Linki
menu      Powrót do 36 komnaty
menu      Powrót do błękitnej laguny
menu      Powrót do Garden State
menu      Powrót do Krainy Potworów
menu      powrót do nazwiska panieńskiego
menu      Powrót do poprzedniej strony
menu      Powrót do strony głównej
menu      Powrót do swego wewnętrznego
menu      powrót do ustawień fabrycznych
menu      Powrót aniołów
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • adam-zajac.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powrót do równowagi





    Temat: trzyma kupke!!
    Nasza córeczka w wieku dwóch lat miała to samo. Wstrzymywanie kupki przedłużało
    się z dwóch, trzech dni do nawet tygodnia. Rekordem było 9 dni. Płacz, ryk,
    tupanie nóżkami, byle tylko nie wypuścić kupki. Lekarki kazały zmienić dietę
    nie pytając , co mała je (dieta była jak najbardziej właściwa), zapisywały
    syropki, które nie działały, czopki, których z kolei ja nie chciałam podawać.
    Po 4,5 miesiąca trafiliśmy do psychologa, ale to była pomyłka (psycholog
    naciągacz). Robiliśmy nawet wyniki na pasożyty i lamblie. Mąż zaczął zachęcać
    córkę, że jak zrobi kupkę dostanie czekoladkę (ciasteczko, lody). Powoli,
    powoli mała zaczęła się przełamywać. Podawaliśmy też duphalac (na początku
    łyżka 2xdziennie, po kilku dniach 1/2 łyżki. Potem odstawiliśmy i podawaliśmy
    gdy kupki nie było dłużej niż 4 dni. Długo trwał powrót do równowagi - cała
    historia od początku wstrzymywania kupek to ponad pół roku. Teraz jest wszystko
    w porządku, a nawet w przeciwną stronę - mała robi kupki kilka razy dziennie i
    za każdym razem woła: "Mamo, zrobiłam! Dostanę ciasteczko, lody i czekoladkę!".
    Musisz wyczuć swoją córeczkę i znaleźć sposób, który przekona ją do
    wypróżniania się. My ją pocieszaliśmy i tłumaczyliśmy (po tym, jak już zrobiła
    kupkę), że gdy od razu ją zrobi, nie będzie bolało. Wymagało to dużej
    cierpliwości z naszej strony, i udało się.
    Wam też się uda.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: DDA
    Witam, moja siostra pisze pracę na temat DDA (Dorosłe Dzieci Alkoholików). I potrzebuje "kilku" pomocy naukowych. Znalazłem na necie zbiór owych pomocy, które ją interesują. Oto one:

    http://www.4shared.com/dir/9543978/7036d2b7/sharing.html

    sęk w tym, że nie bardzo znam się na kompach itp., ale wydaję mi się, że to wszystko trzeba ściągać po kolei... Nie wiecie czy można ściągnąć wszystko na raz? Tam jest około 200 plików, ale bardzo mało zajmują. Albo może ktoś ma taką paczkę plików na innym serwerze? Jeżeli tak bardzo proszę o podanie linku do owej paczki. Druga moja prośba jest tak, że siostra dała mi spis książek, które są jej potrzebne i ja mam je ściągnąć, z tym, że szukam w "goglach", ale znalazłem może 5, zaraz napisze tytuły i za znalezienie choćby jednego tytułu w formacie pdf czy doc daje plusa. Oczywiście jeżeli ktoś znajdzie więcej to bardzo proszę o podanie. Będę bardzo wdzięczny.

    Oto spis tytułów:

    1. "Wsparcie dla dorosłych dzieci alkoholików" Jipopotam w pokoju, autor Tommy Hellsten

    2. Depresja - zwięzły poradnik, American Medical Association, autor A. Brzezowska

    3. Alkoholizm. Przyczyny, leczenie, profilaktyka, autor L. Cierpiałkowska

    4. Przemoc. Uraz psychiczny i powrót do równowagi, autor J.L.Herman

    5. Leczenie lęków i depresji, autor L. Routh, D.G.Amen

    6. Dzieci alkoholików, Jak je rozmieć jak im pomagać, autor Alicja Pacewicz

    7. Pomoc psychologiczna dla dzieci alkoholików, autor B.E.Robinson

    8. Odebrane dzieciństwo, Zofia Sobolewska

    9. Poza kontrolą, autor Wanda Sztander

    To już wszystkie, bardzo proszę o pomoc, za każdy tytuł plus i moja wielka wdzięczność. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: gazetowe nozki - GW kontra reszta swiata
    > dominować w publicznych mediach z czasem język PiS-u stanie się powszechnie
    > używanym, bo będzie widoczny układ sił - większość komentatorów za Kaczyńskimi
    > plus nieliczni malkontenci odpowiednio przyciszani przez "wyrazistych" (już

    Uwazasz, ze powrot do rownowagi to cos negatywnego, a takze nie przeszkadzalo Ci
    gdy Gazeta gleischachtowala poglady do jedynie slusznych. Twoj brak empatii dla
    ogromnej grupy osob odrzuconych na margines przez srodowisko Gazety powoduje, ze
    nie sposob teraz wykrzesac dla Ciebie chocby odrobiny wspolczucia.

    > nie obiektywnych) prowadzących. A GW i TVN 24 zostaną zrównoważone przez
    > "Dziennik" i Wildsteinowski kanał informacyjny.

    No wlasnie. O to chodzi! O rownowage. O to by w mainstreemie byly prezentowane
    rozne podlady na podstawie ktorych mozna wyrobic sobie wlasna opinie.

    > które to media dzięki kontaktom z władzą
    > będą miały zawsze wcześniej wszystkie wiadomości.

    Czy z tego powodu, ze Gazeta bedzie miala informacje dzien pozniej przestaniesz
    ja kupowac? Czy zaczales ja kupowac ze wzgledu na jej uprzywilejowany dostep do
    wiadomosci? Jesli dzisiaj mialoby dojsc do takiego uprzywilejowania (watpie zeby
    to bylo glebokie zjawisko, chociaz prawie na pewno wystapi) to w czym jest to
    gorsze od dotychczasowego oligopolu srodowisk Gazety? Co oprocz dominujacej
    pozycji straci Gazeta i TVN? Racje? Rzad dusz? Mozliwosc wplywu na polityke?
    Przeciez media nie sa od tego. Media maja rzetelnie informowac i zarabiac
    pieniadze.

    > I w ten oto sposób PiS
    > zapewni sobie władzę na jakieś 20 lat.

    I to jest najbardziej dramatyczne wyznanie twojego postu. Wynika z niego, ze
    zakladasz, ze przewaga medialna jest glownym narzedziem wplywania na opinie
    publiczna i uzyskiwania wysokiego wyniku wyborczego, przez co mozliwosc
    rzadzenia. I ze teraz srodowiska skupione wokol Gazety utraca znaczenie.

    Jesli utraca znaczenie to nie z powodu braku monopolu informacyjnego tylko z
    tego powodu, ze nie maja niczego wartosciowego do zaproponowania spoleczenstwu. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Prezydent już wkrótce zabierze głos
    Lekarze donoszą o wyraźnej poprawie
    podobno Lech przyjmuje już pokarm, jest szansa na powrót do
    równowagi psychicznej... Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Aleksandrze J. grozi do dwóch lat więzienia
    Na depresje i powrot do rownowagi zyciowej dobre sa cwiczenia yogi i medytacja.
    Alkohol w takich przypadkach to rownia pochyla.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: anoreksja,bulimia,a teraz nie moge schudnac!
    po prostu daj sobie odpoczac
    Wiem dokladnie, o czym piszesz, bo mialam IDENTYCZNE problemy plus jeszcze
    wieksze, bo stracilam okres przez anoreksje. Potem byla bulimia, a potem
    rozpaczliwa walka o odzyskanie rownowagi, unormowanie wagi i odzyskanie okresu,
    jakas depresja i ogolnie nie za ciekawie to wygladalo. Katowalam sie kilka
    godzin dziennie na silowni, co chwile wymyslalam inne leki i... wszystko na
    nic. Moja rada jest jedna - zacznij zyc normalnie, nie lykaj zadnych lekow,
    pozwol organizmowi dojsc do rownowagi. Nie przesadzaj z jedzeniem w zadna
    strone, jedz to, co wszyscy "normalni" dookola... Wiem, bedzie Ci sie wydawalo,
    ze zaraz od tego utyjesz na maxa, ale to normalne, ze po takich przejsciach
    organizm kumuluje nawet te 40 kcal z jablka... Mi powrot do rownowagi zabral
    jakies 3 lata i tak naprawde waga zaczela sie normowac (w sumie caly czas sie
    normuje, bo sama z siebie chudne), mimo ze na poczatku rosla. Organizm musial
    sie przyzwyczaic, ze dokarmiam go normalnie, ze nie musi nic magazynowac, ze
    nie katuje go godzinami cwiczen, mimo ze wciaz jestem bardzo wysportowana, ale
    wszystko z umiarem. Wiesz, jakim cudem bylo dla mnie to, ze chodze na stolowke
    i jem 2 nalesniki z serem polane czekolada i na drugi dzien mieszcze sie
    normalnie w spodnie?!?! To kwestia tylko i wylacznie czasu i kwestii, zeby
    przestac oglupiac swoj caly system.

    Zeby nastawic sie pozytywnie do tego, co jesz i wiedziec, ze odzywiasz sie
    dobrze, proponuje Ci fajna sprawe na sniadanie - szklanka wody na czczo, a
    potem zmiksowana lyzka siemienia lnianego, lyzka pokrojonych orzechow i lyzka
    pokrojonych sliwek suszonych (ok.3 szt) zalane lyzka cieplej wody. Robi sie
    papka, ktora wspaniale poprawia przemiane materii (albo to sila autosugestii,
    ale mi poprawila!).

    Nie wariuj i spokojnie czekaj - to najwazniejsze. Wiem, o czym pisze, bo sama
    to przeszlam. No, w moim przypadku pewnie zrodlem sukcesu bylo tez to, ze w
    miedzyczasie poznalam mojego dzisiejszego meza... i wtedy kwestia tego, co jem
    i ile zeszla troche na bok:)

    buziaki,a.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Idealny carving,
    Naleza sie wszytkim przeprosiny ze niopatrzne przeciagnalem
    wymiane zdan z orotodoxem. W sumie cala koncowka tego ciekawego
    watku stala sie niepotrzebna zasmiecajaca, besesowna wymiana zdan.

    Warto by to wywalic z forum.

    Co do Witka,

    Witku nie bede wchodzil w malostkowe detale glownie ze
    wzgledu na szacunek do ciebie. Kiedys poplynales co kazdemu sie zdaza
    w mniejszym czy wiekszym stopniu. Poplynales z elemaentami historo
    narciarstwa gietymi tyczkami itp. Na dodatek na potwierdzenie swego
    wywody podales link na czlowieka ktrego glowne twierdzenie bylo
    carving carving ubers alles ( o ile pamietam jezyk sasiadow).
    Innym razem podobnie jak Kuba mielsimy odmienne zdania na temat polecania
    nart dla kobiet dziwczynom dobrze jezdzacym.
    To wszytko nie powid zeby taplac sie w malostkowych historyjkach.
    Daltego tez powiezialem ze odpuszczam star sprawy wiec nie spodziewaj sie
    ze mnie wciagniesz w malostkowa dyskusje.

    Naprawde mam duze szacunek do ciebi i do wiekszosci twoich wypowiedzi
    i niech tak zostanie.


    To ze z Kuba pojawilismy sie na tym forum i stanelismy w zgodnym
    szeregu w obronie narciarstwa przed nawalem idno-marketingowycm
    carvingowej fali to chyba dobrze, dodalo to koloryty i materi w dyskujach
    na forum. Mysle ze najcenneisze byly/sa to mentorskie wywazenie wypowiedzi
    Andrzeja i dlatego czepiam sie tej calej aktualizacji ABC.
    Warto zeby nie odeszlo to w zapomnienie w koncu jest to zapis jakiegos
    mometu historycznego.

    Nie chce juz wiecej sie powtarzac ze moje czy kuby przejaskrawienie mialy
    na celu podkreslieni wagi problemu i sa/byly niczym w porownaniu z
    bezkrytycznym ustawianiem carvinu jako jedynaj recepty na wszystko.

    Na szczescie tego typu wypowiedzi odchodza w zapomnienie.
    Czy to nasza zalsugo - Nie sadze, poprostu zdrowy rozsade i koniecznosc
    zycia dyktuje powrot do rownowagi. My bylismy tylko kataliztorami tego
    procesu. I w tym aspekcie sprawy mysle ze nie ma co zarzucac nam wypaczen,
    grubych naduzyc itp.

    Jozzo Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: przedsprzedaż na Wilanowie
    No nareszcie jakas sensowniejsza dyskusja z Amarezem po tej wymianie epitetów.

