Linki
menu      potrzebuję umowy kupna-sprzedaży
menu      potrzebna Praca na komputerze
menu      Potrzeby emocjonalne dzieci
menu      Potrzeby psychiczne dziecka
menu      potrzeby rozwojowe dziecka
menu      potrzeba fizjologiczna
menu      Potrzebne programy
menu      potrzebny prawnik
menu      potrzebny przewoźnik
menu      potrzebuje kasy
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nataliaswit.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: potrzeba bezpieczeństwa





    Temat: Czerwiec 2004 - część V
    cześć
    Dziś chyba pobiłam rekord w Prokocimiu: trzy poradnie zaliczyłam w dwie godziny!
    wszystko miałam zaplanowane z zegarkiem w ręce a i lekarze jakoś się sprężali
    jak słyszeli że mam jeszcze iść tu i tam.

    Badania słuchu super. Właściwie to innych się nie spodziewałam bo Madzia na
    dźwięki reaguje bardzo dobrze. Zapytałam lekarza co z tym gaworzeniem a on mi
    powiedział "za dużo pani wymaga od niej! Jest pani znerwicowana po tych
    przejściach!" To samo potem powiedziała pielęgniarka badająca Madzie. Pewnie
    mają racje

    Rehabilitacja też przebiega pomyślnie. Teraz mamy miesiąc przerwy raz dlatego
    że nie ma naszej rehabilitantki a dwa żeby dać Madzi szanse na samodzielny
    rozwój. W tym momencie Madzia że tak powiem wyprowadzona jest na prostą jeśli
    chodzi o rozwój ruchowy. W czerwcu jeszcze dwa razy na ćwiczenia i potem do
    września nic. We wrześniu pójdziemy na kontrol i ocenę rozwoju przy okazji
    roczku.

    A teraz jak Szymon wstanie to jadę z nim po sandały. Zarówno nasza
    rehabilitantka jak i lekarka mówią że dziecko przy takich koślawych stopach jak
    u Szymka nie musi mieć butów za kostkę ale but musi mieć zapiętek baaardzo
    twardy, mocno trzymający. może uda mi się coś kupić.

    Marta, to że dzieci podczas czytania bajek zadają w okreslonych miejscach tej
    bajki pytania i ciągle te same i domagają się tej samej odpowiedzi (ja jak
    zmienie kolejność słów w odpowiedzi to Szymek już mnie poprawia!) to nic innego
    jak potrzeba bezpieczeństwa i świadomości że wszystko jest "na swoim miejscu".
    Tak gdzieś czytałam w mądrej książce
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wielkie uzależnienie od mamy - 2 latka i 4 mies!!!
    Pomińmy frazesy. Wiadomo, dzieci się wychowuje, stawia granice itd. itp.

    Skupmy się na tym: dziecko potrzebuje fizycznej obecności matki w pewnych trudnych dla niego sytuacjach (jest zmęczone, senne, czuje się źle). Dodatkowo sama napisałaś, że ta potrzeba jednej osoby i "przyklejenie" do niej jest naturalne dla pewnego wieku dziecka (zwykle są to tzw. okresy nierównowagi). W dodatku wyrasta z tego.
    Skąd więc obawa przed nieodseparowaniem dziecka? Czy to nasze zadanie jako rodziców? Nie. Taka sepracja jest wkodowana w rozwój dziecka (jej przejawem są np. okresy "buntów"), a naszym zadaniem jest nie PRZESZKADZAĆ. I tyle. Komunikujemy się z dzieckiem. I ono informuje nas o swoich potrzebach. Jakoś tak łatwiej nam zrozumieć fizyczne potrzeby: np. głód. Jasne, trzeba nakarmić Ale z potrzebą bliskości już nieco gorzej. Zaczynamy się obawiać, czy dziecko nami nie rządzi

    A to nie tak. Wystarczy obserwować, przyjąć, że potrzeba bezpieczeństwa jest również ważna w tym wieku (sama to napisałaś ) i troszkę dziecku pomóc. Tyle i aż tyle. Delikatnie "popchnąć palcem", gdy dziecko jest gotowe na odsperowanie. Jak godzinę ryczy i histeryzuje, to nie jest gotowe.

    Jeśli jakaś matka NIE MOŻE zapewnić swojej obecności dziecku w tym wieku, to nie może. Trudno. Ale to wcale nie znaczy, że zezwolenie dziecku na przyklejenie do nas w wieku 2,5 lat czymkolwiek grozi. Wręcz przeciwnie.

    Macierzyństwo nauczyło mnie, że w życiu dziecka wiele da się przeprowadzić bez rozpaczy i histerii.
    Podchowałam już dwójkę dzieci. Wyszły z okresu "przyklenia". Nie muszę ich usypiać, a z kolegami i koleżankami bawią się zdecydowanie lepiej niż ze mną Nie odklejałam ich na siłę. Pokazywałam, że mogą na mnie liczyć i nie zamykam przed nimi drzwi w domu.

    Ale jak pisałam - starsza córa to był wyjątkowy przylepiec. Przez pewnien czas próbowałam ją odseparować "na siłę". Efekt nie był najlepszy. Dopiero gdy machnęłam ręką i zdałam się na "naturę" moja córa odzyskała skrzydła i wyleciała z domu (trochę to oczywiście trwało).

    Jeśli akceptujemy fakt, że dziecko wie, kiedy nasyci swój głód i dajemu mu jeść do woli, dlaczego boimy się nasycić je swoją bliskością?

    Pozdrawiam
    Jola Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Niu kar

    tata, a "K.M.C." <kmc3@NIE_NIE_NIEpoczta.gazeta.pl powiedzial/a:
    jeesli jezdzisz duzo bierz bez wachania minimum sredni samochod w
    najlepszej
    klasie na aka Cie stac, silnik minmum 2 litry, ew, diesel. Gaz drozeje,
    czerwone nie. Corlolle polecam sprzedalismy taka 2000 rok kilka mieiecy
    temu
    z przebiegiem 150 tys....... ale byla po wymianie pierscieni,
    uszczelniaczy
    i glownej naprawie skrzyni biegow :-O

    corolla, musze przyznac jest poki co moim faworytem numero uno... palic
    nisko to ona zapewne nie bedzie, aczkolwiek znosnie - w dyszce po
    miescie powinienem sie zmiescic, moze nawet nizej... pakowna w sumie tez
    jest - dla dwoch osob na wakacje bedzie miejsca swiat i ludzie :]

    przy normalnej jezdzie 1,4 VVTI trasa 5,5 miasto 7,5, ale uwaga trafil
    kiedys do nas egzemplarz ktory potrafil na trasie zjarac 8l.
    D4D 2,0l co ciekawe miasto nawet 9 a trasa ok 6.5 oczywiscie rowniez przy
    normalnej jezdzie

    a te wymiany wszystkie czemu byly? spapralo sie? czy profilaktycznie?
    nie... w ramach gwarancji, mowisz, wiec musialo sie spaprac... felerny
    egzemplarz, czy wiesc o nizszej niz srednia awaryjnosci toyot to mit?


    coz toyota od dawna jest juz made in anglia i same serwisy twierdza ze to
    nie to. W przypadku remontu silnika (wzial 2 l oleju przez 5 tys km)
    wytlumaczono mi ze to wina tego ze kiedys toyota stosowala oleje castrola
    ktore wchodzily w jakas tam reakcje ze pierscienie sie zapiekaly - TOTALNA
    bzdura!

    a, no i zastanawiam sie, czy brac 1,4VVt czy d4d?


    d4d znam tylko przez jakies 30 tys km, jest zdecydowanie dynamiczniejszy na
    trasie z racji momentu, ale jest to tez klekot co dziwi bo silnik
    konstrukcyjnie bardzo mlody, wyciszenie srodka tez pozostawia sporo do
    zyczenie, ale benzyna teznie jest cicha. wkrotce bede mogl sie podzielic
    wrazeniami z corolli 1,5D, tylko niech do nas przyplynie do domu.

    gaz sredno mnie jara - idzie toto ciagle w gore, dochodzi eksploatacja i
    wymiany tych wszystkich filtrow, pierdol, wyzsze przeglady... nieee!


    zgadzam sie haz jest fajny ale do zapalniczek a i tak te najlepsze sa na
    benzyne ;-)

    pytanko: co sadzisz o focusie - jako takim i w porownaniu do corolli?


    ZDECDYDOWANIE corolla. Focus jest wyjatkowo upierdliwy w serwisie. zarowki
    nawet sam nie wymienisz, nie wspominajac o tym ze regulacja zaworow kosztuje
    tylko 1200 zl. Diesle w focusie sa zbyt wrazliwe na jakosc paliwa. Benzyna
    pali nie malo a tylko niektore z nich mozna gazowac, zalezy to od numeru
    silnika, w innym wypadku co rok ustawiasz zawory za cene powyzej.

    rowniez Volvo, na holendersko japonsko szwedzkiej V40 w dieslu nakrecilm
    300
    tys, jezdzi u Pana innego dalej.

    tez o tym myslalem... ale nie przegladalem jeszcze specyfikacji... boje
    sie wysokiego spalania...


    u normalnych ludzi w dieslu pal to 5,5 na trasie ok 7 w miescie, u mnie
    palilo max 8,5 w trasie - pedal ciagle w podlodze i mmo to do konca na
    syntetyku. Benzyna zas tylko 1,8 i powyzej w zadnym wypadku okazyjne 1,6 bo
    pali jak smok i stoi w miejscu. najlepszym silnikiem w tym aucie byly diesle
    i 2,0 T4 lub T5

    Ew moja E36 2,5TDS kombi

    za duzy silnik i gabaryty... w ogole jakos uciekam od wiekszych aut...
    znajomy z pracy ma do sprzedania sprowadzone niedawno mondeo
    (zapomnialem ktory rocznik) z full opcja, duzym silnikiem, za 35K ale w
    ogole mnie to nie bawi...


    stereotypy, E36 jest mniejsze od corolli! co do silnika sie zgadzam ale ja
    poruszam sie glownie po trasach robiac po 80 tys rocznie, duzy silnik jest
    dla mnie potrzeba bezpieczenstwa a nie zabawy. Bawie sie pod stadionem jak
    spadnie snieg ale do tego wystarczylaby mnie 316i .

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co ten Linux moze?? Bo Windowsy to potrafia...
    emediapolbox <eme@polbox.comw wiadomości do grup dyskusyjnych
    napisał:8i8b0l$76@flis.man.torun.pl...

    no, skoro zrobiles nowy subject, to chyba sie zlamie, bo tamto eot sie nie
    liczy... =}


    Nie chodzi tu pewnie o jakosc z punktu widzenia prostego uzytkownika, bo
    to
    kwestia przyzwyczajenia, ale przydatnosc dla przedsiebiorstwa, bo tu sa
    duze
    pieniadze i potrzeba bezpieczenstwa oraz szans rozwoju.

    Przykladowo zalozmy, ze mam jakis wplyw na wybor systemu operacyjnego dla
    przedsiebiorstwa z pierwszej setki. Ale o ile pakiet biurowy to moze dla
    niego mam, to z aplikacjami "specjalistycznymi" (nie chce sie rozwodzic
    jakimi) bede mial klopot.


    zeby znowu dyskusja nie zeszla za nisko to nie bede sie czepial sformulowan,
    ok?

    ale i tak moja odpowiedz na to nic nowego nie wniesie -- czesc powiedziales
    sam, czesc powiedzieli inni grupowicze: masz racje, ze klopot. te
    specjalistyczne aplikacje jednak zawsze powstaja pod klucz i nazywaja sie
    _wdrozenie_ ( =} ). rozumiem jednak, ze chodzi ci o to, ze miedzy systemem i
    jego poteznymi narzedziami a wdrozeniem jest miejsce na pewne
    zestandaryzowane -- hm... jak to nazwac? -- srodowisko integrujace uslugi
    (czyli powyzej poziomu skryptow i protokolow -- model iso/osi ma ogolny
    sens, nie musi konczyc sie na sesji/aplikacji).

    no i szkoda, ze czegos takiego nie ma (a przynajmniej ja nie znam), ale to
    kwestia popularnosci systemu. albo jakas firma zrobi (na pewno juz cos
    podobnego ktos sobie pod jakies unices skrobie, tylko nie rozdaje swiatu),
    albo ktos nie wytrzyma i sam zacznie.

    jesli mozesz i chcesz (tu sie calkiem zgadzam z kloczkiem) -- to zacznij po
    prostu to robic. zbierz grupe ludzi, opracuj najpierw jakies wstepne
    zalozenia, harmonogram rzeczy do zrobienia (kolejnosc, priorytety).
    zauwaz, ze wbrew pozorom twoje podejscie jest calkiem zdrowe: wiele
    projektow, o ktorych czytalem (a mnie bardzo interesuja wywiady z roznymi
    ludzmi ze spolecznosci), powstalo po prostu z frustracji, ze 'cholera,
    dlaczego tego jeszcze nie ma?!', albo ze cos jest kiepskie i wymaga
    dopieszczenia (vide: 'apache'='_a patchy_ web server'... =} ).


