Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: powrót do równowagi
Temat: Jak żyć???
Strata partnera: czy to rozwod, czy koniec nieformalnego zwiazku, to jeden z
najbardziej stresogennych czynnikow. Wasze teksty: "glupia ci..", "zapomnij"
nie maja sensu, bo dziewczyna jest na zupelnie innym etapie.
Fragment wywiadu z psychologia.net:
Ewa:
Rozstanie jest olbrzymią stratą. To jak z żałobą. A może nawet trudniej – bo
często łatwiej przyjąć czyjąś śmierć, niż czyjeś odrzucenie. Ale podobnie jak w
żałobie, potrzebujemy czasu na
powrót do
równowagi. Najpierw będzie bardzo źle,
potem zaczniemy układać sobie życie na nowo. Na pewno pomogą w tym przyjaciele.
Poczucie wsparcia jest niezwykle ważne. Dobrze jest też przenieść uwagę z
przeszłości na teraźniejszość i po trochu na przyszłość – na siebie, na swoje
potrzeby. Często pomaga zajęcie się czymś. Szczególnie czymś, co lubimy, co
jest dla nas ważne. Rzucenie się w wir pracy pozwala oderwać się od przykrych
myśli. Ale trzeba uważać, żeby z tym nie przesadzić.
Renata:
Jak długo trwa “wracanie do siebie”?
Ewa Wojtyna (psycholog i lekarz):
Strasznie trudne pytania zadajesz :-))) Przystosowanie się do zmian to często
wiele miesięcy, często i roku jest mało. Im poważniejszy był związek i im
bardziej bolesne rozstanie tym dłużej może trwać
powrót do
równowagi. Zwykle
jednak samo przyzwyczajenie się do straty nie trwa dłużej niż rok. Ułożenie
sobie życia na nowo może trwać kolejny rok. Nie chciałabym tu podawać takich
ścisłych terminów – różnie to bywa. W każdym razie, jeśli czas biegnie, mija
rok, dwa, a my ciągle żyjemy przeszłością i nie wychodzi nam nowe życie, to
jest to moment, w którym warto poszukać pomocy.
Ewa:
Ciężko zdefiniować “siebie” w takich okolicznościach. Bo już nie jest się tym
samym kimś, kim było się przed wejściem w związek. Partner staje się częścią z
nas, a część nas wtapia się w partnera. Kiedy kończy się związek, pojawia się w
nas samych wyrwa, którą ciężko zapełnić. Nie pasują już stare sposoby – te
sprzed zakochania się. Rozstanie prowadzi więc do tworzenia czegoś nowego. Może
to marne pocieszenie, ale można powiedzieć, że pod tym względem rozstanie się
daje możliwość własnego rozwoju.
Renata:
To może lepiej nie inwestujmy zbyt wiele z siebie w związek, nie zatracajmy się
dla drugiej osoby, bo co nam z siebie zostanie po rozstaniu?
Ewa:
Masz rację, że im więcej zainwestujemy w związek, im bardziej się “zatracimy”,
tym większa wyrwa zostaje po rozstaniu się. I trzeba się bardziej napocić, żeby
ją zapełnić. Jeżeli w związku mieliśmy więcej swobody, mieliśmy więcej
niezależności, to rzeczywiście łatwiej nam będzie poradzić sobie z rozstaniem.
Bo nie byliśmy aż tak zaangażowani... Ale dobry związek polega właśnie na
zaangażowaniu, na zachowaniu
równowagi pomiędzy własną swobodą, a zależnością
od partnera. Czyli, jeżeli kończy się taki związek, to zawsze pojawi się
bolesna dziura.
Renata:
Niektórzy sądzą, że najlepszym lekarstwem na złamane serce jest nowa miłość, co
o tym sądzisz?
Ewa:
Że to ryzykowny sposób – zwłaszcza dla nowego partnera. Zbyt łatwo można wtedy
przenieść na niego stare urazy czy oczekiwania z poprzedniego związku. Zbyt
łatwo się można odegrać na nowym partnerze. To nie stwarza dobrych warunków dla
rozwoju związku. Ale z drugiej strony nowa miłość może zdziałać cuda. Na nowo
rosną skrzydła. Trzeba jednak bardzo uważać.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Żałoba-z otchłani ku nowemu życiu
Żałoba-z otchłani ku nowemu życiu
Pierwszą reakcją na śmierć bliskiej osoby jest zwykle szok, niedowierzanie,
wypieranie tego faktu ze świadomości. Reakcje te są tym silniejsze, im mniej
spodziewana była śmierć i im młodszej osoby dotyczy. Zmianie ulega zwykle
ogólne funkcjonowanie, co najwyraźniej uwidacznia się w:
- obecności objawów fizycznych (np. kłopoty z oddychaniem, bezsenność, brak
apetytu, ogólne osłabienie)
- złym stanie psychicznym (zaburzenia koncentracji i pamięci, obniżona
sprawność myślenia, chwiejność emocjonalna)
- zmianach w zachowaniu (płacz, izolowanie się, ograniczenie aktywności)
W wielu kulturach żałoba po stracie bliskiej osoby trwa około roku. W tym
czasie wymienione powyżej wskaźniki są szczególnie silne, później powinny
stopniowo zanikać. Żałoba jest również często eksponowana na zewnątrz, przez
odpowiedni ubiór.