    Uważam że rynek mieszkaniowy kieruje się takimi samymi prawami jak każdy inny
    rynek, tylko, że jego oczyszczenie (powrót do równowagi) trwa znacznie dłużej.
    Mówienie o przyszłych cenach to spekulacja, jak każda inna, w długim okresie na
    pewno wzrosną ale jak mawiał Keynes: w długim okresie wszyscy będziemy martwi.

    Odniosę się jeszcze tylko do jednego fragmentu, bo wydaje mi sie ciekawy w tej
    dyskusji:
    > Rynek mieszkaniowy to nie jest rynek akcji gdzie pewna grupa inwestorów może
    w
    > przeważającej ilości się wycofać. Jeśli ceny mieszkań zaczną gwałtownie
    spadać
    > to nie znaczy że rodzinka z dwojgiem dzieci natychmiast zacznie sprzedawać
    > mieszkanie aby się ratować.

    Rzeczywiscie jeżeli ludzie kupuja mieszkania po to, aby w ich mieszkać to
    zrobią wszystko, aby spłacić kredyt nawet wbijając zęby w ścianę-to jest
    czynnikiem zapobiegającym spadkom cen.
    Jednak jeżeli duża częśc rynku to mieszkania kupione w celach spekulacyjnych
    lub pod wynajem to rynek taki cechuje się znacznie większą zmiennościa
    (analogia z Betą przy instrumentach finansowych), gdyż w sytuacji pogorszenia
    warunków wiele mieszkań zostanie wystawionych na sprzedaż (wlasciciele po
    prostu "zamkną pozycję"), co obnizą ceny.
    Brakuje mi sensownej analizy, jaka częśc rynku i w jakich lokalizacjach jest
    kupowana inwestycyjnie lub na wynajem, ale sądze, że ten odsetek w ciągu
    ostatniego roku znacząco wzrósł i w lokalizacjach takich jak Marina Mokotów czy
    Nowy Wilanów jest wysoki.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wzrosty cen mieszkan nieuniknione :))
    te info o 2006 odnosilo sie do cen transakcyjnych o ile pamietam tekst zrodlowy
    z ktorego pochodzilo to stwierdzenie
    wtedy to twierdzenie jest realne

    a brakiem korekty zupelnie sie nie dziwie
    aktualnie realne transakcyjne ceny to glownie 6-8k PLN (to co sie sprzedaja poza
    tymi widelkami to margines) a cena statystyczna to nadal ponad 8,5k PLN co
    glownie wynika z duzej liczby nierealnych ogloszen, one z kazdym miesiacem
    spadkow beda w coraz wiekszej ilosci znikac, a samo nieodnawianie ich mogloby
    pewnie spowodowac zjazd sredniej do 8k PLN w ciagu miesiaca

    i to wlasnie pokazuje problemem tego rynku, medialnie stworzono psychoze
    wzrostow i spoleczne przekonanie ze na nieruchach sie nie traci a ich ceny musza
    byc takie absurdalne
    i pomimo tego ze juz nie pompuja tej wizji, to ona w umyslach ludzie siedzi
    zauwazcie ze pomimo pol roku spadkow duza czesc sprzedajacych nie chce przyjac
    do wiadomosci ze ceny juz mocno spadly i beda dalej, w ogloszeniach po 2 lata
    wiszace oferty po 10k PLN za metr i pomimo tego sprzedajacy nadal uwazaja ze to
    jest chwilowa korekta a nie powrot do rownowagi

    popatrzcie na komentarze pod artami ciagle slyszymy ze jak banki tylko uruchomia
    kredyty (ten kto sledzi temat wie, ze po kryzysie juz raczej nigdy nie uruchomia
    ich na taka skale ani nawet na mniejsza, bedzie troche lepiej niz jest teraz ale
    niewiele) to sie odbije, zeby daleko nie szukac potwierdzenia moich slow
    popatrzcie na przyklad z tego watku
    kolega gajwer o ile jeszcze wycenia swoj lokal w miare rozsadnie (watpie zeby
    dalo rade za 7k PLN na koniec roku ale moze masz wyjatkowo dory lokal, tak czy
    siak jest to wycena o realnosci ktorej przynajmniej jest sens dyskutowac) to juz
    przy ocenie dlugoterminowej wylacza mu sie myslenia a wlacza opinia medialna,
    ze: jak nie teraz to pozniej jak juz ceny odbija, no bo ze odbija to oczywiste
    (bo na nieruchach nie mozna...)
    po prostu nie tlumaczy sie ludziom ze to co mialo miejsce przez te 3 lata to
    byla anomalia zdarzajaca sie na ogol w bardzo rzadko, na ogol raz w ludzkim
    zyciu (u nas bylo smiesznie bo banka lokalna z wejscia do eu polaczyla sie z
    banka globalna kredytowa stad pewnie tak szybkie i intensywny wzrost), a teraz
    czeka nas powrot do normalnosci i to dlugookresowy
    to ludziom trzeba zaczac tlumaczyc i wyjasniac, bo w sumie ja rozumiem
    przecietnego kowalskiego, skoro poltora roku temu Marek W. pisal ze jego
    mieszkanie bedzie warte po 14k PLN to trudno mu teraz przyjac do wiadomosci ze
    to jednak nie bedzie 14k a 4k PLN
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: horror
    Zastanowiło mnie to, że Twoja córeczka inaczej reaguje na
    poziomowanie, gdy stoisz, inaczej, gdy siedzisz. Może to układanie
    nie jest identyczne?
    Niektóre dzieci czują niepokój, gdy ich głowa jest odchylana w dół,
    do tyłu i dlatego np. drą się tez w czasie kapieli.
    Twój opis wskazywać może, że masz dziecko o dużej wrażliwości układu
    nerwowego - szybko się frustruje, potrzebuje czasu, by przystosować
    się do nowej sytuacji.
    Rozumiem Twoje zmęczenie i przygnębienie. Bycie mamą takiego
    nerwuska wyczerpuje. Ona ma prawo płakać, bo w ten sposób o tym
    wszystkim Ci komunikuje. Po prostu przy niej bądź (najlepiej na
    zmianę z kimś), nie musisz od razu, za wszelką cenę jej uspokajać.
    Jeżeli zdecydujesz się na likwidację smoczka także w czasie
    spacerów, może się okazać, że będzie dobrze. Czasem dzieciom pomaga
    noszenie, np. w chuście, w zimie można pod rozłożystą kurtką to
    robić (wg. mnie to lepsza opcja niż pchanie wózka z ryczącym
    maluchem) a latem to już luz.
    Jeżeli Twoja malutka jest rozkrzyczana także w innych
    okolicznościach niż karmienie to przyjrzałabym się, czy nie
    doświadcza nadmiaru bodźców - dźwiękowych, wzrokowych (nadmiar
    kolorów w otoczeniu), dotykowych (drażniący materiał, na którym
    leży, ubranka, uwierająca pieluszka), czy ruchowych (nie takie
    ułożenie ciała, zbyt szybkie/wolne podnoszenie jej) itp.
    Mam tez swoje doświadczenia w tej materii:
    Pierwsze dziecko nadwrażliwe, które zawsze z płaczem było
    przystawiane (bezsmoczkowe, bezbutelkowe)- wyrosło na wrażliwca;
    drugie dziecko - spokojne, po jednodniowym zastosowaniu smoczka -
    uspokajacza w wieku 2,5 miesiąca, zaczęło wyprawiać cyrki - powrót
    do równowagi trwał koło 2 tygodni.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jak nie stracić pracy
    > Sybirak ździebko przegiął, ale nie jest to tak do końca bezsensowne
    > Cud irlandzki zaistniał przecież dlatego, że doszło do porozumienia
    > między związkami, pracodawcami a rządem.

    Przeczysz sam sobie. Sybirak chce likwidacji zwiazkow, a Ty piszesz o
    porozumieniu z nimi. Jakie ma byc porozumienie skoro jednej ze stron nie bedzie?

    > A co słychać u nas ze strony związków? Rząd ma dawać wcześniejsze
    > emerytury prawie wszystkim, płaca minimalna na poziomie średniej
    > krajowej i najświerzszy przylad z JSW, związki domagają się
    > podwyżek, które mogą rozłożyć ich firmę (zarządzający też nie
    > powinni ich mieć).

    Inaczej to widze. W Polsce ruch zwiazkowy jest bardzo slaby w porownaniu z
    takimi panstwami jak Francja czy Niemcy. Tam zwiazki potrafia wyciagnac na ulice
    milion ludzi. U nas niestety od 20 lat zwiazki zawodowe traktowane sa jak
    pasozyty, psuje, zrodlo wszelkiego zla. I nie jest wcale tak, ze zachodnie
    zwiazki sa jakies diametralnie inne, bardziej "racjonalne", sklonne do
    negocjacji, mniej wojownicze itd. Jak u nas ma dojsc do porozumienia, skoro
    pracodawcy i przedsiebiorstwa czuja ze sa tak silne, ze nie musza z nikim
    rozmawiac? Maja za soba media, lobbystow (Lewiatan, BCC), wiekszosc politykow -
    dlaczego mieliby ustepowac? Mamy jako kraj bardzo niski stopien uzwiazkowienia
    pracownikow i to jest problem, a nie sila zwiazkow. Silny zwiazek maja gornicy
    i... nie wiem kto jeszcze. Na szczescie jak slysze ostatnimi czasy coraz wiecej
    ludzi wstepuje w szeregi zwiazkow zawodowych, jest szansa na powrot do rownowagi
    sil.
    smok

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dlaczego w Europie stagnacja gospodarcza?
    Gość portalu: MBS napisał(a):

    > To jest normalne i z reguly kraje w stagnacji gospodarczej, tak jak Niemcy
    czy
    > Japonia, z zasady nie kupuja wiele same i w takich warunkach jedynie moga
    > szukac bardziej rozwijajacych sie rynkow w ktorych istnieje popyt na
    produkty
    > czy uslugi. W sytuacji globalnej rozwoj USA jest znacznie szybszy niz
    glownych
    > partnerow handlowych takich wlasnie jak Japonia czy Niemcy wiec popyt na
    rynku
    > amerykanskim jest wyzszy.
    >
    > Poza tym rozwoj w Niemczech i w Japonii byl wolniejszy poprzez kilkanascie
    lat
    > wiec zmniejszyly sie przez ten czas stopy zyciowe i sila nabywcza obywateli
    > tych krajow. Dwadziescia czy 30 lat temu ekonomie Niemiec i Japonii byly
    > proporcjonalnie znacznie wieksze w porownaniu do ekonomii USA niz teraz wiec
    > istnialy bardziej tradycyjne cykle zwiekszonego eksportu a nastepnie
    importu. W
    >
    > tej chwili Japonia od kilkunastu lat jest praktycznie w recesji i w
    Niemczech
    > tez od kilkunastu lat wzrost jest anemiczny co doprowadzilo do sytuacji
    gdzie
    > sila nabywcza Japonczyka czy Niemca jest znacznie nizsza niz sila nabywcza
    > Amerykanina wiec fundamentalne nie jest mozliwe w praktyce aby sytuacja sie
    > odwrocila i Niemiec czy Japonczyk mogl kupic wiecej czegokolwiek az do
    momentu
    > kiedy ich sila nabywcza wzrosnie.

    To jest poglad pie-in-tje-sky zupelnie nie uwzgledniajacy realiow. Realnie
    bowiem rozwoj USA odbywal sie na kredyt KONSUMPCYJNY. Ekonomia USA stala sie
    ekonomicznym nowotworem oszukujacym swiat na doplyw towaru w zamian za zielone
    papiery. Ludzie w USA kupili w ten sposob towaru na wiele trylionow (US)
    dolarow. Gdy ludzie kupuja wiecej i to w statystykach wychodzi na wzrost PKB.
    To ze wzrost jest na zagraniczny kredyt nie widac wprost. ALe jak sie spojrzy
    na liczby to sa on jasne.

    Co by sie nie powiedzialo o Japonii i Niemczech ktore maja swoje wlasne
    potezne problemy to jedno jest pewne: maja on potezne NADWYZKI bilansu
    platniczego. Wiec te ekonomie nie zyja na zagraniczny kredyt.

