Zgadzam sie z Toba jak najbardziej w tej kwestii. Obecna sytuacja
gospodarcza nie sprzyja wielkim inwestycjom. I to jest glowny powod
tego, ze firmy zwalniaja ludzi, a nie ten, ze po to, aby zatrudnic
przyjezdnych.
i tu sie mylisz :) staralem sie o przyjecie w siemensie :) ogloszenie jednak
dane bylo anonimowo, gosc na rozmowie, zebralo sie na szczera gadke,
powiedzial mi ze zwalniaja czesc dotychczasowych pracownikow, aby na ich
miejsce ztrudnic nowych na duzo nizszych stawkach
Tak, ale zostac tu moga tylko najlepsi... Ci, ktorzy nie sa dobrzy, nie
beda mieli dlugo pracy. Wyjada za miesiac, dwa lub trzy, gdyz nie maja
ti przeciez kogos, kto moze ich utrzymac.
nie bierzesz pod uwage ze jest spora liczba przyjezdnych ktorzy dojezdzaja
nawet z bardzo daleka, oni imaja sie wielu robot za dumpingowe stawki, bo
zyja u siebie, gdzie taniej niz w wawie
Wiem, jak jest. W mojej firmie czesc osob zostala zwolniona, czesc osob
ma mniejsze wynagrodzenia. Mnie to jednak ominelo, ale aby tak bylo,
trzeba sie wciaz o to starac i nie wolno stac w miejscu. Kazdego dnia
trzeba sie uczyc czegos nowego, aby byc na czasie. I warto wiedziec,
jakie sa potrzeby rynku - ktore technologie chyla sie ku schylkowi, a
ktore warto poznac, aby nie pozostac w tyle.
powiem ci tyle ze na 100 wyslanych cv dostajesz odpowiedz na moze 10, z
czego 8 to albo automat, albo np dziekujemy za zaintersowanie, ale pana
umiejetnosci sa np za wysokie lub swietne ale nie do wykorzystania przez
nasz firme, ale pozostawimy sobie kontakt dopana,
czesc ogloszen jest dawana pro forma, albo sa to firmy zbierajace dane
osobowe, inne to lipa, biura gdzie musisz zaplacic aby dostac robote, ktorej
oczywiscie potem nie ma itd
Casper wrote:
Jak to nikt? Ludzie lubią jeść.
1) produktow nie wyprodukujesz nieskonczonosc bo potrzeby rynku sa
ograniczone
2) tansze produkty bedzie mozna importowac z zagranicy po co wiec przeplacac
w kraju
Korepetytor
Użytkownik Liberty <liberty@gazeta.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:bdbuio$7n@inews.gazeta.pl...
| Tak tez moze byc w rzeczywistosci, na koncu zostaje jedna firma.
| Do czego wolnorynkowcy nie chca sie przyznac, a jak nawet to
| maja niby caly czas powstawac nowe
| Prawdziwi wolnorynkowcy stwierdzą, że jeśli została jedna firma, to
znaczy,
| że wygrała walkę konurencyjną i należy zostawić ją w spokoju.
Nie wiem czy jestem prawdziwym wolnorynkowcem, plakietki sa zawsze
patrzeniem w jednym kierunku nawet jesli to jest spojrzenie odpowiedzialne
w
przyszlosc. Jednak niewyobrazam sobie zeby moglobyc inaczej.
Kazdy, kto chce zmniejszenia wplywu panstwa na korzysc wolnego rynku jest
mniej lub bardziej wolnorynkowcem.
Pytanie dlaczego nalezaloby cos zrobic z firma ktora wygrala na ROWNYCH
zasadach walke konkurencyjna ? Skoro zaspokaja potrzeby rynku taniej i
skuteczniej niz konkurencja. Za kreowanie wartosci na rynku przysluguje
prawo do zysku. Na rynku nie ma zawlaszczenia jest za to wylaczenie czyli
bankuctwo :)
Pozostala we wszystkich branazach jedna grupa kapitalowa.
| Pytanie: co
| dalej? Proste: jeśli jedyna firma na rynku zacznie podwyższać ceny to,
| zakładając, że rynek jest naprawdę wolny i nie ma
prawno-administracyjnych
| barier wejścia, inni posiadacze kapitału przeniosą swój kapitał na
| zdominowany rynek i stworzą konkurencję.
Dokladnie.
Co zmniejszy liczbe firm, firmy sie beda laczyc lub upadac.
Co zrobil Farmacol?
Skupil wiele drog dystrybucji farmaceutykow i nie wchodzi
w bankrutujace apteki.
Ale jak te apteki bankrutujace wyleca z rynku, przyjdzie czas na
padanie aptek etc... z wlasnej grupy.
Aby dostrzec liczbe firm, wystarczy liczyc ile firm jest
notowanych na gieldowych parkietach.
Ta liczba spada i to nie tylko w Polsce.
Klus
Pozdrawiam
Liberty
Mags <mk@i5.nyu.eduwrote:
Biorac pod uwage piosenke ze slowami, co jest w niej wazniejsze - slowa
czy muzyka czy slowa i muzyka razem? Dlaczego? W jaki sposob jedno
uzupelnia (albo nie) drugie?
Moim zdaniem nie mozna powiedziec, ze jakis element w muzyce (sztuce) jest
wazniejszy od innego. Liczy sie calosc. Odbior. W niektorych gatunkach muzycznych
sens slow nie ma znaczenia, liczy sie ich barwa, dzwiek lub pojedyncze wyrazy
tworzace caly klimat muzyczny i oddzialujace na sluchacza.
Moze ich oczywiscie nie byc wcale, to zalezy od autora.
Sluchajac jakiegokolwkiek utworu muzycznego, ktorego nigdy przedtem nie
slyszelismy, czasem mozemy sprecyzowac kto jest autorem tego utworu. Na
jakiej podstawie mozemy dojsc do takiego wniosku?
Linia melodyczna? Potocznie "motyw muzyczny"?
Jaka jest roznica pomiedzy muzyka-sztuka a muzyka-scisz_ten_halas? Co
stanowi "dobra" muzyke?
No wlasnie.
Podobne pytania mozemy kierowac do innych dziedzin: co stanowi dobry film,
dobra ksiazke, ladna kreacje itp.
Wszystko jest wzgledne i kazdy postrzega swiat i sztuke na swoj sposob.
Jest jednak cos takiego jak "masa", "kultura masowa", czyli jakies
standardy stworzone na potrzeby rynku a wiec mas ludzi. Np. muzyka popularna
dance, programy TV typu BB czy oprogramowanie microsoft ;) Sa rowniez
promowane typy urody, typy zachowan itd. itp...
Pytanie brzmi: czy jesli tyle milionow ludzi zachwyca sie tymi produkcjami
to oznacza, ze sa one DOBRE czy LADNE? Czy z tych wzorcow powinny czerpac
dzieci?
Na koniec kilka slow o odbiorze sztuki w ogolnym tego slowa znaczeniu.
Moim wyznacznikiem dobrego przedstawienia, dobrej ksiazki, filmu czy plyty
jest UCZUCIE, jakie pojawia sie podczas i po odbiorze.
Czasami taki klimat unosi sie przez wiele dni. Pobudza wyobraznie. Zmienia
mnie w jakis sposob. To jest dla mnie DOBRA muzyka, film, ksiazka czy
impreza.
Nikt kto uwaza sie za tolerancyjnego nie powinien mowic "scisz ten halas".
Pozdrawiam,
pewnie się ze mną nie zgodzisz
ale i Krawczyk i Rodowicz to wykonawcy
godni miana artystów
pewnie że kompozytorzy z nich żadni
Pewnie sie nie zgodze. Oboje maja dobre glosy, bardzo dobrze spiewaja.... i
tyle. To, ze spiewali szlagiery nic nie znaczy. Po prostu sa znakomitymi na
naszym podworku rzemieslnikami i nic wiecej. Sluchajac ich piosenek nigdy w
zyciu nie przeszedl mi dreszcz po plecach, nigdy nie poczulem sie zabrany w
inny wymiar muzyki, co zdarzalo mi sie w przypadku innych wykonawcow (i
niekoniecznie od razu kompozytorow). Tacy ludzie jak Krawczyk, Krajewski,
Rynkiewicz czy Wodecki... to znakomici wykonawcy... ale do artystow, takich
tworzacych Sztuke to IMHO im bardzo daleko.
Krawczyk to chyba jedną piosenkę napisał
a Rodowicz to chyba żadnej
ale genialnie potrafili zinterpretować
Czy genialnie? Nie wiem. Dla mnie bardzo daleko od geniuszu.... bo naprawde
genialne wykonania zdarzaja sie bardzo rzadko. I o wiele czesciej na
koncertach, na zywo, niz wypieszczone i "podrasowane" w studiu nagraniowym.
Wtedy, kiedy miedzy wykonawca a publicznoscia tworzy sie ta magiczna wiez i
zrozumienie dla ktorych tak uwielbiam chodzic na zywe granie. A co tu mowic
o wykonawcach ktorzy 90% koncertow graja z playbacku.....
Niemen w pierwszym swoim okresie
nie pisał pisosenk
patrzać na autorów piosenek z pierwszych trzech
płyt a więc tych z których pochodzi najwięcej
jego znanych ogólnie przebojów to
jak o kompozytor Niemen pojawia się tam bardzo rzadko
Hmmmmm bardzo prosze.... Plyta "Dziwny jest ten swiat" - na 14 piosenek
Niemen skomponowal 11.
"Sukces" - 12 kawalkow - 11 jest z muzyka Niemena....
Z tych dwoch plyt przebojami zostaly piosenki innych kompozytorow niz Niemen
to: "Wspomnienie" - Sarta, no i mozna dolaczyc "Domek bez adresu"
Korzynskiego (tylko na CD "Dziwny jest ten swiat" jako bonus). Reszta
przebojow to bez wyjatku dziela Niemena. (Dziwny jest ten swiat, Plonaca
stodola, Sukces, Kleczac przed toba itd)
Chyba, ze masz na mysli okres spiewania Nemena z Niebiesko Czarnymi, ale
raczej trudno tutaj mowic w ogole o jakichs przebojach z tamtego okresu.
dalej /... po Rapsodzie../ jest jeszcze ciekawiej kolejne płyty
to jeszcze bardziej ciekawe odkrywcze
kompozycje
Tez nie do konca.... "Czlowiek jam niewdzieczny" nie nalezy do specjalnych
osiagniec.... i sam Niemen to przyznaje. Z tamtego, dwyplytowego albumu
broni sie "Italiam, italiam", "Aerumnarum plenus" i moze "Sprzedaj mnie
wiatrowi". Reszta, wraz z utworem tytulowym iest, lagodnie mowiac srednia.
Natomiast pozostale sa super w swojej wiekszosci... "Niemen vol 1" i Niemen
vol 2" nagrane ze Skrzekiem, Piotrowskim i Apostolisem a takze z Nadolskim,
to naprawde godna muza.... a ze nie slychac jej w radiu i jest malo znana?
wystarczy,ze napisze iz na dwoch plytach znalazlo sie raptem 8 utworow.....
zadne radio tego nie pusci....
"Oda do venus".... bezskutecznie szukam tej plyty.....
"Russische Lieder" - wydane [rzez Polskie Stowarzyszenie Jazzowe w serii
"Bialy kruk czarnego krazka'.... super.
