Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: potrzeby inwestycyjne
Temat: Z POMOCY UE KORZYSTAJA MALI CWANIACY
Z POMOCY UE KORZYSTAJA MALI CWANIACY
Rolnicy pobierają nauki
170 milionów złotych rocznie na pomoc dla polskiej wsi to pieniądze z
europejskiego programu SAPARD. Rolnicy będą mogli ubiegać się o nie już od
przyszłego tygodnia. Procedury są jednak skomplikowane. Dlatego rozpoczęły
się szkolenia. Specjaliści uczą, między innymi, jak wypełnić wniosek.
Rolnicy będą mogli ubiegać się o pieniądze już od przyszłego tygodnia
Aleksander Bentkowski prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
Rolnictwa twierdzi, że Agencja zrobiła wszystko co można było zrobić, aby
program Sapard ruszył w Polsce. "Ośrodki Doradztwa Rolniczego są
poinformowane jak mają udzielać pomocy rolnikom w wypełnianiu wniosków,
przeszkoleni są również pracownicy Agencji. Mamy w rezerwie kilkuset
przeszkolonych pracowników, którzy nie zostali zatrudnieni, ale mogą być
wykorzystani do prac sezonowych przy obsłudze wniosków"- powiedział prezes.
ODR-y mają pomagać rolnikom bezpłatnie, tymczasem w kręgach rolniczych mówi
się, że taka usługa sporo kosztuje. "Jeśli tak faktycznie jest to jest to
skandal. ODR-y zapominają, że zostały stworzone wyłącznie po to, aby pomagać
rolnikom. Jeżeli zamierzają na tym zarabiać to powinno się je rozwiązywać" -
powiedział dziennikarzom Bentkowski. Dodał również, że będzie interweniował u
ministra rolnictwa, aby wydał pisemne polecenie, "że nie wolno pobierać opłat
za pomoc w wypełnianiu wniosków". Według Bentkowskiego w zakresie możliwości
wykorzystania funduszu Sapard przeszkolono około 120 tys. rolników oraz około
900 przedsiębiorców przetwórstwa rolno-spożywczego. Szkolenia dla samorządów
odbywają się nadal. Prezes uważa, że sprawa z uzyskaniem wsparcia z funduszu
jest prosta. Wystarczy pójść do regionalnego oddziału Agencji i dowiedzieć
się, czy to, w co ma się zamiar inwestować jest finansowane przez
Sapard. "Jeżeli tak, to wystarczy wypełnić wniosek i czekać na odpowiedź" -
powiedział. Jednak według Bentkowskiego program ma podstawową wadę - najpierw
trzeba
inwestycje zrealizować i dopiero potem otrzymuje się zwrot nakładów,
ale - jego zdaniem - nie jest to mimo wszystko przeszkoda. Zarówno Bank
Ochrony Środowiska, jak i Bank Gospodarki Żywnościowej oraz Banki
Spółdzielcze, deklarują, że będę oferować niskooprocentowane kredyty - do 10
proc. w skali roku z odroczonym terminem płatność do czasu zakończenia
inwestycji, rozliczenia jej i otrzymania zwrotu z Sapardu. "To jest bardzo
atrakcyjne rozwiązanie" - powiedział prezes. Bentkowski chce, aby maksymalny
czas od rozpoczęcia
inwestycji do zwrotu kosztów był skrócony z obecnych
trzech miesięcy do półtora miesiąca. Posłowie z sejmowej komisji rolnictwa
mieli wątpliwości czy pieniądze z Sapardu zostaną wykorzystane. Przede
wszystkim - ich zdaniem - trzeba dotrzeć do gmin i samorządów, ponieważ
właśnie tam
potrzeby inwestycyjne są bardzo duże. Posłowie uważają również,
zawiłe procedury i skomplikowane druki mogą zniechęcać potencjalnych
beneficjentów. Proponowali uproszczenie procedur. Odpowiadając na wątpliwości
posłów Bentkowski stwierdził, że Unia wymaga od Polski, aby pewne standardy
zostały zachowane. "Skoro unijni rolnicy potrafią sobie z nimi poradzić to
dlaczego polscy rolnicy nie" - wyjaśnił. Dodał, że po wejściu do Unii środków
finansowych będzie dużo więcej i wówczas Polska będzie potrafiła po nie
sięgnąć. Program Sapard jest programem przedakcesyjnym, o charakterze
strukturalnym, wsparciem dla rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich,
zaproponowany dziesięciu krajom starającym się o członkostwo.
A moze tak samorzady lokalne zajelyby sie pomoca rolnikom w wypelnianiu
formularzy. Moznaby o to poprosic rowniez nauczycieli szkol, ktorzy przy
swoich malych zarobkach chetnie zarobiliby chociaz po sto dodatkowych zlotych
na buty. Brak umiejetnosci wykorzystania pomocy jest zwyczajnie skandaliczny.
Wykorzystywanie niewiedzy ludzkiej przez urzednikow powolanych do tego i
oplacanych z pieniedzy panstwowych powinno byc karalne. Mam nadzieje, ze
zapis na ten temat znajdzie sie rowniez w projekcie zmian kodeksu karnego
przedstawionego Sejmowi przez PiS. Fundusze oferowane przez UE dadza
niejednemu malemu i duzemu zlodziejowi okazje do wzbogacenia sie. Prawo
powinno przewidziec surowe kary za takie przestepstwa.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Górnik na przodku
alfa_beta1 napisał:
> z moich podatków również
...............................................................
Miliardowe przywileje
Trzynastki, czternastki, deputaty węglowe, zniżki na prąd i
długoletnie gwarancje zatrudnienia. Państwowe firmy na ekstra
przywileje dla górników, hutników i energetykow.
Na deputaty węglowe dla górników kopalnie wydają ponad pół miliarda
złotych rocznie. - Deputaty to relikt PRL. Górnicy czy kolejarze
dostawali węgiel, by ogrzewać domy -wyjaśnia ekonomista Ryszard
Petru.
120 tys. górników dostaje od 6 do 8 ton na głowę w zależności od lat
pracy. Są warte kilka tysięcy złotych. - Związkowcy domagają się
teraz równych deputatów, po 8 ton na głowę bez względu na staż
pracy - twierdzi rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej.
Górnik dostaje też coroczną nagrodę, tzw. barbórkę (nazywaną
trzynastką) oraz czternastkę w lutym. W sumie ponad 10 tys. zł na
osobę. Kopalnie wydają na to blisko 1 mld zł rocznie.
Trzynastki, czternastki oraz deputaty pobierają też górnicy i
hutnicy w KGHM, które należy w ponad 40 proc. do państwa.
Przysługują im dodatkowo pieniądze na urlop (świadczenie
wypoczynkowe) - średnio 1862 zł na osobę. Razem z dodatkami średnia
pensja w KGHM to 7,9 tys. zł.
Z górnikami i hutnikami w szranki mogą stanąć tylko pracownicy firm
energetycznych.
W większości firm energetycznych są gwarancje zatrudnienia do roku
2017. W niektórych, jak w elektrociepłowni Lublin-Wrotków należącej
do Polskiej Grupy Energetycznej, nawet do "czasu osiągnięcia wieku
emerytalnego".
Zwolnić wcześniej nikogo nie można, bo trzeba by płacić odprawy: w
PGE od 100 tys. do 400 tys. zł na osobę! A w gdańskiej Enerdze
zwolnieni dostaliby średnio 460 tys. zł odprawy.
Pracownicy państwowych firm energetycznych kupują prąd z 80-
procentową zniżką.
Związki zawodowe w PGE od kilku dni negocjują przyznanie czterech
dodatkowych dni wolnych w roku.
-Państwowe firmy mogą sobie wydawać na przywileje dla pracowników 10
mld zł. Mnie to nie wzrusza. Do szewskiej pasji doprowadza mnie
jednak, gdy wyciągają z naszych kieszeni pieniądze na
inwestycje, a
swoje przeznaczają na premie, nagrody czy podwyżki - komentuje
Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców
Prywatnych "Lewiatan".
Od początku roku zakłady energetyczne podniosły ceny prądu dla firm
aż o 40-60 proc. W ubiegłym roku o 30 proc. Przez to rosną koszty
życia. Powód?
Potrzeby inwestycyjne oraz wzrost ceny węgla o 40
proc., o czym zdecydowały kopalnie.
Co na to związkowcy? Według Kazimierza Grajcarka, szefa Sekretariatu
Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność", za wysoką cenę prądu
odpowiadają podatki, nie płace.
A deputaty? - To tradycja - uważa związkowiec.yków wydają ponad 6
mld rocznie - obliczyła "Gazeta"
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Kanclerz Schröder naciska w sprawie unijnej kon...
"KLAMIESZ kraczkowski"
galaxy2099 napisał:
> Jakie to 3.8 mld Polska dostala od UE na samoloty F16 !!!
Euro. Pieniadze sa wymienne, kazdy wyglada identycznie,
a zatem pytanie jest bez sensu.
> Dlaczego w taki bezczelny, swiadomy sposob KLAMIESZ publicznie.
> Do tego podpisujesz sie swoim imieniem i nazwiskiem.
Nie klamie.
> Dowodzi to tylko, ze jestes swiadomym manipulatorem dzialajacym na korzysc
> Niemiec. Wyzbytym jakichkolwiek skrupulow.
:-) :-) :-)
> Nie ma zadnych mozliwosci aby uzyskac choc jedno EURO z UE na cel taki jak
> zakup samolotu F16. Kazde pieniadze otxzrymywane z UE musza byc poprzedzone
> przedstawieniem celu na jaki zamierzamy je wydac, wraz z wlasnym finasowaniem
> czesci projektu.
> Pozniej to wszystko jest scisle pilnopwane i przestrzegane.
> Nie ma zadnych szans aby Bruksela przelala choc 1 eurocent do USA za samolot
> wojskowy.
Potrzeby inwestycyjne Polski sa przeogromne.
Jedna dziedzina jest powiazana z inna.
Np. gdyby Polska wydala te 3.8 mrd. Euro,
a faktycznie o wiele wiecej, na szkoly wyzsze
lub na wyposazenie instytotow badawczych,
to np. jakis konzern miedzynarodowy zainwestowalby
w Polsce np. 2 mrd. Euro, bo wiedzialby, ze
stoia mu do dyspozycji wyksztalceni ludzie,
ze moze zlecic przeprowadzenie jakichs badan
materialowych itd. Te zainwestowane 2 mrd.
bylyby zrodlem plac i zlecen dla poddostawcow
i prowadzilyby do efektow gospodarczych poza
dziedzina, w ktorej ten konzern dziala.
W gospodarce wszystko jest polaczone ze wszystkim.
Polska jest biorca netto z funduszy UE, tylko dlatego,
ze jest zbyt biedna. A jest zbyt biedna, bo wydala
3.8 mrd Euro na podarunek dla USA.
Gdyby Polska zainwestowala te 3.8 mrd. w Polsce,
to zapotrzebowanie zglaszane do UE byloby o
3.8 mrd mniejsze.
Np. Polska przedstawia do UE projekt jakiejs inwesycji,
linia metra, lub np. siec telefonow komorkowych, wartosci
3,8 mrd Euro i UE daje na to pieniadze. - Oznacza to, ze
Polska nie musialaby wnioskowac do UE o finansowanie tego
projektu, gdyby nie podarowala tych pieniedzy USA, bo mialaby
te srodki z wlasnych podatkow. Polska jednak nie ma tych
3,8 mrd na
inwestycje, bo przeznaczyla je na cele konsumpcyjne,
czyli zrobienie dobrze Amerykanom. Poniewaz nie ma, to wnioskuje
do UE.
A w UE zorientowali sie sytuacji, poczytali proizraelskie i
proamerykanskie brednie Wprost i zrozumieli, ze jesli chca
uratowac UE i Euro, to musza odebrac Polsce Nice.
I maja racje!!!
> KLAMIESZ kraczkowski.
To tylko panu sie tak wydaje, bo nie rozumie
pan podstawowych mechanizmow politycznych i gospodarczych.
A o to, zeby pan nie rozumial zadbali juz usluzni
"dziennikarze" z Wyborczej i z Wprost.