    Fenomen USA jest prosty: dzieki wierze w dolara ktory swiat bral bez
    opamietania i skladowal w bankach mozna bylo drukowac fenomenalne ilosci
    (roczny przyrost pieniadza 10-14% jest na granicy absurdu) bez wywolywania
    inflacji i miec doplyw towaru za 0.5 tryliona rocznie ponad mozliwosci.
    Ten etap sie teraz konczy a powrot do rownowagi bedzie brutalny i bolesny.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: robie przerwe w pigulach
    Ok, to twoja decyzja. Glownie chodzilo mi o robienie 1 miesiecznych przerw po rocznym braniu pigulek, bo to jest zupelnie bez sensu ( a takie poglady maja jescze co poniektorzy lekarze). Moim zdaniem przerwa powinna trwac min 3 miesiace, bo tyle czasu potrzeba na powrot do rownowagi. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: kiedy następna ciąża po cięciu cesarskim?
    Tradycyjnie my mówimy, że powinno się odczekac około roku , aby wzmocniła się
    blizna po cięciu cesarskim. równiez organizm musi miec czas na powrot do
    rownowagi. Minimum to 6 miesięcy, ale ja radziłabym jeszcze ten rok odczekać.MA Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: mój przypadek - pigułki - skutki
    wspolczuje, ale nie martw sie tak bardzo, organizm ma zdolnosc do regeneracji,
    trzeba go tylko juz wiecej nie zaburzac, a oczyscic i wspierac ziolami i szansa
    na powrot do rownowagi jest Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Nadchodzi Nowa Skromność
    Nadchodzi Nowa Skromność
    Każdy kij ma dwa końce
    - Z jednej strony - nadmierne ambicje tych. którzy inwestują pieniądze,
    nie sporządziwszy racjonalnej analizy kosztów,
    wspieranych przez wizje architektów kreowanych na supergwiazdy,
    powtarzających swoje projekty w coraz większej skali
    i bez wyczucia miejsca, co czasem wychodzi pretensjonalnie
    - z drugiej strony - "skromność", w której inwestor nie ma żadnych
    potrzeb estetycznych, dla którego najlepszy jest projekt najtańszy,
    bylejaki,
    bez żadnej troski o wygląd naszego otoczenia
    ( i tak postępuje nadal 90 % ludzi w Polsce, przeważnie
    nierozgarnietych urzędników, którzy odpowiadają za budynki użyteczności
    publicznej. Nie są mecenasami architektury i Polska pozostaje brzydka.)

    Szkoda, że w momencie, gdy do świadomości decydentów w zaczęło docierać,
    że piękno pomaga w interesie, że ludzie wolą mieszkać w ładnych domach,
    robić zakupy w ciekawych centrach handlowych
    - spadł na nas kryzys.

    Autorka artykułu ma racje - wraca pokora. Koniec z pychą.
    Przyszedł czas na zastanowienie, powrót do równowagi.
    Twórzmy rzeczy proste i ...piękne, to jest możliwe
    ale nie wracajmy do prostactwa, mamy go tyle dookoła, spadek po komunie
    Dobra architektura, to ta, która się dobrze starzeje,
    buduje sie raz, a skutki trwają przez wieki.

    Dlatego warto jednak mieć dobry projekt. Nie za drogi (Camerimage)
    ale też nie za bezcen - (co teraz w Polsce ma miejsce!!!: jedyne
    kryterium - najniższa cena)a przecież mając projekt tani, pośpiesznie
    robiony i nieprzemyslany, może znacznie wiecej stracić na kosztach
    budowy.

    Jeszcze jedno - przed powierzeniem prac architektowi, który ma wizję
    trzeba inwestycję zaprogramować i zrobić analizę kosztów, to jest
    podstawa, a jak obserwuję mało kto ma tego świadomość.
    Trzeba na podstawie programu wyliczyć ilość m2, na tej podstawie
    oszacować koszt inwestycji i z tego ok. 5 0 10 % przeznaczyć na koszt
    dokumentacji, około 1 rok na wykonanie dokumentacji ...i tyle

    Piszę tu rzeczy, wydaje się, oczywiste - ale jak to jest,
    ze takie podstawowe prawdy nie docierają do wielu umysłów?
    niech mi ktoś odpowie na to pytanie



    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: musze z kimś TERAZ pogadać - błagam o odzew
    ile Tobie czasu zajął powrót do równowagi psychicznej? Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Homeopatia z rozsądkiem
    licorea_bart napisał:

    > Nie ma żadnych kontrowersji. Nie odkryto po prostu czegoś takiego jak
    > homeopatyczna pamięć wody. A jeśli istnieje w wersji Hahnemannowskiej, > to znaczy, że woda pamięta bardzo wiele substancji. Na przykład
    > pochodzących z czyjejś kupy...

    Wpływy substancji powszechnie występujących (np. kupy) mogą się np. po prostu znosić, bo są one ciągle w procesie potencjonowania w zbliżonym stężeniu - w przeciwieństwie do substancji potencjonowanej, której 'ubywa'). Zresztą potencjonowanie nie jest po prostu wędrówką przez morza i oceany.

    Jeśli komuś zabraknie kontrowersji to polecam książeczkę "MYŚLĘ WIĘC SIĘ MYLĘ" Lentina o błędach w nauce, a szczególnie rozdział: "Ku pamięci wody". A propos - ostatnio okazało się, że zimna fuzja jednak istnieje. A takie było to jednoznaczne...

    > "Leki homeopatyczne często stosują wykształceni i racjonalnie myślący
    > U mnie w rodzinie leczymy się z wysypek modlitwą do bogini Kali
    > - i to działa!

    Rozumiem, że wszyscy w rodzinie mają za sobą studia medyczne, nabyli praktyczne doświadczenie w stosowaniu leków i potrafią zawodowo diagnozować choroby i przewidywać rokowanie? I wysypki oczywiście ustępują, tak że nie trzeba stosować niczego innego.


    >
    > "Bo czy rzeczywiście dłuższe życie bez dolegliwości jest
    > zawsze tożsame ze zdrowiem?"
    >
    > Mmmm... Tak.

    Zależy jak się to zdrowie zdefiniuje. Jeżeli jako samodzielny powrót do równowagi, to nie tak bardzo. Jeśli podtrzymywany przez chemię - to zgoda, tyle, że kolejne pokolenia coraz słabsze jakieś. Nie ma to jak dobry sufler zamiast nauczyciela, prawda? Albo jeszcze inaczej - gdy dostanę kredyt z banku to jest to tożsame z tym co zarobię?

    > "To nie my zdrowiejemy, to zmienia się profil chorób: z ostrych na przewlekłe,
    > a
    > w istocie nieuleczalne."
    >
    > Ma pan doktor na to jakieś badania czy tak sobie popierduje?

    Jakieś badania się chyba znajdą:
    www.homeopatia.home.pl/Medycyna_a_zdrowie.pdf

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: No to koniec z refundacją...:-/
    No o ile wiem to hormony sa przepisywane na wyrownanie okresu i powrot do rownowagi hormonanej, nie wspomne o ostrym tradziku. brak normalnego pziomu hormonow jest choraba! Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: zaczęłam mierzyć- zobaczcie
    na karmieniu piersią sie nie znam i tym co sie dzieje po odstawieniu tez nie,
    ale moze to za wczesnie na regularny cykl, prawda? nie szkodzi sie obserwowac i
    miec w swiadomosci, że po prostu potrzeba czasu na powrót do rownowagi hormonalnej
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jedno dzicko i co dalej
    tak
    oxygen100 ma rację
    powrót do równowagi to dwa lata
    a mama jak bardzo chce niech sobie sama urodzi..... ;) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dokąd zmierzasz Polsko?
    Wlasnie
    damkon napisał:

    > A moze jednak przydalby sie bardziej merytoryczny komentarz? Panski rozmowca
    > podal Panu dosc ciekawy przyklad zmiany podazy na rynku pracy, zas Pan
    napisal
    > dlugi wywod na temat zaleznosci "sposobu prezentacji wlasnego spojrzenia"
    > a "panskim powstrzymywaniem sie od komentarzy".

    Przypomnijmy jeszcze ze ten watek zostal zapoczatkowany takimi oto
    sformulowaniami:

    >Dlaczego kolejne rządy doprowadziły do sytuacji, że Polakom lepiej opłaca się
    >pracować zagranicą, a nie budować Polskę? Czy nie rozumiemy z czego nas z
    >czego jesteśmy grabieni i że grabież ta stanie się w niedługim czasie źródłem
    >naszej katastrofy?

    Ktos kto publicznie wyglasza tego rodzaju skrajne opinii musi liczyc sie z
    ostrymi komentarzami. Komentarze skladaja sie z dwoch czesci: argumentow
    merytorycznych plus oceny. Oceny w rodzaju "bzdury" sa ostre ale jasno opisuja
    stanowisko. Natomiast argumenty merytoryczne sa przedmiotem do dyskusji.

    Wracajac do przedmiotu. Kilka lat temu leperowcy robili ogromny halas o
    zalewaniu polskiego rynku przez towary z unii. Byly to argumenty typu "Unia
    okrada nas z miejsc pracy, stworzyli milion miejsc pracy naszym kosztem".

    Tymczasem byl to zwykly deficyt handlowy typowy dla rozwijajacej sie ekonomii.
    Minelo troche lat, eksport z Polski rosl szybciej niz import i obecnie deficyt
    nie jest tematem a calkiem mozliwe ze bedzie nadwyzka. Czy teraz powinno sie
    krzyczec o polskim zagrozeniu okradania unii z miejsc pracy? Nie, po prostu
    rynek wrocil do rownowagi a zysk jest taki ze zarowno eksport jaki i import
    kolosalnie wzrosly.

    Tak samo jest obecnie z rynkiem sily roboczej. Jest on w nierownowadze a jak
    wroci do rownowagi okaze sie ze wszyscy na tym zyskali. W miedzyczasie powrot
    do rownowagi odbywa sie w najlepszy sposob dla ludzi bo ci co wyjezdzaja maja
    bodziec w postaci relatywnie bardzo wysokiej kompensacji finansowej i warunkow
    zycia. Jezeli uwaza sie ze wyjazdy do pracy sa uciazliwe dla ludzi to
    kompensacja to wyrownuje. Tak samo jesli ktos idzie do pracy do kopalni gdzie
    ciagle ryzykuje zyciem albo plywa na statkach rzadko widujac rodzine to dostaje
    kompensacje w postaci wyzszej stawki.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Horror-scope (c) --- TGIF 2 lipca
    Horror-scope (c) --- TGIF 2 lipca
    Milego piatku zycze wszystkim. Sobie rowniez :)))))

    Pełnia Księżyca w znaku Koziorożca, z planet aktywny jest Jowisz. Czas
    przełomu w biznesie.

    BARAN (21 III - 20 IV): Małe poruszenie. W głowie ćwierka wróbelek. W oku
    pyłek. (Trzeba je przemyć? piwem.)

    BYK (21 IV - 21 V): W lansadach. Na salonach władzy i biznesu. Z kieliszkiem
    w dłoni, bawisz ambasadora uśmiechu.

    BLIŹNIĘTA (22 V - 21 VI): Charme, wdzięk, elegancja, piękno, szarmancja -
    jesteś dziś: superpopularny.

    RAK (22 VI - 22 VII): Spoko. Bez większych wysiłków. Na luzie. Ciesz się
    pięknem życia, unikaj zmęczenia.

    LEW (23 VII - 22 VIII): Lider - zwycięzca, człowiek, który wiele może. To Ty.
    Właśnie Ty! I o każdej porze.

    PANNA (23 VIII - 22 IX): Powrót do równowagi, do sił, do życia - działasz
    intensywnie. Radośnie, wesoło i z biglem.

    WAGA (23 IX - 22 X): Małe kłopoty - i tak bywa. Potrafisz jednak grać,
    wygrywać.

    SKORPION (23 X - 21 XI): Zimna kalkulacja. Ile, za ile, komu, co, dlaczego.
    Może tak trzeba, mój drogi kolego?

    STRZELEC (22 XI - 21 XII): Radość życia i udany biznes - tego życzę!

    KOZIOROŻEC (22 XII - 20 I): Światełko już widać. Czas krystalizować plany.
    Powoli, krok za krokiem, zaczynamy...

    WODNIK (21 I - 18 II): Pełen wielkich pomysłów - potrafisz osiągać sukcesy,
    czerpać pełnymi garściami... z cudzej kiesy.

    RYBY (19 II - 20 III): Coraz lepiej. Powodzenie Ci sprzyja. Stale pomnażasz
    swoją siłę!

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Milego dnia!
    Milego dnia!
    BARAN (21 III - 20 IV): Powolny powrot do rownowagi: czas odzyskiwania
    harmonii. Juz wkrotce bedziesz chodzil w glorii.

    BYK (21 IV - 21 V): Trafiony - zatopiony: dycha. Zycie jest pycha, praca jest
    pycha, forsa jest superpycha.

    BLIZNIETA (22 V - 21 VI): Inteligentny, przenikliwy, pelen intuicji. Jestes
    wielki! Szef policji.

    RAK (22 VI - 22 VII): Twoj nastroj powoli sie podnosi - godzina za godzina.
    Wreszcie odczuwasz radosc! Piekno zycia.

    LEW (23 VII - 22 VIII): Troche zmeczony, zagubiony - poszukujesz spokoju.
    Odetchnij wreszcie! Kawa, kogel-mogel.

    PANNA (23 VIII - 22 IX): Zycie otwiera przed Toba nowe, cudowne mozliwosci.
    Perspektywe radosci i wolnosci.

    WAGA (23 IX - 22 X): Bedzie lepiej. Tak postanowiono, taka dyrektywa. Moze
    nawet otrzymasz przelewik na konto?

    SKORPION (23 X - 21 XI): Spokojnie, bez nerwow i nadmiernych ambicji. Czy
    musisz koniecznie wystapic w telewizji?