    Ja znam, ale to w wiekszosci chodzi pod Windowsami i dlatego mi sie nie
    podoba. Boje sie, ze poprostu sie w ktoryms momencie wylozy. Ale czy ja
    mam
    alternatywe w Linuxie? I stad moje zapytanie


    powiem przewrotnie: masz! masz w garsci wszystkie narzedzia (solidnie
    podukomentowane i standardowe), jestes zmotywowany, to _do dziela_!

    kazdy tu robi dla siebie -- jedyna roznica, ze przy okazji sie dzieli z
    innymi, bo to nic nie kosztuje, a pozwala skorzystac z cudzych zasobow
    czasu/wiedzy/checi. wez czysta kartke i sprawdz z jednej strony plusy, z
    drugiej minusy (zasoby, korzysci, niecierpliwosc, perspektywy itp.) -- i sam
    decyduj. jesli twoj projekt powstanie lub dolaczysz do jakiejs grupy, ktora
    juz cos podobnego wydumala (nie chcac pisac kolejnego cd--playera czy
    klienta poczty pod kolejna biblioteke =} ), to gratulacje. jesli nie -- to
    mozesz czekac, az ktos zobaczy te nisze i zrobi.

    tak ja to widze przynajmniej.
    a od kiedy tak mysle, moje tendencje do narzekania znacznie zmalaly -- nikt
    mi nie broni nauczyc sie biegle programowac w c/javie/lisp--ie/shell'u,
    zbudowac pakiet do fajnej aplikacji, sprawdzic swoje umiejetnosci
    gromadzenia ludzi do projektu, zarzadzania praca takiego zespolu itp. itd.
    na wszystko jednak nie ma czasu, wiec musze wybierac.

    ale wybor _to wlasnie jest alternatywa_.. =}


    Pozdrawiam


    tez pozdrawiam! i zaraz przeplucze gardlo, bo sie nagadalem w tematach
    zasadniczych... =}

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: ROZIAZAC WOJSKO POLSKI E C.D.


    ----- Original Message -----
    From: <bige@poczta.onet.pl
    To: <pl-misc-milita@newsgate.pl
    Sent: Friday, February 09, 2001 9:44 PM
    Subject: ROZIAZAC WOJSKO POLSKI E C.D.

    Ludzie czy wy naprawde wierzycie, ze ten wielki stary okret Kazimierz
    Pulaski
    choc w 1% zwiekszyl bezpieczenstwo naszego kraju?

    Albo, czy zakup kilkunastu mysliwcow zapewni nam bezpieczenstwo?

    Bzdury!!!!!!!

    Jest przejaw marnotrawienia srodkow publicznych!!!!!

    Czy na pewno jest nam potrzebny samolot transportowey. Jak NATO chce sie
    wozic
    droga powietrzna to nich sobie taki samolot kupuja


    Po pierwsze NATO to my, a po drugie takie samoloty mogą byc uzyteczne w
    akcjach humanitarnych a co dla nas samych wazniejsze podczas klesk
    zywiolowych np. powodzi.W wypadku klesk zywiolowych zawsze mozna bylo liczyc
    na nasze wojsko, ktore na tym, swoja droga, tracilo finansowo.


    Polska jest tak biednym krajem, ze nie stac ja na wydawanie na
    duperele!!!!

    Zadna sztuka zrobic z ludzi mieso armatnie jak podczas I Wojny swiatowej.

    Jesli chodzi o potrzeby spoleczne, to WP powinno byc na szarym koncu. Nikt
    nie
    bedzie utrzymywal czego, co nie spelnia zadan. Czyms takim jest WP.


    Co to znaczy nie spelnia? Z tego czego mnie uczono to jedna z podstawowych
    potrzeb kazadego czlowieka jest potrzeba bezpieczenstwa, a armia jest jednym
    z podstawowych, jak nie podstawowym czynnikiem odstraszania potencjalnego
    przeciwnika.


    Czolg t-72 jest tylko kupa zlomu, oczym moglismy sie przekonac podczas
    Pustnnej
    Burzy. Wysylanie ludzi w czyms takim na wojne jest zbrodnia.


    Co sie tyczy Pustynnej Burzy, i kleski wojsk irackich, to przyczyne trzeba
    upatrywac raczej w obezwladnieniu (znacznym zniszczeniu) irackich systemow
    dowodzenia, lacznosci, rozpoznania.


    A tych 22 migow 29 to obroni nasze niebo. Bzdura!!!!!


    Po to trzeba kupic te "zbedne" mysliwce.


    A co zrobic zeby ten stan zmienic??

    Wydawac wiecej pieniedzy, tzn zabrac sluzbie zdrowia, szkolnictwu, opiece
    spolecznej itd.


    Podstawowe prawo ekonomii mowi, ze bez nakladow nie ma zyskow.


    Polska coraz bardziej zaczyna przypominac kraje Ameryki Lacinskiej, gdzie
    biedne spoleczenstwa utrzymuja calkiem niezle uzbrojone armie. Ale czy o
    to nam
    chodzi. Czy naprawde nie ma w Polsce wazniejszych potrzeb????


    Dziwna sprzecznosc, niekonsekwencja w wypowiedzi - z jednej strony: "stary
    okret Kazimierz Pulaski
    ", "Czolg t-72 jest tylko kupa zlomu" - z drugiej "calkiem niezle uzbrojone
    armie".


    W ciagu ostatnich lat w Polsce zdecydowanie zwiekszono wydatki na obrone.
    Z
    niecalych 2 mld usd do prawie 3 mld usd. Jakim kosztem???
    Ilu ludzi cierpi przez to , ze musi utrzymywac te bade darmozjadow.

    Jeszcze raz powtarzam sa wazniejsze potrzeby niz Wojsko Polskie i dlatego
    nalezy te bande rozpedzic!!!!


    A na koniec -  takie osobiste wycieczki, w rodzaju: "bade darmozjadow", to
    mozna sobie darowac.

    Reasumujac:
    Duzo emocji, malo konkretow.

    Zbyszek




    --
    Archiwum grupy http://niusy.onet.pl/pl.misc.militaria

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co moze zatrzymac wojujacy islam?
    Muslim,
    Wiem, że na tym Forum mnie za to błotem obrzucą, bo wielu się nie chciało uczyć
    języków obcych, ale może przejdziemy na angielski? Mam poważne trudności ze
    zrozumieniem Twojej polszczyzny. Albo mniej się entuzjazmuj tym, co piszesz, to
    Ci będzie szło lepiej.
    Nie zmienia to faktu, że podziwiam, jak władasz językiem polskim (zakładam, że na
    codzień nie masz okazji mówić po polsku). Oczywiście Arabka imponuje mi jeszcze
    więcej, bo gdybym nie wiedział, nigdy bym jej nie wziął za nie-Polkę. Potwierdza
    to moją opinię, że ludzie Afryki i Bliskiego Wschodu biją nas na głowę, jeżeli
    chodzi o zdolności językowe.

    Co do mojego podejścia do historii ME. Pamiętam cały czas, że od X do XVI wieku
    Imperium Islamskie biło na głowę tzw. Europę, jeżeli chodzi o naukę i kulturę.
    Militarnie też.
    Tak się składa, że obecnie jest trochę na odwrót.
    Islam jest i religią i prawodawstwem i konstytucją. Można dopisywać dalej, sam
    wiesz. I w Arabii VI wieku n.e. to była postępowa idea. Do dziś uważam, że
    czarczaf na twarzy kobiety jest jej najlepszą obroną, gdzy sama idzie po suku.
    sam wiesz, jacy są męszczyźni na ME wobec samotnych kobiet. Znam dziewczyny z
    Europy mieszkające w Kairze, które zakrywają twarz, gdzy idą same po mieście i
    nie chcą być zaczepiane.
    Problem w tym, że wasza Religia nie dała się zreformować i dostosować do zmian
    technologicznych na tym świecie, a te w ciągu ostatnich 200 lat posuwają się
    bardzo szybko. Chrzescijaństwo w Europie jest powoli marginalizowane przez życie
    świeckie. I dzięki temu, że nie widać w nim skłonności do walki zbrojnej czy
    terroryzmu państwa świeckie jakoś z nim współżyją. W sytuacji przeciwnej mamy
    Irlandię Północną, miejsce w którym nie bardzo przyjemnie się zyje.
    W państwach islamskich fundamentaliści religijni próbują siłą utrzymać lub zdobyć
    władzę. Dopóki to się dzieje wewnątrz świata islamskiego (Iran, Sudan, Algieria) -
    Zachód wyraża swoje zaniepokojenie i na tym koniec. Czasami pomoże finansowo
    jakiemuś "postępowemu" rządowi islamskiemu.
    Ale po 11 września 2001 to jest wojna światowa. I od razu - wojna totalna, bo
    zaatakowano cele cywilne bez wypowiedzenia.
    Płacimy podatki, każdy uważa, że za wysokie na to, żeby mieć spokój i
    bezpieczeństwo. Wobec ich ewidentnego zagrożenia, społeczeństwa Zachodu będą się
    kategorycznie domagać akcji, która przywróci bezpieczeństwo. Jest taki model
    hierarchizacji potrzeb czałowieka: potrzeba bezpieczeństwa jest znacznie wyżej
    niż potrzeba komforu psychicznego (tzn. braku kaca moralnego po zagładzie iluś
    tam ludzi, zwłaszcza jeżeli ci ludzie byli relanym zagrożeniem).

    Mnie jest ME bardzo szkoda, bo dobrze życzę wszystkim ludziom tam (mieszkańcom
    Izraela bez względu na religię też, żeby była jasność). Ta część świata dość się
    już nacierpiała z powodu wojen. Ma szanse właśnie dziś, gdy wciąż ma jeszcze ropę
    i gaz, gdy jest atrakcją turystyczną, gdy posiada dużo calkiem wykwalifikowanej i
    pracowietej siły roboczej (Egipt i nie tylko), której w Eurpoie zaraz zabraknie
    przy naszym ujemnym przyroście naturalnym. I właśnie teraz Arabowie i Żydzi
    marnują tę szansę, dla mnie, agnostyka - zupełnie z niezrozumiałych przyczyn.
    A agnostykiem zostałem po zobaczeniu, jak religia dzieli ludzi w Asjut w Egipcie
    i w Chartumie w Sudanie.

    Z poważaniem i najlepszymi życzeniami z okazji zbliżającego się Hajju.
    Oby Allah pozwolił Ci dojechać do Mekki i wrócić w pokoju i dobrym zdrowiu,
    jak nie w tym roku, to w następnym,
    Salaamu Wa-aleikum!