Piotr Kraczkowski -
beam.to/ll
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: CAPITAL - sprzedawac czy trzymac?help pls
"Gazowa" emisja Capital Partners
Dariusz Wolak
9,2 mln zł pozyska Capital Partners z emisji akcji planowanej na pierwszą
połowę
marca. Fundusz wyda pieniądze na projekty gazowe realizowane przez spółkę
zależną CP
Energia.
Capital Partners wyemituje do 4,6 mln akcji serii C. Teraz kapitał dzieli się
na 2,3
mln walorów. Cena emisyjna, jak wynika z opublikowanych wczoraj projektów
uchwał na
walne zgromadzenie zwołane na 26 stycznia, wynosi 2 zł (wczoraj akcje wyceniano
na
36,4 zł). Wartość oferty wyniesie zatem 9,2 mln zł. Papiery będą sprzedawane z
prawem poboru. Zostanie ustalone 20 lutego. - Zamierzam razem z żoną utrzymać
obecny
poziom zaangażowania w spółkę - podtrzymał wcześniejsze deklaracje Paweł Bala,
prezes CP. Wspólnie z żoną kontroluje 57% kapitału. Żeby utrzymać stan
posiadania
musi wydać na nowe akcje ponad 5,2 mln zł.
Po co funduszowi potrzebne są pieniądze? - Priorytetem są
potrzeby inwestycyjne
CP
Energii - wyjaśnił prezes.
Ocenił, że CP Energia, w której CP kontroluje połowę udziałów, potrzebuje
obecnie
około 30 mln zł na
inwestycje związane z działalnością dystrybucyjną z
wykorzystaniem sieci gazowych. - Przy tego typu projektach udział kapitału
własnego
szacujemy na 20-25%. Reszta finansowana będzie kredytami. Oznacza to, że na ten
cel
przeznaczymy w ciągu najbliższych dwóch lat 6-7 mln złotych - mówił prezes.
Podobnie ma wyglądać struktura finansowania projektów dystrybucyjnych w
zakresie
sprzedaży LNG (płynny gaz ziemny). Według P. Bali koszty budowy infrastruktury
do
regazyfikacji LNG, które przypadną na CP Energię, to ok. 2,5-3 mln zł. - Nasze
analizy wskazują, że w ciągu najbliższych dwóch lat będziemy mogli zrealizować
10-12
projektów z wykorzystaniem LNG. Jeden taki projekt jest już realizowany -
wskazał
prezes.
Działalność typowo handlowa (w tym obrót gazem z zagranicą) będzie prowadzona
bezpośrednio przez CP Energia i w zasadzie nie wymagać będzie środków
inwestycyjnych. W tym przypadku wykorzystywane będą przede wszystkim
instrumenty
finansowe typowe dla handlu zagranicznego. - Potrzebny kapitał obrotowy
szacujemy
teraz na poziomie około 2-3 mln zł, co pozwoli nam bezpiecznie realizować
obroty
handlowe rzędu 50-70 mln zł rocznie - oznajmił P. Bala. - Reasumując:
potrzeby
kapitałowe CP Energia, w zakresie kapitałów własnych, na najbliższe dwa lata
szacujemy na 15-17 mln zł - podsumował. Podkreślił, że CP zamierza utrzymać
swój
udział w spółce, więc na fundusz przypadnie połowa tej kwoty.
Według P. Bali, CP Energia już 15 stycznia rozpocznie systematyczne
sprowadzanie LNG
z Rosji do klientów w Polsce. - Proszę mi wierzyć, że nie oczekuję, iż nasza
spółka
zależna zawrze kontrakt na import kilku miliardów m3 gazu. Cieszy mnie
natomiast to,
że dostrzeżono zalety gazu ziemnego w postaci LNG, co w ostatnich dniach
zostało
potwierdzone decyzjami polskiego rządu. Do czasu wybudowania morskiego
terminalu, co
jak myślę potrwa około trzech lat, prawdopodobnie CP Energia będzie dysponować
już
dość rozległą bazą dystrybucji LNG w Polsce - podsumował.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Spadek tempa wzrostu nie taki straszny
Spadek tempa wzrostu nie taki straszny
Troche merytorycznie.. Polska godposarka jest gosporadarka
peryferyjna, tzn. nie związana z głownym nurtem inwestycyjnym na
swiecie ( obecnie jest to region Pacyfiku po obu stronach + Indie).
Oznacza, to ze krysys, ktory zaczal sie w lipcu 2007 roku ( sic!!!)
na gieldzie w Szanghaju ( ;przysypany; na okolo 6 miesiecy przez
Wall Street, co dalo otwarty efekt na poczatku tego roku poprzez
spekulacje na ropie i zywnosci- nie bede wchodzic w szczegoly- bo to
nie o to chodzi)odbije sie nas nas w takim stopniu w jakim peryferie
uzaleznione sa od tego glownego nurtu finasnowego. Uzaleznienie to ma
miejsce na paru poziomach: 1) bankowym ( wiekszosc bankow-ok.70%
jest zarzadzana przez decydentow spoza Polski,czyli akcja kredytowa,
decydujaca o rozwoju lokalnej gospodarki jest w rekach nie rzadu w
Warszawie a ukladu biznesowo-politycznego innych panst, ktor e
bronia swoich wlasnych interesow, do czego jako wlasciciele maja
prawo ); b) produkcyjnym-( ponad 90% eksportu z Polski jest
realizowanych poprzez firmy sieciowe- korporacje ( uwaga jak w
przypadku bankow. Uzaleznienie to jest zrodlempotencjalnego kryzysu
w wyniku braku wystarczajacych srodkow finansowych dla loklanych
przedsiebiorst( podrozenie kredytu) jak i ograniczaniem lub
zamykaniem lokalnej produkcji firm sieciowych, co skutkuje wzrostem
bezrobocia oraz pogorszeniem bilansu handlowego Polski ( to juz
widac). To po stronie zagrożen.
Jakie mamy plusy: 1) stosunkowo duzu rynek wenwnetrzny oraz duze
potrzeby inwestycyjne; 2)
inwestycje strukturalne ( glównie UE- choc
od 2 miesiecy dopłacamy do Unii , bo obecnie Polska nie jest w
stanie zagospodarować środków Unijnych, nawet na poziomie aby wyjsc
na 0(sic!!!)) ; 3) walute loklana- dzieki czemu mozemy na poziomie
kraju sterowa strumieniami finansowymi w obszarze naszej
peryferyjnej gopsodarki
A jakie mamy ograniczenia: 1) brak aktywności rządu w sferze
zaządzania gospodarką w okresie ryzyka spowolnienia ( np. możemy
onizyc VAT o około 4 pkt. do 18% z 22%, który jest jednym z
najwyższych w UE- dla obniżenia cen i pobudzenia konsupcji); 2) brak
wlasnych technologii; 3) brak czytelnej komunikacji spolecznej w
celu ukierunkowania ludzi na racjonalne dzialania - wszelkie decyzje
podejmowanie sa na poziomie indywidualnym na zasadzie - ;ratuj sie
kto moze;, ato oznacza ,ze nie budujemy zaufania spolecznego
niezbednego do poprawnego ( przewidywalnego) dzialania.
Analitycy zajmujacy sie naszym rynkiem ( nie mowie o tych z
propagandy roenych telewizji biznesowych, zakladaja , iz wzrost PKB
bedzie na poziiomie około 1% - 2% dla calj gospodarki, ale oznacza,
to ,ze porukdaj i budpwnictwo beda pod kreska, a wzrosna np. usługi -
poziom okolo 3%.
W sumie beziemy mieli spowolnienie w 2009 roku, natomiast prawda o
naszej gospodarce i decydentach wyjdzie dopiero w roku 2010, kiedy
to bedziemy mieli do czynienia z efektem działan lub zaniechań
obecnego czasu. I tutaj niestety jestem sceptyczny..
Samo spowolnienie bedzie trwało kilkanascie miesięcy, ale sa i tacy
za oceanem, iz mówia o scenariuszu japońskim - około 10 lat. We will
see. Pozdrawiam
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Gdańsk bałtycką potęgą
Gdańsk bałtycką potęgą
Sława!
www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070717/ekonomia/ekonomia_a_1.html
TRANSPORT Polskie porty morskie rosną w siłę. W ciągu zaledwie czterech lat
Gdańsk stanie się największym portem przeładunkowym na Bałtyku, detronizując
Sankt Petersburg
Gdańsk bałtycką potęgą
Prawie 500 mln euro - tyle chcą wydać cztery bałtyckie porty na
inwestycje w
najbliższych pięciu latach. Po zakończeniu planowanych prac będą mogły
przyjmować łącznie ponad 8 milionów kontenerów rocznie. To cztery razy więcej
niż teraz. Już obecnie polskie porty są jednymi z najszybciej rozwijających
się nad Bałtykiem. Co roku liczba przeładowanych tu kontenerów rośnie o ok. 16
proc. - wynika z raportu Actia Forum. Średni przyrost dla wszystkich
nadbałtyckich portów wynosi ok. 9,2 proc.
ekonomia_a_1-1.F.jpg
Jak sobie radzą porty nadbałtyckie. Dane za 2006 rok
Porty inwestują na potęgę, bo zdaniem analityków przez najbliższych kilka lat
wymiana handlowa krajów środkowoeuropejskich będzie dynamicznie rosła. Już
teraz możliwości przeładunkowe polskich portów sięgają 1,7 mln kontenerów
rocznie. To więcej niż obecnie potrzebują. W 2006 r. obsłużyły prawie 582 tys.
kontenerów. W najbliższych latach ich możliwości mają wzrosnąć czterokrotnie.
Ekspertów te liczby nie dziwią. - Jeżeli tendencja wzrostu przeładunków się
utrzyma, już za pięć - dziesięć lat porty będą co roku przeładowywać parę
milionów kontenerów - prognozuje Bogdan Ołdakowski, ekspert do spraw
transportu morskiego.
Wyprzedzić Petersburg
Największym portem przeładunkowym na Bałtyku jest Sankt Petersburg. W zeszłym
roku obsłużył 1,5 mln kontenerów. - Nie ma już miejsca na dalszą rozbudowę
portu, który jest u kresu swoich możliwości przeładunkowych - mówi Maciej
Matczak, konsultant Actia Forum. - W odległości ok. 70 km od Petersburga
powstają porty satelitarne, które przejmą część przeładunków - dodaje. Zanim
jednak to się stanie, Gdańsk może zdetronizować miasto nad Newą.
Możliwości przeładunkowe portu gdańskiego mogą w najbliższych czterech latach
zwiększyć się z ok. 600 tys. kontenerów rocznie do 5 mln sztuk. To więcej niż
jakikolwiek inny bałtycki port.
Zakończony już został pierwszy etap budowy nowego terminalu. - Zacznie działać
jesienią, wówczas będzie miał przepustowość 500 tys. kontenerów rocznie -
wyjaśnia Andrzej Dorniak, rzecznik portu w Gdańsku. Wstępne plany zakładają,
że inwestycja zostanie zakończona w ciągu czterech - pięciu lat. Tuż obok ma
powstać nowoczesne centrum logistyczne. Porozumienie w sprawie jego budowy w
zeszłym tygodniu podpisały władze portu z przedstawicielami miasta. - Powołamy
do tego wspólnie spółkę celową, do końca roku chcemy wyłonić firmę, która
zajmie się budową obiektów - wyjaśnia Dorniak.
- Mamy ambicje, by pretendować do roli hubu przyjmującego statki atlantyckie -
deklaruje Andrzej Dorniak. Na razie transatlantyki zawijają na Bałtyk
sporadycznie, ale może się to wkrótce zmienić. Wartość importu państw basenu
Morza Bałtyckiego rośnie tak szybko, że niedługo transportowanie dużych partii
towarów dużymi statkami może się okazać bardziej opłacalne niż obecnie. Teraz
transatlantyki zawijają głównie do portów zachodniej Europy, skąd część
towarów przewożona jest mniejszymi jednostkami do portów bałtyckich.
