Kazik Gazik Bzdzinka wrote:
Poinstaluj sobie Windowsa, zjrzyj do środka komputera (tylko nie grzeb
za dużo, bo zepsujesz!), może połącz kabelkiem swój komputer z
komputerem kolegi (zostaniesz specem od sieci - adminem).
Różnica między absolwentem studium i studiów jest taka, że inżynier
wiedzę zdobytą w studium najczęściej posiadał przed rozpoczęciem samych
studiów.
Wiem, nie każdy musi być inżynierem, z Twoich wypowiedzi wynika, że Ty
raczej nim nie zostaniesz. No bo po co się męczyć... Powodzenia w
zdobywaniu wiedzy praktycznej.
--
Paweł B.
Widze ze wiedza osob, ktore maja wyzsze wyksztalcenie marnuje sie. Skoro
przywolywane sa texty w stylu
'..Poinstaluj sobie Windowsa' - swiadczy ze oni rowniez mogli by tego windowsa
poinstalowac, skoro takie sa
potrzeby rynku pracy w Trojmiescie.
Podejrzewam ze blednie zostal stworzony sterotyp firmy informatycznej w ktorej
zarabia sie duzo pieniedzy,
a wszyscy pracownicy to inz i mgr. Niestety musimy sie dostosowac do potrzeb
rynku i nie obrazac siebie nawzajem
wytykajac szkoly i tytuly, 'bo i tak ziemia nas przykryje zanim ruszymy tylko
glowa :)'
magix
bo jezeli rynek jest przesycony, a ludzie np zainwestowali w samochod,
sprzet dostosowujacy go do dzialalnosci taksowkowej, wyrobili papiery etc,
i nagle okazuje sie ze z tego nie wyzyja - za co splaca inwestycje?
No, ale zanim sie otwiera biznes, to sie chyba najpierw mysli i bada
jakie sa obecnie potrzeby rynku na uslugi, ktore chce sie zaczac
wykonywac. A jak ktos robi to na lapu-capu, kupuje samochod, stawia na
nim 'TAXI' i sie pozniej dziwi, ze malo zarabia, to chyba juz jego
problem...
To tak samo, jakbym otworzyl przy Tesco budke z mydlem i powidlem, a
pozniej dziwil sie i mial pretensje do calego swiata, ze jakos mi towar
nie schodzi..
..:: pozdrawiam
..:: ml
Gdzies to ostatnio wyczytalem, ze w najblizszym czasie ludzie beda oczekiwac
od sieci komorkowych glownie jakichs fikusnych uslug dodatkowych - przy tej
deklaracji wypuszczenie golutkiej lapy krzyczacej do wszystkich heyah jest
dosc ciekawym eksperymentem :)
Eksperyment przeszedl najsmielsze oczekiwania PTC . Startery Heyah
skonczyly sie w calej Polsce. Szczesliwcy ktorym zostalo kilka zestawow
sprzedaja je po 26-30 za starter. Jak widac Heyah strzelila sie doskonale
w potrzeby rynku ;-)
Czerwona lapa na prezydenta :PP
T.
Użytkownik jelen
1) produktow nie wyprodukujesz nieskonczonosc bo potrzeby rynku sa
ograniczone
A ekspansja poza granice?
2) tansze produkty bedzie mozna importowac z zagranicy po co wiec
przeplacac
w kraju
Pisałem: zreformować wieś. Chodzilo mi o liberalizacje rynku rolnego i
likwidacje malych gospodarstw na rzecz nowoczesnych farm. To by obnizylo
koszty produkcji, dzieki czemu nasze towary bylyby tansze od unijnych.
Mi tez sie zepsula, pol roku temu. Od tamtego czasu piore wszystko recznie
:D
To za grosze mogę Ci sprzedać mój stary automat.
Jakby co kontakt na priv.
Pozdrawiam.
Ja tylko odpowiadam na potrzeby rynku.
Za wszelkie uwagi i sugestie bede bardzo wdzieczny
| Tak tez moze byc w rzeczywistosci, na koncu zostaje jedna firma.
| Do czego wolnorynkowcy nie chca sie przyznac, a jak nawet to
| maja niby caly czas powstawac nowe
Prawdziwi wolnorynkowcy stwierdzą, że jeśli została jedna firma, to
znaczy,
że wygrała walkę konurencyjną i należy zostawić ją w spokoju.
Nie wiem czy jestem prawdziwym wolnorynkowcem, plakietki sa zawsze
patrzeniem w jednym kierunku nawet jesli to jest spojrzenie odpowiedzialne w
przyszlosc. Jednak niewyobrazam sobie zeby moglobyc inaczej.
Pytanie dlaczego nalezaloby cos zrobic z firma ktora wygrala na ROWNYCH
zasadach walke konkurencyjna ? Skoro zaspokaja potrzeby rynku taniej i
skuteczniej niz konkurencja. Za kreowanie wartosci na rynku przysluguje
prawo do zysku. Na rynku nie ma zawlaszczenia jest za to wylaczenie czyli
bankuctwo :)
Pytanie: co
dalej? Proste: jeśli jedyna firma na rynku zacznie podwyższać ceny to,
zakładając, że rynek jest naprawdę wolny i nie ma prawno-administracyjnych
barier wejścia, inni posiadacze kapitału przeniosą swój kapitał na
zdominowany rynek i stworzą konkurencję.
Dokladnie.
Pozdrawiam
Liberty
On Wed, 22 Oct 2003, Michał Byrecki wrote:
No pewnie. Masz rację, pisząc o większości. Nie pomyślałeś o
mniejszości?
Mniejszosc mniejszoscia, ja sam uzywam systemow OS dla wygody grzebania
sie w nich, ale OS jest wznoszone ku niebiosa jako ratunek dla mas, i
glownym zajeciem wiekszosci developerow jest walka o desktopy.
/.../ Im droższy system wybierzesz tym bardziej prawodpodobne są dwa
scenariusze - albo będziesz niekonkurencyjny przy przetargu, albo mało
zarobisz. Jeżeli jeszcze do tego potrzebujesz napisać jakiś soft np. w
środowisku graficznym, to jak znalazł możesz to zrobić np. w GTK+, które
akurat tak się składa nie wymaga wykupienia licencji, jak to ma miejsce
w przypadku QT czy Windowego Buildercośtam.
GTK+ jest jednym z glupszych kawalkow kodu, jesli mowimy o interfejsie C,
i ma dosc kulawy zestaw wigetow. Nie ma tez solidnych builderow / RAD.
Licza sie tez koszty wdrozenia i utrzymania, nie tylko licencji na Visual
Foo Builder (zwlaszcza, ze to jest inwestycja jednorazowa, i mozesz pisac
w tym tyle projektow, ile czujesz), ani licencji Windows (bo ta kosztuje
grosze, i czesto wrecz ciezko uniknac jej nabycia z komputerem).
dlaczego dokonali właśnie takiego wyboru, i na pytanie dlaczego właśnie
tak wybrali potrafią dać odpowiedź.
Wiekszosc populacji nie podejmuje swiadomych decyzji opartych o doglebna
techniczna wiedze. Jak wielbiciele OS/FS chodza po sasiadach i mowia im,
ze Linux to im bedzie szybciej dzialal niz Windows i nikt sie nie
wchakuje, dzialaja na wlasna zgube.
Pozwolę sobie zauważyć, że nie tylko użyszkodnicy OS zachwycają się
wyglądem. Założę się, że ponad 50% użyszkodników Win XP zapytanych, co
im się podoba w WinXP powie, że wygląd, a nie jakieś tam fjuczyry.
Ale Bulba wlasnie twierdzi, ze CS sie od OS/FS nie rozni wlasciwie niczym
jesli chodzi o takie rzeczy... CS natomiar kieruje sie jeszcze wzgledami
rynkowymi, i swoje guziczki robi by zaspokoic faktyczne potrzeby rynku, a
nie poniewaz to sie wlasnie developerowi spodobalo, wiec doda kolejnego
hacka.
"Marcin" <nos@nospam.comnaskrobał/a coś w
news:dev994$kut$1@inews.gazeta.pl:
| Witam
| Tak sobie czytam rozne fora i patrze ze tylko u nas w Bialysmstoku sa
| najnizsze pakiety w Polsce ( tzn o najmniejszych predkosciach) a jak juz
| gdzies jest ten 1mb/s to cena za czasow gierka.
| Widze ze u nas dalej kroluje te slynne 128kbit/s.
| Patrze na TP 6MB , patrze na Chelo - maja wprowadzic 12MB/s , patrze na
| Aster kilka mega a u nas dalej te 128kbit/s
Człowieku co ty za bzdury piszesz ?? Taki np astercity to może i ma pakiet
3Mb ale za ponad 500zł miesięcznie, ma też pakiet 128kbps za minimum 73zł
miesiecznie (SAV za 60zł daje wydaje mi się że 384kbps downloadu). Takie
chello daje szybki download za przyzwoite pieniądze ale za to wrzuca limity
miesieczne. Tak samo jest z neostratą, to jest chyba najlepsza opcja i kto
ci broni założyć neo w Białymstoku?
Że się wtrącę.. świadczę usługę dostępu do sieci Internet i póki co,
standardowy pakiet to 256kbit/s za ok. 50zł. Myślę, że w Białymstoku
większość firm jako podstawowy oferuje 256kbit/s (w różnych cenach od 40
do 60 zł), a pakiety typu 64kbit/s za 20-30zł, są po prostu dla mniej
zamożnych, albo tych, którzy więcej nie potrzebują.
To nie jest minus, a odpowiedź na potrzeby rynku. Póty będą tacy, którzy
zadowolą się 64kbit/s za kilkadziesiąt złotych, do póki będą takie
pakiety w ofercie. To coś złego?
