"Tomasz Radko" <t@poczta.onet.plwrote in message
| ONR nie jest partią z mojej bajki. Tak jak żadni inni socjaliści. Ale:
| porównaj wszystko zło spowodowane czy tylko sprowokowane przez ONR z
| endecją razem wziętą - ze złem ucyznionym przez partię, która doszła do
| władzy w 1945 w wyniku decyzji Becka z 1939. Dalej uważasz, że ONR był
| _najgorszą_ rzeczą, jaka mogła spotkac Polskę?
Chcesz porównywać kilka lat _istnienia_ ONR, przez większość czasu
nielegalną, z 50 letnią _władzą_ PZPR?
Zdaje się to Ty sugerujesz, że rządy ONR byłyby gorsze od rządów PZPR.
Ciekawym, skąd bierzesz to przekonanie?
Przypomina się czołowy argument prawicowych antykomunistów: komunizm jest
znacznie gorszy faszyzmu, bo ma "na koncie" ok. 100 mln ofiar wobec 20 mln
ofiar II w św.
1. Przynajmniej częśc ofiar WWII to ofiary komunizmu.
2. Gdyby nie komunizm, zapewne WWII by nie było (bez zapewnionej
neutralności Rosji Hitler nie zacząłby awantury na całą skalę. Z kolei
gdyby Rosja była normalnym państwem nie byłaby izolowana
międzynarodowo).
3. Komunizm mordował ludzi _bez_ wojen. Porównaj sobie liczbę ofiar
nazizmu przed 39 i liczbę ofiar komunizmu na samej Ukrainie. Albo w
Chinach, podczas rewolucji kulturalnej. Albo w Kambodży, podczas rządów
dr Pol Pota.
Tylko co by było gdyby faszyzm rządził przez 70 lat w kilkunastu krajach?
To faszyzm czy nazizm? Bo to nie jest jedno i to samo. Co do faszyzmu:
ile trupów na swoim sumieniu miał do 1939 roku Mussolini? Rządził w tym
okresie mniej więcej tak samo długo, co Stalin.
| Jest różnica. Drobna. Stalin nie mial drugiego frontu, za to Hitler nie
| miał dostaw z USA. Dalej: gospodarka sowiecka była bardziej
| "uwojskowiona". Niemcy mieli hasło "Wszystkie koła kręcą się dla
| zwycięstwa", ale w praktyce pełna militaryzacja gospdoarki to 42? 43?,
| nie wiem, nie pamiętam. Że w takich warunkach (a dodajmy przewagę
| technologiczną Rosjan) Niemcy doszli pod Moskwę i Leningrad, a rok
| później zdołali przejściowo odzyskać inicjatywę operacyjną, najlepiej
| świadczy o ich przewadze w wyszkoleniu i sztuce wojskowej.
A więc jednak potencjał produkcyjny to nie wszystko?
_Żaden_ pojedynczy czynnik nie jest wszystkim. Potencjal trzeba jeszcze
wykorzystać. potencjalnie to ZSRS był w stanie wyżywić całą Europę.
pzdr
TRad
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
A skąd wiadomo co będzie potrzebne? :-)
Jak "skąd wiadomo" :-)?
No wiesz, że będziesz potrzebował firm zdolnych do opracowania/produkcji
ceramiki dla celów konstrukcji opancerzenia. Wiesz, że będziesz potrzebował
małych gabarytowo silników dużej mocy (S-1000 daje całkiem przyzwoity
współczynnik mocy z m3 objętości!) bo nowy wóz będzie zapewne mniejszy i
lżejszy. Wiesz że potrzebujesz przemysłu zdolnego do wytworzenia amunicji
czołgowej. Itd. Tego nie będzie, jeśli wprowadzisz obcą myśl techniczną, której
nie będziesz nawet serwisował, nie będziesz nawet kupował amunicji do niego u
własnego producenta, bo w RFN zalegają magazyny pełne pocisków kórych
utylizacja kosztowałaby krtocie, i lepiej zdecydowanie je oddać, żebyś je sobie
wystrzelił!
Celowo nie podałem przykładów tego, czego i tak nie mamy - elektrooptyki np.
Rozumiem argumenty, że modernizacje PT91 dają pewien potencjał wiedzy
i dlatego to co mamy można by modernizować i utrzymywać pewien potencjał
produkcyjny.
No i o to chodzi.
Ale z drugiej strony mierz siły na zamiary. Jeśli trend pokojowy sie
utrzyma, to będziemy potrzebować ~300 czołgów nastepnej generacji
produkowanych przez kilka lat. Do tego nie potrzeba wielkich hut i
walcowni. Osobiście raczej przygotowałbym procedury produkcji
niskoseryjnych, nastawił się na produkcję podzespołów i skonsolidował
badania na jakimś wybranym kierunku. Np. pancerze ERA...
No ale to się de facto robi. Zobacz, że nie pakujemy się w zupełnie nowe
branże - termowizory kupiliśmy po prostu w Izrealu, po paredziesiąt tys $ za
sztukę, i spokój. Działo, zamiast wdrażać pierońsko wymagająca technologię
produkcji, kupujemy na Słowacji. Itd. Projekt Twardego to moim zdaniem jedna z
NAJBARDZIEJ pragmatycznych i udanych modernizacji "72", do tego - seryjna... To
stawia wóz wyżej, niż propozycje rosyjskie czy ukraińskie - oni p[okazują
papierowe wizje, Bumar idzie na rozmowy pokazując ponad 2 setki wozów
seryjnych... Zamiast iść w jakąś mitomanię jak Pepiki, którym wyszedł za 4
bańki $ czołg który nie trafia w tarcze :-... Przy tym tam prawie nic nie
jest ich już poza blachami ...
No a oprócz tego jak w Rosji. Eksportujesz - ok. Nie eksportujesz -
znikasz z rynku
Ale żeby eksportować, to trzeba mieć co. Żeby mieć co, trzeba to zrobić,
wdrożyć, przetestować, poprawić... Jednym słowem - wprowadzić na własne stany..
ALAMO
A propos tego co napisałem
----- Original Message -----
"Z zachodniopomorskim
Działka 4 punkty 500,00-zł
następne po 100-zł "
Dotyczy to terenów
1) po modernizacji ewidencji gruntów wykonane przez firmy lokalne - patrz -
zrobione dobrze
2) posiadają protokóly graniczne i szkice gdzie stabilizacja punktów
granicznych jest dobrze opisana
- kamień betonowy to kamień betonowy a dren to dren
3) znana od lat osnowa III klasy
Przykro stwierdzić ze cena ta wynika także z bardzo niskiej ceny ( cena po
kosztach)
podziału nieruchomosci na dwie działki -
tylko 1200 zł + czasami plus VAT przy której też wznawia sie punkty
graniczne.