    Chaladia Bolandi.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Jeszcze o Szarganiu swietosci
    Jeszcze o Szarganiu swietosci
    W Polsce pierwszych lat XXI wieku wiarę w Boga, a tym samym udział w sferze
    sacrum, deklaruje ponad 90 proc. społeczeństwa. Jednocześnie blisko połowa
    Polaków uważa, że wolności jest w naszym kraju za dużo, a tylko 6 proc.
    uznaje ją za najważniejszą dla siebie wartość. Wśród rozlicznych przyczyn
    tego stanu rzeczy rolę szczególną odgrywa przesycenie życia prywatnego i
    publicznego w Polsce treściami religijnymi i nadobecność "sacrum", tak w
    sferze symboli, jak i osobliwych doświadczeń osobistych. Religia znosi
    potrzebę i prawo do wolności, radykalnie zawężając obszar dozwolonej
    tolerancji, ale także wprost, w sensie czysto politycznym. W Polsce głoszone
    przez jej adwokatów potępienie wolności okazuje się szczególnie skuteczne
    między innymi dlatego, że dominacja religii i rozpowszechniona do rozmiarów
    epidemii skłonność do zapadania w stan uniesienia religijnego nie napotyka tu
    na niemal żaden opór ze strony intelektualistów, którzy udzielają religii
    entuzjastycznego poparcia, sprzeniewierzając się tym samym swojej misji
    krzewienia myśli krytycznej i racjonalistycznych postaw. Polscy
    intelektualiści - a wśród nich niektórzy autorzy "Bez dogmatu"4 - nie tylko
    głoszą fałszywą naukę o uniwersalnej potrzebie świętości, ale wręcz nakazują
    wobec niej szacunek, choć nie jest jasne czym miałaby ona na ów szacunek
    zasługiwać. Prawda tymczasem jest taka, że potrzeba świętości po prostu nie
    istnieje. Istnieje potrzeba bezpieczeństwa i poczucia własnej wartości,
    istnieją potrzeby emocjonalne i estetyczne. Jednak w świecie, w którym
    potrzeby te nie mogą być zaspokojone, gdzie myśl krytyczną wyparła "retoryka
    świętości", ulegają one deformacji i przekształcają się w pretendujące do ich
    miana mechanizmy obronne, takie jak dążenie do władzy, skłonność do ucieczki
    od rzeczywistości i wreszcie pragnienie stopienia się z istotą lub "siłą
    wyższą", która łudzi nas nadzieją absolutnego szczęścia. Czyż nie warto za
    nie zapłacić rezygnacją z wolności, która wszak nie obiecuje niczego, poza
    prawem do bycia sobą i możliwością samorealizacji? Bo czym właściwie jest
    samorealizacja? Po cóż Polak - zdefiniowany przecież i uświęcony przez samą
    przynależność do religii i narodu - miałby "być sobą"? Tego nie wiemy. Ludzie
    pozostający w stanie religijnego zamroczenia nie prowadzą rozważań na temat
    zalet wolności. O jej dobrych stronach muszą milczeć także ci, którzy
    wprawdzie sami trzymają się z dala od tego, co święte, jednak domagają się
    dla "sacrum" respektu. Powołują się przy tym na szacunek należny każdemu
    człowiekowi, wierzącemu i niewierzącemu. Jednak szacunek dla drugiego
    człowieka nie polega na bezkrytycznym uznaniu wszystkiego, co ów człowiek
    mówi, myśli lub czyni. Postępując tak, zaprzeczamy jego wolności i
    odpowiedzialności, odmawiamy także uznania jego dzielności i zdolności do
    obrony tego, co dla niego ważne. Uchylamy się ponadto od przyjęcia
    współodpowiedzialności za los wszystkich, którym te myśli lub czyny mogą
    przynieść szkodę. Czy tak naprawdę nie czynimy tego z obojętności, dla
    świętego spokoju?
    .
    Przytoczony powyzej fragment artykulu Andrzeja Dominczaka o sferze sacrum
    oraz wolnosci wart jest przynajmniej przeczytania. Chetnych zapraszam
    oczywiscie do dyskusji - a autor pozostawia kilka kwestii otwartych. Oto link
    do calosci, gdyz samym powyzszym fragmentem spragnionych rozsadnej mysli z
    cala pewnoscia nie napoje. Zycze milej lektury.
    .

    www.medianet.pl/~kip/dominiczak55.htm


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Przyganial Rydzyk Izraelowi., czyli zawisc i rasi
    Przyganial Rydzyk Izraelowi., czyli zawisc i rasi

    A czy Polska to nie kosztem bogatszych czlonkow, w tym USA, stala sie
    bezpieczniejsza? A czy potrzeba bezpieczenstwa to ZLO? Czy bezpieczny Izrael
    szkodzi RYDZYKOWI osobiscie? Bo na pewno nie szkodzi POLSCE. Czy ten faszysta
    bedzie w nieskonczonosc tolerowany w Polsce?


    Światowy Kongres Żydów chce wprowadzić Izrael do NATO
    Bezpieczniej na cudzy koszt
    Światowy Kongres Żydów zamierza zwrócić się do NATO z prośbą o udzielenie
    Izraelowi statusu członka stowarzyszonego przy Pakcie Północnoatlantyckim.
    Jak poinformował izraelski dziennik "Haaretz", oficjalnie liderzy żydowscy
    mają zwrócić się z tą propozycją w tym tygodniu, kiedy w Brukseli spotkają
    się przedstawiciele wspólnot żydowskich ze "stu krajów świata".

    Zdaniem przewodniczącego Kongresu Israela Singera, wstąpienie do NATO da
    Żydom "gwarancję bezpieczeństwa". W jego opinii, udział Izraela w sojuszu
    stałby się panaceum na fatalną reputację tego kraju na arenie
    międzynarodowej. - W takiej sytuacji wszystkie pokojowe wysiłki Izraela będą
    rozpatrywane bardziej uważnie, a cały świat arabski spojrzy na nas innymi
    oczyma - kalkuluje Singer. Przywódca żydowskiej diaspory przekonuje,
    że "przyłączenie Izraela do NATO stanie się ogniwem łączącym narody Europy i
    Bliskiego Wschodu".
    Oficjalny przedstawiciel NATO już oświadczył, że Pakt Północnoatlantycki nie
    rozpatruje możliwości przedłożenia Izraelowi nowego statusu w ramach NATO.
    Obecnie państwo żydowskie musi się więc zadowolić uczestnictwem w tzw.
    Śródziemnomorskim Dialogu z NATO wespół z Algierią, Egiptem, Jordanią,
    Mauretanią, Marokiem i Tunezją.
    Próby zrzucenia balastu okupacyjnej polityki Izraela na barki Europejczyków
    nie są wśród Żydów niczym nowym. W przeszłości żydowska dyplomacja
    bezskutecznie podejmowała próby przyłączenia swojego państwa do Unii
    Europejskiej. Jednak to właśnie w Europie Izrael ma najgorszą opinię.
    Z sondażu opublikowanego na początku stycznia przez brytyjską
    gazetę "Telegraph" wynika, że Brytyjczycy uważają Izrael za jedno z
    najgorszych państw na globie. Państwo żydowskie zajęło pierwsze miejsce
    wśród "najbardziej nielubianych krajów na świecie" (37 proc. głosów), zaś
    jego mieszkańcy zajęli drugie miejsce (po Francuzach) jako "najbardziej
    niesympatyczni ludzie" (15 proc.). Aż 23 proc. czytelników gazety "Telegraph"
    uznało Izrael za "najbardziej szkaradny kraj" na świecie. Podobnie jest w
    innych państwach Europy Zachodniej.
    Złą opinię o Izraelu wśród Europejczyków kształtuje uprawiany przez Izrael
    terroryzm państwowy wymierzony przeciwko palestyńskiej ludności cywilnej,
    budowa muru oddzielającego żydowskich osadników od Arabów, którym odebrali
    ich ziemie, i coraz nachalniej demonstrowana kuratela USA wobec państwa
    żydowskiego.
    Waldemar Moszkowski

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Proces o obrazę katolików
    Proces o obrazę katolików przez Roberta Biedronia
    W swojej kszazce "Fascism Anyone?",autor Laurence Britt rozroznia 14 roznych cech charakterystycznych dla rezimow faszystowskich.
    Dochodzi do nich przez porownanie Hitlera,Franco,Mussoliniego,Suharto i Pinocheta.
    Cechami tymi sa:


    1. Silny i nieustepliwy nacjonalizm.

    Rezimy faszystkowskie maja sklonnosci do ciaglego uzywania patriotycznych sloganow,symboli,motto,piosenek i podobnego parafrazowania.
    Kolorowe flagi widoczne wszedzie,tak w miejscach publicznych jak i strojach,na koszulkach itp.


    2. Pogarda dla uznania Praw Czlowieka.

    Ze strachu przed wrogami i potrzeba bezpieczenstwa,perswaduje sie ludnosci w rezimach faszystkowskich ze, w pewnych wypadkach prawa czlowieka mozna ignorowac ze wzgledu na "potrzebe". Ludzie sklonni sa do zaakceptowania marginalizacji, a nawet demonizacji nielubianych grup.

    3. Identyfikacja wrogow/kozlow ofiarnych jako Element Laczacy.

    Ludzi podnieca sie do stanu zjednoczenia w patriotycznym szalenstwie potrzeby eliminacji rozpoznanego wspolnego zagrozenia (i wrogow):
    rasowych, etnicznych i religijnych mniejszosci, liberalow, komunistow, socjalistow, kapitalistow, terrorystow, homoseksualistow etc.


    4. Supremacja militarna.

    Rzadzace elity identyfikuja sie z resortami silowymi i wspieraje je.
    Nawet tam gdzie wystepuja powszechne wewnetrzne problemy socjalne, wojsko dostaje nieproporcjonalna ilosc funduszy panstwowych na niekorzysc agendy socjalnej. Zaslugi/uslugi wojska sa otoczone jakims czarem.


    5. Wyolbrzymiony seksizm.

    Rzady faszystkowskich panstw sa w wiekszosci dominowane przez mezczyzn a tradycyjny podzial roli plci jest bardziej konserwatywny.
    Wystepuje silna opozycja przeciw aborcji, homoseksualizmowi i ruchom gejowskim.


    6. Kontrola srodkow masowego przekazu.

    Czasami media jest bezposrednio kontrolowana przez rzady, w innym wypadku kontrola jest posrednia, przez legislacje panstwowa lub sympatycznych dla rzadu, wykreowanych osobistosci medialnych i kierownictwa. Cenzura, zczegolnie w stanach wyjatkowych, jest normalna.


    7. Obsesja Bezpieczenstwa Narodowego.

    Poczucie strachu uzywane jest jako narzedzie do kontroli ludnosci.


    8. Powiazanie Panstwa z Kosciolem.

    Rzady w faszystkowskich panstwach maja tendencje do uzywania dominujacej religii jako narzedzia manipulacji opinii publicznej. Religijna retoryka i terminologia jest powszechna w kolach rzadowych nawet w wypadku gdy zasady religii sa diametralnie rozne od polityki dzialania rzadu.


    9. Wladza korporacj jest zabezpieczona.

    Arystokracja biznesu przemyslowego ktora czesto doprowadza liderow rzadowych do wladzy w faszystkowskich panstwach, kreuje w ten sposob wzajemne korzysci w ukladzie biznes-rzad i elite wladzy.


    10. Zmniejszenie wplywu zwiazkow zawodowych.

    Poniewaz zorganizowana sila zwiazkow zawodowych jest najbardziej realnym zagrozeniem dla rzadu faszystowskiego sa one albo kompletnie eliminowane albo ich sil znacznie zmniejszona.


    11. Pogarda dla intelektualistow i sztuki.

    Panstwa faszystowskie promuja i toleruja otwarta wrogosc do wyzszego wyksztalcenia i akademii gdzie niejednokrotnie profesorowie i akademicy sa cenzurowani a nawet aresztowani.Wolnosc ekspresji w sztuce jest otwarcie atakowana a rzady czesto odmawiaja takiej sztuce funduszy.


    12. Obsesja na punkcie przestepczosci i wymiaru kary.

    Policja w panstwach faszystkowskich ma prawie nieograniczona wladze. Ludzie chetni sa do tolerowania naduzywania wladzy przez policje, a nawet zniesienia wolnosci obywatelskiej w imie patriotyzmu. Istnieja nawet narodowe jednostki policyjne z nieograniczona wladza (specjalne).


    13. Wyolbrzymione kamractwo i korupcja.

    Rezimy faszystowskie prawie zawsze skladaja sie z grup przyjaciol ktorzy popieraja sie wzajemnie w dojsciu do pozycji rzadowych i uzyskania wladzy i autorytetu do obrony swoich przyjaciol przed odpowiedzialnoscia. Nie jest rzadkoscia ze czlonkowie rzadu wykorzystuja swoja pozycje do naduzywania mozliwosci panstwowych a nawet przywlaszczania sobie panstwowych dobr.


    14. Oszukancze wybory.

    Wybory w faszystowskich rzadach sa czasami kompletnym oszukanstwem. Wybory ostatnich czasow sa manipulacyjna, oczerniajaca kampania przedwyborcza skierowana przeciw kandydatowi opozycyjnemu albo wrecz jego fizycznego usuniecia, uzycie legislacji do kontroli glosow lub granic dystryktow wyborczych i manipulacja mediami.W rzadach faszystowskich typowym jest wykorzystywanie sadownictwa do manipulacji i kontroli wynikow wyborow.

    "Mussolini defines fascism as "the merger of corporate and government power"
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wszystkie błędy Tuska
    Jaki liberalizm, polski?
    Zwolennicy PO szermuja hasłem liberalizmu. O krytykach często piszą per "matoły". Nich się więc zwolnennik PO pochyli nad tekstem profesorów, z których jeden stał się dziś nawet członkiem PO, ale wcześniej swojego krytycyzmu wobec polskiego wydania liberalizmu nie krył.