Trochę inaczej przeżywają ten okres kobiety, a inaczej mężczyźni. Są to jednak
różnice w sposobie wyrażania cierpienia, a nie w jego natężeniu. Mężczyźni
wyrażają żal po stracie mniej ostentacyjnie, szybciej potrafią powrócić do
wykonywania codziennych obowiązków, do pracy, do życia towarzyskiego, jednak
powrót do
równowagi emocjonalnej trwa u nich zdecydowanie dłużej. Kobiety
częściej pokazują swoje cierpienie na zewnątrz, więcej płaczą, rozpamiętują,
obarczają się winą, przez dłuższy okres pozostają nieaktywne – fizycznie,
zawodowo, towarzysko. Ten odmienny sposób reagowania na stratę bywa zwykle
przyczyną poważnych konfliktów, wywołuje uczucia niezrozumienia, osamotnienia,
i jeszcze bardziej utrudnia uporanie się z sytuacją.
Jak przebiega psychiczny proces radzenia sobie ze stratą?
Chociaż każdy człowiek nieco inaczej reaguje na cios, jakim jest śmierć
bliskiej osoby, można wyróżnić kilka uniwersalnych etapów tego procesu. Są to:
1. szok (niedowierzanie, wewnętrzny zamęt, wzburzenie, bezradność, stan
alarmu, psychologiczne dystansowanie się)
2. uświadomienie sobie straty / silne rozstrojenie emocjonalne (niepokój
wywołany rozłąką, konflikty emocjonalne, przewlekły stres, nadwrażliwość,
gniew, poczucie winy)
3. chronienie siebie / wycofanie się (rozpacz, osłabienie systemu
odpornościowego, zmęczenie, zamrożenie, żal)
4. powracanie do zdrowia (odzyskiwanie kontroli, rezygnowanie z dawnych ról,
tworzenie nowej tożsamości, przebaczanie i zapominanie, poszukiwanie
znaczenia, zabliźnianie się ran)
5. odnowa (rozwijanie nowej świadomości siebie, akceptowanie
odpowiedzialności, uczenie się życia bez zmarłej osoby, zajęcie się swoimi
potrzebami wewnętrznymi, aktywny kontakt ze światem, wyznaczanie nowych celów)
Co pomaga poradzić sobie ze śmiercią bliskiej osoby?
Nie ma jednoznacznej recepty na to, aby jak najlepiej poradzić sobie ze stratą
bliskiego, bo śmierć kochanej osoby zawsze jest tragedią, która ciągnie się
jeszcze na długo po samym fakcie. Można jednak wymienić kilka czynników, które
są pomocne w okresie żałoby. Należą do nich:
• pożegnanie się ze zmarłym - może ono nastąpić jeszcze przed śmiercią, albo
zaraz po, np. na pogrzebie. Kiedy nie jest to możliwe, pożegnać się można
również symbolicznie, np. napisać list do zmarłego lub porozmawiać z nim przy
grobie uroczystości pogrzebowe – chociaż udział w nich wiąże się z silnymi,
negatywnymi emocjami i naruszeniem
równowagi psychicznej, pomaga uzmysłowić
realność śmierci i zaakceptować jej fakt
• uczestniczenie w uroczystościach pogrzebowych
• rozmawianie o własnych uczuciach związanych ze stratą
• wspominanie zmarłego – wspomnienia są bolesne, jednak wypieranie ich
przynosi zdecydowanie poważniejsze i bardziej negatywne konsekwencje;
wspominanie pomaga oswoić się ze stratą, stwarza również możliwość wzajemnego
wspierania się członków rodziny
• kultywowanie pamięci o zmarłym – może polegać na regularnym odwiedzaniu
grobu, umieszczeniu zdjęcia w widocznym miejscu, czy przechowywaniu wybranych
przedmiotów należących do zmarłego; to wszystko jest symbolem tego, że osoba
zmarła niezmiennie pozostaje członkiem rodziny i zajmuje w niej należne miejsce
• w przypadku śmierci dziecka nienarodzonego lub noworodka – nadanie mu
imienia i odprawienie normalnego pogrzebu; pozwala to myśleć o nim jak o
konkretnej osobie oraz przyznaje mu należne miejsce w rodzinie
Autor: mgr Monika Bąk - Sosnowska - Zakład Psychologii Śląskiej Akademii Medycznej
Recenzent: mgr Alicja Michalak - Zakład Psychologii Śląskiej Akademii Medycznej
To z poradnika medycznego.Może komus sie przyda. Pozdrawiam cieplutko
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Co z moim zyciem dalej ?
z przelozenia - rycerz monet, sytuacja jest stabilna, nic sie nie zmienia. Takie
stare "dobre" malzenstwo, w ktorym juz nic nie zaskakuje tylko tu w sensie
negatywnym
sygnifikator Beatka - Slonce + kolo fortuny,mag
Beatek zawsze w tym zwiazku byla sloneczkiem,wspierala, dogadzala, chronila
przed zlem calego swiata swojego meza. Ale ta sytuacja ulega zmianie, Beatek
zaczyna dostrzegac, ze maz nia zwyczajnie manipuluje i probuje sobie z niej
zrobic marionetke.
sygnifikator meza - Ksiezyc + 9 kielichow, 6 bulaw
Maz jest bardziej bierna strona tego zwiazku, ma swoje tajemnice, mozliwe, ze
naduzywa alkoholu lub innych uzywek.Dzieki temu, ze Beatek mu nadskakuje to on
uwaza, ze nie musi kompletnie nic robic. No bo po co sie ma wysilac skoro moze
miec wszystko na kiwniecie plalcem Wydaje mi sie, ze on naprawde moze
naduzywac alkoholu..