A co do jakości mojej pracy to moje operaty sa do sprawdzenia
w Ośrodku w Kamieniu Pomorskim i Świnoujsciu
Pozadrawiam
Jacek Borzymowicz
Świnoujście
----- Original Message -----
From: <mariw@poczta.onet.pl
To: <pl-sci-geode@newsgate.pl
Sent: Monday, August 18, 2003 5:12 PM
Subject: Re: wznowienie granic
W swojej książce "Od Podwody do czołga" gem Maczek pisze wyraźnie o
brakach sprzętu - w chwili rozpoczęcia wojny miał go za mało.
Z tego co mu obiecano otrzymał tylko część.
Nie tylko płk. Maczek tak uważał. Obie brygady uważano za zbyt słabe i
niezdolne do wypełniania swoich podstawowych zadań. Posiadały zbyt mało
piechoty, by zorganizować skuteczną obronę i zbyt mało czołgów i artylerii,
by skutecznie atakować. Za minimum uznano brygadę składającą się z trzech
pułków, batalionu czołgów i dysponującą silniejszą artylerią. Czyli coś w
rodzaju słabej dywizji lekkiej. Motoryzację wojska zamierzano przeprowadzać
stopniowo, wraz ze wzrostem motoryzacji państwa. Dla porównania - Warszawska
BK posiadała więcej samochodów ciężarowych, niż znajdowało się w jedenastu z
szesnastu województwach. 10 BK posiadała ich niewiele mniej, niż było ich w
województwie krakowskim. Oznaczało to poważne problemy z zaopatrzeniem w
paliwo. Cywilna sieć dystrybucji paliwa była za "słaba", a zbudowanie
wojskowej podrażało koszty motoryzacji. Ponadto pojawiał się problem ze
zdolnymi do służby wojskowej kierowcami samochodów ciężarowych,
możliwościami mobilizacji cywilnych samochodów itp.
Budowa COP nastąpiła zbyt późno.
Wszystko to wynikało z ograniczonych możliwości finansowania zakupów dla
wojska.
Sądzę, że problemem były przede wszystkim pieniądze. Możliwości
produkcyjnych polskich fabryk były spore. W większości przypadków
wykorzystywano ich potencjał produkcyjny w połowie i to przy pracy na jedną
zmianie. Np. ocenia się, że do chwili wybuchu wojny, można było wyprodukować
ok 840 armat pplot kal. 40mm. Teoretycznie zakładając, że przejscie na pracę
całodobową, spowoduje tylko dwukrotny wzrost produkcji, można było
zrealizować zamównienia eksportowe i jednocześnie dostarczyć WP ok 1500
dział. Latem 1939r. miesięczną produkcję tych dział oceniano na 35, a po
rozbudowie przemysłu, na 60 dział.
BDM PKO BP wycenia akcje Złomreksu na 16,30 zł
16.3.Warszawa (PAP) - Analitycy BDM PKO BP w raporcie z 16 marca
wycenili akcje Złomreksu, który przeprowadza obecnie publiczną
ofertę swoich akcji, na 16,30 zł.
Złomrex ustalił przedział cenowy na 12-17 zł.
"Uważamy, że strategia rozwoju spółki rokuje duże szanse na
dalszy dynamiczny wzrost. Można ją porównać ze strategią
realizowaną przez amerykański koncern Nucor. W chwili obecnej
Złomrex jest firmą porównywalną do tej, jaką był Nucor w połowie
lat siedemdziesiątych" - napisano w raporcie BDM PKO BP.
"Potencjał polskiego rynku nie jest oczywiście tak ogromny jak
rynku amerykańskiego, jednakże historia rozwoju Nucor przekonuje
nas co do tego, że strategia realizowana przez Złomrex również
przyniesie wymierne korzyści akcjonariuszom" - dodali analitycy.
Działalność grupy Złomrex obejmuje pełny cykl wytwórczy,
począwszy od pozyskania surowca (złomu) poprzez produkcję stali,
produkcję wyrobów gotowych, aż po ich dystrybucję.
Zapisy na akcje serii C Złomreksu w transzy inwestorów
indywidualnych oraz deklaracje w ramach budowy księgi popytu
przyjmowane są do czwartku 17 marca.
Transza dla inwestorów instytucjonalnych obejmuje 18 mln akcji, a
transza detaliczna 3 mln akcji.
Spółka chce uzyskać z emisji 252-357 mln zł.
Jednym z największych celów emisji Złomreksu jest pozyskanie
środków na zwiększenie potencjału produkcyjnego poprzez zakup, do
końca 2005 roku, od dwóch do trzech walcowni wyrobów finalnych, w
tym Huty Andrzej SA w upadłości. Spółka przewiduje, że na ten cel
potrzebować będzie od 50 do 250 mln zł.
Od 100 do 120 mln zł Złomrex planuje wydać na zakup jednego lub
kilku przedsiębiorstw zajmujących się zaopatrzeniem w złom stali i
metali nieżelaznych. Spółka zamierza także powiększyć potencjał
produkcyjny w zakresie wytopu stali ze złomu. Chce kupić co
najmniej jedno przedsiębiorstwo hutnicze i na ten cel planuje
wydać od 30 do 50 mln zł.
Firma w ciągu 2-3 lat chce co najmniej podwoić udział w rynku
obrotu złomem. Obecnie wynosi on 12,5 proc. Co rok planuje
otwierać 2-4 nowe punkty skupu. Obecnie Złomrex ma 14 takich
punktów.
Skonsolidowane przychody Złomreksu wyniosły w 2004 roku 1,4 mld
zł, a zysk netto 111,2 mln zł.
Grupa składa się ze spółki Złomrex SA oraz z pięciu firm
zależnych: Ferrostal Łabędy Sp. z o.o., ZW Walcownia Bruzdowa,
Odlewnia Metali Szopienice, Nowa Jakość-Organizacja odzysku i
Złomrex-Finans.
Obecnie jedynym akcjonariuszem spółki jest jej prezes, Przemysław
Sztuczkowski. Po emisji w rękach prezesa pozostanie 69 proc. akcji
Złomreksu. (PAP)
Obawiam sie jednak, ze na obecnym etapie inwestor strategiczny
typu Rupert Murdock czy Bertelsmann
jedynie by zaszkodzil przedsiewzieciu.
Co amatorskie i prywatne, nie moze byc jednoczesnie komercyjne.
Forma typu Project jak Linux Group Project jest najbardziej wlasciwa.
Poniewaz pracowalem w kilkunastu miedzynarodowych projektach, to
jednak nie distance learning, distance education, nie virtual
corporation, nie inwestowanie na Wall Street,
lecz dzialalnosc tworcza, filmowa, artystyczna, takze amatorska
moze byc wzajemnie interesujaca , niezaleznie od barier jezykowych i
geograficznych
i moze pozwolic na pelniejsze wzajemne rozumienie i wspolprace.
Film, obraz, sztuka, dzwiek, muzyka, media, chociaz stworzone w dalekim
kraju, moga byc interesujace dla kazdego i chcec i mozliwosc wspolpracy
nie bedzie ograniczona forma prawno-administracyjna.