    STRZELEC (22 XI - 21 XII): Do gory! Pora na sukcesy! Praca, awanse, nagrody i
    szanse - napelnienia kiesy.

    KOZIOROZEC (22 XII - 20 I): Umiarkowanie aktywny: lezysz z cygarem w ustach,
    puszczasz kolka dymu. Chyba juz czas... do Buenos Aires! Na tango i czerwone
    wino.

    WODNIK (21 I - 18 II): Odmiana losu - na lepiej, na super hiper extra, na
    figo, fago i bulke z marmolada.

    RYBY (19 II - 20 III): Razem mlodzi przyjaciele. Mozna zrobic tak wiele... Na
    przyklad? Cos szczytnego.



    Ksiezyc w znaku Wodnika, Slonce w pieknych, harmonijnych ukladach z Marsem.
    Nadchodzi czas przyjazni i rozwiazywania
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Przerwałam palenie
    Mam kryzys ,straszny . Jestem wsciekła
    i momentami niebezpieczna dla otoczenia.
    Obecność wnuka mnie hamuje ,tylko nie
    wiem ,jak długo .....
    Potrzebne wsparcie ,pomysł na spokój i powrót
    do równowagi. Pomóżcie,please -

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: mam super-hiper doła., ale do was sie usmiechnę :)
    na doła polecam intensywne ćwiczenia fizyczna np.aerobik 45-60 minutowy,
    wspaniałe wydzielanie endorfin czyli hormonów szczęścia powoduje powrót do
    równowagi, a nawet dodaje mnóstwo energii. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Relatywizm...?
    > Gdy pojawiłam się na forum drażniły mnie czasem bezpośrednie
    sformułowania Tri,
    > nie byłam gotowa je przyjmować. Jednak nie zrażałam się, broniłam
    swojego zdani
    > a. Teraz doceniam fakt, ze jego "szpilki" dawały szansę
    weryfikacji i zobaczeni
    > a sytuacji z innej strony.
    > Przecież każdy z nas miał jakieś niedostatki emocjonalne skoro nie
    udał nam się
    > życiowy wybór.

    No właśnie, ale Tri cyklicznie zbiera "joby" za "brak wrażliwości i
    wyczucia" (zresztą często nawet ode mnie). Więc jak to jest, jemu
    się to zarzuca, a samemu się to robi?

    > Nie ma miary, by powiedzieć, że przeżycia męża porzuconego są
    wieksze niż porzu
    > canej żony.

    Badania pokazują, że w przypadku porzuconych mężczyzn, powrót do
    równowagi emocjonalnej trwa dłużej, więcej mężczyzn niż kobiet w
    takich sytuacjach popełnia samobójstwa, to fakty obiektywne.

    > Moje doświadczenie podpowiada, że jeżeli facet nawet lekko, ale
    wskazuje na sie
    > bie jako winnego-to może po części wybiela się.

    A to juz kompletnie nieuzasadnione twierdzenie. Faceci, są po prostu
    bardziej analityczni i krytyczni, potrafią dostrzec swoje błędy
    dosyć szybko (inną sprawą jest to, czy potrafią się do nich
    przyznać), w przeciwieństwie do kobiet, które czasem są zupełnie
    zdezorientowane i najczęściej długo w ogóle nie dostrzegają swojej
    roli w rozpadzie związku. Zresztą to często widać na
    forum: "Dlaczego on odszedł, przecież byłam taką dobrą żoną".

    Zresztą ten sposób postrzegania pewnych kwestii powoduje powstawanie
    mitów, że kobieta to odchodzi tylko jak ma do tego powody, a
    mężczyzna, to "ot tak sobie". No bo skoro kobieta nie widzi powodów
    dla których mężczyzna odchodzi, to przecież nie pomyśli, że może ich
    nie dostrzega, tylko zakłada, że ich nie było i mężczyzna
    odszedł "ot tak sobie". :)

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Od czasu do czasu....panowie
    Od czasu do czasu....panowie
    Od czasu do czasu....

    bardzo rzadko wchodzę i czytam, kiedyś tu byłam
    (od razu uprzedzę niektóre osoby , że Nick nówka sztuka i na próżno
    szukać w sieci:-)
    Ale do sedna, co dalej... kochani i piszę to do nowych a nie
    do „starych” bywalców,
    Dalej jest normalnie , cudownie i następuje powrót do równowagi
    Facet, mieszkanie, praca, wakacje, Real....
    Owszem na początku jest bardzo ciężko, nie od razu nabiera się
    zaufania do kolejnej osoby,
    A nawet zdarzają się falstarty :-) ale potem jest już tylko lepiej ,
    pojawia się ktoś kto spełnia nasze marzenia , oczekiwania ,
    wyobrażenia, naprawdę!

    A teraz do stałych bywalców , kiedy wchodzę i czytam taki post jak
    pewien Pan napisał o tym, że rzuca się w oczy pewne zachowanie
    kobiet i mężczyzn na forum to mnie trafia szlag jasny i piorun
    świetlisty z drugiej strony! Czy Pan już zapomniał jakie były jego
    początki, czy Pan zapomniał jakie wręcz banalne pytania zadawał na
    outside forum? Czy wie Pan, że większość wiedzy, którą Pan posiadł w
    tematyce rozwodowej pochodzi stąd i z rozmów poza, włączając własne
    doświadczenia? A teraz do sedna , proszę Pana czas na jakiś czas
    odpuścić sobie bycie na tym forum, dla oczyszczenia umysłu i powrotu
    na nie kiedy niechęć , marazm, znudzenie Panu przejdzie, serio.
    Każdy stary bywalec to przechodzi powaga! Odchodzi i albo wraca
    pełen pozytywnej energii albo nie. Tutaj ludzie przychodzą się
    wygadać, cholera tak po ludzku i jak mają prawo napisać nienawidzę
    facetów, bo właśnie zarówno kobiety i mężczyźni w okresie około
    rozwodowym najchętniej by się pozabijali, wsadzali szpile za
    szpilą . A masz! a Ty! I dobrze, bo tak wszyscy kiedyś robiliśmy
    nawet sobie nawzajem:-)
    No to już proszę iść na zieloną trawkę i słoneczko i nie narzekać.
    Zapomniał wół jak cielęciem był?
    Bo takie mam nieodparte wrażenie, że jak za dużo tematu rozwodowego
    na forum o rozwodzie to trzeba zabłysnąć intelektem i zamachać łapką
    jestem i się nudzę, a jasne ale może na forum po przejściach bo to
    ono uzbierało byłych forumowiczów (nie ważne z jakich powodów
    powstało ale jest po) i może być jednym z etapów po, formą terapii
    po rozwodzie, po forum RICD jeśli tematyka się przejadła, taka moja
    mała sugestia.
    No to się wygadałam. A i to nie żadne osobiste wycieczki:-)można do
    słowa „Pan” dopasować kilka Nicków :-) Panie jak zawsze zachowują
    klasę , chylę czoła ale to natura kobiet:-)!

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: jak wziac sie do kupy i stanac na nogi?
    Odwiedzić psychologa...
    ... tak jak się odwiedza dentystę gdy boli ząb. Jak nawala cała głowa, to należy
    iśc do psychologa i poświęcic na powrót do równowagi psychicznej kilka miesięcy. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: mam obsesję
    Z pięciu osób, które rozwodziły się z orzekaniem winy, które znam osobiście i historię ich spraw rozwodowych znam dość dobrze, trzy sprawy ciągnęły się dość długo, strony posuwały się do różnych nieczystych "sztuczek", jak stronnicze zeznania członków rodziny, wzajemne oskarżenia, które skutkowały stwierdzeniami "jak on(a) może takie rzeczy wygadywać", co w efekcie spowodowało całkowicie wrogie nastawienie, trudności w kontaktach z dziećmi, walkę o pieniądze itp.

    Nie mam pewnośći, że tego by nie było gdyby nie orzekanie winy, ale z dużym prawdopodobieństwem mogę stwierdzić, że na pewno to nie pomogło.

    Na forum w ostatnim czasie pojawiły się chyba ze trzy wątki w tonie: "jak on może takie rzeczy w sądzie wygadywać?", więc nie sądzę, żeby to były jednostkowe przypadki.

    I jeszcze jeden bardzo jaskrawy przykład związany z tym, co pisał ravny.

    Małżeństwo - on alkoholik, ona chce od niego odejść, co oczywiście nie jest mu na rękę, ale specjalnie się przy tym nie upiera. Istnieje jednak ryzyko, o którym pisał ravny, że w przypadku jakiejś sytuacji losowej mąż alkoholik po rozwodzie może domagać się alimentów na siebie, jedynym sposobem na uchronienie się przed tym, jest konieczność orzeczenia jego winy, czego on może nie chcieć na siebie wziąć, mimo że na rozwód bez orzekania zgodziłby się od ręki. Państwo "zmusza" tą kobietę do wystąpienia o orzeczenie winy i uniemożliwia jej szybie uwolnienie się od koszmaru jakim jest małżeństwo z alkoholikiem.

    > Skąd u Ciebie przeświadczenie, że orzekanie winy prowadzi do skupienia całej
    > energii na tymże orzekaniu?

    Bo cały ciężar udowodnienia winy spada na osobę, która te orzeczenie chce uzyskać. Musi myśleć o świadkach, dowodach, szukać ich kombinować, to wymaga zaangażowania sporych nakładów emocjonalnych, czasowych i czasem finansowych, które można by zaangażować w powrót do równowagi emocjonalnej.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Gniecie mnie moja (parszywa) egzystencja
    Na syndrom odstawienia zaleca się wysmęcenie, a następnie powrót do równowagi i
    jakieś dobre jedzonko ;)
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: codziennik-quasi blog
    Powoli budzi się tęsknota za piwem.
    Czyżby powrót do równowagi emocjonalnej?
    Ciekawa oferta pracy, którą przyjdzie odrzucić.
    Nie dość ciekawa.
    Luksus.
    Śnieg na wszystkim.
    Oczy bolą.
    Urlopu nie dali.
    :0)
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: candida parapsilosis
    poczytałąm jeszcze troche bardziej stonę sanum.. i lekko sie uspokoiłam...
    zwlaszcza jak przeczytałąm ten fragment...
    wkejam ze strony www.sanum.com.pl

    Z lekarskiego punktu widzenia najważniejsze jest odkrycie Enderleina, opisujące
    powstawanie patogennych form mikroorganizmów pod wpływem zmian środowiskowych.
    Z odkrycia tego płynie także wniosek mówiący, że w przypadku choroby należy
    zwalczać nie tylko czynnik zakaźny ale przede wszystkim stosować leczenie,
    które pozwoli zoptymalizować środowisko organizmu, ponieważ tylko wtedy zostaną
    stworzone warunki korzystne dla powrotu do zdrowia.


    Drugim ważnym odkryciem Enderleina jest opisanie zjawiska cyklogenii
    mikroorganizmów. Enderlein opisał cyklogenię grzyba Mucor Racemosus oraz
    Aspergillus Niger


    Zjawisko cyklogenii polega na ciągłej przemianie jednych form mikroorganizmów w
    inne. U podstawy tych przemian znajdują się niezróżnicowane formy niepatogenne,
    które pod wpływem czynników środowiskowych przechodzą stopniowo w
    wysokozróżnicowane formy patogenne, które Enderlein opisywał jako „bakteryjne”
    lub „grzybicze”. Możliwa jest też droga powrotna, tzn. formy patogenne mogą
    przechodzić w saprofityczne, w miarę jak środowisko się normalizuje. W
    warunkach fizjologicznych istnieje stan równowagi pomiędzy formami
    niskorozwiniętymi oraz wysokorozwiniętymi. Jeżeli w wyniku zaburzeń
    środowiskowych dojdzie do nadmiernego rozwoju form patogennych stwarza to
    warunki sprzyjające rozwojowi choroby. Dostarczenie organizmowi
    niskozróżnicowanych form mikroorganizmów (a takie zawierają leki izopatyczne),
    spowoduje powrót do równowagi pomiędzy formami saprofitycznymi a patogennymi.
    Leki izopatyczne modulują ponadto swoiste i nieswoiste procesy immunologiczne,
    wspomagając proces terapeutyczny.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: uczucie niepokoju
    Rostedo, bardzo dziękuję za Twoją odpowiedź. Myślę, że powinnam dawkę zwiększać,
    bo na mniejszej czułam się źle i w sumie dopiero przy euthyroxie 50 trochę mi
    się poprawiło. Moja lekarka mówiła też o zwiększaniu, a ja się ociągam. Ona
    twierdzi, ze jeśli przez tyle lat byłam w niedoczynności, to nie powinnam się
    bać nadczynności, bo mój organizm musi się nasycić hormonem. Też radziła
    zwiększać dawke o 6,25.
    To co napisałaś trochę mnie podłamało, bo skoro tyle osób z tą chorobą skarży
    się na zaburzenia lękowe, czy to znaczy, że musimy się z tym pogodzić?
    Kiedyś byłam taka aktywna, a teraz ze strachu wycofuję się z tylu rzeczy! W tej
    chwili i tak jest lepiej, ale ciągle po głowie kołacze mi pytanie, czy już
    zawsze będę miała te lęki. Dlaczego lekarze nie łączą zaburzeń pracy tarczycy z
    objawami lękowymi? Byłam u kilku lekarzy i bez względu czy miałam tsh 2 albo 3,
    czy też 1 albo 0,5 to nikt nie łączył mojego samopoczucia z hormonami.
    Czy te objawy wywołuje euthyrox?? Piszę tak chaotycznie, bo już zupelnie zgłupiałam.
    Moja lekarka każe mi się w końcu odczepić od łączenia objawów lękowych z
    tarczycą. Mówi to kategorycznie, tak samo zresztą twierdzili inni lekarze.
    Moje wyniki pokazują, że poziom hormonów mam dobry, więc nic złego nie powinno
    się dziać. Czyli to jednak sprawa psychiki? Tak bardzo bym chciała usłyszeć
    jednoznaczną odpowiedź. To by mi bardzo ułatwiło leczenie i powrót do równowagi.
    Mam wrażenie, że moje problemy zaczęły się, gdy zaczęłam leczyć hashimoto. Chyba
    gdzieś w głowie za bardzo utrwaliłam sobie, że to taka straszna choroba i teraz
    moja podświadomośc wymyśla takie nieprzyjemne objawy. Tak to sobie tłumaczę, a
    co Wy o tym sądzicie?