    IRENEUSZ KRZEMIŃSKI, PAWEŁ ŚPIEWAK: "DOKTRYNER WOLNOŚCI" ("Gazeta WYborcza", luty 2000)

    "[...] Lecz czy to jeszcze jest liberalizm? Tego rodzaju doktryny nazywa się raczej ekonomizmem. Lewandowski z pozazdroszczenia godną nonszalancją dzieli liberalizm na „prawdziwy”, czyli brytyjski (europejski), oraz „nieprawdziwy”, bo zgoła socjaldemokratyczny, czyli amerykański. Jednakże można bez trudności wykazać, że myślenie autora jest „socjalizmem a rebours”. Wychodząc z tego samego założenia, że wszystko jest pochodną gospodarki, lewica chce silnego udziału państwa w sferze produkcji, a liberalizm w wersji Lewandowskiego stawia całkowicie na indywidualną przedsiębiorczość. Pierwsza ideologia bywa dogmatyzmem równości, druga jest dogmatyzmem wolności gospodarczej. Pierwsza jest kolektywistyczna, druga - skrajnie indywidualistyczna.
    Jednak i lewica marksistowska, i liberalizm ekonomiczny są tak samo nietolerancyjne wobec innych idei - i tak samo dbają o czystość doktryny. Nic więc dziwnego, że Lewandowski tak łatwo i często mówi: „my”. Tacy jak on najbardziej nie lubią ludzi „podszywających” się pod ich idee i zaśmiecających je niewłaściwymi miazmatami.
    Liberałowie a la Lewandowski, podobnie jak marksiści, nie cenią zbytnio demokracji, zwłaszcza gdy oznacza ona publiczną dyskusję i poszukiwanie najlepszych rozwiązań. Zawsze bowiem mają jeden, ten jedyny właściwy model gospodarczy, uzasadniony niepodważalnymi racjami. Gdy więc trzeba wybierać między własnymi racjami, opartymi na jedynie słusznym modelu, a opinią większości - zawsze wybiorą swoją rację, uważając, że lud jest lub bywa ciemny, irracjonalny, żywi się stereotypami. Podobnie jak polityczni przeciwnicy, którzy są niedouczonymi warchołami... „Liberałowie” potrzebują więc władzy politycznej, by swój najsłuszniejszy program wprowadzić w życie.
    Taki liberalizm ekonomiczny zdaje się być nie tylko dosyć ubogi, ale i słaby, pozbawiony wyobraźni społecznej i wrażliwości etycznej. Obce jest mu przekonanie, że istotą wolnego ładu jest pluralizm wartości i racji. A także przekonanie, że nader często wolność, równość, sprawiedliwość społeczna, tradycja, potrzeba bezpieczeństwa i sensu konkurują ze sobą czy nawet wchodzą w konflikt. Nie sposób powiedzieć, która z tych wartości jest lepsza, bardziej właściwa. Czasami trzeba powiedzieć „nie wiem”, a prawie zawsze - przekonywać do swojego projektu. Największą ze sztuk w życiu politycznym jest szukanie porozumienia i kompromisu, oparte na szacunku dla poglądów obywateli. To jednak wyklucza monopol na „jedynie słuszną rację”.
    Liberalizmowi Lewandowskiego obcy jest jednak nie tylko autosceptycyzm i autoironia. Brak mu poważniejszej świadomości historycznej i społecznej. Nic więc dziwnego, że w tej perspektywie „liberalizm” staje się ekonomią polityczną wolnego rynku, jednolitą doktryną i uniwersalnym rozwiązaniem dla świata.
    Tymczasem nie ma przecież jednego liberalizmu, nie ma jednego kanonicznego kapitalizmu! Nie zawsze wolność producentów jest tożsama z interesami konsumentów. Ba! Współczesna siła kapitalizmu, ale też idei liberalnych płynie stąd, że okazały się twórcze i elastyczne, pozwalając na stworzenie wielorakich i różnorodnych, pożądanych społecznie, odmian „kanonu”. Dlatego też nie zawsze - jak twierdzi Lewandowski - niechęć do polskiego kapitalizmu wynika z tęsknoty do socjalizmu i naiwnej wiary w harmonię społeczną. Nasza nieufność do polskiego kapitalizmu wynika, rzecz ujmując najkrócej, przede wszystkim z tego, że jest to kapitalizm wysoce upolityczniony, by nie powiedzieć - upartyjniony. Taki kapitalizm wzmacnia - a nie osłabia, jak być powinno - dominację polityki nad gospodarką".
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Czy PiS zagraża gospodarce?
    Poczytaj o cechach faszyzmu:
    www.informationclearinghouse.info/article4113.htm
    "Fascism Anyone?

    Po polsku: zaprasza.net/a_y.php?mid=7951&

    "1. Silny i nieustepliwy nacjonalizm.

    Rezimy faszystkowskie maja sklonnosci do ciaglego uzywania patriotycznych sloganow,symboli,motto,piosenek i podobnego parafrazowania.
    Kolorowe flagi widoczne wszedzie,tak w miejscach publicznych jak i strojach,na koszulkach itp.


    2. Pogarda dla uznania Praw Czlowieka.

    Ze strachu przed wrogami i potrzeba bezpieczenstwa,perswaduje sie ludnosci w rezimach faszystkowskich ze, w pewnych wypadkach prawa czlowieka mozna ignorowac ze wzgledu na "potrzebe". Ludzie sklonni sa do zaakceptowania marginalizacji, a nawet demonizacji nielubianych grup.


    3. Identyfikacja wrogow/kozlow ofiarnych jako Element Laczacy.

    Ludzi podnieca sie do stanu zjednoczenia w patriotycznym szalenstwie potrzeby eliminacji rozpoznanego wspolnego zagrozenia (i wrogow):
    rasowych, etnicznych i religijnych mniejszosci, liberalow, komunistow, socjalistow, kapitalistow, terrorystow, homoseksualistow etc.


    4. Supremacja militarna.

    Rzadzace elity identyfikuja sie z resortami silowymi i wspieraje je.
    Nawet tam gdzie wystepuja powszechne wewnetrzne problemy socjalne, wojsko dostaje nieproporcjonalna ilosc funduszy panstwowych na niekorzysc agendy socjalnej. Zaslugi/uslugi wojska sa otoczone jakims czarem.


    5. Wyolbrzymiony seksizm.

    Rzady faszystkowskich panstw sa w wiekszosci dominowane przez mezczyzn a tradycyjny podzial roli plci jest bardziej konserwatywny.
    Wystepuje silna opozycja przeciw aborcji, homoseksualizmowi i ruchom gejowskim.


    6. Kontrola srodkow masowego przekazu.

    Czasami media jest bezposrednio kontrolowana przez rzady, w innym wypadku kontrola jest posrednia, przez legislacje panstwowa lub sympatycznych dla rzadu, wykreowanych osobistosci medialnych i kierownictwa. Cenzura, zczegolnie w stanach wyjatkowych, jest normalna.


    7. Obsesja Bezpieczenstwa Narodowego.

    Poczucie strachu uzywane jest jako narzedzie do kontroli ludnosci.


    8. Powiazanie Panstwa z Kosciolem.

    Rzady w faszystkowskich panstwach maja tendencje do uzywania dominujacej religii jako narzedzia manipulacji opinii publicznej. Religijna retoryka i terminologia jest powszechna w kolach rzadowych nawet w wypadku gdy zasady religii sa diametralnie rozne od polityki dzialania rzadu.


    9. Wladza korporacj jest zabezpieczona.

    Arystokracja biznesu przemyslowego ktora czesto doprowadza liderow rzadowych do wladzy w faszystkowskich panstwach, kreuje w ten sposob wzajemne korzysci w ukladzie biznes-rzad i elite wladzy.


    10. Zmniejszenie wplywu zwiazkow zawodowych.

    Poniewaz zorganizowana sila zwiazkow zawodowych jest najbardziej realnym zagrozeniem dla rzadu faszystowskiego sa one albo kompletnie eliminowane albo ich sil znacznie zmniejszona.


    11. Pogarda dla intelektualistow i sztuki.

    Panstwa faszystowskie promuja i toleruja otwarta wrogosc do wyzszego wyksztalcenia i akademii gdzie niejednokrotnie profesorowie i akademicy sa cenzurowani a nawet aresztowani.Wolnosc ekspresji w sztuce jest otwarcie atakowana a rzady czesto odmawiaja takiej sztuce funduszy.


    12. Obsesja na punkcie przestepczosci i wymiaru kary.

    Policja w panstwach faszystkowskich ma prawie nieograniczona wladze. Ludzie chetni sa do tolerowania naduzywania wladzy przez policje, a nawet zniesienia wolnosci obywatelskiej w imie patriotyzmu. Istnieja nawet narodowe jednostki policyjne z nieograniczona wladza (specjalne).


    13. Wyolbrzymione kamractwo i korupcja.

    Rezimy faszystowskie prawie zawsze skladaja sie z grup przyjaciol ktorzy popieraja sie wzajemnie w dojsciu do pozycji rzadowych i uzyskania wladzy i autorytetu do obrony swoich przyjaciol przed odpowiedzialnoscia. Nie jest rzadkoscia ze czlonkowie rzadu wykorzystuja swoja pozycje do naduzywania mozliwosci panstwowych a nawet przywlaszczania sobie panstwowych dobr.


    14. Oszukancze wybory.

    Wybory w faszystowskich rzadach sa czasami kompletnym oszukanstwem. Wybory ostatnich czasow sa manipulacyjna, oczerniajaca kampania przedwyborcza skierowana przeciw kandydatowi opozycyjnemu albo wrecz jego fizycznego usuniecia, uzycie legislacji do kontroli glosow lub granic dystryktow wyborczych i manipulacja mediami.W rzadach faszystowskich typowym jest wykorzystywanie sadownictwa do manipulacji i kontroli wynikow wyborow."

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Wenezuela zerwała stosunki dyplomatyczne z Izra...
    > ostrzelanie samochodu izraelskiego? no pewnie tylko dlaczego
    > zdarzało się to tak rzadko że aż prawie w ogóle
    Mangusta, ja Ci podaję moje pojedyncze doświadczenie z jednym
    z może 10 osób z którymi osobiście rozmawiałem w czasie jednych
    wakacji. Takie historie powtarzają się notorycznie w blogach osób
    prywatnych. Również unieszkodliwiane są dziesiątki zamachów bombowych
    poprzez bardzo sprawny system bezpieczeństwa, zamachów
    które miały w intencji zabicie setek osób, tylko że torba z
    bombą została na czas zauważona bądź napastnik zastrzelony.
    To wszystko nie trafia na propalestyńskie serwery, a palestyńskie
    organizacje praw człowieka się tym nawet nie zająkną. Ale
    wystarczy tam się raz pojawić, żeby zobaczyć że bodyguardzi
    lub bramki są dosłownie przy każdym sklepie czy budynku publicznym.
    Ja sam byłem świadkiem ewakuacji dworca autobusowego w Beer Szewie.
    W RSSach gazet typu Haaretz co kilka dni pojawia się informacja o
    unieszkodliwieniu jakiejś próby terrorystycznej.

    Tendencja osłaniania przez administrację Izraela zabójstw jest
    na pewno złem. Ale porównaj to z zachowaniem po stronie
    palestyńskiej w przypadku terrorystów: pełna radość, ściskanie rąk
    rodzinom przez oficjeli typu Arafat i nagradzanie rodzin stypendiami,
    oraz rozwieszanie plakatów z tymi ludźmi na których figurują jako
    męczennicy Islamu. Ludzie wypożyczają sobie filmy wideo z oświadczeniami
    terrorystów-samobójców i video z wybuchu - jeżeli oglądałeś
    Paradise Now, film wybitnie propalestyński, tam jest scena z
    wypożyczalni video w Nablusie.

    Przeważająca liczba palestyńskich ofiar cywilnych to przypadkowe
    ofiary ataków na terrorystów. Jeżeli IDF namierzy vana Hamasu z
    rakietami, to odpala własną rakietę. Od rakiety IDF oraz eksplozji
    wywołanej przez trotyl rakiet Hamasu ginie zazwyczaj kilku stojących
    obok cywili. Niestety. Ale jest to samoobrona, a cywile nie są celem.
    Tak samo podczas akcji wyłapywania terrorystów w miastach na Zachodnim
    Brzegu dochodzi szybko do strzelanin, w których również giną cywile.
    IDF nie musiałby tego robić, gdyby palestyńska policja wyłapywała
    terrorystów. Ale przez lata oczywiście robić tego nie chciała i teraz
    rzadko dochodzi, a jak dochodziło to terroryści ci byli szybko
    zwalniani. Już pominę fakt, że w 1. intifadzie na 1000 cywilnych
    ofiar ze strony IDF było... 1000 ofiar dokonanych przez
    Palestyńczykow na Palestyńczykach. Za to nie było najmniejszych kar,
    to była polityka "likwidowania kolaborantów". Tylko że odbywało się
    bez procesu, wystarczało niekiedy być wskazanym, a fakt kolaboracji
    można było stwierdzić najwyżej w 50% przypadkach. Sami na swoich!