Nie do dostania jest " Mournier's Rhapsody" - Bema rapsod zaaranzowany od
nowa na potrzeby rynku zachodniego.... powala. Wystarczy ,ze dodam, ze na
tej plycie m. in. gra Michal Urbaniak.....
Niemen Aerolit.... i Katharsis, Idee fixe.... 3 albumy, ze prosze
siadac....
Naprawde nie porownujcie do Niemena Kazikow, Staszczykow i im podobnych....
bo do piet Niemenowi nie dorastaja.... ani w spiewie ani w glosie ani w
inwencji tworczej. Zreszta wystarczylo posluchac koncertu gdzie inni
wykonawcy spiewali kawalki z Niemena..... tragedia.... IMHO obronil sie
Sojka i Bem.. a reszta powinna zejsc ze sceny i na dlugo zapomniec o
spiewaniu czegos ambitniejszego niz "Parostatek" czy " Widzialam łorła
cien"....
Mrqs
Mrqs
chciałem się spytać, kogo (chodzi o artystów) szanujecie
ze stanów zjednoczonych?
nelly :P albo lepiej: ten dzieciak z warkoczykami, lol!
tamtejsza muzyka hip-hop'owa idzie w kierunku coraz
większej popularyzacji (redman+agilera, nelly+justin, llcoolj+lopez).
czy za kilka lat dobry amerykański hip-hop będzie można
usłyszeć jedynie na ulicy, i czy to co prezentują stacje
muzyczne jako hip-hop obecnie, to czy to jeszcze jest hip-hop?
to normalne zjawisko przechodzenia wraz ze wzrostem popularnosci z
zamknietego undergroundu wprost na same szczyty list przebojow.
ja mam notorycznie wlaczony filtr dobra muza=on / zla muza=off i nie mam
takich problemow.
zaczynam wątpić, gdy przypominam sobie ideologię np. ice-t
z lat osiemdziesiątych. dzisiaj ten sam gangster występuje
z niemiecką gwiazdą rockową.
oficjalnie zapowiedzial reaktywacje body count i powrot do dawno
zapomnianych tradycji, mam nadzieje ze zbytnio sie nie zestarzal i stac go
na powrot do wielkiej formy.
wiem, że w stanach jest zupełnie inny rynek muzyczny. tam
prawdziwy hip-hop powstaje na ulicach i ten właśnie h-h
jest tym, co szanuję jako przesłanie i sztukę. jednak przy
tak postępującej popularyzacji tej muzyki, niebawem
będzie można w sklepie kupić tylko to, co podsunie nam
wydawca, a nie to, co naprawdę mówi ta muzyka.
tym samym h-h zatraci swoją ideologię, a bez niej nie
będzie nic wart...
na 10 artystow goniacych za moneta i robiacych plyty z mysla o coraz
wiekszych nakladach i schlebianiu coraz wiekszej publicznosci, zawsze
znajdzie sie 1, ktory oleje takie uklady i zrobi cos co porusza i kiedys
przejdzie do kanonu gatunku. mysle, ze hiphop jako forma ekspresji uczuc
nigdy sie nie zestarzeje. zniknie kiedys na pewno z mtv i list przebojow,
ale trwac bedzie nadal.
ostatnio też zastanawiałem się nad tym, czy aby eminem
nie jest postacią powstałą (czyt. wykreowaną) na potrzeby
rynku. muzyka h-h dobrze się sprzedaje, ale odkąd największe
brawa zbiera biały raper, stała się jeszcze bardziej chodliwa.
przy calym moim szacunku dla gosci od marketingu w najwiekszych wytworniach
plytowych, ktorzy opanowali do perfekcji sztuke kreowania mody i
sprzedawania najwiekszego gowna pod szyldem czegos niepowtarzalnego, nie
jestem w stanie uwierzyc w to, ze daliby rade stworzyc sztucznie taki
fenomen jakim jest eminem. nie sadze tez, ze ktos tak szczery i
bezkompromisowy dalby sie sterowac jakims fagasom w garniturkach, chociaz
maja oni pewnie istotny wplyw na jego sukces.
: oj chyba napewno sie nie zrozumieliśmy. Raczej Ty zmień ton
W takim razie przepraszam, musiałem źle odebrać Twoją wypowiedź; jeśli
Ciebie uraziłem - przepraszam jeszcze raz.
: właśnie strałem Ci sie odpowiedzieć w sposób "grzeczny". Skoro
: uwarzasz że jest inaczej to twoja sprawa. Jak się N.Y. dołączy do
: dyskusji to zobaczysz że ja całkiem miło sie wypowiadałem.
Rozumiem, że ewentualnymi ostrymi słowami od N.Y. mam się nie przejmować?
:)
: Poprostu musisz być dobry w tym co robisz. USA to duży kraj i
: potrzebują mase specjalistów.
Czyli rozumiem, że najlepiej jest się wyspecjalizować w jednej
dziedzinie - nieważne, czy będzie to inżynieria genetyczna, dziennikarstwo
sportowe, znawstwo kultury Dalekiego Wschodu, czy muzykologia...?
Grunt, żeby być jak najlepszym w jednej dziedzinie...?
: Jedynym sposobem zorientowania sie w
: sytuacji to czytanie amerykańskich gazet, wogóle orientowania się.
Jakieś portale amerykańskich gazet, takich największych...?
: Dziś w Polsce podejscie do wyboru wykształcenia jest takie że co dziś
: jest w cenie bedzie i jutro (przykład telekomunikacja).
: Chcesz w USA żyć? To najpierw pojedź tam poobserwój czy ci się ten
: kraj napewno podoba puźniejzastanów się jak czy i kiedy tam wjedziesz
: na stałe.
Decyzja już zapadła, wolę być tam niż tu. Zawsze mnie USA fascynowało, i
naprawdę wątpię, żebym się rozczarował. Chętnie jednak sprawdzę kraj
"przed", jeśli tylko będzie ku temu okazja...
: Chcesz abyśmy powiedzieli Ci jak postępować z najdrobniejszymi
: szczglaółami żeby tam zyc na jakim takim poziomie. Nie ma sprawy ktoś
: ci może powiedzieć co i jak bedzie za te 5 czy 10 lat ale ja bym
: niebrał powaznie tej prognozy.
Rozumiem, potrzeby rynku zmieniają się jak obrazki w kalejdoskopie. W
sumie to cecha charakterystyczna tak wielkich i tak prężnych ekonomicznie
krajów jak USA.
: W USA nikt na nikogo nie czeka z otwartymi rekoma. nawet jak bedziesz
: miał całe pudełko dyplomów.
To znaczy...?
Czyli np. nawet jak skończę studia biologiczne, będę miał certyfikaty,
dyplomy, wyróżnienia, inne papierki, to mogę mieć większe trudności ze
znalezieniem pracy, niż ktoś po "metal works"...?
: CEA to fajna sparawa ale na ścianę tam będą wymagali od Ciebie
: słownictwa fachowego a nie arystokratycznych gadek.
Dlatego też uczę się cały czas języka, i staram się koncentrować na US
English, a nie na British English - choć zarówno w szkole jak i na
zajęciach dodatkowych uczą tego drugiego, niestety.
: Bywają przypadki
: że studentki anglistyki nie potrafia się w USA dogadać. Choć to
: prawda że znajomość CEA jest potrzebna ale nie tylko.
A są jakieś certyfikaty w American English...?
Słyszałem, że TOEFL jest - przynajmniej po części - amerykański, ale
prawdę mówiąc źródło było mało wiarygodne [znajomy, który na dodatek nigdy
w życiu w USA nie był, a i na tych sprawach zna się niezbyt dobrze] -
chciałbym więc uzyskać potwierdzenie/zaprzeczenie tej informacji...
: Przejrzyj archiwum stary.
Cały czas czytam :)
W takim razie przepraszam, musiałem źle odebrać Twoją wypowiedź; jeśli
Ciebie uraziłem - przepraszam jeszcze raz.
spoko już nie pamientam
Rozumiem, że ewentualnymi ostrymi słowami od N.Y. mam się nie przejmować?
:)
wiesz chłopak jest troche sfrustrowany i uważa że jak inni nie pójdą w jego
ślady to są be i tylko on ma słuszność (to a propo tej drogi) choć
faktycznie ma pewne doświadczenie i wie co i jak jest za wielka woda
: Poprostu musisz być dobry w tym co robisz. USA to duży kraj i
Czyli rozumiem, że najlepiej jest się wyspecjalizować w jednej
dziedzinie - nieważne, czy będzie to inżynieria genetyczna, dziennikarstwo
sportowe, znawstwo kultury Dalekiego Wschodu, czy muzykologia...?
Grunt, żeby być jak najlepszym w jednej dziedzinie...?
Zależy od ambicji. Greenpoint i jackowo to są przykłady najniższych ambicji
Jakieś portale amerykańskich gazet, takich największych...?
http://www.yahoo.com/
reszte sobie znajdziesz. Jakies grupy dyskusyjne amerykańskie, udzielanie
sie na tej grupie też może przynieść pewne korzyści. Musisz poznac jezyk us
wogóle poznac tamatą kulturę. To jest to co możesz zrobić w Polsce.
Decyzja już zapadła, wolę być tam niż tu. Zawsze mnie USA fascynowało, i
naprawdę wątpię, żebym się rozczarował. Chętnie jednak sprawdzę kraj
"przed", jeśli tylko będzie ku temu okazja...
Nie mów niegdy słowa nigdy
Rozumiem, potrzeby rynku zmieniają się jak obrazki w kalejdoskopie. W
sumie to cecha charakterystyczna tak wielkich i tak prężnych ekonomicznie
krajów jak USA.
Tylko TY i wyłacznie TY jesteś władny przygotować swoją przyszłość. Nikt ci
nie powie jak żyć.
To znaczy...?
Czyli np. nawet jak skończę studia biologiczne, będę miał certyfikaty,
dyplomy, wyróżnienia, inne papierki, to mogę mieć większe trudności ze
znalezieniem pracy, niż ktoś po "metal works"...?
tak jeśli nie bedziesz miał te wyróżnienia a nie potrafił wykorzystać wiedzy
w praktyce to napewno osoba pracująca fizycznie będzie miała łatwiej bo jest
dla niej wiecej pracy.
: CEA to fajna sparawa ale na ścianę tam będą wymagali od Ciebie
: słownictwa fachowego a nie arystokratycznych gadek.
Dlatego też uczę się cały czas języka, i staram się koncentrować na US
English, a nie na British English - choć zarówno w szkole jak i na
zajęciach dodatkowych uczą tego drugiego, niestety.
i tak trzymaj
: Bywają przypadki
: że studentki anglistyki nie potrafia się w USA dogadać. Choć to
: prawda że znajomość CEA jest potrzebna ale nie tylko.
A są jakieś certyfikaty w American English...?
Słyszałem, że TOEFL jest - przynajmniej po części - amerykański, ale
prawdę mówiąc źródło było mało wiarygodne [znajomy, który na dodatek nigdy
w życiu w USA nie był, a i na tych sprawach zna się niezbyt dobrze] -
chciałbym więc uzyskać potwierdzenie/zaprzeczenie tej informacji...
nigdy nie zdawałem tego egzaminu
: Przejrzyj archiwum stary.