1.co spowodowalo, ze Beatek znalazla sie w takim zwiazku - 7 kielichow +
4kielichow,kochankowie
czyzby znow alkohol? w kazdym badz razie zla ocena sytuacji, Beatek miala
nadzieje na partnerski zwiazek pelen milosci..
skojarzylo mi sie tez, ze mogl byc zatajony jakis romans tutaj, ktos kogos
zdradzil. Moze reakcja Beatka byla nieodpowiednia do sytuacji a teraz on uwaza,
ze wszystko mu wolno bo Baetek i tak mu na wszystko pozwoli...
2.jakie sa ukryte pobudki trwania w takim zwiazku - 6 monet
+5kielichow,8bulaw
Coz ktos Beatka potrzebuje i ona mysli,ze im wiecej mu da tym bedzie lepiej a
sytuacja miedzy nimi szybko sie poprawi a tu kolejne rozczarowania, czarna
rozpacz. Beatek za duzo daje a facet tego nie docenia ale oni nigdy nie
doceniaja darmochy, wola sobie na cos zasluzyc i dopiero wtedy to cenia
3.czego Beatek naprawde sie boi - Krol mieczy + rycerz mieczy,wisielec
Boi sie, ze maz juz kompletnie nic do niej nie czuje, ze stal sie zimnym draniem
i tylko czeka az on rozpeta kolejna klotnie
4.czym grozi pozostanie w takim zwiazku - rydwan + 3mieczy, sprawiedliwosc
Ten zwiazek to juz po prostu jazda bez trzymanki, wszystko sie samo dzieje i
tylko czekac az sie wykolei. Dalej juz tylko smutek i powolny
powrot do
rownowagi,wyciaganie wnioskow, mozliwe tez ze rozwod.
5.czy jest szansa na to, ze Beatek moze cos zmienic - 3 bulaw +
3kielichow,2mieczy
Chyba czas poszukac nowych perspektyw,zobaczyc swiat poza tym co jest znane.
Moze to byc tez szansa dla tego zwiazku ale chyba tak naprawde Beatka
ucieszyloby odciecie sie od niego.
Mozliwe tez, ze miedzy nimi nadal jest ktos trzeci i ze jedynie wykreslenie tej
osoby mogloby cokolwiek zmienic.
6.w jaki sposob przejawia sie destrukcja partnera - paz mieczy +
wieza,umiarkowanie
jest wredny, zlosliwy, wbija Beatkowi ciagle szpile i tym niszczy calkowiecie
harmonie w zwiazku i przede wszystkim rozwala Beatka wewnetrzna
rownowage i
przez niego czuje sie ona jak na emocjonalnej hustawce.
7.jaki jest jego faktyczny stosunek do Beatka - as kielichow + 8monet, as
monet
a to ciekawe, ze on jednak dalej cos do Beatka czuje, skoncentrowal sie jednak
na pracy
as kielichow co znaczy: 2 kielichow,7 monet,6 mieczy
nie rozumiem tego on niby cos tam jeszcze czuje ale czeka az sie calkowiecie
oddalicie od siebie, albo wyprowadzicie..
8.jaki wplyw wywarl na nia ten zwiazek - 10 monet + 3monet, eremita
Beatek czula sie jak przedmiot w tym zwiazku a nie jak osoba, on chyba sporo
pracuje i ona czuje sie samotna pomimo, ze ma przeciez meza ( no i znow trojka,
jakby tu moglo chodzic,ze zostala odsunieta na boczny tor po prostu dla kogos
innego)
9.gdzie moze uzyskac pomoc - diabel + krolowa mieczy, as bulaw
u takiej osoby lub instytucji, ktora ma doswiadczenie w tego typu relacjach.Wiem
tylko, ze jest cos takiego jak blekitna linia dla osob doswiadczajacych przemocy
w domu, przemoc psychiczna tez sie pod to podciaga. Pomoc bedzie potrzebna aby
zraniona calkiem Baetek mogla odzyskac radosc z zycia i energie do dzialania.
ten diabel to: 4mieczy,7bulaw,5monet
miejsce w ktorym mozna sie zregenerowac i zaczac walczyc z uczuciem pustki
10.w jaki sposob mozna zakonczyc ten zwiazek - 5 mieczy + 9monet,as mieczy
nie bedzie to latwe, tak jakby Beatek byla od meza zalezna finansowo i od tego
musi sie odciac
5 mieczy oznacza:10 mieczy,kaplan,9 mieczy
ta cala sprawa totalnie Beatka dobija, moze rozwod i pozostawienie partnera jest
niezgodne z jej zyciowymi zasadami i bardzo sie boi podjac tego kroku. Moze to
strach co ludzie powiedza, jak rodzina zareaguje.
Jednak jak Beatek uwierzy w siebie i swoje mozliwosci to uda jej sie odciac od
tej znajomosci, jak zbierze sily to dokona ostatecznego ciecia.