    > Izrael na okupowanych terytoriach wprowadził takie podziały
    > uzasadniając to potrzebą bezpieczeństwa ale to jest tylko prosty
    > zabieg maskujący rasizm i dyskryminację ludności palestyńskiej...
    To jest twoja interpretacja, ale z nią się nie zgadzam, bo fakty są
    takie, że mur zaczął być budowany dopiero w wyniku II intifady w
    której przez 2-3 lata od terroru zginęło ok. 700 cywili izraelskich.
    Tymczasem w trakcie budowania muru czy siatek nagle liczba ofiar
    zmalała do bardzo małej! To samo dotyczyło ograniczenia w poruszaniu
    się w Gazie. Jak to właściwie jest, że przez 24 lata, między 1967 a
    1991 r. Palestyńczycy mogli swobodnie jeździć po całym Izraelu
    i Zachodnim Brzegu, zaś nagle w 1991 roku ograniczono im swobodę
    poruszania się? Odpowiedź jest taka - intifada. Terror ma taką
    właściwość, że napastnik nie jest oznakowany. Pojawia się znikąd i
    nagle wybucha kawiarnia. Uważam, że jeżeli terror jest wszechobecny, to
    ograniczanie poruszania się jest mniejszym złem.

    > dlaczego ruch był blokowany na wiele godzin po tym kiedy dwa auta
    > kierowane przez osadników dawno przejechały?
    oraz
    > karetki pogotowia można sprawdzić ale żołnierze na posterunkach
    > nie szukali broni i bomb tylko nie pozwalali dojechać do
    > szpitala...umiesz czytać?
    Możesz dać źródło takich rzeczy? Nie słyszałem o tym, żeby ktoś
    blokował przez wiele godzin ulicę bo chce przejechać kilka samochodów.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Nowe szpanerstwo - widzę mnogość głąbów.
    Nowe szpanerstwo - po części masz rację, ale...
    > Ciągle przewija się w postach "dbam o samochód, serwisuję regularnie w ASO więc
    > jest niezawodny" lub inne w tym stylu. Są dwie możliwości:
    > - albo jesteście technicznymi ignorantami i potraficie tylko nalać benzyny do
    > baku
    > - albo jesteście prymitywnymi szpanerami, którzy chcą tu błysnąć "stać mnie, a
    > co! ja se kawke popijam a mechanior niech zap...la pod bryką"
    Tu się zgodzę - ASO nie oznacza wysokiej jakości, choć jak ktoś się zupełnie na
    tym nie zna, to ma poczucie bezpieczeństwa (prosta psychologia + marketing
    usług). Oczywiście są też szpanerzy - ci kupią wszystko, byleby markowe i drogie
    było. Ale na pierwszy rzut oka nie wiesz, jakie pobudki (chęć popisania się czy
    potrzeba bezpieczeństwa) kierują daną osobą, więc trzeba uważać z osądami.

    > Normalny człowiek powinien wiedzieć kiedy jechać na wymianę oleju, kiedy
    > klocków (i że przy tej okazji trzeba zmierzyć ewent. przetoczyć tarcze bo
    > serwis nie zawsze o tym wie), kiedy paska(ów), świec itd. Sprawdzić amorki,
    > ewent. zbieżność itd. I normalny człowiek mając dane auto od nowości zawsze
    > szybciej niż "fachowiec" wyłapie pojawiającą się usterkę.
    Tu się nie zgodzę - normalny człowiek w dzisiejszym świecie wie coraz mniej na
    temat produktów, które używa - nie ma szans, bo jest tego za dużo i za
    skomplikowane. Widziałeś takich prawdziwych ekspertów od wszystkiego? Ja nie znam
    nikogo, kto by potrafił i samochód zreperować, i telewizor naprawić, i zbudować
    dom, i wymienić instalację gazową w mieszkaniu, i uszyć sobie garnitur, i
    ugotować wykwintne francuskie dania, i zrobić domowym sposobem dobrego szampana,
    i zarządzać siecią komputerową w pracy, itp - i jeszcze wszystko to zrobić dobrze.
    To już prostu prawo nowej gospodarki - specjalizacja jest najtańsza (nie
    wspominając ile czasu trzeba na naukę, skalkuluj ile kosztują wszelkie narzędzia
    do samodzielnego majsterkowania przy wielu rzeczach). A to, że niektórzy spece to
    oszuści i wyłudzacze, to niestety smutna konsekwencja.

    > Tylko głąb lub szpaner płaci dobre kilkaset złotych za sprawdzenie żarówek,
    > ciśnienia w kołach, psiknięcie smaru na zawiasy, dolanie (najdroższego!) płynu
    > do spryskiwacza i pobujanie rurą wydechową (konieczna przy tym bardzo mądra
    > mina, skupiony/zatroskany wyraz twarzy).
    No, jest jeszcze inna możliwość - ktoś się zupełnie na tym nie zna (i nie chce
    poznać). Jak kogoś na to stać, to czemu nie - niech się dzieli swoją pensją z
    innymi. Jak jeździłem Maluchem to też rzadko mechanik coś robił, ale po pierwsze
    to były wesołe czasy liceum i studiów i miałem czas bawić się w mechanika, po
    drugie konstrukcja tego złomiaka była prosta, po trzecie musiałem na maxa
    oszczędzać. Teraz po pracy na pewno się nie skuszę na leżenie pod samochodem i
    dłubanie w silniku, bo ani czasu nie mam, ani ochoty. Drobne naprawy robi tanio
    zaprzyjaźniony mechanik - stara się, bo jest po sąsiedzku i jakby coś schrzanił,
    to pół gminy się dowie i z klientami się może pożegnać. A w ASO robią to, do
    czego trzeba mieć trochę więcej sprzętu, niż ma domorosły mechanik.

    woo Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: SZCZE-CIN - deweloperzy.
    jeszcze pare refleksji...
    :)
    Rozczulila mnie tez pani z biura w Makdom.
    Sympatyczna kobietka, jakos moj rocznik pewnie. Wycinek z rozmowy
    tel, przeprowadzonej jeszcze pare miesiecy temu, a wiec w lepszej
    koniukturze:

    Ja: Ceny macie duzo wyzsze niz inne oferty deweloperow. Z czego to
    wynika? :)
    Pani: No.. Bo my jestesmy lepsi od innych. :)

    Pani przesympatyczna, poznalam osobiscie na targach, ale coz z tego.
    Argument, ze sa lepsi do mnie nie przemawia. A jest tyle zalet tej
    inwestycji, o ktorych kazdy klient powinien sie przeciez dowiedziec.

    Zauwazcie, ze 90% potencjalnych klientow wogole sie nie zna na
    technikach budowlanych, materialach, kwestiach techniczno-prawnych.
    To sprzedawca p o w i n i e n przedstawic osobom zainteresowanym,
    wszystkie plusy tej inwestycji, sprzedac jak najlepsza wizje,
    sprzedac nie tylko mury, ale cala otoczke, marzenia, komfort.
    Kupujac mieszkanie chcemy spelnic nasze marzenie o miejscu
    komfortowym i wogole naj naj naj. Chcemy to slyszec, chcemy aby nam
    o tym przypominano, chcemy aby sprzedawca zatroszczyl sie o nas.
    Sprzedawca powinien dac nam swoja wizytowke i byc gotowym na rzeke
    naszych pytan. Zapewnic, ze sam by tam chetnie zamieszkal. Obiecac,
    ze wpadnie na odbior kluczy z szampanem, szefem pod pacha, majstrem
    z budowy i calym biurem, zeby uczcic ze wspanialymi lokatorami ten
    cudowny dzien! Powinno zakielkowac w nas przekonanie, ze to swietna
    decyzja, ze w momencie odbioru lokalu obsluga wciaz jest z nami, ze
    sluzy pomoca w razie usterek itd, ze po prostu JEST.
    Nasze podstawowe potrzeby to potrzeba bezpieczenstwa, komfortu,
    spokoju i poczucie, ze zrobilismy dobrze.
    Dobry sprzedawca na tym wlasnie powinien budowac swoja relacje.

    To, jak u nas sie traktuje klientow to kosmos.
    Moze Wy tu poczytacie i ja bede w Waszych oczach kosmitka, ale
    uwierzcie, ze mozna inaczej i duzo lepiej.


    Niedawno (jak juz wspominalam) sprzedalam swoje mieszkanie w bloku.
    Brzydki pokomunistyczny klocek, generalnie brzydkie mieszkanie, nic
    szczegolnego, oferta jak kazda inna w wysypie setek innych ogloszen.
    Mialam TYLKO 2 (dwa!) telefony. Zaprosilam na ogladanie obie osoby
    zainteresowane. Dalam z siebie maksimum, poczawszy od wysprzatania
    brudnej windy, wyperfumowania klatki schodowej, po przygotowanie
    mieszkania. Mieszkanie bylo w stanie oplakanym, bo bylo przez lata
    wynajmowane. Paroma zabiegami doprowadzilam je do jako takiego ladu
    i porzadku.
    Dwie osoby, ktorym poswiecilam swoj czas, cierpliwie omawiajac kazdy
    z punktow, subtelnie "walczac" o te dwie osoby. Zdecydowaly sie
    obie, kupila jedna, ktorej jeszcze zone i matke przekonalam, ze tu
    warto zamieszkac. Zonie kupca spodobala sie lazienkowa szafka i
    lampa w korytarzu. Zostawiajac im to gratis, zyskalam kolejne punkty
    i przewage nad innymi sprzedawcami, szczegolnie nad posrednikami,
    ktorzy znaja sie na rzeczy.
    Juz na drugi dzien przygotowalam umowe, przyjelam zadatek.
    Jednoczesnie przez 3 tygodnie, w trakcie trwania formalnosci
    kredytowych, co jakis czas dzwonilam do drugiej pani, ktora tez
    chciala kupic, informujac jak proces i upewniajac sie, czy wciaz
    jest zainteresowana.
    Majac tylko 2 osoby chetne, nie ma bata, trzeba dac z siebie max.
    Dodam, ze moj kolega pracujacy jako makler w tym samym czasie nie
    sprzedal ani jednego mieszkania z podobnej polki.
    A wiec uzyskalam 100% wynik.

    I wiecie co? Jak bede temu malzenstwu zdawac mieszkanie, to dostana
    do kluczy butelke dobrego wina z kokarda i kwiatek na szczescie.
    Niech im sie dobrze mieszka.
    (a gdy kiedys stwierdza, ze cholera, dali sie chyba zmanipulowac i
    te 5 tys za m2 to chyba bylo kurcze troche za duzo, to i tak
    zapamietaja mnie dobrze, bo zadbalam o dokonanie transakcji z klasa.)
    ;)

    Takze szanowni deweloperzy, pora zejsc na ziemie. czasy klienta-
    jelenia sie skonczyly. Teraz wygra ten, ktory zatrudni odpowiednich
    sprzedawcow. Personel z klasa, lojalny, silny i sensowny, traktujacy
    klienta na rowni ale z sympatia i szacunkiem. :) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Stres mną nie rządzi
    Czas już najwyższy, byśmy i MY w Polsce zabrali się za wypracowanie
    nowszego polskiego modelu "uprawiania" zdrowego stylu życia.

    Każde pokolenie, każdy z nas ma tylko jedną szansę na życie radosne,
    ciekawe, szczęśliwe i tylko w okresie od urodzenia do śmierci.
    Życia, którym będziemy się mogli delektować na codzień, cieszyć się
    z niego na bieżąco, cieszyć z niewielkich drobnostek i ... nie
    odkładać na później potrzebnego Naszej psychice duchowego słońca i
    zadowolenia.


    A co Polacy słyszą na codzień w polskich mediach:
    - znowu wskaźniki produkcji nie takie żeby się z nich można cieszyć,
    - znowu pogoda ... nie dla bogaczy ...
    - znowu kolejny kryzys, znowu coś ... spada,
    - znowu kolejna tragedia ...

    oraz nieustanne ... podświadome rozkręcanie spirali potrzeb
    współczesnego Polaka / uświadamianie jemu jego nowych potrzeb
    (notoryczna reklama) ... po co to wszystko, po to, by znowu
    rosły ... wskaźniki ... a ludzie byli bogatsi także w ... codzienny
    stres.

    ... od kilku tysięcy lat ... tempo ludzkiego życia "nieludzko"
    nieustannie przyśpiesza. I nie ma to nic wspólnego z politycznymi
    systemami, nie musimy niczeg znowu ... obalać.

    Za ten ... współczesny stres winne są przede wszystkim nieokiełznane
    ale i świadomie rozkręcane, rozkręcane do granic możliwości ...
    porzeby współczesnego człowieka.
    ... a potrzeby człowieka są nieograniczone, zaspokojenie jednych
    prowokuje powstanie następnych ...

    i tu mała przerwana na zastanowienie ... i wyciszenie ...

    ... tylko rozsądek w tej różnorodności i samoograniczenie (narzucone
    sobie samemu) oraz ... wyciszenie i skromność ... pozwala przywrócić
    zachwianą równowagę w życiu.

