Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: potrzeby zdrowotne
Temat: masturbacja a seks małżeński
zakletawmarmur napisała:
> Ciekawa jestem czy myślałabyś tak, gdybyś w życiu sama nie
> doświadczyła tego na własnej skórze.
Doswiadczyla czego? Bylam juz kiedys (dosc dawno temu) zdradzana i bez wiekszych
problemow wybaczylam, bo kwestia wiernosci nie jest dla mnie sprawa az tak
witalna i az takim absolutnym, niepodwazalnym priorytetem jak dla Ciebie. Sama
nie mam parcia na bezwzgledna, wiernosc do grobowej deski - i takowej tez
niekoniecznie oczekuje od partnera.
A jesli chodzi Ci o kwestie rodzicow, to nie wykluczam wcale, ze tak bylo. Nie
chcialabym tu wywlekac rodzinnych historyjek, napisze tylko oglednie, ze moj
Ojciec przez cale zycie jezdzil po roznistych sanatoriach (nie dlatego, ze mial
specjalne
potrzeby zdrowotne, tylko dlatego, ze to byly dla niego takie jakby
wczasy ;-) I tam pewnie swiety nie byl, bo do rodzinnych anegdot nalezy, ze
jakies kobitki potem do niego plomienne listy pisaly.
Tyle, ze nikt u nas tego nie demonizowal, Mama nie miala z tego powodu manii
przesladowczej i nie plakala w poduszke na moich oczach. Moze wiec dlatego nie
mam traumy i zdrada nie kojarzy mi sie z rodzinna tragedia, a juz na pewno nie
dla nas - dzieci. Pewnie tez z tego powodu nie demonizuje zdrady tak jak Ty, a
mam do niej takie a nie inne, czyli niezbyt sformalizowane podejscie. Natomiast,
jako ze mojego Ojca zawsze niesamowicie kochalam i bylam z nim bardzo zwiazana,
wiem - a raczej przeczuwam - jaki bol sprawilby mi ewentualny rozwod rodzicow i
brak Jego uczestnictwa w mojej codziennosci. Jestem mu wiec wdzieczna, ze
potrafil trzymac swoje emocje na wodzy i nie zakochal sie w zadnej turnusowej
pani Krysi (tu puszczam oko do tej starej piosenki Mlynarskiego ;-).
Ja tam mysle w skrytosci ducha, ze jednak gruuuba wiekszosc facetow w jakims
momencie na przestrzeni zycia zdradzila swoja zone. Bez dramatow i bez jakiejs
patologicznej utraty szacunku do niej. Ot, tak sie zlozylo, trafila sie okazja
zeby pobzykac na boku i tyle - i nie ma co dorabiac gornolotnej ideologii o
braku szacunku czy wielkiej malzenskiej zbrodni. A juz zwlaszcza za czasow
PRL'u, kiedy kwitla instytucja slynnych sanatoriow - przybytkow pozamalzenskiej
rozpusty, kiedy panowala jakas taka ogolna spoleczna beztroska, skrobanki byly
standardowym srodkiem antykoncepcyjnym, a Kosciol nie mieszal ludziom w glowach
az na taka skale jak dzis swoimi sztywnymi pryncypiami. Wtedy nikt tak nie
demonizowal zdrady. Dzisiaj wiernosc stala sie wartoscia nadrzedna, do tego
stopnia, ze niektorym trudno zrozumiec, ze niektorzy moga miec do niej nieco
bardziej liberalne podejscie.
Raz jeszcze apeluje : zrozum, Zakleta, ze w tej sprawie nie ma jakichs
sztywnych, obiektywnych regul - kazdy ma w kwestii zdrady swoje wlasne odczucia.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Bajzel na Śląsku dzięki centralizmowi
Szlachetne zdrowie? Z pewnością nie na Śląsku...
serwisy.gazeta.pl/kraj/1,34309,2916825.html
Czarne chmury nad śląskimi chorymi. Wbrew zapowiedziom centrali NFZ
przyszłoroczny budżet na leczenie w naszym regionie będzie znów obcięty.
Ucierpią przede wszystkim szpitale.