Z drugiej strony, firm typu mali ISP jest mnóstwo i jedynie konsolidacja
lokalnego rynku pozwoli na rozwój tychże firm, a przy tym oferowanie
bardzo szybkiego dostępu do internetu za niewielkie (kilkadziesiąt
złotych) pieniądze.
Jak firma posiadająca około kilkudziesięciu megabitów, może oferować
dostęp do internetu z prędkością 1mbit/s za 40zł?
To, że firmy nie schodzą z cen na rzecz szybszych prędkości klientom
końcowym, jest jedynie potwierdzeniem faktu, że nie ładują kilkuset
klientów na łączu rzędu 128kbit/s...
Wystarczy sobie policzyć, ile łącza operatorskie kosztują (cena za
megabit), a ile ludzie (typu autor wątku) chcą za 1mbit/s w domu płacić.
Sorry. ;)
P.S. Jeżeli komuś trzeba kilkanaście megabitów - nie ma problemu,
przychodzi, ustala się cenę i ma. To, że czegoś nie ma w ofercie, to nie
znaczy, że firma nie świadczy takich lub innych usług.
Pozdrawiam,
On Wed, 1 Aug 2001 14:56:14 +0200, "Jakub B" <jams@poczta.onet.pl
wrote:
Natomiast bezpieczenstwo wkladów
nie ma tu nic do rzeczy - jestem pewien, ze BRE juz je zagwarantowal,
inaczej nie dostalby BCz.
Tego, ze wklady w BCz nalezacym do BRE beda bezpieczne to ja jestem
pewny. Rzecz w tym, ze niezaleznie od zapewnien banku czesc klientow
nie da sie o tym tak latwo przekonac. Dlatego staram sie oszacowac
koszty zwiazane z roznymui drogami dzialalnosci.
No ale skoro upadajacy bank to taki super kąsek to moze jak znowu cos
bedzie padac to zrobimy zrzutke ;-))).
--
Wojtek Frabinski   ICQ 50443653
wojte@alpha.net.pl
Moja strona Meat Loafa http://www.meatloaf.px.pl
Patrząc z perespektywy w tym wypadku banku ale równie dobrze może dotyczyć to
innej branży mają do wyboru:
1. Kupić przejąć połączyć sie z innym istiejącym graczem na rynku i w ten
sposób przejąć klientów.
2. Budować nowe struktury od poczatku tzw green field.
Zarówno pierwszy jak i drugi sposób ma swoje zalety i wady.
Pierwszy z pewnością jest szybszy w osiągnięciu założonych celów, drugi
natomiast na ogół tańszy gdyż nie wymaga wyłożenie tylu środków na początku.
Poza tym w tym drugim sposobie nie ma kosztów restrukturyzacji często lepiej
jest stworzyć cos od zera niż naprawiać stare.
Dobrym przykładem był Handlowy który swoją ofertą wstrzelił się idealnie w
potrzeby rynku -po prostu słuchał kientów i analizował ich potrzeby a nie
narzucał na siłę własnych produktów.
Mietek
PS Ja chętnie wszedłbym w nowy bank.
http://www.idg.pl/news/141680.html
Jest to, nowo tworzony bank, finansowany przez grupę funduszy
inwestycyjnych Carlo Tassara International. Jako system centralny
zastosowany zostanie Profile firmy Fidelity. "Trwają przygotowania do
prac wdrożeniowych prowadzone z firmą HP" - mówi Henryk Baniowski
odpowiedzialny za IT w nowej instytucji.
Poprzednio był dyrektorem zarządzającym obszarem informatyki w Banku
BPH, który również stosuje Profile. Rekrutacja pracowników do działu
IT nowego banku wciąż trwa. "Aktualnie zatrudniamy osoby, które będą
aktywnie uczestniczyły w procesie rozwojowym systemów IT oraz będą
odpowiedzialne za budowę własnego ośrodka obliczeniowego i
przetwarzania danych banku w Krakowie" - mówi Henryk Baniowski.
Powstał już jednak trzon departamentu IT. W zespole znalazło się kilka
osób znanych chociażby z BPH: m.in. Tomasz Motyl; Mariusz Piturecki,
Maciej Kornaś, Leszek Persona, Krzysztof Niziołek, Krzysztof Smyrak i
Bolesław Lubecki.
Jaki model organizacyjny w zakresie IT przyjmie nowy bank? "Mamy być
instytucją innowacyjną, elastyczną i szybko odpowiadającą na potrzeby
rynku. W takiej sytuacji nie da się iść 'łatwą i przyjemną' ścieżką
outsourcingu. W niektórych przypadkach będzie to żmudny i trudny
proces wdrażania dedykowanych rozwiązań, aby system był dostosowany do
naszego modelu operacyjnego. Oczywiście liczy się również rachunek
ekonomiczny. Dlatego od outsourcingu nie zamierzamy stronić. Niektóre
funkcje oraz procesy będą oddawane firmom zewnętrznym. Model
selektywny to pewnie najbardziej odpowiednie określenie modelu rozwoju
systemów IT nowego banku" - opowiada Henryk Baniowski.
W najbliższym czasie zespół IT nowego banku zakłada przygotowanie,
wdrożenie i przetestowanie systemów na potrzeby uruchomienia centrum
operacyjnego, począwszy od elementów infrastruktury centralnej -
infrastruktury sieciowej i oddziałowej - przez systemy bankowe -
system centralny, CRM, kanały elektroniczne, systemy sprawozdawcze,
systemy gospodarki własnej, HR, systemy wsparcia sprzedaży, procesów
kredytowych - po wewnętrzne systemy automatyzacji pracy banku -
poczta, intranet i obiegi dokumentów. To nie koniec planów. Nowa
instytucja chce już wkrótce uruchomić własne Biuro Maklerskie z
nowoczesnym modelem współpracy z klientami.
.Warszawa (PAP) -
Bioton, który planuje w tym roku zrealizować
sprzedaż insuliny w Rosji na poziomie 20 mln USD, jest już bliski
otrzymania certyfikatu rejestracyjnego na ten rynek. Właśnie
zostały zaakceptowane prowadzone tam badania kliniczne, co
praktycznie kończy procedurę rejestracyjną.
"Czekają nas już tylko formalności czysto administracyjne, bo
właśnie tamtejsza komisja ekspercka zaakceptowała prowadzone w
Rosji w trzech głównych klinikach badania na 90 pacjentach" -
powiedział PAP prezes spółki Adam Wilczęga.
"Profesor Diedow, główny endokrynolog Rosji ocenił te wyniki nie
tyle jako bardzo dobre, co wręcz znakomite, co dodatkowo
pozytywnie świadczy o jakości naszej insuliny" - dodał.
Prezes poinformował, że w związku z tym, iż procedura
rejestracyjna została praktycznie zakończona, to już w lipcu
Bioton rozpocznie produkcję form gotowych insuliny w Polsce na
potrzeby rynku rosyjskiego.
"Natomiast eksport do Rosji planujemy rozpocząć w sierpniu.
Wykonanie więc tegorocznego planu sprzedaży na tamtejszy rynek na
poziomie 20 mln USD jest realne" - powiedział Wilczęga.
Od wykonania sprzedaży insuliny w Rosji w dużym stopniu zależeć
będzie tegoroczny poziom przychodów i zysków. Szacunki firmy na
2006 rok mówią o trzycyfrowym zysku brutto, liczonym w mln
złotych, przy przychodach na poziomie 260-300 mln zł.
W 2005 roku zysk brutto grupy Biotonu wyniósł 24,3 mln zł, a jej
przychody ze sprzedaży sięgnęły 151,5 mln zł.
Trudno sie nie smiac z naszej gieldy
chyba nie ma powodów do śmiacia, spójrz na takie Sao Paulo, obroty
spadły do 200 mln $ i strajki maklerów....
u nas obroty tak niskie, że metas ma problemy ze skalowanie osi y
a jednak strajków nie było, może dlatego, że maklerów dwa razy
więcej niż potrzeby rynku i siedzą cicho jak myszki pod miotłą...
;-)
Pozdrawiam
Arek Kusep
P.s.
Nie wytrzymali psychicznie?
A przeciez taki tani Orbis, najwyzej inwestor strategiczny moze sie
wycofac.
A TPSA jaka tania, co tam 14 mld zl dlugu. A PKN takie ma wziecie, az dziw
ze wczesniej jego akcji nie skupowali wczesniej na gieldzie, ani teraz,
czyzby chcieli kupic akcje za akcje /w stylu: my wam kota, a wy nam psa/?
A
reszta tez przeciez rownie dobra. Nie mowiac o spolkach internetowych, np.
takie STGroup chce sprzedac swoje akcje po 2 zl, a "nie dawno" na gieldzie
byly prawie po 30 zl. Nawet maja kupca na te 2zl?! Nie dawno 4Media jako
Chemiskor sprzedal swoja nowa emisje akcji po sredniej cenie 2,125 zl po
czym ich gieldowy kurs zlecial ponizej 1 zl...;-) ale cyrk! No i jak mocno
stoi gospodarka na swiecie! Nawet ogromnie zadluzony France Telecom S.A.
/cos 50 iles mld euro/ mogl sobie pozwolic na kupno TPSA /tez zadluzonej/.
A
Polska? Tez mocno stoimy finansowo, bo rowniez ostro jestesmy zadluzeni.
Hehehe...wszyscy sa zadluzeni...Czyzby XXI wiek mial zapoczatkowac nowa
ekonomie: firmy i panstwa z minusowymi majatkami? Ciekawe...No i minusowe
stopy procentowe w bankach... A jeszcze jak czas zacznie do tylu leciec i
ludzie zamiast sie starzec zaczna odmladzac sie, a raczej mlodziec, ale
wtedy akcje powinny wystrzelic ...w gore?