    Pozdrawiam :) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: mam grzybice ogolnoustrojowa
    homeopatkaqq napisała:

    > I jeszcze chcialam uzasadnic moja decyzje ....zebyscie sobie nie pomysleli,
    > ze ignoruje Wasze cenne rady....

    E tam - nie musisz się tłumaczyć. To Twoje zdrowie.

    > Wezme ta nystatyne tylko i wylacznie po to,zeby duzy nadmiar grzybow wytluc w
    > kazdym zakamarku mojego organizmu a potem siegnac po homeopatyk, zeby mnie
    > stale chronil przed candida albicans jak Aniol Stroz.

    Chyba nie rozumiesz istoty homeopatii. Twój organizm jest siedliskiem wielu
    drobnoustrojów. Zdrowie masz wtedy, gdy w tym środowisku panuje równowaga. Lek
    homeopatyczny działa na system regulacji tej równowagi pobudzając organizm do
    takich akcji, aby tę równowagę osiągnąć.
    Narysuję Ci to:

    Zdrowy organizm:
    Regulator (mózg?) <-> środowisko

    W zdrowym organizmie występuje prawidłowe sprzężenie zwrotne. Rozrost jakiegoś
    drobnoustroju w organizmie powoduje wysłanie impulsu do regulatora (mózgu?),
    który koryguje składy chemiczne środowiska w narządach powodując powrót do
    równowagi.

    Chory organizm:
    Regulator (mózg?) <-xx- środowisko

    W chorym organizmie sprzężenie zwrotne zawodzi. Regulator nie otrzymuje
    właściwych bodźców i nie koryguje środowiska. Następuje utrata równowagi.

    Leczenie homeopatyczne:

    Lek homeo
    |
    V
    Regulator -> środowisko

    Lek homeo zastępuje uszkodzone sprzężenie zwrotne. Lek podany zgodnie z prawem
    podobieństwa powoduje, że regulator chce się go pozbyć (zneutralizować) i w ten
    sposób (niejako przy okazji) usuwając wywołaną lekiem sztuczną chorobę
    doprowadza do równowagi. Leko homeo musi być podany zgodnie z prawem
    podobieństwa, aby "oszukać" regulator. Regulator musi wysłać takie pobudzenie
    do narządów, jakby otrzymał z nich właściwą informację. Każdy inny lek (nie
    bedący w zgodzie z objawami) pobudza regulator do innych odpowiedzi niż te,
    które w danym stanie są potrzebne do osiągnięcia równowagi.

    Działanie antybiotyku

    Antybiotyk
    |
    V
    Regulator -> środowisko


    Antybiotyk działa na środowisko. Ponieważ sprzężenie zwrotne nie działa,
    regulator nie wie, że podano antybiotyk. Skład środowiska zmienia się, ale czy
    osiąga równowagę? To jest pytanie.


    Stefan
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zamykajcie pralki !!!!!!
    strasznie to musiało być przeżycie. dobrze, że już wszystko dobrze, że się nie
    połamał ani nie utopił. Myślę, że z czasem zapomni to zdarzenie (ale
    podejrzewam, że do pralki już nie wejdzie
    Trzymam kciuki za szybki powrót do równowagi dla Ciebie i Pitulka. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wypięła biodro...
    Wypięła biodro...
    ...żeby móc oprzeć na nim Dziecko. Podtrzymuje Je lewą ręką. Pewnie wyglądałem podobne gdy, podtrzymując
    na biodrze półroczną Kozę, mieszałem w garnku kartoflankę *).
    Tyle że ona, zamiast trzymać prawą ręką łychę, bawi się nogą dziecka.
    Lekko się uśmiecha. Uśmiech koresponduje z rumieńcem na jej pełnych policzkach, nieco wyłupiastymi oczami,
    semicką urodą. Z jej twarzy i postawy emanuje spokój.
    Spokój właśnie. Nie luzik, spoko czy coolka.
    Pewnie z warsztatu dobiega ją stukanie męża zarabiającego na chleb, pewnie ma gdzie mieszkać, ale przeżyła
    już dramatyczne chwile i zna treść Zwiastowania, więc jej spokój zadziwia mnie.
    Spokój, wyzbyta próżności pewność siebie...
    Ten spokój zawsze spływa na mnie, gdy na nią patrzę. Nie jest to środek na stany kliniczne, ale na powrót do
    równowagi po sprzeczce małżeńskiej - w sam raz.

    Abstrahując od tego, że jest po prostu piękna.

    Ma 20 cm, jest gipsowym odlewem.
    Oryginał według którego powtał odlew, nazwany Madonną z Krużlowej, wyrzeźbiony w czasie gdy
    polski/litewski król lał Krzyżaków pod Grunwaldem, stał kilkaset lat w wiejskim kościółku. Teraz stoi w Kamienicy
    Szołayskich w Krakowie. Byłem tam niegdyś. Biegając po salach wśród dyptyków i tryptyków nie zwróciłem
    uwagi na Madonnę z Krużlowej. Przyglądnąłem się jej dopiero wtedy, gdy w postaci gipsowej miniatury stanęła u
    mnie na szafce.

    Zatrzymujcie się przy Sztuce. Pamiętacie, co przedstawia ołtarz główny w gorzowskiej Konkatedrze? To też
    poważny zabytek i dzieło sztuki.

    ______________
    *) Przepis na kartoflankę brandenburską w którejś z Botwinek Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wypięła biodro...
    i co z tego?



    aborys napisał:

    > ...żeby móc oprzeć na nim Dziecko. Podtrzymuje Je lewą ręką. Pewnie
    wyglądałem
    > podobne gdy, podtrzymując
    > na biodrze półroczną Kozę, mieszałem w garnku kartoflankę *).
    > Tyle że ona, zamiast trzymać prawą ręką łychę, bawi się nogą dziecka.
    > Lekko się uśmiecha. Uśmiech koresponduje z rumieńcem na jej pełnych
    policzkach,
    > nieco wyłupiastymi oczami,
    > semicką urodą. Z jej twarzy i postawy emanuje spokój.
    > Spokój właśnie. Nie luzik, spoko czy coolka.
    > Pewnie z warsztatu dobiega ją stukanie męża zarabiającego na chleb, pewnie ma
    g
    > dzie mieszkać, ale przeżyła
    > już dramatyczne chwile i zna treść Zwiastowania, więc jej spokój zadziwia
    mnie.
    >
    > Spokój, wyzbyta próżności pewność siebie...
    > Ten spokój zawsze spływa na mnie, gdy na nią patrzę. Nie jest to środek na
    stan
    > y kliniczne, ale na powrót do
    > równowagi po sprzeczce małżeńskiej - w sam raz.
    >
    > Abstrahując od tego, że jest po prostu piękna.
    >
    > Ma 20 cm, jest gipsowym odlewem.
    > Oryginał według którego powtał odlew, nazwany Madonną z Krużlowej,
    wyrzeźbiony
    > w czasie gdy
    > polski/litewski król lał Krzyżaków pod Grunwaldem, stał kilkaset lat w
    wiejskim
    > kościółku. Teraz stoi w Kamienicy
    > Szołayskich w Krakowie. Byłem tam niegdyś. Biegając po salach wśród dyptyków
    i
    > tryptyków nie zwróciłem
    > uwagi na Madonnę z Krużlowej. Przyglądnąłem się jej dopiero wtedy, gdy w
    postac
    > i gipsowej miniatury stanęła u
    > mnie na szafce.
    >
    > Zatrzymujcie się przy Sztuce. Pamiętacie, co przedstawia ołtarz główny w
    gorzow
    > skiej Konkatedrze? To też
    > poważny zabytek i dzieło sztuki.
    >
    > ______________
    > *) Przepis na kartoflankę brandenburską w którejś z Botwinek
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Pozdrowienia
    Pozdrowienia
    jestem w szpitalu dla nerwowo chorych. trafiłem tu w wyniku swoich ostatnich
    poczynań na forum. mam nadzieję na szybki powrót do równowagi psychicznej.
    pozdrawiam
    jacek Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Stan wojenny-ciekawy artykul - Jerzego az z Kanady
    comrade napisał(a): Odpowiadam: trudniej jest wybrac 460 totalnych przygłupów
    do rządzenia krajem niż jednego. Poza tym w duktaturze nie masz mechanizmu rzad-
    parlament-prezydent (ew. senat) i balansowanie władzy i rozne mechanizmy,
    wentyle bezpieczenstwa nawet jeśli jakieś ogniwo zostanie źle wybrane (np
    prezydent) to reszta działa do rownowagi, w ostateczności - zły prezydent moze
    i coś napsuje ale po 5 latach nie zostanie wybrany ponownie, nieprawdaz?
    - Twa wiara w formalne mechanizmy polityczne jest doprawdy rozczulajaca... Co z
    tego, ze zly prezydent nie wygra ponownie, jak na jego miejsce przyjdzie
    jeszcze gorszy? I czy sejm zlozony z kretynow, jest rownowaga dla kretyna-
    prezydenta? I ile kosztuje utrzymanie setek kretynow-poslow? Pomyslales o tym?

    Natomiast wyobraź sobie że ten zły prezydent jest dożywotni i w dodatku ma
    pełnię władzy. I to ma być lepszy system?
    - Zly dyktator wczesniej czy pozniej i tak utraci wladze. I w tym systemie mamy
    zas tylko jednego darmozjada-dyktatora, a nie setki darmozjadow w
    parlamencie... Nie uwazam przeciez mego rozwiazania za idealne, a tylko za
    mniejsze zlo!