Zatem nie spolka z o.o., nie spolka akcyjna, a raczej stowarzyszenie
Association , non-for-profit-corporation, fundacja
to obecnie najwlasciwszy status.
Co do finansowania, to oczywiscie jestem zainteresowany sponsorami,
ktorzy udostepnia sprzet do obrobki cyfrowej, video-serwery,
VSaty, wolne kanaly satelitarne i transpondery i cala medialna
inftrastrukture.
Ale z uwagi na plany nadawania programu przez satelite w postaci pakietu
cyfrowego DVB to naprawde nie ma znaczenia czy obrobka i montaz bedzie
realizowany w Indiach, na Malcie czy w Epipcie.
Telewizja internetowa oparta na kamerach internetowych CCD
CuSeeMe dziala lat 6 lat i udostepnia kilkaset kanalow + serwery
obslugujace multicasting.
Wystarczy gdy sponsorzy, inwestorzy skoncentruja sie na budowie linkow
miedzy telewizja internetowa a satelitarna i bedzie ok.
Porozmawiaj ze swoimi partnerami. Moze ktorys inwestowal w multimedia,
telewizja, radio i ma doswiadczenie.
Kolega jest prezesem prywatnego radio majac calosc udzialow ( bo wykupil
wspolnikow) i nie ma wielkich zyskow, ale dziala od wielu lat stabilnie,
bez strat.
Ma infrastruture dla radia, moze amatorska prywatna telewizja tez go
zainteresuje. Szczegolnie ze nigdy nie mial wpadki, nie mial awarii,
zespol jest doswiadczony i dziala w rejonie Polski blisko granicy.
Kamer VHS, SVHS, 8mm, VHSC jest w Polsce ponad 10.000
zatem potencjal produkcyjny istnieje.
Liczba firm rejestrujacych wesela, uroczystosci i
dokonujacej cyfrowej obrobki i rejestracji na CDVideo
tez siega kilkuset.
Istniala zawsze bariera dla zaprezentowania swoich produkcji publicznie.
Stad Amatorska Telewizja Cyfrowa .
Beda wdzeiczny za Twoje uwagi i sugestie.
Dariusz
Zbigniew Lekawski wrote:
Temat: Re: Poszukuje wslpracownikow, wspolnikow , entyzjastow do utworzenia
nowej cyfrowej telewizji
Jesli jestes powaznie zainteresowany to prosze zwruc uwage na moja odpowiedz
w temacie Ventue Capital,
Prosze okresl zdecydowanie czy interesuje cie inwestor strategiczny czy tez
kredyt, jaka forma kredytu ewentualnie jaka formoa prawna realizacji
inwestycji
Pozdrawiam
Chines
---------------------------------------------
Zbigniew Lekawski
Programisci z NewTek pewnie nie biegaja po palmach i nie bycza sie na
plazach jak to kiedys ktos powiedzial, tylko wszystko na tym swiecie jest
proporcjonalne do pieniazkow zainwestowanych w program czyli w firme NewTek.
Tutaj sie troche nie zgodze. W 1997 roku (albo 1996 , ale raczej to
pierwsze) LW zdobyl tytul produktu roku. Programisci tak sie tym
zachwycili , ze postanowili zrobic sobie dluuugie wakacje - przy
okazji przespali expansje MAXa i pojawienie sie MAI (choc to nie ta
klasa produktu). Potem Newtek wykupil TVPainta oraz zajal sie
Toasterem - co bylo widoczne na NABie'99. Natomiast "to cos" co
pokazali wtedy jako LW6 ma sie nijak do obecnego produktu - niektorzy
wrecz twierdza , ze byl to troche zmodyfikowany LW5.6 - aby pokazac ,
ze "cos" sie dzieje w sprawie LW. Obecnie LW z produktu roku 1997 stal
sie softem , ktory musi gonic konkurencje...
Tak jest w przypadku wielkiej i drogiej Mayi, Softimage czy Max'a. Firmy w
ktore sie wiecej inwestuje maja wiecej kasy na nazwijmy to "badanie nowych
rozwiazan" i "sprowadzanie nowych technologii" i wogole wiecej mozliwosci
marketingowych, a i samym ludziom "przyjemniej" sie pracuje kiedy wiedza co
za to dostana.
Myslisz , ze Newtek klepie biede ? Nie przesadzaj. Wedlug niezaleznego
raportu LW jest najczesciej uzywanym oprogramowaniem w USA na potrzeby
tv. Wykorzystanie przy Titanicu tez na pewno przynioslo wielkie
profity.
Moim skromnym zdaniem jak na cene LW spisuje sie baaardzo dobrze skoro wielu
stawia go wyzej od drozszego o polowe Max'a (wliczam tez character studio bo
mozna zalozyc, ze jego odpowiednik stanowi integralna czesc LW). Poza tym LW
ma chyba najlepszy stosunek jakosci to ceny (i jak mi sie wydaje zrobiono na
nim wiecej filmow :)).
O wiele wiecej -)) Natomiast nie wiem skad wziales fakt , ze LW ma
wbudowany odpowiednik Character Studio. IMO takim odopwiednikiem jest
Messiah.
Z kolei nie za dobrze widze w tej perspektywie przyszlosc LW. Wielkie firmy
moga szybko zostawic NewTeka'a w tyle. Niektorzy z Was juz tak twierdza...
LW rzecz jasna wolniej sie rozwija niz np. Maya, a i kinetix ma wiekszy
potencjal produkcyjny.
O tym pisalem wyzej. Mam nadzieje , ze Newtek przejrzal juz na oczy i
zweryfikuje podejscie do LW.
Dla poparcia tej idei moge przytoczyc wypowiedz faceta z Alias|Wavefront :
"Kiedy kupujesz nasze oprogramowanie, rownoczesnie inwestujesz w nasza
wizje. To jest wlasnie powod dla czego nie afiszujemy sie cechami jakie
posiadaja nasze programy. Kiedy nasza konkurencja zachwala taka czy inna
funkcje, my juz myslimy o tym, co bedzie nastepne..."
Jak ktos ma 7500-17000 dolcow na zbyciu to niech robi z nimi co
chce...
Tomek aka "Bizon"
_________________________________
mailto:bi@grafik.3d.pl icq 44030702
http://www.bizon.3d.pl <-09.04.2000
Krzysiek napisał(a):
Co masz na myśli?
To że w planowaniu najwidoczniej nie uwzgledniano sił lotniczych
potencjalnego przeciwnika!
Bierzemy za punkt wyjścia do naszych rozważań przebieg kampanii
wrześniowej. Tymczasem strukturę sił lotniczych planowano gdy
głównym przeciwnikiem był Związek Radziecki. Tam od końca
lat 20-tych rozbudowywano siły lotnicze, tak że w połowie lat
30-tych były one gigantyczne w porownaniu do naszych!!