;-)
Pozdrawiam
Arek Kusep
Dobrze, gdyby wprowadzono jakiś filtr w warsecie, który by nie przyjmował
do arkuszu notowań spółek, któych cena jest ponizej zeta, wówczas dowloader
ładowałby sesję 6s a nie 15s :)))
Pozdr
MD
Re to: Robkom [Wed, 1 Feb 2006 12:06:01 +0000 (UTC)]:
Hehe to się nazywa 'reagować na potrzeby rynku' :-)
Kira (prześliczne. naprawdę )
Witam
3. Nie ma wirusów
4. Nie ma spyware
5. Nie ma IE i OE ;P
6. System nie udaje, że jest mądrzejszy od użytkownika
7. Można go sobie dostosować "pod siebie"
8. W przypadku wymiany sprzętu na nowy nie traci się licencji OEM
9. Prostota zdalnej administracji (tylko mi nie mów, że komputer dla
grafika nie wymaga administracji - każdy podłączony do sieci wymaga)
9. I wiele, wiele innych ;)
Heh, uwazasz ze to system decyduje o wszystkim? Ja mam XP, i nie mam ani
wirusow, ani spyware, nie uwyzam OE, IE, mam go dostosowanego do potrzeb
(skiny, kolorki itp.)
Zdalna administracja - nigdy nie pozwalam nikomu dotykac kompa... nawet
zdalnie.
Panowie - wszystko jest zalezne od usera. Jak nie umie i nie dba o
bezpieczenstwo to nie pomoze linux!
Co do grafiki - na linuxa jest Gimp, CorelPhotopaint 9 (free przez wime)
Co do stabilności - należy to pojęcie sprecyzować. Aplikacje na
Linuksie także się wykładają, ale cały system już raczej rzadko.
Wszystko da spie powiesic :) Konsoli nie powiesilem (jeszcze) ale Xksy
owszem, wielokrotnie.
Uważasz, że darmowy system wyklucza komercyjne oprogramowanie?
Ilosc oprogramowania zalezy od potrzeby rynku. Takiej potrzeby nie ma bo
na linuxie jako takim nie da sie pracowac "w grafice".
Mozna sie "pobawic", postawic server lub programowac.
Windows jest wszędzie, a Mac (na świecie równie niszowy jak Linux) ma
mocną pozycję w USA. Linux musi sobie taką bazę użytkowników
wypracować, ale na rynku tak zmonopolizowanym wymaga to czasu.
Wymaga szacunku dla uzytkownika. Rzucanie niedopracowanych "kawalkow"
kodu do poskladania sobie w domu to IMO odrzucanie zwyklego uzytkownika.
Zawsze warto zainstalować równolegle do Windows ;)
Fakt, zawsze mam. Ale kazda z prob przesiadki konczyla sie kupnem
licencji na Winde ;)
A wracajac do tematu - jak do **** wsadzic wszystkie okna gimpa 1 forme.
Obojetnie czy pod Winda czy pod linuxem.
Co prawda widzę dość sporo dziedzin, w których Java raczej nie ma czego
szukać, ale już tu czytam jak to pewien osobnik obserwuje, jak firmy na gwałt
wycofują się z C++ i przechodzą na Javę. Co prawda trzeba to traktować z
drobnym przymrużeniem oka, ale myślę, że to nie jest uzasadnione.
Moim zdaniem, częściowo jest. Zmiana popularności poszczególnych języków
wynikają oczywiście trochę z mody, ale przede wszystkim z cech danych
języków.
Zalety języków Java i C#, to wszystko to co sprawia iż w językach tych
można tworzyć szybko, głównie:
- prostota samego języka
- łatwe zarządzanie pamięcią (gc)
- dynamizm
- standardowe, logiczne, rozbudowane (obejmujące większość zastosowań)
i dość szybko rozwijane (reagujące na potrzeby rynku) biblioteki za
które odpowiedzialna jest konkretna korporacja o "niezerowym" budżecie
Zalety języka C++ to wszystko to co sprawia iż napisane w nim programy
działają szybko, głównie:
- wiele obliczeń wykonanych tylko raz w trakcie kompilacji programu
(szablony)
- ręczna gospodarka pamięcią (brak gc) i bezpośredni dostęp do pamięci
(arytmetyka wskaźników bez sprawdzania zakresów w trakcie wykonywania)
- (praktycznie) brak dynamizmu
Te cechy implikują natychmiast zastosowania:
Tam gdzie potrzeba wydajności (systemy operacyjne i wszystko wokół nich,
np. sterowniki, systemy czasu rzeczywistego) stosuje sie C++ (a czasami
nawet C).
Tam gdzie wydajność Javy lub C# całkowicie wystarcza, można zaoszczędzić
trochę czasu programisty stosując je.
Jest wiele dziedzin na pograniczu wydajności, ale ponieważ komputery są
coraz szybsze, coraz częściej w dziedzinach tych wystarczają języki C#
czy Java. Stąd spadek popularności C++.
I tak np. aplikacje bazodanowe, biurowe, itp. (stanowiące sporą część
rynku) coraz częściej są pisane w językach dynamicznych.
I tak można sobie tylko zgadywać, np. za ile lat (/miesięcy(?))
większość gier będzie pisane w C#/Java? ...i znów "C++ straci"...
PS. Ja lubię wszystkie wymienione języki (C++ także) i nie uważam żeby
któryś był ogólnie najlepszy lub ogólnie najgorszy (zawsze staram się
wybierać język adekwatny do rozwiązywanego problemu).
Sektor van Skijlen napisał(a):
| Co prawda widzę dość sporo dziedzin, w których Java raczej nie ma czego
| szukać, ale już tu czytam jak to pewien osobnik obserwuje, jak firmy na
gwałt
| wycofują się z C++ i przechodzą na Javę. Co prawda trzeba to traktować z
| drobnym przymrużeniem oka, ale myślę, że to nie jest uzasadnione.
Moim zdaniem, częściowo jest. Zmiana popularności poszczególnych języków
wynikają oczywiście trochę z mody, ale przede wszystkim z cech danych
języków.
Zalety języków Java i C#, to wszystko to co sprawia iż w językach tych
można tworzyć szybko, głównie:
- prostota samego języka
- łatwe zarządzanie pamięcią (gc)
- dynamizm
- standardowe, logiczne, rozbudowane (obejmujące większość zastosowań)
i dość szybko rozwijane (reagujące na potrzeby rynku) biblioteki za
które odpowiedzialna jest konkretna korporacja o "niezerowym" budżecie
Zalety języka C++ to wszystko to co sprawia iż napisane w nim programy
działają szybko, głównie:
- wiele obliczeń wykonanych tylko raz w trakcie kompilacji programu
(szablony)
- ręczna gospodarka pamięcią (brak gc) i bezpośredni dostęp do pamięci
(arytmetyka wskaźników bez sprawdzania zakresów w trakcie wykonywania)
- (praktycznie) brak dynamizmu
Te cechy implikują natychmiast zastosowania:
Tam gdzie potrzeba wydajności (systemy operacyjne i wszystko wokół nich,
np. sterowniki, systemy czasu rzeczywistego) stosuje sie C++ (a czasami
nawet C).
Tam gdzie wydajność Javy lub C# całkowicie wystarcza, można zaoszczędzić
trochę czasu programisty stosując je.
Jest wiele dziedzin na pograniczu wydajności, ale ponieważ komputery są
coraz szybsze, coraz częściej w dziedzinach tych wystarczają języki C#
czy Java. Stąd spadek popularności C++.
I tak np. aplikacje bazodanowe, biurowe, itp. (stanowiące sporą część
rynku) coraz częściej są pisane w językach dynamicznych.
I tak można sobie tylko zgadywać, np. za ile lat (/miesięcy(?))
większość gier będzie pisane w C#/Java? ...i znów "C++ straci"...
Tylko pamietaj ze kupujac nowy wypas komputer na ktorym chcesz grac w nowe gry
to wymagasz wlaczenia wszytkich mozliwych zajefajnych efektow, tak zeby
kolegom z podworka oczy wyszly, a nie po to aby uruchomic gre w "normalnej
jakosci" tyle ze na JVM albo .NET.
wszystkim mlodym ludziom analizujacym potrzeby rynku:
A ja mysle, ze adres, spod ktorego to wysylasz, razem
SomeOne bardzo szybko trafi do kf-u.
*plonk*
rusty wrote:
Z doswiadczenia wiem, ze nie zawsze ma dopracowane sterowniki.
Doswiadczenie.... Z doswiadczenia wiem, ze nigdy nie mialem sytuacji,
gdzie musialem kombinowac z zainstalowaniem sprzetu. W 99% sprawa
sprowadzala sie do dodania odpowiedniego drivera, ktory sam sie
konfigurowal i nie bylo zadnych problemow.
systemu - dystrybucji. Nie zmienia to jednak faktu, ze sam "kernel" bez
dobrych "dodatkowych narzedzi" nie ma szans na stanie sie systemem dla
Poprawka, dla nikogo nie bedzie uzyteczny :)
przecietnego uzytkownika. Czepiasz sie "monopolu" microsoftu?. Dlaczego,
ms odpowiada tylko na potrzeby rynku, ktorym jak do tej pory zadna
Ja bym sie nikogo nie czepial i zyl szczesliwie korzystajac ze swojego
windowsa jako os'u do pracy "biurowej", gdybym wiedzial, ze ten os jest
dobry i w miare bez bledow.
dystrybucja nie potrafi sprostac na tak szeroka skale. Mowisz "W nowych
Zadna dystrybucja jeszcze dlugo temu nie sprosta. Chodzi mi (moze sie
nie wyrazilem zrozumiale) o to, ze wielu ludzi widzi w Unixach cos czym
mogliby zastapic swojego Windowsa, i na odwrot: Ludzi na sile stawiaja
serwery na Windowsach wywalajac gore kasy na cos co moga miec za darmo -
glupota w obu przypadkach.
maszynach preinstalowywany jest windoze" - nic dziwnego, skoro "unixy to
glownie systemy sieciowe, a nie desktopy".