    By to zmienić potrzebna jest też zmiana nastawienia także w polskich
    mediach, które od 28 lat nieustannie atakują społeczeństwo ścigając
    się w dostarczaniu informacji o kolejnych tragediach.

    Ten dotychczasowy model zachowania Polaków, moim zdaniem zaczął
    funkcjonować po 1980 roku, ten model może był i dobry do "obalania"
    komuny, ale teraz z rozpedu "obalił i obala" po drodze już nie jedno
    życie nie mówiąc o obalaniu niejednego zdrowia.

    Po 1980 roku Polacy się podzielili, podzieliły sie całe rodziny,
    rozpoczęła się nerwówka, "niekontrolowany" wyścig / rywalizacja o to
    kto lepszy, kto ma wiecej ... o to czy bardziej BYĆ czy bardziej
    MIEĆ
    ...a pogoni z pieniądzem i karierą towarzyszy ogromny ... stres


    A Abracham Maslow usystematyzował potrzeby człowieka w formie tzw.
    Piramiday.

    Potrzeby czlowieka:

    1. potrzeby fizjologiczne - (jedzenie, woda, tlen, seksualne, brak
    napięcia, sen) gdy nie są zaspokojone, dominują nad wszystkimi
    innymi potrzebami, wypierają te poniżej wymienione na dalszy plan i
    decydują o przebiegu zachowania człowieka.

    2. potrzeba bezpieczeństwa - (zależność, opieka i oparcie,
    protekcja, wygoda, spokój, wolność od strachu) pobudzają do
    działania, zapewniając nienaruszalność, ujawniają się gdy
    dotychczasowe nawyki okazują się mało przydatne;

    3. potrzeba przynależności - (więzi, afirmacji, miłości, bycia
    kochanym) występują w usiłowaniach przezwyciężenia osamotnienia,
    eliminacji i obcości, tendencji do nawiązywania bliskich intymnych
    stosunków, uczestnictwa w życiu grupy;

    4. potrzeby szacunku i uznania (zaufania do siebie, poczucia własnej
    wartości,kompetencja, poważanie)
    potrzeby uznania i prestiżu we własnych oczach i w oczach innych
    ludzi;
    - pragnienie potęgi, wyczynu i wolności,
    - potrzeba respektu i uznania ze strony innych ludzi, dobrego
    statusu społecznego, sławy, dominacji, zwracania na siebie uwagi.

    5. potrzeba samorealizacji – (posiadanie celów, spełnienia swojego
    potencjału, potrzeby estetyczne i poznawcze) wyrażają się w dążeniu
    człowieka do rozwoju swoich możliwości; stanowią środek do
    zaspokojenia potrzeb fizjologicznych lub reakcje kompensujące
    niezaspokojenie innych potrzeb,
    - estetyczne (potrzeba harmonii i piękna)
    - poznawcze (potrzeby wiedzy, rozumienia, nowości)

    6. potrzeba samotranscendencji (przeżywania szczytowego
    doświadczenia) czasem określane jako "potrzeby duchowe".

    Pozdrawiam i życzę zwolnienia tempa życia i rozsądnego, spokojnego
    podejścia w procesie realizacji własnych potrzeb ... mamy na to całe
    swoje życie ... będzie mniej stresu a więcej zadowolenia z życia.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Mobbing - czy dręczy Cię szef?
    Na początek konieczne są dwie poprawki: Napisałaś: "Świadomy wybór w ramach
    wyższej konieczności .....imperatyw wewnętrzny wykonania zadania połączyłeś
    ...przymusem wynikającym z systemu pracy, stawiając pytanie pośrednie ...czy to
    jest mobbing?"
    Poprawka pierwsza: Świadomy wybór w ramach wyższej konieczności nigdy nie będzie
    mobbingiem- nie zwróciłem na to uwagi w mojej pierwszej odpowiedzi,a szkoda.
    Problem w tym,że stany wyższej konieczności zdarzają się stosunkowo rzadko,
    natomiast sytuacja o,której pisałem powtarza się w wielu miejscach najcześciej
    jako wynik nieudolnego zarządzania lub/i nadmiernych oszczędności i chęci
    minimalizacji kosztów, bez myśli nie tylko o pracowniku,ale także o konsumencie-
    ktokolwiek by nim nie był, ponieważ systematyczne przeciążenia i systematyczne
    działanie w stresie sytuacji "pseudoawaryjnej" nieuchronnie obniża jakość pracy!
    Niska /lub niższa od możliwej do uzyskania/ jakość pracy, powinna być dostrzegana
    jako problem w każdym zawodzie.
    Poprawka druga: Napisałaś:"A swoja droga, jeżeli masz takie podejście do pracy a
    pracodawca tego nie widzi i nie wynagradza to on jest palant."
    Pozwoliłem napisać sobie w odpowiedzi-/pierwszej/-"tak -jestem taki"-i z tego się
    nie wycofuję! Natomiast zauważyłem , że takich są dziesiatki tysięcy- i tu
    popełniłem błąd!- POWINIENEM NAPISAĆ,że Znacznie więcej!
    Jestem absolutnie pewny ,że liczba ta jest ogromna, w każdym razie nie należy ją
    ograniczać tak, jak to /niestety/ uczyniłem.
    A teraz próba spełnienia Twej prośby,którą przypominam: " Z Twojej wypowiedzi
    nasuwa się inne pytanie. O etos pracy, system pracy, o samorealizację, o
    wynagrodzenie za pracę. O człowieczeństwo. A inaczej, mobbing jest zawężonym i
    zastepczym tematem pod tytułem "w czym ci uwiera praca" dla równowagi
    liberalizacji kodeksu pracy i bezmiaru nie do opanowania nieszczęścia jakim jest
    bezrobocie oraz jeszcze większego zniewolenia tej reszty, która jeszcze pracuje.
    A Twoje pytanie w takim kontekście jak napisałeś, powinno brzmiec, chyba, "czym
    jesteś praco,kim jesteś pracodawco/szefie, za jakie grosze można sprzedać siebie,
    rodzinę, system wartości aby przeżyć". Zniewoleniem jest praca ponad siły,
    kosztem rodziny,siebie, upodleniem jest brak pracy. Mimo obecnego kodeksu pracy
    władzę mają nad nami ci co daja miejsca pracy (pracodawcy) i ci, którzy moga ją
    nam odebrać (szefowie). O obiektywnej ocenie wykonywanej pracy i
    nagrodzie/zapłacie za nia nie wspomnę. Stosunki w pracy, człowieczeństwo, staje
    się sprawą nikłą. A poza tym jesteśmy wolni i równi wobec prawa.... Ja
    doświadczam. Proszę Adamsie21 ...jeszcze raz postaw pytanie o tworzony system
    pracy, bo ja nie potrafię, dla mnie za wiele tu wyzysku i cierpienia."
    W pierwszej odpowiedzi zauważyłem,że odpowieź na Twe pytanie to prawie rozprawa
    filozoficzna- Nie jestem pewny czy powinienem się tego podejmować a jednak kusisz!
    Myślę,że warto abyś zapoznała się z teoriami motywowania.
    Na początek polecam trącącego już myszką teorię A.Maslowa.Mimo, że teorię tę już
    dawno pogrzebali jako nienowoczesną,jest doskonała jako propedeutyka problemu.
    Teoria Maslowa zakłada istnienie hierarchii potrzeb ułożonych w pewne
    zestawy.Kiedy jeden jest zaspokojony,można-trzeba -iść szczebel wyżej.
    1/ zestaw:potrzeby fizjologiczne-Głód,pragnienie,sen
    2/:Potrzeba bezpieczeństwa-zabezpieczenie i ochrona przed zagrożeniami
    3/:Potrzeby socjalne-Przynależność do grupy,akceptacja,życie towarzyskie i
    uczuciowe
    4/:Potrzeba szacunku-szacunek dla siebie samego,dokonania,status,uznanie
    5/:Potrzeba samorealizacji-postęp,osiągnięcia,rozwój osobowości
    W tym /nienowoczesnym/ kontekscie tworzący się obecnie system pracy nie zaskakuje.
    Każdy zaspakaja potrzeby z innego szczebla, a,że człowiek jest największym i
    najbardziej bezwzględnym drapieżnikiem - to w zasadzie nie powinnaś się dziwić
    temu co się wyrabia!
    Co jednak można zrobić , aby to jakoś przeżyć? Odpowiedź jest dość prosta: Nie
    pozostaje nic innego jak przystosowanie się- w końcu dzięki temu dokonała się
    ewolucja i zleźliśmy z drzew!.Dla każdego będzie to przystosowanie czym innym.
    Jeden musi się pogodzić z sytuacją. Inny może ,a jeżeli może- to powinien-
    walczyć.Walka jest w sumie dość prosta: podnoszenie kwalifikacji! Radzę Ci:
    przestań doświadczać- tylko się ucz! /Naprawdę-słowo!- to nie jest
    złośliwość/Choćbyś już miała habilitację,zawsze jeszcze możesz się w czymś
    podciągnąć.Osobiście wybrałem tę właśnie drogę.Często jednak, ach jak
    często!,spotykam czterdziestoparoletnich starców,których jedynym pragnieniem jest
    renta inwalidzka! Tak sobie myślę,że bardziej to chore,niż ten,tak nieoczekiwanie
    modny mobbing.Pozdrowienia.Adams21





    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Rocznik 75, 30latkowie/ki czas na podsumowanie!
    Już odpowiadam na wszelkie pytania.

    Ten "magiczny" kierunek studiów to farmacja. Bezrobotny farmaceuta, to naprawdę
    rzadkość. Ja nigdy takiego nie spotkałam.

    Nasze koszta:
    - 400zł opłaty za mieszkanie
    - prawie 1000zł kredyt
    - 500zł benzyna
    - ubezpieczenie samochodu rozłożone na 4 raty, sądzę, że wyjdzie ze 100zł na
    miesiąc
    - motocykl, jest dużo tańszy w utrzymaniu (choćby o.c. + nw - 100zł na rok) i
    ekonomiczniejszy w spalaniu, aktualnie zimuje
    -pies - 100zł
    Jeśli chodzi o malowanie, są to jakieś koszta, ale na tym głównie
    zarabiam, bo sprzedaż jednego obrazu zwraca mi koszta namalowania 10 - 15
    kolejnych. Zresztą zastanawiam się nad studiami artystycznymi...

    Przy takim bilansie zostałoby jeszcze prawie 2000zł na żarcie itp. Dla mnie to
    wystarczająco dużo, bo w tym momencie wydajemy na to o połowę mniej. Owszem,
    przyznam, że wymaga to oszczędności przy zakupach. Np. mamy upatrzone produkty
    spożywcze, które są dobre i tanie, żarcie dla psa kupujemy tylko w promocjach
    (to duży pies, waży ponad 60kg, więc je też dużo). No i oczywiście nie kupuję
    dwóch bluzek tygodniowo, zresztą często kupuję w ciuchlandach, nie przeszkadza
    mi to.

    Pytasz, dlaczego staram się mieć małe wymagania. To chyba nie ma związku z
    jakimikolwiek wspinaczkami i upadkami. Ja po prostu uważam, że mniejsza
    potrzeba luksusu ułatwia życie.
    Zamiast czuć się nieszczęśliwą i biadolić, że nie mam kasy na spodnie, idę
    do ciuchlandu.
    W knajpie nie muszę zamawiać żarcia, czy wymyślnych drinków. Wystarczy mi
    wino, czy piwo.
    Są oczywiście rzeczy, na których nie oszczędzam, bo uważam, że nie można:
    np. opony, kask (mój jest wart 1/3 ceny motocykla)
    Nie wiem, co rozumiesz przez wspinaczkę. Jeśli coraz większe domy, lepsze
    samochody, to do takiej wspinaczki mam duży dystans. Np. chcę mieć domek, ale
    za parę lat i nie za wszelką cenę.

    Nie oznacza to jednak, że mało wymagam od życia (jeśli to miała oznaczać
    wspinaczka). Wręcz przeciwnie. Chcę jak najwięcej spróbować, nauczyć się,
    zobaczyć. Chcę przed trzydziestką mieć dwójkę dzieci. Chcę się być dobrą
    malarką. Robić dobre zdjęcia i wysyłać je na konkursy. Chcę spróbowac jazdy
    motocyklem w terenie, a jeśli będzie mi szło dobrze, startować w zawodach. I
    wiele , wiele innych.
    Jeśli chodzi o spędzanie wolnego czasu, słuchamy swoich pragnień, pozwalamy
    sobie na odrobinę szaleństwa. Np. wczoraj obejrzeliśmy durny film o psach i w
    związku z tym jedziemy oglądać zawody psich zaprzęgów.