Mam nadzieje, ze nigdzie cie Beatku nie urazilam, staralam sie pisac to co mi
przychodzilo do glowy.3maj sie cieplutko
Prosze o pomoc w interpretacji kolezanki i kolegow
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Malediwy - kilka pytan
co do cen pokoju - na wlasna reke czy przez operatora : trudno mi uwierzyc , ze
gdziekolwiek na malediwach mozna indywidualnie wynegocjowac lepsze warunki niz
przez duzego operatora, ktory robi hurtowa rezerwacje kilku tysiecy łóżek
rok/dwa/trzy lata wczesniej i bierze na siebie odpowiedzialnosc finansowa za
sprzedaz tych miejsc (jak ma prooblem to oferuje last minute). jesli juz sie to
zdarzy to spodziewalbym sie , ze standard jest tak niski , ze po prostu malo
kto chce tam jechac. na malediwach jest ograniczona i dosc precyzyjnie z gory
okreslona liczba miejsc dla turystow, miejsce turystycznie atrakcyjne i
popularne (jak powiedzieli nam w TUI, jesli ktos chce jechac w kwietniu w
terminie przez siebei wybranym i mu odpowiadajacym to powienien robic
rezerwacje we wrzesniu rok wczesniej. my robilismy w lutym tego roku i byly
duze problemy ze znalezieniu terminu w hotelu i miejsca w samolocie w tym samym
czasie.) to wszystko powoduje, ze ceny sa jakie sa (do tego jeszcze ogolnie
wyzsze koszty utrzymania zycia na malediwach - slodka woda, kanalizacja,
ograniczenia gestosci zabudowy etc etc tu zawsze bedzie znacznie drozej niz w
egipcie, turcji, itp).
co do podrozy na wlasna reke - nie sprawdzalem takiej opcji , ale imho wydaje
mi sie , ze koszt czarteru dla hurtowego przerzucenia kilkuset osob z monachium
czy w-wy do male bedzie zawsze tanszy niz inne opcje. nawet jesli operator na
tym probuje zarobic to calosciowo nie wierze , ze roznica bedzie tak duza aby
mialo sens szukac tanich "skrotow" tanimi liniami - bedzie to kosztowalo czas.
roznica miedzy w-wa a male to zaledwie 3 godziny, wiec zadne jetlagi nie sa
straszne, ale jednak po 10-15 godzinach w podrozy czlowiek potrzebuje 24h na
powrot do "
rownowagi" zeby moc sie cieszyc pobytem na miejscu. jesli ta podroz
sie wydluzy to zmeczenie jest wieksze i wiecej czsasu na miejscu sie straci. za
kazdym razem na lotnisku musisz spedzic minumum 2 godziny przed odlotem -
wiecej przesiadek ,wiecej czasu stracisz.
ogolnie to moze wygladac na fajny pomysl, taka "podróż za jeden uśmiech" na
trasie w-wa->male, ale w szczegolach imho pojawiaja sie schody, ktorych
przejscia moga nie skompensowac nizsze koszty, jesli ktos rozwaza po prostu
pobyt 10-14 dni na wyspie - czyli "wczasy" - to moim prywatnym zdaniem
najsensowniejsza opcja jest wykupic wszystko u stabilnego finansowo i
renomowanego operatora. jesli ktos bierze sobie 21 dni urlopu i chce zrobic
sobie wycieczke prze kilka krajow (w sensie zwiedzanie na kazdym przystanku) to
wtedy mozna kombinowac.
w ciagu paru dni w swoim blogu
ocellaris.blogspot.com/ bede wrzucal
wiecej informacji na temat swojego pobytu na kuramathi i kandholhu.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Co z psychiką dziecka przy nauce zasypiania?
Cytaty z "Mądrych rodziców"
"Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
Przedłużający się płacz
Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.
Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
- jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
- następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
uczucie dobrego samopoczucia)
- mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
- w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
zranienia się.
Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
(...)
Co się dzieje, gdy dziecko płacze
Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
urodzeniu) jest daleki od
równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
"sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
przygotować mięśnie do działania).
Powrót do
równowagi zależy od ciebie.
Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.
Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
chronicznego zmęczenia. (...)
Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu
równowagi; możesz
tego dokonać tylko ty."
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: JAKI JEST WASZ BUDZET DOMOWY NA MIESIAC??
35 sposobów na drobne oszczędności
Nas jest troje - dwoje dorosłych i małe dziecko. Ja nie pracuję. Mąż ma taką
pracę, że przynosi do domu pieniądze nieregularnie i w różnych ilościach. W
dodatku, to co przyniesie w sezonie, z reguły musi nam starczyć na cały rok, bo
w zimie trudno o pracę w jego fachu. Jak przyniesie nagle jakąś sporą lub
niespodziewaną gotówkę, to od razu zakładamy lokatę na 600zł czyli trochę ponad
miesięczne rachunki. Wiem, że to dla większości osób z regularnym dochodem jest
coś nierealnego, ale u nas to jest nie tylko możliwe, ale także zdaje egzamin w
postaci pewności zapłaconych rachunków w zimie.
Kiedyś po internecie krążyło coś takiego:
35 sposobów na drobne oszczędności
1. Kup skarbonkę. Codziennie wrzucaj do niej 1 zł, po roku będziesz mieć 365 zł
ekstra na wakacje, prezenty gwiazdkowe albo na sukienkę.