Porty nie chcą zostać w tyle
Pozostałe polskie porty również intensywnie inwestują. Gdyński port ma w
planach m.in. budowę do 2010 r. nowego terminalu promowo-pasażerskiego za 68
mln euro oraz modernizację istniejącej infrastruktury. Koszt wszystkich
inwestycji szacowany jest na ok. 140 mln euro. W planach jest również
stworzenie w przyszłości centrum logistycznego. W kilka lat przepustowość
portu ma się zwiększyć do ok. 1,5 mln kontenerów.
Do końca roku władze portów w Szczecinie i Świnoujściu chcą zakończyć
uzbrojenie 14-hektarowej działki i zapewnić dojazd do niej, tak by niedługo na
terenie mógł powstać terminal kontenerowy. - Szukamy inwestora, który będzie
zainteresowany budową terminalu - wyjaśnia Andrzej Rosa, szef biura ds.
inwestycji w porcie. Swoje
potrzeby inwestycyjne na najbliższe pięć lat zarząd
portów szacuje na ok. 400 mln euro, przyznając, że może uda mu się pozyskać
zaledwie połowę tej kwoty.
AGNIESZKA STEFAŃSKA
Forum Słowiańskie
gg 1728585
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Kandydatom na Samorządowców do przemyślenia
Kandydatom na Samorządowców do przemyślenia
Warszawa ma ogromne
potrzeby inwestycyjne, jeśli chodzi o komunikację.
Tak się jednak składa, że te wielkie
inwestycje w infrastrukturę trwają
stosunkowo długo i powodują jeszcze większe korki. Wyraźnie daje się to
odczuć na Rondzie Staryńskiego, w Alejach Jerozolimskich, że o
słynnym "lewoskręcie" przy Galerii Moktów nie wspomnę. Pozornie niewielkie
utrudnienie, jakim było zamknięcie Włościańskiej już utrudniło jazdę na
Żoliborzu, a remont Elbląskiej (pozornie mało ważna uliczka) praktycznie co
rano korkuje ul. Broniewskiego...
Dlatego uważam, że w obecnej sytuacji należy się skupić na takich
inwestycjach, które mogą dać dużo, szybko i za stosunkowo małe pieniądze. Dla
polityków mają niestety sporą wadę - są mało spektakularne, żaden biskup nie
będzie chciał uczestniczyć w ich otwieraniu, prasa radio i telewizja też
raczej nie zrobią z tego "news of the day".
I tak:
Primo - Udrożnienie ul. Strażackiej. Niby niewielki odcinek jednopasmówki, a
dzięki niemu ruch z Pragi Północ, Targówka i Białołęki na Rembertów, Pragę
Południe i dalej do Otwocka ominie wiecznie zakorkowany Węzeł Czterech
Śpiących. Co więcej - cała ta budowa nikomu specjalnie nie będzie
przeszkadzać.
Secundo - Przedłużenie ul. Kijowskiej do ul Boruty i przebicie ich (do
lat '6o ub.wieku był tam jeszcze przejazd) do ul. Zabranieckiej. Pozwoli to
na wyprowadzenie ruchu wchodzącego na ul. Targową z al. Zielenieckiej z Węzła
Czterech Śpiacych prosto na ul. Radzymińską po estakadzie przy OBIm.
Tertio - Przebicie ul. Wiatracznej po jej przedwojennym przebiegu nad torami
kolejowymi do ul. Zabranieckiej, co wyprowadzi na ul. Radzymińską ui na ul.
Żołnierską (jeśli powstanie ul. Strażacka).
Quarto - Otwarcie (choćby do czasu budowy tunelu autostrady pod ul.
Płaskowickiej) istniejącego zjazdu ze skarpy ursynowskiej na Wilanów. Wiele
samochodów z Wilanowa, zamiast jechać do Centrum może zdecydowałoby się
zaparkować gdzieś przy Metrze...
Quinto - Skoro Mostu Północnego zbudować nie można (jakieś fatum, czy co?). -
kupić od Wojska Polskiego albo jakiejkolwiek innej armii z demobilu kilkase
metrów mostu Baileya i wykorzystując istniejący węzeł Marymoncka-Wisłostrada
zbudować tymczasową przeprawę równoległą do Mostu Północnego. Takie coś może
powstać w rok i posłużyć kilka (albo, wzorem Mostu Syreny - kilkanaście) lat,
do czasu aż nasi politycy wymyślą, jak zbudować docelowy Most Północny.
Sexto - Poprowadzić linię tramwajową z pętli Annopol wzdłuż Trasy Toruńskiej
na Zieloną Białołękę. Mogłaby to być nawet linia jednotorowiskowa z mijankami
na przystankach. Parę tysięcy ludzi mogłoby wyjechać z ZB tramwajem zamiast
własnymi samochodami.
Septimo - Pobudowanie porządnych strzeżonych parkingów na terenach kolejowych
przy stacjach Wawer, Anin, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn, Falenica i
zorganizowane systemu "Park and Rode" na takich warunkach, żeby ludziom
opłaciło się nie jeździć do Centrum samochodem.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: DROGI NA EURO 2012
DROGI NA EURO 2012
DROGI NA EURO 2012
konferencja ministra Polaczka
www.mt.gov.pl/article/aktualnosci/article.php/id_item_tree/fe065701f2be641281188b13b62c9cbe/id_art/8b092af9cc6a396556800b1c402a9dfd
„Jest to pierwszy tak kompletny program budowy polskiej infrastruktury drogowej, który ma dokładnie policzone koszty z uwzględnieniem zadań dodatkowych związanych z Euro 2012” – powiedział Minister Transportu Jerzy Polaczek 5 lipca br. podczas konferencji prasowej w resorcie. „Ministerstwo Transportu opracowało projekt „Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2007- 2015”. Projekt Programu przeszedł już etap konsultacji międzyresortowych i 6 lipca br. (jutro) będzie skierowany na Komitet Stały Rady Ministrów, a następnie pod obrady rządu w celu zatwierdzenia w formie uchwały Rady Ministrów, jako program wieloletni” – dodał Minister.
Łączne wydatki na cały Program obejmujący przygotowanie (wykup gruntów, projekty budowlane, itp.), budowę oraz utrzymanie istniejącej i nowopowstającej sieci dróg w latach 2007 – 2015 szacowane są na poziomie ok. 164 mld zł, w tym 22,5 mld zł na zadania dodatkowe wynikające z decyzji o przyznaniu EURO 2012. Wydatki na budowę i przebudowę szacuje się na poziomie ok. 131,5 mld zł, a na remonty i utrzymanie – na 32,5 mld zł.
Proponowane źródła finansowania Programu:
1. Budżet państwa (całkowity limit wydatków budżetowych) 150 mld zł., w tym:
• środki z budżetu UE (48 mld zł.)
• akcyza od paliw w części drogowej
• rezerwa „integracyjna” współfinansująca projekty unijne
• kredyty międzynarodowych instytucji finansowych zaciągane przez budżet
2. Krajowy Fundusz Drogowy 14 mld zł.
Priorytety
inwestycyjne:
• budowa autostrady A-1 oraz A-4 na całym przebiegu zostanie zakończona
• budowa autostrady A-2 na przebiegu od granicy z Niemcami do Siedlec zostanie zakończona
• planuje się budowę drogi ekspresowej S-19 oraz S-3 na całym przebiegu
• wykonane zostaną kluczowe
inwestycje związane z organizacją Euro 2012
Zbudowanych zostanie łącznie:
• 770 km autostrad w systemie tradycyjnym
• 375 km autostrad w systemie koncesyjnym
• 2 817 km dróg ekspresowych
• 487 km obwodnic (62 obwodnice)
Zmodernizowanych zostanie 1 990 km dróg krajowych
Zapewnione zostaną środki na utrzymanie i remonty w wysokości niezbędnej do usunięcia zaległości
W ramach przygotowań infrastruktury drogowej do Euro 2012, resort transportu opracował suplement „
Potrzeby inwestycyjne związane z organizacją Euro 2012”, który jest załącznikiem do projektu „Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2007 – 2015”. Suplement ten zawiera
inwestycje uznane za kluczowe w kontekście organizacji Euro 2012 oraz wykaz zadań, których realizacja ulegnie przyspieszeniu. Łączna wartość przyspieszonych zadań infrastruktury drogowej w ramach przygotowań do Euro 2012 wynosi około 22,5 mld zł. Całkowita wartość
inwestycji związanych z EURO 2012 wynosi ok. 41 mld zł.
Projekty priorytetowe ze względu na organizację EURO 2012:
Autostrady:
A-1 Gdańsk - Gorzyczki
A-2 Świecko - Warszawa
A-4 Zgorzelec - Korczowa
Drogi ekspresowe:
S-1 połączenie A-4 - Cieszyn
S-3 Legnica – Lubawka
S-5 Nowe Marzy - Żnin
S-5 Gniezno - Poznań
S-7 Gdańsk – Rabka
S-8 Warszawa - Wrocław
S-17 Warszawa – Piaski
S-19 połączenie z A-4 - Barwinek
S-69 Bielsko Biała - Żywiec - Zwardoń
Do realizacji w miarę dostępności środków finansowych:
S-5 Poznań – Wrocław
S-7 Rabka – Chyżne
S-7 granica woj. małopolskiego - Kraków
S-12 Piaski – Dorohusk
S-17 Piaski - Hrebenne
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Obwodnica Augustowa - otwarcie ofert
Sypną groszem w Augustowie?
Dyrekcja mocniej sypnie groszem w Augustowie
2006-12-29 (ostatnia aktualizacja: 2006-12-29 06:50)
Katarzyna Kapczyńska
Ze 197 mln do 535 mln zł drogowcy podnieśli kosztorys kontrowersyjnej
inwestycji. Ułatwi im to rozstrzygnięcie przetargu na jej budowę.
Zmorą Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) jest żądanie przez budowlańców znacznie wyższych kwot, niż przewidziała w kosztorysie. W rezultacie zamówienia na budowę nowych tras są unieważniane. To w ostatnich miesiącach niemal reguła. Odstępstwem od niej może okazać się przetarg na oprotestowaną przez ekologów obwodnicę Augustowa. Tu wykonawcy niemal zmieścili się w kosztorysie, bo ten został... mocno powiększony.
Lista chętnych
GDDKiA otworzyła oferty na budowę obwodnicy. Propozycje złożyli: Budimex Dromex (438,96 mln zł), konsorcjum Warszawskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych, Płockiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i Przedsiębiorstwa Robót Mostowych Mosty Łódź (496,89 mln zł), konsorcjum Strabaga (512,6 mln zł) oraz konsorcjum DTP Terrassement z Warszawskim Przedsiębiorstwem Mostowym Mosty i litewską firmą Acie Bendrove Kauno Tilai (855,46 mln zł).
Drogowa dyrekcja może przeznaczyć na
inwestycję 535 mln zł, wliczając 20 proc. na roboty uzupełniające. To bardzo dużo, bo w tegorocznym rozporządzeniu rządu, dotyczącym wydatków z Krajowego Funduszu Drogowego, który ma finansować budowę obwodnicy, podano wartość kosztorysową tylko 197 mln zł. Skąd różnica?
— Kosztorys został na nowo oszacowany. Zmieniły się warunki rynkowe, ceny materiałów i robocizny, więc konieczna była jego zmiana — informuje Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA.
Do tej pory firmy drogowe zarzucały dyrekcji, że waloryzując kosztorysy, nie bierze pod uwagę realnego wzrostu cen na rynku. GDDKiA odpowiadała, że wzrost nie jest tak duży, by oferty budowlańców o kilkadziesiąt procent przekraczały kosztorys. Dlaczego w przypadku Augustowa dyrekcja nagle zmieniła zdanie?
— Waloryzujemy zgodnie z rynkowymi standardami wszystkie kosztorysy — mówi Andrzej Maciejewski.
Zdaniem rzecznika GDDKiA, bywa jednak, że nawet po przeszacowaniu kosztorysu oferty firm mocno go przewyższają.
— Zdarza się, iż różnice w wycenie przez dyrekcję i wykonawców samych robót budowlanych nie są duże. Rozbieżności występują np. przy wycenie kosztów utrzymania zaplecza okołobudowlanego — dodaje Andrzej Maciejewski.