Spór o podział pieniędzy między poszczególne województwa wybuchł w maju, kiedy
minister zdrowia Marek Balicki przedstawił projekt nowego rozporządzenia w tej
sprawie. Do tej pory pieniądze były dzielone proporcjonalnie do liczby
mieszkańców. Balicki zaproponował, by uwzględnić także
potrzeby zdrowotne
mieszkańców, czyli ich wiek, płeć i dostęp do leczenia. Wtedy okazało się, że
mieszkańcy województwa śląskiego są zbyt młodzi i zbyt łatwo dostają się do
lekarza. Dlatego znaczną część pieniędzy, które się nam należą, dostaną w
przyszłym roku inne województwa. Pomysł nie spodobał się nikomu w regionie.
Zaprotestowali: wojewoda, marszałek i parlamentarzyści.
Prezes NFZ Jerzy Miller najpierw bronił rozporządzenia, by po kilku tygodniach
przyznać, że też mu się nie podoba. Miesiąc temu przedstawił własny plan
podziału pieniędzy. Zapisano w nim dla Śląska o 100 mln więcej, niż dawał nam
minister, czyli prawie 4,3 mld zł. - To dobrze, że uwzględniono nasz głos -
cieszyła się wtedy senator Krystyna Bochenek.
Kiedy wydawało się, że nic nie stanie na przeszkodzie, minister Balicki
przedstawił nowy projekt rozporządzenia w sprawie podziału pieniędzy na
leczenie. Sporne 100 mln zł znów zostaje nam w nim odebrane. - To oburzające,
że tak gra się nam na nosie - denerwowała się wczoraj senator Bochenek.
Jeśli rozporządzenie wejdzie w życie w przyszłym roku w śląskim NFZ zwiększą
się tylko wydatki na leki. Przychodniom, a przede wszystkim szpitalom,
kontrakty poważnie zostaną okrojone.
- To katastrofa. W połowie roku przyjdzie nam zamknąć większość oddziałów -
obawia się Wojciech Olszówka, dyrektor Górnośląskiego Centrum Medycznego.
Władze śląskiego NFZ nie chcą jednak komentować projektu. - Póki rozporządzenie
się nie ukaże, nie będziemy się wypowiadać - uciął Ryszard Stelmaszczyk,
rzecznik oddziału.
- Kiedy rozporządzenie się ukaże, nie będzie już po co się wypowiadać. Trzeba
działać, póki jest czas, bo dzieje się niesprawiedliwość - odpowiada Bolesław
Piecha z sejmowej komisji zdrowia (PiS).
Władze śląskiego NFZ najwyraźniej jednak nie chcą się wychylać i krytykować
ministra. Taką samą taktykę przyjęła centrala funduszu. - Najwyraźniej rządząca
ekipa stara się przed wyborami jeszcze jakoś grać pieniędzmi, dając je tam,
gdzie mogą liczyć na poparcie. Oby po wyborach to się zmieniło - komentuje Anna
Knysok, była wiceminister zdrowia, a obecnie wicedyrektor zespołu Szpitali
Miejskich w Chorzowie.
Przyrost wydatków na leczenie w wybranych województwach w 2006 roku:
Dolnośląskie - 6,7 proc.
Lubelskie - 10,4 proc.
Łódzkie - 9,9 proc.
Śląskie - 1,1 proc.
średnia dla kraju 5,5 proc.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Mniejsza kara dla pogotowia, dług został
Mniejsza kara dla pogotowia, dług został
Zastanawiające jest to nieustanne sugerowanie, że poprzednia ekipa
kierująca Wojewódzką Stacja Pogotowia Ratunkowego w Białymstoku
lekceważąco podchodziła do problemu ratownictwa medycznego, czy
wręcz popełniła grzech zaniechania. Z artykułów takich jak ten
przeciętny czytelnik, nie mający wiedzy o systemie ratownictwa może
wysnuć wniosek, że pozamykano karetki w garażach i nie wysyłano ich
do wezwań.
A to przecież nie ma nic wspólnego ze stanem faktycznym.
Wielokrotnie słyszało się o problemach z odpowiednim funkcjonowaniem
systemu ratownictwa medycznego. Zarówno dyrektor Wiśniewski jak i dr
Radziszewska, odpowiedzialna wówczas za funkcjonowanie zespołów
ratownictwa medycznego w mieście i terenie wyrażali publicznie swoje
obawy i zastrzeżenia. Wojewódzki plan zabezpieczenia działań
ratownictwa medycznego jest/ niedoskonały, daleki od ideału,
brakowało zespołów wypadkowych na terenie aglomeracji białostockiej.