2. Przez miesiąc prowadź dzienniczek wydatków. Planuj i zapisuj, ile będziesz
musiała wydać na mieszkanie, telefon, przedszkole dla dziecka, jedzenie,
ubrania, przyjemności. Utrzymuj reżim.
3. Zawsze, ale to zawsze, chodź na zakupy z listą.
4. Nie wyrzucaj z pamięci drobnych wydatków ("to tylko 20 zł"). Jeżeli kilka
razy wydajesz drobną kwotę, efekt jest taki sam, jakbyś wydała raz dużą.
5. Jeśli na czymś zaoszczędzisz albo dostaniesz niespodziewane pieniądze, wydaj
je tylko raz. Często kilka zakupów usprawiedliwiamy jedną oszczędnością, która
już dawno temu została przejedzona.
6. Przyjemności funduj sobie pod koniec miesiąca z tego, co zostanie ci z
pensji.
7.Odkładaj 10 proc. każdych zarobionych pieniędzy.
8. Jeśli co miesiąc masz debet, załóż, że w tym miesiącu będziesz miała na
koncie drobną kwotę na plus. Nie podnoś poprzeczki za wysoko, bo szybko się
poddasz. Niech to będzie choćby 10 zł.
9. Latem rób przetwory: konfitury z truskawek, powidła śliwkowe, przecier
pomidorowy.
10. Płać rachunki na czas. Konieczność zapłacenia trzech czynszów albo dwóch
dużych rachunków za telefon może rozsadzić twój budżet.
Powrót do
równowagi
będzie trudny.
11. Nim kupisz coś na (niskie) raty, zastanów się, czy na pewno "marne 100 zł"
miesięcznie nie sprawi, że utracisz płynność.
12. Szacując przyszłe wydatki, zawsze dodaj 10 proc.
13. Planując wydatki, nigdy nie uwzględniaj "prawie pewnych" przyszłych
dochodów.
14. Policz, ile rocznie wydajesz na papierosy.
15. Jeszcze raz sprawdź, czy nie możesz zmienić taryfy telefonu (stacjonarnego
i komórkowego) na korzystniejszą. Bądź uważna i cierpliwa, bo nie zawsze łatwo
się w tym połapać (udało mi się obniżyć rachunek o 100 zł przy tej samej
liczbie połączeń).
16. Kupuj tańszą wodę mineralną. Zamiast 2 zł, płać 50 groszy za butelkę (to
realne, jeśli kupujesz w supermarkecie).
17. Zawsze spłacaj na czas zadłużenie karty kredytowej.
18. Przez jeden wiosenny miesiąc jeździj do pracy rowerem (w Warszawie
zaoszczędzisz 67 zł na bilecie miesięcznym lub kilkaset, jeśli korzystasz z
samochodu. Może ci się spodoba i będziesz jeździć przez cały sezon?).
19. Jeśli masz samochód, policz, czy nie warto zamienić instalacji benzynowej
na gazową. Przyzwoita instalacja będzie cię kosztowała 2 tys. zł, ale gaz
kosztuje połowę tego co benzyna.
20. Modna kuchnia jest droższa. Przypomnij sobie smaki dzieciństwa: naleśniki z
białym serem, pierogi, kurczaka i rosół. Latem jadaj młode ziemniaki z zsiadłym
mlekiem.
21. To zabrzmi jak herezja, ale: Czy naprawdę potrzebujesz komórki?
22. Kiedy na zakupach widzisz coś, czemu nie możesz się oprzeć, zadaj sobie
pytanie: Czy będę z tym szczęśliwsza?
23. Nie wydawaj więcej, niż zarabiasz.
24. Zbieraj punkty na stacjach benzynowych (moja znajoma zamieniła niedawno
swoje punkty na elektryczną wyciskarkę do owoców Philipsa).
25. Płać gotówką. Kiedy masz zapłacić kartą, wydajesz chętniej.
26. Nie kupuj jedzenia, kiedy jesteś głodna.
27. Nie pocieszaj się zakupami.
28. Wymyśl pięć sposobów na spędzenie sobotniego wieczoru bez wydania złotówki.
29. Jeśli raz w tygodniu robisz zakupy w supermarkecie, spróbuj przeżyć dzięki
nim dziesięć dni. Jeśli uda ci się to powtórzyć jeszcze dwa razy, zaoszczędzisz
tyle, ile przeciętnie wydajesz na jedne zakupy
30. Zrób listę swoich finansowych priorytetów i marzeń, np. wakacje w Meksyku,
nowe sandałki na lato. Ilekroć masz ochotę kupić coś, co nie jest ci niezbędne,
spójrz na swoją listę.
31. Wyznacz sobie dzienną stawkę wydatków i trzymaj się jej.
32. Sprawdź, co jeszcze możesz odliczyć od podatku.
33. Uważaj na promocje i okazje w second-handach. Nie kupuj czegoś tylko
dlatego, że jest tanie.
34. Listę zakupów sporządzaj na podstawie list składników niezbędnych do
planowanych posiłków. Staraj się kupować tyle, ile potrzebujesz do danej
potrawy.
35. Pamiętaj, że jedzenie na wagę jest tańsze od jedzenia zapakowanego przez
producenta (dotyczy to nawet ogórków konserwowych - te z dużej puszki są tańsze
od tych w słoikach).