Nasz Sztab Generalny uważał że głownym zadaniem lotnictwa jest
rozpoznanie i łączność. Rayskiego natomiast interesowały zdolności
ofensywne, stąd nacisk na rozbudowę lotnictwa bombowego i przekształ-
cenie lotnictwa liniowego (nie obserwacyjnego -sorry!) w lotnictwo
uniwersalne -pościgowo/rozpoznawczo/niszczycielskie.
O skutecznej osłonie naszej armii najwidoczniej nikt nie myślał.
A przecież jeżeli przeciwnik zamierza się na ciebie wielkim
mieczem to nalezy podstawić mu tarczę, a nie zasłonę ze sztyletu!
Taka polityka groziła tym że w razie wojny szczupłe lotnictwo
myśliwskie armii zostałoby bardzo szybko zmiecione i przeciwnik
zdobyłby całkowite panowanie w powietrzu nad frontem. Masy
I-15 i I-16 uniemożliwiły by loty samolotów obserwacyjnych.
Eskadry Wilków, nawet gdyby samolot okazał się udany konstrukcyjnie
zostałyby zmuszone do lotów nad frontem zamiast niszczyć wyprawy
bombowe czy latać na głębokie rozpoznanie.
Wyjściem była konsekwentna rozbudowa lotnictwa myśliwskiego
i stopniowe doskonalenie istniejących konstrukcji, tak by były
one cały czas lepsze od samolotów sowieckich. P-11 i jego eksportowy
wariant P-24 mógł być właśnie początkiem takiego rozwoju.
Eksportu samolotów wcale nie trzeba było zaniechać. Wystarczyło
potencjał produkcyjny wykorzystywać tak, aby na przemian produkować
serię na eksport a następnie serię udoskonaloną dla siebie.
Patrząc na zbrojenia Niemiec widać że nasza koncepcja oparcia sie
na na uniwersalnym samolocie dwusilnikowym była tym bardziej
błedna. Wilk mógł zdeklasować samoloty myśliwskie Rosji Radzieckiej.
Niemcy rozwijali oba rodzaje płatowców myśliwskich!
Tak więc gdybyśmy cały czas produkowali górnoplaty myśliwskie w
seriach powiedzmy po 150 szt. to w końcu 37r gotowe byłyby polskie
P-24 (P-11G),byłoby powiedzmy 40 eskadr myśliwskich (12 P-7, 15 P-11a/c
i 12-13 P-11g(P-24), istniałby cały czas zespół konstrukcyjny
pecjalizujący się w samolotach myśliwskich. Gdyby wtedy zapadła decyzja
o przejściu na nowoczesny dolnopłat z chowanym podwoziem, byłby czas na
jego opracowanie na bazie metalowej konstrukcji P-24, tak jak to
pózniej zrobili Rumuni (IAR-80). W czasie jego opracowywania mozna
by produkować P-24 dla Bułgarii czy Grecji.
Płatowiec taki, klasy P-36 miałby szansę sprostać Me-109 i Me-110.
P-11g wystarczyłyby na niemieckie bombowce i sztukasy a reszta byłaby
ich uzupełnieniem.
pozdrawiam
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
"Greg" <g@szczecin.top.plwrote:
| Owszem, byl. Ale jak bys mial do wyboru zrobic z jakiejs ilosci aluminium
| korpus do silnika dla jednej Pantery albo elementy konstrukcyjne dla
| 5 Mesiow, to co bys wybral?
| (I zdaje sie obrona Rzeszy miala wyzszy priorytet)
Rozwinal produkcje aluminium (na serio).
Ale na litosc boska z czego? Skad boksyty?
Gdzies czytalem ze mimo nalotow i walki na wielu frontach potencjal
produkcyjny w 1944 byl znacznie wiekszy niz na poczatku wojny.
To nie tak. W 1939 roku niemiecka gospodarka pracowala na stopie
pokojowej. Wydajnosc nie byla duza i nie stosowano technik produkcji
totalnej. Tak samo bylo w 1940, 1942 i 1943 roku. Jakos okolo Kurska
do Speera dotarlo, ze Niemcy sa daleko z tylu w kwestii wydajnosci
produkcji
wojennej - daleko za USA, Anglia i co najgorsze - Rosja. Wtedy zaczelo
sie zylowanie produkcji. Ale bylo juz na to za pozno. Bombardowania, straty
w sprzecie i wykruszenie kadr spowodowalo, ze drastyczny wzrost produkcji
niczego nie zalatwial.
Porownujac srodki utopione w projektach typu V-1 czy V-2 (choc daly
one podstawe pod cala powojenna rakietowke, same w sobie mialy mala
efektownosc) mozna zalozyc ze bylo to mozliwe.
Napewno N mogli sporo zaoszczedzic na tym. Generalnie jednak odplyw
srodkow na Verveltungswaffe nie byl az tak decydujacy. Zawinily raczej
korupcja systemu (blokowanie nowych projektow) i przepychanki
decydentow (Hitler ze swoja decyzja by Me262 przerobic na bombowiec byl
na przyklad niezly)
| Amerykanie postawili na ilosc.
Czyli jalk Rosjanie. I gdzie tu te slynne w ich pojeciu stwierdzenie
ze co A merykanskie to najlepsze?
O nie. W tym wypadku T34 byl zdecydowanie lepszy ;- D (zwlaszcza T-34-85)
| W pierwszych wersjach. Pozniejsza 76 byla juz duzo lepsza. A 90 w Jumbo
| byla juz zupelnie niezla.
Czy Jumbo mial naprawde 90?
Tfu, tfu! Oczywiscie ze nie - mial siedemnastofuntowke! 90 mm mialy M36
Jackson i M26....
Bo mi sie wydaje ze to nadal byla stara armata tylko opancerzenie
monstrualne bo mial sluzyc do przelamania silnie ufortyfikowanych umocnie,
Tu masz na mysli tego M3E4 z haubica 105... ale nie wiem jak sie nazywal....
to wlasnie byl Jumbo...?
a nie do walki z czolgami.
Poza tym, ze SHerman byl wolniejszy i mniej zwrotny od Panter (ale nie od
Koenikow) -
siedemnastofuntowka pozwalala mu be zproblemu rozwalac wszystkie niemieckie
czolgi.
Przeciez on mial bardzo ograniczona mobilnosc wiec nie za bardzo mogl
poruszac
sie po kazdym terenie.
No faktycznie. BT to on nie byl...
A manewrowosc to przeciez w wypadku czogu jeden z najwazniejszych
parametrow.
Zalezy od taktyki. Jak sie takim Shermanem naciera na okopane Koenig Tigery
to sorry,
ale jak sie ich rozsadnie uzyje - nie ma problemu.
| No i nie czarujmy sie - przewaznie tak bylo. Jak wiadomo na froncie
| zachodnim zwalczaniem czolgow zajmowalo sie lotnictwo taktyczne ;-D
Nie zawsze i nie wszedzie. Jakos np. pod Falaise 1 DPanc. Maczka
raczej walczyla z czolgami a nie lotnictwo.
