Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powrót do równowagi
Temat: trzyma kupke!!
Nasza córeczka w wieku dwóch lat miała to samo. Wstrzymywanie kupki przedłużało
się z dwóch, trzech dni do nawet tygodnia. Rekordem było 9 dni. Płacz, ryk,
tupanie nóżkami, byle tylko nie wypuścić kupki. Lekarki kazały zmienić dietę
nie pytając , co mała je (dieta była jak najbardziej właściwa), zapisywały
syropki, które nie działały, czopki, których z kolei ja nie chciałam podawać.
Po 4,5 miesiąca trafiliśmy do psychologa, ale to była pomyłka (psycholog
naciągacz). Robiliśmy nawet wyniki na pasożyty i lamblie. Mąż zaczął zachęcać
córkę, że jak zrobi kupkę dostanie czekoladkę (ciasteczko, lody). Powoli,
powoli mała zaczęła się przełamywać. Podawaliśmy też duphalac (na początku
łyżka 2xdziennie, po kilku dniach 1/2 łyżki. Potem odstawiliśmy i podawaliśmy
gdy kupki nie było dłużej niż 4 dni. Długo trwał
powrót do
równowagi - cała
historia od początku wstrzymywania kupek to ponad pół roku. Teraz jest wszystko
w porządku, a nawet w przeciwną stronę - mała robi kupki kilka razy dziennie i
za każdym razem woła: "Mamo, zrobiłam! Dostanę ciasteczko, lody i czekoladkę!".
Musisz wyczuć swoją córeczkę i znaleźć sposób, który przekona ją do
wypróżniania się. My ją pocieszaliśmy i tłumaczyliśmy (po tym, jak już zrobiła
kupkę), że gdy od razu ją zrobi, nie będzie bolało. Wymagało to dużej
cierpliwości z naszej strony, i udało się.
Wam też się uda.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: DDA
Witam, moja siostra pisze pracę na temat DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików). I potrzebuje "kilku" pomocy naukowych. Znalazłem na necie zbiór owych pomocy, które ją interesują. Oto one:
http://www.4shared.com/dir/9543978/7036d2b7/sharing.html
sęk w tym, że nie bardzo znam się na kompach itp., ale wydaję mi się, że to wszystko trzeba ściągać po kolei... Nie wiecie czy można ściągnąć wszystko na raz? Tam jest około 200 plików, ale bardzo mało zajmują. Albo może ktoś ma taką paczkę plików na innym serwerze? Jeżeli tak bardzo proszę o podanie linku do owej paczki. Druga moja prośba jest tak, że siostra dała mi spis książek, które są jej potrzebne i ja mam je ściągnąć, z tym, że szukam w "goglach", ale znalazłem może 5, zaraz napisze tytuły i za znalezienie choćby jednego tytułu w formacie pdf czy doc daje plusa. Oczywiście jeżeli ktoś znajdzie więcej to bardzo proszę o podanie. Będę bardzo wdzięczny.
Oto spis tytułów:
1. "Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików" Jipopotam w pokoju, autor Tommy Hellsten
2. Depresja - zwięzły poradnik, American Medical Association, autor A. Brzezowska
3. Alkoholizm. Przyczyny, leczenie, profilaktyka, autor L. Cierpiałkowska
4. Przemoc. Uraz psychiczny i
powrót do
równowagi, autor J.L.Herman
5. Leczenie lęków i depresji, autor L. Routh, D.G.Amen
6. Dzieci alkoholików, Jak je rozmieć jak im pomagać, autor Alicja Pacewicz
7. Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholików, autor B.E.Robinson
8. Odebrane dzieciństwo, Zofia Sobolewska
9. Poza kontrolą, autor Wanda Sztander
To już wszystkie, bardzo proszę o pomoc, za każdy tytuł plus i moja wielka wdzięczność.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: gazetowe nozki - GW kontra reszta swiata
> dominować w publicznych mediach z czasem język PiS-u stanie się powszechnie
> używanym, bo będzie widoczny układ sił - większość komentatorów za Kaczyńskimi
> plus nieliczni malkontenci odpowiednio przyciszani przez "wyrazistych" (już
Uwazasz, ze
powrot do
rownowagi to cos negatywnego, a takze nie przeszkadzalo Ci
gdy Gazeta gleischachtowala poglady do jedynie slusznych. Twoj brak empatii dla
ogromnej grupy osob odrzuconych na margines przez srodowisko Gazety powoduje, ze
nie sposob teraz wykrzesac dla Ciebie chocby odrobiny wspolczucia.
> nie obiektywnych) prowadzących. A GW i TVN 24 zostaną zrównoważone przez
> "Dziennik" i Wildsteinowski kanał informacyjny.
No wlasnie. O to chodzi! O
rownowage. O to by w mainstreemie byly prezentowane
rozne podlady na podstawie ktorych mozna wyrobic sobie wlasna opinie.
> które to media dzięki kontaktom z władzą
> będą miały zawsze wcześniej wszystkie wiadomości.
Czy z tego powodu, ze Gazeta bedzie miala informacje dzien pozniej przestaniesz
ja kupowac? Czy zaczales ja kupowac ze wzgledu na jej uprzywilejowany dostep do
wiadomosci? Jesli dzisiaj mialoby dojsc do takiego uprzywilejowania (watpie zeby
to bylo glebokie zjawisko, chociaz prawie na pewno wystapi) to w czym jest to
gorsze od dotychczasowego oligopolu srodowisk Gazety? Co oprocz dominujacej
pozycji straci Gazeta i TVN? Racje? Rzad dusz? Mozliwosc wplywu na polityke?
Przeciez media nie sa od tego. Media maja rzetelnie informowac i zarabiac
pieniadze.
> I w ten oto sposób PiS
> zapewni sobie władzę na jakieś 20 lat.
I to jest najbardziej dramatyczne wyznanie twojego postu. Wynika z niego, ze
zakladasz, ze przewaga medialna jest glownym narzedziem wplywania na opinie
publiczna i uzyskiwania wysokiego wyniku wyborczego, przez co mozliwosc
rzadzenia. I ze teraz srodowiska skupione wokol Gazety utraca znaczenie.
Jesli utraca znaczenie to nie z powodu braku monopolu informacyjnego tylko z
tego powodu, ze nie maja niczego wartosciowego do zaproponowania spoleczenstwu.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Prezydent już wkrótce zabierze głos
Lekarze donoszą o wyraźnej poprawie
podobno Lech przyjmuje już pokarm, jest szansa na
powrót do
równowagi psychicznej...
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Aleksandrze J. grozi do dwóch lat więzienia
Na depresje i
powrot do
rownowagi zyciowej dobre sa cwiczenia yogi i medytacja.
Alkohol w takich przypadkach to rownia pochyla.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: anoreksja,bulimia,a teraz nie moge schudnac!
po prostu daj sobie odpoczac
Wiem dokladnie, o czym piszesz, bo mialam IDENTYCZNE problemy plus jeszcze
wieksze, bo stracilam okres przez anoreksje. Potem byla bulimia, a potem
rozpaczliwa walka o odzyskanie
rownowagi, unormowanie wagi i odzyskanie okresu,
jakas depresja i ogolnie nie za ciekawie to wygladalo. Katowalam sie kilka
godzin dziennie na silowni, co chwile wymyslalam inne leki i... wszystko na
nic. Moja rada jest jedna - zacznij zyc normalnie, nie lykaj zadnych lekow,
pozwol organizmowi dojsc do
rownowagi. Nie przesadzaj z jedzeniem w zadna
strone, jedz to, co wszyscy "normalni" dookola... Wiem, bedzie Ci sie wydawalo,
ze zaraz od tego utyjesz na maxa, ale to normalne, ze po takich przejsciach
organizm kumuluje nawet te 40 kcal z jablka... Mi
powrot do
rownowagi zabral
jakies 3 lata i tak naprawde waga zaczela sie normowac (w sumie caly czas sie
normuje, bo sama z siebie chudne), mimo ze na poczatku rosla. Organizm musial
sie przyzwyczaic, ze dokarmiam go normalnie, ze nie musi nic magazynowac, ze
nie katuje go godzinami cwiczen, mimo ze wciaz jestem bardzo wysportowana, ale
wszystko z umiarem. Wiesz, jakim cudem bylo dla mnie to, ze chodze na stolowke
i jem 2 nalesniki z serem polane czekolada i na drugi dzien mieszcze sie
normalnie w spodnie?!?! To kwestia tylko i wylacznie czasu i kwestii, zeby
przestac oglupiac swoj caly system.
Zeby nastawic sie pozytywnie do tego, co jesz i wiedziec, ze odzywiasz sie
dobrze, proponuje Ci fajna sprawe na sniadanie - szklanka wody na czczo, a
potem zmiksowana lyzka siemienia lnianego, lyzka pokrojonych orzechow i lyzka
pokrojonych sliwek suszonych (ok.3 szt) zalane lyzka cieplej wody. Robi sie
papka, ktora wspaniale poprawia przemiane materii (albo to sila autosugestii,
ale mi poprawila!).
Nie wariuj i spokojnie czekaj - to najwazniejsze. Wiem, o czym pisze, bo sama
to przeszlam. No, w moim przypadku pewnie zrodlem sukcesu bylo tez to, ze w
miedzyczasie poznalam mojego dzisiejszego meza... i wtedy kwestia tego, co jem
i ile zeszla troche na bok:)
buziaki,a.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Idealny carving,
Naleza sie wszytkim przeprosiny ze niopatrzne przeciagnalem
wymiane zdan z orotodoxem. W sumie cala koncowka tego ciekawego
watku stala sie niepotrzebna zasmiecajaca, besesowna wymiana zdan.
Warto by to wywalic z forum.
Co do Witka,
Witku nie bede wchodzil w malostkowe detale glownie ze
wzgledu na szacunek do ciebie. Kiedys poplynales co kazdemu sie zdaza
w mniejszym czy wiekszym stopniu. Poplynales z elemaentami historo
narciarstwa gietymi tyczkami itp. Na dodatek na potwierdzenie swego
wywody podales link na czlowieka ktrego glowne twierdzenie bylo
carving carving ubers alles ( o ile pamietam jezyk sasiadow).
Innym razem podobnie jak Kuba mielsimy odmienne zdania na temat polecania
nart dla kobiet dziwczynom dobrze jezdzacym.
To wszytko nie powid zeby taplac sie w malostkowych historyjkach.
Daltego tez powiezialem ze odpuszczam star sprawy wiec nie spodziewaj sie
ze mnie wciagniesz w malostkowa dyskusje.
Naprawde mam duze szacunek do ciebi i do wiekszosci twoich wypowiedzi
i niech tak zostanie.
To ze z Kuba pojawilismy sie na tym forum i stanelismy w zgodnym
szeregu w obronie narciarstwa przed nawalem idno-marketingowycm
carvingowej fali to chyba dobrze, dodalo to koloryty i materi w dyskujach
na forum. Mysle ze najcenneisze byly/sa to mentorskie wywazenie wypowiedzi
Andrzeja i dlatego czepiam sie tej calej aktualizacji ABC.
Warto zeby nie odeszlo to w zapomnienie w koncu jest to zapis jakiegos
mometu historycznego.
Nie chce juz wiecej sie powtarzac ze moje czy kuby przejaskrawienie mialy
na celu podkreslieni wagi problemu i sa/byly niczym w porownaniu z
bezkrytycznym ustawianiem carvinu jako jedynaj recepty na wszystko.
Na szczescie tego typu wypowiedzi odchodza w zapomnienie.
Czy to nasza zalsugo - Nie sadze, poprostu zdrowy rozsade i koniecznosc
zycia dyktuje
powrot do
rownowagi. My bylismy tylko kataliztorami tego
procesu. I w tym aspekcie sprawy mysle ze nie ma co zarzucac nam wypaczen,
grubych naduzyc itp.
Jozzo
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: przedsprzedaż na Wilanowie
No nareszcie jakas sensowniejsza dyskusja z Amarezem po tej wymianie epitetów.
Uważam że rynek mieszkaniowy kieruje się takimi samymi prawami jak każdy inny
rynek, tylko, że jego oczyszczenie (
powrót do
równowagi) trwa znacznie dłużej.
Mówienie o przyszłych cenach to spekulacja, jak każda inna, w długim okresie na
pewno wzrosną ale jak mawiał Keynes: w długim okresie wszyscy będziemy martwi.