    W efekcie Zwykła demokracja pośrednia mimo wszystkich jej wad jest jak
    HOMEOSTAT, poprzez podzielenie władzy i mechanizmy kontroli zawsze dąży do
    jakiegoś tam stanu równowagi. Ten stan rownowagi ten NIE JEST super-idealny i
    optymalny, i tu sie moge zgodzić, ale jakiś jest. Natomiast dyktatura nie ma
    cech homeostatu - jeśli wszystko zależy od woli jednego człowieka no to moze on
    zrobić dowolny nonsens i katastrofa. Nie ma mechanizmu ktory by pomagał odwrócić
    jego złe decyzje. Tyle w tym temacie.
    - Demokracja jest w praktyce zle funkcjonujacym homeostatem. Nie wnikajac w
    matematyczna strone cybernetyki, powiem ci tylko, ze odchylenia od rownowagi w
    tym systemie maja coraz wieksza amplitude, i wtedy powrot do rownowagi staje
    sie niemozliwy. Taki system z definicji sie musi sie rozlegulowac, co widzimy
    chocby na przykladzie obecnej Polski czy Australii - kraje te brna w dlugi, o
    ktorych 99% spoleczenstwa nie ma najmniejszego pojecia, a do wladzy dochodza
    coraz wiekszi idioci... Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: pomaga
    pomaga
    Nie wiem czy działa to na wszystkich, ale znalazłam sposób na lepsze
    samopoczucie, zapomnienie o jedzeniu i na powrót do równowagi.
    Od kad pamietam lubiłam sport i myslałam o zdrowym odzywianiu, choc nie bylam
    wyjątkowo szczupła (zwykle 55-60kg, przy 160cm). Zawsze miałam nadzieje, że to
    okres dziecięcy, a kiedy hormony sie ustatkują to schudnę, zmienie figure. Tak
    też sie stało, choc nie ukrywam że miała na to wpływ zmiana diety i stylu
    życia, ktora przyszła zupełnie naturalnie-bez katowania i głodówek.
    Ograniczyłam słodycze, przestałam jesc mięso,(ale rozsądnie, wszelkie
    niedobory starałam sie uzupełniac)nie chciałam sie zniechęcac do jedzenia-
    przeciwnie. Sprawiało mi przyjemnosc, przygotowywałam rózne potrawy- bardziej
    i mniej egzotyczne.Przestrzegałam zasad zdrowej diety - nie jadłam wieczorami.
    codzniennie rano robiłam krótką rozgrzewke- rozciąganie przy muzyce i trochę
    lekkiego tanca. W ciągu dnia tez tanczylam (nie za długo ok 3 piosenek, zwykle
    po jedzeniu).
    W ten sposób, w przeciągu 7 miesiecy schudłam ponad 10 kg.
    Wszystko było dobrze, ale zachecona wynikami zaczełam przesadzac, jadłam coraz
    mniej, potem jesc i wymiotowac.Schudłam do43kg. Zaczełam sie czuc coraz
    gorzej, przestałam tanczyc- zapomniałam jak bardzo to lubiłam.
    Dzis sobie przypomniałam, zatanczyłam i czuje sie fantastycznie. Przy tancu
    czuje równowage. Jesli zjem i wystaje mi brzuch, czy nawet jest mi
    niedobrze-nie przeszkadza mi to. Mozna sie prawdziwie cieszyc ciałem(i
    cieszyłam sie nim nawet kiedy go jeszcze troche było - kiedy wyglądałam zdrowo).
    Najgorsze jednak co można zrobic to tanczyc na siłe,z myslą o tym zeby zrzucic
    te kalorie! Wtedy cały urok i przyjemnosc znika, a mysl o jedzeniu wciąż tkwi
    w głowie. Kiedy oddaje sie dźwiękom, wchłaniam uczucia muzyki, ruszam sie,
    czuje sie wspaniale - w innym świecie. Ciesze sie z pozywienia ktore zjadłam,
    bo mam energie i czyste sumienie przez taniec. Nie musze sie napychac do
    nudnosci. Zjem normalną dawke i przy tancu zauwazam ze jestem najedzona i juz
    nie potrzebuje dojadac.

    Podsumowując muzyka czyni cuda, a kluczem do zdrowia jest ruch (ale wykonywany
    z przyjemnoscią).

    Rozpisałam sie ale mam nadzieje ze komus to pomoze, mi pomaga.
    Jesli macie jakies pytania - chętnie odpowiem :)
    Pozdrawiam Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: odstawiłam tabletki anty:)
    "grozi" Ci powrót do równowagi hormonalnej, schudnięcie i... większy szacunek
    dla własnego ciała
    pozdrowienia:) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Forum
    > Nie wiem czy uda mi się uratować małżeństwo,jest coraz gorzej,nie moge z nim
    > sie dogadać.

    Gdy pojawi się jakieś "zakłócenie" w związku, to przez jakis czas po jego
    zaistnieniu zawsze tak jest, że nie można znaleźć porozumienia, że nie potrafi
    się ze sobą rozmawiać, a wręcz ucieka się od siebie, czuje się ból, złość, żal,
    pretensje,a przy takich emocjach nie mozna rzeczowo porozmawiać, dlatego
    najlepiej to przeczekać w samotności, poczekać aż wszsytkie złe emocje opadną i
    dopiero wtedy spróbowac powrócić do tego tematu. Myslę, ze nawet lepiej dla was
    obojga byłoby, gdybyście przez jakiś czas pomieszkali osobno i na razie nie
    podejmowali żadnych decyzji, bo pośpieszne kroki zmierzają przeważnie w złym
    kierunku, bo nie zdązą dopuścić do głosu rozsądku, tylko rządzą nimi emocje.
    Lepiej dać sobie trochę czasu na powrót do równowagi, na uciszenie smutku, a
    dopiero wtedy przemysleć cała sytuację, przeanalizować i na koniec podjąc
    decyzję zgodną z wyklarowanymi uczuciami. Decyzje podjęte w stanie wyciszenia
    są najbardziej trafne i słuszne.


    >U mnie także nie tylko o zdrade chodzi, tylko o całokształt naszego związku.

    Tutaj też się zgodzę, bo tak na prawdę to zdrada jest już chyba tylko
    konsekwencją i sygnałem, że w związku dzieje sie cos niedobrego. Zawsze
    uważałam, że ten mechanizm funkcjonuje własnie tak, że jesli czegos w zwiazku
    brakuje, to szuka się tego poza nim, bo przeciez kazdy człowiek ma swoje
    okreslone potrzeby i związek powinien dawac ich spełnienie, a jesli dzieje sie
    inaczej to staramy sie je zaspokajac gdzies poza nim.
    Daltego moze w Twojej sytuacji zaczełabym sie bardziej zastanawiac nad tym, co
    takiego się stało, że mąż od Ciebie uciekł do innej. Wiem, że to przykre i
    chociaz nie byłam w takiej sytuacji, to chyba nie byłabym w stanie zyć z kims
    po zdradzie, dlatego nie uwazam, ze to miałoby być usprawiedliwieniem dla
    Twojego męża, ale jesli skoncentrujecie sie na skutku, jakim była zdrada, bez
    usunięcia przyczyny, to niewykluczone, ze za jakis czas znów do niej dojdzie,
    jesli zdecydujecie się zostac razem. Ale tego można się dopiero podjąc, gdy
    opadną emocje, o których pisałam wcześniej.
    Powodzenia! Mysl teraz przede wszysktim o sobie i o dziecku, bo na facetach się
    świat nie konczy! Zobaczysz, ze bedzie dobrze! Nawet jesli teraz cierpisz, to
    pomysl sobie, ze to sie kiedys skonczy, bo nic na tym swiecie nie trwa
    wiecznie, mimo iż konsekwencje pewnych decyzji i czynów musimy ponosic całe
    zycie! Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co sądzicie o tym...?
    Gwoli ścisłości - nie promieniowanie a skutki jego oddziaływania dzielimy na
    termiczne i nietermiczne. Promieniowanie jest jedno i to samo.

    tatajagi napisał:

    > chm... chciałoby sie powiedziec wszystko. A tak powaznie. Promieniowanie
    > termiczne fajnie opisałeś. Troche sie jednak wystraszyłem, słyszałem,
    własnie,
    > ze fale z komórek sa pewną formą fal z mikrofali.

    No i słusznie.
    Ich "natura" jest podobna, bez problemu przenikają przez tkanki, część energii
    jest absorbowana przez nasze ciało. Bardzo mało jej, stąd odziaływanie
    termiczne można pominąć. Mocniej jesteśmy nagrzewani choćby wystawiając wiosną
    twarz na słońce. Nasz mechanizm termoregulacji sobie z tym radzi.

    Te nie termiczne - jest to
    > chwilowa blokada jonów, czy raczej jak wywnioskowałem jest to stan
    > nieodwracalny?

    Oj, nie, to stan odwaracalany. Ale...
    Powrót do równowagi musi potrwać.
    Ważny jest i czas ekspozycji i natężenie pola, możemy to roboczo nazwać "dawką
    promieniowania".
    Użytkownik telefonu znajduje się w strefie tzw fali bliskiej. Natężenie pola
    bardzo mocno zależy od odległości. Odsunięcie głowy choćby o centymetry
    powoduje znaczne zmniejszenie narażenia. Tym, którzy lubią sobie pogadać
    polecam zestaw słuchawkowy.
    Mamy też wpływ na poziom emisji naszego telefonu. W GSM automatyka ustawia moc
    z jaką promieniuje antena telefonu. Jest 10 poziomów od 20 mW do 2 W. Im mniej
    przeszkód wokół anteny, tym ten poziom jest niższy - zawsze najmniejszy
    możliwy, wystarczający do zapewnienia odpowiedniej jakości połączenia. Owe
    przeszkody to metalowa biżuteria, oprawy okularów, metalowe konstrukcje w
    bezpośredniej bliskości. Mogą to też być nasze palce, wiele osób trzyma je
    wzdłuż telefonu zasłaniając antenę. Źle, trzymać trzeba małpim chwytem za dolną
    część.

    R
    PS
    Pisałeś o doświadczeniach na szczurach. Jest znane takie zjawisko, że osoby
    narażone na przebywanie w silnych polach em częściej rodzą/płodzą dziewczynki.
    Jednak nigdzie nie znalazłem rzetelnego opracowania na ten temat. Zresztą,
    zjawisko dotyczy raczej minimalnej części populacji. Mimo dużego nasycenia
    współczesnego świata różnymi urządzniami promieniującymi fale em, ciągle rodzi
    się więcej chłopców. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: cudo-fixing, co w nim złego? :)

    Daniel wrote:


     a co dokladnie tam jest nieścisłością i zwykłą bzdurą ? opis procesu
     jest jak najbardziej prawdiłowy

    No to po kolei i po łepkach, bez zbytniego wchodzenia w szczegóły:

     Fixing jest fazą sesji (10 minut) na jej końcu,

    Primo, są 2 fixingi (dla notowań ciągłych) - o 9:00 (otwarcie) i 16:20
    (zamknięcie).
    Secundo - 10 minut nie trwa fixing tylko przyjmowanie zleceń na
    zamknięcie. Sam fixing polega na wyznaczeniu ceny otwarcia lub
    zamknięcia.

     kiedy nie można natychmiast zrealizować swojego zlecenia, tylko na
     podstawie ustalonego kursu dzięki składanym w ciągu tych 10 minut
     "propozycjom" czyli zleceniom.

    Jeżeli jest już po fixingu czyli znana jest cena to zlecenia
    realizowane są natychmiast jeżeli:
    - cena zlecenia = cena ustalona na fixingu,
    - jest oferta przeciwna.

     Zlecenia mogą być trojakiego rodzaju:
     1-po konkretnym, zaproponowanym kursie, 2-po każdej cenie (PKC)
     kiedy godzimy się na kurs ustalony przez tych, którzy składają
     zlecenia po konkretnej cenie

    Kurs jest ustalany na podstawie wszystkich zleceń, nie tylko tych z
    limitem ceny. Więc samemu składając PKC też ma się wpływ na cenę
    zamknięcia.

    [...]
     I teraz o manipulacji. Zgłoszono dla kilku/kilkunastu spółek z
     WIG-20 duże zlecenia kupna PKC. Oczywiście, posiadacze akcji
     zwąchali okazję do sprzedaży ich akcji po wysokiej cenie,
     zaproponowali ją i taka się ustaliła.

    Nie wiem jak oni to zwąchali bo pojawianie się przed
    fixingiem dużych zleceń kupna/sprzedaży PKC nie jest żadnym wyjątkiem
    - składa się takie zlecenia i obserwuje TKO (Teoretyczny Kurs
    Otwarcia). W ten sposób można oszacować wielkość zleceń po drugiej
    stronie arkusza - czy jest duży popyt/podaż. Zlecenia te są potem
    wycofywane. Więc gdyby tak wąchać to codziennie na wielu spółkach
    można by coś wyczuć tyle że nic z tego nie wynika.

     I tak było w przypadku kilku
     spółek z WIG-20 przez co została zawyżona jego wartość na koniec
     sesji.
     W USA już trwała sesja i spadki na niej no i na spadki w następnym
     dniu się zanosiło. Równolegle, włożono duże pieniądze w grę na
     WIG-20 na spadek (krótka sprzedaż) na następny dzień.

    Ciekawa teza, ciekawe na jakiej podstawie. Krótka sprzedaż akcji na
    rynku kasowym praktycznie nie istnieje więc nie da się tam włożyć
    dużych pieniędzy. Zostają kontrakty.
    Tyle że, po pierwsze, kontrakty nie zostały wyciągnięte w górę o 5%
    (na fixingu spadły jeszcze 8 pkt), a po drugie LOP
    (liczba otwartych pozycji) wzrósł o ok. 2400 pozycji. Nawet jeżeli
    założyć że wszystkie pochodziły od tego samego klienta (co jest
    nierealne) to nie jest to wielka kwota w porównaniu z tymi 130 Mzł -
    depozyt na te pozycje to ok. 6 Mzł.

     Wyciągając
     WIG-20 w górę o 5% co powodowało szansę w następnym dniu na otwarcie
     10% niżej (czyli o sztuczne 5% podciągnięte plus kolejne 5% z uwagi
     na  przewidywany spadek) suma summarum wychodził zysk.

    Ale skąd ten zysk? Ktoś wyciągnął akcje za uszy i kupił na "górce".
    Kontraktów nie wyciągnął. Więc na drugi dzień, żeby nastąpił powrót do
    równowagi (baza ponad 80 pkt normalna nie jest), musi nastąpić albo ponowny
    spadek indeksu (więc traci się na kupionych akcjach) albo analogiczny
    wzrost kontraktów (więc traci się na krótkich pozycjach). W realu
    mieliśmy pierwszy scenariusz - na otwarciu dnia następnego kontrakty
    spadły raptem 13 pkt (0,8%) natomiast Wig20 5,1%.

