Linki
menu      potrzebuję umowy kupna-sprzedaży
menu      potrzebna Praca na komputerze
menu      Potrzeby emocjonalne dzieci
menu      Potrzeby psychiczne dziecka
menu      potrzeby rozwojowe dziecka
menu      potrzeba bezpieczeństwa
menu      potrzeba fizjologiczna
menu      Potrzebne programy
menu      potrzebny prawnik
menu      potrzebny przewoźnik
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • nataliaswit.pev.pl
  • Oglądasz wypowiedzi wyszukane dla słów: potrzeby inwestycyjne





    Temat: Z POMOCY UE KORZYSTAJA MALI CWANIACY
    Z POMOCY UE KORZYSTAJA MALI CWANIACY
    Rolnicy pobierają nauki
    170 milionów złotych rocznie na pomoc dla polskiej wsi to pieniądze z
    europejskiego programu SAPARD. Rolnicy będą mogli ubiegać się o nie już od
    przyszłego tygodnia. Procedury są jednak skomplikowane. Dlatego rozpoczęły
    się szkolenia. Specjaliści uczą, między innymi, jak wypełnić wniosek.
    Rolnicy będą mogli ubiegać się o pieniądze już od przyszłego tygodnia
    Aleksander Bentkowski prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji
    Rolnictwa twierdzi, że Agencja zrobiła wszystko co można było zrobić, aby
    program Sapard ruszył w Polsce. "Ośrodki Doradztwa Rolniczego są
    poinformowane jak mają udzielać pomocy rolnikom w wypełnianiu wniosków,
    przeszkoleni są również pracownicy Agencji. Mamy w rezerwie kilkuset
    przeszkolonych pracowników, którzy nie zostali zatrudnieni, ale mogą być
    wykorzystani do prac sezonowych przy obsłudze wniosków"- powiedział prezes.
    ODR-y mają pomagać rolnikom bezpłatnie, tymczasem w kręgach rolniczych mówi
    się, że taka usługa sporo kosztuje. "Jeśli tak faktycznie jest to jest to
    skandal. ODR-y zapominają, że zostały stworzone wyłącznie po to, aby pomagać
    rolnikom. Jeżeli zamierzają na tym zarabiać to powinno się je rozwiązywać" -
    powiedział dziennikarzom Bentkowski. Dodał również, że będzie interweniował u
    ministra rolnictwa, aby wydał pisemne polecenie, "że nie wolno pobierać opłat
    za pomoc w wypełnianiu wniosków". Według Bentkowskiego w zakresie możliwości
    wykorzystania funduszu Sapard przeszkolono około 120 tys. rolników oraz około
    900 przedsiębiorców przetwórstwa rolno-spożywczego. Szkolenia dla samorządów
    odbywają się nadal. Prezes uważa, że sprawa z uzyskaniem wsparcia z funduszu
    jest prosta. Wystarczy pójść do regionalnego oddziału Agencji i dowiedzieć
    się, czy to, w co ma się zamiar inwestować jest finansowane przez
    Sapard. "Jeżeli tak, to wystarczy wypełnić wniosek i czekać na odpowiedź" -
    powiedział. Jednak według Bentkowskiego program ma podstawową wadę - najpierw
    trzeba inwestycje zrealizować i dopiero potem otrzymuje się zwrot nakładów,
    ale - jego zdaniem - nie jest to mimo wszystko przeszkoda. Zarówno Bank
    Ochrony Środowiska, jak i Bank Gospodarki Żywnościowej oraz Banki
    Spółdzielcze, deklarują, że będę oferować niskooprocentowane kredyty - do 10
    proc. w skali roku z odroczonym terminem płatność do czasu zakończenia
    inwestycji, rozliczenia jej i otrzymania zwrotu z Sapardu. "To jest bardzo
    atrakcyjne rozwiązanie" - powiedział prezes. Bentkowski chce, aby maksymalny
    czas od rozpoczęcia inwestycji do zwrotu kosztów był skrócony z obecnych
    trzech miesięcy do półtora miesiąca. Posłowie z sejmowej komisji rolnictwa
    mieli wątpliwości czy pieniądze z Sapardu zostaną wykorzystane. Przede
    wszystkim - ich zdaniem - trzeba dotrzeć do gmin i samorządów, ponieważ
    właśnie tam potrzeby inwestycyjne są bardzo duże. Posłowie uważają również,
    zawiłe procedury i skomplikowane druki mogą zniechęcać potencjalnych
    beneficjentów. Proponowali uproszczenie procedur. Odpowiadając na wątpliwości
    posłów Bentkowski stwierdził, że Unia wymaga od Polski, aby pewne standardy
    zostały zachowane. "Skoro unijni rolnicy potrafią sobie z nimi poradzić to
    dlaczego polscy rolnicy nie" - wyjaśnił. Dodał, że po wejściu do Unii środków
    finansowych będzie dużo więcej i wówczas Polska będzie potrafiła po nie
    sięgnąć. Program Sapard jest programem przedakcesyjnym, o charakterze
    strukturalnym, wsparciem dla rolnictwa i rozwoju obszarów wiejskich,
    zaproponowany dziesięciu krajom starającym się o członkostwo.

    A moze tak samorzady lokalne zajelyby sie pomoca rolnikom w wypelnianiu
    formularzy. Moznaby o to poprosic rowniez nauczycieli szkol, ktorzy przy
    swoich malych zarobkach chetnie zarobiliby chociaz po sto dodatkowych zlotych
    na buty. Brak umiejetnosci wykorzystania pomocy jest zwyczajnie skandaliczny.
    Wykorzystywanie niewiedzy ludzkiej przez urzednikow powolanych do tego i
    oplacanych z pieniedzy panstwowych powinno byc karalne. Mam nadzieje, ze
    zapis na ten temat znajdzie sie rowniez w projekcie zmian kodeksu karnego
    przedstawionego Sejmowi przez PiS. Fundusze oferowane przez UE dadza
    niejednemu malemu i duzemu zlodziejowi okazje do wzbogacenia sie. Prawo
    powinno przewidziec surowe kary za takie przestepstwa. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Górnik na przodku
    alfa_beta1 napisał:

    > z moich podatków również
    ...............................................................

    Miliardowe przywileje
    Trzynastki, czternastki, deputaty węglowe, zniżki na prąd i
    długoletnie gwarancje zatrudnienia. Państwowe firmy na ekstra
    przywileje dla górników, hutników i energetykow.
    Na deputaty węglowe dla górników kopalnie wydają ponad pół miliarda
    złotych rocznie. - Deputaty to relikt PRL. Górnicy czy kolejarze
    dostawali węgiel, by ogrzewać domy -wyjaśnia ekonomista Ryszard
    Petru.
    120 tys. górników dostaje od 6 do 8 ton na głowę w zależności od lat
    pracy. Są warte kilka tysięcy złotych. - Związkowcy domagają się
    teraz równych deputatów, po 8 ton na głowę bez względu na staż
    pracy - twierdzi rzecznik Kompanii Węglowej Zbigniew Madej.
    Górnik dostaje też coroczną nagrodę, tzw. barbórkę (nazywaną
    trzynastką) oraz czternastkę w lutym. W sumie ponad 10 tys. zł na
    osobę. Kopalnie wydają na to blisko 1 mld zł rocznie.
    Trzynastki, czternastki oraz deputaty pobierają też górnicy i
    hutnicy w KGHM, które należy w ponad 40 proc. do państwa.
    Przysługują im dodatkowo pieniądze na urlop (świadczenie
    wypoczynkowe) - średnio 1862 zł na osobę. Razem z dodatkami średnia
    pensja w KGHM to 7,9 tys. zł.
    Z górnikami i hutnikami w szranki mogą stanąć tylko pracownicy firm
    energetycznych.
    W większości firm energetycznych są gwarancje zatrudnienia do roku
    2017. W niektórych, jak w elektrociepłowni Lublin-Wrotków należącej
    do Polskiej Grupy Energetycznej, nawet do "czasu osiągnięcia wieku
    emerytalnego".
    Zwolnić wcześniej nikogo nie można, bo trzeba by płacić odprawy: w
    PGE od 100 tys. do 400 tys. zł na osobę! A w gdańskiej Enerdze
    zwolnieni dostaliby średnio 460 tys. zł odprawy.
    Pracownicy państwowych firm energetycznych kupują prąd z 80-
    procentową zniżką.
    Związki zawodowe w PGE od kilku dni negocjują przyznanie czterech
    dodatkowych dni wolnych w roku.
    -Państwowe firmy mogą sobie wydawać na przywileje dla pracowników 10
    mld zł. Mnie to nie wzrusza. Do szewskiej pasji doprowadza mnie
    jednak, gdy wyciągają z naszych kieszeni pieniądze na inwestycje, a
    swoje przeznaczają na premie, nagrody czy podwyżki - komentuje
    Jeremi Mordasewicz z Polskiej Konfederacji Pracodawców
    Prywatnych "Lewiatan".
    Od początku roku zakłady energetyczne podniosły ceny prądu dla firm
    aż o 40-60 proc. W ubiegłym roku o 30 proc. Przez to rosną koszty
    życia. Powód? Potrzeby inwestycyjne oraz wzrost ceny węgla o 40
    proc., o czym zdecydowały kopalnie.
    Co na to związkowcy? Według Kazimierza Grajcarka, szefa Sekretariatu
    Górnictwa i Energetyki NSZZ "Solidarność", za wysoką cenę prądu
    odpowiadają podatki, nie płace.
    A deputaty? - To tradycja - uważa związkowiec.yków wydają ponad 6
    mld rocznie - obliczyła "Gazeta"
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kanclerz Schröder naciska w sprawie unijnej kon...
    "KLAMIESZ kraczkowski"
    galaxy2099 napisał:

    > Jakie to 3.8 mld Polska dostala od UE na samoloty F16 !!!
    Euro. Pieniadze sa wymienne, kazdy wyglada identycznie,
    a zatem pytanie jest bez sensu.

    > Dlaczego w taki bezczelny, swiadomy sposob KLAMIESZ publicznie.
    > Do tego podpisujesz sie swoim imieniem i nazwiskiem.

    Nie klamie.

    > Dowodzi to tylko, ze jestes swiadomym manipulatorem dzialajacym na korzysc
    > Niemiec. Wyzbytym jakichkolwiek skrupulow.

    :-) :-) :-)

    > Nie ma zadnych mozliwosci aby uzyskac choc jedno EURO z UE na cel taki jak
    > zakup samolotu F16. Kazde pieniadze otxzrymywane z UE musza byc poprzedzone
    > przedstawieniem celu na jaki zamierzamy je wydac, wraz z wlasnym finasowaniem
    > czesci projektu.
    > Pozniej to wszystko jest scisle pilnopwane i przestrzegane.
    > Nie ma zadnych szans aby Bruksela przelala choc 1 eurocent do USA za samolot
    > wojskowy.

    Potrzeby inwestycyjne Polski sa przeogromne.
    Jedna dziedzina jest powiazana z inna.
    Np. gdyby Polska wydala te 3.8 mrd. Euro,
    a faktycznie o wiele wiecej, na szkoly wyzsze
    lub na wyposazenie instytotow badawczych,
    to np. jakis konzern miedzynarodowy zainwestowalby
    w Polsce np. 2 mrd. Euro, bo wiedzialby, ze
    stoia mu do dyspozycji wyksztalceni ludzie,
    ze moze zlecic przeprowadzenie jakichs badan
    materialowych itd. Te zainwestowane 2 mrd.
    bylyby zrodlem plac i zlecen dla poddostawcow
    i prowadzilyby do efektow gospodarczych poza
    dziedzina, w ktorej ten konzern dziala.
    W gospodarce wszystko jest polaczone ze wszystkim.
    Polska jest biorca netto z funduszy UE, tylko dlatego,
    ze jest zbyt biedna. A jest zbyt biedna, bo wydala
    3.8 mrd Euro na podarunek dla USA.
    Gdyby Polska zainwestowala te 3.8 mrd. w Polsce,
    to zapotrzebowanie zglaszane do UE byloby o
    3.8 mrd mniejsze.

    Np. Polska przedstawia do UE projekt jakiejs inwesycji,
    linia metra, lub np. siec telefonow komorkowych, wartosci
    3,8 mrd Euro i UE daje na to pieniadze. - Oznacza to, ze
    Polska nie musialaby wnioskowac do UE o finansowanie tego
    projektu, gdyby nie podarowala tych pieniedzy USA, bo mialaby
    te srodki z wlasnych podatkow. Polska jednak nie ma tych
    3,8 mrd na inwestycje, bo przeznaczyla je na cele konsumpcyjne,
    czyli zrobienie dobrze Amerykanom. Poniewaz nie ma, to wnioskuje
    do UE.
    A w UE zorientowali sie sytuacji, poczytali proizraelskie i
    proamerykanskie brednie Wprost i zrozumieli, ze jesli chca
    uratowac UE i Euro, to musza odebrac Polsce Nice.
    I maja racje!!!