Odniosę się jeszcze tylko do jednego fragmentu, bo wydaje mi sie ciekawy w tej
dyskusji:
> Rynek mieszkaniowy to nie jest rynek akcji gdzie pewna grupa inwestorów może
w
> przeważającej ilości się wycofać. Jeśli ceny mieszkań zaczną gwałtownie
spadać
> to nie znaczy że rodzinka z dwojgiem dzieci natychmiast zacznie sprzedawać
> mieszkanie aby się ratować.
Rzeczywiscie jeżeli ludzie kupuja mieszkania po to, aby w ich mieszkać to
zrobią wszystko, aby spłacić kredyt nawet wbijając zęby w ścianę-to jest
czynnikiem zapobiegającym spadkom cen.
Jednak jeżeli duża częśc rynku to mieszkania kupione w celach spekulacyjnych
lub pod wynajem to rynek taki cechuje się znacznie większą zmiennościa
(analogia z Betą przy instrumentach finansowych), gdyż w sytuacji pogorszenia
warunków wiele mieszkań zostanie wystawionych na sprzedaż (wlasciciele po
prostu "zamkną pozycję"), co obnizą ceny.
Brakuje mi sensownej analizy, jaka częśc rynku i w jakich lokalizacjach jest
kupowana inwestycyjnie lub na wynajem, ale sądze, że ten odsetek w ciągu
ostatniego roku znacząco wzrósł i w lokalizacjach takich jak Marina Mokotów czy
Nowy Wilanów jest wysoki.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Wzrosty cen mieszkan nieuniknione :))
te info o 2006 odnosilo sie do cen transakcyjnych o ile pamietam tekst zrodlowy
z ktorego pochodzilo to stwierdzenie
wtedy to twierdzenie jest realne
a brakiem korekty zupelnie sie nie dziwie
aktualnie realne transakcyjne ceny to glownie 6-8k PLN (to co sie sprzedaja poza
tymi widelkami to margines) a cena statystyczna to nadal ponad 8,5k PLN co
glownie wynika z duzej liczby nierealnych ogloszen, one z kazdym miesiacem
spadkow beda w coraz wiekszej ilosci znikac, a samo nieodnawianie ich mogloby
pewnie spowodowac zjazd sredniej do 8k PLN w ciagu miesiaca
i to wlasnie pokazuje problemem tego rynku, medialnie stworzono psychoze
wzrostow i spoleczne przekonanie ze na nieruchach sie nie traci a ich ceny musza
byc takie absurdalne
i pomimo tego ze juz nie pompuja tej wizji, to ona w umyslach ludzie siedzi
zauwazcie ze pomimo pol roku spadkow duza czesc sprzedajacych nie chce przyjac
do wiadomosci ze ceny juz mocno spadly i beda dalej, w ogloszeniach po 2 lata
wiszace oferty po 10k PLN za metr i pomimo tego sprzedajacy nadal uwazaja ze to
jest chwilowa korekta a nie
powrot do
rownowagi
popatrzcie na komentarze pod artami ciagle slyszymy ze jak banki tylko uruchomia
kredyty (ten kto sledzi temat wie, ze po kryzysie juz raczej nigdy nie uruchomia
ich na taka skale ani nawet na mniejsza, bedzie troche lepiej niz jest teraz ale
niewiele) to sie odbije, zeby daleko nie szukac potwierdzenia moich slow
popatrzcie na przyklad z tego watku
kolega gajwer o ile jeszcze wycenia swoj lokal w miare rozsadnie (watpie zeby
dalo rade za 7k PLN na koniec roku ale moze masz wyjatkowo dory lokal, tak czy
siak jest to wycena o realnosci ktorej przynajmniej jest sens dyskutowac) to juz
przy ocenie dlugoterminowej wylacza mu sie myslenia a wlacza opinia medialna,
ze: jak nie teraz to pozniej jak juz ceny odbija, no bo ze odbija to oczywiste
(bo na nieruchach nie mozna...)
po prostu nie tlumaczy sie ludziom ze to co mialo miejsce przez te 3 lata to
byla anomalia zdarzajaca sie na ogol w bardzo rzadko, na ogol raz w ludzkim
zyciu (u nas bylo smiesznie bo banka lokalna z wejscia do eu polaczyla sie z
banka globalna kredytowa stad pewnie tak szybkie i intensywny wzrost), a teraz
czeka nas
powrot do normalnosci i to dlugookresowy
to ludziom trzeba zaczac tlumaczyc i wyjasniac, bo w sumie ja rozumiem
przecietnego kowalskiego, skoro poltora roku temu Marek W. pisal ze jego
mieszkanie bedzie warte po 14k PLN to trudno mu teraz przyjac do wiadomosci ze
to jednak nie bedzie 14k a 4k PLN
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: horror
Zastanowiło mnie to, że Twoja córeczka inaczej reaguje na
poziomowanie, gdy stoisz, inaczej, gdy siedzisz. Może to układanie
nie jest identyczne?
Niektóre dzieci czują niepokój, gdy ich głowa jest odchylana w dół,
do tyłu i dlatego np. drą się tez w czasie kapieli.
Twój opis wskazywać może, że masz dziecko o dużej wrażliwości układu
nerwowego - szybko się frustruje, potrzebuje czasu, by przystosować
się do nowej sytuacji.
Rozumiem Twoje zmęczenie i przygnębienie. Bycie mamą takiego
nerwuska wyczerpuje. Ona ma prawo płakać, bo w ten sposób o tym
wszystkim Ci komunikuje. Po prostu przy niej bądź (najlepiej na
zmianę z kimś), nie musisz od razu, za wszelką cenę jej uspokajać.
Jeżeli zdecydujesz się na likwidację smoczka także w czasie
spacerów, może się okazać, że będzie dobrze. Czasem dzieciom pomaga
noszenie, np. w chuście, w zimie można pod rozłożystą kurtką to
robić (wg. mnie to lepsza opcja niż pchanie wózka z ryczącym
maluchem) a latem to już luz.
Jeżeli Twoja malutka jest rozkrzyczana także w innych
okolicznościach niż karmienie to przyjrzałabym się, czy nie
doświadcza nadmiaru bodźców - dźwiękowych, wzrokowych (nadmiar
kolorów w otoczeniu), dotykowych (drażniący materiał, na którym
leży, ubranka, uwierająca pieluszka), czy ruchowych (nie takie
ułożenie ciała, zbyt szybkie/wolne podnoszenie jej) itp.
Mam tez swoje doświadczenia w tej materii:
Pierwsze dziecko nadwrażliwe, które zawsze z płaczem było
przystawiane (bezsmoczkowe, bezbutelkowe)- wyrosło na wrażliwca;
drugie dziecko - spokojne, po jednodniowym zastosowaniu smoczka -
uspokajacza w wieku 2,5 miesiąca, zaczęło wyprawiać cyrki -
powrót
do
równowagi trwał koło 2 tygodni.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Jak nie stracić pracy
> Sybirak ździebko przegiął, ale nie jest to tak do końca bezsensowne
> Cud irlandzki zaistniał przecież dlatego, że doszło do porozumienia
> między związkami, pracodawcami a rządem.
Przeczysz sam sobie. Sybirak chce likwidacji zwiazkow, a Ty piszesz o
porozumieniu z nimi. Jakie ma byc porozumienie skoro jednej ze stron nie bedzie?
> A co słychać u nas ze strony związków? Rząd ma dawać wcześniejsze
> emerytury prawie wszystkim, płaca minimalna na poziomie średniej
> krajowej i najświerzszy przylad z JSW, związki domagają się
> podwyżek, które mogą rozłożyć ich firmę (zarządzający też nie
> powinni ich mieć).
Inaczej to widze. W Polsce ruch zwiazkowy jest bardzo slaby w porownaniu z
takimi panstwami jak Francja czy Niemcy. Tam zwiazki potrafia wyciagnac na ulice
milion ludzi. U nas niestety od 20 lat zwiazki zawodowe traktowane sa jak
pasozyty, psuje, zrodlo wszelkiego zla. I nie jest wcale tak, ze zachodnie
zwiazki sa jakies diametralnie inne, bardziej "racjonalne", sklonne do
negocjacji, mniej wojownicze itd. Jak u nas ma dojsc do porozumienia, skoro
pracodawcy i przedsiebiorstwa czuja ze sa tak silne, ze nie musza z nikim
rozmawiac? Maja za soba media, lobbystow (Lewiatan, BCC), wiekszosc politykow -
dlaczego mieliby ustepowac? Mamy jako kraj bardzo niski stopien uzwiazkowienia
pracownikow i to jest problem, a nie sila zwiazkow. Silny zwiazek maja gornicy
i... nie wiem kto jeszcze. Na szczescie jak slysze ostatnimi czasy coraz wiecej
ludzi wstepuje w szeregi zwiazkow zawodowych, jest szansa na
powrot do
rownowagi
sil.
smok
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dlaczego w Europie stagnacja gospodarcza?
Gość portalu: MBS napisał(a):
> To jest normalne i z reguly kraje w stagnacji gospodarczej, tak jak Niemcy
czy
> Japonia, z zasady nie kupuja wiele same i w takich warunkach jedynie moga
> szukac bardziej rozwijajacych sie rynkow w ktorych istnieje popyt na
produkty
> czy uslugi. W sytuacji globalnej rozwoj USA jest znacznie szybszy niz
glownych
> partnerow handlowych takich wlasnie jak Japonia czy Niemcy wiec popyt na
rynku
> amerykanskim jest wyzszy.
>
> Poza tym rozwoj w Niemczech i w Japonii byl wolniejszy poprzez kilkanascie
lat
> wiec zmniejszyly sie przez ten czas stopy zyciowe i sila nabywcza obywateli
> tych krajow. Dwadziescia czy 30 lat temu ekonomie Niemiec i Japonii byly
> proporcjonalnie znacznie wieksze w porownaniu do ekonomii USA niz teraz wiec
> istnialy bardziej tradycyjne cykle zwiekszonego eksportu a nastepnie
importu. W
>
> tej chwili Japonia od kilkunastu lat jest praktycznie w recesji i w
Niemczech
> tez od kilkunastu lat wzrost jest anemiczny co doprowadzilo do sytuacji
gdzie
> sila nabywcza Japonczyka czy Niemca jest znacznie nizsza niz sila nabywcza
> Amerykanina wiec fundamentalne nie jest mozliwe w praktyce aby sytuacja sie
> odwrocila i Niemiec czy Japonczyk mogl kupic wiecej czegokolwiek az do
momentu
> kiedy ich sila nabywcza wzrosnie.
To jest poglad pie-in-tje-sky zupelnie nie uwzgledniajacy realiow. Realnie
bowiem rozwoj USA odbywal sie na kredyt KONSUMPCYJNY. Ekonomia USA stala sie
ekonomicznym nowotworem oszukujacym swiat na doplyw towaru w zamian za zielone
papiery. Ludzie w USA kupili w ten sposob towaru na wiele trylionow (US)
dolarow. Gdy ludzie kupuja wiecej i to w statystykach wychodzi na wzrost PKB.
To ze wzrost jest na zagraniczny kredyt nie widac wprost. ALe jak sie spojrzy
na liczby to sa on jasne.
Co by sie nie powiedzialo o Japonii i Niemczech ktore maja swoje wlasne
potezne problemy to jedno jest pewne: maja on potezne NADWYZKI bilansu
platniczego. Wiec te ekonomie nie zyja na zagraniczny kredyt.
Fenomen USA jest prosty: dzieki wierze w dolara ktory swiat bral bez
opamietania i skladowal w bankach mozna bylo drukowac fenomenalne ilosci
(roczny przyrost pieniadza 10-14% jest na granicy absurdu) bez wywolywania
inflacji i miec doplyw towaru za 0.5 tryliona rocznie ponad mozliwosci.
Ten etap sie teraz konczy a
powrot do
rownowagi bedzie brutalny i bolesny.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: robie przerwe w pigulach
Ok, to twoja decyzja. Glownie chodzilo mi o robienie 1 miesiecznych przerw po rocznym braniu pigulek, bo to jest zupelnie bez sensu ( a takie poglady maja jescze co poniektorzy lekarze). Moim zdaniem przerwa powinna trwac min 3 miesiace, bo tyle czasu potrzeba na
powrot do
rownowagi.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: kiedy następna ciąża po cięciu cesarskim?
