etapem do tego
    by swą fascynacje przenieść na grunt OBB. W końcu Salzburg. Miasto
    piękne, akurat dotarłem do niego wieczorem więć mogłem go podziwiać w
    nocy, i to w Sylwestrową noc. Wypiłem troche grzańców, ostatniego
    przeznaczyłem na toast noworoczny, i z postanowieniem że jęsli rok
    zakończyłem tak godnie, to nowy trzeba rozpocząć jeszcze lepiej.
    Pociąg Budapest - Keleti - Zurich HB stał się faktem. Z obiegu wynika
    że powinien go ciągnąć Węgierski Taurus, nie sprawdziłem tego bo od
    razu zasnąłem. Jak miło było się obudzić nie na stacji Bydgoszcz
    Główna, z myślą czy mam jeszcze plecak czy też może nie, i licząć
    mozolnie upływające godziny do celu podróży. Przebudzenie nastąpiło na
    stacji Innsbruck, stacja z okna pociągu prezentowała się bardzo
    godnie, z obserwacji dziennych wynika że jest ona świeżo po remoncie.
    Do Bludenz nadal śpie, tam następuje przesiadka na regionala do
    Bregenz. Mój pobyd w tym mieście to jakiś absurd, bo poszedłem nad
    słynne jezioro, po czym po 5 minutach wróciłem do pociągu.

    EC 563 ( GETZNER WERKSTOFFE ) Bregenz - Wien West.

    Od Bludenz do miejscowości Landeck przejechałem najpiękniejszą trasą w
    mej skromnej 7 letniej karierze podróżniczej. Nie byłem w Szwajcarii,
    ale ta linia jak dotąd jest u mnie na 1 miejscu. Trzeba to zobaczyć bo
    słowa tego nie oddadzą. Landeck wieńczy ten odcinek wysokim mostem i
    zamkiem  w tle. Zresztą jest to często fotkowy motyw.

    Po szopie w Innsbrucku byla już sen w pociągu "Transalpin" do Wiednia
    i powrót do Polski.

    teraz plany zaliczeniowe idą w kierunku tras:

    Jesenice-Nova Gorica (Słowenia)
    Zagrzeb-Split (Chorwacja)
    Ljublijana-Koper

    No to tyle mych wypocin, gdyby ktoś chciał to mogę podać póżniej
    numery sfoconych loków i lokalizjace lokomotywowni.

    Pozdrawiam !!!

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Uboczna konsekwencja zamachow w Londynie [OT]


    ----- Original Message -----
    From: <mic@alpha.net.pl
    To: <pl-misc-milita@newsgate.pl
    Sent: Thursday, July 21, 2005 11:18 PM
    Subject: Re: Uboczna konsekwencja zamachow w Londynie [OT]

    | Powstaje nastepne pytanie. Mamy ujemny przyrost. Europa musi wchlonac z
    | 50mln ludzi do czarnej roboty w ciagu 10-30 lat. Skad ich brac?.

    Przylaczenie Rumunii i Bulgarii, a wczesniej Litwy czy Polski
    dotarcza az nadto ludzi chetnych podjac czarna robote.
    A w kolejce czeka jeszcze Jugoslawia, a w zapasie jeszcze
    ewentualnie Ukraina.


    Jakoś z Polski nie wyjechały miliony do krajów starej Unii.
    A może masz jakieś dane ilu wyjechało tam za pracą po 1 maja ?
    I ilu pracowało tam przedtem ?


    Uprzedzajac odpowiedz - nikt z Niemiec, Francji i GB nie zaplacze
    nad ujemnym przyrostem w Rumunii, a rece do pracy miec beda.


    Ten ujemny przyrost już tam zdaje się jest.


    Jednym z rozwiazan dla Polski moze byc selektywna
    imigracja ze wschodu


    A moim zdaniem tylko wysoki wzrost gospodarczy.
    Jest on nierealny przy obecnym fiskaliźmie.


    O co chodzi? Polowa Polakow po II Wojnie Swiatowej pozostala na
    wschodzie, tam mieli dzieci i wnuki w Kazachstanie czy na Bialorusi,
    a w swietle naszego prawa w dalszym ciagu te kazachskie wnuki
    moga sie starac o "powrot" do Polski.


    Mógłbyś rozwinąć tę myśl ? Masz na myśli Polaków, czy obywateli II RP?
    Bo nie wydaje mi się, aby tyle Polaków pozostało w ZSRR.
    A wiesz jakie perspektywy mają obecnie tacy powracający?