    > KLAMIESZ kraczkowski.

    To tylko panu sie tak wydaje, bo nie rozumie
    pan podstawowych mechanizmow politycznych i gospodarczych.
    A o to, zeby pan nie rozumial zadbali juz usluzni
    "dziennikarze" z Wyborczej i z Wprost.

    Piotr Kraczkowski - beam.to/ll
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: CAPITAL - sprzedawac czy trzymac?help pls
    "Gazowa" emisja Capital Partners
    Dariusz Wolak
    9,2 mln zł pozyska Capital Partners z emisji akcji planowanej na pierwszą
    połowę
    marca. Fundusz wyda pieniądze na projekty gazowe realizowane przez spółkę
    zależną CP
    Energia.
    Capital Partners wyemituje do 4,6 mln akcji serii C. Teraz kapitał dzieli się
    na 2,3
    mln walorów. Cena emisyjna, jak wynika z opublikowanych wczoraj projektów
    uchwał na
    walne zgromadzenie zwołane na 26 stycznia, wynosi 2 zł (wczoraj akcje wyceniano
    na
    36,4 zł). Wartość oferty wyniesie zatem 9,2 mln zł. Papiery będą sprzedawane z
    prawem poboru. Zostanie ustalone 20 lutego. - Zamierzam razem z żoną utrzymać
    obecny
    poziom zaangażowania w spółkę - podtrzymał wcześniejsze deklaracje Paweł Bala,
    prezes CP. Wspólnie z żoną kontroluje 57% kapitału. Żeby utrzymać stan
    posiadania
    musi wydać na nowe akcje ponad 5,2 mln zł.
    Po co funduszowi potrzebne są pieniądze? - Priorytetem są potrzeby inwestycyjne
    CP
    Energii - wyjaśnił prezes.
    Ocenił, że CP Energia, w której CP kontroluje połowę udziałów, potrzebuje
    obecnie
    około 30 mln zł na inwestycje związane z działalnością dystrybucyjną z
    wykorzystaniem sieci gazowych. - Przy tego typu projektach udział kapitału
    własnego
    szacujemy na 20-25%. Reszta finansowana będzie kredytami. Oznacza to, że na ten
    cel
    przeznaczymy w ciągu najbliższych dwóch lat 6-7 mln złotych - mówił prezes.
    Podobnie ma wyglądać struktura finansowania projektów dystrybucyjnych w
    zakresie
    sprzedaży LNG (płynny gaz ziemny). Według P. Bali koszty budowy infrastruktury
    do
    regazyfikacji LNG, które przypadną na CP Energię, to ok. 2,5-3 mln zł. - Nasze
    analizy wskazują, że w ciągu najbliższych dwóch lat będziemy mogli zrealizować
    10-12
    projektów z wykorzystaniem LNG. Jeden taki projekt jest już realizowany -
    wskazał
    prezes.
    Działalność typowo handlowa (w tym obrót gazem z zagranicą) będzie prowadzona
    bezpośrednio przez CP Energia i w zasadzie nie wymagać będzie środków
    inwestycyjnych. W tym przypadku wykorzystywane będą przede wszystkim
    instrumenty
    finansowe typowe dla handlu zagranicznego. - Potrzebny kapitał obrotowy
    szacujemy
    teraz na poziomie około 2-3 mln zł, co pozwoli nam bezpiecznie realizować
    obroty
    handlowe rzędu 50-70 mln zł rocznie - oznajmił P. Bala. - Reasumując: potrzeby
    kapitałowe CP Energia, w zakresie kapitałów własnych, na najbliższe dwa lata
    szacujemy na 15-17 mln zł - podsumował. Podkreślił, że CP zamierza utrzymać
    swój
    udział w spółce, więc na fundusz przypadnie połowa tej kwoty.
    Według P. Bali, CP Energia już 15 stycznia rozpocznie systematyczne
    sprowadzanie LNG
    z Rosji do klientów w Polsce. - Proszę mi wierzyć, że nie oczekuję, iż nasza
    spółka
    zależna zawrze kontrakt na import kilku miliardów m3 gazu. Cieszy mnie
    natomiast to,
    że dostrzeżono zalety gazu ziemnego w postaci LNG, co w ostatnich dniach
    zostało
    potwierdzone decyzjami polskiego rządu. Do czasu wybudowania morskiego
    terminalu, co
    jak myślę potrwa około trzech lat, prawdopodobnie CP Energia będzie dysponować
    już
    dość rozległą bazą dystrybucji LNG w Polsce - podsumował.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Spadek tempa wzrostu nie taki straszny
    Spadek tempa wzrostu nie taki straszny
    Troche merytorycznie.. Polska godposarka jest gosporadarka
    peryferyjna, tzn. nie związana z głownym nurtem inwestycyjnym na
    swiecie ( obecnie jest to region Pacyfiku po obu stronach + Indie).
    Oznacza, to ze krysys, ktory zaczal sie w lipcu 2007 roku ( sic!!!)
    na gieldzie w Szanghaju ( ;przysypany; na okolo 6 miesiecy przez
    Wall Street, co dalo otwarty efekt na poczatku tego roku poprzez
    spekulacje na ropie i zywnosci- nie bede wchodzic w szczegoly- bo to
    nie o to chodzi)odbije sie nas nas w takim stopniu w jakim peryferie
    uzaleznione sa od tego glownego nurtu finasnowego. Uzaleznienie to ma
    miejsce na paru poziomach: 1) bankowym ( wiekszosc bankow-ok.70%
    jest zarzadzana przez decydentow spoza Polski,czyli akcja kredytowa,
    decydujaca o rozwoju lokalnej gospodarki jest w rekach nie rzadu w
    Warszawie a ukladu biznesowo-politycznego innych panst, ktor e
    bronia swoich wlasnych interesow, do czego jako wlasciciele maja
    prawo ); b) produkcyjnym-( ponad 90% eksportu z Polski jest
    realizowanych poprzez firmy sieciowe- korporacje ( uwaga jak w
    przypadku bankow. Uzaleznienie to jest zrodlempotencjalnego kryzysu
    w wyniku braku wystarczajacych srodkow finansowych dla loklanych
    przedsiebiorst( podrozenie kredytu) jak i ograniczaniem lub
    zamykaniem lokalnej produkcji firm sieciowych, co skutkuje wzrostem
    bezrobocia oraz pogorszeniem bilansu handlowego Polski ( to juz
    widac). To po stronie zagrożen.
    Jakie mamy plusy: 1) stosunkowo duzu rynek wenwnetrzny oraz duze
    potrzeby inwestycyjne; 2) inwestycje strukturalne ( glównie UE- choc
    od 2 miesiecy dopłacamy do Unii , bo obecnie Polska nie jest w
    stanie zagospodarować środków Unijnych, nawet na poziomie aby wyjsc
    na 0(sic!!!)) ; 3) walute loklana- dzieki czemu mozemy na poziomie
    kraju sterowa strumieniami finansowymi w obszarze naszej
    peryferyjnej gopsodarki
    A jakie mamy ograniczenia: 1) brak aktywności rządu w sferze
    zaządzania gospodarką w okresie ryzyka spowolnienia ( np. możemy
    onizyc VAT o około 4 pkt. do 18% z 22%, który jest jednym z
    najwyższych w UE- dla obniżenia cen i pobudzenia konsupcji); 2) brak
    wlasnych technologii; 3) brak czytelnej komunikacji spolecznej w
    celu ukierunkowania ludzi na racjonalne dzialania - wszelkie decyzje
    podejmowanie sa na poziomie indywidualnym na zasadzie - ;ratuj sie
    kto moze;, ato oznacza ,ze nie budujemy zaufania spolecznego
    niezbednego do poprawnego ( przewidywalnego) dzialania.
    Analitycy zajmujacy sie naszym rynkiem ( nie mowie o tych z
    propagandy roenych telewizji biznesowych, zakladaja , iz wzrost PKB
    bedzie na poziiomie około 1% - 2% dla calj gospodarki, ale oznacza,
    to ,ze porukdaj i budpwnictwo beda pod kreska, a wzrosna np. usługi -
    poziom okolo 3%.
    W sumie beziemy mieli spowolnienie w 2009 roku, natomiast prawda o
    naszej gospodarce i decydentach wyjdzie dopiero w roku 2010, kiedy
    to bedziemy mieli do czynienia z efektem działan lub zaniechań
    obecnego czasu. I tutaj niestety jestem sceptyczny..
    Samo spowolnienie bedzie trwało kilkanascie miesięcy, ale sa i tacy
    za oceanem, iz mówia o scenariuszu japońskim - około 10 lat. We will
    see. Pozdrawiam Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Gdańsk bałtycką potęgą
    Gdańsk bałtycką potęgą
    Sława!
    www.rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_070717/ekonomia/ekonomia_a_1.html
    TRANSPORT Polskie porty morskie rosną w siłę. W ciągu zaledwie czterech lat
    Gdańsk stanie się największym portem przeładunkowym na Bałtyku, detronizując
    Sankt Petersburg
    Gdańsk bałtycką potęgą

    Prawie 500 mln euro - tyle chcą wydać cztery bałtyckie porty na inwestycje w
    najbliższych pięciu latach. Po zakończeniu planowanych prac będą mogły
    przyjmować łącznie ponad 8 milionów kontenerów rocznie. To cztery razy więcej
    niż teraz. Już obecnie polskie porty są jednymi z najszybciej rozwijających
    się nad Bałtykiem. Co roku liczba przeładowanych tu kontenerów rośnie o ok. 16
    proc. - wynika z raportu Actia Forum. Średni przyrost dla wszystkich
    nadbałtyckich portów wynosi ok. 9,2 proc.

    ekonomia_a_1-1.F.jpg
    Jak sobie radzą porty nadbałtyckie. Dane za 2006 rok

    Porty inwestują na potęgę, bo zdaniem analityków przez najbliższych kilka lat
    wymiana handlowa krajów środkowoeuropejskich będzie dynamicznie rosła. Już
    teraz możliwości przeładunkowe polskich portów sięgają 1,7 mln kontenerów
    rocznie. To więcej niż obecnie potrzebują. W 2006 r. obsłużyły prawie 582 tys.
    kontenerów. W najbliższych latach ich możliwości mają wzrosnąć czterokrotnie.
    Ekspertów te liczby nie dziwią. - Jeżeli tendencja wzrostu przeładunków się
    utrzyma, już za pięć - dziesięć lat porty będą co roku przeładowywać parę
    milionów kontenerów - prognozuje Bogdan Ołdakowski, ekspert do spraw
    transportu morskiego.

    Wyprzedzić Petersburg

    Największym portem przeładunkowym na Bałtyku jest Sankt Petersburg. W zeszłym
    roku obsłużył 1,5 mln kontenerów. - Nie ma już miejsca na dalszą rozbudowę
    portu, który jest u kresu swoich możliwości przeładunkowych - mówi Maciej
    Matczak, konsultant Actia Forum. - W odległości ok. 70 km od Petersburga
    powstają porty satelitarne, które przejmą część przeładunków - dodaje. Zanim
    jednak to się stanie, Gdańsk może zdetronizować miasto nad Newą.

    Możliwości przeładunkowe portu gdańskiego mogą w najbliższych czterech latach
    zwiększyć się z ok. 600 tys. kontenerów rocznie do 5 mln sztuk. To więcej niż
    jakikolwiek inny bałtycki port.

    Zakończony już został pierwszy etap budowy nowego terminalu. - Zacznie działać
    jesienią, wówczas będzie miał przepustowość 500 tys. kontenerów rocznie -
    wyjaśnia Andrzej Dorniak, rzecznik portu w Gdańsku. Wstępne plany zakładają,
    że inwestycja zostanie zakończona w ciągu czterech - pięciu lat. Tuż obok ma
    powstać nowoczesne centrum logistyczne. Porozumienie w sprawie jego budowy w
    zeszłym tygodniu podpisały władze portu z przedstawicielami miasta. - Powołamy
    do tego wspólnie spółkę celową, do końca roku chcemy wyłonić firmę, która
    zajmie się budową obiektów - wyjaśnia Dorniak.

    - Mamy ambicje, by pretendować do roli hubu przyjmującego statki atlantyckie -
    deklaruje Andrzej Dorniak. Na razie transatlantyki zawijają na Bałtyk
    sporadycznie, ale może się to wkrótce zmienić. Wartość importu państw basenu
    Morza Bałtyckiego rośnie tak szybko, że niedługo transportowanie dużych partii
    towarów dużymi statkami może się okazać bardziej opłacalne niż obecnie. Teraz
    transatlantyki zawijają głównie do portów zachodniej Europy, skąd część
    towarów przewożona jest mniejszymi jednostkami do portów bałtyckich.