Tak... Ostatnio byla nawet o to wojna. Chyba Compac zaczal instalowac
Solarisy na swoich serwerach (zamiast Windowsow NT)...
Lucifer
| Robimy referendum?
| Nie ma potrzeby - rynek już je zrobił.
Znaczy się prawo Kopernika ?
Nie. Znaczy się że jak do tej pory systemy Microsoftu najlepiej
odzwierciedlały potrzeby rynku.
| Tylko co mi do tego - przecież to nie mój komputer,
| tylko tego kogoś.
| Chyba nigdy nie pracowałeś w grupie.
Postawcie sobie serwer domenowy i wrzućcie na niego profile
użytkowników. Proste ?
Nieraz trzeba coś zrobić na cudzym koncie w konfiguracji ustawionej przez
kogoś innego.
| Aplikacje będą spójne wtedy, kiedy będą miały jeden interfejs
użytkownika.
| To prawda. Mi teraz chodzi o to jak to w _praktyce_ zrealizować. Otóż pod
| Windows w większości przypadków to się udaje, a to m.in. z tego powodu,
że
| nie można tam zmieniać window managera.
Wydruki z czarno-białej drukarki są bardziej spójne kolorystycznie niż
na drukarce kolorowej z tego powodu, że na drukarce czarnobiałej nie
można zmieniać kolorów.
Tak, tylko korzyści z kolorowych wydruków są bez porównania wieksze od
korzyści z tego, że mogę sobie pozmieniać kolejność guzików na belce
tytułowek okna. Hint: w tym drugim przypadku nie dostaję nic nowego.
IMHO próbujesz przedstawić słabe strony Win jako zalety.
Raczej próbuję wskazywać na to, że nie zawsze pełna konfigurowalność jest
zaletą.
Co ma wspólnego to, czym zajmuje się WM ze spójnością aplikacji.
Przecież to nie aplikacja decyduje jaki kształt ma mieć przycisk
zamykający okno ani gdzie ma się on znajdować (może co najwyżej
zażyczyć sobie, żeby takiego przycisku nie było). To co jest w okienku
należy do aplikacji i WM _nie ma_ na to wpływu (hint: tylko pasek
tytułu i ramka należą do WM, menu już nie).
Ile razy mam jeszcze pisać, że oprócz spójności aplikacji _pomiędzy sobą_
jest również ważna spójność pomiędzy zachowaniem we wnętrzu okna i na ramce.
Pozdrowienia,
WS
| Przepraszam, czy polemizujesz ze zdaniem "W Polsce nie ma ani jednego
| konsumenta kupującego takie komputery" czy ze zdaniem "W Polsce
| praktycznie nie ma konsumenckiego rynku na takie komputery"? Linia
| Twojej argumentacji wskazuje na to pierwsze, ale wtedy spieraj się z
| kimś innym.
Jezeli jest dwoch to juz jest rynek. Moze definicje rynku?
http://pl.wikipedia.org/wiki/Rynek_(ekonomia)
(...)
| iMac absolutnie nie jest komputerem dla kogoś, kto z trudem może
| wysupłać dwa kafle na blaszane pudło z hipermarketu, to jest raczej
| akurat właśnie kosztowny gadżecik. Mac mini mieści się w tych dwóch
| kaflach, ale mało komu polecałbym go w roli jedynego komputera w domu (
| jeśli dla kogoś te dwa kafle mają być już całym budżetem na zakupy IT w
| tym roku, jednak sugerowałbym mu byle co z hipermarketu). eMac to
| komputer, dla którego nie widzę zastosowań poza sytuacjami typu klasa w
| szkole czy biuro, do domu jest zbyt nieporęczny i hałaśliwy.
To jednak tylko Twoje zdanie. Nie jestes jednak (wybacz) autorytetem.
Jemu chodziło o to, że polska oferta Apple na tenże rynek *domowy*
upodabnia się do tego co się na nim sprzedaje (tanie blaszaki) -
ublaszakownienie komputerów Apple jest w/g niego reakcją na potrzeby
rynku, a zarazem odrzuceniem walorów Apple, które ma być dizajnerskie/
luksusowe z wyboru, a nie z konieczności posiadania komputera i
ograniczeń finansowych.
Przynajmniej ja to tak zrozumiałem.
| | Przecie Apple właśnie celuje do ludzi skłonnych kupić dizajnerski
| | markowy produkt. Czy taki ktoś mógłby nie wiedzieć "co to Apple"?
| Oczywiscie.
| Jeśli ktoś nie wie, co to Apple, to znaczy, że w ogóle nie uczestniczy w
| obiegu kulturalnym - jako taki, nie jest targetem.
Bzdura. Gdzie w obiegu kulturalnym w naszym pieknym kraju tak na maki sie
natykasz? Moze w Twoim.
W dizajnerskiej kulturze dosyć często widać wpływy.
-- + . .-. .
Pozdrawiam, * ) )
Konrad Kosmowski . '-' . kK
Krzysztof Halasa <k@pm.waw.plwrote:
Tomasz Kłoczko <kloc@boss.zie.pg.gda.plwrites:
| 2) Jeżeli potrzebujesz gdzieś jeszcze lm-sensors i i2c w postaci
| osobnych łat to to jest kernel 2.4. Ów kernel _dzisiaj_ jest sens używać
| tylko na systemach embeded
I to wylaczenie niektorych. Np. niewspolczesnych.
| gdzie liczy się każdy KB pamięci czy storage
| (flash nadal dość sporo kosztuje).
Flash to jest akurat maly problem, roznica w rozmiarach kerneli nie
jest specjalnie duza (np. wyrazona w bajtach). RAM to moze byc czasem
wiekszy problem, ale wspolczesne maszynki maja zwykle w okolicach
np. 16 MB flasha (jeden uklad) i 128 MB RAM (dwa uklady, ale musza byc
dwa ze wzgledu na szerokosc szyny) - tu roznice pamieciowe miedzy
kernelami sa pomijalne (za to inne - na korzysc 2.6 - nie sa).
Krzysiek uwierz, że różnica w rozmiarach jest naprawdę istotna.
Nie wynika ona tylko z rozmiaru binarek (patrz nizej).
Druga strona medalu używania 2.4 w zastosowaniach embeded jest taka, że
kupa sterowników które sa użyaane na ARM/XScale nie jest jeszcze wogóle
sportowana na 2.4. W tego typu zastosowaniach nowinki mają mniejsze
znaczenie jak stabilność API/ABI.
Tak czy inaczej znajomy który zastosowaniami embeded zagryza do
śniadania (robi to na potrzeby rynku niemieckiego i okolic) rozmiar
binarek i zormiar boot obrazu wymienia na pierwszym miejscu.
Szanse 2.6 na opanowanie zastosowań embeded tak czy inaczej jakiś
miesiąc temu wzrosły dość mocno ponieważ wszedł do kernela patch do XIP
(eXecute In Place) który był dotąd dosŧepny tylko na 2.4.
| Prawdopodobieństwo że zajmujesz się systemami embebed (np. na platformie
| ARM czy XScale)
XScale to przeciez takze ARM.
Tak .. XScale jest zgodny z arch ARM 9 (większość kodu ARM który ma
być możliwie szeroko zgodny z ARM jest zgodny z arch ARM 7). Jednocześnie
XScale ma kilkanaście własnych rozkazów do zastosowań tylko embedded.
kloczek
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
Tomasz Kłoczko <kloc@boss.zie.pg.gda.plwrites:
Krzysiek uwierz, że różnica w rozmiarach jest naprawdę istotna.
Nie wynika ona tylko z rozmiaru binarek (patrz nizej).
Alez wlasnie to napisalem. Tyle ze tak jest w starszych systemach.
Jednak ta technologia zmienia sie bardzo szybko: kilkudziesiecio-MB
flashe i RAM (np. SDR SDRAM) w jednym ukladzie to standard. A rok
temu pojawialy sie jeszcze nowe urzadzenia z 4MB flasha i 16 MB RAM
- absolutne minimum, by zmiescil sie w tym Linux.
Druga strona medalu używania 2.4 w zastosowaniach embeded jest taka, że
kupa sterowników które sa użyaane na ARM/XScale nie jest jeszcze wogóle
sportowana na 2.4. W tego typu zastosowaniach nowinki mają mniejsze
znaczenie jak stabilność API/ABI.
Z drugiej strony, oficjalny 2.6 zawiera praktycznie wszystko co trzeba,
zas oficjalny 2.4 do niczego sie nie nadawal (przynajmniej jesli chodzi
o ARM). Ale to takze kwestia szybkosci zmian.
Tak czy inaczej znajomy który zastosowaniami embeded zagryza do
śniadania (robi to na potrzeby rynku niemieckiego i okolic) rozmiar
binarek i zormiar boot obrazu wymienia na pierwszym miejscu.
Zmieni mu sie jak zacznie pracowac z nowymi urzadzeniami.
Szanse 2.6 na opanowanie zastosowań embeded tak czy inaczej jakiś
miesiąc temu wzrosły dość mocno ponieważ wszedł do kernela patch do XIP
(eXecute In Place) który był dotąd dosŧepny tylko na 2.4.
Dla Twojego znajomego, zapewne tak. Ogolnie to moze miec znaczenie
nawet zerowe: standardowo pamiec flash jest duzo wolniejsza
(np. 150 ns i 16-bit). XScale domyslnie maja ustawione bardzo wolny
dostep do flasha (nawet najwolniejszy EPROM na dlugim kablu
diagnostycznym z latwoscia sie wyrobi), mozna to przestawic ale po co?