Sprawa zwiększenia ilości zespołów wyjazdowych na terenie
Białegostoku była niejednokrotnie zgłaszana do NFZ. Niestety,
bezskutecznie. Z drugiej strony NFZ był zainteresowany tym, aby
sprostać takiej ilości wezwań do zachorowań i nie mając innych
możliwości zaakceptował takie rozmieszczenie i wykorzystanie
karetek, jakie miało miejsce z zachowaniem kryterium czasu dojazdu.
Był to wybór mniejszego zła. Należy pamiętać że POZ-y nie pracowały
wówczas właściwie a i ówczesny minister Łapiński zarządził, że
pogotowie powinno wyjeżdżać do każdego wezwania, nawet błahego, co
spowodowało poważne obciążenie zespołów. Statystyki tych wyjazdów
były badane na bieżąco i przedstawiane zarówno marszałkowi jak i
NFZ.
Z logistycznego punktu widzenia nie jest ważne, gdzie stacjonuje
karetka, ale istotne jest takie jej wykorzystanie, żeby sprostać
potrzebom spełniając kryterium czasu dojazdu. To powinno być istotą
systemu ratownictwa.
Karetki w pomniejszych punktach były w bardzo małym stopniu
wykorzystywane i z logistycznego punktu widzenia były dysponowane
tak, aby właściwie zabezpieczyć
potrzeby zdrowotne aglomeracji. I
tak na przykład w Czarnej Białostockiej czy Zabłudowie jedna karetka
przypadała na kilka tysięcy mieszkańców, podczas gdy w Białymstoku
jedna karetka miała zabezpieczać 100 000. Duże obciążenie karetki w
Bielsku wymagało wykorzystania zespołu z Brańska itd.
Zarzut, że karetka w Zabłudowie była wypadkowa a nie reanimacyjna
tylko dlatego, że ograniczono załogę z czterech do trzech osób jest
absurdalny.
Taka była
potrzeba i dziś oskarżanie poprzedniej dyrekcji jest co
najmniej niestosowne. Nie było to działanie niezgodne z ustaleniami
z NFZ ani żadna samowola. Nie były to karygodne zaniedbania ani
cwaniackie podejście do problemu.
Szkoda, że nie ma rzeczowej dyskusji na ten temat,. Dlaczego nie
wypowiadają się ci, którzy akceptowali takie działania, ponieważ nie
znaleźli innego wyjścia? Dlaczego nikt nie weźmie w obronę tych,
którzy w tak trudnych czasach wdrażali ratownictwo? Karanie za to,
że starali się zabezpieczać w miarę możliwości właściwie
potrzeby
Podlasia jest żałosne.
Jako osoba mu życzliwa i z bliska obserwująca jego ówczesne
działania (chociaż mam świadomość, że praca w pogotowiu nie jest tym
samym co praca w szpitalu i nie zawsze zgadzałem się z jego
decyzjami) nie mogę odmówić Wiśniewskiemu konsekwencji i
profesjonalizmu w działaniu, z czym zgadzają się nawet ci, którzy
nie są mu życzliwi. Ale pionierów zawsze spotyka podobny los.
Ten frontalny atak jest zastanawiający …
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Tusku i sKopacz dali plamę na Radzie Gabinetowej
Tusku i sKopacz dali plamę na Radzie Gabinetowej 2
Lech Kaczyński: Panie Premierze, ja muszę podkreślić, że nie uzyskałem w ogóle odpowiedzi na pytanie, które postawiłem. Po drugie, Panie Premierze, jeżeli my w tej chwili mówimy o lawinowym wzroście oczekiwań środowiska lekarskiego, to tutaj by wypadało mówić uczciwości, to przypomnijmy kampanię wyborczą i obietnice tam składane (...).
Przez wiele lat uczestniczyłem w posiedzeniach różnych gabinetów. (...) i muszę powiedzieć, że tego poziomu ogólności, który dzisiaj słyszę, to jeszcze nie słyszałem nigdy. (...) Ale przyjmuję to z pokorą, przejdźmy do następnego pytania. (...) Jeżeli będziemy mieli spółki, o których mówiłem, (...) to jakie będą mechanizmy, jeżeli dany szpital się będzie zadłużał?