Tradycyjnie my mówimy, że powinno się odczekac około roku , aby wzmocniła się
blizna po cięciu cesarskim. równiez organizm musi miec czas na
powrot do
rownowagi. Minimum to 6 miesięcy, ale ja radziłabym jeszcze ten rok odczekać.MA
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: mój przypadek - pigułki - skutki
wspolczuje, ale nie martw sie tak bardzo, organizm ma zdolnosc do regeneracji,
trzeba go tylko juz wiecej nie zaburzac, a oczyscic i wspierac ziolami i szansa
na
powrot do
rownowagi jest
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Nadchodzi Nowa Skromność
Nadchodzi Nowa Skromność
Każdy kij ma dwa końce
- Z jednej strony - nadmierne ambicje tych. którzy inwestują pieniądze,
nie sporządziwszy racjonalnej analizy kosztów,
wspieranych przez wizje architektów kreowanych na supergwiazdy,
powtarzających swoje projekty w coraz większej skali
i bez wyczucia miejsca, co czasem wychodzi pretensjonalnie
- z drugiej strony - "skromność", w której inwestor nie ma żadnych
potrzeb estetycznych, dla którego najlepszy jest projekt najtańszy,
bylejaki,
bez żadnej troski o wygląd naszego otoczenia
( i tak postępuje nadal 90 % ludzi w Polsce, przeważnie
nierozgarnietych urzędników, którzy odpowiadają za budynki użyteczności
publicznej. Nie są mecenasami architektury i Polska pozostaje brzydka.)
Szkoda, że w momencie, gdy do świadomości decydentów w zaczęło docierać,
że piękno pomaga w interesie, że ludzie wolą mieszkać w ładnych domach,
robić zakupy w ciekawych centrach handlowych
- spadł na nas kryzys.
Autorka artykułu ma racje - wraca pokora. Koniec z pychą.
Przyszedł czas na zastanowienie,
powrót do
równowagi.
Twórzmy rzeczy proste i ...piękne, to jest możliwe
ale nie wracajmy do prostactwa, mamy go tyle dookoła, spadek po komunie
Dobra architektura, to ta, która się dobrze starzeje,
buduje sie raz, a skutki trwają przez wieki.
Dlatego warto jednak mieć dobry projekt. Nie za drogi (Camerimage)
ale też nie za bezcen - (co teraz w Polsce ma miejsce!!!: jedyne
kryterium - najniższa cena)a przecież mając projekt tani, pośpiesznie
robiony i nieprzemyslany, może znacznie wiecej stracić na kosztach
budowy.
Jeszcze jedno - przed powierzeniem prac architektowi, który ma wizję
trzeba inwestycję zaprogramować i zrobić analizę kosztów, to jest
podstawa, a jak obserwuję mało kto ma tego świadomość.
Trzeba na podstawie programu wyliczyć ilość m2, na tej podstawie
oszacować koszt inwestycji i z tego ok. 5 0 10 % przeznaczyć na koszt
dokumentacji, około 1 rok na wykonanie dokumentacji ...i tyle
Piszę tu rzeczy, wydaje się, oczywiste - ale jak to jest,
ze takie podstawowe prawdy nie docierają do wielu umysłów?
niech mi ktoś odpowie na to pytanie
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: musze z kimś TERAZ pogadać - błagam o odzew
ile Tobie czasu zajął
powrót do
równowagi psychicznej?
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Homeopatia z rozsądkiem
licorea_bart napisał:
> Nie ma żadnych kontrowersji. Nie odkryto po prostu czegoś takiego jak
> homeopatyczna pamięć wody. A jeśli istnieje w wersji Hahnemannowskiej, > to znaczy, że woda pamięta bardzo wiele substancji. Na przykład
> pochodzących z czyjejś kupy...
Wpływy substancji powszechnie występujących (np. kupy) mogą się np. po prostu znosić, bo są one ciągle w procesie potencjonowania w zbliżonym stężeniu - w przeciwieństwie do substancji potencjonowanej, której 'ubywa'). Zresztą potencjonowanie nie jest po prostu wędrówką przez morza i oceany.
Jeśli komuś zabraknie kontrowersji to polecam książeczkę "MYŚLĘ WIĘC SIĘ MYLĘ" Lentina o błędach w nauce, a szczególnie rozdział: "Ku pamięci wody". A propos - ostatnio okazało się, że zimna fuzja jednak istnieje. A takie było to jednoznaczne...
> "Leki homeopatyczne często stosują wykształceni i racjonalnie myślący
> U mnie w rodzinie leczymy się z wysypek modlitwą do bogini Kali
> - i to działa!
Rozumiem, że wszyscy w rodzinie mają za sobą studia medyczne, nabyli praktyczne doświadczenie w stosowaniu leków i potrafią zawodowo diagnozować choroby i przewidywać rokowanie? I wysypki oczywiście ustępują, tak że nie trzeba stosować niczego innego.
>
> "Bo czy rzeczywiście dłuższe życie bez dolegliwości jest
> zawsze tożsame ze zdrowiem?"
>
> Mmmm... Tak.
Zależy jak się to zdrowie zdefiniuje. Jeżeli jako samodzielny
powrót do
równowagi, to nie tak bardzo. Jeśli podtrzymywany przez chemię - to zgoda, tyle, że kolejne pokolenia coraz słabsze jakieś. Nie ma to jak dobry sufler zamiast nauczyciela, prawda? Albo jeszcze inaczej - gdy dostanę kredyt z banku to jest to tożsame z tym co zarobię?
> "To nie my zdrowiejemy, to zmienia się profil chorób: z ostrych na przewlekłe,
> a
> w istocie nieuleczalne."
>
> Ma pan doktor na to jakieś badania czy tak sobie popierduje?
Jakieś badania się chyba znajdą:
www.homeopatia.home.pl/Medycyna_a_zdrowie.pdf
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: No to koniec z refundacją...:-/
No o ile wiem to hormony sa przepisywane na wyrownanie okresu i
powrot do
rownowagi hormonanej, nie wspomne o ostrym tradziku. brak normalnego pziomu hormonow jest choraba!
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: zaczęłam mierzyć- zobaczcie
na karmieniu piersią sie nie znam i tym co sie dzieje po odstawieniu tez nie,
ale moze to za wczesnie na regularny cykl, prawda? nie szkodzi sie obserwowac i
miec w swiadomosci, że po prostu potrzeba czasu na
powrót do
rownowagi hormonalnej
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Jedno dzicko i co dalej
tak
oxygen100 ma rację
powrót do
równowagi to dwa lata
a mama jak bardzo chce niech sobie sama urodzi..... ;)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dokąd zmierzasz Polsko?
Wlasnie
damkon napisał:
> A moze jednak przydalby sie bardziej merytoryczny komentarz? Panski rozmowca
> podal Panu dosc ciekawy przyklad zmiany podazy na rynku pracy, zas Pan
napisal
> dlugi wywod na temat zaleznosci "sposobu prezentacji wlasnego spojrzenia"
> a "panskim powstrzymywaniem sie od komentarzy".
Przypomnijmy jeszcze ze ten watek zostal zapoczatkowany takimi oto
sformulowaniami:
>Dlaczego kolejne rządy doprowadziły do sytuacji, że Polakom lepiej opłaca się
>pracować zagranicą, a nie budować Polskę? Czy nie rozumiemy z czego nas z
>czego jesteśmy grabieni i że grabież ta stanie się w niedługim czasie źródłem
>naszej katastrofy?
Ktos kto publicznie wyglasza tego rodzaju skrajne opinii musi liczyc sie z
ostrymi komentarzami. Komentarze skladaja sie z dwoch czesci: argumentow
merytorycznych plus oceny. Oceny w rodzaju "bzdury" sa ostre ale jasno opisuja
stanowisko. Natomiast argumenty merytoryczne sa przedmiotem do dyskusji.
Wracajac do przedmiotu. Kilka lat temu leperowcy robili ogromny halas o
zalewaniu polskiego rynku przez towary z unii. Byly to argumenty typu "Unia
okrada nas z miejsc pracy, stworzyli milion miejsc pracy naszym kosztem".
Tymczasem byl to zwykly deficyt handlowy typowy dla rozwijajacej sie ekonomii.
Minelo troche lat, eksport z Polski rosl szybciej niz import i obecnie deficyt
nie jest tematem a calkiem mozliwe ze bedzie nadwyzka. Czy teraz powinno sie
krzyczec o polskim zagrozeniu okradania unii z miejsc pracy? Nie, po prostu
rynek wrocil do
rownowagi a zysk jest taki ze zarowno eksport jaki i import
kolosalnie wzrosly.
Tak samo jest obecnie z rynkiem sily roboczej. Jest on w nierownowadze a jak
wroci do
rownowagi okaze sie ze wszyscy na tym zyskali. W miedzyczasie
powrot
do
rownowagi odbywa sie w najlepszy sposob dla ludzi bo ci co wyjezdzaja maja
bodziec w postaci relatywnie bardzo wysokiej kompensacji finansowej i warunkow
zycia. Jezeli uwaza sie ze wyjazdy do pracy sa uciazliwe dla ludzi to
kompensacja to wyrownuje. Tak samo jesli ktos idzie do pracy do kopalni gdzie
ciagle ryzykuje zyciem albo plywa na statkach rzadko widujac rodzine to dostaje
kompensacje w postaci wyzszej stawki.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Horror-scope (c) --- TGIF 2 lipca
Horror-scope (c) --- TGIF 2 lipca
Milego piatku zycze wszystkim. Sobie rowniez :)))))
Pełnia Księżyca w znaku Koziorożca, z planet aktywny jest Jowisz. Czas
przełomu w biznesie.
BARAN (21 III - 20 IV): Małe poruszenie. W głowie ćwierka wróbelek. W oku
pyłek. (Trzeba je przemyć? piwem.)
BYK (21 IV - 21 V): W lansadach. Na salonach władzy i biznesu. Z kieliszkiem
w dłoni, bawisz ambasadora uśmiechu.
BLIŹNIĘTA (22 V - 21 VI): Charme, wdzięk, elegancja, piękno, szarmancja -
jesteś dziś: superpopularny.
RAK (22 VI - 22 VII): Spoko. Bez większych wysiłków. Na luzie. Ciesz się
pięknem życia, unikaj zmęczenia.
LEW (23 VII - 22 VIII): Lider - zwycięzca, człowiek, który wiele może. To Ty.
Właśnie Ty! I o każdej porze.
PANNA (23 VIII - 22 IX):
Powrót do
równowagi, do sił, do życia - działasz
intensywnie. Radośnie, wesoło i z biglem.
WAGA (23 IX - 22 X): Małe kłopoty - i tak bywa. Potrafisz jednak grać,
wygrywać.
SKORPION (23 X - 21 XI): Zimna kalkulacja. Ile, za ile, komu, co, dlaczego.
Może tak trzeba, mój drogi kolego?
STRZELEC (22 XI - 21 XII): Radość życia i udany biznes - tego życzę!
KOZIOROŻEC (22 XII - 20 I): Światełko już widać. Czas krystalizować plany.
Powoli, krok za krokiem, zaczynamy...
WODNIK (21 I - 18 II): Pełen wielkich pomysłów - potrafisz osiągać sukcesy,
czerpać pełnymi garściami... z cudzej kiesy.
RYBY (19 II - 20 III): Coraz lepiej. Powodzenie Ci sprzyja. Stale pomnażasz
swoją siłę!
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Milego dnia!
Milego dnia!
BARAN (21 III - 20 IV): Powolny
powrot do
rownowagi: czas odzyskiwania
harmonii. Juz wkrotce bedziesz chodzil w glorii.
BYK (21 IV - 21 V): Trafiony - zatopiony: dycha. Zycie jest pycha, praca jest
pycha, forsa jest superpycha.
BLIZNIETA (22 V - 21 VI): Inteligentny, przenikliwy, pelen intuicji. Jestes
wielki! Szef policji.
RAK (22 VI - 22 VII): Twoj nastroj powoli sie podnosi - godzina za godzina.
Wreszcie odczuwasz radosc! Piekno zycia.
LEW (23 VII - 22 VIII): Troche zmeczony, zagubiony - poszukujesz spokoju.
Odetchnij wreszcie! Kawa, kogel-mogel.
PANNA (23 VIII - 22 IX): Zycie otwiera przed Toba nowe, cudowne mozliwosci.
Perspektywe radosci i wolnosci.
WAGA (23 IX - 22 X): Bedzie lepiej. Tak postanowiono, taka dyrektywa. Moze
nawet otrzymasz przelewik na konto?
SKORPION (23 X - 21 XI): Spokojnie, bez nerwow i nadmiernych ambicji. Czy
musisz koniecznie wystapic w telewizji?
STRZELEC (22 XI - 21 XII): Do gory! Pora na sukcesy! Praca, awanse, nagrody i
szanse - napelnienia kiesy.