BTW: Musialbym sprawdzic, bo to dla mnie bylo nieistotne, ale mam
wrazenie, ze Linux 2.6 odpala sie z flasha bez kopiowania go do RAMu
bez zadnego patcha. Rozumiem, ze chodzi o systemy plikow i userspace.
Tak .. XScale jest zgodny z arch ARM 9 (większość kodu ARM który ma
być możliwie szeroko zgodny z ARM jest zgodny z arch ARM 7). Jednocześnie
XScale ma kilkanaście własnych rozkazów do zastosowań tylko embedded.
Tak w ogole, to XScale to nie jest pojedynczy procesor, a rozne ich
rodziny. W kazdym razie jest oparty na ARMv5TE, podobnie jak wiekszosc
ARM9 i ARM10 (te, ktore nie sa ARMv5TEJ). ARM7 to jest starsza
architektura, uzywana m.in. przez StrongARM.
| jeżeli popyt i podaż nie są zrównoważone lub popyt jest wiekszy od podaży
| to cena wzrosnie.
Z Twojego wywodu płynie wniosek, że ssanie na procki Intela na rynku jest
większe niż ich podaż (bo przecież są droższe od procesorów AMD). Sam sobie
odpowiedz dlaczego?
W przypakdu monopolu (a praktycznie takie coś mamy) niektóre reguły
ekonomii biorą w łeb. Fakt faktem, że na niektóre procesory intela jest
większe zapotrzebowanie niż podaż. Poza tym duzy może wiecej, wiec intel
może sobie pozwolić na dyktowanie nieco wyższych cen nż by to wynikało z
zapotrzebowania rynku.
IMO: m.in. dlatego, że platforma Intel'a jest lepiej dostosowana do potreb
rynku,
a jakież to są potrzeby rynku? Ja stanowię niewielką część tegoz i twierdzę
stanowczo, że A64 jest bardziej dopasowany do moich potrzeb.
a rynek to nie jest banda maniaków, którzy puszczają benchmarki i
kręcą, bo po co przepłacać.
podkręcanie procesorów/kart graficznych/pamieci jestrzeczą praktykowaną
często w rzypadku lepszych konfiguracji i jest ono praktykowane przez
świadomych uzytkowników zarówno procesorów intela jak i AMD.
To oczywiscie nie znaczy, że AMD jest niedobre. To tylko proste stwierdzenie
faktu, że składanie dziś porównywalnych komputerów na AMD i Intelu wcale nie
wychodzi taniej.
jeżeli chcemy złożyć coś innego niż komputer biurowy, to porównanie cen
wypada na korzyść AMD.
Jest tak chociażby dlatego, że nie ma dziś dobrych płyt pod
AMD ze zintegrowaną grafiką.
poprzyj czymś tę tezę
Gdyby były, sam bym kupił. Poza tym nie
przekonasz mnie w życiu, że "podkręcone" DajEwo (czytaj Chevrolet) jest
lepsze od nierasowanej Toyoty, chociażm być może, jeździ o ponad 30 km/h
szybciej.
co ty za bzduty wgadujesz - A64 i P4 to ta sama klasa produktów. Niższą
klasę wydajnościową stanowią semprony i celerony D. A z tym porównaniem AMD
i intel - nie od dziś wiadomo, że AMD produkuje najwydajniejsze procesory
na rynek PC (Athlon FX59 z procesorów jednordzeniowych i A64 X2 4800+ z
procesorów dwurdzeniowych) i to intel goni AMD jeżeli chodzi o wydajność.
Hej
Chcialem spytac grupowiczow jak widzicie potrzeby rynku za pare lat.
mam ochote nauczyc sie czegos nowego , ciekawego i mysle w ktora strone by
tu isc zeby byc na czasie , i pisac nowoczesne rozwiazania.
w tej chwili pisze w VC++ i potrafie napisac srednio zaawansowane
programiki
. a z jakimis wiekszymi problemami tez sobie jakos radze czasem.
A może pomyśl o rozwoju - może czas zainteresować się projektowaniem - nie
jest ono tak bardzo zależne od języka, toteż łatwiej przetrwać zmiany.
no ale nudne zaczyna byc pisanie wiecznie w tym samym.
pozatym jak dlugo bedzie sie pisalo aplikacje pod VC? i ogolnie w tym
"stylu"
z tego co widzie ( ciekawe czy tez tak myslicie ?? ) to nowe jezyki i cale
systemy jak Java czy .NET stawiaja juz nei tyle na wydajnosc co na
prostote
pisania .
wiec jednym rozwiazaniem moglo by byc przejscie na Jave i .NET
z drugiej strony sa inne mniej popularne jezyki
slyszalem duzo na grupie o Pythonie i mysle znalezc jakies info na ten
temat
coby sie blizej zapoznac i moze troche porobic
wiec ogolnie pytanie mam takie - jak widzicie , czego nalezalo by sie
uczyc
zeby byc na biezaco ?
takie mam propozycje :
a) Java
b) .NET pod katem aplikacji "zwyklych"
c) .NET i asp i ogolnie dynamiczne strony i takie technologie
d) python i inne malo znane jezyki
Hmm... Jeżeli dobrze znasz C/C++, to 90% języków stoi dla Ciebie otworem
(gdyż większość ma składnię wzorowaną właśnie na C/C++).
A co do wyboru - chyba jednak pozostań przy C/C++. Po fali zachwytu Javą
wszyscy się zrazili i trzymają się jak najdalej trofeum Sun'a (jak już, to
kombinują jakieś C#, jak MS, czy java w gcc). Przez jakiś czas wszyscy
zafascynowani byli PHP - teraz kombinują, jak to połatać, aby jakoś
chodziło. A C/C++ - wciąż na topie - jeżeli ktoś pisze system op., to w C,
jak serwer, również w C, a jak coś małego (w sensie pliku wynikowego - np.
aby wysłać go przez internet) - to właśnie VC++.
ciekaw jestem opini i zachecam do jakiejs wymiany pogladow.
pozdrawiam
Piotrek
child_in_t@z.pl
Mam dwie kamery sieciowe i nie jestem z nich za bardzo zadowolony. Obrazy
240x320, a większe przez powiększenie tego małego. Wieszają się co jakiś
czas, trzeba resetować itp. Czy ktoś z was używa kamery sieciowej i jest z
niej zadowolony, a jeśli tak, to jakiej?
Chętnie wymienię się doświadczeniami :)
Narzekasz, ale nie podałeś ani producenta, ani modelu tych kamer
sieciowych... Pochwal się co tam masz i ile to kosztowało :)
Ja jeszcze zaczekam przynajmniej kilka miesięcy (może rok...), zanim
zacznę klientom polecać kamery sieciowe. Ta technologia rozwija się
obecnie niezwykle dynamicznie, bo potrzeby rynku są ogromne -
szczególnie w zakresie jakości obrazu i obserwowania/zarządzania wieloma
takimi kamerami. Internet Explorer, ActiveX i parę skryptów JS raczej
nie nadają się do takich celów, a większośc producentów daje właśnie
takie "narzędzia".
Ponadto, brak standardów utrudnia tworzenie rozwiązań kompatybilnych z
innymi z tej branży. Dopiero od niedawna jak grzyby po deszczu pojawiają
się aplikacje do zarządzania różnymi kamerami sieciowymi różnych
producentów. Większości z nich nie polecam tykać nawet kijem - chinole
piszą ten soft w takim pośpiechu, że czasami zapominają o podstawowych
zasadach programistycznych. Nie mówiąc już o używaniu przez nie
gigantycznych pokładów RAMu i zasobów CPU :-)))
Niestety najlepsze z kamer sieciowych osiągają wciąż kosmiczne ceny po
parę kafli za sztukę, dlatego na razie tylko bacznie obserwuję ten
rynek, a na swoje potrzeby stosuję bardzo funkcjonalne wideoserwery IP
podłączane do znacznie tańszych kamer analogowych o dobrych parametrach
optycznych - te rozwiązania są znacznie lepiej zbadane i bardzo
stabilne. Jakość obrazu jest rewelacyjna, cena przystępna, a i duża
elastyczność tego rozwiązania ma dla mnie znaczenie. Wadą (ale i czasami
zaletą) jest konieczność zastosowania osobnego urządzenia i bardziej
skomplikowane okablowanie. W niedalekiej przyszłości wideoserwery IP z
pewnością zostaną zastąpione kamerami sieciowymi, ale w naszej
rzeczywistości, gdzie wciąż jeszcze masę systemów opiera się na
urządzeniach analogowych, potrwa to na pewno wiele lat. Do tego czasu
system i tak będzie musiał zostać wymieniony.
Eee tam. Za czasów radosnego braku standardów było jakoś tak
ciekawiej. Zawsze nonkonformista mógł sobie wybrać egzotyczną
platforme i okopać się na pozycjach "moje lepsze", albo wybrać coś w
miarę powszechego i albo się cieszyć z tego co ma, albo robić święta
wojnę (vide Atari vs. C=)
Coz to za nonkonformizm, kiedy wszyscy sa nonkonformistami ;)
Standard daje opoke ludzia, ktorzy musza miec jakis wyroznik swojej
osobowosci (poza nia sama) - to tak jakby zrobic biala kreska na
czarnej tablicy - to widac :) MS, jest jedna z tych rzeczy na swiecie
wedle ktorej mozna sie orientowac ideologicznie (jak zydzi, akwarysci
czy audiofile).
Teraz tez to wlasciwie jest, ale bardziej zakopane w
rzeczach typu: moja karta graficzna ma wiekszego czlonka, czy moj system
operacyjny ma wiekszy biust, a moj zasilacz to ho ho i robi laske, nie ma
bowiem rzeczy neutralnych - do wszytskiego (od TV, przez samochod, do
compa) da sie podloczyc sztuczne mentalne penisy prestizu.