Ewa Kopacz: Panie Premierze, Panie Prezydencie. Wrócę tylko do pańskiej poprzedniej wypowiedzi, po skończonej mojej odpowiedzi. Ja sądzę, że wszystko można przegadać i mówić o szczegółach całymi godzinami. Najważniejsze, żeby to się znalazło w aktach prawnych, które zaczną funkcjonować. Słowo jest ulotne, a jeśli mielibyśmy, o szczegółach gadać, to jestem na to gotowa i możemy mówić o szczegółach. Nie sądzę, żeby to był dobry moment, bo tego czasu, który przeznaczony jest na posiedzenie, musiałoby być zbyt długo - o służbie zdrowia nie można powiedzieć w kilka godzin. Tak naprawdę o szczegółach, ale wracam do pytania...
Lech Kaczyński: Pani Minister, ja bym jednak poprosił, żeby Pani nie używała słowa "gadać" tutaj, to oczywiście będzie w protokole. (...)
Ewa Kopacz: Bardzo, bardzo przepraszam, jeśli to słowo było zbyt...
Lech Kaczyński: No więc właśnie, o to bym bardzo serdecznie prosił...
Ewa Kopacz: Wracając do odpowiedzi na pytanie, które Pan Prezydent zadał. (...) Jeśli dzisiaj mamy utratę płynności finansowej tego zakładu, to organ założycielski (...) powinien dokonać tylko jednej rzeczy - albo przejąć zobowiązania tego szpitala, albo likwidować ten szpital. (...) To jest jedno. Dwa, jak mówimy już o tym majątku, to my jako pierwsze proponujemy rzecz oczywistą i bezwzględnie konieczną, zanim zaczną się jakiekolwiek przekształcenia. Mianowicie, przeszacowanie tego majątku, Panie Prezydencie, który już dzisiaj w tej chwili ma zupełnie inną wartość niż majątek, który był oceniany w ochronie zdrowia w roku 97. Takie rozporządzenie jest przygotowywane (...) Pytanie, czy te spółki, to nie będzie początek likwidacji szpitali? Tak odebrałam to pytanie. Otóż powiem tak. (...) Dzisiaj nikt tak naprawdę nie jest w stanie odpowiedzieć, jakie są tzw. realne
potrzeby zdrowotne. (...)
Lech Kaczyński: Ale ja mimo wszystko jeszcze raz zapytam Panią Minister. Co będzie, jeżeli taka spółka nie przynosi zysków, a odwrotnie - przynosi głębokie straty?
Donald Tusk: Panie Prezydencie, wydaje mi się, jeśli mogę zastąpić Panią Minister z tego względu, że możemy się mylić w odczuciach, ale...
Lech Kaczyński: Przy 51% udziałów czy nawet 100% udziałów...
Donald Tusk: Panie Prezydencie, proszę, proszę dobrze mnie zrozumieć, ale pytania czasami uniemożliwiają konkretną odpowiedź. Mam wrażenie, że ta odpowiedź, podobnie jak materiały, jakie przygotowaliśmy wcześniej, pokazują wyraźnie, że projektujemy sytuację, w której ograniczymy takie zagrożenie do minimum. (...) Po drugie, proszę nie obawiać się o dziką prywatyzację (...) bo tak naprawdę chcemy wydobyć polską ochronę zdrowia ze status quo, które można nazwać dziką prywatyzacją poprzez nieformalne, niekontrolowane prywatne użytkowanie majątku publicznego w celu uzyskania prywatnych dochodów. (...) My nie wiemy, czy mamy każdy szczegół dopracowany idealnie, ale jesteśmy po kilkudziesięciu dniach, przygotowaliśmy pakiet ustaw, który pokazuje, że mamy determinację i wolę zmian tego dramatycznego stanu rzeczy, który zastaliśmy, a nie, który wytworzyliśmy. (...)
Lech Kaczyński: Panie Premierze, to naprawdę nie jest wiec polityczny. Ja po raz ostatni, tak, ja po raz ostatni udzielam,
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Projekt ustawy zdrowotnej.