    Nie rozumiesz, co to znaczy, że pieniądze są celem samym w sobie?
    Normalnie ciężko harujesz, bo potrzebujesz kasy na cośtam, dajmy na to na
    spłacenie kredytu, wakacje itp.
    Jesli harujesz tylko po to, żeby rosła suma na twoim koncie. Nie ważne, że tej
    kasy nie masz na co wydać, ale niech jej przybywa. To własnie oznacza, że
    pieniądze są celem samym w sobie.

    Przyczyny kupna drogiego samochodu też mogą być różne. Może to rzeczywiście być
    potrzeba bezpieczeństwa, komfortu itp. Rozumiem też, że może to być rodzaj
    hobby.
    Inną przyczyną (którą ja uznałam za niewłaściwą) jest chęć podniesienia
    własnej wartości w oczach innych, poprzez posiadanie prestiżowego samochodu.
    Nie oznacza to że klnę na wszystkie lepsze samochody. Sama zresztą jeżdżę
    całkiem przyzwoitym 6 latkiem. Jednak nie poczułabym się ani trochę gorsza
    jeżdżąc 20 letnim polonezem, dopóki tylko jechałby do przodu.

    Jeszcze jakies pytania?
    Pozdrawiam Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: adopcja przez pary homoseksualne
    > Uważam, że homoseksualizm rozumiany i praktykowany przez opiekunów dziecka jako
    > norma, może wprowadzić zamęt w jego rozumieniu płciowości. Tożsamość płciowa,
    > dostrzeżenie różnic między płciami jest fundamentalne dla każdego człowieka.

    Na podobne niebezpieczeństwa narażane są dzieci w rodzinach niepełnych. Dzieci
    nie wychowują się w izolacji od reszty świata. Widzą inne rodziny, nie wiem czy
    obawy, o których piszesz nie są na wyrost.


    > Dziecko innej płci niż opiekunowie dodatkowo może czuć się "gorsze", "inne",
    > dziecko o płci tej samej może mieć problemy z kontaktami z płcią odmienną - o
    > ile w ogóle będzie nimi zainteresowane.

    Większość współczesnych poglądów na kształtowanie się preferencji seksualnej
    mówi o nikłym wpływie środowiska domowego na to kształtowanie. Homoseksualiści w
    ogromnej większości pochodzą z heteroseksualnych rodzin.

    > Nie podzielam stanowiska, że lepsze jest "mniejsze zło". Nie można bezbronnego
    > dziecka, nie pytając go o zdanie (bo też i nie umiałoby go jeszcze określić,
    > najwyżej w życiu dorosłym wyrazi swój żal) powierzyć osobom, których styl życia
    > budzi kontrowersje.

    Ideałów nie ma. Dziecko adopcyjne zazwyczaj wyrasta z żalem, ze nie jest
    wychowywane przez rodziców biologicznych. Ale na to czy będzie czuło się kochane
    ma wpływ zazwyczaj fakt, że jest kochane. A zdolnośc do miłości ma człowiek
    niezaleznie od swoich preferencji seksualnych.

    > One go ukształtują w tymże kontrowersyjnym kierunku. Nie
    > można mieć pewności, że każde dziecko o tym marzy, że dajemy mu w ten sposób
    > dobro - nie powinniśmy więc ryzykować.

    Tu jest chyba dla mnie pdstawowa sprawa. Wolałabym, żeby moje dzieci (gdyby to
    je spotkało) wychowywały się w ciepłym domu, z miłością dorosłych ludzi z
    zaspokojoną potrzebą bezpieczeństwa, przynależności i miłości. Preferencje
    seksualne opiekunów stanowią dla mnie rolę drugorzedną (albo jeszcze "bardziej"
    rzedną). A powierzając dziecko rodzicom adopcyjnym nigdy nie mamy pewnościczy
    czegoś nie ryzykujemy.

    > Ateizm jest światopoglądem. Światopogląd oczywiście także głęboko kształtuje
    > człowieka, niemniej jednak jest praktyką umysłu, a wobec tego na drodze
    > intelektualnych poszukiwań stosunkowo łatwo go zmienić.

    No nie łatwo. Tak samo, jak trudno z wierzącego zrobić ateistę.

    > Inaczej ma się sprawa ze sferą emocjonalną i seksualną. To sięga zbyt głęboko w
    > człowieka, dlatego trudniej o zmiany i sama wola czy zrozumienie problemu
    > niestety mogą nie wystarczyć.
    > Skoro nie ma pewności, że dajemy dobro - a w kręgach chrześcijańskich są po temu
    > delikatnie mówiąc poważne wątpliwości - nie ryzykujmy.

    Tego nie rozumiem. Dlaczego tak mocny akcent jest kładziony własnie na sprawę
    adopcji przez rodziców homoseksualnych - tym bardziej, że są takie rodziny w
    realnym świecie. Dlaczego (niestety padnie tu ten wyświechtany argument) łatwiej
    ryzykujemy zaburzenia najbardziej podstawowych potrzeb każdego dziecka,
    powodowane przez wychowanie w domach dziecka?

    > Co do płodności homoseksualistów - Bóg ma swoje plany względem nich, nam nie
    > znane. Nikt z nas jednak nie jest Panem Bogiem, aby mógł podejmować tak poważne
    > ,
    > ryzykowne decyzje za drugiego człowieka czyli osierocone dziecko.

    Zawsze podejmujemy ryzykowne decyzje jeśli dotyczą one osieroconych dzieci :-(
    Każda taka decyzja jest obarczona ogromnym ryzykiem.


    M. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Szerzenie wiedzy pedagogicznej
    NAUCZYCIEL PODPOWIADA - moje dziecko będzie przedszkolakiem

    Przygotowanie dziecka do rozstania z rodzicami, do pobytu w przedszkolu to
    zadanie bardzo ważne i jednocześnie trudne. Wymaga wielu przemyślanych działań
    ze strony personelu przedszkola oraz dużego zainteresowania ze strony rodziców.
    Trudno, bowiem twierdzić, że dziecko zrozumie konieczność pobytu w przedszkolu,
    bo mama musi pracować, a długa rozłąka jest wyłącznie dla jego dobra. Ono
    pozostawione w obcym miejscu, pośród obcych ludzi zaczyna odczuwać strach
    separacyjny, strach przed utratą ukochanej osoby, najczęściej matki. Emocja, ze
    wszech miar naturalna i tym silniejsza, im mocniejszy jest związek z mamą.
    Negatywne przejawy stresu są problemem dla wszystkich stron procesu
    adaptacyjnego:
    dla dzieci, bo niezaspokojona elementarna potrzeba bezpieczeństwa wywołuje
    negatywne odczucie strachu;
    dla rodziców, bo ich dziecku dzieje się krzywda, a nie mogą mu pomóc;
    dla personelu przedszkola, bo mając utrudniony kontakt z dziećmi, nie może
    prowadzić zajęć, odczuwa brak zaufania ze strony rodziców.
    Jednak bez wątpienia największe koszty ponosi dziecko i ono jest w
    najtrudniejszej sytuacji. Nie potrafi pojąć zjawiska upływu czasu i nie zna
    przyczyn i skutków zdarzeń zewnętrznych ani praw rządzących światem.
    To my dorośli, rodzice i nauczyciele musimy mu w tym pomóc.
    Jeżeli jako Rodzic chcesz by Twoje dziecko gotowe wkroczyło w przedszkolny
    świat, przyjrzyj mu się dokładnie i zastanów się czy:
    mówi tak, że obcy człowiek będzie mógł go zrozumieć, a może wyręczasz dziecko w
    mówieniu, zgadując jego potrzeby i oczekujesz tylko kiwnięcia głową lub
    uwielbiasz jego neologizmy, które za wyjątkiem ciebie i niego nikt więcej nie
    rozumie?
    Umie zapytać lub poprosić o coś, a może zamiast werbalnie zgłaszać swoje
    wątpliwości i prośby manifestuje je swoim specyficznym zachowaniem (np.
    obrażaniem się, płaczem, rzucaniem zabawkami)?
    Umie samo umyć ręce i buzię, a może wyręczasz go w tych prostych czynnościach
    higienicznych?
    Potrafi się rozebrać i ubrać (zakładanie kapci, bluzki bez guzików, spodni), a
    może wyręczasz swoje "malutkie" dziecko i ubierasz je "od stóp do głów" nie
    dając mu żadnej szansy?
    Samodzielnie je, umie pić z kubeczka czy tylko z butelki, czy potrafi gryźć a
    może wszystko mu rozdrabniasz, czy twoje dziecko potrafi jeść bez oglądania
    telewizji?
    Samodzielnie korzysta z toalety, a może do tej pory nie pozbyliście się
    pieluch, a dziecko nie potrafi sygnalizować swoich potrzeb?
    Potrafi się bawić w towarzystwie drugiego dziecka, nie atakuje go, nie zabiera
    mu zabawek, nie odpycha?
    Ma kredki i kartki, a może uważasz, że jest jeszcze za małe?
    Czy rozumie proste polecenia i potrafi je wykonać?
    Ma wystarczająco rozwiniętą koordynację ruchową - potrafi chodzić po schodach,
    nie spada z huśtawki, potrafi wspiąć się na drabinkę?
    Czy twoje dziecko zostawało już kiedyś, z kim innym, choć na kilka godzin i czy
    wie, że mama zawsze wraca?
    Czy spało kiedyś u kogoś innego, czy wie, że spanie nie w swoim domu nie musi
    oznaczać rozstania na całe życie?
    Czy wiesz, ze Twoje dziecko w trakcie zabawy ma prawo się pobrudzić, daj mu do
    przedszkola ubranie takie, żebyś nie musiała robić później "awantury" ani
    dziecku, ani nauczycielce.
    A może próbujesz straszyć własne dziecko np. "Nie chcesz, dobrze, powiem pani w
    przedszkolu" itp.
    Pragnąc maksymalnie zmniejszyć dramat przystosowania dziecka do przedszkola, bo
    uniknąć się go nie da, warto dostatecznie wcześnie przygotować dziecko do nowej
    sytuacji i stopniowo przyzwyczajać je do przebywania w nowym miejscu pod opieką
    osób trzecich. Do trudnych sytuacji trzeba po prostu dziecko i siebie
    przygotować.

    Na podstawie doswiadczen wlasnych i literatury:
    Elsner D. "Stwórzmy wspaniałe przedszkole" - Chorzów 1997
    Gruszczyk - Kolczyńska E., Zielińska E. "Płaczą i rozpaczają, gdy musza iść do
    przedszkola" Wychowanie w przedszkolu, nr 2/1998r
    Raabe Josef "Edukacja w przedszkolu" Warszawa 2003

    Przygotowała Anna Kubiak






    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: A Niemcy coraz głupsi...
    Niemiecka ekspert o polityce rządu wobec kurczenia się społeczeństwa





    ZOBACZ TAKŻE


    • Ostrzeżenie demografów: Niemcy pustoszeją (04-05-04, 18:09)







    Rozmawiała Anna Rubinowicz-Gründler 04-05-2004, ostatnia aktualizacja 04-05-
    2004 17:50

    Mieć dziecko to dla niemieckich kobiet coś trudnego, męczącego, ofiara. W
    przeciwieństwie do Niemek francuskie kobiety traktują dziecko raczej jako
    spełnienie swej kobiecości - mówi Christiane Dienel, prezes Towarzystwa Badań
    nad Rodziną

    Anna Rubinowicz-Gründler: Czy państwo przeciwdziała tendencji do starzenia się
    i kurczenia niemieckiego społeczeństwa?

    Prof. Christiane Dienel, prezes Towarzystwa Badań nad Rodziną: W Niemczech
    polityka ludnościowa to obszar tabu ze względu na historię - rasistowską
    politykę ludnościową nazistów. Obecny i poprzedni rząd nie mówią oficjalnie, że
    troszczą się o rozwój ludnościowy. Polityka rodzinna nie ma na celu przekonania
    nikogo do tego, aby miał dzieci. Jest to raczej polityka socjalna, w której
    chodzi o stworzenie korzystnych warunków dla rodzin z dziećmi. Np. zasiłek
    wychowawczy jest zapomogą dla ubogich rodzin. Gdyby miał on zachęcać do
    rodzenia dzieci, to trzeba by go wypłacać np. dopiero od drugiego dziecka,
    tylko przez rok, ale w o wiele wyższej kwocie niż teraz.

    Politycy przerzucają się pomysłami, co zrobić, aby rodziny chciały mieć więcej
    dzieci. Chadecy proponują wyższe zasiłki, rząd SPD obiecał 4 mld euro na
    zorganizowanie całodziennej opieki szkolnej i apeluje do firm o ułatwienia dla
    rodziców w podejmowaniu pracy w niepełnym wymiarze godzin. Czy te środki są
    skuteczne?