KOZIOROZEC (22 XII - 20 I): Umiarkowanie aktywny: lezysz z cygarem w ustach,
puszczasz kolka dymu. Chyba juz czas... do Buenos Aires! Na tango i czerwone
wino.
WODNIK (21 I - 18 II): Odmiana losu - na lepiej, na super hiper extra, na
figo, fago i bulke z marmolada.
RYBY (19 II - 20 III): Razem mlodzi przyjaciele. Mozna zrobic tak wiele... Na
przyklad? Cos szczytnego.
Ksiezyc w znaku Wodnika, Slonce w pieknych, harmonijnych ukladach z Marsem.
Nadchodzi czas przyjazni i rozwiazywania
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Przerwałam palenie
Mam kryzys ,straszny . Jestem wsciekła
i momentami niebezpieczna dla otoczenia.
Obecność wnuka mnie hamuje ,tylko nie
wiem ,jak długo .....
Potrzebne wsparcie ,pomysł na spokój i
powrót
do
równowagi. Pomóżcie,please -
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: mam super-hiper doła., ale do was sie usmiechnę :)
na doła polecam intensywne ćwiczenia fizyczna np.aerobik 45-60 minutowy,
wspaniałe wydzielanie endorfin czyli hormonów szczęścia powoduje
powrót do
równowagi, a nawet dodaje mnóstwo energii.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Relatywizm...?
> Gdy pojawiłam się na forum drażniły mnie czasem bezpośrednie
sformułowania Tri,
> nie byłam gotowa je przyjmować. Jednak nie zrażałam się, broniłam
swojego zdani
> a. Teraz doceniam fakt, ze jego "szpilki" dawały szansę
weryfikacji i zobaczeni
> a sytuacji z innej strony.
> Przecież każdy z nas miał jakieś niedostatki emocjonalne skoro nie
udał nam się
> życiowy wybór.
No właśnie, ale Tri cyklicznie zbiera "joby" za "brak wrażliwości i
wyczucia" (zresztą często nawet ode mnie). Więc jak to jest, jemu
się to zarzuca, a samemu się to robi?
> Nie ma miary, by powiedzieć, że przeżycia męża porzuconego są
wieksze niż porzu
> canej żony.
Badania pokazują, że w przypadku porzuconych mężczyzn,
powrót do
równowagi emocjonalnej trwa dłużej, więcej mężczyzn niż kobiet w
takich sytuacjach popełnia samobójstwa, to fakty obiektywne.
> Moje doświadczenie podpowiada, że jeżeli facet nawet lekko, ale
wskazuje na sie
> bie jako winnego-to może po części wybiela się.
A to juz kompletnie nieuzasadnione twierdzenie. Faceci, są po prostu
bardziej analityczni i krytyczni, potrafią dostrzec swoje błędy
dosyć szybko (inną sprawą jest to, czy potrafią się do nich
przyznać), w przeciwieństwie do kobiet, które czasem są zupełnie
zdezorientowane i najczęściej długo w ogóle nie dostrzegają swojej
roli w rozpadzie związku. Zresztą to często widać na
forum: "Dlaczego on odszedł, przecież byłam taką dobrą żoną".
Zresztą ten sposób postrzegania pewnych kwestii powoduje powstawanie
mitów, że kobieta to odchodzi tylko jak ma do tego powody, a
mężczyzna, to "ot tak sobie". No bo skoro kobieta nie widzi powodów
dla których mężczyzna odchodzi, to przecież nie pomyśli, że może ich
nie dostrzega, tylko zakłada, że ich nie było i mężczyzna
odszedł "ot tak sobie". :)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Od czasu do czasu....panowie
Od czasu do czasu....panowie
Od czasu do czasu....
bardzo rzadko wchodzę i czytam, kiedyś tu byłam
(od razu uprzedzę niektóre osoby , że Nick nówka sztuka i na próżno
szukać w sieci:-)
Ale do sedna, co dalej... kochani i piszę to do nowych a nie
do „starych” bywalców,
Dalej jest normalnie , cudownie i następuje
powrót do
równowagi
Facet, mieszkanie, praca, wakacje, Real....
Owszem na początku jest bardzo ciężko, nie od razu nabiera się
zaufania do kolejnej osoby,
A nawet zdarzają się falstarty :-) ale potem jest już tylko lepiej ,
pojawia się ktoś kto spełnia nasze marzenia , oczekiwania ,
wyobrażenia, naprawdę!
A teraz do stałych bywalców , kiedy wchodzę i czytam taki post jak
pewien Pan napisał o tym, że rzuca się w oczy pewne zachowanie
kobiet i mężczyzn na forum to mnie trafia szlag jasny i piorun
świetlisty z drugiej strony! Czy Pan już zapomniał jakie były jego
początki, czy Pan zapomniał jakie wręcz banalne pytania zadawał na
outside forum? Czy wie Pan, że większość wiedzy, którą Pan posiadł w
tematyce rozwodowej pochodzi stąd i z rozmów poza, włączając własne
doświadczenia? A teraz do sedna , proszę Pana czas na jakiś czas
odpuścić sobie bycie na tym forum, dla oczyszczenia umysłu i
powrotu
na nie kiedy niechęć , marazm, znudzenie Panu przejdzie, serio.
Każdy stary bywalec to przechodzi powaga! Odchodzi i albo wraca
pełen pozytywnej energii albo nie. Tutaj ludzie przychodzą się
wygadać, cholera tak po ludzku i jak mają prawo napisać nienawidzę
facetów, bo właśnie zarówno kobiety i mężczyźni w okresie około
rozwodowym najchętniej by się pozabijali, wsadzali szpile za
szpilą . A masz! a Ty! I dobrze, bo tak wszyscy kiedyś robiliśmy
nawet sobie nawzajem:-)
No to już proszę iść na zieloną trawkę i słoneczko i nie narzekać.
Zapomniał wół jak cielęciem był?
Bo takie mam nieodparte wrażenie, że jak za dużo tematu rozwodowego
na forum o rozwodzie to trzeba zabłysnąć intelektem i zamachać łapką
jestem i się nudzę, a jasne ale może na forum po przejściach bo to
ono uzbierało byłych forumowiczów (nie ważne z jakich powodów
powstało ale jest po) i może być jednym z etapów po, formą terapii
po rozwodzie, po forum RICD jeśli tematyka się przejadła, taka moja
mała sugestia.
No to się wygadałam. A i to nie żadne osobiste wycieczki:-)można do
słowa „Pan” dopasować kilka Nicków :-) Panie jak zawsze zachowują
klasę , chylę czoła ale to natura kobiet:-)!
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: jak wziac sie do kupy i stanac na nogi?
Odwiedzić psychologa...
... tak jak się odwiedza dentystę gdy boli ząb. Jak nawala cała głowa, to należy
iśc do psychologa i poświęcic na
powrót do
równowagi psychicznej kilka miesięcy.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: mam obsesję
Z pięciu osób, które rozwodziły się z orzekaniem winy, które znam osobiście i historię ich spraw rozwodowych znam dość dobrze, trzy sprawy ciągnęły się dość długo, strony posuwały się do różnych nieczystych "sztuczek", jak stronnicze zeznania członków rodziny, wzajemne oskarżenia, które skutkowały stwierdzeniami "jak on(a) może takie rzeczy wygadywać", co w efekcie spowodowało całkowicie wrogie nastawienie, trudności w kontaktach z dziećmi, walkę o pieniądze itp.
Nie mam pewnośći, że tego by nie było gdyby nie orzekanie winy, ale z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że na pewno to nie pomogło.
Na forum w ostatnim czasie pojawiły się chyba ze trzy wątki w tonie: "jak on może takie rzeczy w sądzie wygadywać?", więc nie sądzę, żeby to były jednostkowe przypadki.
I jeszcze jeden bardzo jaskrawy przykład związany z tym, co pisał ravny.
Małżeństwo - on alkoholik, ona chce od niego odejść, co oczywiście nie jest mu na rękę, ale specjalnie się przy tym nie upiera. Istnieje jednak ryzyko, o którym pisał ravny, że w przypadku jakiejś sytuacji losowej mąż alkoholik po rozwodzie może domagać się alimentów na siebie, jedynym sposobem na uchronienie się przed tym, jest konieczność orzeczenia jego winy, czego on może nie chcieć na siebie wziąć, mimo że na rozwód bez orzekania zgodziłby się od ręki. Państwo "zmusza" tą kobietę do wystąpienia o orzeczenie winy i uniemożliwia jej szybie uwolnienie się od koszmaru jakim jest małżeństwo z alkoholikiem.
> Skąd u Ciebie przeświadczenie, że orzekanie winy prowadzi do skupienia całej
> energii na tymże orzekaniu?
Bo cały ciężar udowodnienia winy spada na osobę, która te orzeczenie chce uzyskać. Musi myśleć o świadkach, dowodach, szukać ich kombinować, to wymaga zaangażowania sporych nakładów emocjonalnych, czasowych i czasem finansowych, które można by zaangażować w
powrót do
równowagi emocjonalnej.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Gniecie mnie moja (parszywa) egzystencja
Na syndrom odstawienia zaleca się wysmęcenie, a następnie
powrót do
równowagi i
jakieś dobre jedzonko ;)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: codziennik-quasi blog
Powoli budzi się tęsknota za piwem.
Czyżby
powrót do
równowagi emocjonalnej?
Ciekawa oferta pracy, którą przyjdzie odrzucić.
Nie dość ciekawa.
Luksus.
Śnieg na wszystkim.
Oczy bolą.
Urlopu nie dali.
:0)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: candida parapsilosis
poczytałąm jeszcze troche bardziej stonę sanum.. i lekko sie uspokoiłam...
zwlaszcza jak przeczytałąm ten fragment...
wkejam ze strony www.sanum.com.pl
Z lekarskiego punktu widzenia najważniejsze jest odkrycie Enderleina, opisujące
powstawanie patogennych form mikroorganizmów pod wpływem zmian środowiskowych.
Z odkrycia tego płynie także wniosek mówiący, że w przypadku choroby należy
zwalczać nie tylko czynnik zakaźny ale przede wszystkim stosować leczenie,
które pozwoli zoptymalizować środowisko organizmu, ponieważ tylko wtedy zostaną
stworzone warunki korzystne dla
powrotu do zdrowia.
Drugim ważnym odkryciem Enderleina jest opisanie zjawiska cyklogenii
mikroorganizmów. Enderlein opisał cyklogenię grzyba Mucor Racemosus oraz
Aspergillus Niger
Zjawisko cyklogenii polega na ciągłej przemianie jednych form mikroorganizmów w
inne. U podstawy tych przemian znajdują się niezróżnicowane formy niepatogenne,
które pod wpływem czynników środowiskowych przechodzą stopniowo w
wysokozróżnicowane formy patogenne, które Enderlein opisywał jako „bakteryjne”
lub „grzybicze”. Możliwa jest też droga powrotna, tzn. formy patogenne mogą
przechodzić w saprofityczne, w miarę jak środowisko się normalizuje. W
warunkach fizjologicznych istnieje stan
równowagi pomiędzy formami
niskorozwiniętymi oraz wysokorozwiniętymi. Jeżeli w wyniku zaburzeń
środowiskowych dojdzie do nadmiernego rozwoju form patogennych stwarza to
warunki sprzyjające rozwojowi choroby. Dostarczenie organizmowi
niskozróżnicowanych form mikroorganizmów (a takie zawierają leki izopatyczne),
spowoduje
powrót do
równowagi pomiędzy formami saprofitycznymi a patogennymi.
Leki izopatyczne modulują ponadto swoiste i nieswoiste procesy immunologiczne,
wspomagając proces terapeutyczny.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: uczucie niepokoju
Rostedo, bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź. Myślę, że powinnam dawkę zwiększać,
bo na mniejszej czułam się źle i w sumie dopiero przy euthyroxie 50 trochę mi
się poprawiło. Moja lekarka mówiła też o zwiększaniu, a ja się ociągam. Ona
twierdzi, ze jeśli przez tyle lat byłam w niedoczynności, to nie powinnam się
bać nadczynności, bo mój organizm musi się nasycić hormonem. Też radziła
zwiększać dawke o 6,25.
To co napisałaś trochę mnie podłamało, bo skoro tyle osób z tą chorobą skarży
się na zaburzenia lękowe, czy to znaczy, że musimy się z tym pogodzić?