     Zysk tym
     większy, że gra na spadek (krótka sprzedaż) ma przebicie 10 krotne
     wyższe niż "normalna" gra na zwyżkę.

    Tzn. jak otwieram krótką pozycję na kontraktach to mam mnożnik 10 a
    jak długą to 1? Czy o co chodzi? Bo chyba nie o porównanie akcji z
    kontraktami?

     No to teraz policzmy pieniądze.
     100 mln włożone w akcje i 100mln w opcje sprzedaży

    W opcje? Chciałbym zobaczyć 100 Mzł wsadzone w opcje na WGPW
    w ciągu kilku minut, tam wolumeny są po kilka/kilkanaście sztuk
    dziennie.
    W kontrakty też nie zostało wsadzone 100 Mzł - patrz wyżej.

     - razem 200mln.
     Strata w następnym dniu na akcjach - 10%=10mln, zysk na opcjach 10%
     razy 10mlnx10=100mln. ogólny bilans na plus: 100mln-10mln=90mln. Tak
     to można wytłumaczyć prosto, choć nie do końca w szczegółach. Ale o
     mechanizm chodzi.

    Nie wiem czy ten ktoś zarobił a jeśli tak to jak ale na pewno nie w
    sposób opisywany wyżej. Ta teoria nie ma pokrycia w faktach.

    pzdr
    konlin

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dwie definicje prawa przyczynowego
    On 2 Sie, 10:00, "ksRobak" <roba@gazeta.plwrote:


    | Amplituda (szczyt fali) jest procesem w każdej fizyce. "Nieujemna wartość"
    | mierzona jednostkami uznanymi za wzorcowe przemieszcza się przestrzennie,
    | ale to nie wartość się przemieszcza - lecz medium.
    | Wartość to półprawda - prakuje w pańskiej "nieujemnej wartości" wskazania:
    | czego wartość.


    Lepsza półprawda, niż fałsz.
    .... określająca wielkość przebiegu funkcji okresowej.
    Mówiąc o tym samym raz mówi Pan o ideach, innym razem o zjawiskach.


    | Bardzo źle. Sprzężenie zwrotne istnieje bez zapętlania (hydrauliczne,
    | pneumatyczne), a informatycy zamiast zapożyczać określenia z mechaniki
    | powinni używać nazwy łączność zwrotna.

    Nie nazwa czyni sprzężenie zwrotne lecz RELACJA.
    Zachodzącą relację transmisji pomiędzy dwoma obiektami możemy sobie
    nazwać dowolnie: sprzężenie, połączenie, oddziaływanie i...
    i?
    i nazwa nie zmieni w żaden sposób tej RELACJI.
    Nazwa to OPIS czegoś, co nazwą NIE_JEST.
    | | Nie każde sprzężenie zwrotne skutkuje zapętleniem bowiem może
    | | skutkować także zatrzaśnięciem (ustaleniem stanu) i in.
    | | Tu nie ma żadnego błędu, który Pan sugerujesz (etykietkujesz).
    | | Są wyłącznie konkrety: przyczyny i skutki.


    Podsumuję swoje odpowiedzi na Pańskie uśmieszki:
    Cały Pański problem tkwi w tym, że jest Pan uwiązany do statyki, jak
    koza do płotu. A statyki w rzeczywistości fizycznej NIE MA.
    Pan nazywasz relacją transmisji to, czym na pewno sprzężenie zwrotne
    nie jest. Ani relacją zwrotną, ani przeciwzwrotną, ani równoważności,
    ani żadną inną, którą już matematycy wymyślili lub wymyślą (zresztą,
    nazywają to inaczej).
    Sprzężenie zwrotne w technice jest układem, którego elementem może być
    Pańska bramka logiczna (ale nie musi), i jego funkcją jest utrzymanie
    obiektu, procesu w stanie równowagi dynamicznej, co jest zmałpowane z
    przyrody (homeostaza - podobny, równy; trwanie). Kontrolowany jest
    STAN obiektu lub procesu. Dopiero zmiana stanu jest PRZYCZYNĄ
    ZADZIAŁANIA sprzężenia zwrotnego, a SKUTKIEM - powrót do równowagi.


    :-)


    ?


    | Jeśli Pańska wyobraźnia umieszcza zasilacz w programie, to rozumie
    | Pan, że nie chce mi się komentować całej reszty, która jest
    | pomieszaniem z zapętleniem.
    | Krzysztof Sulimowski

    Moja wyobraźnia umieszcza zasilacz w programie podobnie jak wyobraźnia
    konstruktorów elektroniki dla pojazdów kosmicznych, którzy przewidując
    awarie zasilacza projektują zasilacze awaryjne oraz "lustrzane mirroringi" danych
    i wieloprocesorowość sterowania. :)

    "pomieszanie z zapętleniem"


    Trafna uwaga.


    ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
    Tak.
    Pomieszanie to wykazywanie, że te same prawa odnoszą się do wielu dziedzin.
    Zapętlenie to konsekwencja wzajemnych relacji.


    Zaciekawiło mnie powyższe, więc życzę sobie, aby Pan odszukał
    specjalnie dla mnie definicję słowa kon - sekwencja.


    PS.
    Czy życzysz Pan sobie abym odszukał specjalnie dla Pana definicji słowa
    KONSEKWENCJA? :-)
    Edward Robak*
    Uwaga: kopia na pl-sci-matematyka
    ~°<~


    Pozdrawiam,
    Krzysztof Sulimowski

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Nieznosna lekkosc bytu.


    Twierdzi Pan, ze czasy byly okrotne i straszne Niemcy zli i morderczy a
    miliony ginely z powodu ambicji malego kaprala z wasiekiem. Jednoczesnie
    NIE
    interesuje Pana JAK przebiegal ten proces, DLACZEGO okresleni ludzie
    trafili
    do Oswiecimia a nie do Teblinki, KTO personalnie wydawal rozkazy ... czyli
    wszystkie szczegoly konieczne do zrozumienia zjawiska nazizmu.


    A, to jest zupelnie inna para kaloszy. Jasne, Hitler nie bral sie sam za
    karabin ani za cyklon.
    Hitler (Stalin tez) wykorzystal to, co tysiacom w duszy gralo by mordowac
    miliony.
    Wykorzystal ludzkie szalenstwo I pol. XX w. Szalenstwo nacjonalizmu,
    szalenstwo marzenia o wspanialym swiecie do ktorego mozna dojsc tylko trzeba
    pozbyc sie przeszkod - Zydow, Cyganow, burzujow.
    Nigdy nie zabija sie tak latwo jak dla powszechnego szczescia. Roztrzaskanie
    glowki niemowlecia o sciane jest chwalebnym czynem przyspieszajacym Ere
    Szczecia Powszechnego (powszechnego dla komunistow czy narodowego dla
    faszystow).
    Pytanie tylko, czy Hitler pociagnal za soba Niemcy (a Stalin Rosje) w odmet,
    czy tez te tysiace zbrodniarzy pociagnely za soba wodza, ktory tego (owych
    zbrodni) nie chcial?
    Chyba o to sie spieramy?
    Przyjecie kazdej z tych tez ma wady.
    Cala wine na Hitlera, Himmlera i Goebbelsa zrzucali Niemcy po wojnie,
    twierdzac, ze tylko ci trzej byli winni - a oni sami tylko byli kucharzami.
    Trzech zbrodniarzy i miliony ofiar - takich samych jak gazowani w komorach.
    Ale pytanie, kto wrzucal cyklon - bez odpowiedzi.
    Przyjecie tej drugiej tezy owocuje legenda o dobrym wujciu Leninie
    kochajacym dzieci i zwierzatka (w Polsce Bierut), ktory nic nie wiedzial, bo
    zly Dzierzynski, zly Stalin, zly Trocki itp.....
    Moim zdaniem tworca systemu jest za niego odpowiedzialny tym bardziej, im
    wieksza ma wladze.
    W totalitaryzmie odpowiedzialnosc przywodcy jest totalna, bo totalna jest
    jego wladza.
    Hitler stworzyl system, stworzyl narzedzia zbrodni i odpowiada za ich
    dzialanie niezaleznie od zakresu swojej osobistej wiedzy.
    Inaczej dochodzimy do fotografii typu: Hitler glaszcze sarenke w parku.
    Niewinny dobry wujaszek.


    Do tego nalezy dodac czynnik psychologiczny. Gdy ktos stwierdza, ze
    Hitler,
    Stalin, Pol Pot czy Mao zabili ilesdziesiat milionow ludzi bez uzycia
    broni
    atomowej to takie zdanie normalne, nie znajace szczegolow osoby kwituja
    niedowierzaniem lub smiechem. Dlaczego: BO JEST TO FIZYCZNIE NIEMOZLIWE!
    Aby
    zrozumiec powyzsze stwierdzenie nalezy znac szczegoly procesu mordowania.
    Szczegoly, ktorych - wg. Pan - poznawac nie wolno.


    Czemu nie wolno? nie pojmuje.
    Ale wracam do drugiej mojej uwagi kilka razy juz pisanej.
    Zbrodnie Stalina, Mao, Pol-pota nie unicestwiaja zbrodni Hitlera!
    Sa od nich wieksze - na pewno.
    Sa straszniejsze skala i metodami - nie watpie.
    Ale zbrodnie hitlerowskie byly. Ciagle powtarzam, coraz wieksza wiedza o
    zbrodniach komunistycznych musi dopelniac obraz ludzkiego szalenstwa, a nie
    zakrywac niczego z tego, co mialo miejsce.
    Argument - Stalin mordowal, wiec Hitler jest coraz mniej zbrodniczy nie jest
    argumentem.
    Wyjdzmy z okresu przejsciowego, z okresu zachlystywania sie nowa wiedza o
    stalinizmie. Juz czas na powrot do rownowagi.


    Podsumowujac: prosze zrozumiec, ze Panskie chowanie, w obawie przed
    wiedza,
    glowy w piasek i rytualne wyklinanie faktow najlepiej sluzy samym nazistom
    i
    ich kolegom. Bo tylko "prawda nas wyzwoli".


    ?????????????
    Nie pojmuje. Prosze o wytlumaczenie.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy dożywocie za zabójstwo pięciorga dzieci jes...
    agrafek napisał:

    > Jedną rzeczą jest dziwne podejście sądu do "tatusia", drugą domaganie się
    > radykalnego zmniejszenia wyroku dla kobiety, która zabiła pięciu ludzi.

    Pięcioro noworodków w okresie okołoporodowym. Istnieje możliwość, że zrobiła
    to w szoku poporodowym ze strachu przed mężem, a wszelkie wątpliwości sąd ma
    obowiązek tłumaczyć na korzyść oskarżonego.

    > Mieszanie obu tych spraw jest wstrętne i głupie.

    A co w tym wstrętnego i głupiego? Chodzi przecież o wyrok w jednej sprawie.
    Gdyby skazano bezpośredniego sprawcę innego przestępstwa, a uniewinniono
    tego, kto go do niego zmuszał trzymając na muszce pistoletu, to napisałbyś
    tak samo?

    > "Czy ktoś w ogóle zastanowił się, jakie piekło ten zwyrodnialec musiał
    > stworzyć
    > > swojej żonie, skoro popchnął ją do takiej zbrodni (...)"
    >
    > Tu już mamy do czynienia z mitologią. Skąd czerpiesz wiadomości o "piekle
    > tworzonym przez zwyrodnialca"? Czy aby nie wyłącznie z własnego
    > przeświadczenia
    >
    > o tym, że kobieta, by zrobić coś złego musiała być koniecznie
    > maltretowana?
    > Owszem, ona zeznała, że tak było. A on, że nie. Słowo przeciw słowu.

    I jego słowo na pewno zasługuje na większą wiarę, niż jej? Nie wiedział, że była
    w ciąży, nie miał pojęcia, że rodziła, nie zaglądał przez kilka lat do
    zamrażarki? Puknij Ty się w łeb.
    Czemu sąd nie zajął się ustaleniem, czy faktycznie nie stworzył jej piekła? Bo
    jeśli tak, to właśnie on powinien ponieść surowszą karę, niż zniewolona kobieta,
    a nie zostać uniewinniony. Na jakiej podstawie nazywasz stwierdzenie o "piekle
    stworzonym przez zwyrodnialca" mitologią? Masz przynajmniej jakieś blade
    pojęcie o problemie przemocy w ogóle, a w rodzinie w szczególności?