Generalnie ciekawi mnie jedno - czy historia mogla sie potoczyc inaczej niz
sie potoczyla, to znaczy, czy rynek (uzytkownicy, firmy, biura, farbyki
kompow) nie *nie moglyby* wymusic takiej sytuacji jaka mamy teraz (czyli
jakiegos standartu). Dlatego interesuje mnie ms i jego historia - historia
firmy ktora:
1)albo doskonale wyczula potrzeby rynku (zatem ms jest
dzieckiem rynku, nie zas dzieckiem jednej strategi jednego czlowieka, a zatem
obecna sytaucja jest wynikiem dzialania wszystkich ktorzy sa/byli na rynku)
2)albo miala wiecej szczescia niz rozumu (zatem ms jest li tylko
przypadkiem, a calosc rynku jest mniej lub bardziej chaotyczna, ale zarazem
jezeli tak jest, to nie ma co sie wypowiadac na te tematy, skoro nie da sie
nic ustalic, bo nie istnieja ciagi przyczyna-skutek).
Zeb Corpse.
On 2005-06-04 15:19:24 +0200, "Ryszard Mielec" <rmie@patrz.stopka
said: (...)
mysle ze tak... rynek w Filipowicach jest niedowartosciowany, tak zgadzam
sie, czesc salonow powinna zostac przeniesona do Filipowic.. zeby
zaspokoic lokalne potrzeby rynku, bo oprocz ogladania to jeszcze ktos
kupuje ? czy poprostu nalezy uprawiac filantropie i zaspokajac potrzeby
ogladania zeby sprzeddac jeden komputer ? :)
Wydaje mi sie ze jesli nie ma zbytu to nie ma i sklepu, jesli chces to
zmienic to zrob cos zeby zbyt i zapotrzebowanie w Krakowiebylo na tyle
duze co jest w Warszawie. Za piekne oczy nikt nie oplacil jeszcze kosztow
funkcjonowania sklepu.
Ma kompleksy na tym tle lecz je gdzie indziej.
Po pierwsze nie w Filipowicach tylko w Krakowie.
Po drugie to ponoć reklama jest dzwignią handlu - tylko gdzie ta reklama???
Post wcześniej ktoś napisał że jeździ do Warszawy po Maci.... No pewnie bo
gdzie w Krakowie ma go kupić???
Skoro wszyscy robią zakupy w Warszawie to skąd niby maja wiedzieć że jest
zapotrzebowanie w innych miastach a nie tylko w Warszawie ???
A teraz zastanówcie sie co piszecie i podajcie mi naprawde jakiś powód dla
którego nie ma Salonu Apple'a w Krakowie ???
Tylko prosze nie piszcie że w Krakowie nie ma rynku zbytu i nie pytajcie
mnie ile jes w Krakowie firm zajmujących sie poligrafią, reklamą, muzyką czy
po prostu ludzi którzy siedzą w domu i mają Maci bo odpowiedz jest -
niewiem, ale wiem, że jeżeli byłaby reklama i jakiś salon w dobrym miejscu
to na pewno z czasem przyszliby klienci. Wydaje się wam że w Wa-wie odrazu
zbudowali 10 salonów Apple'a i mieli 1000 klientów na dzień??????
Przepraszam ale takie podejście mogą mieć tylko zadufani w sobie
Warszawiacy.
Użytkownik wilktom <w@v.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:39d07@news.vogel.pl...
... a rozmowa z klientem?...nie kazdy widzi sens i ma pieniadze - to fakt.
Jednak jesli cos potrafisz, to klient z wiekszym zamowieniem i tak trafi
do
Ciebie....Jednak duzo istotniejsza sprawa jest to, ze wielu webmasterow
'olewa' firmy, ktorym robi witryne. Czesto widzi sie takie stronki i
zastanawiam sie gdzie ludzie maja poczucie estetyki, choc moze to tylko
chec
zysku sklania ku odwalaniu partactwa. Mowa teraz i tutaj o stronach www,
ale
w wielu branzach jest podobnie. Rynek nasyca sie dostawcami i wykonawcami.
Ludzie i firmy, ktore chca miec strone www, nie zawsze wiedza czego maja
oczekiwac i w jaki sposob trafic do swego potencjalnego klienta. Dlaczego
tak sie dzieje? (zakladajac ze tak jest naprawde)...moze trafia to do nas
za
szybko. Wykonujacy przyswoi sobie potrzeby rynku bo po prostu musi. Ale
skad
klient ma wiedziec jak postepowac. To wlasnie nalezy do wykonawcy -
wyjasnienie zawilosci i istoty Internetu, a nie tylko wykonanie dla niego
serwisu.
no wlasnie. i dlatego sa firmy, ktore chca "byc w internecie" - typowi
prywaciarze, ktorzy jezdza lexusem a na www klada 80zl - sami wiedza
najlepiej jak ma wszystko "migac i skakac" na ekranie a tlumaczenie to
strata czasu.
sa tez firmy, ktore klada 7000zl za PROSTY, 10 ekranowy serwis + 500zl co
miesiac za dopisanie 5 linijek newsow z zastrzezeniem, ze trzeba za nich
pomyslec - przygotowac strategie, ktora pomoze a nie zaszkodzi w interesach.
jesli o mnie chodzi to juz sie z tym pogodzilem i wiem, ze tego sie predko
nie zmieni.
ci pierwsi - pokrywaja mi koszty zycia, zusu i firmy. ci drudzy - pozwalaja
zarobic.
takie sa realia, ze trzeba robic i tak i tak bo raz jest a raz nie ma,
zwlaszcza na wlasny rachunek.
b.
http://republik-cret.com/br
Nie chciałbym uchodzić za nazbyt nowoczesnego, zwłaszcza
w języku jestem raczej konserwatywny, ale liczby (cyfry)
rzymskie to już przeżytek. Owszem, jeszcze podstawowe
zasady i znaczenia. Nie potępiałbym intelektualisty,
który miałby trudności ze zrozumieniem liczb rzymskich
podawanych przez kilka sekund na końcu filmu.
A ja bym potępiał. Odcina się od wielowiekowego :-) dziedzictwa.
Równie dobrze możesz powiedzieć, że _intelektualista_ ma prawo
mieć trudności ze zrozumieniem skrótu S.P.Q.R., czy pochodzeniem
"Niech ryczy z bólu ranny łoś..."
Na zegarach także już coraz rzadziej widujemy owe liczby.
To codzienność; nie musimy tylko z sentymentu sumować pisemnie
XIX i VIII. A że zanikają zegary z liczbami rzymskimi trudno
się dziwić - producenci odpowiadają na potrzeby rynku.
Masowe potrzeby.
Podobnie - nie uczymy się liczyć na liczydłach i suwakach
logarytmicznych, chociaż - jeśli ktoś bardzo chce poznać
zasady działania wspomnianych wynalazków, to jego prywatna
sprawa...
Niewłaściwe porównanie. Zapewne, jak i ja, nie znasz konstrukcji
kołowrotka i nie potrafiłbyś z niego skorzystać. Ale dla samej
tylko baśni o Śpiącej Królewnie jakieś pojęcie o nim się
przydaje. Tyle, że przy liczbach rzymskich ogólne pojęcie,
świadomość tego, że widzę liczbę, nie wystarcza, bo istotne jest
co to za liczba. Cóż mi po tym, że widzę w zdaniu "homo ludens"
i wiem, że to po łacinie, skoro nie wiem, co znaczy?
| A ja dorzucę jeszcze pytanie: Dlaczego są dwie grubości płyt? Ma to
jakieś
znaczenie? Różnica jedt ok. 3 mm.
z takiego samego powodu jak są profile okienn pięciokomorowe ;) - potrzeby
rynku
| To znaczy, jak dobry, to musi być z Tajwanu? A Chiny kontynentalne
| są uosobieniem Całego Zła?
Nie, ale o ile z Taiwanu będziesz miał problemy ze sciągnięciem
chłamu, o tyle z głębokich Chin ściąga się do PL przede wszystkim
towar najniższej jakości (i ceny). Bo takie sa potrzeby rynku.
Co nie znaczy, że nie ma innego.
Nie miałem na myśli "ściągania", ale mniejsza o to. Ja to widzę
od drugiej strony: zaletą produkcji kontynentalnej (nie musi być
"głęboko", mogą być nawet okolice Kantonu czy Xiamenu) jest zdolność
do produkowania "chłamu". Tajwan też miał kiedyś taką elastyczność,
ale mu przeszło. Teraz trudno tam się z kimś dogadać żeby zrobił
coś w naprawdę dużych ilościach i tanio. To znaczy dogadać się można,
ale produkcja będzie na kontynencie.
| Jakoś nie chce się to zgodzić z moimi doświadczeniami. Praktycznie dla
| każdego towaru mogę znaleźć na kontynencie fabrykę, która zrealizuje
| zamówienie w dowolnie wysokiej jakości. Byle dużo tego było.
W dowolnie wysokiej na pewno nie. Nie wystarczy chcieć, trzeba jeszcze
mieć know-how.
W dowolnie. I właśnie to mnie przeraża.
| Akumulatory, to towar wybitnie masowy, więc problemu nie widzę.
Ale jakoś nikt Sanyo i Toshibie dorównać nie potrafi... Więc zapewne
jakieś problemy są :)
Nie sądzę, by jeden czy drugi siacio z Sanyo czy Toshiby nie był
w stanie ich przełamać. Nawet jeśli przy owym przełamywaniu kaleczy
trochę mandaryński, to w gotowym produkcie jego antytalenów językowych
nie będzie widać.
KOLEJ.
Liczenie pasażerów
Od przyszłego tygodnia Zakład Przewozów Regionalnych PKP w Bydgoszczy będzie
liczył pasażerów wsiadających i wysiadających z pociągów na liniach
lokalnych.