Ceny a rynek
Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, podkreśla, że firmy budowlane proponują wyższe ceny w ofertach, bo potrzebują pieniędzy na rozwój. Ich
potrzeby inwestycyjne ocenia na 5-6 mld zł.
Jerzy Polaczek, minister transportu, potwierdza, że budowlańcy rzeczywiście muszą inwestować. Ale — jego zdaniem — źródłem kapitału nie mogą być tylko droższe kontrakty. Jego zdaniem, w finansowanie branży mocniej powinny zaangażować się banki.
www.pb.pl/news,550,eac67bb0-de3a-4af3-9d1a-8978584ed786.aspx
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Kto chce zagłady Turawy
arogancki tekscik
Bardzo arogancko agituje pan Badura. Naszego marszalka zmieszal z blotem tak ze
prosze siadac, rowniez dr. Skowrokowi sie dostalo. Jednak niebezpiecznie jest
zarzucac komus brak uprawnien eksperckich i indolencje, by kilka linijek nizej
samemu ubrac sie w piorka eksperta. Jak to tak? Geolog z tytulem doktorskim nic
sie nie zna i z premedytacja wyludza kase a dziennikarz "beczki" zna sie lepiej?
Przemilczalbym jednak te kazuistyke gdyby "ekspert" redaktor Badura zasypal nas
w tekscie alternatywami wlasciwych rozwiazan i konkretnie wytknal marszalkowi i
geologowi, dlaczego ich tok rozumowania jest bledny. Jednak tak sie nie stalo.
Ja znalazlem tylko jeden argument, zwiazany z normami dla oczyszczalni sciekow w
zaleznosci od ich klasy wielkosci. Tutaj rzeczywiscie warto sie zastanowic czy
dla ratowania funkcji wypoczynkowej duzego Jeziora Turawskiego nie warto
zainwestowac w przylaczenie nieskanalizowanych jeszcze gmin do wiekszych,
cenralnych oczyszczalni, gdzie oprocz oczyszczania mechanicznego ( przesiewanie,
filtracja, wydmuchiwanie ) byloby tez pelne oczyszczanie biologiczne ( z
nitrifikacja, denitrifikacja, wieze reakcyjne ) oraz oczyszczenie chemiczne (
wiazanie PO4³- za pomoca soli i sedymentacja ).
Nad tym warto sie zastanowic i warto objezdzic gminy w dorzeczu Malej Panwi, by
stalic
potrzeby inwestycyjne i umowic sie na pewny minimalny standart oszyszczani.
Z tekstu pana Badury odnioslem za to wrazenie ze w imie poprawy jakosci wody w
jeziorze NIE WARTO w ogole kanalizowac okolicznych gmin gdyz scieki praktycznie
nieoczyszczone splyna do jeziora a rolnicy doloza jeszcze swoje nawozami
sztucznymi. To przedpotopowe myslenie, porownywalne w propozycja, by w celu
poprawy bezpieczenstwa na drodze zedrzec asfalt do golej ziemi i kazac jezdzic
ludziom po wertepach, tak by nie byloby w stanie osiagnac predkosci pow. 20
km/h. Na slynnej autostradzie do Jakucka czolowych zderzen jest rzeczywiscie
bardzo niewiele:-))
Pan Badura twierdzi ze nikt nie robil badan nad wplywem osadow dennych na
eutrofizacje jezior. To oczywisty blad, nie bede przytaczal linkow do prac
opublikowanych w internecie na ten temat, wspomne tylko ze tym zagadnieniem
zajmuje sie osobna nauka, limnologia. Geolog to nie geodeta, to kierunek dosyc
zbiezny z hydrologia i posrednio wlasnie z limnologia/lizologia. Ja na naszych
wykladach z budowy oczyszczalni, linologii i hydrologii widzialem studentow
geologii juz na druim semestrze. Byc oze to za alo by byc wyrocznia w sprawach
systemow jeziernych, ale wg mnie dr. Skowronek ma wystarczajace kwalifikacje, by
moc zajac stanowisko w tej kwestii.
Nie jest prawda, ze substancje organiczne splywaja do jeziora jedynie Mala
Panwia. Oprocz plywu rzecznego jest tez splyw powierzchniowy oraz wod
podziemnych. I tutaj wlasnie moze zaszkodzic gnojowica na polach, jezeli jest
wylewana zbyt blisko akwenu lub w zbyt duzej ilosci ( kazdy rolnik wylewa to, co
ma a nie przelicza skrupulatnie na hektary i stopien przepuszczalnosci gleby ).
Nie byloby zlym pomyslem stworzyc strefy "wodochronnej" gdzie z uwagi na
rekreacyjny charakter zbiornika turawskiego nie mozna byloby nawozic pol
naturalnymi nawozami organicznymi. Nie zawsze jest tak, ze kierunek splywu wod
podziemnych jest identyczny z nachyleniem powierzcni terenu, dlatego nalezy
przeprowadzic badania.
Nie jest tez prawda ze fosfor ( jony Po4³- ) znajdujace sie w formie immobilnej
("uspionej") w mule dennym nie ma wplywu na zakwit sinic. Ma i to bardzo duzy,
gdyz w wyniku zmiejszenia uzyznienia zbiornika przez odciecie doplywu "swiezego"
forforu nastepuje remobilizacja fosforu z osadow dennych przez algi!! Jedynym
parametrem napedzajacym/hamujacym est w tym wypadku ilosc tlenu w zbiorniku. Jak
przekroczy pewna ilosc to nastepuje zalamanie sie odczynu pH i gwaltowne
przejscie z jeziora eutroficznego do dystroficznego.
Woda bedzie juz berdziej przejrzysta, bez alg i sinic, koloru brazowawego. Ale
bedzie wiele ryb plywac brzuchami do gory po powierzchni. To nie spodoba sie z
pewnoscia wypoczywajacym na plazach...a juz w szczegolnosci wedkarzom.
Dlatego warto badac ten mul, i ewentualnie podja decyzje o srodkach zaradczych (
zerwanie warstwy dennej spychaczem? dodanie wapna? zyolitu? )
pozdrawiam
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Co przebija cenowy balon ?
Nie przejmuj sie zwyciestwo rewolucji proletariackiej tez zapewni dostep do
opieki medycznej wiec i twoj problem z wyproznieniem zostanie rozwiazany.
Podales ksiazkowa odpowiedz ale ona niestety jest nieprawdziwa fundamentalnie a
na dodatek ma sie tak jak piesc do nosa w polskich warunkach.
Popyt na mieszkania jest w istocie popytem ktory jest slabo zalezny od ceny, na
dodatek zaleznosc jest schodkowa a nie plynna. Dodatkowo mieszkanie zaspokaja
inne
potrzeby niz
inwestycyjne. A jezeli chodzi o
potrzeby inwestycyjne to
wzrost ceny nie musi sie przekladac na spadek popytu, wrecz przeciwnie. Czy
popyt jest po wzroscie cen wyzszy czy nizszy. Sam widzisz co sie dzieje. Gdy
mowisz o wysokich stopach procentowych to tez jest nieprawda, to co decyduje to
nie stopa kredytu ale jego dostepnosc, to wlasnie dostepnosc sie zmienila, ale
to nie koniec historii. Zaostrzenie warunkow kredytu na pewno spowodowaloby
spadek popytu gdyby popyt byl wylacznie naturalny, to znaczy gdyby sytuacja
byla taka ze mieszkania kupuja tylko ludzie ktorzy wchodza w dorosle zycie. Na
rynku sa jednak dwa dodatkowe czynniki 1. popyt odlozony 2. spekulacja. Ten
pierwszy jest zasilany pieniedzmi zagranicznymi, nikt nie wie ile ich jest. Ten
drugi tez, i na dodatek ma 100 razy wiecej pieniedzy. Do tego drugiego nalezy
dodac tez
inwestycyjny popyt krajowy, czyli bogatych ludzi co inwestuja w
nieruchomosci. Jezeli wiec nawet spekulant zagraniczny sie wyniesie to inwestor
krajowy nie. Jego popyt nie zostanie zatrzymany, glownie dlatego ze nie ma
innych lepszych miejsc do lokowania kapitalu, a doplyw gotowki do tych ludzi
jest wystarczajaco duzy aby wykupywali wieksza czesc podazy tej nowej i tej z
rynku wtornego.
Dlatego przewiduje ze niestety wzrost cen nieruchomosci bedzie trwal nadal
przez ladne pare lat. Przyczyna tego procesu lezy w latynizacji polskiej
gospodarki. W pierwszym etapie reformy Balcerowicz zepchnal w nedze miliony
ludzi w drugim etapie jest kontunacja procesu oligarchizacji, w wyniku ktorego
wkrotce wiekszosc nieruchomosci bedzie w rekach kilkuset rodzin. Normalni
ludzie beda je mogli wynajmowac placac za nie cala pensje jaka zarobia na
sluzbie u bogatych. Tak jest w Meksyku, bedzie i w Polsce.
W Polsce jest jeszcze wciaz komunistyczna bezwladnosc wlasnosci i to powoduje
ze wciaz sporo ludzi ma mieszkania ktore kupilo sobie w komunizmie za swoje $20
pensje. Powoli, krok po kroku bedzie sie zmieniac. Ceny beda rosnac do poziomu
niedostepnego dla normalnie zarabiajacych, jezeli sie do tego doda ze tez
praktycznie wszystkie grunty sa w rekach oligarchii to i konsekwentnie cala
produkcja budowlana. Czy przypominasz sobie aby szlachcic budowal dla
panszczyznianych chlopkow cos lepszego niz kurna chate?
Karol Marks przewidywal to juz dawno:
Kapitalizm + demokracja = bieda
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Tekst z Rzepy!
Polskie lotniska zostaną rozbudowane
Już w przyszłym roku powinny rozpocząć się gruntowne remonty polskich portów
lotniczych. Unia Europejska dołoży do tych
inwestycji 650 milionów euro.
Do tej pory lotniska sporadycznie sięgały po pieniądze z Brukseli. Działo się
tak, ponieważ brakowało programów ich rozbudowy i modernizacji. To się zmieni,
bo rząd przygotowuje specjalny program, który uwzględnia
potrzeby inwestycyjne
portów. Będzie on realizowany w latach 2007 - 2013. - To ważna wiadomość dla
portów, którym brakuje pieniędzy na rozbudowę terminali czy płyt lotnisk - mówi
"Rz" Jarosław Błaszczak, ekspert firmy Ernst&Young.
A przecież ruch pasażerski lawinowo rośnie. Można więc liczyć, że pasażerowie
będą szybciej i lepiej obsługiwani. Najpilniejsze
inwestycje to zazwyczaj
rozbudowa terminali, płyt lotniskowych i pasów startowych.
Pieniądze dla wybranych
O pieniądze z UE będzie się można ubiegać dopiero wtedy, gdy Ministerstwo
Transportu i Budownictwa opracuje program na lata 2007 - 2013. W tym dokumencie
znajdą się informacje o tym, kto i na jakich zasadach może korzystać z tych
środków. - Prace nad programem już trwają - zapewniają urzędnicy resortu. O
dotacje z Funduszu Spójności będzie mogło ubiegać się tylko 8 spośród 12
polskich portów lotniczych. Zarządcy wybranych lotnisk mogą dostać łącznie ok.
650 mln euro. - O dotacje na rozwój terminali czy lądowisk w ramach Funduszu
Spójności będą mogły ubiegać się tylko porty należące do transeuropejskiej sieci
transportowej, czyli lotniska w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Katowicach,
Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie i Rzeszowie - mówi "Rz" Ewa Cześnik z
Departamentu Transportu Lotniczego w Ministerstwie Transportu i Budownictwa.
Pozostałe lotniska będą mogły występować o wsparcie w ramach regionalnych
programów operacyjnych.
Trzeba się przygotować
Równocześnie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i samorządy pracują nad nowymi
Regionalnymi Programami Operacyjnymi, w ramach których o środki unijne będą
mogły ubiegać się pozostałe porty. Jaką kwotę będą miały do podziału, na co będą
mogły uzyskać dotacje i do jakiej wysokości wartości
inwestycji - tego jeszcze
nie wiadomo. Ale jest pewien problem. - Spółkom zarządzającym portami brakuje
doświadczenia w zdobywaniu unijnych środków -mówi Jarosław Błaszczak z Ernst&Young.