Cały czas czytam :)
Tak trzymac.
--
pozdrawiam,
Joachim
Jest szansa na wysoki open jutro czy raczej sprzedaz faktow?
znowu od rubika z parkietu:
Wyniki neutralne - co prawda GK zanotowała minimalną strata netto jednak
są wyraźnie widoczne pozytywne tendencje:
jednostkowy FAM:
1. wzrost rentowności - operacyjna -3,1% wobec -5,6%
2. ograniczenie kosztu ogólnego zarządu z 2,07 mln do 1.71 mln;
3. przyczyną straty są wysokie koszty surowca - KWS 11,77 wobec 9,27
(wzrost o 27% przy wzroście sprzedaży o 20%)
zarząd nie śpi:
Aby ograniczyc wpływ tego czynnika (surowce) na wyniki finansowe Grupa
prowadzi działania restrukturyzacyjne w pozostałych obszarach kosztowych
oraz aktywna polityke cenowa zmierzajaca do przenoszenia wzrostów cen
zakupu surowców na cene sprzedaży wyrobów i usług. Ponadto w segmencie
odlewniczym prowadzone sa również działania zmierzajace do pozyskania
nowych rynków zbytu, co wpłynie na zmniejszenie efektu sezonowosci
sprzedaży a także rozpoczete zostały działania majace na celu
zmniejszenie ryzyka surowcowego (zastosowanie alternatywnych surowców).
Grupa Kapitałowa - wyniki wg. segmentów:
odlewnictwo metali (FAM) cynkowanie ogniowe Mostek Wrocław Pozostałe
Przychody: 11 429_________ 5 134_____________ 4 270______ 612
Wynik netto : -508_________ 1 149______________ -540______ 94
Zwracam uwagę iż przyjęta strategia zakłada rozwój części cynkowniczej
(np: inwestycja w malarnię) oraz poprawę wyników samego FAM'u.
Obciążający wynik Mostostal Wrocław ma zostać sprzedany do końca roku.
Wzrosty sprzedaży części odlewniczej oraz cynkowniczej są zadowalające -
w segmencie odlewniczy o 20,5% (głównie wzrost eksportu); w segmencie
cynkowniczym o 13,9%.
Warto też wspomieć o czynnikach istotnych dla wyników w najbliższych
kwartałach a mianowicie:
Prognozowana poprawa koniunktury w branżach, do których GK kieruje
swoje produkty (warto zerknąć na dane GUS);
Realizacja przyjetej strategii rozwoju;
Dalszy napływ srodków finansowych z UE;
Wzrost marży i rentownosci produktów Grupy;
Wykorzystanie skali działania Grupy FAM;
Nawiazywanie współpracy z nowymi krajowymi i zagranicznymi odbiorcami
(coś się szykuje...);
Zmiennosc kursów walutowych, jako determinantu osiaganych przychodów
ze sprzedaży i kosztu działalnosci operacyjnej (osłabienie PLN);
Poziom cen metali na LME;
Możliwosci stosowania innych surowców do produkcji - magnez;
Szybkosc reagowania Spółek GK na potrzeby rynku;
Planowane przejecia innych podmiotów
Podsumowanie:
chciało by się więcej lecz tak naprawdę nie ma czego Zarządowi
zarzucić. Wyniki pokazują, iż realizowana strategia przynosi wymierne
korzyści dla akcjonariuszy. Tak naprawdę wyniki zdejmują niepewność z
rynku i po początkowym zawirowaniu spowodowanym magicznym słowem
"strata" kurs będzie mógł dalej szybować w górę! Przypominam, że obecna
fala wzrostowa nie "idzie" pod wyniki lecz po przejęcie i emisję z pp...
zatem jeżeli chwilowo spadnie warto dobierać wszystko jest na dobrej
drodze aby kurs osiągnął zakładane 60 zł
pozdrawiam
d.
CP Energia kupiła rosyjską spółkę ZAO Kriogaz 2007-01-23 20:50 CP Energia
kupiła rosyjską spółkę ZAO Kriogaz - operatora instalacji skraplania gazu
ziemnego w Rosji - poinformowała CP Energia we wtorek w komunikacie. Umowa
weszła w życie po tym, jak CP Energia zawarła umowę z Gazprom Eksport
umożliwiającą eksport z Rosji skroplonego gazu. Tym samym CP Energia została
drugą firmą po PGNiG, posiadającą umowę na dostawy gazu z Federacji
Rosyjskiej. "Pragniemy zaspokajać potrzeby rynku wewnętrznego Federacji
Rosyjskiej, ale dzięki zawartemu kontraktowi z Gazprom Eksport możemy
również dostarczać więcej gazu dla naszych klientów w Polsce - powiedział
cytowany w komunikacie Marcin Buczkowski, prezes CP Energia. Dodał, że CP
Energia przygotowuje program inwestycyjny dla spółki ZAO Kriogaz. Nie podał
jednak szczegółów. Grupa CP Energia posiada ponad 100 km własnych sieci
gazowych wysokiego i średniego ciśnienia, a dalsze 170 km jest na etapie
projektowania. Spółka jest właścicielem i operatorem instalacji
magazynowania, regazyfikacji LNG, armatury przesyłowej gazu ziemnego oraz
specjalistycznych cystern kriogenicznych do przewozu LNG. ZAO Kriogaz ma
siedzibę w St. Petersburgu, założona została w 1993 roku jako spółka
specjalizująca się w technologii skroplonego gazu ziemnego.
Samoloty bede niedlugo sprzedane, ale puki co:
Capital Partners S.A., w nawiązaniu do Raportu bieżącego nr 80/2006 z dnia 7
listopada 2006r. informuje, że w dniu dzisiejszym otrzymał od Spółki Aero
Sp. z o.o. zawiadomienie o dokonaniu przez właściwy Sąd rejestracji kapitału
zakładowego, podwyższonego o obejmowane przez Capital Partners S.A. udziały
Aero Sp. z o.o.
Capital Partners S.A. objęła łącznie w podwyższonym kapitale 4.194 udziały o
łącznej wysokości 2.097.000,00 zł spółki Aero Sp. z o.o. za łączna cenę
5.032.800,00,00 zł.
Nie wystąpiły powiązania pomiędzy emitentem i osobami zarządzającymi lub
nadzorującymi emitenta a zbywającymi aktywa i osobami zarządzającymi
zbywającymi aktywa.
Nabyte aktywa zostały uznane za aktywa o znacznej wartości, ponieważ
stanowią powyżej 20% kapitału zakładowego spółki Aero Sp. z o.o.
Źródłem finansowania nabycia udziałów Aero Sp. z o.o. były zarówno środki
własne jak i pozyskane z emisji Obligacji serii C, które są już wykupione.
W związku z powyższym Umowa Inwestycyjna z dnia 7 listopada 2006r. (Raport
bieżący nr 80/2006) została zrealizowana.
Dodatkowo Capital Partners S.A. nabyła 300 udziałów Aero Sp. z o.o. od
dotychczasowego Wspólnika za łączną kwotę 288.000,00 zł, i na dzień
dzisiejszy posiadane aktywa stanowią 34,83% w kapitale zakładowym Aero Sp. z
o.o.
Inwestycja w Aero Sp. z o.o. jest krótkoterminową lokatą kapitałową Capital
Partners S.A.
Witam!
Znowu odpływ :
W tygodniu kończącym się w środę 4
października, fundusze zagraniczne wycofały z polskiej giełdy 22
mln USD netto.To szósty z rzędu spadek zaangażowania zagranicznych
inwestorów
na warszawskiej giełdzie.W tygodniu zakończonym 4 października kraje Europy
Środkowo- Wschodniej straciły łącznie 123 mln USD.
Przez ostatnie sześć tygodni z naszej części Europy zagraniczni
inwestorzy wycofali 820 mln USD środków.
Co tam zagranica. Nie bój nic...Oni wiedzą co robią.
Chyba jest za drogo dla nich i realizują zyski.
Mnie zastanawia co innego:
Jeśli OFE mają stały dopływ gotówki ze składek przekazywanych przez ZUS i
w miarę wzrostu zaewidencjonowanych środków - kapitalizacjii własnej (teraz
mają łącznie cirka 105 mld PLN) MUSZĄ statutowo doważać portfel akcjami to
jakim cudem główny indeks WIG20 mimo tego stoi a nawet spada...
Czy wynika z tego, że "wpompowywana" w zakup akcji gotówka uchodzi gdzieś
dziurawym albo podwójnym dnem?
Czy może oznaczać to takie nietuzinkowe "zarządzanie" w którym za służbowe
pieniążki na wyścigi kupuje się nawet irracjonalnie drogo już
przewartościowane akcje wbrew zdroworozsądkowej logice...by w innym stosownym
czasie te drogo nabyte, niemalże bezcenne akcje beztrosko z kolei sprzedawać
nawet PKC gdy ich ceny i tak będą już niskie.
Oczywiście wielkość oczekiwanej średniej stopy wzrostu wartości jednostek OFE
jest wyrocznią i starają się jej trzymaćale ale te "normy" nie są uważam
obiektywnie zbyt wyśrubowane i wcale nie muszą dorównywać np. procentowej
zwyżce PKB lub innym wskaźnikom określającym w miarę obiektywnie wzrost danej
gospodarki i zmianom kapitalizacji spółek w określonym interwale czasowym a
właśnie z tym obiektywnym benchmarkiem powina być mym zdaniem porównywana
osiągnięta stopa zwrotu.
W innym przypadku- w tym przy ciągle-zbyt małej liczbie funduszy mogą rodzić
się wątpliwości co do optymalnie dobranych kryteriów ich funkcjonowania
wykluczających stosowanie zasady "trzymania się razem" a nie rzeczywistej
konkurencji z całkiem możliwą mniejszą stopą zwrotu dla uczestników tychże
funduszy...na rzecz angażowanego na doraźne "potrzeby" rynku, kapitału
spekulacyjnego przyłączającego się bardzo ochoczo do uczestnictwa w podziale
profitów wynikających z kondycji giełdowej firm wspieranych środkami czynnej
zawodowo części społeczeństwa uczestniczącej obligatoryjnie acz praktycznie
biernie za pomocą OFE w kształtowaniu poziomu kursów spółek i głównego indeksu
naszej WGPW i zdanych na takie czy inne regulacje ustawowe oraz ...decyzje
najlepiej wszak czujących rynek profesjonalnych zarządzających a nie szwagrów,
spekulantów i zagranicy właśnie.
Nieprawdaż? He He
Pzdr. Wigwam
17.5.Warszawa (PAP)- Inwestowanie za granicą jest szansą dla
inwestorów, natomiast może poważnie zagrozić polskim biurom
maklerskim - uważają niektórzy uczestnicy czwartej dorocznej
Konferencji "Fundusze Inwestycyjne 2000".
"Możliwość inwestowania za granicą jest właściwie szansą
jedynie dla inwestorów, natomiast wiąże się z dużym zagrożeniem
dla polskich biur maklerskich" - powiedział Grzegorz Zalewski,
analityk papierów wartościowych w DWS.
Zalewski powiedział, że weług wcześniejszych zapowiedzi NBP, od
początku 2001 roku polscy obywatele będą mieli możliwość
otwierania rachunków w zagranicznych bankach. Do 2002 roku
planuje się pełną liberalizację polskiego rynku.