Badanie ma na celu sprawdzenie, które pociągi są najmniej
wykorzystywane przez pasażerów, aby ustalić te nierentowne i zweryfikować
listę pociągów do zawieszenia. - Zaprosimy do liczenia przedstawicieli
samorządów, żeby na własne oczy zobaczyli, jak wygląda zainteresowanie
niektórymi pociągami - mówi Ryszard Cebulski, wicedyrektor ZPR PKP w
Bydgoszczy. - Przedstawiają nam czasem listy mieszkańców apelujących o
pozostawienie danego pociągu, ale znajdują się tam i ci, którzy z pociągu
korzystają bardzo rzadko. Oczywiście, że lepiej jest dla nich pozostawić
pociągi, ale nie możemy utrzymywać pociągów dla tych kilku pasażerów.
Nowe spojrzenie
Coraz częściej padają jednak opinie, że nie wystarczą kosmetyczne
zmiany w rozkładzie jazdy. Choć rozkład jazdy jest modyfikowany od lat -
liczba pasażerów maleje. - I nie zmieni się to dopóki PKP nie zaproponuje
nowej oferty, która zaspokajałaby potrzeby rynku - uważa Stanisław
Rytlewski, dyrektor Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Samorządów na rzecz Kolei
Lokalnych. - Potrzeba zupełnie nowego spojrzenia i opracowania oferty, która
byłaby atrakcyjna dla największej liczby mieszkańców korzystających z tego
środka transportu. Stworzenie nowego rozkładu jazdy powinno być poprzedzone
nie tyle zliczeniem ile osób wsiądzie, a ile wysiądzie z pociągu, ale
szczegółowym profesjonalnym badaniem zapotrzebowania na usługi kolejowe.
Więcej w szczycie
Co zakładałby nowy rozkład? - Myślę, że więcej pociągów w godzinach
szczytu, mniej w nocy i późno wieczorem - twierdzi Rytlewski. - Nie chodzi
nawet o zwiększenie liczby pociągów, ale o optymalne wykorzystanie taboru.
Dla marszałka województwa priorytetem jest zapewnienie transportu dla
mieszkańców m.in. spod Golubia-Dobrzynia, Tucholi, Żnina, Grudziądza,
Brodnicy. - Wielu z nich, aby mieć pracę musi dojeżdżać, a kolej jest dla
nich jedyną szansą, by nie być bezrobotnymi - mówi Marek Badtke, rzecznik
prasowy Urzędu Marszałkowskiego.
strona willarda: http://wierza.siec2000.pl/VNLHG/index.html
"Podróby butów typu Panama są do ć powszechne. Produkuje je Tajwan,
Korea oraz Niemcy. Należy odrzucić wszelkie buty bez oznaczeń lub z cienką
miękką podeszwą (bez blachy). Podróby nie mają też zadnych oznaczeń na
języku ani producenta na podeszwie. Numeracja dżunglówek jest zawsze
amerykańska! Ostatnimi czasy spotkałem sie z reprodukcjami butów 2 typu
(vibram) produkcji koreańskiej. Wykonanie jest słabe, siteczka do ć
szerokie, brak wkładki metalowej, a na podeszwie obok rozmiaru pisze
KOREA. Jedyna zaletą jest pewnie niska cena i dostępno ć rozmiarów. Do
lasu się nadają jak kto nie ma oryginałów"
tyle Willard napisal o podrobach. Swieta racjam ja wypowiedzialbym sie o
nich nawet znacznie gorzej. Ale nie napisal o tym, ze w USA Jungle
produkuje wiele roznych firm. Robia je na potrzeby rynku i nie zachowuje
wcale wiernosci oryginalowi - bo i po co? Wiele z par - oryginalnych -
czyli robionych w USA Jungli nie ma takiej "blachy" w podeszwie.
Wlasciwie nie jest to blacha tylko cos na wzor pancerza rzymskiego -
kilka plytek.
| Tak naprawde to nie jest plytka, bo nie znamy jeszcze materialow o
| twardosci stali, ktore zdolne sa do ogromnych odkszatlcen.
Plate to po ang. płytka.
thats a roger.
| p.s. te produkowane w RPA tez? Albo te, ktore tylko nazywaja sie Jungle
| ale sa cale ze skory - oryginalne made in US ale przeznaczone na
| zimniejsze klimaty.
JUngle są na doel ze skóry, gumowany nos, a cholewa z brezentu - to Jungle.
Wszystkie, w sensie oryginały MADE IN USA!
ok :) podoba mi sie twoja definicja, bez zadnych tutaj przekasow,
naprawde fajna.
p.s. rewelacyjne haslo na samej gorze strony
- http://wierza.siec2000.pl/VNLHG/index.html
NAM :)))) pozdrow goscia ode mnie jak sie znacie.
| <Ekskjuzmi ale zanim przeczytam - co sklonilo twojego ojca aby drugi raz
| <wchodzic do tej samej rzeki?
| Historie pierwszej fury pamietam.
jest to zastanawiajace...ale za te pieniadze takie wypasu w nowym autku raczej
nie ma u konkurencji ... mozna powiedziec jakie pieniadze taka jakosc
generalnie smutna historia ale ja nie lubie glodnych kawalkow
"Nie da się prowadzić małej, jednosobowej firmy, w dziedzinie wymagającej
ciągłego i szybkiego reagowania na potrzeby rynku, bez samochodu. Tak więc z
winy niesprawnego "
zeby to byl kupiony zuk czy nyska za ostanire zaskorniaki to moze by mi nawet
lezka z oka poleciala ale to nie byla walka o przetrwanie firmy ale o zwrot kasy
za felerny jak sie okazalo dupowoz
Przemek
sam jeżdżę Carnivalem , kupionym po przeczytaniu wszelkich możliwych
materiałów na ten temat, również tych o poprzednim egzemplarzu z nalepką
1) obiegowa opinia o awaryjności aut nie była nigdy poparta żadnymi
znalezionymi textami oprócz Twojego
2) przed kupnem a w trakcie szukania samochodu wysłałem do Ciebie mail z
zapytaniem - bez odpowiedzi
3) nie słyszałem o podobnych przypadkach ani podobnych wadach aut ani od
użytkowników ani mechaników ani byłych mechaników ASO w Bydgoszczy ani
w Toruniu ( a znam kilku właścicieli chwalących sobie , 1 już zamówił
nowszy model żeby ukratkowić przed akcesją , obecny przebieg 360 tyś km
, rok 99 , 2 - były właściciel slonu w Toruniu p. Walter prowadzący
obecnie tylko serwis kupił 2 - wersja benz i też jest zadowolony , od
niego chciąlkem poprzedniego dieselka , ale nie zdążyłem ,.. )
4) kupiony został po raz 2 taki sam model mimo obwożenia po świecie
naklejeczki
przyznasz szczerze że można mieć wątpliwości po przeczytaniu tego textu
i oglądaniu strony z opisem i konfrontowaniem tego z lokalną
rzeczywistością i wyborem ponownym tego samego modelu ???
jakoś odruch Pawłowa nie zadziałał,
pozdrawiami życzę przyjemnej jazdy sprawnym autem
ja z mojego jestem baardzo zadowolony , a przesiadłem się z 318TDS-a
Andrzej
Marek Proga napisał(a):
| A kto tu mówił /pisał o usprawiedliwianiu?
Chyba nawet Ty.
Zawsze jak pokazuje przyklad konkretnego Camaro w Polsce to slysze, a bo wiesz jakie tu trafiaja.
Przy placzu ze sie zawieszenie rozpada, jest odrazu wspopmnienie o zlych drogach.
Ja nic takiego nie pisałem. Jak trafia się kamaro dobite, to jest dobite i nie dlatego, że takie się trafiają, tylko, że ktoś je
dobił. A zawieszenie, to każdy starszy amerykaniec ma za miękkie na polskei drogi. I to jest fakt, a nie usprawiedliwienie.
| No to widzę, że o kaszli sobie nie porozmawiamy. Każdy ma prawo do swojego zdania.
Rozmawiac mozemy.
Pisalem ze bylem szczesliwym posiadaczem malucha.
Ja też. I kaszla jest fajnym autkiem. :)))
| No to dlaczego porównujesz camaro '76, jeepa '50 i BMW '70 ?
BMW '70 ? To 326 jest z 1970? Ja mowie o takim z 1938 :)))
Tak myslalem ze nie wiesz do konca o czym pisze :))
No nie wiem. Sam porównywałeś 30 Letnie BMW z 5 letnim camaro. A wtedy nie mówiliśmy już o 326.
No nie. Napisales o dlugiej tradycji BMW i ta tradycja miala wyjasniac przewage nad szewi. Bo szewi to nowa firma
Chyba nieczytasz zbyt uważnie. Nie chodzi TYLKO I WYŁĄCZNIE o długość istnienia firmy.
na rynku i
ma prawo badziewie produkowac.
Skąd to wziąłeś?
Pokazuje ze dlugosc istnienia firmy nie koniecznie musi gwarantowac dobra lub zla jakos. W czasie kiedy GM, Ford i inni
mieli na koncie juz mase lepszych gorszych konstrukcji Mazda produkowala gwozdzie.
Cały czas o tym piszę, że trzeba autko rozpatrywać w różnych aspektach istnienia firmy. Jak długo istnieje, w jakim kraju, czy
nawet na jakim kontynencie. Dlatego, aby porównać np. FSO 1500 z BMW trzba brac pod uwagę nie tylko jakość samego samochodu, ale
też kto go produkował, jakie miał możliwości, potrzeby rynku i wiele wiele innych czynników.
Dlatego ciężko tak od ręki porównać samochody. Zwłaszcza tak odległych firm jak BMW i Chewrolet.
Dlatego ja tego nie robię.
A ty prosto z mostu. BMW OK. Chewi - g....o.