Kiedyś byłam taka aktywna, a teraz ze strachu wycofuję się z tylu rzeczy! W tej
chwili i tak jest lepiej, ale ciągle po głowie kołacze mi pytanie, czy już
zawsze będę miała te lęki. Dlaczego lekarze nie łączą zaburzeń pracy tarczycy z
objawami lękowymi? Byłam u kilku lekarzy i bez względu czy miałam tsh 2 albo 3,
czy też 1 albo 0,5 to nikt nie łączył mojego samopoczucia z hormonami.
Czy te objawy wywołuje euthyrox?? Piszę tak chaotycznie, bo już zupelnie zgłupiałam.
Moja lekarka każe mi się w końcu odczepić od łączenia objawów lękowych z
tarczycą. Mówi to kategorycznie, tak samo zresztą twierdzili inni lekarze.
Moje wyniki pokazują, że poziom hormonów mam dobry, więc nic złego nie powinno
się dziać. Czyli to jednak sprawa psychiki? Tak bardzo bym chciała usłyszeć
jednoznaczną odpowiedź. To by mi bardzo ułatwiło leczenie i
powrót do
równowagi.
Mam wrażenie, że moje problemy zaczęły się, gdy zaczęłam leczyć hashimoto. Chyba
gdzieś w głowie za bardzo utrwaliłam sobie, że to taka straszna choroba i teraz
moja podświadomośc wymyśla takie nieprzyjemne objawy. Tak to sobie tłumaczę, a
co Wy o tym sądzicie?
Pozdrawiam :)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: mam grzybice ogolnoustrojowa
homeopatkaqq napisała:
> I jeszcze chcialam uzasadnic moja decyzje ....zebyscie sobie nie pomysleli,
> ze ignoruje Wasze cenne rady....
E tam - nie musisz się tłumaczyć. To Twoje zdrowie.
> Wezme ta nystatyne tylko i wylacznie po to,zeby duzy nadmiar grzybow wytluc w
> kazdym zakamarku mojego organizmu a potem siegnac po homeopatyk, zeby mnie
> stale chronil przed candida albicans jak Aniol Stroz.
Chyba nie rozumiesz istoty homeopatii. Twój organizm jest siedliskiem wielu
drobnoustrojów. Zdrowie masz wtedy, gdy w tym środowisku panuje
równowaga. Lek
homeopatyczny działa na system regulacji tej
równowagi pobudzając organizm do
takich akcji, aby tę
równowagę osiągnąć.
Narysuję Ci to:
Zdrowy organizm:
Regulator (mózg?) <-> środowisko
W zdrowym organizmie występuje prawidłowe sprzężenie zwrotne. Rozrost jakiegoś
drobnoustroju w organizmie powoduje wysłanie impulsu do regulatora (mózgu?),
który koryguje składy chemiczne środowiska w narządach powodując
powrót do
równowagi.
Chory organizm:
Regulator (mózg?) <-xx- środowisko
W chorym organizmie sprzężenie zwrotne zawodzi. Regulator nie otrzymuje
właściwych bodźców i nie koryguje środowiska. Następuje utrata
równowagi.
Leczenie homeopatyczne:
Lek homeo
|
V
Regulator -> środowisko
Lek homeo zastępuje uszkodzone sprzężenie zwrotne. Lek podany zgodnie z prawem
podobieństwa powoduje, że regulator chce się go pozbyć (zneutralizować) i w ten
sposób (niejako przy okazji) usuwając wywołaną lekiem sztuczną chorobę
doprowadza do
równowagi. Leko homeo musi być podany zgodnie z prawem
podobieństwa, aby "oszukać" regulator. Regulator musi wysłać takie pobudzenie
do narządów, jakby otrzymał z nich właściwą informację. Każdy inny lek (nie
bedący w zgodzie z objawami) pobudza regulator do innych odpowiedzi niż te,
które w danym stanie są potrzebne do osiągnięcia
równowagi.
Działanie antybiotyku
Antybiotyk
|
V
Regulator -> środowisko
Antybiotyk działa na środowisko. Ponieważ sprzężenie zwrotne nie działa,
regulator nie wie, że podano antybiotyk. Skład środowiska zmienia się, ale czy
osiąga
równowagę? To jest pytanie.
Stefan
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Zamykajcie pralki !!!!!!
strasznie to musiało być przeżycie. dobrze, że już wszystko dobrze, że się nie
połamał ani nie utopił. Myślę, że z czasem zapomni to zdarzenie (ale
podejrzewam, że do pralki już nie wejdzie
Trzymam kciuki za szybki
powrót do
równowagi dla Ciebie i Pitulka.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Wypięła biodro...
Wypięła biodro...
...żeby móc oprzeć na nim Dziecko. Podtrzymuje Je lewą ręką. Pewnie wyglądałem podobne gdy, podtrzymując
na biodrze półroczną Kozę, mieszałem w garnku kartoflankę *).
Tyle że ona, zamiast trzymać prawą ręką łychę, bawi się nogą dziecka.
Lekko się uśmiecha. Uśmiech koresponduje z rumieńcem na jej pełnych policzkach, nieco wyłupiastymi oczami,
semicką urodą. Z jej twarzy i postawy emanuje spokój.
Spokój właśnie. Nie luzik, spoko czy coolka.
Pewnie z warsztatu dobiega ją stukanie męża zarabiającego na chleb, pewnie ma gdzie mieszkać, ale przeżyła
już dramatyczne chwile i zna treść Zwiastowania, więc jej spokój zadziwia mnie.
Spokój, wyzbyta próżności pewność siebie...
Ten spokój zawsze spływa na mnie, gdy na nią patrzę. Nie jest to środek na stany kliniczne, ale na
powrót do
równowagi po sprzeczce małżeńskiej - w sam raz.
Abstrahując od tego, że jest po prostu piękna.
Ma 20 cm, jest gipsowym odlewem.
Oryginał według którego powtał odlew, nazwany Madonną z Krużlowej, wyrzeźbiony w czasie gdy
polski/litewski król lał Krzyżaków pod Grunwaldem, stał kilkaset lat w wiejskim kościółku. Teraz stoi w Kamienicy
Szołayskich w Krakowie. Byłem tam niegdyś. Biegając po salach wśród dyptyków i tryptyków nie zwróciłem
uwagi na Madonnę z Krużlowej. Przyglądnąłem się jej dopiero wtedy, gdy w postaci gipsowej miniatury stanęła u
mnie na szafce.
Zatrzymujcie się przy Sztuce. Pamiętacie, co przedstawia ołtarz główny w gorzowskiej Konkatedrze? To też
poważny zabytek i dzieło sztuki.
______________
*) Przepis na kartoflankę brandenburską w którejś z Botwinek
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Wypięła biodro...
i co z tego?
aborys napisał:
> ...żeby móc oprzeć na nim Dziecko. Podtrzymuje Je lewą ręką. Pewnie
wyglądałem
> podobne gdy, podtrzymując
> na biodrze półroczną Kozę, mieszałem w garnku kartoflankę *).
> Tyle że ona, zamiast trzymać prawą ręką łychę, bawi się nogą dziecka.
> Lekko się uśmiecha. Uśmiech koresponduje z rumieńcem na jej pełnych
policzkach,
> nieco wyłupiastymi oczami,
> semicką urodą. Z jej twarzy i postawy emanuje spokój.
> Spokój właśnie. Nie luzik, spoko czy coolka.
> Pewnie z warsztatu dobiega ją stukanie męża zarabiającego na chleb, pewnie ma
g
> dzie mieszkać, ale przeżyła
> już dramatyczne chwile i zna treść Zwiastowania, więc jej spokój zadziwia
mnie.
>
> Spokój, wyzbyta próżności pewność siebie...
> Ten spokój zawsze spływa na mnie, gdy na nią patrzę. Nie jest to środek na
stan
> y kliniczne, ale na
powrót do
>
równowagi po sprzeczce małżeńskiej - w sam raz.
>
> Abstrahując od tego, że jest po prostu piękna.
>
> Ma 20 cm, jest gipsowym odlewem.
> Oryginał według którego powtał odlew, nazwany Madonną z Krużlowej,
wyrzeźbiony
> w czasie gdy
> polski/litewski król lał Krzyżaków pod Grunwaldem, stał kilkaset lat w
wiejskim
> kościółku. Teraz stoi w Kamienicy
> Szołayskich w Krakowie. Byłem tam niegdyś. Biegając po salach wśród dyptyków
i
> tryptyków nie zwróciłem
> uwagi na Madonnę z Krużlowej. Przyglądnąłem się jej dopiero wtedy, gdy w
postac
> i gipsowej miniatury stanęła u
> mnie na szafce.
>
> Zatrzymujcie się przy Sztuce. Pamiętacie, co przedstawia ołtarz główny w
gorzow
> skiej Konkatedrze? To też
> poważny zabytek i dzieło sztuki.
>
> ______________
> *) Przepis na kartoflankę brandenburską w którejś z Botwinek
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Pozdrowienia
Pozdrowienia
jestem w szpitalu dla nerwowo chorych. trafiłem tu w wyniku swoich ostatnich
poczynań na forum. mam nadzieję na szybki
powrót do
równowagi psychicznej.
pozdrawiam
jacek
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Stan wojenny-ciekawy artykul - Jerzego az z Kanady
comrade napisał(a): Odpowiadam: trudniej jest wybrac 460 totalnych przygłupów
do rządzenia krajem niż jednego. Poza tym w duktaturze nie masz mechanizmu rzad-
parlament-prezydent (ew. senat) i balansowanie władzy i rozne mechanizmy,
wentyle bezpieczenstwa nawet jeśli jakieś ogniwo zostanie źle wybrane (np
prezydent) to reszta działa do
rownowagi, w ostateczności - zły prezydent moze
i coś napsuje ale po 5 latach nie zostanie wybrany ponownie, nieprawdaz?
- Twa wiara w formalne mechanizmy polityczne jest doprawdy rozczulajaca... Co z
tego, ze zly prezydent nie wygra ponownie, jak na jego miejsce przyjdzie
jeszcze gorszy? I czy sejm zlozony z kretynow, jest
rownowaga dla kretyna-
prezydenta? I ile kosztuje utrzymanie setek kretynow-poslow? Pomyslales o tym?
Natomiast wyobraź sobie że ten zły prezydent jest dożywotni i w dodatku ma
pełnię władzy. I to ma być lepszy system?
- Zly dyktator wczesniej czy pozniej i tak utraci wladze. I w tym systemie mamy
zas tylko jednego darmozjada-dyktatora, a nie setki darmozjadow w
parlamencie... Nie uwazam przeciez mego rozwiazania za idealne, a tylko za
mniejsze zlo!
W efekcie Zwykła demokracja pośrednia mimo wszystkich jej wad jest jak
HOMEOSTAT, poprzez podzielenie władzy i mechanizmy kontroli zawsze dąży do
jakiegoś tam stanu
równowagi. Ten stan
rownowagi ten NIE JEST super-idealny i
optymalny, i tu sie moge zgodzić, ale jakiś jest. Natomiast dyktatura nie ma
cech homeostatu - jeśli wszystko zależy od woli jednego człowieka no to moze on
zrobić dowolny nonsens i katastrofa. Nie ma mechanizmu ktory by pomagał odwrócić
jego złe decyzje. Tyle w tym temacie.
- Demokracja jest w praktyce zle funkcjonujacym homeostatem. Nie wnikajac w
matematyczna strone cybernetyki, powiem ci tylko, ze odchylenia od
rownowagi w
tym systemie maja coraz wieksza amplitude, i wtedy
powrot do
rownowagi staje
sie niemozliwy. Taki system z definicji sie musi sie rozlegulowac, co widzimy
chocby na przykladzie obecnej Polski czy Australii - kraje te brna w dlugi, o
ktorych 99% spoleczenstwa nie ma najmniejszego pojecia, a do wladzy dochodza
coraz wiekszi idioci...
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: pomaga
pomaga
Nie wiem czy działa to na wszystkich, ale znalazłam sposób na lepsze
samopoczucie, zapomnienie o jedzeniu i na
powrót do
równowagi.
Od kad pamietam lubiłam sport i myslałam o zdrowym odzywianiu, choc nie bylam
wyjątkowo szczupła (zwykle 55-60kg, przy 160cm). Zawsze miałam nadzieje, że to
okres dziecięcy, a kiedy hormony sie ustatkują to schudnę, zmienie figure. Tak
też sie stało, choc nie ukrywam że miała na to wpływ zmiana diety i stylu
życia, ktora przyszła zupełnie naturalnie-bez katowania i głodówek.