"Za kilka miesięcy polscy obywatele będą mogli bez żadnych
ograniczeń inwestować na rynkach zagranicznych, co stworzy duże
zagrożenie dla polskich biur maklerskich. Oferty rodzimych biur
i biur zagranicznych różną się bowiem nieporównywalnie jakością
usług. Również koszty biur zagranicznych są znacznie niższe:
inwestor płaci w polskich biurach minimum 250 zł, a w
zagranicznych 14-25 dolarów. Wybór oferty jest prosty" -
powiedział Zalewski.
Grzegorz Świetlik, prezes CAIB TFI powiedział, że
inwestowanie na rynkach zagranicznych jest opłacalne, czego
przykładem jest fundusz Top Ameryka inwestujący na Wall Street,
który w marcu i kwietniu zyskał 11,6 proc. Jego zdaniem
fundusze inwestujące za granicą mają największy potencjał
wzrostu.
"Jednak dużym zagrożeniem dla polskich funduszy będą duże
fundusze zagraniczne, dysponujące znacznie większym kapitałem" -
powiedział.
Tematem konferencji były też m.in. zmiany w ustawie o funduszach
inwestycyjnych.
Według Witolda Pochmary, dyrektora departamentu funduszy
inwestycyjnych w KPWiG, nowelizacja ustawy o funduszach
inwestycyjnych ułatwi działalność zarządzającym nimi
towarzystwom.
"Przy opracowaniu projektu nowelizacji uwzględnialiśmy
propozycje uczestników rynku i potrzeby rynku" - powiedział.
Projekt zakłada m.in. poprawienie zasad funkcjonowania
towarzystw funduszy inwestycyjnych, czyli przede wszystkim
obniżenie kosztów, umożliwienie tworzenia nowych rodzajów
funduszy inwestycyjnych, uregulowanie kwestii łączenia funduszy.
Daje też możliwość tworzenia zbiorczych portfeli papierów
wartościowych, możliwość korzystania przez towarzystwa z usług
domów maklerskich w zarządzaniu portfelem i możliwość
korzystania przy dystrybucji z usług osób fizycznych.
Nowa ustawa doprecyzuje również procedury związane z
wprowadzeniem do obrotu drugiej i kolejnych emisji certyfikatów
inwestycyjnych zamkniętych funduszy inwestycyjnych.
"Prawdopodobnie 26 maja nowelizacja będzie przedmiotem
posiedzienia Rady Ministrów" - powiedział Pochmara.
Adam Maciejewski, dyrektor działu notowań Giełdy Papierów
Wartościowych zapowiedział, że być może certyfikaty inwestycyjne
pierwszego notowanego na giełdzie zamkniętego funduszu znajdą
się na GPW w ciągu najbliższych dwóch tygodni.
Na giełdę ma zostać wprowadzonych 752.350 certyfikatów funduszu
Skarbiec Gwarancja 2002, o łącznej wartości 77,1 mln zł.
Na konferencji rozważano rówież opłacalność lokowania środków w
fundusze inwestycyjne.
"Długoterminowa inwestycja w fundusze inwestycyjne w kraju
rozwijającym się, jakim jest Polska, jest inwestycją opłacalną" -
powiedział Tomasz Bańkowski, prezes Stowarzyszenia TFI.
Jego zdaniem warunkiem rozwoju tego rynku jest jednak m.in.
pogłębienie świadomości potencjalnych inwestorów o potrzebie
inwestowania w warunkach reformy emerytalnej, wzrost oszczędności
gospodarstw domowych, efektywny system sprzedaży detalicznej w
sektorze bankowym, niskie i konkurencyje koszty operacyjne
funduszy.
Obecnie w Polsce istnieje 17 towarzystw funduszy inwestycyjnych
zarządzających łacznie 65 funduszami otwartymi i 2 funduszami
zamkniętymi.
Na koniec kwietnia ich aktywa wyniosły około 4 mld zł, z czego
fundusze bezpieczne mają około 40 proc. aktywów wszystkich
funduszy, zrównoważone 34 proc., a agresywne 22 proc.(PAP)
| Dlaczego Ty widzisz moj post na grupie, ktory wlasnie komentujesz, a
| ja nie?
Ja tez nie widze.
Może dał cancela tak jak napisałem. Mogę posta przepisać...
--- to już nie moje... ---
X-Hamster-Info: Score=0 Received=20020510224055
Xref: localhost pl.comp.lang.delphi:46063
Path: dp-news.maxwell.syr.edu!spool.maxwell.syr.edu!news-
spur1.maxwell.syr.edu!news.maxwell.syr.edu!newsfeed.tpinternet.pl!newsf
eed1.tpinternet.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "SomeOne" <some@somewhere.com
Newsgroups: pl.comp.lang.delphi
Subject: Jak oceniacie swoja prace?
Date: Sat, 11 May 2002 04:40:16 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 42
Message-ID: <abi09o$6mb$1@news.tpi.pl
NNTP-Posting-Host: pi158.konstantynow.sdi.tpnet.pl
X-Trace: news.tpi.pl 1021084792 6859 217.97.101.158 (11 May 2002
02:39:52 GMT)
X-Complaints-To: usenet@tpi.pl
NNTP-Posting-Date: Sat, 11 May 2002 02:39:52 +0000 (UTC)
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2600.0000
X-MSMail-Priority: Normal
X-Priority: 3
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2600.0000
X-Old-Xref: dp-news.maxwell.syr.edu pl.comp.lang.delphi:139878
Analizuje rozne dziedziny informatyki pod katem nizej
wymienionych kryteriow. Chcialbym poprosic Was o podzielenie
sie ze mna uwagami na temat wymienionych czynnikow i
generalnie pracy w dziedzinie, ktorej poswiecona jest ta
grupa dyskusyjna. Bede bardzo wdzieczny. Mysle, ze przyda sie to
wszystkim
mlodym ludziom analizujacym potrzeby rynku:
- Srednia placa
- Zadowolenie z pracy / ciekawa praca
- Stabilnosc zatrudnienia
- Zapotrzebowanie na tego typu specjalistow w Polsce i na
swiecie i odpowiadajaca mu podaz
- Przewidywana pozycja na rynku pracy za 5 lat.
- Mozliwosc wiekszego zarobku poprzez otworzenie wlasnej
firmy / bycie skazanym na prace u kogos ze wzgledu na
charakter umiejetnosci (np. specjalista od systemow
korporacyjnych, takich jak J2EE)
- Praca we w miare zdrowej atmosferze, nie wiecej niz 8-10
godzin dziennie i bez zarywania weekendow, poswiecania zycia
rodzinnego i snu
- Mozliwosci rozwoju i uczenia sie stale czegos nowego
- Poziom trudnosci zostania specjalista w danej dziedzinie. Rozumiem to
w
ten sposob, ze na przyklad nauczenie sie HTML-a juz dwa lata temu bylo
stosunkowo kiepska inwestycja, bo jest to stosunkowo prosta umiejetnosc
do
zdobycia i teraz zna sie na tym "prawie kazdy". Natomiast opanowanie
Javy
bylo juz lepszym wyborem, bo jest to trudniejsze, wobec czego przy
duzym
zapotrzebowaniu na specjalistow, wciaz jest ich niewielu. Slowem, czy
jest
to dziedzina trudna i zarazem potrzebna, w ktora warto zainwestowac bez
obaw
o to, ze za 3 lata wszystkie nabyte umiejetnosci stana sie albo
niepotrzebne, albo bardzo nisko cenione.
Jaroslaw Lis <l@papuga.ict.pwr.wroc.plwrote:
[..]
: : Uważam, że każdy studen powinien zdawać sobie sprawę z tego, że ma prawo do
: : tego aby odmówić przyjęcia materiałów w doc czy innym, który będzie go
: : zmuszał do ponoszenia z tym związanych kosztów ponad granicę wyznaczane
: : przez wolny rynek (oparcie procesu kształcenia o systemy U*nixowe będzie na
: : pewno w dużej ilości obecnych nieprawidłowych przypadkówtańsze i bardziej
: : wartościowe). Dodatkowo, stosowanie jako podstawowej platformy win* wszędzie
: : może być ze szkodą dla poziomu wykształcenia jaki uzyska studemnt kończąc
: : studia.
: Z przykroscia stwierdze ze argumentacja do d*
: "Panie dziekanie, tu jest gazeta, ogloszenia o pracy - prosze mi pokazac
: te gdzie potrzebna znajomosc Unixa, Texa i vi" :-)
: No - te z unixem sie zdarzaja jeszcze :-)
TeXa nie muszisz znać (jako takiego) ale powinieneś znać samą technologię.
Choćby poprzez pryzmat LyX-a czy [x]emacsa czy choćby znać tą technologię od
strony LaTeX-a, bo choćby ową pracę magisterską napisze bez bólu zamiast
męczyć się z Łotrem. Co do ogłoszeń o pracę dla typowych u*nixowców to
raczej ciężko się natknąć na to w gazetach. Administrator to taka bestia od
której wymaga się pewnej postawy (moralnej także), a tego typu oczekiwania
kiepsko wyglądają w prasie (przynajmniej dziś). Po za tym z tego, że dzisiaj
nie ma takich ogłoszeń nie wynika, że nie będzie ich za pięć lat. O wiele
częściej dobrego admina poszukuje tzw. prywatnymi kanałami. W 3mieście moim
zdaniem jest niedobór w kadrach posiadających
wykształcenie/wiedzę/doświadczenia związaną z U*nixami jeśli chodzi o
administrowanie. Zdać sobie należałoby sprawę z tego, że to dopiero początek
fali, gdyż to są początki podłączania się do sieci różnych firm i
instutucji, a jak ktoś już się jakoś podłączy, to o ile ma choć odrobinę
oleju w głowie to choć Linuxa postawi (jak mają przy tym kasę to stawiają
coś innego U*nixowego). Obecni administratorzy U*nixowi są w minimalnym
stopniu kształceni na uczelniach i pochdzą raczej z grupy pasjonatów, którzy
poznali to wszystko na własną ręką, a okres na studiach mogą przy tym
wszystkim w dużej części uważać za co najmniej źle wykorzystany.
Po za tym Jarku czy w takim razie argument o demoralizującym wpływie
kradzieży przy isnieniu alternatywy jest dla Ciebie też do d* ? Czy to, że
ta alternatywa u nas nie jest wykorzystywana w dużej części wynika z
niedoinformowania czy wręcz uzależnienia od M$ też nie jest dla Ciebie jasne
? Moim zdaniem nie należy tego pomijać. Pierwszą rzeczą jest to aby zdać
sobie sdprawę z tego, że taka zadra istnieje i że należy coś z tym fantem
zrobić. Drugą (do przedyskutowania) jest to jak będzie się temu
przeciwdziałać. Uczelnie powinny być nastawione na rynek, a nie na
produkowanie absolwentów. Potrzeby rynku mogą być inne za pięć lat kiedy
student skończy studia i od kadry dydaktycznej wymagać można próby wejrzenia
pięć lat do przodu po to żeby studenta przygotować na zetknięcie z owym
rynkiem. Nie interesuje mnie w ogóle reformowanie uczelni i układów jakie
tam panują. Interesuje mnie konkretny aspekt jej działalności.