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Zamiast "W głębi kontinuum"
Mała próbka, kilka cytatów z książki "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland (str.
38-45).
Cytat
"Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
Przedłużający się płacz
Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.
Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
- jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
- następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
uczucie dobrego samopoczucia)
- mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
- w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
zranienia się.
Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
(...)
Co się dzieje, gdy dziecko płacze
Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
urodzeniu) jest daleki od
równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
"sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
przygotować mięśnie do działania).
Powrót do
równowagi zależy od ciebie.
Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.
Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
chronicznego zmęczenia. (...)
Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu
równowagi; możesz
tego dokonać tylko ty."
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: przyczyny tzw. schizofrenii
przyczyny tzw. schizofrenii
PRZYCZYNY TZW. CHORÓB PSYCHICZNYCH
Przedstawiciele medycyny konwencjonalnej, mówiąc o przyczynach tzw. chorób
psychicznych twierdzą, że są one nieznane. Poszukują genu odpowiedzialnego za
ich powstawanie, mówią o dziedziczeniu skłonności. Nie znając przyczyn,
lekarze psychiatrzy skupiają się na usuwaniu, a właściwie tłumieniu objawów,
stosując terapie lekowe, których zadaniem jest blokujące oddziaływanie na
centralny system nerwowy. Pacjent zostaje nimi znieczulony w różnym stopniu,
zależnie od jego odporności i możliwości chemiczno - biologicznych organizmu,
a także od siły destrukcji jaka ma miejsce w konkretnym przypadku.
Nie będąc lekarzem, od ponad dziesięciu lat (jako terapeuta naturalny)
towarzyszę ludziom z diagnozami psychiatrycznymi, wspieram ich oraz pomagam w
powrocie do
równowagi i oburza
mnie fakt braku zrozumienia i nazwania istoty problemu przez świat medycyny.
W każdym z poznanych przeze mnie przypadków człowiek przechodził przez zbyt
stresujące dla niego sytuacje życiowe, z którymi nie potrafił sobie
samodzielnie dać rady lub przez długie okresy życia towarzyszył mu lęk,
bezradność i zwątpienie w możliwość poprawy. Za każdym razem ludziom brakowało
poczucia bezpieczeństwa, czuli się samotni, niekochani, nieakceptowani, gorsi,
słabsi i bezsilni wobec problemów ich życia. Przeżywali potężne wewnętrzne
konflikty, które
miały swoje uzasadnienie w ich rzeczywistości. Za każdym razem funkcjonowali w
roli ofiary.
Potrafiłam to rozpoznać, gdyż sama przechodziłam przez różne trudne sytuacje w
moim życiu. W moim przypadku otrzymałam jednak tak dużo miłości i wsparcia od
rodziny i przyjaciół, że mogłam się uporać z bólem i niezwykłymi
doświadczeniami, które przyniosły mi mądrość i
zrozumienie. Dziś wiem z całą pewnością, że otaczająca nas rzeczywistość pełna
jest zjawisk i energii, których zintegrowany na poziomie logicznego umysłu
człowiek nie jest w stanie dostrzec,
choć mają one wpływ i na jego życie, ponieważ dzieje się to na poziomie
nieuświadomionym. Kierujący się logicznym umysłem, lewopółkulowo –
zorientowani ludzie, nie korzystają z dostępu
do intuicyjnego odbioru rzeczywistości, dając pierwszeństwo umysłowi. Dekodują
tylko niewielką część otaczającego ich świata.
Co dzieje się z człowiekiem, który na poziomie swego logicznego umysłu nie
znajduje rozwiązania dla swojego kryzysu, a umysł podpowiada mu kontynuację
danej sytuacji lub jej nasilenie? Co robi człowiek, który czuje ból nie do
zniesienia...? Co robi człowiek, który pragnie miłości, bezpieczeństwa...? To
zależy od indywidualnego wyboru. Może, by poczuć ulgę zacznie pić albo
znajdzie chwilowe ukojenie w narkotykach, a może zwróci się w modlitwie do
Boga albo skonstruowany przez niego świat wewnętrznych przekonań rozpadnie
się, a do jego wnętrza zaczną mieć dostęp energie z niewidocznej dla
logicznego umysłu przestrzeni, przestrzeni astralnej, w której dominują
energie uczuć niechcianych, myślokształty istniejące jako oderwane twory
ludzi, energie osób zmarłych, które przywiązane emocjonalnie do spraw życia
ziemskiego nie odeszły do innych obszarów duchowych. Jeśli ma przyjaciela,
kogoś komu może zaufać i opowiedzieć o tym, co przeżywa, nie zostanie wyśmiany
i nazwany wariatem, ma szansę na
powrót do
równowagi. Jeśli nie, nie
rozumiejąc siebie, zdany jest na leki, znieczulacze i świadomość umysłowej
nieporadności.
Tak naprawdę zostaje sam z uczuciem bezradności wobec zjawisk, których nie
pojmuje, które dręczą go i przerażają.
W każdym z poznanych przeze mnie przypadków, a było ich wiele, brakowało
ludziom wiary w ich możliwości zmiany sytuacji, mieli bardzo niskie poczucie
własnej wartości, czuli, że dana sytuacja ich przerasta, nie rozumieli, co tak
naprawdę się z nimi dzieje.