Ograniczyłam słodycze, przestałam jesc mięso,(ale rozsądnie, wszelkie
niedobory starałam sie uzupełniac)nie chciałam sie zniechęcac do jedzenia-
przeciwnie. Sprawiało mi przyjemnosc, przygotowywałam rózne potrawy- bardziej
i mniej egzotyczne.Przestrzegałam zasad zdrowej diety - nie jadłam wieczorami.
codzniennie rano robiłam krótką rozgrzewke- rozciąganie przy muzyce i trochę
lekkiego tanca. W ciągu dnia tez tanczylam (nie za długo ok 3 piosenek, zwykle
po jedzeniu).
W ten sposób, w przeciągu 7 miesiecy schudłam ponad 10 kg.
Wszystko było dobrze, ale zachecona wynikami zaczełam przesadzac, jadłam coraz
mniej, potem jesc i wymiotowac.Schudłam do43kg. Zaczełam sie czuc coraz
gorzej, przestałam tanczyc- zapomniałam jak bardzo to lubiłam.
Dzis sobie przypomniałam, zatanczyłam i czuje sie fantastycznie. Przy tancu
czuje
równowage. Jesli zjem i wystaje mi brzuch, czy nawet jest mi
niedobrze-nie przeszkadza mi to. Mozna sie prawdziwie cieszyc ciałem(i
cieszyłam sie nim nawet kiedy go jeszcze troche było - kiedy wyglądałam zdrowo).
Najgorsze jednak co można zrobic to tanczyc na siłe,z myslą o tym zeby zrzucic
te kalorie! Wtedy cały urok i przyjemnosc znika, a mysl o jedzeniu wciąż tkwi
w głowie. Kiedy oddaje sie dźwiękom, wchłaniam uczucia muzyki, ruszam sie,
czuje sie wspaniale - w innym świecie. Ciesze sie z pozywienia ktore zjadłam,
bo mam energie i czyste sumienie przez taniec. Nie musze sie napychac do
nudnosci. Zjem normalną dawke i przy tancu zauwazam ze jestem najedzona i juz
nie potrzebuje dojadac.
Podsumowując muzyka czyni cuda, a kluczem do zdrowia jest ruch (ale wykonywany
z przyjemnoscią).
Rozpisałam sie ale mam nadzieje ze komus to pomoze, mi pomaga.
Jesli macie jakies pytania - chętnie odpowiem :)
Pozdrawiam
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: odstawiłam tabletki anty:)
"grozi" Ci
powrót do
równowagi hormonalnej, schudnięcie i... większy szacunek
dla własnego ciała
pozdrowienia:)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Forum
> Nie wiem czy uda mi się uratować małżeństwo,jest coraz gorzej,nie moge z nim
> sie dogadać.
Gdy pojawi się jakieś "zakłócenie" w związku, to przez jakis czas po jego
zaistnieniu zawsze tak jest, że nie można znaleźć porozumienia, że nie potrafi
się ze sobą rozmawiać, a wręcz ucieka się od siebie, czuje się ból, złość, żal,
pretensje,a przy takich emocjach nie mozna rzeczowo porozmawiać, dlatego
najlepiej to przeczekać w samotności, poczekać aż wszsytkie złe emocje opadną i
dopiero wtedy spróbowac powrócić do tego tematu. Myslę, ze nawet lepiej dla was
obojga byłoby, gdybyście przez jakiś czas pomieszkali osobno i na razie nie
podejmowali żadnych decyzji, bo pośpieszne kroki zmierzają przeważnie w złym
kierunku, bo nie zdązą dopuścić do głosu rozsądku, tylko rządzą nimi emocje.
Lepiej dać sobie trochę czasu na
powrót do
równowagi, na uciszenie smutku, a
dopiero wtedy przemysleć cała sytuację, przeanalizować i na koniec podjąc
decyzję zgodną z wyklarowanymi uczuciami. Decyzje podjęte w stanie wyciszenia
są najbardziej trafne i słuszne.
>U mnie także nie tylko o zdrade chodzi, tylko o całokształt naszego związku.
Tutaj też się zgodzę, bo tak na prawdę to zdrada jest już chyba tylko
konsekwencją i sygnałem, że w związku dzieje sie cos niedobrego. Zawsze
uważałam, że ten mechanizm funkcjonuje własnie tak, że jesli czegos w zwiazku
brakuje, to szuka się tego poza nim, bo przeciez kazdy człowiek ma swoje
okreslone potrzeby i związek powinien dawac ich spełnienie, a jesli dzieje sie
inaczej to staramy sie je zaspokajac gdzies poza nim.
Daltego moze w Twojej sytuacji zaczełabym sie bardziej zastanawiac nad tym, co
takiego się stało, że mąż od Ciebie uciekł do innej. Wiem, że to przykre i
chociaz nie byłam w takiej sytuacji, to chyba nie byłabym w stanie zyć z kims
po zdradzie, dlatego nie uwazam, ze to miałoby być usprawiedliwieniem dla
Twojego męża, ale jesli skoncentrujecie sie na skutku, jakim była zdrada, bez
usunięcia przyczyny, to niewykluczone, ze za jakis czas znów do niej dojdzie,
jesli zdecydujecie się zostac razem. Ale tego można się dopiero podjąc, gdy
opadną emocje, o których pisałam wcześniej.
Powodzenia! Mysl teraz przede wszysktim o sobie i o dziecku, bo na facetach się
świat nie konczy! Zobaczysz, ze bedzie dobrze! Nawet jesli teraz cierpisz, to
pomysl sobie, ze to sie kiedys skonczy, bo nic na tym swiecie nie trwa
wiecznie, mimo iż konsekwencje pewnych decyzji i czynów musimy ponosic całe
zycie!
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Co sądzicie o tym...?
Gwoli ścisłości - nie promieniowanie a skutki jego oddziaływania dzielimy na
termiczne i nietermiczne. Promieniowanie jest jedno i to samo.
tatajagi napisał:
> chm... chciałoby sie powiedziec wszystko. A tak powaznie. Promieniowanie
> termiczne fajnie opisałeś. Troche sie jednak wystraszyłem, słyszałem,
własnie,
> ze fale z komórek sa pewną formą fal z mikrofali.
No i słusznie.
Ich "natura" jest podobna, bez problemu przenikają przez tkanki, część energii
jest absorbowana przez nasze ciało. Bardzo mało jej, stąd odziaływanie
termiczne można pominąć. Mocniej jesteśmy nagrzewani choćby wystawiając wiosną
twarz na słońce. Nasz mechanizm termoregulacji sobie z tym radzi.
Te nie termiczne - jest to
> chwilowa blokada jonów, czy raczej jak wywnioskowałem jest to stan
> nieodwracalny?
Oj, nie, to stan odwaracalany. Ale...
Powrót do
równowagi musi potrwać.
Ważny jest i czas ekspozycji i natężenie pola, możemy to roboczo nazwać "dawką
promieniowania".
Użytkownik telefonu znajduje się w strefie tzw fali bliskiej. Natężenie pola
bardzo mocno zależy od odległości. Odsunięcie głowy choćby o centymetry
powoduje znaczne zmniejszenie narażenia. Tym, którzy lubią sobie pogadać
polecam zestaw słuchawkowy.
Mamy też wpływ na poziom emisji naszego telefonu. W GSM automatyka ustawia moc
z jaką promieniuje antena telefonu. Jest 10 poziomów od 20 mW do 2 W. Im mniej
przeszkód wokół anteny, tym ten poziom jest niższy - zawsze najmniejszy
możliwy, wystarczający do zapewnienia odpowiedniej jakości połączenia. Owe
przeszkody to metalowa biżuteria, oprawy okularów, metalowe konstrukcje w
bezpośredniej bliskości. Mogą to też być nasze palce, wiele osób trzyma je
wzdłuż telefonu zasłaniając antenę. Źle, trzymać trzeba małpim chwytem za dolną
część.
R
PS
Pisałeś o doświadczeniach na szczurach. Jest znane takie zjawisko, że osoby
narażone na przebywanie w silnych polach em częściej rodzą/płodzą dziewczynki.
Jednak nigdzie nie znalazłem rzetelnego opracowania na ten temat. Zresztą,
zjawisko dotyczy raczej minimalnej części populacji. Mimo dużego nasycenia
współczesnego świata różnymi urządzniami promieniującymi fale em, ciągle rodzi
się więcej chłopców.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: cudo-fixing, co w nim złego? :)
Daniel wrote:
a co dokladnie tam jest nieścisłością i zwykłą bzdurą ? opis procesu
jest jak najbardziej prawdiłowy
No to po kolei i po łepkach, bez zbytniego wchodzenia w szczegóły:
Fixing jest fazą sesji (10 minut) na jej końcu,
Primo, są 2 fixingi (dla notowań ciągłych) - o 9:00 (otwarcie) i 16:20
(zamknięcie).
Secundo - 10 minut nie trwa fixing tylko przyjmowanie zleceń na
zamknięcie. Sam fixing polega na wyznaczeniu ceny otwarcia lub
zamknięcia.
kiedy nie można natychmiast zrealizować swojego zlecenia, tylko na
podstawie ustalonego kursu dzięki składanym w ciągu tych 10 minut
"propozycjom" czyli zleceniom.
Jeżeli jest już po fixingu czyli znana jest cena to zlecenia
realizowane są natychmiast jeżeli:
- cena zlecenia = cena ustalona na fixingu,
- jest oferta przeciwna.
Zlecenia mogą być trojakiego rodzaju:
1-po konkretnym, zaproponowanym kursie, 2-po każdej cenie (PKC)
kiedy godzimy się na kurs ustalony przez tych, którzy składają
zlecenia po konkretnej cenie
Kurs jest ustalany na podstawie wszystkich zleceń, nie tylko tych z
limitem ceny. Więc samemu składając PKC też ma się wpływ na cenę
zamknięcia.
[...]
I teraz o manipulacji. Zgłoszono dla kilku/kilkunastu spółek z
WIG-20 duże zlecenia kupna PKC. Oczywiście, posiadacze akcji
zwąchali okazję do sprzedaży ich akcji po wysokiej cenie,
zaproponowali ją i taka się ustaliła.
Nie wiem jak oni to zwąchali bo pojawianie się przed
fixingiem dużych zleceń kupna/sprzedaży PKC nie jest żadnym wyjątkiem
- składa się takie zlecenia i obserwuje TKO (Teoretyczny Kurs
Otwarcia). W ten sposób można oszacować wielkość zleceń po drugiej
stronie arkusza - czy jest duży popyt/podaż. Zlecenia te są potem
wycofywane. Więc gdyby tak wąchać to codziennie na wielu spółkach
można by coś wyczuć tyle że nic z tego nie wynika.
I tak było w przypadku kilku
spółek z WIG-20 przez co została zawyżona jego wartość na koniec
sesji.
W USA już trwała sesja i spadki na niej no i na spadki w następnym
dniu się zanosiło. Równolegle, włożono duże pieniądze w grę na
WIG-20 na spadek (krótka sprzedaż) na następny dzień.
Ciekawa teza, ciekawe na jakiej podstawie. Krótka sprzedaż akcji na
rynku kasowym praktycznie nie istnieje więc nie da się tam włożyć
dużych pieniędzy. Zostają kontrakty.
Tyle że, po pierwsze, kontrakty nie zostały wyciągnięte w górę o 5%
(na fixingu spadły jeszcze 8 pkt), a po drugie LOP
(liczba otwartych pozycji) wzrósł o ok. 2400 pozycji. Nawet jeżeli
założyć że wszystkie pochodziły od tego samego klienta (co jest
nierealne) to nie jest to wielka kwota w porównaniu z tymi 130 Mzł -
depozyt na te pozycje to ok. 6 Mzł.
Wyciągając
WIG-20 w górę o 5% co powodowało szansę w następnym dniu na otwarcie
10% niżej (czyli o sztuczne 5% podciągnięte plus kolejne 5% z uwagi
na przewidywany spadek) suma summarum wychodził zysk.
Ale skąd ten zysk? Ktoś wyciągnął akcje za uszy i kupił na "górce".
Kontraktów nie wyciągnął. Więc na drugi dzień, żeby nastąpił powrót do
równowagi (baza ponad 80 pkt normalna nie jest), musi nastąpić albo ponowny
spadek indeksu (więc traci się na kupionych akcjach) albo analogiczny
wzrost kontraktów (więc traci się na krótkich pozycjach). W realu
mieliśmy pierwszy scenariusz - na otwarciu dnia następnego kontrakty
spadły raptem 13 pkt (0,8%) natomiast Wig20 5,1%.