    Porty nie chcą zostać w tyle

    Pozostałe polskie porty również intensywnie inwestują. Gdyński port ma w
    planach m.in. budowę do 2010 r. nowego terminalu promowo-pasażerskiego za 68
    mln euro oraz modernizację istniejącej infrastruktury. Koszt wszystkich
    inwestycji szacowany jest na ok. 140 mln euro. W planach jest również
    stworzenie w przyszłości centrum logistycznego. W kilka lat przepustowość
    portu ma się zwiększyć do ok. 1,5 mln kontenerów.

    Do końca roku władze portów w Szczecinie i Świnoujściu chcą zakończyć
    uzbrojenie 14-hektarowej działki i zapewnić dojazd do niej, tak by niedługo na
    terenie mógł powstać terminal kontenerowy. - Szukamy inwestora, który będzie
    zainteresowany budową terminalu - wyjaśnia Andrzej Rosa, szef biura ds.
    inwestycji w porcie. Swoje potrzeby inwestycyjne na najbliższe pięć lat zarząd
    portów szacuje na ok. 400 mln euro, przyznając, że może uda mu się pozyskać
    zaledwie połowę tej kwoty.
    AGNIESZKA STEFAŃSKA




    Forum Słowiańskie
    gg 1728585 Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kandydatom na Samorządowców do przemyślenia
    Kandydatom na Samorządowców do przemyślenia
    Warszawa ma ogromne potrzeby inwestycyjne, jeśli chodzi o komunikację.
    Tak się jednak składa, że te wielkie inwestycje w infrastrukturę trwają
    stosunkowo długo i powodują jeszcze większe korki. Wyraźnie daje się to
    odczuć na Rondzie Staryńskiego, w Alejach Jerozolimskich, że o
    słynnym "lewoskręcie" przy Galerii Moktów nie wspomnę. Pozornie niewielkie
    utrudnienie, jakim było zamknięcie Włościańskiej już utrudniło jazdę na
    Żoliborzu, a remont Elbląskiej (pozornie mało ważna uliczka) praktycznie co
    rano korkuje ul. Broniewskiego...

    Dlatego uważam, że w obecnej sytuacji należy się skupić na takich
    inwestycjach, które mogą dać dużo, szybko i za stosunkowo małe pieniądze. Dla
    polityków mają niestety sporą wadę - są mało spektakularne, żaden biskup nie
    będzie chciał uczestniczyć w ich otwieraniu, prasa radio i telewizja też
    raczej nie zrobią z tego "news of the day".

    I tak:

    Primo - Udrożnienie ul. Strażackiej. Niby niewielki odcinek jednopasmówki, a
    dzięki niemu ruch z Pragi Północ, Targówka i Białołęki na Rembertów, Pragę
    Południe i dalej do Otwocka ominie wiecznie zakorkowany Węzeł Czterech
    Śpiących. Co więcej - cała ta budowa nikomu specjalnie nie będzie
    przeszkadzać.

    Secundo - Przedłużenie ul. Kijowskiej do ul Boruty i przebicie ich (do
    lat '6o ub.wieku był tam jeszcze przejazd) do ul. Zabranieckiej. Pozwoli to
    na wyprowadzenie ruchu wchodzącego na ul. Targową z al. Zielenieckiej z Węzła
    Czterech Śpiacych prosto na ul. Radzymińską po estakadzie przy OBIm.

    Tertio - Przebicie ul. Wiatracznej po jej przedwojennym przebiegu nad torami
    kolejowymi do ul. Zabranieckiej, co wyprowadzi na ul. Radzymińską ui na ul.
    Żołnierską (jeśli powstanie ul. Strażacka).

    Quarto - Otwarcie (choćby do czasu budowy tunelu autostrady pod ul.
    Płaskowickiej) istniejącego zjazdu ze skarpy ursynowskiej na Wilanów. Wiele
    samochodów z Wilanowa, zamiast jechać do Centrum może zdecydowałoby się
    zaparkować gdzieś przy Metrze...

    Quinto - Skoro Mostu Północnego zbudować nie można (jakieś fatum, czy co?). -
    kupić od Wojska Polskiego albo jakiejkolwiek innej armii z demobilu kilkase
    metrów mostu Baileya i wykorzystując istniejący węzeł Marymoncka-Wisłostrada
    zbudować tymczasową przeprawę równoległą do Mostu Północnego. Takie coś może
    powstać w rok i posłużyć kilka (albo, wzorem Mostu Syreny - kilkanaście) lat,
    do czasu aż nasi politycy wymyślą, jak zbudować docelowy Most Północny.

    Sexto - Poprowadzić linię tramwajową z pętli Annopol wzdłuż Trasy Toruńskiej
    na Zieloną Białołękę. Mogłaby to być nawet linia jednotorowiskowa z mijankami
    na przystankach. Parę tysięcy ludzi mogłoby wyjechać z ZB tramwajem zamiast
    własnymi samochodami.

    Septimo - Pobudowanie porządnych strzeżonych parkingów na terenach kolejowych
    przy stacjach Wawer, Anin, Międzylesie, Radość, Miedzeszyn, Falenica i
    zorganizowane systemu "Park and Rode" na takich warunkach, żeby ludziom
    opłaciło się nie jeździć do Centrum samochodem.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: DROGI NA EURO 2012
    DROGI NA EURO 2012
    DROGI NA EURO 2012
    konferencja ministra Polaczka
    www.mt.gov.pl/article/aktualnosci/article.php/id_item_tree/fe065701f2be641281188b13b62c9cbe/id_art/8b092af9cc6a396556800b1c402a9dfd
    „Jest to pierwszy tak kompletny program budowy polskiej infrastruktury drogowej, który ma dokładnie policzone koszty z uwzględnieniem zadań dodatkowych związanych z Euro 2012” – powiedział Minister Transportu Jerzy Polaczek 5 lipca br. podczas konferencji prasowej w resorcie. „Ministerstwo Transportu opracowało projekt „Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2007- 2015”. Projekt Programu przeszedł już etap konsultacji międzyresortowych i 6 lipca br. (jutro) będzie skierowany na Komitet Stały Rady Ministrów, a następnie pod obrady rządu w celu zatwierdzenia w formie uchwały Rady Ministrów, jako program wieloletni” – dodał Minister.

    Łączne wydatki na cały Program obejmujący przygotowanie (wykup gruntów, projekty budowlane, itp.), budowę oraz utrzymanie istniejącej i nowopowstającej sieci dróg w latach 2007 – 2015 szacowane są na poziomie ok. 164 mld zł, w tym 22,5 mld zł na zadania dodatkowe wynikające z decyzji o przyznaniu EURO 2012. Wydatki na budowę i przebudowę szacuje się na poziomie ok. 131,5 mld zł, a na remonty i utrzymanie – na 32,5 mld zł.

    Proponowane źródła finansowania Programu:
    1. Budżet państwa (całkowity limit wydatków budżetowych) 150 mld zł., w tym:
    • środki z budżetu UE (48 mld zł.)
    • akcyza od paliw w części drogowej
    • rezerwa „integracyjna” współfinansująca projekty unijne
    • kredyty międzynarodowych instytucji finansowych zaciągane przez budżet
    2. Krajowy Fundusz Drogowy 14 mld zł.

    Priorytety inwestycyjne:
    • budowa autostrady A-1 oraz A-4 na całym przebiegu zostanie zakończona
    • budowa autostrady A-2 na przebiegu od granicy z Niemcami do Siedlec zostanie zakończona
    • planuje się budowę drogi ekspresowej S-19 oraz S-3 na całym przebiegu
    • wykonane zostaną kluczowe inwestycje związane z organizacją Euro 2012

    Zbudowanych zostanie łącznie:
    • 770 km autostrad w systemie tradycyjnym
    • 375 km autostrad w systemie koncesyjnym
    • 2 817 km dróg ekspresowych
    • 487 km obwodnic (62 obwodnice)
    Zmodernizowanych zostanie 1 990 km dróg krajowych
    Zapewnione zostaną środki na utrzymanie i remonty w wysokości niezbędnej do usunięcia zaległości

    W ramach przygotowań infrastruktury drogowej do Euro 2012, resort transportu opracował suplement „Potrzeby inwestycyjne związane z organizacją Euro 2012”, który jest załącznikiem do projektu „Programu Budowy Dróg Krajowych na lata 2007 – 2015”. Suplement ten zawiera inwestycje uznane za kluczowe w kontekście organizacji Euro 2012 oraz wykaz zadań, których realizacja ulegnie przyspieszeniu. Łączna wartość przyspieszonych zadań infrastruktury drogowej w ramach przygotowań do Euro 2012 wynosi około 22,5 mld zł. Całkowita wartość inwestycji związanych z EURO 2012 wynosi ok. 41 mld zł.

    Projekty priorytetowe ze względu na organizację EURO 2012:

    Autostrady:
    A-1 Gdańsk - Gorzyczki
    A-2 Świecko - Warszawa
    A-4 Zgorzelec - Korczowa

    Drogi ekspresowe:
    S-1 połączenie A-4 - Cieszyn
    S-3 Legnica – Lubawka
    S-5 Nowe Marzy - Żnin
    S-5 Gniezno - Poznań
    S-7 Gdańsk – Rabka
    S-8 Warszawa - Wrocław
    S-17 Warszawa – Piaski
    S-19 połączenie z A-4 - Barwinek
    S-69 Bielsko Biała - Żywiec - Zwardoń

    Do realizacji w miarę dostępności środków finansowych:
    S-5 Poznań – Wrocław
    S-7 Rabka – Chyżne
    S-7 granica woj. małopolskiego - Kraków
    S-12 Piaski – Dorohusk
    S-17 Piaski - Hrebenne
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Obwodnica Augustowa - otwarcie ofert
    Sypną groszem w Augustowie?
    Dyrekcja mocniej sypnie groszem w Augustowie
    2006-12-29 (ostatnia aktualizacja: 2006-12-29 06:50)
    Katarzyna Kapczyńska


    Ze 197 mln do 535 mln zł drogowcy podnieśli kosztorys kontrowersyjnej inwestycji. Ułatwi im to rozstrzygnięcie przetargu na jej budowę.

    Zmorą Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad (GDDKiA) jest żądanie przez budowlańców znacznie wyższych kwot, niż przewidziała w kosztorysie. W rezultacie zamówienia na budowę nowych tras są unieważniane. To w ostatnich miesiącach niemal reguła. Odstępstwem od niej może okazać się przetarg na oprotestowaną przez ekologów obwodnicę Augustowa. Tu wykonawcy niemal zmieścili się w kosztorysie, bo ten został... mocno powiększony.
    Lista chętnych

    GDDKiA otworzyła oferty na budowę obwodnicy. Propozycje złożyli: Budimex Dromex (438,96 mln zł), konsorcjum Warszawskiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych, Płockiego Przedsiębiorstwa Robót Drogowych i Przedsiębiorstwa Robót Mostowych Mosty Łódź (496,89 mln zł), konsorcjum Strabaga (512,6 mln zł) oraz konsorcjum DTP Terrassement z Warszawskim Przedsiębiorstwem Mostowym Mosty i litewską firmą Acie Bendrove Kauno Tilai (855,46 mln zł).

    Drogowa dyrekcja może przeznaczyć na inwestycję 535 mln zł, wliczając 20 proc. na roboty uzupełniające. To bardzo dużo, bo w tegorocznym rozporządzeniu rządu, dotyczącym wydatków z Krajowego Funduszu Drogowego, który ma finansować budowę obwodnicy, podano wartość kosztorysową tylko 197 mln zł. Skąd różnica?

    — Kosztorys został na nowo oszacowany. Zmieniły się warunki rynkowe, ceny materiałów i robocizny, więc konieczna była jego zmiana — informuje Andrzej Maciejewski, rzecznik GDDKiA.

    Do tej pory firmy drogowe zarzucały dyrekcji, że waloryzując kosztorysy, nie bierze pod uwagę realnego wzrostu cen na rynku. GDDKiA odpowiadała, że wzrost nie jest tak duży, by oferty budowlańców o kilkadziesiąt procent przekraczały kosztorys. Dlaczego w przypadku Augustowa dyrekcja nagle zmieniła zdanie?

    — Waloryzujemy zgodnie z rynkowymi standardami wszystkie kosztorysy — mówi Andrzej Maciejewski.

    Zdaniem rzecznika GDDKiA, bywa jednak, że nawet po przeszacowaniu kosztorysu oferty firm mocno go przewyższają.