    - Trudno na razie ocenić ich skuteczność, bo brak wiedzy o tym, jakie
    posunięcia faktycznie prowadzą do tego, że rodziny mają dużo dzieci.
    Prawdopodobnie lepiej stwarzać możliwości opieki nad dziećmi niż wypłacać
    zasiłki. Niemcy płacą bardzo wysoki zasiłek na dziecko, niezależny od dochodów
    rodziców - na pierwsze dziecko 153 euro miesięcznie, na następne więcej. A mimo
    to rodzi się coraz mniej dzieci. Dlatego ważne jest, że w społeczeństwie
    narasta przekonanie, iż całodzienna opieka szkolna nad dziećmi może być czymś
    dobrym. We Francji czy Szwecji, gdzie więcej kobiet niż u nas pracuje zawodowo
    i gdzie oferta opieki nad dziećmi jest lepsza niż u nas, przychodzi na świat
    znacznie więcej dzieci.

    Skoro nie bardzo wiadomo, co może pomóc, porozmawiajmy o przyczynach niskiego
    przyrostu naturalnego w Niemczech.

    - Tu też splata się bardzo wiele czynników. Jedną z przyczyn jest zmiana stylu
    życia kobiet, ich rosnące wykształcenie i wyższy wskaźnik pracy zawodowej.
    Tymczasem wzorzec idealnej matki nie uległ zmianie, zwłaszcza w Niemczech
    zachodnich. Ten ideał to matka siedząca w domu, zajmująca się wyłącznie
    dziećmi. System oświaty wciąż wspiera ten model - dzieci kończą szkołę w
    południe i mają w domu dostać obiad i pomoc w odrabianiu lekcji. To oczywiście
    gryzie się z zawodową pracą kobiet.

    Innym powodem jest bardzo wygórowana potrzeba bezpieczeństwa socjalnego młodych
    par, zanim odważą się na dziecko. I po trzecie - charakterystyczny dla Niemiec
    wizerunek macierzyństwa jako poświęcenia się. Mieć dziecko to coś trudnego,
    męczącego, ofiara. Badałam fora internetowe, na których wypowiadają się matki
    niemowlaków, i okazało się, że francuskie kobiety traktują dziecko raczej jako
    spełnienie swej kobiecości. Cieszą się więc posiadaniem dziecka, traktują to
    lżej, a nie z tym poważnym niemieckim podejściem do dziecka jako obowiązku i
    czynnika, który zmusza kobietę do rezygnacji z zawodu i przyjemności.

    Jak zachowują się imigranci wywodzący się z kultur pielęgnujących
    wielodzietność?

    - Zasadniczo pierwsze pokolenie imigrantów ma więcej dzieci niż Niemcy, ale po
    jednym-dwóch pokoleniach dopasowują się niemal do niemieckiego wzorca. Tzn. w
    rodzinie tureckiej jest częściej dwoje dzieci niż jedynak, ale rzadko jest
    gromadka maluchów. Dlatego cudzoziemcy mimo wszystko przyczyniają się do tego,
    że wskaźnik urodzeń w Niemczech nie jest jeszcze zupełnie katastrofalny.
    serwisy.gazeta.pl/swiat/1,34174,2055407.html
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Tutorial dla forumowej zieleniny
    FAQ BSwM wg Perel.
    Zachwycanie się nad książką Perel jest zacne, ale w końcu zebrała
    ona praktycznie i przystępnie jedynie jako jedynie terapeutka i
    trudna do oskarżenia szowinizm emigrantka żydówka, a nie naukowiec,
    praktyczne wnioski z opałych psychologiczych podręczników i
    obserwacji które prawdziwym naukowcom dbającym o autorytet i
    poprawność polityczną nie wypadało tak kawa na ławę przedstawić.

    W zasadzie spis treści jej ksiażki to poniekąd FAQ dla tego forum:

    Rozdział 1
    Od podboju do zniewolenia
    Dlaczego potrzeba bezpieczeństwa niszczy erotykę?

    Zbytnie zbliżenie i stopienie jest zabójcze dla wzajemnego
    pożądania ale o ile wiekszość mężczyzn to wyczuwa, kobiety często
    tak sobie utopijnie wyobrażają "prawdziwą miłość". Jedni w związku
    walczą tak o niezależność że niszczą wiez i zaangazowanie, inni dają
    się podporządkować i niszczą namietność. Wyposrodkować nie łatwo.
    Zniewolenie to chęć posiadania, władza pod pozorem miłości i troski.

    Rozdział 2
    Im więcej bliskości, tym mniej seksu
    Nie ma mitości bez bliskości, ale seks to coś zupetnie innego
    Sks smakuje najlepiej z bliskością, ale jej nadmiar go zabija.
    DDD, DDA, MiL mają to jeszcze wyolbrzymione, bliskość, szacunek albo
    seks, paradoksalnie to nielogiczne, ale wzrasta bliskość, blokuje
    sie seks.

    Rozdział 3
    Pułapki intymności
    Warto nie tylko rozmawiać

    O komunikacji, mężczyźni mają z werbalizowaniem emocji problemy, ale
    poza rozmową gdzie kobiety mają przewagę jest masa innych dróg na
    komunikację.

    Rozdział 4
    Demokracja kontra gorący seks
    Równouprawnienie i pożądanie to dwie różne sprawy

    Całkiem różne potrzeby i oczekiwania, a utopia równości.

    Rozdział 5
    Do roboty!
    Jak protestancka etyka pracy zabija pożądanie

    Zapracowanym i zarobionym nie chce się seksu. Na rzeczy ważne zawsze
    jest czas. Po prostu trzeba wybrać co jest ważne

    Rozdział 6
    Seks jest brudny!
    Zachowaj cnotę dla tego jedynego - purytanizm przeciw hedonizmowi

    Zachamowania wyniosłe z religii i koncepcja seksu jako towaru do
    sprzedania któremu nie wolno pozwolić sie zdewaluować a należy drogo
    sprzedać i wydzielać .

    Rozdział 7
    Erotyczne schematy
    Opowiedz mi, jak byteś kochany, a powiem ci, jak się kochasz

    Destrukcyjne mechanizmy rodzinne rządzą prawami naszych zwiazków, a
    my chcemy widzieć winę w cechach partnera. nieświadome powielanie
    rodzinnych schematów

    Rozdział 8
    Rodzicielstwo
    Kiedy troje zagraża dwojgu

    Statystycznie najmocniejszy i najbardziej destrukcyjny kryzys w
    zwiazku. Jak nie łatwo kobiecie kochać dwie osoby na raz, jak każda
    miłość domaga się wyłaczności i wspólne podporządkowanie świata
    dziecku i jego rytuaom zabija seks

    Rozdział 9
    Wyobraźnia
    Erotyczne fantazje - prosta droga do rozkoszy

    Rozwijać fantazje nie bać sie ich, nie wypierać, nie wstydzić, bo
    żeby seks zaistniał i nie wygasł trzeba o nim świadomie myśleć i
    chcieć

    Rozdział 10
    Cień "kogoś innego"
    Jeszcze raz o wierności

    NIe jesteśmy istotami monogamicznymi, jak to wykorzystać zamiast
    jedynie niszczyć swoją prawdziwą naturę, którą niekontrolowaną
    możemy zranić współmałżona

    Rozdział 11
    Podgrzewanie namiętności
    Erotyka wraca do domu

    No tego najbardziej w sumie brakuje na forum, ale to już odrębny
    temat warty osobnego wątku, czyli satysfakcjonujący długoterminowy
    związek i seks w jednym jako zaplanowane i rozegrane
    przedsiewziecie a nie żywioł i kierowanie się chwilowym "maniem
    ochoty".



    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: ...ale to juz było.Co z tą wiarą?
    Witam :) ola_1182 piszesz, że mało jest księży którzy znają problem DDA. Fakt, ale coraz więcej osób duchownych jest świadome tego problemu i tego, że możemy mieć nie do końca właściwie ukształtowane sumienie(chociaż nie koniecznie musi dotyczyć to wszystkich DDA). W innym wątku już wspominałam o tym, że podczas terapii miałam i mam nadal styczność z siostrami zakonnymi, z klerykami, którzy meli podobne doświadczenia do nas. Obawiam się jednak, że ta świadomość jest większa jedynie w dużych miastach, gdzie pomoc dla DDA jest bardziej rozwinięta. Warto jednak szukać takich duchownych i porozmawiać jeśli się ma taką potrzebę. Księża powinni mieć wg mnie dużo lepsze przygotowanie psychologiczne w swojej posłudze duszpast.,a jeśli księża wysyłają na terapię dla DDA to dobrze, bo wydaje mi się, że jest to jedyna droga do uzdrowienia siebie.
    Myślę, że wydarzenia z dzieciństwa mogły mocno wpłynąć na wiarę niektórych ludzi i z tego co zauważyłam częste są dwie skrajne opcje. Albo odrzucenie Boga, gdyż nie pomógł On nam w najtrudniejszych chwilach, albo mocne trzymanie się Boga, wiary, Kościoła, duża religijność, która pomaga przetrwać bo daje nadzieję.. Ja do pewnego momentu prezentowałam tą drugą opcję i myślę, że dzięki niej przetrwałam ten cały koszmar. Ba! miałam nawet takie myśli, że może zakon jest moim powołaniem.. Teraz wiem, że te myśli były powodowane olbrzymim strachem, w jakim permanentnie żyłam i potrzebą bezpieczeństwa, którą niewątpliwie taka wspólnota daje. Wydaje mi się, część osób która wybiera zakon, seminarium może nie do końca być w stanie rozeznać na ile tak na prawdę Bóg go tam wzywa, a na ile jest to potrzeba zaspokojenia pragnień których każdy człowiek łaknie, szczególnie dziecko. Zdarza się, że po terapii część osób występuje z takich zgromadzeń, bo widzą że to nie jest ich droga. Jeśli o mnie chodzi to studia, teraz terapia, pozwoliły mi spojrzeć na moją wiarę i na Kościół katol. dużo bardziej krytycznie, jestem przeciwna niektórym elementom nauki Kościoła, z ciekawością patrzę w kierunku innych wyznań i religii. Odczuwam pod tym względem dużą ulgę, ale mam też spory mętlik w głowie. Unikam takich mszy św, gdzie wiem, że ciężko mi będzie wysiedzieć, a kazanie podniesie mi tylko ciśnienie. Chyba jedynie o. Dominikanie(w Krakowie) potrafią stworzyć taką atmosferę na mszy, że przychodzę tam często. Oni nie oceniają, a pokazują jak można żyć owocnie, z Bogiem. Wiem, że po zakończeniu terapii sporo się może jeszcze we mnie zmienić, może całkiem przedefiniuję swoją wiarę, ale zależy mi na tym żeby żyć w prawdzie i w zgodzie ze sobą. Potrzebuję Boga i nie chcę wyrzucać go ze swojego życia, ale zauważyłam, że postrzegam Go trochę przez pryzmat mojego ojca.. po prostu się Go boję. Jego ocen i tego, że będzie ze mnie w jakiś sposób niezadowolony, że mnie zawiedzie. A to chyba nie jest najwłaściwszy obraz Boga. Namawiam wszystkich wierzących lub niewierzących w Boga, praktykujących lub niepraktyk. jakąkolwiek religię, aby spojrzeli na nią przez pryzmat swojej przeszłości, swoich problemów, swojej zranionej duszy, niezaspokojonych potrzeb. Może się okazać, że Wasze dotychczasowe życie religijne jest nie do końca prawdziwe, wynika bardziej ze strachu. Inni mogą zauważyć, że tak na prawdę nie chcą żyć bez Boga, ale całkowicie wyparli go ze swojego umysłu, wycieli nożyczkami, a może tak na prawdę Go potrzebują tylko nie wiedzą jak się do niego zbliżyć, nie są na Niego otwarci. I dajcie sobie czas, nic na siłę. Bóg też jest cierpliwy. Wybaczcie, jeśli przynudzam i jeśli zabrzmiałam jakoś moralizatosko. Jestem od tego bardzo daleka. Acha, jeszcze jeśli chodzi o wybaczenie to mitem jest, iż jest to obowiązek moralny, że trzeba wybaczyć, a jeśli nie to się mocno grzeszy (mówię to na podst. zajęć na temat wybaczaniu, które były przeprowadzone w oparciu o książkę napisaną przez księdza - terapeutę). Do tego nie da się zmusić, do tego trzeba przejść długą i ciężką drogę. Ale wydaje mi się, że warto, dla samej/samego siebie, by pozbyć się balastu negatywnych uczuć i emocji w stosunku do innych ludzi, by rany mogły się zabliźnić i nie bolały gdy się ich dotyka. Do tego jest myślę potrzebna pomoc terapeuty. Jeśli się natomiast nie chcemy wybaczyć, to wg mnie mamy też do tego prawo. Pozdrawiam :) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 195 wyników • 1, 2, 3, 4

    Design by flankerds.com