Dodaje, że ważne jest, aby ten rok wykorzystać na uporanie się z formalnościami,
uregulowanie spornych praw własności i przygotowanie projektów
inwestycji, na
które będzie się chciało uzyskać dofinansowanie.
Brakowało środków na rozwój
W przeszłości tylko niektóre lotniska sięgały po pomoc z Brukseli. - 15 kwietnia
tego roku zostanie otwarty terminal pasażerski, do którego Unia dołożyła nam
ponad milion euro - mówi "Rz" Krzysztof Domagalski ze szczecińskiego portu
lotniczego. Cała inwestycja kosztowała ok. 15 mln zł. Szczecińskie lotnisko
skorzystało z funduszu Polsko-Niemieckiego Pogranicza. Same przygotowania do
złożenia wniosku zajęły władzom portu pół roku. Krzysztof Domagalski mówi, że
władze lotniska zamierzają w przyszłości ubiegać się o kolejne unijne dotacje.
Gdański port lotniczy otrzymał z funduszu norweskiego 1250 tys. euro, które
wydał na dostosowanie lotniska do wymogów traktatu z Schengen.
Państwo również nie wspierało dotychczas rodzimych lotnisk. Jak wylicza Ewa
Cześnik, w latach 1996 - 2005 budżet państwa przeznaczył ok. 295 mln zł na porty
lotnicze.
AGNIESZKA STEFAŃSKA
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Nadzieja w inwestycjach i kuracjuszach komercyjnyc
Nadzieja w inwestycjach i kuracjuszach komercyjnyc
Na początek ciekawa mapka i tabelka:
www.rzeczpospolita.pl/teksty/wydanie_050705/ekonomia_a_22-1.F.jpg
UZDROWISKA Przychody rosną powoli, ale zwiększają się zyski
Nadzieja w inwestycjach i kuracjuszach komercyjnych
Nieliczne polskie uzdrowiska będą szybko sprywatyzowane. Największe spółki z
tej branży pozostaną własnością państwa.
Dziewięć lub dziesięć polskich uzdrowisk nie będzie prywatyzowanych -
zapowiada Ministerstwo Skarbu Państwa. Chodzi o największe spółki zajmujące
się leczeniem sanatoryjnym. Ich kondycja finansowa jest dobra. Resort skarbu
chce jednak stworzyć fundusz, do którego będą trafiać środki z prywatyzacji
innych uzdrowisk. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone na
rozwój spółek, które nie zmienią właściciela.
Pozostałe uzdrowiska zostały podzielone na kolejne dwie grupy. W pierwszej
znajdą się firmy, które wymagają szczególnego podejścia do prywatyzacji.
Chodzi o ich unikatowe położenie, zasoby naturalne i znaczenie dla
miejscowości, w których się znajdują. Będzie ich od siedmiu do dziesięciu. -
Chcemy utrzymać funkcje uzdrowiskowo-lecznicze w tych placówkach i chronić
ich zasoby naturalne - czytamy w materiałach resortu skarbu. Do trzeciej
grupy zostały zaliczone spółki, których skarb państwa chce się pozbyć.
Jeszcze nie wiadomo, jakie firmy zostały przydzielone, do której grupy.
Decyzje w tej sprawie mawkrótce podjąć rząd, wytyczne przygotowują
ministerialni urzędnicy. Przypomnijmy, że kilkanaście miesięcy temu rząd już
podzielił uzdrowiska na trzy podobne grupy według zbliżonych kryteriów. Nie
jest to jednak ostateczny podział. Decyzje o sprzedaży spółek będą
podejmowali kolejni ministrowie skarbu. Do jesieni żadna z nich nie zmieni
więc właściciela.
Przychody polskich uzdrowisk nie rosną tak szybko, jak sprzedaż
przedsiębiorstw z innych branż. W 1998 r. wynosiły 431,7 mln zł. W minionym
roku przekroczyły kwotę 455 mln zł. Ale poprawiają się wyniki. Przed pięcioma
laty łączna strata polskich uzdrowisk wyniosła 3,3 mln zł. W 2004 r.
uzdrowiska zarobiły netto prawie 1 mln zł. Piętnaście z dwudziestu pięciu
państwowych spółek wykazało w zeszłym roku stratę na sprzedaży. Wiele
finansuje swoje straty zyskami z handlu wodą mineralną, sprzedażą majątku,
wynajmem obiektów i usługami odnowy biologicznej dla klientów komercyjnych.
Między 1998 a 2003 r. wartość sprzedanych usług wzrosła o 35 mln zł. Zleceń
od komercyjnych kuracjuszy będzie zapewne coraz więcej. Dzieje się tak,
ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia mniej chętnie niż w przeszłości finansuje
pobyty osób chorych w uzdrowiskach.
Społeczeństwo starzeje się, więc kuracjuszy będzie coraz więcej. Poza tym
rosną dochody Polaków, coraz powszechniejszy staje się zdrowy styl życia.
Można więc przypuszczać, że spółki z tej branży będą miały więcej klientów.
Aby tak się stało, muszą jednak zmodernizować swoje obiekty i wzbogacić
ofertę. - Szacuje się, że
potrzeby inwestycyjne polskich uzdrowisk wynoszą
ok. 500 mln zł - prognozuje resort skarbu. Co roku firmy przeznaczają na
inwestycje ok. 25 mln zł.
W poprzednich latach najwięcej w rozwój zainwestowały Zespół Uzdrowisk
Kłodzkich, uzdrowiskaKołobrzeg, Świnoujście, Szczawno-Jedlina i Połczyn. Od
1999 do 2003 roku wydały na ten cel prawie 81 mln zł. To prawie połowa
wydatków poniesionych w tym okresie przez polskie uzdrowiska.
m.p.
"RZECZPOSPOLITA"
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: niech się kręci kabarecik
niech się kręci kabarecik
Paweł Panczyj, znany we Wrocławiu gracz giełdowy, który w wyniku hazardu na
giełdzie stracił ponad milion publicznych złotych należących do Agencji
Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej odnalazł się jako manager w oddziale
doradztwa podatkowego firmy Ernst & Young.
Zupełnym przypadkiem konsorcjum firm pod przewodnictwem Ernst & Young
corporate finance sp. z o.o. otrzymało w roku 2006 zlecenie urzędu miasta
Wrocławia na wykonanie dokumentacji do pierwszego etapu projektu "Zintegrowany
System Rozwoju Transportu Szynowego w Aglomeracji i we Wrocławiu"
Projekt ten przewiduje wydanie 590 milionów złotych do 2011 roku, głównie na
budowę drugiej, równoległej do obecnej poniemieckiej sieci tramwajowej, w
której to tramwaje będą poruszać się z prękością do 70 km/h, czyli z
prędkością osiąganą przez wrocławskie pokomunistyczne tramwaje produkcji
chorzowskiego konstalu, serii 105N, obecne na wrocławskich ulicach od
wczesnych lat 80 ubiegłego wieku.
W tym samym okresie wrocławski "Wieloletni Plan
Inwestycyjny" przewiduje
budowę 1 (słownie: jednej) nowej szkoły podstawowej na terenie Wrocławia, 0
(słownie: zero) nowych przedszkoli i 0 (słownie: zero) nowych żłobków. W tym
samym czasie, czyli w latach 2007-2011 na
potrzeby inwestycyjne związane z
rozwojem administracji publicznej miasto Wrocław przeznaczy 174 mln złotych.
Tak więc, reasumując: miasto Wrocław do 2011 roku rozbuduje infrastrukturę
niezbędną do dalszego rozkwitu biurokracji miejskiej przeznaczając na to
zadanie 174 mln złotych, a jednocześnie przekaże planowanie wartej 590
milionów złotych
inwestycji konsorcjum firm zewnętrznych pod przewodnictwem
pracodawcy byłego a umoczonego prezesa Agencji Rozwoju Aglomeracji
Wrocławskiej. W tym samym czasie Wrocław doczeka się jednej nowej szkoły
podstawowej, zera nowych żłobków i przedszkoli.
Zupełnie nawiasem nadmieniając: firma Wrocławskie
Inwestycje sp. z o.o. (100%
własność gminy Wrocław) przeprowadza właśnie przetarg na skomputeryzowanie
własnej siedziby, w którym to między innymi zadaniem przetarg wygrywającego
jest dostarczenie i zainstalowanie w siedzibie zleceniodawcy 24 calowych
monitorów LCD.
Z innego przetargu, przeprowadzonego w ZDiUM wiemy już, że w przeciwieństwie
do tłuszczy korzystającej z komunikacji zbiorowej szefowie tejże klimatyzację
w limuzynach służbowych mieć muszą.
Fajny mi się obraz narysował: 800 baniek wydaje się po to, żeby ciągle jedne i
te same krawaty nadal obrastały w tłuszcz, rozwija się miejską biurokrację
jednocześnie rozdając tłuste zlecenia projektowe na zewnątrz, kupując dla
siebie nie oszczędza się na niczym, a dla tłuszczy pozostają ochłapy w postaci
nieklimatyzowanej komunikacji zbiorowej albo jednej nowej szkoły na cztery lata.
Oczywiście nie całe 800 mln złotych pochodzi z kasy miasta. Od czasu
wuniowstąpienia również euroepjskie fundusze wyrzuca się we Wrocławiu w
pięknym (to przyznać muszę) stylu w błoto.
85% głosujących w ostatnich wyborach samorządowych uznało, że właśnie tak być
powinno.
A większość, jak to w demokracji bywa, ma zawsze rację.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Prezydent DOMBROWICZ - rozwój dla Bydgoszczy
Największe powody do zadowolenia mają mieszkańcy Bydgoszczy. Miasto zainkasuje
prawie 45 mln zł unijnych dotacji.
Zarząd Województwa ogłosił wczoraj, kto ostatecznie dostanie ostatnie w
tym roku duże europejskie dotacje. Najwięcej otrzyma Bydgoszcz (42,5 mln zł na
budowę trasy W-Z i 2,3 mln zł na nowe oblicze Wyspy Młyńskiej), Grudziądz (26
mln zł na Drogę Łąkową), Toruń (1,4 mln zł na dwa projekty związane z
rewitalizacją Starówki oraz 4,8 mln zł na poprawę miejskiego transportu
publicznego) oraz Inowrocław (3,5 mln zł na modernizację komunikacji
publicznej).
Według zapewnień szefa departamentu programów regionalnych Urzędu
Marszałkowskiego Jacka Kuźniewicza, szansę ma też Włocławek, który walczył o 10
mln zł na przebudowę zagrożonego mostu przez Wisłę. Jego zdaniem, otwierający
listę rezerwową włocławski projekt ma zagwarantowane dofinansowanie z
oszczędności poprzetargowych. Taka pula powstaje po każdym konkursie, bo
beneficjenci muszą zwrócić różnicę między otrzymaną kwotą a faktycznym kosztem
inwestycji. - Włocławek ma te pieniądze w cuglach - stwierdził Kuźniewicz.
Mniej niż chcieli
Dotacje dla dwóch
inwestycji toruńskich oraz budowy bydgoskiej wuzetki
zostały okrojone - Bydgoszcz dostanie o 7,5 mln zł mniej niż chciała, Toruniowi
obcięto łącznie 2,9 mln zł. Europejskie pieniądze na te przedsięwzięcia popłyną
dopiero wtedy, gdy włodarze obu miast zgodzą się przyjąć mniejsze kwoty. Gdyby
nie zechcieli, na zwolnione środki czeka długa lista rezerwowa.
Prawdopodobnie ze względu na gorącą atmosferę wokół rywalizacji o ostatnie
w tym roku europejskie granty, Zarząd Województwa zadbał tym razem o szczególną
oprawę dla ogłoszenia wyników. Poprzednio bywało tak, że dziennikarze
dowiadywali się o nich niemal pokątnie albo ze schowanych głęboko na stronie
internetowej suchych komunikatów - a beneficjenci i przegrani, często dopiero
od nich. Tym razem zwołano konferencję prasową w świeżo odnowionych wnętrzach
Centrum Edukacji Nauczycieli w Bydgoszczy, a prowadzący ją wicemarszałek Jan
Szopiński zaprosił do udziału w niej bydgoskiego prezydenta Konstantego
Dombrowicza.