Jak juz nie bylo inego wyjscia....;-DD Coz...
| Szybko? Fireflye to koniec 44/ poczatek 45
Dziwne bo Brytyjczycy uzywali ich juz w momencie ladowania w
Normandii.
?? No cos ty? A ja myslalem ze Firefly powstal w odpowiedzi na brytyjskie
doswiadczenia walk ich czolgow z niemieckimi? W jaki sposob mogli to
sprawdzic _przed_ Normandia??
Inna sprawa ze w ilosci 1-2 czolgi na pluton ale jednak zdecydowanie
wczesniej.
Amerykance i tak im zazdroscili ;-D
| I wyskoczyli z M26. Gorszym od Ausf. E? Watpie.
Tylko ze to dopiero wiosna 1945 roku. No i ilosc cokolwiek mala.
Strasznie sie grzebali z projektem - w koncu projekty pochodzily z tego
samego roku
co PzKW VI
Niemowiac o problemach technicznych z nim.
Coz... w Korei sprawil sie lepiej ;-D
Po prostu nie odegral wiekszej roli i tyle.
Bo i bylo ich zdaje sie batalion (czy pulk...).
chodzi ci o PzKpfw VI "Tiger" Ausf. E jak mniemam?
Dobrze mniemasz ;-D
Pozdrawiam
Greg
Nie spelnia ich tak bez mrugniecia, bo Norwegowie narzekaja, ze nie ma
dostepu do zakladow budowanych za ich pieniadze. Rosja nie chce wyjawic co
robi w danym momencie, jak i za ile. Ostatnia wpadka ministra od energii
atomowej, ktory powierzone mu 9 mln $ przetransferowal na wlasne konto,
zamiast na realizacje zobowiazan to dosc dobry przyklad.
Owszem, spełnia. Okręty sa likwidowane zgodnie z harmonogramem, i coraz
sprawniej. Natomiast wybacz, ale tekst o przelaniu na PRYWATNE konto ministra
środków z kilometra śmierdzi jakims bzdetem.
Jestem daleki od zachwytow, bo lektura strony www.bellona.no daje spora
wiedze o drugiej stronie medalu, ktora jest tragiczny stan pozostalosci po
Gorszkowie i ZSRR, zniszczone obszary polnocy i ogromna robota przed Rosja i
partnerami, zeby to posprzatac.
Co jest czynione. Nie zmienia to także podstawowego faktu : Rosja ponosi lwią
część kosztów z tym związanych, mimo że ten problem dotyczy nie tylko jej,
oraz mimo tego, że inne panstwa powstałe po rozpadzie ZSRR mają to w dupie,
choć chętnie przejmowąły infrastrukturę.
Zobacz ile u nas wydaje sie na ekologie i
jak wiele trzeba bedzie wydac (mowi sie, ze nie mamy szans na zmniejszenie
emisji do norm europejskich przed koncm okresow przejsciowych bez wydania
wielu miliardow Euro z wlasnej kieszeni)
A tu byś się mocno ździwił. Rosja ma mniejsze opory przed działaniami
proekologicznymi, niz Amerykanie, a często także niż inne kraje Europy... W
końcu, i tak muszą oni rewitalizować/odtworzyc potencjał produkcyjny.
Bywają zabawne sytuacje, jak np. z rezolucją o ruchu transportowym na Bałtyku,
kiedy to uchwalono zakaz pływania jednokadłubowych tankowców z zamiarem
wywalenia rosyjskich przewoźników. efekt był taki, że owi w ciągu relatywnie
krótkiego okresu odnowili swoją flotyllę, ponieważ szykowali się do tego od
dawna. W pewnej chwili, stali się jedynymi dostosowanymi do nowej rezolucji
przewoźnikami :
Co do ekonomi i militariow, to przeciez nie ma czego porownywac. Porywnywac
to my sie mozemy do Hiszpani, bo to jest mniej-wiecej kraj podobnej
wielkosci i z podobnym potencjalem ludnosci.
Więc porównuj ROTFL...
Ile mamy lotniskowćów :? Ile fregat? Ile korwet :P? Ile samolotów ZOP :))??
Zastanów się tez nad faktem, że Rosja jest ludnościowo krajem raptem 4 razy od
Polski większym. Cały czas nie moge wyjść ze zdumienia, że część z kolegów
zatrzymała się na roku 1991, i nie potrafi się pogodzić z faktem, że Rosja to
niewiele więcej niż połowa ludności ZSRR...
Natomiast smieszne jest to, ze
Rosja probuje sie samodowartosciowac kosztem Polski. Ttragiczne jest z kolei
to, ze my dajemy sie na ten numer nabrac po raz kolejny w historii.
Zapewniem cię, że z ich perspektywy wygląda to dokładnie na odwrót. Zaś prawda
leży zapewne gdzieś w środku. Co zabawniejsze, poza Żyrinowskim, tarktowanym
jak Lepper, nie widze w Rosji odpowiedenika Kaczynskiego. Pozwolę sobie zatem
zachowac daleko idącą rezerwę w ocenie "samodowartościowywania kosztem".
ALAMO
| Gospodarka ma potencjal duzo wiekszy niz chinska.. duzo wyzej
| wyksztalcona sila robocza, nacisk na uslugi a nie na produkcje..
Dlatego kupują na całym świecie, zamiast produkować u siebie? Mam
wrażenie, że jednak Chińczycy mają na wyposażeniu armii więcej sprzętu
rodzimej produkcji (i ciągle go rozwijają) niż Hindusi. U nich zdaje się
jedynym dużym rodzimym projektem jest nowy śmigłowiec.
Istnieje drobna roznica pomiedzy "produkowac u siebie" a "projektowac u
siebie". W indyjskiej armii sluzy mnostwo wyprodukowanego (ale nie
zaprojektowanego..) w Indiach sprzetu. Chocby produkowane w Indiach Jaguary,
migi i inne ustrojstwa ( http://www.hal-india.com/products.asp).. W armii
ladowej dla przykladu rozne wersje T72. Teraz produkuja Su30MKI a beda
produkowali Hawki, wiec samoloty o generacje bardziej zaawansowane od Su27
produkowanego w Chinach czy chocby treningowego K-8. Indie maja duzo dluzsze
od Chinczykow tradycje w produkcji licencjonowanego uzbrojenia. Patrzac na
suchy wskaznik sprzetu "produkowanego" w kraju w, odpowiednio, armii
indyjskiej i chinskiej, stosunek ten zapewne jest porownywalny. Jesli jednak
przyjrzymy sie dokladniej, wiekszosc tego "wlasnego" sprzetu w armii
chinskiej to przestarzalem modele samolotow i czolgow kilka generacji do
tylu. Nowoczesny sprzet jest w wiekszosci importowany. Maja np olbrzymie
problemy przy produkcji prostych wersji Su27.. Z tego co wiem cala produkcje
odwalaja zakontraktowani Rosjanie. Jak popatrzysz na "chinskie" projekty, to
np. w lotnictwie sa to prawie wyłącznie mniej lub bardziej udane produkty
licencyjne (sytuacja dokladnie taka sama jak w Indiach...). Jedynie czysto
chinska mysla techniczna jest przebudowa MiG17, 19 i 21 w najrozniejsze
warianty, ktorych udoskonalanie jest kontynuowane az do dzisiaj. Ich
"najnowoczesniejszy i chinski" J-10 to przeciez Lavi.. Su30MKK i MK2
przywozony jest samolotami z Rosji..