    Według mnie nawet jeśli ktoś chciałby wracać to zaraz po uzyskaniu
    możliwości pracy na terenie WE zaraz wyjechałby na zachód bo tam
    miałby lepsze perspektywy.


    | Czyli stwiamy na Rosjan , Ukraincow itp.

    My Polacy? Tak. Ale selektywnie.

    Najlepsi imigranci to tacy co beda udowadniac ze sa Polakami,
    ze ich dzieci beda Polakami, i beda chcieli sie asymilowac.
    (Patrzec co robia Niemcy odnosnie ludzi ze Slaska. Prawda?)


    A jak takich znajdziesz ? Bo ilość potomków obywateli II RP, którzy się nie
    zasymilowali z mieszkańcami kraju, w którym mieszkaja jest mała.
    Jak udowodnić, że dzieci też będą chciały być Polakami?
    Rodzice napiszą jakieś zobowiązanie ?


    Natomiast zachodnia czesc Europy stawia na import
    Rumunow i Bulgarow.
    Na co stawiaja Rumuni i Bulgarzy - nikogo nie obchodzi.


    Napewno na rozwój gospodarczy, dzięki ktoremu nie dojdzie do
    wyludnienia ich krajów. Nasi rządzący na to nie liczą.

    Peiper

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Escort po roku 1998 = złom ???
    Dnia 20 Mar 2001 09:54:37 +0100, SWegner napisał(a):

    Jako że mam zamiar zakupić noeszego Escorta troche szperałem po sieci i
    trafiłem na taką stronke:
    http://escort.w.interia.pl

    Na tej stronie jeden z jego użytkowników opisuje swoje problemy z autem i
    serwisem
    W związku z tym mam pytanie czy ktos miał podobne problemy czy jest to tylko
    wyjatek ......


    Nie wiem, co jest na tej stronie, bo jakoś nie bardzo mogę ją wczytać :-(

    Ale pozwolę sobie opisać przygody z naszym escortem 1.3 ad'1997. Kupiony
    nówka u autoryzowanego dealera.

    Otóż od początku autko zachowywało się dziwnie. Mianowicie bardzo wolno
    traciło obroty, co objawiało się wyjątkowo głośnym wyciem przy zmianie
    biegów. W ASO twierdzili, że to standard i tak ma być, bo są jakieś
    "ekologiczne normy".
    Przez pierwszy rok (jedyny objęty gwarancją) było niegroźnie - odpadało
    lusterko, wysiadała elektryka w tylnej klapie (wycieraczki, ogrzewanie
    szyby), jakieś inne drobiazgi.
    Po roku okazało się, że z racji źle ustawionego regulatora obrotów (taaa,
    "ekologiczne normy") świece są w stanie agonalnym, ale ASO za wymianę
    wziął tylko "drobną" opłatę 700PLN (to był rok 1998, przypominam!).
    Potem następowały mniej wesołe awarie: padł w końcu nieszczęsny regulator
    obrotów, potem okazało się, że silnik jest rozregulowany tak, że dzwoni
    jak diesel... w końcu padł akumulator.
    Okazało się, że padnięty akumulator był wyprodukowany w roku... 1985.
    Drobiazg...
    Potem, w 2000r., był wyjazd do Niemiec - pierwsza w historii tego auta
    dłuższa trasa. Na liczniku 35kkm. Na wszelki wypadek wizyta w ASO i
    przegląd. Diagnozy?
    - wachacze i przeguby do wymiany
    - układ wydechowy dziurawy niczym ser szwajcarski.

    To wszystko było niczym w porównaniu do tego, co stało się później.
    Otóż w Niemczech... rozsypał się w drzazgi wałek rozrządu. Koszty jak
    diabli, bo trzeba było naprawiać w ichniejszym ASO - nikt nie chciał się
    podjąć roboty, bo Ford tak "genialnie" zaprojektował silnik Endura (co za
    przewrotna nazwa!), że aby wymienić wałek rozrządu trzeba wyciągnąć cały
    silnik. Do kosztów doszedł też powrót do Polski i jazda po auto do Niemiec
    (bo w ASO robota zajęła im 2 tygodnie)...

    Od tego czasu większych niespodzianek nie było - jeśli pominąć taki drobiazg
    jak konkretny pad instalacji elektrycznej, a po jej wymianie -
    immobilizera...

    Tak więc o żadnej firmie nie mam tak złego zdania jak o Fordzie - i nigdy
    więcej nie zakupię złomu oferowanego przez tą bandę oszustów i złodziei, a
    wszystkich znajomych odciągam od popełnienia takiego błędu.