Tele2 nie posiada dzialu sprzedazy w Polsce, usluge telemarketingu wykupili
w Slovak Telecom, wszystkie inne uslugi zlecaja firmom.
Ludzie ktorzy przychodza do was do domow nie sa pracownikami Tele2, sa
pracownikami form ktore swiadcza uslugi dla Tele2.
ooolac szczegóły, chodziło o to że nie posiadaja swojej sieci
Co do Internetu to Tele2 swiadczy uslugi dostepu do internetu, telefoni
komorkowej, dostarcza telewizje kablowa... tylko nie w Polsce :(
robili Internet w Polsce ale im coś nie wyszło i zaczeli się wycofywać
Ale ciekawa jest polityka firmy, nie ma termonow wprowadzania kolejnych
uslug, jesli klienci czegos potrzebuja to Tele2 to wprowadza do swojej
oferty, reaguja na potrzeby rynku.
to sie chwali
Jesli chodzi o preselekcje to teraz kazdy kto podpisuje umowe ma ja
uruchamiana. Dla wielu osob to wygoda, a inny prefiks zawsze mozna wybrac,
ale wiekszosc ludzi niw wybiera i o to chodzi :)
tia, TPSA też tak robi, ostatnio przy okazji zmieniania planu
taryfowego kobieta mi wpisała preselekcje TP mimo że o to nie prosiłem
| no to chyba TPSA jest uczciwsza stosując dokładniejszą taryfikacje
No nie do konca, moja wona bo napisalem to nie dokladnie.
TPSA podaje cene za minute polaczenia, dajmy na to 1 zl, z tym ze impulsy
liczy co 43,5 sec wiec jesli ktos rozmwia minute to zaplaci 2 zl !!!
a jak rozmawia 40 sekund to zapłaci 1zł
| na Słowacji taniej ???
Slowak Telecom ma najwiekszy w europie dzial telemarketingu pracujacy w 16
jezykach. Nowoczesne systemy i ogromne doswiadczenie. Kto ma swiadczyc takie
uslugi w Polsce ?
no pacz a ccp prowadzi rosyjskojezyczne kampanie... :P
Zawsze będzie istnieć zapotrzebowanie na usługi transportowe.
Ale nie zawsze w takiej samej formie. Wszystko się zmienia, oczekiwania
pasażerów i potrzeby rynku też.
No jasne, najlepiej żeby sobie kupił sto nysek i jeździł z tą hołotą do
kupy bijąc się o miejsce w zatoczce.
Jeśli to okazałoby się konieczne ;-) Może jednak konkurencja zostałaby przez
takie działania PKM-u znacznie ograniczona i nie wyglądałoby to aż tak
komediowo.
| Natomiast całkowita likwidacja
| konkurencji wobec PKM-u nie będzie działaniem na korzyść pasażera. To
| będzie zwykła monopolizacja.
No i dobrze :P
Hehe, ja bywam w Jaworznie raz na pół roku i, korzystając z okazji, robię
sobie wycieczkę MANem. Więc dla mnie likwidacja ichnich busów nie ma
znaczenia. Ale spróbuj to powiedzieć mieszkańcom Jaworzna :-) Oburzenie
byłoby wielkie. I słusznie, nikt nie ma ochoty płacić więcej i czekać
dłużej. PKM musi to zrozumieć i w jakiś sposób się do tego dostosować. Jeśli
autobus z Mysłowic do Jaworzna pojedzie co... 7 minut (czyli- jak napisałeś-
zwiększyć częstotliwosć na liniach miejskich), bilety nie będą droższe niż w
Nyskach, do tego jakieś dobre ceny biletów okresowych, to prywatni
przewoźnicy sami się wykruszą.
Pozostaje nam czekać na efekty, jakie przyniesie wprowadzenie nowej taryfy.
Może to w jakimś stopniu wystarczy, aby powstrzymać upadek PKM-u na
wybranych trasach. A może nawet przyczyni się do rozwoju KM w Jaworznie?
Pożyjemy- zobaczymy ;-)
Użytkownik "Jakub Jackiewicz" <dev_n@wpk.katowice.plnapisał:
| Zawsze będzie istnieć zapotrzebowanie na usługi transportowe.
Ale nie zawsze w takiej samej formie. Wszystko się zmienia, oczekiwania
pasażerów i potrzeby rynku też.
Jakie "potrzeby rynku"? Potrzeby transportowe pasażerów się zmieniają,
oczywiście, i w odpowiedzi na nie należy modyfikować ofertę przewozową.
Nie ma to żadnego związku z nyskarzami.
Jeśli to okazałoby się konieczne ;-) Może jednak konkurencja zostałaby
przez takie działania PKM-u znacznie ograniczona i nie wyglądałoby to aż
tak komediowo.
Zapewniam Cię, że by tak właśnie wyglądało.
Hehe, ja bywam w Jaworznie raz na pół roku i, korzystając z okazji,
robię
sobie wycieczkę MANem. Więc dla mnie likwidacja ichnich busów nie ma
znaczenia. Ale spróbuj to powiedzieć mieszkańcom Jaworzna :-) Oburzenie
byłoby wielkie. I słusznie, nikt nie ma ochoty płacić więcej i czekać
dłużej. PKM musi to zrozumieć i w jakiś sposób się do tego dostosować.
Ale czemu Ty ciągle uważasz, że _musi_ być drożej, z dłuższym czekaniem i
gorszej jakości?
Jeśli autobus z Mysłowic do Jaworzna pojedzie co... 7 minut (czyli- jak
napisałeś- zwiększyć częstotliwosć na liniach miejskich), bilety nie
będą droższe niż w Nyskach, do tego jakieś dobre ceny biletów
okresowych, to prywatni przewoźnicy sami się wykruszą.
A PKM zbankrutuje do tego czasu, bo poza jeżdżeniem z Mysłowic do Jaworzna
jeździ też po dziesiątkach wsi i zadupi, gdzie żaden nyskarz w życiu nie
zajrzy.
I piętno dla mnie za popełnienie prowokacyjnej strony
http://www.discopolo.prv.pl/ (zajżyjcie, co wam zalerzyna :-)
---Przyłączam się do piętna dla Ciebie:)
Dziękuję, tego mi było trzeba ;-)
Ta strona jest tym dla oczu, czym discopolo dla ucha.
Zgadzam się w 100%.
Nie mogłam tylko przeczytać tekstu (podobnie jak nie mogę słuchać discopolo,
więc domyślam się iż zaszła pełna zgodność między formą i teścią?). Te cudne
kolorki tak migają, że od razu boli głowa i trzeba szybko stronkę zamykać.
Wyłącz automatyczne ładowanie obrazków, wyczyść cache przeglądarki, i
ponownie załaduj stronę. Przy okazji taka luźna uwaga: cały cymes strony
leży nie w samej stronie jako takiej, a w komentarzach w księdze gości.
Dla mnie to absolutna bomba ;-)
Może więc niepotrzebnie tam tekst umieszczałeś? O czym to było?
Eee, takie tam jak być prawdziwym dresiarzem.
Przy okazji jak już jesteśmy w temacie, to napiętnuję masowe gusty
internautów - w niecałe 3 dni na tę dresiarską stronę weszło 327 osób,
tyle wchodzi na stronę antyspamową w ciągu 5-6 tygodni, a na stronę z
fotografiami (podobno ładnymi) z NZ w ciągu 5 miesięcy... Znaczy się
wreszcie trafiłem w potrzeby rynku i gusta masowego odbiorcy :-
na dzien dzisiejszy niewiele zakladow tak robi, wiekszosc jakos ogranicza
miejsca pracy wiec ta teoria jakos upada, zreszta jak juz pisalem to teoria,
a praktyka wyglada zupelnie inaczej, dzis w wawie wiekszosc praodawcow
chomikuje kase a nie inwestuje bo sa niepweni jutra i nie wiedza co sie
bedzie dzialo
Zgadzam sie z Toba jak najbardziej w tej kwestii. Obecna sytuacja
gospodarcza nie sprzyja wielkim inwestycjom. I to jest glowny powod
tego, ze firmy zwalniaja ludzi, a nie ten, ze po to, aby zatrudnic
przyjezdnych.
to czy to jest pozytywne dla wawy to sie okazde , narazie mozna to
interpretowac roznie, poza tym przyjezdzaja wszyscy, a nie tylko wybitnie
utalentowane i wyksztalcone jednostki
Tak, ale zostac tu moga tylko najlepsi... Ci, ktorzy nie sa dobrzy, nie
beda mieli dlugo pracy. Wyjada za miesiac, dwa lub trzy, gdyz nie maja
ti przeciez kogos, kto moze ich utrzymac.
tylko wez pod uwage fakt ze zaczynales kiedy jeszcze bylo jako tako, ciekaw
jestem jakbys spiewal teraz jakbys zostal zwolniony, jeszcze dwa lata temu
mialem takie samo zdanie jak ty, wszystko bylo proste, robota czekala na
mnie i moglem ja sobie zmieniac :), czas spedzony na bezrobociu i
poszukiwania bezskuteczne pracy weryfikuja poglady
Wiem, jak jest. W mojej firmie czesc osob zostala zwolniona, czesc osob
ma mniejsze wynagrodzenia. Mnie to jednak ominelo, ale aby tak bylo,
trzeba sie wciaz o to starac i nie wolno stac w miejscu. Kazdego dnia
trzeba sie uczyc czegos nowego, aby byc na czasie. I warto wiedziec,
jakie sa potrzeby rynku - ktore technologie chyla sie ku schylkowi, a
ktore warto poznac, aby nie pozostac w tyle.
ja ci nic nie zarzucam ani nie twierdze ze ukradles mi prace, bez przesady
:)
Zartowalem :-) A sa jednak tacy, co maja takie zdanie :-)
..:: pozdrawiam
..:: ml