W Indiach radza sobie z produkcja nowoczesnego sprzetu na licencji, a
problemy pojawiaja sie gdy zaczynaja cos sami projektowac... Na chwile
obecna na Indie maja wyzszy potencjal produkcyjny uzbrojenia. Potencjaly
projektowe sa podobne czyli bardzo niskie. Zmiany ida w kierunku zwiekszenia
mozliwosci produkcyjnych w Chinach i zwiekszenia mozliwosci projektowych w
Indiach. Bardzo interesujace jest kogo Rosja wybierze na partnera w PAK FA.
Stawiam bardzo mocno na Indie.. w stosunku do LCA bedzie to gigantyczny
skok, aczkolwiek sam samolot wyglada coraz bardziej mniej atrakcyjnie. W
swietle tego co pisala ostatnio nTW (Butowski) pierwszy lot "ma" sie odbyc
do konca 2007, czyli znajac rosjan gdzies tak kolo 2010.. wejscie do
produkcji seryjnej okolo 2013-2014. Mowiac inaczej samolot majacy standard
zaawansowanego F16bl52+ bedzie musial "walczyc" z JSF. To bedzie rzez
Co do potencjalu gospodarczego. W Chinach wzrost ludnosci sie zatrzymal. W
Indiach idzie dalej do przodu. W Chinach rozne regiony kraju posluguja sie
innymi jezykami. W Indiach jezykiem urzedowym jest angielski, ktory jest
zrozumialy dla calego swiata. W Chinach system polityczny zaczal tamowac
wzrost gospodarczy. Indie to najwieksza demokracja swiata (ze wszystkimi jej
systemowymi wadami i zaletami).. W Indiach na niezwykle wysokim poziomie
stoi nauczanie przedmiotow scislych, niezbednych w informatyce. W Chinach
caly czas odczuwa sie "dziure inzynierska", wynik rewolucji kulturalnej.
Gdybym mial wykupic 1% akcji w ktorejs z gospodarek, postawilbym
zdecydowanie na Indie. W dluzszej perspektywie sila militarna jest wprost
proporcjonalna do potencjalu gospodarczego. Ze strategicznego punktu
widzenia naturalnym jest sojusz indyjsko-rosyjski skierowany przeciwko
chinom.. To tez tlumaczy dlaczego Indyjski su-30 jest o generacje
nowoczesniejszy od Chinskiego su-30. w tej rozgrywce USA beda tylko
obserwatorem. Czeka nas interesujace polwiecze :)
pozdrawiam
lekomin inc
"Przychody ze sprzedaży Fiat Auto Poland wyniosły około 7,3-7,4
mld zł" - powiedział Pavoni.
Podczas środowej konferencji Massimo Gentilini, prezes zarządu
FAP, poinformował, że pod koniec tego roku spółka zakończy
wytwarzanie modelu siena, którego produkcja zostanie przeniesiona
do Turcji.
FAP skoncentruje się na produkcji nowej wersji modelu palio
weekend. Do tej pory palio weekend było sprzedawane głównie w
Polsce, a niewielkie ilości eksportowane. Od przyszłego roku FAP
będzie zaopatrywał w ten model rynki europejskie.
Gentilini powiedział, że potencjał produkcyjny palio weekend na
rynek polski i europejski będzie zależał od opłacalności eksportu
w związku z kursem złotego.
"Będzie to zależało od atrakcyjności rynku polskiego, zwłaszcza
ze względu na poziom wartości złotego do euro i dolara" -
powiedział. Siena i palio weekend są produkowane w Polsce od
czterech lat.
Komentując wyniki FAP za 2000 roku, Pavoni powiedział PAP, że
wpłynął na nie m.in. gwałtowny spadek sprzedaży samochodów w
Polsce roku oraz utrzymujące się wzmocnienie złotego.
"Złotówka bije rekordy dzień po dniu, co powoduje, że na przykład
eksport jest nieopłacalny" - powiedział.
W 2000 roku Fiat sprzedał w Polsce 129.262 nowe samochody osobowe
(180.200 aut w 1999 roku). Udział Fiata w rynku w 2000 roku
wyniósł 27 proc., ale spadł w stosunku do 1999 roku, kiedy wynosił
28,15 proc.
Dyrektor marketingu i sprzedaży FAP Dario Fabbro powiedział PAP,
że udział Fiata w rynku sprzedaży nowych samochodów powinien
wynieść w tym roku 26 proc., a sprzedaż osiągnąć od 100 do 105
tys. aut.
"To będzie zależało od sytuacji na rynku. Mamy nadzieję, że mały
wzrost sprzedaży będzie odczuwalny w drugim półroczu" - dodał
Fabbro.
Powiedział też, że jeśli jednak rynek utrzyma się na obecnym
poziomie, to sprzedaż nowych aut w Polsce może wynieść w tym roku
łącznie około 340.000 sztuk.
W pierwszym kwartale 2001 roku spadła ona o 33,07 proc. w
stosunku do analogicznego okresu 2000 roku. W tym okresie Polacy
kupili 93.006 samochodów osobowych wobec 138.969 w pierwszym
kwartale 2000 roku.
Tymczasem w ramach polityki marketingowej Fiata na 2001 rok firma
postanowiła wprowadzić nową gamę modeli seicento i punto oraz
zmodyfikować produkowane od 1995 roku modele bravo i brava.
W 2001 roku Fiat wprowadzi na rynek dwie nowe wersje seicento
oraz trzy punto.
W Polsce Fiat duże nadzieje wiąże głównie z modelem seicento. W
ciągu trzech lat kupiono u nas 180.000 tych aut. Od stycznia do
marca 2001 roku było to 12.500 sztuk.
FAP zatrudnia obecnie około 5 tys. osób, a pod koniec roku będzie
to około 4,7 tys. osób. W spółce trwają obecnie zwolnienia 580
osób, o czym zdecydowano po załamaniu sprzedaży aut.
Dyrektor marketingu i sprzedaży Fiat Auto (wchodzi w skład grupy
Fiata) Juan Jose Diaz Riuz poinformował podczas konferencji, że w
2001 roku firma planuje łączną sprzedaż samochodów na poziomie od
2,5 mln do 2,7 mln sztuk.
Fiat Auto ma jednocześnie osiągnąć około 200 mln euro zysku w
wyniku aliansu zwartego w 2000 roku z General Motors.