    — Zdarza się, iż różnice w wycenie przez dyrekcję i wykonawców samych robót budowlanych nie są duże. Rozbieżności występują np. przy wycenie kosztów utrzymania zaplecza okołobudowlanego — dodaje Andrzej Maciejewski.
    Ceny a rynek

    Wojciech Malusi, prezes Ogólnopolskiej Izby Gospodarczej Drogownictwa, podkreśla, że firmy budowlane proponują wyższe ceny w ofertach, bo potrzebują pieniędzy na rozwój. Ich potrzeby inwestycyjne ocenia na 5-6 mld zł.

    Jerzy Polaczek, minister transportu, potwierdza, że budowlańcy rzeczywiście muszą inwestować. Ale — jego zdaniem — źródłem kapitału nie mogą być tylko droższe kontrakty. Jego zdaniem, w finansowanie branży mocniej powinny zaangażować się banki.

    www.pb.pl/news,550,eac67bb0-de3a-4af3-9d1a-8978584ed786.aspx
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kto chce zagłady Turawy
    arogancki tekscik
    Bardzo arogancko agituje pan Badura. Naszego marszalka zmieszal z blotem tak ze
    prosze siadac, rowniez dr. Skowrokowi sie dostalo. Jednak niebezpiecznie jest
    zarzucac komus brak uprawnien eksperckich i indolencje, by kilka linijek nizej
    samemu ubrac sie w piorka eksperta. Jak to tak? Geolog z tytulem doktorskim nic
    sie nie zna i z premedytacja wyludza kase a dziennikarz "beczki" zna sie lepiej?
    Przemilczalbym jednak te kazuistyke gdyby "ekspert" redaktor Badura zasypal nas
    w tekscie alternatywami wlasciwych rozwiazan i konkretnie wytknal marszalkowi i
    geologowi, dlaczego ich tok rozumowania jest bledny. Jednak tak sie nie stalo.

    Ja znalazlem tylko jeden argument, zwiazany z normami dla oczyszczalni sciekow w
    zaleznosci od ich klasy wielkosci. Tutaj rzeczywiscie warto sie zastanowic czy
    dla ratowania funkcji wypoczynkowej duzego Jeziora Turawskiego nie warto
    zainwestowac w przylaczenie nieskanalizowanych jeszcze gmin do wiekszych,
    cenralnych oczyszczalni, gdzie oprocz oczyszczania mechanicznego ( przesiewanie,
    filtracja, wydmuchiwanie ) byloby tez pelne oczyszczanie biologiczne ( z
    nitrifikacja, denitrifikacja, wieze reakcyjne ) oraz oczyszczenie chemiczne (
    wiazanie PO4³- za pomoca soli i sedymentacja ).

    Nad tym warto sie zastanowic i warto objezdzic gminy w dorzeczu Malej Panwi, by
    stalic potrzeby inwestycyjne i umowic sie na pewny minimalny standart oszyszczani.
    Z tekstu pana Badury odnioslem za to wrazenie ze w imie poprawy jakosci wody w
    jeziorze NIE WARTO w ogole kanalizowac okolicznych gmin gdyz scieki praktycznie
    nieoczyszczone splyna do jeziora a rolnicy doloza jeszcze swoje nawozami
    sztucznymi. To przedpotopowe myslenie, porownywalne w propozycja, by w celu
    poprawy bezpieczenstwa na drodze zedrzec asfalt do golej ziemi i kazac jezdzic
    ludziom po wertepach, tak by nie byloby w stanie osiagnac predkosci pow. 20
    km/h. Na slynnej autostradzie do Jakucka czolowych zderzen jest rzeczywiscie
    bardzo niewiele:-))

    Pan Badura twierdzi ze nikt nie robil badan nad wplywem osadow dennych na
    eutrofizacje jezior. To oczywisty blad, nie bede przytaczal linkow do prac
    opublikowanych w internecie na ten temat, wspomne tylko ze tym zagadnieniem
    zajmuje sie osobna nauka, limnologia. Geolog to nie geodeta, to kierunek dosyc
    zbiezny z hydrologia i posrednio wlasnie z limnologia/lizologia. Ja na naszych
    wykladach z budowy oczyszczalni, linologii i hydrologii widzialem studentow
    geologii juz na druim semestrze. Byc oze to za alo by byc wyrocznia w sprawach
    systemow jeziernych, ale wg mnie dr. Skowronek ma wystarczajace kwalifikacje, by
    moc zajac stanowisko w tej kwestii.

    Nie jest prawda, ze substancje organiczne splywaja do jeziora jedynie Mala
    Panwia. Oprocz plywu rzecznego jest tez splyw powierzchniowy oraz wod
    podziemnych. I tutaj wlasnie moze zaszkodzic gnojowica na polach, jezeli jest
    wylewana zbyt blisko akwenu lub w zbyt duzej ilosci ( kazdy rolnik wylewa to, co
    ma a nie przelicza skrupulatnie na hektary i stopien przepuszczalnosci gleby ).
    Nie byloby zlym pomyslem stworzyc strefy "wodochronnej" gdzie z uwagi na
    rekreacyjny charakter zbiornika turawskiego nie mozna byloby nawozic pol
    naturalnymi nawozami organicznymi. Nie zawsze jest tak, ze kierunek splywu wod
    podziemnych jest identyczny z nachyleniem powierzcni terenu, dlatego nalezy
    przeprowadzic badania.

    Nie jest tez prawda ze fosfor ( jony Po4³- ) znajdujace sie w formie immobilnej
    ("uspionej") w mule dennym nie ma wplywu na zakwit sinic. Ma i to bardzo duzy,
    gdyz w wyniku zmiejszenia uzyznienia zbiornika przez odciecie doplywu "swiezego"
    forforu nastepuje remobilizacja fosforu z osadow dennych przez algi!! Jedynym
    parametrem napedzajacym/hamujacym est w tym wypadku ilosc tlenu w zbiorniku. Jak
    przekroczy pewna ilosc to nastepuje zalamanie sie odczynu pH i gwaltowne
    przejscie z jeziora eutroficznego do dystroficznego.

    Woda bedzie juz berdziej przejrzysta, bez alg i sinic, koloru brazowawego. Ale
    bedzie wiele ryb plywac brzuchami do gory po powierzchni. To nie spodoba sie z
    pewnoscia wypoczywajacym na plazach...a juz w szczegolnosci wedkarzom.

    Dlatego warto badac ten mul, i ewentualnie podja decyzje o srodkach zaradczych (
    zerwanie warstwy dennej spychaczem? dodanie wapna? zyolitu? )

    pozdrawiam Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co przebija cenowy balon ?
    Nie przejmuj sie zwyciestwo rewolucji proletariackiej tez zapewni dostep do
    opieki medycznej wiec i twoj problem z wyproznieniem zostanie rozwiazany.

    Podales ksiazkowa odpowiedz ale ona niestety jest nieprawdziwa fundamentalnie a
    na dodatek ma sie tak jak piesc do nosa w polskich warunkach.

    Popyt na mieszkania jest w istocie popytem ktory jest slabo zalezny od ceny, na
    dodatek zaleznosc jest schodkowa a nie plynna. Dodatkowo mieszkanie zaspokaja
    inne potrzeby niz inwestycyjne. A jezeli chodzi o potrzeby inwestycyjne to
    wzrost ceny nie musi sie przekladac na spadek popytu, wrecz przeciwnie. Czy
    popyt jest po wzroscie cen wyzszy czy nizszy. Sam widzisz co sie dzieje. Gdy
    mowisz o wysokich stopach procentowych to tez jest nieprawda, to co decyduje to
    nie stopa kredytu ale jego dostepnosc, to wlasnie dostepnosc sie zmienila, ale
    to nie koniec historii. Zaostrzenie warunkow kredytu na pewno spowodowaloby
    spadek popytu gdyby popyt byl wylacznie naturalny, to znaczy gdyby sytuacja
    byla taka ze mieszkania kupuja tylko ludzie ktorzy wchodza w dorosle zycie. Na
    rynku sa jednak dwa dodatkowe czynniki 1. popyt odlozony 2. spekulacja. Ten
    pierwszy jest zasilany pieniedzmi zagranicznymi, nikt nie wie ile ich jest. Ten
    drugi tez, i na dodatek ma 100 razy wiecej pieniedzy. Do tego drugiego nalezy
    dodac tez inwestycyjny popyt krajowy, czyli bogatych ludzi co inwestuja w
    nieruchomosci. Jezeli wiec nawet spekulant zagraniczny sie wyniesie to inwestor
    krajowy nie. Jego popyt nie zostanie zatrzymany, glownie dlatego ze nie ma
    innych lepszych miejsc do lokowania kapitalu, a doplyw gotowki do tych ludzi
    jest wystarczajaco duzy aby wykupywali wieksza czesc podazy tej nowej i tej z
    rynku wtornego.

    Dlatego przewiduje ze niestety wzrost cen nieruchomosci bedzie trwal nadal
    przez ladne pare lat. Przyczyna tego procesu lezy w latynizacji polskiej
    gospodarki. W pierwszym etapie reformy Balcerowicz zepchnal w nedze miliony
    ludzi w drugim etapie jest kontunacja procesu oligarchizacji, w wyniku ktorego
    wkrotce wiekszosc nieruchomosci bedzie w rekach kilkuset rodzin. Normalni
    ludzie beda je mogli wynajmowac placac za nie cala pensje jaka zarobia na
    sluzbie u bogatych. Tak jest w Meksyku, bedzie i w Polsce.

    W Polsce jest jeszcze wciaz komunistyczna bezwladnosc wlasnosci i to powoduje
    ze wciaz sporo ludzi ma mieszkania ktore kupilo sobie w komunizmie za swoje $20
    pensje. Powoli, krok po kroku bedzie sie zmieniac. Ceny beda rosnac do poziomu
    niedostepnego dla normalnie zarabiajacych, jezeli sie do tego doda ze tez
    praktycznie wszystkie grunty sa w rekach oligarchii to i konsekwentnie cala
    produkcja budowlana. Czy przypominasz sobie aby szlachcic budowal dla
    panszczyznianych chlopkow cos lepszego niz kurna chate?

    Karol Marks przewidywal to juz dawno:
    Kapitalizm + demokracja = bieda Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Tekst z Rzepy!
    Polskie lotniska zostaną rozbudowane

    Już w przyszłym roku powinny rozpocząć się gruntowne remonty polskich portów
    lotniczych. Unia Europejska dołoży do tych inwestycji 650 milionów euro.

    Do tej pory lotniska sporadycznie sięgały po pieniądze z Brukseli. Działo się
    tak, ponieważ brakowało programów ich rozbudowy i modernizacji. To się zmieni,
    bo rząd przygotowuje specjalny program, który uwzględnia potrzeby inwestycyjne
    portów. Będzie on realizowany w latach 2007 - 2013. - To ważna wiadomość dla
    portów, którym brakuje pieniędzy na rozbudowę terminali czy płyt lotnisk - mówi
    "Rz" Jarosław Błaszczak, ekspert firmy Ernst&Young.

    A przecież ruch pasażerski lawinowo rośnie. Można więc liczyć, że pasażerowie
    będą szybciej i lepiej obsługiwani. Najpilniejsze inwestycje to zazwyczaj
    rozbudowa terminali, płyt lotniskowych i pasów startowych.

    Pieniądze dla wybranych

    O pieniądze z UE będzie się można ubiegać dopiero wtedy, gdy Ministerstwo
    Transportu i Budownictwa opracuje program na lata 2007 - 2013. W tym dokumencie
    znajdą się informacje o tym, kto i na jakich zasadach może korzystać z tych
    środków. - Prace nad programem już trwają - zapewniają urzędnicy resortu. O
    dotacje z Funduszu Spójności będzie mogło ubiegać się tylko 8 spośród 12
    polskich portów lotniczych. Zarządcy wybranych lotnisk mogą dostać łącznie ok.
    650 mln euro. - O dotacje na rozwój terminali czy lądowisk w ramach Funduszu
    Spójności będą mogły ubiegać się tylko porty należące do transeuropejskiej sieci
    transportowej, czyli lotniska w Warszawie, Krakowie, Gdańsku, Katowicach,
    Poznaniu, Wrocławiu, Szczecinie i Rzeszowie - mówi "Rz" Ewa Cześnik z
    Departamentu Transportu Lotniczego w Ministerstwie Transportu i Budownictwa.
    Pozostałe lotniska będą mogły występować o wsparcie w ramach regionalnych
    programów operacyjnych.