Zysk tym
większy, że gra na spadek (krótka sprzedaż) ma przebicie 10 krotne
wyższe niż "normalna" gra na zwyżkę.
Tzn. jak otwieram krótką pozycję na kontraktach to mam mnożnik 10 a
jak długą to 1? Czy o co chodzi? Bo chyba nie o porównanie akcji z
kontraktami?
No to teraz policzmy pieniądze.
100 mln włożone w akcje i 100mln w opcje sprzedaży
W opcje? Chciałbym zobaczyć 100 Mzł wsadzone w opcje na WGPW
w ciągu kilku minut, tam wolumeny są po kilka/kilkanaście sztuk
dziennie.
W kontrakty też nie zostało wsadzone 100 Mzł - patrz wyżej.
- razem 200mln.
Strata w następnym dniu na akcjach - 10%=10mln, zysk na opcjach 10%
razy 10mlnx10=100mln. ogólny bilans na plus: 100mln-10mln=90mln. Tak
to można wytłumaczyć prosto, choć nie do końca w szczegółach. Ale o
mechanizm chodzi.
Nie wiem czy ten ktoś zarobił a jeśli tak to jak ale na pewno nie w
sposób opisywany wyżej. Ta teoria nie ma pokrycia w faktach.
pzdr
konlin
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dwie definicje prawa przyczynowego
On 2 Sie, 10:00, "ksRobak" <roba@gazeta.plwrote:
| Amplituda (szczyt fali) jest procesem w każdej fizyce. "Nieujemna wartość"
| mierzona jednostkami uznanymi za wzorcowe przemieszcza się przestrzennie,
| ale to nie wartość się przemieszcza - lecz medium.
| Wartość to półprawda - prakuje w pańskiej "nieujemnej wartości" wskazania:
| czego wartość.
Lepsza półprawda, niż fałsz.
.... określająca wielkość przebiegu funkcji okresowej.
Mówiąc o tym samym raz mówi Pan o ideach, innym razem o zjawiskach.
| Bardzo źle. Sprzężenie zwrotne istnieje bez zapętlania (hydrauliczne,
| pneumatyczne), a informatycy zamiast zapożyczać określenia z mechaniki
| powinni używać nazwy łączność zwrotna.
Nie nazwa czyni sprzężenie zwrotne lecz RELACJA.
Zachodzącą relację transmisji pomiędzy dwoma obiektami możemy sobie
nazwać dowolnie: sprzężenie, połączenie, oddziaływanie i...
i?
i nazwa nie zmieni w żaden sposób tej RELACJI.
Nazwa to OPIS czegoś, co nazwą NIE_JEST.
| | Nie każde sprzężenie zwrotne skutkuje zapętleniem bowiem może
| | skutkować także zatrzaśnięciem (ustaleniem stanu) i in.
| | Tu nie ma żadnego błędu, który Pan sugerujesz (etykietkujesz).
| | Są wyłącznie konkrety: przyczyny i skutki.
Podsumuję swoje odpowiedzi na Pańskie uśmieszki:
Cały Pański problem tkwi w tym, że jest Pan uwiązany do statyki, jak
koza do płotu. A statyki w rzeczywistości fizycznej NIE MA.
Pan nazywasz relacją transmisji to, czym na pewno sprzężenie zwrotne
nie jest. Ani relacją zwrotną, ani przeciwzwrotną, ani równoważności,
ani żadną inną, którą już matematycy wymyślili lub wymyślą (zresztą,
nazywają to inaczej).
Sprzężenie zwrotne w technice jest układem, którego elementem może być
Pańska bramka logiczna (ale nie musi), i jego funkcją jest utrzymanie
obiektu, procesu w stanie równowagi dynamicznej, co jest zmałpowane z
przyrody (homeostaza - podobny, równy; trwanie). Kontrolowany jest
STAN obiektu lub procesu. Dopiero zmiana stanu jest PRZYCZYNĄ
ZADZIAŁANIA sprzężenia zwrotnego, a SKUTKIEM - powrót do równowagi.
:-)
?
| Jeśli Pańska wyobraźnia umieszcza zasilacz w programie, to rozumie
| Pan, że nie chce mi się komentować całej reszty, która jest
| pomieszaniem z zapętleniem.
| Krzysztof Sulimowski
Moja wyobraźnia umieszcza zasilacz w programie podobnie jak wyobraźnia
konstruktorów elektroniki dla pojazdów kosmicznych, którzy przewidując
awarie zasilacza projektują zasilacze awaryjne oraz "lustrzane mirroringi" danych
i wieloprocesorowość sterowania. :)
"pomieszanie z zapętleniem"
Trafna uwaga.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Tak.
Pomieszanie to wykazywanie, że te same prawa odnoszą się do wielu dziedzin.
Zapętlenie to konsekwencja wzajemnych relacji.
Zaciekawiło mnie powyższe, więc życzę sobie, aby Pan odszukał
specjalnie dla mnie definicję słowa kon - sekwencja.
PS.
Czy życzysz Pan sobie abym odszukał specjalnie dla Pana definicji słowa
KONSEKWENCJA? :-)
Edward Robak*
Uwaga: kopia na pl-sci-matematyka
~°<~
Pozdrawiam,
Krzysztof Sulimowski
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Nieznosna lekkosc bytu.
Twierdzi Pan, ze czasy byly okrotne i straszne Niemcy zli i morderczy a
miliony ginely z powodu ambicji malego kaprala z wasiekiem. Jednoczesnie
NIE
interesuje Pana JAK przebiegal ten proces, DLACZEGO okresleni ludzie
trafili
do Oswiecimia a nie do Teblinki, KTO personalnie wydawal rozkazy ... czyli
wszystkie szczegoly konieczne do zrozumienia zjawiska nazizmu.
A, to jest zupelnie inna para kaloszy. Jasne, Hitler nie bral sie sam za
karabin ani za cyklon.
Hitler (Stalin tez) wykorzystal to, co tysiacom w duszy gralo by mordowac
miliony.
Wykorzystal ludzkie szalenstwo I pol. XX w. Szalenstwo nacjonalizmu,
szalenstwo marzenia o wspanialym swiecie do ktorego mozna dojsc tylko trzeba
pozbyc sie przeszkod - Zydow, Cyganow, burzujow.
Nigdy nie zabija sie tak latwo jak dla powszechnego szczescia. Roztrzaskanie
glowki niemowlecia o sciane jest chwalebnym czynem przyspieszajacym Ere
Szczecia Powszechnego (powszechnego dla komunistow czy narodowego dla
faszystow).
Pytanie tylko, czy Hitler pociagnal za soba Niemcy (a Stalin Rosje) w odmet,
czy tez te tysiace zbrodniarzy pociagnely za soba wodza, ktory tego (owych
zbrodni) nie chcial?
Chyba o to sie spieramy?
Przyjecie kazdej z tych tez ma wady.
Cala wine na Hitlera, Himmlera i Goebbelsa zrzucali Niemcy po wojnie,
twierdzac, ze tylko ci trzej byli winni - a oni sami tylko byli kucharzami.
Trzech zbrodniarzy i miliony ofiar - takich samych jak gazowani w komorach.
Ale pytanie, kto wrzucal cyklon - bez odpowiedzi.
Przyjecie tej drugiej tezy owocuje legenda o dobrym wujciu Leninie
kochajacym dzieci i zwierzatka (w Polsce Bierut), ktory nic nie wiedzial, bo
zly Dzierzynski, zly Stalin, zly Trocki itp.....
Moim zdaniem tworca systemu jest za niego odpowiedzialny tym bardziej, im
wieksza ma wladze.
W totalitaryzmie odpowiedzialnosc przywodcy jest totalna, bo totalna jest
jego wladza.
Hitler stworzyl system, stworzyl narzedzia zbrodni i odpowiada za ich
dzialanie niezaleznie od zakresu swojej osobistej wiedzy.
Inaczej dochodzimy do fotografii typu: Hitler glaszcze sarenke w parku.
Niewinny dobry wujaszek.
Do tego nalezy dodac czynnik psychologiczny. Gdy ktos stwierdza, ze
Hitler,
Stalin, Pol Pot czy Mao zabili ilesdziesiat milionow ludzi bez uzycia
broni
atomowej to takie zdanie normalne, nie znajace szczegolow osoby kwituja
niedowierzaniem lub smiechem. Dlaczego: BO JEST TO FIZYCZNIE NIEMOZLIWE!
Aby
zrozumiec powyzsze stwierdzenie nalezy znac szczegoly procesu mordowania.
Szczegoly, ktorych - wg. Pan - poznawac nie wolno.
Czemu nie wolno? nie pojmuje.
Ale wracam do drugiej mojej uwagi kilka razy juz pisanej.
Zbrodnie Stalina, Mao, Pol-pota nie unicestwiaja zbrodni Hitlera!
Sa od nich wieksze - na pewno.
Sa straszniejsze skala i metodami - nie watpie.
Ale zbrodnie hitlerowskie byly. Ciagle powtarzam, coraz wieksza wiedza o
zbrodniach komunistycznych musi dopelniac obraz ludzkiego szalenstwa, a nie
zakrywac niczego z tego, co mialo miejsce.
Argument - Stalin mordowal, wiec Hitler jest coraz mniej zbrodniczy nie jest
argumentem.
Wyjdzmy z okresu przejsciowego, z okresu zachlystywania sie nowa wiedza o
stalinizmie. Juz czas na powrot do rownowagi.
Podsumowujac: prosze zrozumiec, ze Panskie chowanie, w obawie przed
wiedza,
glowy w piasek i rytualne wyklinanie faktow najlepiej sluzy samym nazistom
i
ich kolegom. Bo tylko "prawda nas wyzwoli".
?????????????
Nie pojmuje. Prosze o wytlumaczenie.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Czy dożywocie za zabójstwo pięciorga dzieci jes...
agrafek napisał:
> Jedną rzeczą jest dziwne podejście sądu do "tatusia", drugą domaganie się
> radykalnego zmniejszenia wyroku dla kobiety, która zabiła pięciu ludzi.
Pięcioro noworodków w okresie okołoporodowym. Istnieje możliwość, że zrobiła
to w szoku poporodowym ze strachu przed mężem, a wszelkie wątpliwości sąd ma
obowiązek tłumaczyć na korzyść oskarżonego.
> Mieszanie obu tych spraw jest wstrętne i głupie.
A co w tym wstrętnego i głupiego? Chodzi przecież o wyrok w jednej sprawie.
Gdyby skazano bezpośredniego sprawcę innego przestępstwa, a uniewinniono
tego, kto go do niego zmuszał trzymając na muszce pistoletu, to napisałbyś
tak samo?
> "Czy ktoś w ogóle zastanowił się, jakie piekło ten zwyrodnialec musiał
> stworzyć
> > swojej żonie, skoro popchnął ją do takiej zbrodni (...)"
>
> Tu już mamy do czynienia z mitologią. Skąd czerpiesz wiadomości o "piekle
> tworzonym przez zwyrodnialca"? Czy aby nie wyłącznie z własnego
> przeświadczenia
>
> o tym, że kobieta, by zrobić coś złego musiała być koniecznie
> maltretowana?
> Owszem, ona zeznała, że tak było. A on, że nie. Słowo przeciw słowu.
I jego słowo na pewno zasługuje na większą wiarę, niż jej? Nie wiedział, że była
w ciąży, nie miał pojęcia, że rodziła, nie zaglądał przez kilka lat do
zamrażarki? Puknij Ty się w łeb.
Czemu sąd nie zajął się ustaleniem, czy faktycznie nie stworzył jej piekła? Bo
jeśli tak, to właśnie on powinien ponieść surowszą karę, niż zniewolona kobieta,
a nie zostać uniewinniony. Na jakiej podstawie nazywasz stwierdzenie o "piekle
stworzonym przez zwyrodnialca" mitologią? Masz przynajmniej jakieś blade
pojęcie o problemie przemocy w ogóle, a w rodzinie w szczególności?
"Zastraszanie, sporadyczne nagradzanie i wymuszona zalezność może pomóc w
stworzeniu posłusznego, uległego więźnia. Ale proces przejmowania kontroli
nie jest zakończony, dopóki ofiara nie zostanie nakłoniona do pogwałcenia
własnych zasad moralnych i zerwania podstawowych związków z innymi ludźmi.
... Ofiara zostaje złamana całkowicie i ostatecznie, kiedy zaczyna pod
przymusem uczestniczyć w krzywdzeniu innych ludzi."