"Z umowy o współpracy z General Motors chcemy uczynić filar
naszej konkurencyjności" - powiedział Riuz. GM i Fiat prowadzą
m.in wspólną politykę w sferze produkcji oraz zaopatrzenia.(PAP)
Popatrzmy jak Jacek Kijewski zapodaje na pl.pregierz:
| To troche dalsza rodzina, nie?
| A rodzenstwo? czemu nie.
| jasne. Wszystkim po dwa lata platnego urlopu na koszt panstwa i
| pracodawcy. A co. Czemu nie? Wszyscy beda wowczas szczesliwi i zadowoleni.
Nie wszystkim tylko _jednemu_ z nich i nie po 2 lata,
a po _poltora miesiaca_
ale po co sie ograniczac? Wszytkim i po 5 lat. Przeciez bedzie lepiej,
nie? (hint: moja teza: 5 lat (reductio ad absurdum) jest rownie dobra, jak
Twoje poltora miesiaca. I teraz Ty uzasadniaj, czemu poltora, a nie
miesiac i cwierc).
| | nie ma sprawy. Jak sam zaplacisz, to zaden problem. Bede klaskal i Cie
| | podziwial...
| Za co zplacer? Za komplikacje czy za weekendy?
| Za urlopy tych kobiet (skoro juz twierdzisz, ze na bezplatne isc nie
| moga...)
Ja niemowie o ulropach, tylko o porodzie. I pytam, czy odmawiasz,
dnia, tygodznia, dwoch na porod?
To teraz spojrz na to tak:
a) firma. Celem firmy jest efekt gospodarczy, czyli pieniadz. Firma w tym
celu posluguje sie zasobami (kapital, potencjal produkcyjny itd). Firma w
celu osiagniecia zamierzonych efektow musi _KUPOWAC_ prace. Musi kupowac
prace wystarczajacej jakosci, mozliwie tanio.
b) nakladasz ograniczenia na firme. Np. to, ze kupujac prace kobiety
kupuje tylko prace, ale placi tez (mniej czy bardziej posrednio) np. za
dziecko. Poniewaz na rynku jest praca, za ktora nie trzeba dodatkowo
placic (mezczyzni), to firma bedzie dazyc do zatrudnienia pracy tanszej i
lepszej, czyli mezczyzn (lepszej, bo brak dodatkowych narzutow typu
dzieci).
c) regulujesz recznie dalej. Czyli nadajesz prawa do urlopu mezczyznom i
zadowolony. Ale na rynku nadal jest towar drozszy (kobiety i np. zonaci
mezczyzni) oraz tanszy (niezonaci mezczyzni). Firma zaczyna wiec unikac
zatrudniania zonatych mezczyzn. Efekt: rodziny, a dokladniej tzw. glowy
rodzin, ktore powinny rodzine utrzymac (owszem, czasem to robi kobieta,
ale w naszych realiach jest to rzadkosc) sa zagrozone bezrobociem.
Sytuacja rodzin jako takich jest gorsza - przewage na rynku maja
nie-rodziny, czyli zyjacy potajemnie (przed pracodawca) ze soba, albo
kawalerowie
d) wymyslasz kolejne ograniczenie... ale ludzi jest 6 miliardow sztuk,
musialbys wymyslic 6 miliardow przepisow... itp, itd.
e) firma, omijajac narzucane jej koszty, podnosi koszty swojego dzialania
(np. prawnik), narusza cudza prywatnosc (zaswiadczenie o ciazy) i godnosc
itd.
f) w efekcie straty masz wieksze, niz korzysci.
Wiec mow sobie o urlopie, i o tym, co ja na ten temat mysle, ale to nie
zmieni tego, ze mechanizm tak dziala. Czy ja odmawiam, czy nie, to nie ma
wiekszego znaczenia. Mnie ten problem dotyczy w niewielkim stopniu.
Natomiast _bardzo_ nie zycze sobie, jako czlowiek zmierzajacy do wieku
sredniego, ograniczen z pkt. c), bo moga uderzyc we mnie.
Kolejna sprawa: placenie za porody: z dzika rozkosza zaplace za porod:
mojego dziecka. Niewiele mnie interesuje, kto zaplaci za porod Twojego
dziecka, i na pewno nie chce, zeby moje (dosc wysokie) podatki szly akurat
na to. Wole, zeby mi zostaly w kieszeni, i zebys o swoje dziecko martwil
sie sam, w zamian za co zostaniesz zwolniony z przejmowania sie moimi
dziecmi. Ja, majac te pieniadze w kieszeni, pojde sobie do Nationale
Nederlanden i wykupie ubezpieczenie od urodzenia sie dziecka, i bede caly
zadowolony.
Ale z punktu widzenia Japonii dostatecznie zdecydowany, żeby od
"wrogiej neutralności" przejść do jawnej wojny.
no tak.
| Zwaz tez, ze jedynie niezniszczenie samej bazy (a tylko floty) pozwolilo
| USA kontynuowac wojne na tych akwenach. Gdyby USA stracily baze i
| lotniskowce, odbudowanie przewagi strategicznej zajeloby dziesiatki lat, w
| tym czasie Japonia zajelaby Australie i pol Azji... w dodatku angazujac
| znaczne sily brytyjskie... Ten atak wcale nie byl taki samobojczy, tylko
| byl wykonany niezdecydowanie...
| W efekcie swiat moglby wygladac inaczej :) A tak USA dosc szybko
| odbudowaly flote.
I tu się całkowicie nie zgadzam.
Po pierwsze - Zniszczenie bazy - żeby tego dokonać atakiem lotniczym,
Japonia musiałaby wysłać nie 400, ale 4000 bombowców i też nie byłoby
gwarancji. Z tym, że tylu nie miała.
Dosc ciekawy poglad. Moze niekoniecznie chodzilo mi o zrobienie czarnej
dziury, ale odbudowanie stoczni trwa. I to dosc dlugo. Stocznie byly
niezbedne do odbudowania floty. Tej podniesionej z dna. Czyli stocznie w
Pearl Harbour, a nie w San Francisco!
Zniszczenie bazy wbrew pozorom nie wymaga 4000 bombowcow. Tyle potrzebna,
zeby w Dreznie zrobic Hiroshime, ale tego sie nasi dzielni wielcy bracia
nauczyli juz pod koniec wojny.
Poza tym: majac panowanie w powietrzu, Japonia moglaby skutecznie nie
dopuscic do odbudowania bazy. Dlugosc linii zaopatrzeniowych itd. Nalozylo
sie na to wiele czynnikow, m.in. fatalna taktyka okretow podwodnych
zakazujaca zuzycie na statek handlowy wiecej niz jednej torpedy i ogolnie
japonska mentalnosc. Kiedys czytalem czyjs artykul - juz nie pomne, jaki -
ze mentalnosc narodow zwiazana jest z narodowymi grami. Europejczycy mysla
w kategoriach szachowych - taktyka, przewaga strategiczna i niszczenie -
Azjaci w kategoriach go - zajmowanie terenu.