Czasy kiedy nie uczyło się studentów tego czego by się chciało już
definitywnie minęły i to z dwuch powodów. Po pierwsze opadła żelazna
kurtyna, a po drugie technologie U*nixowe są o rząd wielkości jeśli nie
więcej tańsze niż jeszcze kilka lat temu, a przy znanej charakterystyce tego
typu systemów do których nie dorasta win* w sporej części zastosowań chyba
pora najwyższa przynajmniej skorygować programy kształcenia.
kloczek
Przeglądaj resztę wypowiedzi z tematu
| | Robimy referendum?
| Nie ma potrzeby - rynek już je zrobił.
| Znaczy się prawo Kopernika ?
Nie. Znaczy się że jak do tej pory systemy Microsoftu najlepiej
odzwierciedlały potrzeby rynku.
To dlaczego tam, gdzie wymagana jest niezawodność niezbyt chętnie
stosuje się produkty MS ?
<cytat src="/http://www.hp.com/ssg/wp/white2.html"
In fact, Gartner Group reports that no large enterprises identify
NT Server as their primary platform in 1997. This is expected to
increase to only about 20% in 2002.
</cytat
[ciach]
| Postawcie sobie serwer domenowy i wrzućcie na niego profile
| użytkowników. Proste ?
Nieraz trzeba coś zrobić na cudzym koncie w konfiguracji ustawionej przez
kogoś innego.
Trudno, takie jest życie. Nie wymagamy, żeby każde mieszkanie miało
taki sam rozkład pomieszczeń dlatego, że czasem trzeba skorzystać z
nie swojej łazienki...
[ciach]
| Wydruki z czarno-białej drukarki są bardziej spójne kolorystycznie niż
| na drukarce kolorowej z tego powodu, że na drukarce czarnobiałej nie
| można zmieniać kolorów.
Tak, tylko korzyści z kolorowych wydruków są bez porównania wieksze od
korzyści z tego, że mogę sobie pozmieniać kolejność guzików na belce
tytułowek okna. Hint: w tym drugim przypadku nie dostaję nic nowego.
Mylisz się. W drugim przypadku można poprawić sobie ergonomię
środowiska i wrażenia estetyczne. Zgadnij dlaczego na sieci można
znaleźć dużo różnych bajerów (animowane kursory, zestawy odgłosów,
tapety itp) ?
| IMHO próbujesz przedstawić słabe strony Win jako zalety.
Raczej próbuję wskazywać na to, że nie zawsze pełna konfigurowalność jest
zaletą.
To akurat nie ulega wątpliwości.
Uparłeś się jednak traktować jako wadę największą zaletę X-ów --
możliwość dostosowania WM do własnych przyzwyczajeń. Jeśli ktoś
jest przyzwyczajony do Mac-a to może używać managera, który przypomina
Mac-a, jeśli do Windows -- KDE lub AnotherLevel (do fvwm2). Proste ?
[ciach]
| To co jest w okienku
| należy do aplikacji i WM _nie ma_ na to wpływu (hint: tylko pasek
| tytułu i ramka należą do WM, menu już nie).
Ile razy mam jeszcze pisać, że oprócz spójności aplikacji _pomiędzy sobą_
jest również ważna spójność pomiędzy zachowaniem we wnętrzu okna i na ramce.
Jakieś przykłady ?
Pozdrawiam
Radek
A ja jestem pelen podziwu ze moze istniec i nie zbankrutowac firma w
ktorej pracuja programisci o tak marnych kwalifikacjach. Kto w koncu
oprogramowanie w MS tworzy - dzial marketingu wraz s koderami jedynie?
Widzisz - ci programisci, analitycy i marketingowcy stworzyli wlasnie
najsilniejszego giganta na swiecie w dziedzinie oprogramowania. I nie
staraj sie przekonac mnie, ze przez ostatnie kilkanascie lat robili do
kitu programy bo niestety wolne rynki na swiecie tak nie dzialaja.
Microsoft robi najlepsze programy doskonale trafione w potrzeby rynku i
dlatego wlasnie w krotkim czasie zrobil na nich fortune i opanowal
prawie caly rynek. Pewnie mozna robic programy "lepsze" z akademickiego
punktu widzenia, ale w kategoriach gospodarczych, najlepszy produkt jest
taki, ktory najlepiej sie sprzedaje. Ale to watek NTG.
Zadnego analityka tam nie maja czy jak? przeciez opisales ze
szczegolami to co ja tylko sygnalizowalem - i co jest _glowna wada_
portu IE pod unices!!!
Tu musielibysmy sie zatrzymac nad rozumieniem znaczenia slowa "port".
Czy ty to rozumiesz w ten sposob, ze to przepisany program od poczatku?
| Ale pewnie jak znam
| Microsoft nie udostepnili do tej Sunowej wersji xrodelek, wiec i tak
| kiszka :-)
Pewnie kiszka... Swoja droga ze komus sie chcialo - a wydlubac kod
odpowiedzialny za rendering HTML (akurat nie jest zly...) i
przerysowac (tak, mysza na ekranie przerysowac, sa do tego narzedzia)
interfejs pod motifa byloby szybciej i chodziloby lepiej... Ale coz, z
kodu pisanego w notacji wegierskiej wydlubac kawalek...
Nie rozumiem po pierwsze co Ty chcesz od notacji - co to ma do rzeczy. W
wielkich firmach typu Microsoft juz bardzo dawno temu odeszlo sie od
projektowania samego kodu. Kod jest tylko czescia projektu, wielkiego
projektu, z obszerna dokumentacja i projektem klas/statecharts czy tym
podobnych diagramow. Przystepujac do tego zadania programista nie ma
tylko do dyspozycji kodu, ktorego nieczytelnosc notacji identyfikatorow
moze byc jakims ograniczeniem... Po drugie - w realnym swiecie, poza
uczelniami, oprocz technicznych wymogow jakie powinien projekt zawierac
zawsze zawiera on rowniez restrykcje marketingowe - na przyklad
"time-to-market", czyli czas jaki mozna poswiecic na projekt aby byl on
w ogole oplacalny za jakiekolwiek pieniadze, oraz koszty projektu ktore
sa prosta pochodna czasu jaki sie przeznaczy na projekt i ilosci osob w
zespole. Analitycy wiec stawiaja sobie pytania typu: "Czy przepisujemy
od poczatku, majac na uwadze ze zajmie nam to dwa lata czy moze
potraktujemy system jako czarna skrzynke dopasowujac tylko kluczyk:
zrobimy Win32 i COM'a w dwa miesiace a kodu IE nie trzeba bedzie
zmieniac i utrzymywac osobno od wersji Windows". Decyzja, ktora moze
wydawac Ci sie glupia byla napewno bardzo dokladnie uzasadniona:
Microsoft nie dorobil sie takiej pozycji jaka ma obecnie podejmujac zle
decyzje marketingowe.
p.s. Czy zechce mi ktos pokazac tego IE pod Suna ? Please...
Widzisz - ci programisci, analitycy i marketingowcy stworzyli wlasnie
najsilniejszego giganta na swiecie w dziedzinie oprogramowania. I nie
staraj sie przekonac mnie, ze przez ostatnie kilkanascie lat robili do
kitu programy bo niestety wolne rynki na swiecie tak nie dzialaja.
Microsoft robi najlepsze programy doskonale trafione w potrzeby rynku i
dlatego wlasnie w krotkim czasie zrobil na nich fortune i opanowal
prawie caly rynek. Pewnie mozna robic programy "lepsze" z akademickiego
punktu widzenia, ale w kategoriach gospodarczych, najlepszy produkt jest
taki, ktory najlepiej sie sprzedaje. Ale to watek NTG.
Wlasnie. NTG, zwlaszcza ze mozna pare sadowych dokumentow przytoczyc -
w ich swietle sukces tego giganta zdaje sie miec inne korzenie...
[...]
Nie rozumiem po pierwsze co Ty chcesz od notacji - co to ma do rzeczy. W
wielkich firmach typu Microsoft juz bardzo dawno temu odeszlo sie od
projektowania samego kodu. Kod jest tylko czescia projektu, wielkiego
projektu, z obszerna dokumentacja i projektem klas/statecharts czy tym
podobnych diagramow. Przystepujac do tego zadania programista nie ma
tylko do dyspozycji kodu, ktorego nieczytelnosc notacji identyfikatorow
moze byc jakims ograniczeniem...
Ano tylko tyle chce od notacji ze nie da sie jasno i czytelnie
udokumentowac niejasnego i nieczytelnego kodu... Jak reguly tworzenia
kodu na najnizszym poziomie nie ywymuszaja jego jasnosci to i w
dokumentacji bedzie metlik - a skutki widac... Taki gigant, takie
tlumy fachowcow a wlasnych specyfikacji formatow zaimplementowac nie
potrafia - ja wole nie myslec jaki bajzej maja i w kodzie i w
dokumentacji specyfikujacej owe formaty...
Czyzby dokumentacje tez twozyli w jakiejs egzotycznej notacji? Czy tez
sa po prostu w duzej czesci niegramotni?
Po drugie - w realnym swiecie, poza
uczelniami, oprocz technicznych wymogow jakie powinien projekt zawierac
zawsze zawiera on rowniez restrykcje marketingowe - na przyklad
"time-to-market", czyli czas jaki mozna poswiecic na projekt aby byl on
w ogole oplacalny za jakiekolwiek pieniadze, oraz koszty projektu ktore
sa prosta pochodna czasu jaki sie przeznaczy na projekt i ilosci osob w
zespole. Analitycy wiec stawiaja sobie pytania typu: "Czy przepisujemy
od poczatku, majac na uwadze ze zajmie nam to dwa lata czy moze
potraktujemy system jako czarna skrzynke dopasowujac tylko kluczyk:
zrobimy Win32 i COM'a w dwa miesiace a kodu IE nie trzeba bedzie
zmieniac i utrzymywac osobno od wersji Windows". Decyzja, ktora moze
wydawac Ci sie glupia byla napewno bardzo dokladnie uzasadniona:
Microsoft nie dorobil sie takiej pozycji jaka ma obecnie podejmujac zle
decyzje marketingowe.
Widzisz - dorobil sie pozycji, poczytaj dokumenty z ostatnich rozpraw
DoJ vs. MS... A myslenie ktore zdajesz sie pochwalac jest mysleniem
typu: Mamy styczen, zaczniemy w lutym, na czerwiec potrzebujemy most.
Nic to ze beton nie zwiaze, nic to ze dlubac bedziemy w roskislej
ziemi i fundamenty beda chodzily - most da zarobek w te wakacje...
A potem zdziwienie ze w polowie wakacji most sie roz...
I identycznie jest, jak z twoich slow rozumiem, tworzone
oprogramowanie w MS - dzial marketingu wymysla gadajacego spinacza,
dzial marketingu okresla termin - a zaden analityk nie policzy czy
wiedza posiadana i zasoby ludzkie pozwalaja w zalozonym terminie
zadanie rzetelnie zrealizowac. Czyli - brak rzetelnosci inzynierskiej,
a polega ona na tym ze okresla sie nie "time to market" a minimalny
czas niezbedny na wlasciwe wykonanie pracy. jesli czas ten istotnie
przekracza oczekiwania ekonomistow - szuka sie srodkow technicznych na
jego skrocenie (pozyskanie zasobow). Jesli zas zadne pozyskanie
dodatkowych zasobow - ludzkich, materialnych, wiedzy nie pozwala na
zmieszczenie sie w zalozonym czasie - proponuje sie termin dluzszy i
niech spece od sprzedazy ocenia czy w tym terminie przedsiewziecie ma
sens. Jak nie ma - trudno, lepiej zrobic mniej jak sie zblaznic...
p.s. Czy zechce mi ktos pokazac tego IE pod Suna ? Please...