    Trzeba się przygotować

    Równocześnie Ministerstwo Rozwoju Regionalnego i samorządy pracują nad nowymi
    Regionalnymi Programami Operacyjnymi, w ramach których o środki unijne będą
    mogły ubiegać się pozostałe porty. Jaką kwotę będą miały do podziału, na co będą
    mogły uzyskać dotacje i do jakiej wysokości wartości inwestycji - tego jeszcze
    nie wiadomo. Ale jest pewien problem. - Spółkom zarządzającym portami brakuje
    doświadczenia w zdobywaniu unijnych środków -mówi Jarosław Błaszczak z Ernst&Young.

    Dodaje, że ważne jest, aby ten rok wykorzystać na uporanie się z formalnościami,
    uregulowanie spornych praw własności i przygotowanie projektów inwestycji, na
    które będzie się chciało uzyskać dofinansowanie.

    Brakowało środków na rozwój

    W przeszłości tylko niektóre lotniska sięgały po pomoc z Brukseli. - 15 kwietnia
    tego roku zostanie otwarty terminal pasażerski, do którego Unia dołożyła nam
    ponad milion euro - mówi "Rz" Krzysztof Domagalski ze szczecińskiego portu
    lotniczego. Cała inwestycja kosztowała ok. 15 mln zł. Szczecińskie lotnisko
    skorzystało z funduszu Polsko-Niemieckiego Pogranicza. Same przygotowania do
    złożenia wniosku zajęły władzom portu pół roku. Krzysztof Domagalski mówi, że
    władze lotniska zamierzają w przyszłości ubiegać się o kolejne unijne dotacje.
    Gdański port lotniczy otrzymał z funduszu norweskiego 1250 tys. euro, które
    wydał na dostosowanie lotniska do wymogów traktatu z Schengen.

    Państwo również nie wspierało dotychczas rodzimych lotnisk. Jak wylicza Ewa
    Cześnik, w latach 1996 - 2005 budżet państwa przeznaczył ok. 295 mln zł na porty
    lotnicze.

    AGNIESZKA STEFAŃSKA
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Nadzieja w inwestycjach i kuracjuszach komercyjnyc
    Nadzieja w inwestycjach i kuracjuszach komercyjnyc
    Na początek ciekawa mapka i tabelka:
    www.rzeczpospolita.pl/teksty/wydanie_050705/ekonomia_a_22-1.F.jpg

    UZDROWISKA Przychody rosną powoli, ale zwiększają się zyski

    Nadzieja w inwestycjach i kuracjuszach komercyjnych


    Nieliczne polskie uzdrowiska będą szybko sprywatyzowane. Największe spółki z
    tej branży pozostaną własnością państwa.

    Dziewięć lub dziesięć polskich uzdrowisk nie będzie prywatyzowanych -
    zapowiada Ministerstwo Skarbu Państwa. Chodzi o największe spółki zajmujące
    się leczeniem sanatoryjnym. Ich kondycja finansowa jest dobra. Resort skarbu
    chce jednak stworzyć fundusz, do którego będą trafiać środki z prywatyzacji
    innych uzdrowisk. Uzyskane w ten sposób pieniądze mają być przeznaczone na
    rozwój spółek, które nie zmienią właściciela.

    Pozostałe uzdrowiska zostały podzielone na kolejne dwie grupy. W pierwszej
    znajdą się firmy, które wymagają szczególnego podejścia do prywatyzacji.
    Chodzi o ich unikatowe położenie, zasoby naturalne i znaczenie dla
    miejscowości, w których się znajdują. Będzie ich od siedmiu do dziesięciu. -
    Chcemy utrzymać funkcje uzdrowiskowo-lecznicze w tych placówkach i chronić
    ich zasoby naturalne - czytamy w materiałach resortu skarbu. Do trzeciej
    grupy zostały zaliczone spółki, których skarb państwa chce się pozbyć.

    Jeszcze nie wiadomo, jakie firmy zostały przydzielone, do której grupy.
    Decyzje w tej sprawie mawkrótce podjąć rząd, wytyczne przygotowują
    ministerialni urzędnicy. Przypomnijmy, że kilkanaście miesięcy temu rząd już
    podzielił uzdrowiska na trzy podobne grupy według zbliżonych kryteriów. Nie
    jest to jednak ostateczny podział. Decyzje o sprzedaży spółek będą
    podejmowali kolejni ministrowie skarbu. Do jesieni żadna z nich nie zmieni
    więc właściciela.

    Przychody polskich uzdrowisk nie rosną tak szybko, jak sprzedaż
    przedsiębiorstw z innych branż. W 1998 r. wynosiły 431,7 mln zł. W minionym
    roku przekroczyły kwotę 455 mln zł. Ale poprawiają się wyniki. Przed pięcioma
    laty łączna strata polskich uzdrowisk wyniosła 3,3 mln zł. W 2004 r.
    uzdrowiska zarobiły netto prawie 1 mln zł. Piętnaście z dwudziestu pięciu
    państwowych spółek wykazało w zeszłym roku stratę na sprzedaży. Wiele
    finansuje swoje straty zyskami z handlu wodą mineralną, sprzedażą majątku,
    wynajmem obiektów i usługami odnowy biologicznej dla klientów komercyjnych.

    Między 1998 a 2003 r. wartość sprzedanych usług wzrosła o 35 mln zł. Zleceń
    od komercyjnych kuracjuszy będzie zapewne coraz więcej. Dzieje się tak,
    ponieważ Narodowy Fundusz Zdrowia mniej chętnie niż w przeszłości finansuje
    pobyty osób chorych w uzdrowiskach.

    Społeczeństwo starzeje się, więc kuracjuszy będzie coraz więcej. Poza tym
    rosną dochody Polaków, coraz powszechniejszy staje się zdrowy styl życia.
    Można więc przypuszczać, że spółki z tej branży będą miały więcej klientów.
    Aby tak się stało, muszą jednak zmodernizować swoje obiekty i wzbogacić
    ofertę. - Szacuje się, że potrzeby inwestycyjne polskich uzdrowisk wynoszą
    ok. 500 mln zł - prognozuje resort skarbu. Co roku firmy przeznaczają na
    inwestycje ok. 25 mln zł.

    W poprzednich latach najwięcej w rozwój zainwestowały Zespół Uzdrowisk
    Kłodzkich, uzdrowiskaKołobrzeg, Świnoujście, Szczawno-Jedlina i Połczyn. Od
    1999 do 2003 roku wydały na ten cel prawie 81 mln zł. To prawie połowa
    wydatków poniesionych w tym okresie przez polskie uzdrowiska.

    m.p.

    "RZECZPOSPOLITA" Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: niech się kręci kabarecik
    niech się kręci kabarecik
    Paweł Panczyj, znany we Wrocławiu gracz giełdowy, który w wyniku hazardu na
    giełdzie stracił ponad milion publicznych złotych należących do Agencji
    Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej odnalazł się jako manager w oddziale
    doradztwa podatkowego firmy Ernst & Young.

    Zupełnym przypadkiem konsorcjum firm pod przewodnictwem Ernst & Young
    corporate finance sp. z o.o. otrzymało w roku 2006 zlecenie urzędu miasta
    Wrocławia na wykonanie dokumentacji do pierwszego etapu projektu "Zintegrowany
    System Rozwoju Transportu Szynowego w Aglomeracji i we Wrocławiu"

    Projekt ten przewiduje wydanie 590 milionów złotych do 2011 roku, głównie na
    budowę drugiej, równoległej do obecnej poniemieckiej sieci tramwajowej, w
    której to tramwaje będą poruszać się z prękością do 70 km/h, czyli z
    prędkością osiąganą przez wrocławskie pokomunistyczne tramwaje produkcji
    chorzowskiego konstalu, serii 105N, obecne na wrocławskich ulicach od
    wczesnych lat 80 ubiegłego wieku.

    W tym samym okresie wrocławski "Wieloletni Plan Inwestycyjny" przewiduje
    budowę 1 (słownie: jednej) nowej szkoły podstawowej na terenie Wrocławia, 0
    (słownie: zero) nowych przedszkoli i 0 (słownie: zero) nowych żłobków. W tym
    samym czasie, czyli w latach 2007-2011 na potrzeby inwestycyjne związane z
    rozwojem administracji publicznej miasto Wrocław przeznaczy 174 mln złotych.

    Tak więc, reasumując: miasto Wrocław do 2011 roku rozbuduje infrastrukturę
    niezbędną do dalszego rozkwitu biurokracji miejskiej przeznaczając na to
    zadanie 174 mln złotych, a jednocześnie przekaże planowanie wartej 590
    milionów złotych inwestycji konsorcjum firm zewnętrznych pod przewodnictwem
    pracodawcy byłego a umoczonego prezesa Agencji Rozwoju Aglomeracji
    Wrocławskiej. W tym samym czasie Wrocław doczeka się jednej nowej szkoły
    podstawowej, zera nowych żłobków i przedszkoli.

    Zupełnie nawiasem nadmieniając: firma Wrocławskie Inwestycje sp. z o.o. (100%
    własność gminy Wrocław) przeprowadza właśnie przetarg na skomputeryzowanie
    własnej siedziby, w którym to między innymi zadaniem przetarg wygrywającego
    jest dostarczenie i zainstalowanie w siedzibie zleceniodawcy 24 calowych
    monitorów LCD.

    Z innego przetargu, przeprowadzonego w ZDiUM wiemy już, że w przeciwieństwie
    do tłuszczy korzystającej z komunikacji zbiorowej szefowie tejże klimatyzację
    w limuzynach służbowych mieć muszą.

    Fajny mi się obraz narysował: 800 baniek wydaje się po to, żeby ciągle jedne i
    te same krawaty nadal obrastały w tłuszcz, rozwija się miejską biurokrację
    jednocześnie rozdając tłuste zlecenia projektowe na zewnątrz, kupując dla
    siebie nie oszczędza się na niczym, a dla tłuszczy pozostają ochłapy w postaci
    nieklimatyzowanej komunikacji zbiorowej albo jednej nowej szkoły na cztery lata.

    Oczywiście nie całe 800 mln złotych pochodzi z kasy miasta. Od czasu
    wuniowstąpienia również euroepjskie fundusze wyrzuca się we Wrocławiu w
    pięknym (to przyznać muszę) stylu w błoto.

    85% głosujących w ostatnich wyborach samorządowych uznało, że właśnie tak być
    powinno.

    A większość, jak to w demokracji bywa, ma zawsze rację.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Prezydent DOMBROWICZ - rozwój dla Bydgoszczy
    Największe powody do zadowolenia mają mieszkańcy Bydgoszczy. Miasto zainkasuje
    prawie 45 mln zł unijnych dotacji.