Kwaśna mina prezydenta
Dombrowicz siedział ze skwaszoną miną, jakby te grube miliony, które
miejskiemu budżetowi spadają z nieba, nie robiły na nim żadnego wrażenia. Kiedy
kilka godzin wcześniej dowiedział się, że europejska dotacja dla wuzetki będzie
mniejsza niż zakładał, miał podobno oświadczyć, że jej nie weźmie. - Tę kwotę
przyjmiemy. Każda kwota jest dobra. Ale będzie to kosztem dalszego zadłużenia
miasta - mówił po ogłoszeniu werdyktu. Zarzucił władzom województwa
manipulowanie terminem konkursu, co sprawiło, że jego miasto nie rozpoczęło
jeszcze
inwestycji. - Mogliście złożyć aplikację do pierwszego konkursu
drogowego, w ubiegłym roku - odparował Jan Szopiński, a Kuźniewicz dodał, że o
żadnym przesuwaniu ani przewlekaniu procedury nie ma mowy.
Inowrocław się cieszy
Na zmniejszone granty zgodzi się też prezydent Torunia Michał Zaleski. -
Nie mamy innego wyjścia. I tak będziemy te przedsięwzięcia realizować, co
najwyżej dłużej to potrwa. Toruń ma wielkie
potrzeby inwestycyjne, bo przez
wiele dekad ekstrapieniądze omijały nasze miasto. Złożyliśmy bardzo wiele
wniosków, ale nie wynika to z pazerności - mówił wczoraj "Pomorskiej".
Najbardziej cieszył się wczoraj prezydent Inowrocławia, który w czwartek
był prawie pewien, że wysoko oceniony przez ekspertów i Regionalny Komitet
Sterujący wniosek inowrocławskiego samorządu zostanie - za przyczyną
zakulisowych machinacji - odrzucony. Na kilka godzin przed konferencją
Szopińskiego zastanawiał się nawet nad możliwością zaskarżenia ewentualnego
niekorzystnego werdyktu do sądu.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Komentarz. Cwany PiS i sierotka Platforma
Odpowiedź dla Pana Pietrusa
Pietrus napisał:
"6. To wyśrubowane na maxa zadłużenie niekorzystne
jest "politycznie" dla następcy prezydenta J. Majchrowskiego (czy to
z PiS, czy z PO, ...?), będzie musiał przede wszystkim spłacać
długi, a w drugiej kolejności inwestować."
Komentarz:
Panie Pietrus, skoro większość ważnych dla miasta
inwestycji będzie
już zrealizowanych, to
potrzeby inwestycyjne w następnych latach
będą mniejsze a rzeczą normalną i jasną jak dupa niemowlęcia jest
to, że będzie trzeba spłacać długi, od teraz, od przyszłej kadencji
czy jeszcze później, ale będzie trzeba. Bez wzrostu zadłużenia
Kraków nie zrealizuje jakże potrzebnych
inwestycji.
Pietrus napisał:
"Przewidywałem, że tak jak 2 lata temu prezydent wycofa projekt
Uchwały po przegłosowaniu tej poprawki, i że przedłoży ponownie
projekt - tyle, że w takim kontekście weźmie za niego pełną
odpowiedzialność, a nie będzie zrzucał w przyszłości współwiny na
Radę (szczególnie jest to istotne w obliczu trudnej, ogólnej
sytuacji ekonomicznej"
Komentarz:
Nikt nie będzie na was zrzucał winy. No już, już spokojnie. Będzie
dobrze, może się Pan już uspokoić i przestać trząść. A tak na
marginesie skoro boicie się jakiejkolwiek odpowiedzialności to
znaczy, ze nie nadajecie się do rządzenia Pietrus, tak Wy jak i cały
PIS.
Pietrus napisał:
"Strona Prezydenta nie odpowiedziała mi - podczas dyskusji na Sesji -
na pytania dotyczące wielkości obecnego zadłużenia spółek miejskich i
planowanego, tegorocznego ich zadłużenia. Chyba w zamian Skarbnik
zrobił nam wykład o parametrach zadłużenia Krakowa w EUR i frankach
szwajcarskich, omówił jego przewalutowywania."
Komentarz:
Skarbnik odpowiedział na wszystkie pytania jasno i wyraźnie tylko,
że Pan nic z tego nie zrozumiał, ale no cóż, to już Pański problem.
Może warto najpierw trochę się pouczyć ekonomii a potem głupio
dyskutować. Ja bym na Pana miejscu do niewiedzy tak publicznie się
nie przyznawał.
Pietrus napisał:
"PiS wykazał się w środowym głosowaniu racjonalnie głosując nad inną
Uchwałą budżetową, która naprawiała budżet miasta po "szkodliwej"
poprawce PO, która unieważniała przegłosowany przez Radę budżet
Krakowa (to co zakwestionowała RIO)."
Komentaż:
Jak na razie to PIS jest głównym hamulcowym rozwoju Krakowa. To się
nie zmienia od lat. Ciekawe czy dalej będzie Pan tak głupio-mądry
jak przez wasz cynizm i hamowanie wszelkich
inwestycji Kraków straci
szansę na EURO 2012, i nie powstaną drogi, linie tramwajowe,
stadiony i wiele innych.
Pietrus napisał:
"Również na wcześniejszej Sesji PiS poprawiał inne zapisy budżetu
wynikłe z drugiej, niefortunnej poprawki PO - w głosowaniu
przywrócił 24,5 mln dla MPK."
Komentarz:
Niech Pan opowie jeszcze jakąś bajkę, fajnie się to czyta.
Pozdrawiam
Racjonalista
Krytyczny obserwator wydarzeń w Krakowie
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Cy nom som potrzebne dudki z UNII ???
Cy nom som potrzebne dudki z UNII ???
"Umiesz liczyć? Licz na Unię"
Górale są przedsiębiorczy i honorni. Nie lubią prosić. Wolą zrobić za swoje.
Może dlatego z taką nieufnością odnoszą się do możliwości uzyskania
dofinansowania z Unii Europejskiej - mówi wicemarszałek Andrzej Sasuła, który
uczestniczył wczoraj w Zakopanem w warsztatach mających na celu wypracowanie
Strategii Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2007-2013.
Strategię chcemy opracować poznawszy wcześniej
potrzeby inwestycyjne
poszczególnych gmin i powiatów. Powiat tatrzański jest jednym z ostatnich w
województwie, w których odbywają się warsztaty ? tłumaczy wicemarszałek. W
spotkaniu wzięło udział ponad 50 osób, przedstawicieli władz powiatu, gmin i
instytucji działających na jego terenie.
Ja także jestem góralem, Babiogórcem, i długo nie mogłem zrozumieć, dlaczego
Unia chce nam dawać pieniądze. Pytałem o to przedstawicieli Brukseli.
Wytłumaczyli mi to w ten sposób: niedobrze jest, gdy biedny żyje obok
bogatego, bo wówczas temu biednemu różne złe myśli przychodzą do głowy. Poza
tym wzbogacenie się kraju biedniejszego leży także w interesie bogatego, bo
wówczas kraj uboższy stanowić będzie dla niego znakomity rynek zbytu - mówi
Sasuła.
W ciągu roku województwo małopolskie otrzyma z Unii Europejskiej ok. 200
milionów euro. Jednym ze wskaźników przy podziale środków pomiędzy
poszczególne województwa jest stopa bezrobocia , im większe bezrobocie, tym
więcej euro otrzyma dany rejon.
W Małopolsce stopa bezrobocia jest najniższa w kraju, czasem pod tym względem
wyprzedza nas jedynie mazowieckie, dostaniemy więc stosunkowo mało pieniędzy.
Na przykład województwo warmińsko-mazurskie, które jest znacznie mniejsze od
małopolskiego, otrzyma prawie tyle samo pieniędzy co my - mówi wicemarszałek
Sasuła.
Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski ma nadzieję, że samorządy
podtatrzańskie, organizacje pozarządowe oraz przedsiębiorcy wykorzystają
szansę na pozyskanie środków z Unii Europejskiej, które spływają do Urzędu
Marszałkowskiego, a o które można starać się w ramach konkursów. Wśród
najważniejszych
potrzeb inwestycyjnych powiatu tatrzańskiego starosta
wymienia rozbudowę Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, poprawę jakości
dróg oraz usług medycznych.(ASZ - Gazeta Krakowska)"
Biydy ni ma, chałupy som, ludziska zyjom godnie, a dogi, to juz
nowyzsy cas s nimi porządek robić. A i w tym przypodku lic ino na
sie!!! Nawet kie Ci dudków nie brakuje. Moze cas pokońcyć te
rozpocęte
inwestycje ( aquaparki i inkse). Przecie nie ino dadzom dudki
z Unii, ba i my musimy swoje wyłozyć i jesce sie ozlicyć.
I tu pote bedzie gorso sprawa. Trza juz pilnowacke robić : fto, kielo,
ka, na co? A rada: kształcić audytorów przymusowo, ftorzy bedom to
kontrolować!!! I to wartko!!! Na to tyz dudki som! Studia podyplomowe w
tym zakresie od strony ekonomicznei, prawnej.Na ten cel fundusze też są.
Egzaminy państwowe należy zdać i pernamentnie w tym zakresie ekonomistów
i prawników kształcić. Czas nagli. Jednym słowem NAUKA. i kształcenie
intensywne młodej kadry i to przymusowe!!! ( patrz wątek "AUDYT"
z linkami do w/w zagadnień.) Licz na Unię i na siebie!!!
Telo.Pozdr.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Dlaczego burmistrzowie zarabiają tak dużo
Gość portalu: Jerzy Krajewski napisał(a):
> raffix napisał:
>
> > Gość portalu Jerzy Krajewski napisał:
> > > Urzędnicy samorządowi powinni (zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM RADY MINISTR
> ÓW
> > > z dnia 26 lipca 2000 r.w sprawie zasad wynagradzania i wymagań
> > > kwalifikacyjnych pracowników samorządowych zatrudnionych w urzędach g
> min,
> > > starostwach powiatowych i urzędach marszałkowskich) zarabiać znacznie
> mnie
> > j
> > > niż zarabiają w Markach. Zarabiają więc, bo przynają sobie dodatki sp
> ecjal
> > ne.
> > > Burmistrzowi Werczyńskiemu dodatek specjalny w wysokości 40% każdego
> roku
> > > przyznawała zdominowana przez AWS Rada Miasta. To spowodowało, że w 2
> 001 r
> > .
> > > jego zatrudnienie kosztowało miasto Marki ponad 120 tys. zł.
> > Czy piszac "kosztowalo miasto Marki ponad 120 tys. zł" ma Pan na mysli lac
> zny
> > koszt razem z czescia ZUS-u pokrywana przez pracodawce czy tylko
> wynagrodzenie
> > brutto (przed podatkiem i ta czescia ZUS-u, ktora potracana jest z
> > wynagrodzenia zatrudnionego)?
> > Nawet zakladajac ze ma Pan na mysli samo wynagrodzenie brutto (bez
> > uwzglednienia kosztu skladki ZUS-owskiej ponoszoszonego przez pracodawce)
> to
> (z
> >
> > grubsza liczac) oznacza to srednie wplywy netto na poziomie jakichs 5-6 ty
> s
> > zlotych (o ile sie nie pomylilem). Jesli podal Pan koszt lacznie z druga
> polowa
> >
> > ZUS-u, to nawet wyraznie mniej. Czy naprawde uwaza Pan, ze to duzo?
>
> JK. Jak dla takiego łobuza, jak Janusz Werczyński, to stanowczo za dużo -
:)))))
>
>
> Marki mają duże
potrzeby inwestycyjne, są zadłużone. Powinny więc oszczędzać.
> Parlament uchwalił ograniczenie płac urzędników, Rada Ministrów ustaliła
> stawki, a więc tyle powinno burmistrzowi małego miasta wystarczyć. Rada
Miasta
> działa w imieniu mieszkańców, którzy w większości muszą zadowlić się dochodem
> rzędu 600-800 zł na miesiąc.