> Obywatelom, niezależnie od ich sytuacji materialnej, władze publiczne
> zapewniają równy dostęp do świadczeń opieki
zdrowotnej finansowanej ze
> środków publicznych.
To zdanie konstytucji zasadniczo uniemozliwia wprowadzenie rynku uslug
medycznych jak i prywatnych ubespieczen
zdrowotnych.
> pacjent (obywatel) w systemie jest przedmiotem, a nie podmiotem
Owszem tak jest i wynika to z tego wlasnie zdania, ktorego nie kwestionujesz.
Dlaczego klient kupujacy samochod jest podmiotem a pacjennt nie jest? Otoz
klient wpelni decyduje o tym jaki samochod chce kupic, decyduje o tym ile moze
za towar zaplacic, ma prawo negocjowac na rownych prawach cene samochodu ze
sprzedawca, ma prawo wyboru ubespieczenia samochodu na wolnym rynku
ubespieczen. Cena ubespieczenia samochodu zalezy od tego jak bespiecznie ktos
prowadzi samochod. Jednak za podmiotowscia podaza odpowiedzialnosc, klient jest
w pelni odpowiedzialny za uiszczenie zaplaty, i sam ponosi konsekwencje wyboru
pojazdu, ponosi tez konsekwencje swoich zachowan za kierownica.
Zadna z tych decyzji nie nalezy do pacjenta. Pacjent nie kontroluje wyboru
sposobu leczenia, nie ma mozliwosci decydowania czy go na leczenie stac czy
nie, nie wyboru ubespieczenia. Z dzugiej strony nie ponosi zadnej
odpowiedzialnosci za zaplate i nie ponosi finansowych konsekwencji swoich
wyborow.
Podmiotowosc nie istnieje bez zdolnosci decydowania i bez ponoszenia
konsekwencji swoich decyzji. Ten projekt nie zapewnia ani jednego ani drugiego.
> niewłaściwy podział dochodu narodowego
Nie rozumiem dlaczego to dochod NARODOWY ma byc dzielony, a nie dochod prywatny
uzywany zgodnie z decyzja upodmiotowionych pacjentow.
> system jest upolityczniony
To prawda. Urynkowienie moze system odpolitycznic bardzo skutecznie.
> Dla każdego chyba jest oczywistym, iż życie i zdrowie jest najwyższą
> wartością człowieka.
Ten slogan jest w oczywisty sposob sprzeczny z rzeczywistoscia. Gdyby to byla
prawda to WSZYSTKIE zasoby gospodarki bylyby przeznaczone na poprawe zdrowia i
przedluzenie zycia. Za kazdym razem, kiedy idziemy do kina czy kupujemy
samochod zaprzeczamy temu stwierdzeniu. Zycie i zdrowie maja wysoka wartosc nie
jest to jednak wartosc nieskonczona ani nawet nadrzedna dla wiekszosci ludzi.
> zapewnienie obywatelom równego i powszechnego dostępu do świadczeń opieki
zdrowotnej finansowanej ze środków publicznych.
Koleny wewnetrznie sprzeczny slogan. Jezeli cos jest finansowane ze srodkow
publicznych to znaczy, ze nic nie ogranicza popytu na uslugi medyczne - wiec
koszt tego edzie nieskoncznoy. Jezeli wprowadzisz ograniczenia aministracyjne
do tego jakie uslugi sie naleza to dostep nie bedzie POWSZECHNY (bo dlaczego
potrzeby zdrowotne niektorych nie sa zaspokajane), jezeli niektore uslugi stana
sie odplatne to dostep nie bedzie ROWNY, bo niektorych nie bedzie na to stac.
Mysle ze najlepiej byloby odpuscic sobie slogany i zbudowac system w ktorym
kazdy ma WYBOR ubespieczenia i uslug medycznych, ale sam jest finansowo
ODPOWIEDZIALNY za swoje wybory.
> wykonywaniu usług
zdrowotnych przez wszystkie podmioty merytorycznie do tego
> przygotowane, bez względu na ich formę organizacyjną i status własnościowy.
Ma sens.
> Wysokość cen maksymalnych określona byłaby w cenniku usług medycznych.
Kto te ceny ma ustalac panstwo? (czy jest wtedy wolny rynek?) czy lekarz?