Najważniejszym elementem w procesie powracania do
równowagi w każdym
przypadku, było zdanie sobie sprawy przez te osoby, że to co przeżywają, nie
jest chorobą mózgu! Jest wynikiem ich sposobu życia, poglądów o sobie i
otaczającym ich świecie, że są władni je zmieniać, zbudować nowego siebie i że
nie są w tej drodze sami. Przywrócone poczucie mocy i szacunek do siebie
potrafią czynić cuda, których nie przyniosą leki psychotropowe, utrzymujące w
stanie znieczulenia i stagnacji.
By zbudować zdrową, silną osobowość, trzeba jednak choć odrobinę woli,
determinacji i odwagi do przeżycia bólu i lęku, od którego chcemy uciec w
nieobecność. Przeżycia tych trudnych uczuć w obecności kogoś, komu ufamy....
przyjaciela, może terapeuty. Odwagi do ujawnienia siebie, swego świata
wewnętrznego. Jeśli brak nam wiary w siebie, ktoś, kto w nas wierzy, jest
nieocenionym
wsparciem. Ważne jest by się odważyć, zaufać!
Jestem głęboko przekonana, że każdy człowiek, którego mózg nie
został uszkodzony w drodze wypadku czy chemicznego zniszczenia lub innych
czynników powodujących nieodwracalne zmiany, może powrócić do
równowagi,
rozwiązać dręczące go konflikty i cieszyć się udanym życiem. Miałam to
szczęście, być pomocną kilku osobom i cieszyć
się ich nową
równowagą życia bez leków. Było to możliwe, gdyż otworzyły się
one na realność
powrotu do zdrowia i wprowadziły konieczne zmiany. Raduje mnie
także fakt, iż następni idą
ich śladem. Jest to powód, dla którego piszę te słowa w nadziei, że
przeczytają je inni, gotowi do wewnętrznej przemiany.
Chętnych do współpracy zapraszam serdecznie
Ela
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: 90 minut usypiania - jestem bezradna
Kilka cytatów z książki "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland (str. 38-45). Dla
tych, którzy uważają, że można dziecko zostawiać do wypłakania się.
"Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
Przedłużający się płacz
Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.
Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
- jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
- następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
uczucie dobrego samopoczucia)
- mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
- w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
zranienia się.
Co dzieje się z mózgu twojego dziecka?
Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
mu sie płąkać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
(...)
Co się dzieje, gdy dziecko płacze
Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
urodzeniu) jest daleki od
równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
"sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
przygotować mięśnie do działania).
Powrót do
równowagi zależy od ciebie.
Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.
Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
pocieszania i b raku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
chronicznego zmęczenia. (...)
Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu
równowagi; możesz
tego dokonać tylko ty."
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Jaki czas ryku dziecka jest dla Was dopuszczalny?
Nigdy nie pozwalałam płakać w sensie zostawiania aż padnie, nie uczyłam
samodzielnego zasypiania itp. ZAWSZE pocieszałam płaczące dziecko. Już to kiedyś
wklejałam, wkleję jeszcze raz:
Kilka cytatów z książki "Mądrzy rodzice" Margot Sunderland (str. 38-45). Dla
tych, którzy uważają, że można dziecko zostawiać do wypłakania się.
Cytat
"Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
Przedłużający się płacz
Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.
Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
- jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
- następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
uczucie dobrego samopoczucia)
- mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
- w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
zranienia się.
Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
(...)
Co się dzieje, gdy dziecko płacze
Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
urodzeniu) jest daleki od
równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
"sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
przygotować mięśnie do działania).
Powrót do
równowagi zależy od ciebie.
Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.
Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
chronicznego zmęczenia. (...)
Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu
równowagi; możesz
tego dokonać tylko ty.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Wypłakiwanie się dziecka- skutki ujemne- Uwaga!
To ja, po raz n-ty, wkleję cytat z książki "Mądrzy rodzice" nt wypłakiwania się:
Cytat
"Każdy atak paniki oznacza, że mózg dziecka jest zalewany przez substancje
chemiczne związane ze stresem. Substancje te jako takie nie są niebezpieczne,
lecz sytuacja wygląda inaczej, jeżeli pozwoli się im krążyć w mózgu przez długi
czas przy okazji przedłużającego się płaczu, gdy nikt nie traktuje paniki
dziecka poważnie i nie pociesza go. Dystansowanie się od cierpienia dziecka, bez
względu na to, co się pisze w podręcznikach dotyczących układania dziecka do
snu, albo co gorsza, reagowanie na płacz dziecka złością (choć czasem mielibyśmy
na to ochotę), nigdy nie jest właściwe.
Przedłużający się płacz
Wyjaśnijmy to na początku - to nie płacz jest przyczyną. Chodzi tu o
przedłużające się cierpienie i brak pocieszenia. Dlatego też nie opowiadam się
za pędzeniem do dziecka, gdy tylko jego dolna warga zacznie drżeć, albo po
krótkim, trwającym kilka minut wybuch płaczu w ramach protestu (spowodowanego na
przykład tym, że nie dostało ulubionej czekoladki). Przedłużający się płacz to
taki, w którym każdy wrażliwy rodzic (a w zasadzie każdy człowiek wrażliwy na
cierpienie innych) rozpozna rozpaczliwe wołanie o pomoc. Jest to rodzaj płaczu,
który trwa bardzo długo. Dziecko przestaje wreszcie płakać, gdy jest całkowicie
wyczerpane i zasypia lub gdy rozumie, że nie otrzyma pomocy.