    Zarząd Województwa ogłosił wczoraj, kto ostatecznie dostanie ostatnie w
    tym roku duże europejskie dotacje. Najwięcej otrzyma Bydgoszcz (42,5 mln zł na
    budowę trasy W-Z i 2,3 mln zł na nowe oblicze Wyspy Młyńskiej), Grudziądz (26
    mln zł na Drogę Łąkową), Toruń (1,4 mln zł na dwa projekty związane z
    rewitalizacją Starówki oraz 4,8 mln zł na poprawę miejskiego transportu
    publicznego) oraz Inowrocław (3,5 mln zł na modernizację komunikacji
    publicznej).
    Według zapewnień szefa departamentu programów regionalnych Urzędu
    Marszałkowskiego Jacka Kuźniewicza, szansę ma też Włocławek, który walczył o 10
    mln zł na przebudowę zagrożonego mostu przez Wisłę. Jego zdaniem, otwierający
    listę rezerwową włocławski projekt ma zagwarantowane dofinansowanie z
    oszczędności poprzetargowych. Taka pula powstaje po każdym konkursie, bo
    beneficjenci muszą zwrócić różnicę między otrzymaną kwotą a faktycznym kosztem
    inwestycji. - Włocławek ma te pieniądze w cuglach - stwierdził Kuźniewicz.
    Mniej niż chcieli
    Dotacje dla dwóch inwestycji toruńskich oraz budowy bydgoskiej wuzetki
    zostały okrojone - Bydgoszcz dostanie o 7,5 mln zł mniej niż chciała, Toruniowi
    obcięto łącznie 2,9 mln zł. Europejskie pieniądze na te przedsięwzięcia popłyną
    dopiero wtedy, gdy włodarze obu miast zgodzą się przyjąć mniejsze kwoty. Gdyby
    nie zechcieli, na zwolnione środki czeka długa lista rezerwowa.
    Prawdopodobnie ze względu na gorącą atmosferę wokół rywalizacji o ostatnie
    w tym roku europejskie granty, Zarząd Województwa zadbał tym razem o szczególną
    oprawę dla ogłoszenia wyników. Poprzednio bywało tak, że dziennikarze
    dowiadywali się o nich niemal pokątnie albo ze schowanych głęboko na stronie
    internetowej suchych komunikatów - a beneficjenci i przegrani, często dopiero
    od nich. Tym razem zwołano konferencję prasową w świeżo odnowionych wnętrzach
    Centrum Edukacji Nauczycieli w Bydgoszczy, a prowadzący ją wicemarszałek Jan
    Szopiński zaprosił do udziału w niej bydgoskiego prezydenta Konstantego
    Dombrowicza.
    Kwaśna mina prezydenta
    Dombrowicz siedział ze skwaszoną miną, jakby te grube miliony, które
    miejskiemu budżetowi spadają z nieba, nie robiły na nim żadnego wrażenia. Kiedy
    kilka godzin wcześniej dowiedział się, że europejska dotacja dla wuzetki będzie
    mniejsza niż zakładał, miał podobno oświadczyć, że jej nie weźmie. - Tę kwotę
    przyjmiemy. Każda kwota jest dobra. Ale będzie to kosztem dalszego zadłużenia
    miasta - mówił po ogłoszeniu werdyktu. Zarzucił władzom województwa
    manipulowanie terminem konkursu, co sprawiło, że jego miasto nie rozpoczęło
    jeszcze inwestycji. - Mogliście złożyć aplikację do pierwszego konkursu
    drogowego, w ubiegłym roku - odparował Jan Szopiński, a Kuźniewicz dodał, że o
    żadnym przesuwaniu ani przewlekaniu procedury nie ma mowy.
    Inowrocław się cieszy
    Na zmniejszone granty zgodzi się też prezydent Torunia Michał Zaleski. -
    Nie mamy innego wyjścia. I tak będziemy te przedsięwzięcia realizować, co
    najwyżej dłużej to potrwa. Toruń ma wielkie potrzeby inwestycyjne, bo przez
    wiele dekad ekstrapieniądze omijały nasze miasto. Złożyliśmy bardzo wiele
    wniosków, ale nie wynika to z pazerności - mówił wczoraj "Pomorskiej".
    Najbardziej cieszył się wczoraj prezydent Inowrocławia, który w czwartek
    był prawie pewien, że wysoko oceniony przez ekspertów i Regionalny Komitet
    Sterujący wniosek inowrocławskiego samorządu zostanie - za przyczyną
    zakulisowych machinacji - odrzucony. Na kilka godzin przed konferencją
    Szopińskiego zastanawiał się nawet nad możliwością zaskarżenia ewentualnego
    niekorzystnego werdyktu do sądu.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Komentarz. Cwany PiS i sierotka Platforma
    Odpowiedź dla Pana Pietrusa
    Pietrus napisał:
    "6. To wyśrubowane na maxa zadłużenie niekorzystne
    jest "politycznie" dla następcy prezydenta J. Majchrowskiego (czy to
    z PiS, czy z PO, ...?), będzie musiał przede wszystkim spłacać
    długi, a w drugiej kolejności inwestować."

    Komentarz:
    Panie Pietrus, skoro większość ważnych dla miasta inwestycji będzie
    już zrealizowanych, to potrzeby inwestycyjne w następnych latach
    będą mniejsze a rzeczą normalną i jasną jak dupa niemowlęcia jest
    to, że będzie trzeba spłacać długi, od teraz, od przyszłej kadencji
    czy jeszcze później, ale będzie trzeba. Bez wzrostu zadłużenia
    Kraków nie zrealizuje jakże potrzebnych inwestycji.

    Pietrus napisał:
    "Przewidywałem, że tak jak 2 lata temu prezydent wycofa projekt
    Uchwały po przegłosowaniu tej poprawki, i że przedłoży ponownie
    projekt - tyle, że w takim kontekście weźmie za niego pełną
    odpowiedzialność, a nie będzie zrzucał w przyszłości współwiny na
    Radę (szczególnie jest to istotne w obliczu trudnej, ogólnej
    sytuacji ekonomicznej"

    Komentarz:
    Nikt nie będzie na was zrzucał winy. No już, już spokojnie. Będzie
    dobrze, może się Pan już uspokoić i przestać trząść. A tak na
    marginesie skoro boicie się jakiejkolwiek odpowiedzialności to
    znaczy, ze nie nadajecie się do rządzenia Pietrus, tak Wy jak i cały
    PIS.

    Pietrus napisał:
    "Strona Prezydenta nie odpowiedziała mi - podczas dyskusji na Sesji -
    na pytania dotyczące wielkości obecnego zadłużenia spółek miejskich i
    planowanego, tegorocznego ich zadłużenia. Chyba w zamian Skarbnik
    zrobił nam wykład o parametrach zadłużenia Krakowa w EUR i frankach
    szwajcarskich, omówił jego przewalutowywania."

    Komentarz:
    Skarbnik odpowiedział na wszystkie pytania jasno i wyraźnie tylko,
    że Pan nic z tego nie zrozumiał, ale no cóż, to już Pański problem.
    Może warto najpierw trochę się pouczyć ekonomii a potem głupio
    dyskutować. Ja bym na Pana miejscu do niewiedzy tak publicznie się
    nie przyznawał.

    Pietrus napisał:
    "PiS wykazał się w środowym głosowaniu racjonalnie głosując nad inną
    Uchwałą budżetową, która naprawiała budżet miasta po "szkodliwej"
    poprawce PO, która unieważniała przegłosowany przez Radę budżet
    Krakowa (to co zakwestionowała RIO)."

    Komentaż:
    Jak na razie to PIS jest głównym hamulcowym rozwoju Krakowa. To się
    nie zmienia od lat. Ciekawe czy dalej będzie Pan tak głupio-mądry
    jak przez wasz cynizm i hamowanie wszelkich inwestycji Kraków straci
    szansę na EURO 2012, i nie powstaną drogi, linie tramwajowe,
    stadiony i wiele innych.

    Pietrus napisał:
    "Również na wcześniejszej Sesji PiS poprawiał inne zapisy budżetu
    wynikłe z drugiej, niefortunnej poprawki PO - w głosowaniu
    przywrócił 24,5 mln dla MPK."

    Komentarz:
    Niech Pan opowie jeszcze jakąś bajkę, fajnie się to czyta.

    Pozdrawiam
    Racjonalista
    Krytyczny obserwator wydarzeń w Krakowie



    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Cy nom som potrzebne dudki z UNII ???
    Cy nom som potrzebne dudki z UNII ???
    "Umiesz liczyć? Licz na Unię"

    Górale są przedsiębiorczy i honorni. Nie lubią prosić. Wolą zrobić za swoje.
    Może dlatego z taką nieufnością odnoszą się do możliwości uzyskania
    dofinansowania z Unii Europejskiej - mówi wicemarszałek Andrzej Sasuła, który
    uczestniczył wczoraj w Zakopanem w warsztatach mających na celu wypracowanie
    Strategii Rozwoju Województwa Małopolskiego na lata 2007-2013.

    Strategię chcemy opracować poznawszy wcześniej potrzeby inwestycyjne
    poszczególnych gmin i powiatów. Powiat tatrzański jest jednym z ostatnich w
    województwie, w których odbywają się warsztaty ? tłumaczy wicemarszałek. W
    spotkaniu wzięło udział ponad 50 osób, przedstawicieli władz powiatu, gmin i
    instytucji działających na jego terenie.
    Ja także jestem góralem, Babiogórcem, i długo nie mogłem zrozumieć, dlaczego
    Unia chce nam dawać pieniądze. Pytałem o to przedstawicieli Brukseli.
    Wytłumaczyli mi to w ten sposób: niedobrze jest, gdy biedny żyje obok
    bogatego, bo wówczas temu biednemu różne złe myśli przychodzą do głowy. Poza
    tym wzbogacenie się kraju biedniejszego leży także w interesie bogatego, bo
    wówczas kraj uboższy stanowić będzie dla niego znakomity rynek zbytu - mówi
    Sasuła.
    W ciągu roku województwo małopolskie otrzyma z Unii Europejskiej ok. 200
    milionów euro. Jednym ze wskaźników przy podziale środków pomiędzy
    poszczególne województwa jest stopa bezrobocia , im większe bezrobocie, tym
    więcej euro otrzyma dany rejon.
    W Małopolsce stopa bezrobocia jest najniższa w kraju, czasem pod tym względem
    wyprzedza nas jedynie mazowieckie, dostaniemy więc stosunkowo mało pieniędzy.
    Na przykład województwo warmińsko-mazurskie, które jest znacznie mniejsze od
    małopolskiego, otrzyma prawie tyle samo pieniędzy co my - mówi wicemarszałek
    Sasuła.
    Starosta tatrzański Andrzej Gąsienica-Makowski ma nadzieję, że samorządy
    podtatrzańskie, organizacje pozarządowe oraz przedsiębiorcy wykorzystają
    szansę na pozyskanie środków z Unii Europejskiej, które spływają do Urzędu
    Marszałkowskiego, a o które można starać się w ramach konkursów. Wśród
    najważniejszych potrzeb inwestycyjnych powiatu tatrzańskiego starosta
    wymienia rozbudowę Szkoły Mistrzostwa Sportowego w Zakopanem, poprawę jakości
    dróg oraz usług medycznych.(ASZ - Gazeta Krakowska)"

    Biydy ni ma, chałupy som, ludziska zyjom godnie, a dogi, to juz
    nowyzsy cas s nimi porządek robić. A i w tym przypodku lic ino na
    sie!!! Nawet kie Ci dudków nie brakuje. Moze cas pokońcyć te
    rozpocęte inwestycje ( aquaparki i inkse). Przecie nie ino dadzom dudki
    z Unii, ba i my musimy swoje wyłozyć i jesce sie ozlicyć.

    I tu pote bedzie gorso sprawa. Trza juz pilnowacke robić : fto, kielo,
    ka, na co? A rada: kształcić audytorów przymusowo, ftorzy bedom to
    kontrolować!!! I to wartko!!! Na to tyz dudki som! Studia podyplomowe w
    tym zakresie od strony ekonomicznei, prawnej.Na ten cel fundusze też są.
    Egzaminy państwowe należy zdać i pernamentnie w tym zakresie ekonomistów
    i prawników kształcić. Czas nagli. Jednym słowem NAUKA. i kształcenie
    intensywne młodej kadry i to przymusowe!!! ( patrz wątek "AUDYT"
    z linkami do w/w zagadnień.) Licz na Unię i na siebie!!!
    Telo.Pozdr.


    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Dlaczego burmistrzowie zarabiają tak dużo
    Gość portalu: Jerzy Krajewski napisał(a):

    > raffix napisał:
    >
    > > Gość portalu Jerzy Krajewski napisał:
    > > > Urzędnicy samorządowi powinni (zgodnie z ROZPORZĄDZENIEM RADY MINISTR
    > ÓW
    > > > z dnia 26 lipca 2000 r.w sprawie zasad wynagradzania i wymagań
    > > > kwalifikacyjnych pracowników samorządowych zatrudnionych w urzędach g
    > min,
    > > > starostwach powiatowych i urzędach marszałkowskich) zarabiać znacznie
    > mnie
    > > j
    > > > niż zarabiają w Markach. Zarabiają więc, bo przynają sobie dodatki sp
    > ecjal
    > > ne.
    > > > Burmistrzowi Werczyńskiemu dodatek specjalny w wysokości 40% każdego
    > roku
    > > > przyznawała zdominowana przez AWS Rada Miasta. To spowodowało, że w 2
    > 001 r
    > > .
    > > > jego zatrudnienie kosztowało miasto Marki ponad 120 tys. zł.
    > > Czy piszac "kosztowalo miasto Marki ponad 120 tys. zł" ma Pan na mysli lac
    > zny
    > > koszt razem z czescia ZUS-u pokrywana przez pracodawce czy tylko
    > wynagrodzenie
    > > brutto (przed podatkiem i ta czescia ZUS-u, ktora potracana jest z
    > > wynagrodzenia zatrudnionego)?
    > > Nawet zakladajac ze ma Pan na mysli samo wynagrodzenie brutto (bez
    > > uwzglednienia kosztu skladki ZUS-owskiej ponoszoszonego przez pracodawce)
    > to
    > (z
    > >
    > > grubsza liczac) oznacza to srednie wplywy netto na poziomie jakichs 5-6 ty
    > s
    > > zlotych (o ile sie nie pomylilem). Jesli podal Pan koszt lacznie z druga
    > polowa
    > >
    > > ZUS-u, to nawet wyraznie mniej. Czy naprawde uwaza Pan, ze to duzo?
    >
    > JK. Jak dla takiego łobuza, jak Janusz Werczyński, to stanowczo za dużo -
    :)))))
    >
    >
    > Marki mają duże potrzeby inwestycyjne, są zadłużone. Powinny więc oszczędzać.
    > Parlament uchwalił ograniczenie płac urzędników, Rada Ministrów ustaliła
    > stawki, a więc tyle powinno burmistrzowi małego miasta wystarczyć. Rada
    Miasta
    > działa w imieniu mieszkańców, którzy w większości muszą zadowlić się dochodem
    > rzędu 600-800 zł na miesiąc.
    > To żaden populizm, tylko rozsądek.
    > Będę mobilizował opinię publiczną w Markach, by wywarła na radnych nacisk, by
    > spowodowali obniżenie wynagrodzeń urzędników samorządowym przez odebranie
    > dodatków specjalnych. Nie będzie tu nawet mowy o naruszeniu uprawnienie
    > pracowniczych. Dodatek specjalny to coś ekstra, co można zabrać.