> Zakłada się, iż wszystkie swiadczenia
zdrowotne będą wolne od podatku Vat,
> oraz placówki słuzby zdrowia wpisane do rejestru sadowego osób prawnych będą
> zwolnione od płacenia podatku dochodowego od zysku. Swiadczeniodawcy
> działający na podstawie wpisu do ewidencji działalnosci gospodarczej, wydatki
> inwestycyjne i modernizacyjne związane z wykonywaniem zawodu, zaliczać będą w
> koszty uzyskania przychodów.
Ma sens
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Obowiązkowe fakultety z w-f 2h
Obowiązkowe fakultety z w-f 2h
Ciekawią mnie opinie rodziców dzieci, które mają w szkołach 2h w-f "do
wyboru". Chodzi o Rozwiązania z sierpnia 2009 r.
Minister Edukacji Narodowej podpisał 10 sierpnia 2009 r. rozporządzenie w
sprawie dopuszczalnych form realizacji dwóch godzin obowiązkowych zajęć
wychowania fizycznego, nowelizację rozporządzenia w sprawie organizacji zajęć
i nauczania wychowania do życia w rodzinie oraz rozporządzenie w sprawie
kryteriów i trybu przyznawania nagród dla nauczycieli. Dwa pierwsze
rozporządzenia wchodzą w życie z dniem 1 września 2009 r., ostatnie – z dniem
ogłoszenia.
Rozporządzenie o dopuszczalnych formach realizacji obowiązkowych dwóch godzin
wychowania fizycznego dotyczy klas IV-VI szkół podstawowych, gimnazjów oraz
szkół ponadgimnazjalnych.
Określa ono dopuszczalne formy realizacji dwóch godzin obowiązkowych zajęć
wychowania fizycznego, uwzględniając potrzeby zdrowotne uczniów, specyfikę ich
zainteresowań sportowych, warunki realizacji zajęć oraz tradycje sportowe
danego środowiska lub szkoły.
Szkoła przygotowuje własną ofertę edukacyjną zajęć, które mogą być prowadzone
jako zajęcia lekcyjne, pozalekcyjne lub pozaszkolne. Szkolna oferta powinna
wykorzystywać uwarunkowania lokalne oraz tradycje środowiskowe, włączać do
współpracy związane ze sportem instytucje samorządowe i stowarzyszenia.
Dwie godziny obowiązkowych zajęć wychowania fizycznego w ramach tygodniowego
wymiaru godzin mogą być prowadzone w formie zajęć:
• sportowych - szkoła może zaproponować od jednej do kilku dyscyplin
sportowych do wyboru, uwzględniając uzdolnienia i zainteresowania uczniów oraz
tradycje sportowe szkoły i środowiska
• rekreacyjno-zdrowotnych - zawierających jedną lub kilka form aktywności
fizycznej służących zdrowiu, wypoczynkowi lub zabawie i przygotowujących
uczniów do systematycznej aktywności fizycznej w czasie wolnym
• tanecznych - obejmujących jedną lub kilka form tańca i pogłębiających
wiedzę i umiejętności w tej dziedzinie
• aktywnych form turystyki - zawierających jedną lub kilka form turystyki do
wyboru, w zależności od zainteresowań uczniów oraz warunków terenowych w
środowisku. Mogą to być np. turystyka piesza, rowerowa, górska.
Swoboda w decydowaniu o formie realizacji dwóch obowiązkowych godzin zajęć
wychowania fizycznego pozwoli na efektywniejszą i bliższą potrzebom uczniów
realizację zajęć w szkołach. Będzie służyła poszerzaniu i pogłębianiu
umiejętności i wiadomości związanych z aktywnością fizyczną na miarę
możliwości i oczekiwań uczniów.
Jak to u Was funkcjonuje. Czy dzieciaki mają rzeczywiście możliwość wyboru
ulubionej dyscypliny ? Jak są owe fakultety prowadzone ? Czy szkoła
ograniczyła się tylko do gier zespołowych (siatkówka,kosz, p.nożna) ? Jaki Wy
oraz Wasze dzieci mieliście wpływ na wybór takiej formy zajęć
(ankieta/referendum etc.)?
Każda opinia mile widziana ....
Pozdr
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl
Strona
2 z
2 • Wyszukano 73 wyników •
1,
2