Zniszczenia na lądzie dają się naprawiać stosunkowo szybko.
Nieprzypadkowo takie miejsca jak Midway, Guam, Guadalcanal, czy z
Atlantyku Islandię zwykło się nazyważ "niezatapialnym lotniskowcem".
Nad tymi miejscami Japonia nie miala panowania w powietrzu... a to jest
istotne.
Zaś co do zniszczenia floty... Gdyby nawet wszystkie 3 lotniskowce
floty Pacyfiku były w porcie i uległy zniszczeniu, i gdyby nawet
urządzenia bazy Pearl Harbour zostały zniszczone - to przecież
stocznie nie znajdowały się na Hawajach! Lotniskowce budowano w
Newport, w San Diego i gdzieś tam jeszcze. Co do szans Japonii na
podbój kontynentalnych Stanów - mam nadzieję, że nie będziesz
sugerował, że to by się dało zrobić? Zatem - jak niby mieli
przeszkodzić swobodnej pracy tych stoczni?
Hm. Wez pod uwage, ze po Bitwie na Morzu Koralowym Japonia byla o wlos od
przejecia przewagi strategicznej. Sytuacja Australii byla w owym momencie
tragiczna i niewiele brakowalo. Wez pod uwage, ze w owym czasie Japonii
nie brakowalo surowcow, ludzi (cala Azja) ani tym bardziej technologii. I
Japonia miala lepsze stocznie...
Do końca wojny - czyli w ciągu niespełna _czterech_ lat - USA zbudowły
około 30 lotniskowców floty, kilkaset eskortowych, jakąś dziką masę
niszczycieli i innych mniejszych jednostek, okrętów podwodnych itp.,
wyprodukowały przeszło 300 tysięcy samolotów, jakąś równie koszmarną
liczbę czołgów, o drobniejszych rzeczach nie wspominając.
Potencjał gospodarczy USA w 1941 roku był mniej więcej 10 razy większy
niż Japonii. Większy niż Wielkiej Brytanii, Francji i Niemiec sprzed
wojny razem wziętych.
To nie trwałoby wcale tak długo. Może wojna przeciągnęłaby się do 46
roku - ale nie dłużej.
Hm. Mozemy sobie gdybac. Gdyby Japonia przejela inicjatywe strategiczna na
Pacyfiku, zaangazowanie USA w pomoc dla Europy wygladaloby inaczej. Co
mogloby spowodowac inna sytuacje na froncie wschodnim, a na pewno
opoznienie wojny o kilka lat. III Rzesza miala tez wowczas ogromny
potencjal produkcyjny itd. Anglia tez o wlos uniknela inwazji. III Rzesza
miala tez potencjal badawczo - wdrozeniowy. W 1944 roku seryjnie
produkowano odrzutowce na ten przyklad. Itd.
Przejecie przez Japonie Indochin, Gwinei i wybrzezy Australii zmieniloby
znacznie cala sytuacje. Co do walk o Okinawe, to tez porownanie
nietrafione - nie sadze, zeby USA potrafiloby sie dlugo trzymac, zobacz,
jak szybko znikly niemieckie bazy podczas I wojny.
Na pewno by sie narobilo zamieszania. Tak czy inaczej - atak na Pearl
Harbour byl z punktu widzenia Japonii hazardem, ale nie samobojstwem. Cos
jak rosyjska ruletka...
P.S. Uwielbiam gdybac, co by bylo, gdyby...
A czy ja mowie, ze Legia jest wszystkiemu winna? Mowie tylko, ze to sa
powody dla ktorych bardzo duzo Polakow nie lubi Legii. Poza tym moglbys
dawac sensowniejsze argumenty bo jestem bezsilny wobec glupoty...
Pozwólcie, że się wtrącę. Większość Polaków, którzy nie lubią Legii, nie
lubią jej nie z wydumanych powodów politycznych, a dlatego, że przez lata
była symbolem stolicy. Część oczywiście ma jej za złe wykorzystywanie
zastępczej służby wojskowej, ale równie dobrze mógłby być w taki sposób
nienawidzony Widzew, ściągający piłkarzy na lewe etaty, gwardyjska
(milicyjna!) Wisła, czy Ruch, załatwiający z kopalniami górnicze pensje dla
Cieślików. A nie byli - i nikt mi nie wmówi, że dlatego, bo wojsko było
większym wrogiem ludu, niż SB, które wspierało krakowski klub. Dlatego
argumentacja o nienawiści z powodu poboru odpada: jeśli go przyjąć,
zakładamy, że w całej Polsce nienawidzone były wszystkie pierwszo- i
drugoligowe kluby.
Dodatkowo podzielę się z tobą (całkiem friko, nie dziękuj) pewnym
doświadczeniem, które jest obce większości kibiców. Gdy przed kilkoma laty
PZPN obdarował nas bzdurnym zakazem stadionowym, nie opuściłem żadnego z
kilku wyjazdów. Trafił nam się wtedy między innymi mecz w Chorzowie (4:1 dla
Legii), na którym trafiliśmy z kilkoma kolegami na trybunę zajmowaną przez
mieszankę zgredów, starców i wytrawnych kipierów taniego wina. Można więc
się było nasłuchać - z tym, że wśród tez, że "jak się warszawioki rodzą, to
z dupy wyłażą", trudno było wyłowić te o wojsku. Powtarzały się za to
głoszone na Śląsku od dawna poglądy, mówiące, że zła warszawka zabiera
Ober-Schlesienowi czarne złoto, marnuje potencjał produkcyjny górników i
zakłada podatkowe kajdany na rozwój polskiego Eldorado. (Błagam, niech się
nikt nie włącza do tej dyskusji i nie rozważa czy to prawda, czy nie).
Ogólnie - stolica gnębiła ich od lat, "a pamiętacie jak wygwizdalim Deynę na
Śluńskim"?
Uprzedzając pytanie, dlaczego Polonia w takim razie nie wzbudza takich
emocji, skoro ma stadion na jednej z ulic Warszawy: bo jest, przez lata była
i będzie jeszcze długo marginalnym, dzielnicowym klubem pozbawionym kibiców.
Kończąc wątek służby wojskowej: w totalitarnym, zależnym od ZSRR,
marionetkowym państwiem, jakim przez lata była Polska, uchylanie się od
służby wojskowej było przestępstwem, a możliwości zwolnienia z zaszczytnego
obowiązku służby w armii - prawie żadne. Chciałbym zobaczyć setki piłkarzy
(i dziesiątki tysięcy sportowców!), którzy ochoczo idą w kamasze w wieku, w
którym powinni występować na boisku. Legia była dla nich szansą
kontynuowania kariery. Jedną z kilku: mogli przecież wstąpić do milicji
(Kraków), albo zejść na przodek (Zabrze, Chorzów, Sosnowiec, Polonia i
Szombierki Bytom, Katowice, Gliwice).
Na marginesie: wolę, żeby ktoś mnie nienawidził niż żebym był obiektem
żartów całej Polski ;-)