Ktos luz opisywal. na ultrze zdazyl czlowiek kawe wypic zanim sie
zaladowal - jak oni to zrobili???
In pl.comp.pecet S.D. <nyce_@irc.plwrote:
: Nie Slawku - ty wyraznie piszesz o "najgenialniejszym na swiecie OS".
: Ze Win95 to jeden z najgenialniejszych na swiecie PRODUKTOW - to sie
: zgodze.
:
: ?????? Nie nadazam. Ten OS jest wlasnie produktem MS i nazywa sie WIN95.
Ale jako system operacyjny to jest kupa zlomu polana beczka dziegciu i lyzka
miodu.
A jako "produkt" - genialna rzecz, przyznaje.
: Wiekszosc ludzi (ktore badano zw tej okazji) twierdzi ze woli GUI win95 niz
: win 3.xx.
Sam sie juz zdarzylem przyzwyczaic. Ma pare zalet, pare wad, a reszta jest
po prostu zrobiona inaczej - ciekawe po co.
: Z "ergonomia" w innym ujeciu wlasnie walcze. Wsadzam nowe karty sieciowe
: do komputerow. Jest nowe 95 - pieknie: uruchamiam, wyskakuje okienko
: ze wykryl nowy sprzet PCI, prosi o dyskietke, prosi o reboot i dziala.
: Wiekoszosc ludzi obsluguje OS z klawiatury i myszy a nie z wewnatrz maszyny
: ale niech Ci bedzie.
Alez ja wlasnie o takim 'zewnetrznym' uzytkowaniu przez szarego usera pisze.
: Gorzej jak w tym komputerze juz byla inna karta. Zaczyna sie podobnie,
: rebootuje, a on znow ze jest nowy sprzet i trzeba dyskietke. I tak w kolko.
: Nic nie pomaga - no, po godzinie cudowania dziala. Ale zaden niedzielny
: fachowiec by sobie z tym nie poradzil.
: Niedzielni fahcowcy nie instaluja sobie kart sieciowych. Czy u Ciebie w
: pracy kazdy user instaluje sobie sam taka karte?
Ba, uwazam sie za fachowca i to ja instaluje - ale dlaczego mnie zajmuje
to az godzine?
: Po prostu do tego nie jest potrzebne az W95. "genialnosc w95" to zasluga
: przypadkowego zbiegu dat upowszechnienia internetu i wypuszczenia w95.
:
: Hm. Nie sadze Jarek. Myslisz ze przypadkiem win95 przychodzi wraz tcpip
: stack dialer www i e-mail oraz mala ikonka do polaczenia z msn i aol?
: To byla decyzja marketingowa MS i to bardzo dobra jak wiesz. Tysiace ludzi
: poznalo internet dzieki temu.
Decyzja marketingowa - zgadza sie, dobra. Tylko wiesz - dwa lata wczesniej
ta nic by to nie dalo, bo providerow nie bylo milion. A rok pozniej
to ludzie by sie nauczyli stosowac inne programy, ktos moze by wypuscil
pakiet 'Internet dla Windows' - rownie latwy w instalacji co w95,
a sklepy zaczely by sprzedawac 'internet Box', czyli komputery od
razu z Windowsi 3.11, modemem i juz zainstalowanym oprogramowaniem.
A tu akurat w sprzyjajacym okresie MS wychodzil z nowym produktem ....
no coz - ich zysk, ze docenili potrzeby rynku.
: Zdarzaja sie. Dlatego inne systemy dorabiaja sie porzadnej obslugi,
: dbaja o diagnostyke, dbaja o mozliwosci - a MS znow sie z choinki
: urwal i zrobil pod publiczke.
:
: Hm..... To inwektywy nie argumenty.
Nie Slawku - to doswiadczenie. Ile razy MS cos wymysli, to tyle
: A srodki naprawy sa i w win95 niegorsze niz gdzie indziej.
: I jest PnP ktore dla mnie (modem wlasnie) zadzialalo wprost pieknie.
Bo sprobowales jeden modem. I nalezysz do 90% uzytkownikow.
Sproboj dziesiec zainstalowac w roznych przypadkach.
No masz - prywatna statystyka instalacji kart sieciowych z W95 -
w czterech przypadkach bez najmniejszych problemow. W dwoch - godzina
ciezkiej pracy, mimo ze niby za drugim razem juz wiedzialem o co chodzi.
Takie same karty, takie same komputery, takie same W95.
P.S. A i tak dobrze, ze Ci uzytkownicy nie uzywaja baz danych. Bo dla tych
co uzywaja Novela to MS ma nastepne 'features'.
: A ze MS robi pod publiczke? Coz to ta publiczka wlasnie wydaje pieniadze.
: Kolejna dwoja z marketingu Jarek: lekcewazenie klienta i kontaktu z baza
: klientow.
Czuje sie lekcewazony. Czasem nawet zwalczany. Naleze do tych 10%?
P.S. Numery typu przyslanie mi kawalka plastiku z napisem 'staly klient MS'
nie zmienia tego odczucia.
PPS. Przez inne systemy czasem czuje sie lekcewazony jeszcze mocniej...
J.
Sebastian Kaliszewski wrote:
Marcin Rzeźnicki wrote:
| W większości mało reprezentatywne naciągactwo.
| Z benchmarkami jest taki problem, że to zwykle maleńkie programiki
| kiepsko odzwierciedlające rzeczywistość. Na maleńkich programikach
| polegających na pętleniu miliony razy prostych operacji JIT działa
| nieźle. W rzeczywistym, przymysłowym kodzie bywa już z tym różnie.
| Tak, tylko ze kod ktory wykazywal 10x wieksza szybkosc C++ polegal
| wlasnie na tym ze programik byl "za krotki". Jesli mierzymy wykonanie
| jednej, dwoch metod pare razy to oczywiste jest ze roznice beda a
| niekorzysc Javy.
Właśnie dokładnie na odwrót. Jeśli w kółko wykonywany jest prosty kod
(taki jak FFT, pętla rasteryzatora, itd) -- to koszt JIT zostaje
całkowicie zdominowany kosztem wykonania.
Chodzi mi o to, ze w przypadku krotko dzialajacych aplikacji kupa czasu
idzie na inicjalizacje maszyny wirtualnej i JIT. Jesli aplikacja dziala
dlugo i w obrebie jednej metody to mozna spodziewac sie takiego efektu
jak mowisz, natomiast kazde wywolanie nowej moze spowodowac kompilacje i
"strate" czasu.
| Przemyslowy kod IMO swietnie nadaje sie do porownan, bo dziala
| dostatecznie dlugo i powtarzalnosc jest dostatecznie duza.
| Spojrz na ten benchmark, wydaje mi sie calkiem obiektywny:
| http://www.idiom.com/~zilla/Computer/javaCbenchmark.html
No właśnie. Tylko to o czym mówiłem. Kernel FFT, Faktoryzacja macierzy,
itd).
Ponadto C++ ma swoje problemy -- brak automatycznego zarządania pamięcią
często sprowadza się do tego, że albo stosowane są mniej wydajne
rozwiązania (za to z jasnym przepływem własności obiektów) albo też w
ogóle w wielu punktach rezygnuje się z przekazywania przez referencję
(wskaźnik) na rzecz kopiowania, często dużych obiektów.
Tak, i to "wychodzi" w czasie. Im dluzsze wykonanie programu tym
wiekszego wyrownania nalezy sie spodziewac. Oczywiscie program musi miec
tez dostateczny stopien komplikacji. Stad moja uwaga o kodzie przemyslowym
Robiąc uczciwe porównanie na szerokiej gamie aplikacji wyjdzie że JIT-y
są zwykle ~2x wolniejsze *). Oczywioscie w sytuacji gdy program
większość czasu spędza czekając na dysk, albo nawet w wywołaniach
funkcji biblitecznych (często prekompilowanych) różnica może być
niezauważalna.
Zauwaz ze wiekszosc przemyslowych programow jest bardzeij zdominowana
przez IO niz obliczenia, poza tym powszechne jest masowe uzywanie
funckji bibliotecznych, szczegolnie z Core'u ktory jest naprawde bogaty,
stad w takich zastosowaniach, jak sam stwierdziles, roznica moze byc
niezauwazalna. Dlatego tez bronie Javy i uwazam, ze jest doskonalym
narzedziem do programowania przemyslowego. Nie wspominajac o szybkosci
powstawania aplikacji i wiekszej odpornosci na bledy, co jest niezwykle
istotne. Poza tym wspiera w duzo wiekszym stopniu niz C++ wspolczesne
trendy takie jak ukierunkowanie na web czy przetwarzanie rozproszone.
Oczywiscie nie twierdze ze jest to platforma do wszystkiego, ale coz,
potrzeby rynku rozwijaja sie wlasnie w ta a nie inna strone.
*) Ale różnie to bywa. Osobiście znam przypadek przemysłowego kodu
serwerowego (system webowy), gdzie rozwiązanie w Perlu (interpreter)
było ~2x szybsze od rozwiązania w Javie (JIT). Prawdopodobnie zaważyła
tu głównie "lepsza jakość" zespołu tworzącego w Perlu -- ale to świetny
przykład na to, że różne obiegowe opinie mogą się kompletnie nie
sprawdzić (Perl powinien być z 5-10 razy wolniejszy a nie 2 razy szybszy
-- a jednak...).
Zgodze sie, ze kichowy zespol rozlozy nawet najlepsza technologie :-)
Aczkolwiek roznica jest byc moze taka, ze Ci javovcy stworzyli
dzialajacy system, w C++ by sie im wszystko dawno rozwalilo.
Narzekasz, ale nie podałeś ani producenta, ani modelu tych kamer
sieciowych... Pochwal się co tam masz i ile to kosztowało :)
Fakt. Jedna to IC-1000Wg, druga ACS-51
Ta pierwsza 300 zł, ta druga 170. Oczywiście jaka cena taka jakość :)
Analizatory CMOS i dlatego obraz do bani. Coć przyznam, że ta ACS ma niezłą
czułość. Co do wad. ACS nie ma wsparcia technicznego, a najnowszy soft do
niej nie daje się załadować oryginalnym loaderem, bo obsługuje tylko pliki
do 63.4 kB a najnowszy soft ma prawie 80 kB i doopa. Nie można się dostać do
strumienia, bez wpisania hasła i obraz pomimo przetwornika 640x480 jest
formatu 320x240. Jednym słowem zabawka, a teraz nawet sama się nie odświeża
i żeby mieć zmianę obrazu trzeba przeładować stronę. IC-1000Wg niby
bezprzewodowa wifi i LAN, ale obraz nędzny, wiesza się nawet po LAN, nie
mówiąc już o wifi. Makabra. Choć daje się w niej dobrać do streamu bez
hasełka i tych banerów na serwerze. Ale ogólnie kicha.