To cytat z książki profesora psychiatrii J.L.Herman "Przemoc. Uraz
psychiczny i
powrót do
równowagi."
Dasz sobie głowę uciąć, że tak nie było w przypadku tej kobiety? Czy nie
jest skandalem, że w ogóle się tym aspektem sprawy nie zajęto? Pewnie
prowadził ją taki "znawca", jak Ty.
Jeśli mówiła prawdę, to za kratki na długie lata powinien trafić jej mąż, a
jej potrzebna jest pomoc w
powrocie do
równowagi. Jest jeszcze jedna reguła:
osoba zniewolona nie jest w stanie wydostać się spod konroli prześladowcy bez
pomocy z zewnątrz.
> Irytuje mnie dziwne mitologizowanie
> rzeczywistości - pochwa dobra (biedna, pokrzywdzona), penis zły.
Statystyki twierdzą, że mężczyźni znacznie częściej dopuszczają się
przemocy. Ale zdarza się też odwrotnie. Uważam, że każdy, niezaleznie od płci
powinien ponosić odpowiedzialność za wszelkie skutki stosowanej przemocy.
I irytuje mnie uwalnianie "penisów" od odpowiedzialności i przerzucanie jej w
całości na "pochwy". Odbieram ten protest właśnie, jako sprzeciw wobec takich
praktyk i popieram go.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Zdemoralizowany przez ADHD
Zdemoralizowany przez ADHD
forumhumanitas.ipbhost.com/index.php?s=&showtopic=304&view=findpost&p=9115
"Przemoc seksualna a PTSD
Herman (1998) zwraca uwagę na to, że należy rozgraniczyć skutki traumatycznego stresu o ograniczonym czasie trwania (w dorosłości) od długotrwałych doświadczeń traumatycznych w dzieciństwie (przemoc seksualna i fizyczna). Za osiowe konsekwencje traumy seksualnej uznawane są symptomy PTSD i seksualizacja zachowania (Kendall, Tackett, Williams, Finkelhor, 1993). W okresie adolescencji wczesna traumatyczna seksualizacja wyraża się w zachowaniach promiskuitywnych, manifestujących się dużą ilością partnerów seksualnych bez zaangażowania emocjonalnego (Friedrich i inni., 2001). Nadmierne pobudzenie u dzieci z PTSD na skutek doświadczenia przemocy seksualnej może sprawiać, że czują się one często poirytowane, są bardziej skłonne niż inni do reagowania złością. Jeśli strategia agresywnego radzenia sobie z zagrożeniem okaże się dla nich adaptacyjna, mogą stosować ją także w sytuacjach, kiedy inna, nieagresywna strategia jest bardziej efektywna i adekwatna.
Odroczone konsekwencje traumy seksualnej to: utrwalony styl radzenia sobie oparty na dysocjacji, pozostawanie w roli ofiary, trudności z byciem w bliskim związku, niska samoocena, okaleczone poczucie własnej wartości, następstwa somatyczne, jak bezsenność, bóle głowy, miednicy, zaburzenia miesiączkowania, zaburzenia seksualne, depresja, przemoc wobec innych, narkotyzowanie się, zaburzenia osobowości (Briere, i Zaidi, 1989). Inni autorzy wymieniają również zaburzenia odżywiania się i nadużywanie środków psychoaktywnych, kłopoty z utrzymywaniem relacji z innymi, również z własnymi dziećmi (za: Krahe, 2000). Ponadto na przykład Russel (za Herman, 1998) badając kobiety będące w dzieciństwie ofiarą kazirodztwa, stwierdziła, że dwie trzecie z nich były ofiarami gwałtu w dorosłym życiu.
Często bez wiedzy na temat skutków przeżycia traumy w przypadku dzieci, symptomy PTSD zostają uznane za symptomy innych zaburzeń, na przykład zespołu nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi (ADHD), depresji, zaburzenia opozycyjno-buntowniczego czy lęku separacyjnego (Perry, 1999). Oznacza to, że pytania dotyczące nadużyć seksualnych powinny być częściej włączane do wywiadów diagnostycznych prowadzonych z pacjentami z objawami różnych zaburzeń częstych wśród dzieci, zwłaszcza zaś zaburzeń jedzenia, depresji czy tendencji autodestrukcyjnych.
Teresa Wardzyńska studiuje w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej (Instytut Psychologii Społecznej), jest uczestniczką szkolenia w Terapii Poznawczej. Zainteresowania: stres traumatyczny.
Literatura:
Friedrich, W. N. at al. Child Sexual Behavior Inventory: Normative, Psychiatric, and Sexual Abuse Comparisons. Child Maltreatment, 6, 13-37.
Herman, J.L. (1998). Przemoc-Uraz psychiczny i
powrót do
równowagi (wyd. 1). Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.
Krahe, B. (2000). Childhood sexual abuse and revictimization in adolescence and adulthood. Journal of Personal & Interpersonal Loss, 2/3, 149, 17.
Perry, B.D. (1999). Effects of Traumatic Events on Children. The Child Trauma Academy
www.childtrauma.org "
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Jak mam pomóc Córeczce? ;( Trauma po szpitalu :(
Witam,
Pisze Pani o bardzo trudnym dla Pani i Pani córeczki doświadczeniu pobytu w
szpitalu i może na początku warto dla siebie samej zastanowić się co się tam
stało i jak Pani to przeżyła.
Pisze Pani "wiem, że strasznie to przeżyła, ja sama nie umiem o tym myśleć
> spokojnie, cały dzień poświęcam Córeczce, zapewniam ją o miłości, o
> tym, że nigdy jej nie zostawię, wymyślam różne zajęcia, żeby nie
> myślała o tym co ją spotkało, chociaż Ona nie wspomina szpitala to
> jestem pewna, że to o to chodzi" i jest to pewnie wyraz Pani lęku, niechęci do
powrotu myślami do tego wydarzenia i bezradności wobec córeczki teraz i wtedy w
szpitalu.
Pisze Pani "Próbowałam z nią rozmawiać o tym co się stało, wytłumaczyć wszystko,
> ale niechętnie o tym mówi, ciągle tylko powtarza, że bardzo się bała
> i płakała" I to co Pani może zrobić teraz to przyjąć te jej uczucia zrozumieć
jej lęk, ból i ... swój. Nie odwracać na siłę jej uwagi organizując jakieś
zajęcia, żeby córka nie myślała o szpitalu, ale też nie tłumaczyć wszystkiego co
się stało - bo część tego co wydarzyło się w szpitalu Pani samej trudno
zrozumieć (zresztą innym matkom też), pozwolić mówić że się bała i cały czas
płakała i być, słuchać tak jak Pani słucha i jest przy córeczce. Podążyć za nią
- wysłuchać tego co chce powiedzieć i zobaczyć to, co chce pokazać.
Dzieci często tak właśnie reagują po szpitalu nawet wtedy, gdy nie wydarza się
podczas pobytu "nic dramatycznego", bo można powiedzieć, że z punktu widzenia
dziecka wszelkie doświadczenia szpitalne mogą i zazwyczaj są dramatyczne. I
nawet wcześniej rozumiejące i godzące się na wszystko dziecko nagle orientuje
się "że to nie tak miało być". Tak jak Pani napisała na początku "Była na to
przygotowana, wiedziała co ją czeka, szła tam z
> radością, że pani doktor ją wyleczy i nic ją już nie będzie bolało" na to
córeczka i Pani byłyście przygotowane jednak nie wyglądało to tak w realnym
doświadczeniu.
Także
powrót do
równowagi i bezpieczeństwa wymaga czasu, cierpliwości,
pogodzenia się na razie z wymaganiem i realną potrzebą córeczki żeby zawsze być
z Panią, zazwyczaj trwa to przynajmniej kilka tygodni.
W tym czasie warto jednak nie rezygnować z delikatnej ale stanowczej obrony kota
(rozumiejąc, że to pewnie jest wyraz tego jak córeczka sama czuła się traktowana
w szpitalu)czy samej córeczki jak uderza pięścią w ścianę.
P.S. Dzieciom zazwyczaj trudno jest wyrazić swoje uczucia mówiąc o tym, łatwiej
bawiąc się n.p. w doktora - wtedy łatwiej też nam dorosłym zrozumieć uczucia
dziecka i pomóc jemu je zrozumieć.
Życzę cierpliwości, proszę napisać jak sobie Pani radzi i córeczka.
Pozdrawiam A.Z.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dlaczego w Europie stagnacja gospodarcza?
komentator napisała:
...
> To jest poglad pie-in-tje-sky zupelnie nie uwzgledniajacy realiow. Realnie
> bowiem rozwoj USA odbywal sie na kredyt KONSUMPCYJNY. Ekonomia USA stala sie
> ekonomicznym nowotworem oszukujacym swiat na doplyw towaru w zamian za
zielone
> papiery. Ludzie w USA kupili w ten sposob towaru na wiele trylionow (US)
> dolarow. Gdy ludzie kupuja wiecej i to w statystykach wychodzi na wzrost PKB.
> To ze wzrost jest na zagraniczny kredyt nie widac wprost. ALe jak sie spojrzy
> na liczby to sa on jasne.
Kredyt jest normalnym narzedziem prowadzenia biznesu. To czy tobie
automatycznie kazdy bank daje karte kredytowa z linia kredytowa $1 miliona,
$100 tys. czy tylko $20tys. zalezy wylacznie od twoich wlasnych zdolnosci
kredytowych. Podobnie czy jest to na zero procent czy na 15% zalezy tez glownie
od twoich wlasnych zdolnosci kredytowych. To ze Dell, najwieksza firma
komputerowa na swiecie, dostaje zaplacone za komputer 5 tygodni wczesniej niz
potrzebuje zaplacic dostawcom z calego swiata tez wylacznie zalezy od zdolnosci
kredytowych firmy Dell i gwarantuje ci ze jezeli otworzysz swoja fabryke
pecetow to najprawdopodobniej bedziesz musial placic dostawcom na poczatku za
czesci znacznie wczesniej i na poczatku nie beda konkurowac o mozliwosc dostaw
do ciebie. Kredyt wiec kazdy czlowiek czy firma dostaje wedlug wlasnych
mozliwosci wiec jaki tu problem? Zawsze ludzie z lepsza zdolnoscia kredytowa
otrzymuja wiecej i lepsze warunki kredytu kiedy ci z mala zdolnoscia kredytowa
powinni placic znacznie wyzsze oprocentowanie i z reguly powinni byc dodatkowo
ubezpieczani.
A tak na marginesie zakupy nie wplywaja na PKB.
> Co by sie nie powiedzialo o Japonii i Niemczech ktore maja swoje wlasne
> potezne problemy to jedno jest pewne: maja on potezne NADWYZKI bilansu
> platniczego. Wiec te ekonomie nie zyja na zagraniczny kredyt.
Poniewaz niebo wydaje sie niebieskie to dlatego pada dzisiaj snieg? Co ma
bilans platniczy do jakiegokolwiek kredytu zagranicznego czy rodzimego?
> Fenomen USA jest prosty: dzieki wierze w dolara ktory swiat bral bez
> opamietania i skladowal w bankach mozna bylo drukowac fenomenalne ilosci
> (roczny przyrost pieniadza 10-14% jest na granicy absurdu) bez wywolywania
> inflacji i miec doplyw towaru za 0.5 tryliona rocznie ponad mozliwosci.
Tak prawde mowiac to wszystkie kiedykolwiek wydrukowane dolary stanowia tylko
kilka procent dolarow w obiegu wiec napewno te co sa fizycznie skladowane w
bankach nie maja wplywu na cokolwiek.
> Ten etap sie teraz konczy a
powrot do
rownowagi bedzie brutalny i bolesny.
Etap czego sie niby konczy? Recesja skonczyla sie w USA dokladnie rok temu i
znowu jest wzrost gospodarczy. Jezeli administracja Busha zrobi to co
spodziewaja sie liderzy biznesu w USA czyli aktywnie przyczyni sie do
oslabienia dolara to nastapi tylko podwyzszenie wzrostu gospodarczego oraz
zmniejszenie bezrobocia (choc tutaj wielu uwaza ze obnizanie bezrobocia ponizej
5 lub 6 procent jest niewydajne i prowadzi z reguly do inflacji). Jezeli cos
bolesnego sie wydarzy to jest oczywiste ze wtedy nieco trudniej bedzie i ze
zmniejszonymi zyskami bedzie sie konkurowalo firmom np. z Japonii czy z Niemiec.
MBS
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl
Strona
2 z
3 • Wyszukano 170 wyników •
1,
2,
3