    Skoro według Pana ten Werczyński to taki Łobuz to dlaczego wszystkie pańskie
    oskarżenia są odrzucane przez sąd. I dlaczego społeczeństwo wybrało jego a nie
    np Pana czy esculapa czyt.(P.Ch) Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: No to po lotnisku?
    No to po lotnisku?
    Problem z gruntami dla lotnisk
    (Puls Biznesu/25.05.2006, godz. 08:11)
    Rząd proponuje, by samorządy dostały za darmo nieruchomości lotniskowe. MON
    się nie zgadza.

    Port lotnicze miały nadzieję na przejęcie terenów, którymi dysponuje obecnie
    Agencja Mienia Woskowego. Powstający projekt ustawy napotkał jednak na
    zasadnicza przeszkodę.

    - Projekt ten został zaopiniowany negatywnie, jako sprzeczny z celem
    utworzenia AMW oraz bezpieczeństwem państwa - mówi Piotr Paszkowski, rzecznik
    Ministerstwa Obrony Narodowej.

    Nowe rozwiązania miały doprowadzić do przekazania gruntów w ręce samorządów.
    Już w ostatnich dniach kwietnia Eugeniusz Wróbel, sekretarz stanu w
    Ministerstwie Transportu i Budownictwa, zapowiadał powstanie odpowiedniego
    dokumentu. Dziś cały projekt jest niemal gotowy. Zakłada nieodpłatne
    przekazanie nieruchomości, na których są dziś lotniska wojskowe, w cywilne
    ręce - z przeznaczeniem na lotniska użytku publicznego. Ma je przekazać
    Minister Obrony Narodowej bez pośrednictwa AMW.

    - Trudno było wymagać, by te tereny sprzedawać samorządom na zasadach
    rynkowych - ocenia Elżbieta Marciszewska z katedry transportu SGH.

    - Projekt traktuję jako ruch w dobrą stronę - podkreśla Witold Śmiałek,
    wicemarszałek województwa małopolskiego.

    Tyle, że jego przeprowadzenie będzie wymagało jeszcze wielu zabiegów, by
    wypracować wspólne stanowisko z wojskiem. Nic dziwnego, że MON sprzeciwia się
    takiemu rozwiązaniu. Projekt dotyczyłby niemal 10 tys. ha, jakie posiada AMW.
    Ich wartość - według obecnych cen - wynosi kilkaset milionów złotych.

    Krótka piłka

    Ministerialny pomysł jest prosty: jednostki samorządu terytorialnego
    składałyby wniosek o przekazanie w ciągu sześciu miesięcy od dnia wejścia
    ustawy w życie. Po jego uzgodnieniu w ministerstwie transportu dochodziłoby do
    przeniesienia własności na rzecz samorządu. Ten z kolei miałby trzy lata (od
    dnia wydania przez wojewodę decyzji potwierdzającej zmianę własności) na
    wykorzystanie tej nieruchomości. Ustawa uwzględnia też sytuacje, gdyby na
    terenie nieruchomości w ciągu trzech lat nic się nie działo - wracałaby ona
    wówczas do zasobów skarbu państwa.

    Przekazanie byłoby z zasady nieodpłatne, ale jednostka, która dostanie
    nieruchomość, musiałaby wpłacić na konto Funduszu Rozwoju Lotnictwa Cywilnego
    równowartość kosztów dokonania czynności czyli m.in. opłat notarialnych.

    Lotniska wypatrują uregulowań z utęsknieniem.

    - Nieuporządkowanie stosunków własnościowych przeszkadza rozwojowi portów
    regionalnych. Uniemożliwia zainteresowanie chociażby prywatnego kapitału, nie
    mówiąc o środkach unijnych - mówi Elżbieta Marciszewska.

    Dodaje, że to strata ogromnej szansy, bo większość polskich portów nie
    przekroczyła jeszcze 1,5 mln obsłużonych pasażerów rocznie, więc kwalifikują
    się do uzyskania środków z unijnej kasy. Tyle że jeśli nie są właścicielem
    gruntu, to pieniędzy i tak nie dostaną. A obecnie potrzeby inwestycyjne w
    portach regionalnych są ogromne. Tylko w pierwszym kwartale 2006 r. obsłużyły
    one ponad 2,7 mln osób, czyli 34 proc. więcej niż przed rokiem.

    Marta Filipiak Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Zacofane miasto ,przygnębieni ludzie
    52b1 napisała:

    ....>Moze juz dosyc o przeszlości - ciezkich czasach socjalizmu ,

    Nie można w sposób odpowiedzialny debatować o przyszłości, nie pamiętając skąd
    się startuje - i nie chodzi o kombatanctwo: pamiętaj Basiu, że Sulejówek miał -
    najlepiej - zniknąć z mapy, stąd porównywanie z Wesołą jest nierzetelne, bez tej
    wiedzy.

    ...>>>Przyznaj sie Alfie, ze nie masz argumentow aby wytlumaczyc dlaczego
    Sulejowek jest tak okropnie zaniedbany.

    Mam. Patrz wyżej. Budżet miasta jest taki, jak wyznaczył mu to Sejm. Potrzeby
    inwestycyjne miasta na starcie w 1990 roku były kilkunastokrotnie większe, niż
    możliwości - i tak jest nadal. Te inwestycje, które zrobiono i są w toku - to
    naprawdę ciężkie pieniądze. Nie bez powodu wiele gmin zadłuża się, aby wykonać
    takie wielkie inwestycje. (Jakie to chyba wiesz?). I nie usiłuję dyskutować, czy
    nie można było zrobić nieco lepiej i więcej, ale margines manewru był raczej
    mały. Piszę truizmy, ale wydaje mi się,że tak naprawdę, mało kto zdaje sobie z
    tego sprawę.

    ...>>>Jak wejdziemy do Warszawy to nie bedziemy juz malym miasteczkiem( to do
    Pani Wandy) i moze to bedzie recepta na poprawe sytuacji( juz widze jak mi
    skoczycie do gardla).Wieczne klotnie radnych miedzy soba a niekiedy z
    burmistrzem ( lub nagminnie) - to jest powod , ze nic sie nie da zrobic a moze i
    przeforsowac .

    Jasne, że skoczę do gardła - mam całkiem odmienne zdanie! Ja akurat nie życzę
    sobie aby o moim mieście decydowali jacyś figuranci, przywiezieni w teczce. To
    już było (~~50 lat). A kłótnie radnych - są nieuniknione i tak jest w KAŻDYM
    samorządzie, czy sie tego chce czy nie - taka jest demokracja (a na wybranie
    cara czy króla i jego namiestników - chyba nie mamy co liczyć? :-) Faktem jest
    tylko to, że te kłótnie przekroczyły w Sulejówku średnią krajową i w zasadzie są
    "nie na temat" - żreć się powinni o rzeczy istotne dla miasta a nie o zaszłości
    personalne. Jak ktoś wyobraża sobie demokrację jako krainę spokoju i wiecznej
    szczęśliwości - to nich poogląda spory Anglików w ich parlamencie!

    ...>>>A komunikacji jak nie bylo tak nie ma i nie bedzie.

    Ściślej - nie ma i nie będzie komunikacji pod dom każdego z mieszkańców, ale to
    akurat specjalnie mnie nie smuci. Jakaś komunikacja już jest, a do dyskusji: na
    jaką więcej gminę (czyli nas wszystkich) jeszcze stać?

    ...>>>> Nie lubie obrazac i nie lubie byc obrazana a niestety Alfie w Twoim
    tonie wyczuwam agresje i to mi sie nie podoba...

    Nie było moim zamiarem obrażanie kogokolwiek (a już napewno nie Pani Basi :-)) -
    a to, że mam dość bezproduktywnego malkontenctwa - jest najszczerszą prawdą.
    Czuję się nieustannie zdumiony postami osób, które WYBRAŁY życie w małej
    mieścinie, nie godząc się na KONIECZNOŚCI z tego wynikające. Jeśli ktoś nie chce
    "ploteczek" w sklepie, ścieżki zdrowia do autobusu, nieco sennej i spokojnej
    atmosfery - a chce wielkiego świata, anonimowości, wszystkich wygód i usług - po
    prostu wybiera życie w sercu wielkiego miasta (co dla nas jest dość łatwe - do
    Warszawy na rzut beretem). Nie można bowiem mieć wszystkiego na raz - albo
    miejski smród i wygody, albo tak jak u nas! I tylko tyle chciałem uzmysłowić i
    vvv4 i Wandzie. Zbyt lubię Sulejówek, żeby nie reagować na takie posty!
    Pozdr. Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: czy powstanie szybka kolej
    czy powstanie szybka kolej
    Firma Alstom przygotowała koncepcję budowy sieci szybkich kolei będących
    uzupełnieniem istniejących obecnie połączeń kolejowych na długich trasach. Nie
    wiadomo, czy pomysł zostanie kiedykolwiek zrealizowany, wziąwszy pod uwagę, że
    potrzeby inwestycyjne Polskich Linii Kolejowych są znacznie większe niż
    możliwości.


    Przedstawiona przez Alstom sieć miałaby połączyć Szczecin przez Bydgoszcz i
    Toruń z Warszawą, Olsztyn przez Warszawę i Łódź z Wrocławiem i Rzeszów przez
    Katowice z Warszawą. Sieć częściowo mogłaby wykorzystywać istniejące linie,
    które musiałyby zostać zmodernizowane, ale ponadto należałoby wybudować około
    1000 km nowych. Koszt wybudowania 1 km linii wyniósłby około 6 mln USD.

    Michael Anderson, wiceprezes firmy Alstom na Europę Wschodnią, podkreśla, że
    tworzenie szybkich połączeń kolejowych powinno postępować stopniowo, a
    pierwszym krokiem mogłoby być wprowadzenie szybkich pociągów (jak Pendolino).
    Koncepcje Alstoma wyglądają baśniowo w konfrontacji z możliwościami
    inwestycyjnymi polskich kolei, przedstawionymi przez Grzegorza Siewierę,
    członka zarządu PKP Polskich Linii Kolejowych. W planach PKP jest budowa linii
    do Wrocławia, po której pociągi mogłyby jeździć z prędkością 200-250 km na
    godzinę, ale PKP nie są w stanie finansować tak ambitnych przedsięwzięć. Z
    wyliczeń przedstawionych przez Grzegorza Siewierę wynikało, że modernizacja
    16,5 tys. km linii kolejowych w Polsce potrwałaby do 2020 roku, gdyby wydatki
    na ten cel wynosiły 3,8 mld zł rocznie. Plan na bieżący rok zakłada, że wydatki
    inwestycyjne na modernizację linii wyniosą łącznie 786 mln zł. W następnych
    latach mają być znacznie większe, ale prognoza oparta jest na założeniu, że
    znacznie większe niż dotychczas będą dotacje budżetowe na ten cel. W ubiegłym
    roku wyniosły 282 mln zł, w tym roku 162 mln zł, zaś w przyszłym mają sięgać
    580 mln zł.

    Alstom chce również przekonać PKP do zmiany polityki zakupów autobusów
    szynowych, wykorzystywanych w regionalnym transporcie pasażerskim. Według
    Jakuba Radulskiego, prezesa Alstom Polska, organizowanie oddzielnego przetargu
    przez każdy samorząd wojewódzki nie ma sensu. Przy takiej polityce jednostkowa
    cena autobusu jest znacznie większa niż w przypadku dużych zamówień.
    Rozwiązaniem dla PKP mogłoby być podjęcie współpracy z dużymi firmami
    leasingowymi lub utworzenie przez PKP takiej spółki z inwestorem, która
    kupowałaby autobusy w dużych zamówieniach, a następnie dzierżawiłaby je
    przewoźnikom regionalnym. Takie rozwiązanie stosowane jest w Wielkiej Brytanii,
    gdzie nabywcami taboru są wyspecjalizowane firmy, jak Porter Brook czy Angel,
    które dzierżawią pojazdy przewoźnikom.