Ja jeszcze zaczekam przynajmniej kilka miesięcy (może rok...), zanim
zacznę klientom polecać kamery sieciowe. Ta technologia rozwija się
obecnie niezwykle dynamicznie, bo potrzeby rynku są ogromne - szczególnie
w zakresie jakości obrazu i obserwowania/zarządzania wieloma takimi
kamerami. Internet Explorer, ActiveX i parę skryptów JS raczej nie nadają
się do takich celów, a większośc producentów daje właśnie takie
"narzędzia".
Zgadza się. Te skrypty totalnie zamulają kompa.
Ponadto, brak standardów utrudnia tworzenie rozwiązań kompatybilnych z
innymi z tej branży. Dopiero od niedawna jak grzyby po deszczu pojawiają
się aplikacje do zarządzania różnymi kamerami sieciowymi różnych
producentów. Większości z nich nie polecam tykać nawet kijem - chinole
piszą ten soft w takim pośpiechu, że czasami zapominają o podstawowych
zasadach programistycznych. Nie mówiąc już o używaniu przez nie
gigantycznych pokładów RAMu i zasobów CPU :-)))
Ostatnio walczyłem z kartą PCI na 4 kamery 50 obrazów/sek. Znów z tych
tańszych, za 200 zł. I znowu kicha. Żaden z kilku dostarczonych softów nie
działał zgodnie ze specyfikacją. Chyba jeszcze za wcześnie na takie zabawki
za rozsądną cenę. Może ty znasz coś konkretnego? Jestem na etapie wymiany
wspomnianej karty i szukam czegoś sprawdzonego.
Niestety najlepsze z kamer sieciowych osiągają wciąż kosmiczne ceny po
parę kafli za sztukę, dlatego na razie tylko bacznie obserwuję ten rynek,
a na swoje potrzeby stosuję bardzo funkcjonalne wideoserwery IP podłączane
do znacznie tańszych kamer analogowych o dobrych parametrach optycznych -
te rozwiązania są znacznie lepiej zbadane i bardzo stabilne. Jakość obrazu
jest rewelacyjna, cena przystępna, a i duża elastyczność tego rozwiązania
ma dla mnie znaczenie.
Podaj jakieś przykłady.
Wadą (ale i czasami zaletą) jest konieczność zastosowania osobnego
urządzenia i bardziej skomplikowane okablowanie. W niedalekiej przyszłości
wideoserwery IP z pewnością zostaną zastąpione kamerami sieciowymi, ale w
naszej rzeczywistości, gdzie wciąż jeszcze masę systemów opiera się na
urządzeniach analogowych, potrwa to na pewno wiele lat. Do tego czasu
system i tak będzie musiał zostać wymieniony.
Przydał by się taki serwerek, do którego można by podłączyć kamerę tv
dowolnego typu. Sam mam kilka kamer na swojej stronie, ale to głównie kamery
USB internetowe, choć muszę przyznać, że całkiem fajne obrazki się z nich
uzyskuje. Jedyną wadą tego rozwiązania jest konieczność posiadania kompa
włączonego na stałe. A wolał bym mieć pudełko "fabryczne" z wejściem dla
kamery i skrętki do sieci obsługiwane przez www.
Ale póki co, to tylko można na razie o takim pudełku pomarzyć :-)
Dość dobrze spisuje mi się, jeśli chodzi o oprogramowanie, Homewatcher i
webcamXP pro. Ale to do kompa...
Pzdr Tomek
Konrad Stepien <kon@interdata.plwrote in
news:slrn.pl.atcs0f.7qe.konrad@sekator.interdata.net.pl:
| Eee tam. Za czasów radosnego braku standardów było jakoś tak
| ciekawiej. Zawsze nonkonformista mógł sobie wybrać egzotyczną
| platforme i okopać się na pozycjach "moje lepsze", albo wybrać coś w
| miarę powszechego i albo się cieszyć z tego co ma, albo robić święta
| wojnę (vide Atari vs. C=)
Coz to za nonkonformizm, kiedy wszyscy sa nonkonformistami ;)
Standard daje opoke ludzia, ktorzy musza miec jakis wyroznik swojej
osobowosci (poza nia sama) - to tak jakby zrobic biala kreska na
Eeee, ja ma amige, moi kumple maja amigę, przegrywamy sobie dyskietki.
Gdzie tu nonkonformizm ? A z drugiej strony "oni" maja atari itd.
A ja ma Acorn-a a w wszyscy jesteście gupi, bo Acorn jest najlepsiejszy
(swoją drogą ciakawa maszynka).
Trochę większe spektrum.
[...]
Generalnie ciekawi mnie jedno - czy historia mogla sie potoczyc inaczej niz
sie potoczyla, to znaczy, czy rynek (uzytkownicy, firmy, biura, farbyki
Mogła.
kompow) nie *nie moglyby* wymusic takiej sytuacji jaka mamy teraz (czyli
jakiegos standartu). Dlatego interesuje mnie ms i jego historia - historia
firmy ktora:
Aaaa, standard. Ale jest kilka jak to się ładnie
mówi "otwartych" standardów, jak choćby HTTP i częściowo HTML.
Albo popatrz na telefonię GSM, co firma to rozwiązanie, a dodzwonić
się można, a SMS-a wysłać, i po WAP-ie połazić.
A "standard" made by MS wcale taki standardowy nie jest, bo co Word to inny
format.
1)albo doskonale wyczula potrzeby rynku (zatem ms jest
dzieckiem rynku, nie zas dzieckiem jednej strategi jednego czlowieka, a zatem
obecna sytaucja jest wynikiem dzialania wszystkich ktorzy sa/byli na rynku)
Jest dzieckiem rynku. Inna sprawa, że Bill mógł spieprzyć sprawę i było by
inaczej.
2)albo miala wiecej szczescia niz rozumu (zatem ms jest li tylko
Miała cholernie dyżo szczęscia na początku. Gdyby IBM sam zrobił system
do PC-tów, albo zaadaptował CP/M to mogło by wyglądać zupełnie inaczej.
przypadkiem, a calosc rynku jest mniej lub bardziej chaotyczna, ale zarazem
jezeli tak jest, to nie ma co sie wypowiadac na te tematy, skoro nie da sie
nic ustalic, bo nie istnieja ciagi przyczyna-skutek).
Na wszystko w realnym świecie składają się "zauważalne" przyczyny
i cała masa oddziaływań chaotycznych.
Dla mnie 2 kluczowe punkty w historii MS to sam początek, czyli
powierzenie im zrobienia DOS-a i potem danie ciała przez IBM w temacie
OS/2. Śmiesznie, bo wychodzi, że "winę" za obecny stan rzeczy ponosi
firma IBM.
Ale w sumie to nic dziwnego, IBM był takim potentatem, że do wczesnych
lat 90-tych to on kreował rynek PC.
A dla lubiacych historie alternatywną polecam
http://amiga.emugaming.com/atari-history.html
"J.F." <j@poczta.onet.plwrote in message | Pszemol, w tym cudownym kraju nie stac cie na $149 zeby jezdzic nowa
| kojota ? :-))))
| Nie, bo funduję szkołę członkowi rodziny za 70 tysięcy dolarów bez kredytu,
| z własnych oszczędności które zgromadziłem w ostatnich 3 latach, a co?
Jezu, gdzies ty go [ja ?] wyslal do szkoly - Japonia, Polska ?
Nie bylo jakiegos tanszego, dobrego uniwersytetu amerykanskiego ? :-)
No niestety takie tu zdzierstwo jest jeśli chcesz iść na "skróty".
To program dla "International Students" - a jak, tępimy konkurencję ;-)
| Poza tym - nie potrzebuję nowej toyoty! Mam niecałe 3 mile z domu do pracy.
| Ten mój mały Nissan Sentra z 1994 roku w zupełności wystarczy na 7 minut jazdy.
Eee tam - przyznaj sie po prostu ze kiepski z ciebie pracownik
i cie nie stac na jakas porzadna fure, mercedes powiedzmy,
albo BMW :-))))
Jak najbardziej mnie "stać", w sensie takim, że gdybym bardzo chciał mieć
taki samochód to nie byłoby problemu wygospodarować $400 miesięcznie aby
nim jeździć - tyle mniej więcej kosztuje BMW/Merc w leasingu miesięcznie.
Uważam jednak że taki samochód to absurdalnie zbyteczny luksus i nie mam
takiej "potrzeby" aby aż tyle pieniędzy wydawać na samochód...
| | Ja szukałem czegoś podobnego i za $60 mogę kupić niestety coś, co nie ma
| | ani zegarka na wyświetlaczu ani pamięci stacji UKF - dużo poniżej minimum.
| I jest bez panela, bo takiego badziewia nie kradna :-)
| Nie zależy mi na panelu nawet w droższym radiu. Odrzucam pomysł
| noszenia panela przy sobie - nie mam tak dużych kieszeni, poza tym
| ręce lubię mieć wolne a nie niewolniczo obciążone przez złodziei...
A da sie kupic drozsze bez panela ? :)
Chyba nie... wszyscy producenci ograniczają liczbę dostępnych modeli i nie
widzą sensu w sprzedawaniu wersji z i bez panela tych samych odtwarzaczy.
W droższych zatem modelach, gdzie dodatkowy koszt związany ze zdejmowanym
panelem daje się łatwiej ukryć w cenie końcowej, oferowane są tylko z panelem.
I nie uważam tego za dowód w kwestii powszechnej kradzieży - po prostu
zaspokajają potrzeby rynku najmniejszym kosztem dla siebie...
Jest podobnie jak w przypadku wielosystemowych telewizorów SONY - czy
jest sens aby sprzedawać telewizor z NTSC w Polsce? No nie ma... w większości
przypadków nigdy ta opcja nie będzie użyta. Jednak taniej będzie produkować
jeden model obsługujący oba standardy i wcale nie jest to dowodem na jakąś
popularność standardu NTSC w Polsce, prawda?
Nie ma, bo i nie mam źródeł żeby taką analizę przeprowadzać.
A mimo to uwazasz analizę Adama
za niedobrą. Na jakiej podstawie?
Zwracam uwagę,
że mimo, że w artykule mowy na ten temat nie ma, nie znaczy że ktoś tej
analizy nie zrobił (p. Farbikiewicz czy ktoś inny).
Pan Fabirkiewicz był łaskaw
gołosłownie zapewnić. Jak dotad
na kilku stanowiskach w PKP
pan niemagister Fabirkiewicz
nie dal się poznać jako wybitny analityk.
Jakoś tego charakteru ruchu nie widać w RJ.
Nie szkodzi, PKP sobie robi podsyły,
które prawie puste w środku mogą sobie
poczekać na mijankach i przepuścić
te pełne jadące w przeciwnym kierunku.
Strata nie będzie wielka.
drugie to, że liczba ludności na stałe zameldowana w Warszawie spada nie
znaczy, że liczba miejsc pracy też maleje,
Nie znaczy też, ze rośnie. A Fabirkiewicz,
a Ty za nim przewidujecie jakiś bujny rozwój.
Skąd się weźmie?
Oczywiście nie mam żadnych danych co do przepustowości, pracy przewozowej
kiedyś i teraz. Piszę raz jeszcze: pokazuję inny punkt widzenia i aspekty
jakie _mogą_ w przyszłości grać rolę. Nie jestem alfą i omegą i nie mogę
już dziasiaj osądzić, że będzie tak a nie inaczej.