    A powiem, że gdyby nie te wszystkie przygody, byłbym z auta bardzo
    zadowolony - zwłaszcza z zawieszenia, dzięki któremu auto trzyma się jezdni
    jak przyklejone...

    Pozdrawiam,

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: czeska metoda łapania na radar
    Jeżdzę ostatnio dużo po Czechach. Mam też dużo pecha. Zacząłem wpadać we frustracje trochę bo co powrót do Polski to pech.

    Mniejwięcej juz wiem jak oni polują.
    Mianowicie gdzieś tam na drodze (autostradzie) stoją misie w samochodzie z radarem.  W cywilnym samochodzie zaparkowanym tak że nie widać go. Ich wideoradary mozna poznac po tym że samochód na grilu ma takie czarne kółko. Jak narazie widziałem 1 zieloną oktawię i 2 bordowe meganki.
    I te misie sobie stoją i notują. Gdzieś tam dalej stoi oznakowany patrol, który zatrzymuje niczego nie spodziewającego się kierowcę i informuje go że 2 km wcześniej mają radar.
    I teraz moożna uwierzyć, albo nie. Znajomy z firmy który nie uwierzył usłyszał że gdyby uwierzył zapłaciłby 1000Kc, a że nie - to należy się 2000Kc.
    Za pierwszym razem złapali mnie na odcinku gdzie były roboty a ja jechałem jak znak nakazywał 80 km/h albo i wolniej w sznurku. Dlatego się bardzo zdziwiłem.
    Nastraszony przez kolegów z pracy o surowości czeskich glin, i tym ze nie da się z nimi "pogadać" ucieszyłem się jak pokazałem że mam tylko 500Kc, a gość spuścił mi na 500 z 1000. Teraz już wiem dlaczego się tak dziwnie patrzył na mnie jak mówił że idzie wypisać "listek".
    Za drugim razem gliniarz okazał się szczytem negocjacjyjnego geniuszu. Nauczony złym doświadczeniem, wsadziłem 400 kc (2x200) do jednej przegródki portfela (licząc ze pokaże 400 i zaplace 400 a nie 500), a do drugiej reszte.
    Pokazałem gościowi te 2x200 i zaczałem płakać i prośic. I wtedy ten wariat spytał czy potrzebuję "listek", a że nie potrzebowałem powiedział żebym dał mu 200KC !!
    W tym przypadku zauważyłem nawet schowany za betonowym blokiem radiowóz te 2 km wczesniej i próbowałem nawet schować się za jakiś busem, zeby nie mogli mnie zatrzymać ale się nie udało.
    Za trzecim razem - moja teoria nie sprawdziła się podwójnie. Po pierwsze dlatego ze myślałem że ich metoda na "radar 2 km wczesniej" nie działa wieczorem bo nie mogą wypatrzeć w ciemności o jaki samochód chodzi. Po drugie widziałem jak przed goscia przede mna wjechał z bocznej drogi radiowóz. Ale nic się nie działo. 5 km grzaliśmy 120km/h na ograniczeniu do 90 za radiowozem.A potem koguty. Dobry vecer. i takie tam. Tym razem chyba musieli namierzyć nas "czołowo". Zresztą do tej pory nie wiem.

    Zanim napisałem tego posta starałem się wyszukać czy nie było takiego tematu. Przy okazji znalazłem posta ze stycznie gdzie gość pisał że w czechach nie widział żadnego wypadku. Mało widział. Wjeżdzając do Czech jadę z dusza na ramieniu. Tu goście stukają się na każdym kroku. Najczęsciej na parkingach pod hipermarketami ;-) heheh.  Sam mało nie wgrzmociłem sie na któregoś tam w karambol. Wczoraj np. padał deszcz. Do domu z pracy mam 20 km. Widziałem po drodze 4 stłuczki. Minimum po 3 samochody. W "najlepszej" było chyba 5.
    Jadąc do pracy staram sie słuchać co mówią w radiu. Zazwyczaj co chwila mówią ze sa ze 2-3 wypadki.  Choc wydaje mi sie, ze to że tu tak widać te stłuczki wynika CHYBA z tego ze do każdej stłuczki musi pojawić się policja - więc goście stoją i czekają i czekają i czekają. A u nas jak nikomu nic się nie stało to się załatwia wsyztko szybciutko żeby gliny nie dowaliły jeszcze mandatu.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 3 • Wyszukano 189 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com