    "Zastraszanie, sporadyczne nagradzanie i wymuszona zalezność może pomóc w
    stworzeniu posłusznego, uległego więźnia. Ale proces przejmowania kontroli
    nie jest zakończony, dopóki ofiara nie zostanie nakłoniona do pogwałcenia
    własnych zasad moralnych i zerwania podstawowych związków z innymi ludźmi.
    ... Ofiara zostaje złamana całkowicie i ostatecznie, kiedy zaczyna pod
    przymusem uczestniczyć w krzywdzeniu innych ludzi."
    To cytat z książki profesora psychiatrii J.L.Herman "Przemoc. Uraz
    psychiczny i powrót do równowagi."
    Dasz sobie głowę uciąć, że tak nie było w przypadku tej kobiety? Czy nie
    jest skandalem, że w ogóle się tym aspektem sprawy nie zajęto? Pewnie
    prowadził ją taki "znawca", jak Ty.
    Jeśli mówiła prawdę, to za kratki na długie lata powinien trafić jej mąż, a
    jej potrzebna jest pomoc w powrocie do równowagi. Jest jeszcze jedna reguła:
    osoba zniewolona nie jest w stanie wydostać się spod konroli prześladowcy bez
    pomocy z zewnątrz.

    > Irytuje mnie dziwne mitologizowanie
    > rzeczywistości - pochwa dobra (biedna, pokrzywdzona), penis zły.

    Statystyki twierdzą, że mężczyźni znacznie częściej dopuszczają się
    przemocy. Ale zdarza się też odwrotnie. Uważam, że każdy, niezaleznie od płci
    powinien ponosić odpowiedzialność za wszelkie skutki stosowanej przemocy.
    I irytuje mnie uwalnianie "penisów" od odpowiedzialności i przerzucanie jej w
    całości na "pochwy". Odbieram ten protest właśnie, jako sprzeciw wobec takich
    praktyk i popieram go.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zdemoralizowany przez ADHD
    Zdemoralizowany przez ADHD
    forumhumanitas.ipbhost.com/index.php?s=&showtopic=304&view=findpost&p=9115
    "Przemoc seksualna a PTSD

    Herman (1998) zwraca uwagę na to, że należy rozgraniczyć skutki traumatycznego stresu o ograniczonym czasie trwania (w dorosłości) od długotrwałych doświadczeń traumatycznych w dzieciństwie (przemoc seksualna i fizyczna). Za osiowe konsekwencje traumy seksualnej uznawane są symptomy PTSD i seksualizacja zachowania (Kendall, Tackett, Williams, Finkelhor, 1993). W okresie adolescencji wczesna traumatyczna seksualizacja wyraża się w zachowaniach promiskuitywnych, manifestujących się dużą ilością partnerów seksualnych bez zaangażowania emocjonalnego (Friedrich i inni., 2001). Nadmierne pobudzenie u dzieci z PTSD na skutek doświadczenia przemocy seksualnej może sprawiać, że czują się one często poirytowane, są bardziej skłonne niż inni do reagowania złością. Jeśli strategia agresywnego radzenia sobie z zagrożeniem okaże się dla nich adaptacyjna, mogą stosować ją także w sytuacjach, kiedy inna, nieagresywna strategia jest bardziej efektywna i adekwatna.
    Odroczone konsekwencje traumy seksualnej to: utrwalony styl radzenia sobie oparty na dysocjacji, pozostawanie w roli ofiary, trudności z byciem w bliskim związku, niska samoocena, okaleczone poczucie własnej wartości, następstwa somatyczne, jak bezsenność, bóle głowy, miednicy, zaburzenia miesiączkowania, zaburzenia seksualne, depresja, przemoc wobec innych, narkotyzowanie się, zaburzenia osobowości (Briere, i Zaidi, 1989). Inni autorzy wymieniają również zaburzenia odżywiania się i nadużywanie środków psychoaktywnych, kłopoty z utrzymywaniem relacji z innymi, również z własnymi dziećmi (za: Krahe, 2000). Ponadto na przykład Russel (za Herman, 1998) badając kobiety będące w dzieciństwie ofiarą kazirodztwa, stwierdziła, że dwie trzecie z nich były ofiarami gwałtu w dorosłym życiu.
    Często bez wiedzy na temat skutków przeżycia traumy w przypadku dzieci, symptomy PTSD zostają uznane za symptomy innych zaburzeń, na przykład zespołu nadpobudliwości ruchowej z deficytem uwagi (ADHD), depresji, zaburzenia opozycyjno-buntowniczego czy lęku separacyjnego (Perry, 1999). Oznacza to, że pytania dotyczące nadużyć seksualnych powinny być częściej włączane do wywiadów diagnostycznych prowadzonych z pacjentami z objawami różnych zaburzeń częstych wśród dzieci, zwłaszcza zaś zaburzeń jedzenia, depresji czy tendencji autodestrukcyjnych.

    Teresa Wardzyńska studiuje w Szkole Wyższej Psychologii Społecznej (Instytut Psychologii Społecznej), jest uczestniczką szkolenia w Terapii Poznawczej. Zainteresowania: stres traumatyczny.

    Literatura:

    Friedrich, W. N. at al. Child Sexual Behavior Inventory: Normative, Psychiatric, and Sexual Abuse Comparisons. Child Maltreatment, 6, 13-37.

    Herman, J.L. (1998). Przemoc-Uraz psychiczny i powrót do równowagi (wyd. 1). Gdańsk: Gdańskie Wydawnictwo Psychologiczne.

    Krahe, B. (2000). Childhood sexual abuse and revictimization in adolescence and adulthood. Journal of Personal & Interpersonal Loss, 2/3, 149, 17.

    Perry, B.D. (1999). Effects of Traumatic Events on Children. The Child Trauma Academy www.childtrauma.org " Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jak mam pomóc Córeczce? ;( Trauma po szpitalu :(
    Witam,
    Pisze Pani o bardzo trudnym dla Pani i Pani córeczki doświadczeniu pobytu w
    szpitalu i może na początku warto dla siebie samej zastanowić się co się tam
    stało i jak Pani to przeżyła.
    Pisze Pani "wiem, że strasznie to przeżyła, ja sama nie umiem o tym myśleć
    > spokojnie, cały dzień poświęcam Córeczce, zapewniam ją o miłości, o
    > tym, że nigdy jej nie zostawię, wymyślam różne zajęcia, żeby nie
    > myślała o tym co ją spotkało, chociaż Ona nie wspomina szpitala to
    > jestem pewna, że to o to chodzi" i jest to pewnie wyraz Pani lęku, niechęci do
    powrotu myślami do tego wydarzenia i bezradności wobec córeczki teraz i wtedy w
    szpitalu.
    Pisze Pani "Próbowałam z nią rozmawiać o tym co się stało, wytłumaczyć wszystko,
    > ale niechętnie o tym mówi, ciągle tylko powtarza, że bardzo się bała
    > i płakała" I to co Pani może zrobić teraz to przyjąć te jej uczucia zrozumieć
    jej lęk, ból i ... swój. Nie odwracać na siłę jej uwagi organizując jakieś
    zajęcia, żeby córka nie myślała o szpitalu, ale też nie tłumaczyć wszystkiego co
    się stało - bo część tego co wydarzyło się w szpitalu Pani samej trudno
    zrozumieć (zresztą innym matkom też), pozwolić mówić że się bała i cały czas
    płakała i być, słuchać tak jak Pani słucha i jest przy córeczce. Podążyć za nią
    - wysłuchać tego co chce powiedzieć i zobaczyć to, co chce pokazać.
    Dzieci często tak właśnie reagują po szpitalu nawet wtedy, gdy nie wydarza się
    podczas pobytu "nic dramatycznego", bo można powiedzieć, że z punktu widzenia
    dziecka wszelkie doświadczenia szpitalne mogą i zazwyczaj są dramatyczne. I
    nawet wcześniej rozumiejące i godzące się na wszystko dziecko nagle orientuje
    się "że to nie tak miało być". Tak jak Pani napisała na początku "Była na to
    przygotowana, wiedziała co ją czeka, szła tam z
    > radością, że pani doktor ją wyleczy i nic ją już nie będzie bolało" na to
    córeczka i Pani byłyście przygotowane jednak nie wyglądało to tak w realnym
    doświadczeniu.
    Także powrót do równowagi i bezpieczeństwa wymaga czasu, cierpliwości,
    pogodzenia się na razie z wymaganiem i realną potrzebą córeczki żeby zawsze być
    z Panią, zazwyczaj trwa to przynajmniej kilka tygodni.
    W tym czasie warto jednak nie rezygnować z delikatnej ale stanowczej obrony kota
    (rozumiejąc, że to pewnie jest wyraz tego jak córeczka sama czuła się traktowana
    w szpitalu)czy samej córeczki jak uderza pięścią w ścianę.
    P.S. Dzieciom zazwyczaj trudno jest wyrazić swoje uczucia mówiąc o tym, łatwiej
    bawiąc się n.p. w doktora - wtedy łatwiej też nam dorosłym zrozumieć uczucia
    dziecka i pomóc jemu je zrozumieć.
    Życzę cierpliwości, proszę napisać jak sobie Pani radzi i córeczka.
    Pozdrawiam A.Z. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dlaczego w Europie stagnacja gospodarcza?
    komentator napisała:

    ...
    > To jest poglad pie-in-tje-sky zupelnie nie uwzgledniajacy realiow. Realnie
    > bowiem rozwoj USA odbywal sie na kredyt KONSUMPCYJNY. Ekonomia USA stala sie
    > ekonomicznym nowotworem oszukujacym swiat na doplyw towaru w zamian za
    zielone
    > papiery. Ludzie w USA kupili w ten sposob towaru na wiele trylionow (US)
    > dolarow. Gdy ludzie kupuja wiecej i to w statystykach wychodzi na wzrost PKB.
    > To ze wzrost jest na zagraniczny kredyt nie widac wprost. ALe jak sie spojrzy
    > na liczby to sa on jasne.

    Kredyt jest normalnym narzedziem prowadzenia biznesu. To czy tobie
    automatycznie kazdy bank daje karte kredytowa z linia kredytowa $1 miliona,
    $100 tys. czy tylko $20tys. zalezy wylacznie od twoich wlasnych zdolnosci
    kredytowych. Podobnie czy jest to na zero procent czy na 15% zalezy tez glownie
    od twoich wlasnych zdolnosci kredytowych. To ze Dell, najwieksza firma
    komputerowa na swiecie, dostaje zaplacone za komputer 5 tygodni wczesniej niz
    potrzebuje zaplacic dostawcom z calego swiata tez wylacznie zalezy od zdolnosci
    kredytowych firmy Dell i gwarantuje ci ze jezeli otworzysz swoja fabryke
    pecetow to najprawdopodobniej bedziesz musial placic dostawcom na poczatku za
    czesci znacznie wczesniej i na poczatku nie beda konkurowac o mozliwosc dostaw
    do ciebie. Kredyt wiec kazdy czlowiek czy firma dostaje wedlug wlasnych
    mozliwosci wiec jaki tu problem? Zawsze ludzie z lepsza zdolnoscia kredytowa
    otrzymuja wiecej i lepsze warunki kredytu kiedy ci z mala zdolnoscia kredytowa
    powinni placic znacznie wyzsze oprocentowanie i z reguly powinni byc dodatkowo
    ubezpieczani.

    A tak na marginesie zakupy nie wplywaja na PKB.

    > Co by sie nie powiedzialo o Japonii i Niemczech ktore maja swoje wlasne
    > potezne problemy to jedno jest pewne: maja on potezne NADWYZKI bilansu
    > platniczego. Wiec te ekonomie nie zyja na zagraniczny kredyt.

    Poniewaz niebo wydaje sie niebieskie to dlatego pada dzisiaj snieg? Co ma
    bilans platniczy do jakiegokolwiek kredytu zagranicznego czy rodzimego?

    > Fenomen USA jest prosty: dzieki wierze w dolara ktory swiat bral bez
    > opamietania i skladowal w bankach mozna bylo drukowac fenomenalne ilosci
    > (roczny przyrost pieniadza 10-14% jest na granicy absurdu) bez wywolywania
    > inflacji i miec doplyw towaru za 0.5 tryliona rocznie ponad mozliwosci.

    Tak prawde mowiac to wszystkie kiedykolwiek wydrukowane dolary stanowia tylko
    kilka procent dolarow w obiegu wiec napewno te co sa fizycznie skladowane w
    bankach nie maja wplywu na cokolwiek.

    > Ten etap sie teraz konczy a powrot do rownowagi bedzie brutalny i bolesny.

    Etap czego sie niby konczy? Recesja skonczyla sie w USA dokladnie rok temu i
    znowu jest wzrost gospodarczy. Jezeli administracja Busha zrobi to co
    spodziewaja sie liderzy biznesu w USA czyli aktywnie przyczyni sie do
    oslabienia dolara to nastapi tylko podwyzszenie wzrostu gospodarczego oraz
    zmniejszenie bezrobocia (choc tutaj wielu uwaza ze obnizanie bezrobocia ponizej
    5 lub 6 procent jest niewydajne i prowadzi z reguly do inflacji). Jezeli cos
    bolesnego sie wydarzy to jest oczywiste ze wtedy nieco trudniej bedzie i ze
    zmniejszonymi zyskami bedzie sie konkurowalo firmom np. z Japonii czy z Niemiec.

    MBS Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 2 z 3 • Wyszukano 170 wyników • 1, 2, 3

    Design by flankerds.com