Jeżeli pozwala się dziecku płakać w ten sposób zbyt często, może to wpłynąć na
system radzenia sobie ze stresem przez całe życie.
Istnieje wiele naukowych badań przeprowadzonych na całym świecie, w których
wykazano, w jaki sposób stres z wczesnych lat życia może powodować trwałe,
negatywne zmiany w mózgu dziecka - może wykształcić się nadreaktywny system
reagowania na stres, który będzie oddziaływał na człowieka przez całe życie.
Może to oznaczać, że percepcja świata i zdarzeń będzie nasycona poczuciem
zagrożenia i lęku, nawet w idealnie bezpiecznej sytuacji.
Jeżeli dziecko płacze samotnie w pokoju:
- jego mózg zalewają wysokie stężenia hormonów stresu
- następuje spadek poziomu opioidów (substancji chemicznych wzbudzających
uczucie dobrego samopoczucia)
- mózg i system reagowania na stres mogą stać się nadreaktywne
- w mózgu aktywowane są ścieżki bólu, podobnie jak w przypadku fizycznego
zranienia się.
Co dzieje się w mózgu twojego dziecka?
Żaden rodzic nigdy by nie pomyślał o pozostawieniu dziecka w pokoju pełnym
toksycznych oparów, które mogłyby uszkodzić jego mózg. A mimo to wielu rodziców
zostawia dziecko w stanie przedłużającego się cierpienia i nie pociesza go, nie
wiedząc o tym, że jego mózg zalewają toksyczne, zagrażające mu hormony stresu.
Wcześniejsze pokolenia rodziców pozwalały dziecku płakać, by "ćwiczyło płuca" i
nie miały pojęcia, jak bardzo podatny na działanie stresu jest jego mózg. U
płaczącego dziecka nadnercza wydzielają hormon stresu zwany kortyzolem. Jeżeli
dziecko jest uspokajane i pocieszane, poziom kortyzolu spada, lecz gdy pozwala
mu sie płakać, wysoki poziom sie utrzymuje. Jest to potencjalnie niebezpieczna
sytuacja, gdyż ilość kortyzolu może osiągnąć toksyczny poziom i uszkodzić
kluczowe struktury oraz systemy rozwijającego się mózgu. Kortyzol jest wolno
działającą substancją, której stężenie może utrzymywać się przez wiele godzin, a
u osób dotkniętych depresją - nawet wiele tygodni.
(...)
Co się dzieje, gdy dziecko płacze
Gdy dziecko płacze intensywnie i rozpaczliwie, jego układ jego układ pobudzenia
organizmu, czyli autonomiczny układ nerwowy (który nadal rozwija się po
urodzeniu) jest daleki od
równowagi. W chwili cierpienia układ pobudzenia (zwany
"sympatycznym") jest nadaktywny, a układ "przywspółczulny" ("parasympatyczny",
związany ze spokojem i koncentracją) dezaktywowany. To oznacza, że ciało dziecka
jest gotowe do działania, reakcji "uciekaj albo walcz", bowiem do krwi jest
uwalniany wysoki poziom adrenaliny. Przyspieszeniu ulega akcja serca; zwiększa
się ciśnienie krwi i potliwość; napinają się mięśnie; oddech jest szybszy i
maleje apetyt (układ trawienny oszczędza krew i energię, by można było
przygotować mięśnie do działania).
Powrót do
równowagi zależy od ciebie.
Pocieszanie dziecka pobudza nerw błędny, który należy do "spokojnej i
zrelaksowanej" parasympatycznej części autonomicznego układu nerwowego. Im
zywiej reagujesz na dziecko, tym lepiej regulujesz jego układ pobudzenia
organizmu i tym trwalszy będzie twój wpływ.
Niebezpieczeństwa nadmiernego pobudzenia
Gdy uspokajasz cierpiące dziecko, regulujesz funkcjonowanie jego autonomicznego
układu nerwowego. Badania pokazują, że w przypadku niezaspokojonej potrzeby
pocieszania i braku reakcji emocjonalnej, układ ten może z czasem być
przygotowany do stanu nadmiernej pobudliwości organizmu. To może sprawiać, że
życie staje się stresujące i wyczerpujące. Może to prowadzić do wszelkiego
rodzaju fizycznych dolegliwości w późniejszym życiu: przykładowo problemów z
oddychaniem (np. astma), chorób serca, zaburzeń łaknienia i trawienia, problemów
ze snem, wysokiego ciśnienia krwi, ataków paniki, napięcia mięśni, bólów głowy i
chronicznego zmęczenia. (...)
Wielu rodziców, nie wie o tym, że układ pobudzenia organizmu u dziecka rozwija
się nadal po urodzeniu i że jest wyjątkowo wrażliwy na stresujące wydarzenia,
takie jak płacz w samotności. Zatem zostawianie dziecka, by "się uspokoiło",
może mieć długotrwały, niekorzystny wpływ na jego ciało i mózg. Dziecko nie
potrafi przywrócić autonomicznego układu nerwowego do stanu
równowagi; możesz
tego dokonać tylko ty.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl
Strona
3 z
3 • Wyszukano 170 wyników •
1,
2,
3