> To żaden populizm, tylko rozsądek.
> Będę mobilizował opinię publiczną w Markach, by wywarła na radnych nacisk, by
> spowodowali obniżenie wynagrodzeń urzędników samorządowym przez odebranie
> dodatków specjalnych. Nie będzie tu nawet mowy o naruszeniu uprawnienie
> pracowniczych. Dodatek specjalny to coś ekstra, co można zabrać.
Skoro według Pana ten Werczyński to taki Łobuz to dlaczego wszystkie pańskie
oskarżenia są odrzucane przez sąd. I dlaczego społeczeństwo wybrało jego a nie
np Pana czy esculapa czyt.(P.Ch)
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: No to po lotnisku?
No to po lotnisku?
Problem z gruntami dla lotnisk
(Puls Biznesu/25.05.2006, godz. 08:11)
Rząd proponuje, by samorządy dostały za darmo nieruchomości lotniskowe. MON
się nie zgadza.
Port lotnicze miały nadzieję na przejęcie terenów, którymi dysponuje obecnie
Agencja Mienia Woskowego. Powstający projekt ustawy napotkał jednak na
zasadnicza przeszkodę.
- Projekt ten został zaopiniowany negatywnie, jako sprzeczny z celem
utworzenia AMW oraz bezpieczeństwem państwa - mówi Piotr Paszkowski, rzecznik
Ministerstwa Obrony Narodowej.
Nowe rozwiązania miały doprowadzić do przekazania gruntów w ręce samorządów.
Już w ostatnich dniach kwietnia Eugeniusz Wróbel, sekretarz stanu w
Ministerstwie Transportu i Budownictwa, zapowiadał powstanie odpowiedniego
dokumentu. Dziś cały projekt jest niemal gotowy. Zakłada nieodpłatne
przekazanie nieruchomości, na których są dziś lotniska wojskowe, w cywilne
ręce - z przeznaczeniem na lotniska użytku publicznego. Ma je przekazać
Minister Obrony Narodowej bez pośrednictwa AMW.
- Trudno było wymagać, by te tereny sprzedawać samorządom na zasadach
rynkowych - ocenia Elżbieta Marciszewska z katedry transportu SGH.
- Projekt traktuję jako ruch w dobrą stronę - podkreśla Witold Śmiałek,
wicemarszałek województwa małopolskiego.
Tyle, że jego przeprowadzenie będzie wymagało jeszcze wielu zabiegów, by
wypracować wspólne stanowisko z wojskiem. Nic dziwnego, że MON sprzeciwia się
takiemu rozwiązaniu. Projekt dotyczyłby niemal 10 tys. ha, jakie posiada AMW.
Ich wartość - według obecnych cen - wynosi kilkaset milionów złotych.
Krótka piłka
Ministerialny pomysł jest prosty: jednostki samorządu terytorialnego
składałyby wniosek o przekazanie w ciągu sześciu miesięcy od dnia wejścia
ustawy w życie. Po jego uzgodnieniu w ministerstwie transportu dochodziłoby do
przeniesienia własności na rzecz samorządu. Ten z kolei miałby trzy lata (od
dnia wydania przez wojewodę decyzji potwierdzającej zmianę własności) na
wykorzystanie tej nieruchomości. Ustawa uwzględnia też sytuacje, gdyby na
terenie nieruchomości w ciągu trzech lat nic się nie działo - wracałaby ona
wówczas do zasobów skarbu państwa.
Przekazanie byłoby z zasady nieodpłatne, ale jednostka, która dostanie
nieruchomość, musiałaby wpłacić na konto Funduszu Rozwoju Lotnictwa Cywilnego
równowartość kosztów dokonania czynności czyli m.in. opłat notarialnych.
Lotniska wypatrują uregulowań z utęsknieniem.
- Nieuporządkowanie stosunków własnościowych przeszkadza rozwojowi portów
regionalnych. Uniemożliwia zainteresowanie chociażby prywatnego kapitału, nie
mówiąc o środkach unijnych - mówi Elżbieta Marciszewska.
Dodaje, że to strata ogromnej szansy, bo większość polskich portów nie
przekroczyła jeszcze 1,5 mln obsłużonych pasażerów rocznie, więc kwalifikują
się do uzyskania środków z unijnej kasy. Tyle że jeśli nie są właścicielem
gruntu, to pieniędzy i tak nie dostaną. A obecnie
potrzeby inwestycyjne w
portach regionalnych są ogromne. Tylko w pierwszym kwartale 2006 r. obsłużyły
one ponad 2,7 mln osób, czyli 34 proc. więcej niż przed rokiem.
Marta Filipiak
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Zacofane miasto ,przygnębieni ludzie
52b1 napisała:
....>Moze juz dosyc o przeszlości - ciezkich czasach socjalizmu ,
Nie można w sposób odpowiedzialny debatować o przyszłości, nie pamiętając skąd
się startuje - i nie chodzi o kombatanctwo: pamiętaj Basiu, że Sulejówek miał -
najlepiej - zniknąć z mapy, stąd porównywanie z Wesołą jest nierzetelne, bez tej
wiedzy.
...>>>Przyznaj sie Alfie, ze nie masz argumentow aby wytlumaczyc dlaczego
Sulejowek jest tak okropnie zaniedbany.
Mam. Patrz wyżej. Budżet miasta jest taki, jak wyznaczył mu to Sejm.
Potrzeby
inwestycyjne miasta na starcie w 1990 roku były kilkunastokrotnie większe, niż
możliwości - i tak jest nadal. Te
inwestycje, które zrobiono i są w toku - to
naprawdę ciężkie pieniądze. Nie bez powodu wiele gmin zadłuża się, aby wykonać
takie wielkie
inwestycje. (Jakie to chyba wiesz?). I nie usiłuję dyskutować, czy
nie można było zrobić nieco lepiej i więcej, ale margines manewru był raczej
mały. Piszę truizmy, ale wydaje mi się,że tak naprawdę, mało kto zdaje sobie z
tego sprawę.
...>>>Jak wejdziemy do Warszawy to nie bedziemy juz malym miasteczkiem( to do
Pani Wandy) i moze to bedzie recepta na poprawe sytuacji( juz widze jak mi
skoczycie do gardla).Wieczne klotnie radnych miedzy soba a niekiedy z
burmistrzem ( lub nagminnie) - to jest powod , ze nic sie nie da zrobic a moze i
przeforsowac .
Jasne, że skoczę do gardła - mam całkiem odmienne zdanie! Ja akurat nie życzę
sobie aby o moim mieście decydowali jacyś figuranci, przywiezieni w teczce. To
już było (~~50 lat). A kłótnie radnych - są nieuniknione i tak jest w KAŻDYM
samorządzie, czy sie tego chce czy nie - taka jest demokracja (a na wybranie
cara czy króla i jego namiestników - chyba nie mamy co liczyć? :-) Faktem jest
tylko to, że te kłótnie przekroczyły w Sulejówku średnią krajową i w zasadzie są
"nie na temat" - żreć się powinni o rzeczy istotne dla miasta a nie o zaszłości
personalne. Jak ktoś wyobraża sobie demokrację jako krainę spokoju i wiecznej
szczęśliwości - to nich poogląda spory Anglików w ich parlamencie!
...>>>A komunikacji jak nie bylo tak nie ma i nie bedzie.
Ściślej - nie ma i nie będzie komunikacji pod dom każdego z mieszkańców, ale to
akurat specjalnie mnie nie smuci. Jakaś komunikacja już jest, a do dyskusji: na
jaką więcej gminę (czyli nas wszystkich) jeszcze stać?
...>>>> Nie lubie obrazac i nie lubie byc obrazana a niestety Alfie w Twoim
tonie wyczuwam agresje i to mi sie nie podoba...
Nie było moim zamiarem obrażanie kogokolwiek (a już napewno nie Pani Basi :-)) -
a to, że mam dość bezproduktywnego malkontenctwa - jest najszczerszą prawdą.
Czuję się nieustannie zdumiony postami osób, które WYBRAŁY życie w małej
mieścinie, nie godząc się na KONIECZNOŚCI z tego wynikające. Jeśli ktoś nie chce
"ploteczek" w sklepie, ścieżki zdrowia do autobusu, nieco sennej i spokojnej
atmosfery - a chce wielkiego świata, anonimowości, wszystkich wygód i usług - po
prostu wybiera życie w sercu wielkiego miasta (co dla nas jest dość łatwe - do
Warszawy na rzut beretem). Nie można bowiem mieć wszystkiego na raz - albo
miejski smród i wygody, albo tak jak u nas! I tylko tyle chciałem uzmysłowić i
vvv4 i Wandzie. Zbyt lubię Sulejówek, żeby nie reagować na takie posty!
Pozdr.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: czy powstanie szybka kolej
czy powstanie szybka kolej
Firma Alstom przygotowała koncepcję budowy sieci szybkich kolei będących
uzupełnieniem istniejących obecnie połączeń kolejowych na długich trasach. Nie
wiadomo, czy pomysł zostanie kiedykolwiek zrealizowany, wziąwszy pod uwagę, że
potrzeby inwestycyjne Polskich Linii Kolejowych są znacznie większe niż
możliwości.
Przedstawiona przez Alstom sieć miałaby połączyć Szczecin przez Bydgoszcz i
Toruń z Warszawą, Olsztyn przez Warszawę i Łódź z Wrocławiem i Rzeszów przez
Katowice z Warszawą. Sieć częściowo mogłaby wykorzystywać istniejące linie,
które musiałyby zostać zmodernizowane, ale ponadto należałoby wybudować około
1000 km nowych. Koszt wybudowania 1 km linii wyniósłby około 6 mln USD.
Michael Anderson, wiceprezes firmy Alstom na Europę Wschodnią, podkreśla, że
tworzenie szybkich połączeń kolejowych powinno postępować stopniowo, a
pierwszym krokiem mogłoby być wprowadzenie szybkich pociągów (jak Pendolino).
Koncepcje Alstoma wyglądają baśniowo w konfrontacji z możliwościami
inwestycyjnymi polskich kolei, przedstawionymi przez Grzegorza Siewierę,
członka zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych. W planach PKP jest budowa linii
do Wrocławia, po której pociągi mogłyby jeździć z prędkością 200-250 km na
godzinę, ale PKP nie są w stanie finansować tak ambitnych przedsięwzięć. Z
wyliczeń przedstawionych przez Grzegorza Siewierę wynikało, że modernizacja
16,5 tys. km linii kolejowych w Polsce potrwałaby do 2020 roku, gdyby wydatki
na ten cel wynosiły 3,8 mld zł rocznie. Plan na bieżący rok zakłada, że wydatki
inwestycyjne na modernizację linii wyniosą łącznie 786 mln zł. W następnych
latach mają być znacznie większe, ale prognoza oparta jest na założeniu, że
znacznie większe niż dotychczas będą dotacje budżetowe na ten cel. W ubiegłym
roku wyniosły 282 mln zł, w tym roku 162 mln zł, zaś w przyszłym mają sięgać
580 mln zł.
Alstom chce również przekonać PKP do zmiany polityki zakupów autobusów
szynowych, wykorzystywanych w regionalnym transporcie pasażerskim. Według
Jakuba Radulskiego, prezesa Alstom Polska, organizowanie oddzielnego przetargu
przez każdy samorząd wojewódzki nie ma sensu. Przy takiej polityce jednostkowa
cena autobusu jest znacznie większa niż w przypadku dużych zamówień.
Rozwiązaniem dla PKP mogłoby być podjęcie współpracy z dużymi firmami
leasingowymi lub utworzenie przez PKP takiej spółki z inwestorem, która
kupowałaby autobusy w dużych zamówieniach, a następnie dzierżawiłaby je
przewoźnikom regionalnym. Takie rozwiązanie stosowane jest w Wielkiej Brytanii,
gdzie nabywcami taboru są wyspecjalizowane firmy, jak Porter Brook czy Angel,
które dzierżawią pojazdy przewoźnikom.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Kaczyński buduje kolejne muzeum!
Kaczyński buduje kolejne muzeum!
Wielki Muzealnik Tysiąclecia Lech Kaczyński za 34 mln zbuduje kolejne muzeum!