Ale krytykujesz pomysł zostawienia
pojedynczego toru z mijankami,
który jako tako radzi sobie
z tym co jest teraz. Powiększenie
szybkości poprawi przepustowość,
skad wiesz, ze będzie nawet wtedy
zbyt mała chociaż wystarczy dzisiaj?
Co do tego co było kiedyś to nie porównuj tego do dzisiaj. Bo ten sam
towar, który kiedyś mógł czekać całą dobę na torze dodatkowym aby
musi jak najtaniej i jak najszybciej przejechać daną trasę aby być
konkurencyjnym wobec transportu samochodowego. Zmieniły się diametralnie
potrzeby rynku i przewoźników.
I te zmiany wymagają większej ilości torów?
Przecież jest dokładnie odwrotnie
wagon jadący szybciej zajmuje tory krócej.
zawsze analiza jest dokładna, ale dla tych przypadków gdzie dzięki trafnym
prognozom i trafnym krokom zrobiono co trzeba, warto czasami podjąć ryzyko
i często jest podejmowane.
No to poczekajmy na tą analizę. Narazie mamy
gołosłowne zapewnienie niemagistra.
miejsc pracy także. Nie dla pieniędzy na Zachodzie wykłada się ful kasy na
modernizację nawet lokalnych szlaków, ale dla usprawnienia transportu.
Nic podobnego. Nie usprawnia się transportu
by się tym pochwalić, ale by ta cała machina
wytwórczo-handlowa kręciłą się szybciej i taniej.
Dla pieniędzy się to robi kolego.
Ty natomiast - rozumiem - proponujesz rozwiązanie na przeczekanie. To na
pewno nie przyniesie zysków, a straty dla regionu.
Przeczekanie czego? Jakie straty
i jakiego regionu miałyby dotyczyć?
Jaki jeszcze wniosek chciałbyś usłyszeć ? Nie budować Radomia modernizować
Jelenią G. ? Decyzję nie ja podejmować będę, nie ja znam wszystkie
przesłanki, więc i taki wniosek nie przejdzie przez me palce. Jedyny
wniosek to ten, który już podałem: potrzeba dokładnej analizy, a potem
decyzji.
Nie analizuje się wszystkiego
co można zaanalizować, a tylko takie przypadki,
kiedy argumenty za lub przeciw
mają podobną wagę. Nie ma żadnego powodu
by robić taką analizę dla drugiego toru.
Nie wymienił takich powodów niemagister,
nie podałeś ich i Ty.
Decyzję "do kosza bo kupa szmalu" może podjąć tylko człowiek conajmniej
niemądry. Analizowane powinny być każde potrzeby i wyciągane wnioski. Jak
będzie takich pozytywnych wniosków za dużo to kolejny wniosek: Jeżeli ktoś
W tym trybie większość osób robiłaby
bez przerwy jakieś analizy. A to jednemu
coś do głowy wpadnie do analizy, a to drugiemu.
Obawiam się, że zapotrzebowanie
na analizy przekroczy możliwosci wykonania
i zacznie narastać stos niewykonanych analiz.
Tak nie można.
Będzie OT, ale filipika mnie rozbawiła.
Zaakceptuj prosty fakt : polski przemysł jako sieć zintegrowanych
powiązań PRZESTAŁ ISTNIEĆ. Polska nie jest w stanie produkowac
wysoce przetworzonych dóbr przemysłowych.
Ekhm... zostań może przy opisywaniu rosyjskiej techniki wojskowej, a
nie skupiaj się na przemyśle, bo kompletnie się na tym nie znasz.
Powiązania, jakich szukasz dotyczą wytwarzania określonych produktów, kiedy
takich produktów się nie wytwarza, to część z nich jest likwidowana, część
zmienia profil etc.
Ostatnio przez znajomych śledziłem odtwarzanie takiej sieci przy
zamówieniu na silniki okrętowe, przez jedno z państw z Azji. Udało się bez
problemów, choć już zupełnie kto inny to teraz produkuje i od innych
dostawców bierze się części.
Poza tym na dobrą sprawę co to oznacza "polski przemysł"? W polskich
rękach? Z przewagą polskiego kapitału? Przy takim podejściu to okaże się,
że przemysł narodowy, jak chcesz to widzieć przy tworzeniu zaawansowanych
produktów nie istnieje od lat, zastąpiony ponadnarodową siecią powiązań.
My nie tylko że nie wynajdujemy i nie wdrażamy, ale i nie produkujemy
wystarczającej liczby i gamy PROSTYCH produków, by zmontować z
nich gotowy wyrób.
W Polsce na potrzeby własne oraz zagraniczne produkuje się setki,
tysiące a nawet miliony gotowych produktów, komponentów, części z których
tworzy się bardziej skomplikowane systemy. Przejedź się do dowolnej strefy
ekonomicznej, których być może w Szczecinie nie uświadczysz. Odwiedź centra
rozwojowe ABB czy Delphi, a nie są to jedyne w naszym kraju (tutaj się
projektuje i wymyśla, tak się dziwnie składa).
Produkują, wdrażają i wymyślają na potrzeby rynku światowego oraz
polskiego, bo tak się dziwnie składa, że wizje produkcji zamkniętej i
zredukowanej do jednego państwa to odeszły w dal wraz z epoką industrialną.
Dzisiaj siedząc w dziale logistyki i szukając dostawcy nie patrzy się czy
jest on polski, chiński czy szwedzki, tylko na terminowość dostaw, cenę i
jakość. Oni kupują tutaj, my kupujemy tam. Bez polskich komponentów stają
nie tylko polskie fabryki, ale i w wielu miejscach na świecie (Francja,
Japonia, Niemcy).
Stąd opłaty za opóźnienia w dostarczaniu produktów są tak gigantyczne,
stąd taka ulga po przyjęciu do UE i skok produkcji - bo wreszcie logistycy
nie siwieją, że ciężarówka stanie na granicy, tylko zjawi się na rampie w
Hamburgu o 8.45 w środę (Just in Time). W promieniu 10 kilometrów od
miejsca w którym teraz siedzę takich firm są dziesiątki. Elektronika
sprzedawana w Niemczech pod tamtymi markami, podzespoły na których brakuje
kraju pochodzenia i tak dalej.
Podejrzewam, że przeciętny zjadacz schabowego, miłośnik knedli, wursta
czy bagietek nawet nie ma pojęcia, gdzie i kto wyprodukował komponenty lub
cały produkt, którym się posługuje.
Polska to jest kraj w którym tani jest właśnie wykwalifikowany
robotnik, stąd przemieszcza się tutaj zakłady. Właśnie powstaje huta
aluminium, której większość dostaw idzie na aluminiowe odlewy silników
wysokoprężnych, wszystko produkowane - do gotowego silnika w naszym kraju.
To czego brakuje Polsce to znana marka produktu przemysłowego, a nie
umiejętność wymyślania, wdrażania czy produkcji. I to jest jedyna rzecz,
której na razie nie potrafimy wypromować.
Są w stanie go doskonalić, kopiować, rozwijać. W Polsce AD2005
takiej możliwości już nie ma. Po prostu.
Nie wiem, kto wbił Ci do głowy podobne pomysły, ale polecam jednak
obudzić się i zobaczyć jak wygląda to państwo za oknem, w którym rzekomo
się nie da robić wszystkiego, co opisujesz. Ba, dotyczy to nawet naszego
przemysłu wojskowego (WB Electronic, powiązania w ramach grupy Bumar etc.).
REMOV
| To sa mity kreowane przez media.
Nie prawda - to wymaga niewiele wyobrazni, jesli slyszales
cos o energii kinetycznej...
Widzisz jesli juz chcesz sie opierac na wyobrazni spraw przynajmniej by
miala on realne podstawy. Pojezdzij troche Tirem, chocby jako kierowca, a
zrozumiesz, ze to wymaga calkiem innej techniki jazdy i wiele manewrow ktore
postronnemu swiadkowi wydaja sie niebezpieczne w rzeczywistosci nie sa tak
grozne. Nie twierdze ze Tiry sa bezpieczne tylko nie podoba mi sie to
calkowice pozbawione podstaw demonizowanie ich.
| Wiadomo, ze co to za informacja ze pod kolami osobowki
| zginal czlowiek, ale jak juz ginie wieksza ilosc osob to sie robi z tego
| sensacje. Nie demonizujmy kierowcow Tirow!!!
Tu przyznam racje - z reguly wypadek z TIR-em wyglada
ciekawiej z czego media maja chleb :-/
Jednak sam sie kiedys o malo "nie zesralem" ze strachu
jak w zimie jadac 50 po zamarzajacym sniegu
zostalem wyprzedzony przez wariata w TIRze jadacego
"na oko" dwa razy szybciej, to ze naczepa jechala innym torem
niz ciagnik to przeciez male piwo...
Czy chcesz mi powiedziec, ze wariatow w osobowkach nie spotykasz?
Mysle ze tak i to czesto. Kierowcy Tirow sa naprawde elita kierowcow i sa
poddawani roznorodnym i czestym badaniom potwierdzajacym to, poza tym
ciezarowki sa wyposazone z reguly w najnowoczesniejsze systemy wspomagania
hamowania, ale to sa tylko ludzie i kazdy z nich moze miec zly dzien i tego
nie przeskoczysz chyba ze zatrudnisz roboty, jesli tak, to powiedz mi co
wtedy beda ludzie robili?
| Widzisz, transport koleja jest w tym sensie nie przystajacy do zycia, ze
| jest z gory monopolistyczny i sterowany od gornie, a to nigdy nie
zapewni
| takiej sprawnosci by zaspokoic potrzeby rynku.
A to mnie akurat g... obchodzi, nie jestem wlascicielem firmy
przewozowej / transportowej a pospiechu w transporcie
to wymaga, ja wiem - moze cieply chleb, ale tego nie waza
TIRy tylko sporo mniejsze ciezarowki ?
Wiesz co, masz bardzo ograniczone i plytkie spojrzenie na ten problem. Po
pierwsze co to znaczy sporo mniejsze? Czy wiesz o tym ze ciezar Tirow nie
moze przekraczac 40 ton, choc mozliwosci konstrukcyjne pozwolilyby nawet na
ponad setke???
Gdzie jest ta granica o ktorej myslisz?
Po drugie, wspolczesna ekonomia mowi, ze bogacenie sie kraju,
przedsiebiorstw, ludzi jest scisle powiazane z szybkoscia obiegu pieniadza.
Jesli pieniadz szybko wedruje tzn. jeden towar kupuje, nastepny zaraz komu
innemu odsprzedaje itd. wszyscy na tym zyskuja i sa zadowoleni. Pieniadz zas
jest tylko substytutem zastepujacym towar i scisle powiazany z tym towarem.
Tak wiec tu wcale nie o cieple bulki chodzi, a po prostu o rozwoj firmy
(bogaca sie wlasnie ci ktorza potrafia najszybciej obracac pieniedzmi) i
konkurencje rynkowa. To tak po krotce poniewaz, zeby zrozumiec o czym mowie,
trzeba po prostu miec firme i poczuc to na wlasnej skorze.
Pozdrawiam