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Kaczyński buduje kolejne muzeum!
    Kaczyński buduje kolejne muzeum!
    Wielki Muzealnik Tysiąclecia Lech Kaczyński za 34 mln zbuduje kolejne muzeum!
    Donosi o tym Rzeczpospolita:

    "Przedwyborczy prezent od prezydenta


    Budowa muzeum komunizmu przy Pałacu Kultury i Nauki zostanie sfinansowana z
    miejskiej kasy - takie są wyniki rozmów prezydenta Kaczyńskiego z Fundacją
    Socland. Szacowany koszt inwestycji to 34 mln zł. Wmurowanie kamienia
    węgielnego przewidziane jest jeszcze przed jesiennymi wyborami prezydenckimi.
    To wszystko wywoła z pewnością polityczną burzę.


    1 marca 2003 roku. Wystawa w Pałacu Kultury zorganizowana m.in. przez
    Fundację SocLand i Ośrodek KARTA
    (c) JAKUB OSTAŁOWSKI
    Muzeum komunizmu chce od lat zbudować Fundacja Socland, której liderem jest
    Czesław Bielecki, znany architekt i polityk prawicy. Założył ją z Andrzejem
    Wajdą i Jackiem Fedorowiczem. Fundacja najpierw chciała stworzyć muzeum w
    Warszawie. Nie wyszło. Próbowała więc w Krakowie. Tam również się nie udało.
    Wtedy powrócił pomysł, by placówka powstała w stolicy.

    Najpierw Socland zorganizował w PKiN wystawę poświęconą czasom PRL, a potem
    zaczął przekonywać do pomysłu prezydenta Kaczyńskiego. Skutecznie. Ponad rok
    temu fundacja i prezydent podpisali list intencyjny, w którym zobowiązali
    się, że będą współpracować przy tworzeniu muzeum.

    Muzeum czy wodociągi
    Ostatnie uzgodnienia fundacji z władzami Warszawy są takie: muzeum będzie
    placówką miejską i to ratusz wybuduje je z własnych środków. Jeszcze przed
    Bożym Narodzeniem prezes Fundacji Socland Marek Kozicki został zatrudniony w
    Urzędzie Miasta jako koordynator ds. budowy muzeum komunizmu.

    Plany są ambitne. Budowa muzeum, które powstanie w podziemiach przed głównym
    wejściem do Pałacu Kultury i Nauki, ma ruszyć już wiosną. Tak żeby 31
    sierpnia, w 25. rocznicę porozumień sierpniowych, można było wmurować kamień
    węgielny. Stanie się to tuż przed wyborami prezydenckimi, w których ma
    wystartować Lech Kaczyński.

    Co na to warszawscy radni? - Dowiaduję się o tym od pana - dziwi się Mirosław
    Sztyber, wiceprzewodniczący Rady Warszawy i szef klubu radnych PO. - Mam
    wątpliwości, czy miasto powinno angażować swe pieniądze w takie
    przedsięwzięcie. Poddajmy to pod dyskusję. Przynajmniej na forum rady.

    Czesław Ochenduszka, radny niezależny, jest przeciwny finansowaniu takiej
    placówki z kasy miasta. - Wciąż mamy do czynienia z żywym muzeum komunizmu,
    które przejawia się choćby w zachowaniach polityków. To mi wystarczy -
    twierdzi. - Poza tym samorząd jest stworzony do innych celów, ma poprawiać
    warunki życia mieszkańców, a nie realizować ideologiczne pomysły. Potrzeby
    inwestycyjne Warszawy są olbrzymie i lepiej byłoby przeznaczyć te pieniądze
    na wyrównanie dysproporcji w rozwoju miasta, na to, co powinno być standardem
    w stolicy unijnego kraju, na przykład na wodociągi i kanalizację w Wawrze i
    Rembertowie.

    To się opłaci
    - W projekcie budżetu na 2005 rok zapisaliśmy 300 tysięcy złotych na tę
    inwestycję - mówi Izabela Tomaszewska z biura prasowego Urzędu Miasta. Ale
    już wiadomo, że władze miasta szykują autopoprawkę do projektu budżetu, w
    której znajdzie się znacznie większa suma na ten cel.

    Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, przekonuje, że miastu ta inwestycja się
    opłaci. - W Budapeszcie zbudowano muzeum terroru i też ktoś mógłby zapytać,
    po co. A to jedna z największych atrakcji turystycznych tego miasta. Myślę,
    że tak samo będzie z muzeum, które jednocześnie będzie symbolem naszego braku
    akceptacji dla komunizmu.

    - Ale czy to nie będzie element pańskiej kampanii wyborczej w wyborach na
    prezydenta kraju?

    - Wszystko, co teraz zrobię, można tak potraktować. Popieram budowę tego
    muzeum z miejskich pieniędzy, bo zdaję sobie sprawę, że nie da się go
    stworzyć z prywatnej zbiórki.

    Jacek Krzemiński"
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: PiS ratunkiem biednych i wsi
    PiS ratunkiem biednych i wsi
    o tym pewnie Radio Maryja nie mowi:

    rzeczpospolita.pl/gazeta/wydanie_051013/kraj/kraj_a_1.html
    SAMORZĄDY PiS proponuje nowy podział przychodów podatkowych

    Zamach na dochody gmin


    PiS chce, by znaczna część podatku od osób fizycznych trafiała do gminy, w
    której pracujemy, a tylko co piąta złotówka tam, gdzie mieszkamy. Spowoduje
    to, że sypialnie dużych miast oraz biedne gminy będą mieć o wiele niższe
    dochody



    - Chcemy w ten sposób wspierać te samorządy, które inwestują w rozwój
    przedsiębiorczości i starają się o zwiększenie zatrudnienia na swoim terenie -
    mówi Cezary Mech, kandydat PiS na ministra finansów. Jego zdaniem taki
    podział pieniędzy będzie sprawiedliwszy. - Te samorządy, na których konta
    trafi o wiele więcej pieniędzy, będą musiały część z nich oddać w formie
    podatku tzw. janosikowego, wpłacanego przez bogatych na rzecz
    najbiedniejszych. Tym samym zostaną zniwelowane wszystkie różnice - twierdzi
    Cezary Mech. Dodaje, że dzięki tym zmianom gminy będą się starały przyciągać
    do siebie inwestorów i nie pozostaną jedynie sypialniami dużych miast. - W
    ten sposób zlikwidujemy pewne nonsensy ekonomiczne - konkluduje kandydat na
    ministra finansów.

    Samorządowcy patrzą bardzo sceptycznie na te pomysły. - Skutki takich zmian
    byłyby katastrofalne dla naszej gminy - twierdzi Joanna Kajdanowicz z
    podwarszawskiej gminy Jabłonna, w której skład wchodzi 10 wsi. Gmina ma
    bardzo duże potrzeby inwestycyjne. - Drogi, kanalizacja, wodociągi. Dochody z
    PIT stanowią znaczącą, około 34 proc., pozycję w naszym budżecie. Takie
    zmiany spowodowałyby, że zmalałyby one z obecnych ponad 7 do 1,5 mln zł. Na
    pewno wpłynie to na spadek jakości życia naszych mieszkańców - dodaje Joanna
    Kajdanowicz.

    Podobne kłopoty miałby także Pruszcz Gdański. - W naszej gminie działki
    kupują ludzie z całej Polski. I tak nie wszyscy z nich są tutaj zameldowani.
    Obecnie z PIT otrzymujemy rocznie 5,1 mln zł i trudno wyobrazić sobie, że
    nagle te wpływy miałyby zmaleć do 1 mln - mówi skarbniczka gminy Pruszcz
    Gdański Mirosława Lica.

    Najbardziej na nowych przepisach skorzystałyby duże miastaoraz samorządy, w
    których znajdują się zakłady pracy zatrudniające bardzo wiele osób. Sama
    Warszawa zyskałaby dodatkowe pół miliarda złotych. Nie wszyscy
    przedstawiciele metropolii popierają jednak ten pomysł. - Związek Miast
    Polskich nie zajął w tej sprawie stanowiska, gdyż propozycja tych zmian nie
    jest jeszcze oficjalna - powiedział "Rzeczpospolitej" Andrzej Porawski ze
    Związku Miast Polskich. Dodał, że kilka dni temu podczas zjazdu miast-
    członków związku większość samorządowców bardzo negatywnie oceniła projekt
    PiS. - Nawet prezydent Poznania, miasta, które na pewno zyskałoby na takich
    rozwiązaniach, jest mu przeciwny - stwierdził Porawski.

    ALEKSANDRA MYCZKOWSKA

    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu



    Temat: Co myślicie na temat "obwodnicy" do Hoop-ów?
    proffet napisał:
    > Budowa tego łącznika miała by sens tylko jeśli spełnione by zostały dwa
    > warunki: pierwszy dofinansowanie z funduszy zewnętrznych przynajmniej w 75%
    > oraz wykup i uzbrojenie terenów przy tej drodze pod inwestycję, (Tyle tylko
    że
    > do tego trzeba budowy dróg ekspresowych w regionie) inaczej zafundujemy sobie
    > kosztowną drogę przez pola a potrzeby inwestycyjne miasto ma duże.

    Witam w klubie ;)

    Moim zdaniem tzw. łącznik o którym wszyscy tu się rozpisują, to nie jest
    obwodnica miasta. Z technicznego punktu widzenia to jedynie droga dojazdowa z
    drogi Nr 19 (ekspresowej) do terenów przemysłowych, m.in. do HOOP, MAKSBUD-u,
    oraz ewentualnie planowanych do budowy innych "wielkopowierzchniowych obiektów"
    w tym rejonie. Czy opłaca się go budować nawet z dofinansowaniem 75% w sytuacji
    gdy inne potrzeby inwestycyjne miasta są duże? Trudno powiedzieć bez
    odpowiednich symulacji i kalkulacji.
    Łącznik stałby się obwodnicą, gdyby okrążał miasto od wschodu i łączył się z
    drogami do Białowieży(droga wojewódzka) i dalej do Połowiec (droga krajowa).
    Z uwagi na istniejące zagospodarowanie i konfigurację terenu oraz warunki
    geologiczne jest to trudne i wielce kosztowne, gdyż wymaga budowy mostu w
    dolinie rzeki Białki innych obiektów np przepustów oraz dużych robót ziemnych
    zmieniających znacząco przyległy teren, który ma swoje uroki. Poza tym koszt
    pozyskania terenów pod obwodnicę byłby również duży. Nie da się tego wybudować
    bez pomocy finasowej z zewnątrz. W końcu taka obwodnica z uwagi na ruch nie
    byłaby drogą miejską, a co najmniej powiatową, więc powinno się ją w zasadzie
    finansować z pominięciem budżetu miasta. Jeśli przebiegać by miała po terenach
    miejskich oraz gminy, nalezałoby jedynie w miejscowych planach zagospodarowania
    przewidzieć i zarezerwować tereny pod jej budowę, po to, by było ją gdzie
    budować.
    Można potraktować łącznik jako pierwszy odcinek przyszłej obwodnicy i starać
    się o dofinansowanie co najmniej 75%$ jak pisze proffet. Realizacja
    odciążyłaby od ruchu TIR-ów odcinek drogi powiatowej czyli ulicę Mickiewicza. I
    tu zaczynają się schody. Kto zapłaci te pozostałe 25%. Budżet miasta, powiatu
    czy też zarządcy dróg krajowych (GDDKiA). Kto będzie zarządzał ruchemn na
    nowowybudowanej drodze. Na razie są to pytania bez odpowiedzi, ale warte
    dyskusji.

    Co do tekstu serwizupodlasia:
    serwizpodlasia napisał:
    > Szpilo teraz to ty jesteś władza,jesteś radnym to działaj. Za coś w końcu
    > bierzesz diety. Po co są radni?

    Odpowiadam:
    Radny może zdziałać tyle, na ile pozwalają przepisy. Swą wolę publicznie
    wyraża na posiedzeniach komisji radnych, sesjach, poprzez zgłaszanie wniosków,
    interpelacji, głosowanie.
    Każdy może przyjść na posiedzenie komisji czy też na sesję i posłuchać.
    Terminy posiedzeń ogłasza się na stronie internetowej i tablicy ogłoszeń Urzędu
    Miasta. Wstęp jest wolny. Wolnych słuchaczy jest naprawdę niewielu, miejsca na
    sali BDK jest dosyć. Również w porządku obrad jest punkt wolne wnioski. Możesz
    wtedy zabrać głos. Tylko już nie anonimowo jako serwizpodlasia, a jako - XY -
    mieszkaniec miasta Bielsk Podlaski.
    A na pytania "po co są radni" i "za co biorą diety" odpowiesz sobie wówczas sam.
    Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • witch-world.pev.pl



  • Strona 3 z 4 • Wyszukano 160 wyników • 1, 2, 3, 4

    Design by flankerds.com