Donosi o tym Rzeczpospolita:
"Przedwyborczy prezent od prezydenta
Budowa muzeum komunizmu przy Pałacu Kultury i Nauki zostanie sfinansowana z
miejskiej kasy - takie są wyniki rozmów prezydenta Kaczyńskiego z Fundacją
Socland. Szacowany koszt
inwestycji to 34 mln zł. Wmurowanie kamienia
węgielnego przewidziane jest jeszcze przed jesiennymi wyborami prezydenckimi.
To wszystko wywoła z pewnością polityczną burzę.
1 marca 2003 roku. Wystawa w Pałacu Kultury zorganizowana m.in. przez
Fundację SocLand i Ośrodek KARTA
(c) JAKUB OSTAŁOWSKI
Muzeum komunizmu chce od lat zbudować Fundacja Socland, której liderem jest
Czesław Bielecki, znany architekt i polityk prawicy. Założył ją z Andrzejem
Wajdą i Jackiem Fedorowiczem. Fundacja najpierw chciała stworzyć muzeum w
Warszawie. Nie wyszło. Próbowała więc w Krakowie. Tam również się nie udało.
Wtedy powrócił pomysł, by placówka powstała w stolicy.
Najpierw Socland zorganizował w PKiN wystawę poświęconą czasom PRL, a potem
zaczął przekonywać do pomysłu prezydenta Kaczyńskiego. Skutecznie. Ponad rok
temu fundacja i prezydent podpisali list intencyjny, w którym zobowiązali
się, że będą współpracować przy tworzeniu muzeum.
Muzeum czy wodociągi
Ostatnie uzgodnienia fundacji z władzami Warszawy są takie: muzeum będzie
placówką miejską i to ratusz wybuduje je z własnych środków. Jeszcze przed
Bożym Narodzeniem prezes Fundacji Socland Marek Kozicki został zatrudniony w
Urzędzie Miasta jako koordynator ds. budowy muzeum komunizmu.
Plany są ambitne. Budowa muzeum, które powstanie w podziemiach przed głównym
wejściem do Pałacu Kultury i Nauki, ma ruszyć już wiosną. Tak żeby 31
sierpnia, w 25. rocznicę porozumień sierpniowych, można było wmurować kamień
węgielny. Stanie się to tuż przed wyborami prezydenckimi, w których ma
wystartować Lech Kaczyński.
Co na to warszawscy radni? - Dowiaduję się o tym od pana - dziwi się Mirosław
Sztyber, wiceprzewodniczący Rady Warszawy i szef klubu radnych PO. - Mam
wątpliwości, czy miasto powinno angażować swe pieniądze w takie
przedsięwzięcie. Poddajmy to pod dyskusję. Przynajmniej na forum rady.
Czesław Ochenduszka, radny niezależny, jest przeciwny finansowaniu takiej
placówki z kasy miasta. - Wciąż mamy do czynienia z żywym muzeum komunizmu,
które przejawia się choćby w zachowaniach polityków. To mi wystarczy -
twierdzi. - Poza tym samorząd jest stworzony do innych celów, ma poprawiać
warunki życia mieszkańców, a nie realizować ideologiczne pomysły.
Potrzeby
inwestycyjne Warszawy są olbrzymie i lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze
na wyrównanie dysproporcji w rozwoju miasta, na to, co powinno być standardem
w stolicy unijnego kraju, na przykład na wodociągi i kanalizację w Wawrze i
Rembertowie.
To się opłaci
- W projekcie budżetu na 2005 rok zapisaliśmy 300 tysięcy złotych na tę
inwestycję - mówi Izabela Tomaszewska z biura prasowego Urzędu Miasta. Ale
już wiadomo, że władze miasta szykują autopoprawkę do projektu budżetu, w
której znajdzie się znacznie większa suma na ten cel.
Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, przekonuje, że miastu ta inwestycja się
opłaci. - W Budapeszcie zbudowano muzeum terroru i też ktoś mógłby zapytać,
po co. A to jedna z największych atrakcji turystycznych tego miasta. Myślę,
że tak samo będzie z muzeum, które jednocześnie będzie symbolem naszego braku
akceptacji dla komunizmu.
- Ale czy to nie będzie element pańskiej kampanii wyborczej w wyborach na
prezydenta kraju?
- Wszystko, co teraz zrobię, można tak potraktować. Popieram budowę tego
muzeum z miejskich pieniędzy, bo zdaję sobie sprawę, że nie da się go
stworzyć z prywatnej zbiórki.
Jacek Krzemiński"
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: PiS ratunkiem biednych i wsi
PiS ratunkiem biednych i wsi
o tym pewnie Radio Maryja nie mowi:
rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_051013/kraj/kraj_a_1.html
SAMORZĄDY PiS proponuje nowy podział przychodów podatkowych
Zamach na dochody gmin
PiS chce, by znaczna część podatku od osób fizycznych trafiała do gminy, w
której pracujemy, a tylko co piąta złotówka tam, gdzie mieszkamy. Spowoduje
to, że sypialnie dużych miast oraz biedne gminy będą mieć o wiele niższe
dochody
- Chcemy w ten sposób wspierać te samorządy, które inwestują w rozwój
przedsiębiorczości i starają się o zwiększenie zatrudnienia na swoim terenie -
mówi Cezary Mech, kandydat PiS na ministra finansów. Jego zdaniem taki
podział pieniędzy będzie sprawiedliwszy. - Te samorządy, na których konta
trafi o wiele więcej pieniędzy, będą musiały część z nich oddać w formie
podatku tzw. janosikowego, wpłacanego przez bogatych na rzecz
najbiedniejszych. Tym samym zostaną zniwelowane wszystkie różnice - twierdzi
Cezary Mech. Dodaje, że dzięki tym zmianom gminy będą się starały przyciągać
do siebie inwestorów i nie pozostaną jedynie sypialniami dużych miast. - W
ten sposób zlikwidujemy pewne nonsensy ekonomiczne - konkluduje kandydat na
ministra finansów.
Samorządowcy patrzą bardzo sceptycznie na te pomysły. - Skutki takich zmian
byłyby katastrofalne dla naszej gminy - twierdzi Joanna Kajdanowicz z
podwarszawskiej gminy Jabłonna, w której skład wchodzi 10 wsi. Gmina ma
bardzo duże
potrzeby inwestycyjne. - Drogi, kanalizacja, wodociągi. Dochody z
PIT stanowią znaczącą, około 34 proc., pozycję w naszym budżecie. Takie
zmiany spowodowałyby, że zmalałyby one z obecnych ponad 7 do 1,5 mln zł. Na
pewno wpłynie to na spadek jakości życia naszych mieszkańców - dodaje Joanna
Kajdanowicz.
Podobne kłopoty miałby także Pruszcz Gdański. - W naszej gminie działki
kupują ludzie z całej Polski. I tak nie wszyscy z nich są tutaj zameldowani.
Obecnie z PIT otrzymujemy rocznie 5,1 mln zł i trudno wyobrazić sobie, że
nagle te wpływy miałyby zmaleć do 1 mln - mówi skarbniczka gminy Pruszcz
Gdański Mirosława Lica.
Najbardziej na nowych przepisach skorzystałyby duże miastaoraz samorządy, w
których znajdują się zakłady pracy zatrudniające bardzo wiele osób. Sama
Warszawa zyskałaby dodatkowe pół miliarda złotych. Nie wszyscy
przedstawiciele metropolii popierają jednak ten pomysł. - Związek Miast
Polskich nie zajął w tej sprawie stanowiska, gdyż propozycja tych zmian nie
jest jeszcze oficjalna - powiedział "Rzeczpospolitej" Andrzej Porawski ze
Związku Miast Polskich. Dodał, że kilka dni temu podczas zjazdu miast-
członków związku większość samorządowców bardzo negatywnie oceniła projekt
PiS. - Nawet prezydent Poznania, miasta, które na pewno zyskałoby na takich
rozwiązaniach, jest mu przeciwny - stwierdził Porawski.
ALEKSANDRA MYCZKOWSKA
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Temat: Co myślicie na temat "obwodnicy" do Hoop-ów?
proffet napisał:
> Budowa tego łącznika miała by sens tylko jeśli spełnione by zostały dwa
> warunki: pierwszy dofinansowanie z funduszy zewnętrznych przynajmniej w 75%
> oraz wykup i uzbrojenie terenów przy tej drodze pod
inwestycję, (Tyle tylko
że
> do tego trzeba budowy dróg ekspresowych w regionie) inaczej zafundujemy sobie
> kosztowną drogę przez pola a
potrzeby inwestycyjne miasto ma duże.
Witam w klubie ;)
Moim zdaniem tzw. łącznik o którym wszyscy tu się rozpisują, to nie jest
obwodnica miasta. Z technicznego punktu widzenia to jedynie droga dojazdowa z
drogi Nr 19 (ekspresowej) do terenów przemysłowych, m.in. do HOOP, MAKSBUD-u,
oraz ewentualnie planowanych do budowy innych "wielkopowierzchniowych obiektów"
w tym rejonie. Czy opłaca się go budować nawet z dofinansowaniem 75% w sytuacji
gdy inne
potrzeby inwestycyjne miasta są duże? Trudno powiedzieć bez
odpowiednich symulacji i kalkulacji.
Łącznik stałby się obwodnicą, gdyby okrążał miasto od wschodu i łączył się z
drogami do Białowieży(droga wojewódzka) i dalej do Połowiec (droga krajowa).
Z uwagi na istniejące zagospodarowanie i konfigurację terenu oraz warunki
geologiczne jest to trudne i wielce kosztowne, gdyż wymaga budowy mostu w
dolinie rzeki Białki innych obiektów np przepustów oraz dużych robót ziemnych
zmieniających znacząco przyległy teren, który ma swoje uroki. Poza tym koszt
pozyskania terenów pod obwodnicę byłby również duży. Nie da się tego wybudować
bez pomocy finasowej z zewnątrz. W końcu taka obwodnica z uwagi na ruch nie
byłaby drogą miejską, a co najmniej powiatową, więc powinno się ją w zasadzie
finansować z pominięciem budżetu miasta. Jeśli przebiegać by miała po terenach
miejskich oraz gminy, nalezałoby jedynie w miejscowych planach zagospodarowania
przewidzieć i zarezerwować tereny pod jej budowę, po to, by było ją gdzie
budować.
Można potraktować łącznik jako pierwszy odcinek przyszłej obwodnicy i starać
się o dofinansowanie co najmniej 75%$ jak pisze proffet. Realizacja
odciążyłaby od ruchu TIR-ów odcinek drogi powiatowej czyli ulicę Mickiewicza. I
tu zaczynają się schody. Kto zapłaci te pozostałe 25%. Budżet miasta, powiatu
czy też zarządcy dróg krajowych (GDDKiA). Kto będzie zarządzał ruchemn na
nowowybudowanej drodze. Na razie są to pytania bez odpowiedzi, ale warte
dyskusji.
Co do tekstu serwizupodlasia:
serwizpodlasia napisał:
> Szpilo teraz to ty jesteś władza,jesteś radnym to działaj. Za coś w końcu
> bierzesz diety. Po co są radni?
Odpowiadam:
Radny może zdziałać tyle, na ile pozwalają przepisy. Swą wolę publicznie
wyraża na posiedzeniach komisji radnych, sesjach, poprzez zgłaszanie wniosków,
interpelacji, głosowanie.
Każdy może przyjść na posiedzenie komisji czy też na sesję i posłuchać.
Terminy posiedzeń ogłasza się na stronie internetowej i tablicy ogłoszeń Urzędu
Miasta. Wstęp jest wolny. Wolnych słuchaczy jest naprawdę niewielu, miejsca na
sali BDK jest dosyć. Również w porządku obrad jest punkt wolne wnioski. Możesz
wtedy zabrać głos. Tylko już nie anonimowo jako serwizpodlasia, a jako - XY -
mieszkaniec miasta Bielsk Podlaski.
A na pytania "po co są radni" i "za co biorą diety" odpowiesz sobie wówczas sam.
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plwitch-world.pev.pl
Strona
3 z
4 • Wyszukano 160 wyników •
1,
2,
3,
4